Martyrologia z tromtadracją
Martyrologia z tromtadracją
raz poszły na wycieczkę,
żeby w zetknięciu z inną nacją
rozerwać się troszeczkę.
Udały się w granicy stronę,
konkretnie na południe
(a był słoneczny, rześki dzionek
i słonko grzało cudnie)
Martyrologia krwią zalana,
szczególnie z prawej strony,
jej towarzyszka zaś odziana
w stosowne diapazony.
Granicę spoko przekroczyły
(sąsiedzi wszak nie wilcy),
knedliczki w knajpie zamówiły
i piwko, jak tubylcy.
Słuchają chwilę o czym mowa,
słupiejąc w przerażeniu,
bo o narodzie ani słowa,
ni dudu o cierpieniu.
Więc jedna w trąby dąć zaczyna,
że rozmów gwar aż zamilkł
a druga płacze jak dziecina
i dzwoni kajdanami.
Knedliczek wystygł i prysnęli
bywalcy gdzie pieprz rośnie,
a one wciąż o Cytadeli
i o rozdartej sośnie.
Bo w tym zabawa, by spróbować
swojego wcisnąć ducha,
nie bacząc, że się sąsiad chowa
i pstrzy na portret mucha.
Dobre. 🙂
Ale nie ma gdzie prysnąć.
Transmisja z Yad Vashem:
https://www.facebook.com/watch/live/?ref=watch_permalink&v=116948518032384
Kochani, witam po przerwie spowodowanej nie wiem czym, tak wyszło. Przyniosła dzisiejszego ranka niemałą radochę: przeczytałam wpisy z czasu gdy mnie tu nie było. W tak zwanym „międzyczasie” minęły święta, skończyłam 67 lat, kilka razy wygrałam w brydża i kilka razy sromotnie przegrałam, i w kanastę. Przyszła wiosna i grzebię w ogrodzie, razem z psem. Przyjemne zajęcie.
Wspomnienia siódemeczki z wyprawy do Holandii nieprzyjemne. Ja właśnie się pakuję. W piątek jadę do Wawy by przenocować w hotelu, bo w sobotę o 6 rano wyruszam spod Pałacu KN autokarem do Osnabruck i dalej. Grupka znanych mi ludzi i większość nieznana. Ciekawa jestem tego stadka, które gotowe się wykosztować by zobaczyć muzea i wiosenne ogrody Holandii.
Polityka przedwyborcza rzeczywiście nie wróży nic dobrego. Wojna w Ukrainie i zatrzymanie funduszy unijnych ze względu na zależność sądownictwa windują PiS. Bo PiS dba o ludzi a UE nie. Ponadto UE utrzymuje kontakty z Rosją i Chinami, a Macron raz po raz oświadcza, że Rosji nie wolno upokarzać. A większość rodaków zadusiłaby ten kraj gołymi rękami, gdyby mogła. Wojna pomaga na kilka sposobów: rządzący pokazywani są w otoczeniu Amerykanów, Zełenskiego, to ich nobilituje. Poza tym socjologia głosi, że w ciężkich czasach, w zagrożeniu nie ekonomicznym, ale wojennym, rzadko zmieniane są opcje polityczne. PiS zbroi Polskę, to I’m na plus. PiSowi sprzyja też powszechne oburzenie na telewizyjne wyciąganie brudów JPII. Ci, którzy ten temat wybrali do wałkowania teraz strzelili liberalnej opozycji w stopę. Naród rusza do obrony świętości, to bardzo konsoliduje elektorat PiSu, pomimo że kościoły pustoszeją. Konfederacja też zyskuje na nastrojach eurosceptycznych i proamerykańskich. Demokratyczna opozycja nie ma wyrazistych i atrakcyjnych ofert, sama nie wiem na kogo głosować. Na pewno nie na rządzących i nie na Konfederację Korwina. Czarno to widzę.
Tam, Marysiu nie ma już wszystkich obrazów.
Na pewno nie ma w Rijksmuseum „Dziewczyny z perłą”,była tylko do 30 marca, a teraz wróciła do domu, do muzeum w Hadze, gdzie można ją ponownie zobaczyć od 1 kwietnia.
Nieprzyjemne wspomnienia z biegiem czasu bledną, pozostają miłe i tęsknota do miejsca.
Bardzo mocne „J’accuse” Pana Turskiego pod pomnikiem. Tylko czy ono dotrze do tych, do których dotrzeć powinno?
PiS potrafił sprofanować nawet taką uroczystość wręczając „rachunek” za zniszczenia.
PiS wywołuje we mnie najgorsze, śpiące dotąd instynkty. Czasami bardzo trudno opanować nerwy i jeszcze do tego duża, nic nie rozumiejąca, część naszego narodu. Ręce opadają!
Opadają, Nowy.
Tej dużej części też raczej wołanie Pana Turskiego też nie obejdzie.
Żadna zbiorowość ludzka nie jest monolitem.
Jeżeli mniejszość rządzi większością, to chyba jednak jest wina większości.
Ja mam wrażenie, że u nas rządzi większość. I to jest właśnie zmartwienie.
mt7
Oczywiscie, ze jest to wina wiekszosci, lub, jak mowi Marysia, po prostu wiekszosc rzadzi. Odpedzam od siebe te mysl jak moge, bo jesli to prawda to…. nie chce nawet myslec ktore miejsce zajmujemy wsrod najmniej madrych narodow swiata.
– ale czy rządy większości to nie jest demokracja ? wszystko zależy od poziomu rozsądkuu, odpowiedzialności etc. społeczności w której jest dana większość.
Zakładając, że 50% rodaków nie chodzi na wybory, to pozostali są swoistym 100%.
Jeżeli więc na PiS głosuje 32-37% z tej połówki to większość ma opozycja.
Nie można mówić, że rządzi większość.
A jak sypie się jak z rękawa pieniądze i urabia publikę, że nie da ci ojciec, nie da ci matka tyle co może dać nasza siatka, to stępia się ostrze sprzeciwu.
Faktem, że to my i następne pokolenia będą spłacać długi nikt się nie przejmuje.
Długi wszelkiego rodzaju, niszczące nasz dorobek niematerialny wypracowany po 89 roku.
Andrij Melnyk (były ambasador Ukrainy w Berlinie, obecnie wiceminister spraw zagranicznych), przed chwilą o warunkach zakończenia wojny w tym roku:
„…Наші союзники повинні усвідомити масштаб цієї війни, допомога має бути збільшена щонайменше в 10 разів прямо зараз. Він закликав партнерів України перейти всі «штучні червоні лінії» і виділити 1% ВВП на поставки зброї Україні…”
Bardzo przepraszam, Siódemeczko, w moim rozumieniu ci którzy nie chodzą na wybory sami się skreślają z listy obywateli których należy brać pod uwagę. Ci nie chodzący nie istnieją w systemie. A zatem jeśli z chodzących 32-37% jest za PISem to PIS ma większość. Czy to nie tak ? gdzie robię błąd ? Liczą się głosujący, nie wiem czemu nie głosujących należy uwzględniać skoro sami tego nie chcą. Oni istnieją jako ludzie, ale nie jako wyborcy.
Ormie, 37% z 50% to 18% z całych 100%
Na liczbach:
30 000 000 x 50% = 15 000 000
15 000 000 x 37% = 5 550 000
5 550 000 z 30 000 000 =18,5%
Rządzi nami 18 procent.
A nie głosujący na PiS spośród biorących udział to 9 450 000
(15 000 000 – 5 550 000 = 9 450 000)
Jakby nie liczył żadnej większości nie widzę, oprócz tego, ze opozycja marnuje głosy.
Mar-Jo, obawiam się, że oczekiwania Andrija Melnyka są zupełnie nierealne.
Nasi sojusznicy muszą zdać sobie sprawę ze skali tej wojny, pomoc trzeba zwiększyć co najmniej 10-krotnie już teraz.
Wezwał partnerów Ukrainy do przekroczenia wszystkich „sztucznych czerwonych linii” i przeznaczenia 1% PKB na dostawy broni dla Ukrainy…
Bardzo Wam polecam ten artykuł.
Teraz rozumiem, dlaczego w USA jest tyle osób wierzących w kompletne bzdury, zwłaszcza wśród żołnierzy.
Trudno w to uwierzyć.
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,29675545,19-latek-nie-moze-kupic-piwa-i-wynajac-samochodu-ale-moze-dostac.html#S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
Siódemeczko, dziękuję za link.
Prezes , chyba w Janowie:
„Jest opracowanie, mam je w teczce, ale jej nie przyniosłem. Ale może uda się przynieść.
I tam jest tabelka. I te państwa, które mają nierównowagę są na pomarańczowo. A to co ma dobrze jest na niebiesko. My mamy wszędzie na niebiesko. Sytuacja jest bezpieczna”
A mnie ogarnął paniczny strach!!!
Zaznaczyli mu na niebiesko, więc jest OK.
To warto przeczytac:
https://kulturaliberalna.pl/2023/04/25/prognoza-wedrowna-sowiecka-polityka-historyczna-premiera-morawieckiego/
Meki, bardzo dziękuję.
Ja też, dziękuję.
Porównanie jak najbardziej trafne.
To jest pajac nad pajace ten nasz premier.
Nie ma za grosz szacunku do samego siebie.
Witajcie! Wróciłam z wyprawy pt „Wiosna Vermeera”. Przemierzyłam trasę przez Poczdam, Osnabruk, Amsterdam, Delft, Haga, Leida i Brunszwik. W każdym mieście 1-2 muzea, i często jeszcze ogród botaniczny lub znany park. Bardzo intensywne przeżycia, brak czasu na kontemplację oglądanego piękna sztuki i przyrody. To jedyny mankament. W wielu tych muzeach i miejscach byłam już ok. 30 lat temu. Miło było jeszcze raz zobaczyć. Zupełnie nowa dla mnie była Haga, gdzie m.in. obejrzałam Dziewczynę z Perłą, która już została wywieziona z Amsterdamu (ale pozostałe 27 obrazów Vermeera wciąż przepyszne). Bardzo mnie zauroczył Brunszwik, z ogrodem botanicznym i świetnym choć niedużym muzeum (dziewczyna z kieliszkiem wina Vermeera).
Smuci mnie, że jest tyle pięknych rzeczy na świecie, których już nie zobaczę. Cieszy mnie, że Europa jest wciąż tą samą wspólną Europą. COVID powstrzymywał mnie od podróży przez 3 lata. Łyk wolności.
Wróciliśmy z Wałów Chrobrego po odśpiewaniu „Ody do radości”. Tłum był „niezbyt liczny”. Kiedyś przychodziło morze ludzi…
Marysiu 30/04 13:13,
Spójrz na to z drugiej strony – jest tyle pięknych rzeczy na świecie, które dane Ci było zobaczyć i cieszyć się ich pięknem. Wszystkiego się nie da. Oczywiście, że chciałoby się. Mam 74 lata i też wiem, że już wielu miejsc nie zobaczę (np. Afryki równikowej, Ameryki Południowej, Azji i miliony innych), ale nie ma dnia, żebym nie wspominał tych miejsc, które udało mi się widzieć, a przede wszystkim ludzi, których udało mi się spotkać, poznać, porozmawiać. Za to jestem bardzo wdzięczny losowi.
Mar-Jo,
„Tłum był „niezbyt liczny”.”
To zdanie jest bardzo przygnębiające, niestety.
Marysia napisała „brak czasu na kontemplację oglądanego piękna”.
Dlatego ja podróżuję solo.
Bez wątpienia więcej zobaczy się na wycieczce zorganizowanej z przewodnikiem i to ma swoje niewątpliwe zalety, ale ja już przyjęłam do wiadomości, że wielu miejsc nie zobaczę i dlatego spokojnie robię co mogę, na co pozwala mi wiek i kondycja.
A i tak zawsze będąc gdzieś nie doświadczam tych rzewnych uczuć, jakie mam później oglądając zdjęcia, które robię tak jak się poruszam.
I później wracając do niektórych już czuję to wzruszenie i radość, że znowu tu jestem. To mi wystarcza.
Dla wszystkich zainteresowanych
https://www.grazynabastek.pl/vermeer-i-vermeeromania-2023o-wystawie-w-amsterdamie-i-filmie-%E2%80%9Evermeer-blisko-mistrza%E2%80%9D
Dzięki, Nowy! Bardzo ciekawy tekst 🙂
Dziękuję, Nowy! 🙂
Fakt, bardzo ciekawy. Dzięki.
Autorka wzbudziła moje zainteresowanie swoimi artykułami.
Nowy, tez dziekuje.
Nowy, dziękuję za link do ciekawego tekstu. Oglądanie samej wystawy nie było taką przyjemnością jak się spodziewałam, trudno podziwiać dzieło jak widzi się najpierw górną lewą ćwiartkę, a potem dolną prawą, nie da się podejść zbyt blisko, duszno i ktoś ci depcze po nogach. Dlatego kupiłam obszerny katalog wystawy by na spokojnie obejrzeć w domu i móc wracać do obrazów.
Siódemeczko wiele podróżowałam solo i omijałam biura podróży w szczególności. Już nie potrafię sobie takich solówek zorganizować, przerasta mnie to.
Nowy zawstydziłam się, że narzekam. Widziałam Afrykę równikową – Ugandę, Amerykę południową – Kolumbię i niektóre kawałeczki Azji – południowe Chiny, Indie w okolicach Bombaju (Mumbaju). To był szczęśliwy splot wydarzeń – zaangażowano mnie jako eksperta do dużego międzynarodowego projektu dotyczącego rozmnażania manioku i laboratoria z tych egzotycznych krajów były uczestnikami projektu, oraz USA, gdyż finansował go Bill Gates, poprzez swoją fundację. To była przygoda życia.
Teraz też nie jest źle, czasem się gdzieś wybieram w ciepłe kraje. Zdecydowanie przesadziłam narzekając.
Ale to chyba ludzkie, że chce się więcej, dalej, pełniej. Muszę nauczyć się pokory.
Marysiu, to raczej nie jest kwestia pokory.
Myślę, że w miarę upływu lat człowiek ceni spokój, zdrowie często nie dopisuje coraz bardziej, więc nie snuje się dalekosiężnych planów.
Tak mi się zdaje.
Jest to spokojna rezygnacja, która przynosi ulgę, przynajmniej mnie.
Siódemeczko, zazdroszczę spokojnej rezygnacji. Moja rezygnacja jest wymuszona, buntuję się i ciągle probuję czy może jeszcze coś się uda wykraść od życia. Nie robię dalekosiężnych planów, ale nie chcę zmarnować tego co tu i teraz. Odkładanie na później już nie ma sensu.
Nie cichna awantury po wywiadzie z B. Engelking. Akademickie Kluby Obywatelskie (i nie tylko one) przeniosly mnie w rok 1968. Brakuje mi Kingi i jej sposobu reakcji.
Jak zwykle wracają upiory przeszłości, jak zwykle wytoczy dzialo i bedzie strzelał do faktów historycznych, bo czas i wypada.Panią prof Engelkin obrzucili z prawa i lewa, bo przeież „my wiemy, jak było”
Otoż my, wspołczesni, nie wiemy, jak było i trzeba słuchać rzetelnych historyków.
A tych, co pamiętają, jest coraz mniej. Marian Turski, oby wiecznie żył ten skromny czlowiek i przypominał nam – bądzcie czujni na zło.
Ja jestem sporo starsza, Marysiu, więc bunt nie pomoże.
A poza tym uważam, że lepiej mniej, a dokładniej.