Zwłoki andsola
Na brazylijskiej oczach publiki
zwłoki andsola idą z fabryki.
Deszcz tropikalny zacina w oko,
och, jakże ciężko żyć jest tym zwłokom.
Cały dzień w pyle, w maszyn łomocie,
bez umysłowych najmniejszych pociech,
tak by się chciało książkę poczytać,
a tu nic z tego. Robić i kwita.
Całkiem odpada piwko czy poker,
nie ma za bardzo jak grać na zwłokę,
bo już nadzorca z pejczem się sroży:
po toś tu, by mi zysków przysporzyć!
Ech, rzucić by to wszystko w cholerę,
uciec w ciepełko na uniwerek,
przestać tak strasznie wypruwać flaki…
Lecz stawka! Stawka trzyma za fraki.
Tak dzień za dzionkiem zwłoki andsola
poznają, czym jest fabryczna dola,
tracą elanu ostatnie skrawki
i tkwią, nieszczęsne, w niewoli stawki.
A po godzinach, z głową spuszczoną,
powoli idą na blogów łono,
gdzie dokonują z bólem odkrycia,
że już w ogóle nie mają życia.