Gra w mitenkach
Nadsekwański, szary bulwar
chłodna mgła zasnuwa,
po zziębniętej klawiaturze
pianistka zasuwa.
Nie dość, że biedaczka tonie
w zwykłych, tfurczych mękach,
to – o zgrozo! – jeszcze dłonie
cięgiem ma w mitenkach.
Jak muzyka w tych warunkach
ma popłynąć szparko?
Ach, ratunek tylko w trunkach,
chociaż słucha Sarko.
Gdy tak zimno, różnych pokus
spory jest arsenał,
gra pianistka i na boku
pociąga Chopina.