Koniec ogórków
Nie, nie chodzi o sezon ogórkowy w prasie. Chodzi o ten moment, kiedy ktoś w domu mówi – tak en passant – zjadłbym kiszonego ogórka, a mama, patrząc na niego wściekłym i pełnym wyrzutu wzrokiem syczy a skąd ja ci ogórków kiszonych wezmę?. Mam jeszcze jeden, ostatni słoik na Święta i tych wam nie dam, choćbyście mnie piłą rżnęli. Po czym leci do piwnicy dobrze ukryć ten ostatni ocalały słoik, żeby się nie dostał w niepowołane zęby.
Dla mnie właśnie ten moment oznacza inaugurację zimy i okresu świątecznego. Nie żadne tam dżinglbelsy w supermarketach, nie okręcanie publicznych iglaków przewodami elektrycznymi, nie śnieg, który już od dawna się nie liczy z naszymi oczekiwaniami i spada wtedy, kiedy jemu się podoba, co w naszej okolicy oznacza prawie nigdy.
Każdy ma swoje osobiste odmierzacze mijającego czasu i zwiastuny pór roku. Wiosna to może być uwolnienie z piwnicznych lochów suszarki na pranie i wystawienie jej do ogrodu, żeby zaczerpnęła świeżego powietrza. Lato nadchodzi w chwili definitywnego przesunięcia swetrów na wyższe stanowisko, tam, gdzie już się nie dosięga bez drabinki. Zamykanie w dzień drzwi na taras oznacza jesień, nawet jeśli nie wiedzą jeszcze o niej liście ani ptaki. A zima to ogórki zeżarte i dręcząca świadomość, że gdzieś tam jeszcze ten jeden, jedyny słój tęskni za nami w samotności, mroku i chłodzie. I śpiewa. Tak, nie przesłyszeliście się. Wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu ogórki jednak śpiewają!
W tej ciszy, tak bardzo piwnicznej,
frustracja i gorycz mnie zjada,
a ja mam zalety rozliczne
i pragnę tak, by ktoś je zbadał!
Ja przecież być umiem zakąską,
zakuską i nawet hors d’oeuvrem,
śliniankom ja oddam z nawiązką
i szczęki łakome rozewrę.
Jak trzeba zaśpiewam Azzurro,
jak trzeba do ust zrobię hyc,
a tu stoję za konfiturą
i talent marnuję po nic!
W zalewy mej w wodach płodowych
wciąż czekam i spala mnie żar,
a jam już do wyjścia gotowy,
narodzić się chciałbym jak star.
Piwnica jak flaki mnie nudzi
i kopru powyżej mam usz.
Tak bardzo ja chciałbym do ludzi!
Wyjmijcie ze słoja mnie już!
Recesji Polska i tak nie uniknie, bo nie jest samotna wyspa, ale i tak lepsza jest recesja niz dalszy wzrost zapadalnosci na raka – juz dzis jeden z najwyzszych w Europie.
Kazdy rzad wolalby nie babrac sie w zmniejszaniu emisji dwutlenku wegla, bo jest to polityka malo popularna, zw;laszcza dla przemyslowcow. Ale w Polsce swiadompsc ekologiczna jest tak niska, ze nawet w „powaznym” dzienniku czytalam w zeszlym tygodniu nasmiewanie sie z amerykanskiej delegacji na szczyt badz co badz ekologiczny, ze udali sie z lotnioska do swoich hoteli mini busem, zamiast zeby kazdy delegat wsiadl w taksowke! I tlumczono to … skapstwem Amerykanow! A to wysmiewanie sie w prasie ze Tusk polecial do Wilna rejsowym samolotem zamiast oddzielnym rzadowym. Ani razu aspekt ekologiczny tej decyzji nie zostal zauwazony! To swiadczy najlepiej o stosunku polskiej opinii publicznej do problemow zanieczyszczenia srodowiska – we wlasnym kraju i na swiecie, bo te emisje CO2 rozpelzaja sie przeciez nie tylko po Polsce .
Dzień dobry. Widzę, że Ryś dziś załatwił budzenie i zażyczył sobie mordki. Już się robi. 😀
Ale nietoperzyca była zaraz potem, więc też jej się należy. 😀
A trzecia dla Wszystkich, bo czemu niby nie? 😀
Jarzebinko
ja jak najbardziej jestem krajowym nietoperzem , nie jestesmy w stanie skomentować wszystkiego . Temat , ktory podrzuciła Tereska dobitnie świadczy wg mnie o dwoch rzeczach :
1) „Solidarność” zabiła w nas solidarność
2) partie rozne wykorzystują kobiety w kampaniach wyborczych , a potem wiadomo co , liczy się tylko medialny szum , inna sprawa to to ,ze kobiety daja się wykorzystać
co do niezależności , ona nie musi byc w sprzecznosci z czyms , moze być w symbiozie z czymś ,mówią ,ze człowiek z dużą niezależność umysłową to wariat , czy to prawda , ja wiem ze nic nie wiem
🙂 Rysiu, napisałam u red. Passenta:
Teresa Stachurska pisze: Twój komentarz czeka na akceptację.
2008-12-07 o godz. 13:17
Passpartout, 2008-12-06 o godz. 21:54,
ależ każdego można ?zmordować?, nie jestem wyjątkiem. ?Instytucja? zmiany tematu świetnie się zmordowaniu może przysłużyć, szczególnie bohaterce artykułu ?Polityki? – Alicji Tysiąc. Z czegoś się Jej ta depresja tka.
Pozostanę przy tym co uznaję za najważniejsze, czyli przy wołaniu o pomoc w zabezpieczeniu realizacji potrzeb biologicznych i bezpieczeństwa (pieniądze na pierwsze) Pani Alicji i Jej dzieci. O mężu w artykule nie było, ale jeśli jest taka potrzeba to również dla Męża. Nie tylko ze względu na potrzebę równouprawnienia.
Teresa Stachurska pisze: Twój komentarz czeka na akceptację.
2008-12-07 o godz. 13:25
Rysberlin na ten sam temat – http://blog-bobika.eu/?p=117#comment-5769 .
Czy w Szwajcarii nie pomaga się ludziom w potrzebie ?
Dzień dobry.
Spóźnione śniadanie (albo kolacja) dla Was wszystkich, niestety pasztetowej nie mam…
http://www.hipernet24.pl/sklep/img_items/b/126/12669.jpg
Wczoraj też oglądałem sprawozdanie z Gdańska, byłem uradowany tym, co dla Wałęsy wczorajszy dzień oznaczał ( i jak to pokazał). Jest w tym jakaś prawda, że jego zasługi, jego postawa w tamtych czasach bardziej jest doceniana przez cały świat niż w Polsce. Czyżby winne było tzw. polskie piekiełko (?), nie wiem, nie lubię tego określenia, ale coś w tym jest.
Heleno
w każdej dziedzinie profilaktyka potrzebna , co do recesji nie ma mądrego , który powie co będzie , co do emisji CO2 czy wiesz ,ze ponad 90% emituja morza i oceany , reszta to sprawka człowieka , ekologia OK ale wszystko z umiarem , a nie pod plaszczykiem pięknych haseł taplać sie w błocie , czy ktoś pamięta ok 20 lat temu jak chcieli zarnowiec budować jak protestowali , a teraz co mowimy trzeba nam takiej elektrowni , ile zmarnowanej kasy , kto za to odpowie , tylko glupota jest bezcenna
Bobiku
dziękuje za mordkę 😉
Kojak
najtrudniej podpalić piekło
niezależność kobiety to dla mnie jest własne lokum i pieniądze na utrzymanie siebie i ew. swoich dzieci gdy facet da Ci kopa. Wierzę mocno w związki , małżeństwo, szacunek. Uważam też że każda kobieta powinna być w związku z mężczyzna gdy tego chce ale ma tez prawo odejść gdy taki czas nadejdzie i to nie powinno podlegać żadnej dyskusji. Oczywiście każdy powinien dbać o swojego współmałżonka nawet mieszkając osobno. Także wspomagać gdy jest w trudnej sytuacji nawet po rozstaniu. Moi Rodzice zadbali o to abyśmy z siostrą to miały o czym piszę. Ja nie mam córki ale mam nadzieję że siostra żadnej ze swoich córek nie pozostawi w zależności od pana. Czasami wydaje nam się że to o czym mówią nasi Rodzice to starożytność, jednak trzeba wbijać do głowy że nie można żyć samemu dla siebie ale też żyć tylko dla innych jest dużym błędem. Dlatego każdy powinien zapewnić w miarę swoich możliwości jakąś przyszłość dziecku niekoniecznie materialną, a kobiecie obowiązkowo pokazać co ma robić w chwili zagrożenia i gdzie może pójść, reszta to brednie. A polityka ? Jestem za tymi co pomagają kobietom.
wiem, daleka droga
Tereso wiesz że Cię popieram ale nie umiem pisać na blogu politycznym gdzie obśmiewa się poniżej pasa ludzi. To sprzeczne z moja naturą a także…. widzisz ja mam 158 cm wzrostu i jestem mała czy to o czymś świadczy ? Tutaj chętnie coś nabazgram . Jak Bobik mnie nie wykasuje całuski.pa Podziwiam red Passenta za pióro ale poglądami się trochę różnimy.
jarzębinko
nikt nie mówił ,że łatwo znależć złoty środek , ale sam fakt poszukiwanie go jest najważniejszy, tak jak fizycy marzą że może ktos jednak wymysli perpetum mobile
a polityka jest sprawą zbyt poważną, aby powierzać ją politykom to przecież oczywiste i nie ważne kogo/ czego dotyczy
Mysle, ze nie pieklo jest winne, tylko brak reakcji w spoleczenstwie na podle zachowania. A im wiecej takich zachowan, tym latwiej przychodzi wzruszanie ramion kiedy pojawiaja sie nastepne i nastepne. Pare dni temu przecyztalam na jednym z blogow stwierzdenie znanego publicysty politycznego, po slynnej wypowiedzi Kaczynskiego o 13-latce przed gestapo i po ofercie publicznego czytania w Sejmie protokolow bezpieki o Niesiolpowskim, ze Kaczynski jest jaki jest i nalezy go brac z dobrodziejstwem inwentarza. Albo cos w tym rodzaju, a nawet bylo tak o tym, ze jest dobrym oratorem. I to jest dla mnie przerazajace, ze mozna to ot tak sobie , odpuscic.
Jak sie odpuszcza to sie ma. Ma sie zaduch i coraz wiecej podlosci w zyciu publicznym.
I trzeba dopiero przyjazdu swiatowych slaw do Polski i wielogodzinnego powtarzania na wszystkie strony, ze narodowy bohater jest bohaterem, aby wszystko na chwile wrocilo na swoje miejsce. Aby na chwilke wypuscic ten polski zaduch, ktorym wszyscy sie dusza, ale drzwi nie otworza.
Heleno, „społeczeństwo” się bardzo niebezpiecznie uodporniło. I jest to, niestety, zasługą mediów. Po parszywej wypowiedzi J.K. dziennikarze rzucili się na Niesiołowskiego jak hieny na świeże ścierwo.
Teresa @12:56
Zajrzałam na blog Passenta, i mam wrażenie, że przeciwnie: passpartout nie zmieniała tematu, tylko zadała narzucające się czytelnikowi pytanie: a gdzie jest ojciec tych dzieci? Bo wszędzie się mówi tylko o pani AT i jej dzieciach. W artykule Edyty Gietki słowo tata pada raz (że śpi za ścianą) i więcej nic o nim nie ma. Tak jakby nie istniał.
Skorzystam z postu Jarzębiny, żeby przedstawić (czy też przypomnieć) moją koncepcję składkowego szwedzkiego stołu blogowego, SSSB. Każdy tu przynosi to, czym akurat chce podzielić się z innymi i stawia na stole, do dyspozycji. To, czy inni z propozycji skorzystają, jest zależne od wielu czynników, nie tylko tego, czy temat sam w sobie jest ciekawy lub ważny, ale też od pory, nastroju, zestawu uczestników, którzy w momencie wrzucania komentarza są na blogu aktywni, tego, czy temat już był poruszany, czy też jest całkiem świeży itp., itd.
To, żeby poszczególne tematy wrzucać wtedy (i w takich ilościach), kiedy mogą one znaleźć amatorów, jest kwestią wyczucia i umiejętności społecznych. Nie można się obrażać na blogowiczów, że nie chcą jeść tylko jednej potrawy, ani też namawiać do jedzenia zupy, kiedy wszyscy są akurat przy deserze, bo szkodzi to samej potrawie, że się tak metaforycznie wyrażę. Najciekawszy nawet link, wrzucony o północy, kiedy nieliczni wytrwali są już w stanie wieczornego rozmamłania i zbierają się do spania, popijając ostatni kieliszek wina, nie wywoła ożywionej dyskusji. Przykro mi, jeżeli brzmi to brutalnie, ale taka jest realność i z nią się nie wygra.
Konkretnie, w odniesieniu do Alicji Tysiąc oznacza to, że te osoby na blogu, które było stać na pomoc finansową, już to zrobiły. Te, których nie stać, nie zrobią się bogatsze od codziennego czytania apelu o pomoc, a zapewne też mają poczucie, że brak im moralnej legitymacji do przyciskania innych, skoro same nic nie są w stanie wysupłać. A reguły percepcji powodują, że nawet najsłuszniejsze rzeczy zbyt często powtarzane najpierw zaczynają denerwować, a potem stają się „przeźroczyste”, przestaje się je po prostu zauważać. Dlatego też, współczując serdecznie Alicji Tysiąc i wszystkim innym osobom, które z jakichkolwiek powodów znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, osobiście uważam, że większą przysługę zrobi im się apelując o pomoc umiejętnie – tak, żeby nie doprowadzać ludzi do irytacji i przesytu.
Pamiętacie ten PRL-owski dowcip? Otwieram radio- tow. Gierek. Otwieram telewizor – tow. Gierek. Otwieram lodówkę – tow. Gierek. Przykro by mi było, gdyby zaczęły się takie same reakcje na AT, a sądząc z komentarzy na innych blogach już to następuje. Toteż w interesie pani Alicji, a nie przeciw niej, proponowałbym wzięcie pod uwagę ludzkiej psychologii i utrzymanie apeli o pomoc w takich granicach, które podobnych reakcji nie będą wywoływać.
To jest oczywiście moje zdanie i nie upieram się, że na pewno mam rację. Mylić się jest rzeczą psią, więc jak uważacie, że się mylę, to mi to powiedzcie. 🙂
Nie Bobiku, nie mylisz się.
Bobiku jestem za a nawet przeciw 🙂
Wiataj Bobiku!
Poważna dyskusja polityczna.Powiem tylko,że my w domu lubimy Pana Wałęsę i czasem Mu posyłamy wirtualne kwiatki na urodziny, imieniny.
Niezależnie od łatek, które Mu się przypina, jest i będzie symbolem zrywu .I tylko szkoda,że słowo” solidarność” tak się zdeprecjonowało.Tę opinię wyrobiła sobie moja babka po latach obserwacji naszej sceny politycznej.
ps. Nie wiem co Ci podeślę do schrupania, może tym razem udka?
Ja niestey zjadłam ,a raczej porwałam „trzechkróla”, którego moja babka robi na poniedziałek do szkolnej szopki.
Myślę,że zrobiłam to z nudów, bo wszyscy zajęci i nikt nawet nasze trzy koty nie chcą się ze mna bawić. ;-((
nie jesteś brutalny i masz rację ale nie potrafię określić ile masz latek mam nadzieje że 5. Dlatego tez dawne czasy typu PRL są dla Ciebie bajką . Otóż pragnę zwrócić Ci uwagę że ktoś w końcu nie mogąc tego wciąż słuchać zrobił z Tym porządek i tak oto nastał czas demokracji. Chcę Ci zwrócić również uwagę że; jest pan Tysiąc czy go nie ma nie wpływa na sytuacje tej rodziny. Jest nędza. Trzeba o tym mówić. Jako osoba wesoła uwielbiam kabaret Ani Mru Mru i jak Ich widzę to już na sam widok się zaśmiewam. Mogła bym tylko to czytać i ogladać. Lubie tez rozprawiać o głupotach. Jednak Teresa Stachurska to poważna osoba i widzi że żle się w Rodzinie Tysiąc dzieje dlatego takich ludzi powinniśmy wspierać bo oni się nie zniechęcają i do upadłego walczą w słusznej sprawie….. A tak na marginesie miły ten piesek na zdjęciu.
Bobiku
my tu w tym koszyczku jak mniemam dzielimy sie wszystkim co mamy , to przecież oczywiste . ludzkie i piekne i niech tak zostanie , sznureczki lecą
jak mniemam w popołudnie niedzielne każdy popija kawkę a ja ciągle nie mogę wyprasować jednej zasłony bo tutaj sterczę, aczkolwiek dyskusja ważna.
Bobiku
ja oczywiście podziele sie wszystkim co mam i z Tobą i z wszystkimi zwierzakami na blogu i z tymi poza blogiem też , nurtuje mnie jedno pytanie ale się krępuje , masz czarny nosek , a ja brązowy , wiesz czemu??
lecę więc do zajęć pa
Jarzębinko
małe jest piękne !!!!!!!
Jarzębino, dla mnie nie są bajką. Bobik, niezależnie od lat, ma prawie nieomylnego nosa. Sądzę też, że wielu z nas robi więcej niż mówi.
Haneczko, też jestem o tym przekonany, że wiele osób więcej robi niż mówi. Bo przecież istota dobrych uczynków w pewien sposób tkwi w ich bezinteresowności. Jak się tym zaczyna chwalić, to bezinteresowność gdzieś przepada, na rzecz mniej lub bardziej narcystycznego PR-u. 😉
Kwiatek 👿
„Prezydencki minister Michał Kamiński podkreśla, że prezydent nie mógł przełożyć zaplanowanej od dawna wizyty w Azji. Kamiński dodał, że Lech Kaczyński złożył już gratulacje Lechowi Wałęsie w dniu kiedy były prezydent dostał Nobla.”
Niunia mi zabiła klina z tym kolorem nosów. 😯 Myślę, guglam, pytam, literaturę wertuję, a odpowiedź nie chce się znaleźć.
Niunia, Ty wiesz?
Emi, a jak smakuje trzechkról?
Bobik
otóz ja nie wiem , czy ja jakaś inna ,albinos moze Emi coś podpowie , ale najpierw niech jeszcze popatrzy bo widać wyrażnie
http://blog-bobika.eu/wp-content/uploads/foto2.jpg
Nie wydaje mi sie by Bobik byl przeciwko dzieleniu sie czymkolwiek. Jeszcze bardziej nie wydaje mi sie, ze nalezy mu przypominac czym byl PRL – jest to jednak jeden z najbardziej oczytanych pieskow jakie zdarzylo mi sie spotkac, a w dodatku Mama wiele mu opowiada 🙂 . I z pewnoscia tez naogladal sie nieszczesc i biedy, bo od lat zarabial na kawalek kosci, pomagajac biednym i skrzywdzonym przez los. Choc jest bardzo mlodym szczenieciem :).
Mysle, ze Bobik, Gospodarz tego koszyka, w ktorym wszyscy czujemy sie dokochani i dopieszczeni, czujemy sie dobrze w tym doborowym towarzystwie, poruszyl dosc wazny watek: lekkiego przesytu niektorymi wpisami i propozycjami „do przeczytania”. Ja przyznaje sie bez bicia, ze tez zaczelam reagowac z pewna alergia na obfitosc apeli i korespondencji w wiadomej sprawie. I na niektore podawane linki reaguje dokladnie tak jak opisuje to Bobik – to znaczy staja sie one dla mnie wlasnie przezroczyste, przeslizguje sie po nich wzrokiem i nawet nie otwieram.
Mozna je zwyczajnie zignorowac? Mozna. Ale mozna tez powiedziec sobie, ze spotykamy sie tu aby rozmawiac, poznawac zdanie niewidzianych nigdy. ale juz bardzo zaprzyjaznionych ludzi z roznych zakatkow swiata i cieszyc sie wzajemna obecnoscia, a nie mowic sobie: no tego czytac juz nie zamierzam.
Mialam szczescie byc obecna przy zakladaniu tego koszyczka i wiem co chcial osiagnac Nasz Pies. Chcial stworzyc miejsce. gdzie wszyscy sa rowni, gdzie nikt nie mowi nikomu innemu o czym ma rozmawiac, gdzie nie ma tematow tabu dopoki wszyscy sie nawzajem szanuja i uzywaja parlamentarnego jezyka. Chcial tez zapewne uniknac sytuacji kiedy uczesnikom zostaje juz tylko skladanie sobie zyczen imieninowych, bo wszelka inna wymiana prowadzi do resentymentow i urazow – najpierw gleboko skrywanych, ale z czasem przeradzajacych sie w rwacy potok.
Czy „wiadome wpisy” w jakikolwiek sposob naruszaja te zalozenia, ktore przyswiecaly Psu kiedy sie podjal roli Gospodarza? Oczywoscie, ze nie. Jeszcze nie .
Ale wywoluja juz pewna potencjalnie niebezpieczna irytacje, ktorej mozna uniknac. Nie poprzez omijanie pewnych tematow z daleka, lecz kierujac sie odrobina wyczucia, kiedy czegos jest za duzo.
ja się nie czuję dokochana ani dopieszczona , masz szczęście Heleno!!
12,;51 Heleno masz rację i ja tak myslę ale ten wpis przeczy temu o czym teraz tak płomiennie napisałaś.
wyprasowałam a teraz idę poukładać w szafie,
Bobik! Zaniedbales dopiescic jarzebine!
Jarzebino! Tyle Cie do serca i caluje w czolko 🙂 🙂 🙂
Czy juz lepiej? 🙂 🙂 🙂
Wtrącić się, nie wtrącić? A co tam. Jarzębino 😯
? haneczko a co to niby znaczy, wtrąć się
Pani Doroto, odpowiedziałam Rysiowi. Napisałam co mnie „zmordowało”. Teraz po lekturze innych niż mój, wniosków z wypowiedzi Passpartou, mogę na próbę odwołać się do „W co grają ludzie” i następnych Erica Berne oraz do… „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły” Adeli Faber… , tu (pod reklamami) recenzja – http://www.sciaga.pl/tekst/66807-67-recenzja_ksiazki_jak_mowic_zeby_dzieci_nas_sluchaly_jak_sluchac_zeby_dzieci , bo były mi pomocne w zrozumieniu co oznacza dla relacji międzyludzkich trzymanie się tematu, wszystko jedno czy w relacjach z dziećmi, czy z dorosłymi. Książka nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia jak na autorce recenzji, ale kilka syndromów pozwliła obejrzeć.
że prawość, męstwo, dobre serce godne są szacunku a oszukaństwo, głoszenie kłamstw ze strachu, znęcanie się nad słabszym ? godne pogardy, to jest równie oczywiste, jak to, że cukier jest słodki a sól słona. I nie potrzeba żadnych uzasadnień pozaludzkich…
Jarzebino, a pomozesz mi poukladac w szafie? To najbardziej znienawidzona ze wszystkichg moich domowych robot i radze Ci bez uprzedzenia do moich szaf nie zagladac. Sama sie zalamuje 🙄
ja uwielbiam sprzatać ale nie bardzo lubie gotować
niuniu choć żeś śliczna to niestety ten cytat jest jak stwierdzenie że w nocy wszystkie koty są czarne bo ich nie widać @@, Tereso nie ustawaj, ktoś może się znajdzie aby sprawę załatwić pozytywnie a ja idę do szafy..
Układać mogę, cokolwiek pobieżnie, ale jednak. Ale prasowania nie cierpię.
Jarzebino, ja ugotuje, co bedziesz chciala, a Ty zajmij sie w tym czasie moja szafa.
Jak tu dopieścić Jarzębinę,
by to poczuła aż do trzewi,
by zamiast chłodnej skamieliny
pieszczot się upał w niej rozkrzewił?
Czy ją po liściu czule głaskać?
Czy po koralach? Czy po korze?
Mnie nie wychodzi to, do diaska!
Czy ktoś ma jakiś pomysł może? 🙂
chętnie Heleno kiedy chcesz to Ci poukładam i posprzątam, do 22oo
Nos psa nawet Bobika i mój w zasadzie jest brązowy, to tylko nagomadzenie pigmentu( również w sierści) daje taka czarną barwę.
Niniunia ma mniej, to ma nos brązowy.;-)
Bobiku,”trzechkról” bardzo był niesmaczny i nie radzę spożywać , gdyby Ci się trafił.
Masa papierowa, jedwabie, konopie i klej.
Babka jeszcze się nie wściekła na szczęście, ale musi do jutra zrobić nowego w ramch prac społecznych.
A ja się nuuudzę okropnie! 😆
To ja też tak chcę! Mogę wszystkim gotować na okrągło, muchy odganiać ogonem i śpiewać kołysanki, tylko żeby ktoś mi sprzątanie i prasowanie wyjął ze sprasowanych, przepraszam, spracowanych łap! 😀
Bobiku
dziekuje za mordke
Jak dobrze, że kwestia nosa została wyjaśniona. 😀
Emi, do zabawy świetne są takie plastikowe doniczki, w których się kupuje kwiatki do wsadzenia w ziemię. Zawsze się znajdzie jakaś w ogrodzie, bo ci, co wsadzają kwiatki, nie pamiętają, żeby doniczkę potem wyrzucić. Należy te doniczki poupychać w strategicznych miejscach – za kanapą, pod łóżkiem, na niższych półkach w szafach – i potem co Ci jedną odbiorą, to następną wyciągać. Gwarantowana uciecha na długie miesiące. 😆
Rysiu, mogę następną dołożyć całkiem bez powodu, w napadzie dobrego humoru 😀
Jarzębine trzeba przytulić
i całować w oczka czerwone,
łzy osuszać,
w ciepło opatulić! Całą!
Dobre słowo, to
Jarzębinie za mało!
Trzeba Ją kochać, kochać
kochać!
Wtedy przestanie szlochać.
to napisałam ja-Emi, pies z Gdyni. 💡
gruszeczkojarzebinowa
jarzebinkogruszkowa
13:50
wielki wpis
14:01
blogi polityczne staly sie okropnie podle
brak dyskusji
brak szacunku
albo zlizywanie cukru z ust moderatora albo inwektywy
kazdy wie swoje
Oba poematy sa przepieknem Bobik, Emi! Chcialabym tak umiec, ale zostaja mi tylko pocalunki!
Bobik 16:35
Emi 16:46
😀 😀 😀 😀
Bobiku
dziekuje Tobie bardzo mocno
zmeczenie materialu moze jest duze lecz Teresa potrzebuje
normalnego cieplego wsparcia
mysle ze Twoj koszyczek jest jedynym miejcem gdzie Teresa
otrzymala stale wsparcie i wyrazy szacunku
na innych albo milczenie albo nawolywanie do odejscia
albo nawet mobbing
Bobiku
😆
Wsparcie i wyrazy szacunku dla Teresy – jak najbardziej! Ja pisałem tylko o, że się tak wyrażę, „socjotechnicznej” stronie sprawy. Żeby przez niebranie pod uwagę ludzkich reakcji nie wylewać dziecka z kąpielą.
bylem w miescie kupic kilka upominkow gwiazdkowych
sklepy bosko puste
tylko stoiska z kielbaskami i grzancem w wianuszku ludzi
wprawdzie bez sniegu i mrozu mimo to pachnie juz
swiatecznie
grzaniec kandyzowane owoce wielkie w czerwonym cukrze
jablka
prazone migdaly i inne imponderabilia
choinki ubrane babkami i anielskimi wlosami
cudownie
Bobiku
wiem zrozumialem 🙂
Heleno
jak walczysz dzisiaj z zimnem
calvados?
czy tylko termofor?
Znacie to?,
„… Pies na ugorze rozszczekał się. Górą szczeknął Aurelian, odpowiedziały mu psy z piątego, dwunastego i trzeciego i już było jak w psiarni. Ludzie też się ruszyli, ci za scianą zaczęli nagle gadać, górą rozklekotał się bujak. Kazio z trzeciego włączył na chwilę kilka taktów, lecz zarazje zgasił, potem długo szła woda rurą spływową, winda przeszła dzwoniąc blachą jak na sumę w kościele, a zsypem pszły butelki. Stopniowo się uciszało, jeszcze ktoś krzyknął: – Ala, bo kapusta się pali! – i już było po wszystkim, a dziadzia sprzątnął mi damę.
– Ale cię urządziłem! – ucieszył się.
Potem zgarnął figury, zajrzał do pustej butelki i poszedł do siebie.
Dzień minął, było już jutro.
– Jeszcze popatrzyłem w maszynopis: „W Gdańsku-Oliwie do posiągu wsiadł pies. Pies wysiadł w Sopocie i poszedł do miasta….”
Było to efektowne, ale nic ponadto, i rozłożyłem kanapę.
….”
„Pies, który wysiadł w Sopocie”
Copyright by Janusz Przybysz, Wydawnictwo Poznańskie 1980
Toż to ktoś opisał Bobika blog:
pieski panują 🙂 ,
problemy hydrauliczne oraz kulinarne 😀 ,
muzyka 😯 ,
szachy 💡 ,
puste butelki 😯 😯 😯 ,
pies wysiadł w Sopocie ale pisze z Gdyni 🙄 ,
rozłożona kanapa 😉
Kto to 28 lat temu przewidział?
Jest tutaj?
Niech się przyzna!
zono
jak czuja sie paskudniki w Twojej butelce
prosza o wolnosc moze ?
KoJaK
doskonale
a slowo cialem sie stalo
😀
Heleno, dzięki! Mamy nadzieję,żeś ocieplona!
Bardzo nami wstrZąsnęły Twoje przygody z bojlerem.
Co do „ja tak nie umiem”powtórzę za moim kumem skarbnicą złotych myśli:” Każdy ma zady i walety”. Serducha!
KoJaK
Psy to latają, jak koty z pęcherzem, przeto nie dziwota,Że „wysiadł w Sopocie, a pisze w Gdyni. „:roll:
28 lat temu sprzątaczka na uczelni przewidywała niechybny koniec świata i kazała nam się pakować na ten inny padół, a wynosić z sali, na co rezolutny kolega powiedział:
„prędzej będzie zejście, niż odejście”( mieliśmy jeszcze do rozpakowania jakąś butelczynę w pracowni, a jej się wyraźnie spieszyło).
Nikt NIC NIE PRZEWIDZIAŁ. 😉
Jak widze trzy dni zapadki technicznej, i czesciowego odciecia od swiata, tylko troche zmienily sytuacje hydrauliczna u Heleny. Jest nadzieja, i jest piecyk, oraz – byc moze – dosyc calvadosa. Jednym slowem – szklanka do polowy pelna, lub pusta – w zaleznosci od nastroju. Jednak licze, ze w poniedzialek zaczna sie zdecydowane zmiany w kierunku pelnej szklanki (nie tylko plynow rozgrzewajacych).
A u nas spadl pierwszy snieg, ale znika bardzo szybko, co sprawilo zawod czesci domownikow (tych ponizej dziewiatego roku zycia).
Zas w odpowiedzi Nietoperzycy na pytanie sprzed dwu dni: mialas dobre wyczucie – Zosia pracuje bez ustanku. Wlasnie wczoraj „przypadkowo” zahaczyla kartka papieru o stojaca na stole zapalona swieczke. Dziwnym zbiegiem okolicznosci, zahaczyla idealnie w srodku kartki, wypalajac niezwykle symetryczne koleczko. Na dociekliwe pytania rodzicow i starszej siostry dotyczace takiej przypadkowej symetrii, odpowiada niezwykle tajemniczo, tlumaczac sie, ze nie pamieta dokladnie…
rysberlin 🙂 😉 😉
KoJaKu, ja mogę tyko przysiąc na wszystkie świętości, że nie jestem Januszem Przybyszem. 😀
Ale faktycznie, do sytuacji znowu pasuje puenta pewnego dowcipu – musi prorok! 😆
nietoperzyca:
Troche ze starej poczty, bo jestem dopiero po sniadaniu. :)Nie lubie „How to marry a millionaire”. Taki staroc bez wyrazu, zwlaszcza Norma Jean. Ona nie zagrala w zadnym normalnym filmie, tak jak w naszych czasach Julia Roberts lub R. Gere. Lubie natomiast stare kryminaly, niektore horrory. Wysoko na mojej liscie sa ” The Big sleep” i „Maltese falcon”, oba z H. Bogartem. Rowniez „The Third Man” z J. Cottenem i O. Wellesem. To chyba najlepsza adaptacja G. Greene’a. Rowniez niektore starsze westerny, zwlaszcza „The Magnificent Seven” i „3:10 to Yuma” z G. Fordem.
Trzechkról w połowie zrobiony od nowa, a ja się pytam :
kto w Berlinie dekoruje choinki babkami ?Wypraszam! 😉
Rysiu, zazdroszcze Ci tej sielskiej atmosfery kiermaszu przedswiatecznego. Tutaj to czysta komercja, bez uroku. 🙂
Babka z Gdyni
toki to juz ten berlin nawet babki na choinki
czy to male
chude grube wysokie
babki jak okim siegnac 😀
A ja uwielbiam prażone migdały. Chrupią w zębach prawie jak kość. 🙂
Marylka rozpoczęła wczoraj i dzisiaj przygotowania Wigilijne.
– Kartki z opłatkami przygotowane, KoJaK musi je wrzucić do skrzynki pocztowej (zawsze ja, zawsze ja ….).
– Ciasto do tortu piernikowego upieczone i zabezpieczone (przez Marylkę). Kremy będziemy produkowali za 2 tygodnie, za doprawianie jest odpowiedzialny KoJaK (szlachetnym koniakiem 😉 ) . Do tego zadania podejdę z wielką przyjemnością i świadomością tego jaka odpowiedzilność na mnie ciąży!
– Galaretka już w słoikach, niestety słoiki przeliczone i mocno zakręcone,… sam do tego niestety przłożyłem rękę.
– Produkcja bigosu została rozpoczęta (odpowiedzialny KoJaK): świeża i surowa kapusta z przyprawami podprażona i niedogotowana, uszlachetniające dodatki niecierpliwie oczekują „ślubu”.
– Jutro rozpoczynamy produkcję ciasteczek (pierniczki, kruche itd….).
– Kupno choinki: w przyszłą sobotę po powrocie z Bottrop (odwiedziny rodziny).
– Kupno napiwków (wino): na bieżąco 😉
– Prezenty: bez stresu, sprawiliśmy sobie wspólny prezent, już jest, już używamy 😯 🙄 😯
– Sałatka jarzynowa będzie,… nie wiadomo kiedy robiona, ale będzie!
Rysiu,wyjaśnienie przyjęte, spadam z choinki w objęcia „trzechkróla”! 🙄
Dobranoc wszystkim.
Bobiku, poczochranko nagrzbietowe! 😉
Teresko, zajrzalam pod wspomniana przez Ciebie recenzje ksiazki, ktora rzeczywiscie wyraza wspolczesne myslenie o wychowaniu dzieci. Ksiazka nie jest moze az takim odkryciem, bo podobnie myslacych autorow jest wiecej. Co mnie uderzylo w tej recenzji, to podkreslanie dialogu z dziecmi, sluchanie tego, co one maja do powiedzenia, pozwalanie im na pomylki, nawet na myslenie inaczej, niekaranie ich poprzez milczenie, lub ignorowanie, itp. Co prawda, mowienie do innych doroslych to nie to samo, co wychowywanie wlasnych, a nawet cudzych dzieci, ale rozumiem, ze widzisz tu ciekawe analogie. Jesli tak, to tym bardziej miedzy doroslymi jest miejsce na zyczliwa roznice zdan na ten czy inny aspekt danej sprawy. Autorki ksiazki o wychowywaniu dzieci twierdza, ze wazne jest sluchanie drugiej strony, tlumaczenie wlasnych pogladow, odpowiadanie na wyrazane przez dzieci watpliwosci, i nieprzypisywanie dzieciom (a wiec pewnie i doroslym) od razu zlych intencji, gdy sie z nami w czyms nie zgadzaja, lub zgadazaja tylko w czesci.
Wpadam w popłoch czytając o stanie zaawansowania niektórych świątecznych przygotowań. U mnie jeszcze nic a nic…
Rany boskie! 😯
Oj Bobiku, to jestesmy w poplochu razem – ja dzis znalazlam kartke historyczna (maki wez tyle ile ci potrzeba) a tu ani maki ani jajek …. i jak tu sie zabierac do tworczosci kuchennej?
Rany boskie potrojnie! Z tym, ze ja juz sie przystosowalam do tego, ze organizujemy zawsze wszystko w ostatniej chwili. Nawet juz dorobilismy do tego mitologie tlumaczaca, ze to ma swoj uroki gleboki sens. A wszystko wynika z unikania sklepow, gdzie graja przymusowe jingle bells, co praktycznie sprowadza sie do unikania sklepow w ogole. 🙂
Poczwórnie.
PA
bylo naprawde milo wrecz sielsko-anielsko
Popieram pieczenie, sprzatanie ignoruje – przynajmniej w szczegolnie wiekszych przedswiatecznych porcjach.
Popiatecznie.
siadam z rodzina do kolacji
wiec do kiedys tam ponownie
Jsa tez jeszcze nic nie mam przygotowane, choc powoli zacztynam już mysleć o jakims świątecznym planie. Dobre i to, ale zawsze`chciałam jak KoJak Moguncjusz, co roku tak chce i co roku nie wychodzi…. na razie jest w miarę posprzatane, ale to nie moja zasługa tylko drogiej pani J, która sprzata i prasuje co tydzień.
Rysiu, paskudnik w butelce nie narzeka ( przynajniej nie słyszałam nic takiego ) i czeka na Bobika.
Paskudnik musi być chyba bardzo dumny, że wszyscy tak się o niego troszczą. Tylko żeby za bardzo z tej dumy nie spuchł, bo butelkę rozsadzi. 😆
Na razie mu troche do tego brakuje, mały jest…
Parę lat temu spisałam kuchenny świąteczny rozkład jazdy. Kiedy czuję, że już koniecznie trzeba, wyciągam sfatygowany karteluszek i zaczynam działać 😀
I na chwile troche powazniej. Zastanowiły mnie dzisiaj słowa Jarzebiny „kazda kobieta ma prawo odejśc gdy taki czas nadjedzie”, oraz że gwarancja niezaleznosci jest posiadanie przez kobietę własnego lukum i własnych pieniedzy. Ciekawa jestem czy mezczyzna w małżeństwie tez ma zdaniem Jarzebiny takie samo prawo?
Ja Haneczko też mam taka liste, ale na razie jeszcze nie zaczełam jej szukac. Mysle o zrobieniu jutro albo we wtorek pierniczków, moze to mnie wprawi w nastrój swiatecznych przygotowan??
Pierników nie robię. Dotychczasowe próby skutkowały wyprodukowaniem dużej ilości bardzo nieszlachetnych kamieni. Ręki do pieczenia to ja nie mam 🙁
Haneczko, poszperam za przepisem, jutro, moze sie skusisz?? nasze pierniki sa bardziej ozdobne, do wieszania na choinkę, choc oczywiscie sa jadalne ( a nawet b, jadalne
Moniko
jest miejsce na zyczliwa roznice zdan na ten czy inny aspekt danej sprawy oboma skrzydłami podpisuję się , cieszę się ,że jesteś z nami i cieszę sie , że z Zosi wyrośnie fizyk , mam nadzieję , że taki jak jej tata
Emi
niunia dziękuje za wytłumaczenie koloru jej noska i merda ogonkiem na dzwięk imienia Emi
PA
o kryminałach jutro , posłałam Wam ten link boście sie rozgadali ja tez za tym filmem nie przepadałam
nie zazdrość Rysiowi sielsko-anielsko tylko pomyśl , że u Ciebie tez tak może być
Wszystkim innym życzę dobrej nocy , dobranoc kochani
wlasnie rozmawialam z corka o jej nieuprawnieniu w pracy, tym razem dotyczy firmy francuskiej – jeszcze nie rozgoryczona ale zdecydowanie niezadowolona, ze zarabia mniej niz mezczyzni! Ciekawa jestem, czy w ciagu kilku nastepnych miesiecy potrafi sobie wywalczyc lepsza pozycje, czy bedzie wolala szukac nowej pracy?
No tak to jest jak sie dzieli kompa z psem , zawładnęla calością nawet swoj nick już zostawia , wpis Niuni 21:17 to oczywiście MÓJ
dobranoc 😀
wiem że trochę się wymądrzam, prawda jest taka że gdyby tak jak Kojak tu obecny trzymać się planu to by było fajnie ale nie, ale nie / jak w Mru Mru/ najpierw narozrabiać a potem Mamo ratuj!! Tak to juz jest. Chcę powiedzieć że tak zrobiła moja Mama która była ideałem. Nigdy się nie zrażała chociaż dałyśmy Jej popalić. Inny straciłby cierpliwość Ona miała wyznaczony cel i go osiągnęła.. Co do mężczyzn mają takie samo prawo. Nigdy nie uważałam inaczej. Z perspektywy czasu uważam że w związku najważniejsza jest kultura. Dziekuje za wierszyki..
szafa jednak nie opanowana to przerosło moje oczekiwania
żono sąsiada bardzo chetnie poczytam o pierniczkach
Ja tasm mysle jarzebino że w ziazku najważniejsza jest milośc ( jakkolwiek patetycznie by to zabrzmiało!)
A opierniczkach postaram sie jutro.
My się planu nie trzymamay, to plan ma nas w garści!
No nie tak to znowu też nie jest, w tym roku tak to akurat wypadło, ale bez grafiku!
Co roku przygotowania do świąt odbywają się inaczej, to co opisałem wygląda bardzo zaplanowanie, ale tak to nie jest, opisałem stan JEST/MA Być na dzisiaj, a jak to będzie wyglądało jutro tego nikt nie wie! 😉 I to jest to przyjemne w tych wszystkich przygotowaniach.
Jedno jest pewne (bilety już mamy):
idziemy na „Magic of The Dance” (w Moguncji 30.12.08).
🙂 🙂 🙂
Niezawodny sposób na opanowanie szafy:
1. otworzyć
2. powiedzieć „O matko i po co ja to trzymam!”
3. wywalać od wieków nienoszone i nieużywane, prosto do wora. UWAGA! Trzeba to robić naprawdę szybko i bez dyskusji z kimkolwiek, a najmniej z samą sobą.
4. na koniec, jeszcze szybciej, wynieść wory na świat, ustawić (otwarte!) obok śmietników, starannie i nieodwołalnie zamknąć za sobą drzwi.
5. po 10 minutach można już spokojnie jęczeć „A może by się przydało”, bo worów już nie ma i nic nam nie grozi 😉
uwielbiam wyrzucać!
Nietoperzyco – 🙂 . A co do Zosi, to pewnie masz racje – bedzie wtedy czwartym pokoleniem fizykow w linii prostej (pierwszy byl rowniez zapalonym szachista i autorem zagadek szachowych). Czekam na jutrzejsze doniesienia o jadlospisie Niuni. 🙂
A o malzenstwie i zagubieniu malzonka inaczej:
Kobieta przychodzi na policje i donosi, ze zaginal jej maz. Policjant pyta sie o rysopis, na co kobieta odpowiada: „Ma 190 cm wzrostu, jest dobrze zbudowany, z gestymi, lekko kreconymi wlosami.” Jej przyjaciolka wtraca, zdziwiona: „Co tez ty mowisz? Przeciez twoj maz ma 150 cm wzrostu, jest zupelnie lysy i ma ogromny brzuch.” Na co kobieta odpowiada: „A kto by chcial tego z powrotem?”.
To a propos prawa do odchodzenia. 🙂
haneczko 21:39!
NIGDY!
W ten sposób pozbyłbym się mojego maturalnego krawatu już przed laty!
Czerwonego,
łzami zronionego,
potem skroplonego
….,
nigdy!!!
Ten krawat, który nikomu nie przeszkadza, jest dowodem tego, że naprawdę mam i zdałem polską maturę!
KoJaku, święte żęchy są bezpieczne, któż by śmiał!
No, nie, Zono, musze troche stanac po stronie Jarzebiny, Ja jej wypowiedz zrozumialam, tak, ze obecnie po raz pierwszy od stu a nawet mniej lat, kobieta w bardzo nieszczesliwym zwiazku nie musi sie rzucac pod pociag czy brac trucizne, aby zakonczyc malzenstwo. Akurat mezczyzni nie mieli z tym specjalnie zadnych problemow nigdy.
KObioeta takich praw jednak nie miala (biedna Anna konczy tak jak konczy bo prawo rozwodowe nie istnialo) albo na przeszkodzie staly wzgledy obyczajowe (bedna Emma) , ale chyba najwazniejszym powodem niemoznosci wyjscia z malzenstwa bylo to kobieta nie mialy wlasnych pieniedzy i jedynie co mogla zrobic to przeprowadzic sie do jakiegos innego mezczyzny, pozostawiajac za soba dzieci (biedna Nora,). Wiemy jaki to wielki temat literacki.
A mezczyzna mogl miec drugi dom z nieslubna zona i licznym drugim przychowkiem , co tez zostalo pare razy w literaturze opisane.
A ja zazdroszczę żyrafie… ja nie potrafię. 🙁
Wszystko mi się przydaje jeszcze zanim podejdę do szafy w celu wyrzucenia czegokolwiek.
Planuję już z rozpaczy założenie grupy samopomocy. Osoby z podobnym problemem będą wymieniać się szafami. Z cudzej łatwiej wyrzucać. 😉
Wyrzucać? Tak bez pretekstu?
Miała baba trzy tysiaki
i jak uczy życie
takiej kasy nie należy
zostawiać kobicie.
Pół wydała na rachunki,
dwie setki na krawca,
ze trzy stówki zabrał zaraz
bezwzględny dostawca,
Pięc stów fiskus zabrał sobie,
i tu mogę przysiąc,
niby dużo baba miała
a został jej tysiąc.
Pół tysiąca + dwie setki + trzy stówki + pięć stów =1500. Został tysiąc z trzech. Gdzie się podziało pięć stów?
Gdyby Komisarz nie miał urlopu to przynajmniej wiadomo by było, do kogo się zwrócić z pytaniem. 😉
Haneczko, Twoja metoda sprawdza sie bardzo dobrze, szczegolnie jak zadzwonia, ze wlasnie za tydzien bedzie odbior rzeczy lekko uzywanych – wtedy wystarczy przejsc sie po czlonkach rodziny wlacznie z soba i kazdy to i owo dorzuci do wora. Nie tylko, ze robi sie luzniej ale jeszcze sie ma poczucie udzielenia komus tam pomocy.
nietoperzyca & Bobik:
Troche prywaty. Tu sa zdjecia Seneki, ktore kiedys obiecalem.
http://picasaweb.google.com/Lothar2155/Seneca#
Seneka przystojna kobita.
Anna karenina to nie jest moja ulubiona lektura, ale oczywiście jak juz nie mozna inaczej to trzeba odejsc i miec do dokąd i za co. Az tak konserwatywana Heleno nie jestem. Zastanawia mnie tylko łatwosc z jaka dzis przyznaje sie samemu sobie to prawo do odchodzenia.Nie sadze tez by posiadanie garosoniery na miescie bylo warunkiem udanego malzenstwa, choc rozumiem ze niektorzy tak maja.
Thanx, Helena (on behalf of Seneca, of course) 🙂
Seneka – przystojny zwierz!
Heleno właśnie o to mi chodziło. żono miłość tak ale na drugim miejscu.
dobranocka
żono ! udanego wtedy gdy oboje mają po mieszkaniu.. ok nic juz nie klepię ide spać.
Pierniczki dobra rzecz! Szkoda, że nie będę miała od jutra swobodnego dostępu do internetu 🙁 ……Ten przepis żony sąsiada 🙄 ….w sam raz na święta 🙂
Nietoperzyco, żałuję, że nie mogę ci wręczyć wielkiego kosza gwiazdek z nieba! 🙂
Na tymczasowe pożegnanie piosenka 🙂 :
http://greencat.wrzuta.pl/audio/6KyEETGMKC/
Pozdrawiam, dziękuję i….na razie! 🙂
Piękna psa z tej Seneki. I jaki piękny ma kolor futra! 😀
Tylko jeden z jej strojów odrobinę mnie zaniepokoił. Czy ona… tego… jak tu zapytać?… Czy ona może pracuje w jakimś klubie S/M?, czy ona to lubi tak prywatnie? 😉
Ojej, ale się rozmordkowałam! 🙂
Pozostane przy swoim Jarzębino, a tym czasem dobranon i do jutra!
Bobik, ona reklamuje Olimpiade Zimowa w Whistler, BC. 🙂
U nas sa czasami takie mrozy (blisko jezior), ze pies naprawde marznie.
Jak to do kogo? Do fiskusa! To on ostatni wokół tysiąca się kręcił…
Pies krótkowłosy może i marznie, ale za to szczotki bać się nie musi. 🙄
Malgosiu, odezwij sie koniecznie, jak juz bedziesz mogla, bo my tu sie martwimy Twoja sytuacja, choc zadnego prawnika, ktory bylby przydatny, nie znamy. I trzymajcie sie – Ty i Weronika. 🙂 🙂 🙂
A co do wymiany zdan o malzenstwie, i mozliwosci odejscia ktorejs ze stron, to moze dobrze zaczynac z nadzieja, ze milosc przetrwa i wszystko pokona (podejscie idealistow), ale tez ze swiadomoscia, ze czasem (czesto?) dzieje sie inaczej, i dobrze miec na to plan B (podejscie realistow).
A Seneka urocza. 🙂
Ale chadza zimą stale w tym skafanderku? 😯
Śliczności psisko 😀
Zwracać się do fiskusa? Słyszałem, że on jak już raz coś połknął, to już mu się tego z gardła nie wydrze. 🙁
Wyjasnie sprawe skafanderka. Seneca lubi w nim chodzic, zwlaszcza, gdy pada ( z wody najbardziej lubi jesc ryby) lub jest troche bardziej zimno. W moich okolicach zdarzalo sie -20 C, a poniewaz jest to blisko jezior, wiec tzw. windchill (czyli , to co sie faktycznie czuje) bylo -37. Chyba ma cos z aktorki. Albo jest po prostu kobieta. 🙂
To już chyba wiem, dlaczego ja nie mam żadnego skafanderka. Moi uznali pewnie, że facetowi na takim nie zależy. 😉
Bobik, dla Ciebie widzialbym cos naprawde cool, z logo Columbii, (albo Nike) 🙂
Dla mnie i moich dredów powinno być coś raperskiego. Albo Jamajka. 😎
PA
seneca przesliczna taka dostojna , a widać ,że Ciebie też można zotywować 😉
Bobiku
fiskusowi nie raz można z gardła wyciągnąc u nas , u was normalne prawo , wiec jesteście szczęśliwcami ❗
Moniko
spójrz na wpis Malgosi 22:56 , jadłospis niuni przeslę jak tylko spałaszuje go 😉
Bobiku
może tu cos znajdziesz http://www.dla-psa.pl/
Nietoperzyco, po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że najcudniejsze są jednak moje dredy au naturel. 😀
To Niunia zjada jadłospisy? 😯 Czy one są smaczne?
Bobik
Ty nie słuchaj mojej ,ona się tylko na chwilke przebudziła widzialeś w galeri te ubrane „psy ” co to bylo załamka
popieram 1000% natural
jadłospis spałaszowanych smakołyków podam jutro , jak będzie wszystko w moim brzuszku, na obiad gołąbki w sosie -wpadniesz pychotka ❗
Bobik, a propos tych dredow. Nie moglem sie powstrzymac, chcialem znalezc cos z jamajskiego raeggae, ale zdecydowalem sie na cos z dredami i o grudniu. Ci z Karaibow spiewaja tylko o jednym, sam wiesz o czym. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=PNF1a-ZG1uc
PA, dziękuję za dodatkowe dredy. 🙂
Ja też myślałem, że ci z Jamajki to zawsze o green, green grass, ale potem okazało się, że to jednak ci od country z tajnym agentem Elvisem na czele, więc się zupełne pogubiłem. 😯
Gołąbki są słuszne! Mógłbym jeść co drugi dzień, ale jestem za leniwy, żeby tyle zawijać. Dlatego wolę sępić. 😉
Golabki byly zmora mojego dziecinstwa, kiedy oboje Rozdzice pracowali, golabki robione byly na poczatku tygodnia, trzymane w garnku na balkonie i przez tydzien odgrzewane.
W dodatku w tamtych latach moja Mama nie byla wybitnym kucharzem, choc dosc ambitnym. Potem sie bardzo wyrobila i zaczela namietnie studiowac ksiazki kucharskie. Jest najwierniejsza uczennica Julii Child, przed ktora pada na kolana.
ALE : Niechaj mnie nikt nigdy na golaki nigdy nie zaprasza, bo nie przyjde!
Heleno, ale gdyby jakiś hydraulik na golaki Cię zaprosił, to może jednak opłacałoby się przyjść? 😉
😯 Na golaski? 😯
Z hydraulikiem poszlabym na golaska na golabki, byleby naprawil ten sakramencki bojler
Golaski są banalne. Golaki mi się wiele bardziej podobają. 😀
Whatever, Bobik, whatever.
Hydraulicy snia mi sie po nocach.
Bywają gorsze sny. Ale o ile się nie mylę, problemem są u Ciebie w tej chwili nie sny, a przebudzenia. 🙄
Kolorowych snow wszystkim,
spedzilam piekna sniezna niedziele zamiast na nartach to na polowaniu na ubranie. Jutro bede zeznawac w sadzie a sprawie kryminalnej o pobicie dziecka przez rodzica (moja poprzednia praca). Chcialam ubrac sie jak czlowiek. Za malo czasu na e-bay, ale za to zakupy w Hudson Bay okazaly sie owocne (alas nie sukienki a spodnie).
Nietoperzyco, wciaz szukam tych sukienek w kolorach czern/braz/szarosci/zielenie/czerwone wino. Dzieki za oferte pomocy. Daj znacv jesli cos wytropisz…
PA, prawda jak nasze zycie potrafi sie toczyc kolo naszych zwierzatek?
To na początek dnia by uśmiech gościł na twarzach
http://www.youtube.com/watch?v=Ya5ICVKUERg
Heleno
z karty dań wykreśliłam gołąbki , może strogonow z kluseczkami no i oczywiscie lampka białego wytrawnego wina , trzymamy kciuki za mózg ale hydraulika by w końcu otworzyła się odpowiednia klapka i potrafił to naprawić
Króliku
jak coś namierzę moją echolokacją dam Ci natychmiast znać
PA
to ubranko przeciwdeszczowe chyba troszkę za ciasne , może większy rozmiar , moja niunia nauczyła się jak pada deszcz , bo strasznie nie lubi deszczu chodzić pod parasolem
Moniko
zapomniałabym , ten eksperyment Zosi , symetria , pamietaj nawet najgenialniejsze umysły dokonały odkryć przez przypadek , trzymam kciuki za młodego fizyka 🙂
Jarzębino
w związku najważniejsze jest wsłuchiwanie się w drugiego człowieka dotyczy to zarówno przyjażni jak miłości
Rysiu
blogi polityczne staly sie okropnie podle, brak dyskusji
brak szacunku, albo zlizywanie cukru z ust moderatora albo inwektywy ,kazdy wie swoje , dlatego z tego zrezygnowałam
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=406#comment-98869
i w koszyczku poszukałam malutkiego drążka na uboczu
vitajcie , przeczytałam wczorajsze wpisy i to co chciałam przekazać nie wyszło. OTÓŻ;; nie mam nic do milość mało tego , jestem kochliwa że hej !! Jestem też mężatką ponad 25 lat. Jestem tez za długimi i miłymi a także wyrozumiałymi i zakochanymi małżeństwami do 100 lat. Niech Żyją! Chodziło mi o to że kobiety które nie maja pracy , pieniędzy i jakiegoś mieszkania , mając często gromadkę dzieci są skazane na poniewieranie , bicie i znęcanie się bo nie maja gdzie iść. Wersji takich jest do wyboru. Znam matki które musiały oddać dzieci państwu bo nie miały za co je wyżywić. Także bicie wyrywanie włosów łamanie kości przez lata… Koci łapci to nie jest, kocha czy nie kocha a jakże zawsze powie że kocha i że to dla dobra żeby równo puchło… nie o mnie to, mieszkam w dużym domu mam dorosłe dzieci, to o tych kobitach o których lepiej nie czytać bo to nudne.. Miłego dnia ..
ma być oczywiście to o tych Kobietach
Jarzębinko
po raz pierwszy od dawna ktoś mnie lekko zdrażnił , jesli życie ludzkie sprowadzasz tylko do patologi i marginesu to szkoda słów , ja znam wiele kobiet ,ktore mimo przeciwności losu do wyboru( mąż pijak,bił, chore dziecko , ona chora ) nie poddały się nie lamentowały , zdały sobie sprawę co jest dla nich ważne oraz istotne i potrafiły podnieśc sie przy pomocy ludzi , moze za dużo oglądasz tv ,a za malo rozglądasz wokol siebie
pewnie tak ,
Moniko,
dziękuję za ciepłe słowa. Na szczęście czuwa nade mną wspaniała nietoperzyca! 😉 🙂 Nietoperzyco, biję pokłony wdzięczności w Twoim kierunku. 🙂 Na szczęscie nie jestem na zupełnie przegranej pozycji…..A dziecko bezpieczne u rodziców.
Dumela!
Zaczynamy czuwanie hydrauliczne.
Wczoraj wieczprem nie wytrzymalam i naskarzylam sie na los mojej Mamie, choc staram sie ja oslaniac. Myslalam, ze bedzie ze mna biadolic nad moim nedznym losem, ale ona zniosla to jakos meznie i powiedziala zebym sie wziela w garsc. To mnie otrzezwilo. A potem powiedziala, ze wlasnie wyslala mi bardzo cieply puszysty szlafrok. Dokladnie taki o jakim marze….
Wiec dzis czuwam, ale w garsci. Watch this space.
Małgosiu trzymam kciuki!
Heleno, mam nadzieję że TO dziś się skończy. Przeżyłam taką awarie dwa razy, dwa razy w zimie przy temperaturach -15 na zewnątrz. Przy okazji sobie jeszcze raz uświadomiłam jak bardzo jesteśmy uzależnieni od tych wszystkich niecywilizacyjnych gadżetów, typu piec centralnego ogrzewania, czy elektryczny czajnik.W wiejskiej chacie byłoby prościej!
Dzieki, Zono! Ja tez mam nadzieje…
CZY KTOS TU SZUKAL KASZMIROWEJ SUKIENKI?
Dzis dostalam katalog mojej ukochanej The White Company.
Sa tam dwie kaszmirowe sukiuenki, i jedna z miekkiej welny, wsszystkie w odpowiednich kolorach
Jedna jest taka:
http://www.thewhitecompany.com/department2.aspx?DepGrpCode=XMASGIFT&DepCode=CDCD
Mam tu znizke 15% , trzeba tylko zacytowac moj kod przy zamawianiu przez internet: 288XB
Oferta do 24 grudnia br.
Jesli zamowienie jest na sume ponizej 100 funtow, to wtedy znizka tylko 10% (to ta inna sukienka, welniana)
poprawka: ta inna, tansza jest z welny, jedwabiu i kaszmiru:
http://www.thewhitecompany.com/department2.aspx?DepGrpCode=XMASGIFT&DepCode=LXCB
Zadanie matematyczne: Ile kaszmirowych sukienek moglabym miec za jedna naprawe bojlera? Nawet bez znizki 15-procentowej?
Jeszcze by pewnie starczylo na kaszmirowy szlafrok… Eeech.
Witajcie w południe! 🙂 Widzę, że wszystko na swoim miejscu, budzenie, śniadanie, a do tego jeszcze kaszmiry i bojlery, czyli szafa gra.
Z gołąbków proszę nie rezygnować! Mogę je zjeść w czasie, kiedy Helena będzie na golakach z hydraulikiem. 😀
Poza tym uprzedzam, że dziś (przynajmniej do późnego popołudnia) będę się przez blog tylko szybko, psim swędem przemykał, bo real mnie dorwał i chwilowo nie puszcza. 🙁
Zono Sasiada, czy nie wybioeracie sie Panstwo na Geze Vermesa jutro lub pojutrze? Strasznie chcialabym Was „poslac” na to, zebyscie opowiedzieli….
9 grudnia
godz. 11.00 ? Seminarium dyskusyjne – Katedra Judaistyki UJ,
ul. Stefana Batorego 12
10 grudnia
godz. 18.00 ? wykład ?The truth about the Historical Jesus?
godz. 19.30 ? promocja książki ?Twarze Jezusa?
prowadzenie: prof. Michał Paweł Markowski, uczestniczą: prof. Geza Vermes, prof. Andrzej Borowski, Jacek Prusak SJ
Centrum Studiów Humanistycznych UJ, Grodzka 64
Zono, pojdzcie na to, Kochani, pojdzcie.
No, trzeba przyznać, że zwłaszcza 9 grudnia daleko by nie mieli. 🙂
Sam bym poszedł, gdybym akurat był w Krakowie.
Ja to bym pewnie nawet z Wwy przjechala, Ale z Gdyni to juz nie. To prawie tyle co z Londynu….
Z Gdyni też byś pojechała Heleno, jakbyś mieszkała z naszym hydraulikiem.
Zakończyłam Trzech króli do szopki i nawet mnie w szkole pochwalono, co mi się nie zdarzylo od 30 lat.
Bobiku!Te rzeczy w szafie to my nazywamy”przydasie” i już dawno się przymierzamy,żeby ją wymienić z kimś, komu nasze się przydadzą.
Ale nie zamienimy” przydasiów” na gołąbki, nawet Twojej roboty.
Kiedy wreszcie minie to przedświęteczne piekło?
Zamienię 100 własnych przydasiów mocno używanych na dwa cudze przydasie obojętnej jakości i niewielkiej objętości. Oferty pod „zrezygnowany”!
Dzien dobry
Bobik, zapomnialem wczoraj dodac o muzyce reggae (popelnilem nawet blad ortograficzny). Oni wcale nie spiewaja o tym, o co ich podejrzewasz. Jest to rowniez nalog, ale bardziej przyziemny i naturalny. 🙂
nietoperzyca:
Ubranko bylo na „sale”. Beggars are not choosers. 🙂
Malgosiu, Nietoperzyco – 🙂 A u mnie tymczasem, pracowity poranek. Wlasnie zmylam z palcow resztki kleju po robieniu ozdob choinkowych z dziecmi. Pozostala czesc poranka spedzilam na kolejnej odslonie negocjacji z Amazonem. Pierwsza odslona: zamawiam pare ksiazek. Druga odslona: przychodzi paczka z droga, ale mnie zupelnie niepotrzebna gra komputerowa, wiec dzwonie, ze jej nie chce i prosze o moje ksiazki, oraz o przyslanie oplaty na zwrot niechcianej gry. Trzecia odslona: przychodza moje ksiazki, i mailuja mi cos, co zamiast byc oplata pocztowa, jest lista zamowionych przeze ksiazek, mnie, ktore jakoby mam odeslac, a oni mi zwroca za nie pieniadze. Odslona czwarta: dzwonie do nich, i kolejny raz tlumacze, ze nie chce zwracac, tego, co zamowilam, tylko to, czego nie zamawialam i na co czeka niejaki Michael Galetta ze stanu Georgia. W koncu trafiam na kogos, kto zaskakuje, i przy okazji, przekopujac sie przez ich archiwa, dziwi mi sie, czemu jestem taka uczciwa, bo ten Galetta z Georgii dostal juz swoja paczke, i w ogole zamawial cos zupelnie innego (zapasowe kable do komputera). W kazdym razie zakonczylo sie nienajgorzej – ktokolwiek zamowil te gre komputerowa i na nia dalej czeka, moze ja w koncu dostanie, bo mam oplate na odeslanie paczki. To jest niestety druga strona kupowania z internetu – trzy rozmowy z kims, kto jest logically challenged, mowiac delikatnie, oraz nieplanowana wycieczka na poczte. No ale ksiazki mam, wiec nie jest tak zupelnie zle. 🙂
dzien dobry !!!!!!!!!!!!!!
juz ciemno ponownie ciemoo
wychodze ciemno
wracam ciemno
Babka z Gdyni
przedswiateczne pieklo minie gdy zacznie sie poswiateczne pieklo 😉
„przydasie” lezy tez w mojej szafie i czeka moze przydasie
😀
nietoperzyco
maly drazek lepszy niz wielki drag
a blog „klubowy” od zapchanych „salonow”
http://piczej.de/Fotos/rose.jpg
ja Tobie
Ja też uważam, że z dwojga złego lepiej dostać małym drążkiem niż wielkim drągiem. 😀
PA ,pisal ostatnio o filmach strych i starszych
filmy zyja wiecznie lub tylko w odpowiednim czasie lub przestrzeni
postaram sie sobie/i Wam/kilka przypomniec
najciekawsze ogladalem w kinie studyjnym „delfin”
ulubionym miejscu wagarowania
bezbronne nagietki/The Effect of Game Rays on………..
poczatek lat 70 euforia otwarcia gierkowskiego pomozemy wolalismy i dostalismy sok pomaranczowy „dodoni”
a tutaj film o samotnosci zwatpieniu utracie wizji dolek w oparach i dnie kolejnej szklaneczki szybkie przygody dzieci wyobcowane slowa bez rozmowy AMERYKA
szok
Bobiku
czy” real” byl halasliwy czy mily dla psiego ucha
Rysiu, to był real, nie „Real”, więc szło wytrzymać. 😉 Jego podstawowym składnikiem były obowiązki… 🙄
Rysiu, to byl pierwszy film rezyserowany przez P. Newmana, z jego zona w roli glownej. Pamietam. 🙂
To nie chodzi o wiek filmu, tylko jego istnienie artystyczne. Wiekszosc filmow robionych teraz za grube miliony nie przetrwa 6 miesiecy. Zbieram filmy, mam ich prawie 2 tys. tytulow. Ostatnio widzialem dobry film szwedzki „Evil”, cos w rodzaju wariacji na temat „Niepokoje wychowanka Torlessa” R. Musila.
PA, ja swoim komentarzem chciałem tylko dyskretnie podkreślić, że „green grass” w muzyce rozrywkowej znacznie wyprzedził popularność muzyków z Jamajki. Bluegrass zresztą też. 😆
Bobik, musisz kiedys popelnic jakis wpis o muzyce karaibskiej i wtedy nadyskutujemy sie do upojenia. Dredy miala moja cora, ktora tez lubi reggae i pewnie rozumie i zna ja duzo lepiej niz ja. Ja tylko podgladam z doskoku. 🙂
Bobiku
przecież ja mówilam ,że mi maly drążek wystarczy , mam nadzieję ,ze od nikogo drążkiem nie dostanę , co najwyzej kwiatkiem 😉
Rysiu
śliczna róża , choć ja najbardziej kocham polne kwiaty , uwielbiam maki
Moją jedyną legitymacją do popełnienia wpisu o muzyce karaibskiej mogłyby być tylko te nieszczęsne dredy. Poza tym brakuje mi jakichkolwiek kwalifikacji. Bo posłuchania czegoś od czasu do czasu chyba do kwalifikacji się nie zalicza? 😆
Nietoperzyco, ja tam wolę być ostrożny. Podsłuchałem kiedyś ludzi opowiadających, że jak się chce psa uderzyć, to się drąg znajdzie. 👿
Ale fakt, o nietoperzach nic nie mówili. 😉
Bobik, moze podyskutowac tak naturalnie, jak zwykli sluchacze. Zadnego Wojciecha Manna albo Korka Pacudy. 🙂
PA
niezla kolekcja
szacunek
sam tylko ogladam teraz mniej
masz racje ze miliony to nie wszystko
Moniko
tego nawet Hitchcock by nie wymyślił 😀 , oczywiście sprawa bojlera Heleny też jak najbardziej nadaje się na film , zastanawiam sie nad obsadą , może PA coś podrzuci
http://de.youtube.com/watch?v=MorR04iLtMw&feature=related
idiotyczne 😀
Tak normalnie to jest do zastanowienia, zwłaszcza jak nawet korkociągu nie trzeba. 😀
nietoperzyca, zapomnialem dodac, ze podzielam Twoj niesmak o blogach politycznych. Czytam (i czasami pisze na blogu CBC) inne blogi, gdzie panuja inne obyczaje (glownie anglojezyczne). To niestety polska choroba. Najgorsi sa „mlode wilczki” (czy sa mlodzi, to watpliwe) z GW, ktorzy mysla, ze wolnoamerykanka polaczona z podwojnym standardem to ich styl.
nietoperzyco
szkoda ale od serca
pogonie syna do botanicznego ogrodu popstrykac polne
takie tam
Ja mialem podobne historie z ksiazkami jak Monika. Raz przyslano mi przez pomylke jakis pseudonawiedzony chrzescijanski junk. 🙂
PA, oni chyba nie tylko tak myślą, to rzeczywiście ich styl. Też mnie blogi polityczne w najwyższym stopniu zniechęcają, nie tylko chamstwem i głupotą, ale i – z reguły – kompletnym brakiem dialogu. Mam wrażenie, że zostały opanowane głównie przez nawiedzonych monologistów, którzy w ogóle nie szukają rozmowy i nie interesują się tym, co mają do powiedzenia inni , tylko wykorzystują blog do autoprezentacji i dokopania – komukolwiek, jakkolwiek, byle dokopać. Kto dokopie, ten jest gość!
Kochani, wracam ja z tej poczty, lzejsza o te nieszczesna gre, ktorej Michael Galetta z Georgii tez nie zamowil, a tu w domu nowy mail od Amazona. Dziekuja mi, ze im powiedzialam, ze odsylam zamowione ksiazki (tu lista wszystkiego co dostalam), i ciesza sie, ze nie chce za nie pieniedzy z powrotem. Uderzylam glowa w klawiature, zawylam jak po psiemu, i postanowilam chwilowo nie odpisywac i nie dzwonic. Moze w ich swiecie nie istnieje pojecie przesylki niezamowionej przez klienta i nastepnie zwroconej? I jeszcze mi sie po glowie telepie ich szczere zdziwienie, ze ktos moze nieswoja rzecz zwrocic. Ide jeszcze troche powyc, w celach terapeutycznych. Dobrze, ze to nie byl Christian junk – to jedyna pociecha. 🙂 A nowej powiesci Amitava Gosha nie zwroce, moja ci jest. Jest o makach, choc moze nie w tak sympatycznym kontekscie, jak te polne maki Nietoperzycy. Jest taka scena, Nietoperzyco, w „Pokoju z widokiem” („A Room with a View”), z bardzo romantyczna i filozoficzna scena na polu pelnym makow. Tak mi sie skojarzylo, bo i filmy, i maki, i nikt na nich nie umiera. 🙂 Wracac po odpowiedniej porcji wycia. 🙂
Następnym ruchem mógłby być practical joke: zadzwonić do Amazonu jako Michael Galetta z Georgii i podziękować za przysłanie niezamówionego krokodyla, którego zwracać nie ma zamiaru, bo zdążył się z nim zaprzyjaźnić, jako że świetnie gra w zamówione a nieprzysłane gry, żądając równocześnie lektury dla tegoż krokodyla, w postaci niezamówionych książek omyłkowo wysłanych do pani Moniki z Massachusetts.
Chociaż nie, to oznaczałoby zapewne kompletne zatkanie Amazońskich komputerów i mocy przerobowych, firma by splajtowała i mnóstwo ludzi straciłoby pracę tuż przed Świętami. Wycofuję! 😉
Moniko,Bobiku,moze tak w zoszczenke
oddac pana galetta do amazonu gry wyslac pieniadze zatrzymac i kogel-mogel
A ja mam sentyment do Amazon, bo zawsze byli w stosunku do mnie profesjonalni. Ogolnie, to chyba jedna z lepszych, jezeli nie najlepsza firma internetowa. Oczywiscie, mam na mysli oddzial amerykanski.
Moniko
czy o tą scenę Ci chodziło
http://www.youtube.com/watch?v=CVNDBda6MgI
Rysiu
napisałam róża śliczna , nie ważne co dajemy tylko ile w tym nas
tym parku pobladłym bez śmiechu i gości
przy róży rozkwitłej stoję.
Otośmy jedynymi świadkami piękności –
ja jej, a ona mojej.