Niesłychana zbrodnia
Tekst leżał w rogu stołu, trochę na lewo od lampy i nie dawał znaku życia. Bobik trącił go nosem, a potem jeszcze dla pewności poskrobał łapą. Zero reakcji. Żadna litera nie raczyła choćby ziewnąć, albo leniwie rzucić „odczep się”. A przecież wczoraj wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. Tekst, elegancki, wymuskany i błyskotliwy, był gotów do pokazania się w dobrym towarzystwie, a nieznacznie podniesiona temperatura tylko dodawała mu rumieńców. W niczym nie przypominał tego zdechlaka, który teraz bezwładnie spoczywał pośród codziennego, stołowego bałaganu.
– To niemożliwe! – jęknął Bobik, w głębi ducha dobrze wiedząc, że takie rzeczy się zdarzają. Nie tacy jak on autorzy stawali nad zwłokami tekstów z bolesną świadomością, że na ratunek najprawdopodobniej jest za późno. Może reanimacja? – przemknęło mu przez myśl, ale nie bardzo miał pojęcie, jak miałby się do niej zabrać. Tchnięcie ducha w tak oczywistego trupa wydawało mu się zadaniem ponad pieskie siły.
Zerknął ze smutkiem na nieruchome szczątki swoich wczorajszych starań i zaczął zastanawiać się, jak mógłby je godnie pożegnać, kiedy znienacka tekst złośliwie zaświecił mu w ślepia tytułem i wystawił język na całą długość. Bobik odskoczył, zmiatając ogonem ze stołu zaskoczoną filiżankę i plącząc się we własnych kudłach.
– Myślałem, że nie żyjesz! – krzyknął z urazą.
– Jasne, że nie żyję – potwierdził tekst. – Co się tak durnie gapisz? Przecież osobiście mnie zarżnąłeś.
– Nic takiego nie pamiętam – wykrztusił Bobik, dość niezdarnie próbując ukryć zawstydzenie.
– Czyżby? – jadowicie rzucił tekst. – W końcu włożyłeś w to sporo wysiłku. Najpierw próbowałeś mnie piłować polityką, ale to było tak męczące, że łapy ci opadły. Wtedy przerzuciłeś się na coś w rodzaju filozofowania, tylko że z tym narzędziem od początku nie małeś szans. Tępe było jak cholera. Dziwne, że przez cały czas tego nie zauważyłeś. No, ale potem złapałeś za ostrą satyrę i jak sieknąłeś… Krew bryznęła, zęby poleciały! Niestety, moje. Wszystkie po kolei mi wytłukłeś. I jakby tego nie było dosyć, dźgnąłeś w same wątpia jakimś takim lirycznym farfoclem, który mnie ostatecznie załatwił. Z tego już nie miałem prawa się podnieść.
– Ale ja nie chciałem! – wykrzyknął z przerażeniem Bobik. – Byłem święcie przekonany, że robię wszystko, jak trzeba. Myślałem…
– Ha, ha! – roześmiał się sardonicznie tekst. – On myślał! To już jasne, gdzie jest pies pogrzebany. Czy ty, Bobik, nie kapujesz, w jakich czasach żyjesz? Każdy głupi wie, że nic tak nie szkodzi chwytliwym tekstom, jak myślenie.
– I nie mogę tego jakoś naprawić? – spytał Bobik żałośnie.
– W każdym razie ode mnie precz z łapami, zbrodniarzu! – warknął tekst i z obrzydzeniem wykrzywił wszystkie akapity. A kiedy zgnębiony Bobik odwrócił się i w milczeniu poszedł cierpieć do kąta, tekst za jego plecami wymownym gestem popukał się w puentę.

S miachkim znakom даеш! Wracaj szybko i bezpiecznie, Ago!
Bardzo prostym sposobem uniknięcia niektórych piramidalnych błędów w tekście jest przepuszczenie go przez wyżymaczkę, czyli naciśnięcie funkcji ABC (mam ją włączoną na stałe). Rzecz polega na tym, że niejaka Hel. vel Mordechaj tak sie spieszy z udostępnieniem swoich spostrzeżeń, że wali w klawiaturę na oślep i czym prędzej wysyła. Moje nauczycielskie ręce opadają. Również nie mogę od lat oduczyć mojej wieloletniej przyjaciółki, z dyplomem magistra filologii polskiej, od mówienia: „proszę panią” (najwyżej do tańca), „wziąść”, „szesset”
i innych takich. Za każdym razem prostuję, grożę karnym odebraniem dyplomu, odwołaniem się do kar cielesnych. Zero poprawy. Niepojęte.
Dzień dobry 🙂
Widzę, że dziś Dzień Przeglądu. 😉 Ja też dlatego tak późno się pokazuję, że miałem wizytę u swojego kuratora. I mogę się pochwalić, że mnie pochwalił. Podobały mu się wyniki mojej resocjalizacji i powiedział, że jak dalej będę się tak grzecznie sprawował, to może do kicia nie wrócę. 😎
Stawiam z tej okazji kawę z calvadosem, która z kolei znakomicie stawia na nogi, więc mogę uznać, że postawiłem podwójnie. 😀
A mojom Starom to Kuma usiluje oduczyc mowienia o „piniondzach” – z miernym skutkiem jak dotad, podobno.
Tutaj w GW tez pisza o tych badaniach na sparalizowanych pieskach – szkoda, ze nie dali zdjec jamnisia Jaspera before i after, bo serce rosnie jak teraz Jasper lata po ogrodzie bez wozka:
http://wyborcza.pl/1,75476,12885699,Komorki_z_nosa_pomogly_sparalizowanym_psom.html
Jak dobrze, Bobiku!
Kurczę, mam ostrą alergię na wszelkie automatyczne wyżymaczki do tekstów. 🙁 Już nieraz próbowałem ich użyć, ale zawsze kończyło się swędzeniem, napięciem nerwowym i gwałtownym wysypem brzydkich słów w paszczy, więc w końcu dałem sobie spokój.
Trudno, będę dalej skazany na piramidalne błędy. 😥
A ta funkcja ABC chyba nie dziala, jak sie nie uzywa diakrytykow.
I nie jestem zaden „vel Hel”. Jestem oddzielnum bytem i oddzielna perso… felsona liryczna.
Przestraszył mnie ten doktor A., co się może koło Jagody kręcić. Czy widziano jakieś rzeczywiste ślady jego obecności, czy to na razie tylko niesprecyzowane obawy?
Dzień dobry.
Bobiku, super! 🙂
Czytam o reakcjach na planowany w Polsce zamach. I ogarnia mnie przerażenie z powodu bagatelizowania zła.
Bobiku, jaka dobra wiadomosc od ciebie do dzisiejszego sniadania! Niech to Kume pocieszy, ze resocjalizacja czasem moze bys skuteczna. Nie zawsze, ale czasem. Ciezka jest dola pedagoga. No, ale trzeba ten wozek pchac, polszczyzne naprawiac, a satysfakcje brac z tego, ze krnabrni uczniowie przynajmniej wiedza jaka forma jest poprawna.
Natomiast literowki to jest taki nasz blogowy sport i kazdy sie wrecz stara pokazac najlepsze. Uzywanie ABC zepsuloby cala konkurencje.
Moj maz mowi szess, nie szesc.
Też zmroził doktor A., ale mam nadzieję, że to strachy na Lachy
A mój mówi szejść 🙄
A mój mówi na autobus „samochód”! 🙂
Ja z kolei mówię „ubierz kurtkę”. I słyszę to, i pieklę się na siebie za każdym razem, kiedy tak powiem i kiedy już mi się wydaje, że minęło bezpowrotnie, znowu proszę o ubranie kurtki 👿
No, ja mam nieustannie senior moments. Wczoraj np przed zasnieciem dlugo meczylem sie przypominajac sobie bez skutku bardzo znane nazisko wybitnego amerykanskiego malarza pop-artowego, ktory malowal duze obrazy wygladajace jak duze powiekszenia fragmentow komiksowych – postanowilem nie sprawdzac z pomoca google’a, tylko sobie przypomniec. No i za Bog nie moge!
Z nazwiskami jest najgorzej. Kiedys nie moglem sobie przypomniec nazwiska Julii Roberts! Kiedy indziej Chrisa Pattena czy Toma Stopparda i jego zony.
Tymczasem bardzo sie niepokoje co sie stalo z Prezesem. Jak dotad sie nie wypowiedzial w Wiadomej Sprawie. Mam nadzieje, ze sie nie rozchorowal i jeszcze podzieli sie z nami swymi przemysleniami. Ale niepokoj jest!
Ja swoje futro też ubieram, ale ono jeszcze nigdy nie zaprotestowało, więc może mu się to podoba. 😆
Roy Lichtenstein! Aleluja!
Bardzo mi miło, że się cieszycie moimi postępami w resocjalizacji, tylko gwoli uczciwości muszę dorzucić, że ona zakrojona jeszcze na długo, więc dalej trzeba mnie będzie pilnować, żebym się nie wyrażał, fajek w sraczyku nie ćmił, przy trotylu nie majstrował i w ogóle zachowywał się niemal jak pies rodowodowy. 😈
Liczymy, że już zawsze będziesz się tak sprawował, Bobiku. Kto wie, może dostaniesz rodowód honoris psausa 🙄
A ja słyszałem, że nikt nie mówi „sześćset”, bo to jest hiperpoprawność. Od językoznawcy to słyszałem. Na temat „pińset” się nie wypowiadał. 🙂
Cieszą mnie Twoje postępy resocjalizacyjne Bobiku 🙂
Doktorem A. straszą mnie doktory już od 10 lat. Powodem lekkie udary mózgu i uszkodzenie tych partii kory, które są szczególnie podatne na wpływy doktora A..
Dotychczas dawałam odpór. Przede wszystkim gimnastyką nie tylko ciała, ale i „rozumu”.
Ostatnie wyniki RM nie pokazują na szczęście nowych uszkodzeń. Niemniej pani doktor przypomniała, że te stare nadal robią swoją krecią robotę.
Zapisała lek poprawiający ukrwienie mózgu.
Nie będę ukrywać. Postraszyła mnie ta pani doktor. Choć generalnie jest bardzo miła. Mam do niej przyjść w styczniu po skończeniu kuracji.
A z końcem tego semestru zaplanowałam przejście na emeryturę. Dla rozumu nie jest to najlepsze. Choć inne podzespoły domagają się tego. Na kolejny semestr obiecałam co prawda wziąć zlecone. Ale trudno powiedzieć jak długo będzie można ciągnąć tę sytuację.
Może zacznę się uczyć chińskiego w ramach prfilaktyki 😉
No bo kto jest w stanie wypić sześć set? To jest przecież ponad pół lytry 😉 . Pińć set to insza iszość.
Vesper,
świnki podtuczyć, będą piękne szynki a do grypy zaprosić Laokoona 😉
Obróciłem do Płocka i nazad, słuchając radia 3. Pytanie brzmiało: czy Pasikowski powinien przeprosić za „Pokłosie”.
Co te ludzie tam wygadywali, łomatko…
Wiwat Bobik!!!
Grzeczny piesek, nawet taki zresocjalizowany nie traci wdzięku 😉 .
Ale od czasu do czasu możesz przecież chyba złapać kuratora za nogawkę? Ot tak, żeby nie wyjść z wprawy 😉 .
Bobiku, jakiś człowiek się pod Ciebie podszywa w Stuttgarcie: http://en.wikipedia.org/wiki/Fredi_Bobic
Trzymaj się, vesper.
Mnie wpieniają błędy językowe robione przez prezenterów telewizyjnych. Kiedyś chyba sprawdzano im poziom polszczyzny…
Pół biedy jeszcze programy na żywo – zdarzy się człowiekowi zapomnieć, czy się mówi „z rzędu” czy „pod rząd”. Ale jak błędy popełniają postaci serialowe, dostaję białej gorączki. Taki scenariusz przechodzi przez wiele rąk zanim zostanie zrealizowany, potem nagrany materiał też jest w tę i wewtę oglądany. I cały czas żenujące błędy.
A propos pani filolog z problemami z wymową. Moja koleżanka robi projekt z jedną z warszawskich szkół – animują kulturowo uczniów podstawówki. Ze strony szkoły koordynuje ten projekt młoda historyczka, magister. No i kiedyś idą na warsztaty fotograficzne koło Grobu Nieznanego Żołnierza. Pan prowadzący warsztaty daje dzieciakom rady i puszcza je na zdjęcia. Kiedy zostaje sam z panią nauczycielką, ta nachyla się do niego i mówi:
„A widzi tam pan, panie Krzysiu? Ten grób jakiś taki jest… urwany. Jakby coś tu kiedyś stało i zostało zburzone.”
😉
Dziękuję, zeenie, za dobrą radę – świnki na szynki, Laokoona podtuczyć, grypę w grupy i do zupy…
Bobiku, trudno, przerzucisz się na pozasraczyk 😉
Sprawdziłam. Z rozpędu mówię „szejset” 😳
Bobiku, dzięki Ci i kuratorowi za pomyślne wieści! 🙂
Zachowuj się, zachowuj, bo warto. 😀
Mam nadzieję, ze czujesz te fluidy pełne milości i wzruszenia, które Ci przesyłamy.
Tak trzymaj, Piesku.
A wiesz, Alienor, też mam ładnego kwiatka: „Wiek propagandy” Pratkanisa i Aronsona, wydanie PWN z 2004 – jeden z rozdziałów nosi tytuł „Dlaczego napisaliśmy tą książkę” 😈 W spisie treści widnieje tę, w nagłówkach stron również tę, a na stronie 3 jak wół tą. Korekta przysnęła.
Jeden ze suchaczy wypalł: Pasikowski wpisuje się z to, co nam zrobiły te wszystkie Mince, Bermany i Michniki…
Co prawda w głosowaniu było 75 do 25 że nie powinien przepraszać.
Co dowodzi, zeenie, że zdroworozsądkowych obywateli jest zdecydowanie więcej, tylko nie chce im się dzwonić do radia.
http://wyborcza.pl/energiakobiet/1,118219,12781680,Projekt_ustawy_o_dostepnosci_aborcji__Cudze_cierpienie.html
Echo dyskusji sprzed kilku tygodni. Pani Graff jest bardzo mądrą osobą.
Fluidów bym nie czuł! Też cuś. A od czego ja mam stale taki dobry humor, jak nie od fluidów? 😀
Zeenie, niech gadaja!
Chodzi o to, żeby nie przestali, bo wtedy trzeba będzie znowu ogień rozpalać.
Co to za cholera jest to pismo Wprost?
Jakaś kobita ichniejsza kontestuje tam ustalenia IPN.
Czasami nie mam siły i mam dość.
Ja właściwie tak intuicyjnie też jestem przekonany, że zdroworozsądkowych obywateli jest większość. Przejmuję się tylko tym, że ta chororozsądkowa mniejszość nie jest aż tak mała, żeby w ogóle nie warto było się nią przejmować, no i że jest tak robotna. Zdroworozsądkowym często się nie chce, a tamtym się jakoś zawsze chce i przez to nieraz narzucają treść i ton dyskursu. 🙄
Zeenie, a dlaczego Trójka zadała takie durne pytanie?
Jagodo, sądząc po doświadczeniach z L-4, w wolnym czasie ma się, wbrew pozorom, nawet więcej czasu na gimnastykę intelektualną niż poza nim. 😉 Tak że może tą emeryturą zanadto się nie przejmuj. W końcu nauczenie się chińskiego jeszcze nikomu nie zaszkodziło. 🙂
Tylko wrzuce cytat z Psychiatryka 24 i lece po pralke i suszarke:
„Wiele wskazuje, że ABW wyhodowała zamachowca, aby go ująć w chwili wygodnej dla establishmentu i dla siebie samej. Telewizje, gazety, internet zajmują się tą dętą sprawą w czasie, kiedy ważą się losy Unii Europejskiej i miejsce Polski między Rosją a Niemcami.”
Jakis Klopotowski.
Pewnie ABW wrzucilo trotyl do piwnicy Brunona i wszystkie te zapalniki, i kilkanascie sztuk broni palnej i ponad sto sztuk amunicji.
Albo dr Brunon jest agentem ABW i zgodzil sie grac role terrorysty, aby odwrocic uwage opinii publicznej od „miejsca Polski między Rosją a Niemcami.”
Odlot jest coraz wiekszy. Ad aspera per astra.
Słuszne pytanie o pytanie zadała Haneczka. Z samego sformułowania wynika, że może jednak zrobił ten Pasikowski coś wstydliwego i powinien przeprosić. A gdyby tak zapytać, czy Pasikowskiego i Stuhra powinni przeprosić ci, którzy ich atakowali? Zaraz jakaś inna optyka… 🙄
Mordechaj mąci tutaj kadź 👿 , zamiast zastanowić się, że mamy niebywałą okazję do narodowego pojednania. Od ponad dwóch lat po raz pierwszy jest taki moment, że obie strony polityczno-kulturowego sporu wierzą w zamach. 😈
Wyjrzawszy przez okno, postanowilam nigdzie dzis nie isc, choc spedzilam pol godiny przed lustrem. 🙁
No, nie! Nie w te pogode! 🙂
Bobiku! 😀 Brawo, wiwat i hurra! Tak trzymac. 😀
A ja unikam jezykowych zloznosci z pinset i szejset zaokraglajac to tysionca. 😛
I tak, Bobiku, ma byc, kurka, do konca swiata? Kazdy bedzie mial swoj trotyl niezbedny do szczescia?
Ago, dla Ciebie mam dodatek specjalny. Wolno mi pójść na koncert, z pełnym błogosławieństwem kuratora. 😀
Tylko lizania się z innymi psami po pyskach i podstawiania się pod psiknięcia mam unikać. Więc chyba nie poliżę PA, choćby najpiękniej grał. 😎
😀 😀 😀
Wiesz, jak bys bardzo chcial lizac PA, to mozesz to, ehem, delegowac. 😳 😉
Tylko nie mów mu tego przed koncertem, Bobiku, bo go zdemotywujesz
No chyba nie do końca wierzą, skoro twierdzą, że był to tylko spektakl wyreżyserowany przez ABW, ergo aktualny rząd.
Ale jakoś mnie to nie dziwi. Nawet przecież petycja Heleny w sprawie obrony praw dzieci została przez posłanki PiS potraktowana jako narzędzie walki politycznej, a nie chęć poprawy społecznego problemu. Uderzyło mnie to, że one odpisały jako pierwsze i obydwa listy zaczynały się nie od meritum, tylko od stwiedzeń, że ich partie dawno o to zabiegały, ale przez tych paskudnych innych nie odniosły sukcesu. Ale teraz obydwie zapewniły, że się sprawą ponownie zajmą.
I znowu miałam mieszane uczucia, czy słusznym było wysyłanie petycji akurat do nich. Bo obawiam się, że zostaną wykorzystane w politycznej walce. Dzieci zeszły na plan dalszy 🙁 .
No, chyba po to my obalali te komune, Heleno, żeby nie było jednego, państwowego trotylu dla wszystkich, tylko każdy mógł mieć własny. 😎
Choć delegowanie lizania na Agę może odwrócić demotywacyjny trend
Bobiku, ciesze sie bardzo z Twoich wiadomosci zdrowotnych! tak trzymac! 🙂 (A co do dobrego prowadzenia sie zdrowotnego, to z czasem moze sie zrobi nawykiem. Jeszcze bedziesz Helene doksztalcac z alfa-alfa i omeg.) 😉
A poza tym mam nadzieje, ze wszyscy jakos wyjda z chorob. Taki to i teraz czas, ze lubia napadac rozne grypy i tym podobne (choc u nas swinka jakos nie napada, bo szczepienie jest tu moze niezupelnie obowiazkowe, ale bardzo zalecane).
Co do wymowy „szesc”, to moj maz bardzo ladnie mowi „sheshch”, ale juz szescset mowi jako six hundred. 😉 No i oczywiscie, z hiperpoprawnoscia zawsze trzeba uwazac, zeby nie wpasc z jednej przesady w druga. 😉 Na pocieche am wszystkim, lub prawie wszystkim – Szekspir poradzil sobie z tworczym pisaniem, kiedy nie bylo jeszcze ustalonej standardowej pisowni, i jakos mu to specjalnie nie zaszkodzilo (niektorzy twierdza, ze zachecilo do slwonych kalamburow). Emily Dickinson i e.e. cummings tez przeszli do historii literatury, pomimo baaardzo indywidualnego podejscia do interpunkcji. A Woody Allen zawsze mowi „lay” majac na mysli „lie”, co przyznam, ze mi troche zgrzyta, ale w Nowym Jorku bardzo wiele osob tak mowi. Jego nowojorskie postaci tez tak czesto mowia, bo tak jest bardziej autentycznie.
I uciekam na razie, bo mam przygotowac uczte na 12 osob. Wczoraj tlok w zaprzyjaznionym sklepie byl ogromny, ale tez wszyscy bardzo przyjaznie wymieniali sie przepisami. 😉
A masz juz bilet na P. Anderszewskiego, Piesku? 😯
Lucky devil!
Ja się nie przyznaję do żadnych wiadomości zdrowotnych, Moniko. 😎 Wyłącznie do kryminalizmu i powrotu na drogę cnoty. Tak jest lepiej dla dramaturgii. 😈
Bilety mam już od sierpnia. Aga czuwała, żebym nie przegapił otwarcia okienka. 😆
Mnie proszę trotylu nie wciskać, z żadnej strony, bo wybuchnę 👿
No proszę, środa jak chce, to potrafi być dniem z promyczkami 🙂
A Ty jeszcze nie masz, Heleno? 😯 http://ticketing.southbankcentre.co.uk/find/music/classical/tickets/piotr-anderszewski-piano-62819
Pieńcet. Sześset.
Wcale nie było tak łatwo przyłapać samego siebie, jak wymawiam na co dzień, a nie wtedy, kiedy samemu sobie chcę zaimponować. 😈
Te współczesne świnki są bardzo podstępne. W Polsce szczepienie przeciko świnkom jest jak najbardziej obowiązkowe. A jednak jakaś bardzo sprytna świnka ukryła się w bardzo zaszczepionym otoczeniu i zapolowała na równie zaszczepioną Zosię. W przychodni była masa uciechy z widoku prawdziwej, od kilku lat niewidzianej, żywej, kwiczącej świnki.
Zmoro, ja zauważyłem, że od wczoraj obie strony wierzą w zamach, ale ani przez moment nie twierdziłem, że w ten sam zamach. 😉
Zmoro, oczywiscie, ze zawsze istnieje niebezpieczensto, ze „dzieci schodza na dalszy plan”. Ale generalnie jednak po to istnieje opozycja aby wymuszala na ekipie rzadzacej jakies zmiany. I jesli z pomoca Pani Fotygi czy tej drugiej – Pani Profesor i Anny Grodzkiej uda sie te sprawe wniesc na wokande obrad parlamentu, to mnie to nie przeszkadza, bo uwazam, ze ten rzad jest gnusny i czasami przyda mu sie dac kopa w tylek. Moze dojda do jakiegos konsensu i zmiany pojda w lepszym kierunku. Nawet opozycji warto jest dawac bron do reki ( rzeczowe argumenty) jesli rzadzacy nie wywiazuja sie ze swych zadan i nie wsluchuja sie w glosy wyorcow.
A ze nie wsluchuja sie, to swiaczy o tym najlepiej fakt, ze zadna poslanka z partii rzadzacej mi nie odppwiedziala. Bo po co, skoro juz maja wladze, nie?
Jedyna osoba, ktora z PO odpowiada na listy, jest posel Godson, choc czesto sie z nim nie zgadzam. Ale jest przynajmniej wyrazisty w swych pogladach, uczciwy, dobrze wychowany i rozumie na czym polega demokracja parlamentarna i kto mu wyplaca pensje.
Co ciekawe, obydwie strony wierzą w zamach, którego nie było. Mam nadzieję, że los nie każe nam wszystkim sprawdzić, czy uwierzą w zamach, który naprawdę się wydarzy. Bo może się okazać, że wezmą go za efekty specjalne z planu filmowego i znowu będzie winny Pasikowski.
Nie wiem, czy Zosię może choć trochę pocieszyć to, że po czasie wspomnienie świnki potrafi umościć się w kategorii „zabawne”. Ja swoją świnkową fizys do dziś wspominam z ogromnym rozbawieniem, zupełnie już nie pamiętając, co mnie wtedy bolało. 😉
Ale oczywiście życzę Zosi, żeby ten jej prosiak jak najmniej narozrabiał i jak najszybciej sobie poszedł. 🙂
A propos dziecięcych chorób – u nas w domu w zeszłym tygodniu była dorosła różyczka. 😯 Jak dotąd – odpukać! – udało mi się nią nie zarazić, choć nawet najstarsi górale nie mogą sobie przypomnieć, żebym ją we wczesnym szczenięctwie przechodził.
Ladne. Ludzie sie ucza zabierac glos:
http://wyborcza.pl/1,75248,12898421,Towarzystwo_Jana_Karskiego____Poklosie___nawiazuje.htm
To jest druga strona medalu, Heleno, i co do zasady się z Tobą zgadzam, mnie po prostu uderzyła polityczna agitka w tych odpowiedziach i ona spowodowała mój dyskomfort.
Ale to wilcze prawo opozycji.
Dziwne zjawisko. Użycie przy mnie słowa „wilczy” powoduje, że natychmiast odczuwam nieprzepartą potrzebę sprawdzenia, co jest w lodówce. 😯
Co do zdroworozsądkowej większości, nie sposób się nie zgodzić 😉 .
Opowiastka z życia wzięta.
Wynajmujemy szeregówkę na ulicy należącej do jakiejś spóldzielni – ona budowała to osiedle. Nie bardzo się w tym wyznaję i pewno nie jest to za bardzo istotne.
Pewien pan, działacz tejże spółdzielni i radny dzielnicowy zaparkował swój samochód na chodniku przed naszą bramą wyjazdową.
Wychyliłam się z okna i uprzejmie poprosiłam, aby przestawił auto dwa metry dalej pod ogrodzenie, bo muszę za chwilę wyjechać.
Pan sobie poszedł i wrócił po 3 godzinach. Wyszłam do niego i powiedziałam, że jest mi bardzo przykro, że nie spełnił mojej prośby, bo tym samym uniemożliwił opuszczenie mojego domu i załatwienie bardzo ważnej sprawy.
Na co pan bardzo zdroworozsądkowo wykrzyczał, że nie jest to mój dom, bo ja go tylko wynajmuję, a to jest ich ulica i on sobie bedzie parkował w tym miejscu tak czesto jak ma na to ochotę. A w ogóle to mamy się wynosić tam skąd przyszliśmy ( nawiasem mówiąc doskonale wiedział skąd;-) ).
A ponadto, to skarbówka powinna się zainteresować skąd mamy 3 samochody!
No, cóż mamy jeden prywatny, służbowy męża i młody przjeżdża nas czasem odwiedzać. Wszyscy sąsiedzi mają po dwa.
No ale zdroworozsądkowo patrząc na całe to zajście, rację miał. Nie jest to ani mój dom, ani moja brama 🙂 .
Zmoro, spraw sobie czwarty, maksymalnie duży i rzęchowaty. Podtocz tam, gdzie Ty wiesz, a ja bym chciała, a potem tylko się uśmiechaj 😈
Powrót na drogę cnoty nie jest jednak prosty. 😳 Opanowała mnie dzika chęć, żeby skoczyć do tego sąsiada Zmory i przejechać mu gwoździem po karoserii. 👿
Mozna jeszcze kluczem 😳
Obawiam się Haneczko, że to by mi wyszło bokiem 😉 . Przecież wyrażnie dano mi do zrozumienia, że ja tu jestem ciało obce 🙂 .
Momo że teoretycznie nie powinniśmy wadzić nikomu, bo więcej nas nie ma niz jesteśmy. A jak jesteśmy to też nas prawie nie ma.
Ale to są właśnie te atawistyczne podziały plemienne.
I dlatego w sprawie nieszczęsnych kotów czy nagminnego palenia syfu w ogródkach czy piecach mogę tylko nieśmiało grzecznie zwracać uwagę, a nie poprostu wzywać straż miejską. Na co niejednokrotnie miałam ochotę, ale nie miałam odwagi. I złości mnie to, że takim tchórzem jestem.
Ale chyba nawet kurator nie będzie mógł mieć pretensji, jak sąsiadowi ten wierszyk zadedykuję: 👿
http://blog-bobika.eu/?page_id=81
🙂 🙂 Bobiku, jesteś boski!
Tylko że to nie on jeden niestety i tego pojąć nie mogę nijak.
Na ponad połowie posesji palą ludziska w ogródkach dosłownie wszystko, styropian, folie, worki po cemencie butelki PET, ciuchy.
I nie jestem w stanie tego zrozumieć, bo w promieniu 50 metrów są 4 skupiska kontenerów. Oprócz tego dysponujemy workami na odpady odnawialne, które raz w miesiacu sa odbierane.
Naprawdę więcej czasu zajmuje stanie i dokładanie do ogniska, niż zapakowanie tego barachła do samochodu i wywiezienie do kontenerów. I ci ludzie mają dzieci, a jednak nie rafia do nich, że wlasne dzieci trują 🙁 . I przy okazji siebie i sąsiadów.
Smród wciska się do domu przez zamknięte okna. I nikomu poza nami to najwidoczniej nie przeszkadza 🙁 .
Moze to i przeszkadza, ale jak odpady zabierane sa raz na miesiac, to tez bym nie czekala z pelnymi workami pod domem.
Przed wyjazdem z jakiejkolwiek posesji chyba takze i w Polsce nie wolno parkowac, bez wzgledu na wlasciciela domu. No chyba ze dom wzniesiono nielegalnie. Robilabym zdjecia zaparkowanych samochodow (wraz z tablica rejestracyjna) i zglaszalabym na policje.
Heleno, to nie tak. Zwykłe śmieci są odbierane raz w tygodniu, odpady do recyklingu raz w miesiącu, ale obok jest pelno kontenerów osiągalnych nawet na piechotę.
I see.
Ale żeby nie było, że jest całkiem żle.
Od sąsiadow z prawej, bardzo miłych zresztą, usłyszałam coś od czego mi serce urosło 🙂 .” Odkąd państwo tu zamieszkali wszyscy zaczęli mówić sobie dzień dobry”.
Faktycznie przedtem było ponoć tak, że mimo iż mieszkają tam od nastu lat mijając się na ulicy nie pozdrawiali się. Odzywali się do siebie jak mieli coś do omówienia, przechodząc od razu do sedna sprawy.
Komentatora Polityki tez zdumiewa jak mozna dokonac w Polsce poteznego probnego wybuchu i nie zostaje on nigdzie odnotowany? Pisalam o tym wczoraj, mowiac o swych watpliwosciach:
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1532843,1,czego-nie-wiemy-w-sprawie-brunona-k.read
Bezinteresowna złośliwość wywołuje u mnie wyjątkową furię, bo nijak nie mogę jej zrozumieć. Łatwiej mi zachować spokój w obliczu zjawisk nawet i brzydkich, ale przynajmniej zrozumiałych. A jak czegoś nie potrafię pojąć – pysk mi blednie, futro rzednie… 😳
Tu mowilam, o 11:56. Jeszcze trwala konferencja prasowa.
http://blog-bobika.eu/?p=1349&cpage=14#comment-198950
Miałem nawet wczoraj wrzucić tego Pytlakowskiego, ale zapomniałem.
A teraz się jeszcze zastanawiam, czy rzeczywiście te wybuchy w ogóle nie zostały zauważone, czy też zostały, ale objęto je jakąś tam tajemnicą śledztwa. A miejscowa ludność mogła myśleć, że to ćwiczenia wojskowe. Pod Krakowem jest dość sporo terenów wojskowych i miejscowi mają prawo być przyzwyczajeni do różnych manewrów.
Ale ten wybuch musial byc naprawde potezny, skoro wytworzyl sie az taki lej.
Inną natomiast wątpliwość nasunął mi ten artykuł:
http://www.polityka.pl/kraj/wywiady/1532849,1,gdyby-wybuchlo-powstalby-krater-o-obwodzie-kilkudziesieciu-metrow.read
Gdzieś wyczytałem, że Brunon K. zarabiał 50 tys. rocznie plus 8 tys. z wynajmu mieszkania. Nie są to sumy, z których można by wiele odłożyć (i jeszcze ukryć to przed żoną). Skąd on, u licha, miał forsę na taką masę materiałów wybuchowych (40 tys. razy kilka na czarnym rynku, czyli co najmniej 100 kawałków)?
Na to jeszcze nie znalazłem odpowiedzi, która by mnie choć częściowo zadowalała. 🙄
1. zmora: zmora to Twój rozmówca, a nie Ty.
2. Mar-jo: Czytam o reakcjach na planowany w Polsce zamach. I ogarnia mnie przerażenie z powodu bagatelizowania zła. Moje odczucie: kultura bohaterskiej śmierci i ogólne rozdrażnienie (przez wieszanie owiec na Tusku przez lata) prowadzi do pełnego nadziei oczekiwania jakiegoś generalnego nieszczęścia. I wtedy wszyscy zgodnym chórem by jęknęli „a nie mówiliśmy?” i nikt by nie musiał przez miesiąc iść do pracy z powodu ogólnej żałoby.
3. Kot Mordechaj: ABW wyhodowała zamachowca, aby go ująć w chwili wygodnej dla establishmentu i dla siebie samej. Zdumiewające są te reakcje, chyba efekt pełnej ignorancji o działaniach służb specjalnych od czasów cezarów. A napewno w Ochranie, FBI i wszystkich innych służbach na świecie. Przecież wszystko co jest tajne jest tak spenetrowane przez szpicli (a za czasów Ochrany i zakładane przez nich), że posiadanie tam swoich ludzi to reguła, a nie wyjątek. No i całe szczęście, że choć administratorzy witryn typu onet lekce sobie ważą to, co u nich się przelewa, to jednak są służby, które filtrują te treści i dopisują się własnymi piórami.
4. zeen: Pytanie brzmiało: czy Pasikowski powinien przeprosić za “Pokłosie”. A to takie proste. Zrobi następny film, w którym stryjowie Michnika z bandą innych zbrodniarzy wiadomego wyglądu mordują wyklętych żołnierzy z NSZ i AK (głównie zresztą płowych harcerzyków z lelijkami) – i będzie kwita.
5. Pod Linuksem żaden korektor ortograficzny nie podpina się pod wpisy do WordPressa. Musiałbym zapisać każdy wpis w osobnym pliku, sprawdzić ispellem czy czymś podobnym, wkleić do puszki konwersacyjnej. A w takich warunkach to ja już wolę miłość z prezerwatywami.
Bobiku, żona też pracująca 😉 .
Ponoć ta masa to wcale nie taka koszmarnie droga ok.40 tys, a cześć można wyprodukować samemu znacznie obniżając koszty.
http://fakty.interia.pl/raport/udaremniono-zamach/news/matka-ujawnia-preferencje-polityczne-brunona-k,1865864
Aż mi się nie chce tego komentować, wrrr.
No ja tez mam nadzieje, ze wszystkie trefne organizacje sa spenetrowane przez sluzby. Nawet mam pewnosc, ze tak jest w Wlk. Brytanii, gdyz neustannie dowiadujemy sie o aresztowaniu jakichs kolejnych spiskowcow – ostatnia grupa nawet byla z zachodniego Londynu. Sluzbom brytyjskim bardzo czesto udaje sie zatrzymac, aresztowac, postawic przed sadem, ale szczegoly opercaji nie sa ujawniane publicznie i prawde mowiac, srednio to interesuje szeroka publike, wychodzaca z zalozenia, ze najwazniejsze jest nie dopuszczenie do zamachu, a nie jak dzielne i sprytne byly sluzby. Zakladamy, ze wykonuja swoj zawod – a to znaczy ze penetruja srodowiska ekstremistow, sledza ich traffic internetowy, podsluchuja rozmowy, odnotowuja zakupy i wydatki, a czasami nawet preszukuja wyrzucane smiecie.
Cały problem polega na tym, żeby ta penetracja czy nawet prowokacja, bo do tego służby też mają prawo, były przeprowadzone bardzo starannie,tak aby miały wartość dowodową przed sądem. W przeciwnym wypadku może sie zdażyć, że przy nieudolności służb w tej materii, nie będzie można wnieść nawet aktu oskarżenia.
Z dzisiejszego przeglądu mediów:
Brunon K. – z Krakowa
Katarzyna W. odnaleziona po miesiącu – mieszkała pod Białymstokiem z bezdomnym – z Krakowa
Bezdomny zadźgał nożem bezdomnego – w Krakowie (nawiasem mówiąc na WP nad ostatnią wiadomością jest reklama noży).
No to wszystko układa się w jedną całość. 🙄
http://polonia.wp.pl/title,Polacy-beda-mogli-jezdzic-na-leczenie-do-Niemiec,wid,15105049,wiadomosc.html
A to z kolei bardzo dobra wiadomość 🙂 . Mar- Jo będziesz miała blisko w razie potrzeby.
A przede wszystkim będzie to zdrowa konkurencja i może w końcu w polskiej służbie zdrowia coś się zmieni na lepsze.
A i jeszcze to:
Waldemar Pawlak w kapeluszu samotnie podróżujący pociągiem z Żyrardowa do Warszawy:
http://szklokontaktowe.tvn24.pl/czlowiek-w-kapeluszu-odchodzi,289675.html
Ale chyba jednak nie samotnie, bo z tyłu podąża jakiś „cień”
E, nie Zmoro – Niemcy nie wytrzymają konkurencji:
http://www.tvn24.pl/wolny-termin-u-endokrynologa-luty-2020-roku,289833,s.html
Zmoro, wolałabym zdrową być. I bogatą. 🙂
Ale faktycznie, w razie potrzeby mam blisko.
A tu jeszcze jeden materiał o kolejce do lekarza:
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-wroclaw,44/hipokryzja-absurd-porazka-lekarka-o-kolejce-do-endokrynologa,290000.html
To co mnie w tym uderzyło to dwa fragmenty:
Pierwszy:
„Zdaniem lekarki, rozwiązaniem są gabinety prywatne. Tu jednak za wizytę trzeba płacić. – Chory nigdy nie jest bez wyjścia, ale nie bardzo może polegać na państwowej służbie. Każdy rozsądny człowiek, bez względu na stan zasobów finansowych, wysupła parę groszy dla ratowania swojego życia – mówi.”
I drugi:
„- To zupełna porażka organizacji służby zdrowia. To jest hipokryzja czynników decyzyjnych. Wszyscy wiedzą, że służba zdrowia jest w zapaści, wszyscy wiedzą, z jakiego powodu jest w zapaści, a udają, że jest bardzo fajnie – komentuje.”
I to by było na tyle.
A problemy dzieci mających prawa nadprzyrodzone powinny być rozpatrywane w sądach nadprzyrodzonych. O.
Klakierze, do porządnej teorii spiskowej jeszcze czegoś brakuje: 😎
Bobik – też z Krakowa. 😯
Ło matko, studiowałem w Krakowie 😯
No jak widać – krąg się poszerza 🙄
a ja bylem w Krakowie 🙂 🙂
mam dowody na pobyt (i to lipne sladowe czesci tupolewa na butach) w Krakowie, jadlem tam, pilem, spacerowalem i spalem
oczywiscie 🙂 🙂 🙂
Tylko, Klakierze, wysupłanie paru groszy też żadnej gwarancji nie daje.
Nie chcę Was dzisiaj zanudzać, ale że wielu z nas jest w podobnym wieku, a zatem zagrożenia zdrowia mamy podobne, to chciałabym Wam przekazać wiedzę, na moim niedawnym przykładzie, która pozwoli Wam domagać się postawienia właściwej diagnozy. Oby nie było to konieczne.
Jak wspominałam, zagościła u mnie w charakterze dzikiego lokatora zmora, która ulokowała sie na piersiach. Jakaś taka nietypowa, bo ani nie promieniowała w żadną stronę, ani uczucia paniki nie było, siedziała sobie za mostkiem i coraz bezczelniej się rozpychała, a czynszu za zajetą powierzchnię płacic nie miała zamiaru 😉 .
A że ja rozedmowa jestem, a mimo to paląca ( na głupotę jeszcze lekarstwa nie wynaleziono), zatem o sercu zupełnie nie myślałam.
Ale w końcu wytrzymać było trudno, tom zagadnęła na skypie szwagierkę, internistkę w Niemczech. A ona mi na to ” Śmigaj galopem do kardiologa, bo jesteś w wieku, który zawał sobie dosyć upodobał, wez Acard natychmiast, ze trzy tabletki”. Z tym natychmiastowym śmignięciem było niewykonalne, bo mimo że mam prywatne ubezpieczenie w jednej z najbardziej uznanych sieciówek, wizytę u kardiologa musi poprzedzić wizyta u lekarza ogólnego. Najbliższy termin był za dwa dni, a na panience w recepcji ewentualny zawał nie zrobił wrażenia.
Po dwóch dniach, w międzyczasie Acard znacznie pomógł, przyjęła mnie lekarka, zrobiła EKG, które jej zdaniem nie wykazywało żadnych symptomów zawału. A zatem uznała, że to kręgosłup lub przyczepy mięśniowe żebrowe i poradziła wziąć środki przeciwbólowe. Na prośbę o skierowanie do kardiologa odpowiedziała odmownie, ale zgodziła się, że EKG z nim skonsultuje i żebym przyszła we wtorek, jak będzie znowu w przychodni. Zapytałam, kiedy konsultacja z kardiologiem będzie miała miejsce. Dzisiaj o 16-ej. Poinformowałam panią, że ja poczekam w takim razie.
Normalnie bym się dała spławić, ale z opowiadań szwgierki o historii jej ojca, który miał zawał w Polsce i został spławiony przez lekarza, który uznał, że to zatrucie pokarmowe a nie zawał, bo EKG było prawidłowe, byłam już ostrożna. Wiedziałam, że EKG nie jest miarodajne, że jedynym pewnikiem jest prosty test na zawartość troponiny, najlepiej z krwi żylnej, bo z palca nie zawsze jest miarodajny.
Zapamiętalam to, bo opowieść szwgierki była bardzo barwna i naładowana emocjami. Zadzwoniła wtedy do szpitala, który jej ojca odesłał z kwitkiem, porozstawiala wszystkich po kątach, zaordynowała przyjęcie ojca na odzdział i zrobienie zaleconych przez nią badań. Uratowala ojcu życie, bo zawał był rozległy.
Wracając do mnie. Pan kardilog rzucił okiem na moje EKG, mnie zupełnie oglądać nie chciał, powiedział, że wszystko jest w porządku i mam sobie iść do diabła, jak mi się nagle pogorszy, to mam jechać na SOR do szpitala.
Na to ja przekonałam pania doktor, żebjednakowoż takiej odpowiedzialności bym na jej miejscu na siebie nie brała i wymogłam test z palca na troponinę. Ponoć wyszedł niewyrażny, a potem się poprawił i był ujemny. Zatem dla pewności zażądałam testu z krwi żylnej. Z dużymi oporami pani wypisała mi skierowanie, pewno w głównej mierze dlatego, żeby się mnie w końcu pozbyć.
Krew pobrano mi w piątek, wynik miał być w sobotę. Rano pojechałam odebrać i niestety był pozytywny. Ładnie podkreślony nie mógł ujść uwadze pani na recepcji, która mi go wydrukowała, wręczyła i powiedziała „do widzenia”.
Poprzez znajomych załatwiłam sobie prywatną wizytę u kardiologa, zrobił EKG( znowu normalne było), USG serca, zawał na pierwszy rzut oka dużych szkód nie wyrządził, dokładnie wiadomo będzie po zrobieniu wysiłkowego, ale to dopiero, jak dolegliwości ustaną.
Historii ciąg dalszy – we wtorek dzwoni do mnie pani doktor z przychodni i jąkając się pyta, jak się czuję, bo muszę natychmiast do kardiologa, bo właśnie obejrzala wyniki. Cała przestraszona, bo przychodnia zaniedbała procedurę. Laborantaka powinna była zawiadomić rejestrację, a powinni natychmiast zawiadomić mnie.
Tymczasem minęły cztery dni i nic się nie działo.
Pamiętajcie, objawy zawału mogą być nietypowe, EKG może być normalne, domagajcie się zawsze testu z krwi żylnej na troponinę!!
mt7, Michnik doskonaly, dziekuje 🙂
marginesy kartek gryzmolami pokryte, czytalem polemicznie 😀
Pod wpływem wpisu Zmory przypomniała mi się sytuacja sprzed lat. Wchodzę na konsultację do kardiologa z cieplutkim EKG w którym w opisie maszyny stoi, jak czarno na białym – zawał czegoś tam. Dochtór rzucił na to okiem i pyta się:
„- Po co pan do mnie przyszedł?”.
Okropne sa te opowiesci o sluzbie zdrowia.
Mam nadzieje, Zmoro, ze wymusisz teraz aby sie Toba porzadnie zajeli i zapisali na regularne badania serca.
No i …az mi glupio… papierosy!!!! Co z tym trzeba zrobic… sama rozumiesz…
zmoro, historia przerażająca 😯 Powinnaś napisać jakąś skargę na te osoby, to jakaś skrajna niekompetencja – duże firmy bardzo dbają o swój wizerunek i powinny jakoś zareagować.
Ja też się leczę prywatnie i jestem zadowolona, chociaż widać że mają ogromny napływ klientów, coraz trudniej się dopchać do specjalistów. Dlatego wymyślono procedurę, gdzie do części specjalistów (tych, u których wizyty mogą być potrzebne nagle) połowa wizyt jest umawiana normalnie, a połowa z bardzo krótkim wyprzedzeniem (1-7 dni). A kiedy było już wiadomo, że będzie trzeba od następnego roku weryfikować przed wypisaniem recepty refundowanej czy pacjent jest ubezpieczony, zaczęli prosić uprzejmie klientów o przynoszenie dowodu ubezpieczenia (przelew składki zdrowotnej plus dokument potwierdzający że się pracuje/jest się ubezpieczonym z innego tytułu). Takie proste. 🙄
A na uśmiech: https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/542769_10151117720660986_535687027_n.jpg
„Reużywalny, to łatwo może być owczarnia plecy” – moje ulubione. 😉
Wlasnie podliczylam sobie ile to ja juz dni… nie tego…od 31 maja.. i wyszlo mi, ze dokladnie 175!
Czyli ponad ćwierć miliona minut 🙄
Wpadam tak jak po zapałki do apteki, bo czytam kryminał 😉
Alienor, tego to i dziesiec Helen i cala Bobikowa reszta nie przebije 🙂 🙂 🙂
W tej sytuacji wyggoglalam haslo „worst online translator” , poszlam wskazanym tropem i wrzuculam „To be or not to be”.
Oto rezultat po polsku:
Zostać , albo nie wobec być – czyli ten questionWhether ’tis szlachetny w ten umysł wobec cierpieć zawiesia i strzałki od oburzający szczęście wobec wziąć broń w stosunku do pewien morze od zakłócenia przy przeciwstawianie się kończyć im. Wygasnąć , wobec spać – Nie liczniejszy – i przy pewien spać zaprzeczyć my endThe ból serca , i ten tysiąc naturalny shocksThat ciało jest spadkobierca wobec.
Heleno, spoko, złego tak łatwo diabli nie biorą 😉 . Ale oczywiście, biorę się za inspekcję. Ale raczej to zrobię w Niemczech, bo tam jestem w pełni ubezpieczona, no i jakoś tak zaufanie mam wieksze. Tego się bałam, że zaczniemy zdrowotnie niedomagać w Polsce. Nierozpoznawany zawał przez lekarzy tutaj, to z tego co słyszałam szara codzienność.
Dlatego napisałam instrukcję dla Was na wszelki wypadek. Oby nikomu z Was nie była ona potrzebna.
Jesteś Wielką Zuchą, Helenko. 🙂
Przyznaję Ci mój osobisty medal uznania.
Muszę coś pogryźć, bo padnę.
Ktoś używa Firefoxa?
Co jest na obrazku ikonki?
Ja używam (też). Trudno powiedzieć co jest… kula ziemska? głowa kogutka??
Tadeuszu,
ja byłem święcie przekonany, że to lis.
A tu moja córcia drążąc temat odkryła, że to … panda 🙂
Żyje w Chinach rodzaj pandy, zwanej hǔo hú, co dosłownie znaczy ognisty lis – z uwagi na podobieństwo tak ją nazwali. Odgrywa ona jakąś ważną rolę w tamtejszych wierzeniach. Amerykanie przetłumaczyli dosłownie, nie wiedząc pierwotnie, że to nie lis, tylko panda…
Taka ciekawostka 😉
Tu on jest – fire fox
http://it.wikipedia.org/wiki/Ailurus_fulgens
A tu jego ikonka:
http://it.wikipedia.org/wiki/File:Icona_Mozilla_Firefox_3.5.png
Wlasnie sie dowiedzialam, ze pandy wielkie zostaly jednak ostatno zakwalifikoane do niedzwiedziowatych, a nie, jak sie uczylam, do szopowatych.
No, jeszcze, tu strasznie slodka ta panda mniejsza:
http://it.wikipedia.org/wiki/File:Ailurus_fulgens_-_Syracuse_Zoo.jpg
Yes. Yes, Yes!!!
Zmoro, zablokuj chama pancernym rzęchem na pół roku.
Może skoczy po rozum do głowy.
a tu przebój sieci:
http://www.youtube.com/watch?v=XbqzgDnfMsE
i druga 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=h4I2vA9tzsQ
Coz za marnacja drobiu!
http://wyborcza.pl/1,75248,12901977,Obama_ulaskawil_indyka_na_Swieto_Dziekczynienia.html
Wez sie w lapy, Obamo! Mniej sentymentalizmu, wiecej kulinaryzmu!
Heleno, skoro był pod opieką agentów, to pewnie pozwolono mu na prowadzenie bezkarnych prób.
Nie znam się na pracy wywiadu, nie chciałabym jednak, żeby byli demiurgami różnych wydarzeń.
Wszystkie tajne służby świata mają tendencje chachmęcenia, od tego będzie sąd, żeby sprawy rozstrzygnąć.
Może być tak, że sami napuścili jakiegoś fascynata, a mogli go uznać za niebezpiecznego i pozwolili rozwinąć skrzydła, żeby zapobiec nieszczęściu.
Najgorszy będzie taki scenariusz, jak przy aresztowaniu szefa kiboli „Starucha”, z którego PiS z Romaszewskim na czele zrobili męczennika narodowej sprawy.
Ci ludzie dla własnego interesu nie cofną się przed niczym.
Obawiam się, Mordko, że swoim nieopatrznym wykładem z historii USA mogłem na tę decyzję Obamy wpłynąć. 😳
Postaram się w przyszłym roku przypomnieć inne nieznane fakty historyczne, tym razem jednak kończące się bardziej po myśli mięsożerców. 😈
W sprawie służby zdrowia
Nie wiem, jestem od trzech lat pod opieką endo i nie miałam żadnych problemów.
Chodzę na kontrolę co trzy miesiące, robię badania, biorę leki.
Jeden raz tylko byłam prywatnie, bo chciałam, a nie dlatego, ze musiałam.
Teraz jest tak, ze NFZ, co roku zmienia, lub może zmieniać placówki, z którymi podpisuje kontrakty.
Trzeba sprawdzać na stronach NFZ z jakimi podpisał w danej specjalizacji i tam się zapisywać.
Na rezonans magnetyczny w państwowych placówkach miałam czekać nie wiem ile, a w prywatnej na umowę z NFZ 3 rezonanse w 2 m-ce, bez problemu.
Do jednych się nie można dopchać, a w innych luzik.
Jest taki informator o kolejkach do specjalistów:
http://www.nfz.gov.pl/new/index.php?katnr=2&dzialnr=1&artnr=1156
ja z niego z sukcesem korzystam, dzięki Zosi z Łodzi.
Hej, Zosieńko, wielkie dzięki. 🙂
Chyba muszę skończyć tfurczość, bo muszę wcześniej wstać.
Ja nie muszę, ale też mnie jakoś w kierunku legowiska ciągnie. Czyżby to mogło mieć coś wspólnego z tym, że poprzedniej nocy więcej niż 3 godziny pospać mi się nie udało? 😉
Wiesz, Bobik, niech to zostanie miedzy nami, ale kiedys zostalem zmuszony 😳 do podpisania petycji 😳 o ulaskawienie dwu tamworthow – rudych prosiakow, ktpre uciekly do lasu z transportu do…no.. do tam gdzie prosieta koncza zycie. Uciekly, ale zostaly dzien czy dwa pozniej zlapane, no i w prasie podniosl sie wrzask, ze trzeba je ulaskawic i rozne tam takie idotyzmy…
Powiem tak. Zrobilismy to z moim bl.p. Bratem dla naszej E, ktora jest wegetarianka i bardzo litoscwego serca i ona okropnie te tamworthy zbiegle i zlapane przezywala. No co mielismy zrobic? 😳 Tamworthy wyladowaly na jakiejs Farmie Szczesliwej Zwierzyny z Zakazem Jej Zjadania.
A tak one wygladaja te rudzielce, bardzo podobne do Horatio z CSI Miami:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Tamworth10.jpg
A teraz indyk będzie szantażował Obamę, że jak nie dostanie dla całej rodziny food stamps to się rzuci pod pociąg.
Man oh man, zdrowka dla wszystkich niedomagajacych oraz domagajacych opiekujacych sie niedomagajacymi. Szesc set nie wypije, ale vermouth z tonikiem i cytryna sie znajdzie.
Heleno, 175 dni! Toz to zaraz bedzie pol roku! Mam nadzieje, ze Bobik postawi sobie przed nosem twoje zdjecie, zeby pamietal skad ma plynac w tej sprawie naprzyklad. It gets better!
Dzisiaj bylam wybierac drewniana podloge do dwoch sypialni, w ktorych jeszcze jest wykladzina dywanowa. Wybor byl prosty, bo podloga ma byc taka sama jak w reszcie domu czyli klon.
Zmoro, ja zawal serca u mojego Ojca, pomimo jego wizyty u lekarza w przychodni, ktory go zlekcewazyl, no bo jak staruszek w Ojca wieku moglby sie czuc? Dobrze? Ha ha ha! zdiagnozowalam sama, przez telefon. Wyslalam go do jego zbowidowskiego lekarza, ktory ten zawal potwierdzil…
Tylko 40% zawalow pacjent przezyje, wedle naszych tutejszych statystyk! Z zawalami sie zetknelam przez prace i osobiscie, bo moj maz i moj syn tez przezyli zawaly. Trzymaj sie dzielnie! Juz ci sie poszczescilo! I dbaj o siebie! Tez polecam ci zdjecie Heleny przed nos w wiadomej sprawie.
Nighty night, Koszyczku.
Jakos szkoda mi bylo patrzec na te pande w klatce.
Na dzień dobry:
„W badaniach uwzględniono również wpływ posiadania zwierzęcia domowego na samopoczucie i zdrowie. Okazało się, że najlepiej jest posiadać psa – poza tym, że czworonóg jest najlepszym przyjacielem człowieka, obcowanie z nim przyczynia się do wydłużenia życia.
– Jeśli chcesz być szczęśliwy, ale nie masz w swoim otoczeniu półrocznego dziecka, które zarażałoby Cię uśmiechem, spraw sobie szczeniaka – powiedział Vaillant podczas wywiadu w BBC.
Co więcej, wcześniejsze badania przeprowadzone na Uniwersytecie Queens w Belfaście udowodniły, że posiadanie psa pozytywnie wpływa na stan psychiczny oraz nastrój właściciela w znacznie większym stopniu niż posiadanie kota. Obcowanie ze szczekającym czworonogiem wzmacnia układ immunologiczny człowieka, chroni przed wieloma dolegliwościami oraz przyspiesza powrót do zdrowia po chorobie. Właściciele psów mają niższe ciśnienie krwi oraz niższy poziom cholesterolu niż osoby, które nie posiadają tych zwierząt domowych.”
Cytat pochodzi stąd:
http://odkrywcy.pl/kat,111396,page,2,title,Prosty-sposob-na-dlugowiecznosc,wid,15112118,wiadomosc.html
🙂
szeleszcze
hArbata (przez samo h 🙂 )
brykam
po srodowo
bryku fiku 🙂 😀
brykam fikam
🙂 🙂 😀 😀
Po środowo czyli w wigilię piątku. I to jest dobre 🙂
Przegląd szeleszczących i netowych
Herbata 😀
Zmoro, order i gratulacje! To byl zdrowy upor! Niestety, podobne sytuacje zdarzaja sie niepokojaco czesto – w najblizszym otoczeniu uzbieral mi sie juz spory stosik przykladow, takich z pierwszej reki, niekiedy naprawde przerazajacych. Lepiej ryzykowac oskarzenia o hipochondrie i upierac sie przy kolejnych badaniach, niz ryzykowac zdrowiem – albo i zyciem.
Wigilia piatku. 🙂 W pracy mowimy: maly piatek. Wczoraj przerzucilam kilka ton wegla, a w kazdym razie takie mam wrazenie, dzis sile sie 😉 na luz. Do herbaty proponuje taki dodatek: http://www.taiga.etnoshop.net/food/a_food_31.htm Dostalam wczoraj w prezencie, sama jeszcze nie probowalam, ale kolezanka bardzo zachwala.
A na sniadaniowy deser jedyne rosyjskie czekolady, ktore mi smakuja. Sa tez gorzkie, 🙂 np. z migdalami. Z chili ani plesniowym serem nie widzialam. 🙁
http://bqb.ru/wp-content/uploads/Vdohnovenie_03_sm-21.jpg
Dzień dobry 🙂
Aga namawia do zaczęcia dnia od trawki? 😯 Okej, ja wiem, że ponoć mniej szkodzi niż gorzała, ale żeby taka propozycja przychodziła akurat z Moskwy! 😆
Na temat polskiej służby zdrowia dość mi się w tej chwili niezręcznie wypowiadać, bo pewnie nie umiałbym ukryć nieprzystojnej radości, że nie jestem zmuszony do korzystania z jej usług, a to nie byłoby eleganckie wobec zmuszonych. 😳 Mogę tylko serdecznie pogratulować tym, którym z kontaktów z NFZ-em udało się wyjść bez szkód i życzyć im równie wiele szczęścia w przyszłości.
Gdybym był Kotem Mordechajem wspomniałbym w tym miejscu, jak to w początkach ostatniej reorganizacji polskiego systemu opieki zdrowotnej darłem kudły ze łba i prorokowałem, że taki burdel nie ma prawa dobrze funkcjonować. Zamiast przejąć jakiś w miarę dobrze działający system od bardziej doświadczonych, Zosie Samosie wymyśliły hybrydę, która mizernej forsy wcale nie wydaje sensowniej, a na dodatek ma tendencję do żywienia się pacjentami. Choć po prawdzie ojcowie tego poronionego płodu chyba w ogóle nad tak nieistotnym elementem jak dobro pacjenta się nie zastanawiali, bo i po co. 👿
Tak czy owak cenne instrukcje Zmory wezmę sobie do serca, bo w każdej rzeczywistości systemowej mogą się przydać. 😉
dostalem /linke/ po terminie, ale balsam na lewaka dusze 😀
http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20121108/kto-posial-konkordat-ten-zbiera-smolenska-burze?fb_action_ids=511518465527181&fb_action_types=og.likes&fb_source=aggregation&fb_aggregation_id=288381481237582
Dunin mówi coś, co każdy niezacietrzewiony gołym okiem dojrzy (i myśmy też już o tym kłapali). Rzeczywiście, centrum jest w Polsce tak bardzo przesunięte na prawo, że co tam Ryś, za wściekłą lewaczkę biega nawet thatcherystka Helena. 😯
Tzw. mainstream reprezentuje mentalność kombatancką, wciąż jeszcze całkowicie zanurzoną w rzeczywistości sprzed 1989 roku, kiedy to zagrożeń upatrywało się wyłącznie z lewej strony i wszystko, co prawicowe, było naturalnym sojusznikiem w walce z komuną. Stąd pobłażliwie-lekceważące olewanie wszelkich sygnałów o skrajnie prawicowym obłędzie, nakręcającym się coraz bardziej i pewnym bezkarności. Stąd żywienie tego monstrum własną, dobrotliwą piersią.
Dopiero teraz, kiedy agresja słowna zaczęła przechodzić w fizyczną, ten i ów „mainstreamowiec” się budzi, przeciera zaspane oczęta i kwili, że jest zaskoczony. Bo jeszcze do wczoraj nie miał pojęcia, co się dzieje na jego podwórku. Tylko jak to jest, że ja, przebywający na tym podwórku głównie wirtualnie, o istnieniu i działalności np. takiego osobnika wiem od dawna, a nic o niej nie wiedzieli jego realni partyjni koledzy, posłowie do parlamentu czy mainstreamowi dziennikarze?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12899619,_Zydzi_wypier___ac__i_jak_zrobic_bron__Blog_dzialacza.html
Zaległość z nocy: Króliku, klon to chyba bardzo jasny. Czy to aby jest kompatybilne z łapami Dobrych Piesów? 😉
A tu jeszcze dyskretna wzmianka o tym, jak zwierzętom trudno obejść się bez nikotyny. 🙁
http://deser.pl/deser/1,111857,12899758,Jelen_zaatakowal_dwoch_mezczyzn_i_ukradl_im_papierosy.html
Tak, Piesku, a nie mowilismy! – narazajac sie na nieustanne szu!szu! co wy tam wiecie jak w Polsce naprawde jest, jak w niej nie meszkacie!
Eeeech. Kazde slowo Kingi Dunin tchnie prawda, 👿
Very, very very happy Thanksgiving Day! Indyki do pieca, brukselka na patelnie! Pumpkin paje do… mozna sobie darowac…
Zeby z powodu jednej napoczetej paczki papierosow wzywac az pieciu policjantow, to chyba jednak gruba przesada.
Jak wiadome siły już od dobrych kilku lat prowadzą krucjatę przeciwko palaczom, to co się dziwić, że niektórzy wpadają w histerię. 🙄
Uprzedzając niezadane pytanie 😉 , dlaczego łączyć Brunona K. ze skrajną prawicą czy narodowcami, choć on sam nie przyznawał się do żadnej konkretnej opcji politycznej: bloger z S24 (tak, są tam również blogerzy przytomni) zadał sobie trud poszukania jego komentarzy w necie. Konkretna opcja światopoglądowa wyłania się z tego na pewno: 🙄
http://pantarhei.salon24.pl/465613,kwerenda-madrosci-naszego-bombera
Trawka w Moskwie nie jest zamiast gorzaly, tylko obok. 😎 Rosja kojarzy sie przeciez nie tylko z wodka, ale i z samowarami, a wiec herbata. A te trawke dosypuje sie do herbaty i byc moze jest to proba zrownowazenia negatywnego wplywu gorzaly. 😉 Z innych rownowazacych srodkow, popularny wydaje sie byc miod. Oraz winogrona (w stanie nieprzetworzonym).
Syberyjski miod jest wybitny i nie zna sobie rownych – nawet dla miodowych niejadkow.
Tusk doesn’t get it. Jakby kompletnie nie rozumial, ze kasa jest pusta i Londyn nie ma z czego dac mu tyle miliardow ile by chcial. Nie w sytuacji kiedy w Wlk. Brytanii trzeba czekac 3 miesiace na diagnostyke raka i brakuje pieniedzy na policje i na mleko w szkolach, kiedy zamykane sa biblioteki nawet szkolne czy panuje rekordowe bezrobocie.
Nie ma kasy, Tusku, nie ma!!!! Wszyscy ponosza wyrzeczenia, jest najwiekszy kryzys w dziejach swiata, Tusku, get it?!
Pieseczkowi w żłoby dano… Miód jest substancją absolutnie niejadalną, nawet syberyjski, a winogrona, jak twierdzi wet, dla niektórych psów, nieposiadających jakichś tam enzymów, są wręcz trucizną. 🙄
Nie mam wyjścia, muszę się ograniczyć do samej gorzały z trawką. 😎
Stawiam pasztetówkę przeciw orzechom, że Tusk to świetnie wie, tylko wskutek pokrzykiwań PiS-u postanowił udawać, że nie wie i grać rolę błędnego narodowego rycerza. A jak wiatrak mu w końcu przyłoży skrzydłem, to rozłoży ręce i powie – zrobiłem, co mogłem. 🙄
Tak Bobiku, tak jak Kaczynskiemu warto bylo umierac za pierwiastek…
Tym bardziej oburzające jest, że jeszcze żaden pierwiastek nie wyraził chęci umierania za Kaczyńskiego. 👿
Brukselka do pieca, indyk na patelnie? Keep calm and go on cooking! 😆 Happy Thanksgiving, Heleno! (I Wando, jesli masz czas tu zajrzec.) 🙂
A ze przy gotowaniu dobrze sluchac radia (w ogole dobrzej jest sluchac radia, byle nie byle jakiego), 😉 to podrzucam:
http://www.npr.org/blogs/thesalt/2012/11/21/165471083/comfort-and-joy-making-the-morning-edition-julia-child-thanksgiving
(A Kinga Dunin dobrze sprawy podsumowala.)
Moskiewskie obrazki
Od piątku do soboty w wielu miejscach Moskwy funkcjonują targowiska z owocami, warzywami, miodem, ale także mięsem, rybami, ubraniami. Często ulokowane sa przy stacjach metra; całkiem spory bazarek rozłożył się raptem dwie przecznice od Trietiakowki. Żywność na bazarach nie jest istotnie tańsza, bywa droższa, ale można tam dostać produkty lepszej jakości. Czytałam w gazecie, ze mer Moskwy walczy z jarmarkami – niedawno polatywał nad miastem, pilnie ich wypatrywał, a wypatrzone będzie zamykał. https://is1.4sqi.net/derived_pix/JN-A8URHwWIu4BQwQp81vycBfpATyHEEUsvrFnm6A1g_300x300.jpg
Jak ktos woli, moze zrobic zakupy tutaj http://img.russia.edu.ru/shop2.jpg
Trietiakowka. Cos dla wielbicieli mglistych pejzaży http://www.hudojnik-peredvijnik.ru/wp-content/uploads/2012/08/22kamenev.jpg
Typowy moskiewski obrazek, czyli пробки http://g3.delfi.ua/images/pix/file1194139_moscow.jpg
Nadpodaż pałaców kultury http://countrymoscow.ru/stati-iz-jizni-moskvi/sem-stalinskix-visotok-v-moskve.html
A to moja stacja metra http://rieltor495.narod.ru/metro_polyanka.jpeg
… i cerkiew w pobliżu. Wolę te białe – niech już nawet będą fikuśne. http://lifeglobe.net/media/entry/318/0_2a5f3_cb73273f_XL_1.jpg
Ago, zaraz zrobimy ladny przekladaniec, rosyjsko-amerykanski (podobno dzisiaj ma byc tez uczta skladkowa dla amerykanskich i rosyjskich kosmonautow/astronautow z okazji Thanskigiving, oczywiscie w wersji opakowanej szczelnie w plastik, ale jednak). 🙂
Szczegolnie dla Heleny, ale wlasciwie moze zainteresowac wszystkich, bo chwyta jednak pewne kulturowe roznice – przeglad filmow ze Swietem Dziekczynienia w tle (ja pewnie na pierwszym miejscu wybralabym Hannah and Her Sisters, ale tez dorzucilabym Broadway Danny Rose, bo tam jest jeszcze wiecej bitter-sweetness, a i troche slapsticku).
http://hereandnow.wbur.org/2012/11/21/thanksgiving-family-drama
Radosnego indyczenia 😀
Albo i bez przekladanca, bo dzien wolny przeciez nie u wszystkich. 😉
A ja tym razem jestem na tyle dobrze zorganizowana, ze zdazylam sobie nawet zrobic dziekczynny spacer, co tez jest bardzo mile, bo idac ulicami i uliczkami mojego malego miasta, spotykalam sasiadow i nieznajomych, i wszyscy sobie zyczylismy nawzajem milego swieta (troche moze w kontrascie z opisami relacji z sasiadami zmory, ale mysle, ze nie wszedzie na szczescie tak jest – w Warszawie, w domu, gdzie mieszka moj Ojciec wszyscy sie witaja, i skladaja sobie zyczenia z okazji tego, czy tamtego swieta, wiec zupelna anomia spoleczna jednak nam nie grozi). 😉
A teraz juz znikam w indycze objecia, tylko jeszcze dziekczynnie podrzuce zabawny tekst polityczny, troche w stylu bobiczym, nawiazujacy tez do tekstu Dunin (a przy okazji pokazujacy, ze wewnetrznie zakres rozmowy jest o wiele wiekszy, niz sie to z zewnatrz wydaje – Maher stale wystepuje w telewizji, i jest ogolnie dostepny w telewizji kablowej).
http://www.huffingtonpost.com/bill-maher/won-direction_b_2174227.html
Irku, dostałam, WIELKIE DZIĘKI! 🙂
Jeszcze nie przejrzałam, bo dopiero wróciłam z uroczystości z udziałem (m.in.) KS. Lemańskiego.
Przesłałam Mordechajowi tekst wypowiedzi Mariana Opani, dlaczego nie chce zagrać w filmie Antoniego Krauzego o katastrofie smoleńskiej. Może M. potrafi po skrótach wrzucić to na BB.
Kłopotowski to reemigrant z Ameryki, pisywał w Nowym Jorku w różnych gazetkach polonijnych, nie wykluczam, że i w „Nowym Dzienniku”. Był ponoć przede wszystkim filmoznawcą, ale znacząco rozszerzył metier.
A ja się będę upierała przy elegancji poprawnej polszczyzny, bo ta przynajmniej wyróżnia nas od PP. We wpisach padło przypuszczenie, że pewnie preferuję „sześćset”. Otóż bynajmniej. Swego czasu w Polskim Radiu osoby pracujące z mikrofonem obowiązywał egzamin przed komisją na kartę mikrofonową. Posiadam taką w teczce „pamiątki”, ze znaczkiem „S”, czyli spikerską. Od wymawiania „piętnaście” nie mogę oduczyć innej zaprzyjaźnionej filolożki, tlumacząc jej, że to hiperpoprawność. Takie błędy zostają wbite w pamięć na zawsze np. przez hiperpoprawne panie od polskiego w podstawówce.
Posilam się, więc wrócę jeszcze, pozwól Bobiku, do służby zdrowia.
Tak się składa, że musiałam w ostatnich latach korzystać z niej intensywnie sama, bądź dla bliskich.
Ta opieka i placówki są bardzo zróżnicowane i nie o tym chcę mówić.
Podałam linkę do NFZ, gdzie po otwarciu strony, na dole są inne linki do wyszukiwarek świadczeniodawców specjalistycznych zakontraktowanych przez poszczególne kasy i podana ilość osób oczekujących w kolejce.
To była odpowiedź na wpis Klakiera o kolejkach w jakiejś placówce do do endokrynologa.
Bobik mnie zgasił, że miałam szczęście, to niech się cieszą, bo on wie, że jest do … chrzanu.
Jest różnie. Na swoim przykładzie podam, jak przychodziłam po rozum do głowy.
Po śmierci Mamy zrobił mi się bolesny guz w piersi, który ginekolog określił, jako niepokojący i nakazał pilne wykonanie mammografii.
Żeby ją wykonać, w normalnym trybie i obiegu, trzeba mieć skierowanie od lekarza specjalisty chorób sutka, do którego oczywiście też trzeba mieć skierowanie. Okres oczekiwania na wizytę kilka miesięcy.
Prywatnie też nie mogłam zrobić badania bez skierowania, co jest bardzo dziwne, bo wszystkie inne, najbardziej wymyślne można sobie zrobić na życzenie.
W tej trudnej sytuacji przyszła mi z pomocą Zosia, powiedziała, że są wyznaczone placówki na mammografię bez skierowania i adresy znajdę na stronach NFZ właśnie.
O tym, że są takie akcje badań przesiewowych, wiedziałam, tylko żadna osoba z przychodni rejonowych nie potrafiła wskazać mi takiej placówki.
Zachęcona przez Zosię znalazłam nie tylko miejsce badań, ale i szpital na Madalińskiego, gdzie właśnie uruchomiono nowoczesny oddział onkologii i gdzie zapisano mnie do lekarza specjalisty na następny dzień, wykonano w szybkich abcugach badania i biopsje, i w ciągu miesiąca znalazłam się na sali operacyjnej. Warunki rewelacyjne, jak w luksusowym hotelu – nie przesadzam. Lekarze różni – jak różni są ludzie.
Piszę tym dlatego, że po drodze i później spotykałam chorych, którzy woleli czekać nie wiadomo ile na miejsce w Centrum Onkologii, gdzie cała Polska wali, niż poszukać ratunku w mniejszych placówkach, tym bardziej, że jak się zorientowałam chirurdzy operujący to jest kasta wędrująca, tzn. operująca w różnych szpitalach.
Dzięki wstrzemięźliwości dyrektora oddziału nie usunięto mi węzłów chłonnych, co wcześniej oznajmiono, jako niezbędne działanie.
Jest jeszcze inna możliwość, którą też przetestowałam na sobie, kiedy straciłam widzenie w oku.
Trzeba się zgłosić na ostry dyżur do szpitala. Zrobią wszystkie badania i ew. skierują na oddział szpitalny, a tam już zawsze coż znajdą, a nawet jeszcze więcej. 🙂
Podałam tę wyszukiwarkę, bo ona jest niezbędna, a na pewno bardzo pomocna w poszukiwaniu pomocy medycznej.
Na koniec powiedzenie P.Bartoszewskiego, który twierdzi, że dlatego tak długo żyje w dobrej kondycji, bo przez całe życie omijał lekarzy szerokim łukiem.
I ja jemu, z wyjątkiem sytuacji ekstremalnych, przyznaję świętą rację.
Ojej. To jak trzeba mówić? Kol. b. żona prostowała mi różne wypaczenia językowe, a do sześćset i piętnaście się nie przyczepiała. No może nie z ęęęęę, ale jednak. Tak samo, jak wszystkie ę na końcach. To jest źle? 😯
Tu jest wypowiedź Opani:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12903716,Marian_Opania_o_filmie_Krauzego__Jako_osoba_myslaca.html
Prawda, sposób „na ostry dyżur” jest najlepszy. Nawet z szybkim dowozem na miejsce. Kiedyś tak ominąłem wszystkie formalności i kolejki. Gdyby to nie było tak ryzykowne, to bym polecał. 🙂
Co do dostępu do służby zdrowia, to mam jeszcze jeden patent: gorąco zaprzyjaźnić się z jakimś dobrym lekarzem, który ma podłączenie np. do kliniki uniwersyteckiej. Dzięki pewnemu takiemu omijam wszelkie kolejki – przyjmują mnie z miejsca na oddział, robią wszelkie badania, dostaję się poza kolejnoscią na rehabilitację, a nawet w ekspresowym tempie wyjeżdżam do sanatorium, gdzie tam dybię na jedynkę.
Nawiasem z tą jedynką w Krynicy miałam za swoje, bo byłam przedmiotem zazdrości pozostałych kuracjuszek, które wedle zasady w starym piecu diabel pali rwały się do pożycia seksualnego z kim bądź, ale proporcje mężczyzn do kobiet miały przeciwko sobie. Toteż dwóch pensjonariuszy na turnusie z tego nadmiaru okazji już ledwie zipało. Baby tańczyły ze sobą na fajfach i wieczorynkach, wtulając się nawzajem w obfite łona. A ja rozpanoszyłam się sama i na dodatek odmawiałam usługi w postaci użyczenia mojej jedynki na godziny. Jedna z kuracjuszek już z góry oświadczyła na głos wobec ogółu, że przyjechała do sanatorium, żeby sobie trochę – cytuję – „pociupciać”, bo ma sparaliżowanego męża. Do tego dzień w dzień przez 3-tygodniowy turnus stołówka po posiłkach zamieniała się w targowisko. Wciskano nam wszelkie kity z zakresu paramedycyny, a także rzekomo cudotwórcze masaże, diagnostykę za pomocą wahadełka, konfekcję różną i pamiątkarstwo. Dyrekcja sanatorium musiała chyba czerpać jakieś zyski z tej nawałnicy szarlatanów pod dachem placówki zdrowia publicznego. Wóda i wińsko laly się strugami, a pewien major, cierpiący chyba na priapizm, sprowadzał sobie różne panny, latając z nimi nocami półnago po korytarzu.
Z pewnością nie było to sanatorium pod klepsydrą (Bobiku, chciałoby się powiedzieć, „sanatorium pod chucią”, ale jaki by tu wyraz znaleźć, żeby był rymowanką do klepsydry?)Nauczyłam się w nim niejednego o naturze ludzkiej, ale jakoś przestałam mieć ochotę na kolejną terapię, bo dowiedziałam się, że takie obyczaje sanatoryjne są obecnie normą.
Aha, ę” na końcu wyrazu istnieje w mowie w formie śladowej, czyli słychać tę nosówkę ledwie-ledwie, i to jest norma językowa. Co innego „ą”, którą, jak wiadomo, większość PP wymiawia jako „om”. To jest ich znak rozpoznawczy.
Bobiku, jeśli w istocie posiadanie psa obniża ciśnienie, to mniejsza o to co znaczy „posiadać”, możesz sobie być u mnie czy przy mnie. Pieniędzmi zaoszczędzonymi przeze mnie na lekarstwach na kontrolę ciśnienia możesz dysponować do woli, abyś tylko nie kupował papierosów, bo zdecydowanie pies z papierosem to zły przykład dla moich chłopców.
W ten sposób byłbyś o jeden krok bliżej sławy, bo ja już z nią sąsiaduję. Otóz niejaki pan Artur Nicpoń (robił wiele, by zasłużyć na swoje nazwisko) sławny się stał, a ja od dawna figuruję tuż obok niego (hm… a może figurowałem?) na pewnym blogu z S24 – byliśmy tam dwoma blogami polecanymi przez autora. Zastanawiałem się nad napisaniem do sprawcy tego skojarzenia z prośbą o natychmiastowe zdegradowanie mnie do niepolecanych – no i dobrze, że nie chciało mi się pisać, bo teraz może będę sławny przez osmozę.
Wróciłem z wykładu rabina Stasa Wojciechowicza” Źrodła Chanuki – pogląd historyczny i tradycyjny”. Wreszcie poukładało mi się trochę w głowie z historią i tradycją, opisami Flawiusza i odniesieniami do tych samych zdarzeń w Talmudzie. A poza tym trochę oderwania od dzisiejszego zgiełku politycznego.
Przy okazji obejrzałem autentyczny przedwojenny tzw. fotel proroka Eliasza stawiany obok fotela sandaka. Fotel ten był przez cały czas przechowywany przez ….. siostry zakonne i teraz pięknie odnowiony, został przekazany lubelskiej Jesziwie. Niesamowita historia
Mt7, dzięki za potwierdzenie, bo nie mam zaufania do poczty. Ale wyszło ok. 🙂
Uwagi o kolejkach w służbie zdrowia jak najbardziej trafne. W L na zabieg ablacji czekałbym jeszcze z miesiąc, a korzystając z informacji o innych miejscowościach, miałem go już w kwietniu. Inna sprawa, że musiałem dołożyć koszty podróży do kosztów leczenia. Oczywiście zabieg był wykonywany przez lekarzy z L 😉
A to do poprawy nastroju, też medyczne 🙂
http://sphotos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/485029_4549039240630_1118981715_n.jpg
Pan Administrator laptoka potrzebuje i mnie od niego wysiudał. 👿 A ja się muszę na to godzić, bo cóż byśmy wszyscy bez PA poczęli? 😉
To tylko w krótkiej przerwie, kiedy zostałem dopuszczony – wszystkim tym, którzy dziś nad indykiem, życzę żeby mieli powody do dziękczynienia nie tylko podczas obiadu, ale i po. 🙂
A sanatorium? Hmm… Może sanatorium pod napaloną wydrą? 😉
Happy Thanksgiving! 🙂
Tak, tak Bobiku.
I niechby tam było:
Major z ptakiem zaś na smyczy
W korytarzu z gołką ryczy
💡
Nie mam z kim obchodzić świętego dziękczynienia, choć mi sie też należy, jakem Amerykanka. Ale uwaga! Jestem od wczoraj w posiadaniu 24 butelek wina przysłanego mi wprost z winnicy z Portugalii. Niektóre zwyczajne, niektóre reserva, a wszystkie tinto. Do tego z innej puli szampan cava brut i butla branco. Zapraszam, raczcie się, bo ja tu padam na nadciśnienie i tylko mogę szyjkę polizać.
Bobiku, Twoja sztuka rymotwórstwa nie do pokonania.
to sie nazywa wpasc w odpowiednim czasie 🙂 24 butelki do
wykorzystania 😀
korkociag!!!!
Happy Thanksgiving wszystkim obchodzącym, niezależnie od tego, gdzie mieszkają 🙂 24 tinto i świadomość, że można najwyżej polizać szyjkę, to się kwalifikuje jako tortura
Happy Thanksgiving Darling Kuma!
Ja wrocilam pol godziny temu po ciezkiej harowce i przyjemnie bylo wlaczyc podrzucone przez Monike radio publiczne i wysluchac programu o ukochanej Julii Child. Jej rozesmiane zdjecie wyciete z gazety wlasnie z indykiem w rekach wisi w kuchni mojej Mamy. Bo to ona wlasnie, Julia – najpierw mnie, a potem Mame nauczyla gotowac.
Jej wszystie ksiazki stoja na polce w kuchni na Florydzie – widac ile razy byly kartkowane i trzymane na blacie kuchennym – wszystkie sa poplamione tluszczem, uwalane w mace.
A w tym programie radiowym Julia powtarza zdanem, ktore dla nas wszystkich bylo inspiracja i gwiazda przewodnia: if you are alone in the kitchen, who’s going to see? To nie tylko przydatne, kiedy idndyk laduje na podlodze (albo Kot sciaga upieczonego kurczaka z blatu) ale takze i wtedy kiedy trzeba zanurzyc obie rece w misie z salata i starannie wymieszac z zapawa, albo sprobowac paluchem sos w garnuszku, albo do czysta wylizac drewniana lyzke z creme anglaise. If you are alone in the kitchen, who’s goin’ to see?
Bless you, Julia!
Musze teraz usiasc i napisac dlugi list do klientki. I wtlumaczyc, jako wielolernia ofiara zbrodniczych praktyk popelnianych przez angelskich hydraulikow, dlaczego Elena powinna traktowac ich wszystkich jako najgorszych szubrawcow swiata i wystrzegac sie za wszelka cene….
Ale dzis wymienilam wszystie zamki w mieszkaniu, odbylam konferencje na temat rodzajow i umiejscowienia sejfow na dokumenty i bizuterie, przemierzylam wzdluz i wszerz kilka sklepow z pralkami i suszarkami i wybralam z tego najlepsze. A jeszcze na samym koncu wedrowki cos fajnego podlapalam dla Bobika!
O, Nicpoń na obrazku!
W sprawie 24 butelek i siły myślenia, jak dobrze wniknąć w butelkę to i korkociągu nie trzeba. Trzeba tylko dobre dżeny.
Andsolu, a gdyby tak nie dżeny, a ćwiczenie w technikach tantrycznych? Skoro z seksem można, to dlaczego nie z piciem wina?
Wino i techniki tantryczne? Trzeba będzie zastukać do drzwi Moniki czy to się da zmieszać…
Ja tam jestem za tradycyjnymi technikami dobierania się do wina, a nadciśnienie może trochę poczekać.
Padam, bo rano wstałam.
Dobranoc! 🙂
Miłośnie wpatrywać się w etykietę, głaskać butelkę, cieszyć się jej obecnością, przytulać do siebie, zapalić świece, włączyć odpowiednią muzykę, stworzyć intymny nastrój, czerpać radość z koloru wina, wyobrażać sobie jego smak na języku i iść spać. 😀
To dla początkujących, Siódemeczko. Zakładam, że mistrzowie tantrycznego picia wina posiedliby umiejętność konsumpcji bez konsumpcji.
Ufff, nigdy nie byłem silny w metafizyce. Biez wina nie razbieriosz.
No coś takiego! Nawet nie wiedziałem, że mówię prozą, znaczy tantrą. 😯 Sztukę konsumpcji wina bez konsumpcji opanowałem ostatnio do takiego mistrzostwa, że wszystkie 24 butelki w jeden wieczór mogę opędzlować. 😎
No, może z dobrego serca ze dwie zostawię tym, którzy wciąż jeszcze na tyle są przywiązani do fizyczności napitków, że kiedy jej zbraknie muszą skoczyć na metę. 😈
Dwa tuziny butelek wina z winnicy Quinta do Tedo (to nazwa jakiegoś ptaszka) w Alto Douro najwyraźniej rozgrzały wyobraźnię Koleżeństwa. Napiszę recenzję, jak się do niego dorwę za kilka dni, czekając na działanie nowych leków na nadciśnienie. Każdy może to wino zamówić sobie przez internet – przesyłka gratis pod warunkiem nabycia odpowiedniej ilości. Mogę zainteresowanym podać szczegółowe namiary. Do krajów starej Unii minimum wynosi – o ile pamiętam – 130 euro, taka dyskryminacja. Ceny są dwie: za butelkę reserva 14 euro, za normalne – 10. Skład jest skomplikowany, bo w Portugalii rośnie około 300 szczepów i tam najdawniej w całej Europie zaczęto wino wytwarzać. Tamże jest największe spożycie wina w Europie per capita.
Na razie z upodobaniem wpatruję się w imponującą pakę, bo takiej ilości jeszcze w życiu nie miałam.
Dobry wieczór Państwu 🙂
Może ktoś zechce podpisać się pod petycją Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej – http://www.stachurska.eu/?p=10758 ?
Pozdrawiam!
Tereso, my tę petycję podpisujemy, a nawet roznosimy po necie, niemal od dnia jej narodzin. 🙂
Widzę, że Portugalczycy wreszcie nauczyli swoje wina podróżować. 🙂 Bo do pewnego czasu portugalskich win (poza porto) na staroeuropejskim rynku było bardzo niewiele, jako że przewożenie ponoć bardzo źle znosiły. Jeszcze kilkanaście lat temu odkrycie na miejscu, jak wspaniałe wina mają ci Osculati, wprawiło mnie w potężny szok, którego wcale nie umniejszało to, że był szokiem pozytywnym. A teraz i u siebie, w prowincjonalnej mieścinie, coraz częściej mogę tych wspaniałości zakosztować i to wcale się szczególnie nie rujnując. 😉
Nie moge wam powiedziec jakie potezne oburzenie zapanowalo w Narodzie (brytyjskim) kiedy Synod Kosciola Anglii nie zgodzil sie dzis aby kobiey mogly zostawac biskupami! Moglismy tu miec kobiete za premiera przez kilka kadencji, ale zadna kobieta nie moze byc pinkwolonym biskupem!
No granda, mowie Wam….
Ide dalej sluchac fali oburzenia.
Ze nie wspomne, o glowie Panstwa, Krolowej, Heleno. Wstd i obciach, a takze koniec kosciola angikanskiego. W ramach protestui ide ogladac Vicar of Dibley.
Bardzo fajne wyrazenie wlasnie uslyszalam: witrazowy sufit (stained glass ceiling).
Tak, tak. Zaczyna się od kobiet, a potem się wezmą za psy i koty. 👿
Posel Partii Pracy w panelu zapytany, co mysli o decyzji Synodu: Nie jestem chrzesijaninem, co mnie to obchodzi…
A widzieliscie Obame calujacego pania Aung San Suu Kyi? Jak zakochany, merdajacy ogonkiem sczzeniaczek… 😈
Nawet PiS przyzał, że zagrożenie zamachem na Sejm było realne. Jak to poczucie osobistego zagrożenia potrafi nagle złagodzić polityczne obyczaje. 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12909191,Speckomisja__Sugestie_o_kreowaniu_przez_ABW_zamachu.html
Tutaj jest Ten Pocalunek:
http://www.youtube.com/watch?v=sAbtJStX3xM
🙂
na piatku dobry poczatek
😀
szeleszcze 🙂
niestety rdio ma inne
gazeta jednak wczorajsza 😀
herbata
brykam
Tereny S-Bahn przeglad pozycji 🙂 😀
brykam fikam
Kumo, to w takim razie i dla Ciebie spoznione zyczenia! Szczesliwych lowow na wszelkich wyprzedazach, bo to bardziej juz pasuje do Dnia Po. 🙂
A u mnie tez juz po swiecie, i nawet sprzataniu po nim. Teraz trzeba bedzie sie przez pare dni zmierzyc z resztkami, i sprytnymi sposobami ukrywania indyczego miesa w nowych potrawach. Na szczescie goscie jednak sporo zjedli, wiec moze nie dojde do zupy z indyka, przy ktorej w zeszlym roku dzieci oglosily stanowczy anty-indyczy bunt… 😉
Widze, ze udalo mi sie wyjatkowo zahaczyc o porannie brykajacego Rysia. Szczesliwego piatkowego brykania, Rysiu! 🙂
Witajcie,
wszystkim dziękującym spóźnionego wszystkiego naj.
Dużo kawy poproszę. I kciukoczymanie około południa, bo Uczelnię będzie wizytować Komisja Akredytacyjna żeby zdecydować o przyznaniu mojemu wydziałowi doktoratu i o 12 się z nimi widzę jako przedstawicielka studentów. Wszyscy są bardzo zestresowani bo ten jeden doktorat dzieli nas od zostania uniwersytetem.
A potem skorzystam chyba z wina Kumy. 🙄
Jak to miło być ptakiem w Petersburgu:
http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/deszcz-pijanych-ptakow-w-petersburgu,576585.html
A mi to przypomniało z dzieciństwa stada jemiołuszek o tej porze roku żerujące na głogach rosnących na boisku szkolnym. No, tyle, że się tym głogiem nie wtrąbiały – inne ptaszki, a te… a i owszem, no ale, też nie głogiem 😉
Dzień dobry.
Matura z religii!!!!!!!!
„Egzamin maturalny z religii pozwoli w większym stopniu na kształtowanie w absolwentach szkół ponadgimnazjalnych integralnej wizji świata” – napisali biskupi po środowym spotkaniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu”.
Kawa nie była potrzebna.
Niespodzianka w Rzepie. Idzie nowe?
http://www.rp.pl/artykul/843344,954216-Gaja.html
Spotkalam Ja tylko raz w zyciu, kiedy we wrzesniu 1979 r. udalo mi sie psim swedem wedrzec sie do Polski na siedem dni. Przedtem i potem rozmawialam z nia czesto przez telefon, zawsze nie dluzej niz 3 minuty, bo tylko na tyle godzil sie moj skapy szef, wlasciciel nowojorskiego Nowego Dziennika. Wiedziala, ze musi mowic telegrafocznym skrotem, ale ilez Ona potrafila zmiescic w te trzy minuty! Z tego wychodzilo ZAWSZE calkiem spore doniesienie do gazety. Nawet Jej imienia nie mozna bylo dodac, aby nie narazac na wieksze klopoty niz miala na codzien, choc oczywoscie Ich telefon byl na stalym podsluchu.
Kiedys dowiedzialam sie okreznymi drogami, ze podalam do publicznej wiadomosci cos co powiedziala mi off record, a ja sie nie zorientowalam i owszem, Gajka miala jakies klopoty (bardziej towarzyskie niz instytucjonalne) przeze mnie. Przekazalam Jej list przez Naimskiego, skrecajac sie w przeprosinach z poczucia winy.
Po otrzymaniu moich przeprosin, zapewniala mnie, ze nic wielkiego sie nie stalo i zebym sie tym nie przejmowala. Byla naprawde wielkoduszna, a ja tamten incydent bardzo przezylam. Dzis nawet nie pamietam co ja takiego napisalam, chyba to bylo cos malo zyczliwego o ROPCiO. 😳
Dzień dobry 🙂
Trochę się wystraszyłem, kiedy w porannym doniesieniu Moniki przeczytałem, że już po świecie, ale potem oczyma duszy dorobiłem sobie stosowny diakrytyk i wszystko wróciło na swoje miejsce. 😆
Nowe w Rzepie na wielu frontach. Warzesze odebrano felieton. 😯
Zachęcony tak dobrym przykładem 😈 też postanowiłem wpuścić nowe, co w praktyce oznacza, że możemy przenieść się pod wpis o Strasznym Bąblu. 🙂
W Rzepie wlasnie dodano, ze ten tekst o Grazynie Kuroniowej pochodzi z archiwow dziennika. A zatem ukazal sie w czasie kiedy Naczelnym Rzepy byl Dariusz Fikus!
No ale dobrze, ze przypomnieli czym kiedys byla Rzeczpospolita. I czym moglaby byc znowu – normalna przyzwoita konserwatywna gazeta.
Bobiku, znaczy jestem o parę dni spóźniona… Dzięki.
Moj jest wiekszy od twojego:
http://wyborcza.pl/1,75248,12915594,Najwiekszy_papiez_swiata__Kolejny_wielki_pomnik.html