Esterhazy
Instrument o nazwie baryton
Gdy książę Esterhazy
już skonsumował zrazy,
wydawać jął rozkazy,
co chce na deser mieć.
I krzyknął: niech mi żona
przyniesie barytona,
na deser, niech ja skonam,
pyszniejszy on niż śledź!
Pokaźny jest baryton,
długaśny niby pyton,
prezencję smakowitą
ma oraz słodki dźwięk
i chociaż w smaku gładki,
to ma drewniane wkładki,
więc się tym daniem rzadkim
nie przejesz, choćbyś pękł.
Już służba mknie w galopie
(a w biegu dołki kopie),
się zwija jak w ukropie –
niech książę deser ma,
Już żona, cud-kobita,
baryton mocno chwyta
i pławiąc się w zachwytach
do księcia toto pcha.
A książę rozczulony
powiada tak do żony:
od dzisiaj barytony
w spiżarni mają być!
Gdy schwyci mnie podagra,
na barytonie zagram,
to lepsze jest niż viagra,
ach, po tym chce się żyć!