W co się bawić?
Co można robić na blogach? Przeróżne rzeczy, oczywista. Można się kopać po kostkach, podgryzać i opluwać. Można się dokształcać, rozwijać intelektualnie, dowiadywać ciekawych rzeczy. Towarzysko spędzać czas, bawić się i wygłupiać. Do wyboru, do koloru.
A myśmy się właśnie zajęli poważną zabawą, co wyjaśniam tym, którzy nie czytali poprzedniego wpisu. Próbujemy zbiorowym, blogowym wysiłkiem przetłumaczyć wiersz Elizabeth Alexander Praise Song for The Day, który autorka czytała podczas ceremonii inauguracyjnej Obamy. Wersja, którą teraz wrzucam jest wypadkową trzech poprzednich i nie uważa się za ostateczną, wręcz przeciwnie, oświadczyła mi wyraźnie, że domaga się ożywionej dyskusji nad sobą. A jak już zostanie przedyskutowana, zliftingowana i uszminkowana, ma zamiar objawić się w pełnej krasie, zacierając ślady po swoim wyglądzie sprzed operacji plastycznej.
No to do dzieła!
Pieśń ku chwale dnia
Co dzień jesteśmy zajęci własnymi sprawami,
mijamy się w przelocie, patrząc na siebie lub nie,
gotowi się odezwać albo już mówiący.
Dokoła nas jest hałas. Wszystko wokół
to hałas, chaszcze, ciernie i zgiełk, każdy
z naszych przodków obecny na naszych językach.
Ktoś ślęczy nad obrąbkiem, ktoś ceruje
dziurę w mundurze, zakłada łatę na oponę,
naprawia, co wymaga naprawienia.
Ktoś gdzieś próbuje wygrywać melodię,
parą drewnianych łyżek o beczkę, o blachę,
słychać wiolę i bumboks, organki i głos.
Kobieta z synem czeka na autobus.
Farmer bacznie przygląda się zmianom na niebie.
Nauczycielka mówi: ?Weźcie pióra. Piszcie.?
Spotykamy się w słowach. Różnych słowach,
kolczastych, gładkich, szeptanych, głoszonych;
słowach do namyślenia, przemyślenia.
Przecinamy polne drogi i autostrady,
te znaki woli kogoś, po nim jeszcze kogoś,
kto rzekł: ?chcę sprawdzić, co jest tam, po drugiej stronie,
wiem, że idąc tą drogą znajdę coś lepszego.?
Jest w nas potrzeba miejsca, które jest bezpieczne.
Wybieramy to, które jeszcze niewidoczne.
Powiedz prosto: dla tego dnia umarło wielu.
Opiewaj imiona zmarłych, co nas tu przywiedli,
tych, którzy kładli tory, budowali mosty,
zbierali z cudzych pól bawełnę i sałatę,
wznieśli cegła po cegle połyskliwe gmachy,
żeby sprzątać je potem i pracować w ich wnętrzach.
Chwal pieśnią te zmagania, chwal pieśnią ten dzień.
Chwal pieśnią każdy ręcznie napisany znak,
stroskane rachowanie przy kuchennych stołach.
Jedni żyją miłując bliźnich jak siebie samego.
Inni po pierwsze nie szkodząc, nie biorąc więcej niż trzeba.
A co, jeśli największym ze wszystkich słów jest miłość?
Miłość ponad małżeństwem, rodziną, narodem.
Miłość, co rzuca szerszy i szerszy krąg światła.
Miłość, co nie wyklucza, nie boi się skargi.
Dzisiaj, w tym ostrym blasku, w zimowym powietrzu,
wszystko możemy zrobić, każde zdanie zacząć.
Na krawędzi, na brzegu, na progu,
chwalmy pieśnią idących w stronę tego światła.
Bobiku, teraz dobrze (i przypadkowo, jak w mojej pierwszej rybnej wersji). 🙂
cusp= róg księżyca w nowiu,wystający , wystający ząb(biol),ostro zakończony(budow.) podobny do tego zęba.
Słownik:Dr.Fil. W.Kierst
Wydawnictwo Trzaska, Ewert & Michalski -1926!
Ja też coś mam na końcu języka, tylko co to było? Aha, że właściwie miałem się zajmować czymś całkiem innym. 🙄
EWAKUACJA!
Wpadnę później, żeby zobaczyć,czy jest konsens na temat obecnej wersji. Aha, i potrzebuję więcej głosów na temat czwartej zwrotki, żeby była pełna demokracja! 😎
Babko, ach te stare slowniki. 🙄
Bobiku, ja tez chwilowo musze jednak pozyc w Eastern Standard Time. 😀
Cubalibre
mniam , mniam do tego jeszcze koktajl na wieczór , muzyka i salsa 🙂
Rysiu
tak, tak 17 lat 11miesiecy 30 dni i 23:59 minut to tańczymy salse , tylko kto popilnuje ci Twoje sombrero
Moniko
Broniewski , tak bez powodu by pokazać jak wiersz nastraja ludzi i jakie mamy skojarzenia i odczucia , a ja zamiast wiersza inauguracyjneo wole to:
http://www.youtube.com/watch?v=BjwzxKzvWUE
i co Wszyscy na to ???
Bobiku
odnosnie linka Mordechaja, ja mogę na zbozny cel jeśc kapustę a ludzie niech napełniają puszki , na pewno wymyslimy na co przeznaczyć „grosiwo”;-)
To be on the cusp = stać (być) u progu (mniej się kojarzy z przepaścią)
Praca wre, jak widzę. 🙂
Poudzielałam się rodzinnie, teraz czas do pracowni.
Rysiu, dobrze, że się znalazłeś. 🙂
Babko, podobno jestem podobna i nie jestem . Zalezy… Na pewno z charakteru mam trochę i bardzo jestem z tego dumna. Babcia była niedoscigłym, wzorem do nasladowania.
Niuniu, the Boss – to jest to, ale nie zamiast, tylko jak Puchatek: BOTH. 😆
Niuniu, ja na to jak na lato! 🙂 Bardzo lubię.
Bobiku,
mnie się podoba 😉
A jak dasz na koniec:
Na krawędzi, na brzegu, na progu
to będzie bardziej optymistycznie, bo próg jest wyzwaniem, ale nie grozi spadnięciem 😉
Dobrze, że się ewakuuję tak powoli. 😉 Cubalibre, ale „stojąc u progu” w żaden sposób nie da się użyć. Tu MUSI być to trzykrotne, rytmiczne powtórzenie: na tym, na tym, na tym. Chyba że „na krawędzi, na brzegu, na progu”?
Wypowiadajcie się, a ja się naprawdę ewakuuję.
A może „skrzące się gmachy” – i byłoby po bólu? 🙂
„Glittering” znaczy jednak bardziej „błyszczący”, „lśiniący” niźli „iskrzący”.
Aby coś się iskrzyło, potrzebna jest iskra/iskry, a budowniczym raczej nie chodzi o to, by ich budowle się iskrzyły (świadczyłoby to o jakimś zwarciu w instalacji elektrycznej…:))
Czy nie lepiej brzmi coś takiego?:
wznieśli cegła po cegle lsniące budowle
PS. Jeszcze raz przepraszam za to skojarzenie z Twin Towers… To pewnie dlatego, że to było tak blisko nas.
Bobiku,
przeczytaj, co proponuję o 18:14
I może jeszcze
Chwalmy pieśnią ciąg w stronę tego światła
Moniko
oczywiscie BOTH ❗ ❗ ❗ 😀
„Na progu” mi sie podoba, dobry pomysl Cubalibre. 🙂
Logos Amicus, to moze Ciebie nie nalezy jednak skracac na LA, a na NY, NJ lub CT? 😀
Niuniu – 😆 😆 😆
Moniko,
wszystkie skróty można przeżyć, z wyjątkiem tych o głowę 🙂
A jednak te „iskrzące gmachy” mnie rażą.
Logos Amicus, to jednak ja nie bede skracac – na wszelki wypadek. 😀
A ze slowami, jak wiesz, skoro sie z nimi przyjaznisz, to bedzie tak, ze pewnie nie ze wszystkim sie wszyscy zgodza. Moze jednak zostawmy Bobikowi deciding vote. W koncu chcial by senatorem za to czytanie, zrobmy wiec go choc na chwile wice-prezydentem. 🙂
Ciąg jest taki techniczny. Już lepiej zmierzać.
Ciag sie ciagnie i ociaga…
Jeszcze mnie przyniosło, ale oczywiście tylko na moment. 🙂
Próg już wrzucony.
„Zmierzanie” też mi jeszcze nie tak do końca siedzi. Spróbowałem kroków, bo z „walking” jakoś mi się kojarzą, a przy tym mają pewien ładunek symboliczny – milowy krok, itp. Jak Wam się to widzi?
Widzę, że LA z iskrzeniem nie popuści 😉 , ale „lśniące gmachy” są za krótkie. Mogą być „połyskliwe gmachy”?
Zaraz, zaraz, bo już wszystko mi się miesza. To ja chciałem być senatorem, czy to mój kumpel Kaligula prosił mnie, żebym przyjął to stanowisko? 😆
Bobiku Ty, taki elegancki, przecież nie wypada odmówić, zwłaszcza Kaliguli! 🙂
Odmówienie Kaliguli mogłoby się wiązać ze skracaniem, które niekoniecznie musiałbym przeżyć. 🙄
Bobiku, w ramach tego mieszania, czyzbys czul sie koniem? 🙄 A co skrzenia to ja jestem za, Haneczka tez byla za wczesniej – z tych samych powodow (bardziej dynamiczne, i dla mnie – radosne), Logos Amicus jest przeciw, poczekajmy na pozostalych.
Bobiku, nie mam zdrowia przewijać, a w drukarce nie ma tonera i nie będzie wcześniej, jak za miesiąc.Przeto proszę o wyrozumiałość!
Może zmienić przypadek i użyć” „lśnienie gmachów”, wtedy się nie będzie kojarzyć z katastroficznymi wizjami. Lśnienie mi daje poczucie,że przed jest coś pociągającego.Np:
Lśnienie Bobikowych dredów -podpowida Emi, a ja sceptycznie: zależy od pogody, bo może się wytarzał w jakimś zjawisku?
polyskliwe po dyskusji lunchowej nie brzmi dobrze
a tu podoba mi sie analiza tych szklanych domow
http://quomodocumque.wordpress.com/
No, przecież zawiadamiałem, że mi się wszystko miesza i cierpię na szczeniaczą sklerozę, więc chyba logiczne, że sam już nie wiem, kim jestem. 😆
Ja się coraz bardziej przekonuję do połyskliwych, bo wyrzuciłem z głowy ten obraz śnieżny, wróciłem do źródeł, czyli do budynków i teraz mam przed oczami różne takie nowoczesne, połyskliwe materiały budowlane. 🙂 A w „połyskliwości” jest jakiś glamour, który może tu i słuszny?
Polyskliwe moze byc, tez dynamiczne. A mieszanie Ci sie, Bobiku, udzielilo takze od tego wiersza. 😀
19:59
to jest dobre !!!
ma charakter
czy mamy kogos kto przeczyta wiersz „dziewiczo”?
Rysiu, trzeba poszukac nowych delikwentow, albo pare dni odczekac. Ale mnie tez sie podoba, mysle ze tak bedzie i za pare dni. 🙂
P.S. Dwa zagubione widelce odkryte za kanapa. Sledztwo w toku (ale to zwykle nic nie daje). 😀
No, Kochani, nie bylo mnie poare godzin a tu sie wiersz wycyzelowal i to jak ladnie.
Jedno miejsce zglaszam do poprawienia:
Przecinamy polne drogi i autostrady,
te znaki woli kogoś, po nim jeszcze kogoś,
kto rzekł: ?chcę ujrzeć, co jest tam, po drugiej stronie,
– zamiast „chce ujrzec” – „chce sprawdzic”. Unikamy wtedy ksiazkowego „ujrzenia” i tak jest naturalniej.
Ale jak swietnie wybrneliscie z tych instrumentow! Serce rosnie! A z tym on the cusp, nie mialam pojecia, ze znaczy takze na progu. Ale tu bardziej pasuje niz na wierzcholku.
Jak to bylo? Odwalilismy kawal rzetelnej roboty. Proponuje teraz aby wtrynic to komus do druku wraz z cala historia poowstawania tlumaczenia, ktora jest jednak niezwykla. .
Heleno, to jest takie poetyckie „barn-raising”, czyli wspolne stawianie stodoly, jak gdzies w Pensylwanii. A historia o tyle niezwykla, ze sam akt wspolnego tlumaczenie jest dokladnie tym, o co chodzi w tym wierszu. Piekna symetria… I Twoj pomysl.
No, nie zawsze to wychodzi. Przypomne ze Biblie Tysiacklecia tlumaczyl jakis, za przeproszeniem, Komitet Tlumacki. I rezultaty widac…
Jest super!
Jeszcze tylko na początku powinno być
Co dzień
Coś może być na codzień, ale robimy co dnia (co dzień), co godzina lub co miesiąc
sprawdzić też uważam za lepsze niż ujrzeć. Takie pokerowe 😉
Eh, nawet na codzień pisze się na co dzień. Podobno 🙄
Ale inaczej sie akcentuje – Co dzien na druga sylabe, codzien – na pierwsza. To sie nazywa, niech sie popisze, enklityka i proklityka, ale ktore jest ktore, niech mnie nikt nie pyta.
Swoja droga po co ja to trzymam w glowie od tylu dekad, a wczorajszego filmu nie pamietam?
pro- bo poprzedza 😉
Cubalibre, poker to mi sie z poprzednia ekipa kojarzy. Sprawdzanie tez. 😉
A tu nie moglam sie oprzec – zaden komitet. Choc tez w pewnym sensie nie pasuja, bo wszyscy tacy sami. Ale wspolnie buduja, pewnie w pelnej nieswiadomosci Marksa:
http://www.youtube.com/watch?v=5Wo_VSc9iyc
A tu pro- i en- dla Heleny, zeby nie bylo, ze przez tyle lat pamietala na darmo:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Proklityka
Ja też uważam, że historia tego przekładu jest niezwykła i ktoś powinien posłać jej opis do pani Alexander. 😉 A za publikację będzie oczywiście odpowiadać Helena. Kto przeciw? Nie widzę! 😀
Serio, wziąłem udział w tej zabawie, bo lubię wariackie przedsięwzięcia 😀 ale nie przypuszczałem, że możemy dojść do tak udanej ostatecznej wersji. Z dwóch powodów. Pierwszy – bo wydawało mi się, że tłumaczenie wiersza musi być „z jednej bryły”, z jednego poetyckiego świata, który mieści się w głowie tłumacza. Po drugie – bo materia językowa jest przez każdego inaczej odczuwana i sądziłem, że w pewnym momencie rozbieżności będą tak duże, że każdy zostanie przy swojej wersji i skończy się na tym, że będzie ich kilka. Jasne, że na pewno i teraz każdy jakiś szczegół wolałby zmienić po swojemu, ale to, że zdołaliśmy osiągnąć porozumienie, ustalić, na co wszyscy mogą się zgodzić, zakrawa na cud. 😀 Okazuje się, że Polacy wcale nie są taką niezdolną do kompromisu nacją, jak nam samym się wydaje. 😉
To teraz poproszę nas o wielkie brawa dla nas! 😆
brawa dla Heleny za pomysl,wizjonerski 😀
brawa dla Was za kolektywna prace 😀
brawa dla Bobika za koszyk 😀 😀 😀
Aplauz, aplauz!!!
Z ostatniej zwrotki należałoby wyrzucić jedno „w”
jest:
w tym w ostrym blasku
Po barn-raising powinna byc uczta skladkowa, zeby pokrzepic zmeczonych. Nie musimy sie trzymac amishowskiego zakazu napojow wyskokowych. Ja wrzucam duza pizze. 😀
A, zapomnialam dodac, a potem mnie Niunia spyta – na wlasnorecznie zrobionym spodzie, z pomidorami, swieza bazylia i serem, oczywiscie – kozim. 😀
Cubalibre, już poprawiłem. Jak ktoś jeszcze widzi jakąś literówkę, to niech melduje, bo przy tylu poprawkach strasznie łatwo takie rzeczy przeoczyć.
Ściepkowa impreza? Jestem za! Wnoszę miskę Chappi. 😀
ruskie pierogi !!( dla chętnych ze śmietana, bo tak sie je u nas w domu)
Ze smietana pyszne! Ale niech Bobik sprecyzuje, co on daje – w puszce, czy suche, i o jakim smaku. 😀
Bacardi, limonki, trzcinę i cygaro 😉
O, robi sie ciekawa mieszanka. 🙂 Trzcina, jak rozumiem, cukrowa, do ogryzania? 😉
Suche, suche. Mokre dawno pożarłem. 😀
Jeżeli ta trzcina myśląca, to mogła się przydać już wcześniej. 😆
Trzcina do wszystkiego, np. się schowania, jakby co…
Suche w porzadku, Bobiku, bedzie robilo za slone orzeszki do drinkow. 😆
No to się cieszę, że mi sie udało wywalczyć te „połyskliwe gmachy”, a raczej zwalczyć „iskrzące się” 🙂
(Optował bym jednak za budowlami).
Ostatnim rzutem na taśmę, proponuję jeszcze rozważyć, czy nie byłoby lepiej:
– … Wszyscy
nasi przodkowie obecni w naszych językach
– znaczące czyjąś wole, potem jeszcze kogoś
– wybieramy to, którego jeszcze nie widzimy
– zbierali z pól bawełnę, zbierali sałatę
Zostawić „A jeśli największym ze słów jest miłość”
– (…) Inni
po pierwsze nie szkodząc..
(Czyli przenieść „Inni” o wers wyżej)
– Miłość rzucająca coraz szerszy krąg światła
– Miłość bez potrzeby wkupywania się żalem
(to też niezbyt zgrabne, ale „nie wyklucza” jest chyba jednak semantyczną pomyłką.)
„Kroki” są też niedobre, prawie tak samo, jak „marsz” 🙁
Ten ostatni wers
to prawdzwy…
pain in the ass 🙂
O widzę, że już jakiś aplauz był!
Brawa, wypitka… itp.
Hola, hola!!!
A ja dalej ciężko pracuję :))
Może jednak:
chwalmy pieśnią drogę ???
Przydałoby się jednak jakieś dziewicze – ale mądre!… (czy to aby nie jakaś antonimia? :)) – spojrzenie 🙂
Może zamiast
Wybieramy to, które jeszcze niewidoczne.
wstawić
Wybieramy, ciekawi, jeszcze niewidoczne
Chwalmy pieśnią IDACYCH w stronę tego światła?
mymy wiec cos na zab,do wypicia,do zapalenia(Cubalibre,
licze na hawanskie cygaro)ja dodam sombrero na chwileczke,
niunia ma muzyke (wiem bo lubi salse tanczyc)Bobikowe slone
orzeszki PARTY w piatkowy wieczor 😀
Jeżeli większość jest za „drogą” zamiast „kroków”, to to się da zmienić bez problemu. Z pozostałych propozycji dużo trzeba by wykluczyć ze względów rytmicznych, a ponieważ już opijamy wiechę, to nie będę się wdawał w szczegóły. Skąd się wzięło wykluczenie już pisałem, ale nie mogę teraz poszukać gdzie, bo muszę stać przy barze i nalewać. 😉 „wybieramy, ciekawi,” ciekawe, ale nie wiem, czy jest aż taką zmianą wobec obecnej wersji, żeby dla niej się opłacało odstępować od oryginału.
Kochani, ale może już nie pracujcie tak ciężko, tylko napijcie się czegoś! Może chapsa, pardon, chipsa? 😆
To jeszcze tylko głosowanie na „idących”, a potem naprawdę robimy fajrant! 😀
niuniu,u Pani Kierowniczki doczytalem wlasnie
z Toba i Twoja brykac zawsze
a sombrero mimo ze budzi podziw w metrze to do
domowokwaszonychnietoperzycyogoreczkow to
maly pikus
😆 😆
taki walk mi sie podoba:
http://sv.wikipedia.org/wiki/G%C3%A5ng
zostawmy te kroki i pijmy 🙂
Wando, 😆
Wando 😀
dodajmy mu jeszcze sombrero 🙄
Bobiku,Ty otwierasz szampana
wiec?juz?teraz?
Oj, żeby nie skończyło sie na kotlecie panierowanym, czy tam schabowym …
wiecie Panowie…
PS. Już sobie nalewam ale…
tym „krokom” nie odpuszczę! 🙂
Cholera! Coś mi się kojarzy ze „sp….ę” 🙂
to juz Babka z Gdyni, bo ona ma zdolnosci i czekam az namaluje rysia z pierzyna i w sombrero stawiajacego pewne kroki w goglach
a tymczasem mnie czeka „walking” a moze nawet running lub jumping i to wcale nie po drodze tylko „na przelaj” i to po obcych polach
Dorzucam golonkę w piwie, konfitury z jarzębiny i żurawiny,
glaretkę pigwy i wino hiszpańskie Cordon Negro.
Wando TX to ta moja słynna telepatia o ktorej kiedyś pisałam.Gdyby nie udręki dzisiejsze ryś byłby już dawno narysowany i w piccasie.Jutro się biorę za Niego!
Trudno bowiem zajmowa się poezją obcą i malarstwem własnym w dodatku w tempie expressowym i na jednej nodze.Gratuluję Wszystkim !! 😉
Ale jakiś rysopisrysberlina miec powinnam!Sam niech się obsmaruje!!
Logos Amicus,po dobraj pracy czas na ……….panierowany
szklanecze i cygaro aromatyczne 😀
BUM! (box)
SZAMPAN OTWARTY! 😆
Trzeba szybko nalewac, bo uciekna babelki (krystaliczne). 😆
Babko,dlugi,suchy,okulary/wiadomo przeglada pozycje/
zarost lekko siwy/wlosy jeszcze ale tez srebrzyste/
siedzi w metrze czyta /wiadomo te pozycje dla plenipotentow/
pierzyna upstrzona makami nietoperzycy i przecudne
sombrero
nawet nie pijacy rys bierze kieliszek w reke
Rysiu, dla Ciebie specjalnie, i innych niepijacych, musujacy nowoangielski apple cider (organiczny, wytrawny). To na nastepne kieliszki, po tym pierwszym. 😀
bawcie sie szampansko
rys bryka od spania
wiwat koszyk
dobranoc
dobranoc
/mozecie grac glosno mam koreczki do uszu i spie dobrze/
😀 😀 😀 😀 😀
dziekuje Moniko 😀
To mi się drogi rysiu proszę zdeklarować, okulary czy gogle?
Wszystko już wiem.
Tylko nie zamierzam potem być włóczona po sądach, nie mam zdrowia kostnego!!
Na zakąskę, na gorąco, stosowna balladka. 😆
Zamówił Obama na swą koronację
bażanty, krewetki, pod dostatkiem płynów,
a by coś dla ducha było na kolację
życzył sobie jeszcze garść alexandrynów.
Zwiedzieli się o tym ludziska na blogach,
dalejże go prosić wielkimi prośbami:
nie bądźże Obama, samolub, na Boga,
daj alexandryna, podzielże się z nami.
Zwrócił się Obama do blogopisaczy,
dał znak, by milczała, ochroniarzy świcie
i w łaskawe słowa odezwać się raczy:
dam alexandryny, jak je przełożycie.
Co się dalej działo, aż opisać trudno,
rzuciło się bractwo na alexandryny
i tłumacząc wściekle, na czysto i brudno,
rozdrapało towar w przeciągu godziny!
Niech prezydentowie wżdy postronni znają,
że na poezyje run straszny w narodzie
i alexandrynów tak wszem nie rozdają,
bo na końcu sami zostaną na lodzie! 🙄
Bobiku , Rysiu
ja liczylam nie na szampana ale na lampkę Riesling Großes Gewächs Kalkofen , smutno mi troche 🙁 , dobrze że choć onika pizze dorzuciła 🙂
O maly figiel nie przespalam imprezy wienczacej Dzielo! Zostalo cos dla mnei z tych babelkow?
I dorzucam krewetki, lekko z patelni, z duza iloscia czosnku i salatke z kuskusa, bo tylko tyle mam w lodowce, jesli nie liczyc duzego sloika ogorkow niemieckich.
Wznosze za nasze zdrowie i nasze spotkanie w slowach!
Moniko
jeste taka głodna ,ze szamię już literki , sorry 🙂
Na zdrowie Heleno i dziękujemy za wspaniały pomysł!
Stawiam gar fasolowej na boczku. Wiem, że to kolacja jak dla drwala, ale robota była ciężka i chyba na akord.
Poproszę ruskie ze śmietaną w ilościach hurtowych. Nie żebym się spracowała, ale ja tego mało nie umiem 😀
Faktycznie, zdrowie Pomysłodawczyni należy wypić i to solennie! 🙂
Za spotkanie w slowach, za te, co nie rania, tylko bawia, ciesza, nawet zasmucaja, ale kaza myslec.
Niuniu, dorzucam do tej pizzy, na Twoj apetyt bardzo dobre mielone z lodowki (juz podgrzane), i liscie salaty. 😀
Za Gospodarza, ktory nam to spotaknie umozliwil i ktory bardzo troszczy o wszystkich Gosci!
Za Gospodarza. ktory rozdaje nam szczodra lapa!
I rozdaje wiersze z szampanem, pasztetowa i Chappi. 😀
Haneczko pierogi ruskie ze smietaną! raz !
Nie uważacie, że nie od rzeczy byłoby też wypić za zdrowie nowych Gości, którzy pojawili się tu dzięki przekładowi? 🙂
Za Was wszystkich 😀
Żono sąsiada, od tej chwili jestem obecna nieprzytomna 😀
Za Logos Amicusa i Wolnego/Wolna Kube!
Za wszystkich wolnosc milujacych Kubanczykow i wszystkich amicusow, Amiga nie wylaczajac!
Za nowych, za starych i za tych, ktorzy jeszcze do nas dolacza. 🙂
I za tych którzy tylko czytają milcząco, a pewnie i tacy sa!
Yo soy un hombre sincero,
de donde crece la palma,
y antes de morirme quiero
echar mis versos del alma.
Dzięki serdeczne za miłe przywitanie 😉
Dorzucam fresa y chocolate (Truskawki i czekoladę)
Jak hombre to on. Ale Guantanamera to z kolei ona. Dalej nic nie wiadomo. Wolna czy Wolny? 😯
Cos jest wyzwalajacego, Bobiku, w tych jezykach, ktore tego nie zdradzaja, jak angielski. Wolny czy wolna, o wolnosc chodzi – nawet o wolnosc do niezdradzania wszystkich tajemnic. A jesli jakies zdradzac, to nie od razu, jesli akurat taka zabawa robi przyjemnosc… Nasz(a) Kuba lubi tajemniczosc… 🙂
To jest chyba po prostu kolejne zadanie dla Komisarza. Wyśledzić, czy Wolny jest Wolną, czy też wręcz odwrotnie. 😆
Sprobujmy zatem przetlumaczyc:
Jestem szczerym czlowiekiem
indykiem chodzacym pod palma
mrowki pomarly w moim serze
i wiersze rozdaje jak jalmuzne
Moze tu czy tam mozna byloby poprawic,,,
Mordechaj,
te quiero 😆
Jak juz Komisarz to wysledzi, to jeszcze niech rozwiaze sprawe na nowo zaginionej baletki. Szukamy jej od dwoch godzin… Na tlumaczenia juz sie dzisiaj Mordechajowi nie dam naciagnac. 🙄
Por Mordechaj
http://www.youtube.com/watch?v=q-uFJq6NMSQ
Ledwie wspomnialam Komisarza, baletka sie odnalazla, na najwyzszej polce z ksiazkami, tuz pod sufitem… 🙂
Dobra, wrzucam swoją wersję 😆
Z soi kotleta lub sera
nie tyka indyk spod palmy
ni Antek zmorzon cholerą,
co w wersach tutaj ustalmy.
Niezle Bobik, niezle, I nawet musze odnotowac imponujaca wiernosc oryginalowi w ostatniej linijce przekladu: alme- ustalmy. Szampan dobrze ci sluzy na wene. 😈
Cubalibre, dziekuje za Toma i Jerry. Bardzo tam ladna panienka zwrocila moja uwage – istna chiquita banana. 😈
Moniko, moze zamiast narazac dziecko na niebezpieczenstwo wsadzania palcow do plazmy, nalezy je cwiczyc w sportach – np. miotaniu baletkami pod sufit?
Zadbaj Panie o dobre wychowanie
Wszak bywamy wyczuleni na nie
Deklaracje kto wygłasza owego
Bywa, mało miewa z nim wspólnego
Milczę chętnie, kiedy krzyczą radośnie
Nie domagam się wtedy niczego
Słucham tylko, a są coraz głośniej
Strzeż głoszących dobre wychowanie.
Panie, oni zasługują na nie…
I mnie uchroń od wszelkiego złego…
Uważaj, Moniko! Mordechaj zaraz zacznie dowodzić, że wspinaczka po firankach wyrabia nie tylko tężyznę fizyczną, ale i hart ducha! 😯
Zeen, chyba nie chcesz imputować dobrego wychowania Mor…
Ooops! 😳 😆
Zeen, uwazaj na nogawki, dobrze Ci radze.
Zajrzałem, czy nie zjawił się jeszcze ktoś potrzebujący szampana, ale ponieważ widzę, że po ciężkiej pracy i hucznym imprezowaniu wszyscy wykończeni wylądowali w łożach, to i ja powiem dobranoc, już dziś więcej nie będziem bawili. Ale cośmy się nabawili, to nasze. 🙂
Dzień dobry!
Ale takie bardzo cichutkie 🙂 Widzę, ze była huczna zabawa dzisiejszej nocy! To ja też wypiję zdrowie wszystkich ujawnionych i ukrytych mieszkańców koszyka, ale jak na szczenieczka i porę przystało- mlekiem! 🙂
Emi, Niuniu, Rysiu wyruszamy na gonitwę.
Amigo,gonie za Toba tylko wode wstawie
niuniu pamietaj /prosze 😀 /przy sniadaniu my po
szampanskiej nocy
bierz prosze Emi i za nami do gonitwy 😀 😀
Rysiu , Amigo
już kończę dla wszystkich śniadanko biorę Emi i gonię z Wami 😀
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/SniadankoInaugurujaceBobika#5294635369292356754
Niuniu, teraz wszystkim będzie wygodnie i miejsca jeszcze zostanie dla nowych! 😀 To juz będzie nie koszyk a Bobikowa rezydencja 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry. 🙂 Widzę że Amigo już się zmęczył ganianiem, ale starszyzna dalej hula. Czy Ryś ich przypadkiem nie wyprowadził w pole, a potem w głęboki las? 😉
Rezydencja będzie bardzo pasować do mojego nowego, senatorskiego stanowiska. Nie wiem, czy nie będę sobie jeszcze musiał sprawić obroży od Armaniego. No i odżywiać też się powinienem odpowiednio… 😀
Bobiku, ja i zmeczenie? 😯 Za jakieś pietnaście lat 😉 😎
Tyle, że obowiazki wzywają. Ktoś musi czuwać przed rezydencją, no nie? 😀
Bobiku
Amigo ma słuszność , ja zaś musze pilnować szamanka i tylko Ryś bryka 😀
A czy ktoś się aby upewnił, czy Berlin jeszcze stoi? Ryś tam już od tak dawna bryka… 🙄
Nie wiem, czy to będzie dobrze.
W rezydencji trzeba ą i ę, dygi, lansady i te tam wszystkie trędowate gehenny 😯 W dodatku codziennie senatorski stolec 🙄
Mnie to przerasta. Przycupnę w oficynie.
Haneczko, ja się właśnie nad tym wszystkim głęboko zastanawiam. Jak już do jakiegoś wniosku dojdę, to dam znać. 😉
Witajcie!
Modlitwa zeena powinna jak mantra być powtarzana na wszystkich blogach.Dobrze,że ją mamy.Dzięki zeen!
A na te lody nad morzem może latem , jak zdrowie pozwoli wreszcie dojedziemy!
Wszyscy odpoczywają po wczorajszym intelektualnym wysiłlku, a mnie naszedł czas refleksji sprowokowany postami haneczki, zeena i wielu innych.
Jeśli Senatorska Mość Bobika( a było zaprzysiężanie?) a pozwoli swoje wyłożę credo, jak rzecz dokładnie przemyślę,(a i wtedy pewnie wkradnie się wiele
nieścisłości).
Jest czas weekendu, na blogach zwykle panuje wtedy cisza, dobra dla takich wpisów.
A ponadto biorę się za rysia w sombrerro, za skutki jednak nie ręczę.
Narazie Wandzie TX podsyłam ( znów efekt telepatii, a raczej snu) moje „Indiańskie lato”autentycznie wyśnione, rano pamiętając sen zrobiłam kolorowy szkic, wieczorem karton, a po tygodniu juz tkałam.taka sztuka naiwna.
Ma nagrodę Prez.Miasta Gdyni.Narazie.
Indiańskie lato= Babie lato?
Na powitanie dnia. 😉
http://picasaweb.google.pl/terkon11/IndianskieLatoBabieLato?authkey=qtqXMEA_HdE#5294867592007012402
O, Babko, przepiekne! 🙂 A moze kiedys pomyslisz tez o bialych kosciolkach, zielonych trawiastych commons (nie ma dobrego przekladu, bo polski skwer miejski kojarzy sie z czyms mocno wydeptanym), i latarniach morskich Nowej Anglii… Mam taka nadzieje. 🙂
Ja tam o Bobika-senatora sie nie martwie. Kazdy jest takim senatorem, jaki jego charakter, wiec nie ma sie co martwic o e i a (nie mam ogonkow), ani rezydencje. Moim zdaniem to nie urzad korumpuje, a tylko czesto juz korupcja lekko nadgryzione charaktery najczescie cisna sie do urzedu.
A tu dla Bobika i Heleny – dowod, ze nowy prezydent czyta korespondencje od zwyklych obywateli. Artykul tlumaczy, ze Obama wysiadl z limuzyny w miejscu, gdzie parada mijala najwazniejsze dokumenty zalozycielskie Stanow Zjednoczonych w przeroznych oficjalnych budynkach. Potem to samo zrobil Biden – a wszystko za sugestia bardzo dobrze poinformowanego, ale jednak zwyklego obywatela…:
http://www.huffingtonpost.com/andrew-kreig/why-the-president-stepped_b_159875.html
Przemyślałem sprawę senatorstwa i doszedłem do wniosku… A zresztą, przeczytajcie sobie nowy wpis. 😀
A wiesz Moniko to jest myśł!Trzeba by wrócić do Ani z Zielonego Wzgórza, albo do zdjęć z Nowej Funlandii, gdzie mieszkają dobrzy życzliwi ludzie, którzy ratowali niegdyś moją Mamę po katastrofie lotniczej.
Może to pora spłacać teraz takie „długi wdzięczności’, nawet jeśli oni już są starcami, lub nie żyją?
Ale i Islandia ma takie piękne rozległa trawiaste tereny, skąd nagle wykwita, jak anemon biały kościółek, albo czrrewono-ceglasty,a daleko na horyzoncie widać zastęp kuców islandzkich słynących z kłusa o nazwie tolt i tego,że zimą dożywiane są …śledziami!!
Ostatnio raczej maluję, na tkanie nie ma dość miejsca w tym skromnym mieszkanku.To moja przeszłość, gobeliny.
Ale jeszcze przecież muszę Ci skopiować „Smoki” i narysować rysia w pierzynie, goglach i sombrerro 😉
Jak tylko czas będzisz miała, weź maila mojego od niuni lub Bobika.