Diabelskie ambicje
Nie widziałem go od dłuższego czasu i kiedy przypadkowo wpadłem na niego w mieście nawet się ucieszyłem, choć nasze stosunki nie zawsze układały się najlepiej. Zmienił się trochę, zgolił brodę, różki dyskretnie wymodelował i nasmarował żelem, a zamiast odoru siarki roztaczał wokół siebie przyjemny zapach Hot Water Davidoffa, perfum powstałych, wedle zapewnień producenta, z myślą o mężczyznach aktywnych, którzy poszukują wrażeń i lubią czuć dreszcz emocji. Cóż, nie można było mieć wątpliwości, że był aktywny i emocjonujących wrażeń nie unikał.
– Jak leci? – zapytałem odruchowo i nieco się zmieszałem, bo mógł uznać to za aluzję do słynnego strącenia go w piekielną otchłań, ale on najwyraźniej nie wziął mi tego niezbyt taktownego wejścia za złe.
– Fantastycznie! – wykrzyknął z niekłamanym entuzjazmem. – Już dawno nie było lepiej! Przyznam się panu, że miałem bardzo ciężki okres, nawet w dość poważną depresję wpadłem, choć starałem się tego nie pokazywać. Ale, jak to się mówi, było, minęło i oby nie wróciło.
– Pan? W depresji? – zdziwiłem się całkiem szczerze. – Wydawało mi się, że mało kto miał w życiu tyle sukcesów.
– No właśnie, prawie wszystkim się tak wydaje – odburknął niemal szorstko. – Nie mają pojęcia, jakie trudne czasy przyszły na moją branżę. Konkurencja taka, że kopyta bolą. Na przykład na rynku pokus – handel, reklama, biura podróży, agencje towarzyskie i co tam jeszcze. Myśli pan, że łatwo się przebić? Albo namawianie do złego. To się tylko tak zdaje, że każdy głupi potrafi. Jak kryteria dobrego i złego stale się zmieniają, to nie ma siły, żeby nadążyć z produkcją, nie mówiąc już o dostawach. I tak na każdym kroku było. Ja się byle czym nie załamuję, ale powiadam panu, były takie momenty, że już chciałem rzucić to wszystko, za przeproszeniem, w diabły, wyjechać na Malediwy, sączyć koktajle i patrzeć, jak świat sobie radzi beze mnie. Gdyby nie poczucie obowiązku…
– W razie czego zawsze zostawało panu jeszcze wodzenie pijanych chłopów po moczarach – zażartowałem, ale on wziął to na serio i spojrzał na mnie z wyrzutem.
– Chyba nie chce mnie pan obrazić? – zapytał. – Myśli pan, że prosty diabeł to już nie może mieć ambicji zawodowych? Każdy kiedyś tam marzył, żeby być artystą w swojej dziedzinie. Wiem, wiem, życie takie marzenia potem sprowadza do realistycznych wymiarów. Mnie też porządnie rogów przytarło. Wielkich oczekiwań już nie mam, ale chciałbym przynajmniej uczciwie wykonywać swoją złą robotę i zyskać trochę ludzkiego uznania. Czy to przesadne życzenia?
– Ależ skąd! – zapewniłem solennie. – W sam raz. A… tak konkretnie, to czym pan się teraz zajmuje?
Zachichotał i puścił do mnie oko.
– Chyba pan rozumie, że wszystkiego nie mogę panu zdradzić. Muszę się mieć na baczności przed siłami dobra. Nie to, żebym się ich szczególnie bał, ale czasem potrafią na tyle pomieszać szyki, że potem trzeba to długo odkręcać. Czasu mi szkoda. No, ale panu, po starej znajomości, powiem tyle, że przeszedłem z detalu na hurt. Żadnych tam indywidualnych podchodów, namawiań i omotywań. Teraz wszystko to leci zbiorowo. Nie wyobraża pan sobie, jak mi wydajność wzrosła. No i liczą się ze mną wszyscy wiele bardziej niż wtedy, kiedy z każdą duszyczką z osobna musiałem się użerać.
– To znaczy, że jest pan właścicielem hurtowni? – upewniłem się.
– Można i tak to ująć – zarechotał radośnie. – W mediach robię, proszę pana. Doszedłem do wniosku, że jako diabeł nigdzie się lepiej nie sprawdzę. I jak dotąd muszę powiedzieć, że się nie pomyliłem.
NIgeria!
Króliku, posłuchaj sobie o demokracji w USA (tylko dla 1% obywateli)
http://wyborcza.pl/0,107323.html
Wywiad z prof. Markowskim, Króliku.
Faktycznie, autor zapodany przez andsola jednoznacznie się zapowiada. 🙄
Mnie najbardziej zainteresowały w jego tekście wątki erotyczne, na przykład o tych wojskach niemieckich, co się zbiorowo oddały Piłsudskiemu. Niestety, nie było pikantnych szczegółów. 🙁
Ale nie tracę nadziei. Autor młody jeszcze i może nie mieć pewnych doświadczeń. Dorośnie, to i momenty dopisze. 😎
krolik: rzeczywiście czasami warto zebrać mnóstwo genialnych ludzi w jednym miejscu, żeby wymyślili coś prostego – to znaczy, teraz wszyscy powiedzą, że to jest proste, wpuść włamywacza i niech się obija po labiryncie do ostatniego zapaćkanego byte’u… bardzo ciekawe idee. I tak dobrze osadzone w naszej tradycji, że od miecza zginie kto mieczem wojuje. Typek marnuje czas tysiącom ludzi? To niech tysiące oddadzą mu chwilkę, i tym go zadławią.
O furiatach i mężach stanu. Jeśli JK wygra wybory (bo np. plamki na słońcu porobią nam plamki na mózgu), to się okaże, że jest wizjonerem i geniuszem i nie będzie miało znaczenia co on tam w szczegółach opowiadał. I to jest smutne w historii, że przyszłość bezlitośnie pierze przeszłość, in both senses.
Ojj, są przykłady niewątpliwie nawiedzonych przywódców partii, różnej proweniencji zresztą, którzy trzymali się dość długo i nieźle potrafili narozrabiać. 🙄 Niektóre zaburzenia w myśleniu, np. paranoja, wręcz wydawają się w utrzymaniu władzy pomagać.
Mówię o krajowych przykładach. Bokassa się nie liczy. 🙂
Na szczęście nie zawsze tak musi być, andsolu, albo nie do końca. Idi Amina chyba nikt za wizjonera i geniusza nie uważał i nie uważa, choć władzę zdobyć i przez jakiś czas utrzymać potrafił. Hitlera uważano, ale właśnie przyszłość to zweryfikowała. Czyli w praniu okazuje się różnie. 😉
Faktycznie, napisałem tak, jakby się liczył. Ale nie, chodzi mi tylko o te wszystkie Chrześcijańskie Unie Jedności.
Kurczę, Wodzu, tak mi wejść w paradę! 👿 Jak już przy Aminie jestem, tak by mi Bokassa spasował. 😆
To idę spać jednak. 😎
No dobra, widzę, że jednoznacznie sprawy JK nie rozstrzygnę, bo trzeba by wiedzieć, jakie tak naprawdę są jego ambicje. Jeżeli byłoby to rzeczywiste zdobycie władzy w kraju, to robi głupio, bo swoją partię marginalizuje i stwarza jej olbrzymi elektorat negatywny. Ale jeżeli chodzi mu tylko o utrzymanie prezesury, to może i wie, co czyni. To na razie nie gram dalej, do czasu aż zajdzie coś, co rzecz w tę czy wewtę wyjaśni. 😉
To znaczy, że ci wszyscy nigeryjscy łącznicy swoich maili tak naprawdę nie kierowali do mnie i nawet nie liczyli na moją odpowiedź? 🙁
Poczułem się zlekceważony. 👿
Tak Bobiku, oni cie olewali od poczatku. Helena tez sie tym na pewno zmartwi, bo otrzymywala listy, ze moze dostac harmonie pieniedzy z Nigerii.
Ciekawy wywiad, Siodemeczko. Na pewno wiele jest do poprawienia: banki, edukacja (szczegolnie kobiet tam gdzie bylo norma nie posylac kobiet czy dziewczynek do szkol), rozwalenie wielkich korporacji, procedury wyborcze itd. Nikt nam demokracji nie dal w wersji Super Duper. To byla tylko idea, nad ktora caly czas trzeba pracowac. Ja nawet sie cieszylam z tych wszystkich Occupy ruchow, bo pora na oddolne stowarzyszenia i wyrazanie niezadowelenia w stylu innym niz Tea Party.. No i nie ma zewnetrznego wroga, czyli komuny, ktora mozna bylo straszyc, ale tez i troche sie liczyc.
Andsolu, nie zwalaj winy, bardzo cie prosze, na matke i jej mleko… Zebym raz w zyciu przeczytala, ze ktos jest jaki jest przez ojca… Poza tym skad ty wyciagasz takie lektury. Prosze w tej chwili isc do lazienki i wyplukac sobie usta mydlem za uzywanie takich slow jak Dmowski, Dzierzynski, skrytobojca i walka z Narodem.
krolik, gdy w sporze „nature versus nurture” idzie o poglądy, stawiam dużo więcej na to drugie, więc o tym mleku to kpinki. A skąd Bralek Zeichner takie rzeczy wydobywa (i czasami mi podsyła) nie mam pojęcia. Tym razem to chyba z piekła.
Bry!
Jak się powiedziało bry, to i BRYK!
I już blisko FIK!
Zielone! Leje — na zielone!! Bardzo leje!!
Na szczęście zgubiłem nowe buty z dziurkami, niestety już po kupieniu, los wiedział co robi!! I teraz nic mi się przez dziurkę w bucie nie wleje 😆
Na balkon nie wychodzę, byłem tam w środku nocy, żeby mi prania nie wywiało…
Konkludując Waszą rozmowę, powtórzę dumnie, że aberracje umysłowe były, są i będą.
Bobiku, ależ ci Nigeryjczycy są dla Ciebie i dla mnie — artykuł delikatnie sugeruje, że powinieneś — i ja — rozmawiać z nimi, a nawet jechać do Nigerii, najlepiej na ich koszt, aby kupować kupy złota, bo w ten sposób zmarnują czas i może im się odechce. A jak tak 10000 osób będzie nagle chciało to złoto oglądać, to może im się w ogóle odechce. A jak 10*10 do entej, gdzie en dąży do nieskończoności… to im się i żyć odechce.
Coś podejrzanie sprawnie bredzę o tej porze…
Nie przypuszczam, żeby o władzę chodziło. To według mnie polityczni celebryci opłacani naszymi pieniędzmi. Kosztowny i koszmarny teatr dziadowski.
Jest jakaś część rodaków, którzy mają potrzebę posiadania takich przedstawicieli, tak jak wcześniej Samoobrony. Chyba na zasadzie dowalenia władzy, każdej władzy.
Chociaż z drugiej strony popatrzyłam sobie wczoraj, dzięki wezwaniu Klakiera do konfrontacji tradycji z Tradycją, na filmiki z wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu, co ci ludzie tam opowiadają, aż trudno uwierzyć świadectwu własnych zmysłów.
Nie, na pewno nie chodzi o władzę, tylko o utrzymanie rządu dusz w wąskim, ale mocnym zakresie. JK wie, że nikt sensowny już na niego nie zagłosuje, hołubi więc swoich skrajniaków i zwyczajnie nawiedzonych. Tacy są najwierniejsi, i dzięki nim można mieć przyzwoitą emeryturkę. Bo na zwykłą – o, nie! W życiu!
A to gadanie o powrocie do władzy… cóż, trzeba pielęgnować u swoich nadzieję. A gdyby stał się cud i wszyscy dostaliby zaćmienia, zapominając, z czym się wiąże marka JK – no, to tylko byłoby miłe zaskoczenie.
Autor zapodany przez andsola jednoznacznie się zapowiada na przyszłego (tfu, tfu!) Breivika.
Zedrzyjcie zasłonę szaleństwa i mordu, a zobaczycie, jak przerażająco wielu ludzi sądzi, że w diagnozach Breivika jest coś na rzeczy. Norweska masakra nie może zostać zredukowana do problemu morderczej przemocy – największym zwycięstwem tego politycznego bandyty byłoby uznanie, że jego brutalne metody to jedyny problem.
Michał Sutowski
Można się łudzić, ze tak nie jest.
Dzień dobry 🙂
Chłodnawo i bez słońca, czyli napęd do życia dość mizerny. Ale przynajmniej luja nie ma i nie trzeba gubić butów z dziurkami. 😉
Tadeuszu, pranie i suszenie już od dobrych kilku lat przestało być w społecznym odbiorze czynnością wstydliwą. Możesz śmiało robić to w dzień. 😆
Ponieważ widzę, że rozmowa dalej o JK, doszczeknę coś jeszcze. Ja jednak mam wrażenie, że po Smoleńsku on naprawdę zaczął wierzyć w zamach, krótkie listy, osaczenie, zmowy, płatnych morderców nasyłanych przez Niemców, Ruskich i Tuskich i w to, że tylko obrona okopów wszelkimi dostępnymi środkami pozwoli utrzymać się przy życiu tym, którzy nie należą do zmowy. Inaczej mówiąc, uwierzył w realne zagrożenie i w swoją pozycję jako męża opatrznościowego dla ludu smoleńskiego. Maska przyrosła do twarzy nie tylko wskutek długiego noszenia, ale i wskutek przeżytego szoku.
To jest takie moje intuicyjne wrażenie i nawet nie bardzo umiem je uzasadnić, a udowodnić to się pewnie w ogóle nie da. Ale odkąd zacząłem mieć to poczucie, że JK coś się jednak w umie przestawiło, coraz bardziej nabijać mi się z niego nie chce, choć przed różnymi rzeczami bronię się właśnie przy pomocy śmiechu. Nabijanie się z ograniczenia czy niemożności umysłowej jakoś mi dziwnie mniej szpasu robi, niż wyśmianie cynika. 🙄
Ale zgłupienie w takim sensie, jaki podejrzewam, manipulatorstwa wcale nie wylucza. Wręcz przeciwnie, dodaje mu srzydeł, świętego ognia i uzasadnienia. No bo skoro wręcz życie jest zagrożone… Skutki w praktyce są zresztą właściwie takie same jak wcześniej, tylko motywacje zmienione.
Ale jeszcze raz szczeknę – to są moje intuicje i nie uważam ich za świntom prowde, co najwyżej za tyz prowde. 😉
O, nie, tej literówki sobie za Chiny nie poprawię – dodawania Prezesowi srzydeł nawet Helena na pewno by się nie powstydziła. 😆
Jest zupelnie nieistotne czy JK jest „inteligentny” czy „glupi”, czy wierzy w brednie, ktore wygaduje czy nie.
JK jest first and foremost klinicznym okazem PSYCHOPATY i jako taki bedzie robil i wygadywal wszystko co bedzie go utrzymywalo w srodku uwagi i gry o wladze.
No, ja już przyznałem, że dla praktycznych skutków nie ma to większego znaczenia. To są takie rozważania dla tych, co przy porannej kawie lubią sobie podzielić włos na czworo. 😉
No właśnie, największym osiągnięciem tego pana jest fakt, że jest on nieustającym tematem do konwersacji, mimo że jest śmiertelnie nudny.
No nie, Pani Kierowniczko, odchyły od normy* zawsze ludzi w jakiś sposób fascynowały. 😉 Zwłaszcza jak były związane z władzą. A Helena przyznaje się nawet do morbid fascination Salonem24. 😆
*z góry zaznaczam, że nie było moją intencją wywoływanie dyskusji, co jest normą, a co nie jest. Umówmy się, że nie z każdego słowa trzeba się przez tydzień tłumaczyć. 😉
Tak, dzis sobie nawet poczytala Terlika o smierci Petelickiego. Oszem, nazywa to samobojstwem, ale jak nalezy sie domyslac za samobojstwa odpowiedzialny jest obecny rezim. Bo dlaczwgo by kos popelnial samobojstwo? Musi niezadowolony z rezimu albo jakos tak – nie bardzo wiadomo dokladnie jak, ale cos jest na rzeczy skoro jednego generala zabija syn, a drugi sam sie strzela. Co sie nie snilo waszym filozofom, jak powiada Ksiaze Dunski.
Hm, ja po prostu nie mam w sobie krzty masochizmu, więc nie jestem w stanie się tym fascynować…
Może mi czegoś brakuje 😛
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/najwiekszy-przelom-od-lat-slady-boskiej-czastki,1,5178292,wiadomosc.html
Boska cząstka przez świat leci
nikt jej dotąd nie dostrzegał,
wszyscy za to jak te dzieci
chcą, by była prosto z nieba
Tylu jest na niebo chętnych,
boska cząstka wciąż się łamie,
chce, by niebo wciąż dostępne
było, lecz wyłącznie dla niej
Boskiej cząstce tłum niemiły,
tak więc wykoncypowała:
że pokaże z całej siły
ludziom: O! Takiego wała!
Niech szukają, spekulują,
kombinują co tam trzeba,
ludzie wciąż nie zasługują,
by dostąpić cząstki nieba.
Bobiku, w temacie prania i suszenia chciałbym przytoczyć moją rozmowę z Małą Dziewczynką zza Płotu, która odbyła się kiedyś na Świeżym Powietrzu.
Didaskalia: przed skromnym domkiem skromny ogródek na skromne pomidorki, nad pomidorkami rozciągnięte sznury, na których andsol rozwiesza pranie. Ptaszki śpiewają, słońce świeci.
Mała Dziewczynka Dzień dobry.
andsol Dzień dobry.
Mała Dziewczynka A co ty robisz?
andsol Rozwieszam pranie.
Mała Dziewczynka Przecież ty jesteś mężczyzną!
cd.
Andsol: Toteż rozwieszam pranie po męsku: żadnego rozsiewania skarpetek po trawie, czy dobierania ich parami; żadnego wieszania wg kolorów czy rozmiarów. Żadnych kompromisów: co ma wisieć, to zawiśnie.
Hi hi… Skarpetki wiszą parami jak je Pan Bóg stworzył (jak nie to potem robi się multum półpar nie do pokojarzenia) a koszule są ślicznie ponaciągane w tę i wewtę (jedna pani, co życie jako służąca spędziła, sztuczki mnie nauczyła) i po zdjęciu ze sznura można zawieszać w szafie bez poddawania żelazkowym torturom. Nawiasem, przekonałem się przed paru laty do takiej dmuchawki parowej, do prasowania nieponaciąganych koszul czy spodni jest lepsza niż żelazko, a przy jej pomocy odmrażam frost-free freezera w 20 minut.
Duża Dziewczynka: (zaniemówiła z wrażenia)
Dzień dobry 🙂
Skarpetki parami, reszta jak leci.
Dlaczego, ach dlaczego, nie znam żadnej pani naciągaczki 🙁
Może by jakiś internetowy kurs wieszania, krok po kroku, z Ilustracjami? 😈
(jak się komuś skojarzy z krótka listą, to nic za to nie mogę)
I koniecznie zdjęcie tej para-buch!
Dzień dobry, a może właściwie dobre już popołudnie. Tym lepsze, że popracowe. No w zasadzie nie wiem, czy dobrym określeniem jest popracowe, choć prawdę mówiąc spracowała się ciężko moja cytopyge na kolejnym duoplaszczu. Ileż słów zostało wypowiedzianych, ileż wątków podjętych, spraw niezmierzonej wagi wymienionych. Zegar tylko nie zważając na doniosłość problemów z rzetelnością młócił czas.
Wpadam do domu, od proga włączam wirtumaszę – o! Tadeusz rano (b)ryknął, znaczy dzień się zaczął po B.
Cóż piszecie?
Czym też zaspokoję?
Sprasowane zwoje?
Tak – stały kącik porad psychiatrycznych.
Postanowiłem zostać fanem Dory (3 lipiec 12, 12:30) w temacie antymasochizmu.
Niezmiernie mnie zainteresował problem, o którym nie miałem do tej pory zielonego wyobrażenia – że rozwieszanie prawa dzieli się na męskie i żeńskie. Zawsze mi się wydawało, że jest nijakie, bo nijak do tego nie mam cierpliwości.
Tyle tu ostatnio o prawie było, ze mi się mentalnie prawo pomyliło z praniem 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=wpcj2Ye15L0
Ad Tadeusz 2 lipiec 12, 22:40
Dobrze Tadeuszu – zgodzę się z Tobą, że tradycja jest przeszłością wymyślaną na potrzeby teraźniejszości.
Uznajmy więc, że tradycja jest rzeczą oszukańczą i odrzućmy ją. Ale czy w miejsce tej „oszukańczej” tradycji nie będziemy tworzyć innej tradycji, tej nazwijmy ją współczesnej? Czy jesteśmy w stanie egzystować bez „baśniowych elementów”?
Może po przekroczeniu pewnej granicy wieku jesteśmy?
Ale czy nie mamy obowiązku wobec swoich dzieci, aby im tę baśniowość stworzyć? A w szerszym kontekście się zastanawiać nad obowiązkami wychowania kolejnych pokoleń?
Jak odrzucimy, to pewnie jo. Ale nikt nie mówi, żeby odrzucać. Wystarczy zmodyfikować od czasu do czasu, żeby uniknąć pewnego dyskomfortu. Czyli tak samo, jak było zawsze dotąd, inaczej chodzilibyśmy w gaciach wiązanych na sznurki, jak Amisze. 😎
Jo! 🙂
Urobiłem się trochę i chce mi się teraz pobrykać, choć już nie ranek. Czy brykanie popołudniowe nie jest aby niezgodne z jakimiś przepisami? 😈
Własnie, czy ktoś może wie, jak się Amisze zapatrują na kwestie obrzezalnicze?
Nie mam pojęcia i prawdę mówiąc już mi się w tej chwili nie chce do tych kwestii wracać. Mało brykalne są. 😉
To ja korzystając z podpowiedzi Wielkiego Wodza, a odnosząc się do wyroku sądu w Kolonii, zacytuję:
„Amisze nie wysyłają dzieci do szkół publicznych i uważają, że nie potrzeba im wykształcenia wyższego niż podstawowe do wieku 14 lat. Ponieważ w USA kształcenie jest obowiązkowe do 16. roku życia, na tym tle także dochodziło do konfliktów z władzami. W 1972 Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał ich prawo do ograniczonej edukacji.”
jako przykład rozważnego pojmowania prawa.
Ale na temat in vitro mogę bryknąć. 😆
Nawet mam pewien pomysł na balladkę. 🙂
Inaczej mówiąc, po co państwo ma się użerać z bandą niepełnosprawnych na własne życzenie, skoro im dobrze i nikomu nie szkodzą. 🙄
Ciekawe, co powie państwo, kiedy jakiś wyemancypowany Amisz pozwie to państwo o utracone zarobki, bo chciał zostać lekarzem, a ojciec nie puścili do szkół. 🙂
No cóż, Klakierze, ja bym akurat ograniczenie edukacji podał jako przykład bardzo nierozważnego pojmowania prawa. To jest też okaleczanie dzieci, tyle że umysłowe. A odwrócić to w późniejszym wieku już trudno, bo pewne połączenia neuronalne się zamykają, albo w ogóle nie powstają.
Ale nie wiem, czy jest sens dalej tę dyskusję prowadzić, jeżeli nie ma jakichś zasadniczo nowych argumentów. Każdy już swój punkt widzenia przedstawił, jeżeli kogoś argumenty drugiej strony przekonały, to dobrze, jeżeli nie, to drugie dobrze i tu można przerwać, nie trzymając rogu, żeby nie powtarzać w kółko tych samych kwestii. 😉
A na to Wielki Wodzu tez można znaleźć odpowiedź w internecie:
„Firmy Amiszów mają najniższy odsetek niepowodzeń biznesowych spośród wszystkich firm w USA”
http://wiadomosci.onet.pl/wiadomosci/dlaczego-firmy-amiszow-nie-upadaja,1,3555281,wiadomosc.html
Klakier, wybacz, że porównam Cię do mojego brata.
Jak nie chcę rozmawiać z nim o tym, że muzułmanie mordują chrześcijan, to znaczy, że jestem za tym, żeby mordowali.
Twój wywód na temat tradycji i stosunku do niej tutejszych bywalców jest właśnie taki, wg. mnie.
Dobrze, że się zastanawiasz, że dręczą Cię wątpliwości, ale przecież nie każdy temat i nie w każdym czasie jest podejmowany, prawda?
To jest odpowiedź na całkiem inne pytanie i nie muszę jeździć do Amiszów, żeby zobaczyć kwitnące małe firmy na wsi, bo jest ich od zarąbania w moim powiecie. 🙂
Bobik ma rację, trzeba przerwać i zająć się czymś przyjemnym.
Ad Bobik 3 lipiec 12, 17:35
Ja też uważam Bobiku, że kontynuacja dyskusji na temat postanowień sądu w Kolonii wyczerpała swe argumenty i nie przedłużam jej. Ale staram się szanować Rozmówców i pytania kierowane do mnie [zmora 2 lipiec 12, 23:32], więc może nie wprost zatrącam o inne argumenty. Zwłaszcza, ze Wieli Wódz podpowiada.
Co edukacji i okaleczania dzieci przez edukację – to przerobiłem swoją własną, przerobiłem swego Dziecięcia i nikt mnie nie namówi na taką dyskusję.
mt7 – porównanie mnie do Twego Brata jest w pewien sposób mi miłe.
Pewnie, że nie zawsze należy wyjeżdżać ze swoimi wątpliwościami, bo w końcu zostanie się za jakiegoś „upierdusa”. Już się mityguję. 😀
To ja jeszcze po tej linii dodam, że uważam za bardzo miłe, kiedy ktoś na zwróconą uwagę nie obraża się, tylko bierze uwagę pod uwagę. 🙂
A w ramach zajęcia się czymś innym muszę skoczyć po parmezan, bo myślałem, że mam, ale okazało się, że myślenie a realia to dwie różne sprawy. 👿
No no, to prawie jak ten, Platon? 😛
Aga, okazuje się, że tutaj para-buch nazywa się vaporizador czyli naparzacz. Wszyscy w domu umieją używać (mistrzem w prasowaniu koszulek jest caçula czyli najmłodszy, ten co ma łeb do fizyki i muzyki), ale nazwy nikt nie znał. Dzięki za zmuszenie nas do podedukowania się.
hmmm… hmmm… czy to tylko mnie się wydaje, że u andsola w domu prasuje się odkurzaczem?
😉
Takie coś. W życiu bym nie wymyślił. 😯
http://www.karchsklep.pl/k153_p_idp1112_sc_1030_wytwornica_pary_karcher_z_zelazkiem_do_prasowania.php
A kiedyś to żelazko miało duszę 😉
Wielki Wódz, takiego karchera (ta sama marka) do koszuli bym nie użył, bo ją by przeprasował na wylot i na śmierć. Boję się tym myć samochód, bo zdolny jestem zdjąć cały lakier, tylko V. wie jak się to-to nastawia na delikatny strumień wody. Ale nawet ona na początku zdołała zdjąć tym tynk z mytej ściany.
Żelazko nadal ma duszę, ale wolna wola mu podpowiedziała, żeby leżeć bykiem w muzeum.
Czyli używanie tego do higieny osobistej tym bardziej odpada. 🙁
hmmm… Wielki Wodzu – zależy, co chcesz mieć wyprasowane?
🙄
U nas w domu wyłącznie Młody wie, jak się obsługuje żelazko (i na swoje potrzeby tej wiedzy używa). Ja wiedzenia czegokolwiek na ten temat stanowczo odmówiłem. 😈
Zeen,
boska cząstka to pikuś wobec cudu lubelskiego . Właśnie rozpoczęły się obchody i paraliż komunikacyjny miasta. http://www.kurierlubelski.pl/artykul/609415,we-wtorek-rocznica-cudu-lubelskiego-program-uroczystosci,id,t.html
Pranie i suszenie. 👿
Samo się pierze, wiesza niekoniecznie, ale suszy i prasuje też samo 😀
Cud uznał oficjalnie papież Jan Paweł II. Koronacja obrazu odbyła się w 1988 roku
To jakieś bzdury, to nie papież uznaje cuda, tylko odpowiednia komisja watykańska, a obrazów JPII koronował na mendle i na kopy. Był to wyraz kurtuazji i szacunku dla różnych miejscowych sanktuariów.
Ze strony kurii lubelskiej:
tych wydarzeniach powszechnie mówi się „cud lubelski”, choć oficjalnie samego zjawiska łez, jakie pojawiły się na obrazie Matki Bożej Kościół za cudowne nie uznał.
Później kościół był bardziej rozważny wobec presji wiernych na 'cuda’.
U nas w Warszawie, tydzień bez przemarszów, demonstracji, maratonów i mas krytycznych to zmarnowany tydzień.
Grüß Gott! 😀
Andsolu, dzięki za informację o najlepszym z wynalazków!
Jeździłam dzisiaj pierwszy raz autem po Monachium. Bułka z masłem! 😀 Wszyscy jeżdżą dziwnie bezpiecznie i obliczalnie. Ja się tylko dostosowałam.
Jestem duchem z Blogiem! 😀
Nie tylko żelazka miały duszę, a samowary to za przeproszeniem pies 🙄
Skrzypce też mają duszę. Tylko że u nich dusza jest fizyczna 😯 i trzeba ją dobrze ustawić. 😯 Vaporizador baardzo intrygujący. Chyba poszukam jakiegoś filmiku instruktażowego na tubie – jak już będę miała nowego laptopa, to znaczy (odpukać) pojutrze.
Pod samowar
http://www.youtube.com/watch?v=FTek31ehniw&feature=relmfu
Mar-Jo,
jak cząstka
obliczalna
duchem jeno
No, to bryknąłem sobie i rąbnąłem balladkę – straszną, jak zwykle – o in vitro. 😈 Od razu wrzuciłem, żeby wszyscy mogli się przenieść z brykaniem. 🙂
Kiedyś w nowo otwartym, eleganckim sklepie, na miejscu którego buduje się teraz jeszcze bardziej nowy wieżowiec Libeskinda, sprzedawca prezentował mojej koleżance jakieś podobne parowe urządzenie.
Ona stała jak urzeczona, nie mogłam jej odciągnąć, bo urządzenie nie tylko wspaniale prasowało wiszące na wieszaku ubrania, ale rzucane co chwila na ziemię przez sprzedawcę nie rozpadało się i dalej wytwarzało parę.
Wyglądało to, jakby film się zaciął.
On rzucał urządzeniem o ziemię, ona wpatrywała się w ekstazie. 😆