Pechowiec
Naleśnik strasznym jest pechowcem.
Gdy nie chcąc się urawniłowce
poddać, na wyjątkowość stawia,
zaraz kłopotów się nabawia.
Spotka się z waniliowym sosem,
za chwilę ludzie kręcą nosem,
że coś nadmierna jest ta słodycz,
że wszak z wanilią to są lody,
naleśnik z nią zaś – podejrzany.
I już cwałują przez ekrany
tabuny wieści absurdalnych
na temat jego sił witalnych
których używa bez umiaru,
nieletnich wabiąc gdzieś do baru
i apetyty ich wzbudzając.
Mówiąc wprost, plotka mknie jak zając
że ten naleśnik to obleśnik,
w dodatku tłusty i – cześć pieśni!
Gdy w pieprzną iść próbuje stronę,
też słychać głosy oburzone,
że tak nie można, że dosadnie,
że język to zepsuje snadnie
i obyczaje, że żenada,
a tak w ogóle nie wypada.
Tak więc czy pieprzy, czy też słodzi,
nigdy publice nie dogodzi,
zawsze ktoś w niego wbije szpilę.
Co tu kryć – pecha ma i tyle!