Sobieski
Raz Sobieski krzyknął: bies ki?
Dziś od rana mam film czeski,
na tym filmie drżące kreski,
migające arabeski,
w sumie – coś na kształt burleski.
Tu się rozległ głos prezeski:
zmień pan kanał. Na Sueski.
Raz Sobieski krzyknął: bies ki?
Dziś od rana mam film czeski,
na tym filmie drżące kreski,
migające arabeski,
w sumie – coś na kształt burleski.
Tu się rozległ głos prezeski:
zmień pan kanał. Na Sueski.
Swiat mógłby przypominać burleskę, gdyby nie było w nim tyle okrucieństwa.
Wierszyk Kingi przypomina mi wyliczankę:
Pan Majewski miał trzy pieski
zielony, czerwony, niebieski. 😀
29 sierpnia jest 9 rocznica.
Czemu wydaje mi się, że to wieki temu?
A mnie się wydaje, że to było niedawno. Mam w pamięci spotkanie z Kingą w Berlinie. I czasami wracają Skype’owe rozmowy z Nią. I prawie „słyszę” ten charakterystyczny głos…
29. sierpnia wrócę do ulubionych wierszy Jej autorstwa.
Może to z powodu wieku jakoś inaczej patrzę na czas.
Może szybciej zacierają mi się w pamięci stosunkowo niedawne wydarzenia.
Kwiecień 2023 roku nie był tak dawno, a mnie się wydaje, że byłam w Amsterdamie już dawno.
To by było okropne, gdyby człowiek zapomniał swoje życie.
Kochani, uważajcie na siebie.
Wielu moich znajomych jest zakażonych koronawirusem.
Ja wracam do maseczek.
W zasadzie maseczki noszę ze sobą cały rok. W torbie, lub tak jak teraz często zawieszoną na przegubie.Korzystam tylko z komunikacji publicznej, a w niej bywa tłoczno, lub niektóre osoby nie rokują możliwości wyjścia bez szwanku ze spotkania z nimi.
Tak czy siak ostatnio zakładam nawet jak nie ma dużo ludzi.
Teraz mam problem, bo mam w planach pobyt na kilku koncertach w FN, w salach komplet, nikt nie zakłada maseczki.
Ale od dzisiaj będę się maskować, bo Covid który przechorowałam z ciężkimi konsekwencjami był właśnie wynikiem nie założenia maseczki na koncercie. Nie w filharmonii, tylko w miejscu nieprzystosowanym do takich imprez, bo planowany był w plenerze, w parku, a pogoda bardzo się zepsuła. Duża ilość młodych ludzi z różnych krajów ścinięta jak śledzie na małej powierzchni zaowocowała – sądzę – u wielu osób zakażeniem, tak jak u mnie.
Ja byłam w tym gronie najstarsza i wstydziłam się jako jedyna założyć maskę.
Teraz postaram się wyżej cenić moje bezpieczeństwo.
Na koncertach ChiJE (choćby dziś na wspaniałym recitalu Kate Liu w Narodowej) zdarzają się też niestety osoby uporczywie kaszlące, wyraźnie chore. To nie tylko przeszkadza artystom i innym słuchaczom, ale też pociąga za sobą ryzyko, że osoby (jakże pechowo) siedzące najbliżej kaszlących mogą się od nich zarazić. I to niekoniecznie przecież „jakąś tam grypką”… Chyba więc następnym razem przed wizytą w FN i ja wyciągnę z szuflady maseczkę (któż nie ma w domu ich sporego zapasu?), podobnie jak Mar-Jo i Siódemka. Nie żebym przepadał za ich noszeniem (zawsze wolałem przyłbice, ale one z kolei słabo chronią); gdybym jednak był nawet jedyną osobą w maseczce na koncercie czy w autobusie, nie myślałbym o tym jako powodzie do wstydu. No bo czego tu się w sumie wstydzić – przezorności, roztropności? Noszę, bo uważam, że tak będzie bezpieczniej – i tyle. Moja decyzja i nikomu nic do tego.
Pojedyncze osoby na koncertach festiwalowych noszą już maseczki, pewnie niektórzy z zagranicy. Jednego wariatuńcia znam młodego (po trzydziestce), który chyba w ogóle z maseczki nie wyszedł, i to takiej najmocniejszej. Ale ogólnie rzeczywiście należy ostrzec przed, hm, symfonią kaszlów.
Ja jeszcze nie noszę, odzwyczaiłam się zupełnie, ale jak tak dalej pójdzie…
Widziałam już osoby w maseczkach na koncertach.
Nie ukrywam, że poczułam się podniesiona na duchu.
Po doświadczeniu jednego zakażenia myślę z przerażeniem o możliwość ponownego.
Dziś święto Ukrainy. 9 lat temu byłam w Kijowie, na Majdanie grała I, Culture Orchestra założona przez Instytut Adama Mickiewicza (już od dawna nie istnieje), nastrój był podniosły. Ówczesny dyrektor IAM Paweł Potoroczyn powiedział mi wtedy, że to najszczęśliwszy dzień w jego życiu.
Tego dnia też Kinga wrzuciła wpis pożegnalny…
Widziałam ten koncert w Kijowie. (Miałam świetną ukraińską telewizję internetową).
Pamiętam pożegnalny wpis Kingi…
Dziewięć lat. I zmieniło się wszystko…
Ano.
Jamala, która wtedy śpiewała sopranem w IX Symfonii Beethovena, wczoraj wystąpiła w Warszawie na Placu Zamkowym w ramach obchodów Dnia Niepodległości Ukrainy.
A ja na festiwalu…
Jutro:
znów będę płakać czytając wiersz Kingi „Piosenka dla przyjaciół”.
Jest nowy wpis w rocznicę śmierci Kingi