Koniec lata
Ogon jeszcze potrafił zerwać się do beztroskich podrygów, ale Bobik dobrze wiedział, jak jest naprawdę. Nadeszła pora robienia bilansów, zamykania furtek, wrzucania klucza w morze. Jesień – już późna, choć wiele wcześniejsza, niż się spodziewał. Ale któż się spodziewa wcześniejszej jesieni?
Myślał o ludziach, których dziwnym trafem udało mu się pokochać dopiero pod koniec lata. Tej miłości też się nie spodziewał i był za nią niezwykle wdzięczny Losowi, który poza tym okazał się średnio łaskawy. Ale dla kogo Los bywa całkiem łaskawy?
Smutno mu było, że musi blog zostawić na pastwę tegoż Losu, który już nieraz okazał się nieprzewidywalnym wariatem, wymyślającym opcje gorsze jeszcze niż poeci albo filozofowie. Ale czy miał na to jakikolwiek wpływ? Nie miał. A jego smutek z tego powodu nie sięgał w rejony nadmiernie rozpaczliwe. Bo jakoś tak się składało, że Bobik we wszelkich sytuacjach okazywał się pieskiem racjonalnym i mocno stojącym na ziemi wszystkimi czterema kudłatymi odnóżami.
Pożegnania są trudne. Ale i powitanie świata jest trudne, a że potem będzie łatwiej nikt nam nie obiecuje. Za to zapewniam was, że nieraz będzie zabawniej. Sprawdzone.
Znacznie trudniej jest się żegnać, ale i z tym można sobie poradzić. Pocieszyć Labradorkę, wypić herbatę, pilnować torebki, nie zapomnieć o uśmiechu. No i rzecz nieodzowna – w porę przestać pracować.
Czy śpisz spokojnie, czy grzeszysz,
wujenką-ś jest, czy też wujem,
nie może szyld cię nie cieszyć:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Cóż, że tak rzadkie okapi,
cóż, że gdzieś mnoży się ujem-
ny przyrost, gdy widać napis:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Kto nazbyt gromko zakrzyknął,
ten w brodę sam sobie pluje,
wszak zna już wieść tę niezwykłą:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Ach, zblednie niejedno liczko,
gdy smętne, cmentarne tuje
pochylą się nad tabliczką:
BOBIK JUZ NIE PRACUJE!
Nisiu, po Tobie też? 😯 A myślałam, że tylko po męczyznach. 😎 Bardzo dużo się po nich spodziewa…
Nisiu
To się dzieje naprawdę?
Haneczko
Nie rozumiem. Przecież to wszystko z lat nie tak dawnych. Raptem początek 90. Każdy przez to przechodził, jak odrę. Nie bardzo wierzę, że wszyscy od razu na Wordzie i to dziesiątce.
To zależy, jak zdefiniujesz „naprawdę”, Paradoksie. 😉
Dobranoc. 🙂 Komputer zostawiam pyrkoczący, na wyciągnięcie ręki – może jednak wyśnię i zapiszę ciąg dalszy epopei „Walka z kurzem”?
Kurz namiętności brzmi dla mnie jak „przeminęło z wiatrem”. Ale mogę być w mylnym błędzie. Zakurzyło się aż miło 🙂
Lata 90-te? Ja takich rzeczy nie pamiętam, szczególnie Worda 🙄
Nie, nie i jeszcze raz nie wszelkim gwaltom!!!
The Guardian podaje wiadomosc o wagonie pelnym zlota w Walbrzychu…
Nie wiem czy Guardianowi mozna wierzyc ostatnio… Prasa polska olewa nowine Guardiana, jakby wagony zlota i diamentow dyndaly nam kalafiorem… Czy blog ma jakas ekspozyture w Walbrzychu, zeby komentowac Guardiana… Bylabym zobowiazana.
O, nie zauważyłam, że strona się skończyła i myślałam, żeście wszyscy zamilkli powaleni szacunkiem dla dzieła.
Paradoksie, zapewniam Cię, że miewałam sporo podobnych arcydzieł. I musiałam do nich zaglądać, z obowiązku.
Paradoksie, w początku 90 bałam się stuknąć w klawisz, żeby nie zepsuć 😳
Nisiu, może to jednak wydaj, tak na boku, niekoniecznie pod sobą. Nas trafiło, może innych też trafi 😉
Ale to chyba bez żadnych poprawek, jak leci, nie?
Idę zjeść bułeczkę na kolację. Teraz mi się wszystko będzie kojarzyło, a bułeczka ma taki przedziałek…
Oj, niedobrze.
Ja sie uczylam pisac na wordperfect firmy (kanadyjskiej zrezta) Corel, zanim word i Microsoft przejeli rynek. Bardzo ten wordperfect lubilam! Do worda musialam pojsc na kurs w collegeu, bo byl bardzo wnerwiajacy. Moze dlatego, ze trudno ie oduczyc tego co raz nauczone i wypraktykowane. Na przyklad ci co pracowali w papierze i mieli wszystko w teczkach , skroszytach i folderach maja wszystko nadal w folderach tylko elektonicznych. Natomiast dzieciaki co wyrosly bez papieru wogle nie uzywaja folderow tylko funkcji search, jak sobie chca cos znalezc. W ogole nie maja potrzeby folderowania (z przeproszeniem) dokumentow.
Na żywca, Nisiu 🙂
Zainfekowane dobranoc 😉
Heleno, aszdziennik.pl to polska odmiana The Onion.
Komputer to cudo do redagowania, ale nie mam dobrych słów dla tableta. A z czegoś takiego piszę.
WordPerfect… pamiętam, nawet jak Word skoczył z 4 na 6 żeby nie być niżej numeru Perfecta.
Zeruje na internecie sasiada, doswiadczam funkcjonowania polskiej sluzby zdrowia – mieszane uczucia. Wczoraj kilka godzin czekania w izbie przyjec ale za to lekarz bardzo w porzadku. Dzis krotkie czekanie, lekarz tez bylby ok, gdyby nie odbieral prywatnych telefonow od znajomych pan i ucinal sobie z nimi pogaduszek. Koszyczku, dziekuje za trzymanie
Bobiku, Ty tez sie trzymaj.Dobranoc !
A ja jutro idę do przychodni, do mojej rodzinnej pani doktórki. Zarejestrowałam się elektronicznie, hehe.
Wiem czym jest Asz Dzennik, ale historia z antylewacka ortografia jezyka polskiego Pabi Peofesor Pawlowicz jest akurat prawdziwa i pelno o tym w innych gazetach.
Nisiu, mozesz wypoczac przed wizyta w klinice, ja poczuwam przy Piesku i jak sie okaze, ze potrzebuje zmiany, to Cie obudze.
Eee, Heleno, to będzie wizyta na razie rozpoznawcza: zamierzam zostać uznana za legalną kalekę – głównie po to, żeby móc parkować na miejscach dla niepełnosprawnych. Moja pani doktor zna mnie od lat i nie będzie robiła wbrew, ale i tak muszę jeszcze odwiedzić ulubionych ortopedów, tym razem nie w celu picia wina i śpiewania ruskich oraz szantowych, tylko w celu odebrania od nich poematu o moim kręgosłupie, moich stawach, moich krzywych stópkach i ogólnie o moim starczym zwyrodnialstwie. Oni też mnie znają i od lat powtarzają: oj, ciotka, sypiesz się. Mają rację, doktory jedne.
Niemniej bardzo Ci dziękuję za troskę i zaraz polecę spać (o rozsądnej, jak widzisz, porze).
Calkiem rozsadna, Jeszcze nawet kury nie pieja.
Dzień dobry pierwsza zmiano 🙂
Już pieją Heleno 😉
https://www.youtube.com/watch?v=mw-boSbDiKg
Kawa 🙂
http://bi.gazeta.pl/im/2/8385/z8385682Q,Figurka-koguta-32-zl–Cafe-Decor–kubki-12-zl-szt–.jpg
Ja jeszcze troche poczuwam….
Dzień dobry 🙂
do kawy
http://studioopinii.pl/stefan-bratkowski-co-sie-tu-wlasciwie-dzieje/
Słoneczne dzień dobry. Piątek, piąteczek, piątunio, a ja nie mam pojęcia, jak się ogarnąć, żeby nie brać pracy do domu na sobotę. A tu po południu nie da rady posiedzieć. Chyba zejdę do chłodni. Z nią też niezła historia. Architekt wymyślił, kilku utytułowanych uczonych klepnęło, a wykonawca zrobił.
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry. U mnie słoneczko nieśmiało zamglone. Pierwszy dzień urlopu. Niestety nie będzie żadnych podróży, tylko remont odkładany od lat. Na razie rozgardiasz jeszcze się nie zaczął, można w spokoju poczytać:
http://liberte.pl/strategiczna-potrzeba-istnienia-panstwa/
dobry. piję zmieloną zieloną kawę z odrobiną miodu i nie wiem co o niej myśleć, poza tym, że bez miodu byłaby jeszcze mniej.
Dzień dobry. 🙂
Foma
Może w takim razie powinieneś się ograniczyć jedynie do odrobiny miodu. Albo wrócić do kawy klasycznej.
Dzień dobry 🙂
Co myśleć o zielonej kawie? Że zdrowa 😉
Zgadzam się praktycznie z każdym słowem napisanym przez Bratkowskiego (link Irka).
Wart uwagi jest też artykuł Warszawskiego:
http://wyborcza.pl/1,75968,18628659,broniac-sie-przed-uchodzcami-prowadzimy-europe-do-upadku.html
Zastanawialiśmy się dzisiaj z Jagodowym przy śniadaniu, czysto teoretycznie, czy moglibyśmy przyjąć do swojego domu syryjską rodzinę (czteroosobową). Dopóki nie „stanęła by na nogi” i nie „poszła na swoje”.
Miejsca w domu wystarczy. Praca w gminie jest. Czyli dlaczego nie? Spróbowaliśmy sobie wyobrazić życie codzienne. I ściana. Nic nie wiemy o tym, jakie są zwyczaje, obyczaje, reguły życia codziennego. Czy dałoby się w miarę harmonijnie pogodzić dwa światy? Czy stworzylibyśmy sobie nawzajem piekło?
To ja sie troche poloze, ale bede wpadac i sprawdzac.
Dzien dobry. Piesku, czuwamy. Ogarnac sie i znow do poczekalni 🙁
Dzień dobry. Foma powinien wypić albo, jeszcze lepiej, zjeść kawę niezmieloną, bez miodu. Zmielona z miodem będzie wówczas jako ambrozja. Relatywnie. Relatywna ambrozja.
Dzień dobry. Foma powinien wypić albo, jeszcze lepiej, zjeść kawę niezmieloną, bez miodu. Zmielona z miodem będzie wówczas jako ambrozja. Relatywnie. Relatywna ambrozja.
Odpocznij, Heleno. Baju baj.
bez miodu zrobiłem sobie podwójne espresso. lepsze, choć ekspres by się chyba przydało przeczyścić tak od serca 🙄 🙄
Żakowski o świeżo intronizowanym:
O większego trudno zucha,
Jak jest Andrzej Burczymucha,
– Ja nikogo się nie boję!
Choćby Putin… to dostoję!
Banki?… Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Merkel, Holland, świat otwarty
To są dla mnie czyste żarty!
A lewaków i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Chiny!… Cóż to?! – Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz za ocean jadę
I nie będę Dudą chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!
I tak przez dzień boży cały
A.D. trąbił swe pochwały
(…)
Aż raz usnął gdzieś na sianie,
Zdobył władzę niespodzianie!
Dzień dobry! Przeczytałem Bratkowskiego zalinkowanego przez Irka i się zasmuciłem szczerze, bo wygląda na to, że Pan Stefan utracił z biegiem lat zdolność pisania krótko, a do rzeczy i umiejętność stawiania zgrabnych puent we właściwych momentach. No i ogląd sytuacji zaczyna być nadmiernie uproszczony – nam wszystkim tak z czasem się wydarzy?
Dzieńdoberek! Zaczyna się od wiadomości, że bp. Wesołowski nie żyje.
Parafrazując jednego z komentatorów u Żakowskiego.
Duda nie chce być prezydentem siedzącym pod żyrandolem. Woli baldachim 👿
Pewnie tak, Babilasie 🙁
Ale bardziej interesuje mnie Twój ogląd sytuacji w tych punktach, które uważasz za zbyt uproszczone. I Twoje puenty. Będę wdzięczna za podzielenie się przemyśleniami 🙂
O, faktycznie, Wesołowski nie żyje 😯
Też się facet czepia 👿
Pan prezydent ma na głowie wygranie wyborów parlamentarnych dla swojego mocodawcy 😎 Nie ma czasu na zawracanie sobie d… byle profesorem. A co myśli o edukacji, to dał temu wyraz swoim postepowaniem jako europoseł 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18640620,nominacja-profesorska-przy-bramkach-wejsciowych-kancelaria.html?lokale=local#BoxNewsImg
🙁
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/austria-z-ciezarowki-przy-autostradzie-wydobyto-70-cial/zn3p3y
Jagodo (10:05), „krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”, ale spróbuję. Wylewanie żalów, jak to „chamowo” do spółki z ecclesia militans wykończyły szlachetnego Komorowskiego za sprawą makiawelicznych knowań demiurga z Żoliborza jest korytem, którym od momentu wieczoru wyborczego płyną rzeki mniej lub bardziej wnikliwych analiz, więc w kategorii świeżość spojrzenia Bratkowski punktuje słabo.
W pozostałych kategoriach też nie lepiej. Każda diagnoza powinna zawierać w sobie próbę zaleceń terapeutycznych. Bratkowski pisze, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Ja to wiem i bez niego – ale как жить, дядя, как жить? Znikąd drogi ni kurhanu, a jeszcze na końcu jakieś emanacje rojeń pokoleniowych o Kościele, który miałby (dlaczego?) „pośredniczyć w porozumieniu narodowym”. Trzeba rejestrować upływ czasu, a nie wciąż myśleć przeszłością; minęło ćwierć wieku, Kościół dzisiejszy nie ma nic wspólnego z tym dawnym, który „pośredniczył” tylko dlatego, że miał – spełnioną – nadzieję na radykalne rozszerzenie swojej sfery wpływów.
Poza tym, analizy polityczne powinny być pisane z pozycji bezstronnie beznamiętnych, a przynajmniej powinno się wykazywać trochę empatii dla argumentów i postaw wszystkich figur na szachownicy. Bratkowski zaś napisał długi tekst w stylu kombatanckim „wszyscy przechodzili, żaden nie przyklęknął; nie poznali się na nas i naszych zasługach; tacyśmy wspaniali, już od 1956, a gówniarze nam ubliżyli”. Widocznie na to zasłużyliście (a w zasadzie, zasłużyliśmy).
Obojętnie, czy przyjmiemy diagnozę skrętu w prawo (na wynik wyborów wpłynęła propaganda kościelna), czy w lewo (wynik wyborów efektem buntu prekariatu), pytanie brzmi – co zrobiliśmy, żeby zneutralizować jedno i drugie? Dlaczego oddaliśmy edukację i wpływ na świadomość społeczną w ręce kleru? Dlaczego doprowadziliśmy do restytucji XIX wiecznego kapitalizmu w XXI wieku? Próba odpowiedzi na te pytania byłaby ciekawsza od logorei Bratkowskiego.
Demokracja jest ustrojem, który gwarantuje, że żaden naród nie będzie rządzony lepiej, niż na to zasługuje. I to jest moja puenta, pożyczona od G.B. Shawa.
phhhi, agencyjne wieści.
dziś dowiedziałem się, że semafor jest nie tylko na kolei. świat się zmienił
A z tym wręczaniem nominacji profesorowi Wielomskiemu, to nie przesadzajmy. Nominat został powiadomiony, że termin uroczystości będzie wyznaczony później (takie rzeczy robi się hurtowo kilka razy do roku, jak się zbierze większa grupa), z jakichś względów nie miał ochoty czekać, więc w przeddzień (sic!) zadzwonił, że przyjdzie odebrać. No i odebrał. Nie oczekujmy, żeby Prezydent RP (ktokolwiek nim jest) wysiadywał w biurze, bo a nuż jacyś interesanci przyjdą.
Przeczytałam Bratkowskiego i też się zasmuciłam – obrazem jaki odmalował. Szczerze mam nadzieję, że jest zbyt ponury i że wiele prognoz się nie sprawdzi. Zgadzam się z babilasem – tekst jest trudny do czytania, jak nie „Bratkowski”. Ale ma przy tym coś do powiedzenia, a to się liczy.
A gdzie jeszcze jest semafor?
Dzięki, Babilasie 🙂
Czytałam artykuł od początku z takim nastawieniem, że Bratkowski dzieli się swoimi „żalami”. Prywatne żale, prywatny odbiór. Trochę na zasadzie odreagowania frustracji. Nie wiem dlaczego, ale właśnie tak 😉
Oczywiście, że zwalanie winy za przegraną Komorowskiego na „chamowo” jest nie tylko uproszczeniem, ale jawną głupotą. Komorowski przegrał na własne życzenie. Takie prowadzenie kampanii wyborczej mogliby mu doradzić tylko wrogowie 👿
Przy kościele jako pośredniku też się zżymałam, ale zżymałam się też 35 lat temu. Po prostu odnotowałam, że KrK jest jeszcze gorszy teraz niż był kiedyś. Albo inaczej: nie ma powodu się maskować.
Co do empatii dla argumentów oponenta. Masz rację, choć wystarczyłby otwarty umysł i logiczne, krytyczne myślenie. Skoro oponenta nijak polubić się nie da 😉
Jednym słowem, bardzo celne są Twoje uwagi i chwała Ci za nie 😎
Ale szto diełat i kak żyt? Nie wiem 😳
okazuje się, że semafor to także takie reklamowe cóś, co wystaje nad głową prostopadle do ściany i wkurza.
Zwyczajna,
a co przemawia za tym, że „wiele prognoz się nie sprawdzi”?
Babilas wykazuje mi, że niekoniecznie B ma dużo do powiedzenia. To pewna ulga, bo jak napisałam zbyt ponuro mi się zrobiło. Babilasie, ty się marnujesz w ogródku – pióro do ręki! Czy nasz naród tylko na tyle zasługuje? Nie może być rządzony lepiej niż zasługuje, ale zróbmy coś, żeby nie był rządzony gorzej!
Babilasie,
wiemy, że uroczystości nadania tytułu odbywają się zbiorowo i kilka razy do roku.
Tu chodzi o coś innego. O sposób funkcjonowania Kancelarii Prezydenta RP.
Na przykład, odesłanie listu adresowanego do prezydenta Komorowskiego do nadawcy, z adnotacją, że taki tu nie pracuje. Przekazanie pisma nominatowi nie w biurze, ale przy bramkach. Jednym słowem o okazywanie bolszewickiej buty i arogancji.
Tymczasem człowiek, któremu płacimy za pracę, zamiast dopilnować dobrego zorganizowania swojego biura/kancelarii, zajmuje się tym, czego mu robić nie wolno. Pracuje jako członek sztabu wyborczego PiS 👿
Aha, czyli semafor w przenośni.
Słuchajcie, Polska jest już chyba drugą Australią 😯
http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/nagle-zobaczylem-jak-kolo-przystanku-skacze-kangur,1454806.html?playlist_id=12799
Jagodo! Nie wiem co się nie sprawdzi, mam tylko nadzieję, że nie sprawdzi się objęcie władzy absolutnej przez PIS i KrK, i nie sprawdzi się całkowita kontrola nad mediami. Chciałabym w moim kraju dożyć późnej starości… chociaż to ostatnie nie tylko od polityki zależy i nie wiadomo co komu pisane.
Bodaj królik się interesował „złotym pociągiem” pod Wałbrzychem, więc cytuję trzy akapity (Mizerski z „Polityki”), żeby PT Sosajeta była na bieżąco:
Perspektywa wydobywania w Polsce ropy z łupków oddala się, ale być może szansą dla budżetu będzie wydobywanie skarbów. Niedawno wszystkich zelektryzowała informacja o tym, że przypadkowe osoby natrafiły pod ziemią na słynny „złoty” pociąg, który – załadowany przez hitlerowców kosztownościami – pod koniec wojny wyjechał z Wrocławia i dotąd nie wiadomo, co się z nim stało.
Ekonomiści mają nadzieję, że dzięki informacjom znalazców pociąg uda się spod ziemi wydobyć i rozładować. Odnalezione skarby przydałyby się budżetowi, mogłyby też ożywić gospodarkę w sytuacji, gdy na dynamiczne zwiększenie produkcji przemysłowej trudno liczyć. Ekonomiści podkreślają, że szukanie i znajdowanie jest o wiele prostsze od produkowania i nie wymaga kosztownych i czasochłonnych inwestycji, a w dodatku może dać stałe zajęcie praktycznie nieograniczonej liczbie bezrobotnych.
Wydobyciem pociągu zainteresowane są także władze kolei, które nie kryją, że w ostatnich latach z rozkładów zniknęło mnóstwo pociągów, dlatego przyda im się każdy nowo odnaleziony. Władze kolei mają nadzieję, że oprócz zaginionych pociągów uda się również odnaleźć zaginione szyny, podkłady i elementy trakcji elektrycznej. W opinii Ministerstwa Skarbu Państwa fakt, że na terenie Polski odnaleziono wyładowany cennymi przedmiotami pociąg, świadczy o tym, że nasza gospodarka ma spore rezerwy i wciąż znajduje się na ścieżce wzrostu. Chociaż powołany przez ministra pełnomocnik ds. wydobywania skarbów państwa szacuje, że aby budżet było stać na spełnienie wyborczych obietnic wszystkich partii oraz prezydenta, trzeba znaleźć jeszcze kilkanaście takich pociągów.
Zwyczajna,
ja niestety nie mam nadziei. Widzę najbliższą przyszłość bardzo czarno 🙁
Ale bardzo bym sobie życzyła, żebym nie miała racji 😉
W trakcie kampanii wyborczej też odnosiłam wrażenie, że to swoisty sabotaż sztabu Komorowskiego, czasem wybałuszałam oczy ze zdziwienia przy kolejnych pomysłach. Nie wiem, czy nie sprawdzą się prognozy Bratkowskiego, bo tzw. większość jest albo spisiała, albo posłuszna nawoływaniom KrK bez cienia refleksji własnej, albo „wkurzona” i zapatrzona tylko w jeden cel: rozwalić to wszystko. Bez wyobrażenia sobie kosztów rozwalenia.
Łabądek wieczorową porą (22:02) powoływała się na dobrą opinię o posłance Pawłowicz. Jej dawniejszy kolega, też aż tak najgorzej jej nie wspomina.
właśnie, że nie przenośnie, a jak najbardziej oficjalnie. semafor. i to było tym większe zdziwko
Bry 🙂
Nie wiem, czy zwróciliscie uwagę:
Biuro prasowe informuje jednocześnie, że odpowiedzialny za to pracownik był zatrudniony od listopada 2011 roku, a „akt wydał kierując się dotychczasową praktyką bez konsultacji z przełożonymi”. „W związku z powyższym wobec pracownika zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne”
Tym samym stwierdzono, że to prezydent Komorowski polecił wręczać petentom pisma i nominacje przy bramkach.
Będą mieli pretekst, żeby zwolnić człowieka.
To jeszcze przyjdzie „zdziwko”, że pająk to nie zwierzątko, a coś takiego. Każda branża ma swoj slang i swoje kolokwializmy.
Porządny pająk wygląda tak
Ależ, kazdy wie, ze pająk wyglada tak:
http://www.muzeumlubelskie.pl/images/media/1387356998letno_16658-b.JPG
Babilasie, kolekcjunę w mojej głuszy trzciny na dom schadzek dla dzikich pszczół 🙂
Dzień dobry.
Zakupiony domek wisi na brzozie i czeka.
Złoto jest nudne 👿
Czyli to Komorowskiemu należą się słowa krytyki 👿
Choć numeru, jaki nam wyciął z referendum, nic nie jest w stanie przebić 🙁
wywywywywywyw (odgłos wydawany przy szybkim oscylacyjnym ruchu głową), jedno zdziwko na dzień wystarczy. plaga pająków jeszcze mnie trzepie (bezgłośne trzepanie ramionami)
I srebro i złoto to nic,
Chodzi o to,
By młodym być i więcej nic!
Nie rozgłos, nie sława,
Nie stroje, zabawa,
Lecz młodym być i więcej nic!
A jeszcze do tego
Mieć kogoś bliskiego
I kochać go i więcej nic!
Najbiedniejszym być,
Najskromniejszym być,
Ale mieć przed sobą świat…
Zakochanym być
I kochanym być,
I mieć wciąż dwadzieścia lat!
może wystarczy być młodym duchem
https://www.youtube.com/watch?v=O89IHZWInOw
Ja sobie nie wyobrażam, Jagodo, żeby ktoś był za prezydenta Komorowskiego załatwiany przy bramkach.
Zwyczajna, od pewnego momentu musi wystarczać 😉
Siódemeczko,
chyba nie rozumiem oświadczenia urzędników 👿
Też sobie tego, Siódemeczko nie wyobrażam. Nie wiem, co skłoniło kancelarię obecnego prezydenta do takiego potraktowania profesora nowo-mianowanego. Być może były jakieś szczególne okoliczności, ale użytek jaki z tego robią – zwalnianie z pracy – jest chyba mocno nieadekwatny. Chyba, że każdy pretekst jest dobry do zwolnienia dyscyplinarnego – nie ma pieniędzy na odprawy urzędników.
Nie wiem, jak było.
Może zestrachany urzędnik, mając na uwadze, jak jest traktowana spóźniona korespondencja do byłego prezydenta, uważał, że stare nominacje też należy załatwiać po cichu.
Może nie było nikogo, z kim mógłby sprawę uzgodnić, a bał się bez pozwolenia wprowadzać ludzi z zewnątrz.
Że obawy nie były pozbawione podstaw, świadczy wdrożenie postępowania dyscyplinarnego.
https://www.youtube.com/watch?v=5TfCbiHJybI
https://www.youtube.com/watch?v=szXxNOrcnik
Jestem.
Ja też.
https://www.youtube.com/watch?v=V1bFr2SWP1I
https://www.youtube.com/watch?v=G1CLhkXX4lU
https://www.youtube.com/watch?v=BTCfQ6Bb8QE
https://www.youtube.com/watch?v=bKTyd0qy10o
Też jestem.
Wszyscy są.
https://www.youtube.com/watch?v=H9nPf7w7pDI
jestem
Jakby co, to jestem.
Z bieżączkową poczytajką, a nie jutubką.
Jestem też. Muszę wybyć, niebawem wrócę.
jestem
Bobiku, otwierasz oczy i uczysz uważności , pokazujesz nowe ścieżki , którymi warto podążać, choć są takie trudne i strome.
Dziękuję za wszystkie piękne i mądre słowa, te na słupie ogłoszeniowym także, są mi bardzo bliskie ……..
na zawsze pozostaną razem z Tobą w moim sercu
https://www.youtube.com/watch?v=veAB-IODRhA
Jestem
Babilasie, poczytajek nigdy za wiele
jestem
Jutubka jest bardzo do rzeczy.
Ja też się zgłaszam z kącika.
jestem
I ja – bezszelestnie.
Dzie dobry. Herbata.Wy już macie prasówkę za sobą, mnie to miłe zajęcie czeka…
Ja też jestem. Za chwilę mnie nie będzie, a potem znowu będę.
jakaś odliczanka jestemów?
Też jesteś. Znaczy – odliczyłeś.
fomo, tak jakoś nie wiadomo co tu powiedzieć, ale raźniej nam razem
Czuwamy, fomo. Bobik, jak widzisz, nie dał rady się pojawić.
Też jestem. Też mnie potem nie będzie, a potem znów będę.
Kto dogoni Psa, kto dogoni Psa? Może Ty, a może jednak ja? 🙁
Jestem, ale jeszcze trochę z doskoku zaglądam. Wrócę na dobre za niecałą godzinę. Bądźmy.
…jestem i ja.
https://www.youtube.com/watch?v=caPrzqj8SBs
i ja.
Coś bardzo krakowskiego w youtubce
https://www.youtube.com/watch?v=rVevW09V9jk
Ja też jestem.
Zwyczajna, dziękuję. Właśnie szukałam tego utworu.
i jeszcze jedna krakowska youtubka
https://www.youtube.com/watch?v=h18k4lrfsL4
Też jestem
Mój ulubiony kojący głos
Niech Ci towarzyszy, Piesku, w tej drodze w nieznane, ale wolne od bólu i cierpienia światy.
Dezyderata wg. Piwnicy pod Baranami
przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech
i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy
o ile to możliwe bez wyrzekania się siebie
bądź na dobrej stopie ze wszystkimi
wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie
wysłuchaj też innych, nawet tępych i nieświadomych
oni też mają swoją opowieść
oni też mają opowieść
unikaj głośnych i napastliwych
unikaj głośnych są udręką ducha
niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany
będą dla ciebie źródłem radości
bądź ostrożny w interesach
bądź ostrożny w interesach
na świecie bowiem pełno oszustwa
bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia
ani też nie podchodź cynicznie do miłości
bo ona jest wieczna jak trawa
bo ona jest wieczna…
unikaj głośnych i napastliwych
unikaj głośnych są udręką ducha
przyjmij spokojnie co ci lata doradzą z
wdziękiem wyrzekając się spraw młodości
jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż
drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj
a więc żyj w zgodzie z bogiem
czymkolwiek on ci się wydaje
w zgiełkliwym pomieszaniu życia
zachowaj spokój ze swą duszą
przy całej swej złudności, znoju i rozwianych
marzeniach jest to piękny świat
jest to piękny świat…
znalezione w starym kościele
św. pawła w baltimore
datowane 1692r.
Jestem.
Przepraszam wszystkich, ale mi się coraz to nowe youtubki pchają pod klawisze, co i z młodości są i tak jakby na dzisiaj
https://www.youtube.com/watch?v=v9igMV50-K8
A ja wrzucę tego, którego Bobik lubi chyba najbardziej:
https://www.youtube.com/watch?v=j9QXpfvgSVk
https://www.youtube.com/watch?v=XYeKNYmbPL8
Bobik napisał: http://blog-bobika.eu/?p=2304&cpage=2#comment-607173
Sprawdzanie, czy da się w naszym kręgu kulturowym coś ruszyć w kulturze umierania, z natury swej rzeczy sztywnej, patetycznej i godnościowej, idzie nam chyba całkiem nieźle. Da się, bez popadnięcia w chamstwo i lekceważenie przedmiotu badań, jak również ich podmiotu. W stronę Meksyku itp., ale jednak „z polskim ukłonom”. 🙂
Bardzo Wam dziękuję za wciąż przedłużaną „stypę” 😉 Mnie z tym dobrze i mam nadzieję, że uda się z tym przełużaniem przetrwać do czasu, kiedy Los na dalszą imprezę zaprosi mnie w jakieś inne, może równie przyjemne miejsce. 😉
Więc chyba dobrze nam idzie, tak trzymaj Zwyczajna Przyjaciółko
https://www.youtube.com/watch?v=6hxrf-Ujrv8
Dobrze, tylko bardzo mokro.
…snom daj płynąć, a nie płonąć…
https://www.youtube.com/watch?v=lrFmiuJhIOw
Doro, co jeszcze Bobik słuchał w ostatnich latach?
Kochał „słonego” i słuchał go w ostatnich dniach
https://www.youtube.com/watch?v=tLFlJIqiMLc
Jesienią 2011 namawialiśmy się, również z Rysiem, na jego koncert we Wrocławiu. Ostatecznie tylko my z Jagodowym tam byliśmy.
Spotkałam Labradorkę.
Machnęła przyjaźnie ogonem, jak to labradory mają w zwyczaju, przysiadła i powiedziała:
„Ach, ten Bobik, ten szczeniak. Bardzo kochany, ale zawsze przychodzi i zadaje jakieś dziwne pytania, chce wyważać otwarte drzwi. A potem bywa, że się okazuje, że te drzwi nie są wcale takie otwarte, że są tylko uchylone. Albo i zamknięte.
I z tymi dzisiejszymi drzwiami jest podobnie. Wydawały się otwarte, ale próbowałam trącić je nosem, jednak zamknięte. I co więcej, nic zza nich nie pachnie, a jak nie pachnie, to podejrzane, każdy pies to wie. A ten szczeniak, jak to szczeniak, uparł się.
I co będzie?
Tym razem naprawdę nie wiem”.
I złożyła łeb na łapach. I siedzi.
Jestem i wspominam …
Ogólnie Bobik słuchał różnych rzeczy, ale zawsze wielbił jazz. A Miles był na pierwszym miejscu.
Kiedyś wprowadziłam go w D-dorfie na koncert Agi Zaryan – bardzo mu się podobało 🙂
To był ten koncert:
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/469711,sonny-rollins-dal-we-wroclawiu-popis-gry-na-saksofonie-zdjecia,id,t.html
jestem z Tobą Bobiku i z Wami
W ramach blogowej samopomocy zdarzało nam się nieraz popełnić gościnny wpis. Szczególnie gdy brała niemoc albo brak czasu a czytelnicy czekali na wpis. Wygrzebałem coś, co się jednak nie pojawiło, a chyba pasuje.
Wpies trącił Bobika pod żebrem.
– Larum grają, trzeba siać, czekają pod murem – Wpies bezlitośnie przygniótł historycznymi obowiązkami. Bobik bez słowa odwrócił się na drugi bok. Wpies spokojnie wykręcił, i trącił Bobika pod żebrem z drugiej strony.
– Ogary poszły w las, i nam trzeba – dodał.
– Mnie nie trzeba – stęknął Bobik z trudem ukrywając trącone żebro.
– Trzeba, jesteś psem, a pies musi chodzić na spacer, inaczej nie jest psem – Wpies tym razem szarpnął Bobika za ucho. Bobik szczeknął i przezornie schował drugie ucho. Ukrycie ucha było o zdecydowanie łatwiejsze niż żebra.
– Nie leż, nie szczekaj, piesarska kadra czeka.
Bobik podniósł łeb tylko ciut wyżej ponad poziom lekceważenia.
– O co tobie chodzi? – wycedził przez zęby.
– Jak to o co? – zdziwił się Wpies. – O wyjście! Spacer! Trzeba wyjść z zaduchu w przestrzeń.
– Eee tam – podsumował Bobik. – Ktoś ci naopowiadał i wierzysz.
– Jak naopowiadał? – Wpies zdziwił się jeszcze bardziej. – Od zawsze się wychodziło, i to regularnie, znaczy że trzeba.
– Kłamstwo – zbagatelizował Bobik.
– Kłamstwo? Jakie kłamstwo? – Wpies stracił na chwilę silne przekonanie, że trzeba. Bobik postanowił wykorzystać ten moment.
– A zwykłe, ludzkie. Ludzie szukali pretekstu żeby nie siedzieć w domu, to wymyślili, że trzeba. A ty głupi ludziom uwierzyłeś.
Wpies nie wiedział jeszcze czy przenicować swój światopogląd, czy okazać się odporny na słowa mącicieli.
– A jak nie spacer to co? – zadał podchwytliwe pytanie.
– Co chcesz – odparł Bobik i wystawił uszy. – A jak nie chcesz, to też dobrze. Mnie się akurat nie chce – podsumował i odważniej wystawił żebra.
Wpies spróbował go naśladować, ale czuł w środku, że nie wszystko jest w porządku. W końcu ci pod murem czekali z ziarnem aż wybrzmi larum. I może było im trochę przykro. Z drugiej strony nie musieć było całkiem przyjemnie.
„Tylko ta pieskarska kadra…” Wpies westchnął głęboko. Choć pewnie i tak skończyłby co najwyżej na ławce rezerwowych.
jestem
Pamiętacie?
http://blog-bobika.eu/?p=238&cpage=1#comment-29327
Bobiku…
Wiele lat tam Bobik (nie moge teraz szukac w archiwach, bo tu dopiero poczatek dnia, i czas przyciska) napisal, ze najbardziej mu sie podobaly pozegnania po nowo-orleansku.
https://www.youtube.com/watch?v=aXt-I2bIdZE
jestem
https://www.youtube.com/watch?v=hwZNL7QVJjE
No proszę, jaka pokazowa Łajza z Moniką. Jak jesteśmy wszyscy, to trudno, żeby Łajzy z nami nie było 😈
Jestem.
https://soundcloud.com/leiselieder/mey/s-1bnWK
A to dlatego, ze wszyscy kochamy tego samego Bobika, Doro.
Jestem I bede….
Tak pieknie napisala niedawno Jagoda „kochac, to dac wolnosc”. Pozwolmy Mu na to.
O Milesie:
http://www.wowil.coldlight.pl/kinga/dom.php?tomik=czary&wiersz=8
To ja się teraz muszę oddalić.
******
Sny się starzeją, pamięć się pochyla,
w zetlałe strzępy rwie się babie lato.
Ciemność spada jak jastrząb i porywa
całe złoto chryzantem, ostatnią przysługę,
jaką wiosna bezmyślnie oddała jesieni
Na tyłach synagogi lataja jesienne motyle, piękne, wielkie, brązowo-złote. Na ich skrzydłach moja myśl siada i leci w Twoim kierunku, Bobiku.
I ja teraz też, w podobnym celu jak Dora, ale melduję się 🙂
Też jestem.
Już w domu.
…i w Koszyczku.
Niechaj Cie nasza czulosc otula, Druhu.
Taki kochany ten Pies…
https://www.youtube.com/watch?v=xLAUNXQMFmI
Dla duszy gram
Bo powiadają- parę gram waży ta dusza
Bo, powiadają- to zaledwie parę gram
Ale tych parę gram człowiekiem tak porusza
Że rzec by można – Oto gram dla paru gram.
Dla duszy gram
W cienistych słowo-sadach
Jej się spowiadam
Dla mojej duszy gram
Trójdźwiękiem-
Myśli, uczuć, tęsknień
Dla niej gram
I niosę Ją
Ku snom
Żaden to ciężar gdy
Przybywa dni
A lepiej, u niebieskich bram
Stać prawie sam
Niż całkiem sam.
Bo powiadają- parę gram waży ta dusza
Bo, powiadają- to zaledwie parę gram
Gdyby nie ona, czym byś Ty się człeku wzruszał
Czym? Byś, niejasne choć, przeczucie siebie miał.
Dla duszy gram
W cienistych słowo – sadach
Jej się spowiadam
Dla mojej duszy gram
Trójdźwiękiem-
Myśli, uczuć, tęsknień
dla niej gram
I niosę Ją
Ku snom
Żaden to ciężar gdy
Przybywa dni
A lepiej u dowolnych bram
Stać prawie sam
Niż całkiem sam.
Andrzej Poniedzielski
Jestem.
Rzutem na taśmę Bobik przysłał mi teksty do wykorzystania dla Koryckiego.
To może jeden starszy Korek.
https://www.youtube.com/watch?v=DMNrpM1576g
To daj jeszcze może jakiegoś Korka, Nisiu.
Pszę uprzejmie.
https://www.youtube.com/watch?v=1vWnc-ALSGo
Raz tylko raz zdarzyło mi się spotkać Bobika osobiście i przy kolacji słuchaliśmy na żywo jazzu. Bardzo słodki był to jazz, krakowski… Podobał się Bobikowi, to pamiętam. Wokalistka miała głos prawie jak świerszcz za kominem albo jak uosobienie Babiego Lata.
Bobiku, czy ja Ci już dziękowałem za tamten muzyczny wieczór? No to teraz, dziękuję. Za cały ten zgiełk 🙂
Na chwilę znikam.
🙂
https://www.youtube.com/watch?v=54H_RB3PPE8
Jeszcze z morskich klimatów, bardzo stare.
https://www.youtube.com/watch?v=gB4zE3YPUd8
Dojechałam, jestem…
To mój ulubiony Korek – Kołysanka. Na chwilę znikam.
https://www.youtube.com/watch?v=U7RYSQvrUrc
Też jestem i czuwam.
Myślałem, że uda mi się skończyć dla Niej to co zacząłem. Ale za duże, zbyt pracochłonne i nie starczy mi czasu. Będzie musiało zostać w domu. Albo skończone, albo nie. Jeszcze nie wiem, czy nie schowam do skrzyni.
Jestesmy. Pamietajmy wszystko co dobre
https://www.youtube.com/watch?v=ld36rykcQlE
Wychodzę, ale wrócę za niespełna godzinę. Jestem cały czas gdzieś w pobliżu, ale ogarnęło mnie jakieś wielkie milczenie, dlatego się nie odzywam.
Lagom, pamiętam i będę pamiętać…
Już jestem.
Myślę.
Ja niedługo dołączę do Dory, ale jestem/będę tu cały czas połączona internetem w telefonie.
Też jakoś zapadłam w myślenie – milczenie – wspomnienia.
Bella Santany
https://www.youtube.com/watch?v=6xxr3-CBams&index=11&list=PLY-yjaZKAbalScR3iB8_vG-PnRIyfBrtw
Nareszcie udało mi się podłączyć do sieci. Uff.
Ale jestem myślami cały czas.
Jestem tylko jednym oczkiem sieci oplatającej świat…
https://www.youtube.com/watch?v=9KpIV57PSeo
Laudate44 czy to był koncert na dziedzińcu muzeum archeologicznego? Taki koncert Bobik wspominał 2 lata temu, kiedy tam siedziałyśmy.
Jazz, Nowy Orlean …
https://www.youtube.com/watch?v=E2VCwBzGdPM
Jestem. I myślę…
Zwyczajna.
Nie to było granie do kolacji w ogródku restauracji w La Campana na Kanoniczej. Bobik mnie tam zaprowadził a ja szedłem posłusznie 🙂 w końcu to pies Przewodnik 🙂
Wyszliśmy stamtąd jako ostatni, tyle blogowych treści mieliśmy do omówienia… 🙂
To mogło być trzy lata temu. Albo dwa.
to może być to wspomnienie Bobika tylko moja pomyłka, który to był ogródek – jak wrócę do Krakowa to naocznie sprawdzę
Cały czas myślę.
A jak ja wrócę do Krakowa, to z Tetrykiem pójdziemy do La Campany i zamówimy to samo wino, które piliśmy z Bobikiem trzy lata temu.
Argentyński Malbec – jakby kto był ciekaw 🙂
Jestem.
Popieram wybór – malbec argentyński z Mendozy
Chciałabym mieć wspomnienie wspólnych chwil spędzonych z Bobikiem, ale nie mam 🙁 Pozostają mi spotkania blogowe, mailowe, skypowe i telefoniczne. Ale nie będę marudzić, bo i tak jestem szczęściarą. Są na świecie miliardy ludzi, którzy tego szczęścia w ogóle nie mieli.
W Warszawie nie ma La Campany, ale argentyński Malbec się znajdzie. Zawsze można pomyśleć, że to pewna wspólnota.
laudate i Tetryk: zabierzcie mnie za sobą
Ja też tak myślę, Vesper.
La Campane odkrylam kiedys tam i od razu zaprowadzilam tam Bobika. Bardzo mu przypadla do gustu, bo ten ogrodek jest jak z Wloch, zwlaszcza o zachodzie slonca, i przysposobil sobie ja jako miejsce spotkan (poprzednio to byl Dym i Corleone).
Kiedy byl ostatni raz w Krakowie i przyjechalam sie z nim spotkac, tez poszlismy oczywiscie tam…
Vesper, ja przegapiłam kilka lat Koszyczka, też żałuję. Bobik zapraszał, a ja tak jakoś nieufnie podeszłam do blogu jako środka komunikacji i dopiero po kilku latach naprawdę tu przyszłam
Jestem od początku.
Zwyczajna, bardzo chętnie! (Deklaracja także w imieniu T., który nic nie wie, bo pływa po Mazurach, ale jak się dowie, na pewno nie wniesie sprzeciwu) 🙂 Odezwij się tutaj proszę: laudate44@gmail.com
https://www.youtube.com/watch?v=0ybMVHeJZ7w
A kiedy był początek (blogu)?
Z Bobikiem widziałam się w Berlinie, Brukseli i u niego w domu. Sypialiśmy nawet z Jagodowym w jego łóżku 😉
Ale wiecie z czego cieszę się najbardziej? Z tego, że udało nam się dowieźć mu, sześć tygodni temu, maciejkę z naszego ogrodu.
Maciejka została, na prośbę Bobika, wykopana z ziemi. Nocą, kiedy było chłodniej, i przesadzona do doniczki. Przewieziona ponad 800 kilometrów. Mimo klimatyzacji, wyglądała na kompletnie padniętą. Czym byłam bardzo zmartwiona. Ale Bobik wierzył niezachwianie, że ona dla niego ożyje i zapachnie. Bo przecież dla tego zapachu była wieziona. Ożyła i zapachniała 🙂
Chyba mamy ustalone miejsce krakowskich minizlotów. Odezwałam się laudate
W październiku 2008
…a nawet się napiję lampeczkę. Wróciłam z apteki – 5km wspominek, Bobik wtedy jeszcze gotował w sąsiedztwie 😉
Kilka rozpoznaję w „Kulinariach”. Bobik jest smakoszem, nie tylko pasztetówka Mu w głowie, ale i dania wyrafinowane, aczkolwiek proste.
Idę po kawałek kaszanki (jest znakomita) – gdyby Bobik zechciał, chętnie się podzielę!
Daleko — od Was i od domu — i od balkonów –ale też jestem.
http://blog-bobika.eu/?p=6
Jagoda,
sama wiesz, że w dzień to maciejka olewa i swój wygląd, i zapach. Wszystko czeka na wieczorny seans, ona z nocnych „maciejków” 🙂
Kingo, jesteśmy. Nie wiem, czy chcesz, żeby Ci śpiewać, czy żeby Ci milczeć, ale śpiewać chyba nie dałabym rady – wybacz, kochana. Posiedzę przy stoliku w restauracji La Campana. Myślę, że choć nas dużo, nawet bardzo dużo, to wszyscy się zmieścimy. http://lacampana.pl/pl/galeria/zobacz/21,wnetrza.html
Dziękuję Jagodo 🙂
W pierwszym wpisie Bobik podał przepis na tort 😉
Bobik
pon, 27 Październik 2008, 18:10
Przepis na tort Bobika:
Składniki:
◦200g dobrego cholesterolu
◦100g złego cholesterolu
◦50g cholesterolu obojętnego moralnie
◦3 łyżki potrójnej omegi z alfą (w skrócie trzy po trzy)
◦2 przesiane trójglicerydy
◦1 szklanka cukru skomplikowanego
◦szczypta Bobika, byle nie w ogon
Przyrządzanie:
Wymięszać.
Podanie:
Na papierze formatu A-4, z datą i podpisem.
Smacznego! 😆
No to wiemy, kiedy był początek Koszyczka. A zastanawialiście się, czy to będzie jego koniec? Pójdziemy każde w swoją stronę? Bo mnie to męczy.
Alicjo,
rzecz w tym, że ona była zdechła pierwszego i drugiego wieczora 🙁 ożyła dopiero trzeciego 😉
Po trzech dniach zmartwychwstała 🙄 I tylko Bobik wierzył w to maciejkozmartwychwstanie a raczej zwiędłowstanie 😉
Ona zrozumiała, że jej zapach jest mu potrzebny 😎 😉
Mnie też – chociaż raczej byłam czytelniczką, niż uczestniczką.
Mnie też, Nisiu. Przeszliśmy razem z Bobikiem i kawał drogi i nadal idziemy. A co będzie, kiedy zostaniemy sami?
Nisiu, tym czasem posiedźmy, co? Chodź, naleję Ci argentyńczyka.
Tak to tam, popatrzcie na ostatnie zdjęcie, to z ogródka. Tam dawniej była kawiarnia, chyba „Literacka” albo „u literatów”, i wcześniej jeszcze jadłodajnia. La campana jest od kilku lat. Kamienica jest średniowieczna, a jak wychodzi się z tego lokalu to dwa kroki do Wawelu. Bardzo sentymentalne miejsce dla mnie.
Aga ma rację. Posiedźmy, poczekajmy.
Lilith, blog zalozyl BObik w pazdzierniku siedem lat temu po absolutnie obrzydowej awnturze,ktore sie rozpetala na innym blogu, w Polityce. Bobik zadzwonil do mnie gleboka noca, zanim sama zobaczylam jadowity antysemocki wpis skierowany do mnie. Byl w szoku i nawet sie w jakims momencie rozplakal.W ciagu nastepnych pare dni tamtem blog sie podzielil : wielu gosci gotowych bylo bronic chorej idotki,ktora ten wpis zamiescila i dodawac od siebie dalsze, niektorzy ja usilowali usprawiedliwic i zakrzyczec tych, ktorzy sie oburzali. Bo byli z miejsca tacy. Czesc gosci blogowych – Pani Kierowniczka, Bobik, Krolik, Puchala, Teresa Stachurska, sw.p. Moguncjusz, MOnika z Massachussetts, Wanda z Tesasu otwartymi tekstami wyrazaly swowje oburzenie. Awantura trala pare tygodni, nie pamietam jak zyje takiej atmosfery pogromu, jaka sie ropetala i wtedy Bobik powiedzial: nie palimy komitetow, zakladamy wlasne. I poltora miesiaca pozniej powstal Blog Bobika. Wszyscy, ktorzy nie godzili sie na antysemickie wpisy, z miejsca przeprowadzili sie do Bobika. Dlugo zastnwilysmy sie jak go nazwac, i w koncu Bobik zdecydowal, ze bedzie skromnie i bezpretensjonlnie – Blog Bobika. The rest is history.
Jeśli tam kiedyś była kawiarnia „Literacka”, to ja w niej byłam z moim przyszłym mężem, po obozie narciarskim na Kalatówkach(1.IV.1988r). To jest jakieś magiczne miejsce…
Napisałem wczoraj do Tetryka o krakowskim zlocie, dostałem potwierdzenie udziału i pozdrowienia z Mazur 🙂
Też dużo przegapiłem…
Taniec w zaczarowanym ( maciejkowym) gaju
https://www.youtube.com/watch?v=JUOJuUyhoms
Przyszłam na Blog Bobika w czerwcu 2009. Wspólnie świętowaliśmy 20 lat wolnej Polski 🙂
Chyba mogę to teraz napisać: Bobik mówił w lipcu, gdy u niego byłam, że chciałby żeby blog był dalej otwarty. Do czasu, gdy nie zaczną się na blogu niekulturalne lub złośliwe przepychanki, niemożliwe do uciszania bez moderatora. Bobik był całkowicie świadom swojej sytuacji i niczego nie owijał w bawełnę. Nie możemy jednak zapominać, że w każdym względzie decyzja należy PA.
I Chilijczyka Bobik też lubi, zatem podaję dla wszystkich krzyneczkę.
Zmoro 😆
Dziękuję, Heleno. Zanim trafiłam (przez przypadek) na Blog Bobika wchodziłam na blogi Polityki i czytywałam Twoje komentarze ( jako Heleny i Kota Mordechaja). Komentarzy antysemickich (często naprawdę obrzydliwych) było niemało. Od chwili gdy trafiłam na Blog Bobika poczułam się jak wśród ludzi mi bliskich. Czytam wszystko od ok 3 lat i roznoszę wieści z niego wśród swoich znajomych. Odezwałam się właściwie sprowokowana Twoim wpisem na temat Słupska po wyborach samorządowych 🙂
Zwyczajna, zajrzyj do poczty, proszę
Andsolu, jesteś bardzo blisko.
Zwyczajno, miałam taką nadzieję. Pewnie nie tylko ja. Nie może nam Bobik całkiem zniknąć.
Pojawiłem się na blogu dopiero w 2011. Ale każdy dzień zaczynał się … a co u Psa? Poprzez blog poznałem wielu wspaniałych ludzi. Ach te nasze zloty i minizloty 🙂
Wierzę, że Lud Bobiczy się nie rozpierzchnie
To wszystko potem. Teraz siedzę przed podróżą.
Ja też, Irku, ja też!
Do malbeka nie mam zaufania. Jedyna butelka, jaką nabyłam, rozbiła mi się natychmiast, przez co uznałam, że to wino chyba mnie nie lubi. Odrobinę dobrego porto mam, to użyję.
W jednym z pierwszych swoich posto (moze w pierwszym?) na Blogu Bobika, nasz Gospodarz zamiescil:
Mały testament Bobika
U ścichapęków i złośników,
pijaków, leni, wierszokletów,
łagodnych fujar, weredyków,
tych, co nie mają paru zetów
na „Czar Przasnysza”, psów i kotów,
którym blogować też się zdarza,
trutni, geniuszy, półidiotów,
u wszystkich pytam komentarza.
U sów natrętnym nocnoporzem
i u skowronków skoroświtem,
U tych, co siedzą gdzieś za morzem
i o zachodzie tęsknią przy tem,
U głośnych rewolucji ciotek
i u cichego jej grabarza,
choćby mi wdepnął na nagniotek –
u wszystkich pytam komentarza.
Prócz jeno owych psów zawziętych
co patrzą, jak dołożyć komu
i zachowują się jak męty,
i rozwalają po kryjomu,
prócz trolla, co blogowi zawżdy
zza węgła szkodzi i zagraża
ja się dogadam prawie z każdym,
u wszystkich pytam komentarza.
Dzis czytam to placzac. Trolle,o ktorych wspomina Bobik w ostatnich wersach swego ” Malego testamenty” niemal natychmiast usilowali przeorowadzic sie z tamtego blogu z Polityki do nas. Bobik najpier pokazywal im zolta kartke, a potem czerwona i wywalal na pysk.
What a Dog!
Blog czytam od 2010 r., od kiedy weszłam w blogowe życie. Najpierw znalazłam wiersze Bobika u p. Kierowniczki, a potem już od Niej klikałam na „Blog Bobika”. Odzywałam się trochę, najpierw jako „Irka”, potem suka, jak wyszło na jaw, że jesteśmy z Irkiem z jednej budy 😉
Czytałam codziennie, a raz w sylwestra, chyba to było 2 albo 3 lata temu, rozmawialiśmy z Bobikiem na skypie. W lipcu poznański zlot i łączność z Bobikiem przez skypa… Spotkałam Was, wspaniałych, nadzwyczajnych-zwyczajnych ludzi i wydawało mi się od pierwszych słów powitania, że znamy się od zawsze. Zżyłam się z Nim i Wami, nie wyobrażam sobie braku Koszyczka.
Posiedźmy przed podróżą.
I jeszcze był minizlocik w Lublinie w „Mandragorze” z Dorą i Paradoxem. Bardzo miłe wspomnienia.
Nisiu, … rozbita butelka z winem. Kiedyś widziałem dwóch facetów stojących nad taką butelką i komentarz … ” to już lepiej żeby sobie ksiądz nogę złamał” 😀
Przywędrowałam tutaj w 2009 roku z blogu Kierowniczki, skuszona rymowanymi breweriami uskutecznianymi wówczas w tamtym szacownym miejscu przez Bobika i Koszyczkową społeczność. Poczułam się jak w domu.
Lubelskich zlotów było więcej. Z Nisią, Haneczką, Agą. Był też duży warszawski z Andsolem.
Czerwonym Cabernet Sauvignon wznoszę toast za naszą przyjaźń 🙂
… no i coroczne spotkania z Dorą z okazji lubelskich ” Kodów”
Wspominam czule to miłe miejsce zlotowe w Lublinie, chiczkum, kiczkum (to nie czkawka!)…
Jedna z pieknych, niezapomnianych kart Blogi Bibika, paimetam gdy odbywala sie inauguracja prezydenta Obamy. Na uezystosiinaugyrcyjnej piekny wiersz napisany spexjalnie na te okazje przyczttala amerykanska poetka Elisabeth Alexander. Zapeoponowalam wowczas abysmy wspolnie przetlumaczyli wiersz. I przez kilka dni pracowalismy wspolnie nad przekladem, zastanawiajac sie nad kazdym slowem. Kiedy przeklad byl juz gotowy, napisalam list do Poetki, opowiadajac ja grupa Polakow rozsianych po swiece tlumaczyla wiersz i z cztm mielismy najwiecej problemow. Dlugo nie bylo odpowiedzi, az po pary miesiacach przyszla – od jej sekretarki na jakiejsc uczelni z prosba o moj pocztowy adres. Dwa tygidnie pozniej dostalam od niej przemily lust i tomik z tym wierszem. Chcilam go oddac Bobikowi, ale sie nie zgodzil. Wiec go mam/
Zlot brukselski mial dodatkowa atrakcje. Poznalam tam i milo sobie pogawedzilam z Bobikowa Skala i Opoka, czyli PA. O nim rowniez cieplo sobie mysle w tych miesiacach, tygodniach, dniach…
Był też czerwcowy Zlot Berliński w 2013 roku , na wieść o którym, sam prezydent Obama do Berlina zawitał. Bobik, Jagoda z Jagodowym, Andsol, Rysiu, no i wypłosz-ja.
Sonny Rollins mruczy dla ptaszków, to chyba pieskom też się będzie podobało?
https://www.youtube.com/watch?v=Vtt73m3B2zk
Mar-Jo,
byli jeszcze Babilasowie i Telemach 🙂
My nie mogliśmy przez parę godzin dotrzeć do hotelu, w którym mieszkaliśmy razem z Bobikiem, bo miasto było zablokowane ze względu na bezpieczeństwo pana prezydenta.
Chyba mam za mało papierosów na dziś. Haneczko, jesteś? 😉
… tu jest to lubelskie chiczkum kiczkum
http://blog-bobika.eu/?p=854&cpage=2#comment-94678
Palenie tylko w altanie 👿
Wiem, Jagodo. Wymieniłam uczestników, których miałam szczęście poznać. Ja wpadłam do Berlina na kilka godzin tylko.
Tak jest, Jagodo 😳
Co dwie minuty zaglądam do Koszyczka.
Papierosy kupiłam na zapas.
Słucham bezpośredniej transmisji z Opery Podlaskiej z koncertu „Wschód kultury”, multimedialnego spektaklu muzycznego z okazji rocznicy 100-lecia Ludobójstwa Ormian, przygotowanego przez zespół Klezmafour, Orkiestrę Opery i Filharmonii Podlaskiej i zaproszonych muzyków grających na dawnych instrumentach jak duduk, zurna, cymbały, darbuka, tar, riq. Pasuje do nastroju.
https://www.youtube.com/watch?v=O3vGVQ4yAjI
Może kogoś zainteresuje.
Ja myślę o PA nieustająco – to on jest cały czas z Bobikiem w tych najtrudniejszych miesiącach i tygodniach. PA, tylko wirtualnie możemy być z Wami, ale jesteśmy!
Czy Kinga jest w domu, czy w szpitalu?
W domu
I bardo dobrze, że jest w domu.
Podsyłam PA najlepsze myśli i tyle energii, ile potrzebuje.
*bardzo
To dobrze, sa z Nia wszyscy
najwazniejsi.
Dziekuje Zwyczajna, bo gnebilo mnie to strasznie….
Przy okazji wrzucam hasło – hej, rzućie palenie!
Jak to ciężko jest rzucić, sama wiem. Oh jej…rzuć palenie, rzuć picie czegokolwiek, rzuć jeszcze coś tam…cholera jasna, co to za życie bez przyjemności?!
Wszystkiego przynajmniej należy spróbować. Mnie ominęły narkotyki twarde, ale mam trochę czasu…tylko ochoty brak 🙄
Lota,
są wszyscy.
Jestem! Zzera mnie zal, ze nie jestem teraz z Bobikiem. Wisialam dzis pare razy na plocie sasiada, ale nie zlapalam polaczenia, bo on tez mial bardzo slaby sygnal. Wreszcie udalo mi sie dostac karte startowa Do polskiego Handy, bo tutaj na wsi moge tylko doladowac. Gdzie sie czlek nie obroci, to jakies przeszkody. Dzis czekalam na wiadomosc z przychodni od rana do godziny 15!!! A teraz jeszcze zobaczylam, ze Bobika caly dzien nie bylo na blogu 🙁 🙁 🙁
Tak myślałam, Panno Koto, że Cię będzie zżerał. Takie to są perfidne zagrania losu.
Tak Heleno, pamiętam to wspólne tłumaczenie… I jeszcze wiele innych spotkań na blogu. I maile Bobika które teraz czytam i smak herbaty ( i wina) pitej u mnie w kuchni, kilka kamienic dalej od jej krakowskiego mieszkania…. I spotkanie z Moniką jej mężem i dziewczynkami i Panią Kierowniczką I był chyba tez na krótko PA. Ostatnie lata mnie na blogu nie było, ale czasem podczytywałam upewniając się ,że wszystko jest po staremu. Ale jednak nie było…
Po prostu piwo. Nawet kiedy Kinga, Dora i zeen pili w Krakówku a jakoś wolałem zostać przy piwie. Dziś też
Los, to w ogóle ma u mnie przerąbane i niech mi się lepiej nie pokazuje na oczy. Usiądź, Panno Koto. Nie wiem, czego Ci nalać, ale może po prostu herbaty? Albo melisy?
Jack London swego czasu napisał:
,,Kiedy wstaję do pracy, modlę się w pokorze,
'Spraw, żebym się nie lenił dobry Boże…
A jeśli przed wieczorem umrzeć mi wypadnie
Spraw abym wszystko zakończył przykładnie…’ ”
Jeśli teraz odejdziesz to co będzie z tym przykładnym zakończeniem? Masz jeszcze tyle do zrobienia…
To samo mówię bardzo mi bliskiej osobie, będącej już po kolejnej chemii (straciłem rachubę która to chemia…chyba już liczba dwucyfrowa).
Trzymaj się. Irasiad merda Ci ogonem Bobiku.
W czerwcu 2013 byłam w Berlinie 3 tygodnie. Ale w tamtym czasie nie miałam żadnych szans na udział w zlocie. Dopiero nieśmiało podczytywałam wpisy i komentarze na blogu. Ale może kiedyś…
Bo los nie jest bajka Kochani.Pozdrawiam czuwających i posyłam dobre myśli do Bobika…
https://www.youtube.com/watch?v=iK4BG6CJCrI
…bądź ze mną i nie odchodź
https://www.youtube.com/watch?v=Vbg7YoXiKn0
Ja stoję przy Tobie, Bobiku.
Młody chciał pogadać, ale już jestem, jestem. Ze sporym zapasem dymków.
Siedzę i pomilczę. Miałem nadzeję, że jest jeszcze trochę czasu na reminiscencje, jak tu trafiłem, w jakich okolicznościach i dlaczego. Trzeba będzie się zabrać i za takie rozliczenia. Ale nie dzisiaj. Jedno mi się tylko narzuca. Że większość z Was to szczęściarze. Bo dużo wcześniej ode mnie tu się znaleźliście. Wiem, zazdrość to niskie uczucie, ale i tak nie mogę się jej pozbyć. W tym jednym przypadku.
Mimo wszystko spokojnej nocy.
Haneczko, też jestem i mam zapas dymków.
Och, kobiety drogie, odkręciłabym wam łebki razem z cholernymi papierochami… Czemu mam się martwić jeszcze i o was???
Foma
Dziś też jestem za piwem.
Paradoksie, popatrz na to inaczej: przecież w końcu trafiłeś.
Dobranoc.
https://www.youtube.com/watch?v=6YnQc-AdNCI
Nisiu
Ba. A czy ja narzekam? Pewnie, że tak. Kiedyś koledze z pracy powiedziałem (wkurzył mnie), że często jak ktoś jest młody i głupi, to z wiekiem robi się stary i głupi. Jak znalazł do mnie.
Paradoksie, ja też strasznie żałuję tych lat straconych. Wprawdzie można czytać wstecznie, ale to miejsce to nie tylko czytanie i pisanie.
Ja jeszcze tu posiedzę.
Gardło mam ściśnięte,a emocje rozbuchane, więc posiedzę w ciszy.
Noc to nie jest dobry czas.
Drogie Radio Erewan:
https://www.facebook.com/NonsenseInstitute/photos/a.236913076441517.60959.236905026442322/721075121358641/?type=1&theater
NY pobedzie ok. 10 godzin jeszcze. Czuwa kto moze.
To już jestem z powrotem.
Ja mam niestety za dużo do wspominania. Wszystkie te spotkania w Krakowie i w D-dorfie. Mieszkałam kiedyś z Bobikiem i Rodzicami 😉 przez kilka dni w wielkim starym mieszkaniu na Batorego po ciotkach PA (wynajmowanych studentom, ale była akurat przerwa wielkanocna). I wizyta nasza wspólna w Londynie u Helenki. Knajpy wspólne w Krakowie, to jeszcze np. Camelot i Padre (tam kiedyś był zlot z Beatą, żoną sąsiada i już nie pamiętam, czy z kimś jeszcze; tam też Bobik zapoznał się z Agą).
Ale La Campana, a raczej jej podwórko, przypadło do gustu Bobikowi z powodów… tytoniowych 🙁
Pewnie się dziwicie, dlaczego piszę „niestety”. Ano, bo bardziej boli.
Ja już nieprzytomna jestem. Można by wywnioskować z powyższego, że to ciotki były wynajmowane, a nie mieszkanie. Bobik natychmiast by poprawił. W tajemnicy Wam powiem, że wcale nierzadko zdarzało się, że Bobik bywał moim korektorem: jak mi się przydarzyła jakaś skucha we wpisie pisanym w pośpiechu w nocy, to rano zastawałam mailik od Bobika, co mam poprawić…
Aha, spotkanie z Moniką i jej rodziną, o którym pisze żona sąsiada, było w Cherubino. Tam, gdzie wiszą w powietrzu powozy. Bardzo było miło.
Kończę drugą paczkę dzisiaj, eeh
Nie ma już Cherubino Doro i chyba tego powozu też nie ma..
Ani trochę się nie dziwię. Ale to, że się nie spotkało w realu też bardzo boli.
Haneczko, blog to też real!
Paradoksie, mamy zwrot, który, jak sądzę, powinien nieźle oddawać Twoje emocje: zazdraszczam życzliwie.
Z pierwszego, krakowskiego, spotkania z Kingą, zapadło mi w pamięć przede wszystkim zwiedzanie wystawy Turnera. Poszłyśmy do muzeum z samego rana, zanim inni chętni się obudzili i chodziłyśmy sobie nieśpiesznie, aż do nasycenia oczu, a wychodząc minęłyśmy dłuuugą kolejkę do kasy. Następne spotkanie było w Kolonii. Poszliśmy wtedy we troje, razem z PA, na koncert Maestra. I okazało się, że choć osobno kupowaliśmy bilety, to siedzimy obok siebie. I w końcu był zlot brukselski, na który trafiłam szczęśliwym przypadkiem – kiedy został zwołany, ja już od kilku miesięcy miałam bilety na samolot do Brukseli w tym właśnie terminie.
O, nie ma Cherubino? Szkoda. Dobrze dawali jeść. Pani Penderecka parę razy tam zrobiła bankiet po otwarciu wystawy rękopisów Becia w Jagiellonce.
Na Turnera, Ago, też poszłam 🙂
Wspaniale się razem oglądało, zwłaszcza że byliśmy z Bobikiem po Turnerach londyńskich.
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/10/17/rozkosze-krakowskiego-weekendu/
Bobik mi też przysyłał dyskretne maile, jak zauważył jakąś grubszą pomyłkę w tekście na moim blogu. Miałem to szczęście, że tam zaglądał, czasem nawet jakiś wierszyk zostawił w komentarzach, były i głaski, nie tylko szturchańce… 🙂
Posłuchajcie pięknej ballady.
https://www.youtube.com/watch?v=zFTHyV5o98g
Wyrób własny Kovala, ale pierwszą zwrotkę śpiewa Wojtek Dudziński Sęp, drugą Korek, trzecią Koval.
A teraz przed otwarte kuchenne okno słyszę hejnał. Muszę się iść położyć, bo jutro czeka mnie daleka droga. Chciałam napisać,że dobrze było posiedzieć w koszyczku, ale dziś nic nie jest dobrze. jest tylko bardzo smutno
Żono sąsiada, ale jednak trochę inny. W prawdziwym realu bywam gadułą 😳
Ago, najlepiej melisy, i to od razu cale wiadro!!!!
A ja pamietam chuchro, ktore stanelo w moim progu peirwszy raz. Chyna nie spodziewalam sie, ze az takie chuchro. Gdy objelam na powitanie, moglam wyczuc same kosci.
Usiadlysmy przy stole i wymienilysmy doswiadczenia, gdy postanowilysmy sie spotkac w Londynie. E. powiedziala mi wowczas: Nie boisz sie? Przeciez jej zupelne nie znasz! To niebezpieczne! I wtedy sie okazalo, ze PA mowil jej dokladnie to somo o mnie!
Potem rozejrzala sie po moim living roomie i oznajmila: Ja sie tu bardzo dobrze czuje!
Byl pozny wieczor. POdalam quiche lorraine, salate i duzo wina. Poszlysmy spac o czwartej nad ranem , nie nagadawszy sie.
Ależ pamiętam, Kierowniczko! Jakoś tak mi wyszło, że z Twojego komentarza widać, że byłyśmy tam wtedy razem, ale po sprawdzeniu widzę, że nie widać. I po drodze zaszłyśmy obejrzeć śpiewającą żabę, a potem pokazałyście mi witraż na jakiejś klatce schodowej – nigdy bym tam sama nie trafiła.
Dla Pani Kierowniczki i innych wielbicieli Turnera : https://www.youtube.com/watch?v=Pe_-VLAi6jQ
Bardzo proszę, Panno Koto. Mam może nie wiadro, ale duży dzbanek na podgrzewaczu. Miód jest obok, gdybyś chciała.
To o tym okręcie:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ostatnia_droga_Temeraire'a#/media/File:Turner,_J._M._W._-_The_Fighting_T%C3%A9m%C3%A9raire_tugged_to_her_last_Berth_to_be_broken.jpg
Jednak dobrze posiedzieć, żono sąsiada, bo to jest bardzo solidny i solidarny Koszyczek.
Bobik nas nanizał, koraliki rozmaite, na swoją nitkę. I uplótł z tego coś wyjątkowego – Oświeconą Psatrapię.
Dla mnie była to też Koszyczkowa Akademia. Intensywny i życzliwy kurs
przemyśliwania różnych rzeczy na nowo.
Dlatego Los wespół z rozmaitymi bogami nie powinni pokazywać mi się na oczy.
Chuchro, ale z niespodziewanie niskim głosem.
– Jaki Ty masz niski głos.
To były moje pierwsze słowa po usłyszeniu Kingi.
Prawda, Siodemeczko.
Piekna kolysanka, chyba przyciagnieta z Dywanu:
https://www.youtube.com/watch?v=o5uBQ93XtTI
Tak, mnie ten głos też zaskoczył 🙂 Bardzo przyjemnie zaskoczył, bo brzmiał tak samo, jak głos szkolnej przyjaciółki mojej mamy, jedynej niespokrewnionej osoby, do której miałam ochotę zwracać się per „ciociu kochana”. Kiedy usłyszałam ten matowy alt w telefonie, od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. 🙂