Warczenie

niedz., 6 kwietnia 2025, 20:43

Na ludziach się tak sobie znam,
lecz pies ma taki dziwny sznyt,
że mu wśród pewnych życia ram
świadomość się określa zbyt.

Porzuca więc opary snu,
z zapałem włącza się do gry,
z gardła wychodzi nagle mu
niepokojące, groźne wrrrr…

A życie się zaśmiewa: ha!
Raz jeszcze udał mi się wic!
Ten głupek miota się jak ćma,
a nie wynika z tego nic.

Niedźwiedź moskiewski

sob., 8 marca 2025, 21:08

2014

Raz niedźwiedzia w jego gawrze dosięgła wieść nowa,
że zające ponoć mają go zaatakować.
Choć zwierzęciem był bojowym, serce mu zadrżało,
no bo zając, to wiadomo, lubi pójść na całość,
uszyskami długaśnymi poharatać brzydko,
a na końcu przeciwnika jeszcze zmiażdżyć kitką.
Niedźwiedź, chociaż wystraszony, nie marnował czasu
i poleciał na rabunek do cudzego lasu
taką bowiem miał metodę, żeby serce drżące
uspokoić i obronić się przed złym zającem.
Nakradł, zniszczył, pomordował, nałgał w żywe oczy
i zakrzyknął: teraz już mi zając nie podskoczy,
sam się będzie bał i szybkim się oddali biegiem,
widząc, z jakim do czynienia ma wielkim strategiem.
A że własny las od tego zaczął coś być chory?
Drobiazg! Najważniejsze, żeby gryzoń robił w pory!

Wierszyk duchowy

wt., 25 lutego 2025, 22:26

Ponad wodami latał duch,
chwilami sobie załkał,
bowiem nie w jednym i nie dwóch,
lecz w wielu był kawałkach.

Gdy spytał ktoś: któż duchu, ci
te szkody zrobił wraże?
duch jęczał, drapiąc się do krwi:
no chyba, że malarze.

A potem syczał, pośród wód
się usiłując sklecić:
to pikuś! Nikt nie zada szkód
mi takich jak poeci.

Tu puszczał oko, ruszał brwią
i miny robił dziwne,
chcąc rzec: duchowe szkody są
na ogół relatywne.

Cóż więc, że malowanie trwa
i fortepiano zagra?
Wszak gorsza moczanowa dna
(poetycko: podagra).

Wstawanie

niedz., 16 lutego 2025, 11:57

Chcę kompetentnych zapytać ludzi,
jak mam skutecznie rano się budzić,
jak po wykonie wstania czynności,
dojść mam do stanu używalności?

Czy kubeł wody na łeb zmulony,
czy ciche wsparcie ze słusznej strony,
czy linka z głośnym, radosnym Beciem –
jak mam przytomnie chodzić po świecie?

Tułów robotą niby się para,
a umysł jeszcze w sennych oparach,
łapy się czulą do dnia początku,
lecz myśli lotnej ni marnych szczątków.

Ach, gdyby rannym słonkiem, skowronkiem,
ruszyć i tępić świadomie stonkę,
gdyby pojednać ducha i ciało,
co jakby wcześniej od ducha wstało…

Kawa złudzeniem i grą pozorów,
na próżno żłopię ją do oporu,
ach, gdyby wczesnym świtem, ach, gdyby,
wstać tak naprawdę, a nie na niby.