Zeen wiecznie żywy
zeen zachorzał na afemię,
skrzydła mu opadły,
wkrótce będzie już gryźć ziemię,
bo strasznie pobladły.
Gdyby nogi miał pod ręką,
co się czasem zdarza,
może mógłby jeszcze prędko
skoczyć do lekarza.
Lecz afemia – co za żałość –
zżarła mu kończyny
i już wkrótce zeena ciało
skryją oziminy.
Nie pomoże żaden motor,
ani inny środek,
więc nad zeenem płacz, hołoto,
wylewaj z ócz wodę!
Bo jak ktoś się nie popłacze,
informacji nie wart,
że zeen wiecznie żyw – inaczej,
choć spod ziemi śpiewa.