List z dalekiego kraju
Bobik w zadumie obracał w łapach list od kuzyna z dalekiego, egzotycznego kraju. Cała sprawa wyglądała nader niepokojąco, a spomiędzy linijek listu wyzierało coś jakby… Prośba o pomoc? Nie wprost była ta prośba, zaułkami zdań się przemykała, krętymi uliczkami napomknień, ale przy dokładnym wejrzeniu nie sposób ją było przeoczyć.
Westchnąwszy ciężko Bobik sięgnął po torbę podróżną. Włożył do niej szczoteczkę do zębów, książeczkę czekową i cztery puszki „Pasztetu opolskiego”. Po zastanowieniu dorzucił jeszcze „Konserwę pułtuską”, zasunął zamek torby i zgasił światło. Nie musiał nawet zbierać ze sobą listu, żeby wydać polecenia swojemu wewnętrznemu sytemowi nawigacyjnemu. Wszystko, co napisał kuzyn, wryło mu się w pamięć wołowymi, intensywnie pachnącymi literami.
Mój Drogi Bobiku!
Przepraszam za tak długą przerwę w korespondencji, ale – jak może wiesz skądinąd – niejakie zacofanie cywilizacyjne mojego dalekiego, egzotycznego kraju odbija się niekorzystnie również na komunikacji międzyzwierzęcej. Na krótki moment pojawiło się w tym temacie pewne światłko w tunelu, ale niestety, chwilowo zniknęło jak sen jaki złoty.
Po wizycie Waszego prezydenta w moim odległym zakątku świata najwyższe szczeble postanowiły zintensyfikować współpracę między naszymi krajami w dziedzinie absurdu stosowanego. Jako że zaliczacie się w tej materii do czołówki światowej, Wasz rząd zgodził się na wypożyczenie nam wybitnego absurdalisty, którego termin przyjazdu i wyjazdu, dane osobowe, jak również upodobania kulinarno-alkoholowe owiano mgłą najwyższej państwowej tajemnicy. Coś niecoś, jak zwykle w takich wypadkach, przedostawało się jednak na zewnątrz i rozbudzało apetyty na więcej. Stugębna plotka głosiła, że ów tajemniczy Specjalista, dla dobra stosunków interabsurdalnych odwołany w nagłym trybie z dobrze funkcjonującej placówki krajowej, nie był zachwycony perspektywą ścigania nadużyć na jakimś, powiedzmy to sobie szczerze, intelektualnym zadupiu i tylko wizja zmierzenia się z niespotykanym w wyżej rozwiniętych państwach bezmiarem absurdu skłoniła go do przyjęcia wyzwania i pojawienia się w naszej stolicy. Incognito, rzecz jasna i z zachowaniem absurdalnych środków ostrożności.
Nie da się ukryć, że przyjazd tego Jamesa Wielbonda absurdu wywołał spore poruszenie w naszych jurtach, szczególnie w ich żeńskich częściach. Co tu dużo gadać, chociaż żadna z pań nie wiedziała, kim jest polski absurdalista i jak wygląda, każda mogła się poszczycić złamanym przez niego sercem. Za to panowie zgrzytali zębami, bo stale jakiś fantom ogrywał ich w klipy, wygrywał pojedynki konne i zawody w piciu kumysu. To się nie mogło dobrze skończyć. I rzeczywiście, pewnego dnia rzeczony Specjalista, rozochocony nieprzerwanym pasmem sukcesów, uznał za absurdalny lęk przed czarnym kotem, przechodzeniem pod drabiną, a nawet przed braniem na serio poleceń służbowych!
Jak łatwo było przewidzieć, skończyło się to katastrofą. Nie będę się wdawał w szczegóły, zdradzę Ci tylko, że absurdalista przez dłuższy czas leżał w miejscowym szpitalu w stanie śpiączki, a czynniki miotały się bezradnie, usiłując zażegnać międzynarodowy skandal. Na tym jednak nie koniec! Przed kilkoma dniami, podczas porannego obchodu, lekarze zamiast pacjenta zastali puste łóżko, a na nim w pośpiechu nakreśloną absurdalną wiadomość tairasimok awyzw. Wydział Deszyfracji okazał się wobec tego skomplikowanego przekazu całkowicie bezradny. Z przykrością muszę przyznać, że również ja, poproszony o wyniuchanie, gdzie też mógł podziać się zaginiony, nie stanąłem na wysokości zadania.
Co będzie dalej, nikt nie wie, bo absurd pozbawiony dozoru i precyzyjnej organizacji rozpanoszył się, rozlazł po kątach, a ostatnio zaczął wypełniać nawet najdrobniejsze szczeliny rzeczywistości.
To wszystko, drogi Kuzynie, jest oczywiście wyłącznie do Twojej wiadomości. Bardzo Cię proszę o absolutną dyskrecję, bo ujawnienie sprawy mogłoby grozić dramatycznymi konsekwencjami w sferze absurdaliów i nie tylko.
Twój szczerze oddany
Wilk Stepowy
Ryś
trzymam się w koncu dwie kule mam 😉
Rys
tak to jest jak pies ma dostęp do laptopa 😀 nawet nicka zapisała na stałe
W tym roku na swieta Wielkanocne mam plan minimum- nie robie absolutnie nic. Po prostu nie chce mi sie kulec po kuchni. Maz i syn zajma sie zakupami i posilkami. Jak mowilam w niedziele idziemy do siostry na swiateczny obiad.
Sprawdzilam wczoraj z mama- nie bylo u niej w domu rodzinnym, ani w naszym dziecinstwie zwyczaju wspolnego siadania do sniadania i dzielenia sie jajkiem i skladania zyczen jak przy oplatku. Kazdy sie dosiadal do sniadania kiedy chcial i bral sobie troche swieconki na talerz. Obiadu tego dnia (Niedziela) nie bylo. Kto by tam myslal o obiedzie jak na stole byl pasztet etc.
Jeszcze tylko wspomne o salatce jarzynowej zwanej to rosyjska. Robie czasami. Uzywam majonezu kieleckiego, a jak nie moge dostac to robie majonez sama. Inny majonez jest jakis trefny, to nie sos skoro go mozna kroic w kostke.
Bobik robi zakupy miesne, a u nas dzisiaj Wielki Piatek i wszystkie sklepy zamkniete. Pelna laba, chyba ze mi jakies malowanie przyjdzie do glowy. Pewnie nie, bom juz bezpiecznie po 40-ce.
Panno Koto, szybkiej rekonwalescencji.
Króliku, tylko kielecki!!!!
Ciekawe czy Bobik poledwice doniosl w zebach, czy tez pozarl w bramie?
Ja bym tam nie latal po Krakowie z miesnym ciezarem w pysku. Tam podobno napadaja.
Rysiu, ciesze sie, ze Ci Amartya Sen przypadl do gustu. Mnie sie najbardziej w jego mysleniu o ekonomii podoba takze branie pod uwage wartosci niewymiernych (poziom wyksztalcenia w spoleczenstwie, pozycja kobiet, dominujace w spoleczenstwie wartosci itp.), co zreszta robil juz Smith i podkreslal Max Weber, ale w codziennym uzywaniu jakos sie splaszczylo patrzenie na te sprawy i wyszedl wlasnie tylko prosty podzial na „nieudolnych” i „zaradnych”. Wlasciwie nie powinno to dziwic, bo nasz umysl z zasady wszystko upraszcza, zeby sobie poradzic z mnogoscia bombardujacych go wrazen, ale jednak czasem te zbytnie uproszczenia obracaja sie przeciwko nam samym.
A co do sprzedazy ksiazek, to wczoraj zajrzalam do Twoich kolegow u mnie w miescie – na razie potwierdzaja, ze ludzie czytaja teraz wiecej, nie – mniej, wiec poki co nie narzekaja na kryzys w swojej branzy. Ale tez wiecej idzie paperbackow, a mniej wydan w twardych okladkach.
Ciekawa jestem, czy Helena walczyla z kryzysem przez aktywne wspieranie Barnes&Noble…
A tu przepis dla Bobika na poledwice w przescieradle a la lwy:
http://www.youtube.com/watch?v=46ujrY5ACyc&feature=related
Panno Koto
razem z Niunią życzę Ci jak najszybszego siedzenia , nie ma wątpliwosci ,że operacja udala się ❗ ❗
Do Barnes and Noble nie dotarlam tym razem, bo nie mial mnie kto i kiedy zawiezc. Ale przeczytalam:
lekture zadana (Polituical Thinking),
LeCarre – Soldier , Tinker etc – po polsku – nie dokonczylam, bo mnie smiertelnie znudzil, choc nie wypada sie do tego przyznawac;
dwa rozkoszne romanse historyczne Georgette Heyer (to klasyk gatunku, pisala w latach dwudziestych, ale akcja toczy sie w epoce napoleonskiej – nauczylam sie nowego wyrazenia „on dit” – co sie mowi na miescie) Polecam.
Najnowsza powiesc Maeve Binchy – niegdys swietna pisarka irlandzka, teraz pisze czytadla i zbytnio sie nie wysila,
odnowilam przyjazn z calutkim Sherlokiem Holmesem, procz Psa Baskervilleow, ktorego juz nie zdazylam i z pominieciem zabicia Sherlocka przez profesora Moriarty.
Jeszcze kupowalam namietnie kobiece pisma.
Newsweek i Wokrug Swieta z prenumeraty Mamy oraz weekenowego NYTimesa.
Lokalny Palm Beach, News jest straszna szmata.
U PK jest ciekawa świąteczna potrawa, co prawda głównie dla Hoko, ale może się podzieli…
Wesołych Świąt 🙂
Co mi przypomina dowcip o Sherlocku Holmesie, jak ktos zna, to niech dalej nie czyta.
Sherlock Holmes i dr Watson wybrali sie na piknik do lasu. Po dobrym posilku i obaleniu butelki scotcha, byli juz tak zmeczeni, ze postanowili przenocowac w lesie.
W srodku nocy Sherlock Holmes obudzil swego przyjaciela i pyta: Watsonie, spojrz w gore i powiedz co widzisz.
-Widze – odpowiedzial Watson – miliony i miliony gwiazd.
– I co one ci mowia? – pyta slynny detektyw.
– To zalezy – odpowiada Watson, – Astronomicznie widze, ze przestrzen jest nieskonczona, ze sa miliony galaktyk i slonc. Z polozernia gwaizd na niebie sadze, ze jest kwadrans po trzeciej. Teologicznie widze, ze Bog jest wielki, a my jestesmy mala kruszynka zagubiona we Wszechswiecie. Meteorologicznie widze, ze jutro bedzie piekny dzien. A co ty widziesz, Holmesie?
Detektyw wzdycha gleboko i mowi:
– A ja widze, ze nam namiot ukradli.
Mam nadzieje, ze nasz Sherlock Holmes w czarnym zwichrzinym futrze ma sie dobrze.
Heleno, widze, ze dzielnie walczylas z kryzysem w branzy ksiegarskiej. 🙂 A Barnes nad Noble – maybe next time… Cos trzeba zostawic na potem.
Tu nastepny przepis od lwow z bliskiej twojemu sercu biblioteki:
http://www.youtube.com/watch?v=d-fjJBdXR0E&feature=related
Az pachnie dzis tu tym swiezym malowaniem, pisankami i kraszankami, pasztetami oraz hm – poledwica wolowa 🙂
U nas niestety niesie spalenizna z niedalekich (2-3h autem) dzikich pozarow ktore zdewastowaly miejscowosci w polnocno zachodnim Teksasie oraz w Oklahomie.
Wando, dobrze, ze nie blizej – juz rano sprawdzilam na mapie, w jakiej odleglosci te pozary od Plano.
Heleno – Sherloch Holmes 😆
To mi przypomina ze zapomnialam pojsc po bazanta 😳
Of caurse. 👿
Tu jeszcze rybka dla Mordechaja, zeby nie zglodnial czekajac na bazanta i pasztet:
http://www.youtube.com/watch?v=P7wlpof5y8c&feature=related
W koncu koty to krewni tygrysow i lwow. 🙂
Blad w slowie „of course” z glodu. 👿
Przed chwila przeczytane:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article358453/Ksiazka_uczy_dzieci_jak_topic_Turkow.html
😳 😳 😳
Dzięki za wszystkie życzenia i dobre rady. Niestety, operacja była tradycyjna, bo inaczej się nie dało, blizna ok. 10 cm, ale sklejona, nie szyta, bez tradycyjnego opatrunku, „popsikana” sprayem, więc nie da się jej niczym nacierać, za to już po 2 dniach mogłam się pluskać pod prysznicem. Podobno to sklejenie nie zostawi śladu.
U mnie niestety w tym roku mało świątecznie, tylko pisanki i kwiaty, a ciasto będzie „kupne”.
Wando
czy tam cos wypalają tak jak w powieści „Niezawinione śmierci”Williama Whartona
Koto, czego oni teraz nie wymysla! Sklejone! Cudowne jakies! Pewnie, ze lepiej niz szew.
Biedny kotek…
A o autorach podrecznika trudno mi cos powiedziec, bo na razie szukam odpowiednich slow. 👿 Zadziwiajace, ze nikogo przez piec lat to nie razilo i dopiero teraz ktos to zauwazyl.
Nie, Nietoperzyco, z tego co wiem to byly tzw. dzikie pozary. Czasem gdy jest sucho zapalaja sie samoistnie czy przez nieuwage trawy, tym razem byly silne wiatry (dzis juz ustaly i chyba te pozary sie nie roznosza dalej) i ogien szybko przenosil sie na domy.
To juz drugi raz kiedy tak z daleka czuc spalenizne. Pare lat temu z powodu pozarow w Meksyku mielismy tu taka nieco nierealna atmosfere – nie bylo czuc dymu tylko powietrze bylo nieprzejrzyste. Prawie jak brudne okno – i takie poczucie bezradnosci, ze nic nie mozna zrobic. Wowczas po raz pierwszy zdalam sobie tak doglebnie sprawe jak bardzo jestesmy wspolnie na Ziemi.
Najbardziej mi sie w tym sklejaniu ran pooperacyjnych podoba, ze mozna sie od razu myc.
Wando, my akurat od lat jestesmy podlaczeni do Midwestu, bo stamtad od lat przylatuja kwasne deszcze. Ale zapach spalenizny z tak daleka to musi byc szczegolne odczucie. Wczoraj pisalas o zapowiadanym deszczu – chyba w tej sytuacji nalezy sie z niego cieszyc.
Cieszymy sie – ale o ile przyjemniej by bylo z jego strony spasc wtedy kiedy nam jest wygodniej 🙂
Wpadam tylko na chwile, aby zyczyc wszystkim Wesolych Swiat.
Gazety lokalne wszedzie przezywaja swoj wlasny kryzys. Lokalne Detroit Free Press to lokalna prawicowa szmata, tak jak wiekszosc gazet lokalnych w Kanadzie, wlaczajac w to Windsor Star. Przestalem to kupowac i czytac, bo naprawde szkoda moich pieniedzy. Jest to w rekach jednej rodziny z Winnipegu, ktora przezywa obecnie klopoty finansowe. Gazety lokalne zostaly kiedys odkupione hurtem od C. Blacka, ktory wkrotce pozna smak wiezienia amerykanskiego. Mam nadzieje, ze skutecznie i szczesliwie splajtuja. 🙂
Tak, Wando, zjawiska naturalne bylyby o tyle latwiejsze do zniesienia, gdyby byly tak uprzejme i daly sie planowac. 🙂
I Tobie Wesolych Swiat, PA. 🙂
Ja sama na Concord Journal nie moge narzekac (lokalna miejska gazeta). a juz na pewno na to, ze prawicowa. 😉 A Boston Globe grozi plajta, co jest smutne, bo maja zaslugi (np. to oni wytropili afere ksiezy-pedofilow wbrew duzemu oporowi diecezji bostonskiej, ktora niestety miala sporo do ukrycia), ale juz teraz to cien gazety sprzed chocby paru lat. Nie wiem, czy dwie albo trzy gazety ogolnokrajowe takie gazety regionalne zastapia, ale pewnie cos je jednak zastapi – moze lokalne wydania internetowe?
… I put spell on you….cause you mine!!!!
Przepraszam, ale ja słucham wiadomo… CCR ….
PA
to nie nasze klimaty , ale skoro swieta
http://www.youtube.com/watch?v=V21ccX3wWxU&feature=related
PA
a to chodziło za mną
http://www.youtube.com/watch?v=PECk9A-07Pw&feature=related
Wando, znalazlam joge dla Ciebie i Kamy. Podobno to nowy trend, ale nie wiadomo, czy sie przyjmie. U nas jeszcze sie jeszcze nie pojawila, ale juz jest w Chicago, Nowym Jorku i okolicach, oraz Portland, Oregon (dziwie sie, ze nie wymieniono Kaliforni). 🙂
http://www.nytimes.com/2009/04/09/fashion/09fitness.html?_r=1&ref=fashion
Brytyjski Guardian, bedzie juz nedlugo dostepny tylko na Twitterze. Jako newspaper junkie (przegladam 6 do 8 gazet dziennie na internecie, kiedys na papierze w lokalnej bibliotece) powiem, ze dzienniki angielskojezyczne powtarzaja jedno i to samo niezaleznie czy to UK, Australia, Jerozolima, Kanada czy US, okraszone lekko lokalna informacja. Nie wiem czy maja wszystkie jednego wlasciciela. W moim The Globe and Mail moge przeczytac ten sam artykul w sekcji Travel co w moim lokalnym szmatlawcu The Record tego samego dnia. W obydwu jest to przedruk z The Guardian albo czegos takiego sprzed kilku dni. Internet to chyba przyszlosc, wystarczy popatrzec na The Huffington Post, Slate czy Salon.
swirki swirki
tez bym posluchal CCR
ale nie wiem jak 🙁
PA
a to od Mojej Mlodej uwielbia to
http://www.youtube.com/watch?v=0WUdlaLWSVM&feature=related
niech Świeta Wielkanocne upłyna Ci w towarzystwie najblizszych przy lampce wina , dobrej muzyce , głaskanko dla Seneci obowiazkowo 😀
Skowronku
jak to nie wiesz jak , zapytaj PA albo mnie i problem z głowy , może Cię wciągniemy o naszego koła i wręczymy legitymację 😉
http://www.youtube.com/watch?v=1XcxFNONz64
Moniko
jaki nowy trend , ja tam przy Mojej rozne wigabaski wyczyniam , ale lezeć spokojnie przy niej też potrafię 😀
swirki swirki
legitymacje powiadasz?
od niepamietnych lat chcialem wejsc w jej posiadanie
nie dane mi bylo
nie znalazl sie taki odwazny by dac mi rekomendacje
a bylo to jeszcze zanim nastapily warcholy … w radomiu i jeszcze gdzies tam
No, tak, Niuniu, zapoczatkowujesz nowe trendy. 😀
Kroliku, masz racje z tymi gazetami. Ja jednak lubie czytywac NYT, zwlaszcza w weekendy, ale ogolnie to i oni dali wielka plame przy przygotowaniach do wojny w Iraku (za co przepraszali poniewczasie). Na razie gazetom internetowym troche brakuje wlasnego investigative reporting, ale i tak sa w sumie lepsi i szybsi. Zreszta The Huffington Post ma miec teraz wlasnie wlasny dzial do odkrywania tego, co zakryte. Oprocz wymienionych przez Ciebie gazet internetowych anglojezycznych, lubie tez czytac TPM (Talking Points Memo) i Politico. W TPM sa swietne dyskusje o ksiazkach w TPM Cafe.
Skowronku
potrzebuję akceptacji PREZESA WIELBICIELI CCR , jesli tylko się odezwie sama wlasnorecznie wykonam legitymacje nr 3 😀
PA
potrzebuję Twojego podpisu na legitymacji dla Skowronka , pilnie , bo czeka na prezent wielkanocny ❗
swirki swirki
… z otwartym dziobem czeka
Kroliku, Arianna na ten sam temat – z punktu widzenia osoby bioracej aktywny udzial w zmianach na rynku prasowym:
http://www.huffingtonpost.com/arianna-huffington/the-debate-over-online-ne_b_185309.html
w ostatniej Polityce są fajne rysunki P. Sochy ciekawe czy można kupić takie rysunki i gdzie? A w ogóle to nie kupiłam z dodatkiem rolniczym i będę musiała dokupić. Wprawdzie moje uprawy są szeroko znane a kwiaty zasuszę nawet sztuczne ale podobnie jak z jedzeniem nie umiem ale lubie …. 🙂
więcej przemyśleń napiszę następnego tygodnia bo teraz mam mało czasu pa
swirki swirki
zazdroszcze jarzebinie przemyslen
tez bym tak chcial ale nie potrafie 🙁
Gazety gazetami, ale ja to jestem dziecko szczęścia. Gdyby nie zakulisowe informacje od Żony Sąsiada, polędwica zostałaby niewytropiona i w święta mógłbym liczyć wyłącznie na dobre serce blogu, czyli np. kawałek pasztetu od Królika, kawałek bażanta od Mordki, itd.
A właściwie… Coś jeszcze oprócz tej polędwicy mi się we wnętrzu zmieści. To co – pomożecie? 😀
Yoga z psem tak 🙂 super. Ja z kolei czytalam o otwarciu
Unleashed Indoor Dog Parks. No jak pieski blogowe, czy jestescie w stanie zamienic spacer po lesie na najwspanialsza sale gimnastyczna? 🙂
Dziękuję wszystkim Życzącym i odszczekuję „nawzajem, I Wam, i Wam!” :-). 🙂 Ale tak naprawdę życzyć będę dopiero jutro.
Mogę chyba wziąć od Babki jajeczko do podzielenia się z wszystkimi? 😉
skowronki nie są mi znane gdyż jako mająca wstręt do rannego wstawania, nie jestem z nimi kompatybilna. Jednakże nauczę Cię jak to się robi ; bierze się gazety ;; Polityka , Wróżka, Wprost ,Gazeta Polska, Tygodnik Powszechny, czyta się a potem się przemyśla… I widzisz to całkiem proste 🙂
swirki swirki
bobiku?
a co z wlasnymi?
odpadly?
ha ha ha
jak bobika ogon
jerzebino
niuniu;
Dzieki za Claptona. Po raz pierwszy uslyszalem „Layle” przed studnowka w liceum. „I nie moglem w nocy spac”. 🙂
Zrewanzuje sie innym starociem.
http://www.youtube.com/watch?v=5YzHfVaqP1s
Podpisuje sie pod legitymacja.
PA 🙂
Mam w zanadrzu zagadke z serii Canadian Content. 🙂 Ale to pozniej.
Bobik, oczywiscie, ze pomozemy, pod warunkiem wszelakoz, ze bazant sie zisci. A pewnosci zadnej w tym wzgledzie miec nie moge, bo niektorzy w tym domu maja dziurawe glowy i pamietaja wylacznie o swoich smierdzacych papierosach, po ktore gotowi sa pedzic do stacji bezynowej w srodku nocy przy arktycznej pogodzie -2 st. C. Nie uwierzysz, ale tak jest.
Gdyby bazant sie NIE 👿 zmaterializowal, to jeszcze wpadne do Ciebie na troszke tej poledwiczki, byle bez kosci.
My tez bedziemy skladac zyczenia dopiero w Sobote jesli juz wolno. Bo mowila mi sasiadka Blakie, protestantaka, ze w zadnym wypadku w Wielki Piatek nie wolno. Ja sie na tym nie znam, ale uszanuje zwyczaj panujacy w zachodnim Londynie.
–
chcialem byc uprzejmy i takiej jednej bardzo milej kotce tez chcialem zyczyc
przerwala po pierwszym slowie
jestem ortodoxyjna, poczekaj z tym dwa tygodnie
co nie zrobie robie zle 🙁
W miedzyczasie wymienilam moj stary przeczlapany komputer na nieco mniej przeczlapany laptop (lezal w pudle- dostalam go w poprzedniej pracy). Jest szybki jak rakieta.
Dawaj te poledwiczke Bobiku, robimy tatara?
Skowroneku
mówisz , masz
Legitymacja No 3
Dla Miłosnika CCR
Propagatora Muzyki
Wielbiciela Sztuki
Prezez SM CCR
PA 😀
Bobiku pisanki są do podziału dla Wszystkich!Kontynuuj.
**
Heleno, jak siostra w biedzie jesteś.Ja osoba tchórzliwa, ale kiedy brakuje zgubnego nałogu(papierosy) potrafię w nocy wejść do najgorszej mordowni 👿
*** Uciekam do dalszych prac.Ale melduję,że mam już upieczona faszerowaną baraninę, pasztet, porobione składniki do sałatek,śledzie,został mi mazurek z którego dekoracja będę się kotlować jutro.
Na listki do kwiatuszków mazurkowych wysmażyłam selera naciowego, bo nie można tu dostać angeliki.Bradzo ładnie pachnie i nienajgorszy w smaku.
Babke drożdźową włoską kupiłam.Jest to hańba na moim honorze, ale gorsze rzeczy mi się trafiały.
Pozdrowienia . :smille:
Barszcz zrobiony, sałatka pokrojona, mazurki ( różany 2x, orzechowy 2x, czekoladowy 2x) jutro dorobimy jeszcze pomarańczowy i udekorujemy wszystkie. I upieczemy kulebiak Na niedzielne śniadanie idziemy do przyjaciół, na poniedziałkowy obiad takoż więc generalnie luz.
Mazurek różany ( dla Bobika)
spód z ciasta kruchego a polewa..
1/2 szklanki śmietany słodkiej
1 szklanka cukru
2 łyżeczki tartej róży.
nieco soku z cytryny i buraków
W rondelku zagotować cukier ze śmietanką. Gotować na średnim ogniu ok 10 min. Gdy syrop „ciągnie”
odstawić dodac różę, sok z cytryny i kapkę soku z buraków ( dla koloru), Wymieszać, wylać na zimny kruchy spód. Po przestudzeniu lukrowac i dekorować migdałami albo czym kto lubi
Z nieba mi spadłaś żono z tym przepisem na różany mazurek.Mam tu w nadmiarze róży i nawet pąki do dekoracji.Dzięki za inspirację.Wesołego jajka!
wlasnie ogladnalem na „Arte” telewizyjny film „Mein Leben”
o M.Reich-Ranickim,ciekawie zrobione,dobrze zagrane
dobranoc,brykam do wyrka 😀
Smacznego Babko!
O! O! Wydalo sie! Bobik nikogo nie tropi, tylko siedzi w kuchni i lepi mazurki, chojrak jeden! 😈
Śpiom?
🙂
Pozdrowienia dla wszystkich.
Drogi Mordechaju, zrozumiec to znaczy wybaczyc. Pamietaj, ze Bobik, jako pies jest zwierzeciem stadnym, ulegajacym wplywom stada, a stado wiadomo – lepi mazurki. Nie wszyscy potrafia zachowac kocia niezaleznosc na jaka Ty mozesz sie zdobyc. Dla tych, ktorzy potrafia Cie nasladowac, jestes na pewno swietlanym przykladem. A o pozostalych, w tym o Bobiku, mysl ze wspolczuciem i wyrozumialoscia wlasciwa tylko kotom. Poza tym, pieczenie mazurkow, nie jest koniecznie zajeciem dla faint-hearted. Na przyklad kuchnia, w ktorej gotuja Twoja przyjaciolka Matylda, wraz z mlodsza siostra Zosia, jest miejscem chaotycznie niebezpiecznym.
Ja tam spokojniutko sobie Tinę Turner i tego tam koza nostra… Ramazzotti;)
Haosu nie ma , jest tylko full blast 😉
Alicja, cos ode mnie, Tina, ale bez Erosa, za to z Melem 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=CHXA4_O-MXM
Almost as „The Passion of the Christ”.
Ta wersja byla chyba lepsza
http://www.youtube.com/watch?v=IVS_9NfiK38&feature=related
Wiem. Moniko, wiem. Dlatego nie powstala jak dotad zadna Opowiesc o Psie, ktory chodzil wlasnymi drogami.
Totez traktuje Bobika z pewna wyrozumialoscia, odkad dowiedzialem sie ze zgroza, ze musi latac po domu z odkurzaczem, a czasami oczekuje sie od niego ze to ON, on SAM, wlasnymi lapami musi upichcic obiad. Trudno. Nie wszystkim bylo dane urodzic sie Houyhnhnm, co jak zapewne wiesz oznacza: Doskonalosc Natury, zas Natura Doskonala, jak wiadomo, sama z odkurzaczem nie lata, a juz tym bardziej nie lepi mazurkow.
Mam nadzieje, ze nie obarczylas Matyldy przygotowaniem Swiat. Pamietaj, ze jest ona Dziewczynka-Kotem, a koty wola rozwijac umysl przed telewizorem.
Alez, Mordechaju, nawet tak mlody i niedoswiadczony Kot-Dziewczynka nie da sie przeciez niczym obarczyc, wiec nawet tego nie probuje. Kot-dziewczynka wyrazil zainteresowanie czescia artystyczna, czyli dekorowaniem mazurkow, a jak wiadomo kocie zainteresowania sa absolutnie poza dyskusja. Odkurzacza zas tak dalece nie znosi, ze moze sie tylko cieszyc, ze urodzila sie w czasach, gdy odkurzaniem zajmuje sie iRobot. Telewizora tez raczej nie lubi, chyba ze do wygrzewania na nim kawalkow zapomnianej i niedojedzonej czekolady. I na przekor wszystkim czyta ksiazki.
Stara tez w pewnym momencie rozwazala kupienie Roomby, ale wybilerm jej to z glowy, bo potrafie wyobrazic sobie jak by to w praktyce wygladalo: wlaczylaby tego robota i poszla do sklepow ogladac szmaty. A ja bym z ta zaraza zostal sam na sam, az by sie skonczylo naladowanie.
Dekorowanie mazurkow OK. Chociaz z robotek artystycznych osobiscie wole tapicerke na takim jednym bardzo drogim fotelu. Czy Matylda probowala tapicerkowania?
Tak, Mordechaju, probowala, na spolke z Zosia (ktora tez robi wiele interesujacych eksperymentow, wiedzac, ze sie jej wybaczy za mine niewiniatka). Mysle, ze z duma patrzylbys na nasze poprzednie kanapy, ktore tego stresu nie wytrzymaly. Ale w koncu licza sie tylko intencje.
A Roomba dziala na koty dosyc hipnotyzujaco, wiec pewnie miales racje, chcac nadal zachowac trzezwosc sadow bez poddawania sie hipnozie.
Kanapy nalezy regularnie zmieniac, inaczej zalegna sie w nich pchly.
Jestem pewna, ze koty przyczyniaja sie do ich wymieniania wylacznie w ramach Obrony Ludzi Przed Pchlami.
Nie. W obronie Kotow przed pchlami. Kanapy maja tendencje do produkowania pchel. Pchly skacza na koty z niezmienionej kanapy.
Mordechaju, jestes skarbnica zoologicznej wiedzy. To wlasciwie kanapom nalezaloby kupowac obrozki chroniace je przed pchlami. Ze tez ludzie o tym nie pomysleli.
Ale byl o tym program na Animal Planet, chyba Attenbourougha. „O powstawaniu pchel i ich perfidii wzgledem kotow i psow” albo jakos tak podobnie sie nazywal.
Bede musiala nadrobic braki, Mordechaju, widze to wyraznie. A na razie musze moje Koty klasc spac. Dobranoc. 🙂
Dobranoc, Moniko.
juz slonecznie
to bedzie wspanialy dzien
niuniu,woda wrze
plucienna czapka,wypasione okulary rys caly,brykam,fikam
😀 😀 😀
Ryś
pogoda wysmienita
zapowiadaja się słoneczne swieta
ale póki co stawiam filizanki do kawy i herbaty
dziś na sniadanie jajecznica
dla tych co lubia z pomidorami
a dla tych co nie jedynie na maselku
do tego salata lodowa ze szczepiorkiem , rzodkiewką
na slodko dziś ciasteczka domowe z ciasta francuskiego udekorowane ,na kazdym imię , mnostwo ich bo coraz wiecej jest zagladajacych do koszyczka
ja teraz biegne do Amiga , Weronika uśmiechnieta czeka już na nas 😀
PA
ja wolę Tinę z
http://www.youtube.com/watch?v=4o8zCpeAkX4
swoją drogą nieżle trzyma się „Babcia”Tina jej ostatnia trasa podobno niczego sobie , a gdzie zagadka 😉
Dzień dobry!
Wczoraj wieczorem zjadło mi (z mojej winy) komentarz, ale już nie dali mi wklepać drugi raz, że niby trzeba iść siusiu i spać. 🙁
Niuniu, dobrze wyczułaś moja. Ona ztym malowaniem postanowiła oswoić myśl, ze to już jej własne kąty.
Rysiu, na szczęście Weronika lubi ganiać po podwórku od świtu do nocy wiec i ja przy okazji na brak tlenu i ruchu nie narzekam 🙂
Mordechaju, z tego co piszesz, wynika, ze to już ostatnie chwile tego typu spontanu u mojej. Za parę miesiecy już jej przejdzie. No i dobrze, bo w osłupienie wprawiła wszystkich tym malowaniem! Kto to widział takie rzeczy?
Kochani,
Zrowych, pogodnych Świąt pełnych wiary, miłosci i nadziei. Pysznych potraw na stole, miłej, rodzinnej atmosfery i mokrego śmigusa- dyngusa!
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/ajDPZpjhOMUikeehckmyUA?feat=directlink
U mnie właściwie już po świętach. Wszystko było wcześniej. Córasek dzisiaj odlatuje 🙁
Pudło domowe znowu padło. Zmieniam naprawcę 👿
Wszystkim życzę wiosenności i sił do zielenienia się mimo wszystko 🙂
Wszystkim Najlepsze Życzenia -ODPOCZYWAJCIE, CIESZCIE SIĘ SPOTKANIAMI.NIKOGO NIE WYMIENIAM Z OBAWY, BY NIE POMINĄĆ! 🙂 🙂
*
Bobiku, spytaj żonę sąsiada, czy nie zapomniała Ci o czymś przypomnieć !!: wink:
Dzień dobry 🙂 Nie myślcie, że dziś aż tak późno wstałem. Ja już od jakiegoś czasu na nogach, tylko strasznie dużo czasu mi zabrało zjedzenie wszystkich smaczności, które się tu przedświątecznie zgromadziły. 🙂
Doniesienia o własnołapnym pieczeniu przeze mnie mazurków są w tym roku nieco przesadzone, ale za przepis dziękuję, wykorzystam bez okazji. Natomiast wiadomości o mojej przyjaźni z odkurzaczem… hmm… jak by to powiedzieć… nie polegają na prawdzie. Ale żeby nie zarzucać nikomu rozsiewania niesprawdzonych plotek uznajmy, że zaszła tu pewna pomyłka. 😉
Królikowa wersja przyrządzenia polędwicy jak najbardziej mi odpowiada i nawet – pod wpływem linków od Moniki – znalazłem dla niej specjalną nazwę. Będzie się nazywać Tatarzyn po lwowsku. 😀
A teaz wracam do zadań bojowych, czyli obwąchiwania Rynku i okolic. Pogoda taka, że grzechem byłoby nie skorzystać z możliwości potropienia. 😉
Dobrze, ze Bobik tropi, i pomimo nawalu tropicielskich obowiazkow ma czas na szybkie dementowania poglosek na temat mazurkow i odkurzania. 🙂 Prezydent Clinton tez mal zwyczaj szybkiego reagowania na pomowienia, choc oczywiscie czasami te pomowienia jednak okazywaly sie czesciowo prawdziwe. Depending on what the meaning of is is… 😀
U nas pada deszcz, wiec przechodnie w miescie chwilowo zrezygnowali z szortow, a nawet gor od kostiumow kapielowych (wczoraj jedno dziecko w miescie tak paradowalo przy temperaturze az 16 stopni). Mazurki udekorowane. I wiadomosc z ostatniej chwili – pies Obamow ma sie pojawic w Bialym Domu w najblizszy wtorek. Wande pewnie ucieszy to, ze pies pochodzi z hodowli w Texasie, a ja zwrocilam uwage na to, ze te hodowle polecil Obamom senator Ted Kennedy, ktory sam ma trzy psy z tej hodowli. Zdaje sie, ze Piate Pytanie w czasie sederu bylo powtarzane dostatecznie czesto i dobitnie. 😀
Pomimo francuskiej klawiatury udalo mi sie wreszcie zalogowac, wiec skladam wszystkim mieszkancom tej budy oraz stalym jej gosciom najserdeczniejsze zyczenia zdrowia i radosci w tych najblizszych dniach, wspanialych wrazen smakowych i nastroju odpowiedniego do sposobu tych dni przezywania przez kazdego z Was: Szczegolne pozdrowienia dla Bobika i Heleny
niunia, co do Tiny mam swoja teorie, ale chyba jestes za mloda aby Ci ja zdradzac. 🙂 Rzeczy proste dzialaja najlepiej, jak chocby chleb razowy.
Staszku. dziekujemy z serca za szczegolne pozdrowienia i zyczymy Ci radosnych, pelnych przyjemniosci i wspanialej kuchni Swiat Wielkanocnych!