Ponury walczyk
Ponure spory z ponurym Dyziem,
ponury kundel po łydkach gryzie,
ponuro krzyczy ktoś “kaśta wlazł!”,
ponury walczyk, raz dwa trzy, raz…
Ponure pary ponuro krążą,
ponure myśli dręczą i drążą,
ponuro biegnie ponury czas,
ponury walczyk, raz dwa trzy, raz…
Lecz gdy ponurość dojdzie do ściany,
może walc zdejmie ponure glany,
z pleców odrzuci ponury głaz
i bryknie sobie – raz dwa trzy, raz…
Kinga jak zwykle w dziesiątkę.
🙁 🙂
Ponurość doszła do ściany…
Znajomy wrzucił tekst, że wygrała Polska, dla której Chopin, Paderewski,Sobieski, Soplica, Pan Tadeusz (…) – to jedynie nazwy wódek.
PA, jesteś nadzwyczajny.
Dla Liska i nie tylko, fragmenty artykułu z „Polityki”:
Historia demokracji w gminie Cisna na Podkarpaciu miała dwa etapy: najpierw chaos post-Peerelu, następnie rządy kobiet. Chaos był rodzaju męskiego. Jak się tutaj mówi: przyszło nowe i chłopy, choć się starały, rozłożyły ręce, bo nowego nie zrozumiały. W gminie żyjącej z państwowych gospodarstw rolnych i wycinki lasów, pełnej drwali i ich spraw, 1989 r. tak wszystko pokomplikował, że powiedzenie „bieszczadzkie dzieci i drogi” służyło za zrozumiały w całej Polsce opis biedy i opuszczenia.
Mężczyźni nie dawali rady, Lasy Państwowe – największy pracodawca w regionie – upadały, „leśnym ludziom” skończył się świat, jaki znali.
W 1998 r. Elżbieta Łukacijewska przeprowadziła pierwszą ze swych siedmiu udanych kampanii i gmina Cisna wybrała ją na wójta. Renata Szczepańska stała za przyjaciółką murem. Było wkoło, jak mówią, trochę męskich podśmiewań, że gdzie te dwie długonogie blondyny się pchają, że pewnie nic nie potrafią. Niezbyt się tym przejmowały – powołały do życia jeden z pierwszych w Polsce NGO, ściągnęły do gminy holenderskie fundusze na rozbudowę szkoły. Akurat Lasy Państwowe wyprzedawały służbowe mieszkania w gminie – bez holenderskich pieniędzy ludzie nie mieliby za co ich wykupić. Właśnie te leśne mieszkania idące w prywatne ręce okazały się, jak to dzisiaj widać, początkiem odrodzenia Cisnej. Wiele z nich zamieniono na pierwsze agroturystyczne kwatery dla turystów, więc i turystów pojawiało się coraz więcej. Skromnie było, pokój z tapczanem, ale już miało właściciela – ktoś dbał, doglądał, starał się.
– Zależało nam na tym, by ludzie w gminie dostali narzędzia do zarabiania pieniędzy, a nie same pieniądze – mówi Łukacijewska. – Zobaczmy, co się dzieje dziś w Polsce: ludzie dostają pieniądze, nikt im nie mówi „starajcie się”, „uczcie się”. Rozdawnictwo wypacza społeczeństwo.
Z kolei ludzie z Cisnej ruszyli do Europy zarabiać. Ulubionym kierunkiem gminy była Norwegia. Pilarze masowo jeździli do Niemiec – teraz cenią sobie dobre niemieckie emerytury. Wielu wracało dorobionych, przywozili samochody, dokupywali ziemię, budowali pensjonaty. Interesy przechodziły z pokolenia na pokolenie. W niedawno zmodernizowanym z pomocą unijnych dotacji pensjonacie Bartka i Beaty Karnasów pośrodku wsi wisi fotografia z lat 60. – zaniedbany geesowski budynek, a wokół pustka. To ten sam budynek, w którym teraz jest pensjonat. Pokoje zarezerwowane na wiele miesięcy wcześniej, wszędzie wokoło to samo. Obok wujek ma sklep, a za wsią są jeszcze należące do rodziny stawy z pstrągami, restauracje i agroturystyka.
LP pozbierały się z kryzysu i teraz znów potrzebują drwali, ale wielu odchodzi z pracy w lesie – wolą za większe pieniądze wozić turystów bryczką po okolicy. Współczesna Cisna żyje z turystów – coraz rzadziej z „plecakowców” bez grosza przy duszy. Teraz najwięcej rowerzystów i narciarzy biegowych. Wszędzie pensjonaty i kwatery – także od dawna zabukowane. A obsługa w nich, i w sklepach przy głównej ulicy, coraz częściej ukraińska. – U nas mieszka 1,7 tys. ludzi, jesteśmy najmniej liczną gminą w Polsce, żyjemy wspólnie, jak jedna rodzina – mówi Bogusław Bajorek, przewodniczący rady gminy. – Ludzie są wobec siebie przyjaźni, jakby się komuś coś stało, od razu przybiegną pomóc. Księży też mamy u nas super – nigdy nie słyszałem, żeby któryś angażował się w politykę. Mówią tylko: idźcie głosować, żebyście potem nie narzekali.
Tu wszystko jest prostsze, a te warszawskie standardy polityczne nie mają w gminie Cisna zastosowania. Jeśli już mowa o warszawiakach w Cisnej, to raczej o tych, co kupili tu ziemię. Jest wielu uciekinierów z korporacji, są też ludzie z pierwszych stron gazet. Różnica między miejscowymi a nimi jest obyczajowa. Jeśli w gminie rzeka zerwie most albo trzeba zorganizować festyn z okazji Dnia Dziecka – Cisna skrzyknie się sama i to zrobi. Najwyżej przyjdą po dofinansowanie do wójtki. Jeśli na posesję warszawiaka spłynie z góry woda i utworzy kałużę, warszawiak pojawi się w urzędzie gminy z awanturą.
Nie ma w Cisnej ludzi bardziej roszczeniowych niż warszawka, co – jak mówią we wsi – doskonale oddaje widoczną z Cisnej sytuację ogólnopolską. W tym polityczną.
– Ludzie ze wsi Cisna są po prostu wolni na duchu – dodaje Łukacijewska. – Wiele przeszli, dorobili się na własnej pracy i są bardziej europejscy niż niektóre miasta.
Haneczko, wielkie dzieki. Naprawde ciekawe.
Dzisiejszy obraz wydaje sie odlegly latami swietlnymi od Opowiesci galicyjskich Stasiuka.
Mówię, że warto się przeprowadzić.
Wiem ze to odlegle od polskich spraw, ale sie podziele: w Jerozolimie juz prawie 3000 zakazonych, w kraju 1700 nowych dziennie 👿
W tym tekście przebija pogarda, Ma-Jo, a to jest nieprawda.
To są różni ludzie. Obawiam się, że pokazywane są nam obrazki prymitywnych typów, lub jakoś tam wykoślawiające obraz.
Zresztą na takich najczęściej zwraca się uwagę, po naszej stronie chamstwa też nie brakuje.
Współczuję bardzo, Lisku. Dobrze to nie wygląda.
Czy podjęto jakieś dodatkowe środki? A skutki są dosyć łagodne, czy ciężkie.
W wielu miejscach następuje nawrót choroby.
Ludzie zbyt wcześnie uwierzyli, że zagrożenie minęło.
U mnie na podwórku jest spory plac zabaw dla dzieci i pełno na nim dorosłych opiekunów, często par.
Nikt nie ma maseczek, siedzą ściśnięci na ławkach lub w gromadzie przy atrakcyjniejszych miejscach, gdzie pomagają dzieciom w zabawie.
Jarosław Kaczyński dla PAP:
Wygraliśmy mimo walki na zasadzie jeden przeciwko wszystkim, przy ostrej kampanii, często łamiącej wszelkie zasady; zwycięstwo w tej sytuacji jest ogromnym osobistym sukcesem prezydenta Andrzeja Dudy i ogromnym sukcesem partii.
I nikt nam nie wmówi, że białe jest białe…
Maseczki, ograniczenie zbiorowisk do 20 osob (co eliminuje spektakle). Niewspolmierne do skali problemu.
Zdaje się, że jest jakiś ostry przekręt z DPS-ami…
https://twitter.com/LewitujacyUmysl/status/1283059163720024071
Pan Maciej Lasek:
„…Chcecie mieć do kogoś pretensje o wynik wyborów?
Kierujcie je do władzy. Władzy która korumpuje i mami wyborców kolejnymi obietnicami. Kierujcie je do rządowych mediów, które sączą jad całą dobę. I, niestety, kierujcie je do kościoła, który włączył się aktywnie w kampanię Andrzeja Dudy.
Ale nie miejcie pretensji do ludzi, którzy ulegli tej propagandzie. Zamiast tego spróbujcie ich przekonać, że świat wygląda inaczej niż to przedstawia rządowa telewizja…”
Bardzo fajny RT w „Faktach po Faktach”. Mnóstwo dobrej energii. I rozsądnie gada: trzeba brać się do roboty. Partie można zmieniać, zapisując się do nich, ale niekoniecznie trzeba się do nich zapisywać, można działać w organizacjach pozarządowych, wspierać samorządy, robić różne pożyteczne rzeczy. I nie formuła zjednoczonej opozycji, tylko współpraca różnych środowisk – wspólne budowanie opozycji obywatelskiej. Platformę też trzeba przebudować i zmienić. No i nie zgubić kapitału zaangażowanej młodzieży. Świetnie, tak trzymać.
Przekręty trzeba ujawniać i rozpowszechniać jak najszerzej. Wyników nie zmienią, ale może dadzą do myślenia niezdecydowanym i obojętnym.
Obwody zamknięte od dziesięcioleci były manipulowane nawet na poziomie wyborów samorządowych. To aż się prosi, żeby wykorzystać, jeśli kogoś manipulacja nie brzydzi. A nie brzydzi wielu.
Podobno zaraz przed wyborami PKW wydała rozporządzenie, że w DPS-ach nie może być mężów zaufania.
Taaa, zapewne z powodu zagrożenia epidemiologicznego.
To zagrożenie jest bardzo poręcznym narzędziem, raz jest, a raz nie ma.
Wkurzają mnie, Doro, te jednakowe pytania dziennikarzy do zapraszanych gości
– Ale co konkretnie chce pan/i zrobić.
Wywiadowany mówi, mówi i ciągle słyszy, ale jak, co konkretnie i tak upływa prawie cała rozmowa.
Chyba nie są nastawieni na jakąś interesującą rozmowę, tylko jak kukukułki.
Irytują mnie te rozmowy i wszystkie są do siebie podobne, bo nie mogą być inne przy takiej sztancy.
Jeszcze do Liska.
Czy ludzie chociaż stosują te najprostsze środki?
U nas po kilku weselach nagle kilkaset chorych i kilka tysięcy w kwarantannie.
W wiadomościach podali, że ogniska zakażeń powstają teraz na pogrzebach i weselach.
Teraz wszystko irytuje. Trudno nad tym zapanować.
Dzień dobry 😐
Durnia mamy za prezydenta, powiedział kiedyś Lech Wałęsa.
Posłuchajcie:
https://www.youtube.com/watch?v=zu4x31g42K4&feature=youtu.be
Święte słowa (to o wypowiedzi L.W.).
W moich internetach rozhulał się Kazimierz Przerwa-Tetmajer z wierszem „Patriota”.
Ten prank nawet jeżeli jest fejkowy, to jakże trafiony. Ale myślę, że to naprawdę Duda dał się wkręcić. Straszny wstyd.
Jednak to prawda, potwierdza Kancelaria Prezydenta – dowiedzieli się dziennikarze RMF FM. „Sprawdzane ma być przede wszystkim to, jak to możliwe, że przypadkowym osobom udało się osobiście połączyć z prezydentem. Analizy wymagają procedury. Wyjaśnione musi być też co zawiodło, a także kto do tego dopuścił. Kolejna sprawa to intencje autorów materiału – czy chodzi tylko o internetowy żart, czy może była to akcja inspirowana przez rosyjskie specłużby i obliczona na skompromitowanie prezydenta tuż po reelekcji”.
Żałosne.
Dzięki, Doro.
To znana para naciagaczy ktora wrobila w podobny sposob wielu celebrytow roznego rodzaju.
Lista poprzednich jest w komentarzu pod filmikiem, m.i. Boris Johnson i Macron. Nie jest w zlym towarzystwie. Nie chcialo mi sie sluchac calosci wiec nie wiem czy mowil tam jakies wyjatkowe glupoty, ale np nie dal sie zdaje sie wciagnac w pulapke dotyczaca Trzaskowsiego.
Ale obawiam się, że żaden z nich nie wypadł tak kompromitująco.
Żenujący poziom angielskiego.
Doro, nie slyszelismy tych innych… Ostatnio podobno Harry wypadl szczegolnie glupio, myslal ze rozmawia z Greta Thurnberg (chyba maja takze kobiete w grupie) i wyplakiwal jej sie w rekaw na rozne osobiste tematy.
Angielski ma zly, ale to nie nowina.
Jedna rzecz to ten angielski, druga – treść. Np. że COVID może przyszedł z Ukrainy. I dał się wkręcić w sprawie Tuska. Powiedział, że Tusk go nie lubi. Na co ten już jak zwykle celnie odpowiedział na Twitterze: „I do like you, Mr. President. Especially for your openness”. 😆
😆 😆
Jak to powiadali starożytni Rosjanie?
Szczerość nie radość.
Jak w ogóle można mieć wątpliwości, że to nie prawdziwy wywiad?
Kto słyszał Dudę w Davos, rozpozna bez trudu jego angielski i jego zasób słów w tym języku.
Ale że nie rozpoznał rosyjskiego akcentu w kilku słowach „wywiadowcy”?
Pewnie nigdy nie rozmawiał z sekretarzem generalnym ONZ i myślał, że to akcent portugalski 😉
No i to podniecenie z faktu, że sam Guterres go zaszczyca…
Trzaskowski nawet po kielichu 😉 nie dałby się tak podpuścić.
I jeszcze ten niepodrabialny, głupawy rechot Czterech Liter 👿
Nie wiem na jakiej podstawie mozna zakladac ze Trzaskowski jest madrzejszy od Macrona, z cala sympatia i powazaniem dla obu, a ich uzasadnionym brakiem dla tego trzeciego, ale tak dziala poparcie 😉
Nie słyszałam numeru z Macronem, ale Trzaskowski pewnego „Amerykanina z Virginii” natychmiast zdemaskował, więc spokojnie zdemaskowałby i tych łebków 🙂 Nie mówiąc o tym, że nie gadałby takich bredni.
Lisku,
może na tej, że Trzaskowski świetnie zna angielski i raczej usłyszałby rosyjski akcent interlokutora.
To muzykalne ucho po tatusiu jest też słowiańskie 😉
Macron, notabene, mówi po angielsku świetnie, niebo lepiej niż PAD, ale kiedy mówi, słychać Francuza, który uparcie powtarza „very much important, too much favourable”, a myśląc „malhereusement” mówi „unhappily” zamiast „unfortunately” itp.
Zważywszy, że nigdy nie mieszkał w kraju angielskojęzycznym, radzi sobie świetnie i słuchacze przykładają wagę do tego, o czym mówi, a nie do małych błędów.
Natomiast PAD eksponuje wszystkie swoje braki do tego stopnia, że słuchacz skupia się tylko na tym przysłowiowym szpinaku między zębami i tłustej plamie na krawacie.
A już ten prezydencki rechot jest faktycznie nie do podrabienia.
Markocie, oni zmieniaja postacie pod ktore sie podszywaja w zaleznosci od sytuacji. Boris Johnson niezle zna angielski..
Moze np zaaplikowaliby mu postac Gerty Thurnberg, uzywali jej parokrotnie.
To jest ponoc nagranie numeru wycietego Macronowi, on rozmawial z „Zelenskim”
https://www.youtube.com/watch?time_continue=13&v=3reoFBejQcQ&feature=emb_logo
Dla mnie najsmieszniejsza jest reakcja polskiej kancelarii prezydenckiej o rosyjskich specsłużbach i probie kompromitacji
Lisku, nie napisałem, że R.T. jest mądrzejszy od E.M. (ani nawet od niektórych innych wkręconych rozmówców), bo do tak autorytatywnych konstatacji nie mam podstaw.
Ale jestem absolutnie pewny, że połapałby się znacznie szybciej niż PAD.
No widzę, że Macron rozmawiał z „Zelenskim”, ale przez dwóch tłumaczy 🙂 I nie gadał takich bzdur jak Duda.
No słuchajcie, może to gejmczejndżer ?!
https://wyborcza.pl/7,75398,26130988,sn-nie-przesadzil-o-statusie-neosedziow.html#S.koronawirus-K.C-B.2-L.1.male
Jeszcze wcale nie wiadomo, kto będzie zatwierdzał te wybory i czy w ogóle…
To teraz rozumiem jak dziala poparcie dla Dudy 😈
Rozrywkowe wiesci z moich stron: jest propozycja lock-downu – tylko nocami (i w weekendy) :)))
No, dla rozrywkowego Tel-Awiwu to na pewno problem. 😉
To jak głodówka rotacyjna. Między posiłkami.
Z FB: „Tak naprawdę to prezydent Duda wkręcił komików. Byli przekonani, że rozmawiają z kimś, kto rządzi Polską”.
PAD jest przeciwny burzeniu pomników i to mu się chwali
🤣 Dawid Iljicz?
A w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP było nawet dłużej o wtopie „Anżeja” (na szarym końcu – czego akurat bym nie kwestionował), choć rzecz jasna w wersji dlań jak najkorzystniejszej. Przykrojono toto, polukrowano i przedstawiono w kontekście innych (zacniejszych) wkręconych. Dlaczego jednak pośród tych ostatnich umieszczono focię Władimira Władimirowicza, pojęcia nie mam. Ale się domyślam 😉
Dawid Mikelandżelowicz Uljanow 😉
Jednak to on został wybrany i od tego nie uciekniemy w żarty i pokpiwania.
Jest i nie zawaha się siebie użyć w wiadomym interesie. Z tym trzeba się zmierzyć.
Taaa.
Tylko jak?
Uparcie mówmy i róbmy swoje.
W związku z faktem, że obchodzenie Halloween szkodzi pamięci zmarłych, niszczy katolicką tradycję i zagraża duszy, do Sejmu wpłynął projekt nowej ustawy, a jeden z artykułów brzmiałby tak:
„Kto w dniu 31 października chodzi i puka po mieszkaniach, prosząc o cukierki, lub ostrzegając przed popełnieniem złośliwego żartu – podlega karze grzywny w wysokości co najmniej 500 złotych lub karze ograniczenia wolności”
Proponowany jest areszt co najmniej 15-dniowy.
Aktualne prawo zobowiązuje każdego do meldowania czynów karalnych popełnianych przez nieletnich, a najdotkliwszą karą dla małych przestępców będzie chyba przepadek „rzeczy uzyskanych w związku z popełnieniem czynu karalnego”.
Zabiorą im cukierki i zeżrą sami 🙄
Marzannę i Kupałę też zaaresztują?
No i trzeba wreszcie coś zrobić z teutońskimi choinkami.
czy te zaaresztowane cukierki zeżre dzieciom mordo iuris?
choinki są spoko, bo sięm pod nimi rodzi dzieciątko J.
Przeciw Hello Kitty juz jest ustawa? 🙂
Tele Tubbies też prawie trafiły na indeks.
Mój operator sieci telefonicznej przysłał mi na życzenie Ministerstwa Zdrowia, które nie ma moich danych kontaktowych, SMS z propozycją zainstalowania aplikacji informującej o bliskim kontakcie z osobą zakażoną.
Stosowanie tej aplikacji jest dobrowolne.
Pradopodobieństwo takiego kontaktu jest nikłe, choć liczba przypadków znowu rośnie…
Aplikacja ma informować o kontakcie bliższym niż 1,5 m i czasie dłuższym niż 15 minut z jedną lub wieloma osobami (czas sumowany) na dzień.
Poinformowana osoba może zadzwonić po dalsze informacje na infolinię SwissCovid.
Przeciw Hello Kitty byla pare lat temu cala kampania, to podobno wcielenie nieczystego…
Dobrowolna aplikacja kowidowych kontaktow jest u nas do sciagniecia na stronie ministerstwa zdrowia, ale oprocz tego w sytuacjach podbramkowych jest wlaczana niedobrowolna.
A jakie sytuacje uważane są za podbramkowe?
Szybka i masowa zakazalnosc.
Było już coś takiego w praktyce?
Podczas pierwszej fali i obecnie.
Czy ta aplikacja działa też przy zablokowanej lokalizacji?
Głupia jestem, przecież kupiliśmy super szpiona do podsłuchiwania i śledzenia wszystkich.
I to izraelskiego 😆
Lisku,
ale żeby ta aplikacja działała, to trzeba wprowadzić do niej dane osób zakażonych/nosicieli, które przecież wcale nie muszą mieć telefonu komórkowego albo nosić go stale ze sobą.
Telefon leży sobie spokojnie w domu, a nosiciel hasa po sklepach, lokalach, jeździ publicznymi środkami lokomocji itd.
W Polsce takie osoby skazywane są na kwarantannę, która jest kontrolowana mniej lub bardziej sumiennie, a jej łamanie bywa surowo karane. W Szwajcarii zaleca się dobrowolne unikanie kontaktów przez 10 dni.
Rzeczywiscie jednym ze sposobow uchylenia sie od tego jest zostawianie w domu komorki lub uzywanie komorki niemadrej, nie ma obowiazku noszenia smarfona ze soba. Ale gdy bylo bardzo zle a musialam wyjsc, wolalam dac sie namierzyc. Szczegolnie w okresie gdy testow bylo za malo i dostep do badan byl ograniczony do tz symptomatycznych kontaktow.
Doradca izraelskiego rządu prof. Waxman mówi, że istniejący system śledzenia kontaktów nie jest skuteczny, zatrudniono w nim też niewystarczającą liczbę pracowników.
W tej chwili niemożliwe stało się przerwanie łańcucha infekcji, nawet gdyby istniał skuteczny system.
Infekcja wyszła poza znane ogniska i stała się zbyt powszechna. Rządzi chaos.
Szkoły zostały otwarte zbyt wcześnie, testy były przeprowadzane zbyt ślamazarnie, zaufanie społeczne osiągnęło dno, co powoduje malejącą gotowość do przestrzegania rygorów pandemicznych. Z osób, które powinny poddać się kwarantannie jedynie jedna czwarta jej dochowuje, politycy zaś nie świecą dobrym przykładem.
Krytykowane są błędy w rządowym postępowaniu z wirusem. Brakuje informacji i przejrzystości, dane nie są gromadzone i udostępniane w wystarczającym stopniu, a także brak wymiany między poszczególnymi ministerstwami.
Czytam tę analizę na niemieckim portalu, bo Niemcy bardzo dokładnie przyglądają się sytuacji w Izraelu w obawie, czy nie popełniają tych samych błędów.
U nas kwarantanna trwa dwa tygodnie, dobrowolna jesli sie wie a nie jest sie namierzonym, obowiazkowa jesli jest sie namierzonym.
Teraz wszyscy nam sie przygladaja wlasnie z tego powodu 😉
System śledzenia kontaktów o ktorym mowi Waxman to system epidemiologiczny, nie technologiczny.
Techniczny (tracking) ma wszędzie za mało danych (i uczestników), aby był skuteczny.
W moim telefonie (prepaid) internet mam tylko w domu, więc instalacja tej aplikacji mija się z celem.
U nas epidemiologiczny (tz przepytywanie delikwenta) jest malo skuteczny bo zle zorganizowany, za to technologiczny, w formie niedobrowolnej, nie doskonaly ale ponoc calkiem niezly. Wiekszosc nie rozstaje sie ze smartfonami, tu ludzie maja potrzebe ciaglego kontaktu rodzinno-towarzyskiego 🙂
W Szwajcarii problem nie jest tak duzy, osobiste systemy ochrony sa wazniejsze, szczegolnie jesli np praca nie wymusza kontaktu z duza liczba osob.
Tu też wszyscy chodzą ze smartfonami, w pociągu nie ma już rozmów między pasażerami, każdy siedzi z nosem w ekranie, ale nie każdy chce być kontrolowany, więc ludzie niechętnie instalują aplikację, a zmusić się nikogo nie da.
Jeśli w Izraelu tracking funkcjonuje tak dobrze, to powinno być wiadomo, gdzie i kiedy ci wszyscy zainfekowani się poruszają lub przebywają. A ich kontakty są ostrzegane przez system.
Ale wygląda, że wcale tak nie jest albo ludzie nie traktują ostrzeżeń poważnie, skoro jest taki przyrost zakażeń i to codziennie.
U nas już lamentują, że wzrosło do 142 w ciągu ostatniej doby, a w kraju roi się od turystów, także z zagranicy.
Szwajcarzy są zniesmaczeni, że wszędzie w Szwajcarii, gdzie jest pięknie i atrakcyjnie, spotykają… Szwajcarów 🙄
Hotelarze narzekają, że goście jadą na noc do domu albo preferują apartamenty względnie camping.
Gminy górskie wywieszają tablice z zakazem nocowania (camperem) na górskich parkingach.
Dokąd stąd uciec?
Moi młodzi chcą na wakacje do… Anglii 🙄
A. System elektroniczny funkcjonowal podczas pierwszej fali po czym zostal wylaczony, uruchomiono go ponownie dopiero na poczatku lipca, gdy bylo juz okolo 1000 nowych dziennie, a i to z pewnymi ograniczeniami.
B. System elektroniczny wlacza sie w momencie gdy osobnik otrzymuje pozytywny wynik badania krwi, do tego czasu osobnik sie peta i zakaza. A liczba dziennych zakazen jest zalezna m.i. takze od wyjsciowej liczby juz zakazonych.
A raczej jego kontakty sie petaja, on sam nie.
Markocie, ale przecież kartę w telefonie taką czy inną obsługują jakieś konkretne podmioty i poza zasięgiem wi-fi włącza się 4G i dostęp do sieci masz prawie wszędzie.
Kiepsko to widzę. Dopóki nie będzie skutecznego lekarstwa to rzyć blada.
A i lekarstwo może być czasami gorsze od choroby, bo niektóre mają dużo złych skutków ubocznych i stosuje się je tylko w sytuacji ratowania życia.
Przynajmniej tak tłumaczą lekarze epidemiolodzy.
A tu nie wiadomo, co dalej z tym, co jest, bo media donoszą, że osoby, które wyzdrowiały po zakażeniu nie wytworzyły wystarczających przeciwciał i ulegają ponownym zakażeniom.
Nie jest wykluczone, że nastąpiły mutacje.
Nie rzyć, tylko życie, Ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Dzień dobry z kawą.
https://demotywatory.pl/uploads/201703/1489602669_gvw3ek_fb_plus.jpg
Dzien dobry 🙂
Lekarstwo jest malo prawdopodobne bo na wirusy rzadko bywa, raczej szczepionka, z ograniczona efektywnoscia. Znaczacych mutacji zdaje sie nie bylo.
@mt7
Dostęp do sieci (internetu) mam, jeśli jest w abonamencie lub się zaloguję tam, gdzie jest darmowy.
Aplikacja korzysta z bluetooth. Potrzebny jest też sporadyczny dostęp do WLAN. Działa w ten sposób, że telefony z tą aplikacją rejestrują kontakt między sobą wysyłając specjalny sygnał (ciągi liczbowe zmieniające się co chwilę) i przechowując je przez dwa tygodnie.
Jeśli któryś z właścicieli tych telefonów zrobi sobie test i wynik będzie pozytywny, otrzymuje od lekarza specjalny kod, który powinien wprowadzić do aplikacji. Wówczas wszyscy, z którymi miał w ciągu owych 2 tygodni kontakt dłuższy niż 15 minut dziennie zostają o tym powiadomieni.
Osoba zakażona powinna się poddać kwarantannie, a jej kontakty mają skonsultować dalsze postępowanie z infolinią. Jeśli mają już symptomy, to z lekarzem i zrobić test. Testy są bezpłatne.
To ma pomóc w przerywaniu łańcucha infekcji.
W tej chwili, wobec 130 nowych przypadków dziennie na 8,5 mln osób, prawdopodobieństwo takiego kontaktu jest znikome.
Największe chyba w środkach komunikacji publicznej, ale tam jest obowiązek noszenia maski.
Okazuje się też, że ponad 20 proc. chętnych do zainstalowania tej aplikacji ma za stare telefony 🙁
Potrzebne jest minimum iOS 13.5 albo android 6.
Mój się jeszcze załapuje.
Aplikacja zapewnia maksymalnie możliwą ochronę danych, zatem nie dowiem się, gdzie ani kiedy był ten niebezpieczny kontakt.
Nie jest kompatybilna z systemami w sąsiednich krajach.
Każdy sobie rzepkę skrobie.
Robię kolejny chleb apulijski.
Ze wszystkich dotychczasowych ma największe wzięcie.
Wiele krajow ma podobne aplikacje, dzialajace na mniej wiecej tych samych zasadach – polaczenie bluetooth z lokalizacja telefoniczna i dodatkowymi danymi.
System zastosowany w Izraelu został zakazany przez Sąd Najwyższy, bo był używany do tropienia lokalizacji osób z wirusem jak terrorystów.
Shin Bet się tłumaczył, że chodziło o kontakty zakażonych z innymi osobami, którym wysyłano SMS, aby udały się na kwarantannę.
Na takie postępowanie skarżyli się na przykład dziennikarze, którzy chcieli chronić swoje źródła informacji.
Ponieważ robiono to bez stosownego prawa legalizującego takie postępowanie, sąd nakazał wyłączenie systemu.
Czy teraz jest już podstawa prawna?
Markocie, dosc kategorycznie podajesz informacje przedawnione i niedokladne. Szin Bet zostal o to poproszony przez premiera w stanie wyjatkowym, gdy na dodatek rzad byl rzadem przejsciowym, nastepnie Sad Najwyzszy postawil warunek ze ma to przejsc przez parlament gdy juz bedzie regularny parlament, co tez zostalo od razu wykonane, to wszystko bylo jeszcze podczas pierwszej fali, gdy liczba chorych podwajala sie co pare dni, caly kraj siedzial w zamknieciu, jak pisalam uprzednio byla to sytuacja podbramkowa, i jak na moje rozeznanie calkowicie uzasadniona. Dziennikarze zwrocili uwage ze to moze ujawniac ich zrodla i od razu zostali z tej obserwacji wykresleni. Szin Bet bardzo nie chce sie tym zajmowac i w obecnej rundzie zostal do tego prawie zmuszony, podczas gdy ich glownodowodzacy prosil by uzywac ich tylko gdy nie ma wyjscia. Na uruchomienie tego podczas drugiej fali to tez przeszlo przez parlament i ustanowiono prawo i warunki.
Podczas pierwszej fali regularne wojsko takze roznosilo zywnosc w ostrzej zamknietych miejscowosciach i ogolnie kazdy robil co mogl bo nikt nie wiedzial co bedzie.
Ciekawe co z Rysiem…
p.s. Co do metody, tylko mala czesc metod uzywanych do walki antyterrorystycznej nadaje sie do takiej masowki jak epidemiologia kowida. Wiekszosc to dane zbierane przez centrale telefoniczne o ruchach komorek (uzywane np w wypadkach podejrzenia o morderstwo, gdy chce sie sprawdzic czy podejrzany byl w miejscu zbrodni w okreslonym czasie przeszlym).
Lisku,
przecież nie piszę, że inicjatywa wyszła od służb specjalnych, ale metoda nie była legalna i na to zwrócił uwagę sąd, który 27. kwietnia zabronił jej (tymczasowo) stosować.
Nielegalna metoda stosowana w dobrej wierze jest nadal metodą nielegalną.
Informacje mam z Neue Zürcher Zeitung, którą uważam za gazetę rzetelną i dosyć godną zaufania.
Inicjatywa premiera byla chyba legalna poniewaz uprzednio oglosil stan wyjatkowy, ale wolno mu bylo to zrobic tylko krotkoterminowo. Organizacje praw czlowieka, slusznie sie bojac zapedow Bibiego, ktory w tym okresie w ogole usilowal decydowac o wszyskim sam, odwolaly sie do sadu, i sad nie zabronil ani nie przerwal lecz wyznaczyl termin do ktorego zaczynajacy znow dzialac parlament mial sprawe zatwierdzic. Spoznili sie o chyba trzy dni, przez co przez te trzy dni zgodnie z orzeczeniem system nie dzialal. Ale mechanizm nie byl nielegalno „bo tak sie szuka terrorystow”, jak napisalas, sprawa dotyczyla tego komu wolno cos takiego powolac.
W ramach legislacji bardzo dokladnie obwarowano dostep do informacji oraz ograniczono czas jej przechowywania do zdaje sie dwoch tygodni. Sam pomysl nie byl zly, mimo oczywistego niebezpieczenstwa przy potencjalnym naduzyciu, problemem byl jak zwykle BN. Przeciwnicy bali sie glownie mozliwosci ze on to zostawi na dluzej lub wykorzysta niezgodnie z przeznaczeniem.
W tej chwili jest fala demonstracji, moze jednak sie go w koncu pozbedziemy.
Napisałam: „był używany do tropienia lokalizacji osób z wirusem jak terrorystów”
Czyli na tych samych zasadach prawnych, co nie zostało wcześniej zalegalizowane przez parlament.
Chodziło mi o to, że metoda stosowana wobec terrorystów miała podłoże prawne, ale nie można automatycznie rozciągać jej na wszystkich pod pretekstem walki z pandemią. Bo w ten sposób można inwigilować różne grupy pod byle pozorem. Dla ich dobra, oczywiście. Chodzi też na przykład o czas przechowywania zebranych danych. I rodzaj tych danych oraz określenie, kto może mieć do nich dostęp.
Widzę, że w międzyczasie myślałaś o tym samym 🙂
Normalnie panstwo nie ma w ogole prawa wiedziec gdzie znajduje sie obywatel, bez wzgledu na metode i inne dookreslenia. Po to by otrzymac taka informacje trzeba zezwolenia sedziego, tak sie robi np gdy ktos jest podejrzany o popelnienie zbrodni.
Ale w tym wypadku mozliwe ze wlasnie bylo podloze prawne do rozszerzenia, bo, jak napisalam, ogloszony zostal Stan Wyjatkowy. To pewniem prawny przezytek na czasu naglego niebezpieczenstwa, jak wojna, dajacy wladzy ogromne przywileje, nie istniejace w normalnym trybie. Bez tego wladza nie moglaby np kazac obywatelom nie wychodzic z domu itp, tego tez nie ma w normalnym prawie.
U mnie też musiano, powołując się na konstytucję, wprowadzić (po raz pierwszy od II wojny światowej) rodzaj stanu wyjątkowego (ausserordentliche Lage), który dawał uprawnienia władzom federacji na wprowadzenie przepisów bezpieczeństwa obowiązujących w całym kraju, np. kontrole graniczne i tzw. lockdown.
Wszystkie granice pozostały jednak otwarte dla pracowników transgranicznych.
Teraz kantony kombinują z różnymi ograniczeniami na własnym terenie, a wprowadzenie obowiązku noszenia maseczek w środkach komunikacji publicznej wymagało znowu decyzji rządu federalnego za zgodą wszystkich kantonów. No bo co to za sytuacja, kiedy jeden pociąg jedzie przez 5 albo więcej kantonów, a w każdym obowiązują inne przepisy… 🙄
„Shin Bet się tłumaczył” – nie musial sie z niczego tlumaczyc.
Inny swiat 🙂
Lisku,
naprawdę tak się identyfikujesz ze służbami specjalnymi Izraela, że czepiasz się każdego „niesłusznego” sformułowania?
Właśnie słyszę w radiu, że na Florydzie system „contact tracing” załamuje się kompletnie z powodu bardzo wielkiej liczby kontaktów, które muszą być powiadomione o możliwości zakażenia.
A w piecu rumieni się chleb apulijski, który udało mi się dzisiaj naciąć naprawdę ostrym nożem.
Nie „czepiam sie”. W tym co napisalas ani jedno zdanie nie bylo dokladne. I nie ma to nic wspolnego z tym z czym sie identyfikuje.
Piszę z taką dokładnością, jak widzi to świat i jego media.
Jako insider możesz prostować i uzupełniać.
Skoro jednak tak cię to drażni, to przestanę pisać na ten temat i zajmę się moją kuchnią. Chleb właśnie wyjęłam. Gotuję risotto z borowikami.
„Swiat” jako jedna gazeta to moze troche za duzo powiedziane. Zreszta nie czytalam artykulu, tylko twoje streszczenie.
Osobiscie, gdy rozmawiam z osoba z innego kraju na temat tego innego kraju, przewaznie formuluje bardziej pytania niz stwierdzenia, nawet jesli cos przeczytalam. M.i. dlatego, ze bedac uczestniczka roznych zdarzen i potem czytajac o nich w prasie, zdaje sobie sprawe z mozliwosci rozdzwiekow.
A to ze pisali to dobrze, bo temat, przedstawiajac go szerzej i nie ustawiajac nikogo, jest bardzo istotny – do jakiego stopnia sytuacje zagrozenia pozwalaja na naruszenie praw czlowieka.
Lisku, ja też jestem zaniepokojona milczeniem Rysia.
Mar-Jo, mam nadzieje ze po prostu woli brykac w zielonym.
Przypomnialy mi sie pierwsze badania epidemiologiczne – chorych przepytywano i wyniki publikowano w internecie, bez nazwiska, by kazdy mogl sobie poczytac i zobaczyc czy tam byl, np „chory nr 152 dnia tego o godzinie tej byl w kawiarni takiej, potem w supermarkecie przy ulicy x itd”, w rezultacie osoby wiedzace kim jest chory no 152, np jego rodzina, mogly takze sie dowiedziec gdzie byl, i przynajmniej dwa skoki w bok sie wykryly w ten sposob 😉 Na dodatek tych tras bylo coraz wiecej i nie dawalo sie tego sledzic, a aplikacji jeszcze nie bylo. Jak to dzialalo w Polsce?
Ryś do 10 lipca umieszczał wpisy na FB.
Spędza czas na działce, cieszy się światem, ogrodnictwo wciągnęło Rysia zupełnie.
Codziennie umieszcza wiersze z ciekawymi ilustracjami, prezentuje książki, plony ogrodnicze i kwiaty.
Oczywiście komentuje bieżące wydarzenia.
Od 10 lipca nie ma wpisów, może wyjechali gdzieś.
Lisku
przykro mi z powodu wczorajszej irytacji, ale jest jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia.
O ile się orientuję, to służby specjalne na zlecenie BN śledziły (elektronicznie) ludzi ze smartfonami (gdzie bywali i z kim się kontaktowali) bez ich wiedzy i zgody, zbierając dane i je gromadząc bez określonych ram czasowych i prawnych.
Jest różnica, czy dobrowolnie instaluję sobie aplikację, która nie zapisuje trasy moich wycieczek, tylko neutralny serwer kojarzy moje kontakty z innymi użytkownikami aplikacji, czy ktoś „w sytuacji podbramkowej” postanawia obserwować potajemnie, gdzie bywam i z kim się spotykam.
To jest bardzo daleko idąca inwigilacja, na którą w niektórych krajach potrzebna bywa zgoda sądu w każdym indywidualnym przypadku.
Artykuł w NZZ jest dla abonentów, ale ten jest ogólnie dostępny
https://www.faz.net/aktuell/politik/ausland/israel-hoechstes-gericht-stoppt-corona-handy-ueberwachung-16743621.html
a. Nie bez ich wiedzy, to zostalo ogloszone w telewizji zanim zostalo wprowadzone w zycie (z mocnym poparciem glownej epidemiolog ministerstwa zdrowia).
b. Zabroniono ludziom wychodzic z domu takze bez ich zgody, takze w Szwajcarii.
c. Co do aspektu prawnego, jeszcze go raz: nasze (dosc drakonskie) prawo stanu wyjatkowego, odziedziczone jak wiele innych naszych praw z brytyjskiego kodeksu z czasow mandatu brytyjskiego, daje rzadowi, w czasach wyjatkowych, prawo narzucenia zupelnie czegokolwiek uzna za potrzebne oraz zawieszenia jakiegokolwiek istniejacego prawa uzna za nieprzydatne, na okres trzech miesiecy, z wyjatkiem czesci trzech praw podstawowych, stanowiacych u nas cos w rodzaju konstytucji, z ktorych jednym jest prawo godnosci czlowieka. Organizacje odwolaly sie do sadu z zapytaniem czy taka inwigilacja godzi w godnosc czlowieka (czy tylko w jego wolnosc, tak jak zakaz wychodzenia). Sad nie wydal orzeczenia w tej sprawie i wbrew temu co napisalas nie przerwal uzycia mechanizmu, lecz nakazal wprowadzenie nadzoru komisji parlamentarnej tydzien po orzeczeniu, co zostalo wykonane z trzydniowym opoznieniem.
Miesiac potem, gdy okazalo sie ze kto nie chce, takze ludzie zakazeni, zostawiaja komorke w domu i wychodza, ktos zaproponowal by w tym okresie noszenie komorki bylo obowiazkowe tak jak noszenie dowodu osobistego, i ta propozycja zostala od razu i definitywnie odrzucona.
Dobrowolne aplikacje sa swietne, ale nie dzialaja bo nikt ich nie sciaga.
Faktem jest ze, z roznych powodow, w pierszej fali zmarlo w Izraelu okolo 350 osob, podczas gdy w Szwajcarii zmarlo 2000.
Z kim sie kontaktowali nikt nie sprawdzal bo z kim rozmawiasz przez telefon nikogo nie interesuje, a jesli stoisz obok chorego ktorego w ogole nie znasz to owszem.
Ja pas.
p.s. Pojecie „z kim sie kontaktowal”ma sens tylko jesli ktos takie dane przeglada i sprawdza kim sa osoby znajdujace sie obok siebie, nie jesli algorytm wysyla automatyczny sms. Pod tym wzgledem mechanizm nie rozni sie od dobrowolnych algorytmow, ktore zreszta tez mozna naduzywac jesli ktos sie uprze.
W Szwajcarii nikomu nie zabroniono wychodzić z domu.
Zabroniono zgromadzeń większych niż 5 (nie mieszkających ze sobą) osób.
Nikt nie legitymował ludzi na ulicach, także podczas szczytu zachorowań, gdy codziennie przybywało ponad 1500 nowych przypadków, a Szwajcaria zajmowała na świecie 6. miejsce pod względem liczby zakażeń. Nigdy nie było (i nadal nie ma) kontrolowanej kwarantanny.
I nie wiem czy to dobrze. Szwecja tez usilowala na nic nie wplywac i teraz zaluje.
W Hiszpanii i Wloszech byl w roznych miejscach total lock-down, u nas nie. Tu w niektorych momentach byly ograniczenia oddalania sie od domu ponad 100 metrow, z wyjatkiem okreslonych powodow (lekarz, zakupy, demonstracja itp), ale nikogo nie legitymowano, maksimum pytano gdzie mieszka i proszono o powrot do domu. Wszyscy wiedzieli przez caly czas ze cala zabawa opiera sie prawie wylacznie na dobrej woli obywateli i jest dla nich. Kwarantanna dla chorych i kontaktow byla obowiazkowa, choc bardzo wielu kontaktow nie przestrzegalo (w okresie rozluznienia wiekszosc nie przestrzegala). Teraz na poczatku drugiej fali byly grzywny za nienoszenie masek, bo tego tez nikt nie przestrzegal.
Rozne kraje wprowadzaly rozne metody, wszyscy przygladaja sie sobie wzajemnie, i nadal probuje sie ustalic co dziala najlepiej.
Obecnie probuje sie lzejszy rezim, nie ma ograniczenia ruchu, tylko ograniczenie zebran, mimo ze mamy juz 2000 nowych przypadkow dziennie, ale chodzi glownie o probe utrzymania otwartej gospodarki.
Siodemeczko, dzieki za wiesc o Rysiu.
Aplikacja, którą mogę sobie zainstalować, ma wykazywać moje „kontakty”, ale przecież nie ludzi, z którymi telefonuję, lecz przebywam w odległości nie większej niż 1,5 m dłużej niż 15 minut dziennie (w sumie).
Ta na Florydzie właśnie „nie wyrabia” z automatycznym powiadamianiem.
Na ile zdyscyplinowane są społeczeństwa, widać po respektowaniu dobrowolnych restrykcji, a zwłaszcza po poluzowaniu lockdownu, ale zaleceniu zachowania dalszych zasad bezpieczeństwa.
Ludzie już tak przyswoili i zaakceptowali social distancing że tradycyjny uścisk dłoni na powitanie i pożegnanie, bez którego trudno wyobrazić sobie kontakt ze Szwajcarem, zanikł prawie kompletnie.
A jeszcze niedawno (3 lata temu) była wielka afera, kiedy kilku uczniów z islamskich rodzin demonstracyjnie odmówiło podania ręki nauczycielce (utarty obyczaj szkolny), bo jest obcą kobietą 🙄
Doszło nawet do debaty w parlamencie.
Przeczytane w internecie:
„Rozmowa z Macierewiczem to jak gra w szachy z gołębiem. Na koniec i tak porozrzuca wszystkie figury, obsra szachownicę, oświadczy że wygrał i odleci.”
Jak golab oswiadcza ze wygral?
Nasz system tez rejestruje wylacznie odleglosc fizyczna i trwanie, i informuje automatycznie bez podania z kim byl kontakt, dlatego napisalam ze pod tym wzgledem nie rozni sie od sciaganych aplikacji.
Florida ma 20 milionow mieszkancow, mozliwe ze im sie system zalamuje.
Nieprzestrzeganie przepisow dystansu jest u nas czeste wsrod mlodych, ktorzy podczas pierwszej fali dostali w kosc tak jak inni mimo ze sami nie czuli sie zagrozeni, a wplyw na prace i place byl wiekszy. Starsi nadal uwazali na siebie nawet bardziej niz reguly tego wymagaly. Bardzo to widac po obecnej statystyce chorych – najwiecej przypadkow jest wsrod osob 20-29 letnich, w gore sie konsekwentnie zmniejsza, tylko 14% chorych ma ponad 67 lat, co tez tlumaczy stosunkowo niski, jak narazie, procent ciezko chorych.
Kiedys Dora wrzucala co jakis czas swieta i obchody zwiazane z kazda data, przydalo by sie troche swietowania…
(60 i ponad, nie 67)
Przestali mi ten newsletter przysyłać 🙁 Też bym się trochę pośmiała, bo nie ma ostatnio zbyt wielu powodów.
Święta do końca lipca:
12 lipca – Światowy Dzień Imprezy
14 lipca – Dzień Łapania za Pupę
15 lipca – Dzień bez Telefonu Komórkowego
16 lipca – Dzień Księgowego
18 lipca – Międzynarodowy Dzień Nelsona Mandeli
19 lipca – Dzień Czerwonego Kapturka
22 lipca – Dzień Liczby Pi
23 lipca – Dzień Włóczykija
24 lipca – Dzień Policjanta
25 lipca – Dzień Bezpiecznego Kierowcy
29 lipca – Święto narodowe Ólavsøka (Wyspy Owcze)
31 lipca – Wigilia Lughnasadh
(za http://kalendarzswiatnietypowych.pl/)
Dzień Imprezy skończył się, zgodnie z kalendarzem, złapaniem naz wszystkich za Pupę… 😉
22 lipca – Dzień Liczby Pi?
A nie 14 marca pisane po amerykańsku?
Miejsce w Monachium, które często odwiedzałam. Nagranie – świeżynka.Dla mnie z tą arią nierozerwalnie związany jest „mały pinczero” Kingi…
https://www.facebook.com/medicitv/videos/2659076114336303
Markocie – też się zdziwiłem! 🙂
Jak sie obchodzi Dzień Czerwonego Kapturka?
Z wikipedii: „o 22 lipca obchodzony jest dzień aproksymacji π, według sposobu zapisu daty 22/7≈3,1428”
Aha, no to dwa dni na cześć Pi 🙂
Stala grawitacji zdaje sie nie ma wlasnego dnia, tez jej sie nalezy…
Dzień Czerwonego Kapturka można uczcić pijąc Rotkäppchen – słynnego NRD-owskiego szampana, którego tradycja kultywowana jest do dziś.
To jest nawet pomysl. Do jutra nie zdaze poszukac, ale jakies wino zakapturowane na czerwono sie w domu znajdzie. Ewentualnie owocowy kapturek polany campari.
A wiec, Markocie, czy uwazasz ze total lock-down lub taki tracking jaki robil Izrael jest nie do przyjecia bez wzgledu na okolicznosci?
Lisku,
To wino jest nie tylko zakapturkowane na czerwono, ale i nazywa się Czerwony Kapturek.
A co do metod (tracking, tracing, lock-down, totalna inwigilacja lub wręcz przeciwnie – anarchia i róbta co chceta) stosowanych w danym kraju, to uważam, że jeśli panuje polityczny konsens, a demokratycznie wybrany parlament daje podstawę prawną, to postronni mogą się krzywić i krytykować, ale nic na to nie poradzą.
Jeśli jednak naruszane są prawa człowieka i w takim kraju budzi się uzasadniony protest, to znaczy, że dokonano nadużyć władzy i sprawą powinna się zająć niezależna instancja – sąd.
W Izraelu to funkcjonuje, w Polsce – są spore obawy.
W Szwajcarii też są grupy, które uważają, że pandemia to fake i wszelkie rygory są ograniczaniem wolności, są grupy, które uważają, że ograniczeń, zakazów i nakazów jest stanowczo za mało, ale większość wykazuje spore zaufanie wobec władz, aż mnie to chwilami zdumiewa, jak dalece ludzie potrafią być posłuszni, przede wszystkim jednak najstarsze pokolenie 75+.
To generacja, która pilnie bierze udział we wszystkich referendach i głosuje tak, jak jej zaleca Bundesrat czyli głównie przeciw lansowanej przez obywateli inicjatywie ustawodawczej 🙁
A co do skuteczności metod…
Porównując okres od pierwszych 100 zakażonych dziennie do zmniejszenia tej liczby znowu poniżej 100, to w Szwajcarii ten okres trwał 2 miesiące, później były 2 miesiące bardzo niskich dziennych liczb i od 2 lipca (wakacje, otwarcie granic) znowu kilka dni z powyżej 100 (max. 142)
W Polsce (masywne kontrole, restrykcje, wysokie mandaty) ten okres trwa nieprzerwanie od 21 marca.
Szwecja (zalecenia, nieliczne ograniczenia) — nieprzerwanie od 9. marca notuje się dziennie powyżej 100 zakażeń, od kwietnia średnio powyżej 500, ale wygląda, że szczyt miał miejsce w czerwcu i od tego czasu liczby spadają.
Iran już piąty miesiąc nie schodzi poniżej 1000 dziennie, a od dwóch miesięcy nie poniżej 2000.
Nie wiem, jakie oni tam stosują metody, ale od miesięcy widzę, że utrzymują się na 10. pozycji, dopiero od niedawna spadli na 11.
Liczba przypadkow jest mniej wazna niz szybkosc jej wzrastania.
Jesli chodzi o tracking, problem w Izraelu dotyczyl nie tyle praw czlowieka, co czegos jeszcze powazniejszego: pandemia rozkwitla u nas krotko po trzecich z rzedu wyborach w ktorych zadna partia nie dostala wystarczajacej wiekszosci by rzadzic samodzielnie, pertraktacje koalicyjne byly w toku, parlament i rzad byly wychodzace, na dodatek akurat na tle tych pertraktacji przewodniczacy Knessetu podal sie do dymisji, ludzie siedzieli w domach wystraszeni patrzac na Wlochy, ogloszono Stan Wyjatkowy, i najwieksza obawa bylo czy przypadkiem BN nie zamierza tego splotu sytuacji wykorzystac do jakiejs zmiany ustroju… Co sie nie stalo, ale pedzenie do Sadu Najwyzszego, i orzeczenie ze do decyzji nalezy wlaczyc parlament a nie dzialac samodzielnie, byly podszyte mysla o tej mozliwosci. Mysle ze to byla ogniowa proba i fakt ze wyszlismy z niej bez szwanku jest bardzo wazny.
Co do trackingu, tajnosci w nim nie bylo zadnej. Byl to okres w ktorym codziennie padaly rozne pomysly, takze pol-ugotowane, ktore potem byly dopracowywane na podstawie reakcji spolecznej, laboratoria uniwersyteckie same sie przestawialy na badanie kowida a studenci zglaszali sie do pracy na ochotnika aby mogly dzialac 24/7. Badania epidemiologiczne byly coraz trudniejsze z powodu wzrastajacych liczb, ale takze dlatego ze ludzie nie zawsze pamietaja czy i kiedy dokladnie jechali autobusem czy byli w supermarkecie tydzien wczesniej. Co wieczor BN mial spotkanie z reporterami, nadawane w TV, i pewnego wieczora wmaszerowal z mina kota aportujacego wyjatkowo tlusta mysz i prowadzac ze soba dowodce Szin Betu, po czym oswiadczyl ze jest taka mozliwosc i ze to jest to co zrobimy. Oczywiscie zaczely sie rozne reakcje, osobiscie uspokoilam sie gdy zostalo jasno wyjasnione ze dostep do danych beda mialy tylko okreslone osoby sluzby zdrowia i zaden polityk. Stosunkowo wczesne wlaczenie trackingu bardzo sie przyczynilo do opanowania pierwszej fali, tym bardziej ze jestesmy jednym z najgesciej zaludnionych krajow.
Liczba przypadkow jest mniej wazna niz szybkosc jej wzrastania.
Właśnie o to chodzi, że w ciągu dwóch miesięcy liczba przypadków zdążyła wzrosnąć, osiągnąć maksimum i znowu istotnie zmaleć czyli proponowane restrykcje i rygory zadziałały.
A w innym kraju ślimaczy się, rozciąga, nie maleje, stagnuje na wysokim poziomie, a ludzie obojętnieją, tracą respekt przed wirusem, organizują huczne wesela i pogrzeby albo politycy wmawiają im, że nie ma się czego bać i można spokojnie iść głosować…
Swoje biznesy na „koronie” już zrobili i nie muszą instrumentalizować pandemii 🙄
Nawet poltora miesiaca, fakt, to jest wynikiem waszych dzialan pod warunkiem ze wzrost byl spowodowany glownie tz community spread, a nie naplywem, bo wtedy srodki sa o wiele latwiejsze.
pod warunkiem ze wzrost byl spowodowany glownie tz community spread, a nie naplywem, bo wtedy srodki sa o wiele latwiejsze
Przyznam, że mam kłopot ze zrozumieniem.
Community spread jest wtedy, gdy ktoś ma wirusa, ale nie wie, gdzie i od kogo się nabawił, prawda?
A napływ?
I w którym przypadku środki są łatwiejsze?
Naplyw to import przypadkow, ktory latwo wylapac (np na granicy). Nastepny etap to clusters – gdy choroba rozprzestrzenia sie wsrod kontaktow zidentyfikowanych chorych. Im wieksze jest community spread (to co napisalas), tym wieksze sa potrzebne ograniczenia na poziomie calej populacji i tym mniejsza szansa ze to sie uda.
Jesli ten „inny kraj” o ktorym piszesz to Polska, to prawda, ale z drugiej strony w Polsce liczba zmarlych per 10 milionow jest 400, a nie 2000 jak w Szwajcarii, a liczba zmarlych jest o wiele dokladniejszym sprawdzianem niz liczba przypadkow.
Liczba zgonów zależy przede wszystkim od sposobu prowadzenia statystyki. A liczba przypadków – od ilości testów.
Liczba zgonów na milion ludności
USA — 432
Belgia — 845
Szwecja –556
Szwajcaria — 227
Włochy — 580
Francja — 462
Polska — 43
Notabene, polskim statystykom zdrowotnym (nie tylko w sprawie korony) nie bardzo ufa WHO, a także sami Polacy.
Ostatnich 100 zgonów wiązanych z koronawirusem nastąpiło w Szwajcarii między 12 maja a 16 lipca.
W Polsce – między 5 lipca i wczoraj.
W Belgii – od 21 czerwca do wczoraj.
W Szwecji – od 3 lipca
Początek infekcji wszędzie praktycznie w tym samym czasie.
W Szwajcarii najwięcej zgonów miało miejsce w kantonach graniczących z Włochami i Francją, gdzie też najszybciej rosła liczba przypadków i ciężkich zachorowań.
Wszystkie granice Szwajcarii były cały czas otwarte dla pracowników transgranicznych, którzy w liczbie ponad 330 tysięcy codziennie przyjeżdżają do pracy, głównie z Francji i Włoch.
Jak na takie sąsiedztwo, szczególnie z Lombardią, obroniliśmy się na razie nieźle.
Z opanowaniem napływu w przypadku tego wirusa sprawa jest o tyle trudna, że tylko zamknięcie granic i wstrzymanie ruchu lotniczego mogło dać jakiś skutek, bo wyłapanie zakażonych, którzy nie mają żadnych symptomów, jest praktycznie niemożliwe.
W Lombardii, gdzie mieszka 10 mln osób, było dotąd 95,5 tys. przypadków oraz 16,8 tys. zgonów, ponad połowa wszystkich zgonów we Włoszech (60 mln mieszkańców)
Markocie, te dlugie listy przeslaniaja puente… Liczby zgonow i przypadkow zaleza od o wielu wiecej czynnikow niz napisalas, ale juz nie bede w to wchodzic.
Milej niedzieli 🙂
Też ci życzę 🙂
Odniosłam się tylko do stwierdzenia liczba zmarlych jest o wiele dokladniejszym sprawdzianem niz liczba przypadkow.
Moim zdaniem, nie jest.
Bo ciągle jeszcze jesteśmy w trakcie pandemii.
Możemy porównywać dynamikę, ale nie ostateczne wyniki.
🙂
I masz, Markocie, calkowita racje 🙂
Eva47 oczywiscie tez ja ma.
A my, na prawie trzy dni, prawie oderwaliśmy się od świata.
Byliśmy u Żaby na bardzo malutkim zjeździe. Żabi gulasz z dzika ma wszystkie gulasze pod sobą.
Wiarygodność naszych danych, przy obecnej ekipie, jest żadna.
Siódemeczko, jesteś bliżej. Jaki status mają dzieci z unieważnionego małżeństwa? Bo mnie wychodzi, że stają się z nieprawego łoża.
Oj, idę odsypiać.
Dzieci prawe, małżeństwo nieważne.
Co się dziwisz, Haneczko.
Na ogół ludzie, którym udaje się unieważnić małżeństwo kościelne nie chwalą się tym publicznie.
No cóż.
Jak się ma znajomości to z tych powodów łatwo uzyskać unieważnienie.
Nieważność małżeństwa – wady zgody małżeńskiej
Małżeństwo może zostać nieważnie zawarte z powodu braków dotyczących zgody małżeńskiej, tj:
pozbawienia używania rozumu;
poważnego braku rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków małżeńskich;
niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej;
podstępu przy zawieraniu małżeństwa;
symulacji;
wykluczenia jakiegoś z istotnych przymiotów lub elementów małżeństwa (jedność, nierozerwalność, zrodzenie i wychowanie potomstwa);
zawierania małżeństwa pod warunkiem;
przymusu i bojaźni.
Dziękuję, Siódemeczko.
Wcale się nie dziwię. Ta instytucja (nazywanie tego czegoś Kościołem to nadużycie) i ta władza, niczym mnie nie zadziwią.
Nie wiem, czy pomagają bardziej znajomości, czy grubszy portfel, ale faktem jest, że liczba rozwodów kościelnych w Polsce stale rośnie i wynosi 2500-3000 rocznie.
https://www.kancelaria-kanoniczna.com/stwierdzenie-niewaznosci-malzenstwa-statystyki/
Mój znajomy, pobożny naukowiec wrocławski, kiedy po latach szczęśliwego małżeństwa i dochowaniu się dwóch nastoletnich synów zakochał po uszy w o wiele młodszej dzierlatce, to nie wystarczył mu rozwód cywilny i takiż ponowny ślub.
Jako dobry katolik chciał nadal przystępować do komunii, a bez ślubu kościelnego żył z nową żoną w stanie permanentnego grzechu 🙁 Celibatu nie chciał, więc udał się do biskupa…
Uzyskał bez problemu unieważnienie małżeństwa z powodu…niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich 😎
Pierwsze małżeństwo Kurskiego trwało 24 lata. Aż się znalazł powód do unieważnienia.
Jak zapalacie i gasicie zapałkę?
„Współżycie przed ślubem grozi poważnymi konsekwencjami, na przykład wyrzutami sumienia, gnębiącymi człowieka do śmierci”.
„Mycie części intymnych to grzech i bezeceństwo”.
„Sam cel antykoncepcji jest niegodziwy. Chce uszkadzać coś, co jest zdrowe”.
„Plemniki chronią przed rakiem, antykoncepcja prowadzi do śmierci”.
„Kobiety pozbawione oddziaływania plemników na organizm, a więc stosujących prezerwatywę lub stosunek przerywany, 4,5-krotnie wzrasta ryzyko raka piersi”.
„Następstwem antykoncepcji są zdrady i rozwody”.
„Stosowanie prezerwatywy i stosunek przerywany powoduje raka piersi, a kobieta pozbawiona dobroczynnego wpływu nasienia choruje”.
„Jeśli poprosić chłopca o podniesienie pudełka, pochyli się, dziewczynka zaś ukucnie. Żeby zapalić zapałkę, chłopiec potrze trzaskę od siebie, dziewczynka do siebie. Podczas gaszenia chłopiec pomacha zapałką w powietrzu, dziewczynka ją zdmuchnie”.
To są złote myśli dr hab. Urszuli Dudziak, która jest teologiem, publicystką Telewizji Trwam, wykłada na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim,
od listopada 2016 roku pełni funkcję ekspertki MEN z ramienia PiSu, od spraw wychowania w rodzinie.
Tak, Markocie, ta pani dała się poznać dużo wcześniej.
Na YT jest dużo jej wykładów.
„Najlepszym argumentem przeciwko demokracji jest 5-minutowa rozmowa z przeciętnym wyborcą” ~ Winston Churchill
Wyborczyni na Podkarpaciu zapytana, dlaczego nie zagłosuje na Trzaskowskiego:
– Bo on mi się sprzeniewierzył tymi ściekami 👿
https://memnews.pl/images/0/0/0/8/0/2/0/3/lt66f27b.jpg
Że też ta straszna pani musi tak samo się nazywać jak Ula Dudziak, wspaniała wokalistka jazzowa…
Co zaś do zapałki, zawsze zapalam „od siebie” 😛
Pań o nazwisku Dudziak jest w Polsce 3997, to może się trafić kilka Urszul 🙁
Zapałkę zapalam „do siebie”, ale gaszę machając.
Straszniejsze od tej pani są uczelnie nadające takim osobom stopnie doktorskie i habilitacje.
KUL ma wiele za uszami.
„Dziewice konsystorskie” to nie jest wynalazek XXI wieku…
W temacie przesłanek do unieważnienia wybija się zwłaszcza pozbawienia używania rozumu; czy nie dałoby się na tej podstawie unieważnić np. wyboru prezydenta?
To powinno nas wszystkich zawstydzić:
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,26145967,ekspert-o-zamieszaniu-z-petycja-ws-kar-za-halloween-nie-mamy.html
A w pierwszym rzędzie tych, którzy tak chętnie rozdają razy partiom i politykom, a sami nie wykorzystują dostępnych narzędzi.
Czy ktoś mógłby mi podać, bo może przegapiłam, ile razy miało miejsce zbieranie podpisów pod petycjami światopoglądowymi przez Zandberga czy Biedronia?
Dlaczego strona konserwatywna potrafi to robić, choćby osławiona Kaja Godek, a strona lewicowa, progresywna ogranicza się do demonstrowania oburzenia?
Ktoś nie może podać, bo nie liczył, ile razy strona progresywna zbierała podpisy pod obywatelskimi projektami ustaw (bo o takim jest mowa w artykule), ale ktoś może podać te przykłady z ostatnich lat, które pamięta: dwa podejścia do projektu Ratujmy Kobiety, na pewno więcej niż jedno do projektów o świeckim państwie (np: http://partiarazem.pl/2019/02/swieckie-panstwo-ks-jankowskim/), projekt o zmianie tzw. ustawy dezubekizacyjnej – dla mnie on też jest, poniekąd, światopoglądowy, chodzi mianowicie o pogląd, że nie należy stosować odpowiedzialności zbiorowej. Z innych działek był projekt przeciw deformie edukacji, gdzie Razem też było w komitecie zbierającym podpisy, czy też inne lewicowe projekty. Nie spodziewam się, aby Lewica zbierała podpisy pod jakimś projektem ustawy w najbliższej przyszłości – bo nie ma po co. Teraz ma swoich posłów, oni mogą złożyć każdy projekt ustawy – i „światopoglądowych” złożyli ostatnio kilka. PiS i tak robi z tymi projektami co chce, czy jest pod nimi 15 podpisów posłów, czy kilkaset tysięcy podpisów obywateli (wymienione przeze mnie projekty są na to najlepszym dowodem)- szkoda wielotygodniowego wysiłku wielu osób na zbieranie podpisów, kiedy projekt mogą złożyć posłanki – a te osoby mogą poświęcić czas na coś, co tego wymaga.
Bo nie jest tak, że Lewica pod niczym nie zbiera podpisów – w czerwcu zbierałyśmy np. w Warszawie podpisy pod projektem uchwały samorządowej zakazującej eksponowania drastycznych zdjęć na ulicach (chodzi plakaty antyaborcjonistów, zwłaszcza te na ciężarówkach). Znaczy, Razem zbierało, piszę „my”, bo jak zwykle włączam się w takie akcje. Jest też wiele lokalnych akcji zbierania podpisów, adresowanych najczęściej do różnych poziomów samorządu, inicjowanych bądź wspieranych przez Lewicę, w sprawach innych, niż „światopoglądowe” (a właściwie prawa człowieka) – dużo dotyczy środowiska, niedawno była też, zakończona sukcesem, akcja w obronie szkoły dla dzieci uchodźczyń.
Mam nadzieję, że pomogłam.
To ja jeszcze uzupełnię, że takie zamiary – składania petycji czy obywatelskich projektów ustaw – wyrazili już zarówno Rafał Trzaskowski zapowiadając ruch Nowa Solidarność, jak Szymon Hołownia, mówiąc o swoim ruchu Polska 2050.
Niestety na temat skuteczności takich akcji myślę to, co Aga. Tkwimy w pisowskim bagnie, i tyle.
W przypadku Hołowni to ma sens. Natomiast pomysłu Trzaskowskiego ze zbieraniem podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw zupełnie nie rozumiem. Po co ludzie mają tracić czas na zbieranie podpisów pod projektem, który mogą złożyć posłowie? Czy może Ruch PO będzie zbierał podpisy pod projektami, z którymi nie zgadza się partia PO? Nawet, jeśli PiS uwala różne projekty, to trzeba je składać, ale, do licha, po co je składać w najbardziej wyczerpujący z możliwych sposobów?
W poprzedniej kadencji PiS spędziłam dobrych kilkaset godzin na ulicy, kilkanaście razy zbierałam podpisy – jak trzeba, to trzeba, ale niechby mnie moja polityczna reprezentacja próbowała namówić do zbierania podpisów, kiedy nie jest to potrzebne, natarłabym im uszu.
To nie ma być ruch PO.
Aga, dziękuję 🙂
To chodzi o petycje, a nie o projekty uchwał, bo te ostatnie faktycznie mogą składać posłowie.
Petycję może złożyć każdy obywatel. Zastanawia mnie ciągle dlaczego nasza antypisowska strona nie potrafi być tak aktywna jak oni.
Pani Kierowniczko, no a czyj ma być ruch tworzony przez PO, ruch, którego liderem ma być wiceprzewodniczący PO? (Na marginesie, nie zazdroszczę Rafałowi Trzaskowskiemu pracy na trzy etaty.) I czy należy przypuszczać, że będzie miał agendę tak sprzeczną z agendą partii PO, że będzie zgłaszał projekty, z którymi partia się nie zgadza i w związku z tym sama ich zgłosić nie może?
Dora,
może utknęliśmy w tym pisowskim bagnie między innymi z powodu zbyt małej aktywności.
Choć z drugiej strony, gdyby nie było nawet tej, jaka była, to z pewnością byłoby to bagno jeszcze większe.
Ago,
dlatego też Obywatele RP apelują do niego, żeby wypisał się z PO. Osobiście zresztą wątpię, że to zrobi.
Jagodo,
to prawda, ale taka aktywność była potrzebna wcześniej. Jak również aktywność rządzącej PO. Jej lenistwo doprowadziło nas do obecnego stanu, niestety,
Bagno nie ma skrupułów, my mamy. Nie wdamy się w bitwę w błocie. Pozostaje siła bezsilnych i tego się trzymam.
Podpisuję z pełną świadomością, że trafi do kosza, żeby nie było, że mnie nie ma albo że śpię.
A Hołownia ma u mnie przechlapane i już.
Ado i Jagodo, dzięki takim postawom, jak p.p.Hołowni i Kamysza będziemy WSZYSCY (i wasze „świeżynki” w Budapeszcie!
Jeśli tak wszyscy kochają swoją Ojczyznę, to ten cholerny pis jest bardziej szczery, głośno mówi i konsekwentnie robi to co zapowiadał.
Nie było Waszych Idoli stać na myślenie o CAŁEJ Polsce, zamiast (w obecnej, tragicznej sytuacji) ratować WSZYSTKICH – zadbali tylko o swoje EGO!
I przestańcie wreszcie wytykać błędy tylko PO, może mi przypomnicie, czyj rząd obiecał wyprowadzenie religii ze szkół, zlikwidowanie komisji majątkowej? O aborcji też było cichutko w czasie rządów sld. A komisję majątkową zlikwidował dopiero rząd PO. I ciągle wszyscy zapominają, że ludzie generalnie popełniają w życiu błędy, tylko każdy powinien patrzeć na własne, nie na cudze błędy.
Wiem, wiem zawsze ciekawsze jest bicie się cudze piersi, to poprawia samopoczucie w/w panowie.
A i może wypominający wszystko PO, przypomną sobie kto zaproponował sojusz na listach samorządowych, senackich? I nikt nie był w stanie podziękować p.Schetynie za jego wysiłek – zaraz się znalazło wiadro pomyj.
Ani Kamysz, ani Hołownia nie jest moim idolem, to są moi polityczni przeciwnicy. Hołowni mimo to bronię i będę bronić przed zarzutami, że nie dość gorliwie zachęcał do głosowania na PO – bo moim zdaniem, są to zarzuty po pierwsze nie fair, po drugie nie mające merytorycznej podstawy. Polecam artykuł: https://krytykapolityczna.pl/kraj/michal-sutowski-holownia-nie-jest-pozytecznym-idiota/ I wszystkim, którzy mają pretensję do Hołowni o niewystarczająco żarliwe przekonywanie przypominam nieśmiało, że kluczową sprawą, kiedy się przemawia, jest ustalenie do kogo się mówi. Hołownia nie mówił do nas, nas nie trzeba było przekonywać, mówił do ludzi myślących inaczej, niż my, ludzi z innymi emocjami, ludzi których on zna dużo lepiej niż my i najprawdopodobniej lepiej wie, jak do niech mówić. Nigdy nie miał szansy przekonać ich wszystkich. Część z jego wyborców jeszcze w wyborach parlamentarnych głosowała na PiS. Jakimś cudem przekonał ich do siebie, ale nie dziwię się, że nie wszystkich dał potem radę przekonać do PO.
Myszo, ciekawe jest łączenie odezwy o bicie się we własne piersi z intensywnym biciem w cudze. I dlaczego od razu przystępujemy do intensywnych działań wojennych? Rozmowa była o sensowności zbierania podpisów pod obywatelskimi projektami i petycjami w zależności od okoliczności. Naprawdę, nie można już spokojnie porozmawiać o formach aktywności obywatelskiej bez rozpętywania wojny polsko-polskiej?
Ale skoro już wojnę mamy i tak, to dorzucę jeszcze jeden casus belli, bo frapuje mnie, że tak mało się o tym pisze. Naprawdę, tak mało osób się zastanawia nad tym, dlaczego ten śmiertelnie skłócony z PO PiS umożliwił jej wymianę kandydata? Nie dlatego aby, że mieli większe szanse wygrać z dowolnym kandydatem PO niż z Hołownią? To jak w tym kontekście wygląda wystawienie przez PO Trzaskowskiego, zamiast poparcia Hołwni?
Ach, zapomniałam. Jeszcze przed 1. turą zbanował mnie na ćwierkaczu Tomasz Lis. Za jedno grzeczne ćwierknięcie, w którym zwróciłam mu uwagę, że wyzywanie Hołowni (przypominam: mojego politycznego przeciwnika) od pisowskich lokajczyków, to jest bardzo kiepski sposób na przekonywanie jego wyborców do głosowania na RT w drugiej turze. Słusznie pisał Marek Kossakowski (Zieloni, a więc KO – znów nie moja opcja polityczna): „nie obrażajmy za bardzo elektoratów innych kandydatów, bo przed II turą możemy nie zdążyć ich przeprosić.” – szkoda, że mało kto posłuchał.
Szara Myszo (20:57)
nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc „wasze 'świeżynki'”.
Ważąc wszystkie „za” i „przeciw” głosuję zawsze na tych, których mogłam już poznać w ich działaniu. Nigdy nie głosowałam na kogoś niesprawdzonego.
Inna rzecz, że gdybym mogła to wydrukowałabym sobie idealnego kandydata i partię w 3D.
Nie jest to możliwe. I dlatego głosuję na niedoskonałych, ale sprawdzonych.
Ago, pierwsza tura rozumiem, ale druga, to wszystkie ręce na pokład. I tego Hołowni nie wybaczę. I nie tylko jemu.
Haneczko, a przeczytałaś artykuł, który zalinkowałam? Zgadzam się, że wszystkie ręce na pokład. Ale to nie znaczy, że wszystkie ręce miały robić to samo i tak samo. Bo tu nie chodziło o szorowanie ryżowymi szczotkami identycznych desek pokładu, tylko o namawianie do głosowania na jednego kandydata bardzo różnych ludzi. I różnie ich trzeba było namawiać. Przez kilka tygodni tym właśnie się zajmowałam, namawianiem wahających się i 3/4 mojej roboty to było niwelowanie rezultatów „namów” tych, którzy namawiali zbyt nachalnie. Przeczytaj artykuł, naprawdę polecam.
Ten też. https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,53664,26107263,jak-przekonywac-nieprzekonanych-radza-de-barbaro-milska-wrzesinska.html
Że nie wspomnę o takim drobiazgu, że pretensje – do wszystkich kandydatów, poza Bosakiem – PO miało dopiero po 2. turze. A kiedy przed nią Biedroń proponował pomoc w kampanii, to – jak przyznała posłanka Pomaska – nikt się z nim nie spotkał, bo nie starczyło czasu. Myślę, że nie tyle nie starczyło czasu, co PO niekoniecznie chciało, żeby Biedroń zbyt mocno popierał, a zwłaszcza pojawiał się gdzieś z Trzaskowskim, żeby PiS jeszcze głośniej nie krzyczał, wbrew prawdzie, że RT to „lewak”. Pewnie ocenili, że włączenie się Biedronia w kampanię mogłoby przynieść więcej strat niż zysków. Ich kampania, ich prawo, całkiem też możliwe, że tu akurat mieli rację – nie mieli jej natomiast, zgłaszając po wyborach pretensje do Biedronia. Bo to oni nie chcieli z nim rozmawiać.
Nie ma mnie na żadnym medium społecznościowym, wolę sama analizować, kierując się rozumem, nie hasłami. Na hasła dałam się raz nabrać i wyszło jak zawsze – mam na myśli wybór Nowoczesnej.
A moje doświadczenie życiowe, znajomość historii i współczesności mówią mi wyraźnie, że ; wybory były i tak sfałszowane i to po chamsku. Przez 40 lat moi współobywatele (ja na szczęście krócej) będą mieli te rządy, tylko dlatego, że w wyborach parlamentarnych wszystkie partie, nie były w stanie się skonsolidować i utworzyć jednej koalicji. Przykład węgierski był widoczny gołym okiem. Gdyby zamiast podszczypywać PO przywódcy pozostałych partii skupili się tylko na wygraniu ze złem, w parlamencie pis straciłby większość.
Żal mi tylko ludzi, którzy zdążyli zakosztować demokracji a będą musieli się uczyć zamordyzmu, bo wygrał partykularny interes kilku partyjek.
Myszo, pomijasz w swojej analizie jeden drobiazg: że nie wystarczyłaby konsolidacja partii, potrzebna by była konsolidacja elektoratów. Elektoratów, które nie składają się w 100% z potulnych owiec, które by zrobiły, co partia każe. I nie dyskusje w mediach społecznościowych, a badania i opinie socjologów i politologów mówią, że elektoraty nie konsolidują się bezstratnie. Kierowanie się własnym rozumem oczywiście propsuję, jak mawia młodzież, ale warto też słuchać ekspertów i nie przeskakiwać z zamkniętymi oczami nad faktami, które nam się nie podobają.
Myślę, że najwyższy czas, żebyśmy przyjęli do wiadomości, że wyborców demokratycznych partii od kilku lat jest mniej, niż wyborców PiS, a nie kombinowali, że wszystkiemu jest winien ten czy inny Hołownia, bo 240 tysięcy jego wyborców, którzy nie poszli głosować, bo ich nie zagonił nahajką, zasypałoby 430-tysięczną dziurę między Dudą a Trzaskowskim.
Ago, gdzie napisałam o naganianiu nahajką? To miał być logiczny argument?
Wymieniasz tylko wyborców p.Hołowni, a zapomniałaś o wyborcach p.Kosiniaka?
Gdyby politycy tych wszystkich demokratycznych partii, wyjaśniali wyborcom jaka jest różnica między demokracją a jej brakiem – najlepiej na prostych przykładach, odpowiadających danym środowiskom.
Kończę już ten przedawniony temat.
Spokojnej nocy życzę.
W kontekście tej rozmowy polecam najnowszy numer „P” 🙂
Ludzie są różni – mają różne poglądy, motywacje, doświadczenia; świat jest skomplikowany – zachodzi wiele procesów, współistnieje wiele zjawisk, miliony ludzi podejmują różne działania i wszystko to ma wpływ na ostateczny kształt wydarzeń. Ale nie w Polsce. W Polsce przegraliśmy wybory, bo Hołownia, Biedroń i Kosiniak-Kamysz nie wyjaśnili swoim wyborcom, na prostych przykładach, jaka jest różnica między demokracją a jej brakiem.
I wszystko jasne. To teraz tylko trzeba zwymyślać tych trzech winnych ile wlezie, nie zapominając przy tym o ich wyborcach, a potem podstawić Rafałowi Trzaskowskiemu świeżego białego rumaka i następne wybory na pewno wygra demokracja.
Tiaaa… a w efekcie staczamy się w mroki średniowiecza.
http://orka2.sejm.gov.pl/INT9.nsf/klucz/ATTBRQJ5S/%24FILE/i06683-o1.pdf
Wydawałoby się, że jeżeli opozycji zależało na odsunięciu PIS-u od władzy to powinni jednak zagryzając zęby głosować na tego , który ma największe szanse to zrobić. Wyszło jak zwykle.
Nikt by mnie nie zmusił do głosowania w pierwszej turze na Hołownię.
Klęską było zachowanie się opozycji i jej wyborców w II turze. Przy zgodnej i większej mobilizacji nawet zaobserwowane przekręty nie wystarczyłyby AD do utrzymania stołka
Ago, naczytałam się i namyślałam po kokardę.
Druga tura to nie był czas na fochy i traumy przegranych. Miałam taką naiwną wizję, że trzej przegrani, bez Bosaka oczywiście, umawiają się na spotkanie ze sztabem Trzaskowskiego i robią burzę mózgów jak pomóc w pokonaniu Dudy, bo to był priorytet. Wyszło jak wyszło.
Tak, to nie były zwyczajne wybory. Ale cóż.
Obejrzałam sobie dziś Wolne Radio Europa u Radka Sikorskiego na fb/tt, ostatnie wydanie przed wakacjami. Gościem był Jacek Rostowski. Jak go nie lubię za wiele spraw światopoglądowych przede wszystkim, to kiedy tłumaczy sprawy ekonomiczne, jest znakomity (zresztą dorównuje mu moim zdaniem wiceministra z jego czasów Izabela Leszczyna!). Całość trwa godzinę i poruszane są różne tematy – bardzo ciekawie jest na początku, kiedy Rostowski tłumaczy się ze swoich dawnych słów „pieniędzy nie ma i nie będzie” – cała ta sekwencja, z późniejszą opowieścią, jak to było z VAT, to po prostu znakomity wykład. Niekoniecznie trzeba słuchać całości, ale warto, można się wiele dowiedzieć. I oczywiście rozprawia się z kłamstwami pisowców na temat konkluzji szczytu Rady Europejskiej. Muszę powiedzieć, że te ostatnie dni i dla mnie były dokładnym uświadomieniem, czym się różnią od siebie i jakie mają zadania Rada Europejska, Rada Unii Europejskiej, Komisja Europejska, Parlament Europejski, i kto tworzy prawo, a kto tylko proponuje kierunki (do tych ostatnich należy właśnie Rada Europejska, więc supozycje pisowców, że tam uda się jeszcze coś uwalić, wynikają albo z ich niewiedzy, albo z ich idiotyzmu, albo jednego i drugiego).
Jak bardzo trzeba takie rzeczy ludziom uświadamiać! Tylko w jaki sposób mówić o tym ludziom, którzy oglądają kurwizję?
Podzielą Mazowsze.
Ciężko się słucha tej rozmowy Sikorskiego z Rostowskim, bo Sikorski krzyczy do mikrofonu, a tamtego ledwo słychać, więc muszę siedzieć i manipulować bez przerwy pokrętłem głośności.
No tak, technika zawodzi.
Bardzo pozytywny wywiad z Małgorzatą Trzaskowską na „Wysokich Obcasach”. Wygląda na to, że się dziewczyna zaangażowała. Szkoda, że mieli tak mało czasu…
A tu najprościej chyba wyłożone przez specjalistę (prof. Laurent Pech jest bardzo zaangażowany w walkę o praworządność, także w Polsce), dlaczego Morawiecki i Orban albo kłamią, albo dali się zrobić w konia. Myślę, że najpierw to drugie, a potem to pierwsze 😆
https://www.dw.com/pl/na-co-morawiecki-zgodzi%C5%82-si%C4%99-w-brukseli/a-54272320
„GW” też już ma rozmowę z prof. Pechem. Tam on jeszcze dokładniej wykłada, jak Morawiecki i Orban dali się zrobić w konia 🙂
Doro, poczekam na końcowy rezultat tych przepychanek. Nie powinniśmy dostać nawet złamanego centa.
To jeszcze długo potrwa. Właśnie Parlament Europejski zaapelował o wzmocnienie powiązania funduszy z praworządnością, ale jeszcze na dodatek nie zgodził się na cięcia w dziedzinie nauki i klimatu. Tamte ustalenia będą musiały być zmodyfikowane. Będzie jeszcze niezła heca, szybko kasy nie zobaczymy.
Kasa się drukuje.
Konsekwentnie realizują Polskę w ruinie z wielką dbałością o własne koryta.
Nie mogę pojąć, jak można nie widzieć tego koszmarnego załgaństwa i złodziejstwa.
Był taki film: „Oczy szeroko zamknięte”…
Rządzi nami Dwugłowy Upiór Profesora Pimki!
Jesteśmy coraz bardziej sprowadzani do roli upupionego Józia.
Pytanie czy zdołamy się sprzeciwić Pimce. Czy, kiedy i jak?
O czym mówicie? Co to za upiór? I co to znaczy „upupiony”. A Gombrowicz to pewnie ktoś z PO?
45% ludności Polski może się pochwalić wykształceniem co najwyżej zasadniczym zawodowym. I to w grupie wiekowej 25-64. Starsi głosują na PiS nawet, jeśli czytali „Ferdydurke”. Są oczywiście wyjątki, ale co nam po nich.
Tych 45% głosuje na PiS, ponieważ niczego na temat demokracji nie rozumie. Nie czytają Orwella, nie widzą zagrożenia w likwidacji instytucji kontrolujących władzę. Kolejnych kilkanaście procent zdaje sobie sprawę z zagrożeń, ale 500+ przeważa szalę. Przewaga Dudy była niższa od mojej wyliczanki dzięki grupie wiekowej 18-24, która coś z tego rozumie, ma internetowy kontakt ze światem i nie da się ogłupić Dudzie ani TVP. I w zmianie pokoleniowej cała moja nadzieja. Im szybciej ja i moi rówieśnicy do piachu, tym lepiej dla kraju. Ale moim rówieśnikom w Koszyczku życzę długiego życia.
Stanisław!
Daj spokój – my do piachu?!
„Przewaga Dudy była niższa od mojej wyliczanki dzięki grupie wiekowej 18-24, która coś z tego rozumie, ma internetowy kontakt ze światem i nie da się ogłupić Dudzie ani TVP. I w zmianie pokoleniowej cała moja nadzieja. Im szybciej ja i moi rówieśnicy do piachu, tym lepiej dla kraju.”
Grupa wiekowa, o której wspominasz, może i nie da się ogłupic,ale oni mają to wszystko w głębokiej dudzie – ile z nich brało udział w głosowaniu? Internetowy kontakt ze światem nie zapewnia uczestnictwa w polityce- głosowaniu.
Po raz pierwszy udział tej grupy był istotny. Nie mam danych dla grupy 18-24, ale dla grupy 18-29 dane podano: 67,2%. Z tego na Trzaskowskiego głosowało 63,7%.
Mnie się jeszcze do piachu bardzo nie pali, a wszystkim w Koszyczku życzę bardzo długiego życia i udziału w wielu wyborach z pożytkiem dla ich wyników.
Statystyka z jednostkowymi danymi mało ma wspólnego na pierwszy rzut oka.
To, co się teraz dzieje,jest dla mnie cenną nauczką.
Przez całe życie zastanawiam się, jak to możliwe, że ludzie w Niemczech zaakceptowali Hitlera i podążyli za nim do takich zbrodni.
Teraz nareszcie zrozumiałam.
Nie porównuję nikogo do Hitlera, chodzi mi akceptację zła i wzięcie w nim udziału, czynnego lub biernego.
To się dzieje tak banalnie, jakby mimochodem, a później jest już za późno i bez rewolucji najczęściej krwawej nie da się zawrócić.
Niby to wszystko wiem, ale teraz rozumiem.
Stephan Marks „Dlaczego poszli za Hitlerem”. Przeczytaj, Siódemeczko, a będziesz rozumiała jeszcze więcej.
Banalność zła – tego określenia używała Hannah Arendt.
Piszą ludzie książki, analizują. I nic nie pomaga, nikt nie daje się przestrzec.
A tu takie:
Dziennikarze z całego świata solidaryzują się z reporterami serwisu Index, który chce przejąć węgierska władza.
Piątkową demonstrację w obronie niezależności mediów na Węgrzech relacjonowały najważniejsze światowe media. Human Rights Watch wzywa Komisję Europejską do zdecydowanej obrony węgierskich redakcji.
Mój komentarz:
I co z tego? Kto go zatrzyma?
U nas będzie za chwilę.
Mechanizmy są takie same, Haneczko.
My i Węgry nie mamy za sobą biedy po przegranej wojnie.
Ludzie się nie zmieniają, jeżeli Machiavelli jest wiecznie żywy.
Dobrzy niewątpliwe ludzie patrzyli z entuzjazmem na innych ludzi palonych na stosie, lub tracących głowy na gilotynie.
Ktoś ich skutecznie przekonał, ze to gorszy sort, winien wszystkich nieszczęść dobrego ludu i należy go unicestwić.
To stwierdzenie jest oczywiste, Doro.
Jak patrzy się na ludzkie demony obciążone śmiercią milionów ludzi, a to jakiś ludzik o wyglądzie buchaltera, tylko zarękawków mu brak, albo kochający tatuś i mąż igrający z dziećmi w obozie zagłady.
Każdy z tych kacyków bez asysty wiernych sług jest banalnym, często śmiesznym człowiekiem. To dobrzy ludzie przejęci ideą wyłażą ze skóry, żeby fiksacje stały się ciałem.
Joanna Szczepkowska!!!! Niefejsbukowi też mogą (a nawet powinni) obejrzeć.
https://www.facebook.com/joanna.szczepkowska.14/videos/3151783188191831/
Tak Mar-Jo, niestety.
dla niefejbukowych niedostępne 🙂
🙁
Jagodo, dostępne.Pod blokującym tekstem „załóż nowe konto” kliknij w „nie teraz”.I można oglądać.
Ale mnie się żadne „nie teraz” nie wyświetla, choć próbowałam. Poniżej „załóż …” nie schodzi 🙁
Fantastyczna aktorka i mądry Człowiek. Dzięki Mar-Jo.
Jagodo, spróbuj teraz. Mnie się też najpierw nie pokazał komunikat „nie teraz”, a przed chwilą już był.
Udało mi się trochę innym sposobem
https://www.facebook.com/TeatrNaDole/videos/miniatura-modlitwa-tu-kup-bilecik-httpslfacebookcomlphpuhttps3a2f2fewejsciowkipl/303826294006162/?__so__=permalink&__rv__=related_videos
Nic dodać,nic ująć. Niestety.
Też dziękuję Mar-Jo.
Stanisław na wpół zdemaskował Gombrowicza jako ukrytą opcję pełowską. Nie odkrył, niestety, jego powiązań z Sorosem 😉
Żarty żartami, ale Szczepkowska szczególnie aktualna w świetle zamiaru wypowiedzenia Konwencji.
Hitlera z nikim porównywać nie należy. Od Mussoliniego był znacznie bardziej systematyczny, a od Stalina mniej bystry. Orban to zupełnie inna beczka. Bliższy chyba gangsterowi Al Capone. Nasi rodzimi przywódcy różnią się od tamtych dyktatorów, ale widać, że wszystkich dogłębnie studiowali. Do tego sztandarowe powieści Orwella traktują jako poradniki.
Jeśli już jesteśmy przy Hitlerze, to warto przypomnieć pucz monachijski, czyli pierwszą próbę zdobycia władzy w 1923. Nieudana, bo bez odpowiedniego przygotowania. Po 10 latach widać było, że AH ciężko pracował i już wiedział, co należy zrobić. Aresztował posłów lewicowych i skłonił Reichstag do zmiany konstytucji dając kanclerzowi prawo wydawania ustaw bez udziału parlamentu. Jakie ustawy wydał AH, wiadomo. Reformujące sądownictwo oczywiście. I tak nauka nie idzie w las.
JK uzyskał pełnię władzy w 15 lat po pierwszej próbie, która wyglądała na udaną. Teraz widać, że wtedy impossybilizm prawny nie pozwalał rządzić. Teraz jest inaczej.
Z innej beczki – radziecki generalissimus (ten tytuł od 1945, ale dobrze charakteryzuje) swoich przyjaciół zbyt szybko rosnących w siłę wysyłał na tamten świat. Metoda brutalna i u nas na razie raczej nie praktykowana. Na co dzień stosował jednak inną, bardziej humanitarną. Nie pozwalał za bardzo urosnąć w siłę napuszczając towarzyszy na siebie na wzajem. Tę metodę u nas przyjęto z powodzeniem. Niektórzy dziennikarze nazywają to wojną w Zjednoczonej Prawicy, a to tylko wynik niewidocznej ręki prezesa.
Jeszce a propos Orbana. Ten ojciec narodu węgierskiego madziaryzację mediów przeprowadził w bardzo prosty sposób. Na niepokorne media nakładano gigantyczne grzywny lub domiary podatkowe. Przedsiębiorcom reklamującym się w takich mediach tymi samymi metodami wybijano to z głowy. Gdy upadłość stawała się nieunikniona, zjawiał się dżentelmen gotowy odkupić gazetę lub radio (także TV) za niewielkie pieniądze. Po transakcji ciężary podatkowe czy grzywny umarzano i wszystko było OK. Nie znam szczegółów zmiany właściciela „Indexu”, ale pewnie odbyła się ona na podobnych zasadach. W tej chwili na Węgrzech z niezależnych mediów został już tylko jeden rodzynek – TV RTL. Nie chcą się sprzedać nawet za cenę powyżej rzeczywistej wartości.
Obawiam się, że repolonizacja będzie osiągnięta podobnymi metodami. I też będzie ktoś, kogo się nie da zastraszyć. Już pani Georgette Mosbacher mówi „Nu, nu!” na wycieczki pod adresem TVN. Robi się ciekawie, jak w chińskim przekleństwie.
Ziobro pouczył panią Mosbacher, że to rzecz niesłychana, żeby ambasador wtrącał się w sprawy goszczącego go kraju.
Nasze kacyki zwęszyły krew i nabierają rozpędu.
Przyjaciel Orban przeciera szlaki.
Ziobro dla pani Mossbacher jest prywatną osobą, jeżeli nie występuje w towarzystwie ministra spraw zagranicznych 🙂
W poranku TOK FM Żakowski słusznie dziwi się, że PO jest w jednym klubie z Orbanem w PE i nic im to nie przeszkadza.
Apeluje, żeby się ogarnęli, albo zapisali do PiS.
Prof. Markowski trochę studzi jego emocje, że w EPL jest wiele innych państw i partii, więc to jest dosyć skomplikowane, ale Żakowski słusznie uważa, że nie widać żadnego rabanu, wręcz larum z powodu sytuacji na Węgrzech.
Ja się z nim zgadzam.
Tzn. Markowski dokładnie powiedział, że to CSU (Monachium) nosi na rekach Orbana i jest najbardziej wpływowe.
Zgadzam się z Żakowskim w kwestii Orbana.
Natomiast zupełnie nie rozumiem dlaczego kompletnie lekceważy on znaczenie krk jako dominującego gracza politycznego.
Markowski i Materska – Sosnowska zwracają na to uwagę, ale pozostali komentatorzy i naukowcy wolą omijać problem bokiem, albo wręcz uważać, że go nie ma.
Poza tym wkurza mnie to wróżenie z fusów, co się dzieje, że na spotkanie z R. Trzaskowskim, na którym miano podziękować mu podziękować przyszło kilkaset osób.
Dzieją się wakacje, jakby dyskutujący nie wiedzieli.
Przez Ostatnie lata, nic tylko ktoś ciągle organizował protesty i manify, w kontrze do innego organizującego protesty i manify.
Najlepszy sposób, żeby zniechęcić ludzi.
Różnym osobom wydaje się, ze jak ogłoszą wydarzenie na FB, to będzie tłum.
Trzeba mieć trochę litości dla ludzi i wyczucia, przynosząc osobom i sprawie, o które chce się walczyć więcej szkody niż pożytku.
A pan Żakowski tak płomienne mowy wygłasza o obowiązku obecności na różnych zgromadzeniach, ale jakoś nigdy go nigdzie nie widziałam.
mt7,
a widziałaś drogowskaz, który by szedł drogą, którą pokazuje? 😉
Dobry wieczór,
Przyznam, że nie jestem w stanie śledzić wszystkiego, co się dzieje na blogu i często tylko przebiegam wzrokiem komentarze, szczególnie kiedy tematyka mnie osobiście nie za bardzo zajmuje. Dlatego umknął mojej uwadze fragment rozmowy tydzień temu, w którym doszło do tego, czego Kinga na pewno by nie tolerowała i ja też nie zamierzam zbyć milczeniem.
Bobikowo nie jest miejscem, w którym od każdego komentującego oczekuje się wysokogatunkowej publicystyki, ale zawsze miało to być miejsce bezpieczne, gdzie nikomu nie grozi niespodziewane kopnięcie w brzuch, obelga, pogardliwe, obraźliwe potraktowanie itp. Mamy zresztą tego w „internetach” aż nadto.
Jednak bywa, że coś takiego się zdarzy i zostanie niezauważone, czy to przypadkowo, czy świadomie.
Kiedyś dawno temu zeen zwrócił uwagę że można tak długo i uporczywie zmuszać rozmówcę do powtarzania w kółko obrony swojego stanowiska, aż zechce raczej zakończyć dyskusję i poprzestać na rozbieżnych poglądach. Taka właśnie sytuacja nastąpiła między markotem i liskiem i została dodatkowo udekorowana komentarzem osoby o nicku Eva47:
„Przeczytane w internecie: Rozmowa z Macierewiczem to jak gra w szachy z gołębiem. Na koniec i tak porozrzuca wszystkie figury, obsra szachownicę, oświadczy że wygrał i odleci.”
To tak, gdyby się ktoś pytał, dlaczego od tygodnia nie ma liska na blogu.
Bardzo mi się podoba uzasadnienie wypowiedzenia Konwencji. Konwencja zdaniem zera przeciwstawia biologicznej płci płeć społeczno-kulturową. To w ustach prokuratora generalnego pojęcie wzięte z ideologii gender i chyba polega na zmuszaniu w przedszkolu chłopców do udawania dziewczynek strojem, zachowaniem i pewnie sposobem siusiania. A w Konwencji mamy definicję: „„płeć społeczno-kulturowa” oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn”.
Inny ważny argument za wypowiedzeniem Konwencji to jej nakaz przekształcania tradycyjnego modelu rodziny (w domyśle katolickiego) w model propagowany przez gender czyli przede wszystkim homoseksualny. Zaglądam do Konwencji, a tam: „Artykuł 12
Ogólne zobowiązania
1. Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.”
Tradycja oparta na idei niższości kobiet zaiste wymaga ochrony!
Bardzo mi przykro.
Przykro mi bardzo….
Lisku….
@ PA
zdaje się że muszę coś wyjaśnić, cytat porównujący rozmowę z Macierewiczem do gry w szachy z gołębiem, zamieściłam bo wydawał mi się dowcipny i trafny dotyczący wyłącznie Macierewicza. Nie przyszło mi do głowy że ktoś doszuka się jakiegoś podtekstu. To było 18 lipca o 13:41.
Dyskusję markota z listkiem skomentowałam słoneczkiem dzień później, 19 lipca o 14:43.
Jeśli to moja dyskusja z liskiem miała spowodować jej zamilknięcie, to ja bardzo przepraszam i obiecuję nie wszczynać ani nie włączać się do żadnych dyskusji na tym blogu.
Ludzie… naprawdę?! Wydawało mi się, że znamy się tu już od lat jak łyse konie i co prawda nie wszyscy spotkaliśmy się w realu, ale rozpoznajemy wzajemnie swoje drażliwości i słabe punkty. Tyle już było konfliktów i myślałam, że one nas czegoś nauczyły.
Rozumiem, że czas jest naprawdę ciężki, we wszystkich krajach, w których jesteśmy, więc rzeczywiście nic dziwnego, że mamy nerwy na wierzchu, a drażliwość się zwiększyła.
Musimy jednak ten czas jakoś przetrwać, a to jest nieco łatwiejsze m.in. dzięki takim miejscom jak Bobikowo. Nie niszczmy tego, błagam. Tu przynajmniej jakaś równowaga jest.
Jestem tego samego zdania, Doro.
Nikt tu nikomu nie chce wyrządzić przykrości.
Cenię sobie jednakowo Liska i Markota, ich brak będzie dla mnie dużą stratą.
Hej, nie straszcie człowieka.
Za dużo minusów ujemnych nas dopada. Nie dokładajmy do tej puli.
Podpisuję się pod Dorą.
Dodam, że z ulgą przyjmuję, iż moje milczenie (o jeden dzień krótsze niż liskowe) nikomu snu z oczu nie spędziło i zapewniam, że nie miało żadnych politycznych powodów, jeno zalatanie (goście, ogród, goście, ogród oraz grzybobranie).
Zalatanie będzie trwało do jesieni, prawdopodobnie późnej.
Na razie nastawiam kolejny chleb apulijski.
Może Lisek ma po prostu dość kłopotów z różnymi aspektami sytuacji w swoim kraju i nie ma czasu. Chyba nie bardzo był powód, żeby poczuć się niepotrzebnym w Koszyczku. Dora przypomniała, że znamy się już długo i o byle co nie robimy kwestii
Poczułem się odpowiedzielny za zaistniałe napięcie, więc jak coś – to już niech będzie na mnie 🙂
😀
Dzień dobry,
Jestem stałym, kilkarazydziennym podczytywaczem tego Bloga, od lat wielu. Nie straszcie mnie, proszę! Zarówno Liska jak i markot darzę szacunkiem wielkim, i wszystkich tutaj piszących. Dziękuję. 🙂
Nie bój, Nowy, nie będzie tak źle. 🙂
Za miesiąc minie 5 lat, odkąd nie ma tu z nami Kingi.
Dzięki PA, bo zrobiło się jakoś tak chłodno jak makiem zasiał 🙁
Moje dziecko mówiło, że w niskiej temperaturze dostaje gęsiej szyjki 🙄
Marysiu,
jak tam twoja rehabilitacja? Odczuwasz już dużą poprawę?
Ludzie,błagam! Żadnej ciszy w naszej niszy….Nie odzywam się bo nie ogarniam realu, ale codziennie używam jak maski tlenowej.
Plizzzz……
Dzięki za wszystko, PA…..
Tak na wszelki wypadek zapodaję, że odzywam się z rzadka z powodu REMONTU!!!!!!!! 🙂
Hm, rehabilitacja chyba dobrze.
Z poprawą gorzej, bo operacja częściowa nie mogła przynieść poprawy istotnej, zapobiegła tylko gorszym skutkom.
Czy w moim przypadku operacja całego rozejścia kresy białej chyba nie jest możliwa, nawet gdybym schudła do normalnej wagi.
Ale nie ustaję w wysiłkach i nadziei, podobno matki głupich – niekze ta.
Łabądku, daj czasami głos. 🙂
11 lipca ’15 odbył się w Jagodowie i u Babilasów dwudniowy Zlot Ogoniasty Bobikowa.
Kinga, mimo że miała wykupiony bilet lotniczy, nie zdołała się na nim pojawić. Łączyliśmy się z nią przez skypa.
18 lipca pojechaliśmy z Jagodowym do Kingi, żeby się z nią pożegnać. Prosiła, żeby jej przywieźć maciejkę, bo nie posiała, a bardzo tęskniła za jej zapachem. Martwiłam się, że maciejka po ośmiu godzinach podróży w bagażniku samochodu nie zechce pachnieć, ale Kinga w nią nie zwątpiła. I rzeczywiście miała rację.
Nigdy w życiu nie wiozłam taki opętany kawał świata niepozornej maciejki wykopanej przed świtem z klombu i przesadzonej do doniczki. Najwyraźniej maciejka doceniła wiarę Kingi w jej możliwości.
Niestety nie pamiętam dlaczego ten zlot nazwany został ogoniastym. Czy ktoś może pamięta?
Może dlatego, że nie było Bobika tylko jego ogon.
To był bardzo trudny czas. Wspominam go ze ściśniętym gardłem i łzami w oczach.
Nie pamięta, Jagodo. Wróciłam do tamtych wpisów i wspomnień.
Marian Turski, którego darzę najwyższym szacunkiem i wielką sympatią napisał list do do Marka Zuckerberga.
Jest opublikowany w Polityce, gdyby ktoś nie mógł, go przeczytać, bo byłby d=objęty płatnym dostępem, to proszę napisać, skopiuję go tu.
Są teksty, które trzeba znać.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1965606,1,marian-turski-pisze-do-marka-zuckerberga-chcialbym-cos-panu-opowiedziec.read?src=mt
https://www.youtube.com/watch?v=iEdaGZ2QcPM
mt7,
przeczytałam. Popieram Mariana Turskiego i jego apel – to nie jest tak, że „wolność słowa”, jest też coś takiego jak etyka i moralność. Sieć nie może służyć do siania nienawiści i manipulowania faktami. Trudno – Zuckerberg chciał mieć facebook to go ma, ale niech pilnuje, żeby się to nie zmienił w rynsztok.
Nie mylić wolności z anarchią, to nie jest tak, że hulaj dusza, piekła nie ma. Wolność to jest niestety, jak powiedział Baruch Spinoza – uświadomienie sobie konieczności. Nie jesteśmy na tym świecie sami i trzeba zauważyć drugiego człowieka i nie zabierać mu jego wolności. Odpowiedzialność.
Skoro Zuckerberg stworzył takie medium, to niech nad nim panuje w sposób etyczny, a nie daje wszystkim platformę do swobodnie płynącego szamba.
To Hegel powiedział o tej uświadomionej konieczności… Marksiści zresztą podchwycili to zdanie.
Ze Zlotu Ogoniastego wyjeżdżałam po jednym dniu. Jechałam zresztą do Niemiec, ale w zupełnie inną stronę… Jak wychodziłam od Jagodostwa, Kinga akurat była na skypie. Nie zapomnę pożegnania z nią – wyciągnęła do mnie ręce, jakby mnie przytulała, ja do niej też.
I to był ostatni raz, kiedy ją zobaczyłam.
Pięć lat…
Upierałabym się przy Spinozie (o tej wolności), ale mniejsza. Kto podchwycił, to podchwycił, dla swoich doraźnych działań.
Czekam na odpowiedź Zuckerberga.
Przeczytałam całą naszą korespondencję z tego czasu.
Dobrze, że byliśmy razem.