Bocian
Kroczy bocian do Europy
bez copki,
przez mokradła, przez roztopy,
wykopki.
Trochę piątej* od niechcenia
klekocze,
flaga mu na do widzenia
łopocze.
Za nim strzecha oraz gniazdo
rodzinne,
przed nim drogi z ostrą jazdą,
nie gminne.
Pod nogami maź obrzydła,
śnieg prószy,
bocianowi marzną skrzydła
i uszy.
Kroczyć w zimnym tym ostępie
nie radość.
Tej Europy już na wstępie
on ma dość.
Zeby chociaż ciepły beret
na głowę,
lub radyjko chociaż tranzy-
storowe!
Roni bocian łzy prawdziwe,
bolesne,
krocząc smętnie przez mgły siwe,
bezkresne.
* symfonii