Wątek
Koń, co łeb ma rozłożysty,
włosień kręty, kuzyn glisty,
skunks, śmierdzielem czasem zwany,
pyton w kłębek zawijany,
szakal z panią szakalową,
wielbłąd z garbem, cielę z krową,
brzuchorzęsek (część planktonu),
dzwoniec od wielkiego dzwonu,
perłopławy i omułki,
mole z kredensowej półki,
psotne dziecię szympansicy,
stado wróbli wprost z ulicy,
ubłocone lekko prosię
i tasiemca metrów z osiem –
tyle właśnie na początek,
może zmieścić wiersza wątek.
Cubalibre z coca-colą,
tonic (chociaż to dziwoląg),
sok z porzeczki, kwaśny dosyć,
kawa z mlekiem (jak poprosić),
mineralki pełna balia,
fanta, sprite, spirytualia,
i opasły sagan wrzątku –
to należy też do wątku.
…
Lecz gdy wątek jest nieświeży,
ciężko nam na wątpiach leży,
jest wątpliwy dla wątroby,
inne niszczy też podroby,
wtedy całkiem jest w porządku,
żeby mu powiedzieć “won-tku!”
Rozłożysty łeb konia…
(Widzę piękny łeb pięknego konia.)
Wierszyki Bobikowe są albo prorocze, albo urocze.
Ten należy do tej drugiej kategorii 🙂
Nie ma to, jak świeży wątek. 🙂
Tylko świat uparcie przędzie stare wątki, a nawet całkiem zleżałe i rozłażące się.
Humor KIngi rozświetla trochę te ponurości. <3
Kinga wszystko umiala humorem podswietlic.
Dołożę moje trzy grosze sprzed 9 lat
Dziadek z babką oraz rzepką
Bez dna beczka, za to z klepką
Figa posypana makiem
Omar Sharif z Pasternakiem
Decydent z inkontynencją
Unia z polską prezydencją
Czy to piątek czy to świątek
Heroicznie ciągną wątek
Eh, gdzie te czasy spontanicznego rymowania na zawołanie 🙄
To i ja przypomnę swoje:
Czy ten wątek to jest nić?
Ciągnąć trzeba go czy pić,
Śledzić go, a może pleść?…
Ech, kolację trzeba zjeść. 🙂
🙂
Tak, fajne czasy były.
Żal, ale dobrze, że były.
Chyba nabędę sobie taki „poprawiacz” odbioru muzyki:
https://www.youtube.com/watch?v=Ww_zKB4QZXM
😀 😀 😀
Fajny!
Coś w sam raz dla mnie!
Niemieckie media donoszą, że Nawalnego usiłowano zgładzić zatrutą nowiczokiem wodą, dostarczoną w butelce do pokoju hotelowego w Tomsku. Woda markowa, o nazwie „Święte źródło”…
@ „poprawiacz”
Ivan Fischer poza wszystkim jest genialnym dyrygentem 🙂
Wiem, Pani Kierowniczko. 🙂
Żrą się czy udają?
Pogodzą się. Za dużo mają do stracenia.
Z Twittera: Czego opozycji nie udało się przez pięć lat, to gryzonie zrobiły w parę minut 🙂
Ale nie bądźmy przesadnymi optymistami…
Optymiską już byłam.
Wsiąkłam.
Znajomy poradził mi, żebym w poszukiwaniu utraconych zdjęć spróbowała odzyskać usunięte pliki graficzne ze wszystkich nośników, jakie mam, tzn. dysków wewnętrznych (4) i zewnętrznych (4) + karty pamięci z aparatu fotograficznego.
O ile z kartami pamięci sprawa była dosyć prosta, to z dyskami, zwłaszcza najstarszym o pojemności 2 TR, masakra.
Programy skanują ten dysk kilka dni i w pewnym momencie padają pod ciężarem osiągnięć, bo wydobywają miliony usuniętych plików graficznych.
To jest jakiś absurd, co tam jest.
Próbuję właśnie rozpracować i oczyścić pierwszą partię ok. 60 tys.
Siedzę do 3-4 w nocy, a to dopiero początek.
Z kart pamięci aparatowych odzyskałam ok. 4 tys. zdjęć po połowie z ostatnich dwóch dni w Sewilli i takichże w Granadzie.
Widzę też, że z Lizbony będzie sporo zdjęć.
Jasne, że to tylko część, ale popłakałam się, jak je zobaczyłam, więc jestem zdeterminowana do przeglądu nawet milionów śmieci, żeby coś uratować.
Trzymajcie kciuki, bo to okropne zajęcie.
Siódemeczko, jakim programem odzyskujesz te skarby?
Pan mąż skasował mi z twardego dysku stacjonarnego komputera 380 zdjęć z Amsterdamu (pożyczał ten komputer znajomej). To były piękne zdjęcia. Zostały mi tylko cos ponad 30 sztuk, które zdążyłam wrzucić do Fb.
Przycinamy i przyklejamy styropian fasadowy. Końca nie widać!
Wnuk (2 lata i miesiąc) odśpiewał nam „Wyszły w pole kurki trzy”. Oniemiałam z zachwytu!!!!! 🙂
Mam dwa bezpłatny, bardzo dobry:
Recuva
https://www.ccleaner.com/recuva
i drugi polski, też bardzo dobry z ograniczoną możliwością pobierania plików bezpłatnie.
Zapłaciłam 160 PLN za dożywotnią licencję
https://www.strongrecovery.com/pl/
Mam zamiar i używam obydwu, bo istnieje możliwość, że któryś odzyska więcej.
Wiele tych zdjęć ma usterki, które je eliminują, ale te z karty pamięci aparatu były najlepsze i to Ci polecam.
Podłączyłam je do komputera za pomocą czytnika kart pamięci Hama. Ja go używam też, jako przenośny dysk Z załadowaną kartą pamięci.
Nie można instalować programu na dysku, który ma być poddany odzyskiwaniu, musi być być na innym dysku.
W opcjach zaznaczyłam „Pliki”, „Grafika” „usunięte” „nadpisane” i jeszcze jedną tę nad nadpisanymi.
W widoku można ustawiać szczegóły i segregować wg. nich, albo obraz i będziesz wszystko wiedzieć.
Jakby co to służę skromnym doświadczeniem, bo dopiero rozpoznaję sprawy bojem i wiele pewnie nie wiem.
Bardzo dziękuję.
Spróbujemy w weekend cokolwiek odzyskać.
Trzymam kciuki, Siódemeczko! Kiedyś się w to również bawiłem…
@Tetryk: to się nazywa zabawa czy tortura?
@andsol: to zależy, czy odzyskujesz pliki własne czy np. żony?
Pierwszy raz w życiu przygotowałam domową nutellę śliwkową.Wyszło 10 słoiczków plus miseczka na spróbowanie. Najpiękniej ocenił moje przetwórstwo wnuk: „Miło. Mniam”.
Dopiero odeszliśmy od dzisiejszych prac remontowych. Nie wiem, co się dzieje w kraju i na świecie. Boję się zaglądać do gazet.
Nutella, to chyba bardzo gęste powidła, tak?
Jeszcze o odzyskiwaniu, Mar-Jo.
Gdyby pliki odzyskane z karty pamięci były skompresowane, to zrób jeszcze odzyskiwanie z dysku, na którym były zdjęcia zapisane.
Na mojej karcie pamięci część zdjęć była zmniejszona, a te same na dysku w oryginalnej wielkości.
Nutella to nazwa własna kremu orzechowo-kakaowego pewnej firmy. Nie wiem czy nutella zastąpiła nasze słowo krem, albo związane to jest z dodatkiem kakao lub mielonych orzechów.
U mnie: 3 kg śliwek, 3 tabliczki gorzkiej 70% czekolady, syrop daktylowy. Jak na pierwszy raz: super udane przetwórstwo.
Pojawiła się pigwa, będę gotować galaretkę. Kiedyś, w przerwie remontowej….
Nutella, jak sama nazwa wskazuje, wiąże się z obecnością orzechów w czekoladowym kremie 🙂 Laskowych, ma się rozumieć. To specjalność piemoncka, mam to przerobione na świeżo, bo byłam tej zimy w Turynie. Czekoladki gianduiotto, bicerin, czekolada w płynie… mniam. Oni to naprawdę umieją.
https://turyn.pl/turyn-krolestwo-czekolady/
Pani Kierowniczko, moja śliwkowa nutella to taki węgorz z drobiu. 🙂
Jadę do Niemiec po lek. Nie będę mogła- przy jego przyjmowaniu – zaszczepić się przeciw grypie. Zresztą, w naszych aptekach szczepionki nie ma…
Legenda miejska (urban legend) straszyła kiedyś, że do produkcji nutelli używa się krwi bydlęcej 🙄
Coś w stylu papieru toaletowego w pasztetowej 😉
gdy rządy w Piemoncie sprawowała rodzina Savoy (…)
księżna di Savoia
O Sabaudii i jej dynastii tłumacz-biedaczyna chyba nie słyszał 🙁
100 g nutelli zawiera 56,3 g cukru. Na sam widok bolą zęby.
Poza tym olej palmowy, mleko w proszku 8,7 proc.), kakao (7,4 proc.), orzechy laskowe (13 proc.)
Francuzi konsumują ponad kilogram nutelli na osobę rocznie.
Produkowanie „nutelli” ze śliwek to na pewno o wiele zdrowsza alternatywa.
Markocie, zgadza się! Ta alternatywa jest pyszna i nie za słodka. 🙂
Lek w Niemczech kupiłam.
Drugi lek dostanę w naszej aptece w poniedziałek.
Okazało się, że mogę się zaszczepić przeciw grypie. Mam już wyznaczony przez przychodnię termin szczepienia i zapewnioną przez miasto szczepionkę.
To będzie moje pierwsze w życiu szczepienie przeciw grypie.
Mar-Jo, jak to się robi? Syropu ile? Czy można zastąpić innym?
Haneczko, wyguglałam jakiś przepis i zrobiłam po swojemu. Można zamiast syropu daktylowego zastosować daktyle. Nie chciałam dodawać cukru, żeby było zdrowiej.Jeśli śliwki są słodkie , dosładzanie może nie być potrzebne. Śliwki należy same przygotowywać jak na powidła czy dżem. Jest dużo mieszania. Kiedy mają już właściwą konsystencję (moje były z grubą skórką – zblendowałam je)dodałam połamane tabliczki gorzkiej czekolady i wspomniany syrop. Całość (mieszając cały czas) zagotowałam na małym gazie. Potem gorące do słoiczków. Pasteryzowałam w piekarniku,tak na wszelki wypadek. Nie chciałam ryzykować zepsucia prototypu. 🙂
Zrobię, z ciekawości, ale mniej.
Nasi władcy tłuką się w piaskownicy o wiaderka. Nie śledzę, czytam tylko paski. Prezesowi splątały się sznureczki. Nie ma już władcy marionetek.
Szczepienie w Warszawie chyba niemożliwe.
Wszyscy mówią, ze nie ma szczepionek, w przychodni kazali dowiadywać się w październiku.
Ja przez wiele lat zaszczepiałam się przeciwko grypie, dopóki można było kupić szczepionkę w aptece bez recepty.
Później dołożono do tego cały sznurek zbędnego mitrężenia.
Idź po receptę, wykup, ustal termin z pielęgniarką, idź do lekarza po zaświadczenie, że możesz się zaszczepię i znów do pielęgniarki.
Te szczepionki są sprzedawane w maluteńkich strzykawkach, jak np. leki przeciwskrzepowe i robi się w sekundę w brzuch, który jest nieunerwiony i nic się nie czuje.
Jak się jeszcze zważy, że po numerek do lekarza trzeba stawić się bladym świtem, żeby mieć choć trochę pewności, że dostanie się ten numerek, to ja odpadam.
Uważałam i dalej tak myślę, że szczepionka przeciwko grypie zdecydowanie łagodzi przebieg choroby i w dłuższej perspektywie uodpornia na zakażenia.
Siódemeczko, moje miasto bezpłatnie zaszczepi przeciw grypie 7.000 mieszkańców w wieku 65+ (trzeba było zdalnie wypełnić formularz).
Miałam już telefon ze wskazanej przychodni, mam wyznaczoną datę i godzinę wizyty lekarskiej i szczepienia. Pan mąż plus kilka osób, które udało mi się poinformować o akcji urzędu miasta, też mają wyznaczone terminy szczepienia.
Od poniedziałku zaczynam przyjmowanie dwóch nowych leków. Obawiałam się, że wykluczą mi one możliwość zaszczepienia się. Przeczytanie obszernej niemieckiej ulotki , dołączonej do leku, uspokoiło mnie.
Siodemeczko, (13:01) nie da sie tej calej procedury jakos uproscic? Zadzwonic do lekarza z prosba o recepte i jednoczesne o zaswiadczenie, ze nie ma przeciwwskazan?
Dobrze by bylo, gdybys sie jednak zaszczepila. Sezon grypowy z jednoczesnym skokiem zakazen covid-19 (co zima jest bardzo prawdopodbne) moze spowodowac, ze nie tylko lozek szpitalnych i respiratorow zabraknie ale nawet butli tlenowych dla wszystkich nie starczy.
W poniedziałek pojadę zrobić zaległe badanie, to zamówię telefoniczną wizytę, bo potrzebuję wirtualną recepty na stale przyjmowane leki.
Poproszę wtedy o receptę na szczepionkę, niech mi da na nierefundowaną, to sobie sama zrobię zastrzyk.
A czy da nie wiem.
No i w żadnej aptece nie ma żadnych szczepionek.
Mar-Jo, udało Ci się coś odzyskać?
Siódemeczko, przez deszcze wpadliśmy w panikę remontową (docieplenia!).
Nie mieliśmy czasu na próby odzyskania amsterdamskich zdjęć.
Jak tylko je podejmiemy – dam znać.
Zaraz zabieram się za prasówkę. Z duszą na ramieniu…
Duszę mam odramienną, ale wkurzoną.
Siodemeczko, jak ci poszlo z badaniem i z recepta na szczepionke?
Meki, jeszcze nie poszło, bo nie mogę obudzić się dostatecznie rano.
Pojadę dzisiaj, a badania zrobię w innym terminie.
Mar-Jo, zazwyczaj mialas wiadomosci z Ukrainy. Masz moze tez z Bialorusi? Nie moge znalezc wiadomosci o Ninie Baginskiej po jej zatrzymaniu. Mam nadzieje, ze jest zwolniona i ze jej nie pobili.
Siodemeczko, udalo ci sie?
Victoria!
Miejsc na szczepienia już nie było, ale znalazło się jedno na 28 października i to w procedurze, której bez pandemii pewnie by nie było.
W wydzielonym pokoju na dole budynku będzie lekarz i pielęgniarka i już.
Tele porada 12 października to jeszcze starczy mi lekarstw.
Nie mniej złożyłam na ręce miłej pani w okienku swój protest, bo osoba odpowiedzialna z gabinetu zabiegowego poinformowała mnie w połowie września, że nie mam co dowiadywać się o szczepienia wcześniej niż w październiku, a i to na pewno nie na początku.
A 30 września wszystkie miejsca zajęte, podobno w ciągu kilku dni.
Na szczęście pani była miła i upewniła się, czy nie ma jakiegoś okienka wolnego.
Widzieliście takie wykonanie „Murów”?
https://www.youtube.com/watch?v=DVJOPiokeL4&fbclid=IwAR2ay0SAapTrBJlqBPLchiVI0LHO6vdCBkuCtznMbimdMJmXVeKcRTvGGUw&ab_channel=jarrologie
Na Białorusi to przebój.
Przepraszam, W Białorusi.
Skąd oni tych płaskoziemców wyciągają?
Aż trudno uwierzyć, że to na serio.
Meki, przejrzałam ukraińskie media i białoruską partyzancką gazetę.Żadnych niepokojących informacji nie znalazłam. Wydaje się , że z Niną Bagińską jest w miarę dobrze. Włoski Vogue zamieścił jej nowe zdjęcia:
https://www.vogue.it/en/photovogue/portfolio/?id=227359&refresh_ce=
Siodemeczko, gratuluje.
Mar-Jo, dzieki.
Siódemko, mała uwaga przy okazji przyimkowej autopoprawki: u nas od dawna jeździło się wyłącznie na Białoruś, na Ukrainę i na Węgry. I miało się (ewentualnie 🙂 ) włości na Białorusi lub na Ukrainie. Nigdy „w”.
I czy się to Białorusom i Ukraińcom obecnie podoba, czy nie (choćby nawet w swoich językach używali innego przyimka), niech już taki uzus – nieco mniej sztywny w wypadku Litwy, Łotwy i Słowacji, choć też istniejący – w polszczyźnie zostanie.
Nie ma chyba powodu, by i z tego czynić jakieś narzędzie political correctness 😉
Ja chcę podkreślić ich odrębność państwową i już.
Ten numer może by i przeszedł, ale z Islandczykami 😎
Nowe lekcje polskiego (!):
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/120315292_2288274101317076_6322975986324588345_n.jpg?_nc_cat=100&_nc_sid=8bfeb9&_nc_ohc=_gOX_cjcESAAX-ypdmk&_nc_oc=AQkF0k3t1ZM_Ean8Ve-DG3m5LV9coI1GmXSI69665QL3ro-RvRC6qkPUCdSy8RF4_44&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=d426e3729c2b6d0dfba67a1db003f5a6&oe=5F9C5BE1
Mar-Jo, jesteś pewna, że to tylko polski?
Widzę tu wszystkie przedmioty w jednym.
Może to będzie jeden przedmiot ogólnokształcący”
Kto wie, ale Biblii im czytać nie pozwolą.
Jasne!
Szczecin od najbliższej soboty wpada w żółtą strefę…
Uważajcie na siebie, proszę, bo wydaję się, że pandemia się dopiero teraz u nas zacznie.
A z tą służbą zdrowia mamy marne szanse.
Śmiech przez łzy:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/120582072_10218593611571007_6396010600039550879_o.jpg?_nc_cat=106&_nc_sid=730e14&_nc_ohc=QE618IXYD-gAX8FZByp&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=6ec3c58cda4605db81c4012cd7bebc25&oe=5F9BC6C6
Patrzę na to, co się wyprawia, już tylko z politowaniem, bez emocji.
Prawie tak jest, Mar-Jo.
Problem w tym, Haneczko, że to my za/płacimy za wszystko.
Bardzo dobre: https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/7837792,przemyslaw-czarnek-ideologia-dhmi-lgbt.html
Wygląda na to, że klub KO pod nowym kierownictwem się obudził. Oby energii starczyło.
https://twitter.com/NewsPlatforma/status/1311939838908796928
Nareszcie.
Dzięki, Doro. 🙂
Kupiłam kilka par cienkich bawełnianych rękawiczek, bo moje ręce nie wytrzymują już tych z tworzyw wszelakich.
Będę je nosić pod spód, chyba powinno pomóc.
Sprawy zanoszą się na dłużej.
Na dłuuugo się zanosi!!!
Moje dłonie nieźle znoszą środki odkażające i jednorazowe rękawice. Często traktuję je kremami z nagietkiem.
Miałam dzisiaj kilka rozmów telefonicznych z krewnymi, którzy „od zawsze” 1. listopada, po odwiedzeniu cmentarza, wpadają do nas na obiad. Ustaliliśmy, że zawieszamy w bieżącym roku tę tradycję.
„…Za wybuch wojny odpowiedzialni są Marks, Engels i Nietsche, bo ich prace filozoficzne zaprzeczały istnieniu Boga. Taką wersję historii najnowszej prezentują autorzy wystawy w przejętym przez PiS Muzeum II Wojny Światowej…”
[………………….] – to jest mój komentarz.Ocenzurowany.
Hmmm… zdaje się, że to Bóg jest odpowiedzialny zarówno za wybuch wojny, jak i za Marksa, Engelsa i Nietzschego…
No tak, a za wybuch pandemii odpowiedzialny jest Episkopat, bo zaprzecza boskości Engelsa.
A to było kiedyś naprawdę świetne muzeum 🙁
Andsolu, próbowałem spojrzeć na temat oczami twórców tej wystawy…
Mieliśmy szczęście, że widzieliśmy ją wg. zamysłu autora wystawy.
Jeszcze ponownie zobaczymy.
Miejmy nadzieję!
Zainfekowany Donald Trump twierdzi , że wiele się nauczył o koronawirusie. I odbył krótką przejażdżkę wokół szpitala , aby z auta pomachać zebranym fanom (fanatykom?).
Nauka poszła w las. Albo jeszcze dalej…
A ja się zastanawiam, czy wzorowy katolik Przemysław Czarnek uczestniczył wczoraj w mszy świętej…
Wczoraj chyba wyjątkowo nie uczestniczył.
Dla mnie mądrość dnia:
„można mieć różne opinie, ale nie można mieć różnych faktów”.
Pięknie byłoby, gdyby powyższe weszło Polakom „w krew”.
Ani Polakom, ani nie Polakom. Czasy nie sprzyjają faktom.
No nie wiem czy kiedyś sprzyjały. Fakty migają w przestrzeni i zostawiają tylko ślady, a te są interpretowane. I tu ten wygrywa kto ma lepszy pomysł.
Na przykład: były zwłoki, a tu patrzą – zwłok nie ma. Więc ktoś oznajmia: faktem jest, że zwłoki poszły do nieba. I koniec dyskusji. A kto dyskutować chciał, to mu poszło w krew. I to sporo jej.
Odkryłam fakt następujący: czyściec „wynaleziono” w roku 1438.
Bogatsza o tę wiedzę ruszam na rusztowanie.Cięcia i klejenia styropianu ciąg dalszy. 🙂
Jeszcze jeden sposób, by wyciągać kasę od ludzi jak wiele innych innowacji.
Chrześcijaństwo ma niewiele wspólnego z jego założycielem poza hasłami, Mar-jo.
To ciekawe, jak szybko materia zapanowała nad duchem, bo przecież czyściec to tylko kolejny etap. A jeszcze ciekawsze, że to tak trwa, i trwa, i trwa…
Haneczko, to jeszcze jeden dowód, że religie, jako takie, stworzyli ludzie. Jedni z własnych marzeń, inni żeby mieć władzę.
4280!!!!!!!!!!!
Pod wieczór pojadę dokupić maseczki.
… albo lampę z certyfikatem NASA!
O tak, lampa pewniejsza! Nie zapominajmy tylko o wcześniejszym potraktowaniu jej kropidłem…
Ścichapęku, 😆 😆
Scichapęku, zakup przez pewnego księdza lampy z „certyfikatem NASA” wprawił mnie w osłupienie.Mam nadzieję, że parafianie (o ile ten ksiądz jeszcze jakichś ma!) nie zrezygnowali z maseczek…
Ale przecież kupił właśnie po to, coby zrezygnowali 👿
Myślałem początkowo, że to kolejny z newsów ASZdziennika, a jednak nie.
To błogosławione ręce nie certyfikują lampy same z siebie? Czy to aby nie herezja?
Nie zaszkodzi, jak błogosławiona ręka dodatkowo pomacha kropidłem – wobec takiej synergii pszebżydłe kowidzisko nie ma najmniejszych szans.
Idiotyzmy mnie nie martwią. Trudno, są.
Martwi mnie milczący Lisek.
Lisek jest ok. Tfu tfu, bo u nich też niewesoło.
Ufff… Dziękuję, Doro.
Don’t cry for my White House staffer
Popłakałam się.
Ze śmiechu.
Ja jakoś nie. Tak naprawdę, to jest bardzo przygnębiające. A obawiam się mocno, że w listopadzie będzie jeszcze gorzej.
Haneczko, a tak krakowskim targiem: czy na gogolowski „смех сквозь слезы” byś łaskawie przystała?
Bo to w sumie, jak się czasem mawia (zwłaszcza w teatrze): i straszno, i śmieszno.
Może bym i przystała, tylko z łzawieniem, także metaforycznym, u mnie kiepsko.
Wolałabym, żeby do takich gogolizmów nie było powodu, a jeżeli już, to w nie tak fundamentalnie poważnych sprawach.
Ech, kto by nie wolał…
No właśnie.
W Magazynie Wyborczej znalazłam rozmowę z Tomaszem Polakiem (Węcławskim) o Kościele.Bardzo polecam.
Przeczytaliśmy ten i inne.
Rozbawiła nas w tym wywiadzie rzeczywistość pierwotnie boska kontra pierwotnie historyczna. Zabrakło rzeczywistości biznesowej, którą od wieków uprawia ta instytucja. I z rozbieżnością tego, co głosi z tym, co uprawia.
Poprzysięgłam sobie nie czytać więcej podobnych tekstów, bo kojarzą mi się z „Czy szata Chrystusa należała, czy nie należała do niego”.