Czekając na sos
Pomidorowy, grzybowy, koperkowy, chrzanowy, kawowy, hollandaise… Nie, Bobik stanowczo nie był w żadnym z tych sosów. Ani w jakimkolwiek innym. Obwąchał bez większego zainteresowania klockowatą zawartość miski, pokręcił się za swym ospałym, zwieszonym ogonem… Bez sensu. Wszystko bez sensu. Życie stanowczo nie zamierzało prezentować mu dziś żadnych falbaniastych różowości. Raczej mnisi kaptur w nieprzytulnej celi.
Nawet dzwonek telefonu zabrzmiał jakoś wyjątkowo apatycznie i Bobikowi w pierwszym momencie w ogóle nie chciało się odbierać. Ale bądź co bądź był to jakiś sygnał z zewnętrznego świata, szczegół, który mógł zmienić kierunek dnia i dodać mu odrobiny pieprzu. Na jakikolwiek napęd od wewnątrz nie było co liczyć, więc zdesperowany Bobik poczłapał do pokoju i sięgnął po słuchawkę.
– Halo – rozległ się uwodzicielski, lekko zachrypnięty głos. – To ja, Inspiracja. Wiem, że czekasz, ale zrozum, śnieg po pachy, mróz ścinający, kłopoty z komunikacją, okres grypowy, nie mam odpowiedniej fryzury i szampana nie dowieźli. Wybacz, nie będę mogła dziś przyjść. Jutro chyba też nie. Tak mi przykro.
„Łże!” – pomyślał Bobik. „Po prostu już jej na mnie nie zależy.” Ale, jako sevrski wzorzec dobrego wychowania, na głos odparł:
– Oczywiście, rozumiem. Bardzo mi cię brakuje, ale wiem, trudności obiektywne. Nie mam ci za złe. Może w przyszłym tygodniu?
– Och, zobaczymy, zobaczymy. – zaszczebiotała jakby nieco mniej zachrypnięta Inspiracja – Strasznie mam dużo pracy, a poza tym trzeba jeszcze odebrać skrzydła z pralni, naostrzyć pazurki, kupić jakichś uniesień na niedzielę, sylaby policzyć, pejzaże oporządzić. Nie mówiąc już o tym, że muszę pójść na ślub chorej siostry…
– No tak – westchnął Bobik – wszyscy mamy tyle na głowie! Kapelusze, czapki, berety, kaszkiety, chustki, toczki, włosy. Tylko niektórych stać na luksus łysiny. Ale będziesz o mnie myśleć?
– O, tak! – wykrzyknęła zbyt pospiesznie i zbyt entuzjastycznie Inspiracja. – Jak tylko znajdę odpowiedni moment, zaraz do ciebie wpadnę!
„Już nigdy jej nie zobaczę” – pomyślał ponuro Bobik odkładając słuchawkę. „Znudziłem się jej, albo znalazła sobie innego. A bez niej życie będzie takie puste. Żeby tak chociaż jakiś sos do tej suchej karmy…”
dzisiaj mialem wspanialy dzien,ogoreczki nietoperzycy
domowo kwaszone w pracy bylem jak zwykle wielki
w domu segregowalem smieci po gotowaniu/odpady takie i
takie/poczytalem troche i blogowalem sympatycznie z
milymi Wami
Bobikowi niech beda dzieki/rys sentymentalny/
brykam do spania pierzyna czeka
😀 😀 😎 😀 😀
Bobiku,jutro poczytam dzisiaj oczy jak szpareczki cieniutkie
😀
Ja już się zupełnie pogubiłem, kiedy ta pierzyna jest u Rysia, a kiedy u Babki 😯 😀
To bylo tak Bobiku:Rys dostał pierzynę, a ponieważ mu bylo za ciepło nie wiem czemu oddał.Potem za nią zatęsknił,więc oddałam itd.A ponieważ pierzyna jest już unikatem, postanowiłam że zostanie w Berlinie u Rysia. 🙂
Gdybyś przypadkiem w kiosku Bobiku trafił na starą gazetę z czołówką:”Babka z Gdyni Miss Wybrzeża!!”koniecznie dla mnie kup!! Tu takiej nie uświadczę. Dobranoc Kochani! 🙂
Dobranoc wszystkim
vitajcie W Nowym Roku !! SZCZĘŚCIA I CIEPŁA tez tego z bojlera. Nie piszę bo myślę,.. co też robić w tym 2009. Postanowienia muszą być malutkie i solidne, innych nie wykonam. Rysiu, ależ ja nigdzie nie widzę ciepła. U mnie -20. Mogę tylko pomarzyć o ciepłych krajach.. ehhhh. Gdybym miała chociaż kota a tu nic…. Idę spać dobrej nocy.. ciekawe czy ktoś coś postanowił na nowy rok. Ubiegłorocznych nie udało mi się wykonać . Trudno.
Widzę, ze zdążyłam choć na życzenie dobrej nocy. Wieczór spędziłam szykujac ciasta na choinkę szkolną u Weroniki. Ostatnie się piecze, zaraz jeszcze Amiga wyciągnę na spacer i też kierunek- łóżeczko.
Jeśli chodzi o ekologię, to obecne akurat w domach choinki…. 😉 Jedni używaja sztucznych bo ekologicznie dbają o lasy, a drudzy- mają prawdziwe bo ekologicznie dbają o niezaśmiecanie środowiska 🙂 Na szczęście- rośnie ilość tych drugich 🙂
Dobranoc
Jeszcze powrot Inspiracji, bo mam wyrzuty sumienia, ze zlinkowalam tylko meki tworcze, bez szczesliwego zakonczenia.
http://www.youtube.com/watch?v=NzQBVvqMOXU
Przesylam troche ciepla fiuuuu – u mnie dzis bylo w granicach +80 (bo sie Wam +5C wydalo troche malo) F 🙂
No tak sobota wszyscy w koszyczku jeszcze śpią i śnią :
Rysiu śni o mielonce i ogoreczkach
PA jest w ogrodach herbacianych
Jarzębinka śni o wyspach jak wulkan gorących
Helena ,że Declan znalazl w koncu tego białego konia i cwałuje
Małgosi śni się ,ze Amigo wychodzi z Niunią na spacerek a ona może choć w sobotę odpocząć
Monice eksperymenty Zosi z ogóreczkami
Babce ,że nareszcie uporala się z picassa
Bobikowi wspaniałe futro
Zonie ,że pociągi są ekspresowe
Wandzie snieg koło domu by mozna suszować na nartach
Haneczce w każdej biblotece kociak puszysty
Fomie ,ze inspiracja zamieszkała w jego domu
kolorowych snów , a kiedy sie obudzicie będzie piękny ranek sobotni mrozny i biały a kawa będzie pachniała w koszyczku 😉
Oj, Niuniu to byłby piękny sen! Przy tej pogodzie 🙂
Miłego dnia wszystkim!!!!
Dzień dobry 🙂 Mnie się śniło, że wyjątkowo wcześnie zasnąłem i o niezwykłej porze wstałem. Okazało się, że sny się czasam sprawdzają. 😀
Więc może i z tym futrem się uda i z całą resztą? 🙂
vitajcie! Ja do kawy a kawu niet !!!
ale co tam , sobota..
Niuniu, koty biblioteczne popieram z całego serca 😀 Wzrost czytelnictwa zapewniony 😀
Wczoraj odbyłam z panem mężem poważną rozmowę na temat pieców kondensacyjnych. Poważną, to znaczy on tłumaczył, a ja próbowałam zrozumieć. To nie jest zły wynalazek. Zasadą główną jest maksymalna efektywność przy minimalnej ilości dostarczanego paliwa. To wymusza skomlikowany system nawiewu i odprowadzania kondensantu (wody). Pan mąż podejrzewa, że piec Heleny, jeżeli jest bardzo nowy, może być przerasowany. Przyjrzałby mu się bardzo chętnie, ale to niestety niemożliwe. U nas jest mnóstwo tego typu pieców najróżniejszych firm, ale z Declanem się jeszcze nie spotkał. Jeżeli jest na gwarancji, a awarie powoduje ta sama część, należy domagać się wymiany całego pieca.
Jarzębinko
jak nie ma kawy ,zle sie rozejrzalaś stoliczek w lwym rogu koszyczka stał , dzbanek pełen kawy a śmietanka i cukier obok , może jeszcze zaspane oczka mialaś 😉
Haneczko
ja z Moją tez ten pomysl popieramy , dzieci by częściej do biblioteki zaglądały , byloby takie 2 w1 😀
Co do pica kondensacyjnego Moja jednej rzeczy nie rozumie , ona 5 lat gwarancji mają , dobrze ,że Twój mąż się z Declanem nie spotkał bo o czym by rozmawiali .Wygląda na to ,ze Twoj mąż się zna na tej profesji a Declan tylko udaje ,że się zna .Przecież unas takich piecy montuje się coraz wiecej , droższe ale efektywność o 25% , wydatek zwraca się szybko szczególnie przy takiej zimie jak ta.Zeby sie uniezaleznic od Declana moze Helena powinna zastanowic się nad zamontowaniem solarów( dla nie wtajemniczonch kolektory sloneczne ).Jaki z tego wniosek lepiej u nas niz w Angli , wszak gdyby się tak psul to juz dawno bylby wymieniony na nowy . Moze nalezy posluchać Tuska i niech wszyscy wracają do kraju 😀
Milego dnia bezawaryjnego 😆 😆
Zwracanie, czyli amortyzacja to temat na osobne opowiadanie. Liczyliśmy kiedyś z panem mężem solary i geotermalne. Szczególnie w przypadku tego drugiego jesteśmy za starzy.
Pan mąż nie ważyłby sie tknąć Declana nawet półpalcem. Nie ma uprawnień na gaz. Ale ponieważ pracuje w instalacjach, zna speców od różnych rzeczy, no i nadowiadywał się latami tego i owego.
Wcale nie chcę, żeby wszyscy wracali. To dobrze, że możemy szukać swojego miejsca na kulce. Jeszcze lepiej, gdy uda się je znaleźć 🙂
Haneczko, moj pies, tfu! piec ma zaledwie dwa lata. Chyba nie jest przerasowany, gdyz nie obiera ziemnikow, nie cyklinuje podlog i nie pisze sonetow. Ma tylko dostarczyc goracej wody i ogrzac 3-pokojowe nieduze mieszkanie z kuchnia i lazienka. Gabaryty bojlera dokladnie odpowiadaja powierzchni mieszkania. Psul sie do tej pory (czyli miesiac temu) dwukrotnie zmieniany wiatrak wewnatrz bojlera. POdejrzewam, ze i tym razem jest to samo. Gwarancja skonczyla sie pol roku temu, w lecie.
Problem w tym m.in. ze u nas tez jest masa firm, ktore te bojlery robia, ale z tego co zrozmialam jest to pic na wode, gdyz wszystkie je wykupila firma Baxi (producent mojego pieca), stajac sie niemal monopolista na rynku. Czesci zapasowe do wsyzstkich modeli robi zatem ta sama fabryka.
I to jest owa oslawiona globalizacja w dzialaniu.
Wszyscy napotkani do tej pory hydraulicy wyrazaja sie o piecach kondensacyjnych jak najgorzej. Najwiekszym problemem jest ta para powodujaca korozje. Tego problemu technicznie nie rozwiazano. Z mojego wyzewnika na zewnatrz nieustannie buchaja kleby pary, kiedy piec nastawiony jest na ogrzewanie domu.
To, ze wszysrtkim te nowe bojlery wysiadaja po krotkim czasie swiadczy chyba o tym, ze pospieszylismy sie ( a raczej rzad JKM) z wprowadzaniemn tych bojlerow zanim gotowa byla przyzwoita technologia.
E. ma jeszcze bojler starego typu oddziedziczony po poprzedniej wlascicielce mieszkania. I odpukac, on sie od osmiu lat nie zepsul – odkad tam zamieszkala. Dba o niego (w lecie wola hydraulika do czyszczenia) i trzesie sie ze strachu, ze bedzie musiala wymienic na kondensacyjny, kiedy jego zywot dobiegnie konca.
Niunia, solary sa dobre w Hiszpanii i Grecji, a nie w deszczowym Albionie.
I Declan, i Alain i ukochany Michael Simpson sa bardzo kompetentnymi fachowcami, jak z pewnoscia jest hydraulik panstwa W. z polnocnego Londynu.
Jestem obecnie skazana na Declana, poniewaz to on dwukrotnie zmienial wiatrak i nie zameirzam placic kolejnych 200 funtow za trzeci. Jesli jest to wiatrak, to musi byc wymieniony.
Heleno, teraz jestem w pracy. Porozmawiam wieczorem z panem mężem.
Żartobliwie mylisz przerasowanie z wielofunkcyjnością. To dobrze. Ciągle rządzi duch, nie ciało 😉
Jakie bucha 😯 Na mój rozum tam nie ma prawa nic buchać 😯 Para, czyli woda powinna być odprowadzana bezpośrednio do kanalizy 😯 On się pewnie jakoś nazywa, ma tabliczkę znamionową. Wyguglałabym go.
nie widziałam tej kawy. Może byłam zaspana, zwykle budzę się około 12 w południe, chociaż wstaję o 7 lub 8. Mówią że na starość mi przejdzie , to chyba znaczy żem młoda..?? Heleno !! czary mary do wtorku piecyk będzie działał. A teraz idę pomieszkać. pa
Heleno , Haneczko
klimat Anglii troszkę bardiej kapryśny niż nas , ale u nas solary się sprawdzają ,inna sprawa to to ,że są jeszcze malo rozpowszechnione . Ogrzewanie geotermalne oczywiście ,że dużo droższe ale i tak ceny już spadają ,są dobre kredyty ekologiczne , ale oczywiście lepiej mieć przy nich 20 lat niż 50 bo wtedy inaczej na to patrzymy .
Haneczko pewnie ,ze niech każdy szuka swojego miejsca , ale kiedy piec nie grzeje to może jednak wracać 😀 😀
Heleno
u nas jest tak samo , każdy instalator naprawiający taki piec musi mieć upawnienia nadane przez producenta Obowiązkowo w czasie gwarancji muisz zrobic przeglady bo inaczej stracisz gwarancję . Jedyne wytlumaczenie Twojej sytuacji to to ,że trafił Ci się wyjatkowy piec czyli bubel i powinien być wymieniony , a skoro naprawa dotyczy tej samej części to usterke powinni Ci zrobic za darmo . Może warto zastanowic się nad kupnem nowego -ekonomia , zlicz wszystkie koszty nie tylko naprawy ale ogrzewania na prąd kiedy nie masz pieca i pomyśl .
Mi z nowym rokiem zepsuła sie zmywarka , koszt naprawy 350 zł niby nie dużo , ale nowa kosztuje 1200 a do tego będę mieć 4 lata gwarancji ( 2+2 ) wybór dla mnie był prosty kupiłam , stary sprzęt ma to do siebie ,że jak zacznie sie psuć to leci.
Para jest odprowadzana takim metalowym kominem, ktory nie jest pionowy, tylko poziomy. Wychodzi na podworko. i bucha ze sciany domu.
Nieluiczni inni z bojlerami juz kondensacyjnymi maja tak samo.
Heleno, to u was tak bucha, bo macie wszystko na zewnątrz. Pana męża zaciekawiła wyspiarska skłonność do wyrzucania instalacji na ściany zewnętrzne. Jak byliśmy u córaska padła spłuczka i woda waliła z rurki na podwórko. Pan mąż zaraz naprawił, ale bardzo wydziwiał.
Jak mogą być korytarze pionowe, to czemu nie kominy poziome? 🙄
Na temat pieców nie mogę się wypowiadać, kiedy nie mam taty pod ręką, a w tej chwili nie mam, więc mogę tylko stwierdzić, że ta cała historia z kondensacyjnymi w Anglii to jest jakiś jeden wielki pic na wodę, w pełnym tego słowa znaczeniu. Jak się zmusza nakazowo ludzi do kupowania niedopracowanej technologii i zarabia na tym jedna firma, to na co to wygląda, no? 😯
Haneczko, ja też jestem za tym, żeby każdy sobie szukał miejsca i żeby to wreszcie odideologizować. Z Berlina do Szczecina wiele bliżej niż z Rzeszowa do Gdyni. Co z tego, że się po drodze przejeżdża przez jakąś umowną linię nazwaną granicą, na której zresztą nawet już paszportu nie trzeba pokazywać? 😉
Niunia, ekonomia z zainstalowania nowego bojlera raczej srednia, skoro dwa lata temu zaplacilam za ten obecny wraz z instalacja 2 i pol tysiaca funtow.
U nas wszystkie zabezpieczenia ida na zewnatrz, poniewaz przed laty bardzo czesto zadrzaly sie zatrucia gazem na smierc calych rodzin przy piecykach do goracej wody w lazience typu ascot. Te piecyki widze wciaz w wielu polskich domach. Tu sa nielegalne od ok. 20 lat – pamietam publiczna kampanie aby je wymieniac. To sa takie wiszace piecyki, z jednym palacym sie pilotem, ktory zapala dwa rzadki gazowych plomykow, jak sie odkreca wode. Te ascoty sa bardzio niebezpieczne jak wiatr wieje w strone domu.
Heleno, piszesz o junkersach, które i tutaj stają się już przeszłością. Zastępowane są właśnie piecami z zamknięta komorą spalania, ale rozwiązania instalacyjne są raczej inne niż u was. Także z powodu tych różnic miejscowy fachowiec jest jedynie słusznym fachowcem. Obyś czekała na niego jak najkrócej!
Wczoraj odwiedzil mnie uroczy robotnik, ktory instalowal nowa deske klozetowa. Wysluchawszy mojej sagi bojlerowej, opowiedzial, ze ma we wlasnym domu piec do gotowania, pieczenia, na ciepla wode i centralne ogrzewaniie zainstalowany 30 lat temu. Piec jest zeliwny, na gaz, co roku sam go czysci i jeszcze ani razu nie wzywal nikogo do naprawy czy wymiany elementow. Ten piec nazywa sie Aga, model jest bodaj z lat trzydziestych i kosztuje tyle co sredniej wielkosci samochod.
I PB mi swiadkiem, ze chetnie bym taka Age posiadla, ale potrzebna jest do niej duza kuchnia i dom z kominem.
Zaraz pokazw jak Aga wyglada,
http://www.foxglovekitchens.co.uk/ranges_aga.htm
Tu jest aga, ktora tylko gotuje, Ale sa agi takze dodatkowo zastepuja bojler. Wygladaja tak sami i sa w roznych zabawnych kolorach.
Bardzo ładna. Pokażę panu mężowi. U nas jest kuchnia i jest komin. Nie ma gazu. I nie ma średniego samochodu luzem. Ale popodziwiać można 😉
Haneczko, agi sa na rozne paliwa, nawet drzewo i wegiel. Sa tez na elektryke, moim zdaniem.
Jest nawet rodzaj z pozoru bukolicznej powiesci w angielskiej literaturze nazywanej „aga saga”. Miejsce akcji – English coutry side, bohaterowie – przyjemna klasa srednia z duzym domem, ogrodem i obowiazkowa aga w kuchni , ale dzieja sie czesto rozne przewrotne zdarzenia (zona pastora ma romans z sasiadka, wiejski weterynarz okrada poczte, ale zakonczenie jest zawsze jakies przyjemne, choc zona pastora niekoniecznie wraca do meza…). Uwielbiam takie czytadla . Joanna Trollop jest b. dobra.
O, kurczę, sam bym chętnie taką agę zaposiadł. W mojej kuchni całkiem by pasowała. Tylko że średni samochód… 🙁
Paliwo jest. To zostaje tylko ten średni samochód luzem 😀
Szkoda, że nie pastor okrada pocztę…
Ale pomyslcie Haneczko, Bobiku – taka aga na cale zycie i dla nastepnych pokolen i na wartosci nie traci, nawet po pokoleniach. A ponoc nic sie nie da porownac z pieczeniem w adze, wychodza ponoc swietne chleby i peczyste.
Aga is a style of life, a nie jakas chromolona kuchenka!
Bobiku o ile pamiętam Agi zaczęły juz dawno być popularne w Niemczech1
Ma temat ustrojstw domowo- kuchennych.Kiedy za komuny wystałam w kolejce lodówkę rasy Mińsk- slużyła bez wymiany uszczelek lat 12 i nadal sluży jako przechowalnia leków w stajni.”Gniot sia nie łamiotsia”
Nowa kupiona( włoska) – uszczelki wysiadły po dwóch latach , a problem w tym,że teraz trzeba sprowadzac całe drzwi, bo uszczelek nie ma.Kolejna to samo!Szwedzka tym razem.
Tak to chyba jest w kapitaliźmie,żeby ludzie mieli pracę. Witam wszystkich 🙂
Toteż myślę Heleno, bardzo myślę.
A osobno myślę, że często nowe jest wrogiem dobrego.
To prawda Haneczko 🙂 🙂 jak miałam sprawną nogę – narzekałam, teraz mam „mową” w gipsie.Nie powiem,żeby byla lepsza! 😡
http://www.flame-works.co.uk/Second%20Hand%20GC3%
20Cream.html
Znalazlam tania uzywana – niecale piec tysiecy funtow plus 500 instalacja.
Sa nawet tansze.
http://www.flame-works.co.uk/Second%20Hand%20GC3%20Cream.html
Jeszcze raz, bo nie wyszlo.
Oswoisz ją Babko. To zajmuje zazwyczaj około 10 dni. Reszta to rutyna. Na końcu zupełnie jak w ciąży „niech się to wreszcie skończy!”.
Jakie 10 dni Haneczko? 😯 6 tygodni!! : mrgreen:
A ja mam Emi!! 😡
6 tygodni gipsu i jeszcze trochę po.
Około 10 dni na oswojenie z sytuacją, czyli pogodzenie z losem i znalezienie sposobu na połamane życie.
Ja mam Emi? 😯
Sądzę, że Emi ma całkiem inne zdanie na temat, kto tu kogo ma ❗
Czekamy, czekamy!
Czekamy na sos,
Na nowy ładniejszy nos,
Na wywabienie plamy,
Czekamy na Declany,
Na Agi, na Niunie
Na totka wyniki,
Na sloneczniki,
Na Rysie :
„wreszcie
wyspisie”,
Na dojrzałość,
Na wiek klęski,
Na to,żeby był
amant bardziej męski,
Czekamy !Czekamy
Na wyjście z bramy
bez gipsu,
Na paczkę czipsów.
Na powicie dziecięcia,
Potem czekamy na zięcia,
Ta poczekalnia
to całe nasze życie!!
Ale przynajmniej
się nie nudzicie!!
No i bardzo dobrze, że czekamy!
Jedno z najsmutniejszych stwierdzeń to „Ja już na nic nie czekam”.
Tylko nie na „powicie dzieciecia”, bron nas Panie B.! Jesli juz, to szczeniaczka, podobnego do Amiga, najlepiej z pasja do hudraulizmu..
Fakt Bobiku, dostałam babkę9 wkrótce będzie 4 lata) za darmo!
Nawet miała nienajgorsze papiery, ale o to nie dbam.
Najpierw krzyczała:” zabierajcie tego psa”,a ja patrzyłam jeszcze granatowymi oczkami, zostanie ze mną, czy pójdę do innych?
Dopiero argument: przecież to prawnuczka Twojej „Pyzi” zdecydował.
I chyba mój wdzięk osobisty? 😯
🙂 🙂 Heleno, tak mi się rymnęło, bo mnie Haneczka sprowokowała ! : smile:
O matko, o mało nie wrzuciłam „hudraulizmu” w google 😆
Pani Heleno my wszystkie zawsze na początku „przeciekamy”, ale do nas nie trzeba wołać Declana. 🙄
Zamiast czekać na przybycie,
zanurz dziób w schłodzonym „życie”.
Zamiast łudzić się Declanem,
golnij sobie whisky z tranem.
Zamiast pod pierzyną brykać,
rąbnij sobie harcerzyka.
Zamiast dusze czuć niemyte,
zmieszaj sobie margaritę.
Zamiast na gipsu kląć skutki,
wypij sobie gdańskiej wódki! 😀
Heleno, wicie i powijanie jest bardzo przyjemne. Reszta, to dopiero schody!
To się może nazywać „zamiastki”. A niedościgłym wzorem jest oczywiście dwuwiersz:
zamiast męczyć prącie w kącie,
głosuj w narodowym froncie! 😀
http://picasaweb.google.pl/terkon11/EmiJakMaAPsinka?authkey=Y4zD4x-5pls#5289649063322369138
Hudraulizm tyż dobry, ale najładniejsza literówka wyszła kiedyś Helenie u Kierowniczki. To było coś o kocicach perskich, czyli persicach, które Helena przeminowała na „piersice”. Nie pamiętam tego już dokładnie, ale chodziło o coś w rodzaju „piersice lubią, żeby je głaskać” 😆
Tak patrzyła mi wyczekująco w oczy,że nie mogłam się Jej oprzeć!Chyba mi przywróciła chęć do życia i czekania na
” nie-wiadomo-co”. 🙂
Babko, na tym zdjęciu Emi wygląda przepoczciwie. Chyba rzeczywiście ze sznaucera to ona ma wszystko, tylko nie charakter. 🙂
W zamierzchłych czasach, w sytuacjach całkowicie nieintymnych, kolega mawiał z rewerencją „Ależ prącię bardzo!” oraz „Moszna czy nie moszna?”.
Babko, jakim cudem przeszło ci przez gardło „zabierajcie tego psa” 😯 😯 😯
Gdańskiej wódki Bobiku!To jest to!!I żeby było więcej zlota, niż wódki!!
To wymysł naszej zdrowo rąbniętej, a uroczej warszawskiej Cioci.Na propozycję:” napije się Ciocia herbaty z rumem?”
-Oczywiście!Bez herbaty !! 🙂
Lepszy Zamek Moszna niż moszna w zamku! 🙄 Zwłaszcza błyskawicznym. 🙁
http://www.photo-photo.at/gallery/list.php?exhibition=266&ee_lang=ger
Haneczko, „zabierajcie tego psa” to jest takie rytualne zaklęcie, prawie zawsze kończące się poszukiwaniem miejsca na posłanko. 😉
A Haneczko to smutna sprawa, pochowałam Najbliższych w stosunkowo krótkim czasie i przy życiu trzymały mnie tylko moje zwierzęta i odpowiedzialność za nie, jak w wierszu Szymborskiej:”Tego się nie robi kotu” i dodałabym: psu.
Miałam wtedy Punię.I nagle w biały dzień ktoś rzucił za mną petardę( było przed Świętami B.N).Odwróciłam się, a Punia
idacą na smyczy już konała na zawał.Do domu przyniosłam trupa. 😡
Parę tygodni póżniej postanowiłam zmienić wszystko, pojechałam szukać mieszkania, tu gdzie las.Wracam, a tam Emi.Chyba ona mnie wyprostowała. 😡
Zawsze to powtarzam, że pieskie jest życie bez psa 💡
Ja pochodzę z takiej rodziny,że zwierzaków u nas było całe roje, podobnie jak dzieci adoptowanych, bądź takich, które ze wsi przyjechały do Gdyni na dalsze nauki.
Nasza Mama po wypadku w Gander już słabo chodząca, pewnego dnia powiedziała: aa mieliśmy dwa psy, to możemy mieć i trzy,(bo trzeba było zabrać ze złych rąk podarowanego szczeniaczka).
W najlepszych czasach w samochodzie nie było dla mnie i siostry miejsca, my „półgębkiem” na tylnym siedzeniu, a trzy olbrzymie settery angielskie rozwalaly się na siedzeniu.
Bobiku, a może zrobimy taki spis naszych psów, i innych zwierzaków, które każdy miał?Może by bylo ciekawie?
W Mosznie opócz „ten tego” jest, a w każdym razie była wspaniała stadnina koni.Moi zawodnicy często tam startowali, jeszcze jakies 10 lat temu.Pałac piękny!!
Dobrze utrzymany!Jak to Poznaniacy.Pruski dryl im nie zaszkodził, jak już się za coś wezmą -robią to bardzo solidnie. : lol :
Herbata z rumem bez herbaty przypomniala mi przygode jaka mialam w srode, kiedy poszlam po wspomniana wyzej nowa deske klozetowa.
Deska byla ciezka jak diabli, mialam jeszcze jakies zakupy i w pewnym momencie tak strasznie zapragnelam czegos niezdrowego do jedzenia, jak np hamburgera z duza miska frytek, ze myslalam, iz zemdleje. Oparlam sie McDonaldowi po drodze i postanowilam wejsc do Marksa i Spencera, do ich barku, zamowic hamburgera, frytki, cocacole i przeczytac gazete.
Przy ladzie nikogo nie bylo, tylko znudzony molodziutki sprzedawca z jakins obcym akcentem.
Hamburger, frytki i cocacola , please – powiedzialam.
Sprzedawca zaklopotany spojrzal na tablice z daniami:
-Hamburgerow nie ma, powiedzial. -Sa tylko cheeseburgery.
– Ale ja chce bez sera – mowie.
– So, you want a cheeseburger with ham?
– No, just a hamburger without a chesse, and without ham.
– So, you want a cheesburger without a cheese?
– Yeah, just a hamburger. And fries. And coke.
– And no ham?
– No ham. Just a hamburger.
– A cheeseburger, no cheese, and no ham ? – upewnil sie.
-Yeah, please. And fries, and a coke.
– One cheesburger, no cheese and no ham – krzyknal w strone kuchni glosem w ktorym slychac bylo nagane: czego to ludzie nie wymysla!
Usiadlam przy stoliku i z ulga wyjelam gazete.
Czekalam 15 minut na zamowienie. Przyniesli w koncu cheesburgera z serem i szynka. Wydlubalam dodatki.
Nie mrugnelam. Sama jestem cudzoziemka.
To się nazywa zaskakująca pointa! Cały czas myślałem, że na końcu przyniosą samą bułkę bez niczego, obficie maźniętą keczupem. 😆
Zamiast frytką się opychać,
wypij gorzały kielicha!
Zamiast z nerwów się napinać,
wybij sobie klinem klina!
Babko, taki spis u niektórych mógłby być okropnie dłuuuugi. Moja mama już nawet nie jest w stanie przypomnieć sobie wszystkich zwierząt, które się przez jej dom przewinęły, zwłaszcza dzikoptasiego pisklęctwa, które było podchodowywane i wypuszczane. Ale bardzo często na blogu ktoś o swoich zwierzętach obecnych i byłych opowiada, więc nic nie tracimy. 🙂
Heleno, piekna historia. Przypomniala mi jakos austriackie karty w kawiarniach: przynajmniej kilkanascie roznych wersji kawy, a przy herbacie – Tee mit, i Tee ohne. Dopiero po drugim czy trzecim razie doszlam, ze chodzilo o obecnosc lub brak cytryny. Co zreszta prawie wszedze nie robilo wiekszej roznicy w smaku…(moze oprocz takich miejsc jak Cafe Schwarzenberger, gdzie bylo troche lepiej).
Zas co do Ag, to malutka przestroga, wlasciwie nie dotyczaca Anglii. Moja przyjaciolka miala taka tu w Concord, i z zalem sie jej pozbyla. Wygladala pieknie i nostalgicznie, nie psula sie, ale caly czas byla wlaczona – nawet w lecie. Lata zas tutaj sa tak upalne, jak zimy zimne (jestesmy mniej wiecej na tym samym rownolezniku, co Rzym). Po jednym takim lecie z ciepla Aga w kuchni, miala zupelnie dosc. W Londynie, to zupelnie inna historia, bo upaly sie jednak duzo rzadziej zdarzaja.
Takie doświadczenia, jak Helena mam z Budapesztu, co poprosiłam( moim zdaniem po angielsku) o herbatę- zawsze dostawałam mleko, którego w stanie niezsiadłym nienawidzę od dziecka.
Helena nas tu angielskiego poduczy, jak widzę.
Jesli wolno o sznauzerach słów parę :To rasa spod Monachium wyhodowana na użytek bauera (stąd pierwsza nazwa: brodacz monachijski)
Te psy z natury rzeczy miały: pilowac obejścia, tępić szczury w oborach i stajniach .Były bardzo halaśliwe, nieufne wobec obcych i maniacko pilnujące wszystkiego.Bardzo bojowe.
Ale przy tem niezwykle karne ( nie mylić z posłuszeństwem!Karność to jest to, co pies sam wie,że mu nie wolno. posluszeństwo to tresura.).
W domu goście herbaty nie mogli sobie posłodzić.Taka była prababka Emi- Pyza.Przed bandziorem mnie obroniła.
Ale w domu piekło wybuchało co 10 minut, nie mówiąc o tem,że oprócz mnie nikt jej nigdy nie pogłaskał.
Nasze polskie sznauzery w początkach sprowdzano z Czech.Kiedy otwarły się granice, hodowcy sprowadzili kilka reproduktorów z Danii i Stanów.Wtedy polepszył się charakter sznauzera, ale eksterrierowo się nieco pogorszyło, włos za miękki,wzrost za duży itd.
Emi ma ojca jakiegoś amerykańskiego championa, co kompletnie mamy w nosie! Ma super rodowód, nigdy nie była na żadnej wystawie, a babka ma uprawnienia sędziego międzynarodowego.Ale babce zbrzydly wystawy, konkurencje.Kiedyś, jak czas i miejsce będzie opiszę Wam co wyprawiają wlaściciele psów i jakie herezje wygadują.
Książkę można napisać!!Pod tym względem kociarze chyba są bardziej ” normalni”.
bobiku o kawkach( bo i ptaków ratowanych u nas bywało też kilka) opowiem Ci kiedyś zabaną historię, ale innym razem.
Babko
a któżby się oparł takim oczom ❗ głaskanko dla Emi przesyłam ja i Moja
Moniko
czy Hermes dostarczył przesyłkę 😀
Moniko, a ja postanowilam, ze nastepnym razem schowam dume do kieszeni i udam sie jednak do McDonalda. bo pamietam jak wiele lat temu w amerykanskiej tv oglaszal sie b. pieknie spiewana piosenka:
Hold the pickle
hold the lettuce,
special orders won’t upset us,
all we want is that you let us
serve it your way!
Have it your way
Have it your way,
Have it your way
Have it your way
At McDonaaaaalds!
We do it all for youuuuu!
Moniko, a czemu cały czas włączona 😯
Jak dla mnie to wystawiać mogą się ludzie, ile tylko chcą (dorośli, nie dzieci!). Zwierzętom powinni dać spokój. Byłam na dwóch wystawach, psiej i kociej, nie podobało mi się i już.
Bardzo lubię w „Mary Poppins” ten kawałek ze szparką w ZOO 😉
Zamiast jadać niezbyt zdrowo,
zastąp żarcie „wyborową”.
Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego ludzie mają takiego kota na punkcie psiej rasowości. Co to za przyjemność wyglądać toczka w toczkę tak samo, jak bądź ile innych psów? Już sama niepowtarzalność kundli sytuuje je daleko przed rasowcami. Nie mówiąc już o innych zaletach. No! 😐
Chyba cos z tym jest – nieustannym wlaczeniem agi – bo ona musi nagrzewac wode. Nie jestem do konca pewna jak to dziala. Ale bardzo mi sie aga podoba. No i pewnosc, ze sie nigdy nie zepsuje – jakiez to musi byc luksusowe uczucie. 🙁 🙁 🙁
Bobik namawia mnie do grzechu. Nie po raz pierwszy. A jak przyjdzie Declan? A pani domu pijana?
Niuniu, przyszla, dziekuje, pozeramy. 😀 A do Ciebie (kokosy + wafle)?
Heleno, moj maz spiewa te piosenke dosc czesto, wiec ja znam. Tez doradzam McDonalda – nie na codzien, ale w ramach diety 80/20, albo 90/10… Do tego jestem mu wdzieczna za dokarmianie meza w sytuacjach mocno przymusowych, za bardzo daleka granica (Daleki Wschod), gdzie jest to jednak instytucja ratujaca przed za duzymi porcjami naprawde trudnych do strawienia, a nawet przelkniecia, przysmakow… Na przyklad lebki kurze z dziobami i oczyma… Dalej nie bede wchodzic w szczegoly. A ostatnio McDonald podaje niezla kawe – organiczna Newmana, nie wiem czy wszedzie, ale w Nowej Anglii na pewno. Naprawde, jak na napoj podawany w papierowym kubku, jest niezla. Pijam ja tylko przy podrozach samochodem miedzy Nowym Jorkiem i Bostonem (zwykle gdzies w Connecticut), zeby nie zasnac, ale naprawde bylam mile zdziwiona.
Haneczko, model Agi, ktora miala moja przyjaciolka musial byc caly czas wlaczony, bo – ile dobrze pamietam – tez podgrzewal wode. Moge sie jej przy okazji zapytac o dalsze szczegoly, ale pamietam, jak sie przez jedno lato meczyla, nie mogac Agi wylaczyc. W Skandynawii i na Wyspach lata nie sa tak upalne i parne, wiec tam to moze byc plusem, a u tutaj – to niestety minus.
Moniko, nie wierze oczom. Czy McD rozwiodl sie z Maxwell House i postanowil sprzedawac wyroby kawowe innej firmy? Dla mnie kawa z McD i ten papierowy kubek pozostana na zawsze synonimem bylejakosci. Chociaz moi niektorzy koledzy amerykanscy i kanadyjscy twierdza, ze ten kubek dodaje wartosci kawie. 🙂
Zamiast pod kimś dołki kopać,
idź tequilli się nażłopać.
Zamiast strasznie się ześwinić,
on the rocks wypij martini.
Zamiast myśleć (na swą szkodę),
wypij Chivas Regal z lodem. 🙄
Moniko
Czekam na Hermesa , wyglądam go , na razie myślę tylko o waflach i kokosach 🙁
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/BialaNiunia#5289695822106324562
Przypomniało mi się, że czytając Hamburgera… tfu, wleźliście mi z tym McD… Więc czytając Frankurta zastanawiałem się, jak właściwie najlepiej przełożyć „bullshit” na polski? „Gówno prawda”, „bzdura”, itd nie zawierają podkreślanej przez autora intencjonalności, a poza tym nie brzmią jak trzeba. Ściema?
Niuniu dzięki!Minie to tylkopatrzeniem w oczy można usidlić, no to usidlila, ale fakt slodka i poczciwa jest, choć ciamajda.
Raz sobieipostanowiłam zrobić sama przyjemnośc w imieniny.Na plaży są dwie sezonowe kafejki i jak to ja zwykle wybiorę to co gorsze.Poprosiłam o kawę, dostałam lurę w kubku, który się wypatrzył z gorąca, a obok 10 m dalej ludzie sobie pili porządne esspreso w ulubionych filiżankach (takich grubych)
Zamiast kawę pić z plastiku
dodaj ginu do toniku.
Bobiku
święte słowa niepowtarzalność kundli sytuuje je daleko przed rasowcami. Nie mówiąc już o innych zaletach. No! czy ktoś ma jakieś wątpliwośći 😆
Zamiast chuci tlumić zew,
pij wieczorem Byczą krew.!
Niunia, zamiast siebie na wystawę możesz posłać to zdjęcie, koniecznie z tytułem „Czekając na Hermesa…” 😀
PA, ja odwiedzam McDonalda wylacznie w sytuacjach przymusowych, takich jak dluga jazda samochodem. Papierowy kubek tez mnie drazni, ale o dwunastej czy pierwszej w nocy, nie sposob nie czuc wdziecznosci, ze ktos w ogole jeszcze cos przy drodze sprzedaje. No i wlasnie wtedy odkrylam te kawe Newmana, organiczna, naprawde przyzwoita, w Massachusetts i Connecticut. Jak chce sie jechac dalej noca, ratujac sie wlasnie kawa przed zasnieciem, to niestety trzeba przyznac, ze ten papierowy kubek jest praktyczny. W przypadkach mniejszej potrzeby bronienia sie przed snem, w McDonaldzie mozna za darmo (sic!) dostac kubek wrzatku, do ktorego wrzucam wlasna torebke niezlej herbaty Allegro (tez mozna dostac w Whole Foods). Herbata McDonalda jest ohydna – ale herbate zawsze duzo latwiej zepsuc.
Zamiast się wychłostać knutem
przepłukaj gardło wermutem.
Bobiku, ale Niuni czekanie jest radosne, bo Hermes jest przez nas uzywany do przesylania niezwykle koniecznych do zycia przesylek ze sniegiem, ogoreczkami, lodami kokosowymi, itp. – wszystko pakowane w nalesniki, kiedy leci ode mnie do Europy. Zreszta radosc i swietlistosc to jest dar i talent, jak kazdy inny, i Niunia akurat go ma. 😀
Bullshit trudno przetlumaczyc, bo jednak nie odpowiada dokladnie sematycznie „gowno prawda”, tylko sie troche zahacza. Chodzi bardziej o mydlenie oczu innym, az w rezultacie i sobie samemu. Wciskanie kitu? Bede jeszcze myslec…
Kurza melodia! 👿 przecież pisałam,że to olewam!!
Mnie się ściema podoba, bo ma w sobie jakąś taką podobną do bullshita kolokwialność, a i znaczeniowo dość odpowiada. Używam też w bullshitowym znaczeniu zwrotu sranie w banię, ale to mi za długie. Powinno być jedno mocne słowo.
Zamiast d… mieć pryszczatą,
zamów sobie mamę z tatą.
Czy ktoś jeszcze w ogóle pamięta taki koktajl?
Zamiast się zajmować gipsem
zwykłą czystą zagryź chipsem.
No jak to pisałam o nim w ub. tygodniu !!Czyściocha z soczkiem!!
Miast codziennej jazdy konnej
napij się marzanki wonnej.
hhaha, marzenie śnietaj nogi!Marzanka rośnie u mnie w lesie i pędzę z niej nalewki.
Naprawiony!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bobik:
BS to „blaga” albo „ewidentna bzdura”. Ja odciety na codzien od mowy ojczystej moge tylko tyle wymyslic. Sa zreszta rozne synonimy tego, zarowno brytyjskie jak i amerykanskie.
Ja lubie brytyjski „poppycock”. To z niektorych filmow brytyjskich, zwlaszcza starszych. 🙂
Zamast modlić się do stówki,
spory łyk wypij żubrówki.
Klawiatura ze szczętem wytarta, literówki będa póki nie kupię nowej.W zasadzie do gra w ciuciubabkę. : oops:
Witajcie wieczorową porą.
Niuniu, zapraszam dziś na naleśniki z mięskiem. Do popicia- pyszny barszczyk czerwony. Moze być? 🙂
Wiem, też wolałabym lody kokosowe….
Miast się chronić pod pierzynę
samogonu wypij krztynę.
Naprawiony? Ano! Ale przyda się kilka zamiastek na wszelki wypadek, tfu, tfu, tfu…
Zamiast przejąć się bojlerem
wypij czystą przed perrierem.
Zamiast martwić się na zapas,
wypij sherry, zagryź tapas.
Zamiast ból uśmierzać proszkiem,
wypij żołądkowej gorzkiej.
Zamiast dzwonić do Declana,
konsekwentnie bądź pijana.
Zamiast płacić za naprawę,
sobie zrób z koniakiem kawę.
Heleno, cieszę sie z tobą!!! Nie ma nic gorszego jak marznąć zimą. Wiem, wiem, jak mawiał klasyk: zima jest po to by było zimno…. 😉 😀
Sciema ma chyba najblizszy zakres semantyczny w jednym slowie. Sranie w banie za dlugie, i sugeruje slowotok, ktory moze, ale nie musi kojarzyc sie z BS. Sciema chwyta nieautentycznosc, o ktorej pisze Frankfurt… Bullshit kojarzy sie z czarujacymi oszustami, amerykanskimi con-men, dla ktorych opozycja prawda-klamstwo gdzies sie rozmyla, i nie ma juz znaczenia.
Malgosiu, a lody kokosowe to ja Ci moge Hermesem podeslac. 😀
Pani Thatcher uzywala slowa „claptrap” z wielkim upodobaniem i i w zabawnych kontekstach.
Babka z Gdyni, porownalbym to do „Russian rulette”. Albo do „a box full of chocolates; you will never know…”
PA, nie chodzi o dosłowne tłumaczenie, bo właśnie ono na ogół jest niewierne. Niektórzy zresztą twierdzą że z tłumaczeniami jest jak z kobietami – piękne są niewierne, a wierne nie są piękne. 🙂 Ja szukam czegoś, co oddaje ducha. Blaga, bzdura, to są wyrażenia już nieco zdostojniałe, zbyt literackie. Musi być coś bardziej „niesalonowego”.
Z mojej klawiatury też się powoli robi pudełko czekoladek. 🙁 Tata twierdzi, że to wszystko przez blogi, ale ja myślę, że to bullshit… 😀
Egri Bikawer nie pomyl z bullshitem
Chyba, ze jestes jak jak prosie upity.
Bobik, mozesz wkrotce zostac poeta-dadaista. 🙂
PA2133 szczera prawda,żeby człowiek wiedział,że się przewróci, to by usiadł.Nawet gołym tyllkiem na śniegu.Helas!! 😡
Pauza.Renowacja klawiatury.Tego się nie da wytrzymać!!!
Małgosiu
już biegnę na szamanko , nie zaczynajcie beze mnie 😆 😆
Jeszcze ostatnia rzecz o BS. Frankfurt podawal zwykle przyklad „I did not have sex with that woman” i „It depends what the meaning of 'is’ is”, jako klasyczne przyklady bullshit, w wykonaniu Billa Clintona, jako klasycznego bullshitter. Learn it from the master…
Eee, żeby dojść do dadaizmu, to by po drodze jeszcze dość dużo sensu trzeba ociosać. Bo nawet purnonsens nie jest jeszcze dadaizmem. 🙂
Moniko, a nie mówiłem? Czysta ściema! 😆
Bo to zalezy, jak definiujemy „sexual intercourse” 🙂 Klasycznie lub nieklasycznie.
Bobik, stworz cos, co bedzie odpowiednikiem fraktali w poezji. 🙂
To ja jeszcze poproszę o definicję molestowania. Czy strzyżenie też mógłbym pod to podciągnąć? Klasyczne, nożyczkami i poprawka maszynką. 🙄
I tak nic się nie umyje do fraktali w naturze. 🙂 Ale i w poezji można by próbować, tylko akurat na blogu mogłyby być pewne trudności techniczne, bo to by chyba o poezję graficzną musiało zahaczać. 🙂
Kiedy slyszysz tupot mew
zimnym piwem daj im wbrew.
Witajcie,
dobrze ze Helena ma juz ciepla wode. Ta historia z Declanem to jak z mojej socjalistycznej mlodosci, kiedy to zrobienie prostych rzeczy wymagalo jakiegos nadludzkiego wysilku, zrywu, znajomosci, nerwow czy dowioza ten sznurek do snopowiazalek czy nie zdaza, a wtedy nie bedzie zboza, chleba, bedzie glod i koniec z nami. No i ci bohaterowie pracy, film „Uszczelka”, czyny spoleczne, szukanie 20-tu miliardow.
Zaluje,ze nie moge sie czasem polaczyc do waszego kupletowania, bo po prostu brak mi talentu w tym temacie.
W temacie psow jestem na biezaco i jak tylko wroce ze spaceru to postaram sie zamiescic fotke moich Dobrych Piesow (to ich wspolne imie, maja tez imiona indywidualne).
Bill C. mial w pewnym sensie racje, bo do klasycznej wersji „intercourse” nie doszlo. Jak to powiedzial Tim Robbins byl to „blow job”. 🙂 Czyli kazuistycznie, bylo OK.
Wspominajac fraktale myslalem o poezji tworzonej z pomoca komputera, czesto przez przypadek. 🙂
Bobik fraktala przecież gołym okiem widać samopodobny do siebie , nieprawdaż 😀 😀
http://www.wowil.coldlight.pl/rudera/img_dom/5097bobik.jpg
Królik
nareszcie ja się doczekać już nie mogę ,auuuuuuu 😉
A skąd się tu tych kokietów i kokietek tyle bierze? Co chwila ktoś się zarzeka, że wierszykować nie umie, po czym sadzi bardzo zabawny wierszyk. 😯
Mniej kokieterii, więcej tfurczości proszę! 😆
Moniko
melduje ,że Hermes przesylkę dostarczył 😀 😀
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Niunia1#5289728137249279522
Niuniu, za takie spojrzenie, to ja zaraz sie zabieram za pakowanie nastepnej przesylki! 😀 Babka czekoladowa na brazowym cukrze plus kielbaski moga byc? 😀 U nas w ramach chaosu wychodza ciekawe mieszanki…
… 😳 …
Niunia, wcale nie wygląda, żebyś skakała z radości. Nie przesadziłaś przypadkiem z konsumpcją? 😀
To jest rozmarzenie w oczach, towarzyszace zblizajacej sie drzemce po sutym posilku. Nastroj odrobine refleksyjny, ale jakby Niunia przesadzila, to w oczach byloby cos innego… 😀
Moniko, Bobiku
tak się wygląda po konsumpcji 😆 😆
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Niunia1#5289745385948275106
Moniko, Niuniu, wy tak stale o jedzeniu?Mniam ::sad:
Klawiatura mnie do furii doprowadza.Mam tu sklep pod bokiem, ale nie wychodzę.Ale to nie jest pocieszające,że po 2 miesiącach klawisze niektóre są ślepe.
Bobiku!Twój Tata ma pewnie duzo racji, ale ja bloga jeszcze nie piszę, chociaż pisze sporo.
W dodatku ja się szybko przywiazuję, więc będzie mi szkoda wyrzucić, bo dość zgrabna .Szkoda,że nikt jeszcze nie wymyślił sprzedaży klawiszy luzem 😡
Emi
Monika ze mna a ja z Nią prowadzimy niekonczącą się rozmowę : o niebie , usmiechu , rodości , podrózach , bliskich i dalekich , eksperymentach Zosi , a że przy tym male co nieco wszamiemy sama rozumiesz 😆 😆
Heleno 😀 😀 😀
Bobik, ja używam „pieprzenie w bambus”. Długie, ale pozwala sie wyżyć 😉
Moniko, pozazdrościłem pełnego sytości i rozmarzenia wzroku Niuni. Też tak chciałbym…Gdyby Hermes wybierał się w moje okolice, to ….te lody kokosowe…..byłbym dozgonnie wdzięczny. … 🙄 Tysiąc machnięć ogonem na cześć Twoją, Zosi i Matyldy. 🙂
A. owszem, „pieprzenie w bambus” należy również do mojego repertuaru. 🙂
Zosie to ja jaknalepiej rozumiem.Narobilam tyle eksperymentów ,że do końca życia mi starczy.Nie było to wprawdzie wtykanie widelca w plazmę, ale nagich drutów w kontakt, popalania petów po wujku, głaskanie ogiera po pęcinie(, wysiadywanie w budzie z groźnym owczarkiem podhalańskim). Te dwa ostatnie skończyły się:kopem w splot słoneczny (ogier)i nadgryzieniem łuku brwiowego(podhalański), który trzeba było szyć.
Z tego też powodu mam jedną brew nieco wyżej, co nadaje
mojej twarzy lekko zdziwiony wygląd.
Koledzy w liceum mówili do mnie :ty córko Rokossowskiego, bo podobno marszałek miał ten sam feler.
Potem już były młodzieńcze eksprymenty, następnie wieku dojrzałego, wreszcie sieciowego.Skutków najgorszemu wrogowi nie życzę!:smile:
Zosia , to moja bratnia dusza ! .
A tu moja poprzedniczka Punia wylęgająca nasze dwa kotki- podrzutki.Szary to Lulek, obecnie waży 10 kg.Dobranoc wszystkim!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/PuniaWychowujeKicie?authkey=rzASIuFD5iE#5289775455777498434
Amigo kochany, juz sie robi, zwlaszcza, ze Ty rosniesz. 😀 😀 Kokosowe w nalesnikach, do tego kielbaski w ciescie czekoladowym. 😀
Babko, Niunia ma racje – miedzy nami podrozuje taki maly misz-masz strawy duchowej z szamankiem, posylany Hermesowa poczta. 😀 U mnie w domu jest nieustajacy chaos, glownie, ale nie tylko, dzieki Twojej bratniej duszy, czyli Zosi, wiec tak sie wszystko miesza, troche jak te baletki Zosi, z ktorych jedna byla pod kanapa w salonie, a druga wrzucona do koszyka z praniem. Uniknela zamoczenia tylko w ostatniej chwili, i dotad trwa sledztwo, czy to bylo w ramach eksperymentow, czy tez czysty przypadek… 🙄 Chetnie Ci Hermesem cos milego podesle – nie musi byc jedzenie, jesli to akurat Cie nudzi, moze jakis malutki eksperymencik? 😀
A zdjecie Puni sliczne – dumna psia-kocio mama. 🙂
Wszystkie psy są piękne z natury rzeczy, chociaż prawda, że niektóre są jeszcze piękniejsze. 😀
Mam nadzieję, że Królik nie zapomniał o obietnicy wstawienia Dobrych Piesów. Ja w każdym razie nie mam zamiaru zapomnieć. 😉
swirki swirki
pogubilem sie 🙄 kto tu gire zlamal?
Moniko , bardzo dziękuję za przepyszny zestaw. 🙂 Tymczasem w oczekiwaniu na Hermesa, udaję się na spacerek, a potem- spanko.
Dobranoc wszystkim! 🙂
No tak dziś niedziela , wszyscy smacznie śpią :
Helena szczęśliwa ,że bojler działa
Amigo marzący o lodach kokosowych
Monika szczęsliwa z kolejnego eksperymentu kulinarnego
Bobik i Niunia pamiętający o zdjęciach Dobrych Piesów
Babka odliczająca ile zostało by zdjąć ten gips
Haneczka od czasu do czasu lubiąca się wyżyć
PA marzący o wyśmienitej kawie w McD
Emi czekająca cierpliwie na swój spacer
tylko Skowronek rozkojarzony za pozno wpadł do koszyczka wszyscy już smacznie spali i nie chcieli posłuchać go
Kochanie kawa w tym samym rogu koszyczka , to informacja szczególnie dla rozespanej Jarzębinki
Dzien dobry wszystkim!!!!!!!!
Do sosu – http://portalwiedzy.onet.pl/4868,11123,1525781,1,czasopisma.html .
Zapomnialam , nie wiem czy wszyscy zwrócili uwagę na Punie , popatrzcie
http://picasaweb.google.pl/terkon11/PuniaWychowujeKicie?authkey=rzASIuFD5iE#5289775455777498434
gdyby ludzie brali częściej przykład z nas swoich czworonogów świat bylby piękniejszy i cieplejszy .Czy buzki Wam się nie uśmiechają gdy patrzycie na to zdjęcie , zalożę sie o porządną kość ,że tak . Teraz wracam do swoich obowiązków ide pilnować Mojej 😀 😀
Moniko
ten link , który wstawiła Tereska Moja mówi to coś w sam raz dla Zosi , może plazma odpocznie 😉
Dzień dobry!
Uwaga uwaga!
Instrukcja postępowania z tekturową rolką po papierze toaletowym. Trzeba obwarczeć, porządnie obszczekać, jednocześnie wycofujac sie na bezpieczniejsze pozycje. Po drodze zgarnąć towarzysza- przytulankę. W razie czego będzie robić za tarczę 😉 😎 Czynność powtórzyć parokrotnie, a gdy się upewnimy, ze rolka nie chowa niczego w zanadrzu, co mogłoby nas niemile zaskoczyć- rozszarpać!!!!! 👿
Czesi lepsi – http://lewica.pl/blog/foltyn/18461/ .
Witajcie Kochani,
Amigo ja jeszcze miszczę z zapałem godnym lepszej sprawy
tekturowe rolki po papierowych ręcznikach( szkielety trzechkróli) bardzo się to nie podoba naszym kotom,bo wolą toczyć.Ale też lubię nosić wszystkie kapcie, nazywane na mój i babki użytek w domu:”gacie”.Skąd to się wzięło?Jak babka ubiera dress, ja go ciagnę za nogawkę, na własną szkodę, bo to opóźnia wyjście.
Zauważyliście,że w każdej zepsionej rodzinie istnieje swoisty rodzaj porozumienia się z właścicielami?Nieraz goście nie bardzo rozumieją takie nazewnictwo.
Np.u nas „wycierku” znaczy,że trzeba łapy wytrzeć.
„Buzieczka” to wycieranie brody po jedzeniu.
Skowronku, chyba już wiesz,że” gira złamana” należy do mojej babki i ona Ci teraz bardzo zazdrości, że masz ” skrzydełka, jak… skowronek”.
Wszystkich pozdrawiamy, czekamy na psy królika ( no właśnie, to swoiste nazewnictwo !) psy krolika nie znaczą,że to króliki aportują psy! : smile:
Dzień dobry 🙂 Nie mogę sobi wyobrazić, jak ten lokal by funkcjonował, gdyby Nietoperzyca nie zajmowała się przygotowaniem śniadania i parzeniem kawy. Ale jak dotąd na szczęście sprawdzają się słowa wieszcza:
Nietoperzyca kawę robi,
Niunia szczeka gdy dnieje.
Ktoś nie śpi, żeby spać mógł Bobik,
to są blogowe dzieje. 😀
Amigo, bardzo Ci się chwali, że w tak młodym wieku wykazujesz na tyle rozsądku, żeby najpierw obadać sprawę, a dopiero potem rozszarpywać. Już niejednemu psu uratowało to życie, albo przynajmniej honor. Media mogłyby się tego od nas nauczyć, ale jakoś nie chcą chcieć. 🙄
Przy okazji powiedz Twojej, że taka większa rolka, z kuchennego papierowego ręcznika, to dopiero jest godny przeciwnik! 😀
O, widzę że Emi z tymi większymi też już staczała pojedynki. 😀
Nietoperzyco Kochana, czy to nie będzie wykorzystywaniem Twojej dobroci, jeśli ja na śniadanie poproszę o herbatę z mlekiem ?Kawę zrobie sobie sama ok. południa. 🙂
Tereso, w sprawie WOŚP akurat się zgadzam, że to nie zastąpi zmian systemowych i wręcz może czasem służyć mydleniu oczu. Dokładnie takie samo zdanie miałem np. w sprawie zbiórki na blogach pieniędzy dla jednej osoby, co w niczym nie zmienia losu ani tej osoby w dłuższej perspektywie (a wręcz może zachęcić do życia z darowizn), ani losu innych będących w podobnej sytuacji ludzi. Tylko że w przypadku WOŚP wziąłbym jednak pod uwagę aspekty nieekonomiczne. Pokazanie całej rzeszy młodych ludzi, że istnieje inny model samorealizacji niż egoistyczny, uwrażliwienie na potrzeby innych, skanalizowanie energii w akcji charytatywnej zamiast prania się po pyskach i robieniu zadym, czyli w sumie propagowanie (bardzo skuteczne!) altruistycznych postaw – to są rzeczy służące budowaniu tzw. kapitału społecznego, czego nie należy lekceważyć.
Babko, a o której u Ciebie jest południe? 🙂
http://picasaweb.google.pl/terkon11/ZdjCia?authkey=2-t8EtRDbMA#5289995205561142818
Oto do czego służą papierowe ręczniki.Zdjęcie robiły w szkole dzieci,szalejąc przy tem,więc jednen z trzechkróli wygląda, jak lekko nawalony.
Dziś Wielka Orkiestra Światecznej Pomocy, proponuję klikać częściej u Bobika w pajacyka, w końcu nie ważne z jakiej kasy pomoże się dzieciom.
Zwykle jestem o tej porze na Bulwarze, gdzie pełno wolontariuszy, a przy okazji załapuję się na wspaniałą grochówkę marynarską( Mar.Wojenna w ten sposób wspiera WOŚP).Po raz pierwszy od 17 lat nie wyjdę, będę klikać w Bobikowego pajacyka. 😡
hah Bobiku, niedyskretne pytanie, ale po starej przyjaźni Ci zdradzę,że od czasu jak wyleguję gipsa,musisz dodać z godzinkę. 😳
W pajacyka nie opłaca się klikać częściej niż raz dziennie z danego komputera, bo i tak tylko tyle się liczy.
Babko
Moja mówi z przyjemnoscią, w ferworze zapomniała w prawym rogu stała herbatka chyba byłaś zaspana jak wczoraj Jarzębinka , ale o mleczku rzeczywiście zapomniala , moze dziś starczy Ci śmietanka leży koło kawki ,jutro mleczko bedzie stało na swoim miejscu 😀
Nie sądzę by WOŚP miała ambicję zastępować system. W wielu krajach, zamożniejszych i dużo lepiej zorganizowanych prowadzone sa publiczne zbiórki na różne cele. Wiele tych zbiórek jest uzupełnieniem działalności państwa i nie widzę w tym nic złego. w UK, przed 11 listopada zbiera sie na pomoc dla weteranów( każdy ofiarodawca dostaje czerwonego maczka-poppy- i w tych dniach każdy od królowej i premiera po sprzątaczy w metrze ma ta taki znaczek,coś jak serduszko WOŚP), a przecież pomoc dla weteranów wojennych to zadanie is prawa państwa. kiedy moje dzieci chodziły do szkoły w Londynie była duża szkolna akcja na rzecz modernizacji boiska. zebrano kilka tysięcy funtów( przez cały rok) i boisko przebudowana. a była to państwowa podstawówka.
Dlaczego publiczna zbiórka ma być mydleniem oczu??
Skrajnie lewicowa krytyka WOŚP ( przywołana w linku przez Teresę) dziwnie współbrzmi z ta skrajnie katolicka. Jednym i drugim chodzi o to by sprawami obywateli zajmowała się wszechogarniająca instytucja ( państwo, Kościół).
Proponowałabym trochę mniej ideolo.
Tak, tak, oskubac bogatych i rozdac biednym.
Jeszcze tylko krazownik Aurora by sie przydal i jakis trybunal rewolycyjny. Rozwiazania wyprobowane, sprawdzone i skuteczne na wiele pokolen 😆 😆 😆
Sąsiadko, ja też nie przypuszczam, żeby ambicją WOŚP było zastępowanie systemu, ale jest niestety taki mechanizm, przede wszystkim w krajach biednych, źle zorganizowanych i o niskim poziomie świadomości ekonomicznej i innej, że na żądania zmian systemowych odpowiada się: a po co, przecież to załatwiają takie a takie akcje/organizacje filantropijne. W tym sensie filantropia może (nie musi!) służyć mydleniu oczu. Ale oczywiście jest w tym wszystkim aspekt pozaekonomiczny i pozapolityczny, o którym pisałem i którego nie należy wylewać z kąpielą.
Jeszcze inną sprawą jest publiczna zbiórka w zakresie lokalnym i na lokalne potrzeby. Wiadomo, że państwo nie wszystko może zapłacić i załatwić (i nawet lepiej, żeby tego nie robiło), więc dobrze jest, jak lokalne społeczności się organizują i próbują załatwiać różne sprawy we własnym zakresie. To nie ma nic wspólnego z zastępowaniem państwa.
Jak chodzi o mniej ideolo, to popieram. 😀 Nadmiar ideolo zawsze prowadzi do tego, że zaczyna się widzieć rzeczy tylko z jednej strony, a one zwykle mają ich kilka. 😉
Niuniu dzięki,śmietanka to jest to! : smile:
Żona sąsiada wyraziła to, co i ja myślę, a Bobik wspomniał o stronie wychowawczej tej akcji.
Chyba to nasza narodowa przywara,ktoś coś zapoczątkuje , wpadnie na pomysł, kiedy się pomysł dobrze sprawdza zaraz, albo kilku ” ojców „sukcesu się znajdzie, albo przeszkadza
Oprócz tego co WOŚP ROBI MATERIALNIE, NIE DA SIĘ UKRYĆ
ze wielu JEDNOCZ, a także rodzi poczucie,że nie są niepotrzebni.Róbmy swoje!!
Tak się rodzą małe ojczyzny przyszłości znane od dawna w Niemczech i Francji i ani kościół jakiegokolwiek wyznania, ani lewica, ani prawica, jeśli nie chcą wspierać niech nie przeszkadzają !!
Bobiku, a to sobie poklikałam w pajacyka nie wiedząc,ze tylko raz. Dzięki za wyjaśnienie.
Żono sasiada, pozwolisz, że się podpiszę pod twoimi słowami? 🙂 Chyba lepiej jak szpitale są pełne sprzetu ze zbiórek WOŚP, a dzieci uczą się pierwszej pomocy w szkołach całej Polski, niż tego by nie było? 😉 Organizacja zbiórki jest bardzo przejrzysta, pieniądze się nie marnują. Dlaczego deprecjonować takie akcje? Bardzo ważne jest też wyzwolenie w społeczeństwie działań , o których wspomniał Bobik. Czy to WOŚP czy akcja Caritasu, czy np. jakiegoś Koła Gospodyń Wiejskich- pracy do wykonania jest tyle, ze starczy i dla „Państwa” i dla wszystkich. Byle tylko chęci nie zabrakło.
Zresztą już tu pisałam i nie będę się powtarzać, że lepszy konkret niż gadanie czy dawanie pieniedzy bez możliwości weryfikacji ,na co poszły.
Szczerze mówiąc Bobiku, ja nie nigdy chyba nie slyszałam w Polsce podczas dyskusji o służbie zdrowia, nie róbmy tego czy tamtego, bo jest WOŚP. Natomiast co roku słyszę podczas zbiórki, nie dawaj na Owsiaka bo to państwo powinno dać.
średnio mi sie to podoba, jak ktoś nie chce to niech nie daje , przymusu nie ma, ale dlaczego kwestionować przy okazji sensowność całej akcji?? Mnie w WOŚP najbardziej fascynuje fakt że odbywa się co roku już przez 17lat. Czyli że coś trwa, staje sie tradycja, i nie jest to tradycja obchodzenie kolenej rocznicy powstańczych klęsk. trwa coś pozytywnego. Juz samo to jest wartością z której jak sadze Polacy ( Ci co dają i ci co zbierają) mogą być dumni.
PS.W Czechach każda wizyta u lekarza ( u rodzinnego tez) jest płatna, niewiele , ale jest. To lepiej w tych Czechach czy gorzej?
Heleno, a czy nie czujesz podskórnie,że historia zaczyna zataczać wielkie koło?
Inne tylko są warunki techniczne i polityczne.Rozdymanie balona wkońcu kończy się tym, iż on , albo pęknie i wypuści tylko nagromadzone powietrze, albo … eksploduje!!
Otóż to jak mi tylko ktoś mówi:”tam nie dawaj” to ja przez przekorę daję.mam własną nie przymuszoną wolę.
Dla mnie , choć może to zabrzmi nieco górnolotnie,dużą satysfakcja jest , kiedy dzieciaki Owsiaka wspierające autentycznie się cieszą.
Kiedy żyła nasza Prezydent Gdyni Fr.Cegielska-nosiłam obrazy na aukcję WOŚP i wielu moich kolegów.
Wychodziliśmy przed licytacją!To ONA potrafiła wycisnąć z naszych prac najwięcej kasy.Nabywca, jeśli chcial poznac autora osobiście- mógł go znależć.Umawialismy sie,że to nie nasze świeto i nie my gramy tu pierwsze skrzypce.
Rozwiazania systemowe moga kazdemu zapewnic PRAWO do wczesnej diagniostyki raka czy mozliwosci korzystania z najnowszych terappii, Ale NIGDY, nawet w najbpgatszym panstwie nie zapewnia DOSTEPU kazdemu do najlepszych zdobyczy medycyny, ktore musza byc niestety reglamentowana wedle tabel statystycznych i mozliwosci finansowych danego osrodka zdrowia. I udawanie, ze „system” wszystko rozwiaze jest wlasnie chowaniem glowy w piasek.
Chirurgiczny mikroskop uzyty w czasie mojej operacji w zachodnim Londynie, otrzymal szpital nie dlatego, ze rzad co roku zwieksza naklady na sluzbe zdrowia ( a zwieksza!), tylko dlatego ze jeden bogaty zydowski filantrop zalozyl fundacje i poprosil innych o zrzutke. Dzieki niemu i nim mam pieknie wyfasowana prawa piers w zastepstwoe tej amputowanej. Nie boje sie przechodzic kolo lustra i budze sie co rano czujac sie jak kobieta, a nie okaleczona pokraka.
Pokaze kazdemu za drobna oplate na WOSP lub inna doroczynnosc wedle uznania. 😆
Nie, nie czuje, ze historia zatacza kolo, tylko, ze polska lewica jest umyslowo leniwa i niczego sie nie uczy poza Kapitalem Marksa. Bardzo chcialabym miec w Polsce cywilizowana lewice, ktora postulujac hasla wolnosci, rownosci i solidarnosci, nie tkwila w drugiej polowie XVIII stulecia, tylko przyjrzala sie jak dzis swiat wyglada i czy skubanie bogatych ubogaca biednych.
Według moich odczuć, (które nie muszą się zgadzać z innymi) ludzie jednak muszą się organizować w grupy formalne i nie formalne, o czym Helena najlepiej wie.
System ma być tylko na tyle przyzwoity, by nie przeszkadzać.
Chyba nie będę się więcej wymądrzać, całe życie funkcjonuję na spontaniczności, co mi zresztą nieraz szkodzi. 😡
To są po mojemu dwie różne sprawy. Jedna to pytanie o to, jaką się ma wizję państwa – darwinowska dżungla, każdemu po równo, czy też coś pomiędzy i na ile pomiędzy. 😉 I tu nie należy mylić rozwiązań sytemowych z doraźną filantropią. Dyskusja na te tematy jest zresztą w dużej mierze teoretyczna i dużo czasu upływa, zanim wypracowane stanowska przekładają się na konkrety.
Rozwiązania sytemowe niekoniecznie muszą oznaczać skubanie bogatych, aczkolwiek często odwołują się do poczucia solidarności społecznej, tzn. wykorzystują skłonność bogatych do podzielenia się częścią forsy w interesie ogółu, ale i własnym, bo co komu z rollsa jak nie ma dróg, po których można nim jeździć. 😉
A druga rzecz, choć w wielu miejscach z pierwszą związana, to potencjał altruizmu w społeczeństwie i możliwość konkretnego zrealizowania go. Widzenie tego tylko w kategoriach polityczno-ekonomicznych jest krótkowzrocznym nonsensem, a deprecjonowanie z pozycji ideolo najprawdopodobniej motywowane zaślepieniem albo chęcią wykoszenia konkurencji.
A ja jak zwykle Panu B. świeczkę i diabłu ogarek. 😀 Generalnie popieram rozwiązania systemowe, bo przyjemniej się żyje w państwie dobrze zorganizowanym, ale właśnie życie w takim państwie nauczyło mnie, że zawsze pozostają obszary nieuregulowane i samoorganizowanie się społeczeństwa w celu poradzenia sobie z tymi „dziurami” jest olbrzymią wartością, którą należy traktować poważnie i popierać. Czyli obiegam sprawę w kółko i usiłuję ją obwąchiwać z każdej strony. 🙂
No to ja jeszcze tylko dorzuce, ze lewica w Polsce jest gnusna, oblduna i populistyczna. I bron Boze nie bedzie walczyc o nic za co moze dostac po uszach: rzetelne rozdzielenie Kosciola od Panstwa i systemu swieckiej edukcaji, o prawa kobiet do decydowania o wlasnej rozrodczosci, o przestrzeganie nawet restrykcyjnego prawa do aborcji, o wychowanie seksualne w szkolach, o dostep wszystkich kobiet do srodkow antykoncepcji, do likwidacji domow dziecka. Nie bedzie tez walczyc z przejawami rasizmu, chocby na stadionach, i nietolerrancji. Za to wszystko mozna oberwac. Nie lepiej wzywac do wiekszego opodatkowania zamoznych i podgryzac Owsiaka?
Tfuj.
A ja dalej jadę z tym koksem 🙂
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Kicie?authkey=gGAVGgcWJII#5290035015111305426
W tym roku pieniadze idą na walkę z nowotworami u dzieci. Czy może być szczytniejszy cel? Wiele razy słyszałam, jak onkolodzy dziecięcy żalili się, że NFZ nie pokrywa kosztów leczenia małych pacientów. Np. leki można kupić tylko w dawkach dla dorosłych, nie można nadwyżki przechować, NFZ zwraca za rzeczywista , zużyta ilość leku. Reszta do kosza bardzo często i jako strata dla szpitala. Przy takich póki co rozwiazaniach systemowych szpital moze sobie pomarzyć o nowej aparaturze. Owsiaka chwalą fachowcy, że nie idzie na ilo.sć tylko jakość. Kupuje najlepszy, a co za tym idzie – często najdroższy sprzet. A mógłby wydać pieniądze na bardzo dużo badziewia zbierającego kurz po kątach, za to chwalić sie rekordowymi liczbami… 😉 Jego akcja została zweryfikowana przez te lata. Większość społeczeństwa wie, że żadna złotówka tam się nie zmarnuje.
Owszem, bardzo duże tfuj.
Heleno, na szczęście likwidacją domów dziecka zajęła się PO. Choć sama słyszałam, jak posłankI SLD i PiS krytykowały umieszczenie w ustawie daty końcowej przekształceń.
Owsiak rulez!
Ale w tym roku do naszej szacownej placówki nie przyszedł i będę musiała go poszukać po pracy.
Pod złym zdaniem o (większości) polskiej lewicy muszę się, niestety, podpisać. Tylko czy to (przynajmniej na wierchuszce) naprawdę jest lewica, czy grupa osób, która prąc do władzy postanowiła zagospodarować sieroty po realnym socjalizmie, przy pomocy dobrze znanych tymże sierotom grepsów?
A poza tym, chociaż sam użyłem przed chwilą terminu „lewica”, powtórzę raz jeszcze, że Kartagina… a, nie, przepraszam, że podział na lewicę i prawicę przestał już w ogóle odpowiadać rzeczywistości i można się nim posługiwać tylko nader umownie. 😉
Dziendobry,
spoleczny aktywizm jest bardzo potrzebny. To, ze chcemy robic cos sami dla siebie i ludzi dookola nas. Nie moze byc lepsza biernosc i przekonanie, ze wszystko powinno przychodzic od struktur panstwowych. Oczekiwanie pomocy tylko od gory to takie centralne planowanie, ktore ubezwlasnowolnia.
Teraz ide pracowac nad fotkami Dobrych Piesow.
Podpisuje się pod Bobikowym textem bez zastrzeżeń.Nadal tkwimy w czymś co własnie Bobik zdefiniował przed chwilą.
Ale też odbiegliśmy od tematu znacznie.
Niezależnie od poglądów politycznych, a już pisałam tutaj (autor bloga ma zaiste nieziemską, psią cierpliwość),że są dowody na zorganizowane małe społeczności i z tego powodu nawet się nie rozgłasza ich sukcesów w mediach.
Widziałam takie W Niemczech( Dolna Saksonia,Szchlezwig -Holstein ) i we Francji.Przeyjemnie było posłuchac i popatrzeć, jak mieszkańcy małej pipidówki potrafią sobie zorganizować różne pożyteczne społecznie akcje,świetnie się przy tem bawiąc.
I nie ma to nic do rzeczy z ich politycznym poglądami.
We współczesnych, bardzo skomplikowanych strukturach państwowych i społecznych są rzeczy, które da się załatwić tylko centralnie i są rzeczy, których w żaden sposób nie da się załatwić centralnie. Przydałaby się, wzorem AA, mądrość, żeby odróżnić jedne od drugich i odpowiednio do tego działać. 😉
Kocie Mordechaju,patrz link.Czy Ciebie też karmiono 16 lat temu kocim mlekiem z proszku?Puszka za 15 zł wówczas kosztowała, starczało na 3 dni.
ja uważam,zhttp://picasaweb.google.pl/terkon11/Kicie?authkey=gGAVGgcWJII#5290035015111305426 jak kto chce, znajdzie dla swojego serca ujście w ten, lub inny sposób.Te koty u góry to niejako przenośnia. 😡
Przepraszam Bobiku ten 2-gi link mi sam wskoczył!
Pewnie się nietoperzyca i niunia za mnie będą wstydzić. 😳
No, nareszcie króliczku! Tego nam potrzeba.
Pieski drapiemy za uszkiem,krolika glaskamy z futrem.
: smile:
Babko, Twoje kicie cudne. I ta ogromna butelka przy ich malym rozmiarze. Dobrze sie lacza z ta kawa i herbata od Niuni i Nietoperzycy, do niedzielnego sniadania podczas kolejnej sniezycy. 😀
Bobiku, masz racje z ta Kartagina, ale zauwazylam, ze na codzien jednak nie ma na razie lepszych skrotowych okreslen, wiec terminy lewica/prawica (w Ameryce ostatnio progresywny/konserwatywny) dalej pokutuja, coraz bardziej nie przystajac do rzeczywistosci. Moze zreszta one zawsze bardziej przystawaly w teorii niz w praktyce? A „lewica” polska mnie irytuje w nie mniejszym stopniu niz Helene i Haneczke.
swirki swirki
z zeglarskim pozdrowieniem a hoj!!!
do babki …
i ?anko
z lewica czy prawica masz klopoty?
swirki swirki
No tak coś mam z nietoperza a może i słonia wielkie uszy , nadstawiłam je dzisiaj by posluchać o czym też ludzie rozmawiają i aż glowa mnie rozbolała .Czy my czworonogi gdy rarujemy ludzi spod lawin , pożarów , pomagamy im żyć ( niepelnosprawnym ) i ratujemy ich przed samotnością na coś liczymy ??!! W koncu ludzie mogliby się czegos nauczyć od nas !!!!! Teraz do wszystkich dwunożnych podnieśc t…..i biec do Jurka Owsiaka pomagać ratować małe dzieci . Zgredy niech siedzą w domu im nawet i myslą jak to żle bo nimi nikt się nie zajmuje , jak będa tak robić to rzeczywiście nawet „pies z kulawą nogą nie pomoże ” tp://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Niunia1#5290056570667239186
ps. o partiach nie będe się wypowiadać , bo szkoda strzępic języka
no tak , mnie też się mogło przytrafić 😉
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Niunia1#5290056570667239186
Niunia, to chyba tym razem nie było nawet o partiach, tylko o formułach politycznego myślenia. 😉
Niunia brawo!Ależ Ty jestes „herbata z mlekiem” mniam !!
Spoko, to co się mojej babce przytrafia gmerzącej w piccasie to małe piwo!Napewno uczeń nie przerośnie mistrza! 🙂
Skowronku, a gdzie Ty dzisiaj fruwasz, a hoj! Na bojerach jesteś?
Bobik
wiesz ja trochę dziś rozkojarzona , ale nijak te formuły politycznego myslenia na moją miskę sie nie przekladają
😉 .
jakby nie nazwać tych formuł , to jak dla mnie za malo w nich MYSLENIA , a za dużo polityki ( cwaniactwa)
Skowronku jeśli chodzi o gicz to z prawicą, a polityka już dawno mi ze szczętem obrzydła, jak stara z przeproszeniem
damulka z lokali zwanych niedgyś lupanarami( nie mylić proszę z lunaparkami, gdzie się zdrowo w głowie może zakręcić ).
Aktualnie się byczę!! 👿
Niunia, myślenia to w ogóle za mało, nie tylko w polityce. 😉 A i cwaniactwo nie tylko tam. 🙁
Idę teraz z wyizytą do kota, który się nazywa Gentle. Niestety, on tylko się tak nazywa. 🙁 Wishful thinking jego personelu. 🙄
Niuniu, juz przekladam na twoja miske Hermesem (French toast z syropem klonowym, przychrupczony bekon i kielbaski, pomidorki). 😀
A ze formuly politycznego myslenia dodatkowo mocno nadgryzione przez BS, to juz nastepna historia…
Emi
powiedz Babce ,ze nie jeden uczeń prześcignął mistrza i dzieki temu ogladamy , sluchamy dzis wspanialych dzieł , więc niech Babka prześciga Moją , ona bedzie z tego rada ❗
Moniko
😆 😆 😆 i mordak robi keep smiling
Dzien dobry
Kilka spraw z przeszlej dyskusji.
Helena, kontestowalbym Twoja opinie o roli filantropii w ochronie zdrowia. Mysle, ze nie masz racji, albo Twoja opinia dotyczy UK. Najdrozsza jest diagnostyka nowotworowa, a poza tym ta diagnostyka pomimo wielkich postepow nauki i technologii jest naprawde zawodna. Zwlaszcza w raku piersi. Gdyby wszystko polegalo na filantropii, kazde panstwo byloby na poziomie haitanskiej ochrony zdrowia.
Zgadzam sie natomiast z ocena lewicy. To taki subtelny melanz blairowskie LP i dawnej komuny domowego chowu. Nieco odstreczajace.
Niuniu !
🙂 🙂 🙂 : smile:
swirki swirki
zgadza sie
bylem dzis nad jeziorem i wpadlem na genialny pomysl
w tygodniu bede nad zatoka pucka i jesli tylko jest wystarczajaco zamarznieta to sprawdze moja nowa idee.
jak dupsko zmocze to do babki na herbate wpadne 😆
pogadamy o z/a/lamaniach … 😉
swirki swirki
a psik! no i mam katar. Tekst świrka o zamarzniętym jeziorze mnie zamroził, aaa pasik !! . Czy może wdział ktoś wiosnę.? Boże jak ja się męczę zimą. Chociaż mówi się że jak nie można iść pod prąd to trzeba z prądem rzeki. brr a psik! Zawsze sobie coś wmówię. Ostatnio napisałam w mailu do znajomej że w styczniu zwykle choruję po czym za godzinę katar, że strach. Kiedyś robiliśmy taki eksperyment , kto wytrzyma najdłużej, by nie narzekać i labiedzić a także nie mówić o innych. Jak myślicie.. jaki był rekord?.. Mówi się że człowiek jest tym co je, ale ja uważam, że tym co mówi tzn. tak mu się dzieje jak mówi.
za nic nie weszłabym na zamarznięte jezioro z perspektywą zmoczenia 4 liter
PA, wskaz mi miejsce gdzie ja napisalam, ze „wszystko zalezy od filantropii” w sluzbie zdrowia albo, ze diagnostyka rakowa jest zawsze na sto procent.
Napisalam jesli dobrze pamietam, ze nawet z istniejacym „systemem” gwarantuajacym wszystkie prawa pacjentom, beda w sluzbie zrowia pewne uslugi reglamentowane, a sprzetu bedzie brakowalo.
Dzieki Bogu, oprocz „systenow” istnieje jeszcze filantropia.
🙄
piękne te pieseczki, moja psina jest trochę już łysawa ale tez ma takie ładne oczęta. pa idę, aaa psik
prawda jest taka Heleno, że najczęściej idziemy się badać jak coś się dzieje lub gdy potrzebne jakiś zaświadczenie. Profilaktyka jest w powijakach. Tak czy owak filantropi nigdy nie za dużo. Niestety to deficytowy towar . dobrej nocki.
swirki swirki
jarzebinko a gdzies ty byla jak ciebie nie bylo?
bobik
prosze wylacz dodawanki. bateria mi siada i nie przejde przez bramke 🙁
Take it easy, Helena. Wydaje mi sie, ze wiekszosc problemow z wydolnoscia sluzby zdrowia w jakimkolwiek krajow to brak elastycznej polityki w zawszej ograniczonej puli pieniedzy. Model krotkiej koldry. UK cierpi na ten grzech, rowniez Kanada. W USA prawie wszystko jest prywatne i za pieniadze i ludzie rowniez narzekaja, chyba ze sa milionerami i stac ich na wszystko. A w Stanach jest relatywnie nadmiar sprzetu medycznego i sprzetu i prawie 30 mln ludzi nie ma podstawowego ubezpieczenia medycznego. Z ogolnej perspektywy, model socjalny lub panstwowy jest przyszloscia nawet w Stanach. Przepraszam, jezeli opatrznie odczytalem Twoje mysli.
ależ Skowronku ja jestem. Nie zawsze mam czas aby pisać. Zresztą już przyznałam się że teraz myślę nad postanowieniami noworocznymi. Robię porządki, pracuję cdn. aa ppsiik!!
13-ta, nich tam! Często śmieją się znajomi że w Anglii wszystko leczą paracetamolem a w USA aspiryną. Myślę że nie jest tak żle aby nie mogło być gorzej. Idę bo mi zimno w nogi . @ a rys gdzie z pierzyną?
swirki swirki
pracowac? 😯
to jakies nudne zajecie 🙁
bobik
prosze wylacz dodawanki.
bateria mi siada i nie przejde przez bramke 🙁
Jarzębino, ja też niecierpię zimna i zimy może dla mnie nie istnieć, chyba,że w górach.Poprawy zdrowia życzę.
Skowronku, Zatoka Pucka nie jest chyba zamarznięta Idzie w dodaku ocieplenie.Uważaj z tym moczeniem d…
Zapraszam na herbatę!Z rumem , czy bez herbaty?
Bobik chyba jest na przyjęciu u kota o imieniu Gentle, ciekawe, czy wróci z całym, czy nieco podrapanym nosem?
Pa, Heleno.Ostatnio doctor chirurg skladajcy moja gicz na wyrazone moje zdziwienie, że tak szybko mnie przyjeto, bez biurokracji, a wszyscy mili , uprzejmi powiedział:
Gorzej jest tam, gdzie wobec niektórych chorób szczególnie nowotworowych jesteśmy nieraz bezradni.To potwierdza zdanie PA 2155.
Wiadomości z Wybrzeża:Dyrektor tut. służby zdrowia przed chwilą podał,że dzięki WOŚP, szpitale u nas otrzymały przez te 17 lat ok.kilkaset milionów złotych na aparaturę z której również korzystają dorośli pacjenci.
Ryś chyba pod pierzyną i dlatego Go nie ma!
Uwaga!Uwaga!
Zaginął pies zwany Lwem Nadreni.Wzrost średni,włosy ciemne, oczy orzechowe.Znaki szczególne: Biała krawatka na piersi.Ogon dumnie i wysoko noszony.
Ostatnio widziany był dnia 11 stycznia 09 w godzinach popołudniowych, kiedy pomykał ulica niosąc w zębach kawałek pasztetówki, jako prezent.
Nieliczne poszlaki wskazują,że udał się z wizyta towarzyską do kota o niezwykle zwodniczym imieniu.
Za wskazanie miejsca pobytu poszukiwanego, który jest niezbędny na zajnowanym stanowisku czeka nagroda!!!!
Pies jest w trakcie szkolenia policyjnego i nie radzimy ewentualnym kidnaperom nawet próbować ich sztuczek.
Pies jest karate mistrz, więc się jakoś wywinął, chociaż nos odrobinę ucierpiał. Ale jeżeli na Rysia zdradziecko napadła pierzyna, to sprawa wygląda znacznie gorzej. 🙄
No i Królik swoich Piesów nie wstawił. Co się tu dzieje? 😯
Chyba muszę zaczekać do rana, aż Niunia wszystko do porządku doprowadzi. 😀
Jeszcze nim Niunia sie odezwie, krotka wiadomosc o psie Obamow, zwlaszcza ze zdjecie u gory strony jest nieco Niuniopodobne, a zdjecie u dolu nieco przypomina Bobika. 🙂 Trzeba bedzie ich dobrze pilnowac, zeby ich do Bialego Domu nie porwali (podobnie jak Amigo). 🙂 No i dowiedzialam sie, ze istnieja australijskie psy nie alergizujace:
http://www.huffingtonpost.com/2009/01/11/labradoodle-obamas-puppy_n_156926.html
I Niuniu, dla Ciebie rano wiesz co, a dla mnie – herbatka, jak bedziesz wszystko doprowadzac do porzadku. 😀
UFF , ale mnie Emi przestraszyła gdy napisała : Zaginął pies zwany Lwem Nadrenii. Przypomniałam sobie jak Moja młoda wiele lat temu czytała Opowieści z Narnii i krew zastygła mi w żyłach , a jeśli ten kot Gentle to czarownica i nasz Bobik nie wróci .Co tam kurs policyjny , czary to czary nie ma na to siły. Dowody proszę :
Ryś przepadł gdzieś odkąd dostał kołdrę
Bojler Heleny odporny na naprawy ( tfu, tfu)
Królik pozostał w obiektywie aparatu , Piesow dalej nie ma i Królika nie ma
Klawiatura Babki , z której ulotniły się literki
PA zaczarowany przez aromatyczny dzbanek herbaty
Wanda spotkała się z niejakim Pankracym i ślad po niej zaginął
Jarzębinka myśli ,że dziś Nowy Rok i postanowienia układa
Amiga rolka wessała jak czarna dziura
Moniki przesyłka co dopiero czary ,skąd ci amerykanie mieli fotkę Bobika i moją (dla najlepszego scenarzysty nagroda : obiad w towarzystwie Lwa Nadrenii)
No teraz schodzimy na ziemię , skoro Bobbik się odnalazł tylko z nosem podrapanym czas wstawać przestać śnić i kawusie z mleczkiem pić , wiadomo herbatka dla smakoszy w prawym rogu koszyczka i rogale nadziewane jabłkiem. Kto się spóźni ten trąba
Dzień dobry!
Amigo unicestwił rolkę, ale nie mógł się pochwalić bo młodsza niania spała do 10-tej i nie mógł potłuć w klawisze. Starsza (czyli ja) jest bardzo rada , gdy rankiem może spokojnie popracować w ciszy.
Mam nadzieję Niuniu, ze reszta kataklizmów okaże sie tak samo niegroźna , czego wszystkim życzę. 😀
Kończę bo mój komputer zachowuje się tak, jakby musiał przy wbiciu każdej literki najpierw przeczytać wszystkie 522 komentarze
Dzień dobry. 🙂 Wiedziałem, że na Niunię można liczyć. Ja poproszę herbatę i rogala, kawa będzie później. 🙂
Obamowie chyba mają w tej chwili niezły zgryz. Patrzą na fotki i kombinują: Niunia czy Bobik? Bobik czy Niunia? Niunia czy Bo…?
To jest tak trudny wybór, że nie zdziwiłbym się wcale gdyby w końcu rzeczywiście został uprowadzony Amigo. 😉
Labradoodle sa kuszaca propozycja, choc nie jestem pewna czy znajda szczeniaczka w schronisku, jak zamierzaja. Kiedys kupilam caly numer pisma Lady (to taka stara publikacja kupowana glownie w celu znalezienia dobrej guwernantki dla malych lordow) bo na okladce byl duzy portret labradoodla, a w srodku cover story o tej nowej „rasie”. Nie sa one tak piekne jak labradory, ale maja wszystkie przymioty labradora plus troche z duzego pudla. Renata, po smierci Malego (zoltego labradora) bardzo sie zastanawiala nad labradoodlem, i to dla niej wlasciwie kupilam te Lady. Ani ona, ani ja nie napotkalysmy jeszcze w POlsce zadnego labradoodla. Pewnie gdyby Obamowie znalezli takiego sczeniaczka, rasa by sie bardzo spopularyzowala.
Well, jesli o mnie chodzi, to w kazdej chwili jestem gotowa zadowolic sie czystym zoltrym labradorkiem – zwlaszcza od tej uroczej mlodej farmerki pod Londynem, od ktorej nabylysmy 16 lat temu Malego – po uprzednim przejsciu bardzo ciezkiego egazaminu ustnego majacego ustalic, czy szczenie bedzie przez Renate maltretowane w Polsce. Egzamin powtorzony zostal u naszego weterynarza, zanim wydal zezwoelnie na „eksport” szczeniaczka.
Maly mial krolewskie zycie w Gdyni. Byl to najslodszy pies jakiego w zyciu spotkalam i oplakuje go wciaz.
Muszę się przyznać, że u nas w domu do labradorów nie ma jakiegoś szczególnego sentymentu. Owszem, doceniamy ich zalety i pogłaskanie zawsze mają zapewnione, ale na potrzeby Moich są trochę za spokojne, zbyt zrównoważone i przewidywalne. Moi zawsze lubili rozbrykanych psów-wariatuńciów, z którymi nigdy nie było wiadomo, co w następnej chwili wymyślą. Labrador był kiedyś u nas przez dwa tygodnie, w charakterze nagłego przypadku do ratowania i był tak grzeczny i słodki, że Moi z niejaką ulgą przyjęli jego nagłą, wzajemną miłość do pewnej znajomej, która w końcu go zaadoptowała. Ale dodatek pudla z pewnością wpływa na charakter, więc może taki labradoodle jest trochę bardziej szalony od zwykłego labradora. Co zresztą dla mnie osobiście nie ma na razie najmniejszego znaczenia, bo Moi stanowczo zapewniają, że powiększanie rodziny w tej chwili nie wchodzi w grę. 😉
No widzę, widzę, że nowy wpis by się przydał. Ale na razie łapy mam zajęte przytrzymywaniem okładów na podrapanym nosie. 🙁 Jak mi się trochę zagoi, to zaraz coś wstukam. 😉
Na ogol spokojne i slodkie – owszem, przwidywalne i nudne – never!!!
Przweszlam przez kilka pokolen labradorow Renaty – poczynajac od Zbigniewa (nazwanegpo tak na czesc nowo mianowanego doradcy ds bezpieczenstwa panstwa w administracji Cartera), poprzez Bebe, Eclaira i jeszcze jednego, ktorego imie mi wlasnie wylecialo, i musze powioedziec, ze byly to zawsze psy z duza iskra, bardzo wyrazistym charakterem i wybitna inteligencja (moze poza Bebe, ktory byl raczej matolem) .
Maly rozpoznawal nazwy ok. 40 zabawek (kaczka, Maly! Frisbie, Maly! Marchewka- piszczalka, Maly!) , piec gatunkow miesa (Maly! – prega wolowa! Maly, szyneczka)
oraz liczne zdania: Pies zostaje! Wracam za chwile! Gdzie jest obrozka? Co zrobiles z marchewka-piszczalka? Gdzie jest Renata? Za chwile pojdziemy na s, p. a, c. Kto wyprowadzi psa? Idziemy do pana-weterynarza itd.itp.)
Kiedy przyjedzdzalam, pies nie odchodzil od mojej walizki w radosnym uniesieniu, bo wiedzial, ze bedzie nowa zabawka. Kiedys nie zdazylam kupic, bo moj sklep zostal zlikwidowany.
Wiec po przywitaniu sie z psem, powiedzialam rozkladajac rece: Bardzo mi przykro kochany. Nie mam dzis nic dla ciebie, ale jutro pojde do sklepu i cos ci kupie.
Pies odszedl na korytarz, z glowa i ogonem tak opuszczonym, ze o malo mi serce nie peklo. Polozyl glowe na lapach i byl tak smutny, ze sama myslalam ze sie rozplacze. Kiedy nazajutrz kupuilam mu droga zabawke dzwiekowa, chodzil z nia przez caly moj pobyt pokazujac jak sie cieszy, a kiedy pare miesiecy pozniej przyjechalam znowu, na powitanie wyciagnal mi te wlasnie zabawke i powiedzial: to nic nie szkodzi, jesli nie masz nic nowego dla mnie, ale jesli masz, to bedzie mi bardzo milo.
A kiedys znalazl mnie w lesie. Poszlam na grzyby i sie zgubilam w borach Tucholskich. A im bardziej staralam sie znalezc, tym bardziej bylam zgubiona. Zapadal juz zmrok. Z rozpaczy zaczelam wolac Malego. Przybiegl po pieciu minutach i zaprowadzil mnie do Kasparusa – tej wsi, gdzie bylam. Okazalo sie, ze bylam bardzo daleko od niej.
Dostal ekstra prege wolowa.
Eee, po co? Do tysiąca już blisko…
Ogółem to blisko do dziesięciu tysięcy. W następnym wpisie możemy się zabawić w migdałowego króla. 😀
Heleno, ale musisz przyznać, że choćby labradory gadały po włosku, jadły nożem i wiedelcem i komponowały symfonie, to jednego nigdy nie uda im się osiągnąć. Nie potrafią być kudłate. 😆
Ale są przekochane i proszę mi nic na labry nie mówić! Właśnie parę miesięcy temu przeżyłam odejście ulubionego piesa mojej psiapsiółki-sąsiadki. Piesa znałam od przesłodkiego szczeniaczka 🙁 Był owszem, stoicko spokojny, póki nie wychodził „na pole”, i był bardzo mądrym (poza podjadaniem wszystkiego, co się dało) stworzeniem. Smutno bez Bingonia.
Ja przecież tym labradorom daję kuksańca w jasnych celach – po to, żeby wyeksponować wartość kudłatych. 😉
A odejście piesa (jak i innego zwierzęcego domownika) zawsze okropne. Kto sam nie przeżył, chyba nie może sobie wyobrazić, jakie okropne. 🙁
Bobiku
czy następny tytul mógłby byc czekając na ryż , uwielbiam z sosem , byłaby pychotka 🙂 niebo w gębie 😀
Ja też uwielbiam ryż, dlatego nie chcę go zanadto wystawiać na widok publiczny, bo po co ułatwiać życie konkurencji? Z Tobą się mogę podzielić, ale cichcem. 😀
A następny tytuł i tak już zaklepany i w drodze. 🙂
Hi, Jakie szczęście,że Bobik się znalazł!Babka, której stopa puchnie ,bo zaburzenia krążenia powiedziała wczoraj,że wywali klawiaturę, zacznie sobie pisać w zeszyciku, jak dawnej i skończy z komputerem-jeśli ten świat ma istnieć bez Bobika!!!Pieski świat jej tylko w tym wydaniu odpowiada. 🙂
My tu mamy cztery zaprzyjaźnione labradory dwa czarne i dwa złote i wszystkie sa kochane.Trzeba iść do lasu w nieznane- umawiamy się grupą z labradorami.To mądre,łagodne, czułe psy.
Babka mówi,że dobrze ,że teraz jest ich wiecęj, zamiast amstaffów pittbulli i bullterierów.
Zadziwiająco zmniejszyła się ilość owczarków niemieckich mylnie zwanych wilczurami.Też psy z klasą!!
Ulubionym psem mojej babki( po mnie oczywiście) jest irlandzki wilczarz, jeden z największych chartów na świecie i deerhound ( taki grał w filmie „Pożegnanie z Afryką” z cudowną Meryll Streep w roli Karen Blixen).
Oj, tak, wilczarze cudne! Miałam kiedyś jednego takiego znajomego, przychodził do kumpli w gości ze swoim panem, Niemcem o imieniu Wolf, czasowo mieszkającym w Polsce. Najpierw Wolf się rozsiadał na krześle czy foteliku, potem przy nim patrząc poczciwie rozkładało się psisko zajmując pół pokoju 🙂
A tu sie, Bobiku, zdziwisz. Bo oczuwiscie labradory, zwlaszcza zolte, potrafia byc nader kudlate i wtedy nazywamy ich golden retrieverami. Futro dluzsze, ale genetyka niemal ta sama.
Osobliwa i unikalna ta genetyka labradorza. Bywaja zolte lub czarne, z milosnego zwiazku jednej i drugiej masci rodza sie zazwyczaj albo zolte albo czarne. Jesli jednak w miocie znajdzie sie szczeniaczek koloru czekoladowego – rzadkosc! – to jest zawsze sterylny i nie moze miec potomstwa. Dlatego rzadko sie widzi labradory czekoladowe – drozsze, niz zolte lub czarne.
Ja mam szczegolna slabosc do zoltych, poniewaz na jasnej twarzy widac kazde drgnienie duszy. Maja znacznie bardziej wyrazista mimike niz czarne. Widac kiedy sie smuca. a kiedy ciesza. Ogon jest slaba wskazowka, gdyz on zawsze w duzym ruchu, chyba, ze pies jest zalamany, bo nikt mu z Londynu nie przywiozl zabawki 🙁
Liczba owczarków niemieckich zmniejszyła się prawdopodobnie dlatego, że przez ich nadprodukcję, często w wykonaniu pseudohodowców nieznających się kompletnie na rzeczy, zaczęły się mnożyć, przepraszam za wyrażenie, egzemplarze felerne, czyli genetycznie obciążone schorzeniami fizycznymi lub poważnymi wadami charakteru, z całkowitym poświrowaniem włącznie. W Niemczech wilczury, których tu było i wciąż jest bardzo dużo, absolutnie przodują w statystykach pogryzień, daleko przed pittbullami i innymi rasami uważanymi za groźne. W azylach jest ich również masa, bo ludzie nie mogą sobie z nimi poradzić i oddają. A nawet w policji i podobnych służbach stwierdzono, że inne rasy się świetnie sprawdzają, a z wilczurami bywają kłopoty. W związku z tym wilczurów hoduje się coraz mniej i bardzo dobrze, bo dzięki temu rasa ma szanse wrócić do normy.
Witjcie!Emi tu już wszystko chyba napisała, a ja zrobiłam
bilans naszych psów i oto taki zestaw:
Po wojnie poniemiecka stara zła jak ocet siedmiu złodzieji dobermanka, która błąkała się na Oksywiu w okolicy koszar.Tata babki w końcu ja przyprowadzil do domu.Niestety rzucała się bezszmerowo na ludzi, do gardła , albo na kark .Marynarz, który z nią chadzał na spacery mial różne kłopoty.Została uśpiona.
Pointer Rex przywieziony z Anglii wraz z dwoma spanielami na „Błyskawicy”.Genialnie mądry, maniak pływania w morzu co nie zawsze pointery lubią( nadmienię, ze Tata babki namiętnie polował).
Dwa settery irlandzkie Lord i Trop.Urocze wisusy, jak mawiał nasz Tata:”do piątego roku życia głupie, a potem- leniwe.”
Trzy settery angielskie( tzw laveracki): Cora, Puma i Panda. (babka, matka i wnuczka).
Potem był stan wojenny zeszła ostatnia z tego świata „Panda”, były kartki na mięso , straszna zima i moja kuma wcisnęła mi Pyzę sznauzera, który miał być ” przystawką” do przyszłego settera, jak sie zaopatrzenie polepszy.Była potworna gadzina dla wszystkich z wyjątkiem mnie.Zostawiliśmy jej szczenię Kukunię.Po nich nastała Punia i na końcu Emi.(Pyza byla jej prababką).Wszystko ta sama rodzina.Straciłam głowę dla sznauzerów i tak zostało.
Jakiś czas było jeszcze licho z mięsem i moje niemieckie kumy kupowały mi tam Frolic wożąc go w ogromnych worach do Gdyni.A potem nastała” baba z cieleciną” i jakoś sie to ciagnęło.
Nic się nie zdziwię, bo retrievery też dobrze znam, nawet przez siatkę mam dwóch takich sąsiadów, ale kudy im tam z kudłatością do prawdziwego kudłacza. A jak chodzi o kolor to też mam określone preferencje, ale zmilczę już, bo jasnym moglłoby się przykro zrobić. 😉
Wilczarza znałem tylko jednego, właściwie wilczarkę i nie mogę ukryć, że nawet własna rodzina traktowała ją trochę jak niedorozwiniętą. Alka jakiekolwiek objawy inteligencji wykazywała tylko w jednym zakresie – kiedy trzeba było w sekundzie, jednym kłapnięciem pochłonąć coś jadalnego, co akurat pojawiło się w zasięgu jej paszczy. Oczywiście nie przenoszę automatycznie mojej opinii o niej na inne wilczarze, ale tego inteligentnego dopiero musiałbym spotkać. 😉
Bobik, zostaw labradory w spokoju, bo bedziesz mial ze mna na pienku. 🙂
Najglupszego psa, jakiego widzialem ostatnio to byl seter irlandzki, imieniem Rufus, rudy, bardzo urodziwy. Nawet jego wlascicielka, Brytyjka, ktora spotkalismy w dogparku byla o nim zlego zdania.
Heleno Mendel się kłania i jego I i II prawo.Genetyka.
Muszki owocówki na których prowadzil badania!!
I- obraz jednolitego potomstwa! To znaczy,ze czysty genetycznie czarny z czystym genetycznie zlotym w pierwszym pokoleniu będzie czarny!!A kolor czarny jest barwą dominujacą.
II prawo: stosunek kolorów 1:2:1 !
Cecha bezpłodności o której piszesz, moze wystapić u labradora o czekoladowej maści i śa to tzwn geny sprzężone np. wrodzona gluchota i dogów -arlekinów powiązana z ” rybim okiem” .
Bardzo ciekawa jest genetyka, ostatnio robiąca ogromny krok naprzód.
np. Konia z rzędem temu, kto znajdzie kocura maści tricolor.To umaszczenie dotyczy tylko kotek.
Nie wilczur Bobiku tylko: owczarek niemiecki!
faktem jest,że z rasy zrównowżonej, zdyscyplinowanej nawet niemieccy hodowcy wyhodowali kupę świrów, a szkoda.;madfe:
Wszystkiemu winna wszechobecna komercja!!
Oj, przecież sam twierdziłem, że labradory grzeczne i słodkie. Są dowody na piśmie! 😀
A teraz jeszcze widzę, że one są pod ochroną mafii labradorskiej, więc nic już na ich temat nie odważę się szczeknąć. 😆
Babka z Gdyni:
Mendel to byl groszek. Na muszkach owocowych (Drosophila melanogaster) pracowal H. Morgan.
A masc labradora to typowy efekt cech dominujacych i recesywnych, czyli rzeczywiscie genetyka mendlowska. 🙂
Bobik, mowa jest srebrem a milczenie zlotem. 🙂 W przypadku labradorow, oczywiscie.
Jeszcze o tym slynnym wilczarzu irlandzkim. Seneca ma w dogparku 2 przyjaciolki, ktore sa wlasnoscia jednego z nauczycieli. Zabawa z nimi jest zawsze przednia. 🙂 Podobno w sredniowieczu byly one w stanie nosic tarcze za rycerzem.
Ina ciekawa rasa jes tzw. ridgback rodezyjski, rasa specjalnie hodowana i szkolona do polowan na lwy. Lwie Nadrenii strzez sie. 🙂
PA2155 Faktycznie pominęłam groszek, a uczyłam się tego tak dawno,że można babce wybaczyć.Przecież wykładu tu nie zrobimy.
Wracając do Twojej opinii o setterach irladzkich, to nie pies jest głupi.Takiego psa się nabywa umiejąc wykorzystać i rozumieć jego wrodzone cechy.
Irland musi polować to jeden z trzech angielskich „królów pola”( bażant, kuropatwa, ale już gorzej ze słonką i kaczką), psy wystawiające, pointer, setter angielski, irland, ale już nie setter gordon!(Ten ma wlewkę bloodhounda i może się sprawdzać , jako pies wszechstronny)
Wracając do irlanda: nie ma piękniejszej sceny w polu, jak irland je okładajacy zakosami.
Nieporozumienie polega na niedopasowaniu właściciela do psa i na abarotno.Uroda i elegancja zgubily irlandy, tak ja z Pudla zrobily kanapona, a to pzecież w Hiszpanii bylłjeden z najlepszych płochaczy!!
Mendel to była 1/4 kopy. Obojętne, w groszkach czy w muszkach. 😀
babka z Gdyni, take it easy. Ja to mam prawie na codzien, dlatego jestem taki madry. 🙂
Moi uważają, że najpiękniejsza scena w polu, to kiedy ja ze zboża, całkowicie mnie zasłaniającego, wyskakuję słupka albo pionowo na wszystkich czterech, żeby wprawnym okiem ogarnąć sytuację i zlokalizować królika. 😀
A umiejętność noszenia tarczy w dzisiejszych czasach już nawet uczniom przestaje się przydawać. 😆
Polski owczarek nizinny robiący furorę w Belgii, Holandii Stanach.To rasa stosunkowo młoda.Znałam Panią, która w Łebie rozpoczęła hodowle tej rtasy zbierając po pomorskich gospodarstwach psy o jednolitym pokroju.Dzisiaj, jeśli polski owczarek nizinny ma w rodowodzie przodka „Z Kordegardy” amatorzy zapłacą za niego każda cenę.
Bobiku, to tylko są informacje, a nie mój snobizm.Ludzie mają różne preferencje. 🙂
PA 2155 pozazdrościć!!Dziś mi ta wiedza nie jest już potrzebna, odmawiam sędziowania psów i nie należę do Zw. Kynologicznego, ale długie lata było to moje hobby, (hodowli nie prowadziłam) dopóki się, jak wspomniałam wyżej, wszystko nie skomercjalizowało, a konkretnie, jak jedna pani na wystawie w Toruniu zemdlala mi na ringu, bo jej pies (właśnie! setter irlandzki z importu) u mnie przegrał z konkurentem.
Nb. zemdlala wprost w objęcia wlasciciela konkurenta. 🙂
Taty siostra miała skundlonego pona. Z charakteru to on był nawet nie pon, a panisko pełną gębą. Wzrostu był nikczemnego, ale żaden pies w okolicy (a mieszkał w blokowisku, gdzie zagęszczenie psów było duże) mu nie podskoczył. Ulubionym przez niego sposobem manifestowania swojej wyższości było wypatrzenie, kiedy w otwartym oknie siedzi któryś z potencjalnych podskakiewiczów i – uczciwszy uszy – długie, powolne i ostentacyjne robienie pod tym oknem kupy. A przy tym napawanie się wściekłym, zachrypłym ujadaniem bezradnego nieprzyjaciela.
Oczywiście kupa była następnie zbierana do plastikowego woreczka ❗
Właściciele psów wystawowych, to specyficzne świery.Możesz im nagadać na zonę,męża, dziecko, a jeszcze lepiej na teściową- zniosą to, ale,że pies ma wady?O !!co to to nie!!
Miałabym majątek gdybym chciał się dać przekupić, a pamiętajcie,ze ten zwycieski pies oprócz dyplomu dostaje tylko tombakowy medal!Istne kino!
Zamierzam napisać pamiętnik kynologa!Będzie to bestseller!Zapewniam!!
Bobik, a co z tym ogonem podniesionym do gory? To symbolizuje „top doga”. W domu musze ciezko pracowac, aby ten ogon zmusic do podkulenia, ale jest naprawde ciezko. 🙂 Moja zona myslala na poczatku, ze to sprawa genetyki, tak jak krecone wlosy. 🙂
PON-y uważam za inteligentne psy.Moja specjalnością były psy myśliwskie: settery,wyżły( też lubię), a wogole kazdy pies ma dla mnie swój wdzięk, więc przetasowując swoje życie porzuciłam i to hobby.
Lepiej się czułam w koniach i to na zawodach, gdzie wyniki są wymierne!Tak jak na próbach polowych dla psów myśliwskich.Nie patrzy się na eksterrier, tylko, jak pracuje i co umie.
Zupełnie nie rozumiem, po co pracować nad podkulaniem psu ogona 😯 Jeżeli już ktoś koniecznie chce sobie psa podporządkować, to powinien próbować to osiągnąć godnościom osobistom, ale w żadnym razie siłom! 😉
Moja mama miala w dziecinstwie-mlodosci irlandzkiego settera imieniem Tajfun. Byl to pies chodzacy z dziadkiem na polowania i mama wspomina go jako najmadrzekjszego psa swiata. W czasie wojny nadzial sie na niewypal i moj dziadek – wiejski lekarz musial mu amputowac jedna lape, bez znieczulenia. I ten pies podobni lezal na stole operacyjnym, bez ruchu i… plakal lzami. Mama przysiega sie, ze lecialy mu lzy, ale nie jeknal i pozwolil sie zoperowac.
A jeszcze opowiada taka historie: wchodzi babcia do kuchni i widzi scene – na stole kuchennym rozmraza sie w misce mieso na obiad, na taborecie stoi na dwoch lapach kot, trzymajacy rozek miesa w pysku, a na podlodze siedzi Tajfun trzymajacy zebami kota za ogon i nie pozwalajacy mu sciagnac miesa. Wszyscy w bezruchu.
Heleno!Piękna scena! 🙂
MUSIAłAM kiedyś zaszyć niemieckiego terriera myśliwskiegi poharatanego przez dziki,żeby go dowieźć do Lęborka do lecznicy.Położyliśmy go na desce i tylko „Maks” leżeć powtarzaliśmy przez cały czas.Cierpiał okropnie, ale trzeba było to zrobić.Nawet nie drgnął.
Wyszedł z tego, zawsze biegł sie ze mna przywitac pierwszą.Był bardzo mądrym pieskiem.
Emi
powiedz Babce ,ze czekamy na nią na salonach wladzy 😉