* * *
Pożegnać się ze sobą, trochę wbrew naturze,
jak kwiat, który się zwija, zamiast odgiąć płatki
na zewnątrz, w stronę pszczół, ciepłej wilgoci,
pożądliwego, żywego języka. Tak trzeba, powiesz sobie,
wreszcie przyszła kolej na ciebie, nic nie mogło
trwać bez ustanku, słowa, grzechot kości,
pospieszne uprzątanie resztek po bankiecie,
niedojedzone ścięgna, zakrzepły majonez,
wejście do matni, z ulgą i wdzięcznością
opiewane przez chóry znużonych komórek.
najnowsze komentarze