Wierszyk na akademię
Mówił ojciec do swej Basi,
leąc gorzkie ślozy,
słuchaj, córko, pono nasi
sadzą gdzieś tam brzozy.
Sadzą je przyszłemu latu,
zdradzeni nad ranem,
więc te brzozy, sratu-tatu,
w mękach połamane.
W serce ciosy, w tyłek kopy,
róg, i sznur, i taniec,
na granicach syf Europy,
widma i poganie.
Nie załamiem się od ciosu
i wyliżem blizny,
słuchaj, Basiu, słuchaj głosów
kochanej Ojczyzny.