Świąteczne obżarstwo Bobika
Wśród resztek pasztetu z gęsiny
masuję swe brzucho przeżarte,
i w krąg jęk rozchodzi się psiny
„aż żal mi, że nie ma już kartek.
Jak ma kapitalizm zachwycać,
gdy znowu zeżarłem za wiele?
wątroba ma i dwunastnica
wśród mąk tęsknią za peerelem.
Ach, płuca wyplute nie bolą,
ni blizny, czy inne tam rany,
lecz kałdun, nie chlebem i solą,
a szynką i schabem napchany.
Przepiórki więc precz i kurczęta,
za późno, poległem już w boju
z obżarstwem. I jak zwykle w święta
sierotą-m ja jest po ustroju.”
Wszyscyśmy są Bobikami… 😉
Oj, tak. Zwłaszcza po wieczerzy wigilijnej. Uff! 🙂
I po śniadaniu dzisiejszym też! 🙂