Namiot Dywanowy
W gruzach już leżą posady cudne,
kariera życia nie złoci,
ale na wyspie częściowo ludnej
broni się śmiechem namiocik.
Duchem Dywanu namiot natchniony
jajcarskie śpiewa motywy,
choć oblegają go z każdej strony
hordy powstańców nieżywych.
Co się powstaniec, trupim zwyczajem,
wdaje w sieriozne podchody,
już ktoś z namiotu naprzeciw staje,
lejąc mu smołę na ody.
Ciska Dorota weń słowem srogim,
Piotr mu obniża libido,
a Wódz z Bobikiem wiernym u nogi
dziarsko odpiera go dzidą.
Gdy się powstaniec podkradnie blisko,
siejąc miazmaty ponure,
to go dopada straszne Kocisko,
po czym dobija pazurem.
Na nic się zdają elegie smutne,
skąpane w rzewnym patosie,
bo towarzystwo całe pod płótnem
ma je… powiedzmy, że w nosie.
Więc mniejsza o to, że Władzia chora
i że zaraza w Grenadzie,
namiot z problemem tym się upora,
czniając zarazę i Władzię.