* * *
To nie ja się starzeję, to pejzaż się zmienia,
klematis sięgnął już pierwszego piętra,
rzeka wyprostowała koci grzbiet,
gruba, wyfiokowana sąsiadka z parteru
nie siedzi w oknie, umarła lub wyszła.
Stoję przed bramą, zaglądam do środka
przez kółko wychuchane w mrożnym kwiecie
i widzę siebie na ławce w pociągu,
tłumaczącą niemądrym, nieufnym dorosłym,
że nie my odjeżdżamy, że to świat ucieka.
A jednak odjechałaś, Kingo.
Zrobiłaś wyrwę w naszym świecie.
Dobrze, że jest chociaż to miejsce, gdzie jakoś bardziej jesteś obecna.
Zapalam światło pamięci.
Zapaliłam.
Piękny i wzruszający ten wiersz, dobry na dziś. Pamiętam!
Świat ucieka… jakby coraz prędzej… Tym cenniejsze są małe kotwiczki, jak ta…
6 lat bez Bobika, a wspomnienia nie blakną…
Choć tempus fugit, a my razem z nim 🙁
Tak Markocie, nie blakna.
Niezastepowalny Bobik.
Siedziałam wczoraj po odczycie mojej siostry na kawie na Próżnej, tak samo jak wtedy, 6 lat temu. I wspomnienia same napływały…
Tak było, tak będzie.
Bobika/Kingi nie sposób zapomnieć.
Myślę, że póki ludzie o Niej pamiętają, to Kinga/Bobik żyje.
Świetny wywiad Jacka Żakowskiego z Marią Peszek w internetowym wydaniu „POlityki”. Znakomita kobieta. Nie było jej jeszcze na świecie, kiedy w ramach szkolnego wyjazdu z prowincji do teatru (do Wrocławia) byłam na spektaklu bodaj „Jan Maciej Wścieklica”, chyba w Kalamburze (albo T.Polskim)i na zabój zakochałam się w jej ojcu, Janie. Jest świetnym aktorem, wyjazdy teatralne były dość często (mieliśmy ambitną polonistkę) i widziałam go w paru innych kreacjach, zawsze świetnych.
A Maria – ma się czym pochwalić!
Thomas Bernhard „Wymazywanie. Rozpad”. Jest świeże wznowienie. Wybitny austriacki Nestbeschmutzer. Kupiłam i może mnie wciągnąć. Uspokajam na wypadek milczenia (mojego).
Maria Peszek dla „Polityki”: Polska musi do psychiatry.
I ja się z tą opinią zgadzam.
Tylko skąd my weźmiemy tylu psychiatrów?
Już Stańczyk odkrył, że najwięcej w Polsce jet medyków. Nie wykluczał żadnej specjalności…
Wszystkie specjalności w jednym: szeptucha!
A takich specjalistów Kaczyńskiemu nie brakuje…
Troszkę jesiennie w moich stronach i jakby za wcześnie. Słoneczne dni, ale chłodnawe noce. Mamy długi weekend, bo Święto Pracy (Labour Day) w poniedziałek.
Zrobiło mi się cokolwiek przykro, jak Morawiecki zakrzyknął, że „Nikt nie będzie nas pouczał, czym jest demokracja i praworządność, gdyż Polska ma bardzo długą i szlachetną historię walki z wszelkiego rodzaju totalitaryzmami i despotami – podkreślił w piątek premier Mateusz Morawiecki.”
I dodał – „ponieważ my wiemy to najlepiej”.
A zwłaszcza on, od kołyski walczący z komuną. Od kołyski! Zachód, gdzie nigdy nie jeździł, nie zna tego wrednego zachodu, dał mu wykształcenie (Bazylea)… Tak czy owak, przykro słuchać słów premiera, który bywszyj na Zachodzie wrednym i studiujący tam,powinien pojmować świat dzisiejszy.
Tempores… już bardziej rozumiałabym pana K. który nigdzie i nigdy… i poza jego światem nie ma innych światów!
Temu kandydatowi na stanowisko „Bundeskanzler” chyba nawet Vitali Klitschko nie pomoże.
https://img.welt.de/img/bildergalerien/mobile233596229/5061622737-ci23x11-w1920/Wahlkampf-CDU-Armin-Laschet-bei-der-JU-in-Hannover.jpg
Uciekam od polskich tematów…
I jeszcze życzenia.
Shanah Tovah, słodkiego nowego roku i szczęśliwego Rosz Haszana!
Najlepszego!
U mojej znajomej (byłej szefowej) od lat spotykaliśmy się na Rosz Hassana i ulubionym przysmakiem były „latkas” w wersji wykwintnej – malutkie chrupiące placuszki, na to sos majonezowo-śmietanowy, mocno czosnkowy, i do tego albo krewetka, albo zielony smażony pomidor, albo jeszcze coś tam.
Obchodzacym i nie obchodzacym: Shana Tova!
Zaglądam na obraz transmitowany spod Ściany Płaczu przez dwie kamery. Niesamowite! Wróciły wspomnienia z Izraela. Byłam pod Ścianą na rozpoczęcie i zakończenie szabatu… W tej chwili: szofar, modlitwy, śpiewy i tańce w dużych ilościach. W odróżnieniu od maseczek.
Mieliśmy wczoraj wnuka u siebie. Przyjechał ze skrzypcami i ukulele.
Ale usiadł do pianina i … poprosił o nuty. 🙂
Mieliście? 😉
Nie nauczyłam się czytać nut, a tym bardziej grać na czymkolwiek. Moja siostra każdy instrument opanowywała szybko, grając ze słuchu, chociaż była na tyle pilna, że na lekcjach muzyki nauczyła się nut.
Smutna rocznica dzisiaj… przypominam sobie, że oglądałam od początku transmisję telewizyjną, bo telewizor miałam włączony i nagle mój znajomy z Pensylwanii się odezwał – America is being attacked! „Na żywo” widać było drugi samolot, uderzający w drugą wieżę. Coś nie do uwierzenia, mimo że to była prawda, a nie jakiś film grozy. Człowiek odpowiednio zmotywowany jest zdolny do wszystkiego.
Dobry artykuł w „Polityce” o odchodzącej z politycznej sceny Angeli Merkel. Moim zdaniem znakomita polityczka, a to, że pragmatyczni Niemcy wybierali ją tyle lat, o czymś świadczy.
Dobranoc!
Alicjo, nut u nas zatrzęsienie, na kilka instrumentów. Ale pod ręką były moje nuty na chór. I to z nich wnuczek „grał”. 🙂
11.09.2001 byłam w pracy. Ktoś dostał informację o N.Y. Włączyliśmy wszystkie radia. Bank właściwie zamarł. A ja dopiero po dwóch dobach dowiedziałam się, że moi krewni z N.Y. żyją.
Fanatyzm *********************************