Titanic
Tropik dokoła, nie drgnie ni listek,
dżdżu łakną suche trawy.
Drzewo cieniste, napój pienisty
nie załatwiają sprawy.
Trzeba się w marzeń pogrążyć nurcie,
chłód wyobraźnią stworzyć –
o, tutaj chlusta woda po burcie,
że tylko łapę włożyć,
a tu lodowa góra nadpływa
po oceanu falach,
biała i zimna, wyższa niż Krywań,
na upał wprost jak znalazł.
Gdy wizję taką potrafisz wykuć,
żyć w tych tropikach nie strach –
ciało zanurza się w Atlantyku
i cudnie gra orkiestra…
Henryk Wujec nie żyje.
Ubył mi kawałek serca.
Przepraszam, nie napisałam nazwiska, gdy wspominałam o tym pod poprzednim wpisem.
Ale jakoś nie potrafię o nim myśleć inaczej niż Henio. Tyle lat się znaliśmy…
Tak, Doro, wiele osób nazywa Go zdrobniale, pieszczotliwie, z miłością.
Mów o Nim naturalnie, to jest też ważne świadectwo.
Mar – Jo, a konkretnie z czym się ze mną nie zgadzasz?
„Za mało im pomagamy. Nie wystarczy raz na jakiś czas oddać głos w wyborach…”
Jagodo, przecież w ogóle nie prosili nas o pomoc. Nie było badania opinii… Ekspresowo zatwierdzili sobie, okupantowi i Pierwszej Milczącej niesamowitą kasę…
Jeżeli Budka w ciągu tygodnia nie poda się do dymisji, chyba się zastrzelę (wirtualnie) 🙁
Wielki żal z powodu Wujca. Człowiek wielkiego formatu. Z tych, którzy nigdy nie porzucają przyzwoitości. Jedno z najgorszych wspomnień – Wałęsa upokarzający Turowicza (stłucz Pan termometr) i właśnie Henryka Wujca.
Żal też z powodu Demarczyk. Często słucham jej arcydzieł.
Mało się udzielam. Zwykle wracam z pracy bardzo zmęczony fizycznie. Pomalowałem w ostatnich tygodniach fasadę domu od strony ogrodu, potem długie ogrodzenie stalowe. Teraz maluję schody z pierwszego piętra do ogrodu. To wspaniałe zajęcie, pozwala na całe godziny zapomnieć o polityce.
przecież w ogóle nie prosili nas o pomoc
Myślę, Mar-Jo, że tu tkwi problem z naszym społeczeństwem. W tym, że sami nie poczuwamy się do odpowiedzialności za nasze wspólne dobro.
I żeby było jasne, raz jeszcze podkreślam, że ten zarzut w żaden sposób nie dotyczy Szanownej Frekwencji.
Jeżeli jest tak, że społeczeństwo trzeba „prosić” o zajmowanie się własnymi sprawami, to jest to społeczeństwo z góry skazane na przegraną.
To co ma za uszami opozycja parlamentarna to jedno. Ale winy wyborców wcale nie są mniejsze.
Jeżeli Budka w ciągu tygodnia nie poda się do dymisji, chyba się zastrzelę (wirtualnie)
Moim zdaniem nie powinien się podawać do dymisji. Z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, żeby nie powodować jeszcze większego chaosu po stronie opozycji, co jest na rękę pislamowi. Po drugie, żeby wziąć na klatę konsekwencje tej niewyobrażalnej głupoty i posprzątać bałagan, za który jest odpowiedzialny.
Oczekuję natomiast jasnego, publicznego przyznania się do błędu i przeprosin. Od niego i całego Zarządu KO.
Też uważam, że nie pora na dymisje, tylko do zakasania rękawów.
Dokładnie ta, Siódemeczko.
Dymisja to kolejne wybory, przetasowania i krzyk, że PO „znowu zajmuje się tylko sobą”.
Trzeba sprzątać ten bałagan a nie dokładać następny.
Skończyła się konferencja prasowa Budki i Grodzkiego. Wygląda, że Budka nic nie zrozumiał z tego, co się stało. Żadne słowo „przepraszam” nie padło.
Budka powinien odejść. Bezwzględnie. Do wyborów parlamentarnych zostały trzy lata. Z Szefem układającym się z okupantem nie mają szans.
Mój […..] sięgnął zenitu. KO nie dostanie ani kawałka mojego płotu i ściany na banery. Koniec ze zbieraniem podpisów na listach, z roznoszeniem ulotek (jesienią rozniosłam ok. 10 tys. ulotek – miesiąc pracy , dzień w dzień). No i koniec głosowania na nich…
Na jakieś kolejne sensowne opozycje nie mam już żadnej nadziei.Ruchowi Trzaskowskiego odebrali swoją bezmierną głupotą szansę jeszcze przed formalnym startem.
Czuję i myślę podobnie, Mar-Jo. Głupota bezdenna. Zostałam sierotą.
Niestety, nie mam nic do malowania.
Nie przesadzacie nieco z tą histerią?
Gdyby posłowie opozycyjni byli lepszymi politykami tzn. mieli trochę więcej przebiegłości i sprytu pod czaszką, to mając pewność przegłosowania podwyżek przez PiS głosowaliby przeciw, pięknie umywając rączki.
Przecież wielu właśnie o to ma do nich pretensje. No i dalej by mamili swoich wyborców pięknymi hasłami, i wodzili za nos jak dotąd, i nikt by nie rwał włosów z głowy.
To są niezdary i niedojdy, nie potrafiące przewidywać skutków swojego postępowania, ale przecież szczere w swojej pazerności. Po to „poszli na posłów”, żeby o siebie zadbać, ale dobry polityk to ten, kto lepiej mydli oczy swoim wyborcom.
Takie niezgraby nie dostaną więcej naszych głosów 🙁
Oj, to nie tak, Markocie. Kaczor wciągnął Budkę w pułapkę, w którą żaden szczur ani żadna mysz by się nie złapała. Pod pozorem rozmów o sprawach „ponadpartyjnych” PiS postawił sprawę wniesienia pod obrady Sejmyych najważniejsze funkcje państwowe”. PiS zapowiedział, że nie wniesie tej kwestii pod obrady inaczej niż tylko jako projekt zaakceptowany przez opozycję.
wyleciał fragment tekstu, ale to przeznaczone nie dla konwentu klubu parlamentarnego PO, więc nie muszę uściślać.
Stanisławie,
jak to „nie tak”? Niedojdy dają się złapać jak dzieci, jakby nie znali Kaczyńskiego i jego metod od zarania.
A polityka to nie jest czysta gra szlachetnych ludzi, od tego należałoby zacząć.
Czysta arytmetyka sejmowa powinna od początku kadencji dawać Budce i innym do myślenia, że wszelkie chwyty typu „PiS zapowiedział, że nie wniesie tej kwestii pod obrady inaczej niż tylko jako projekt zaakceptowany przez opozycję” to wnyki i pułapki, których muszą się strzec jak ognia.
Znasz grę w „chruszczówkę”?
Masz papierową torbę z herbatnikami. Wkładasz do środka rękę i (zanim wyciągniesz ciasteczko) pytasz: Całe czy pokruszone?
Kaczyński gra z opozycją w chruszczówkę.
Mar-Jo,
chyba nie chcesz powiedzieć, że robiłaś to wszystko dla setki posłów, a nie dla własnej rodziny, dzieci, wnuków, przyjaciół, dla swojego miejsca na ziemi?
Wyłączam na czas jakiś Internet. Remont przyspiesza!!!!!! 🙂
Markocie, nie histeryzuję. Nie mogę znieść tak ewidentnej głupoty.
Jagodo, pomaga się w kampanii, ponieważ się wierzy, że to ma sens. Nie każdy z pomagających ma kandydata w rodzinie. Zresztą można i kandydować wiedząc, że się nie ma szans. Poświęca się wtedy nie tylko czas i wysiłek, ale także własne pieniądze. Dla sprawy. Mam tę pociechę, że mój poseł nie poparł tej ustawy. Ale rozczarowanie wierchuszką PO ogromne. Żyją w swoim zamkniętym świecie i do tego są potwornie głupi.
Moja posłanka poparła niestety.
Oni sprawiają wrażenie, że nie wiedzą, w czym żyją. Co i jak będzie odczytane na podstawowym, emocjonalnym poziomie. PiS wrednie, ale umie. Oni nie.
Stanisławie, obawiam się, że będziesz musiał poszukać potrzebujących malowania sąsiadów, bo to potrwa.
W „Newsweeku” wywiad z J. Leociakiem. Nie mogę zlinkować, mam tylko papier. Właśnie o tym, przed przeczytaniem, rozmawialiśmy przy śniadaniu. Zaraz mi się przypomniało „A my nie chcemy uciekać stąd”.
Lisku, odezwij się, jakkolwiek, bardzo proszę. Może być „spadajcie na drzewo”, ale odezwij się.
Nie każdy z pomagających ma kandydata w rodzinie.
Stanisławie, zaskakująca interpretacja moich słów.
Od 14 roku życia jestem zaangażowana w prace społeczne. Zawsze uważałam i uważam nadal, że w ten sposób, w niewielkim chociaż stopniu, pomagam rodzinie. Rodzinie w sensie dosłownym i przenośnym. Rodzinie ludzkiej – przepraszam za patos. Pomagam dokładając się do budowania odrobinę lepszego świata, w którym ta rodzina żyje teraz i żyć będzie w przyszłości.
Nawet utrzymując przez lata dzieci w Afryce, czy zbierając środki i wysyłając żywność dzieciom w Indiach, jako nastolatka,też tak myślałam.
Teraz robię to w inny sposób. I nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby to co robię uzależniać od zachowania polityków.
To, że mnie wkurzają, a nawet upokarzają to jedno. A to jak ja rozumiem swoją współodpowiedzialność za wspólnotę i swoje obywatelskie obowiązki to drugie.
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Pozdrawiam.
Jagodo, przestań. Nie masz żadnego prawa oceniać kogokolwiek z nas.
Zaczyna rozchodzić się paskudny smród dydaktyczny… Dla mnie coraz trudniejszy do zniesienia.
Wiem, że co najmniej do końca sierpnia ciężko będę pracować.
Jednak 29. skupiać się będę na osobie Kingi. I w stałym (pięknym notabene) miejscu na Cmentarzu Centralnym, zapalę znicz.
Trzymajcie się Wszyscy w tym dniu.
Haneczko, też czekam na jakikolwiek sygnał od Liska. Jakikolwiek…
Mar-Jo, oczywiście, że mogę przestać. Nie ma sprawy.
Bardzo jasno pisałam, że moje „oceny” nie odnoszą się do Szanownej Frekwencji.
Uważam Twoje „przestań” i ciąg dalszy za, najdelikatniej mówiąc, zaskakujące.
1:0 dla PiS
Posłowie opozycji lamentują, że wszystkiemu winne są władze klubu poselskiego, bo nie przedstawiły im wszystkich możliwych konsekwencji głosowania
Skarżą się, że nie znali szczegółów ustawy podwyżkowej 😯
To ja się pytam, gdzie byli, kiedy kolanem przepychano tę ustawę w Sejmie?
Trzy czytania w ciągu siedmiu godzin i żaden nie słuchał albo nie zrozumiał, o co idzie?!
Ktoś wyliczył, że polscy posłowie pracują średnio 60 godzin miesięcznie…
Pieniędzy jednak pilnie potrzebują, bo kupują więcej ubrań (widać ich w TV), nie wspominając o kredytach etc. 😎
Jagodo, chyba źle zrozumiałaś moje intencje, zapewne źle je wyraziłem. Widzę wokół siebie wiele osób, które robią coś dla dobra dobrej sprawy, chociaż nikt z ich rodziny nie ma z tego materialnego pożytku. Rozumiałem, że Ty też robisz to dla rodziny ludzkiej a nie swojej osobistej.
Kwestia zachowania polityków jest dla mnie jednak ważna. Jeżeli robiłem coś na rzecz polityków, byli to politycy, którzy cieszyli się moim zaufaniem. Jeżeli tracą oni moje zaufanie, przestaję poświęcać im mój czas i wysiłki. Na razie będę wspierał tych niewielu polityków PO, którzy go nie stracili i zobaczę, co będzie dalej. Jeżeli Budka nie zostanie zdymisjonowany i zastąpiony poprzez prawdziwe wybory, moja przygoda z PO skończy się definitywnie.
Ostatnie wybory szefa PO odbywały się w ramach powiatów. BB wiedział, w którym powiecie na kogo głosowano. Od wyników zależała m.in. obsada szefów i wiceszefów sejmowych komisji i podkomisji, które PiS łaskawie pozwolił obsadzić opozycji. Negocjacje na ten temat trwały jeszcze przed wyborami. Mój poseł nie wdał się w te układy i stracił podkomisję, w której jest naprawdę kompetentny. Podobnie wyglądały ostatnie wybory szefa regionu. Kandydowali Bogdan Borusewicz i Sławomir Neumann. Ten drugi rozdawał przed wyborami pożądane stanowiska i zebrał dostateczne poparcie. Wspomagała go bardzo Agnieszka Pomaska, która już teraz uzyskała od Budki obietnicę wyboru na szefa regionu najbliższą jesienią.
Przykre, ale w PO mamy wielu ludzi, którym chodzi o jakieś wspólne cele lokalne czy państwowe, oraz manipulatorów, którzy walczą o własną pozycję. W pewnym momencie okazuje się, że nasze działania służą już tylko tym manipulatorom i wtedy stajemy pod ścianą.
A już najbardziej beznadziejne w tej sprawie podwyżkowej jest to, o czym wspomina markot – że teraz niektórzy tłumaczą się, że „nie czytali dokładnie”. Od pięciu lat mają (słuszną w tym wypadku) pretensję, że PiS wszystko przepycha w ciemno. A teraz zrobili dokładnie to samo.
Szkoda wielu fajnych ludzi, którzy w tym nieszczęsnym PO jeszcze są i robią w terenie dużo dobrego. Pogubili się. Nawet spośród nich niektórzy głosowali za. Rozczarowanie.
O kawiorowej lewicy, czyli SLD i Wiośnie (Śmiszek, Gdula!) już szkoda mówić. A Razemki nie wdały się w to, bo same sobie podobno nieźle płacą z subwencji.
I co dalej, szary człowieku? W takich paskudnych czasach nie mieć żadnej przyzwoitej opozycji? Zastrzelić się tylko.
No właśnie, chociaż wirtualnie się zastrzelić.
Stanisławie,
jestem w tej chwili w bardzo niezręcznej sytuacji.
Z jednej strony niegrzecznie jest nie odpowiedzieć na słowa, które kierujesz bezpośrednio do mnie.
Z drugiej strony, kategoryczne „przestań” i podsumowanie „smród dydaktyczny”, ze strony Gościni Bobikowa, mocno mnie blokuje i nie będę ukrywać, sprawia mi dużą przykrość.
Odpowiem krótko, i z góry przepraszam jeżeli to znowu będzie miało dla kogoś „walor smrodu dydaktycznego”.
Dla mnie również zachowanie posłów ma ogromne znaczenie. Staram się jednak, żeby drzewo nie zasłaniało mi lasu.
Życie już dawno nauczyło mnie, że „każdy dobry uczynek zostanie przykładnie ukarany”.
Jeżeli mimo to nie zrażam się to dzieje się tak z dwóch powodów. Spłaty długu zaciągniętego wobec takich ludzi jak Staszek Barańczak, Halina Mikołajska, Jacek Kuroń i wielu innych. I odpowiedzialności wobec wnuka i ewentualnych jego dzieci.
Na posła, który głosował za tą ustawą nigdy nie zagłosuję. Na PO, tak długo, jak długo nie znajdę racjonalnej alternatywy, będę głosowała.
Jeszcze raz przepraszam, jeżeli „smrodziłam dydaktycznie”.
Dziękuję za rozmowę. Dalszego ciągu, z mojej strony, nie będzie.
Paranoja. Wczoraj po odrzuceniu projektu Terlecki oświadczył, że „projekt kończy swoją historię” i że „inicjatorem była opozycja”, która żądała jeszcze większych podwyżek. Myślałam, że to jak zwykle bezczelne kłamstwo dla elektoratu, który ogląda wyłącznie TVPiS. A tu okazuje się, że nie tak całkiem…
„- Pomysł zrodził się w rozmowach pomiędzy Terleckim a naszym kierownictwem. PiS chciał podwyżek dla władzy i pensji dla pierwszej damy, my przypominaliśmy o tym, że w 2018 br. obcięto nam zarobki o 20 proc. i wnioskowaliśmy, by to przywrócić – mówi nam jeden z posłów PSL”. (z GW)
Doro,
w sytuacji, kiedy niememu manekinowi – Dudzinie przyznaje się horrendalne apanaże, wszelkie inne żądania (przywrócenie zarobków posłów sprzed 2 lat) to już peanuts.
Prawda.
Podstawą wynagrodzenia parlamentarzystów jest uposażenie, które wynosi obecnie 8 016,70 zł brutto
Dieta – 2 505,20 zł brutto
Koszt zakwaterowania w Domu Poselskim, który wynosi 3 000 zł miesięcznie, bądź 100 zł za jedną dobę hotelową. Jeśli w Domu Poselskim nie ma miejsc, to poseł może wynająć kwaterę prywatną. Pokrywany przez Kancelarię Sejmu koszt wynajęcia kwatery prywatnej nie może przekroczyć kosztów zakwaterowania w Domu Poselskim, czyli 3 000 zł miesięcznie.
Ryczałt na prowadzenie biura – 15 200 zł.
Do tego wszystkiego dochodzi zwolnienie parlamentarzystów z podatku od kwoty 27 360 zł w skali roku. Posłowie i senatorzy mogą też skorzystać z kwoty wolnej przysługującej każdemu Polakowi, czyli tej wynoszącej 3091 zł.
Oznacza to, że kwota wolna od podatku w przypadku parlamentarzystów to 30 451 zł.
Ponadto posłowie i senatorzy mają prawo do
do bezpłatnego przejazdu środkami publicznego transportu zbiorowego na terenie kraju;
do przelotów w krajowym przewozie lotniczym;
do bezpłatnych przejazdów środkami publicznej komunikacji miejskiej
To wszystko jest za nicnierobienie czyli bywanie w Sejmie bez obowiązku słuchania, czytania, głosowania…
Nikt tego nie rozlicza.
Za prace w komisjach należy się osobna gratyfikacja.
Ja też będę głosował na PO dopóki nie będzie rozsądnej alternatywy.
Jeżeli będzie rozsądna alternatywa, też mogę głosować na PO o ile partia ta się wreszcie obudzi ze słodkiej drzemki i dostrzeże realny świat.
Markocie, to wszystko prawda. Tylko niektórzy posłowie nic nie robią, inni starają się coś robić. Obecna sytuacja polityczna sprawia, że robić coś pożytecznego jest bardzo trudno. Ale Sejm trzeba naprawiać a nie likwidować.
Otóż to, Stanisławie!
Stoczyłam absurdalną batalię, żeby dostać receptę na stale zażywany lek, który własnie mi się skończył.
Mój lekarz podstawowego kontaktu odmawiał mi od marca wystawienia recepty na hormon tarczycy, ponieważ, pomimo jej nalegań, nie dostarczyłam zaświadczenia od endokrynologa, że się tam leczę i jakie lekarstwa przyjmuję.
Nie dostarczyłam istotnie, bo endokrynolog zarówno poprzedni, jak i bieżący uważał, że nie ma takiej potrzeby i odmawiali mi takiego świstka skrobniętego na kawałku papieru z pieczątką.
Wyskrobałam więc zapas na czarną godzinę, aby doczekać do terminu wizyty u endo w dniu 20 sierpnia.
Aliści dwa dni temu poinformowano mnie, że mój lekarz endo zniknął, nie pokazał się od dawana i nie wiadomo, czy i kiedy się pokaże.
Wpadłam w panikę i wymogłam na recepcji przychodni zapisanie mnie na telefoniczną wizytę natychmiast, bo zostanę bez leków. Dopisano mnie po długim labiedzeniu, że jedyny teraz endo ledwo zipie pod nawałą i zaraz padnie przeze mnie.
Miał zadzwonić wczoraj o niewiadomej porze, więc warowałam cały dzień bez rezultatu.
Tak mnie to wkurzyło, że postanowiłam nie dopraszać się łaski, tylko skorzystać ze swoich praw.
Napisałam i zawiozłam dzisiaj pismo z żądaniem wydania mi kopii mojej dokumentacji medycznej u nich.
Zawiozę ją lekarce podstawowej i będzie miała bogatą dokumentację. 😈
Dokumentację przygotują w ciągu tygodnia, bo muszą kserować.
Ponieważ awanturowałam się, że potrzebuję receptę natychmiast, a ten … endo nie zadzwonił, żeby mi dać elektroniczną receptę, uspakajano mnie, że na pewno zadzwoni dzisiaj.
Nie uwierzyłam im, bo znam tego gagatka, dobry lekarz, ale nonszalancko traktuje pacjentów.
I chyba go pogoniły, bo zadzwonił.
Nie chciał mi co prawda dać recepty odnawialnej, ale na 100 dni mam.
Zawiozę komplet dokumentów, które odbiorę za tydzień do podstawowego i będę spokojnie korzystać ze zdobyczy medycyny.
Co się najeżdżę w czasie pandemii i zjadłam zdrowia, to moje.
A na przykład taki kardiolog, nieproszony daje mi na koniec wizyty karteczkę z informacją dla podstawowego, co i ile mam brać.
Kilka słów z pieczątką i korona z głowy nie spada, i nie ma problemów.
A propo radykalnych emocji Mar-Jo.
Dzisiaj w poranku Tok FM jak zwykle w piątek Trzódka (Żakowski i Tomasz Lis, Tomasz Wołek, Wiesław Władyka) omawiali na początku bulwersujący temat podwyżek.
I W. Władyka człowiek mądry i wyważony przyznał się, że w odruchu ogromnego zawodu postanowił już nigdy nie głosować na KO, ale jak emocje opadły, rozważył sprawę na zimno i już się nie zarzeka.
Podzielam opinię, że należy bacznie obserwować bieg wydarzeń i wspierać dobre inicjatywy, które dają szanse na wydobycie się z toni.
To co widzę włos mi jeży na głowie, nominacje, zapowiedzi…
Nie było mnie 2 dni w domu i pomidory na balkonie zaczęły pękać.
Czy powinnam je zrywać zanim zupełnie dojrzeją?
Pomidory pękają, jeśli nie są podlewane regularnie.
Przesuszenie ziemi, a potem nadmiar wody powoduje takie reakcje. Jeśli są już nieco wybarwione i popękane, to wcześniejsze zerwanie niewiele zmieni, choć może uchronić od dalszego pękania.
Pomidory pękają też, gdy są przejrzałe. Trzeba po prostu sprawdzać, a jeśli planuje się wyjazd, to prawie dojrzałe zerwać i zabrać ze sobą 🙂
Sprawiają wrażenie w środku przejrzałych, chociaż są bardziej czerwono-pomarańczowe niż mocno czerwone.
Podlewam je codziennie i zraszam.
Na balkonie wystawionym na południe w słońcu wszystko bardzo się nagrzewa i ziemia dosyć szybko wysycha.
Wygląda na to, że szybciej dojrzewają, niż wybarwiają do pełnego koloru, albo ja oczekuję niewłaściwego koloru i zbyt długo trzymam na krzakach.
Sporo tych owoców nie zdążyło dobrze urosnąć, a już zmieniają kolor.
Może na tym balkonie jest za gorąco.
Jeśli wiesz, jaka to odmiana, to sprawdź w internecie kolor owoców. Nie wszystkie pomidory dojrzewają na czerwono.
Moi znajomi czekali ze zbiorem i skarżyli mi się, że pomidory, które mają ode mnie, nie dojrzewają jak trzeba. Gdyby słuchali, biorąc sadzonki, że niektóre z nich są pomarańczowe, a jedne wręcz zielono-żółte po dojrzeniu… 😉
Najprościej jest spróbować, czy smakuje jak dojrzały.
Jeśli daje się łatwo zerwać, a szypułka łatwo wyłamać, to też jest oznaka dojrzałości.
Na to wychodzi, Markocie.
Zasugerowałam się kolorem na opakowaniu i w internecie.
Kupiłam jako malinowe Saint Pierre, więc czekałam na kolor malinowych, ciemno czerwony.
Tu są opisane https://www.pomidorlandia.pl/pomidor-saint-pierre.html
Szybko zaczynają dojrzewać nawet zupełnie małe owoce.
Pewnie dlatego, że je zbyt późno wysiałam i wysadziłam.
Porzucę przyziemności.
Kto słucha tych słów?
https://twitter.com/Pontifex_pl/status/1297103718706548736?s=20
Może założę z Franciszkiem jakąś osobną wspólnotę.
To trochę z naszej łączki.
Ochrona domu Kaczyńskiego kosztuje ponad 20 mln zł rocznie.
O tym, że policja pilnuje domu Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu, wiadomo od dawna. Podobnie jak o tym, że policję wspomaga prywatna firma ochroniarska zatrudniająca m.in. byłych komandosów jednostki wojskowej GROM.
Na usługi firmy Grom Security Group Prawo i Sprawiedliwość wydaje rocznie ok. 2 mln zł z partyjnych subwencji – czyli pieniędzy publicznych, ale jednak przeznaczonych na potrzeby partii.
Do tej pory nie było jednak wiadomo, jak dużo zwykłego podatnika kosztuje stała ochrona policji, którą w okolicy swojego domu cieszy się Jarosław Kaczyński.
Prawdopodobną kwotę obliczył portal Onet, o pomoc prosząc nadinsp. Adama Rapackiego, byłego zastępcę komendanta głównego policji, a także byłego podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, a później Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Z obliczeń nadinsp. Rapackiego wynika, że całodobowa ochrona domu Kaczyńskiego przez policję pochłania ok 1,8 mln zł miesięcznie. To prawie tyle, ile partia rocznie płaci za ochronę swojego prezesa przez Grom Group.
Nie trudno obliczyć, że w skali roku stałe zaangażowanie policji dla zapewnienia bezpieczeństwa prezesowi PiS pochłania więc z budżetu państwa ok. 21,6 mln zł.
Bez komentarza.
Nie dałam kursywy. To był tekst z GW.
Dzieki za tweet Franciszka, Siodemeczko. Rozsylam go dalej.
Z ktorego artykulu GW jest to wyliczenie?
Z tego, Meki, https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,26231150,ile-kosztuje-podatnika-ochrona-domu-kaczynskiego-okazuje-sie.html#S.main_topic-K.C-B.1-L.1.duzy
A jak już jestem przy kosztach, to wspomnę, że poprzednie rządy bały się kupić nowe samoloty dla rządu, bały się niezadowolenia ludzi.
Obecny kupił trzy wypasione nowe samoloty, dwa mniejsze samoloty Gulfstream G550 i jeden Boeing 737-800NG.
Ale wszyscy latają samolotami LOT-u, bo w swoich mają za mało miejsca na nogi. Nie latają za darmo, a utrzymanie niewykorzystywanych samolotów kosztuje niemałe pieniądze.
Niektórzy tłumaczą, że wolą cywilnych pilotów, bo bardziej zważają na obowiązujące procedury bezpieczeństwa.
I tak, tamci bali się ludu, a lud ma to wszystko w głębokim poważaniu.
Sprawa procedur jest prosta. Gdyby LK leciał do Smoleńska samolotem LOTu, w ogóle nie byłoby próby lądowania. Gdyby Duda chciał odlecieć samolotem LOTu z zamkniętego lotniska, nikt nie potraktoeałby jego żądania poważnie.
Stanisławie, czyli lepiej LOT-em, to po co kupowali samoloty?
I tu sobie zaraz odpowiem, a czym by latała do domów nowa elita.
Może to lepiej, że latają, bo co wsiądą do samochodu to wypadek.
Kupili nowe samoloty, bo kto im zabroni?
Nie latają nimi, bo kto ich zmusi?
Wolnoć Tomku…
Dzisiaj był pogrzeb Pana Henryka Wujca, nie było nikogo z tzw. władz.
Chociaż widzę, że wieniec od PAD-a jest na grobie na pierwszym miejscu z dokładnie odsłoniętym napisem.
W ostatniej drodze przed złożeniem do grobu towarzyszyły Mu oklaski zebranych.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=3265033663544672&set=a.247567528624649&type=3&theater
Ja to wiem, Markocie, tylko nie rozumiem ludzi.
Nie rozumiem dlaczego raz ich oburza zegarek, a drugim razem miliardy nie poruszają.
Widzę to też na moim osiedlu, w czasach kiedy utworzyliśmy samodzielną spółdzielnię wyodrębnioną z wielkiego molocha, szukaliśmy dobrego fachowca do zarządzania administracją.
Zgłosiło się trochę doświadczonych ludzi, ale publika nie zgodziła się na stosowne wynagrodzenie, usłyszałam taki argument elokwentnej pani, że nie może administrator zarabiać więcej niż wysokość jej emerytury nauczyciela akademickiego.
Teraz spółdzielnią trzęsie gość, który robi interes życia zabudowuje każdy wolny kawałek (bezpłatnego) gruntu i nikt nie wie za ile i komu.
Na każdą inwestycję człowiek zawiera umowę nadzoru ze sobą na kwotę 500 tys. zł za budynek.Akceptuje to rada nadzorcza dobrana z cwaniaków zainteresowanych hurtowym nabyciem lokali na wynajem po ułamek kosztów, a może i za darmo, tego nikt nie wie.
I ludziska ani pisną.
Ktoś może mi to wytłumaczyć?
Czy ludziom imponuje rozmach przekrętów?
PiS kradnie. ale dzieli się łupem, a prezes spółdzielni urządza ładne chodniczki, klombiki, ławeczki i jest cudnie?
Siódemeczko, spółdzielnia to jest społeczeństwo w skali mikro. W mojej SM (ponad 3000 mieszkańców) najwyższy udział w walnym zgromadzeniu to było ok.180 osób (nie do końca zebrania, oczywiście). Ludzie generalnie chcą mieć święty spokój i niczego nie dotykać, aby móc spokojnie narzekać… Na walne przychodzą głównie nawiedzeni albo nabrzmiali pretensjami, w takiej sytuacji trudno o sensowny wybór organów spółdzielni.
U nas nie dochodzi do wyborów niechcianych kandydatów, Tetryku.
Żona prezesa prowadzi kancelarię adwokacką, a prezesa obsługuje 3-4 prawników.
Nie chce mi się już opisywać, bo to co widzisz w sejmie ze strony PiS, to jest dokładnie wypisz, wymaluj nasze zebrania.
Ostatnimi czasy zamiast zwolenników prezesa pojawiły się upoważnienia wystawione przez „członków” liczba członków rośnie zawsze przed walnym.
To jakiś cyrk jest, wyłączanie prądu, psucie nagłośnienia, unieważnianie głosowań, niedopuszczanie do głosu, długotrwałe przerwy w zebraniu na dowiezienie autokarem zwolenników.
Najbardziej bezczelne, wywody prawników lista możliwości jest nieograniczona.
Uzupełnienie.
U nas nie dochodzi do wyborów kandydatów niechcianych przez prezesa.
Nie ma mnie, bo jestem nie całkiem przytomna. Młody przyleciał.
Siodemeczko, czy nie ma innych, ktorzy widza to samo co Ty?
Moze dobrze by bylo porozmawiac z sasiadami? Samotna walka w takiej sytuacji to tylko szarpanie sobie nerwow.
Meki, my tu mieszkamy 40 lat i wiele osób już nie żyje, inni bardzo posunęli się w latach, a część wyprowadziła się i wynajmuje swoje mieszkania.
W moim domu ponad 50% to mieszkańcy przechodni.
A część nic to nie obchodzi, nie identyfikują się ze spółdzielnią, jako właściciele.
Teraz, to już nie ma o czym mówić.
Zresztą mnie nie chodzi o spółdzielnię, tylko o ludzi.
Zadziwiają mnie 10-15 lat temu byliśmy na chodzie i mogliśmy jeszcze dać odpór.
Zjedliśmy kupę zdrowia i tyle.
Ironia losu polega na tym, że dostałam kiedyś tam odznakę zasłużonego spółdzielcy w podzięce za to, że stworzyliśmy spółdzielnię, na której teraz może grasować bezkarnie garstka ludzi.
Była nas grupka opozycyjna.
Szukałam pomocy u posłów i różnych ludzi zajmujących się tematyką spółdzielczą.
Ale ja już spasowałam.
Prezes jest dziarskim emerytem wojskowym, był szefem zaopatrzenia w wojsku. Wie jak się sprawy załatwia.
To rzeczywiscie spoleczenstwo w skali mikro. Czesc zadowoli sie czastka lupu, nawet w postaci chodnika i klombu, wiekszosc ma w nosie. Smutne.
Haneczko, ale to tylko dlatego, że przyjechał, nic złego się dzieje, mam nadzieję?
Domowo samo dobre się dzieje 🙂
Dla Kingi
Cały czas o Niej myślę, przypominam sobie tamten czas i wszystkie tu nasze rozmowy.
Czytam Jej wiersze, te opublikowane i z zaskoczeniem odkrywam, że wszystkie prawie mają w sobie smugę cienia.
A dedykacja, którą napisała na tomiku z wierszami Bobika nosi datę 24.08.2015.
Pamiętam, że to był jej ostatni rękopis.
Miło że jesteś, lisku
Żyję tamtym czasem.
W związku z tym, że przekazałem nasze krakowskie mieszkanie w dobre ręce, które przy okazji gruntownego remontu „odgruzowały” bałagan dziesięcioleci, dostałem ostatnio paczkę z rozmaitymi szpargałami, głównie teksty Kingi, wiele całkiem mi nie znanych. Będę miał zagwozdkę, co z tego pokazywać, bo to jednak juwenilia. Ale znalazłem np. te wiersze dla dzieci, o których tu wspominałem, a nie mogłem się ich nigdzie doszukać. Przyznam, że nie doszedłem jeszcze do tego, żeby przejrzeć całą zawartość przesyłki.
A w laptoku też znajduję czasem rzeczy, od których można wymięknąć.
Trzeba było być Bobikiem, żeby umieć o swojej śmierci napisać następujący wierszyk.