Senna sierotka
Zacząłem się ostatnio zastanawiać, kiedy zaczynają się sny? Nie w momencie śnienia, bo skądś przecież bierze się do nich tworzywo. Muszą wysnuwać się z czegoś, co było wcześniej, zauważone ale niedouważone, pomyślane ale niedomyślane, napotkane ale niezaproszone. Z usłyszanego, zobaczonego i doświadczonego, ale potraktowanego po macoszemu. Z sierotek po przeżyciach, niezintegrowanych w solidnym, familijnym kręgu, gdzie wreszcie przestałyby stale dopraszać się uwagi akurat wtedy, kiedy wszyscy najchętniej zasnęliby zdrowym, przynoszącym odpoczynek snem bez snów.
A tu pelęta się taka sierotka po mózgu i wszędzie swoją rzewną historię usiłuje wcisnąć. Trudno ją wyrzucić, bo manipulantka z niej niezła i dobrze wie, które guziczki nacisnąć, żeby tam gdzie chce się wkręcić. Tu rozczuli, tam nastraszy, tu rozrzewni, tam potrząśnie. Wysiudasz ją drzwiami, wlezie oknem. Wyrzucisz z jednego snu, wróci w drugim. Nawet seryjnie potrafi wracać, niby na miejsce zbrodni.
A najperfidniejsze jest to, że kiedy już masz jej absolutnie dosyć i byłbyś skłonny dać sobie mózg amputować, żeby tylko się jej pozbyć, ona zasuwa ci nagle taką opowieść, po której błagasz ją, żeby została i przez cały dzień się uśmiechasz na jej wspomnienie.
Piekielna sierotka. Niebiańska sierotka. Kłamczucha, sadystka, terapeutka, reżyserka. Jedno trzeba jej przyznać. Z najgłupszego drobiazgu, z każdego przypadku potrafi ten swój film nakręcić. Choćby z głupiej roszponki.
O czym ja śnię po nocach,
a czasem nawet dzionkach,
aż serce mi łomoce?
Ten obiekt to roszponka.
Śnią mi się, dajmy na to
na Żółtej Rzece dżonki,
a w każdej, miast stu kwiatów,
ładunek jest roszponki.
Przed okiem duszy mojej
roszponki straszne szpony
i strasznie ich się boję,
bo każdy szpon zielony
do dredów moich sięga,
chcąc je zasypać mąką…
Okropna to mordęga,
szamotać się z roszponką!
Wężowi stawię czoła
i nie drżę przed pająkiem,
lecz w snach pomocy wołam,
gdy widzę w nich roszponkę.
Uciekać? Zmieniać temat?
Ach, próżne to są mrzonki!
Od tylu nocy nie ma
ucieczki od roszponki.
A wtem, tygrysim skokiem,
w sen mój wskakuje słońce
i nagle innym okiem
przyglądam się roszponce.
Już nie jest monstrum krwawym
czy dla ziemniaka stonką,
więc tkwiąc na skraju jawy
zawodzę: wróć, roszponko!
Nietoperzyco, widziałam nawet mojego kota Vitka w czapece na fotelu ,niuniu wielkie dzięki obydwom Paniom.
I my z Emcią też podsyłamy:
http://pl.youtube.com/watch?v=lQEv6OPsvfY&feature=related
Porządki poczynione, potrzepane wszystko, pomyte, ciastka napieczone. Amigo ma już smycz, obrożę i miseczki. Moje dziecko tak nie moze sie doczekać, że aż dostała stanu podgoraczkowego. Nic dziwnego. Wczoraj wstała o godz. UWAGA!!!!03,40!!!!! Taka godzina nie powinna w ogóle istnieć dla dzieci. Wciąż przeżywa, skrobie w kalendarzu…..Oby sie nie rozchorowała…..Profilaktycznie nafaszerowałam witamina C i położyłam spać wcześniej. I tak zasnęła po 22-giej. Nie wiem, co to bedzie…..
Nietoperzyco, piękna zima w twojej lince. 🙂 U mnie dostawa od Moniki próbuje stopnieć…….
Dobranoc wszystkim!
Małgosiu
może po prostu jedz po tego pieska już , to chyba dobry pomysł jak sądzisz 😀
Będzie zaraz po świetach. Większość czasu światecznego spędzimy u rodziców. Tam Amiga nie bardzo mogłabym zabrać bo i tak bedzie dużo ludzi, w tym czteromiesieczny synek siostry i jej kocur. W domu zostawić samego nie miałabym serca. Tak wiec najlepsze dla pieska to pozostać w święta ze swym rodzeństwem i własna mamą.
Małgosiu
slusznie i b. madrze 😀 , to może chociaz jesli to nie daleko pojedż z Weroniką by zobaczyla psinkę i pstryknęla sobie malą fotkę 😉
To niuniu dobry pomysł!!!! Godzien realizacji, jeśli mi się dziecko nie rozchoruje…..Wciąż mam nadzieję, że to tylko emocje, a nie chociażby grypa…..
Dobrej nocy Niuniu!
Dla pieska to znacznie lepiej, jeżeli swoją ludzką rodzinę będzie mógł poznać bliżej, zanim się przeprowadzi, a dla Weroniki na pewno radocha, trochę z nim pobyć. Żadnych gryp ma nie być! Surowo zabraniam! 😉
Ja Wam Wszystkim i Bobikowi życzę też Dobrej nocy.
Ta wywołana dyskusja nie była bez kozery.
Osobiście wielce sobie cenię te paranormalne czy niewyjaśnione zjawiska w moim życiu.
O synchronizacji przeczytałam, lekcję zatem odrobiłam i żeby
Was usatysfacjonować upiekłam dwa kolejne pasztety, bo dwa poprzednie zostały skonsumowane.
Bobiku, nawet nie było czasu zaprosić Ciebie, Niuni, Spinozy i innych piesków do wylizywania misek.
Zawiadamiam Was,że wyszłam na prostą babską, zostaje mi ubieranie choinki, co naprawde lubię.
A ponieważ atak kuchenny grozi mi dopiero we wtorek, przeto nie będę już dostawała histerii, kiedy bedziecie nadal o jedzeniu gwarzć.Serdeczności 🙂
Dobrej nocy wszystkim,
i u mnie piekna zima. Na spacerze z psami snieg skrzypial pod nogami. Jest bialo i spokojnie (-11C). Zalatwilam dzisiaj tysiac malych spraw. Teraz wieczorny relaks. Wydaje mi sie, ze zamiast czytac ksiazke o Stalinie obejrze film Herzoga „Encounters at the End of the World” traktujacym o krainie wiecznej zimy… Bardziej a propos i mniej trujacy dusze.
Trucie duszy na noc jest wysoce niewskazane ❗
Z czego wcale nie wynika, żeby było wskazane w innych porach. 😉
Przestać gwarzyć o jedzeniu w okolicy Świąt to chyba całkowicie nierealne. 🙂
Zaczynam mieć jeszcze jedno kryminalne podejrzenie. Czy przypadkiem Ciotka Renata nie odwiedziła Heleny w morderczych zamiarach? Gdyby Helena jeszcze żyła, to nie wyobrażam sobie, żeby nie zdała choćby jednym zdaniem sprawozdania z dzisiejszego dnia. A Mordechaj z menu. 😯
Arszenik? Cyjanek? Kurara? Bo o namiętność do broni palnej Ciotki Renaty jakoś nie podejrzewam.
O jedzeniu moge bez konca, czy sa swieta czy nie.
W tym roku ide na latwizne, ale zaczynam zalowac, ze nie zaplanowalam pasztetu. Czy jeszcze jada sie cwikle?
Ja bardzo lubilam pasztet z cwikla.
Byc moze ze w ferworze wizyty i popijajac margerity zapomnialy o bozym swiecie.
Ja za ćwikłą szczególnie nie przepadam, ale bardzo lubię sałatkę z buraków np. z ogórkiem, świeżym albo kiszonym, albo z czerwoną fasolką (ta ma na dodatek odjazdowy kolor). Mnóstwo cebuli bez względu na rodzaj sałatki.
Króliku, tę ewentualność też rozważałem, ale przyznasz, że jest ona znacznie mniej intrygująca od wersji kryminalnej. 😉
Może Ciotka i ” stare koronki” ?
Też mam niejasne odczucie,że gdyby byli cali i żywi, to może Helena by mnie za jeden post skarciła, a tu nic … cisza!
Na Mordechaja nie liczę,kocia natura chimeryczna jest.
Mnóstwo cebuli!! To jest to Bobiku!!Mniam !Biedactwo, ale przynajmniej robaków nie będziesz hodował!! 🙂
Jakie biedactwo? 😯 Uwielbiam cebulę!
żywcem ? 😯
Nieżywa cebula to już domena Komisarza 😀
Zgadzam sie Bobiku. Tez uwielbiam cebule, czy to: zwykla, szczypiorek, szalotke, vidalie, hiszpanska, biala, czerwona czy por (ponoc nalezy do cebul). Surowa, duszona, smazona. W Alabamie jadlam ponacinana vidalie oproszona czyms ostrym i usmazona w glabokim tluszczu (wygladala jak taki brazowawy kwiat). Nie sadze, zebym chciala to zrobic w domu.
Już na wizytę cioci Renatki
przygotowane w wazonach kwiatki
szereg czyścików karnie się pręży,
nie ma za szafą ropuch ni węży
wokół się kaczki roznoszą wonie,
zamiast kominka papieros płonie,
już na talerzach z krewetek zupa,
brakuje tylko jakiegoś trupa.
Nie rozpaczajcie jednak, dziateczki,
wkrótce za sprawą miłej cioteczki
trup się pojawi, na wszystko klnę się
i trochę życia do akcji wniesie. 🙄
Króliku, czy TO chrupało? 😯
Gorace i chrupiace w granicach zdrowego rozsadku. Odrywalo sie „platki” cebili i zajadalo. Taki cebulowy pomysl.
Idę śnić cebulowo-kryminalne sny. Dobranoc. 🙂
Kochani
nie bierzcie przykladu z tej scenki , czas wstawać , niedzielny ranek , ciekawe czy Mordka tak się budzi 😉
http://www.youtube.com/watch?v=NMDcBVJUy8s&feature=related
do wigilii pozostalo 3 dni bez paniki wszystko zdążycie 😀
niuniu,wczesnowstawaczu
suchy sloneczny(!) poranek zacheca do brykania
3 dni to duzo my zdazymy 🙂
wiec do kuchni marsz marsz marsz
Dzień dobry! 🙂
Niuniu, jak ty takie fajności znajdujesz? Kotek rozkoszny!!!! 😀
Dostawa sniegu od Moniki znikła!!!!!!!! 😯
Dzień dobry! Przekazuję piękne podziękowanie Pani Alicji Tysiąc za okazane Jej wsparcie, dzięki któremu spora część zaległości wobec Zakładu Energetycznego została spłacona. Dziękuję w Jej imieniu oraz własnym.
Dobrego dnia.
Bobiku
czy nie sadzisz ,że frakcja kotów z wyjatkiem Rysia zaniża wysoki poziom przygotowania do swiąt , moze by im „kota pogonić” 😉 a tymczasem
http://www.youtube.com/watch?v=Eg5hROFcWd0&feature=related
Małgosiu
moja dostawa sniegu też już zniknęla , deszcz ją rozmył , nie wiem czy Monice uda sie podeslać nową dostawę bo Hermes podobno na podsłuchu 😉
Jak Weronika , temperatura mineła , jedziecie do psinki , czekam a wieści 🙂
Tu nie kot jakmu tam, tylko ciocia Renatka. Bobiku, dlaczego mam kogos zabic? A jesli juz, to kogo? Wczoraj ciezko pracowalim wydajac pieniadze w Kingston nad Tamiza i grasujac po sklepach. Tyle stracilam na gieldzie w NYC, ze ogarnal mnie zwis finansowy. A, czekajcie sukinsyny, mowilam sobie, jak wy mnie tak urzadziliscie, to ja wam pokaze, co potrafie. To znaczy nie az tyle wydalam tu, to male piwo, tylko na remont mieszkania w Gdyni. Z ktorego praktycznie ucieklam, bo wszystko jest w polowie drogi i nic nie dziala. Co za ulga przycupnac u Mordechaja. Przekazuje ci gorace zyczenia swiáteczne od psa rasy tajemnej Milasa, do ktorych dolaczam swoje wlasne. Ciocia R.
Ciociu Renato
to naprawdę ciężka praca to wydawanie pieniedzy 😉
czy to dziedziczne ,ze fachowcy w Anglii i Gdańsku wszystko robia tylko do połowy , a od połowy kto? 😆
Dzień dobry 🙂 Ja się dziś budziłem trochę jak ten kot, tylko znaaaacznie dłużej. Ale zaraz po przebudzeniu pilnie rzuciłem się do nieprzygotowań świątecznych. Na razie idzie mi świetnie, już praktycznie wszystkiego nie przygotowałem. 😀
Ciociu Renato, jak to dlaczego miałabyś zabić? Zgodnie ze starą zasadą, że nic tak nie ożywia akcji jak trup! Poza tym, angielska sceneria jest optymalna do wykwintnego, salonowego morderstwa popełnionego przez osobę zacną, słodką i stojącą poza wszelkim podejrzeniem. Częściowe lub całkowite zrujnowanie też się bardzo dobrze komponuje.
Kto ma być zamordowany, to zwykle określa morderca, nie ekipa dochodzeniowa, ale jeżeli życzysz sobie, żeby zmienić ten układ, właściwie nie widzę przeszkód. Ponieważ Helena nie pojawiła się od przedwczoraj, zdawało mi się, że to ona mogłaby być ofiarą, ale jestem otwarty na wszelkie propozycje. Szanowni Goście mogą wysilić umysły i podsunąć cioci Renacie idealny obiekt do zamordowania. 😆
Dla Milasa i dla Ciebie oczywiście merdanko! 🙂
Polska to bogaty kraj, więc budżet nie odczuje ośmiu miliardów złotych ubytku – http://biznes.onet.pl/0,1884912,wiadomosci.html . Stopa rośnie wszystkim, tylko nie tym co żyją za mniej niż wynosi bardzo zaniżone minimum socjalne i mininum egzystencji w tym i pracujących za najniższą pensję.
Z tonu różnych, nie tylko powyższej, wypowiedzi możnaby wnioskować że bieda to tak nieznaczny u nas margines że można skazać żyjących w jej szponach ludzi na dalsze wyniszczenie za te minima i mniej niż minima wynoszą. Jakieś pięć do dziesięciu osób, do tego w więzieniu, więc i tak na państwowym garnuszku.
Jednak tak dobrze nie jest. Policzyłam, że gdyby 3 000 000 osób na dole drabiny społecznej przyznać wyższe zasiłki rodzinne, renty, czy zasiłki pielęgnacyjne osobom niesamodzielnym po 200 zł na miesiąc to kosztowałoby to też osiem miliardów złotych na rok. Jak się budżet nie zawiesi od ulgi jednym to się nie zawiesi i od ulgi dla drugich. 200 zł to strasznie mało, ale lepiej niż nic. Może ktoś mnie zechce poprzeć?
Dziś do syta! W Krakowie po trzy pierogi dla 50.000 osób – http://www.tvn24.pl/12690,1578391,0,1,wigilie-dla-potrzebujacych,wiadomosc.html .
Niuniu,
jakby przeszło Weronice. Temperatura dziś wzorcowa. Pogoda jednak dziś tak mokro- wiatrzysto- okropna, że zaleciłam na wszelki wypadek siedzenie w domu.
Cieszę się, że w Londynie ożywiają atmosferę zakupy, a nie – trupy! 🙄 🙂
Tereso, daj spokój. Mieszkam w Krakowie i jest to impreza tylko w nazwie dla ubogich. Tak naprawdę dla wszystkich chętnych. Po prostu rodzaj festynu.
Po za tym porcja b. dobrych , zamrożonych pierogów 10 szt kosztuje w sklepie gdzie je kupuję 3 złote. Czyli 30 gr. od pieroga. To chyba nie jest zbyt wygórowana cena! Nie chce i sie liczyc, ale samodzielnie wykonany pieróg kosztuje pewnie jeszcze mniej.
Nie dopatruj sie we wszystkim czegoś podejrzanego. przynajmniej nie przed świętami.
A do nas właśnie przybyła choinka!
Wypada pozdrowić Ciotkę Renatę z Gdyni bo krajanka moja.
Jak kiedyś zechce umówimy się na leśny spacer, albo na grzybki.Służymy też seksownym hydraulikiem. 🙂
Nietoperzycy i niuni dziękuję za ciepłe słowa.
Bobika i wszystkich zawiadamiam,ze wczoraj w nocy uwolniłam się od kuchennej gehenny i teraz wreszcie robię to co lubię.
Małgosiu nie byłabym sobą(przemądrzałkiem) , gdybym Ci nie przypomniała,że zależnie od trybu życia, jaki prowdzisz ustal sobie porę karmienia:
Zasada: z tego samego naczynia, w tym samym miejscu i o tej samej porze,pozwala na to,że piesek załatwia swoje potrzeby też mw. po 6-8 godzinach.Inne porady na bieżąco.
Uwaga :Emisia zmienia nicka na Emcia, do tego starego nie może się przyzwyczaić. 🙂
Nie chciałbym być niegrzeczny, ale Emcia brzmi jakoś tak… ciepłokluchowato. 😯 Obawiam się, że psica Emica do tego nicka też po pewnym czasie będzie miała zastrzeżenia. Czy nie można by wrócić do wersji Emi z Gdyni, albo np. Sznaucerka Emi?
No, przyznaję. Mnie się najbardziej podobają imiona niezdrobnione. 😀
Słuchajcie, co Wy na to, żeby Ciotka Renata zamordowała jakiegoś hydraulika? Niekoniecznie Declana, chyba znajdzie się w Londynie jeszcze ze trzech hydraulików do wyboru?
Zaletą tego rozwiązania jest, że byłaby najmniej podejrzana, bo przyjechała do Londynu już po hydraulicznej epopei ❗
Zmieniłam, bo drugi człon nicka brzmi dość obiecująco.
I bardzo chcę pomóc Bobikowi w otrzymaniu wymarzonej posady.
Uważam wprawdzie,że jest nieco nadgorliwy, co zapewne budzi przekorę komisariatu.
Ale, jak wkroczy mój drugi człon to może się wszystko zmienić. 🙂 🙂
A nie będzie znów zastrzeźeń?Nie lubię robić przykrości komuś, kto nie zasłużył w dodatku jest zasłużony.
Ciotka Renata może wymordować paru niesolidnych hydraulików, nasz rezerwowy jest solidny, nawet jak mu spieszno. 🙂
taaa, tylko na co komu najmniej podejrzana Ciotka?
Przecież nie pojechała do Londynu,żeby zmylić podogonie.
Emi z Gdyni już była proponowana i o ile dobrze pamiętam Inna Emi nie zgłaszała zastrzeżeń.
Morderca zawsze musi być najmniej podejrzany, to należy do rudymentów kryminału.
To co, arszenik i przerdzewiałe kolanko? 😆
Obstawiam kolanka, my tu mamy zgrabne nogi!
Ciotka z Gdyni
babka z Gdyni,
Gdynia to miasto
wspaniałe !
A czy to komu
różnicę czyni,
że kolanka… przerdzewiałe? 🙂
Nie chcę przereklamować, ale nasz hydraulik, jak trzeba to i za kolanko złapie 😆
To ofiarą powniien być taki, który nie złapie. Zimny, flegmatyczny Anglik, wykonujący swój zawód ledwie poprawnie, ale bez pasji. Może być lord przebrany za hydraulika w jakichś niecnych celach. W odpowiednim dla rozwoju akcji (a nieodpowiednim dla zainteresowanego) momencie zdradzi go akcent!
Babko
ciesze się , ze Emi to Emi a nie Emisia jak trzeba dopisze do swojego imienia Niunia z Bydgoszczy jeśli Emi z tego powodu mordka sie usmiechnie 😀
Jeszcze do Teresy, po przemyśleniu sprawy: ekonomia jest bardzo skomplikowanym i wrażliwym systemem naczyń połączonych. Nawet majsterkowanie przy nim przez fachowców często źle się kończy, a co dopiero amatorów w postaci głosu ludu. Nie wierzę w takie proste przełożenie – nie obniżać podatków, a zyskaną przez budżet forsę rozdać biednym i wtedy będzie lepiej. Producenci zawsze mają możliwość zareagowania na to podwyżkami cen i wtedy biedni jeden wielki guzik z tego będą mieli.
System podatkowy jest jednym z narzędzi wpływania na rynek, koniunkturę, itp. Nie zawsze korzyści z danego rozwiązania są bezpośrednie, czasem mogą być widoczne dopiero po jakimś czasie. A biednym może nieraz wiele bardziej się przysłużyć zainwestowanie forsy w stymulację powstawania nowych miejsc pracy, zamiast rozdawnictwa wszystkim po równo.
Nie twierdzę, że przyjęte rozwiązania podatkowe są najlepsze z możliwych, czy choćby tylko dobre. Twierdzę tylko, że musiałbym wiele, wiele lepiej orientować się w zawiłościach ekonomii, żeby rozumnie i z pełną odpowiedzialnością dołączyć się do jakiegoś protestu w tej sprawie, w którąkolwiek stronę. A ponieważ się nie orientuję i nie mam czasu na to, żeby najbliższe 5 do 10 lat ślęczeć nad podręcznikami ekonomicznymi, to pozwolę sobie nie zająć stanowiska publicznie. Prywatnie mogę sobie myśleć i mówić co chcę, ale to jest zupełnie inny poziom odpowiedzialności.
Bobiku, konwergencja! 😀
Mam nadzieje, ze nikt nie opodatkuje tego sniegu, co go Wam wszystkim przesylam. Malgosia rano sie skarzyla, ze pierwsza transza byla posledniej jakosci, i znikla za szybko. Ale nic to, dzis nastepne cztery cale u nas, to bede przesylac. Za Hermesa niestety nie recze (i chyba nikt rozsadny by tego nie robil, choc od razu zaznaczam, ze tylko w porywach jestem osoba rozsadna). 🙄
Zas co do lorda-hydraulika, to oprocz wpadki z akcentem, zdradza go tez inne drobiazgi. Bedzie mowil „love” do Heleny z brakiem wyczucia co do czestotliwosci i miejsca w konwersacji, a o herbate poprosi lekka, nieposlodzona, i nie daj Boze, Earl Grey’a…
Bobiku, pomyśłało mi się że Voltaire w XVIII wieku mówił, że lepsze jest wrogiem dobrego i przez to możesz być lepszego mniemania o swoich kompetencjach.
Żono sąsiada, więc Caritas otrzymuje pieniądze z budżetu na pomoc biednym a urządza za nie festyny? Po drugie próbowałam się doliczyć na co pozwalają wpływy inwalidy w wysokości 570 zł miesięcznie (418 zł też może być i jeszcze mniej również) i wychodzi mi że albo rachunki, albo jedzenie i leki, sprawa mydła itp oraz potrzeby „wyższe” nieco od najniższych to mrzonka. W sprawie świąt powiem tylko, że na swoje znalazłam receptę lepszą niż Caritas. Pozostaje mi jeszcze nie zakłócać zabawy.
Dobra, to o ile nikt nie zgłasza zastrzeżeń, ofiarą będzie Lord Plumber of Colanco, alias Joe Corgi, rzekomo urodzony w Wodcangasco. Teraz poproszę o sugestie, dlaczego Plumber podszywa się pod hydraulika.
I będzie miał niewyczyszczone buty, a już z całą pewnością
koniecznie klucze francuskie, niemieckie, ruskie do odkręcania kolanek będzie niósł w plastkiowej reklamóce z napisem(tu wpisać, co kto uważa).I to go zdradzi.
Jak znam koty, do tej torby wlezie Mordechaj i zaraz mu tam nasika.One tak robią z obcymi.
Rozwijaj wątek Bobiku, to bardziej interesujące, niż moje przygody z telepatią.
Ale ciotka Renata ma byc ciupasem żywa dostarczona do Gdyni,nie zrezygnujemy z takiej perełki. :smile 🙂 🙂
Ciotka Renata oczywiście ujdzie karzącej ręce sprawiedliwości, co będzie może niezgodne z prawem, ale absolutnie zgodne z poczuciem sprawiedliwości. Ofiarą będzie zły, a przecież nie dopuścimy do tego, żeby ktoś miał beknąć za zabicie złego. 😀
Wola boska i skrzypce, mnie też łatwiej, jakoś mi się wszystko myliło.Ale na Waszą odpowiedzialność! 😯
Buziaki dla czarnej mordy i białej mordki. 🙂
babka mówi,że trzeba tego fachowca najpierw zwabić na kolanko, potem go zkneblować kolankiem i dopiero jak puści parę( bojler Heleny) dobic humanitarnie,żeby sie nie męczył.Ciotka w tym czasie bedzie już w samolocie nad Rębiechowem 🙄
Reklamówka będzie z Woolworth, a w środku będzie zatruty pasztet z dziczyzny z pistacjami, którym Plumber alias Corgi zamierzał usunąć z drogi Mordechaja, mogącego pokrzyżować jego zbrodnicze plany. Ale nie z Mordką te numery! Nie splami się nawet obwąchaniem pasztetu, tylko ostentacyjnie obsika reklamówkę od wewnątrz i od zewnątrz, patrząc przy tym wymownie w kierunku fałszywego hydraulika.
Nie będzie to, rzecz jasna, żadna telepatia czy intuicja, tylko czysta kocia logika. Odkąd to w Woolworth sprzedają pasztet z dziczyzny z pistacjami? 😯
No nie, Emi, powiedz Babce, że ciotki nie zabijają w taki sposób. To musi być coś bardziej ladylike. 😉
Już wiem! Ciotka mogłaby hydraulikowi śmiertelnie zatkać rurę „Dziką kaczką” ukrytą sprytnie w tomie „Dramaty zebrane”! 💡
Mordka może jeszcze zastosować taki manewr: bardzo prawdopodobne, że pedantyczna Helena każe hydraulikowi
zdjąć buty, wtedy Mordechaj tam naleje, a hydraulik bez obuwia, to już prawie trup.
Gdyby zamierzał w agonii jeszcze uciekać łapiąc buty w garść, zapach go zdradzi, a wtedy my- wszędzie go znajdziemy. 🙄
Tereso, protestuję.
Żona sasiada napisała, że festyn to ta akcja w Krakowie. Organizatorem , jak co roku jest Jan Kościuszko, restaurator, nie Caritas. Owszem, w tekście jest wzmianka o innych organizacjach pomagajacych biednym, tj. Caritas czy Monar. Ale one nie mają nic wspólnego z tym, co opisano w Krakowie. Caritas naprawdę pomaga ubogim i powinnaś to wiedzieć. Choć zauwazyłam, że akurat nie bardzo lubisz te organizację…….
Emi, Amigo już ma komplet misek do picia i jedzenia. Dzięki za wskazówki- ustalę odpowiednią godzinę stałego posiłku. Kiedy psy lubią jeść najbardziej? Rano, w obiad czy wieczorkiem? Rozumiem, że to główny posiłek, czy to prawda, że psy jedzą raz w ciagu dnia konkretny posiłek i im wystarcza? Rodzice swego pieska karmili nadmiernie i miał problem z nadwaga, a potem i z watrobą…. Miałam kiedyś psa podwórzowego w spadku po sąsiadach. Chcieli biedaka uśpić bo się im znudził. Tak wiec przejęliśmy opiekę nad nim. Dostawał solidne jedzenie raz dziennie(często nie dojadał nawet do końca) i był wyjątkowo zdrowym, silnym psem.
To jest myśl, ale trzeba mieć jeszcze wariant rezerwowy.
Nie znamy tej damy, ale może usiąść w czołowym odkurzonym fotelu z Mordką na kolanach i wołając do hydraulika :hallo!- zabić go wzrokiem!!
Wtedy nawet komisarz nie zbierze dowodów rzeczowych.
Tylko co z trupem?Do Tamizy? :skock:
A od czego są szafy? 😉 🙂
Tereso przykro mi, ale informacje jakie podajesz nie są prawdziwe. Nie wiem dlaczego to robisz, bo w tekście który linkujesz jest wyrażanie napisane że jedzenie dostarcza restauracja prywatnego biznesmena!Tern człowiek robi to co roku od wiele lat. Caritas nie ma z tym nic wspólnego. Czy celowo wprowadzasz w błąd mieszkańców Bobikowego koszyka. „więc Caritas otrzymuje pieniądze z budżetu na pomoc biednym a urządza za nie festyny” To cytat z Twojego postu, niestety w stylu „jak często bije pan swoja żonę” Przykre.
Małgosiu!
Do 3-go miesiąca życia karmisz 3 x dziennie.
Rano twarożek,sucharki.Osttani lekki.
Główny posiłek po spacerze popołudniowym.Małego pieska niestety po kazdej zabawie i jedzeniu trzeba” wysadzać”, jesli masz ogródek to nie problem.Woda przegotowana, lub ustała zawsze dostępna.
W wieku 3-6 m-cy przechodzisz na posiłki 2x dziennie.
Roczny pies dostaje 1 x , ale ja np. daję Emi nadal dwa, rano coś lekkiego,główny w południe,
My nie karmimy psów suchą karmą, ona jest tylko na wyjazdy i jako nagroda na spacerze za telepatyczne skakanie przez przeszkody.Jeśli chcesz więcej informacji podam Ci menu, które praktykuje od lat.Weź maila od Bobika,żeby innych nie zanudzać, napiszę.
Tereso, dołączyć pragne do głosu żony sąsiada.U nas Prezydent Miasta organizuje taką Wigilię współnie z oo.franciszkanami( to też obrońcy zwierząt, wiele robią w tym celu, a także organizują wspaniałe poważne koncerty).
Ponadto wielu restauratorów organizuje wigilie dla samotnych, także w Gdańsku są takie akcje.Chyba nieco generalizujesz.
Jeszcze osobista uwaga:
jestem niepraktykującą katoliczką,ale tam gdzie widzę dobra wolę i organizację z szacunkiem się pochylam nad nią. Serdeczności 😆
Babko, bardzo dziękuję!!!!!!! 🙂
Nie ma tak dobrze, Babko! Mail mogę podać, ale dopiero jak się tu wyspowiadasz, czym karmisz moją kumpelkę. Myślisz, że mnie to nie interesuje? 🙂
My się, owszem, karmimy na sucho, Pedigree Palem, zgodnie z radą naszego bardzo sprawdzonego weterynarza i wcale sobie nie krzywdujemy, również zdrowotnie. 😉
Oczywiście to suche nie ma prawa być bez jakiegoś uczciwego dodatku!
Wracając do wątku kryminalnego: trup powinien być w każdej szafie, a ponieważ Helena, o ile dobrze pamiętam, ma dwie szafy, to muszą być i dwa trupy, toteż dwa sposoby zabijania bardzo się przydadzą.
Tylko kto będzie drugim trupem? 😯
Małgosiu,
Nasze jamniki, kedy były szczeniakami, dostawały 2-3 razy w tygodniu surowe żółtko. Mój ojciec, który jest zootechnikiem twierdził że zapobiega to krzywicy ( wit A) .Ale to jest teoria sprzed wielu lat, może coś sie zmieniło w tej kwestii
Dostawały tez ryz na mleku ( rano) .
Małego psa ( małego w sensie gabarytów) nie ma sensu chyba trzymać na psiej karmie. nasz berneńczyk jadł sucha karmę i puszki, ale to był ogromny pies, więc gotowanie dla niego przekraczało wtedy moje możliwości czasowe.
Nie przekarmiać, nie dawać słodyczy i nie karmić przy stole. Wiem, ze to sie łatwo mówi, jak piesek prosi!! ( sąsiad robił naszej sunii kanapki, zgroza!!!)
Z frontu kuchennego:
– sarna w winnej zalewie na balkonie
– blaty orzechowe na tort upieczone
-uszka w zamrażarce
Jutro drożdżowe, przygotowuję się psychicznie i duchowo, bo to jest jedyna świąteczna rzecz, której nie lubię!
Horror w Zachodnim Londynie, to chyba niezła rozgrywka przedświąteczna?Na spory czas może i nienajlepszy, wszak mamy się ciepłem dzielić.
Tereniu, ja w pełni doceniam twoje zaangażowanie i determinację, ale też wczuwam się w sanopouczucie tego, który j a k ą k o l w i e k akcje organizuje i potem obrywa.
Sama doświadczyłam obrzydliwej nagonki za opublikowanie
wierszy w dniu 4.X. w intencji zwierząt, a chodzilo mi tylko, o zwrócenie uwagi na ich smutny los.
Jeden zwyrodnialec, który się opamięta to już cenna nagroda.Te zwierzęta to nie Niunie, Bobiki i Emisie!
To podwórkowe burki żyjące w blaszanych beczkach na łańcuchu tak krótkim,że miski nie sięgają.
Napewno to nieporównywalne, nie lubię generalnie żadnych szumnych organizacji, ale jeśli gdzieś w Polsce
tego dnia ktoś poczuje cieplo innego człeka i ciepło tych trzech piergów, to też bardzo ważne.!!
Oto ten tekst:
„Około 50 tys. darmowych posiłków, a jeśli będzie trzeba, to jeszcze więcej – tyle przygotują organizatorzy Wigilii dla Potrzebujących, która w niedzielę po raz 11. odbywa się na Rynku Głównym w Krakowie. Na darmowe posiłki mogą liczyć także mieszkańcy innych miast i miejscowości.
W Krakowie posiłki są wydawane od godz. 11 do zmierzchu. Tego dnia każdy ubogi i bezdomny może najeść się do syta.
Przed rokiem na krakowskim Rynku rozdzielono 150 tys. pierogów, 6 tys. litrów zupy grzybowej z łazankami, 6 ton kapusty z grzybami i mnóstwo pieczywa. W sumie wydano ponad 50 tys. porcji.
Kucharze z restauracji należących do Jana Kościuszko, organizatora wigilii, przygotowani są na co najmniej taką samą liczbę posiłków w tym roku.
Wigilie w Polsce
Podobnych wydarzeń, mających pomóc najbardziej potrzebującym, będzie w Polsce więcej. Co roku podczas wieczoru wigilijnego bezdomni i ubodzy mogą poczuć świąteczną atmosferę mimo, że nie mają własnego domu ani środków do życia.
Organizatorzy – ośrodki pomocy (m.in. Caritas czyli charytatywna organizacja kościoła katolickiego czy Monar i Markot, założone przez Marka Kotańskiego), urzędy miasta, noclegownie czy parafie – dopilnują aby dla nikogo nie zabrakło miejsca przy wigilijnym stole.”
Rozumiem, że kucharze gotują, restaurator sprzedaje Caritas & Company płaci, biedota je do syta (dzieliłam wielkość szykowanych potraw przez 50.000 porcji). Gdyby w Polsce restaurator wydał biednym tyle jedzenia darmo to jeszcze jego prawnuki nie spłaciłyby długów jakie by mu powstały wobec budżetu z powodu darowizny. Na darowiznę to obywatel w Polsce może przeznaczyć swój osobisty dochód, nie zaś coś co w firmie stanowi koszt.
O dotacje dowiadywałam się przez wyszukiwarkę. Od gmin poczynając pieniądze są płacone. Nie jestem dobrej myśli choć bardzo bym chciała! Gdzie nie trafię w sprawie pomocy jej potrzebującym to wszystko mi mówi że ta pomoc to wielki bluff. Ale rozumiem, że zakłócam. Przepraszam, więcej nie będę.
Moja mama jest z tej szkoły karmienia psów, która twierdzi, że różne ludzkie pokarmy typu mleko czy twarożek wcale psom nie służą. Można oczywiście opracować sobie takie menu, które będzie idealnie zbilansowane i zbalansowane i ściśle się go trzymać, tylko po co, skoro w gotowych pokarmach solidnych firm już to jest. Oczywiście dodatek jakiejś świeżyzny mięsno-jarzynowej nie szkodzi i jest dla psa przyjemnością, więc to się stosuje, ale w ilościach nieprzesadnych. A skoro również nasz bardzo porządny i uczciwy nieludzki lekarz twierdzi, że on swoich psów od lat karmi PP i nie widzi żadnych szkodliwych skutków, to my mu wierzymy. 🙂
Ha! Czyli suche nie koniecznie złe?
Żono sąsiada, jajko na pewno zdrowe . Będę pamietać. Zupki mleczne też.Ryz na mleku sama lubię, moje dziecko też. Ups. Podejrzała mi przez ramię i protestuje, że juz nie lubi! 🙁
żono sąsiada!hehhe, ty nie lubisz, a mnie się nigdy nie udało!
Zakazałam czynienia przeciągów,wszyscy mieli chodzić na paluszkach.I w końcu zakalec.
Na szczęście mój Śp.Tato uwielbiał zakalce i wszystkie wyjadał 🙄
Teraz sa bardzo modne prequels, czyli powiesci o poczatkach powiesciowego, czy filmowego konfliktu. W takim razie, proponuje, zeby Plumber vel Corgi, zostal hydraulikiem ze wzgledu na drazaca go gleboko wine klasowa. Nie dosc, ze arystokrata, to jeszcze pochodzil z rodziny, ktora radosnie obchodzila wszystkie swieta, oddajac sie rozkoszom pasztetow z sarniny, Plum Puddingu, porto i Stiltona. Jednakowoz, w mlodym wieku meskim, zastanowil sie nad swoim zyciem pod wplywem przeczytania broszurki na temat marnosci takich przyjemnosci, gdy na swiecie jest tyle zla. Poruszony lektura, poczul sie winny nie tylko swojego pochodzenia i akcentu, ale takze nazwiska Plummer, ktore wielu ludziom na Wyspach moze sie kojarzyc z Plum Puddingiem, a takze z plummy accent (czyli akcentem klas uprzywilejowanych). Zmienil je wiec na bardziej plebejsko brzmiace Plumber, zainwestowal ciezko w lekcje wymowy, ktore nauczyly go, jak opuszczac dzwiek gloski „h”, jak jak stosowac opuszczanie spolglosek, i jak stosowac reguly skladni, ktore nakazywaly laczenie rzeczownikow w liczbie mnogiej z czasownikami w pojedynczej. Czujac juz pewna wspolnote duchowa z cierpiacymi masami, Plumber postanowil zostac hydraulikiem, by przez przedluzanie procesu naprawiania bojlerow u osob choc odrobine uprzywilejowanych przez los, wywrzec zemste na tych, ktorzy za bardzo sie smieja, a za malo placza (nawet, gdy jest im trudno). I w ten sposob, los zetknal Plumbera, pogromce klas wyzszych i srednich, a takze beztroskiej cyganerii inteligencko-artystycznej, z Helena, Mordechajem, oraz wizytujaca u nich Ciotka Renata… Ciag dalszy, tak jak juz napisaliscie powyzej.
Teorie Bobiku są różne, nasze jamniki żyły w czasach przed puszkowych, jak zresztą tysiące pokoleń psów i kotów.
Mleko jest chyba dobre dla szczeniaków, ale też nie za dużo bo kłopoty żołądkowe murowane. Dorosłym psom mleka raczej nie dawałam, tylko wodę. Nawet jeśli nie karmi się psa stale puszkami, dobrze mie政elazny zapas”, tak jak dla ludzi!
Nasze jamniki, szczególnie młodsza bylay okropnymi niejadkami. Ojciec gotował mi rosołki, skrobał polędwice( Tak, Tak W PRL), jak na tatara ( na mnie fuczał: zostaw to dla psa), a one często nie jadły całymi dniami.
Małgosiu, Bobik ma wiele racji.Ssak,ktory odstawiony jest od mamy nie potrzebuje juz mleka, a slodkie powoduje rozwolnienie.Kefir, jogurt, tak z uwagi na bakterie.Twarożek takoż.
Ja mam osobista metodę sprawdzone,tu była mowa o zbilansowaniu karmy.Emi dostaje czasem surowa wolowine, innym razem gotuję jej indyczynę,czy inne mięso, kurczak itp.
Zasypuję to r łyżevczkami takiej mieszanki ielonej w młynku
do kawy: płatki owsiane, kukurydziane, łyżeczka pewtsek slonecznika i łyżeczka siemienia lnianego, oraz łyżeczka suszonych warzyw.trzymam to w kubełku, strcza na kilka dni.
Mięso jest podstawowym warunkiem.Raz w tygoniu daje rybę.Zawsze jedna ugotowana i rozgnieciona marchewka.
Oczywiście mam na to czas, nie pracuję na etacie i nie muszę ganiać na określone godziny do pracy.
Tereso, nigdzie nie było o biznesie pana Kościuszko polegającym na sprzedaży pierogów Caritasowi……..Stąd protest. Próbujesz połączyć dwie informacje i wyczytać z nich coś, co jest z gruntu fałszywe. Co pan Kościuszko od lat organizuje i co reklamuje tez np. telewizyjna jedynka (widziałam w poprzednich latach, w programach Kawa czy Herbata) to jedna rzecz, a co masa innych organizacji większych i mniejszych- co innego. Jeśli nawet na pierogi załapią się po prostu smakosze pierogów czy przypadkowi ludzie, to i tak chyba jakiś procent skromniejszych osób też skorzysta. Zreszta tu chodzi o życzliwość i ciepło, o którym wspomniała babka , a nie dożywianie…..
Babko, nie zapeszaj, bo ja właśnie dlatego nie lubię, że nie zawsze sie udaje. Ale spróbuje i doniosę o rezultatach!
I zapewne zono sąsiada,kamnikizyły długo i szczęśliwie, ponieważ psy niejadki instynktownie,niejako atawistycznie aplikują sobie glodówkę zazwyczaj raz w tygodniu.
Nasza niejadająca setterka angielska Puma dożyła 17 lat!!
Wybacz Bobiku mam dzisiaj napad literówek.To co mordujemy hydraulika, czy Ciocia z Gdyni to sama załatwi?
Ostatnio na jakims psim forum wyczytałam o dobrodziejstwach siemienia lnianego…. Prace mam w domu , wiec u mnie też nie ma problemu. Dzień sama sobie rozplanowuję i to co stałe, to szkoła i zajęcia pozalekcyjne dziecka.
Tereso, przepraszam, ale ręce opadają. Nie rozumiesz:caritas nie ma z tym nic wspólnego. Akcje finansuje restaurator, nie firma tylko on ze swoich pieniędzy. Stać go bo duży ogólnopolski biznes.
„O dotacje dowiadywałam się przez wyszukiwarkę. Od gmin poczynając pieniądze są płacone. Nie jestem dobrej myśli choć bardzo bym chciała! Gdzie nie trafię w sprawie pomocy jej potrzebującym to wszystko mi mówi że ta pomoc to wielki bluff”. – teraz to ja nie rozumiem , jakie dotacje??? Czy naprawdę uważasz że każda pomoc udzielana w Polsce ludziom potrzebującym tej pomocy to blef??
Ah, i ten wspaniały francusko – polski Plombier, dzięki za wykład Małgosiu.
Rozmarzyłam się!:roll:
Zgadzam się jak najbardziej z tym, że teorie są różne, na dodatek karmienie to nie matematyka – zapewne nie ma jedynej słusznej metody, tylko można różnie. Ale tak na chłopski rozum kombinuję – psy pochodzą od wilków, więc ich układ pokarmowy jest dostosowany mniej więcej do tego, co wilczy. Czyli mięcho i rośliny (wilki w naturze wyszukują sobie różne zielska do konsumpcji), z rzadka jakieś przypadkowo znalezione jajko, a mleko po odstawieniu od piersi to już raczej nieszczególnie. Co do świeżyzny, to nie musi ona być taka literalnie świeża, wręcz ponoć wskazane są dla psów pewne bakterie pochodzące z mięska nieco przeleżanego.
A gotowce uczciwych firm mają składniki naprawdę zbilansowane, odpowiedni zestaw witamin (PP ma olbrzymi kompleks badawczy, gdzie to się wszystko testuje) i jeżeli szczeniaka od małego się do nich przyzwyczai, to według mnie krzywdy mu się żadnej nie zrobi, wręcz przeciwnie.
Żono sąsiada, a skądżebym śmiała, w razie co wepchniemy do kolanka zamiast Ibsena.Nic się nie zmarnuje!:lol:
Hydraulika musi zamordować Ciotka Renata, w końcu po to przyjechała do tego Londynu. 😀
Ale gdybyśmy przyjęli wersję Moniki, to okazałoby się, że ten obdarzony sumieniem arystokrata wcale nie jest taki zły, a dobrego przecież nie będziemy uśmiercać. 🙁 Moniko, coś by trzeba w tym prequelu zmienić, żeby wyjaśnić, dlaczego Plumber ostatecznie zszedł na złe drogi. 😉
Przed laty niemieccy hodowcy owczarków niemieckich przywozili mi całe wołowe żwacze z treścią żołądkową, wysuszone.To jest to , o czem pisze Bobik: wilk upolował zwierze i najpierw sie zajmowal slabizna, czyi tymi żwaczami, bo w nich były enzymy trawienne.Potem dopiero zajmował się resztą, zwykle zakopaną na zaś.Moje psy to uwielbiały.Teraz można je kupić w postaci gryzaków i sproszkowane.
Bobik ma rację!Nadpsute mięso od czasu do czasu.Nigdy nadpsute już gotowane, zawsze surowe!
Ale z jakiem ostrożnie!Raz w tygodniu i tylko żółtko np. na poranny posiłek do twarożku .
Małgosiu poradzisz sobie, masz warunki!Cieszę się!
Czy wszyscy znów popadli we frustrację i nikt się nie chce zająć Ciocia i hydraulikiem?
Drożdżowe mi się (odpukać!) zawsze udaje, nawet bez specjalnego chuchania i dmuchania. Używam od lat suszonych drożdży Dr. Oetker i jeszcze nigdy się na nich nie zawiodłem, a nie ma roboty z rozbełtywaniem i czekania, aż ruszą.
Jeżeli są chętni, to służę przepisem pt. „babka dobra od Niny”, ze starych rodzinnych zasobów. Ciocia Nina była dyrektorką szkoły gastronomicznej w Krakowie, więc mogę tu nawet niejakim autorytetem powywijać. 😀
Babko, spoko! Hydraulik zostanie uśmiercony wcześniej czy później. Im wydajniej się będziemy zastanawiać nad szczegółami, tym doskonalsza będzie zbrodnia. 🙂
Bobiku dawaj! Wywijaj autorytetem. Dobrych, sprawdzonych przepisów nigdy za duzo! 😀
Bobiku, to co , że hydraulik ma sumienie? Trzeba tylko się przyjrzeć, co ma pod paznokciami i już powód by uśmiercić się znajdzie! 😀
Bobiku hydraulicy to strasznie rozwydrzony społecznie element.Vide dramaty niegdysiejsze Heleny.
Ciotka może nieśmiała jest, jak z Gdyni?
Trzeba Ją zainspirować, zachęcić… My tu mamy taki klimat.
A swoją drogą naszła mnie taka myśl, że zawsze najwięcej inspirują nas nieobecni.
Czyż nie pastwiliśmy się nad komisarzem, jak zeen wdrapywał się po Złote Lwy na placu Św.Marka w Wenecji?
To proste: wladza nad ludzmi, jaka daje hydraulikom walczenie w slusznej sprawie wyrownywania krzywd poprzez nienaprawianie bojlerow, lub naprawy niedbale i opieszale, zdeprawowala Plummera/Plumbera doszczetnie, i zaczal cierpiec na syndrom, ktory zdarza sie najlepszym rewolucjonistom. „Cel uswieca srodki”, wiec nie naprawial nawet osobom chorym, niezamoznym, lub w inny sposob zaslugujacym na wspolczucie. Robil to tez w sposob coraz bardziej perfidny, poprzez obiecywanie i niedotrzymywanie terminow, igrajac w ten sposob z uczuciami zaleznych od niego klientow. W koncu, jako osobnik doszczetnie zdeprawowany (acz zaczelo sie od szlachetnych pobudek i zboznych celow) musial poniesc kare.
Na przepis się piszę ok. Wielkiej Nocy!Mam fajerant od gotowania, pieczenia, sprzątania itp.Ale chętnie odreaguję frustrację dni poprzednich.
Żono sąsiada,
„Wg sondażu CBS zaledwie 5% Polaków dostrzega biedę…” – http://www.przeciw-ubostwu.rpo.gov.pl/pliki/1179995085.pdf . 95% nie życzy sobie wiedzieć !
Idę pisać do mojej „siostry” na bloga.
Jeżeli tylko pojawi się ktoś z Wielkiej Trójki:Helena, Ciocia Renata, czy hydraulik zupełnie bezużyteczny i społecznie szkodliwy- natychmiast mnie zawiadomcie! 😯
Tereso, badania sprzed paru lat. Czemu tego od razu nie napisałaś? Insynuujesz, że ktoś z nas nie życzy sobie widzieć biedy? 😯 Czyżby nie był to temat już tu przerabiany w wersji zarówno krajowej, jak i zagranicznej? Chcesz tu kogoś obrazić? Czy pisząc o różnorakiej pomocy biednym mozna dać wyraz swej obojętnosci ? 😯
Nie rozumiem ciebie……
Tak czy inaczej, los hydraulika przesądzony. No ale kogo upchnąć w drugiej szafie?……
Moze kogos z Ukladu do tej drugiej szafy? Moglby to byc watek wywiadowczo-szpiegowski, ale to juz nie czysta Agatha… 🙂
Albo moze w szafie niech bedzie trup osoby odpowiedzialnej za tapete muzyczna w sklepach w okresie przedswiatecznym? Dyrektor wielkiej, miedzynarodowej spolki „Jingle Bells”, ktory przypadkowo zgubil sie w tej okolicy. A zgubil sie, bo poklocil sie z wiernym szoferem swojej limuzyny, po tym jak szofer odmowil jazdy z nadmierna predkoscia, bez zatrzymywania sie przed pasami dla pieszych, nawet gdy na tych pasach znajdowali sie ludzie…
Pisałem to już raz, ale powtórzę: dostrzeganie biedy to jest jedna rzecz, konkretne próby zaradzenia jej druga, a wałkowanie w kółko tylko tego tematu trzecia. Z tego, że po raz kolejny rozedrzemy tu szaty nad ubóstwem nic konkretnego nie wyniknie. Ja w każdym razie oświadczam: regularnie oddaję na biedniejszych ode mnie tyle, na ile mnie stać i więcej nie będę, bo mnie po prostu nie stać. Prowadzę tyle działalności społecznej, ile uważam za sensowne i zgodne z moimi możliwościami i na wiele więcej też mnie już nie stać, czasowo i psychicznie. Jestem skłonny zabrać głos na tematy społeczne wtedy, kiedy coś z tego wynika, ale nie mam ochoty powtarzać raz po raz, że polityka jest be, a ludziom źle, bo to już wszyscy wiemy i nic z tego nie wynika. Jeżeli będę widział jakieś nowe aspekty lub możliwości zrobienia czegoś sensownego, to mogę o tym dyskutować, a poza tym nie, bo nie widzę potrzeby uspokajania sobie sumienia w ten sposób.
Wszyscy, bogaci czy biedni, mamy swoje problemy i próbujemy się od nich oderwać żartując, wygłupiając się i bawiąc, co nie oznacza wcale niewrażliwości, tylko zdrową konstrukcję psychiczną. Nie ma lepszego sposobu zniechęcenia ludzi do tematów społecznych, niż wymaganie od nich życia w nieustannym, niczym nieprzerywanym wyrzucie sumienia i lania łez 24 godziny na dobę.
Dlatego mam zamiar, zważywszy na to, że o tej porze i tak żadnemu biednemu w żaden sposób nie pomogę, jeszcze dziś uśmiercić jakiegoś hydraulika i to bez najmniejszych wyrzutów sumienia!
Kurczę, nie zdążyłem z tym przepisem na babkę, a muszę się oddalić coś zjeść, bo głód mi kichy skręca. Umówmy się, że wrzucę ten przepis koło 22.00.
Dyrektora firmy „Jingle bells” jako drugiego trupa natychmiast kupuję! Zdeprawowanie Plummera/Plumbera przez realną władzę, jaką daje bycie hydraulikiem, też mi się podoba. 😀
Ale kto wyjaśni, co stało się z Heleną?
Dzien dobry w ten zimowy dzien. Od dzisiaj dni sa juz coraz dluzsze. Hurra!
To co pociaga mnie w swietach Bozego Narodzenia, to to, ze tchna one optymizmem i nadzieja. Chyba dlatego w kazdej dyskusji o wyzszosci swiat Bozego Narodzenia nad swietami Wielkiej Nocy ja sie podpisuje obiema rekami pod swietami Bozego Narodzenia.
Moniko, Skarbnico Pomysłów! 🙂 Jestem za!!!!Druga szafa Heleny dla dyrektora! 😀
Helena pewnie tez krzepi sie posiłkiem przed zaplanowana zbrodnią. Dwie babeczki plus Kot muszą zadbać o siłę by sprostać hydraulikowi i dyrektorowi. W sumie liczy się ponoć technika nie siła, ale któż to wie, jak to będzie, gdy dojdzie co do czego?……. 😎
Dzisiaj miałam szlaban na pisanie , Moja doszła do wniosku ,ze dośc mojego „panowania” ale póki jeszcze mogę to powiem , nie znoszę psiego jedzenia , najpyszniejsze jest to co Moja szamie i ja szamie z nią , oczywiscie ze swojej miski , na wet na przesluchaniu nie przyznam się przyciśnieta , ale Wam powiem : uwielbiam capucino z ciasteczkami a jak sie trafi kawalek czekoladki ( tak , tak wiem psu nie wolno) to jestem w sodmym niebie , a teraz idę spać i bede śnić o bialej kiełbasce , bigosie i pysznym makowcu 😆 😆
Niuniu, świetnie cię rozumiem! Ludziom słodkie tez nie służy, zaraz tyją i zęby im się psują, ale co to za życie bez ciastek, czekolady czy capucino? 🙂
Bobiku kochany, niech zyje zdrowa konstrukcja psychiczna. Sam ja masz, i nam ja pomagasz utrzymac. 🙂
A co do Heleny, to jezeli ona ma do uplynnienia zawartosc dwoch szaf (hydraulik – 1 szt., dyrektor – za zgoda Malgosi 🙂 – 1 szt.), to jednak ma teraz pelne rece roboty. Zwlaszcza, ze ogrzewanie wrocilo, a nie wiem czy ma odpowiednio duza zamrazarke. Pozostaja wiec nocne zajecia ogrodnicze… 😀
Dobry wieczór. Cóż widzę, i tu się zanosi na kryminał? 😆
To zacytuję coś na ten temat:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=56#comment-5129
😉
To póki co:
http://pl.youtube.com/watch?v=yt-K5w1PFMo 🙂
Hej, Bobicku! Jako ze jo pomalućku końce przedświątecne zaglądanie do komputra, to juz teroz fciołek Ci zycyć piknyk Świąt! I niek Mikołaj ani Twojej Mamie, ani Tobie piknyk prezentów nie pozałuje! 🙂
Owczarku, piękne dzięki! 🙂 Ja życzenie ogólne i szczegółowe będę tradycyjnie składać tuż przed Wigilią, ale nie widzę żadnych przeszkód, żeby Ci życzyć wesołych Świąt dwa razy – teraz i potem. 🙂
mily dzien wypelniony zapachami gotowanych potraw
i jak tu jutro pracowac
intuicja mowi
posciel czeka cierpliwie
sprawdzic czy wierzyc
wiem
wiec
dobranoc dobranoc 🙄
Pani Kierowniczko, z chęcią oddaję Dywanikowi sprawiedliwość i palmę pierwszeństwa, ale potem kryminalna działalność rozpełzła się szeroko po blogach i trwa to, jak widać, do dzisiaj. 😀
jeszcze cosik
uwaga na szafy i ukryte to czy tamto
😛
Rysiu, nawet nie podrzucisz, ile ważył dyrektor Jingle Bells, żebyśmy wiedzieliz jakim wyzwaniem muszą się zmierzyć dwie babeczki i kot? 😀
Tekst Bobika, o pomocy potrzebującym, jest głosem zdrowego rozsądku i ja niezaleznie od szacunku dla wszystkicj inaczej patrzących na te sprawy podpisuje się pod nim.
Bobiku, jak trup już będzie padał gęsto ,wezwij mnie, nie mam czasu czekać, aż ktoś kogoś zamorduje, nawet jeśli zbrodni dokona moja krajanka.
Nie pozostało mi nic innego, jak Was z trupem włącznie wszystkich ucałować na dobranoc po macierzyńsku 🙂
Babko, cóż za perwersja! Najpierw snuć plany ukatrupienia , a potem trupa po macierzyńsku traktować? 😯 🙂
Babka dobra od Niny
1/2 kg mąki
paczka suszonych drożdży
1/4 l mleka
10-15 dag cukru
12-15 dag masła
4 żółtka, 1 całe jajo
szczypta soli
zapachy, bakalije
Drożdże mieszam z mąką, zalewam mlekiem mocno ciepłym (nie gorącym) i ugniatam, najlepiej spiralkami miksera. Dokładam cukru, znowu ugniatam, tak żeby była jednorodna kula, przykrywam ścierą, wynoszę w ciepłe miejsce, zapominam. Jak sobie przypomnę, a tej paciai już jest dwa razy tyle, co na początku, to wrzucam jajka,ugniatam, dolewam po troszę roztopione masło, ugniatam. Ma odchodzić od ręki, co nie zawsze jest realne; trzeba po prostu wyczuć, kiedy gniot jest gotowy. Natenczas dorzucić mu zapachy i bakalije, jeszcze raz przegnieść, ale tym razem koniecznie ręką, zostawić do wyrośnięcia. Po wyrośnięciu ugnieść jeszcze raz, włożyć do form(y), zaczekać aż podrośnie i buch do piekarnika.
Cały wic z drożdżowym, poza trzymaniem w cieple, jest w tym, żeby gnieść niekoniecznie długo, ale często, wtedy się więcej powietrza dostaje do ciasta. Jak za kleiste, podsypywać, rzecz jasna, mąką.
Piekarnik musi być bardzo gorący.
Toż samo ciasto bez bakalii można wykorzystać w jakichkolwiek innych, niebabkowych celach. Ja czasem nawet do przekładańca używam,chociaż klasyczne przekładańcowe jest inne.
Dzięki Bobiku za przepis! 🙂
To ja już udam się na stronę w celu produkcji marzeń sennych. Dobranoc! 🙂
Małgosiu, Ty się śmiej, a moja mama naprawdę musiała kiedyś po macierzyńsku całować zwłoki, chociaż nie przez nią ukatrupione. Była ze swoimi rosyjskimi klientami, którym umarł dziadek, załatwiać szpitalne formalności. Zanim się zdążyła zorientować, co się dzieje, odziano ją w jakieś plastiki i wepchnięto razem z rodziną zmarłego do sali, w której szanowne zwłoki spoczywały. Rodzina, wschodnim obyczajem, zaczęła się żegnać z dziadkiem całując go w czoło, po czym ustąpiono miejsca mamie i zachęcającym gestem wskazano miejsce do ucałowania. Co było robić? Miejsce do wszczynania interkulturalnej dyskusji na temat różnic w obyczajach funebralnych wydawało się dość nieodpowiednie, więc dziadek został wycałowany również przez mamę, co chyba nie sprawiło mu szczególnej przykrości. 😉
Bobiczku @21:59
Mnie nie chodziło o palmę pierwszeństwa! Tylko o to, co tam napisali PAK i foma. Że jak dochodzi do jakiegoś wspólnego wymyślania akcji, to zwykle schodzi na kryminał 😆
A tymczasem, jak najdalej od nastrojów kryminalnych, cały koszyczek ściskam przedświątecznie (też znikam od kompa), a wszystkie zwierzątka smyram, jak lubią najbardziej 😀
Bobiku, tez myślę, że dziadek się nie obraził na połufałość ze strony Twej Mamy! 😆
Sorry za byka 😳
To już lepiej sobie pójdę w stronę łóżka……..
Dobranoc! 🙂
I my tłoczymy się życzeniowo koło Pani Kierowniczki, nie mogąc jednak zapewnić całkowitego braku zamiarów, bo okazało się, że okropnie lubimy wciągać chwilowo nieobecnych w kryminalne intrygi 😆
Małgosiu, najgorzej to się usprawiedliwiać. 😉 Nawet ja, mimo korektorskiej wprawy, musiałem dobrze się przyjrzeć, gdzie też się ukrył ten byk. Byś nic nie mówiła, by nikt nie zauważył. 😀
Doro, milych swiat Chanukki. 🙂 Z roztargnieniem pieklam makowiec, bo sluchalam swietnej audycji w radiu o tym swiecie i jego historii. Mimo roztargnienia, a moze – dzieki niemu, ciasto wyszlo.
A co do wagi nieodzalowanego Jingle Bells, to trzeba tez w to wliczyc dwa ogromne zlote sygnety, oraz ciezka bransoletke od zegarka. Beda musieli sie sporo z tym fantem napracowac, bo Jingle Bells karmil poczucie winy, za to, co nam wszystkim przed swietami robi, przez zjadanie codziennie kilku kanapek Elvisa. Z tego powodu jego gabaryty przypominaja bardziej Elvisa Grubego niz Chudego.
Same karty kredytowe w portfelu Jingle Bellsa ważyły dobrych kilka funtów!
Ale szofer, który go przywiózł do Heleny, musiał być chyba w zmowie z Ciotką Renatą, bo inaczej policja zbyt łatwo wpadłaby na trop. Szofer zezna, że zawiózł szefa do Londynu Wschodniego i wysadził przy stacji metra. Był pewien, że Bells na Gwiazdkę postanowił zafundować sobie pierwszy raz w życiu przejażdżkę metrem.
Aha, Jingle Bellsa Ciotka Renata załatwiła poprzez walnięcie w potylicę portretem paryskim w ciężkich ramach obowiązku.
To by sie zgadzalo, bo szofer i Ciotka Renata to postacie pozytywne, wiec wolno im byc w zmowie. A ta przejazdzka metrem to mialo byc takie urban safari dla znudzonych wyprawami do Afryki, ktorzy wszystko juz widzieli i wszedzie juz byli. Ciezkie ramy obowiazku mialy brzezki w drobny wyrzucik.
😆 😆 😆
Widze, ze Piesek pogooglowal?
My ledwo zywe, sprawozdawczosc jutro, a dzis tylko tyle, ze bylysmy na genialnym, genialnym, genialnym Wieczorze Trzech Kroli z Derkiem Jacobim w roli Malvolia.
I jeszcze przedtem na znakomitej wystawie w National Gal.:
Twarze Renesansu: od van Eycka do Tycjana.
Ach, ten Jacobi! Poplakalysmy sie ze smiechu.
Byśmy Wam zazdrościli, gdyby nie to, że my tu dziś dzięki Ciotce Renacie też płaczemy ze śmiechu. 😀
Piesek nie musiał angażować pana Gugla, bo portretów ma pod dostatkiem na półce i niektóre czasem nawet ogląda. 😉
Małgosiu, mówisz że dane nie są świeże? Wpisz w google: bieda w Polsce, potem jeszcze: bieda obóstwo. Po przeczytaniu wszystkiego co tam jest może jak ja dojdziesz do wniosku, że o tym co jest teraz dowiesz się za jakieś trzy – pięć lat. Raz, że statystaki robi się z pewnym opóźnieniem, dwa – że nie ma czym się chwalić, ba jest gorzej i gorzej, więc tym bardziej opóźnienie jest wygodne dla mocodawców, bo propaganda (marketing polityczny?) też ma swoje prawa.
Ach so?
No prosze, ten Malvolio/Jacobi to pewnie o sporych gabarytach Jingle Bellsa w szafie Heleny mowil na scenie: „Some are born great, some achieve greatness, and some have greatness thrust upon ’em.” To ostatnie, to o tych kanapkach, ktore w siebie Jingle Bells wpychal, zeby zagluszyc wyrzuty, i z tego robil sie coraz wiekszy.
Nie masz poejcia, Moniko, ( a moze masz) jak publika sie cieszy jak uslyszy znany cytat. „Jak zaczelo sie od „if music be the food of love…” to az szmer poszedl po sali – jak w Mochnackim… 😆
Zasada inżyniera Mamonia. 😆 Ludzie lubią te piosenki, które znają.
.”..play on, give me excess of it.” No bo myslec po angielsku, to – nawet nie wiedzac – myslec cytatami z Szekspira. Radosc z rozpoznawania wlasnych slow, juz troche wytartych przez codzienne uzywanie, w ich wlasciwym, pierwszym otoczeniu. I jak sie z tego nie cieszyc. Shakespeare rocks! 😀
Już wiem, skąd Jingle Bells wziął się u Heleny. Zbrodnia została przez Ciotkę Renatę zaplanowana w supermarkecie, z motywów oczywistych, ale nie wiadomo było, jak zwabić dyrektora w dogodne miejsce. Przypadkowo Ciotka przypomniała sobie, że przed laty miała potajemny romans z białym Rosjaninem, który zarabiał na życie wożeniem bogaczy ich wypasionymi limuzynami. Rosjanin okazał się szoferem Bellsa i przekonał pryncypała, że zna miejsce, gdzie znajduje się najwspanialsza kanapka na świecie. Chodziło oczywiście o kanapkę, na której Mordechaj zwykł sobie ucinać drzemkę, pomrukując „la vida es sueno”. Ciemniak Bells dał się na to nabrać i pofatygował się do Zachodniego Londynu w celach konsumpcyjnych, a dalej wszystko potoczyło się zgodnie z planem. W momencie, kiedy usiłował dobrać się do kanapki Mordechaja, został zaatakowany przez rozjuszonego kota, a Ciotka Renata uwieńczyła dzieło jednym celnie wymierzonym ciosem. Bells upadł z przeraźliwym dźwiękiem dzwoneczków na starannie wyfroterowaną podłogę, zdążywszy przed śmiercią wyrzęzić słowa: „reszta jest trawieniem”.
Z przepisow swiatecznych to chetnie skorzystam – pisze ciotka Renata – bo to najlepszy sposob na pozbycie sie corpus delicti. A wiec hydraulik zabejcowany w beczce soli i gasiorze wina, oraz funcie majeranku (krajowym, od baby pod hala gdynska) i trzech uncjach pieprzu,lisci bobikowych wianuszku. Uszka juz nadziane, w zamrazarce. Nozki w galarecie, mozdzek w kokilce. Do swiat dojdzie. Gdybym byla u siebie, to w ten sposob przyprawilabym parkieciarza, bo zdarl ze mnie wszystkie pieniadze i do Londynu przyjechalam prawie bez prezentow, wstyd wyznac. Kot \mordechaj moze jeszcze cos doprawi. On na swieta chce tylko rybke i bazanta, kawior juz zzarl prawie.
Parkieciarza może per procura załatwić Babka! 😀
Ukrycie ciała poprzez zużycie go do celów kulinarnych jest pomysłem genialnym w swojej prostocie – przed Świętami ilość zapasów nie wzbudzi najmniejszego podejrzenia. Tylko prosimy, żeby szkielety włożyć do szaf, bo szafy wisiały w pierwszym akcie i jeszcze kiedyś muszą wystrzelić. 😆
Tereso, uważasz że ja nalezę do tych 95 % , którzy nie zauważają biedy. Dobrze zrozumiałam? Swój wpis skierowałaś do mnie.
Być może podkreślanie swojej przynależności do elitarnego grona 5% wrażliwych i sprawiedliwych i obrażanie innych sprawia Ci przyjemność. Jeśli poprawia Ci to przedświąteczny nastrój to na zdrowie. Pozwolisz jednak , że nie będę już odpowiadała na Twoje wpisy.
O, to w takim razie, Jingle Bells pojdzie do pasztetow, bo dosc tlusty. Duzo tego wyjdzie, bedzie mozna rzucic na polki w tym samym supermarkecie, w ktorym zaplanowano zbrodnie. Pewnie niedlugo zaczna tam grac melodie walentynkowe nad zapuszkowanym Bellsem. Moze cos z Elvisa, jakies „Love me tender”?
Choc kocham moje ciotki, to chce miec tez ciotke, co przyjezdza z kawiorem i przeprasza, ze nie przywiozla bazanta… Mam nadzieje, ze Mordechaj caluje ciotke po rekach…
Kochani, jestem przekonany, że nikt tu nie miał złych intencji, a już na pewno nie intecji obrażania kogoś. Sądzę, że Teresa niesiona swoją społeczną pasją nie zauważyła, jak jej słowa przez innych mogą być odebrane. Też się poczułem zaliczony do tych 95% i też mi się zrobiło przykro, ale składam to na karb nieporozumienia, a nie złej woli.
Króliku, jeżeli ciotka ma ręce posmarowane kremem łososiowym, to na pewno całuje. 😀
TeŻ nie mam Kawiorowej Ciotki. 🙁
Żono , Bobiku
ja tylko kilka słów :
Teresa – kobieta o tym imieniu to osoba dobra, szlachetna, uczciwa, pracowita i wytrwała w swych postanowieniach. Uparcie darzy do wykonania wszystkich swoich planów życiowych, często napotyka na duże trudności
pamietajmy to co dobre co nas łączy w tym koszyczku , miejsce jak sądzę jest dla wszystkich , a kazdemu z nas zdarza się chwila slabości , więc w tym okresie zaprzestanmy waśni , jeśli już musza one miedzy nami być to przez resztę roku
Teresko
moj ulubiony mistrz Kotarbinski mawiał :człowiekowi konsekwentnemu łatwiej przychodzi zrezygnować z celu niż ze środków pomyśl moze obraleś sobie zły cel , a jesli dobry to moze jednak warto zastanowić się nad doborem środków zanim się ten cel zacznie realizować
Dobranoc Kochani 🙂
Dobrymi chęciami piekło brukowane Bobiku…,
A teraz dobranoc wszystkim
Bobiku
prosilam o kośtki > od7 a tu dzis same małe jak sie podzielić z przyjaciolmi ;-(
Moniko
własnie wszamałam jednego merci , a lindorkiem bym nie pogardziła tylko nie mow nikomu , sza 😉
Moja mnie zrugala za błędy 🙁
Nietoperzyco, nie wątpię w szlachetność Teresy, dlatego wykluczyłem od razu jakiekolwiek złe intencje z jej strony. Ale masz też absolutną słuszność, że czasem warto się zastanowić nad doborem środków, bo, jak widać, mogą one kogoś urazić, zamiast spowodować coś dobrego.
I jestem też całkowicie za tym, żeby sobie powiedzieć: jedno nieporozumienie nie powinno nam zepsuć stosunków, bo to bez sensu. Nie obrażajmy się na siebie nawzajem, tylko próbujmy się dogadać. Nie tylko przed Świętami. 🙂
Swieto Hanukkah i Boze Narodzenie to swieto nadziei (ze sie powtorze).
Dora juz nam zycznia zlozyla. Ja bede jeszcze marudzic ze dwa trzy dni… Ale to jest o czym trzeba pamietac, ze ktos kto mysli inaczej moze wciaz byc dobrym i zyczliwym czlowiekiem.
Dodalabym tylko to, ze czasem nie wiemy, w jakiej sytuacji jest ten, do kogo mowimy. Moze wesolo rozmawiajaca osoba ma klopoty, o ktorych tu nie wspomina, by nie obciazac nimi innych. Moze ktos, kto nigdy sie na jakis temat nie wypowiedzial, chociaz byl wiele razy poruszany, nie robi tego dlatego, ze temat jest bolesnie za blisko jakichs jego doswiadczen? Dlatego lepiej, nie tylko przed Swietami, obchodzic sie nawzajem ze soba delikatnie, i nie zmuszac innych do wlasnego zdania na zaden temat, nawet jak sie ma najszlachetniejsze pobudki. 🙂
Tajne/poufne dla Niuni:
a u nas po sniegu kuracja czekolada na goraca (taka prawdziwa, z bita smietanka na wierzchu). 😀 Jutro juz chyba zostanie nam tylko kuracja czekolada, bo powoli przejadamy wszystko, co jest w domu, a drogi na razie zupelnie zasypane sniegiem. Jakos i to przejdziemy. 😉
Moniko
tajne/ poufne odebrane , chętnie się do kuracji czekoladowej przylącze 😆 😆 😆
jakby co moze Hermes jeszcze na wolności , pakujcie walizki , miejsce ladowania znacie , czekamy 😀
Bobiku
ilość kostek> 6 juz lepiej 😉
Niunia, z tych szkieletów w szafach też jeszcze kości będziemy mieć skolko ugodno.
Tylko musimy zdążyć je schrupać przed nadejściem Sherlocka. 😆
Bobiku
zabierajmy sie do wynoszenia tych kosteczek , ja będe na czatach , a Ty pchaj do worka ile sie da 😉
Moja mówi , by nie bac sie Sherlocka tylko Myrona Bolitara , ktory nomen omen uwielbia Moniko czekoladowy napoj jakis tam Yahoo czy cos podobnego
teraz idę dalej śnić
Bać się? My się nie boimy nawet Donny Leon, bo w razie czego Puchala nam wszystko przetłumaczy tak, żeby wyszło na nasze 🙂 ale po prostu mamy na tyle zdrowego rozsądku, żeby nie wdawać się w niepotrzebne spotkania ze stróżami prawa. 😀
Donna Leon to nic, jeśli się bać to commisario Brunettiego.
Na zakupach byłam z przyjaciółmi w Niemczech (tam sporo taniej niż tu), ulepiłam 150 pierogów (ruskich i z kapustą i grzybami), których część rozdałam jako prezenty świąteczne, zrobiłam trzy rodzaje śledzi, sos jarzynowy do ryby po grecku, upiekłam makowiec i sernik. Teraz odpoczywam i właśnie doczytałam wszystkie wpisy. Zamierzam jeszcze obejrzeć w TV Polonia kolejny odcinek serialu „Dom”, którego nigdy wcześniej nie oglądałam.
Miotam się między wyrzutami sumienia, a dziką przyjemnością z tego, że przygotowania świąteczne, zgodnie z podjętą w tym roku decyzją, na razie w ogóle mnie nie dotyczą.
Podejrzewam, że jutro jednak się złamię i coś upiekę. 😯
Ale sprzątać szaleńczo nie będę, choćby mnie posiekać na kawałki. A zwłaszcza wtedy! 😉
Commisario już chyba wie, że powinien przeoczyć wiktuały, szafy, a przede wszystkim obecność Ciotki Renaty w Zachodnim Londynie. Za to będzie przyjęty z honorami w Gdyni! 😆
Dzień dobry! 🙂
Widzę, że historia z dyrektorem i hydraulikiem zmierza w jedynie słusznym kierunku! 🙂
Mam ciocie z Gdańska i wprawdzie kawioru i bażanta nigdy nie przywiozła, ale zawsze dbała o dostawy mandarynek i bananów na Boze Narodzenie w czasach mego dzieciństwa. Niech żyją ciotki z Trójmiasta!!!!!! 🙂 🙂 🙂
Dzień doberek 😀 😀
niech uśmiech zagości na Waszych bużkach , nie panikujcie juz tylko dwa dni do Wigilii, nie wiem kogo dziś uśmiercimy wszystko jedno byle nie karpia popatrzcie mali i duzi
niech usmiech gości
dziś na twarzy
nawet przy pieczeniu drożdżowego
i Bobikowej babki
http://www.youtube.com/watch?v=H7aiMXeJJx8
Małgosiu
deszcz ustal ?? jedziecie do psinki ?? czekam na relacje 🙂
Niuniu,
Pogoda paskudna, ale jakby przestało siąpić. Do psinki raczej nie będziemy jechać. Tam i tak wszyscy mocno zaganiani, nie pieski im w głowie. Ogromna rodzina zjeżdża na święta. Nie wypada zawracać głowy. Za to dziś zakup choinki. 🙂
Nie za wcześnie na przebierańców? Gdyby jeszcze jakiś diobeł, anioł albo trzej królowie, ale commisario (upamiętniający wiadomo kogo 😉 )? Tego w jasełkach drzewiej nie bywało…
Żono sąsiada,
Twoje pierniki już nie istnieją. Co dopiekę, to znikają. Pan mąż i progenitura przesyłają szczególne wyrazy wdzięczności 😀
Dzieki Haneczko,
U mnie tez znikneło jedno pudełko, ale drugie już z polukrowanymi czeka na powieszenie na choince. Moje dziewczyny sie wczoraj odgrażały że jeszcze dorobią!
Hop, hop! Zabłądziłem dziś z rana i dopiero teraz na blog dotarłem, złachany i z wywieszonym ozorem. I głodny taki, że chyba nawet pierniczka chapnę. Jest jakiś niepolukrowany? 🙂
Commisario musieliśmy zaangażować, bo nasza Policja nie chce prowadzić śledztw poza granicami kraju (vide sprawa kradzionego nad Atlantykiem śniegu). Oczywiście, że wolelibyśmy naszego, terazpolskiego komisarza, ale przestępstwo znowu wydarzyło się na obcym terenie.
Chyba że Komisarz ma uprawnienia i chęć do działania na terenie UK, to temu panu Brunettiemu już podziękujemy. 😉
U nas karp został ułaskawiony, teraz i chyba na wieki wieków. Niemieckie karpie są, z niewyjaśnionych przyczyn, kompletnie niejadalne. Znajoma Litwinka, której na Wigilię koniecznie karpia się zachciało, wiozła go z Litwy w wiaderku. 😯
Czy tylko Ciotki z Gdyni mają żyć?(Kaszubi by się gromko zaśmiali, Ślązacy też). 🙂
Pytam, czy babki też,bo nie bardzo wiem co mam ze sobą zrobić …
Na odpowiedż oczekuję za godzinę, teraz mnie nie ma,
jak tego upragnionego trupa.
Babko, oczywiście, że i babki niech żyją! W końcu każda babka jest czyjąś ciotką, no nie? Co najmniej przyszywaną!!! 🙄
Babko
jak to co masz ze sobą zrobić , usiądż wygodnie w folelu obok postaw kawkę , kawalek ciasta tez by się zdał , Emi polozy się kolo Twoich nóg , kociaki bedę mruczek murmurando , a Ty ogladaj
http://www.youtube.com/watch?v=uanbI1g5O48
teraz moze grzanca 😉
Jutuba mi się zbiesiła 😯 Nic nie chce pokazywać.
Trup się robi, ale chyba zrozumiałe, że spacer jest priorytetowy, a trupa wykończymy potem. 😀
Zwykle tu wchodzę przez bramkę nr.13 i chyba ona dla mnie zarezerwowana, a nawet lubię te cyfrę.
Niuniu cudo!Dzieki :smile:Natchnęłam ducha przygody!
Małgosiu, Tobie – babcine buziaki.Dobrze robisz nie jadąc do pieska.Jeszcze trochę cierpliwości i już będzie Wasz!Niczyj tylko Wasz! 🙄
Bobiku!Nieco spowolniona akcja zbrodni nie daje mi usiedzieć na tym fotelu z herbatą, bo ja pijam herbatę i przeważnie z mlekiem.Wiercę się, kręcę się, wszędzie mi źle.
Będzie cd? 🙂