Brewiarz
Każdemu z nas nabożna
myśl ab und zu się zdarza,
bezbożnik postanowił
więc sięgnąć do brewiarza.
Sterane życiem skronie
o de kołonem skropił,
na główkę w brewiarz skoczył
i zaraz się zatopił.
Ratunku! – krzyknął, czując,
że oddech mu odcięło,
a brewiarz ząb wyszczerzył:
Ha! Koniec wieńczy dzieło!
Już niejednego we mnie
zatopić się udało,
lecz chyba najprzyjemniej
bezbożne wessać ciało.
Ach, szczęście niepojęte
dziś z niebios spadło w darze!
Pójdź w kartki, bezbożniku,
a ja cię uczyć każę.