Bobik w Wenecji
Siedzę z Panem Administratorem
na San Marco pośrodku miasta,
wokół mrowie turystów spore,
słońce ostro po ślepiach chlasta.
Smycz mi zdjęto, bo cóż z niej zysku:
choćbym nawet zechciał dać dyla,
w tym zgęszczonym, spoconym ścisku
wręcz nie sposób szybko zapylać.
Siad jest krótki. Zaraz ktoś krzyczy,
że nie wolno siedzieć na schodach,
ale i tak pięknie – bez smyczy –
patrzeć tam, gdzie świetlista woda.
Psa niełatwo kupić przepychem,
albo innym dobrem na pokaz,
niemniej oddałbym pełną michę
za to miasto – befsztyk dla oka.
Co tu szczekać, w takiej scenerii
dzień codzienny ogon podkula,
mniej dochodzi świata brewerii,
trudniej pławić się w duszy bólach.
Zwykle robię prasówkę karnie,
lecz nie tu, w tej wrażeń zadymie,
bo pies, gdy go zachwyt ogarnie,
zapomina o Rzymie… Krymie…
I myślałem, zdziwiony nieco,
że o Polsce nie myślę wcale,
i płonęło jak w szklarskim piecu
wielkie słońce w Grande Canale.
Wypadanie włosów jest najbardziej traumatyczne za pierwszym razem. Do następnych razów już się można przyzwyczaić, jak prawie do wszystkiego. 😉
A co???? 😯
A co co? 😉
Za co Nagroda? 😯
Za wygłodniałe listy, polujące na koty 🙂
🙄 🙄 🙄
Już wakacyjny skończył się przebieg,
nareszcie możesz odsapnąć krzynkę,
lecz jeśli bardzo chcesz dojść do siebie,
z dala omijaj pocztową skrzynkę.
Bo przecież betką zjedzony Popiel,
występny osioł, czy nawet dżihad,
wobec tej traumy, gdy po urlopie
list wygłodzony na ciebie czyha.
A jeszcze gorzej, gdy listów stado
znacząco ząbki znaczków wyszczerza,
więc lepiej przejmij się dobrą radą
i listów strzeż się bardziej niż jeża! 😎
Kocie, co za kataklizm przydarzył się wczoraj w Londynie? 🙄 😯
Bobiku, nie spieszyłabym się z krytyką MENowskiego podręcznika. Zosi rocznik jedzie jeszcze na komercyjnych i tam też nie ma się czym zachwycać. Nowe podręczniki dla pierwszych klas przynajmniej nie zalewają uczniów nadmiarem śmiertelnie nudnych ćwiczeń, polegających na wycinaniu i wklejaniu oraz kolorowaniu (no, trochę trzeba też wpisać samodzielnie, ale niewiele) Patrzę na te nieszczęsne ćwiczenia i nadziwić się nie mogę, że dzieci jeszcze z nudów nie umarły. I to tylko do edukacji zintegrowanej (polski, matematyka, przyroda). A jeszcze są ćwiczenia do angielskiego i do religii, gdzie jest też całkiem spora powierzchnia do zakolorowania 😈 Jeszcze w angielskim kolorowanie jest chociaż elementem nauki, ale religia rozkłada mnie na łopatki. Zosię zresztą też. Szkoda, że chce chodzić, bo bym ją wypisała i byłby święty spokój.
Ale plus z tego taki, że weryfikuje obraz przedstawiony w podręczniku z rzeczywistością – w ubiegłym tygodniu zapytała, czy znam dzieci, które lubią chodzić na mszę. Odparłam, zgodnie z prawdą, że nie znam. Stwierdziła, że ona też nie zna. Doszłyśmy do wniosku, że znane nam dzieci nie lubią chodzić na mszę, bo na mszy się nudzą. Kolejny był taki, że jest możliwość, że gdzieś są msze dla dzieci, na których jest ciekawiej, ale jest to mało prawdopodobne, bo rytuał musi być zachowany, a to on jest najmniej zrozumiały, przez co nudny, i do tego wciąż jest taki sam. Zapytała więc, dlaczego dzieci z podręcznika bardzo lubią chodzić na mszę, skoro przeciętne dziecko na mszy raczej się nudzi. I w ten sposób dowiedziała się, jak działa propaganda 🙂
W tym tygodniu ciekawość mojego dziecka wzbudził fakt, że wśród apostołów nie było kobiet. Swoją uwagą natychmiast podzieliła się z księdzem, który wzruszając ramionami odparł, że tak zdecydował Jezus. Tym samym ksiądz nie tylko sobie nagrabił u Zosi, ale Jezusowi też nie zrobił dobrej prasy. I tak się Polska laicyzuje, Bobiku 😉
I znowu echo 👿
Ale ja nie twierdzę, że komercyjne podręczniki były lepsze. I nawet bardzo jestem za tym, żeby był jeden podstawowy, taki sam dla wszystkich szkół podręcznik, bo to wytwarza wspólny (przynajmniej dla pewnej generacji) kod kulturowy. Jak rzucę do współdinozaurów „Ola je jajko. Jajko jej smakuje. Ale jak ta Ola je? Kto tak je jak Ola?”, to już niczego nie muszę tłumaczyć, bo wszyscy wiedzą co i jak. 😉
Nie krytykuję zresztą samego podręcznika, bo go nie znam. Ja się tylko o to strzępię, że tego nowego podręcznika przed wprowadzeniem nie pokazano nauczycielom i nie wysłuchano ich uwag, choć przy współczesnej technice jest to bardzo łatwe zadanie. Może nawet i przeprowadzono „społeczne konsultacje” z jakąś wybraną garstką, ale co stało na przeszkodzie, żeby projekt wrzucić do netu i przyjrzeć się dyskusjom wszystkich ze wszystkimi?
Postępująca laicyzacja ogólnie jest w porzo 😉 tylko czemu ona musi postępować kosztem zanudzania szczeniaków? 👿
😆 😆
Bardzo lubie czytac o Zosi 🙂
A kto nie lubi? 🙂
Zosia jest wyspą zdrowego rozsądku na niezmierzonym oceanie umysłowego pomieszania z poplątaniem. 😉
🙂 To prawda. A jej pełne rezygnacji westchnienie „Ile razy można kolorować papieża”, jeszcze z przedszkolnych czasów, kiedy babcia zapytała ją o wrażenia z religii z siostrą zakonną, przeszło do rodzinnego kodu językowego, jako określenie powtarzalnej i bezsensownej czynności. Dodam, że odtąd na religii pojawiała się tylko wtedy, kiedy musiałam odwieźć ją do przedszkola pół godziny wcześniej niż zwykle. Ale i wtedy zdarzało jej się przynieść ten sam wydruk głowy JP2 i wręczyć mi go ze stwierdzeniem „a dziś jest cały zielony” 🙂
Przecież ciagle zmieniano ten podręcznik z powodu zgłaszanych przez srodowisko pretensji i zastrzezeń.
Myślę, że część nauczycieli ma przyswojony „swój” zestaw i nie ma chęci przestawiać się na inny.
Papieżowi zawsze można domalować wąsy, podbite oko i okulary, a jak się uśmiecha, to parę zębów zamalować na czarno.
I plaster dokleić na policzku 😎
„To Romek. Romek ma raki. A tam Mirek. Mirek ma tatarak. Raki mokre i tatarak mokry. Romek mokry i Mirek mokry. Romek ma katar i Mirek ma katar.”
To było za moich czasów.
Teraz Katar ma emir.
Mordce i Helenie przesyłam buziaki.
Podejrzewam, ze nie zagląda do spamu, a tam zapewne ladują przesyłane Jej kartki za pośrednictwem kartkowych stron.
Nic ważnego, ale zawsze dobrze, gdyby wiedziała, że się o Niej myśli.
Do Liska.
Dziwi mnie, że książka, która jest zapewne bardzo specjalistyczna jest tak obwarowana, jak najnowszy przebój pop.
Przecież chyba tabuny nie rzucają się na nią.
Dzieki, Siodemeczko.
Zajrzelismy do spamu, ale tam jedynie duzo ofert viagry za bezcen.
Papieża nie trzeba ciągle kolorować. Papieża można wyciąć.
http://wiano.eu/view/945
Dla zaawansowanych – wytnij i złóż.
http://img.photobucket.com/albums/v473/tsode/jokes/paperpope.jpg
Nie slyszalem, Jagodo, o zadnym kataklizmie w Londynie, poza tym, ze partia rzadzaca na swym dorocznym kongresie zapowiedziala dalsze drastyczne ciecia budzetopwe w przyszlym i nastepnym roku, bo musza zbalansowac budzet. Na szczescie chodzi glownie o zasilki na dzieci – dla tych wszystkich, ktorzy moga sie bez nich swietnie obejsc. One do tej pory przyznawane byly wszystkim posiadaczom przychowku.
Ponadto od miesiaca poszukujemy bardzo intensywnie pewnego Lotysza, ktory najprawdopodobnej zamordowal 14-letnia Alice Gross. W zachodnim Londynie wszystkie samochody i okna oblepione sa zdjeciem poszukiwanej dziewczynki. Jej zwlok dotad nie odnaleziono. Zaginela w bialy dzien w drodze do domu.
Lotysz, skazany na Lotwie morderca – zamordowal z wyjatkowym okrucienstwem pierwsza zone i wyszedl na wolnosc po szesciu latach! – zniknal ze swego mieszkania, zosatwaiajc paszport i wszystka wlasnosc, ale w przeddzien znikniecia przeslal swe wszystkie zasoby bankowe drugiej zonie na Lotwie.
Cala londynska polichja postawiona jest na nogi od miesiaca w poszukiwaniu zaginionej Alice i Lotysza. Ten ostatni pewnie zdolal uciec z UK na jakims sfalszowanym lub skradzionym paszporcie.
Komercyjne podręczniki mają to do siebie, że nauczyciel nie musi się sam głowić. Wszystko jest opracowane. Może tego w nowym ministerialnym koncepcie nauczycielom brakuje. Nie wiem, jak to było w szczegółach zorganizowane, ale wydaje mi się, że na stronie ministerstwa była możliwość złożenia opinii o podręczniku, więc i sam podręcznik pewnie był dostępny. Zajrzałam przed chwilą i mnie się nie wydaje zły. Można na dodatek wydrukować sobie w domu karty pracy, co jest bardzo wygodne, gdy dziecko jest chore i musi w domu odrobić zaległości. Nie znam się na pedagogice. Moje dziecko samo nauczyło się czytać, na długo przed szkolnym debiutem, więc trudno mi nawet z osobistego doświadczenia powiedzieć, która metoda uczenia liter i czytania jest lepsza. Intuicyjnie skłaniam się ku tej, która jest w nowym podręczniku. Jest bardziej naturalna. Zakłada, że zanim dziecko samo opanuje sztukę czytania, ma już wzrokowy kontakt z pismem. Widzi słowa i zna ich brzmienie, a dopiero potem przechodzi do analizy. Wydaje mi się, że Zosia właśnie w taki sposób nauczyła się czytać.
Dziękuję Kocie 🙂
pytałam o poważną powódź i trąbę powietrzną w centrum Londynu 👿
Szczegóły w poczcie.
Zdrowia dla Ciebie i dla Twojej Starej życzymy 🙂
Bobiku,
jesli dobrze pamietam, to jajko jadla Cela 🙂
Siódemeczko, sądząc z dość gremialnej reakcji nauczycieli na nowy podręcznik, te „uwagi środowiska” pewnie sprowadzały się do tej wybranej jako „społeczni konsultanci” garstki, albo też – co często bywa – środowisko sobie pogadało, konsultacje odfajkowano, wprowadzono kilka kosmetycznych zmian, żeby w razie czego mieć podkładkę i na tym się skończyło. W każdym razie nie widać tego, żeby środowisko przyjęło podręcznik bez zaskoczenia i z w miarę ogólną (bo kilku niezadowolonych zawsze się znajdzie) akceptacją. A ja skądinąd wiem jakim koszmarem, na dodatek mało efektywnym, jest nauczanie (i uczenie się) z podręcznika, którego się nie lubi i uważa za zły.
Ojej, pewnie że Cela. 😳
Ale i tak wszyscy wiedzieli, o co chodzi, nawet lepiej ode mnie. 😆
Przeczytałem jeszcze post Vesper i jeżeli podręcznik był w necie dostępny, to jestem w tym punkcie skłonny walnąć się w wątłą pierś, ale i tak wtedy będę warczał, że wobec tego MEN nie potrafi skutecznie komunikować się z nauczycielami i przekonywać ich do swoich koncepcji. Bo gdyby potrafiło, takich zgrzytów przy wprowadzeniu podręcznika by nie było.
No i – jak pisałem – nie chodzi wyłącznie o tę konkretną sytuację i ten podręcznik, tylko o „tak w ogóle”. 😉
Szalenie mi się podoba objaśnienie do wrzuconej przez Wodza wycinanki: Papież. Kolor ciemnoniebieski. Wys. 20 cm. Może służyć jako element większej kompozycji. 😆
U mnie Ala miala kota, a pan Falski (autor) byl bardzo bardzo mily i mieszkal w sasiednim domu 🙂
Siodemeczko, obwarowanie jest chyba identyczne dla wszystkich ksiazek sprzedawanych przez te firme, a czesc z nich to bardzo popularne podreczniki, ciezkie tomiska uzywane przez wszystkich w danych dziedzinach, szczegolnie na studiach i w pierwszych latach; na dodatek co kilka lat wychodzi nowa edycja, wiec pieniadze to sa ogromne (zreszta koszty napisania takze wysokie, bo uczestnicza w tym dziesiatki specjalistow).
Emir ma Katar, a Katar ma emira i kraty. Pamir nie ma emira. Emir nie ma miru w Pamirze. Ale i Pamir ma kraty.
Wytnij numer i pokoloruj katar. 😎
Vesper, pamietnik sledzacy dorastanie Zosi moglby sie stac fascynujaca ksiazka.
Bobik i WOdz maja dziwne propozycje na wycinanki 😆
Lisku, Ala i kot już tak weszli do języka, że znają ich wszyscy, nawet ci, którzy nie uczyli się z Falskiego. Ale jedzenie jajka dłużników Falskiego identyfikuje bezbłędnie. 😀
Profesor Hartman bierze lanie ….
„Wpis bulwersujący środowisko uniwersyteckie dotyczył związków kazirodczych. „Być może piękna miłość brata i siostry jest czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą ludzi?” – pytał na swoim blogu prof. Jan Hartman”
👿
Jak u mnie Cela jadła jajko, mieliśmy napisać w zeszycie o jedzeniu jajka w rożnych osobach, a mi się czasem już wtedy włączał automatyczny pilot, więc zacząłem od „ja jestem jajko”. Było dużo radości i nie dostałem nagrody im. Heleny. 👿
Porządne lanie od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi, nawet profesoru. 😎
Wodzu, a jak teraz dostaniesz Specjalną Nagrodę Bobika, pomoże Ci to uporać się z tą – trwającą, jak widzę – traumą? 😆
Lanie może i profesoru nie zaszkodzi, ale ja jako żywo tym razem nie widzę do niego powodu. Hartman wyraźnie napisał, że nie popiera kazirodztwa (zdążyłem jeszcze przeczytać ten wpis, zanim został usunięty), tylko uważa, że w związku z niemieckimi zdarzeniami, wcześniej czy później nie uniknie się dyskusji o jego ewentualnej legalizacji. Owszem, przytoczył argumenty za, ale nie twierdząc wcale, że to jego pogląd. Inaczej mówiąc, wsadził kij w mrowisko, chcąc sprowokować dyskusję, co nie zawsze jest posunięciem zręcznym (nie każdy moment jest dobry, nie każdy temat przejdzie gładko, itd.), ale nie zasługuje na ucinanie publicystycznej głowy, ani dyscyplinarkę na Ujocie. 🙄
Weszłam na blog żeby napisać, że jeśli ktoś ma taki egzotyczny problem, że nie wie, za co dziś wypić, to mogę coś podpowiedzieć, ale widzę, że problemu nie ma. Zdrowie Zosi! 😀 (Przewidywalnie) koniak oraz (zwłaszcza dla Zosi) soki na stole. 😛
Bobiku, z ust mi to wyjąłeś. Właśnie się zabierałam, żeby napisać mniej więcej to samo.
Dziękuję w imieniu Zosi 🙂
Prawda, Bobik. Temat zamieciony pod podloge moze zniknac, ale na krotko.
Dla mnie kazirodztwo jest poteznym tabu i urazem z mlodosci, kiedy po Lublinie biegalo dwu gleboko uposledzonych fizycznie i umyslowo blizniakow w srednim wieku i sprzedawali gazety. Mowiono o nich, ze ich uposledzenie jest skutkiem kazirodczego zwoiazku brata i siostry. Nie wiem czy byla to prawda czy tylko plotka – Lublin byl bardzo rozplotkowanym miastem.
Ale kiedyvwidzialem jednego z nich na Lubartowskiej czy na Starym miescie to zawsze o tym myslalem i bylo mi ich bardzo zal. I taka groza mnie ogarniala.
Tym niemniej rozmawiac o tym nalezy, bo sa to zjawiska w swiecie znane i stare. Cale europejskie dynastie, zarowno krolewskie jak i arystokratyczne, ze o chlopskich nie wspomne, pelne byly zwiazkow kazirodczych.
E tam, kazirodztwo. Dużo gorsze były rzeczy, cytuję Utę Ranke-Heinemann: „Kto obcuje ze swą żoną podczas jej okresu”, ostrzegał arcybiskup Cezariusz z Arles (zm. 542 r.), „temu urodzą się dzieci trędowate, lub epileptyczne, lub opętane przez diabła”.
O tak, o tak. Rózeczką panie dziejku, rózeczką.
Nie wiem, czy to są czasy powszechnej infantylizacji? To do kolorowanek Zosi.
Nie pamiętam, żebym musiała uczyć się na pamięć katechizmu KK i zdawać z tej wiedzy egzamin dokładnie słowami z tegoż, nie pamiętam żadnych kolorowanek.
Obfita, ciepła siostra opowiadała nam po prostu i taka mi została w pamięci, obfita i ciepła. Nie pamiętam żadnych egzaminów, a jeżeli był to tak niestresujący, że nie pozostawił w pamięci śladu.
To były czasy, kiedy ludzie byli dla siebie jacyś życzliwsi.
Jak mój syn przygotowywał się do komunii, to był dramat. Uczyliśmy się na pamięć i niczego oboje nie rozumieliśmy, mieliśmy parę podejść egzaminacyjnych i groziła nam powtórka roku.
Nie wiem, co to było.
Zdawanie egzaminu z religii jest popularnym watkiem literatury XIX-wiecznej. Tak, trza bylo recytowac kropka w kropke.
Wlasnie zrobilem (pod DUUUUZA prowokacja) karczemna awanture poteznemu amerykanskiemu bankowi Wells Fargo, ale oni sa jacys nieprzemakalni i nie daja sie zbic z pantalyku, pozostajac rozwscieczajaco uprzejmi. Mozna zdechnac ze zlosci i frustracji.
I HATE YOU, WELLS FARGO!
There!
Trochę się spóźniłam z powyższą odpowiedzią, bo zajęłam się poszukiwaniem nowej książki
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/oskarzam-auschwitz
Konkretnie chodziło mi o to, czy można kupić spokojnie elektroniczą, czy są może w środku zdjęcia i jednak papierową.
Dobry wieczór.
Siódemeczko, ja miałam kolorowanki na religii.
Dostałam 12-ście „dwój”!!! Tylko dlatego, że pokolorowałam (pięknie) dwanaście obrazków. A ksiądz zadał pokolorowanie tylko pierwszego. Egzaminy też były. Dla mnie pestka. Ale pamiętam, że bliźniaki z sąsiedztwa zaczęły się jąkać ze strachu.
Kolejne znalezisko spod podłogi na piętrze: pocztówka z widokiem koszar i napisem ” Muenchen SS Standarte Deutschland”. Tych fantów jest już sporo.Najbardziej podoba nam się bardzo dobrze zachowane pudełko po papierosach „JUNO”.
Ja mialam religie z ksiedzem proboszczem. Wywolana do tablicy, mialam napisac Lucyfer. Poniewaz ks. wymawial Lucifer, tak tez napisalam. Do konca lekcji mhsialam za kare kleczec w kacie….. 👿
Mar-Jo, fascynujące te Twoje znaleziska pod podłogą. Każdy fant to kawał historii 🙂
Bobiku,
tak tez Prof. Hartman tlumaczyl sie w TV, odwolujac sie do Niemieckich wypowiedzi. Dziennikarz jednak byl nieprzejednany I bardzo naskakiwal. Nawet argument, ze chcial jedynie sprowokowac dyskusje wbijajac szpilke w drazliwy temat nie pomoglo.
Inna sprawa, ze Pan Profesor wie jak publicznie zaistniec I jako filozof, I jako polityk.
w sprawie konsultacji dotyczących podręczników, to chyba nie ma mądrych, od razu mi się przypomina frustracja Feynmana, który bardzo się przyłożył do swej roli konsultanta i cała jego praca poszła na marne
Stara miala w zyciu dwie lekcje religii. Jedna w sziostej klasie , zaciagnela ja jej pierwsza polska przyjaciolka Elka Gorny. ktora bardzo o Stara dbala, takze duchowo, nauczyla ja Ojczenasza iu bardzo pilnowala aby nikt nie przezywal jej „Siwa”. . Z tej lekcji Stara zostala wyrzuciona przez siostre katechetke, bo niechcacy odsunela krzeslo spod Elki, Elka wykopyrtnela przy siafaniu, siostra sie wsciekla i nie chcuala uwierzyc,ze to nie bylo zamierzone. Stara juz nie wrocila na nastepna lekcje.
Potem. w siodmej klasie jakis komitet rodzicielski zmusil Stara aby udala sie na lekcje religii, t juz bylo w innej szkole, z ksiedzem.
Ksiadz zapytal na lekcji co to znaczy „owoc zywota twojego”. Tylko Stara podniosla reke i powiedziala, ze wie. Znaczy: „owoc twojego brzucha”.
Zostala okrutnie wysmiana przez ksiedza i reszte klasy i dowiedziala sie, ze „zywot” znaczy „zycie”. POczula sie tym bardzo upookorzona i juz nie wrocila.
Ale to Stara miala racje, a nie ksiadz, o czym sie dowiedziala po wielu, wielu latatch.
Akurat w modlitwie „owoc zywota” znaczy dokladnie to – „owoc z twojego lona, przez ciebie urodzony”.
Zaluje, ze juz bylo za pozno na utarcie nosa ksiedzu i kolegom. Utarcie nosa jest bardzo wazne.
A propos rzeczy ważnych, Kocie, nie dałoby się tego bezcenu ostrożnie odkleić z viagry i nalepić na czymś innym? Miałabym kilka kandydatur pod taką nalepkę.
Chyba latwiej o viagre.
A o słoniach to już wiecie?
To, ze slon jest wiekszego wzrostu od osla, nie znaczy jeszcze, ze „przebil”.
Rozmiar to nie wszystko. 😈
Jasne. Może być malutki, byle wesolutki. 😆
Hartman został usunięty z Twojego Ruchu w związku z wypowiedzią o kazirodztwie
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16731472,Hartman_zostal_usuniety_z_Twojego_Ruchu_w_zwiazku.html?lokale=warszawa#BoxWiadTxt
W drugiej klasie podstawówki miałam cudowną katechetkę. Wtedy lekcje religii odbywały się w salach katechetycznych przy parafiach. Rodzice przyprowadzali dzieci i czekali na nie na zewnątrz lub na korytarzu. Ale wtedy, w drugiej klasie, nie wychodzili na papierosa przed budynek, tylko wchodzili do salki razem z dziećmi, żeby posłuchać pani katechetki. Do czego zresztą pani bardzo zachęcała. Boże, jak ta kobieta potrafiła opowiadać! Cisza była, jak makiem zasiał. Siedzieliśmy z otwartymi buziami i słuchaliśmy jak zaczarowani. Było coś magicznego w tym wspólnym z rodzicami spotkaniu ze Starym Testamentem. I nie było żadnych kolorowanek. Trzeba było tylko pod tematem katechezy narysować własną ilustrację do usłyszanej opowieści. A opowieść była tak żywa, że sama się rysowała. To był jeden jedyny rok, kiedy moje lekcje religii miały sens. Były piękne i zapadły mi w pamięć. Jestem wdzięczna pani Marii i nigdy jej nie zapomnę.
Bardzo mi smutno, że moje dziecko nie może posłuchać, jak szeleści sitowie nad rzeką i jak cichutko kwili niemowlę w wiklinowym koszyku, kiedy egipska księżniczka znajduje je podczas spaceru ze swoimi damami dworu. I jak pachną ich perfumy, kiedy zaaferowane biegną z małym Mojżeszem w koszyku do pałacu faraona. I jak rozstępuje się Morze Czerwone. I jak wspaniale smakowała głodującym ludziom spadająca z nieba manna. Szkoda, że nie umiem tak opowiadać 🙁
Wyrzucaja Hartmana z „Twojego Ruchu”.
Ladnie sie broni….
Nauczyciel akademicki, zwlaszcza filozofii, nie powinien byc dzialaczem partyjnym.
Jemu to na zdrowie wyjdzie
Dopiero wróciłem z takiej Wręczalni, gdzie Wręczano rożne Nagrody. Nic nie dostałem, tym bardziej ucieszyła mnie Specjalna Nagroda Bobika, bardzo dziękuję (tu 15 minut komu i za co, publiczność skręca się z zażenowania). 😎
Muzeum Izraela kiedys wyprodukowalo w malej ilosci perfume stanowiaca replike perfum czasow biblijnych, nie pamietam czy na podstawie analizy resztek znalezionych w buteleczce z wykopalisk czy odczytanego zapisu recepty, z ekstraktow roslin. Kupilam buteleczke takiej perfumy, bardzo byla mila…
Opis Vesper mi ja przypomnial.
Stara kiedys dostala w prezencie te perfumy. Buteleczka byla przepiekna, z ciemnego szkla z pawimi zaciekami. Byly chyba dosc przyjemne , ale flakonik najbardziej pamietala.
A bylo to bez mala 40 lat temu..
Kocie, to bylo dawno. Dzisiaj pewnie by sie obruszyla ze takie badziewie… 🙂
Moje byly pozniejsze, chyba zwiazane z ta wystawa, i buteleczka skromna, ale sklad byl zapewne podobny (myrra, kadzidlowiec itp) 🙂
W tej sieci wszystko jest 😯 Te moje byly a href=”http://anyasgarden.com/blog/wp-content/uploads/2013/02/abishag1cropped.jpg”>takie
znaczy takie
Na jeleniej polance dziki. Chyba odyniec z potomkami,
Słoń ze słoniem, osioł z osłem, a Dunin z Karpowiczem. Nasze elity intelektualne, nie ma co.
A te ktora dostala Stara mogly wygladac tak
http://www.anistor.gr/english/enback/v051.htm
W tamtych latach Stara niemal wylacznie nosila Eau d’Calandre Paco Rabanne:
http://www.universalperfumesandcosmetics.com/index.php?route=product/product&product_id=331
Wszyscy w domu wiedzieli wiec kazda podroz przez strefe bezclowa konczyla sie przywozeniem jej tej butelki. To byly przepiekna woda. Nosila ja przez kilkanascie lat, zanim zdecydowala sie na zmiane.
Teraz „donasza” po Jasiuni bardzo staroswiecka Madame Rochas. Jej tez wszyscy przywozili ze strefy bezclowej, wiec zostalo kilka nieotwartych flakonow. Ilekroc ich uzywa, to natychmiast ma Jasiunie przed oczyma.
Jak sie skonczy, rozejrzy sie za czyms nowoczesniejszym.
w Polsce w firmie powstałej z przekształcenia Polleny-Aroma sporządza się całkiem poważnie perfumy królowej Elzbiety węgierskiej.
Po blisko 700 latach perfumiarze z firmy Pollena-Aroma odtworzyli najlepszą recepturę „Wody Królowej Węgier”. Zachowała ona wszystkie cechy pierwowzoru wzbogacone najnowszą wiedzą współczesnej perfumerii. Unikatowy, tajemniczy zapach ma cudowne oddziaływanie na wyobraźnię i zdrowie, pomaga, pobudza, dodaje życia i uzdrawia.
http://www.drbeta.pl/category/woda-krolowej-wegier
Cena bagatela 1 813,12 zł
Uzdrawia kak miortwomu priparka.
Kocie, ja z rekomendacji Twojej Starej zażyczylam sobie na urodziny Eau de Fleurs de Cedrat i bardzo mi się podoba.
Już ich, Babilasie, przepuścili przez wszystkie media.
Z drugiej strony, co to za człowiek, który nie oddaje długu?
Fleurs de Cedrat jest niezwykle pieknym zapachem tylko malo trwalym, nie?
Jestem okropnie wyczulona na wszelkie zapachy i mało co znoszę, ale większość zapachów Guerlaina jest „znośna”. A ten Cedrat bardzo ładny.
A mało trwały pewno dlatego, że to woda kwiatowa, a nie perfumy.
Perfumy na nasze dzisiaj delikatniejsze nosy sa przezytkiem, ale mniej asertywne wody wciaz sa atrakcyjne.
Hola!
Hawana jest piekna krucha wspaniala miniona hiszpanska uroda. Oby wrocila jeszcze do swej swietnosci!!! Kubanczycy to taki uroczy, wyksztalcony i utalentowany narod, na dodatek bardzo cieply i lagodny. Latwa gratka dla Che i Fidela. Dzisiaj, Siodemeczko, nie rzucaja sie juz gwaltem na kobiety. Po miescie mozna chodzic bezpiecznie o polnocy, nie ma grafitti i jest ogolnie czysto. Miasta nie tona w smieciach. Dzieci w ladnych mundurkach chodza do szkoly. Jest to duzo wiecej niz mozna zobaczyc w wielu czesciach Meksyku, Republiki Dominikanskiej czy Jamajki.
Anyway, zostawilam serce w Hawanie, szczegolnie w Hotelu Parque Central… Okrutny Che to Argentynczyk, Kubanczycy to ludzie o golebich sercach. Nikt nie wie gdzie jest rezydencja Fidela czy Raula. Od 55 lat w ukryciu we wlasnym kraju!
Hej, Guantanamera to kobieta (mujer) z prowincji Guantanamo, wiesniaczka (guajira) wlasciwie, o zlotym sercu, a potem rewolucja, te rzeczy…
https://www.youtube.com/watch?v=Jh2RcKanSp4
Jesli macie ochote na kubanskie cygaro to Chojiba jest najlepsze. Ja nie palilam, ale moi towarzysze (i towarzyszki) podrozy ciagneli jak smoki. Popijajac chilijskim winem. Rum kubanski sie nie nadaje do picia. Byc moze dobrze wplywa na kmompost, bo roslinnosc tam jest wspaniala…
Gdybym jeszcze umiala robic zdjecia!
Jeszcze wspaniala Celia i… Buenas Noches todos!
https://www.youtube.com/watch?v=vUVmY3xy5kk
Witaj, Kroliku na domowych smieciach!
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata .
Poranek w Koszyku 🙂
Ewentualnie taki 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂
Króliku,
moje wrażenia z Hawany i całej Kuby są dokładnie takie same 😆
Też tam zgubiłam serce. Ale swoją drogą, gdzie ja go nie zgubiłam 🙄 😯
Dzień dobry 🙂
W terenie nie dopuszczają do liskowej kawy 🙁
Do herbaty
Mnie tez przestali do niej wpuszczac 😯
To nie 😉
Kawa 🙂 🙂
Wreszcie wszystko w komplecie 🙂
Można pracować 😉
Siódemko (0:48), z rzadka zaglądam, więc sprawa dla mnie nowa i niepojęta. Karpowicz (przecież ouvert gej) narzekający, że go Dunin gwałciła, wygłaszający obleśne komentarze na temat atmosfery przyzwolenia wobec zachcianek „starych kobiet”, a to wszystko w powiązaniu z nieoddawaniem długu. On, przepraszam, myślał, że to honorarium? Dopiero jak się wyjaśniło, że to pożyczka to poczuł się „regularnie molestowany”? Poza tym, co to znaczy „regularnie molestowany”? Molestują, więc regularnie przychodzę po więcej?
Straszliwe szambo, a na dodatek przepompowywane na publicznym widoku.
Lisku,
nasz Sokrates wygląda dokładnie tak samo, jak Kot śpiący obok dzisiejszej kawy 😆
A propos niedawnych narzekań Kotów na bezprawne zajmowanie kanap i foteli przez Personel.
Odwiedziła nas w poniedziałek Haneczka z Panem Mężem. I mogą zaświadczyć, że Koty przez cały czas spały rozłożone na kanapie. Foteli, z poduszkami z „kocimi” aplikacjami, również nikt nie ośmielił się zająć 😎
Ludzie siedzieli na krzesłach, tam gdzie ich miejsce 😉
Najsympatyczniejszą historię o „porażce” katechetycznej słyszałam od samej zainteresowanej. Przeuroczej, pełnej poczucia humoru, dystansu do siebie i życzliwości dla innych, zakonnicy.
Historyjkę opowiadała mi już jako kobieta zaawansowana w leciech, ale wydarzyła się ona u progu jej życia zakonnego i nauczycielskiego.
Rzecz działa się w liceum klasztornym dla dziewcząt. Siostra uczyła religii. Najpierw zauważyła sama poruszenie i popłoch wśród uczennic. Nie rozumiała co się dzieje. Wreszcie jedna z uczennic, nawiasem mówiąc bratanica Matki Generalnej, powiedziała jej, w imieniu całe klasy, że im dłużej ona uczy ich religii, tym bardziej one tracą wiarę.
Biedna Siostra wpadła w przerażenie. Zaczęła błagać bardziej doświadczoną zakonnicę, żeby przejęła za nią lekcje religii, w zamian za co ona gotowa jest przejąć wszelkie możliwe obowiązki.
Na co usłyszała: „zaczynają tracić wiarę? To wspaniale, odniosła siostra ogromny sukces!”
I dalej, po protestach niedoświadczonej katechetki, „one przychodzą z głowami pełnymi infantylnych wyobrażeń na temat Boga. Dzięki siostrze zaczynają myśleć!”
Tę historię opowiedziała mi Siostra B., wiele lat po śmierci Siostry M., jako jeden z przykładów mądrości i wyjątkowości tej ostatniej 🙂
Z Hartmanem jest jeden zasadniczy problem. On „chce być panną młodą na każdym ślubie i nieboszczykiem na każdym pogrzebie” – to bardzo stara, seksistowska 😳 definicja histeryczki.
Nie wystarczy mieć rację. Trzeba wiedzieć: co, gdzie, kiedy i jak 😎
Trzeba się liczyć z możliwościami i ograniczeniami, z tymi drugimi nawet bardziej, odbiorców. Z tym co jest wpisane w rolę profesora, akademika a co rolę polityka czy prześmiewczego felietonisty.
Hartman miesza role bez ładu i składu. I wychodzi z tego „ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra”. W przeambicjonowanym sosie 👿
A potem płacz, że jest niezrozumiany i prześladowany. Bez sensu 😯
Przykro patrzeć, jak człowiek wyjątkowo sprawny intelektualnie popełnia „towarzyskie” samobójstwo 🙁
Najwyraźniej, na skutek niedorównujących intelektualnym, kompetencjom społecznym i emocjonalnym.
Co by tu tak jeszcze przerobić 😈
http://wyborcza.pl/1,75477,16721894.html
Dzień dobry 🙂
Nagle sypnęło tematami i nie wiem, jak za wszystkimi nadążyć. Chyba przezornie nie będę pić dzisiejszej kawy, bo widzę, że odsyła prosto w objęcia Morfeusza, a mnie raczej kopa w przeciwną stronę potrzeba. 😈
Bardzo przyjemnie, że Królik zakochał się w Hawanie. Takich wakacyjnych miłości wszystkim życzę. 🙂
Ja się na boku trochę obawiałem, czy na Kubie w urlopowaniu się nie przeszkadza widok biedy i opresji ludzi, ale wrażenia Królika w zestawieniu z Meksykiem czy Kolumbią dały mi do myślenia. Czyżby lewicowa dyktatura nie zawsze była najgorszą z możliwości? 🙄
17202-17203
pod tekstem z linku Irka o chrześcijanskiej wersji Harrego Pottera są dobre komentarze – niejaki Wincenty Witos proponuje nazwy kolejnych tomów HP, a znany nam tu Moskwasadowa – przeróbki kolejnych pozycji literatury, popłakałam się czytając ich nowe tytuły
Publiczne potyczki Karpowicza z Dunin to absolutna żenua i nie mogę przestać się dziwić, że w coś takiego wdali się ludzie o niewątpliwie wysokim IQ, mający przecież intelektualne możliwości przewidzenia konsekwencji.
Mam niejasne podejrzenie, że kręgi KP zaczęły mieć poczucie celebryckości, co bardzo często niebezpiecznie rzuca się na mózg, rozluźnia kontakt z rzeczywistością i poważnie deformuje obraz samego siebie tudzież świadomość, jak się jest odbieranym przez innych.
Miałem szczęście, że nigdy mi się nie chciało zostać tym cerberytą. 😎
To dobrze, Bobiku. Cerberytą być nie chcesz, a na celebrytana nie masz, jak zakładam, tych… no… warunków 🙄 🙂 Czyli jesteś bezpieczny 😎
Rzeczywiście, Adomi, bardzo hecne niektóre z tych tytułów. 😆
Najbardziej mi się podobali „Ministranci z Bullerbyn”, „Miś z okienka życia”, Paragraf 22 Prawa kanonicznego”, „Czterej diakoni i baranek”, oraz „Stawka większa niż życie wieczne”. 😈
Mniej bezpieczni są ci, którzy postanowią podążyć ścieżką ku chwale, wyznaczoną przez kurię warszawsko-praską. Albowiem, jak pokazuje przykład Chazana, a teraz i innej bohaterki, prawdziwy przeciwnik cywilizacji śmierci musi zrobić coś sprzecznego z prawem. Dobrze, jeśli wskutek swojej heroicznej postawy trafi za kraty:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,16730935,Abp_Hoser_znow_szokuje__Kontrowersyjny_rezyser_na.html#BoxSlotI3img
Pod koniec zimy pewne warunki na celebrytana zaczynam mieć, ponieważ pojawiają mi się kudły długie i kręcone wąsiska, a za nimi jakoś automatycznie idzie wzrok dziki. 😎 Ale teraz jestem świeżo ostrzyżony, więc o celebrytaństwie nawet nie mam co myśleć. 🙄
O kurczę, wymagania Hosera rosną. Teraz już dla bycia u niego w łaskach musi się koniecznie zostać kryminalistą, nie wystarczy być zwykłym durniem i sukinsynem. Nie wiem, czy wszystkich chętnych będzie stać na aż takie bohaterstwo. 🙁
A potem już tylko męczeństwo. Jeśli się znajdą chętni, to oczywiście można nad tym ubolewać, ale można też popatrzeć z nadzieją 😳
Aaa… teraz już pojąłem sens powiedzonka, że niekórym „palma odbija”. To zapewne palma męczeńska. 😈
O Hartmanie w sumie mam podobne zdanie jak Jagoda, ale… W obecnej sytuacji jest mi go żal i mam chęć stanąć w jego obronie, bo to, co go spotyka, jest zupełnie nieadekwatne do „wykroczenia”, polegającego na intelektualnej prowokacji. Zwłaszcza ostentacyjne wyrzucenie go z partii przez faceta, który całą swoją karierę polityczną zbudował na prowokacjach, uważam za szczyt draństwa i hipokryzji. Tym ruchem Palikot się w moich ślepiach wykończył. 👿
Nikt z moich krewnych i znajomych podróżujących po Kubie nie widział biedy i opresji ludzi, a w każdym razie nie widział żebraków, bezdomnych, slumsów… Może nie dotarli, gdzie trzeba 🙄
Za to prostytutki (nielegalne, bo prostytucja jest zabroniona i ścigana) uchodzą za najczyściejsze i najlepiej wykształcone na świecie 😉
Robią tam najlepsze cygara (m.in. Cohiba, Partagas, Montecristo i preferowane przez JFK H. Upmann), bo też rośnie tam najlepszy tytoń (gleba ma niską kwasowość i klimat jest łagodny).
Osobiście wypróbowałem (do palenia, a nie innych celów 😳 ) grubego Churchilla (Romeo y Julieta) i Cohibę Corona.
Churchill oznacza rozmiar (7 cali długości) i nie jest dla nowicjuszy 🙄
Chociaż zasadniczo nigdy nie palę, to dla tych cygar zrobiłem wyjątek.
Churchill wystarczył dla 3 osób 😉
Kubańskie perfumy też bywają niezłe, mam buteleczkę eau de toilette o zapachu tych kwiatów Mariposa (hedychium coronarium) jest kubańskim kwiatem narodowym.
To mariposa jest nie tylko miastem, hrabstwem i motylem, ale jeszcze kwiatem? 😯 Strasznie zapracowane słowo. 😉
Ta Markotowa mariposa nawet na zdjęciu wygląda na mocno pachnącą. Niektóre kwiaty tak mają, że pachną na wygląd. 😉
Hartman stał się dla Palikota bardzo niewygodny. Palikot widocznie czekał na okazję, by się go pozbyć z otoczenia przed wyborami i okazja się nadarzyła. Samego Hartmana odbieram jako człowieka niepoważnego. Inteligentny, wykształcony, erudyta, ale pajac. Ogromna jest jednak nieadekwatność kroków, które przeciwko niemu podjęto. Stąd mam wrażenie, że nie chodzi o sprzeciw wobec łamania tabu, tylko o samego Hartmana. Gdyby tę samą wypowiedź zamieścił ktoś, kto cieszy się większym szacunkiem (bo być może sam bardziej szanuje innych), albo przeszłaby bez echa, albo tu i ówdzie zostałaby podjęta dyskusja.
Jasne, że tekst o kazirodztwie wygląda tylko na pretekst do wywalenia z partii – w końcu ja nie jestem pierwszy naiwny, co najwyżej drugi. 😉 Ale akurat w przypadku TR wybór tego pretekstu był fatalny. Dla mnie Palikot stracił wskutek tego jakiekolwiek resztki wiarygodności. Już nie politycznej, bo tej od dłuższego czasu nie miał, ale osobistej. Nawet wydmuszka z tego jajcarza nie została.
Mam powazne problemy z oczekiwaniem, ze intelektualista bedzie wkladal; maski i uzaleznial swe wyppowiedzi od tego jaka wlasnie wdzial maske – polityka, nauczyciela akadameickiego, celebryty czy felietonisty. Zniose to u zwyklego Kowalskiego, wszyscy to robimy, ale od intelektialisty oczekuje, ze bedzie przemawial do wszystkich jednako, nawet trudnymi slowami, nawet ponad glowami swycego audytorium, nawet uzywajac argumentow niepopularnuch czy zle widzianych. Niezaleznie od tego czy jest to prof. Chomsku, prof. Dawkins czy prof. Hartman. Za to im placimy aby rabali swpja wlasna matke prawde w zywe oczy. Mozemy sie z nimi nie zgadzac, moga nam dzialac na nerwy – nie powiem ile razy i jak bardzo dzialal mi na nerwy prof. Chomsky, ale ich jedyna powinnoscia wobec spoleczenstwa jest myslec i formulowac poglady i teorie.
Mnie osoboscie prof. Hartmana nie zal. Wiedzialy galy co bral;y i powinien zniesc to meznie. Czego mu z serca zycze.
Punkt drugi. Nie znam szczegolow konfliktu Kingi Dunon z Karpowiczem, ale rozumiem, ze napisala na twitrze iz Karpowicz jest od dawna winien jest spora sume pieniedzy i dlugu nie zamierza splacac.
Atta girl!
Postapilbym dokladnie tak samo, zamiast powodowac wiekszy tlok w polskich sadach, wydawac na adwokata i czekac dlugie lata na rozstrzygniecie sprawy. Jesli Karpowicz czul sie jej czynem zniewazony i opluty, niechvsam wniesie sprawe do sadu o znieslawienie,. sam wydaje na adwokatow.
Zacytowane przez Bobika tytuly chrzescijanskich przerobek dzel literackie, sa bardzo znakomite, choc „Ministranci z Bulerby brzmia trche risque.
Czy ktos juz wymyslil „Anielskie wersety”?
Dla mnie to wygląda, że znaleziono wreszcie okazję, aby Hartmanowi przyłożyć. Nieadekwatnie wobec „winy”, ale prawdopodobnie za tzw. całokształt. Jest wreszcie pretekst do nagonki i pokazania się na tle obrazoburcy i „łamacza” tabu.
Nieważne, że jest on przeciwny, wystarczy, że o tym w ogóle wspomniał.
Inkryminowany tekst czytałem, nie wzbudził większych emocji, również wśród komentatorów. Nawet tych zirytowanych Hartmanowym lekceważeniem własnych czytelników, aroganckim brakiem reakcji na pytania i komentarze, tolerowaniem chamstwa i antysemityzmu, co było odbierane jako brak szacunku dla pozostałych, „normalnych”.
Teraz ciemnogród sobie zaszaleje 🙄
W chwilach odsapu od polityki usiłuję sobie wyobrazić prace wykopaliskowe Mar-Jo. 😉 Dosyć chyba niesamowite takie esesmańskie znaleziska. Fascynujące, ale jakiś element grozy pewnie też w tym jest.
Oczwiście w „prapiastowskim” Szczecinie czy Wrocławiu taka przeszłość nie ma co dziwić, niemniej jednak mnie pod wpływem tej archeologii różne mroczne opowieści zaczynają się układać. Ale dla równowagi psychicznej postaram się ich nie spisywać. 😉
Mordko, gdyby chodziło tylko o kwestię niespłacania przez Karpowicza długów, skandalik byłby pewnie tyciutki. Chyba jednak musisz wejść w maglowe szczegóły. 😉
Widziałam na Kubie ogromną biedę. Co do opresji. Wszystko zależy, jak ją rozumiemy. jeżeli opresją jest niemożność kupienia podstawowych produktów spożywczych, czy możliwość sprzedaży wyhodowanych przez siebie owoców czy warzyw, to taką opresję widziałam.
Niemożność kupienia zaliczam do biedy. Przez opresję rozumiałem raczej takie rzeczy, jak brak wolności słowa, przymus ideologiczny, groźbę trafienia do kicia za nieprawomyślność czy niemal nieograniczoną władzę „służb”.
Z tym wszystkim na pewno bardzo trudno żyć i – niemal jak Hartman 😉 – nie twierdzę, że pochwalam fidelizm. Ale kiedy pomyślę o życiu w takim np. Ciudad Juarez, to jednak nie wydaje mi się, żeby dla tzw. normalnych ludzi było lepsze.
Czterej diakoni to raczej z owieczką, nie z barankiem? Nie promujmy dżędera, bardzo proszę. 😈
Mnie opowiadano o ludziach sprzedających owoce i warzywa z własnej uprawy, mam nawet kule kakao kupione u takich indywidualnych hodowców.
Jak definiujemy biedę?
W Europie są jej spore obszary, ale jak pojedziemy do Afryki, Meksyku, Indii, to zaczynamy rewidować nasze wyobrażenia o ubóstwie i nędzy.
„Rola społeczna” i „maska” to zupełnie różne pojęcia i zjawiska społeczne.
Nikt przytomny nie oczekuje, że ta sama kobieta pełniąca różne role społeczne będzie się w każdej z tych ról zachowywała tak samo.
Innych sposobów komunikacji i repertuaru zachowań oczekuje się od niej w roli matki, żony, szefowej, podwładnej, etc..
Nie oznacza to „maskowania” czy też przekłamywania systemu wartości, przekonań. Należy je po prostu przekazywać w sposób adekwatny do celu, jaki się chce osiągnąć i odbiorców, do których kieruje się przekaz.
W przeciwnym razie będzie się nie tylko nieskutecznym, ale i złapie się parę guzów.
Nie potrafię współczuć Hartmannowi. Skoro chce być mentorem i prawodawcą a nie potrafi przewidzieć skutków własnego postępowania…
Wczesne feministki płaciły ogromną cenę za swoje przekonania i zachowania. I nie biadoliły 👿
Opresje mozna widziec takze jako brak mozliwosci czytania tych ksiazek jakie sie chce, chyba, ze ktos je przeszmugluje zza granicy, mozna ja widziec jako brak wolnej prasy i niezawislycgh sadow, albo jak indoktryniwanie jedyna dopuszczalna ideologia, mozna opresje wreszcie widziec jako zakaz tworzenia zwiazkow zawodowych, wolnego przedstawicielstwa politycznego i bardzo wiele oprocz biedy jest sposobow na opresje.
Osoboscie wybierajac miedzy brudnym Meksykiem i czysta Kuba jestem dosc pewny co bym sam wybral.
„Kubuś Pychatek” to chyba o którymś arcybiskupie? 😎
Żeby mi się tak chciało rozkminiać, co Hartman zamierzał, a co mu wyszło. Albo czy pożyczyła, czy molestowała. Jaka okolica, takie elity intelektualne, mam przyjemniejsze zajęcia i wszystkim życzę. 🙄
A opłatę skarbową od pożyczki to zapłaciła artystka, jak teraz chce wywodzić skutki prawne? Tylko retorycznie pytam, nic mi do tego. 😛
Maski w moim uzyciu byly wlasnie „rolami spolecznymi”. Od intelektualisty oczekuje czego innego niz od matki, polityczki, dziennikarki czy kucharki.
Innymi slowy oczekuje, ze sie nie bedzie zanadto liczyl z „rola spoleczna”, ktora ma w danym momencie odgrywac. Ma tylko jedna role do odegrania – mysliciela, ktory formuluje mysli, poglady, teorie.
Tak, ludzie sprzedają. W momencie, kiedy pojawia się policja, zostawiają wszystko i uciekają w krzaki. Gdyby ich złapano, kara byłaby bardzo surowa. Byłam świadkiem takiego wydarzenia 🙁
Czy konieczność zapłacenia miesięcznego wynagrodzenia za worek cementu jest wskaźnikiem biedy?
Najbardziej porażał mnie widok koszmarnie zagłodzonych psów wałęsających się wzdłuż dróg.
Koty rezydujące w hotelach, miały się bardzo dobrze 🙂
Gdyby to chodziło o brud, Mordko… Brud w sensie fizycznym da się znieść, a podobno nawet jest zdrowy. 😉 Ale przecież wiadomo, że w niektórych rejonach Meksyku (i nie tylko), opanowanych przez mafie narkotykowe, też panuje straszliwa bieda, rządzi brutalna przemoc, nikt nie jest pewny dnia ani godziny, życie można stracić w każdej chwili, a już kobiety w ogóle są traktowane jak śmieci. Użyć i wyrzucić. To też rodzaj dyktatury, tyle że ideologią (niepisaną) jest tam prawo dżungli. I nie jest to łagodzone przynajmniej czystością i powszechną edukacją.
Dla mnie wybór między Ciudad Juarez a Hawaną wcale nie byłby taki oczywisty. No, chyba że byłbym narkotykowym bossem. 🙄
Według danych WHO Kuba (38. miejsce) wyprzedza Polskę (46) pod względem oczekiwanej długości życia.
To dlatego. Markocie, ze odwiecznym zwyczajem czerwonych Kuba falszuje statystyki.
Moj Dziadek stracil w swoim czasie prace w lubelskim Instytucie Higieny Pracy i Medycyny Wsi, kiedy przekazal WHO prawdziwe dane na temat zapadalnosci w Polsce na czerwonke i hepatitis.
Okej,
Od intelektualisty oczekuje … ze sie nie bedzie zanadto liczyl z „rola spoleczna”, ktora ma w danym momencie odgrywac. Ma tylko jedna role do odegrania – mysliciela, ktory formuluje mysli, poglady, teorie
To przecież jest właśnie dokładne wypełnianie „roli społecznej” jaką ma do spełnienia intelektualista. I tego należy od intelektualisty wymagać.
Innych zachowań wymaga/oczekuje się od od polityka a jeszcze innych od felietonisty/satyryka.
Inaczej też się ich „rozlicza” z ich poglądów i zachowań.
Hartman, nie wiem na ile rozmyślnie, miesza role. I w zależności od własnego interesu (?), wygody (?) czy też z braku dostatecznych kompetencji społecznych, emocjonalnych, chowa się za „maskami”. Zamiast przyjąć na klatę odpowiedzialność za to, co robi.
I sądzę, że właśnie dlatego wywołuje taką agresję. Ludzie, generalnie, nie potrafią odczytywać na czym polega jego gra rolami i maskami. Ale czują się robieni w konia. Toteż, kiedy tylko pojawi się pretekst, dokładają mu za całokształt.
Co trzeba Kubie oddać, to bardzo dobrą, „bezpłatną” opiekę medyczną i edukację.
W Korei Pln tez jest powszechna edukacja i wszyscy potrafia czytac, podobnie jak bylo w Albanii. Rzecz w tym, ze panstwo czyli partia im mowi dokladnie czego czytac nie moga. A nie moga np. Solzenicyna ani nawet historii powstania ruchu Solidarnosci.
Markot (11:30)
o „rozprawie” z Hartmanem
Teraz ciemnogród sobie zaszaleje
Nie sądzę, żeby to miało wiele wspólnego z ciemnym czy jasnym grodem.
Myślę, że odgrywają tu główna rolę dwa czynniki. Konformizm i kult Świętego Spokoju. Potęga konformizmu nie zmniejszyła się od czasów, kiedy to mistrz Andersen opisał go zgrabnie w „Nowych szatach cesarza”. A w imię Świętego Spokoju i pod wpływem konformizmu, równie ochoczo dali się omamić Hitlerowi „oświeceni” Niemcy, jak i Stalinowi „ciemni” Rosjanie.
Ne moze Kuba oferowac dobrej opieki zdrowotnej nie majac dostepu do nowoczesnej medycyny. lekow, sprzetu doagnostycznego.
No sa naprawde granice naiwnosci jak funkcjonuje system komunistyczny.
Edukacja moze byc dobra na poziomie podstawowym, ale nie wtedy gdy trzeba miec dostep do ksiazek,opracowan naukowych i takie tam.
Mordko, przypomnę się z moim komentarzem z 12.05. Mam wrażenie, że go nie przeczytałeś.
Nawet najbardziej uzasadniona niechęć do lewicowych reżimów nie powinna przesłaniać ani opresyjności reżimów innego rodzaju, ani realnych problemów, z jakimi borykają się niektóre rejony naszego globu. Dla Ciebie Hawana jest oczywistym złem z perspektywy londyńskiej, ale spróbuj przez chwilę wejść w buty mieszkańca (a zwłaszcza mieszkanki) wioski kolumbijskiej, peruwiańskiej, afgańskiej czy sudańskiej. Czy z tej perspektywy ta straszna Kuba przypadkiem nie mogłaby wydawać Ci się rajem?
Czy ktos jest w stanie uwioerzyc, ze wedle oficjalnie zglosoznych do WHO danych smiertlenosc niemowlat na Kubie jest nieco nizsza niz w Kanadzie i sporo duzo nizsza niz w Polsce?
Jest ktos w stanie uwierzyc?
Nikt nie jest w stanie, w każdym razie jeśli nie pracuje w WHO. No i może jeszcze francuscy intelektualiści. 🙂
Bobiku, gdyby mi się chciało wyważać otwarte drzwi tak, jak mi się nie chce, to bym jeszcze przywołał parę miasteczek na wschód od naszej pięknej stolycy, i takie różne. Piramida potrzeb, te rzeczy, najpierw się najeść i napić, z naciskiem na to drugie, potem czytać książki. Problem jest taki, że kiedy jest co jest jeść i pić, większość poprzestaje na jedzeniu i piciu, z naciskiem jak wyżej. Tak jak było im dobrze za Gierka, byłoby dobrze na Kubie, tylko co my tu mamy z nimi wspólnego?
Nigdy nie twierdzilem, Bobiku, ze swiat jest jednoznacznie dobry lub zly. Natomiast zdumienie moje wywluje nie ogloadanie sie na to, ze w kraju, gdzie wszystko jest kontrolowane przez wladze, mozna wierzyc rzadowej propagandzie. Zupelnie tak jakbysmy tego jeszcze calkiem niedawno nie przerabiali na wlasnej skorze.
Tutaj pare slow o tym jak wyglada ta znakomita opieka zdrowotna:
Katherine Hirschfeld, an anthropology professor at the University of Oklahoma, did her Ph.D. thesis on the Cuban health system, spending nine months conducting ethnographic work in Cuba in the late 1990s. According to Hirschfeld, „public criticism of the government is a crime in Cuba”, which means that „formally eliciting critical narratives about health care would be viewed as a criminal act both for me as a researcher, and for people who spoke openly with me”.[94] Nevertheless, she was able to hear from many Cubans, including health professionals, „serious complaints about the intrusion of politics into medical treatment and health care decision-making”.[94] She points out that „there is no right to privacy in the physician-patient relationship in Cuba, no patients’ right of informed consent, no right to refuse treatment, and no right to protest or sue for malpractice”.[94] In her view medical care in Cuba can be dehumanizing.
Hirschfeld explains also that the Cuban Ministry of Health (MINSAP) sets statistical targets that are viewed as production quotas. The most guarded is infant mortality rate. To illustrate this, Hirschfeld describes a case where a doctor said that if the ultrasound examination revealed „some fetal abnormalities”, the woman „would have an abortion”, to avoid an increase in the infant mortality rate.[94]
Hirschfeld refer to well-documented research about the Soviet Union and the People’s Republic of China, showing that „revolutionary” efforts „can also include such practices as deliberate manipulation of health statistics, aggressive political intrusion into health care decision-making, criminalizing dissent, and other forms of authoritarian policing of the health sector designed to insure health changes reflect the (often utopian) predictions of Marxist theory”.[94] But, according to Hirshfeld, „the true extent of these practices was virtually unknown in the West”, where „social scientists frequently cited favorable health statistics supplied by [these regimes], without critically looking at the ways these were created and maintained by state power”.[94]
Hirschfeld concludes that „Cuba’s health indicators are at least in some cases obtained by imposing significant costs on the Cuban population — costs that Cuban citizens are powerless to articulate or protest, and foreign researchers unable to empirically investigate”[94]
Ani mi w głowie idealizowanie castryzmu. Nie mam wątpliwości, że to jest reżim opresyjny i zakłamany. Ale jako psintelektualista 😎 czuję się w obowiązku zwrócić uwagę, że kapitalizm i wieloletnia kuratela USA w Ameryce Południowej także nie rozwiązały jej społecznych problemów, czyli nie jest to automatyczna recepta na bogactwo, ład i powszechną szczęśliwość. Zatem nie mamy tu obrazu czarno-białego, tylko mocno spółtonowany. I dlatego ja na pewno nie będę rzucał kamieniami w poszukiwaczy tzw. trzeciej drogi, choć czasem mogą się wydawać naiwnymi idealistami. Niech szukają. A nuż znajdą, zgodnie z zapewnieniami Pisma. 😉
Wodzu, ja mam taką wstydliwą chorobę, że lubię sobie czasem pogłówkować całkiem bezinteresownie, choć dobrze wiem, że w mojej własnej misce ani od tego nie ubędzie, ani nie przybędzie. 😳 😉
Kolejny przykład na to, jak złudne są nasze nadzieję na to, że wszystko możemy mieć pod kontrolą:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wpadka-secret-service-obama-w-windzie-z-uzbrojonym-mezczyzna/dx64e
Oburza nas, i słusznie, że minister od służb specjalnych dał się podsłuchać. Ale przekonanie, że na pewno można było tego uniknąć należy po części do pobożnych życzeń.
Kilkanaście lat temu nastolatek włamał się do komputerów NASA. Cały system zabezpieczeń okazał się dla niego małym Pikusiem.
Chłopca można było ukarać jedynie aresztem domowym.
Służby specjalne, to nie żart, pobierają nauki u hakerów 😯
Niedowiarkom do sztambucha: cuda się zdarzają 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16733019,Kaczynski_podal_reke_Tuskowi___Niech_nie_wierzy__ze.html#BoxSlotIMT
Psychol podal reke Tuskowi? A druga wsypywal mu pavulon do szampana?
Piesku, nie mowimy o kapitalzimie ( ja w kazdym badz razie nie mowie) tylko o demokracji i zamordyzmie. I ja wiem co ja wole.
Skubane Kubańczyki fałszują wszystkie statystyki, to może i ten gość nie żył wcale 96 lat, tylko tak staro wyglądał, pewnie od cygar 🙄
Z pomoca zamordyzmu mozna znakomicue obnizyc nie tylko smiertlenosc niemowlat zmuszajac kobiety do aborcji gdy tylko zamajaczy mozliwosc patologii noworodka. Mozna takze znakomicie wyeliminowac wszelskie patologie spoleczne, takie jak narkomania czy wyrywanie kobietom torebek w ciemnej ulicy. Mozna tez zmusic do udzialu w wyborach bez mala 100 spoleczenstwa i oddawania glosu na Castro czy dowolnego czlonka jego rodziny, ktory jeszcze nie uciekl „na Zachod” czyli na Floryde lub do Paryza.
Mowimy tu natomiast czy Kuba jest tm biednym krajem, ktoremu dzieki zamordyzmowi udalo sie osiagnac w miare dobry byt obywateli.
Demokracja na terenach, gdzie kontrolę sprawuje jakiś warlord albo narkotykowy baron? 😯
Przecież o to mi cały czas idzie, że nie istnieje taki prosty podział: tam, gdzie nie rządzi jakiś lewicowy reżim, tam już mamy z automatu demokrację i cud-miód. Wszystko zależy od tego, co do czego się porównuje. Jeżeli Kubę do Kanady, to jasne, wyjdzie na to, że w Kanadzie lepiej i nie ma o czym gadać. Ale już porównanie do niektórych części Meksyku nie musi wypaść tak jednoznacznie, a przecież można znaleźć kraje generalnie jeszcze gorsze niż Meksyk. I rozumiem, dlaczego ludzie z takich miejsc mogą uznawać Kubę za znacznie mniejsze zło, mimo całego zamordyzmu.
Leniwie zejrzalam do wiki i wg tabeli Kuba jest na 33 miejscu jesli chodzi o smiertelnosc niemowlat, podczac gdy Kanada na 24, tz w Kanadzie jest lepiej…
Wg tej tabelki smiertelnosc niemowlat na Kubie jest prawie taka jak w Stanach. Nie wiem czy to prawda czy nie, jednym z powodow zanizonych danych smiertelnosci jest np niewliczanie niemowlat znarlych bardzo blisko porodu; jesli w danym kraju czesto rodzi sie poza szpitalem, to nawet niekoniecznie wina sluzb.
Co do biedy – czytalam chyba nie tak dawno ze rejony Kuby, a nawet Hawany, dostepne turystom sa ograniczone i niekoniecznie reprezentatywne.
Sa dyktatury w ktorych ludziom zyje sie nie najgorzej poki siedza cicho, tak bylo np w Iraku za Sadaama. Kuba bogaci sie, o ile pamietam, wynajmujac bazy nasluchowo-szpiegowskie wszystkim zainteresowanym, wiec moze ludnosc ma troche wiecej w garnku 😉
Co do Hartmana, zgadzam sie z Vesper (11:11), z tym ze wydaje mi sie ze szum wokol jego ostatniej wypowiedzi, niezasluzony zreszta, stal sie dla partii dodatkowym obciazeniem przedwyborczym, bo bardzo latwo zrobic z tego stygme, wiec pozbycie sie Hartmana stalo sie pilniejsze.
Na zlikwidowanie calej przestepczosci zwiazanej z nielegalnym handlem i przemytem narkotykow tez znaleziono w demokracji sposob – legalizacja wszystkich narkotykow. Na to jednak nie ma w demokracji jak dotad spolecznego przyzwolenia. Ale i to sie powoli zmienia.Narkotyki byly legalne w Anglii sto lat temu i nie bylo takich problemow jak sa dzis w swiecie. Narkomani mieli swe speluny opiumowe czy inne, gdzie narkotyki mozna bylo kupic, przespac i spokojnie nazajutrz udac sie do domu. Zamiast prowadzic beznadziejna „wojne z narkotykami” spoleczenstwo rozumialo, ze zawsze beda tacy wsrod nas, ktorym narkotyki sa do szczescia potrzebne. Lepiej stworzyc im warunki bezpieczenstwa osobistego, kontrolowac te speluny z pomoca policji i pozwolic ludziom zabijac sie samym, jesli taka jest ich fantazja, zamiast byc zabijanym. W sumie znowu chodzi o wolnosc.
Hartman jest Kotem, ktory chadza wlasnymi drogami, a partie tego nie lubia. Partie lubia posluvh i dyscypline, prztytakiwanie przywodcy i nie wsadzania kija w mrowisko.
Hartman, jesli sie zapedzil, to wtedy gdy nie tylko wstapil do partii, ale stal sie jej niejako glosem. Blad. Wielki blad – jak mowila Pretty Woman w tym sklepie, gdzie ja poprzednio zle potraktowano.
Ja wprawdzie jestem za legalizacją narkotyków, bo jakie skutki daje prohibicja, każdy widzi, ale też zdaję sobie sprawę, że dotychczasowe (współczesne) legalizacje były eksperymentami o bardzo ograniczonym zakresie i nie możemy przewidzieć, jakie globalne efekty dałby powszechny dostęp do dragów, nawet tylko w krajach Zachodu. Przy procesach tak kompleksowych nie może być żadnej pewności, jak się rozwiną, a skala eksperymentu ma ogromne znaczenie. Więc z tym „znalezieniem sposobu” na problem narkotykowy byłbym bardzo ostrożny. Na razie to jest tylko pomysł, a czy słuszny i skuteczny, tylko praktyka może wykazać.
Kocie, ciekawy ten cytat z Katherine Hirschfeld.
Bobik nie jest ani cerberytą, ani celebrytanem, lecz cerebryta 🙂
Mam poważne podejrzenie, że to jest komplement i należy podziękować. 😆
😀
Niedawno było tu o Chazanie, a teraz robi się Kubańczykom zarzut, że jakoby dla poprawy statystyk usuwają zagrożone deformacją płody
(case where a doctor said that if the ultrasound examination revealed „some fetal abnormalities”, the woman „would have an abortion”, to avoid an increase in the infant mortality rate)
Nie dosyć, że maltretują biedne Kubanki aparaturą USG (widocznie jednak dysponują nowoczesnymi urządzeniami) to jeszcze nie umożliwiają rodzenia się potworków, którym każda rodzina byłaby rada 🙄
Markocie „some fetal abnormalities” nie musi od razu oznaczać wad poważnych czy letalnych. Wiele wad płodu da się leczyć jeszcze w macicy, więc nie zawsze muszą one być powodem do aborcji. A poza tym wolność wyboru musi działać w obie strony – i aborcji, i urodzenia – nawet potworków. Proste jak drut.
Ale dlaczego podał rękę? Żeby zadać kłam słowom pani premier, że jest ojcem mowy nienawiści, a on przecież gołąbek pokoju i ofiara PO.
Dlatego podał rękę.
To dosyć obelżywe wytłumaczenie po fakcie – cały Kaczyński. 🙁
W sprawie Kuby, dodam tylko, że jest to kraj mający możliwości dostatniego życia, gdyby mieszkańcom dano szanse, ale nie potraktowano ich, jak ludzi specjalnej troski, którymi trzeba zarządzać.
Dlatego porównania z różnymi innymi krajami niekoniecznie wydają mi się trafne.
Możliwe, że po zmianie ustroju przestałby panować tam sielski nastrój rezerwatu, a zaczęła być może brutalna walka o byt, ale mieliby szanse stać się samodzielnymi jednostkami z możliwością wyboru wszystkiego, co dotyczy ich życia.
Rozumiem wzruszenia, ale rezerwat pozostanie rezerwatem.
Macham do Kochanego Królika i przesyłam moc 🙂 🙂 🙂 ….
Bobiku, nikt na razie nie powiedział, że te aborcje, a także badania USG na Kubie są przymusowe.
Gdy przyszli rodzice są rzetelnie informowani, co oznacza operacja np. ciężkiej wady serca u nienarodzonego dziecka, i jakie konsekwencje to ma dla jego późniejszego życia, to nie wiem, czy tak bardzo pragną je za wszelką cenę ratować.
Polska odznacza się w Europie jednym z najwyższych współczynników śmiertelności niemowląt Jeden z najniższych wskaźników mają Czechy. Kraj ten jednocześnie odznacza się jednym z najwyższych wskaźników badań prenatalnych (Polska jednym z najniższych).
Jak myślisz, czy to te badania tak uzdrawiająco wpływają na statystyki? I jakoś nie słychać, by czeskie chore płody były przymusowo abortowane.
A tu jest klamra spinajaca nasze wczorajsze rozmowy o perfumach i dzisiejsze o Kubie.
Otoz jak czytamy w niewielkiej notatce w dzisiejszym Timesie ns Kubie poleca glowy wszystkich odpowiedzialnych za wpuszczenie w zeszlym tygodniu na rynek perfum meskich „Hugo” i „Ernesto”. Towarzysz Raul Castro dostal amoku ze wscieklosci , jak sie o nich dowiedzial, bo Hugo to najwyrazniej Chavez, zas Ernesto to Che.
„Odpowiednie kroki beda podjete w reakcji na to powazne przekroczenie. Podobne inicjatywy nigdy nie beda tolerowane przez nasz narod czy przez rzad rewolucyjny. Symbole rewolucji sa i na zawsze pozostana swiete” – cytuje Times oswiadczenie komitetu wykonaewczego Rady Minsitrow, ktoremu przewodzi Castro.
😯
Ludziom mieszkajacym w wolnym swiecie strasznie trudno pamietac jak wyglada ten Putinowsko-Castrowny swiat. Nb. Castro Sr. juz chyba nie jest w stanie dzialajacym, zastepuje go syn. Bo w Rewolucji nie ma dynastii 😉
Ja mam pamiec jak Slon.
Raul Castro jest bratem Fidela.
http://www.havanatimes.org/?p=106396
Rzeczywiscie, brat.
Kocie, jesli wierzyc komentarzom, perfumy wprowadzil na Kube mlodszy Castro, siostrzeniec czy bratanek starego 😀
Czy myślisz, Markocie, że mnie trzeba do badań prenatalnych przekonywać? 😉
Napisałem, co napisałem, nic mniej i nic więcej – zasadą ma być wolność wyboru i niedopuszczalny jest nie tylko przymus, ale i naciski w którąkolwiek stronę. Badania, pełna informacja – jasne, nakłanianie i stwarzanie atmosfery, w której „wypada” wybrać jedyną słuszną opcję – nie. I tyle.
Siódemeczko, ja nie porównuję tego, co by było gdyby. 😉 Ja porównuję to, co jest i stwierdzam, że rozumiem, dlaczego pewnym krajom, które wychodziły z podobnego punktu jak Kuba, model kubański może się wydać atrakcyjniejszy od własnego. Choć dla mnie osobiście on jest bardzo nieatrakcyjny i nie planuję przeprowadzki do Hawany ani w bliższej, ani w dalszej przyszłości. 😉
Czy nowy wpis może być jeszcze o osiołkach? Wiem, że to temat już nie taki gorący, ale jaki wdzięczny i jak przyjemnie o nim pisać. 😉
Poniewaz zezwierzęcony voyeuryzm jest stalym elementem Koszyka, nawet powinien 😈
No to wrzucam. 🙂
Czytałem blogi rożne i różniaste. Ale ten blog ma w sobie to „coś”. Może to ta perspektywa, psia perspektywa. Z niej jeszcze świata nie obserwowałem, może nauczę się czegoś nowego. Tak czy owak, Bobik w Wenecji – ciekawy 🙂