Salony władzy
Najsławniejszy szczeniak świata in spe jeszcze w ogóle nie wie, że nim zostanie. Prawdopodobnie już się urodził, ale jest jeszcze na etapie tarmoszenia się z rodzeństwem, popijania mleka i szarpania całkiem przeciętnego, niczym się nie wyróżniającego pantofla, który już wkrótce może awansować do roli eksponatu muzealnego. Przyszły szczeniak Obamów nie ma pojęcia, że jego karma znacznie różni się od tej, która przypadła w udziale jego siostrom i braciom, chociaż na razie wszyscy jeszcze jedzą z jednej miski. Ale los już pewnie zadecydował, przypieczętował, zapisał w gwiazdach i nie ma zmiłuj się – nieświadomy niczego maluch chcąc nie chcąc będzie zmuszony do przyjęcia roli Pierwszego Psa.
Jeżeli ktoś myśli, że takie stanowisko to wyłącznie zaszczyty i przyjemności, jest w grubym błędzie. Bycie Pierwszym Psem wiąże się z masą obowiązków, uciążliwości i trudnych decyzji, które trzeba podejmować co rusz łapą lub ogonem. Przede wszystkim jest się cały czas na cenzurowanym. Wszyscy, którzy przelotnie choćby zahaczyli o miniony ustrój w bloku wschodnim wiedzą, że cenzura do jasnych stron życia bynajmniej nie należy. Usiądź nie tak, tylko śmak, przeleć na skróty nie tędy, tylko owędy, ogonem pomachaj nie w prawo, tylko w lewo, albo na odwrót. Każdy krok jest obserwowany, każde wyjście wyłącznie w towarzystwie ochroniarza, co szczególnie po dojściu do wieku rozrodczego może stać się nie do wytrzymania. A i wcześniej ma prawo szybko się znudzić.
Poza tym już od pierwszych chwil w Białym Domu czekają Pierwszego Psa niełatwe rozstrzygnięcia polityczne. Wiadomo, że Prezydent musi czasem podejmować gości, których nieszczególnie lubi, ale trudno mu się od ich wizyt wykręcić. Dla szczeniaka jest to za każdym razem duży problem. Podać łapę jakiemuś obrzydliwemu dyktatorowi, czy nie podać? Podnieść nóżkę tuż przy spodniach dziennikarskiej hieny, czy nie podnieść? A co zrobić, jeżeli goszczona głowa jakiegoś zaprzyjaźnionego państwa bez najmniejszych wątpliwości pachnie kotem? Pogonić, nie pogonić? A jeżeli już pogonić, to na ile i jak to potem tak sprzedać w mediach, żeby wyglądało na przynajmniej częściowe niepogonienie?
A weźmy na przykład szczekanie. Normalny, nieprezydencki szczeniak może sobie szczekać jak chce, ile chce i kiedy chce. Prezydenckiemu oczywiście nie wypada – musi szczekać z rozeznaniem, w interesie, we właściwym momencie i zawsze liczyć się z tym, że każde jego szczeknięcie będzie na tysiąc sposobów interpretowane, wałkowane oraz przekręcane tak, jak komu będzie wygodniej. Czy w takich warunkach może się chcieć w ogóle szczekać?
Wcale nie zazdroszczę temu małemu. Nie widzę, żeby jego pozycja dawała mu jakiekolwiek korzyści w porównaniu na przykład z moją. Wręcz przeciwnie, wielu wspaniałych doświadczeń wynikających z normalności nigdy nie zazna. A zaszczepić i tak się będzie musiał.
Szarpie zabawkę w Nowym Świecie
jakiś puszysty malec
i nie wie, że na jego grzbiecie
już spoczął losu palec.
Z rozpędem drogowego walca
los zetknie go z Obamą
i odtąd w życiu tego malca
nie będzie nic tak samo.
Choć z drugiej strony… jakikolwiek
by zastosować schemat,
na życie od salonu wolne
gwarancji i tak nie ma.
Obama zatem, nie Obama,
znaczenie jakież ma to?
Jak gładka sierść ci nie jest dana,
to będziesz mieć kudłatą!
Heleno, dziekujemy – przepiekny przeklad. Idziemy go recytowac. 😀 Czy dobrze podejrzewam, ze to Stanislaw B. ? A z tym sublimowaniem, to prawda – czasem chcialoby sie wiecej, a czasem mysli sie, ze dobrze, ze go juz tyle nie ma (dzieci to zreszta przypadek szczegolny). 🙄
Umuzycznienie „The Owl and The Pussycat” to ostatni utwór, jaki w swoim życiu napisał Igor Strawiński. Dedykował go żonie 🙂
Tu można małego kawałeczka posłuchać (druga płyta, utwór 22):
http://www.amazon.com/gp/product/B001BKEPPE?ie=UTF8&child=B001BKEJ6Y
Amigo, ciesze sie, ze sie wzmocniles, do dalszej walki z rolka papieru toaletowego. I swietnie, ze chcesz zwiedzac swiat. Moze Bobik, Emi i Niunia poradza Ci, jak sie przy tym nie zgubic. 😀
Doro – 🙂
czy ja mam jueszcze wystąpić w roli Matki Chrzestnej!Proszę o wiadomość!Czy może babki chrzestnej chwila nma szampana. musze sobei text przypomnieć!?
Właściwie czemu nie mają być dwie Matki Chrzestne? Kierowniczka zrobi jedno ŁUPS, a Babka drugie ŁUPS! A może nawet być więcej ŁUPSOW. 😀
No to lecimy z ŁUPSAMI 😀 Matki Chrzestne, do dzieła! Jak ktoś jeszcze chce być M.Ch. to niech się zgłasza! 🙂
Tak, to Baranczak, oczywiscie.
Dora, ciekawe, chyba misialabym przesluchac w calosci. To kwalatko niezbyt mnie przekonuje, ale zapewne dlatego, ze ja to zawsze w myslach i tak spiewam (ale nie strasze tym dzieci… :lol:) i moja wersja jest sporo weselsza 😆
Moze IS byl juz umierajacy jak to pisal?
A w tym przekladzie mi sie podobaja strasznie lamance dykcyjne w miejscu : Czulych strun potracaczu! Jakichz w piosnece twej zadz czuc goraczke!
Trzeba strasznie starannie artykulowac! Nabieram zawesze swiezego powietrza w pluca jak to mowie!
Nawet Matka nie moge byc 🙁
Chyba ze… moze honorowa?
Moze dwie zwyczajne (szare) Matki Ch, i jeden – Honorowa? 🙁
http://pl.youtube.com/watch?v=sxwmBrWJt3A
Komisarzu!Niech Ci gwiazda pomyslności nigdy nie zagaśnie!
Jak samozwańcza babka chrzestna dumna jestem z Twoich
osiagnięć!
Dziesiec tysiecy serc nam dzisiaj gra!! 🙂
Mordechaju, zostajesz oczywiście, zgodnie z emancypacyjnym duchem czasu, Ojcem Chrzestnym!
Komisarza wprawdzie nie ma, ale nic mu to nie pomoże, zostanie zwodowany zaocznie.
Gdzie to ŁUPS? 😀
Przecież starsi maja pierwszeństwo Bobiku, nie wepchnęłam się nato stanowisko!!
Babka chrzestna jestem i nie odpuszczę, gdyby nie dziesięciotysiecznik, nie byloby mnie na Twoim blogu!
Doro czyń swoja powinność!!!
ŁUUUPSSS!!!
W CO JEST GRANE?!!!
Mamy Babkę Ch., Matkę Ch., Ojca CH. i bądź ile Kuzynów Ch.- a ani jednego oficjalnego ŁUPSA. Te moje to tylko przypomnienia.
Niechże się ktoś wreszcie weźmie do roboty! 👿
Chce byc MATKA! 😈
Nikt mnie nie k. 😈
Łajza Minęli, sorry, Matko Ch. 😉
Niniejszym uznaję Komisarza za oficjalnie zwodowanego! 😆
Teraz przechodzimy do Bufeta na krimskoje igristoje i pasztetówkę. Dla Matki Ch. wykradamy naleśnika z przesyłki. 😆
O, k., niech Ci już będzie Mordechaju, nikomu w końcu nie zaszkodzi, jak sobie honorowo pomatkujesz. 😀
i na ciorta od babki chrzestnej.
Bobik
przechwycileś moją przesyłkę 👿
No to po raz drugi stałam się Matką Chrzestną Komisarza 😆
Z przesylki nie trzeba wykradac, bo ja przesylam na Niunie, ze wzgledu sympatie i jej zdrowy apetyt i pogode ducha przy rozdzielaniu, ale przesylka jest zawsze DLA WSZYSTKICH. No, chyba, ze z wykradania wieksza przyjemnosc . Wtedy – jak najbardziej – wykradac! 😆 Zas pasztetowka z szampanem – to jest to. Trzeba bedzie zasugerowac Obamie na inauguracje, tylko zeby calego zapasu nie wykupil… 🙄
Z laski to ja odmawiam byc MATKA Chrzestna. 😈
Nikt mna nie bedzie poniewieral 😈
Jestem starym i bardzio chorym Kotem. W kazdej chwili moge… tego…
Pozalujecie
🙁 🙁 🙁 🙁 🙁 🙁
Zwlaszcza ten Kudlaty Lizus.
Chyba ze bede przeproszony.
Moniko
oczywiście ,ze dla WSZYSTKICH czy ktos mial inne zdanie
🙁 ,ale pilnować trzeba bo jak kazdy zacznie wykradać to do mnie i do Amiga nic nie dotrze , bo oni wszyscy przed nami 😉
ps.zamienię szampana na pasztetówkę , tylko poważne oferty proszę
Niuniu, Hermesem dodatek. Starczy dla wszystkich. 🙂 A propos, dzisiaj wieczorem wybieram sie na przyjecie „Przynies wlasna zupe i podziel sie nia”. Zobaczymy, co kto przyniesie. (Moja z zielonej soczewicy, z mlekiem kokosowym, pryprawiona po hindusku.)
babka nie zdazyła się(dyskretnie) umalować nie mówiąc o tem,że żeby założyć na tę piękna uroczystość panotofelki musiałaby na swoją jedna nogę mieć nr.48, ( nosi 34!)
Ale tort posłała i zadowolona,że Pani Kierowniczka w porę powróciła z ksiutów.
Matka nr.3
Mieć kota za matkę
to dopiero szczęście!
Lepiej się opłaca
niż liche zamęście
Kto ci na poduszce
złoży rankiem ptaka?
Kto podrapie fotel,
przecież nie sobaka?
Pani Kierowniczko, jak już jest jakaś stara, sprawdzona tradycja, to po co szukać nowej? 😉
Mordechaju, wiesz, że ja Ci niczego odmówić nie umiem. Czuj się przeproszony. 😀
A pasztetówki dla Obamy nie damy! Nasza ci ona i tyle ❗
Mordechaju! Histeryzujesz! Trzeba przez bramki przeleźć, żadne z łaski na pociechę.!!
I nie strasz, jak pewien mój Profesor trwający non stop na stanowisku i mówiący do następców:”Nie ma na co liczyć!Predzej będzie zejście, niz odejście”. Buziaki w Mordeczkę.
Zastanawiam się właśnie, czy nie zamienić szampanskowo na tę zupę z soczewicy. I to kusi, i to nęci… 🙄
Droga Babko, proszę mi tu nie imputować. Nie jestem na ksiutach, ale co jakiś czas odrywam się od koszmarnej roboty. Nawet nie mam czasu na swój blog, bo tam jednak muszę się trochę postarać i ruszyć mózgiem, a tu mogę się tylko powygłupiać 😉
Przepraszam babkę z rozpędu, to była Emi – nadążyć za nimi nie można…
Pani Kierowniczko, chyba wywieszę tabliczkę: „Ruszanie mózgiem tylko na własnym blogu i na własną odpowiedzialność!” 😆
😈
😈
😈
A może pod dywanem krótki wpis techniczny o treści:
„Mózg wyszedł wariować. Łups. Jak wytrzeźwieje to wróci. Łups. Kierownictwo łups”
ps. czy mogę się już wytrzeć? 🙄
Rusza się Bobiku, powoli ale jednak.Jak się i uporam z picassą,znakami szczególnymi,ochłonę z nadmiaru wrażeń po porady się zwrócę.
Pani Kierowniczka, bardzo ambitna w pracy, też za Nią nadążyć nie można, jak poczytam”Politykę” i gdzie się da to ledwie zipie z wrażenia. Serdeczności Doro! 🙂
Zwodowalim Komisarza
ukradkiem,
żeby suchym nam nie świecił
tu zadkiem.
A Komisarz, niech to jasna
cholera,
znowu zadek chce do sucha
wycierać! 🙄
Doro, jak pewne sprawy wchodza w nawyk, to potem takie skutki.Pięknie LUPNĘŁAŚ!!
Zadumałam się, bo mi się przypomniala Twoja uwaga na pierwszych wpisach Bobika i gratulacje,że … stało się!
Bobiku ale o migdałowym krolu zapomniałeś.
Trzeba to naprawić,żeby nam się laureat nie migdalil po kątach!!
Bo tak troszeczkę współmamusią chrzestną koszyczka też się czuję 😀
😆
No to zdrowie chrzestnych! 😀
Ale żebym ja komuś miał migdalenia żałować? Nigdy w życiu! Niech się migdałowy król migdali do upadu, a nawet jeszcze po upadzie. Najwyżej zrobimy z tego chick flick 😆
Jak chick flick, to jest chic dawac z tym pudelko papierowych . chusteczek. 😆 Zas co do dylematu, co wybrac, gdy sa dwa, lubie zawsze odpowiedz Puchatka, pytanego przez Krolika, czy woli mleko skondensowane, czy miod do herbaty. Prawidlowa odpowiedz brzmi BOTH. 😀 Zdrowie chrzestnych! 😀
O, tu prosze bardzo, chick movie w kontrascie z meskim filmem:
http://www.youtube.com/watch?v=7aZl-uBcufM
Zamiast chusteczek, moga byc serwetki…
Tylu chrzestnych?! 😯 Chrześniak musi być urodzony pod Szczęsliwą Gwiazdą 🙂
Ja też z chęcią szampana na pasztetówkę lub zupę Moniki, a najlepiej na both 😀 A co! Jak szaleć przy świecie to szalec!
Amigo, dla Ciebie mam kawalątko wątróbki kurzęcej. Od pyska sobie odjąłem, ale jak tu szczeniaczkowi nie dać? 😀
Obchodzili ile chcieli,
z hukiem wodowali,
potem wzięli i zniknęli –
czyżby się pospali? 😯
Tlumaczenie zeena zwalilo mnie z nog. Ale juz sie pozszywalam i ide spac. Poddaje sie. Bede spac we wlasnym lozku, na jego skrawkach zostawionych przez Dobre Piesy. Na ich obrone musze dodac, ze nie laduja sie na poduszki i spia na kapie ktora przykryta jest koldra ktora przykryte jest przescieradlo. Troche sie dusze pod tym wszystkim, ale zawsze mozna szerzej otworzyc okno.
Jutro jest czwartek, dzien w ktorym nie gotujemy (moze znowu hamburgery z Marbles? curry z „Curry in a Hurry?), a potem juz moj ulubiony piatek.
No tak , jak wodowanie to z hukiem z teraz cisza jak makiem zasiał .Chyba mnie coś ominęlo .Kieliszki przeze mnie przygotowe jednak się przydały .Teraz przyda się niektorym kawka i herbata na początek dnia . Tylko herbatka bez rumu ;-D 😀
Amigo
jak watróbka kurzęca smakowała , pycha , no tak .Teraz w drogę na spacerek , przygoda czeka nas 😉
Królik
gdzie są zdjecia Dobrych Piesow ❗ ❗
Rysiu
może trzeba Ci coś podeslac dla kurażu 😉
bo bez Twojego brykania smutno bedzie
Bobiku, bardzo dziękuję!!!!Wątróbki uwielbiam pasjami 🙂
Niuniu, jak fajnie pobiegać po nowym śnieżku, no nie? 🙂
Uprzejmie informuję, że nie ponoszę odpowiedzialności za szkody powstałe w wyniku lektury moich tłumaczeń.Każdy czyta na własną odpowiedzialność, jedyne co mogę polecić to ubezpieczenie się w dobrym towarzystwie asekuracyjnym. Tańszym wyjściem jest szybkie przewinięcie tekstu bez czytania.
Skromność zeena zaiste jest porażajaca. zZwyjątkiem przechwałak dwumetrowych.!!
Kto by Cię nie chciał czytać zeenie?
Nawet, gdy to tłumaczenie!
Dziękuję!! 🙂
Istotnie pospałam sobie po wodowaniu nad artykułem o Herbercie!Jakość papieru w prasie codziennej jednak rzutuje na komfort czytania.Niby to bez związku, a jednak!
Te , których się nie chce czytać mają dużo lepszy gatunek i gramaturę.
Dzień dobry 🙂 Jaki nowy śnieżek? Roztopy, plucha, błocko. 🙁 Gdyby nie śniadanka Niuni załamać by się można było.
Herbatę już wypiłem, teraz będzie kawa. A dlaczego dziś nie ma tych z różą? Reklamacja ❗
Bobiku
jak to nie ma ,dziś rogaliki były z róża i jabłkami ,a do tego dla smakoszy herbaty paszteciki z ciasta francuskiego z nadzieniem mięsnym .
Przyznac sie kto zjadl to wszystko .Komisarzu czas do pracy , trzeba wykryć sprawce niecnote 😉
Moniko
ja zupki wszystkie uwielbiam, szczegolnie lubię krupnik ale koniecznie z wkladką , ale nie mięsną tylko warzywną .Jak Moja ugotuje krupnik i w lodoweczce jest bigosik , to uwielbiam gdy dołozy mi do zupki troszkę kapustki kiszonej , oj Moniko chyba się rozmażyłam .Biegnę do kuchni podejrzeć co tez jest dziś w jadlospisie 😀 😀
Bobiku tym razem my Ci posyłamy z różą rogaliki, własnoręczny ubój babki, las został ogołocony z tych kwiatów.
A pachną.. mniam, choć wolę porządnego gnata.. 🙂
Jasne, że gnata i francuskiego z mięsem też nie odmówię. Ale róża, zwłaszcza z własnego uboju, jest dużą atrakcją. W Niemczech tego ni ma! 😯
Zastanawiam się czy nie podjąć idei zeena i nie założyć Blogowego Zakładu Ubezpieczeń, który ubezpieczałby od szkód powstałych w wyniku lektury blogów (nie tylko zeena). Może zrobilibyśmy kokosy i Hermesa już by nie trzeba fatygować? 😀
niuniu,
sprawca jest znany – to psotna kózka!
Babka zbiera z lasu wszystko co jest jadalne.A nad morzem róża wyjątkowo obficie rosną na klifach i skarpach.
Jeśli chodzi o pomysł zeena , podpisuje się obiema rękami i jedna nogą bez gipsu.
Z podziwu wyjść nie może,że u Bobika (Helena wspominała, jakie to ważne, zwłaszcza dla samotnych) , fomy i jeszcze w dwóch miejscach jest tak wspaniała atmosfera do żartów, rozmów. mniej lub bardziej poważnych.
Lew Nadrenii wyszedł z dobrego założenia komponując swojego bloga, ale to Lew!
W dodatku z solidnymi podstawami, jak się domyslamy z UJ ? Serdeczności i garść kości.
czy Ty sobie wyobrażasz Bobiku,że mnie ślinka cieknie, a Babka z obrzydzeniem musi jadać galaretkę z kurzych stópek,żeby jej się gicz zrosła.
Dlaczego z obrzydzeniem 😯
Bobiku
czy mi się tylko tak zdaje , komisarz jakos tak szybko uwinąl sie ze sprawą , czy to aby nie podejrzane 😉
Haneczko, nie lubi, choć ja bym zjadła.I roboty przy tym sporo.Kury- pazury mówi na to babka.
Czasem mi jej nawet żal.Ona woli ryby, a od wszelkiego mięsa ją odrzuca.
Niuniu!Komisarz się nie uwinął, on się zwinął na czas mokrej uroczystośći, a i tak biadolił,że musi się wycierać do sucha.
Pewnie był o suchym pysku, jak my to mówimy. 😆
Szkoda, że nie można jeść w zastępstwie. Emi i ja jemy kurczacze galarty, a Babka się zrasta 🙂
Komisarz może i szybko wykrył sprawczynią przestępstwa, ale czy zna miejsce jej pobytu, hę? Czy może dokonać jakiegoś spektakularnego aresztowania?
Samo wykrycie jeszcze sprawy nie załatwia!
Bo do tego trzeba dwojga!A skoro o „sprawczyni” mowa
to już tam komisarz swoje wie.Pytanie czy chce?
Może nie wykrycie, ale odkrycie sprawę załatwi?
Była taka piosenka:”Gdzie nasza stara piła ?” Nie mogę jej znaleźć na You Youbie, ale jak Bobik powęszy w starej ruderze, to tam Tata pewnie pokurywał różne ukochane przedmioty. :ol:
Blogowy Zakład Ubezpieczeń? Super pomysł. Niunia jako kwatermistrzyni! 😀 Sukces murowany 😎
😳 poukrywał * to pewnie przez te kurze łapki ! Kurza melodia! 😳
Ja się natychmiast ubezpieczę!!Po ile składka, podobno jest kryzys w ubezpieczeniach?
Czy kto widział Kózkę P.?
Gdzieś cholera włóczy się.
Tu coś skubnie, tam wypije,
zeżre, wtrąbi, farsz wykryje,
wyssa w trybie dla motyli,
a na koniec pogoń zmyli!
Pogoń zmyli i w cichości
nawet psom zakosi kości,
nawet kotom coś obgryzie,
a już orłom ile wlizie,
a na koniec, jak ją znacie,
zjawi się w Komisariacie,
gdzie – nie tknąwszy nawet sera –
wszystkie akta powyżera. 😯
W ubezpieczeniach składka
nie na biednego dziadka:
rzucamy dziś sałatą
na babkę w gips bogatą!
Gdy masz kłopot,
Weź manatki
I idź tropem
Koziej ratki!
Gdy nie znajdziesz
Jej w stodole
Idż na pole!
Tam jest
Kozieradka wszędzie!
Może kózka
Też tam będzie??? 😎
😳 Bobiku wskikiwałeś mi w bramkę,teraz mnie popraw, błagam!!
Mogę płacić nic-dollarem,
Jeszcze chętniej złotym stare(y)m,
Albo, juro,jak już będzie!
Ubezpieczcie mnie więc
Wszędzie!
Nie żałujcie mi sałaty,
W wekslach, czekach
I na raty!
Odam potem,
Razem z kotem !
I dorzucę tonę gipsu,
Przyda się Wam
Po ju-jitsu! 💡
Kózka umie zatrzeć tropy,
lewych ratek ma na kopy,
lewe ślady nimi czyni
jak wytrawna przestępczyni,
przy tym chroni ją Matołek,
co ma dość wysoki stołek
oraz pewne wpływy w mafii! 😯
Nie wiem zatem, czy potrafi
Foma sobie z nią poradzić
i do sądu doprowadzić… 🙄
Co tu radzić ?
Co doradzić?
Może Dora
Coś nam zdradzi
Do wieczora?
Kózkę trzeba
Doprowadzić!
Najpierw do
Prokuratora,
A jak ten
Będzie bezradny,
Może wesprze
Jaki radny?
Wszak jest radny
Od radzenia !
Wtedy kózkę
Do rządzenia!
Wesoło się pobawili,
Wielkie koło zatoczyli
Nieżle zjedli i popili,
Na salony powrócili,
Teraz Bobik
Coś z tym zrobić
musi!
Z komisarską
Prominencją,
Będą dzielić się
Inwencją
I ciekawe kogo
Ta inwencja
Najpierw skusi! 😆
Inwencja na pół podzielona?
To tak jak wyrok Salomona:
przeciąć bachora na połowy
i mamy wtedy problem z głowy. 😯
Lecz taki podział, trudna rada,
stronom nie bardzo odpowiada,
każdy by wolał całość dostać,
by wymaganiom blogu sprostać.
Sprawę rozwiązać łatwo da się,
jak ktoś inwencję ma w zapasie,
lecz gdy w komórkach szczere puchy,
słowa ni z gruchy ni z pietruchy,
konstrukcja wali się i chwieje,
to i Salomon nie naleje. 🙁
Wierszyk ten pomysł taki kończy:
trzeba by list rozpisać gończy
nie tam za Kózką, może psotną,
lecz w sumie trochę niegramotną,
a za inwencji inwentarzem,
który idee nowe wskaże,
tak, by się każdy mógł nachapać
i tekst za tekstem równo chlapać. 😉
😆 😆 😆
Gdzie jest Monika , ja tu czekam na przepisow moc na pyszne zupki , a tu cicho ,może to też sprawka kózki , komisarzu do pracy , proszę kozkę pod sąd odprowadzić i czym predzej Monikę odnależć już zmrok zapada a ja przy okienku wygladam stęskniona 🙁
Hop, hop! Czy jakaś czarna dziura wessała Szanowne Towarzystwo?
Mnie wessała i do roboty zmusza, ale bohatersko staram się jej przeciwstawić, wystawiając raz przednią łapę, raz tylną, raz jakieg dreda niedostrzyżonego. Za chwilę znowu wsysa, to ja znowu wystawiam i tak w kółko Macieju. Dość to męczące. Nie ma ktoś jakiegoś dobrego sposobu na czarne dziury? 😉
Witaj Niuniu.To ja Emi czekajacą na spacer i bardzo smutna, bo dziś nie ma nikogo, kto mnie wyprowdzi, byłam tylko 1 raz rano.
Powiedz Swojej,że picassa opanowana i babka stwia nowe zadania przed sobą.
Za radą Bobika zajęła się tym, na co nie miała czasu.Następny do opanowania jest Gimp.
Zwykle nie wysyłamy żywności Hermesem ( z tego latania, ma jeszcze pióra przy stawach skokowych?), ale dzisiaj wyjątkowo posyłamy wszystkim, jak leci pierogi z grzybami i kapustą,kisiel z żurawiny, a kto lubi 😯 kurze łapki od babki.
Emi
ogon do góry na pewno zaraz znajdzie sie ktoś , kto wyprowadzi Cie na długi spacerek .Będziemy kibicować Babce przy gimpie , może corel byłby dla niej łatwiejszy , zobaczymy
Pierogi mniam uwielbiam , kurze łapki też , choć chętnie bym podjadla żoładki kurzęce ugotowane , a następnie podamażone z pieczarkami , musze pokręcic sie koło Mojej moze ja namówię 😉
Mama chce mi oddać swoje kurze łapki, bo podobno ma pełno w jakimś schowku pod oczami. Ja wcale nie uważam, żeby to była taka duża porcja, ale w temacie wielkości porcji w ogóle różnimy się z mamą zasadniczo.
Nawet ja, pies-feminista, muszę przyznać, że w niektórych sprawach z kobietami ciężko się dogadać. 🙄
Bobik, poczekaj jeszcze z dziesiec lat – bedzie ich wiecej i beda grubsze. Masz u mnie jak w banku.
u Moniki niuniu jeszcze wczesnie i moze mroz? Bo do nas nadszedl mroz (0C 🙂 ) z polnocy, nie wiem czy za jej sprawa czy Kanadyjczykow?
Bobiku
powiedz Mamie ,zeby sie niczym nie przejmowała one dodają uroku , dbaj tylko o to by często się śmiała , Moja mówi grunt to dobre samopoczucie ,usmiech i widok mojego ogona merdajacego 😆 😆
Wando
to ja Hermesem troszkę ciepła serdecznego wysyłm niezwłocznie ❗
Do Wandy TX
Pzreczytalam Twoj lwowski wspis na blogu kulinarnym i .. wzruszylam sie troche. Twoja cioteczna babcia musiała byc prawie sąsiadka moich dziadków. Mysle że ich kamienice dzieliło nie więcej niz 300 -400 metrow…
Może nawet się znali, przynajmniej z widzenia. A teraz my choc się nie znamy ( w realu) i oddalone od siebie o tysiace kilometrów możemy o tym rozmawiac. bardzo sie te swiat zmienił. prawda?
Dla mnie Internet jest wciąż jeszcze cudem i przyczyną nieustającego, nabożnego zadziwienia. Jak się wspomina czasy peerelowskie, kiedy posiadanie telefonu w domu było CZYMŚ, na rozmowę międzymiastową czekało się godzinami, a międzynarodowa była wydarzeniem, to dzisiejsza łatwość komunikacji naprawdę w głowie się nie mieści. A już to wspólne międzykontynentalne przebywanie na blogu to jest coś, czego absolutnie nie jestem w stanie traktować jako oczywistości i normalki. 🙂
tak zono – mowilam szukac wspolnych krewnych 🙂
Absolutnie się z Toba Bobuiku zgadzam. W Przez prawie całe lata lata 80te telefonu byłam pozbawiona, a zmoja przyaciółka porozumiewałam sie telegramami.
Czym jednak jest ten wirtualny świat?banelne stwierdzenie że tyle w nim złego i dobrego co w rzeczywistym nie jest chyba do końca prawdziwe. jest ty ( czyli (w necie) jakas wartośc dodana, której nie umiem nazwać, Może po prostu za mało czytam madrych ksiązek w realu…
PS W`Warszawie jest zimno, ciemno i wilgotno! Nie lubie!
Wando, jesli tylko masz ochote, naoisz via Bobik na priv.
jesli nie wspolni krewni, to napewno wiele wspolnych klimatow by sie znalazlo
Bobiku!Kurze lapki pod oczami jesli o mnie chodzi mi nie przeszkadzają.Noga to jest to, jak się zdobędę na taka bezczelność- pokażę, bo to jest to, co miałam najlepsze.
Ale podobno jest jeszcze coś gorszego:: lisie mordki” i tego się boję najbardziej!!
Żono sąsiada(nie mojego!Ubolewam stale, ale mój chyba nie byłby Ciebie wart!)mnie też bardzo jest miło, jak w Twoim towarzystwie mogę powspominać Kraków, Tyniec itd.
Sieć nam stworzyła ogromne możliwości, oczywiście,ze to wartość dodana, ale też dystans , szczególnie początkującym, a zbytnio otwartym jest jaknabardziej zalecany.To tak jakby iść po ukwieconej łące, zachwycać się każdą napotkana roślinką nagle wdepnąć w g…o.
Wtedy trzeba dużo czasu,żeby się doczyścić i rozumu,żeby omijać bagniste tereny!
Wando TX, kiedyś jak się nagadacie z żoną sąsiada, może mi o Texasie coś poopowiadasz?
Mój dawny sąsiad z Anglii miał mi przywieźć prawdziwy kowbojski kapelusz, ale chłopa nie należy wysyłać po takie zakupy- kupił mi wariackie sombrerro w Hiszpanii.Na szczęście zdązył oddać i teraz ma problem musi szukać w Londynie tego,o czym marzę.
Nowe (i fascynujące) w necie jest to, że nieporównywalnie łatwiej znaleźć „podobnych sobie” – czy to pod względem zaimteresowań, czy poczucia humoru, czy jeszcze czego innego. Wiadomo, że zawsze ich się szukało w otoczeniu, ale o tym, że istnieją gdzieś na drugim krańcu świata nawet się nie wiedziało, nie mówiąc już o tym, żeby mieć z nimi kontakt. A jeszcze w dodatku jest tak, że w sieci spotykają się – nie wiem jak to nazwać – „wyizolowane umysły”. Tzn., w realu na naszą ocenę człeka – i w konsekwencji na to, czy się z nim zbliżymy, czy nie – wpływ mają przeróżne czynniki, np. wygląd, głos, akcent, sposób ubierania się, profesja, opinia o nim naszych znajomych, itp., itd. W sieci te wszystkie apekty przestają odgrywać rolę i dostaje się pewnego rodzaju „wyciąg z osobowości”. Można tu zgłosić zastrzeżenie, że tę osobowość sieciową da się dowolnie konstruować, ale tak sobie myślę, że przecież konstruować każdy może tylko z tego, co mu jest dostępne, czyli też z elementów własnej osobowości czy umysłowości, tylko obranej z różnych realowych obciążeń.
W każdym razie do czasów netu ludzi na pewno wiązała – przez wieki! – przede wszystkim bliskość w sensie odległości, a teraz w ciągu niewielu lat to kryterium właściwie straciło znaczenie. To jest olbrzymia zmiana kulturowa i podejrzewam, że jej konsekwencji jeszcze długo nie będziemy w stanie ogarnąć.
Tata Bobika pewnie by potwierdził, jaki to ogromny skok w przyszlość,ale i dystans do odrobienia. Kiedyś projekt wnętrza się rysowało tuszem w najl;epszym wypadku na culmannie, a teraz klik i wszystko gotowe.Ale ja nie zazdroszczę młodym, uważam,że każde pokolenie ma inne szanse.
Najbardziej ucierpieli tacy, ktorych młodość, miłość, małżeństwo, wypadły na lata wojny.
Przede wszystkim takie skoki cywilizacyjne jak motoryzacja, telefonia czy net odczuwa się jako skoki i jako szansę tylko wtedy, kiedy jest się pokoleniem „pomiędzy”. Dla młodszych to już jest wszystko wyssane z mlekiem generacji i żadne tam mecyje. Więc nawet jak ci młodsi będą starsi, to wcale nie zauważą, że jakąś szansę dostali. Tak samo jak tego nie zauważało bądź ile pokoleń przed nimi. 😉
Kapelusz kowbojski? Juz sie robi, na razie przez przestworza (niektore juz byly na Gotuj sie!)
http://picasaweb.google.com/WandaTX/TeksanczycyIKapelusze?authkey=IC68evxAlro#slideshow
Wszystko pięknie, ale jak pójść z Bobikiem na piwo? I tylko bez takich, że Bobik szczeniak i pić nie może…
W celu pójścia na piwo blogownie wymyśliły zloty. 😉 Fakt, że nie odbywają się one co drugi dzień, ale iluż się ma znajomych w najbliższej okolicy, z którymi chodzi się na piwo raz do roku. Albo jeszcze rzadziej. Albo wcale, bo się nie ma ochoty. 😀
A na zlocie piwo po 8 zloty…
Powyższe argumenty są populistyczne i odwracają uwagę od meritum 😉
Żona sąsiada wspominała coś o mądrych książkach, więc sięgnąłem do guru internetu, Manuela Castellsa, który w „Galaktyce Internetu” tak pisze o społecznościach sieciowych:
Użyteczna w tym względzie jest robocza definicja B. Wellmanna: „Społeczności są sieciami więzi międzyludzkich. które są źródłem życia towarzyskiego, wsparcia, informacji, poczucia przynależności i tożsamości społecznej.” Oczywiście najistotniejsze w tej definicji jest przesunięcie organizacyjnego wsparcia interakcji społecznych ze społeczności lokalnych do sieci. Społeczności, przynajmniej w tradycyjnym socjologicznym sensie, opierały się na wspólnocie wartości i organizacji społecznej. Sieci są budowane przez wybory i strategie aktorów społecznych, czy to będą jednostki, rodziny, czy grupy społeczne. A zatem transformacja życia towarzyskiego w złożonych społeczeństwach polega na tym, że sieci zastępują społeczności lokalne w roli głównej formy związków społecznych. I gdzie indziej: Decydujące więc jest przesunięcie z przestrzennie ograniczonego sąsiedztwa jako źródła związków międzyludzkich do przestrzennej społeczności jako wyrazu organizacji społecznej.
Oczywiście bardzo się starałem wybrać taki cytat, który będzie potwierdzał moje własne intuicje. 😀
Komisarzu, cierpliwości. I do merituma kiedyś dojdziemy. 😆
dzien dobry !!!!!!!!!!!
wstretna pogoda cieplo mokro mgliscie
tak byle jak
pierzyna lezala w pracy
to i dobrze przy 3 plus
samogonik wypity ogoreczki domowego kwaszenia
pochloniete
mimo to WSPANIALY dzionek
smakowity
SUPER 😀
W sieci idziemy, do merituma,
internetowi,
chociaż nie każdy co czyta kuma
to cóś się dowi,
że gdzieś pierogi, że krótkie nogi,
że w ul piznęło,
z przynależności, z e-tożsamożci
Bobika wzdęło!
komisarz trafil 10 000
dostal szampana i zyczenia
a ja Bobiku przeczytalem wszystkie Twoje wpisy
i juz ponad 10 000 komentarzy
jestem
WIELKI
OGROMNIE pracowity berlinski rys harcownik
bryku bryku 🙄
Dziekuje Bobiku za cytaty. Myśle sobie jednak (z cała sympatią i szacunkiem dla blogowego towarzystwa) że te internetowe społeczności sa jednak jakąś namiastka prawdziwego kontaktu. nie chodzi mi tu przede wszystkim o kreację uczesników grupy, to wydaje mi się mniej istotne, a o poczucie iodpowiedzialności za pratnera dialogu. Z sieci można w kazdej chwili zniknąc bez zadnej konsekwencji, z prawdziwego zycia duzo trudniej. To mnie zastanawia:
jakie beda społeczne skutki budowania tego typu wirtualnych społeczności, tej „tranformacji zycia towarzyskiego”
Bobik 19:36
masz racje /tak sadze/
anonimowosc sieci,blogo sprzyja idealizacji i swoistej
manipulacji wizerunku
przez lat kilka tylko cztalem i wyrobilem sobie mimowolnie
bez zastanawiania sie obraz ludzi pod nikami
dlatego zostalem przy kilku
jednak dopiero mala „historia „na kulinarnym pokazala co
czesto ukrywamy lub ukryte dostajemy
zdziwiony cztalem i myslalem to horor to pisza ludzie
znani mi od prawie trzech lat
to sa pulapki sieci
glebokie jezeli dajemy sie poniesc wyobrazni
powazny rys berlinski 😳
Rysiu, pracowitość WSZYSTKICH tu obecnych jest jak najbardziej doceniana. A dziesięciotysięcznik dostał nie szampana, tylko szampanem, więc nie jestem pewien, czy jest czego zazdrościć. 😉
żono sąsiada, może bez konsekwencji dla siebie, ale dla pozostawionych na pewno takie zniknięcie nie będzie nieodczuwalne. A że net to namiastka starorealu? Chyba weszlismy właśnie w erę namiastek.
rysiu,
większa chwała dla tego, kto 10000 przeczytał, niż dla tego, kto w momencie migdałowym coś wystukał.
Przeto niewręczonego mi szampana oddaję rysiowi!
zono,pozdrowienia dla paskudnika jak zawsze 😀
ciekawe pytanie,rozmawialem o podobnych problemach
z moimi dzieciakami
internet mamy prawie 10 lat i oni bez nie potrafia zyc
komorka ciagle w rece /komputer komorkowy/
sms i inne takie
mimo to ciagnie ich do ludzi jak nas mimo ze powszechny
anonimowy dostep do informacji i innych ludzi z wielu
kregow kulturowych determinuje postrzeganie zycia
😀
komisarzu,dziekuje
lubie dostawac 😀
Mnie tez drecza dokladnie te same watpliwosci co Zone sasiada. Ten brak odpowiedzialnosci za partnera rozmowy jest czyms jednak bardzo niebezpiecznym, jak niestety moglam sie o tym przekonac na wlasnej skorze pare miesiecy temu. I to nie jest tak, ze przykre doswiadczenie w sieci nie zostawia po sobie zadnych sladow. Zostawia i to glebokie, choc moze to zalezy od indywidualnej wrazliwosci na slowa. MNie to doswiadczenie znmenilo i nie zmienilo na lepiej, tylko na gorzej. 🙁 🙁 🙁
Inna sprawa, ktora mnie niepokoi, to czy przenoszacx punkt ciezkosci naszych kontaktow ze spolecznosci lokalnej na wirtualna, chocby nawet otwierala ona swiat i znaczaco powiekszxala grono ludzi z ktorymi rozmawiamy, to czy nie skazujemy sie na paradoksalnie wieksza samotnosc i zagubienie w swiecie?
Bobiku,berlinskie rysie zazdrosniki ogromne
lapczywe na pochwaly i podarki w formie kazdej
😀
Gospodarz tego bloga legitymuje się kulturą i miał pomysł na taki rodzaj integracji sieciowego towarzystwa.
Podoba mi się to!
Ale żona sąsiada poruszyła bardzo istotne sprawę:odpowiedzialności za partnera dialogu !
W sieci można naturalnie i nie chodzi tylko o blogi zablokować komunikatory i upłynnić się bez odpowiedzialności za słowo pisane o tym-że „partnerze”, albo za własne wypisywane głupoty, a nawet horrendalne bzdury.
Zawsze mówię,że w ostateczności w realu jeśli jestem np. krewka babka – dam po gębie, albo zdzielę laską, a w ostateczności poszczuję ciamajdą Emi, która nawiasem mówiąc ugryzie mnie prędzej w tyłek niż napastnika, bo jako pies myli słowa i nie odróżnia :”ty chamie” od „ty kochanie „(wspominałam o tem!!) 😎
Wando TX dzięki, właśnie o jeden z takich chodzi!Jak dotrze do mnie latem, zaraz się w nim sfotografuję i podeślę zdjęcie, napiej na koniu, jeśli noga będzie ok. 🙄
Tak, Rysiu, tak.
Dzieki Rysiu ( w imieniu paskudnika, który osamotniony czeka w Krakowie)
Moje dzieci też juz komputerowo chowane, ale one w sieci podtrzymuja raczej te kontakty, ktore maja w realu. nigdy nie slyszałem by kogos poznały w internecie. Moze troche troche modsza, ale to sa kontakty zawodowe.
Przy okazji do Babki, wbrew pozorom komputerowe techniki dla projekantów sa niezykle skomplikowane. moja młodsza córka sie tym zajmuje, i opanowanie nowego programu zajmuje wiele tygodni jesli nie miesięcy. Oczywiście,że komputer daje zupełnie inne mozliwości niz kartka papieru, ale rodzi tez mase nowych wyzwań. wbrew pozorom, to niej tak klik i jest. widze jak młodsza siedzi czasem po kilknascie godzin przed ekranem, żeby był efekt.
Heleno,nie
zycie to naczynia polaczone przyjemnie jest z Wami
powaznie lub glupkowato wrtualnie sie kontaktowac
jak to przeniesione zostanie do realu
decyduje ja sam
korzystac,wzmacniac sie,przekazywac dalej
ZYC
😀
poglaskaj kota,prosze
Heleno,nie do:
Helena 22:24
😳
Tak Heleno, Tak Rysiu, historia na kulinarnym była swego rodzaju lekcja poglądową ( Heleno, czesto o tym mysle!)Byłam jej tylko obserwatorem, bo juz wcześniej po krótkim okresie przestałam tam pisać. Obserwatorem podobnie jak Rys, dośc przerazonym. nie tylko agresją, ale – i to chyba bardziej – obojetnością i przyzwoleniem na agresję. Nie wiem czy się ze mna zgodzicie, ale z mojego b. niewielkiego doswiadczenia mam wrazenie ze polski net jest duzo bardziej agresywny niż np angielskojezyczny. Obsewuje dwa medyczne fora, na p;odobny temat :po polsku i na amerykanikim webside. Różnica jest niesamowita.
Poglaskalam, Rysiu, i przytulilam. Kazal podziekowac i oznajmil, ze gdyby nie berlinski rys, toby czekal do jutra.
Co jest absolutna nieprawda.
Sąsiadko, niezupełnie się zgodzę z tą namiastką. Może tak być, ale nie musi. Ja np. z dużą ulgą zrezygnowałem z niejednego piwa z osobami realnymi, z którymi nie bardzo miałem o czym pogadać, żeby na blogu spotkać się z ludźmi, z którymi o czym pogadać mam. To raczej tamte realne kontakty odczuwałem czasem jako namiastkę czegoś, co mi się marzyło, a podtrzymywałem je tylko dlatego, że jestem towarzyskim ekstrawertykiem, który pogadać sobie po prostu musi. 😉
Natomiast z poczuciem odpowiedzialności w sieci bywa bardzo różnie. Powiedziałbym – ale to znowu moja intuicja, nie pretendująca do miana prawdy objawionej 😉 – że osoby, które w realu mają tendencję do brania odpowiedzialności za innych, również do sieci to przenoszą, ale te, które tej tendencji nie mają, potrafią w sieci stracić nawet resztki hamulców. Ale nie znam żadnych badań na ten temat.
zono,22.26
moje bardzo sieciowe
moj ma wlasne strony z hobby czy zwiazane z uczelnia
podzwiam/naprawde/tez moja corke ktora czatuje czesto
w trzech lub czterech jezykach rownoczesnie
😀
Tak Rysiu, po dzieciach widać jak sie starzejemy 🙂
ja czesto juz nie nadążam za tymi technologiami. Ale zainstalował scype i kamerke ( sama!) i teraz z moja młodsza, która jest w Danii, mozemy sobie pogadać!
zono 22:35
czytam tez blogi po niemiecku i te mi znane sa lagodne
polskie nawet „klubowe”n.p. polityczne polityki bardzo agresywne bez ogladania sie na interlokutora
wazne zeby pezywalic,zdeptac,zeszmacic
dlaczego?
Bobik,toz to prawda piesku na blogu nie kasasz moich
nogawek 😉
Z obserwacją, że polski net jest wyjątkowo agresywny muszę się, niestety, zgodzić. 🙁
A z technikmi komputerowymi dla projektantów, to wszystko zależy od tego, na jakim to jest poziomie. Na bardzo podstawowym rzeczywiście można sobie życie niebywale ułatwić przy pomocy różnych prostych funkcji. Ale wyższa szkoła jazdy jest niezwykle pracochłonna, co też widzę po swoim tacie.
Rysiu, szkoda czasu na kąsanie nogawek, jak można się przyjemnie i pożytecznie zająć np. pasztetówką. 😀
Tak, angielskojezyczne fora (nie mam zbyt duzego doswiadczenia, ale zadrza mo sie zagladac) sa znacznie bardziej cywilizowane niz polskie.
E. opowiadala mi wczoraj, ze grajac w sieci w brydza, pomylila sie (bo telefon zadzwonil) i zamiast kliknac na kiera, kliknela na pika. Co to bylo? – obcesowo zapytal jej oponent. – Sorry, nacisnelam nie ten kolor – odpowiedziala E. I uslyszala w odpowiedzi: Bede cie obserwowal w przyszlosci jak czesto sie mylisz.
To wywolalo takie zdumienie pozostalych, ze po skonczonej grze, pozostala dwojka ochrzanila go na czym swiat stoi. To znaczy napisali: Mr Micawber (nick E.) jest w naszym gronie bardzio szanowanym partnerem gry i nie ma powodu aby mu docinac. Sorry, Mic, ze spotkala cie przykrosc.
Takie to bylo „ochrzanianie”.
http://picasaweb.google.pl/terkon11/NadRzeczk?authkey=WeT_DZSqJXo#5291639398553139394
Bobiku!Moja słynna intuicja mi podpowiada,że moglibyśmy wypić piwo schłodzone w tej rzeczce, która uczciwszy uszy nazywa się Kacza ! : shock:
I pogadalibyśmy o niejednym.
Idę utulić nogę i śnić o powrocie do moich starych tras i obyczajów.Wszystkim piękne dobranoc. : lol:
Wychodzi nasze nieprzygotowanie do prowadzenia dyskursu i pięknego niezgadzania się…
A co do korzystania przez młodsze pokolenie z kompa, to póki co u mnie przekłada się to tylko na wyłączanie niewykorzystywanego monitora. Takie ekologiczne nastawienie!
oddalam sie szybkim krokiem
bryku fiku bryku fiku
trzymajcie sie cieplej strony zycia
snijcie kolorowo
lubiacy Was rys berlinski
😀 😀 😀 😀 😀
Nie wiem Rysiu z czego wynika ten poziom agresji i to nie tylko w sprawach b. kontrowersyjnych ( np polityka) ale równiez w sprawach kompletnie neutralnych. myśle że Polakom ( tu wychodzi nasz model edukacji i rodziny) brakuje umiejetnosci rozmowy oraz tego co roboczo okresliłabym empatią. Anonimowość sieci, te niedostaki w komunikacji społecznej jeszcze podkresla. to taka teza robocza.
jeszcze wiec ja
zono,slowo empatia tez tak mysle
teraz juz
dobranoc 💡
Dawno, dawno temu, kiedy byłem szczeniaczkiem niewiele większym od Amigo, czytałem książkę (autora już nie pomnę) „Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów”. I tak sobie myślę, czy przypadkiem parę lekcji erystyki zamiast np religii nie mogłoby mieć pozytywnych skutków? Już samo zastanowienie się nad tytułem może naprowadzić na myśl, że cywilizowane prowadzenie sporu nie jest umiejętnością zapisaną w genach, tylko wymaga naumienia się. Począwszy od pierwszego, podstawowego pytania: chcemy dojść do tego, gdzie jest prawda, czy mieć rację?
foma: może Twoje młode pokolenie jest już przedstawicielem postkomputeryzmu? 😉
tak Bobiku, tez pamietam tę książeczke, niewielka , w białej obwolucie. I tez mysle, że nauka spierania sie ( a nawet rozmowy) by sie b. przydala. W`Wielkiej Brytanii, szczególnie w lepszych szkolach debaty sa częścia edukacji. w`szkole w Harrow mają nawet specjalną salę, podobno do sali Izby Gmin. Nic dziwnego, ze edukowany w tej szkole Churchill, dawal sobie calkiem niexle radę jako posel i premier.
Bobik! Oczywiscie, ze wolimy miec racje. ZAWSZE! 🙄
A zastapienie lekcji religii lekcajmi erystyki jest na granicy herezji, a moze nawet te granice juz przekroczylo. 🙄
nauka tego że debta ( rozmowa, spór) słuzy do przedstawienia swoich poglądów i dojścia do jakiegos konsensu jest Polsce mało rozpowszechniona. generalnie chodzi o zniszczenie przeciwnika i umocnienie swoich pozycji. Autorytarny model edukacji ( nauczyciel ma racje z definicji) i rodzinny(rodzic ma zawsze racje) nie pomaga. zreszta u nas niestety pojecie kompromisu jest moco podejrzane.
W niemieckich szkołach, w których przemoc bywa dużym problemem, wprowadza się od kilku lat treningi antyprzemowcowe, które obejmują m.in. takie proste rzeczy, jak odróżnianie wypowiedzi „ja” od wypowiedzi „ty” i robienie z tego użytku w praktyce.Trafiając z rzadka na blogi onetowe mam wrażenie, że tam o takim rozróżnieniu prawie nikt nie słyszał. A wypowiedzi „ty” są takie, że zaczynam tęsknić za formułą „jesteś pan bęcwał!”. Ale wchodzenie w to z jakimikolwiek uwagami wydaje mi się bez sensu. No, chyba że się bardzo lubi mieć skopaną część zadnią. 🙄
Kompromis byl w latach mojego dziecinstwa slowem o wyraznie pejoratywnym zabarwieniu. Mowilo sie przeciez „zgnily kompromis”. Sproboj kto przelozyc to na angielski i wychodzi okropnie smiesznie.
A, właśnie, kompromis jako główny podejrzany, na dodatek od konsensu niezbyt odróżniany. „Zgniły kompromis”. Może i to określenie przy naszych historycznych zaszłościach miało sens, ale ma coraz mniejszy. Dobrze funkcjonujące społeczeństwa muszą się opierać na konsensie i kompromisie. Ale dla oszołoma kompromis jest synonimem zdrady.To o czym tu w ogóle zaczynać rozmowę, jak wiadomo, że i tak do żadnego zbliżenia stanowisk ona nie doprowadzi? 😯
O, minęło się z Heleną, a właśnie miałem dopisać, że w innych językach zgniłość kompromisu byłaby całkiem niepojęta. 😉
Ide spac, a jednym okiem ogladam w CNN, niesamowita historię o airbusie, który włąsnie wodował na rzece Hudson w
NY wszyscy pasażerowie !55 osób plud 5 czlonkow zalogi zostali uratowani. Cuda jednak sie zdażaja
chyba zdarzają!!! sorry
Niunia, sznureczek doszedł. Wygląda na to, że żaden kot się nim po drodze nie bawił. 😉
No tak tyle mnie ominęło i kapelusz kowbojskie i rzeczka w ktorej mozna schłodzić piwo i coś napomkniete o jakimś zlocie przez Bobika , czy menu szamankowe ustalone , jak nie , to powazny bład od tego nalezy zacząć .
Mojej o tej porze nie wolno już pisać ma odpoczywać . Ja powiem kilka słów . Najpierw o Mojej Młodej mimo iz jest nastolatką nie szaleje w necie , dostala kompa jak miała 6 lat (czyli 12 lat temu) i zawsze podchodziła do niego normalnie , godzinka i starczy i tak jest do dziś , woli ksiązki niż przegladanie byle czego .
Moja to juz osobny przypadek , bo kto ja zna to wie ,ze ona słowa „racja” nie uzywa w ogóle , empatii ma jak dla mnie za duzo, nieraz jej to wyszczekuje , agresja na blogach to chyba nasza przypadlość , a może tam wyzywają sie ci , ktorzy gdzie indziej nie mogą bo nikt ich nie slucha. Smutne jest to ze ludzie ktorzy spotkali sie z agresją na blogach potem niestety zachowują sie rowniez agresywnie i nie czują tego
W okresie miedzywojennym uczono filozofii w szkole, szkoda ,ze teraz nie , bo sztuka prowadzenia rozmowy i wsłuchiwania sie w drugiego człowieka to rzadkość
Bobiku
coś w tym jest ,ze nie czuję potrzeby by z kolegą z podworka pobiegać, a z „bracmi ” blogowymi mam i frajde i ochotę , to jak układac menu 😉
Sąsiadko, zawsze lepiej chwilę odczekać. 😀 Ja czasem poprawiam literówki, jak nadążam i mogłoby się za parę minut okazać, że żadnej literówki nie było. A teraz muszę już tak zostawić, bo gdybym poprawił to nie byłoby wiadomo, do czego się odnosi następny komentarz. 😉
Zrobilam eksperyment. Wygluglalam co mi przyniesie wyrazenie „rotten compromise”.
Pierwsze bylo : No Compromise Movie Review . Rotten Tomatoes .
Drugie bylo: Leon Trotsky: Anti-Imperialist Struggle is a Road to Liberation (1938)
Zostajemy przy pomidorach?
Bobiku
koty się mnie ociupinke boją , dlatego sznureczków nie lapały 😉
Czasy Lenina juz chyba za nami z jego zgniłym kompromisem , ja wole mysleć ,że prawdziwa mądrość wie, że musi iść na kompromis i zawierać trochę nonsensów, by głupcy nie mogli odkryć, że to jednak mądrość
dobranoc , muszę sie wyspać , a nuż Rysiu znowu od rana bedzie brykać , albo Amigo zechce po sniegu ganiać
Zostajemy przy pomidorach. Mogą być smażone zielone. 🙂
Dobranoc. Bless you All.
Dziś to nawet i ja powiem dobranoc o takiej dziecinnej porze, bo cosik mnie morzyć zaczyna. 🙂
Kompromis, jesli jest rodzjem lenistwa lub wygodnictwa, zeby nic nie robic, szczegolnie tego co trudne, moze byc zgnily. Ale nie kompromis osiagniety w wyniku, dyskusji, debaty i polemiki. Tez co innego pieniactwo uwazane za nasza narodowa wade. Ono nie ma na celu zadnego porozumienia tylko okopanie sie w na swoim i postrzega odmiennie myslacych w niezyczliwych kategoriach wrogow i polglupkow.
Czasami jestem b. pozytywnie zaskoczona. Np tym, ze nastapil pokoj w Irlandii Polnocnej. 10 lat temu nikt sie tego nie spodziewal. Co rzeklszy do pustej sali i ja sie udam na spoczynek.
Kurs Picasy zostawiam na niedziele.
Dziś specjalnie instrukcja dla zaspanych
kawa jak zwykle w lewym rogu koszyczka
herbatka w prawym
dla wstających wczęsnie rogalików z różą tarczy ,śpiochom pozostaną juz tylko faworki
Rysiu
skoro taki łasy na podarki
wysylam mnóstwo ciepełka i serdeczności
empati iprzyjaciół nie sprzedają w żadnym sklepie
brak takich pozycji w katalogach
reszta to kwestia smaku
ogóreczki dla Ciebie rzymam 😉
Bobiku
czekamy do niedzieli i będziesz musiał zagrać jakieś fanfary dla Królika , jeśli się nauczy picassa 🙂
Dzieńdoberek!
Moja zapracowana i przegapiła wczoraj ciekawa dyskusję. Mówi, ze stara sie nie czytać wypowiedzi na forach internetowych, zwłaszcza wszelkiego rodzaju komentarzy pod artykułami czy zdjęciami, bo robi jej sie jakoś tak niedobrze 🙄 Brak tolerancji organizmu na tak wielkie dawki chamstwa i agresji. Zniechęca to do czytania ale i do zamieszczania swych własnych komentarzy. Że niby w takim towarzystwie choćby własny nick …..
Do sprawy blogu kulinarnego nie chce juz nic dodawac bo i tak wszyscy znaja jej zdanie na ten temat.
Niuniu, Twoja ma bardzo mądrą córkę. Mam nadzieje, ze moja młodsza pani też taka urośnie.
Lece rozprawić się z pluszakami. Wyłączaja mi komputer. Mówią, że masa pracy
Dzień dobry. 🙂 Czy są jakieś metody na szybkie doprowadzenie się do stanu używalności o tak nieludzkiej porze? Bardzo by mi się przydały. 🙄
Są, ale niezdrowe…
Moża zapijać kawą redbulla i niuchnąć do tego porcyjkę tabaki.
Albo gimnastyka……
Tylko nie redbull! 😯 Sam zapach doprowadza mnie do stanu kompletnej nieużywalności. Gimnastyka zresztą też. Z rana wyznaję zasadę Churchilla: no sports! Zostaje tylko kawa z tabaką. 😉
Z jakichś tam badań wynika, że redbull konsumowany przez dłuższy okres i w uporczywych ilościach powoduje nieodwracalne uszkodzena wątroby. Chętnie w to wierzę, bo jak coś tak obrzydliwie pachnącego może nie powodować szkód?
Poczytajcie sobie
http://wiadomosci.onet.pl/1527301,240,1,1,kioskart.html
W weekendy i święta oczyszczam organizm z kawy, redbulla i innych okołopracowych toksyn, to może moja wątroba jakoś przetrwa? 🙄
niuniu,za ciepelko wielkie dzieki
na ogoreczki czekam 😀
Bobiku,moze herbatka
goraca w porcelanie
pachnaca porankiem
😀
Haneczko
Moja mówi no comment
Rysiu
u nas sloneczko świeci
życzymy aby u Ciebie również zaświeciło
Bobiku
dobra herbatka
wysmienite towarzystwo
i oczka się szybko otwierają
no i zapach rózy
zdążyłes , czy wszystkie wszamali zanim wstałeś 😉
Redbull jednak nie daje takiego kopa jak bullshit. No, po prostu bullshit z rana jak śmietana. Po przeczytaniu wywiadu z biskupem Pieronkiem od razu byłem na pełnych obrotach!
Nie mam teraz czasu, żeby się wgryźć w szczegóły, ale jedno muszę powiedzieć: pokrętność argumentacji biskupa wzbudziła we mnie pewien rodzaj podziwu. Ech, żebym to ja tak umiał wywracać koty ogonem… Żaden by mi nie podskoczył! 👿
komisarzu,czy komisariat ma magazyn u uzywkami wszelkimi
tak do uzytku wewnetrznego
😀
Komisariat ma takie używki, o jakich się nie śniło przeciętnemu użytkownikowi! 😎
No, pośniadałem, poużywałem, a teraz do krwiopijców lecę. Muszę się nastroić bojowo! Wrrrrrrr!!!! 👿
Tylko do użytku wewnętrznego!
Jakby kiedyś głos z komisariatu zamilkł, znaczy, że użytek był zbyt wielki…
zbyt wielki wewnetrznie 😀
13-tka, zatem nim placki z jabłkiem i pigwą usmażę (dla Was też), wskakuję na chwilkę.
Dobrze,że dyskusj o dyskusjia o sieci się skończyła, bo jak znam mój temperament i chorobliwą skłonność do mówienia co myślę- pewnie bym tu za dużo napisała.
Bogu niech będą dzięki,że mnie wczoraj sen zmorzył na amen.
Jako poczatkująca w sieci dostałam tak w d…,że do dzisiaj źle mi się na niej siedzi, a w ustach mam niesmak, jakbym sie g…a najadła.
Wszystko naturalnie moja wina, naiwność w sieci, rzec by można i pewnie brak znajomości psychologii w siedci.
Podumowując,a znając nasze narodowe '”zady i walety”
mysle,że prócz wspaniałych możliwości nauki, nawiazywania kontaktów, uzupelninia wiedzy siec ofiarowała nam też przykra wiedzę, jak ukryty za szklaną szybą ekranu człowiek może być wredny, a jego racje są zawsze”szlachetne”, nie wspomnę o wulgaryzmach i szczytnych hasłach takoż i w jednym zdaniu. Wszystko w imię milości bliźniego!
Przypadek z angielskimi graczami w bridge’a o którym wspomniała Helena to zaiste Wersal!!
Kończę komunikatem,że wspaniale się czuję u Bobika,
z Wami wszystkimi.A wdzięcznośc moja będzie Was ścigać do grobowej deski,że nawet taka głupia sprawa, jak mój nick Wam nie przeszkadza.
Pozdrawaim też moje nauczycielki: nietoperzycę, dziecko w wieku 18 lat, niunię- zaopatrzeniowca i żonę sąsiada, która mi zawsze niesie powiew Krakowa umilowanego.
Amigo mio!Jak się masz pyta Emi. 🙂
Przepraszam, że wpadam i znikam, ale domowy komputer u lekarza, a w pracy jednak pracuję. No i nie wszystko da się w jednym zdaniu.
Biskup sam mi wskoczył w związku z dyskusją o umiejętności słuchania i dogadywania się. Przypominam, że to kościelny liberał.
Podobno Polska ma być socjalna, a nie liberalna… 😉
Correct me if I am wrong, ale Frankenstein – jesli mowimy o tym samym Frankensteinie, czyli bohaterze powiesci mlodziutkiej panny M. Shelley – nie „powstal wbrew naturze”, tylko dokladnie wedle receptury Wysokiego Dostojnika w Kosciele. Byl naukowcem, ktory stworzyl potwora.
Oczywiscie Biskup Pieronek ma te wyzszosc nade mna, ze powiesci najwyrazniej nie czytal, wiec moze sie autorytatywnie wypowiadac – jak zwykl byl mawiac moj dawny szef Gienek S. przylapany na ignorancji. 😆
Pozostala czesc wypowiedzi Biskupa zgodna z oczekiwaniami.
Emi , powiedz babce by wypuszczała cię na bieganko ze mną i Niunią. Dziś wprawdzie pochmurno, ale cieplutko . Łapki tak nie marzną. Jak Bobikowi redbull nie dodaje skrzydeł, to ja też nie będę nawet wąchał. Tylko kawa, mleczko i herbatki. 🙂 Noga babki już nie boli?
Heleno, za to biskup zapewne czytał „Trzeciego bliźniaka” Folletta. 😉
Niech „inteletualista w Kosciele” czyta cokolwiek, oprocz literatury instruktazowej z Watykanu.
Wbrew naturze to raczej jest celibat.
Tez prawda, haneczko…
Moim zdaniem nawert telefon bez drucikow i latarnie uliczne sa wbrew naturze. Ale czy ja narzucam swoje poglady innym kotom?
Czy ktos zna odpowiedz na taka zagwozdke techniczna: zaczelam ostatnio dostawac spam od… siebie samej. To znaczy dostaje riozliczne oferty wyprania pieniedzy z Burkina Faso oraz powiekszenia penisa, ktorych adres zwrotny jest iderntyczny z moim. Jak to jest mozliwe i czy cos moge z tym zrobic? Nie chce blokowac wlasnego adresu w skrzynce, gdyz zdarza mi sie eksportowac cos na wlasny adres. Nie chcialabym tez zmieniac adresu bo jestem do niego przywiazana.
Ten najtajnieszy i najprywatniejszy z moich dwoch adresow mailowych nigdy nie byl podany do publicznej wiadomosci, chociaz podaje go przy roznych zakupach, zamawianiu biletow lotniczych etc.
No to co mam zrobic?
Ministerstwo Edukacji Narodowej się rozszalało:
„Gazeta Wyborcza”: przedszkolak ma samodzielnie i bezpiecznie organizować sobie czas wolny, podejmować rozsądne decyzje i wykazywać zainteresowanie architekturą wnętrz i zieleni. Takie wymagania już od września postawiło przed przedszkolakami Ministerstwo Edukacji.
MEN chce, żeby pięciolatek opanował kilkadziesiąt umiejętności. Poza standardowymi, jak np. mycie zębów czy rozróżnianie strony lewej i prawej ma mówić płynnie, niezbyt głośno albo w skupieniu słuchać muzyki, w tym muzyki poważnej. Powinien też interesować się malarstwem, rzeźbą i architekturą.
Powiem szczerze, że wcale nie wiem, czy moja ośmioletnia córka sama zawsze bezpiecznie organizuje sobie czas wolny….Zwłaszcza jak widziałam ją wychylajaca sie przez okno, albo chodząca po oparciu kanapy, stojacej przy oknie 😯 Uwierzcie mi, ze taki widok lepiej budzi niż beczka redbulla wymieszanego z mocną kawa!!!
Heleno, jeśli choć jeden raz użyłaś tego adresu(np.odpowiadając na czyjś post) może on być wyłudzony z sieci i poddany spamowi.
Zbyt długi wykład na ten temat i tak nic nie daje.
Zmiana konieczna moim zdaniem.
Małgosiu, czytałam.
Nie miałam pojęcia, że w MEN pracują wyłącznie ludzie bardzo młodzi lub bezdzietni 😯
🙁 🙁 🙁
Heleno,to nie jest najgorsza rzecz, która się może wydarzyć, zwłaszcza, gdy płacisz r-ki itp.
Załóż nową skrzynkę pocztową i po koleji zawiadamiaj znajomych.
A jak ja jestem niewiarygodna, co może być, bom stale na naukach u nietoperzycy , tata Bobika Ci napewno poradzi, jak Bobik się ujawni.
Ale ja też potrzebuję Twojej porady. Kociej!Ok?
Tak mi wyglada, Babko.
Kociej to do Mordki prosze. Porad chetnie udziela proszony i nie.
Haneczka, Malgosia.Pamiętajcie,że każdy urzędas chce się wykazać na stanowisku.
Nigdy nie rozumiałam, tych gwałtownych zmian! Wszystko szło w miarę dobrze, one mimo to stale się pojawiały, przcież wiadomo,że :”lepsze jest wrogiem dobrego” znam to z plastyki.
Ilekroć coś zaczęłam poprawiać na lepsze , zaraz to zepsułam.
Nie mam dzieci, ale je bardzo lubię i dlugie lata z własnej i nieprzymuszonej woli z nimi pracowałam od 6 l-atków w Ognisku Plastycznym po dorosłe nieomal „stare konie!!”
Może to taki tred teraz, dzieci wszak nie są, jak my do późna z Rodzicami i takie ma być przygotowanie do życia?
A przy oknie, nagrzanym piekarniku, zelazku i innych niebezpiecznych urządzeniach pilnować niestety trzeba.
Wiadomo,że ta poznawcza natura jest niebezpieczna.!!
Heleno:wygrane pieniadze szczescia nie daja co do
powiekszenia tego tam wiesz to radze to zrobic
/rachunek dostalas/ 🙄 😳
Dzieci mają niesamowite pomysły. I to te bardzo pilnowane i uczulane na niebezpieczeństwa. Raz moja córka przyszła z imprezki urodzinowej kolegi i opowiadała, jak to wyszła dzieciarnia na podwórko i robili sobie sokowirówkę 😯 tzn. wieksze brało mniejsze, bardzo szybko się kreciło dokoła siebie trzymając te mniejsze za rece. Te mniejsze w końcu traciło równowagę i było puszczane. Jeden chłopiec wyladował z fłowa przy pniu drzewa…..
Rysiu, ale powiekszony tez nie gwarantuje szczescia, z tego co jeszcze pamietam….
haneczko,biskup pieronsko dosadny
katolicy maja dylemat
przypomnialem sobie:
david lodge british museum w posadach drzy
„The Britisch Museum is Falling Down”
polecam
Heleno; 😀
Dzieci i ich pomysły… No, dobrze, nic nie powiem na temat dzisiejszej rundy w szkole. Postaram się jak najszybciej wyprzeć. 😉
Pomysłów urzędniczych niestety tak szybko wyprzeć się nie da. One często wchodzą w życie i ścigają nas jak rozwścieczone, obżarte szalejem biurokracji Erynie. 😯
Przyznam się, że do mnie powieści Davida Lodge’a niezbyt przemawiały, nawet mi się wydawały dość wydumane, póki nie uciąłem sobie kiedyś pogawędki z bardzo wierzącą znajomą, która opowiedziała mi o różnych swoich rozterkach związanych z chęcią przestrzegania nakazów i zakazów swojego Kościoła z jednej strony, a zdrowym rozsądkiem z drugiej. Wtedy do mnie dotarło, że ten facet samo życie opisuje. Nie moje wprawdzie, ale jednak wielkiej liczby ludzi.
Rysiu, swietna ksiazka, jak zreszta cały Lodge!
Co do przedszkolaków, to ja bym tych pomysłow tak totalnie nie krytykowała. zaznajomnienie przedszkolaków z muzyka ( także klasyczną) to chyba nic złego, podobnie jak z malarstwem. moje małe b. dzieci ( 3-4 letnie) uwielbiały ogladac albumy z malarstwem i na dobre im to wyszło.W angielskich muzeach widok kikulatków jest czyms naturalnym , często mozna spotkac całe klasy siedzace przed j obrazem i odrysowujace w skupieiniu jakis fragment. . Edukacja muzyczna nier jest delikatnie na najwyzszym poziomie) pani Kierowniczka cos o tym kiedys pisała, o ile dobrze pamietam) i posłuchanie kilku czy kilunastu utworow ( nie muwie ze ma to być Brahms) nikomu na zle nie wyjdzie.
Bobiku,wiekszej niz sadzimy
Co do bp Pieronka, to nawet mi się nie chce pisać. omijając wszystko inne to intelektualnie żenujące, a zdanie że człowiek jest z natury zły, to chyba jakas herezja
Nie wierzę, żeby ktoś tu miał coś przeciwko edukacji kulturalnej od najmłodszego. Ale jak można zadekretować, że przedszkolak ma w skupieniu słuchać muzyki poważnej, lub interesować się rzeźbą i architekturą? 😯 A jak słucha bez skupienia, albo z takim sobie? Albo interesuje się tylko autkami, a rzeźbę ma gdzieś, chociaż po muzeach ciągany jest co drugi dzień? Znam wiele takich dzieci i nie są one bynajmniej umysłowo cofnięte. Gdyby MEN sformułował to w charaktrze apelu do dorosłych, żeby edukacją kulturalną i inną się zajęli, to wszystko byłoby OK. Ale jak ministerstwo ma zamiar rozliczać przedszkolaki z tego, czy są dostatecznie skupione i zainteresowane, to ja w tym widzę jakieś biurokratyczne wariactwo.
A mnie światły Biskup tak wnerwił, że jednak nie oprę się szarpnięciu za sutannę, ale jeszcze nie teraz. 😉
Bobiku, mamy tylko fragment z GW, lubie GW ale wiem tez jak sie czasem takie teksty pisze. To chyba nie sa kryteria ocen tylko jakies dos ogolne tzw „wytyczne” nauczyciel zawsze napisze, ze dziecko ma pisac starranie, ale jak pisze to juz inna sprawa. rzeciez to jest forma apelu, no moze bardziej dyrektywy do nauczycieli i wydaje mi sie ze dla autorow jest oczywiste ze nie przerobia wszystkich dzieci na melomanow i konserow sztuki. Ale sam fakt ze takie dziedziny jak muzka powazna i sztuki plastyczne trafia do edukacji przedszkolnej wydaje sie byc godzien pochwaly.
Sąsiadko, może ja dziś jestem nawet bardziej niż zwykle cięty na urzędników ministerialnych wszystkich krajów, bo musiałem przełknąć kilka praktycznych skutków ich wypocin. 😉
Helena zaczęła wysyłać sama do siebie viagrę i powiększacze, ani chybi odczuwa się już zmniejszony popyt na rynku. Cóż, kryzys…
Heleno:
można jeszcze zablokować adresy. Zablokuj swój adres, słabością tego rozwiązania jest, że nie wyślesz już do siebie viagry, ale będzie spokój 😉
Gdy mojej córce powiedziałam, czego teraz bedzie sie wymagało od przedszkolaków, najpierw powiedziała, ze przecież dzieci są za małe (chodzi o bezpieczne zajmowanie się soba), a jeśli chodzi o znajomość architektury- wykrzyknęła po krótkim namysle- Wiem! Bo te zawody sa bardzo biedne i chcą dzieci zachęcić by jak dorosną , w nich pracowały! 😀
Nie mam absolutnie nic przeciwko edukacji muzycznej czy artystycznej. Rozbawiły mnie wytyczne dotyczące cichego słuchania muzyki, skupienia, bezpieczeństwa. Choć myslę, że jeśli tego Mozarta czy Bacha, albo pogadanek na temat różnic w kolumnach doryckich i korynckich bedzie za dużo, efekt będzie odwrotny do zamierzonego. Patrz- miłość uczniowska do lektur szkolnych. O zabytkach dzieci i tak mają w przedszkolu czy w szkole w pierwszych juz klasach. W stopniu ograniczonym , ale zawsze. Zabytki np. Krakowa, Warszawy i własnej okolicy. Moja córka bardzo dużo się pyta o sprawy zwiazane z historią. Wielu spraw nie jestem jej wystarczająco jasno wytłumaczyć, mimo strarań. Za duzo zagadnień i zjawislk trzeba znać, by pojąć. Gdy rozwijam, wychodzą całe wieczory przegadane. Ile w głowie zostaje?Myślę, ze trzeba wszystko po woli, z umiarem i wielotorowo. No ale chyba najpierw umiejętność pisania i czytania, a potem- architektura przestrzenna 😉 Będzie czas na wszystko?
Ja jeszcze sam do siebie viagry nie wysyłałem, ale kiedyś zacząłem dostawać obelżywe maile od ludzi, którym rzekomo tę viagrę i penisy proponowałem. Też byłem już na skraju zlikwidowania adresu, ale o dziwo, tak jak się to nagle zaczęło, tak się i skończyło jak nożem uciął. Być może rozsyłacze spamu wykorzystują dany adres tylko przez jakiś czas, przewidując że w końcu każdy będzie miał dość i zmieni?
Spamy:Mam tu na ten temat w” Komputer Świat” wiele informacji, ale za dużo by streszczać.W dodatku sama nie wszystko pojmuję.Wiele zależy od administratorów poczty.Niekórzy przegapiaja spamy inni są staranniejsi.Nie tylko Tobie Bobiku takie maile przychodziły, jeśli nie liczyć milionów , które rzekomo wygrałam w nic nie grając(co za luksus!), textów w zupełnie mi języku obcym, którego nigdy się nie nauczę i oświadczyn od płci,że tak powiem”równoległej”,która lubię, ale bez przesady!
Traktuję to jako niesmaczne zabawy ludu polskiego na zasadzie:”wpuść chlopa do biura- atrament wypije”.
A że nick sobie wybrałam „padchadiaszczyj” tym łatwiej psotnikom. 👿
Dzieci: uczyłam dzieci plastyki w przedszkolu i jest to cudowne doświadczenie.Bo co powiecie na taki text:
Justynko wszystkie dzieci malują aniołki, a Ty diabła?
Justynka: anioł jest niepraktyczny, szybko się pobrudzi!!
Czy w tym nie ma filizofii? 🙂