Ogórek nie wystarczy
Gdy leżę na tapczanie,
to wciąż mi w duszy warczy
gdzieś zasłyszane zdanie:
„ogórek nie wystarczy”.
Gdy z tarczą do dom wracam
(a czasem i na tarczy)
tekst w myślach wciąż obracam:
„ogórek nie wystarczy”.
Dobrobyt mnie omija
i kryzys gospodarczy,
po łbie się wciąż rozbija:
„ogórek nie wystarczy”.

Należałoby życzyć większych zasobów i lepszych warunków, tudzież innych składników niezbędnych do dobrostanu.
I niniejszym to czynię. <3
Ogórek nie wystarczy. Świeży.
Natomiast kiszony w kołobrzeskiej solance!!! Poprawił smak wszystkiego.
Trzymam!!!!
Życzę, aby niczego nie brakowało — ogórków również, bo choć nie są wystarczające, to jakże to: bez ogórka?
Jest nie najlepiej: zaprzestano chemioterapii, PA jest na etapie paliatywnym. Finansowych wyrazow wdziecznosci odmowil kategorycznie. Mysle ze to co mozemy teraz zrobic to pisac jak najwiecej, mejlowo i na blogu, by wiedzial ze myslami jestesmy z nim i czul sie otoczony przyjaznia.
PA, wszyscy jesteśmy z tobą!
Drogi PA, myślę i wspieram.
(„Złoty Lakonik” przypomniał mi się niechcący. Zdaje się, że to Twojego autorstwa „tytuł”?).
Trzymaj się.
PA, kciukotrzymanie włączone. Serdeczności z Lublina przesyłam 🙂
Tak, Tetryk ma rację.
Jesteśmy z Tobą drogi Panie Administratorze.
Tyle w sumie lat razem w różnej formie.
Pamiętam, jak powstał Rudernik ze sprawozdaniami z postępów prac.
Kawał życia.
To nie opuszczaj nas teraz, proszę.
Udało mi się w końcu odnaleźć w Ukrainie panią, która w latach 1994-95 opiekowała sie moimi dziećmi. Ona i rodzina są cali i zdrowi. Mam nadzieję, że wczesną wiosną spotkamy sie w Szczecinie.
Kochani Koszyczkowicze z Wojtkiem na czele! Wydobyłam się już z odmętów pianistyki (nigdy w życiu tyle nie harowałam przy konkursie, co w tym roku) i wyskoczyłam w weekend do Krakowa. Smutno. Byłam na świetnym przedstawieniu w Operze Krakowskiej stworzonym w koprodukcji z Operą Izraelską w Tel Awiwie, z izraelskimi w większości realizatorami i miejscowymi śpiewakami, choć jest też w obsadzie śpiewaczka z Izraela (obecnie związana z Operą Wiedeńską).
Dotarłam dopiero teraz, bo premiera była podczas konkursu. Ominęła mnie więc heca, która miała miejsce na jednym z pierwszych przedstawień. Grupka „palestyniarzy” kupiła bilety na balkon i po 20 minutach, gdy właśnie śpiewała pani z Izraela, zaczęli wrzeszczeć i wywiesili flagę palestyńską. Na szczęście dyrekcja Opery nie zerwała przedstawienia, tylko wezwała policję i gnojków wyprowadzono. Kiedy ja byłam, już tylko stał przy wejściu radiowóz, ale nic się nie działo.
Inny wyskok w Krakowie – to odwołanie przez Cricotekę spotkania z noblistką Hertą Müller w ramach festiwalu Gra z Kantorem. Oni ulegli presji tych samych grupek.
https://www.dw.com/pl/die-welt-o-odwo%C5%82anym-spotkaniu-noblistki-herty-mueller-w-krakowie/a-74417266
Ale co mnie przeraża w tym mieście tak mi przez lata bliskim, i to już nie pierwszy raz – to inwazja narodowców. Pamiętam, jak w ciągu ostatnich paru lat widywałam na Rynku, pod Adasiem, grupy Ukraińców pięknie śpiewających ku pamięci swoich poległych rodaków. Zdarzały się też tam śpiewy grup chasydzkich, też piękne. Nasłuchał się ten Adaś.
I oto narodowcy postanowili ich przepędzić i z tą intencją zaczęli w tym miejscu codziennie organizować potańcówki. Z muzyczką głównie typu disco polo. Jak ktoś nie wie, a akurat przechodzi, to chętnie się dołącza, o, tak fajnie i wesoło, można sobie potańczyć. Ale oni to robią w określonym celu i nie ukrywają tego. Co jakiś czas padają antyukraińskie hasła. A główne przesłanie zgodne z putinowską propagandą: to nie nasza wojna. Nie można im nic zrobić, bo zgłaszają demonstrację, a demonstracji nie można zabronić. Za hałas też ich raczej nie można ukarać, bo mało kto już mieszka przy Rynku. Beznadziejna sprawa.
https://www.radiokrakow.pl/audycje/pozytywna-energia-w-sluzbie-propagandy-jak-rosja-rozgrywa-krakowski-rynek/
Odechciewa mi się już tam przyjeżdżać, właśnie zamierzam odwołać kolejny przyjazd.
Ściskam wszystkich.
Jesli ktos wie jak mozna pomoc PA na odleglosc – prosze o info. PA, calym sercem jestem (jestesmy!) z Toba.
Na poczatku pazdziernika bylem w Krakowie i istotnie, na Runku opodal Adama M. odbywala sie silnie naglasniana demonstracja pro-palestynska. Trzeba sie bylo ewakuowac.
Przypomnialo mi to nagonke na „syjonistow” rozpoczeta po Wojnie Szczesciodniowej w 1967 r. (jeszcze przed marcem 1968). Propaganda wzywala wowczas „kosmopolitow” (czytaj: osoby zydowskiego pochodzenia) do jasnego zadeklarowania swojej lojalnosci.
Na co odezwal sie Antoni Slonimski: „Ja rozumiem, ze mozna miec tylko jedna ojczyzne. Ale dlaczego moja ma byc Egipt?”
Mam za sobą dwa bardzo intensywne dni , spędzone w dużej mierze na cmentarzu. Groby rodziny, przyjaciół, sąsiadów. No i Moniki Szwai.
Przejrzalem komentarze wstecz. Wyrazy otuchy dla PA!