Pieśń ogórka kiszonego
W tej ciszy, tak bardzo piwnicznej,
frustracja i gorycz mnie zjada,
a ja mam zalety rozliczne
i pragnę tak, by ktoś je zbadał!
Ja przecież być umiem zakąską,
zakuską i nawet hors d’oeuvrem,
śliniankom ja oddam z nawiązką
i szczęki łakome rozewrę.
Jak trzeba zaśpiewam Azzurro,
jak trzeba do ust zrobię hyc,
a tu stoję za konfiturą
i talent marnuję po nic!
W zalewy mej w wodach płodowych
wciąż czekam i spala mnie żar,
a jam już do wyjścia gotowy,
narodzić się chciałbym jak star.
Piwnica jak flaki mnie nudzi
i kopru powyżej mam usz.
Tak bardzo ja chciałbym do ludzi!
Wyjmijcie ze słoja mnie już!