Wierszyk dydaktyczny
Gdy wstajesz jak skowronek w mieszku,
świat ci się zdaje cacy,
nie widzisz błahych nawet przeszkód
by zabrać się do pracy,
kiedy energia cię rozpiera
i jej wysyłasz wiązki,
by jak najlepiej, tu i teraz,
wykonać obowiązki…
Nie przejmuj się, nie wpadaj w rozpacz
i nie skrob po łysinie,
bo jest zasada bardzo prosta:
zaczekaj. To przeminie.
Przeniosłeś właśnie jakąś górę
nadludzkim wprost wysiłkiem?
Waliłeś młotem albo piórem
na przodku i nie chyłkiem?
Tytana-ś w kozi róg zapędził
że aż załamał ręce,
a teraz wciąż cię jeszcze swędzi,
by więcej, więcej, więcej?
Nie przejmuj się, weź lekko sprawę,
bo koniec wieńczy dzieło
i może to nie minie nawet,
a właśnie już minęło.
… a właśnie już minęło!
O godz. 19.00 będę zamykać furtkę na klucz!!!! Wywieszę kartkę następującej treści ” Nie przyjmuję żadnych darów na przetwory. (Nie dotyczy grzybów) „.
😀
A nie ma jakiegoś wierszyka całkiem przeciwnie?
Zachęcającego do dzieła?
https://www.youtube.com/watch?v=b4Lyfiljyho
Dzięki 😀 😀
Mt7,
z tym winem z czarnej porzeczki racja – znakomity aromat! Byle tylko nie wyszło tak:
https://i.imgur.com/KJbanCJ.gifv
Tyle dobra poszło na zmarnowanie w jednej z sycylijskich winiarni 🙁
Gapa, nie zauważyłam nowego wpisu.
Obejrzałam w prasie fotorealcję sprzed Ministerstwa Edukacji Narodowej – znowu dziewczyny i chłopaki pokazali „ministrantowi ciemnoty narodowej” jego miejsce. Brawo!
Wino naszego wyrobu nadawałoby się wyłącznie na kompost (mamy za sobą bardzo nieudaną próbę). Zrobiłam pyszne dżemy z czarnej porzeczki.
Współpraca z lat wojny jest przykładem polsko-japońskiego braterstwa…
Ktoś może wie, co p. Andrzej Duda miał na myśli?
😀 on się stale uczy, tylko nie wiadomo z jakich podręczników…
Przedwojennych? 😉
Może naszemu mędrcowi (z coraz większą tonsurką) chodziło o to, że mjr Witold Urbanowicz po bratersku zestrzelił parę japońskich samolotów, walcząc na Dalekim Wschodzie – jako że przez ponad półtorej dekady pozostawaliśmy z Japonią w stanie wojny.
A może wpadł mu w ręce „Lód” Dukaja, opisujący m.in. ową współpracę? Mógł się nie zorientować, że to fikcja…
Obejrzał Google Doodle? https://pl.wikipedia.org/wiki/Chiune_Sugihara
Wygląda na to, że jednak taka akcja była faktem.
Ano tak, chodzi o tekst w Wyborczej.
To PAD czytuje Wyborczą???
Dawno do Koszyczka nie zagladalem, ale jest pretekst: Chiune Sugihara. Nie czytalem niedawnego artykulu w GW, ale dawno, dawno temu sam cos na jego temat napisalem, tutaj:
https://fs.magnet.fsu.edu/~krzystek/Spojrz/SPO.148
a temat kontynuowal sp. Tadeusz Gierymski w tym samym numerze „Spojrzen”, a takze nastepnym:
https://fs.magnet.fsu.edu/~krzystek/Spojrz/SPO.149
Z tekstow tych wynika, ze przyjazne stosunki polsko-japonskie na poziomie wywiadow datuja sie na poczatek XX wieku i byly kontynuowane nawet podczas II WS. W tym wypadku sojusznik naszego wroga niekoniecznie byl naszym wrogiem.
jrk
Obejrzałam wczorajszą akcję Lotnej Brygady Opozycji – umieścili flagę UE na „schodach donikąd” na PL. Piłsudskiego w stolicy.
W protokole zatrzymania , w opisie rzeczy, policja wpisała , że zatrzymała „płótno barwy niebieskiej z symbolami gwiazd”. [***********].
Dzień dobry. 🙂
Trochę się ożywiło.
Chciałabym Wam polecić moją krótką relację z wczorajszego Marszu Pamięci 22 lipca (1942) szczególnie rozpoczynające wystąpienie Pani Aliny Świdowskiej. Trzeba je koniecznie wysłuchać do końca.
https://www.facebook.com/maria.tajchman/posts/4223707197677309
Chyba rabin Schudrich i nowa szefowa ŻIH-u poczuli się zakłopotani słowami Pani Świdowskiej na zakończenie wystąpienia, bo próbowali je później trochę zneutralizować.
Władza stała i słuchała przecież.
Chiune Sugihara jedyny Japończyk uhonorowany tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
jrk, dziękuję – lektura fascynująca.
O Sugiharze wiedzialem od dawna, jeszcze zanim dostal medal Yad Vashem. Pewien znajomy mojego Ojca zawdzieczal mu ewakuacje z Polski przez Kowno i Ryge do Londynu.
W kilku ostatnich latach znowu sie otarlem o jego postac. Moja Pani, zawodowo zajmujaca sie archiwizacja dokumentow dotyczacych m.in. II WS, nawiazala osobisty kontakt z synowa i wnuczka Sugihary. Niestety, niewiele z tego wyniklo. Sugihara bardzo niewiele o sobie mowil, nawet rodzinie, a jesli mowil, to zmienial wersje. Nie wiadomo wiec, co jest prawda, a co mitem. W konsekwencji, to jego rodzina poprosila moja Pania o odszukanie w archiwach jej instytucji dokumentow dotyczacych jej przodka. I tak sie kolo zamknelo.
Siódemeczko, nie pytając o zgodę, puściłam Twoje nagranie z Umschlagplatz w świat. Przepraszam.
Bardzo dziękuję za naprowadzenie na Sugiharę.
Mar-Jo, bardzo Ci dziękuję.
Świat powinien usłyszeć, jak się czuje część obywateli Polski.
Powinien usłyszeć, że 75 lat po wojnie wzrastają nastroje przypominające pogromowe, nie tylko tolerowane przez władze, ale hojnie sponsorowane.
Moi znajomi mówią o tym i o swoim braku poczucia bezpieczeństwa bardzo rzadko i tylko w gronie najbliższych.
Pani Alina Świdowska ma rację, o tym trzeba krzyczeć, dlatego trzeba upowszechniać.
„Białe koszule, brunatne dusze” – że sparafrazuję Czesława Niemena. Najgorsze jest to, że końca nie widać i historia niczego nie uczy, natomiast się powtarza. Jest kryzys, jest źle – trzeba znaleźć winnego. I się znajduje!
Jak pisze mt7 – rząd to wspiera, jawnie i bez rękawiczek, bez pozorów. Na kogo liczyć, na młodych? Ależ Młodzież Wszechpolska to całkiem niezła siła i muskuły napręża…
Do takiej Polski nie tęskno mi, Panie. Wstydzę się od dobrych paru lat i pytania o „jak tam w Polsce” zbywam, opowiadając o rodzinie i znajomych. „Polak to brzmi dumnie” już nie brzmi. Pytanie o zaprzepaszczone lata, kiedy miała się budować demokracja, a mały człowieczek zrobił audyt – autokracja!
I niestety, większość głosującego narodu to kupiła. Opty (Teliga – pamięta ktoś?) zmieniło się na Pesy… 🙁
Alicja
Uwazam, ze nie zrozumialas nic z tego co chciala nam przekazac Pani Swidowska i w ogole z tej calej relacji. O tym, ze ci nie teskno do Polski pisalas wielokrotnie na innym blogu. Przeciez nie chcialas nic nikomu meblowac, wiec nie wiem skad krytyka, ze wszystko stoi tam gdzie stoi i jest tak jak jest.
Ryanair zmienił mi godziny lotu na nocne, co jest wykluczone,bo ja muszę jeszcze dojechać pociągiem, wiec zmieniłam datę na dwa dni wcześniej za dopłatą, chociaż napisali że zmienią bezpłatnie.
Po godzinnych próbach kontaktu z BOK, weszłam na stronę swoich rezerwacji i tam zmieniłam. Wyglądało w pierwszej informacji, że sporo dopłacę, ale ostatecznie wyskoczyło 80 zł. Niech im ta.
Teraz walczę z Trenitalią o zmianę biletu na pociąg.
Poległam na jednym okienku, nie znam numeru jakieś karty.
Teraz zmieniłam wybór opcji i okazało się, że jestem zablokowana, bo poprzednie sesje nie zakończyły się sukcesem.
Może potrzymajcie za mnie kciuki, żebym dogadała się z tą Trenitalią.
Można już nie trzymać. Udało się, wypróbowaniu wielu ścieżek.
Problem z Trenitalią polega na tym, że wpisywanie na ich stronie jakiś danych nie na oryginalnej stronie w jęz. włoskim, tylko przełączonej na inny język jest nieodczytywane poprawnie, a z włoskim trudno się dogadać, co strona ma na myśli.
Morał jest taki, że nie należy się poddawać, próbować tak długo, aż się znajdzie właściwe rozwiązanie.
Sporo zdrowia kosztował mnie dzisiejszy dzień, mam nadzieję, że to koniec niespodzianek.
A Ryanair, jak wszystkie inne linie, umywa ręce od odpowiedzialności, jeżeli jego zmiany wywołają niekorzystne skutki u innych zaangażowanych w proces podmiotów.
Siódemeczko, przypomnij proszę, kiedy i na jak długo wybywasz.
Pewnym sposobem jest otwarcie dwóch okienek takiej aplikacji: jednego po włosku, i tam wpisywać dane, a drugiego po angielsku (na przykład), aby porównywać teksty. Ale dobrze, że się udało!
Mar-Jo, w Internecie lepiej nie podawać dokładnych danych.
Napiszę Ci w wiadomości prywatnej.
Tetryku, ponieważ nieszczęścia lubią chodzić parami, zawiesił się tłumacz Google w sieci i w telefonach. Niczego w kluczowym czasie nie mogłam przetłumaczyć a w androidzie w tłumaczu otwierały się moje zdjęcia i nijak nie mogłam tego zmienić.
A żeby było bardziej „śmiesznie” to w obu smartfonach te same zdjęcia, które są na moim dysku Google. Po prostu pokaz zdjęć.
A jak po bardzo długim czasie coś się poprawiło, to włoskiego w dalszym ciągu nie tłumaczyło.
Sama aplikacja włoska też trochę mało czytelna, bo przy opcji co chcę zrobić z biletem, wybór 'zmienić datę i czas’ wywołał odpowiedź dla tego biletu jest to niemożliwe.
Kliknęłam więc chcę 'zmienić bilet’ i o dziwo wpuścił mnie dalej.
Cały czas zastanawiam się nad tym teraz, jeżeli w konkretnym bilecie faktycznie nie można zmienić daty i czasu, to dlaczego jest ta opcja w aplikacji.
Tam więcej było takich błędnych ścieżek, może tylko źle tłumaczonych.
Ja starałam się ręcznie tłumaczyć strony, a czas działania jest ograniczony i po jego upływie wszystko trzeba zacząć od początku.
No ale jakoś wreszcie gamoniowej się udało.
Przy działającym sprawnie tłumaczu kiedy chcę poznać treść zaznaczam w okienku tłumacz na górze – polski, a wracam do wypełniania zaznaczając oryginalny język strony. To bardzo dobrze działa, pod warunkiem, że działa. 🙂
okienku tłumacza na górze strony
Dzięki, Siódemeczko.
Ja bardzo chciałabym polecieć na 2-3 tygodnie do Izraela. Nierealne, niewykonalne… Może przyszły rok? Bardzo się cieszę , że udało mi się polecieć w grudniu 2019. Niejako rzut na taśmę przed pandemią.
Ja bym bardzo chciała polecieć do Polski i myślę, że podwójnie zaszczepiona mogę zaryzykować. W ubiegłym roku wypadło mi z dorocznej od lat trasy… zresztą wszystko wypadło. Pandemia namieszała, oj namieszała!
Trzeba zachowywać niezbędne środki ostrożności, przestrzegać reżim sanitarny.
Nie jest to stan pełnej szczęśliwości wakacyjnej, ale chcę na chwilę zostawić to wszystko za sobą.
To prawda. Prawie półtora roku obostrzeń i lockdownów przyzwyczaiły nas do tych zachowań. Maski, bezpieczny dystans i tak dalej. Zdaje mi się, że to będzie nasza nowa „normalność”.
Kierowca ciężarówki wjechał pod pociąg jadący do Berlina. Dziś rano. Blisko mnie.
„GW” tak to zatytułowała: „Pod Szczecinem niemiecki pociąg uderzył w ciężarówkę. Wypadł z torów i przewrócił się. Są ranni pasażerowie”.
To już naprawdę wszyscy powariowali?
Bardzo często tytuły są skandaliczne, a ponieważ nikt w redakcji ich nie poprawia, to znaczy, że o takie właśnie tytuły chodzi.
O tytuły, które za każdą cenę przyciągną uwagę.
Być może dziennikarze są za to (ilość wejść) oceniani.
Tym sposobem GW upodabnia się nagłówkami do gazeta.pl lub Faktu.
Nie bardzo rozumiem, co takiego złego jest w tytule GW. Kierowca TIR-a wyszedł z kolizji zupełnie bez szwanku, pasażerowie (tudzież wagony) pociągu nie.
Chyba trudno tę akurat redakcję posądzać o podkręcanie antyniemieckich fobii…
Aktualna wersja owego tytułu w GW brzmi następująco:
„Pod Szczecinem ciężarówka wjechała pod niemiecki pociąg pasażerski. Wypadł z torów i przewrócił się”.
Dla mnie różnica ogromna! Wielu czytelników musiało ostro zareagować.
A za skandal prędzej uznałbym ostatnią okładkę (tak zwanej) Gazety Polskiej i obrzydliwy atak na prof. Marka Safjana 👿 Brak słów.
Zgoda, zwłaszcza jeśli wśród pasażerów jednak nie było rannych…
Ścichapęk,
ano brak słów. Umiejętne szczucie i jak zauważył Jan Hartman w swoim artykule w „Polityce” – „Czytelnicy „Gazety Polskiej” mają zrozumieć, że wyrok TSUE jest niemiecko-sowiecką ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski, a sędzia Marek Safjan jest „genetycznie” predestynowany do zdrady.”
Nie dość, że syn swego ojca, to jeszcze, jak Hartman zauważa, „genetycznie predystynowany do zdrady”.
Przypomina mi się niedawna tyrada pani marszałek sejmu, która wywrzaskiwała, że „my nie dzielimy Polaków”. Dość długo żyję i nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek rząd tak podzielił Polaków jak obecny rząd. Już samo „my nie dzielimy…” wskazuje, że jesteśmy „my” i jacyś „oni”.
Dzielą, jak nikt wcześniej, Alicjo, a potem po goebbelsowsku odwracają kota ogonem. I ktoś to chyba wciąż kupuje… A ten haniebny atak na Safjana to jakby kolejna wersja „dziadka z Wehrmachtu” 👿
Z (ówczesnym) doktorem M.S. miałem dawno temu ćwiczenia na UW – i już wtedy mówiło się o nim jak najlepiej, był wybitnym cywilistą. Nie od dziś jest uważany za niekwestionowany prawniczy autorytet – i dyspozycyjni propagandyści GP tego nie zmienią; mogą tylko nieustająco szorować po dnie szamba.
Artykuł Hartmana istotnie trafia w sedno.
„Najpierw skok na TVN, potem internet? – to pytanie pada w Sejmie coraz częściej. Podejrzenia sprowokował sam prezes PiS swoją enigmatyczną wypowiedzią. – W mediach, niestety w internecie, o to będziemy musieli jeszcze zabiegać, żeby tę sytuację zmienić, przewagę ma druga strona – mówił na początku lipca Jarosław Kaczyński.” (G.Wyborcza)
No nie dzielą przecież! „przewagę (w internecie- mój dopisek) ma druga strona, powiedział nadprezes. Ale…dłużej klasztora, niż przeora!
Kaczyński nie dzieli, on — z właściwą sobie przenikliwością — zauważa te podziały i ogromnie nad nimi ubolewa. 😉 Intencje ma szczere — chciałby o wszystkich móc mówić „nasi”…
Nie dzieli (włosa na czworo). Rządzi 😉
Uważam, że jeśli ktoś nie głosował, chociaż mógł, zarówno w wyborach do Sejmu jak i w wyborach prezydenckich, oznaczało oddanie głosu na PiS!
Nie rozumiem ludzi, którzy teraz krytykują obecną sytuację w tonącej Polsce.
Wtedy proszono, namawiano, wręcz błagano, że każdy głos się liczy, że bez tego grozi Polsce to co się dzieje teraz. Prośby pozostały bez echa.
Tadziu,
Twoje drugie imię, jak Cię znam (a przecież znamy się od dawna) według mnie brzmi – TOLERANCJA.
Nie mieszkam w Polsce od 39 lat i nigdy nie głosowałam od tego czasu. Uważam, że jak nie mieszkam, to nie powinnam się wtrącać w sprawy kraju, w którym nie mieszkam i nie zamierzam mieszkać. Nie wiem, dlaczego Ty, „chodząca tolerancja”,zarzucasz mi, że mam inny pogląd na tę sprawę. Przecież mam prawo do własnej opinii, czyż nie?
Co do krytyki, mam prawo krytykować czy to rząd Polski, czy Ameryki, czy jakikolwiek, i nie to, że moja krytyka jest znacząca, po prostu wyrażam swoje zdanie. W dyskusji na blogu chyba wolno?
P.S. Czy ja Cię kiedyś w jakikolwiek sposób uraziłam czy obraziłam, że mnie tak atakujesz? Pretensje możesz napisać mailem, adres znasz.
Uderz w stół….
Tolerancja – tak, jak najbardziej, ale przecież nie wszystkiego! A czego moja tolerancja nie toleruje – wybacz, nie będę tutaj wyliczał. Byłoby smutno i nieprzyjemnie.
Zaglądam tutaj bardzo często, ten blog jest dla mnie azylem, jak inny dla innych. Nie chcę tego zepsuć jakimś niepotrzebnym słowem.
Dobrej nocy Ci życzę.
Tadziu,
jeszcze jedna rzecz przy okazji głosowania – zauważ, jak wiele uprawnionych do głosowania Polaków mieszkających w Polsce do głosowania nie podeszli. A przecież to jest kraj, w którym żyją, w którym wreszcie mają coś do powiedzenia. Po co ja tam, głosująca?
Co do toleracji, moja tolerancja toleruje wszystko, o ile nie ogranicza wolności innych. Myślałam, że Twoja tolerancja też nie ma granic, dopuki nie wkracza na uznane przez Ciebie terytoria (moja też).
I to jest nic takiego dziwnego.Mamy różne opine.
Dlaczego akurat u nas łapiemy tak wielu polityków in flagranti z głupotą?
Bo niestety, takich sobie wybieramy…
Na wzór i podobieństwo swoje?
Coś jakby…
Dobra jesteś w dobijaniu! 😉
Nie chciałam dobijać. Naprawdę. Sorry.
Wnuk (prawie 3 lata majęcy) szukał określenia na kompresor. I znalazł!
„Podpompczak”. 🙂