Moja i nie moja
Czuję się, jakbym wziął po pysku
i obrzydzenie mnie przenika,
gdy ciska w kogoś arcybiskup
pytaniem godnym szmalcownika.
Nie moja sprawa – mógłbym myśleć –
nie będę w misce mniej miał przez to,
nie wyschnie nagle woda w Wiśle,
gdy się nie zerwę do protestu.
Ale coś boli, rwie, boruje,
upiera się: to przecież chore,
że chcą zaglądać jakieś szuje
w – co z tego, że nie mój – rozporek.
Mnie wstyd, nie im, gdy na to patrzę
i pytam z mrocznym niepokojem:
czy są ci wszyscy zaglądacze
z ojczyzny mojej – czy nie mojej?