Tango Gazety Polskiej
Gazety Polskiej kluby się zjechały,
rzekł Marcin Wolski: tłum tu jest niemały,
aktywni wszyscy, a myślący jacy!
To prawidłowi właśnie są Polacy,
to są narodu jądra znakomite,
z których prawica może mieć pożytek.
Niech wspólną pieśnią zabrzmi cały hangar,
trzy- cztery! Wszyscy, razem, w rytmie tanga!
Salonooowa gnida,
bolszewicka bestyja,
choć już nie ma Żyda,
ona ciągle mu sprzyja.
Judaszowym srebrnikiem
kogo trzeba podjudzi,
ducha zgasi u ludzi,
serca czyste zabrudzi,
że nie zetrzesz ręcznikiem.
Pa ram pam-pam.
I zaśpiewali, i kto chciał usłyszał,
że w tych endekach jeszcze mocna dysza,
że nie stępiły się zębate koła,
że mogą jechać, chociaż nikt nie woła,
że Wódz jest Wodzem jakby co do czego,
że nie wyszczerbił mieczyk się Chrobrego,
że całym miastem wstrząśnie ich balanga,
gdy będą śpiewać razem, w rytmie tanga:
Salonooowej gnidzie
nigdy nie daj pardonu,
postaw się ohydzie,
która pragnie bon tonu.
Taka nasza jest rola,
by ten bon ton wyplenić,
i prowadzić jeleni
zawsze wstecz, w stronę cieni,
i lansować kibola.
Pa ram pam-pam.