Antymruczanka
Podobno cały świat zasypało. Nas w każdym razie na pewno i spacery zaraz zrobiły się mniej przyjemne. To sypiące jak spadnie, to przyczaja się na ziemi i tylko czeka, żeby przechodził pies. Jak mu się uda nieszczęśnika ucapić, rzuca się na jego futro i zawisa tam lepkimi kluchami, które są zimniejsze nawet od wątróbki świeżo wyjętej z lodówki. Brrrr!
Niektórzy ludzie twierdzą, że psy lubią śnieg. Chyba nigdy nie spytali samych psów! Ani w ogóle zwierząt. Jak można lubić coś tak podstępnego, złośliwego i niepotrzebnego? Jedynym znanym mi bliżej przedstawicielem świata zwierzęcego, który wydaje się odczuwać niejaką sympatię do śniegu, jest Miś Puchatek. Aczkolwiek ja z kolei odczuwam ogromną sympatię do Misia Puchatka, w tej akurat sprawie nie mogę się z nim zgodzić. Temu białemu już dziękujemy, jeszcze zanim się zaczęło!
Jak chodzi o śnieg jestem podobny raczej do drogowców. Jestem przeciw, a nawet nie za. I nie lubię, żeby mnie zaskakiwać. Jak już musi ten śnieg padać, to proszę mnie przynajmniej o tym uprzedzić z miesiąc wcześniej, żebym mógł sobie napisać odpowiednią ilość wierszyków antyśniegowych na zapas!
Nie wiem, co ludzie w tym widzą.
Zwłaszcza ci mniejsi biegiem,
z piskiem rzucają się do drzwi,
by spotkać się z tym… no… śniegiem.
Ktoś zwykle za nimi coś krzyczy,
że czapka, że szalik, że grypa…
A co tam! Rozum do kąta,
bo białe zaczęło sypać.
Mój nos nie kapuje za Chiny,
dlaczego to takie mecyje?
jak coś do sensu nie pachnie,
to czy na pewno to żyje?
I łapom to zimne kleiste
niewiele wydaje się warte.
Cóż to jest dla łap za radocha,
że będą wkrótce wytarte?
Ogona już nawet nie pytam,
bo z góry znam jego opinię.
Mokry tak dobrze jak suchy,
choć siądź ty i płacz, nie wywinie.
Całości psa więc ta sprawa
podoba się umiarkowanie.
Co całość ma z takich opadów?
Lepsze jedzenie? Czy spanie?
Nie dosyć, że piesek z natury
zmartwienia przeróżne ma liczne,
to jeszcze mu trzeba dokładać
zjawiska atmosferyczne?
I tu sie, Przyjacielu, zgadzam. Tez nie widze zadnych namacalnych, nawachalnych czy jadalnych korzysci ze sniegu, No, owszem, mozna polizac, mozna popatrzec – choc lepiej z okna, niz w plenerze.
Nie zeby tu, w zachodnim Londynie mielismy snieg zbyt czesto lub bylo go zbyt duzo. Ot, raz na pare lat spadnie ze dwa- trzy centymetry i zaraz sie roztopi. Co natychmiast wywoluje u Naszej fale biadolenia, bo ona z jakichs powodow nieustannie teskni do sniegu. Ma to chyba cos wspolnego z jej zyciem zanim zgodzilem sie na kohabitacje. No, trudno. ludzie sa dziwaczni, a Moja – szczegolnie.
A jakby Ci, Bobiku, bylo tego sniegu tam u siebie za duzo, to przylatuj do Londynu. Jesli nawet troche napada, to juz my z Toba cos wymyslimy na niepoozadane zjawiska atmosferyczne, trust me 😉
Ah – snieg, juz przestalam tesknic, jezdzi sie zdecydowanie lepiej po nawierzchniach suchych. Ale jak juz spadnie choc troche to jest to zdarzenie omawiane we wszystkich waznych wiadomosciach. Zawiesza sie biezace programy i mamy na biezaco doniesienia z frontu zimowego: mierzy sie grubosc opadu, pokazuje balwanki, dzieci korzystajace z nieczesto sie nadarzajacej okazji do zsuwania sie na czymkolwiej z lekko oproszonej gorki. No i po dniu najdalej koniec zabawy. Czasem jednak sprawy maja sie powaznie, temperatura spada nieco ponizej zera, ulice zamieniaja sie w lodowiska i … zamykane sa szkoly, uniwersytety, koscioly, biura. Smieszylo mnie to w pierwszych latach lecz od kiedy po takiej slizgawce musialam pare razy przejechac smieszyc przestalo i grzecznie czekam w domu przy kominku az sie rozpusci. A poslizgac sie wole na piechote.
Wszystkim zmarznietym pieskom i kotkom usmiechy cieple przesylam.
Dzień dobry wszystkim , w mojej stolicy …..województwa biało i puchowo , bałwanów jeszcze nie widać nie licząc tych o ktorych czytalam w necie 😀
rozmarzcie sie trochę , ja niestety muszę zejść na ziemię
http://pl.youtube.com/watch?v=44zstlFlxgU
Urokliwy jest wpis Gospodarza, pięknie i ciepło śpiewa Edyta Górniak i szkoda, że spojrzałam w okno, bo za nim śniegu więcej niż wczoraj a jeszcze wiatr nim miecie, a nawet go goni. Gdybym na oknie zakończyła…
Po drodze do Bobikowego koszyka zajrzałam do Pana Premiera i tam to dopiero zimno – http://wiadomosci.onet.pl/1867888,11,item.html ! Premier rzuca na świat i ludzi lodowate stwierdzenie, że związkowcy zachowują się tak jakby ostatnich dwudziestu lat nie było, nie domyślając się nawet, że sam zaniedbywał się lat nie mniej, bardzo nie mniej, licząc od pierwszego wydania książek Abrahama Maslova i Karen Horney oraz wielu innych autorów.
Tym sposobem wiem dobitniej co w śniegu piszczy i zostaję przy komputerze.
Co tam zajawka. Więcej tego – http://www.rp.pl/artykul/2,223712.html .
vitajcie, ponieważ sezon na gruszki się zakończył i są już twarde i kwaśne zmieniam nick na;; jarzębina . Mam w ogrodzie piękne drzewo teraz już pokryte śniegiem. Zanim coś wymyślę innego, będzie jarzębina 🙂
Bobiku, nisko, z mokrymi oczami, kłaniam się Twojej Mamie.
czytam obecnie uwielbianego przeze mnie Lema ; Dzienniki Gwiezdne. Opowiadanie o pętli czasu gdzie poniedziałek miesza się z niedzielą, piątek ze środą a starość z dzieciństwem jest tak realne i rzeczywiste że sama się zastanawiam czy mnie to tez codziennie się nie przydarza. Nie wspomnę już o moich ulubionych perełkach słownych aczkolwiek , bynajmniej i wszakże . Pyszne, aż szkoda że muszę lecieć do pracy, zastanawiając się czy wczoraj połączyło się z dzisiaj ..
zmieniałam nick na jarzębina ale siedzi sobie mój wpis w poczekalni. Tereso musisz przyznać że trochę lepiej piszę, może i z czasem uda się mądrzej . cmok dla psiaka i gości.
A piesek to co? Tylko w łóżku
Leżałby i kontemplował?
Nie lubi białego na brzuszku?
Rok cały by się dekował?
By szczeniąt ludzkich nie ranić,
Ty piesku weź się zastanów:
Jak tu bez śniegu bałwanić
Choć wokół tylu bałwanów?
Gruszko, postronni mogą uznać, że kwestionowałam Twoje pióro… Nie, ja mówiłam, że piszesz dobrze. A że duży trening daje wyniki wiem po sobie. Jest tak jak z prowadzeniem auta, więcej jeździsz to jeździ ci się łatwiej, czyli z większą swobodą. Tak?
Nie tak. Więcej (jaki duży, mój Boże, jaki duży?) treningu powinno być.
Wy tu o pgodzie, a dzien jest naprawde szczegolny: prezydentowi udalo sie powrocic z Gruzji nie rozpetujac III wojny swiatowej.
I jest to znakomita wiadomosc mimo wszystko.
Chyba z radosci otworze nowe pudelko panetone do kawy na sniadanie. Mialo czekac do swiat, ale mysle, ze pokoj w Europie tez wart uczczenia.
Dzień dobry w uratowanym świecie. 😀 Jaka szkoda, że nie mam panettone, bo też bym otworzył. Czy nie można tego zastąpić otwarciem drzwi?
Otwarcie drzwi jest nawet lepsze 🙂 Może wpaść przez nie co lepsze, co przy zamkniętych jest utrudnione.
Ale swoja droga, to mysle, ze jak nastepnym razem prezydent bedzie sie wybieral do Sarajewa czy gdzie tam, to nalezy mu odebrac nie tylko samolot, ale takze paszport. I dac troche bromu na uspokojenie popedu. Wiem, ze tak nie nalezy robic w demokracji, ale wzgledy bezpieczenstwa panstwa i swiata powinny tu byc uznane za stan wyzszej koniecznosci.
Miłe są wszystkie pieseczki,
nawet gdy w łóżku wciąż leżą.
Miłe są ludzkie szczenięta
(chociaż nie milsze od zwierząt).
Lecz często, gdy ludzki szczeniak
weźmie i trochę podrośnie,
coś w jego jestestwie się zmienia
i wszystkim się robi żałośnie.
Swiat cały jak ciemna jest chmura
i łzy leją się z nieboskłonu,
bo szczeniak się staje bałwanem.
Ze śniegu? Eee, raczej z betonu!
Podanie bromu prezydentowi
nie zdaje mi się ideą dobrą,
bo jak działanie nagle ustanie,
może on zrobić niewąski pobrom… 🙄
My sentiments exactly. 🙂 🙂 🙂
Helena
ja z tej radosci otworzylabym nawet dwa opakowania , parafrazując Pokoj wart jest panetone 😀
czy ktos wie jaka bron bedzie uzyta gdyby jednak ta III wybuchła , bo Einstein mawial nie wiem jaka bron zostanie użyta w trzeciej wojnie , ale w czwartej napewno maczugi , wiec może to juz IV i mysmy coś przespaliśmy 😮
Moze w nastepna podroz dyplomatyczna prezydent powinien uzbroic sie w worek ziemniakow?
Nie wiem juz. Wysiada mi wyobraznia.
Są miarodajne dane w sprawie pojedynku na placki kartoflane. Pojedynek taki już odbył się, lata temu, w Krakowie, w jednej z kamienic przy ul. Krupniczej. Placki smażono paralelnie w kilku mieszkaniach, a moja mama, która wtedy jeszcze była w stuprocentowej formie, bohatersko biegała między piętrami (wysokimi!), pełniąc rolę jurora. Wygrał (nieżyjący już) poeta i prozaik Stanisław Cz., o pół długości placka przed poetą Krzysztofem L., wspieranym jednakowoż przez żonę. Spożywane podczas pojedynku płyny, jak niesie gminna wieść, również były z kartofli. 🙄
Mozna i plackami, ale PRZED usmazeniem. Zas co do plynu z kartofli, to nie ma jednak gwarancji, ze prezydent to dowiezie w stanie nietknietym. Nalezaloby wziac na spytki dziennikarke Paradowska, ona cos wie na ten temat, ale nie mowi pelnym tekstem, tylko wstawia miedzy wierszami i przy zupelnie innych tematach. .
Gorący, ociekający olejem placek PO usmażeniu też jest bardzo groźną bronią. Nie mówiąc już o używanej do smażenia patelni. 😀
„Trzeba być zdecydowanym, by doprowadzić do pokoju” – powiedzial LK w rozmowie ze szwedzkim ministrem.
Jak to mowil Bukowski ? Wojny moze i nie bedzie, ale bedzie taka walka o pokoj, ze kamien na kamieniu nie pozostanie.
Ja przyznaję LK pełną rację. Jak wracam przemoczony i ubłocony ze spaceru, to Moi najchętniej zostawiliby mnie w przedpokoju żeby mi futro trochę przeschło i dało się nieco wyszczotkować. Trzeba być bardzo zdecydowanym, żeby doprowadzić ich do pokoju i – wskazując na kanapę – obwieścić: „tu będę leżał!”.
Bobby, a czy Twoi uzyli kiedys ryczacej suszarki do wlosow? Bo moja kiedys wpadla na pomysl, zeby mi tak Brata wysuszyc po kapieli, kiedy sie troche zafajdal biegunka…
Powiem Ci, ze ona tego numeru dlugo nie zapomni. Krew tryskala fontanna… Bylo wesolo, nie powiem.
Może się zdziwisz, Mordechaju, ale ja zawarłem ostatnio z suszarką pakt o nieagresji. Okazało się, że Bardzo Przemoczonego i Zmarzniętego Psa potrafi ona całkiem przyjemnie smyrać po brzuchu. Oczywiście pod warunkiem, że nie idzie na zbyt wysokich obrotach. Takiej dość cicho warczącej suszarce pozwalam się zatem posmyrać.
Ja sobie leżę jak basza z ciepłym brzuchem, suszarka ma zajęcie, mama wydaje się z jakiegoś tam powodu być bardzo zadowolona i wszyscy mają udział. 😀
A nie myslisz, ze lepszy jest kaszmirowy sweter albo swiezo zmieniona bielizna? Zwlaszcza kaszmiry maja w sobie cos takiego … Je ne sais pas ce que…
No tak, Mordechaju, nie od dziś wiadomo, że Koty należą do jednostek elitarnych, a Psy bratają się i łatają trochę bez wyboru. Ale ja oprócz suszarki jestem też skumplowany z taką grubą, ciężką narzutą z dość zgrzebnej wełny, z której znakomicie i bez większego wysiłku da się wywlekać długie, kosmate, łaskoczące w język pasma. Chyba by Ci się spodobała, choć to nie kaszmir.
Sam widzisz. Nikt sie tak o zwierza nie zatroszczy jak sam zwierz sie o siebie zatroszczy. La vie.
Słyszałem w radio, że piesom na zimę dobrze jest sprawić takie specjalne buty, żeby im łapy nie przemakały 🙂
A śniegu ja też nie lubię, już bym wolał błotko, żeby tylko ciepło było 🙂
Buty butami, ale nisko zawieszone podwozie też ma na śniegu za swoje. 🙁
jak byłam młoda to śniegu wypatrywałam z utęsknieniem, bo śnieg znaczył jeżdżenie na nartach do upadłego. W czasach licealnych sprzęt narciarski miałam na stałe w Zakopanem, i nie raz zamiast do szkoły jechało sie na narty na wagary. Ojciec podejrzliwie przyglądał się wieczorem mojej opaleniźnie, ale jakoś można się było wytłumaczyć a i tato nie był zbyt dociekliwy. Teraz już nie jeżdżę i śnieg to oblodzone chodniki, odśnieżanie samochodu rano i zmiana opon na zimowe ( udało się tego dokonać dziś rano) Moje psy bardzo lubiły śnieg, jamniczka uwielbiała kopać tunele w puchu!
Może niegdysiejsze śniegi bywały w lepszym gatunku i niegdysiejsze psy korzystały z tego, póki się jeszcze dało? 😉
to nie na temat, nowe moherowe bereciki 🙂
http://www.aufeminin.com/mag/mode/d5335/c122085.html
A poza tym jamniczka nie ma dredów! 😀
Pieskom w miastach mozna buciki 🙂 ale mozna tez smarowac lapki wazelina, ponoc szczegolnie jest uciazliwe dla nich sypanie sola ( robi sie to jeszcze?) i wazelina jakos chroni
jarzebinko, nie zmieniaj bo sie wreszcie pogubimy 🙂
a u nas dopiero teraz gruszki slodkie i dzisiaj palaszujac jedna i Tobie myslalam a tu masz babo placek – gruszki nie ma…
No właśnie, to białe paskudztwo u krótkowłosych nie ma aż takiego pola do popisu, jak u dredziastych! 🙄
My o śniegu, my o lodzie,
a tymczasem moher w modzie! 😯
Czy w Toruniu, czy w Teksasie,
moher trzeba wdziewać na się,
żeby dzisiaj być na fali.
No, tośmy się doigrali! 🙄
Nasza nowa teksanska restauracyjka francuska przyslala mi taki film. Ponoc zostal opublikowany w tym roku w listopadzie. Jest niestety tylko po fr/ang, nosi tytul Nasze dzieci nas oskarżą.
Duzo mowimy o tym, zeby sie odzywiac dobrze, zrobila sie moda na odzywianie biologiczne.Ciekawe czy w Europie wiecej sie mowi o tych chorujacych dzieciach. U nas w TX nie bardzo, jesli to raczej w aspekcie przerazajacej tuszy i dopiero z tej tuszy wynikajacych chorob.
http://www.dailymotion.com/video/x78p4w_nosenfantsnousaccuseront_shortfilms
Wróciłam z miasta zziębnięta, ale sprawy na dziś do załatwienia prawie zrealizowałam. Prawie, bo książki Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego nadal nie znalazłam, mimo że „Polityka” reklamuje ją od kilku miesięcy i to w kooperacji z EMPIK – iem. Widać niedobre są spółki…
Swoją drogą podejrzewam księgarzy, że oni się po mnie i innych spodziewają, że jest nam wszystko jedno co kupimy (jak z odmianami ziemniaków), aby na sztuki pasowało. Za AKW chodziłam czwarty raz, po raz na ca miesiąc.
Odgrzewam bigos, na tę aurę będzie niezastąpiony…
W Niemczech akurat świadomość ekologiczna jest bardzo wysoka (a poza tym „bezpieczeństwo” jest tu słowem magicznym, ale to temat na odrębny komentarz), tylko że i tutaj czuje się już dość wyraźnie kryzys ekonomiczny, a produkty bio są po prostu droższe. Jak ktoś pięć razy musi obrócić każdy grosz, to bio raczej nie kupi, chociaż chciałby, bo wie, że lepsze. Zgadzam się z tym, co mówili w filmie, że ten problem wymagałby rozwiązań politycznych, do których szczególnej woli nie widać. Choć w Niemczech i tak jest jej chyba więcej niż w Ameryce.
Wandziu, dzieci może oskarżą. Może za nadmiar węglowodanów prostych i złożonych oraz za nadmiar białka, albo jego niedobór lub nieodpowiedniej jakości. Wiem po sobie ile w tym co wyżej jest na rzeczy. Może w wojnę, w powojenną biedę te wszystkie kluchy i buły były smutną koniecznością, ale dziś dla wielu mogłyby być zbędne, gdyby nie pomieszanie pojęć, albo wręcz uzależnienie.
A bigosu i tak bym zjadł, bez względu na to, z jakiej hodowli. 😀
Chętnie się podzielę, Bobiku.
Czy ktos wie co sie dzieje z Monika i jak sie czuje?
Jesli Matylda tu zaglada, moze by napisala pare slow?
Monika i Matylda były wczoraj ciężko zagrypione. Wnosząc z braku jakichkolwiek sygnałów od nich, sytuacja nie uległa zmianie. 🙁
Dalsza wysyłka pozytywnej energii jest najwyraźniej wskazana. ❗
Kochani, wlasnie sie przyczolgalam. Juz jest troche lepiej, bo w kosciach tak nie lamie i nie lupie w glowie, ale Matylda jednak woli lezec, i dostawac cos dobrego do zjedzenia do lozka, co sprawy nieco komplikuje, bo dzisiaj ja jestem jedyna osoba, ktora moze je dostarczac (maz spotyka w pracy goscia z Niemiec, ktory zaplanowal wyprawe do Bostonu juz jakis czas temu i nie mozna jej bylo odwolac w tak krotkim terminie). Ale energia od Was dochodzi, razem z kwiateczkami – wyraznie to czuje, i wszystkim bardzo dziekuje. 🙂
A tu cos dla Was znalazlam – naukowo stwierdzono to, co my tu spotykajacy sie w Bobikowym Koszyku wiemy od dawna: poezja leczy.
http://www.huffingtonpost.com/john-lundberg/can-poetry-heal_b_145560.html
Moniko, Matyldo- szybkiego ozdrowienia, I jeszcze jedno- zadnych Blake’ow czy Szekspirow do czytania w czasie choroby. Wylacznie cartoons! I nic wiecej! I duzo telewizji, pare godzin dziennie.
Weterynarz Mordechaj Mondry
Lundberg ma absolutna racje. Kiedy zdarzaja mi sie (rzadko na szczescie) okresy deoresji, nie jestem w stanie czytac dlugich tekstow, nawet nieco dluzszych artykulow w gazecie.
Natomiast jak w dym lece wtedy do Emily D. oraz do Mandelsztama (Tristia), czasami Psalmow. I wiecej niczego nie potrzebuje do czytania. Albo ogladam albumy z malarstwem.
A z tym pisaniem wierszy w czasie depresji 😳 … no, 😳 raz mi sie zdarzylo 😳 . Potem to znalazlam.. 😳 . Czysta grafonmania… 😳
Krakowskim targiem, Mordechaju kochany – dzieci juz wlaczyly „Much Ado about Nothing”. Szekspir, ale na ekranie, i jeden z najbardziej slonecznych (oprocz srodka, ale taka to juz natura komedii). W ten sposob mozemy przewegetowac szczesliwie pare godzin, pojadajac rosolem i popijajac napojem miodowo-imbirowym.
Moniko
nie daj się wirusom i bakterią 😀
a my wypijemy wszyscy za waszw zdrowie
http://www.youtube.com/watch?v=IYIMn5IzTE0
W takim razie – za kazda godzine Szekspira, po trzy godziny Friends, albo Frasera, albo Keeping up Appeairances, albo co kto lubi.
Racjonalne odzywianie sie – jedna miska rosolu z kury = pol funta Leonidasow, albo lindorkow Lindta.
Dr Weterynarii – nieczytelne
Ale czy pomoglo, Heleno? Ja tam wierze w lapanie malych dzieci na lasso poezji, wlasnie krotkich form, w tym wielu dla doroslych, bo przy dorastaniu powinien tez sie odbywac proces integrowania osobowosci. Nie ma co czekac na depresje. No i potem to jest jak szczepionka na rozne sytuacje, kiedy cos zlego sie dzieje, ale w glowie sie powtarza linijka wiersza: „Because I could not stop for Death/ he kindly stopped for me”, i inne takie…
Mordka, will do. 🙂
Czy wiesz, Moniko, ze „Because I could not stop…” byl pierwszym wierszem ED jaki w zyciu przecytalam!!!, ledwo brnac z angielskim, ale kompletnie urzeczona tym tam enjambementem z cos tam cos tam „..and Eternity..” Prozodia! Jak mi sie podoba jej rytm!
I potem siegnelam po reszte kiedy juz troche lepszy byl moj angioelski.
Ach jak pieknie tlumaczyl ED Baranczak! Mam niestety tylko ten drugi tiomik wydany przez Znak, pierwszy kompletnie wyczerrpany. Nie ma w nim tego wiersza.
Bo poezja dziala na tylu poziomach, a Dickinson is divine! Baranczaka staram sie lowic przy pobytach w Polsce, rodzina ma tez przykazane polowac, ale istnieje chyba jakis Spisek Ponurakow Przeciwko Poezji (SPPP), ze tak trudno go dostac. A jest tlumaczem, jakich nie ma wielu (nie mowiac o jego poezji…).
Pocztowka z Amherst, Massachusetts:
http://www.emilydickinsonmuseum.org/mission.html
Nietoperzyco, dziekuje za piosenke – moje dziecko sie spytalo: „Czy ten pan to Elvis?”. 🙂
Matyldo
dla Ciebie
http://piczej.de/Fotos/giraffen.jpg
To ona tak bliziutko mieszkala swojej szwagierki Susan? Next door? Mnie sie wydaje, ze one sporo listow wymienily ze soba?
Znak wydal tez listy i gdzies je mam…
Rysiu, dziekujemy, zyrafy przesympatyczne. 🙂
Heleno, one mieszkaly obok siebie, ale Emily z wiekiem chciala coraz mniej kontaktu ze swiatem, no i lubila chyba forme listu (moze dzis by mailowaly?). Musisz kiedys odwiedzic to muzeum – jest male, ale wzruszajace.
🙂 , witaj Monisiu. Jeśli jesteś w stanie proszę przeczytaj wywiad z D.Tuskiem opublikowany w Rzeczpospolitej (mój drugi, zdaje się, link od góry z rp.pl), gdyż DT dowodzi podpierając się B. Obamą iż polityka jest (musi być?) gruboskórna. Ciekawa jestem Twojej wiedzy w tej sprawie.
Po-zdrówka
Wróciłem godzinę temu ze spaceru, siadłem przy buzującej kozie z książką w łapie, żeby się dointelektualnić i … właśnie teraz się obudziłem. Nieszczególnie oczytany, ale i niespalony. A mogło się zdarzyć, bo wysmykająca się z łap książka upadła niebezpiecznie blisko kozy. 😯
Może ci, którzy zapewniają o szkodliwości czytania, mają jednak rację? 🙄
Tak! Amherst chcialabym odwiedzic, zdecydowanie. Ja tylko raz w zyciu bylam w Mass! U Baranczaka, zaraz po jego przyjezdzie do Ameryki. To byl poniedzialek wielkanocny, zawozila mnie Renata i ona wymyslila, zeby mu przywiezc jajko wielkanocne, No wiec dlugosmy sie zastanawialy jakie ma byc jajko ode mnie i w koncu ja wymyslilam, ze wydrapie na nim z jednej strony statki z zaglami , a z drugej dwie linijki z Bezsennosci Mandelsztama (Bessonica, Gomier, tugije parusa/ Ja spisok korablej proczol do sierediny)
I jakiez bylo moje gigantyczne zdumienie, bo on tego wiersza nie znal! Tlumacz Mandelsztama nie znal najlepszego wiersza! 🙄
Ale poznal. 🙄
A jak się już o nieobecnych dopytujemy, to Małgosi też coś dawno nie widziałem. Nie wie ktoś, czy też fluidów jakowychś nie należy jej podesłać?
Moniko, Matyldo zdrowiejcie!!
Ja w takich wypadkach sok z grejpfruta i mietówki w czekoladzie i dużo radia, np jakaś :powieść w wydaniu dźwiękowym” ( kto pamięta??)
te wszystkie e-maile. sms-y, i inne word-y sprawią że po dzisiejszych pisarzach nic nie zostanie: żadnej korespondecji, żadnych dzienników, żadnych wersji piątych i siódmych wielkich dzieł, wszystko zginie e-smietniku!.
Żono sąsiada, dużo w tym racji, więc może należy dzisiejszych pisarzy zobowiązywać do prowadzenia chociaż części korespondencji na niezniszczalnym papierze, który wymyślił mąż Moniki? 😉
Ja tez nad tym boleje. Sama zreszta nie napisalam zadnego listu od dekady… I nie jestem w stanie czyscic skrzynki mailowej z listow przyjaciol.
Tak zle nie bedzie. Przestepcy nie moga usunac maili z komputerow, zeby usunac slady przestepstwa, to i zachowaja sie maile poetow i pisarzy… Z tym, ze specjalisci od literatury beda musieli byc wspierani przez komputerowych archiwistow. Astmatykom posrod literaturoznawcow to moze nawet bardziej odpowiadac.
Zono sasiada, powiesc w odcinkach przez radio to takze moja terapia (no i dzisiejszymi czasy w wersji z iPoda). 🙂
Teresko, przeczytam Tuska, ale jakos latwiej mi sie na razie zdrowieje z Wami wszystkimi, a bez niego (nie mowiac juz o osobie, ktora o malo nie wywolala III wojny swiatowej). 🙂
Bobiku, musze Ci doniesc, ze odbyl sie pierwszy pokaz w biurze patentowym, w ktory byl zaangazowany takze palnik gazowy… Rzeczywiscie, papieru nie mozna spalic! Biblioteka Aleksandryjska moze spac spokojnie. 🙂
Że koza książki nie zjadła…? Dziwne.
Koza nie zjadła, bo nie dosięgła. Ona jest przykuta grubą rurą do ściany. Mam nadzieję, że żadna skarżypyta nie zawiadomi TOZ. 🙄
Nowy termin ukuty przez prezydenta RP, a zapisany tu, w tym miejscu po raz pierwszy na goraco, przyjal sie w blogosferze i nadzialam sie juz na pare wypowiedzi w sprawie „patryjotysu”. O dziwo zagladaja do nas czytelnicy Rzepy.
A sama poczytalam wiecej doniesien na temat kaukaskiej eskapady dwoch szurnietych prezydentow.
Dulce et decorum est pro patryjotys mori, zatem zrobie Wam prasowke.
Bylo tak:
Wieczorkiem laduje w Tbilisi Prezydent Zaprzyjaznionego z Gruzja Mocarstwa, juz sie cieszac na zapowiadany bankiet w Palacu. Na lotnisku wita go Wierny Druh Saako.
Wsiadaja razem do limuzyny. Z tylu za nimi rusza wypelniony polskimi dziennikarzami i ich tlumaczka busik. Dziennikarze zastanawiaja sie czy tez dostana cos do jedzenia i picia. Pytaja o to tlumaczke.
Tymczasem tlumaczka lekko speszona objasnia, ze chyba do Palacu nie jada, tylko nastapily „zmiany planow”.
Konwoj skladajacy sie z limuzyny, wyprzedzajacej ja ochrony Saako oraz jadacymi z tylu dziennikarzami zaczyna sunac w strone granicy z Osetia. Robi sie niebezpiecznie i w zwiazku z tym gruzinski kierowca busa z dziennikarzami najwyrazniej dostaje instrukcje, aby dziennikarze znalezli sie w awangardzie konwoju – niech ich wystrzelaja pierwszych. Wiec wyprzedza cala kolumne przed nim i chwacko ustawia sie z przodu.
Zdaje sie, ze w tym momencie paru ochroniarzy z polskiego BORu niesmialo namawia Prezydenta Kartofla aby jednak nie jechal pod ostrzal. Kartofel stanowczo i z godnoscia odmawia, BOR z prezydentem sie nie kloci, bo zna swoje miejsce i wie kto tu rzadzi.
Kiedy juz dojezdzaja do granicy, zjezdzaja z glownej drogi i jada poboczna aby zwiedzic „nielegalny checkpoint” Osetyncow. Tchorzliwi dziennikarze zastanawiaja sie glosno, dlaczego jada przodem kolumny, przywolujac na pomoc protokol, ale dostaja odpowiedz godna Wilka z bajki o Czerwonym Kapturku: zeby lepiej zobaczyc Dwoch Szurnietych prezydentow jak beda wysiadali z limuzyny pod ostrzalem kul.
Teraz nadchodza kule. Prezydenci wysiadaja. Prezydent Kartofel sciska w spoconej dloni komorke – wiadomo w jakim celu, wiec nawet nie bede pisala.
Slychac nowe strzaly. Zaprawiony w dzialaniach wojennych Prezydent Kartofel ocenia, ze dochodza one z odleglosci 30 m. Zas jako wytrawny Lingwista, nie ustepujacy w znajomosci jezykow Innemu Wielkiemu Lingwiscie rozpoznaje z odleglosci 30 wspomnianych metrow niewatpliwy akcent rodowitych z dziada-pradziada Ruskich.
Ochrona obu prezydentow specjalnie strzalami sie nie przejmuje, obaj Szurnieci wsiadaja z powrotem do limuzyny, wtedy robiacy w gacie ze strachu dziennikarze, glodni i zli, zauwazaja, ze jeden z gruzinskich ochroniarzy wyciagnal bron i nakierowal ja w strone z ktorej dochodzily strzaly.
Limuzyna z zawartoscia rusza zwawo w droge powrotna, w kierunku Tbilisi. Ale z proszonego bankietu nici, bo Szurnieci musza jeszcze wystapic na konferencji prasowej.
Szkoda, ze wielki poeta Gruzji Szota Rustaweli , autor epickiego poematu Rycerz w Tygrysiej Skorze, nie byl tego swiadkiem. Niestety zmarl pareset lat temu i dlatego epos o Kartoflu, ktory sie kulom nie klanial musialam opowiedziec wlasnymi slowami proza.
Heleno, dziekuje, Twoja prasowka lepsza od lindorkow Lindta. 🙂 Szurnieci chca na siebie zwrocic uwage za wszelka cene. Tym
bardziej jesli ich poswiecenie i patryjotys zrobi z dziennikarzy Kannonenfuter. Dwie pieczenie przy jednym ogniu.
dzien dobry !!!!!!!!!
dzien powoli zmierza do konca
kryzys pisza gazety
samochody zalegaja magazyny
prezydenci po ciemku macaja wzrokiem granice odwagi lub glupoty
christian klar na wolnosci
a berlin zapalil swiateczne swiecidelka
Bobiku piesku badz czujny kur czyha
Heleno
Monika ma absolutna szłuszność Twoja prasowka creme de la creme 🙂
w podziekowaniu
A kiedy na państwo ościenne wyruszał nasz król,
królowa na drogę sucharów mu wór ususzyła
i dziury na szatach mężowskich starannie zaszyła,
i w dwóch zawiniątkach mu dała machorkę i sól.
A kiedy się żegnał i zamku przekroczyć miał próg,
objęła go czule i łzę uroniła rzęsistą:
– „A dajże im w kość, bo okrzyczy cię lud pacyfistą,
i zabierz im słodkie pierniczki, bo przecież to wróg”.
Pod wodzą kaprala oddziały czekają już dwa:
trzech smutnych żołnierzy i tyluż żołnierzy wesołych.
Rzekł król: – „Furda prasa i radio, i cztery żywioły!
Victoria nas czeka i w ogóle, chłopcy hurra!”
Nim zmilkły oklaski, marszowa rozległa się pieśń.
Po drodze do armii król rozkaz skierował odgórny.
Wesołych żołnierzy dać kazał do intendentury,
a smutnych żołnierzy zostawił w piechocie – i cześć!
Popatrzcie: słoneczko zwycięstwa już błyska zza chmur!
Trzech smutnych żołnierzy spisano, co prawda, na manko,
a kapral, moralny pion tracąc, ożenił się z branką,
lecz łupem zwycięzców ogromny pierniczków padł wór.
Więc grzmijcie, orkiestry! Niech serca uderzą nam w takt!
Niech smutek przelotny radosnej nam piersi nie gniecie.
Cóż smutnym żołnierzom po życiu na tym naszym świecie?
A słodkich pierniczków dla wszystkich nie starczy i tak!
😆
Twoja proza też ma epicki rozmach, Heleno. Chociaż mnie oczywiście teraz aż świerzbi, żeby coś sobie rymnąć. Wykreowałaś takiego bohatera, że stu pisarzy powinno się na niego rzucić. Co ja mówię, tysiące piór, miliony klawiatur! 😀
Helena Wielka!
http://piczej.de/Fotos/DSC_1481.jpg
@Helena
Ja przyniosłam tutaj ten patryjotys z forum Wyborczej! 😆
nietoperzyco
znasz napamiec czy masz staroswieckie fiszki
;D
zle mialo byc
😀
No, musze powiedziec, ze z takim swietnym acz niewidzialnym edytorem, to mam szanse zostac drugim Szota Rustaweli. Dzieki, Piesku.
No, szkoda przecież, żeby jakieś głupie literówki zakłócały przyjemność czytania 😆
Nie, nie, patryjotys byl swiezutki na tym blogu i pojawil sie w trakcie sluchania przemowienia Pozeracza Ptifurkowego na placu!
Rymnij, Pieseczku, rymnij. TYle naszej radosci, co z Twoich improwizacji,
Rysiu, Klar to dobry przykład na rozziew między prawem a sprawiedliwością. W sensie prawnym wszystko jest w porządku, nawet trzeba uznać, że kara była, a jednak poczucie sprawiedliwości jakoś nie całkiem jest zaspokojone, kiedy wychodzi na wolność ktoś, kto swoich czynów nie żałuje, choćby nie wiem ile lat odsiedział. 🙁
Witajcie! 🙂
Aleście się rozpisali! Nie mam szans wszystkiego przeczytać. Brak czasu 🙁
Przeleciałam tylko wzrokiem i chcę oświadczyć, że też cieszę sie, ze nasz prezydent nie wywołał trzeciej wojny światowej 🙂 choć dziś parokroptnie słyszałam, ze idzie ku wojnie na wiosnę 🙁 . Tez uwielbiam słuchowiska i ksiażki w odcinkach. Póki obecna władza jeszcze nie wykończyła radia, słucham , gdy tylko mogę. Trochę godziny emisji mi nie pasuja ostatnio bo albo czas gnania po dziecko do szkoły czy na zakupy, albo bardzo późno wieczorem, gdy już nie słucham radia. Spisałam sobie tytuł ostatnio czytanej powiesci . Były to „Rozmowy nad Nilem”. Dość zabawne. Zresztą bardzo podobały mi się „Opowieści starego Kairu”, tego samego autora…..
Niedawno były w radio „Dziady”, dość nowatorsko potraktowane. Trochę mnie poirytowały spiewy kurpiowskie. Nie , żebym coś miała przeciwko Kurpiom, ale u Mickiewicza?! 😯 A może się czepiam bo sie nie znam…
Monice i Matyldzie życzę zdrowia! 🙂
Rysiu
dziś ja zapracowana i zapomniala o codziennej porcji , Bułat był dla Heleny , a dla Ciebie
wiesz za moich czasów do łba wtłaczano mnóstwo rzeczy ,oprócz mat-fiz wiersze same wskakiwały do niej , fiszek nie mam ale grubaśne zeszyty 😉
Szpara! – krzyczy przez sen cesarz, aż drży nad jego głowę baldachim
strusich piór. żołnierze, którzy chodzą wokół sypialni z obnażonymi
mieczami, sądzą, że cesarz śni oblężenie. Teraz właśnie dostrzegł
szczelinę w murze i chce, by przez nią wdzierali się do twierdzy.
A naprawdę cesarz jest teraz stonogę, która biegnie po podłodze
w poszukiwaniu resztek jedzenia. Naraz widzi nad głowę ogromny
sandał, który już już ma go zmiażdżyć. Cesarz szuka szpary, w którą
mógłby się wcisnąć. Podłoga jest gładka i śliska.
Tak. Nie ma nic pospolitszego nad sny cesarzów
Bobiku
sprawiedliwosc jest subiektywna mierzona wiedza i doswiadczeniem
przepraszam lub jest mi przykro lub cos takiego
26 lat wiezienia i nic tylko milczenie
okropne masz racje
Nie można wykluczyć, że patent na patryjotys został wymyślony równocześnie w kilku miejscach. Prezydent w końcu bardzo się o to starał. 😀
Nocna eskapada w celu obejrzenia?! 😯 okolicy przejdzie do historii! Nie jestem tylko pewna, czy będzie służyła za wzór do naśladowania… 🙄 🙂
nietoperzyco
dziekuje
Heleno
czy nie sadzisz ,że gdyby tak Orson Welles mógł wyrezyserować Twoją historię , mielibysmy drugą „Wojne światów” 😉
Teoria na temat wczorajszych wydarzeń 😉
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=902&w=87655115&a=87661051
jutro Herbert w berlinie
wybieram sie po pracy
http://www.polonicum.info/
zegnam Was nocne marki
dobranoc
http://piczej.de/Fotos/fernsehturm.jpg
Bobiku, ale copyright na pozeracza ptifurkow jest stuprocentowo z tego blogu. Ja poslalam zdjecia, Helena zaobserwowala zjawisko, ja je aliteracyjnie nazwalam. Tego blogowi Bobika nikt nie odbierze. 😀
Rysiu, jak tak wcześnie się żegnasz, to musisz chyba wcześniej tu przychodzić, żeby był czas z Tobą porozmawiać. 🙂
Rysberlin,
Piękne zdjęcie!
Pożeracza ptifurków nikt nam nie odbierze! W razie czego zbudujemy barykadę z komentarzy, Mordechaj będzie drapał, a ja podniosę nóżkę! 😀
Dziekuje Malgosiu (dzisiaj czytam powoli). 🙂
No wlasnie – Rysiu dobranoc.
A tu co dla tych, co tak jak ja, lubia patrzec na swiat przez pryzmat przeczytanych powiesci. Tym razem Arianna Huffington pisze o Hilary i Baracku, probujac ich widziec jako bohaterow „Portretu Damy” Henry Jamesa, „Les liasons dangereux” de Laclos i sztuk historycznych Szekspira, by w koncu zobaczyc ich jako bohaterow romantycznych komedii Nory Ephron: „When Harry Met Sally”, „Sleepless in Seattle” i „You’ve Got Mail”. Czyli grozi nam happy end. 🙂
http://www.huffingtonpost.com/arianna-huffington/hillary-obama-high-drama_b_146102.html
Małgosiu, nie to, żebym fluidów żałował, ale cieszę się, że jednak nie trzeba Ci ich podsyłać (19.47). 😀
Moniko, toż my dzisiaj specjalnie dla Ciebie piszemy powoli 😀
Bobiku – 😀
Do gotowych do drapania w obronie naszosci pozeracza ptifurkow dolacz dwie mlode istoty chetne do walki w jego obronie. Moja droga Babcia mowila, ze dama musi wiedziec, kiedy sie usmiechac, a kiedy drapac… 🙂
Rysiu
czekam jutro na sprawozdanie ❗
Bobiku,
😀
Na Superstacji rozważa się czy wszystko łącznie ze strzałami nie było inscenizowane, a scenariusz przygotowano na użytek UE.
Moniko, Arianna niezla! 😆
Witaj Malgosiu, bosmy sie juz zastanawiali czy wszystko u Was z Weronika OK 🙂 🙂 🙂 Czy Corcia cieszy sie ze snieg spadl?
Eskapada naszego Prezydenta zdominowała wywiad z Premierem. Jest jakby wywiadu nie było, Premier nie przewidział i zbędnie się w „Rzeczpospolitej” trudził.
A może nie? Będzie mógł mówić, że mówił, zapowiadał, a niczego nie kwestionowano, więc zapowiedzi spotkały się z poparciem, bo milczenie to zgoda.
Heleno, dziecię żałuje, że śniegu u nas bardzo mało i topią sie resztki. Marzyła o bałwanie, ale stanęło na kilku śnieżkach! 🙁
Twój epos prozą piękny!!! 😀
Smaczku dodaje to, ze ona sie z Nora Ephron przyjazni, i Nora Ephron czasem pisuje dla Huffposta (czasem na powaznie, czasem na wesolo). Ostatnio zbiera przepisy na innowacyjne potrawy do indyka na Swieto Dziekczynienia:
http://www.huffingtonpost.com/nora-ephron/the-second-annual-huffing_b_145467.html
A Arianna jest naprawde swietnym polaczeniem poczucia humoru z nieprzecietnym umyslem.
Na Superstacji mówi kobieta, która ma za sobą lata pracy w BOR. Mówi, że jest nie do pomyślenia żeby dwóch prezydentów było w jednym aucie, że z prezydentem winien jechać szef jego ochrony. Tutaj ochrona znajdowała się 300 metrów z tyłu za samochodem wiozącym prezydentów.
Jakiś pan zaś pyta, czemu szef BOR-u nie podał się jeszcze do dymisji !
Moniko, młode damy przystępując do walki powinny się zaopatrzyć w :
pazury (najlepiej czerwone),
zębiska( na sztorc wyszczerzone),
ryk z piersi (pendant do szczerzenia),
cymbały (dla wroga zmylenia),
menażki (w nich ciepły obiadek),
fistaszki (na wszelki wypadek)
latarkę (to broń na ciemniaków)
szpadelek (gdy trzeba do krzaków),
gdy z wszystkim tym będą gotowe,
to jeszcze rakiety śmiechowe
niech znajdą, typu „patryjotys”
i lu, proszę dam – do roboty! 😆
Nie chce mi sie wierzyc, ze byla to celowo zorganizowana prowokacja. Pewnie bylo tak:
W limuzynie
– Ty, stary, a moze chesz abysmy wpadli na granice, to zobaczysz oboz uchodzcow, pare ci zdjec zrobia wasi…
– Tak? Myslisz? No, nie byloby zle… A mozna tak bankiet przelozyc?…
– A kto nam zabroni? Wrocimy to se wypijemy… Czekaj, zadzwonie do obstawy…
A potem w drodze:
– Sluchaj, a moze chcesz abysmy zahaczyli o ten nielegalny checkpoint na granicy z Osetia..
– Czemu nie? Jak i tak sie spoznimy na ten bankiet…
– Szofer. skrecamy w bok, ale powiedz naszym zeby tych dzienniakrzy wystawic do przodu, bo moga nie zdazyc aparatow powyciagac jak bedziemy musieli szybko sp…c.
Serio. Mysle, ze to tak moglo wygladac raczej niz jakas zaplanowana operacja chytrych Gruzinow, Czysta exhuberance dwoch szurnietych palantow.
O, Bobiku, wywiesze podgrupie bojowej mlodych dam nad lozkiem. Dzieki eposowi-lindorkowi Heleny (+ kontynuacji) i temu manifestowi dla mlodych drapiacych wracamy do zycia w przyspieszonym tempie. 😀
Z blogu red. Daniela Passenta – http://passent.blog.polityka.pl/?p=510#comment-100892 .
Helenko, jak uważasz?
Bobiku, wspaniały, godny zapamiętania niezbędnik damy! 😀
Wczoraj w TVN ludzie znający się na temacie mówili, że Amerykanie też tak robią- najpierw dziennikarze by mogli ładnie wszystko uwiecznić i zrelacjonować. Też tak myślę, jak Helena. Miały być piękne ujęcia zaprzyjaźnionych prezydentów. Wyszło jak wyszło……
Heleno, mogło być i tak, a mógł i Saako, znając nabożeństwo pana prezydęta do Czynu Zbrojnego, chcieć zrobić mu Największą Przyjemność i dać choć raz w życiu powąchać prochu. Wiedział, że LK nie odmówi, bo bohaterskie narażenie życia dla pokoju stoi u niego o całe oczko wyżej od narażenia bankietu. 😉
Nie, Teresko, wlasnie tak nie mysle. To wszystko wyglada na improwizacje ad hoc, kompletnie nieprzemyslana, amatorska. Kaczka sie zgodzil, bo zweszyl sznase na ladne zdjecia w obozie uchodzcow (kobiety i dzieci) i ewentualne pochwaly swojej szalenczej odwagi. A Saako czuje sie osamoptniony w Europie i naprawde cieszyl sie, ze przyjezdza jego jedyny serdeczny kumpel. I chcial zeby ten kumpel jeszcze barzdiej mu wspolczul i jego krajowi. Wiec go namowil na nocna eskapade.
To tak na moja kobieca intuicje. Gruzini maja w swoim etosie narodowym i goralskiej tradycji wiernosc i lojalnosc wzgledem przyjaciol i Saakaszwili napewno nie chcial Kaczora wystawiac ani na smiesznosc ani na niebezpieczenstwo. Wyszlo jednak nie tak jak im sie marzylo.
Saakaszwili o ktorym sie mowi, ze jest prywatnie bardzo przyjemnym facetem, ma zbyt goraca glowe jak na przywodce kraju. Co juz nie raz udowodnil.
Bobiku, 😉
Heleno, Ty to jesteś czepialska. Pan prezydęt po prostu pokazał wreszcie światu, że do jego licznych zalet i kwalifikacji przywódczych należy również profesjonalis. 😉
No, wlasnie, Bobik,
czy my nie za dużo czasu poswiecamy jednemu z 37 milionow obywateli nasego kraju 😉
Pijacy są to ludzie, którzy piją do dna i duszkiem.
Ale krzywią się, bo na dnie widzą znów siebie.
Przez szyjkę butelki obserwują dalekie światy.
Gdyby mieli silniejszą głowę i więcej smaku, byliby astronomami.
moze ktos ma rosołek z lanymi kluseczkami by poczęstować Monikę aby nam zdrowiała 😀
dobranoc wszystkim , odfruwam
Nietoperzyco, jak Skowronek ?
Chciales powiedziec „profesjonalYs”. L przed i nigdy nie jest zmiekczone ❗
Dobranoc, nietoperzyco. O rosołek zadbamy! 😀
Sorry, Heleno, moj oczywisty błąd. 😥 PROFESJONALYS!
Bobiku, Twoje serce jest delikatne jak wosk…
Uśmiechnij się !
Mam do tego stopnia miętkie serce Tereso, że nie potrafię odmówić prawie żadnej prośbie. Już się robi – 😆
Dziekuję bardzo. To jeszcze coś – http://5wladza.blogspot.com/2008/11/bronisaw-komorowski-o-pijanym-snajperze.html .
Znlazlam fajny zegarek!
http://rtoip.ovh.org/trash/ktl.swf
Zegarek dla profesjonalysty. 😀
Mnie się ten zegarek wcale nie podoba. Za bardzo unaocznia, że to jeszcze tak długo… 🙁
Zobaczcie tu – http://www.google.pl/search?q=antymruczanka&hl=pl&rls=GGLJ,GGLJ:2008-10,GGLJ:pl&filter=0 .
I jest jeszcze druga strona… Bobiku, cieszysz się?
Dzieje się – http://globuspolski.blox.pl/2008/11/Buraczana-polityka.html#ListaKomentarzy . Sprawa pani Kruk zeszła na dalszy plan !
Idę śnić, dobranoc 🙂
Tereso, myślisz, że prezydent ukartował całą sprawę w Gruzji, żeby odwrócić uwagę od posłanki Kruk? 😯 No, to by był dopiero numer! 😆
Dobranoc 🙂
Ach, nie. Nie szło o posłankę Kruk, a o UE i NATO, co się nie powiodło – http://wiadomosci.onet.pl/1868498,11,item.html , ale powiodło się Pani Kruk, bo cicho jest w tamtej sprawie.
swirki swirki
Tereso ty donosicielu 😛
dobry dzień .. 🙂
ja wczoraj miałam dobry dzień bo z wnuczką trochę zasmarkaną i dlatego została w domu … spędziłam dzień na rysowaniu, wierszykowanie i układaniu puzzli … 😀 … 3 latki są takie anty-stresowe … 😀 … dzięki temu tylko wieczorem poczytałam i posłuchałam o tym L.K. … ale i tak mnie sprawa wkurzyła do zenitu …
Teresko sprawę pani Kruk przykryto sprawą innego posła pijanego w sztok …. i tu mogę się podpisać pod tym co napisała Helenka u Pani Paradowskiej …. pisać, pisać i pokazywać pijanych przedstawicieli narodu … by można ich wykreślić z życia publicznego ….
lepiej by brzmiało … „by można było ich wykreślić z życia publicznego” ….
Dzień dobry, dzień dobry! 🙂 Dwa razy, bo niezwykle wcześnie udało mi się wstać, to i dnia chyba będę miał więcej. 🙂
Opinie o trzylatkach są podzielone. Psy ciągane przez nie za uszy i ogony nie podzielają zdania o ich bezstresowości. Ale jak wiadomo nie to ładne, co ładne, tylko to, co się komu podoba, więc najważniejsze, że Jolinkowi dzień z trzylatką się podobał. 🙂
wiem .. wiem Bobiku jakie są trzylatki …. bywam w piaskownicy z innymi dziećmi i znajomi też mają dzieci … ale ta trzylatka jest miłym dzieckiem i czułym dla zwierzątek … kocha pieski i kotki ale szanuje ich prywatność … 😀 … a babcie traktuje tak samo to i babcia szczęśliwa …:)
Jolinku, dziękuję. Czytałam komentarz Helenki u red. Paradowskiej i dopisałam się do niego, może zostanie opublikowany. U red. Passenta przeszedł mój komentarz nt gruzińskich wydarzeń, które to „przykryły” całkiem niesłusznie wywiad z Premierem w „Rzeczpospolitej”.
Oglądałam wczoraj do późna Superstację i uwzględniając to co na ten temat przeczytałam, dziś jestem zdania, że panowie Kaczyński i Saakaszwili wycieczkę na granicę zainscenizowali na potrzeby PR-u obydwu, dopisując role tak dla dziennikarzy, jak i karabinu maszynowego, możliwe że na ślepe naboje.
Skopiowałam komentarz, o którym wyżej:
Teresa Stachurska pisze: Twój komentarz czeka na akceptację.
2008-11-25 o godz. 09:34
Nie dowiemy się, czy wyprawa prezydencka miała służyć interesom Gruzji w UE i NATO – http://wiadomosci.onet.pl/1868498,11,item.html , czy może ociepleniu wizerunku L.Kaczyńskiego w naszym kraju. Może obu sprawom jednocześnie, stąd zgodność obydwu panów prezydentów. Wszystko wskazuje na odegraniu reklamówki na użytek PR-ów, dla nas chyba nie nowina, w Gruzji pewnie też.
Sprawę Pani Kruk celnie ujęła Helena. Tym bardziej jeśli pijanych posłów w Sejmie jest zatrzęsienie. Argument m.in. posłanki Pitery o tym, że kłopot posłów polega na tym iż są w delegacji, z dala od rodziny i to ich picie usprawiedliwia, jest tak samo trafiony jak usprawiedliwianie alkoholu we krwi kierowców TIR-ów. Im się odbiera prawa jazdy? Do odpowiedzialności za pijaństwo w Sejmie powinni się poczuwać szefowie partii i klubów poselskich od ustalania list kandydatów na posłów po wykonywanie mandatu posła. Sejm nie jest Izbą Wytrzeźwień. Bagatelizowanie i racjonalizowanie tej i podobnych sytuacji jest żenujące.
Jolinku, kto zacz ten inny pijany w sztok poseł?
Dumela!
A ja z rana przeczytalam jedno zdanie i az mnie ciarki przeszly.
Ktos sobie wlasnie przypomnial, ze Kaczor wybiera sie lada dzien do Japonii, ktora ode lat domaga sie od Rosji zwrotu kilku Wysp Kurylskich,…
Groza! Nie chce byc „comfort woman” w japonskim koncentraku….
Skowronku, ślę Ci w odpowiedzi uśmiech serdeczny, najserdeczniejszy.
Chyba wczoraj w „okienku” widziałam zdjęcia pana posła (nazwiska nie pamiętam) rozciągniętego równo na glebie….A może tak starym handlowym zwyczajem 😉 robić zdjęcia posłom przyłapanym na zarażeniu wirusem filipińskim i umieszczać w specjalnej gablocie przed budynkiem sejmu? 🙂
Swietny pomysl, Malgosiu. Czerpac pelna garscia z starych doswiadczen! 😆
Teresko, wyslalam do Ciebie list milosny.
Bardzo się zdziwiłem, że nawet tak rozsądna osoba jak pani Paradowska przyjęła za swój ten tok myślenia: ponieważ tak wielu posłów żłopie, to uznajemy sprawę za normalną i nie ma o czym mówić. Pisze przy tym, że dla dziennikarzy sejmowych to jest od dawna tajemnica poliszynela. OK, ale przeciętny obywatel w Sejmie bywa na tyle rzadko, że nie ma skąd o tym się dowiedzieć, jeśli i dziennikarze nabiorą wody w usta. I nie chodzi o to, żeby wdeptać w błoto jedną, konkretną osobę, tylko żeby mówić głośno o problemie, jeżeli on się już ujawnił.
A dyskusja na ten temat powinna pójść jeszcze dalej, w kierunku immunitetu. On chyba większości posłów kojarzy się z całkowitą bezkarnością i wszystkowolnizmem. Czy nie pora by im zacząć udowadniać, że sens tego przywileju jest jakby odrobinę odmienny?
Jak trzeba, to choćby i przez wsadzanie twarzyczek do gabloty. 😀
Kiedy ja kiedys gdzes czytalam (relato refero), ze i w polskim prawie definicja immunitetu obejmuje wylacznie czyny zwiazane z wykonywaniem obowaiazkow posla. Chyba, ze nawalanie sie w gmachu Sejmu zaliczyc stricte do poselskich powinnosci…
Ale tak – jesli to prawo jest zbyt metnie sformulowane i sciganie na ten przyklad przez posla policyjnego konwoju uznac za obowiazek posla, to nalezy domagac sie w TK interpretacji lub w Parlamencie doprecyzowania tego prawa.
Kiedyś dawno temu, za czasów Jelcyna, była u mnie koleżanka z Rosji. Wtedy to była słynna wpadka Kwaśniewskiego chyba w Kongresie w USA? Wszystkie media trabiły wtedy o pijaństwie głowy naszego państwa. Irina pojać tego nie mogła, w czym Polacy widzą problem? U nich wszyscy piją i że prezydent pije to normalka! 😉
Persony stały, szczały, a strzały padały
Widziały gały gdzie się wybrały
Jeden wysoki a drugi mały
Gruzińskie zwiedzić chcąc areały
Odważnie nocą tam pojechały
A na granicy straże już stały
No i nikogo nie przepuszczały
Wysiedli z wozu duży i mały
I w tym momencie tam padły strzały
Z hukiem upadły, rąbnęły w ziemię
Jakie je mogło wystrzelić plemię?
Grot tytanowy wiele tłumaczy,
Że lotki pewnie będą z piór kaczych?
Z nasadki strzały szybko stwierdzono
Z jakiego łuku ją wystrzelono
Po paraboli lotu stwierdzić zaś można:
Osoba strzelca była dwunożna!
Kryzys światowy szybko narasta
A tu rozrabia jeszcze ten bastard
Niech może lepiej nigdzie nie jeździ
Bo gdzie by nie był, wszędzie się zebździ?
Heleno, tak na dobrą sprawę, to na Wiejskiej w ogóle nie powinien być sprzedawany alkohol, prawda?
zeen,
😆 😆 😆
Niechże nie jeździ? A niechże jedzie,
gdzieś na zadupiu poławiać śledzie,
wołając w pustkę „ryba za burtą!”,
albo w Mongolii siedzieć przed jurtą,
kumysu chwaląc sobie uroki.
Niech jeździ prosto, niech jeździ w boki,
byle nie jako państwowa głowa,
bo bździna do niej przylgnąć gotowa
tak, że się nie da wybrnąć z tej bryi,
gdy głowa spocznie na innej szyi.
Chyba nawet nie, niech sobie sprzedaja, ale niech wprowadza jakas regule, ze barman nie wydaje alkoholu osobom wyraznie pijanym.
Tak bylo u mnie w pracy. Mielismy t.zw. Klub w podziemiach budynku, a wiadomo, ze dziennikarze tez potrafia ostro tankowac. Ponadto w kazdej redakcji jest zawsze etatowy alkoholik. Inaczej nie bywa. Jesli przychodzil do baru zamawiac i ledwo stal na nogach, to barman odmawial.
Pamietam jak w stanie wojennym dobil do naszego grona (miejsce alkoholika bylo wlasnie wolne, bo poprzedni zostal usuniety z redakcji) wyjatkowo odrazajacy typ, ktory jak sie napil i nie stracil przytomnosci w swoim barlogu, to byl nieslychanie agresywny.
Kiedys zobaczylam go w stolowce, jak probowal isc, ale sie potknal, upadl i lezal bez dychu. Dzien byl swiateczny (bodaj Wielkanoc), redakcja w stadium szkieletowym, ja mam prowadzic audycje wieczorna, a kolega przygotowac i czytac dziennik. Zadzwonuilam do kolezanki i poprosilam, aby natychmiasst przybiegla na zastepstwo.
A kolege musialam z pomoca ochrony wyprowadzic z bydynku, wsadzic do taksowki zaopatrzywszy taksowkarza w 40 funtow swiatecznej taryfy z wlasnej kieszeni. Kiedy szlismy z nim w objeciach dlugimi korytarzami gmachu do glownego wyjscia, on mi z placzem i czkaniem zapewnial, ze w gruncie rzeczy nie ma nic przeciwko Zydom. POtem dzwonilam do szefa tlumaczac sie, ze kolega ZG „zle sie poczul” i dlatego musialam zawolac zastepstwo.
Do konca mojej kariery w firmie slyszalam wyrzuty, ze nie zrobilam pisemnego donosu i odmowilam jasnego powiedzenia, ze Z byl pijany. To by go wyrzucili wczesniej, a nie dopiero po 5 niesiacach od tego incydentu, kiedy o malo nie porzygal sie do mikrofonu.
Jest ponoc do dzis w Polskim Radiu. Ktos go tam niedawno widzial zalanego w sztok.
Zwrotu za taksowke nigdy sie nie doczekalam 🙄 .
Chlopaki Drogie – zeen, Bobik, poplakalam sie ze smiechu. Jestescie wybotnymi piewcami rzeczywistosci. Dziekuje z te chwile radosci. Poezja rzeczywiscie wyzwala!
Teresko popatrz tu:
http://www.tvn24.pl/12690,1574473,0,1,pijany-posel-zasnal-w-sejmie,wiadomosc.html
humora mi prawiliście Bobiku i zeen …. 🙂
Helenko może dziennikarze kryją polityków bo sami piją …. wczoraj Miler powiedział, że nie będzie rzucał kamieniem w pijaków bo sam nie jest bez winy ….
Zobaczcie, co przeczytałam pod tekstem o zastępczej matce, która katowała pięcioletnia dziewczynkę (jeden z komentarzy) :
NATURALNYM RODZICOM NIE MOZNA POMUC BO PRZEPIJĄ
W domu dziecka w Łodzi , w którym pracuję , jest 6-ro rodzeństwa. Pomiędzy nimi , a ich rodzicami istnieje ogromna więź uczuciowa. Podjęliśmy resocjalizację rodziców. W chwili obecnej oboje pracują, nie piją. Bardzo chcą zabrać dzieci do domu…. tylko domu nie mają ! Rodzice jakoś sobie radzą; pomieszkują trochę u znajomych, trochę u rodziny. Z taką gromadką dzieci nie da rady kąta u kolegi znaleźć. Od 7 lat starają się o lokal komunalny. Pisma piszą oni, pisma pisze dom dziecka . I co ? I nic. Tylko ” obiecanki”. Miesięczny koszt utrzymania dziecka w placówce to ponad 3000 zł. Pomnóżcie to przez 6. Za te pieniądze miasto mogłoby już ( przez ten ostatni rok) kupić im mieszkanie na wolnym rynku! W głowie się nie mieści taka niegospodarność. Nie będę tu pisała o stratach psychicznych tych dzieci, bo długo można byłoby…
Więć może zamiast rodziny zastępczej ( ciekawe skąd taką wzić ?) rodzina biologiczna. Taniej i w tym przypadku lepiej! Panie Prezydencie Kropiwnicki niech Pan im pomoże!
Małgosiu może się poprawi bo jest pomysł by domy dziecka zlikwidować i zrobić domy rodzinne …. to może się ci rodzice załapią …
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/za_rok_rzad_planuje_likwidacje_domow_dziecka_w_polsce_82177.html
Grzegorek – kolejny klejnot w koronie parlamentaryzmu polskiego. Kolejny dowód na to, że o sejmowym pijaństwie trzeba nie tylko mówić, ale i bić w tarabany. Co za głupie tłumaczenia, że przecież po pracy można się napić! Po pierwsze można, ale jeżeli się musi, i regularnie, i do nieprzytomności, to coś by należało z tym zrobić. Po drugie to prędzej ja się mogę napić po pracy, bo od mojej formy w pierwszy i drugi dzień tak naprawdę niewiele zależy, ale nie ufam skacowanemu chirurgowi, maszyniście i posłowi. Skoro ja mogę przyjąć zasadę, że mogę się napić tylko wtedy, kiedy na drugi dzień nie muszę pracować i nigdy nie pokazuję się na cyku w miejscu pracy, nawet poza godzinami roboczymi, to i od posła mogę tego wymagać.
A swoją drogą, czy PO ma aż tak słabe zaplecze kadrowe, że niezbędny jest jej moczymorda, na którym ciążą zarzuty prokuratorskie? 😯
Bobiku, poseł G, nie jest juz członkiem PO. Zrezygnował , po tym jak prokurator postawił mu zarzuty. Dotyczą korupcji, kiedy był dyrektorem szpitala. Co jednak nie do końca usprawiedliwia PO, bo przecież dzięki ej partii znalazł się w Sejmie. U nas standardy, są jakie są, a często przy ukaldaniu list do parlamentu o wiele bardziej liczy się partyjna lojalność, czy dopasowanie do jakiegoś tam politycznego układu niz kompetencje. Nie jestem naiwna i wiem, że lojalność w partii politycznej to rzecz ważna, ale przecenianie tego czynnika, na dobre nie wychodzi. nie jest to oczywiście przypadłość jedynie PO, ani nie jedynie polska specjalność.
Jolinku, dziękuję za link ws pijanego w sztok posła. Szkoda słów. Nie rozumiem osób, które pijaństwo w tym środowisku bagatelizują, usprawiedliwiają, czy „coś tam, coś tam”, nawet jeśli same noszą taki garb. Chyba, że trzeźwe nie bywają, to mogą nie wiedzieć co czynią.
Co do domów dziecka. Wołam gdzie mogę od dawna i jest to groch o ścianę. Już Kluzik Rostkowska roznosiła dobrą nowinę wzorem chyba Świadków Jehowy, a dalej nie pomaga się biednym uzyskać dachu nad głowę i pomocy finansowej w utrzymaniu lokum dla nich i ich dzieci, za to wyciera się gębę (nie twarz chyba?) polityką prorodzinną. Obsługa domów dziecka też chyba głównie swoje pensje ma na względzie… Jak i niedaleko szukając prezydent Kropiewnicki.
Utrzymanie domów dziecka to miliard złotych rocznie. Gdyby zrobić porządek z innymi absurdalnymi wydatkami budżetowymi możnaby najbiedniejszym przyznać zasiłki rodzinne po np 300 – 400 zł na dziecko, nie zaś jak teraz w wielkości błędu statystycznego, zdaje się 48 zł. Możliwe, że gdyby podwyższono dla tej grupy zasiłki rodzinne zbędne byłoby dokarmianie dzieci w szkołach, z którego to połowa pieniędzy idzie na zbędny rozkurz.
Nie mogę na ten stan spraw patrzeć bez oczopląsu, bólu głowy i kaca razem wziętych. Oczopląs i kac sobie jedynie wyobrażam jako przypadłości straszne. Mnie się słabo robi od samych wyobrażeń, inni dawno oswojeni, więc co im tam. Tak jak i cudza bieda, choćby dzieci.
Zeby napisać coś o domach dziecka, muszę kilka razy do tego podchodzić, bo okropnie mi to idzie na wątpia. W Polsce i tak jeszcze nie jest najgorzej, bo dopiero to, co się słyszy (i widzi, właśnie wczoraj oglądałem program na ten temat) o bidulach np. w Rumunii czy w Turcji, potrafi naprawdę zjeżyć włos na głowie. Oczywiście, że tą są placówki, których utrzymywania nie da się już w żaden sensowny sposób uzasadnić i im szybciej się je zlikwiduje (zgodnie zresztą z wezwaniem „Polityki”), tym lepiej. Na nieszczęście w niektórych urzędniczych głowach chyba jeszcze wciąż telepie się mit o wyższości państwowego nad prywatnym. 👿 Lepiej utopić bez pożytku bądź ile forsy w państwowym, bo przynajmniej z księgowością nie ma problemu?
Pamiętacie dzieci hodowane w klatkach, ze zniekształconymi kończynami?…….Właśnie w Rumunii. Mam nadzieję, że choć tego już nie ma……
Żono sąsiada, może lojalność wobec pijaka (dzięki temu, że go stać na taki odlot to i ja mogę sobie na tyle samo pozwolić) jest jeszcze wyższą wartością niż lojalność partyjna? Tych lojalnych znaleziono by na pęczki wśród trzeźwych. Ryba od głowy !, głowy której też miło zawianej być i kaca się nie krępować.
Okropne, Malgosiu, okropne.
Domy dziecka sa straszna rzecza. Matka jednego z moich dawnych kolegow, wydarla tak jedneu domowi 6-letnia Agatke, ktora spedzila w domu dziecka zaledwie dwa lata. Bya w strasznym stanie: zawszona, zaswierzbiona, z zepsutymi zebami i powazna wada wzroku. Na lekarza w osodku pieniedzy”. Wiec Agnieszka wziela Agatke sama do lekarza, wykupila jej okulary,. krople do oczu, wymoczyla ja w jakichs ziolach, odwszyla oddala z powrotem do sierocinca, bo sisotry je prowadace tak zazadaly. Kiedy wrocila znow po dziecko, aby ja zabrac na swieta do siebie, okazalo sie, ze opiekunki nie dawaly dziecku kropel do oczu i Agatka znow byla zawszona i zaswierzbiona.
Po roku staran i awantur Agnieszka dostala w sadzie zezwolenie na opieke jako matka zasteocza, a jak tylko mogla, to w koncu i prawa rodzicielskie.
Ale kiedy chciala przeprowadzic ten sam zabieg ze starsza o dwa klata siostra Agatki, to sie okazalo, ze choc w fazie wyjsciowej druga dziewczynjka byla w lepszej formie niz Agatka, to po czterech latach spedzonych w zakladzie „opieki”, nie dalo sie jej zresocjalizowac: nieustannie molestowala seksualnie siostre, bila, szarpala za wlosy, odmawiala kontaktu z woda, i rozne inne straszne rzeczy. Wrocila do zakladu, a stamtad do osrodka psychiatrycznego, gdzie pozostaje do dzis (ma juz chyba ponad 20 lat).
Z Agatka tez byly spore problemy emocjonalne w pierwszych latach po adopcji, ale stabilny dom, milosc i madrosc wychowawcza Agnieszki – nowej matki, zdolaly je pokonac. Zaluje, ze stracilam z nimi komntakt – moja wina, mialam wlasne problemy emocjonalne 🙁
Zono sąsiada, to prawda, że różne problemy są nie tylko polskie, ale ja w Niemczech (ani gdzie indziej) nie jestem wyborcą, więc nie wypada mi tak głośno pyskować. 😉 A w Polsce jestem, mimo że chwilowo mieszkam gdzie indziej i polska koszula jakoś wciąż jeszcze bliższa mojemu ciału niż niemiecka, to i ją w pierwszym rzędzie piorę. 🙂
W sprawie domów dziecka, wylano już morze atramentu, farby drukarskiej z marnym skutkiem. Lobby nauczycielskie i samorządowe trzyma się mocno. Samorządy nie sa zainteresowane innymi formami opieki, po tak łatwiej. A pracownicy biduli zrzeszeni w związkach przeróżnych ( a przede wszystkim w ZNP) robią wszystko by miejsca pracy ocalić, to ze kosztem dzieci to już inna sprawa. System pomocy rodzinom w Pl działa b.miernie ( choć na pewno sa takie miejsca gdzie jest lepiej, bo wiele zależy tu od ludzi i lokalnej władzy.
Bobiku, chyba mnie źle zrozumiałeś. To że gdzie indziej sa takie problemy nie umniejsza to naszych polskich i oczywiście te nas najbardziej obchodzą, bo jakiś wpływ na nie mamy.
Tereso, nie sadzę żeby w polskiej polityce istniało jakieś „przymierze pijaków”, myślę że my w ogóle mamy sporą tolerancję na picie w sytuacjach gdzie trzeba być trzeźwym, w pracy, za kierownicą, w sejmie….
Robilam przed laty wywiad z dwiema niezwyklymi kobietami z … Kamczatki, ktore podjely niemal benadziejna walke o likwidacje domow malego dziecka w d. ZSRR i pozniej (kiedy jejspotkalam w Wwie) w Rosji. Opowiadaly, ze kiedy rodzi sie dziecko z jakas wada (chocby tylko z zajecza warga) matki namawiane sa juz w porodowce aby sie pozbyly dziecka, oddajac je do sierocinca. A tam – wszystkie dzieci leza na golej ceracie – bo nie ma pieluch, a kocyki rozkradzione, i nawet nie placza tylko sie kiwaja, bo wiedza, ze placz nikogo nie sprowadzi do nich. Opowiadaly straszne rzeczy…
Małgosiu, ten program, który wczoraj oglądałem, był konkretnie o Turcji. Groza, powiadam Ci. Dzieci przywiązywane do łóżek i trzymane w kojcach. Zadnych zabawek, kredek, przytulanek. Zadnych programów rehabilitacyjnych czy resocjalizacyjnych. Praktycznie zero kontaktu z personelem, poza dostarczeniem michy. Smród, brud i ubóstwo w pełnym tego słowa znaczeniu. I chłopiec kładący na korytarzu pod świetlikiem, żeby złapać na twarz trochę słonecznych promieni. Bo on tak lubi słońce, a odkąd przed laty trafił do tego przybytku, jeszcze ani raz nie był na zewnątrz.
Kłąb w gardle i bezsilność, choć tak by się chciało kogoś uderzyć.
Zono sąsiada, ja może tak się usprawiedliwiam na wszelki wypadek, bo czasem słyszę zarzut „a co tobie do tego, jak ty tu nie mieszkasz”. Ciebie akurat o stawianie mi takiego zarzutu nie podejrzewałem, ale widocznie usprawiedliwianie już mi weszło w krew. 😉
Żono sąsiada, muszę zapytać o źródła tej tolerancji, jeśli nie solidarności. Muszę.
Bardzo przyjemna opinia się pojawiła – http://www.blogi-polityczne.liiil.pl/index.php?a=kod&u=bobik&all_reviews=1 . Serce rośnie.
Żono sąsiada, jaka może być przyczyna tolerancji, ten wewnętrzny imperatyw? Moja komunikatywność niedomaga, staram się, ale do satysfakcji mi daleko.
źródeł Tereso jest wiele, a przede wszystkim tradycja picia. Przypomnij sobie ilość dowcipów o alkoholu ( Polak nie wielbłąd, itp) . tak jest na wsiach, tak jest wielu środowiskach w miastach. Facet musi wypić, ze mną się napijesz….
Opowiadali mi znajomi z małej wioseczki pod Suwałkami, ze nawet peregrynacja świętego obrazu to obowiązkowa okazja do poczęstowania samogonem sąsiadów. Czy takich ludzi razi pijany w sztok poseł. Może myślą „swój chłop”. taki mamy w Polsce obyczaj i jeszcze wiele czasu upłynie za nim to sie zmieni ( jeśli w ogóle)
Przerażające są te historie….Raz jeden w życiu byłam w domu dziecka, jakieś dwadzieścia lat temu i do tej pory nie doszłam do siebie………..
Żono sąsiada,
Parę dni temu widziałam w osiedlowym sklepie kieliszki do wódki z takimi właśnie „mądrościami ludowymi” 😯 Obciach do kwadratu!
Bobik, moze dlatego Turcja powinna byc ignorowana jako przyszly czlonek UE ?
PA może dlatego powinna być przyjęta by musiała normy europejskie przyjąć … u nas też wiele rzeczy się zmienia na lepsze bo musimy się dostosować …
A ja raz odwiedzilam jeden dom rodzinny, w Warszwie, wprawdzie nie dla sierot, ale dla mlodycvh osob niepelnosprawnych umyslowo. Byl to spory jednorodzinny dom z ogrodkiem, mieszkalo 10 osob z porazeniem mozgowym lub zespolem Downa i bylo tam czysto, rodzinnie, przyjaznie i cieplo. Byl tam takze rodzinny pies i kot oraz u jednego z pensjonariouszy w pokoju niewielkie akwarium, jego duma i radosc. Utrzymywany byl jedynie z zasilkow dla niepelnosprawnych i datkow i jeszcze zostawalo troche pieniedzy na skoromne kieszonkowe. Wszyscy byli ladnie, nie instytucjonalnie ubrani, duzo sie smiali i bawili. Dziewczyny mialy dostep do srodkow antykobncepcyjnych (pytalam je o to) , srodkow higienicznych, kremow etc. Po prostu wzorowe miejsce. Polecila mi je do zwiedzenia nieoceniona Krystyna Migalska, swieta osoba, mam nadzieje ze kiedys dostanie tego Alberta.
Zostalam (pani redaktor! :lol:) zaproszona na obiad i przy wspolnym stole i widac bylo jaka tam panuje atmosfera. Tego sie nie da podrobic dla mediow.
Wtedy byl to bodaj jeden z dwu domow riozinnych w Warszawie. Moze teraz jest wiecej, dzieki staraniom K. Migalskiej i innych tam wspanialych bab. .
Jolinek, ja tez tak uwazam.
Więc, Żono sąsiada, solidarność pijących ponad stan?Rozumiem, a reszta z bardzo małymi wyjątkami od urodzenia lub wskutek bolesnej szkoły życia na tyle zrezygnowana, że pary z ust nie wyda, bo narazić się może tym pierwszym, np mężowi, tatusiowi, szefowi ? 🙁
Ja też uważam, że przyjmowanie do UE w jakiś sposób wymusza zmianę standardów i dlatego jestem za. Po wyemitowaniu (najpierw w Anglii) tego programu o tureckich bidulach natychmiast zareagowała turecka minister d/s rodziny, zaczęło się coś dziać, właśnie dlatego, że Turcji zależy, żeby nie psuć swojego image’u w państwach europejskich. Inaczej pewnie by się wypięli, jak to się nieraz dzieje.
Tak i nawet na Grecji kiedys wymusimy zmiane standardow w traktowaniu zwierzat. To co Moja Stara opowiada o tym kraju, to sie we lbiie nie miesci. Barbarzyncy slabo reformowalni, bo maja „tradycje” zlego obchodzenia sie ze zwierzetami, jak jest „tradycja” picia w Sejmie.
Co tu dużo gadać – w tradycyjnej polskiej obyczajowości picie jest super, a niepicie podejrzane. Kto nie pije, ten kapuje. Swist gorzoła, kto nie pije, ten pie..oła! Ma to przy tym ścisły związek z kulturą patriarchalną, bo kobiet ten obowiązek tankowania nie dotyczy, wręcz przeciwnie, one urżnąć się nie mają prawa, bo kobieta ma być ziemskim obrazem Madonny.
Ja nawet nie rzucam kamieniem, bo sam w tym wyrosłem i rozumiem, skąd się to bierze, ale uważam, że to jest wzorzec szkodliwy i warto go zmienić, poczynając od góry, czyli od polityki, mediów, środowisk opiniotwórczych. Kto nie pije, może nie ma po prostu ochoty i nie musi chorą wątrobą się tłumaczyć. Kto w pracy złapany na piciu, niech ponosi konsekwencje. Kto alkoholik, niech się leczy i niech otoczenie przestanie go kryć, bo przysługi mu tym nie robi. Ale jak ktoś prywatnie, po godzinach, ma ochotę na drinka ze znajomymi, to nie ma co z tego robić sprawy, bo to by już było wylewanie dziecka z kąpielą. 😉
dobrze, że są takie głosy, liczących się w polityce osób, na temat wizyty tego L.K.
http://wyborcza.pl/1,75515,5985049,Polski_prezydent_daje_sie_wykorzystywac_Gruzinom.html
w Bułgarii jest dużo psów …. biegają wszędzie, często bezpańskie … ta duża ilość psów to zaprzeszłe jakiś pozostałości, już nie pamiętam rodowodu tego zjawiska … psy się tak namnożyły (koty też ale mniej), że zaczęły być niebezpieczne …. postanowiono chemicznie/medycznie zmniejszyć ich populację i tu zadziałały miedzynarodowe organizacje i przepisy UE … obecnie wyłapuje się psy i się je sterylizuje … trudna i kosztowana to praca ale humanitarna …
E tam, Bobiczku, pewnie nigdy na warszawskiej Pradze nie byłeś 😆 Tam baby tankują równo z chłopami, a jak nie tankują, to się nie nadają do towarzycha…
Bobik, ja mysle, ze alkohol jest w polskiej tradycji intelektualnej i artystycznej. Nie jest to tylko sprawa dolow spolecznych.
Jolinek 51, przestrzeganie albo niepstrzeganie norm to glownie sprawa funduszy. Jezeli Unia da pieniadze ze swojej kasy, to standardy beda przestrzegane.
A czy ja mówiłem, że to tylko sprawa dołów? 😯 Przecież drzewiej też przykład szedł z góry, od panów szlachty, a potem inteligencji. I właśnie dlatego kontrprzykład też powinen pójść z góry, bo na odwrót to rzadko działa. 😉
A na Pradze rzeczywiście nie byłem (muszę nadrobić 😀 ) ale urżnięta baba w polskiej tradycji raczej pozytywnie odbierana nie była, ani nawet neutralnie, w odróżnieniu od urżniętego chłopa. 😉
Tak PA, pija poeci, chłopi, robotnicy,chłopo-robotnicy, inteligencja pracująca i profesura! Problem , moim zdaniem nie polega na tym ze pija ( sama żadna abstynentka nie jestem) tylko jak i ile. Otóż często i do tzw zgonu.
Często bez jedzenia , tylko ogóreczki i ewentualnie kawłek chleba. picia dla rytuału picia i wspólnego upicia. Trudno bowiem uwierzyć , że wódka po czwartym kieliszku ma jakiś smak!
Nie lubię jednak tych antyalkoholowych kampanii i promowania abstynencji. nic z tego dobrego nie wynika. Zamiast propagować 'dobre” picie alkoholu, te kampanie powoduja tylko wzruszenie ramion i niewybredne dowcipy.
U mnie w domu rodzinnym alkohol nigdy nie był pod kluczem, dzieci ( 11-1 ) letnie dostawy kieliszek wina ( ewentualnie z wodą) do obiadu , ale może raz przez całe moje (i Jego) długie życie widziałam mojego Tatę by wypił za dużo! Nikt do picia nikogo nie zmuszał ani nie namawiał. alkohol nie był problemem i nie pojawiał się na stole przy byle okazji. Ale wiem że często jest zupełnie inaczej.
Za akcjonizmem też nie jestem, bo odnosi przeważnie antyskutek, szczególnie w krajach uczulonych na różnego rodzaju kampanie. Jestem natomiast za reagowaniem i dyskusją, zwłaszcza w takich momentach, jak ujawnienie pijaństwa sejmowego, żeby sprawa nie została rozmyta w porozumiewawczych uśmieszkach i nicsięniestalstwie. I tym lepiej, jeżeli mówią o tym nieabstynenci (jak mama nie słyszy, to przyznam, że sam się do nich zaliczam), bo wtedy wiadomo, że nie chodzi o jakieś szaleństwo w stylu dr. Marcinkowskiego, tylko o niezgodę „przypadkowego społeczeństwa” na pewne standardy czy obyczaje profesjonalne i polityczne.
Ja troche rozminalem sie z rzeczywistoscia polska przez emigracje. Pierwszy raz przyjechalem do Polski po 6 latach i to, co mnie uderzylo, to zapchane alkoholem stacje benzynowe. A w zasadzie alkohol praktycznie wszedzie, w kazdym sklepie i knajpie. No, moze troche przesadzam, ale to byl szok.
Tak sie zastanawiam, czy czesciowo po prostu nie zyjemy w Polsce kulturze tak przesyconej tradycja picia, ze moze akurat przyklad powinien isc od gory. Moze jednak, przy slabej sile woli naszych przedstawicieli w Sejmie, nalezaloby jednak zrezygnowac poki co z alkoholu w reatauracjach sejmowych. Wiem, wiem, przypomina to dawne praktyki z minionej epoki. Ale wlasciwie, jezeli ci ludzie sa w pracy, to moze z tym drinkiem powinni poczekac na „po godzinach”? I w ogole, mam podejrzenie, ze w Polsce jest duzo nie tylko zwyklych alkoholikow (tych, co wpadaja pod stol, albo zasypiaja na podlodze Sejmu), ale tez wielu tzw. high functioning alcoholics, tzn. ludzi, ktorzy nie moga zyc bez alkoholu, ale funkcjonuja w codziennym zyciu, a nawet czasem sa obiektem podziwu, ze maja taka mocna glowe. W tej sytuacji, chocby minimalne usuwanie pokus, przynajmniej w miejscu pracy, nie byloby wcale takim glupim pomyslem. Musialaby je poprzedzic jednak szeroka akcja edukacyjna i dyskusja spoleczna na temat granic tego, co bezpieczne i spolecznie dopuszczalne przy piciu. To oczywiscie kosztuje.
A tu ciekawe podejscie do nie przeciazania wlasnej silnej woli nadmiarem pokus tylko na wyciagniecie reki:
http://www.huffingtonpost.com/gretchen-rubin/happiness-tip-abandon-you_b_145489.html
Autorka doradza osobom zjadajacym naraz cale opakowanie lodow, zeby moze nie trzymac ich na stale w lodowce, albo tak zapakowac, zeby niezwykle trudno byo sie do nich dobrac…
PA, w Niemczech też alkohol jest wszędzie i to chyba nie w tym rzecz, na ile on jest dostępny. Tutaj po prostu (z wyjątkiem środowisk patologicznych) urżnięcie się w trupa jest objawem braku kultury i raczej słabości, niż męskiej krzepy. Chociaż wśród młodzieży ten wzorzec zaczyna się niekorzystnie zmieniać i zaczyna się już bicie na alarm. Ale mam wrażenie, że leczenie się z alkoholizmu nie jest jakoś szczególnie wstydliwe, poradnie są dostępne i nie ma to wszystko takiej „misjonarskiej otoczki”, if you know what I mean. 😉
Tak, to niezly artylul, Moniko. Ja go tez wczoraj zauwazylam i przeczytalam,
Jak sie czujecie, Panie?
PA, ja tez przezywam podobny szok przy wizytach w Polsce. Przez jakis czas ogladalam tez telewizje Polonia w towarzystwie mojego meza, ktory byl zdumiony, jaka role alkohol odgrywa we wszystkich popularnych serialach. Czestotliwosc picia, bycia po przepiciu, albo szukania nastepnego drinka – wszystko to traktowane w granicach normy… Ciekawe, ze on – wychowany w Ameryce uchwycil to szybciej niz ja, choc i mnie to oczywiscie razilo.
Dziekuje, Heleno, powolutku lepiej. Jemy rosol z lindorkami na przemian, jak zalecil nasz Drogi Przyjaciel. Teraz leca cartoons (nasz ulubiony Arthur), wiec stosujemy sie do zalecen, zwlaszcza, ze szczerze mowiac, jeszcze wiele wiecej zrobic nie mozemy. 🙂
Lindorki sa bardzo przeciwgrypowe, znana sprawa….
I Twoje prasowki. 🙂
Ja tam wolę ozorki, ale z ludzkim gustibusem dyskutował nie będę. 🙄
I Bobikowe wiersze, oczywiscie. 🙂 Widze, ze jeszcze wolno czytam i mysle…
Dla chorenieskow:
http://uk.youtube.com/watch?v=r9Pbd3RSbLo&feature=related
1. rozrzutnosc funduszy panstwowych (np. na domy dziecka zamiast dofinansowania rodzin) da sie zauwazyc i w innych dziedzinach. Przyklad mojej siostry, ktora regularnie musi dostawac drogi zastrzyk. Nie da sie tego zrobic w przychodni przyszpitalnej albo podczas jednodniowego pobyty w szpitalu bo ubezpieczenie nie pokryje. Wobec tego zupelnie niepotrzebnie zajmuje lozko w szpitalu przez dwa dni. Dobrze, ze tylko dwa :). Z powodu balaganu zdarzalo jej sie niepotrzebnie dluzej, a inni czekaja, czekaja, panstwo placi…
2. Pijanstwo – tak Bobiku, przyklad powinien isc z gory. Tylko jak, bo to musi byc taka moda, taki styl na niepicie a raczej na picie z umiarem. Przepisy i zakazy niewiele pomagaja. Tu przeciez mamy zakaz do 21 a mlodziez akademicka i tak zapija sie poteznie i czesto tragicznie.
3. Alkohol na stacjach tez mi sie podoba 🙂
Chyba bede musiala ozorki zorganizowac, bo zyjemy teraz w powiesciach Edith Nesbit, a oni tam jedza rozne takie ciekawostki, ktorych potem dzieci sie domagaja: ozor na zimno, pigeon pie, sago pudding, rice pudding… Moja Mama tez probowala co sie z tego dalo dostac, gdysmy to razem czytaly w moim dziecinstwie. Pamietam, ze nawet zgodzilam sie zjesc owsianke na gesto, bo dzieci u Nesbit to jadly. Ale na razie idzie rosol i lindorki. 🙂
Supercalifragilisticexpialidocious!
Even though the sound of it is something quite atrocious! 🙂 🙂 🙂
Po niemiecku przeważnie się z tego robi dwa słowa, superkalifragilistisch expealigorisch. Niemcom jakieś słowo za długie było? 😯
I tu mnie, Bobiku, zadziwiles. Jakies slowo za dlugie dla Niemcow? Chyba, ze logicznie im nie wychodzilo jedno slowo? I ta koncowka -gorisch, jakos gorzej sie kojarzy niz -docious? No, ale moze dla niemieckiego ucha brzmi slodziej niz miod, bo to prawie wszystko kwestia skojarzen…
A jak to jest „tlumaczone” na polski, czy ktos wie?
Heleno, znalazlam w polskiej wikipedii, bo sama znam tylko amerykanski oryginal: „superkalafradalistodekspialitycznie”.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mary_Poppins_(film)
Jaki ciekawy ten artykul z Wiki! Tp MP wcale nie byla tak piekna i mila jak J.Andrews? Tylko jakas wiedzma apodyktyczna z pazurem? Zglaszam sie na casting do nastepnej ekranizacji, jesli zechca wreszcie pokazac prawdziwa twarz Mary Poppins
A ?superkalafradalistodekspialitycznie? tyz piknie..
I jeszcze mam kota do zaangazowania.
No tak, teraz przeczytalam gore artykulu. Szczerze mowiac, choc Julie Andrews na pewno zmiekczyla Mary Poppins, to okropne bzdury tam powypisywano. Jak juz Mary Poppins nie jest idealem, to od razu robi sie z niej czarny charakter. Mozna i tak – niech dzieci, a najlepiej i dodrosli wiedza, ze ludzi dziela sie na „dobrych” i „niedobrych”. Najlepiej to dawno juz temu sparodiowal Mark Twain w opowiastkach o dobrym i niedobrym chlopczyku (w jego wersji, dobremu niestety zdarzaly sie same nieszczescia, a niedobry wrecz kwitnie – wszystko napisane w ckliwym stylu moralizujacej opowiastki dla dzieci). Myslalam, ze to juz przeszlo, ale niedawno moja nieoceniona Ciocia z Krakowa przeslala mi uzyskany gdzies fragment Malego goscia niedzielnego, z opowiastkami o mlodocianych swietych, napisanych tak, jakby nic nas od czasow Twaina nie dzielilo. Matylda zauwazyla, dosc slusznie, ze te wszystkie swiete dzieci, im byly lepsze, tym wczesniej umieraly – chyba przez umartwianie sie, na ktore kladziono tam spory nacisk, i to od najmlodszych lat…
PS Przepraszam za literowki, moze Bobik sie zlituje. Ide wzmocnic sie rosolem z lindorkami. 🙂
Piekny tytuł – http://www.polityka.pl/nik-po-nic/Lead33,933,273918,18/ , treść gorzka jak piołun.
A ja właśnie dokładnie tak Mary P. we wczesnym szczenięctwie odbierałem – jak osobę w gruncie rzeczy okrrrropną (może mi kogoś przypominała?), no ale z drugiej strony było to cool, że tak świetnie umiała czarować. Czyli jak najdalej od biało-czarnego obrazu świata, o czym zresztą tam w Wiki piszą. Dzięki pani P. jestem skłonny podejrzewać różne osoby okropnie sztywne i wykrochmalone o jakiś tajemniczy kącik, w którym potrafią być zupełnie inne. Choć niekoniecznie takie jak Julie A., za którą nie przepadam. 😉
swirki swirki
Tereniu dalabys kochana
choc raz link ktory cieszylby oko i rozwijal wyobraznie
taki bardziej na luzie z usmiechem
hm, czego ja nie mam na komputerze, ze link skowronka otwiera mi sie jako lamane lamance? Abrakadabra?
A czy macie pomysl na inne prezenty dla rodziny (jeszcze nie ma wnukow, dzieci duze) niz takie kupowane. Macie jakas tradycje? Ze wzgledu na czas i zdolnosci dzierganie lub koronki nie wchodza w rachube 🙂
Wando TX, link skowronka został usunięty z powołaniem na punkt 5 regulaminu. Nie wszystkie dowcipy są dobre i czasem lepiej ich nie opowiadać i nie zamieszczać. 😉
Niby o tym pisza, Bobiku, ale jakos poprzestawiano troche akcenty. Troche oschla, tajemnicza, nieprzyznajaca sie do swoich czarow – ale zeby od razu okropna? A tradycja tajemniczych, magicznych i niejednoznacznych istot siega w literaturze angielskiej dla dzieci wlasnie co najmniej Edith Nesbit („Piecioro dzieci i cos”), czyli samego poczatku XX wieku. Moze to jest jakies zderzenie polskiej wrazliwosci z angielska? Bo Anglicy w ogole lubuja sie w postaciach, ktore na zewnatrz sa wykrochmalone i oschle, a w srodku – o wiele bardziej ciekawe, i pelne magicznych katkow.
Na marginesie, Nesbit uwielbiam za wiele rzeczy, a jedna z nich jest wlaczanie parodii jednoczesnie istniejacej moralizatorskiej literatury dla dzieci. Na przyklad w „Pieciorgu dzieciach” bojka z wiekszym chlopcem z sasiedztwa nie konczy sie tak, jak to zwykle to opisywano w „The Boys of England”, na co narrator zwraca czytelnikom uwage…
Bobiku
Ty catsiarzu
a gdzie dlugopisy bedziemy odkladac?
WandoTX
jesli moze zadowolic opis tej jednej sceny to moge sie wysilic
😉
A sezon na prezenty mnie na ogół napawa pewnym przerażeniem i wywołuje dramatyczne objawy pustki w głowie, więc zwykle w końcu podpytuję, co kto chciałby dostać i tym się kieruję. 🙂 Tak że ode mnie rozsądnych spostrzeżeń w tym temacie nie ma co oczekiwać.
Oczywiście poza jednym – chyba każdego powinna ucieszyć solidna, własnoręcznie ugotowana w rosole kość. 😆
Skowronku, jak pojawi się jakaś optymistyczna informacja, ja nie omieszkam jej linkować, słowo.
Skowronku, na pewno Ci potrzebna ta zabawa w kotka i myszkę?
Ja tam jestem za dawaniem kosci, albo pasztetu z bazanta. 🙂
swirki swirki
do nie poczytania Bob
odlot fruuuu
Dobry wieczór wszystkim
ja wiem co bym chciała dać :
1) każdemu uśmiech
2) dużo zdrowia
3)szczęścia ziarenek trochę
4) szczypte zrozumienia
a co dostane mam nadzieję , że kolejny rok w którym świat nie zwariuje a ludzie bedą tak serdeczni jak Ci których poznalam tu w koszyczku
Bobiku
gdybys do tego dorzucił wiersz dla każdego no cóz 😉
sznurki wysłane
Nietoperzyco, czy miałaś na myśli osobny wiersz dla każdego, czy taki, który dla każdego będzie się nadawał? To jest dość spora różnica w nakładzie pracy 😀
Już pytałem Teresę, czy Cię przypadkiem wirusy znowu nie dopadły, bo Cię dziś nie widziałem, ale teraz czuję się uspokojony. 🙂
Bobiku
no cóz ja ze swojego wierszyka zrezygnuje , wystarczy mi ,że o mnie myślicie , wirusy powoli wyprowadzaja się z mojego domu , ale mam inny problem droga do komputera , na razie zrobilam wąską ścieżynkę by dojść , nawet podłoga zawalona papierami 🙁
Jak nietoperzycy dam radę, żeby nie mogąc dojść spróbowała przefrunąć, to chyba nie zostanie to potraktowane jako ironia? 🙂
O, Nietoperzyco, jesteś, a wirusy w odwrocie. Trzymam kciuki by zawsze tak było.
Bez trzymanki – http://kontrowersje.net/node/949 . Matka Kurka bez nadziei na lepsze jutro, czy co?
Matka Kurka w gruncie rzeczy o tym samym, co my tutaj, tylko własnymi słowami. 😆
Bobiku
czy o taką ironię Ci chodziło http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Irony_mark_full.svg
a nietoperzyca skrzydełka ma lekko poranione
Przyznam sie szczerze, ze o ile nie rozumiałam wściekłych ataków na prezydenta jeszcze w sobotę to po wycieczce krajoznawczej i radości głowy państwa, że on taki odwazny i sam dbający o siebie (borowiki mu do niczego nie potrzebne, wręcz przeciwnie bo jeszcze przy strzałach powaliły by go na ziemię a on tego nie lubi) jak patrzę na radość z własnej brawury (dla mnie braku wyobraźni) to czuję sie mocno zażenowana. 🙁 I o ile jestem w stanie zrozumieć i wytłumaczyć ekscytację zaraz po zdarzeniu, choć nie powinna mieć ona miejsca, to dzisiejszego trwania w dumie i braku refleksji nie pojmuję.
Dzieje się – http://wiadomosci.onet.pl/1869201,11,item.html , a nic się nie dzieje.
Ano właśnie. Zreszta niżej w jednym z komentarzy ktoś też już to zauważył- słynne boiska zaczęła otwierać poprzednia ekipa pod trochę innym hasłem……Nastepny plagiat PO i tyle 🙁
Obejrzałam właśnie wywiad z LK w TVN24 i przygnębienie mnie ogarnęło. Jeszcze prawie dwa lata…. 🙁
Mnie to jego jest już prawie żal, człowiek wplatany w jakąś historie , nad którą zupełnie nie panuje. pogrążony w swoich obsesjach i uprzedzeniach. Ciągle trafia kulą w płot. Tu kryzys nadciąga, a on usiłuje zainteresować szeroka publiką sprawą Gruzji i jeszcze robi to jak słoń w składzie porcelany.Tragedia pod każdym względem. Jakbym była wyborca LK to bym się załamała.
Inna sprawa , ciekawe co by powiedział jakby na tym nieszczęsnym osetyjskim posterunku jakiś rykoszet trafił tłomaczkę czy któregoś z dziennikarzy. Pewnie my dał medal za odwagę na froncie…
Małgosiu, to chyba nic złego, że budują te boiska dalej….
Po każdym przekazaniu władzy nowa ekipa przynajmniej w pewnym zakresie kontynuuje to, co zaczęła poprzednia. I gdyby tak nie było, to dopiero by była katastrofa! Głupie tylko i małostkowe jest nieoddanie poprzednikom zasług, jeżeli coś było z ich inicjatywy, albo przez nich rozpoczęte. Nikomu korona z głowy nie spadnie, kiedy przyzna: dokończyłem to, co zaczął ten a ten. Jak chce, zawsze przecież może dodać: a sam zacząłem to a to…
pełna zgoda Bobiku, pełną zgoda! Niestety takie podejście to u nas rzadkość, od rządu po samorządy
O boiskach nie sledze, ale jedna mala obserwacja – bedac w W-wie mialam ochote potruchtac po boisku szkolnym. Tak w kolko a nie wzdluz ulicy. Ani tez wzdluz Wisly, bo mialam za malo czasu. I co, i nic. Boisko zamkniete „po godzinach”
Co tam mozna zepsuc??? Jest tylko trawa i ta bieznia czesciowo zarosnieta.
Zeby sie nie czepiac tylko polskich rozwiazan: ze szkoly podstawowej TX (1-5 klasa). Szkola miala postawic nowe kosze do koszykowki. Dzieci w TX duze ale w podstawowej jeszcze sa wzrostu dzieciecego. Stare kosze byly wysokie, dla doroslych. Zapytalam, czy nie mozna by postawic troche nizszych, takich dla maluchow. Odpowiedz: nie mozna bo starsza mlodziez wiesza sie na tych kółkach i je niszczy
(mordka zdziwiona 😯 ).
A teraz marsz do garow 🙁 , bo przyjezdza corka studentka 🙂 i pewnie bedzie glodna.
Wandziu, czym masz w planie córcię raczyć?
Wando, w tym, żeby powstrzymywać młodzież przed wieszaniem się jest jakaś logika… 😆
Żono sąsiada, oczywiście, że dobrze. Nawet bardzo dobrze. Chodzi mi tylko o to, że nie przejdzie nowej władzy przez gardło, że to tylko kontynuacja pracy poprzedników. Wszem i wobec głosi się , że to Drzewiecki wymyślił. A historia ze stroną internetową dla Polaków za granicą to zupełne juz kuriozum. Zamknąć by za parę dni hucznie otworzyć i pokazać narodowi jak sie dba o niego.
Chodzi mi tylko o UCZCIWOŚĆ.
z tego co wiem projekt Orlików ( tych platformianych boisk) różni sie znacznie od pomysłów PIS ( co oczywiście nie zmienia faktu ze boisko to boisko i ze poprzednie rządy pewnie jakieś boiska tez budowały.) W sprawie portalu dla emigrantów sprawa jest dużo bardziej oczywista. jeśli by tak było , jak podaje TVN24, to nieprzyjemna wpadka i spora nieuczciwość
„W Polsce jest niesamowita pogarda dla frajerów” – http://www.przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,3630,0.html .
Jutro też będzie zima 🙂 Dobranoc.
ale może będzie trochę słońca Tereso 😉
Dobranoc wszystkim!
To i ja mówię dobranoc, licząc po cichutku na to, że może u nas jednak tej zimy nie będzie, albo tylko troszeczkę. 🙂
Ha, Tereso, troche trwalo zanim dotarlo o co pytasz. A poniewaz odwyklam od polskich ogonkow to czytam: rączyć? i myślę: a o co też Teresie chodzi?. No wprawdzie Basia przyjeżdża z boyfriendem ale to dopiero taki świeży i do „rączenia” może niejedno się zmienić. Uff…
a z raczeniem to tak: zupa dyniowa i cielecina krotko smazona plus salata i czerwony (slodki) ziemniak. Szybka szarlotka dla wyprobowania ciasta Moniki.
Zupa gotowa, mieso jak zwykle smazyc bedzie malzonek i salate tez przyprawi; ja bede jesc pozno, na razie jeszcze musze wyjsc do moich harcerek.
Stara historia: pewnego dnia sie budze i kolo lozka spogladam na tubke przywiezioną z PL, czytam „Cream do STOP” i mysle, a co tez mojemu kochanemu w glowie powstalo, zeby az chcial stopowac. A to niewinnie sobie lezal Krem do stóp.
Tymczasem, pa.
Ha, Wando, moj maz zawsze z luboscia bawi sie w te polsko-angielskie czytanki. Po drodze do Bostonu mijamy zawsze jesienia napis „fresh pies”, ktory maz czyta z niegasnaca radoscia jako polski PIES. Jak jutro Bobik nam sie obudzi, to zdziwi sie troche, ze daja tam swieze psy… 😀
Na świeżego psa Bobik się obudził jeszcze dzisiaj. 😀
Ala zaraz idzie z powrotem do łóżka. 😉