Ojciec Polak
Rozjaśnia świt ulice, płoty,
bo taka jego rola,
a po ulicy do roboty
zasuwa Ojciec Polak.
Dzieciątka odział oraz umył
i zawiódł do przedszkola,
lecz nie jest powód to do dumy,
tak musi Ojciec Polak.
W robocie jakoś czas przeleci,
a potem – zebrać graty
i lecieć, bo angielski dzieci,
szczepienia, urząd, siaty.
Wraca, powłócząc już nogami,
do domu, a tam jatka,
bo się urżnęła z kumpelkami
w mak drobny Polka Matka.
Talerze tłucze, grozi nożem,
po pysku wali męża…
Cóż, przyjmie Ojciec krzyż w pokorze,
poniesie ten swój ciężar.
Pościeli stertę uprasuje,
pierogów zrobi kopę,
wysłucha, że jest głupim wujem,
flejtuchem i jełopem.
A gdy księżyca już zawiązki,
lub gdy on w cudnej pełni,
Ojciec małżeńskie obowiązki
o Polsce myśląc spełni.
I tylko z ulgą się czasami
zdobędzie na westchnienie:
jak dobrze, że już wreszcie mamy
to równouprawnienie.
małżeński obowiązek – że niby w zmywarce graty poukładać i włączyć? 🙄
No tak, bo wtedy jest druga taryfa w elektrowni.
Bobiku, piękna wizja….
Ja w sprawie rymów:
http://m.onet.pl/_m/95e16baac834f13e462093a8eec10886,21,1.jpg
Zbi-gniew, odepchaj zlew
Rymuje się
Równouciśnienie chyba. 😉
Tam słynny zbir był w okolicy
jego ofiar nie policzysz
szczęście miał, kto spotkał go i z życiem uszedł
ofiarom chętnie kości łamał
dla mieszkańców to był dramat
człowiek nosił na ramieniu drżącą duszę
a blady strach toczył miasteczko
ktoś ratował się ucieczką
mimo starań wszelkich nie uszedł daleko
znaleźli go gdy dogorywał
na pogrzebie mu przygrywał
organista nim sypnęli piach na wieko
Któregoś razu znaleziono
sklepikarza razem z żoną
członków wszystkich pozbawiono ich korpusy
nikt nie miał żadnych wątpliwości
kto urządził tak tych gości
wątpliwości brak to są jedyne plusy
A okolica była śliczna
rzekłbyś całkiem idylliczna
mury z cegły górą, dołem rzeczka płynie
aleje z rozłożystych dębów
pośród nich szczękanie zębów
ze świetnego protetyka miasto słynie
Od dawna żadna tu nie rodzi
poznikali z miasta młodzi
bliskiej śmierci zapach po uliczkach krąży
mieścina stoi na uboczu
że zbłąkany tylko wkroczy
jeśli wkroczyć oczywiście biedny zdąży
Tak gasła gwiazda nad miasteczkiem
bez nadziei na ucieczkę
pogrzebami ofiar czas swój odmierzając
i pewnie wkrótce by zniknęło
zbir by swe zakończył dzieło
jednak cuda wciąż na świecie się zdarzają++
Do akcji wkroczył Kot Mordechaj
co z daleka był przyjechał
Internetem wieści do Kota dotarły
zbir nie zinformatyzowany
jednym słowem zacofany
nagle zniknął, stał gatunkiem się wymarłym
Bo na nieszczęścia i kłopoty
są najlepsze tylko koty
dobrze kiedy są zinformatyzowane
lecz strzeżcie się kocich pazurów
gdy dopadną waszych murów
to na wieki mieć możecie przechlapane…
Vesper, myślę, że za dobrze się rymuje. 😎 Głowa cała?
Cała, choć nie wiem, czy to dobrze. Może gdyby zrobić w niej dziurkę, to wyskoczyłaby Atena i miałabym wreszcie święty spokój.
Moja siostra ma paskudne migreny. Dziurkami (akupunkturą) też próbowaliśmy leczyć. Nie pomogło. 🙁 Ale czasem ponoć działa.
Dla pełnego równouciśnienia, to Ojciec Polak powinien mieć jeszcze migrenę.
Powinien też miesiączkować. Nieregularnie, w miarę możliwości.
I boleśnie. I oczywiście rodzić też w bólach.
No, może jeszcze parę rzeczy koniecznych do pełnego równouciśnienia by się znalazło, ale nie bądźmy zbyt pazerni. Nie od razu Kraków zbudowano. Kiedyś na pewno do tego dojdziemy. 😎
I powinien mieć włosy trudne do ułożenia. Takie, które się suszy na okrągłej szczotce przez pół godziny, a po przejściu kilku metrów z domu do samochodu, juz są proste i leżą przyklejone do czaszki. Wiem, wiem, nie wszystko od razu, ale wspominam już teraz, żeby potem nie umknęło.
Ops, przepraszam, widzę, że się zrobiło kobieco… Uprzejmie donoszę, że miewam migreny. Ubolewam bardzo, że matka natura akurat tak rozłożyła fizjologię, ale ją przeżywam ze wszystkimi kobietami!! Spróbowałbym nie ubolewać, przy trzech córkach… ciiii… Mam włosy bardzo trudne do ułożenia. Codziennie długo szukam co by tu ułożyć i mnie to do rozterek duchowych i intelektualnych prowadzi manowcami: bo nie znajduję!
Ja bardzo przepraszam, czy teraz mogę zostać???
No dobra, to sobie idę…. jutro trza gdzieś lecieć. Może sobie rano przypomnę gdzie.
Vesper, zapisał i pomaga?
A z kłakami mam odwrotnie. Lizam i lizam, a one baranieją 👿
Dokładnie rok temu weszłam do Koszyczka, nawet nie mówiąc Dobry Wieczór, czy Guten Abend. Z tych nerwów. 🙂
Za wszystko co było głupie i złe – przepraszam. 🙂
Haneczko, zapisał i nie pomaga 🙁 Ale to w sumie nic dziwnego, bo takie cuś zapisał, że to by cud, gdyby pomogło 👿
Vesper, potrzebny Ci Lekarz. Mam tu takiego. Nie podeślę, bo pracuje 24/365. Na odległość nie leczy. Szkoda, że jesteś tak daleko 🙁
Żałuję, że nie mam poważnych glowabóli i nie mogę nic doradzić 🙁 Incydentalne drobiazgi likwiduję pyralginem.
Tadeusz może zostać. Anii te wszystkie Matki Polki tu prawdziwe, ani on prawdziwy Ojciec Polak. 😈
Czy ktoś może mi przypomnieć, co u Mar-Jo było głupie i złe? Bo ja najwyraźniej mam sklerozę i ni cholery sobie przypomnieć nie mogę. 🙂
Vesper, a czemuż ten dziad Ci nie dał ketonalu? 😯 Już 50 mg na ogół załatwia sprawę, a setka to na sto procent.
Bobiku, nie przypomnę, bo ani jedno, ani drugie całkiem mi się w Mar-Jo nie mieści 🙂
Nareszcie coś wesołego również w polityce niepolskiej. 😈
Dolce vita poszła w dal,
bunga-bunga minął bal,
Berlusconi, Berlusconi,
Berlusconi tylko… mi nie żal. 😎
Bliższa ciału koszula. Bungowiec obchodzi mnie znacznie mniej, niż boląca Vesper i wcale mi go nie żal 👿
Mnie nie tylko go nie żal, ale wręcz odczuwam irracjonalną radochę, że jego era się skończyła. Serdecznie nie znoszę tego typa i nawet nie zamierzam tu udawać żadnego obiektywizmu. No, nie cierpię i już. 👿
Bobiku, u mnie tez domowe celebracje z okazji rychlego odejscia Chrystusa polityki, jak to siebie Silvio okreslil. Ale jeszcze dlugo nie bede mogla wybaczyc Wlochom, ze wybrali Silvia DWA RAZY.
Bol glowy najczesciej jest powodowany zaburzeniem albo uciskiem trigeminal nerve, stad lekarze w skrocie okreslaja bol glowy TN, Trigeminal Neuralgia. Sprobuj vesper konsultacji z neurologiem.
Tadeuszu, na ulozenie wlosow trudnych do ulozenia pomaga nastepujaca metoda: po umyciu wlosow szmponem i nalozeniu odzywki wlosy splukac, wtrzec kilka kropel zelu, potem wetrzec garsc musu, potem wysuszyc roztrzepujac wlosy reka, a na koniec ulozyc fryzure rekami w ktore wtarlismy tzw wax (pomada).
Mar-Jo, gratulacje z okazji blogowej rocznicy!
Ketonal zwykle działa. Niestety, zażywany często niszczy żołądek czy inne kiszki. Można to obejść stosując czopki.
Zdrowie Mar-Jo!
mgla, gesta, pochlania halas miasta 🙂
szeleszcze
jeszcze premier Wloch, usmiechniety
brykam
w Tereny Zielone
brykam fikam
Bobiku, dziękuję bardzo!! To prawdziwie zostaję 🙂 Kroliku, dziękuję niemniej wielce! Szampon mam,odżywkę mam, pomadę mam, teraz pozostaje skądś wziąć włosy 👿
Jakoś też nie umiałem wykrzesać miłości bliźniego do Berlusconiego…
A my tu gadu gadu, a tu są trzy nowe pierwiastki!! Wśród nich — copernicium. I to odkryty blisko Bobika, w Darmstadt (ach te niemieckie nazwy… od razu naukowo się poczułem: GSI Helmholtzzentrum für Schwerionenforschung). I oczywiście nacjonalistyczne orgie w Polsce z tego powodu, bo Daily Mail śmiał nazwać go astronomem z Prus, co się całkiem dokładnie zgadza, bo to były Królewskie Prusy.
Co zabawne, naczalnik zespołu odkrywczego, Hofman, mówił wyraźnie, że chciał uniknąć szowinizmu wybierając nazwę, dlatego wybrał kogoś, kto nie otrzymał żadnych (naukowych) zaszczytów za życia. Dlatego zdecydowali się na „polskiego astronoma”. Dobre.
I okazało się, że nie można było powtórzyć (w Berkeley) tego co wyszło w Darmstadt (czyli: coś źle). Najprawdopodobniej pan Wiktor Popow (Bułgar) fałszował dane.
Samo życie….
właściwie to nie wiem co sądzić o inicjatywie. może na wszelki wypadek się nią nie przejmę 🙄
vesper, może medytacja?
Dzień dobry 🙂
Znalazłam aproposa http://wyborcza.pl/1,75968,10613997,Tradycyjna_rodzina__czyli_jak_zle_Polkom_zyczy_Beata.html
Wzruszająca historia:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/australia-kotka-pokonala-3-tys-km-w-drodze-do-star,1,4901415,wiadomosc.html
Miłego dnia 🙂
Dzień dobry 🙂 Chyba się jeszcze nie całkiem obudziłem, bo sporo elementów rzeczywistości jeszcze do mnie nie dociera. Na przykład nie dotarło, jaką inicjatywę miał foma na myśli. 😳
Haneczko, aproposa znalazłaś stuprocentowego. Dokładnie to poeta chciał powiedzieć w wierszu o Ojcu Polaku, tyle że nie prozą. 🙂
I jest to poniekąd odpowiedź na obruszenie się fomy (skądinąd całkiem dla mnie zrozumiałe), że ojcowie w kwestii dzieci i prac domowych tak jakby się nie liczyli. Po prostu statystycznie jeszcze w Polsce na tyle jest mało ojców „nowego typu”, na tyle silnie trzyma się tradycyjny model rodziny, że istotnie trudno wizerunek Matki Polki odesłać do lamusa. A kiedy kota wywróci się ogonem i przypisze jej cechy Ojcu Polakowi, wychodzi ogólnie chyba wyczuwany absurd. I to jest miarą rzeczywistych osiągnięć emancypacji w społeczeństwie. To poczucie absurdu na myśl, że mężczyźni mogliby być poddani takiej samej opresji jak kobiety.
Tu bym zresztą chętnie wrzucił prowokacyjne pytanie, na ile tkwienie w tej opresji jest winą samych kobiet, takich np. jak pani Kempa. Do zastanowienia. 😉
Bobiczku, a jakie źródło tych statystyk dotyczących Tatusiów Polaków? Obawiam się, że tzw. obserwacje, niestety, zupełnie niestatystyczne.
Oczywiście, jest ciąg stereotypów dotyczących M-P i stereotypów dotyczących O-P. Wiele z nich opiera się na długotrwałych tendencjach w zachowaniu, niektóre są stereotypami tylko.
Zupełnie rozjuszające były plakaty kiedyś w Polsce o zupie, która była za słona, etc. I że tatusiowe piorą dzieci. Ze statystyk (ale teraz źródła nie mam) wynika, że to matki tłuką znacznie częściej dzieci. Pewnie, często związane jest to z tym, że matki zwykle więcej czasu spędzają z dziećmi (np. karmienia piersią ojciec jednak nie wykona, co przykuwa zwykle kobiety do domu), więc mają więcej sposobności. I marudzące przez 24 godziny dzieci mogą do szaleństwa doprowadzić, prawda to. W społeczeństwach tradycyjnych wszyscy razem wykonywali prace i to się wszystko rozładowywało. Najgorszy zaś model: kobiet z dziećmi w suburbium. Brrr.
Pijaństwo kobiet wcale nie jest anegdotyczne. Tylko stereotyp karze milczeć o tym (ale już palenie papierosów, zdaje się jest przyjmowane za normalne. W tej chwili, z obserwacji studentów, chyba więcej młodych kobiet pali niż mężczyzn).
A pogadam sobie jeszcze!
Z obserwacji też wynika, że kobiety chętnie korzystają z równouprawnienia, starając się jednak zachować prerogatywy czasu minionego (czyli rozwiązywanie spraw przy pomocy sygnałów erotycznych, jakby to zalotność nie nazwać). Nie prowadzi to naprawdę do niczego dobrego.
foma miał na myśli ojcopolaczenie. jak swego czasu napisał klasyk my chcemy wiedzieć, czy nas tu chwalą, czy ganią?
Tadeuszu, te dane statystyczne nie sprawiały wrażenia wziętych z obserwacji własnej czyli z niczego, bo za dokładne były. Dane z obserwacji własnych praktycznie nigdy nie mówią o 4h 39 minut albo o 168 zł, tylko o „prawie wszystkich” albo „prawie nikim”. 😉
Ale mnie nawet nie o tak ścisłe dane chodziło, a właśnie o stereotyp, który u nas jeszcze całkiem dziarsko się trzyma (i ma jednak wielorakie przełożenia na praktykę społeczną).
Skrótowo strasznie szczekam, ale żaby ze wszystkich stron naciskają.
Co do 10.30 – lokalnie racja. 🙂 A globalnie – to też się zmienia. Coraz więcej jest krajów, gdzie korzystanie z „damskich prerogatyw” np. w miejscu pracy jest nie do pomyślenia. Ale to zwykle te kraje, gdzie jest dużo przedszkolanków albo pielęgniarków. 🙂
Foma – już poniekąd odpowiedziałem o 10.10 i później. Ani chwalą, ani ganią, tylko się przyjrzeli wczorajszej rozmowie o matkopolaczeniu oraz ojcopolaczeniu i postanowili sprowokować dalszą rozmowę o stereotypach genderowych. 😆
Foma, czuj się pochwalony 🙂
Z matkopolaczeniem jest tak, jak z przyjmowaniem absurdalnie wysokich wynagrodzeń przez rekinów finansjery. Ktoś stwarza możliwość, to się z niej korzysta. Kobiety same przyuczają swoje córki do matkopolaczenia, a te dorosłe pilują siebie nawzajem, żeby któraś nie wypadła z roli. Panowie jedynie z tego korzystają. Howgh.
Zatroskanym dziękuję za troskę. Głowoból jakby mniejszy i bardziej nieśmiały.
a czy jest cóś takiego jak matkopolka zastępcza? 🙄 chętnie bym sobie z żoną zrobił wolny weekend…
Z reguły w tej roli występuje Babcia Polka i czyni to z godnością 🙄
Będę chyba dopisywał po kawałku, na ile mi te rozwścieczone żaby pozwolą. 😉
W kwestii MP i OP widzę – podobnie jak w wielu innych sprawach – dwie Polski. W jednej stereotyp matkopolski już się wydaje śmieszny i archaiczny, do tego stopnia, że czasem nie bardzo wierzy się w jego realne istnienie. A w drugiej… No, niech mi kto pokaże w pdkarpackiej czy nadbużańskiej wsi faceta zmywającego naczynia „przy ludziach”. Chyba że jakiś miastowy, napływowy element. 😉 A w sferze publicznej Kościół i PiS z przyległościami hołubią przecież tę archaiczną wizję „naturalnej roli kobiety” i nie można powiedzeć, żeby w ogóle nie zajdywało to oddźwięku.
Oczywiście nie przeczę, że matkopolkostwo zostało przez ducha czasu poważnie nadgryzione. Ale do całkowitego połknięcia chyba jeszcze dość daleko. 😉
coś w tym jest. to jeszcze trzeba zreformować dziadkopolaka, żeby sam przyjechał po dzieci i stos prania do wyprasowania przez babciopolkę 💡 a potem odwiózł wraz z obiadem na najbliższe dni…
Vesper, na bóla mniejszego i nieśmialszego może już wystarczy drzewamarmeladaskrzynka? Działania uboczne ma tak niewielkie… 😉
Gryźmy w d… Matkę Polkę!
myślę że jest to hasło nośne i godne by wpisać je na sztandary cywilizacyjnych wyzwań 😈
Mnie byłoby z Was wszystkich najłatwiej, bo sempiterna Matki Polki znajduje się mniej więcej na wysokości mojego pyska. 😆
Chyba jak podskoczysz, Bobik 😈
Mar-Jo,
na okoliczność Twojego blogowego Roczku stawiam, do wyboru, tort z jedną świeczką albo flaszkę. Co wolisz? 🙄
Co krzywd przez Ciebie wyrządzonych. Poszkodowani wyyyystąp! Nie wiedzę, nie słyszę! Spocznij! 😉
vesper,
(wczoraj 22:18, Zbi-gniew, odepchaj zlew)
czyli Pan Prezes, niech nam żyje wiecznie, miał susznom racje, odsyłając ZiZi tam, gdzie jego miejsce 😉
Co do krzywd …
Ja tam nie chciałabym mieć w pysku żadnej części posłanki K. 😕
Aliści większość ludzi w RP w miastach, zdecydowanie, i coraz więcej idzie do miast, więc stereotypy ze wsi podlaskich etc. niedługo będą istniały.
Co do zmian w zachowaniu kobiet globalnie, prawda to. Na jakiejś konferencji miałem zderzenie światów, gdy Rosjanka siedziała koło Anglika i tak go obflirtowywała… te powłóczyste spojrzenia, trzepotanie rzęskami, przechylenie główki… aż to groteskowe było. Bezczelnie, a z uciechą się gapiłem, aż się biedna zaniepokoiła ździebko. Bo dowcip polegał na tym, że on najwyraźniej zupełnie tego nie dostrzegał. Inny kontrast był także taki, że ona była na najwyższych obrotach, jeśli chodzi o kulturne zachowanie przy stole, a on „naturalny” był… eee, nie będę rozwijał….bo to już zderzenie innego rodzaju.
A ile ja tu jestem??? Słaby w rachunkach żem. Mam wypić jedną flaszkę czy kilka??
wiecie, dla d… wojny wszczynano ❗ więc kucnięcie albo wejście na stołek to pikuś
rozumiem, że wątek równoległu się pojawia. bb-staż. i o dziwo okazało się że mimo 8 dziesięciotysięczników nie było mnie pod pierwszym wpisem 😯
http://blog-bobika.eu/?p=6
w drugim się dopiero pojawiłem, ech…
Foma, czy to nie jest aluzja, by kolejny pomnik stawiać? Byłeś już na piedestale jako Przywódca, jako Ojciec Polak, teraz się skrabiesz na cokół jako weteran? Oj, foma, foma 🙄
Czy foma chciał dyskretnie dać do zrozumienia, że już wkrótce (jakieś 400 komentarzy, pestka) będzie dziewięćdziesięciotysięcznik? 😈
Ja chętnie wypiję wszystkie zdrowia, uczczę każdą rocznicę i skomentuję, co do skomentowania (zwłaszcza to copernicianum jeszcze mi zalega), ale dopiero po powrocie z terenu, w który właśnie wybiegam. Ech, życie…
vesper, to będę sobie skakał z piedestału na piedestał… ruch jest wskazany jak się od lat ojcopolaczy ;]
a tych weteranów całkiem sporo dotrwało do dziś
Czy nie powinniśmy się jakoś zorganizować w obronie tych skrzywdzonych emerytów? 😉
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sad-najwyzszy-barski-i-swieczkowski-nie-moga-byc-p,1,4902281,wiadomosc.html
Piedestał musi więc być szerszy niż wyższy, żeby wszyscy zdołali się wgramolić i pomieścić.
to może nie piedestał a jakaś górka? 💡 żebyśmy przy okazji uporali się z rozmytym kombatanctwem
Połączenie piedestału z górką nazywa się „zjeżdżalnia” 😎
Nie znałam mojej teściowej. Spotkałam przyszłego męża kilka miesięcy po jej śmierci. Zawsze będę jej wdzięczna, że nauczyła swoje dzieci tego, jaka jest różnica pomiędzy żoną a gosposią.
Nigdy nie miałam problemów z dzieleniem obowiązków domowych z mężem.
Jedna z jego sióstr nie cierpi gotowania. Przed ślubem powiedziała przyszłemu mężowi, z za Buga, że nie będzie nigdy gotowała. I słowa dotrzymała 😉
Są kobiety, które odsuwają mężów i dzieci od prac domowych. „Ja to zrobię szybciej, lepiej. Denerwuje mnie w jaki sposób on to robi”.
Koleżanki mąż odmówił jej pomocy w pracach domowych, mówiąc: kiedy chciałem ci pomagać, nie zgodziłaś się, teraz ja nie chcę.
Ho ho! Jaki ten maz kolezanki zasadniczy, jotko. Albo teraz albo nigdy! W malzenstwie chodzi tez o zwykla przyjazn i zyczliwosc, non? Wspolczuje kolezance, bo widac tego nie ma.
Ha , Bobiku, dobrze, ze matkapolka nie musi stac w drzwiach, albo jeszcze lepiej, siedziec na zydlu w drugim pokoju, z ktorego moze obsewowac jak sie goscie dobrze bawia na przyjeciu, ktore im przygotowala, jak to moglismy zaobserwowac np w Grecji!
Króliku, na szwedzkiej wsi też się z tym spotkałam – goście przy stole z panem domu, a pani domu w kuchni.
Dzień dobry. 😀
Prace w ogrodzie za mną.
Odpowiadam Jotce: jasne, że wolę flaszkę! 😉
Mar – Jo,
się robi 😆
Króliku,
zasadniczy albo wygodny, znalazł sobie wygodną wymówkę, ale też ona mu w tym pomogła 🙁
Złachany, bo złachany, ale wróciłem. 🙂 Najpierw postawię rosół, niech pyrka i robi domowość, a potem doczytam, co było.
Jedno Wam mogę napisać od łapy – w dzisiejszych czasach Matka Polka tyż ni ma letko. Jak chce dziecko nauczyć wierszyka, to musi się 3 razy zastanowić, którą wersję wybierze… 🙄
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10612636,Spor_o_wiersz___A_w_co_wierzysz__W_Polske_wierze_.html
O tym Koperniku chciałem… Te homeryckie boje o jego polskość mnie dosyć śmieszą, bo są czystym anachronizmem, przykładaniem współczesnych kategorii do czasów, które tymi kategoriami się nie posługiwały. O tym już zresztą nieraz mówilśmy. Sam Kopernik, zapytany o to, do której nacji się przyznaje, powiedziałby zapewne „hę?”, przy czym nie wiadomo, czy powiedziałby to po polsku, po niemiecku, czy po łacinie.
A z drugiej strony, a jednakowoż… określenie „prussian” idzie wbrew obecnie przyjętemu zwyczajowi zaznaczania przy skrótowym opisie znanych postaci ich państwowości bądź narodowości („japoński Kurd”), a nie terytorialności, zwłaszcza historycznej. Raczej nikt nie mówi o pisarzach elektorskobrandenburskich, uczonych pikardyjskich, czy malarzach podlaskich, jeżeli nie trzeba jakoś szczególnie podkreślić ich związków z regionem. No i poza tym czytelnikowi tabloidu przymiotnik „pruski” na ogół albo nic nie powie, albo skojarzy się jednoznacznie z niemieckością, co w przypadku Kopernika też jakby nie będzie całą prawdą. 😉
Ja osobiście na miejscu redaktora wybrałbym wyjście salomonowe – albo bym w ogóle kwestię narodowości pominął, albo poinformował, że o to do dziś Polacy i Niemcy się kłócą. 😈 Ale wiadomo, kto by tam psa słuchał… 🙄
Rzeczywiście tak było 🙂
http://www.wroclaw.pl/sonny_rollins_super_star_recenzja_koncertu_rozpoczynajacego_jazztopad,1.dhtml
Grał jeszcze piękniej 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Dpgb2tFTfzY&feature=relmfu
No i znowu będę słono wył do księżyca… 😥
A dziś mogłem zacząć wyć bardzo wcześnie. Tak koło 17.00 zwróciłem uwagę, że jeszcze właściwie całkiem jasno, a księżyc wyraźny jak w nocy. I pełny albo prawie pełny. 🙂
Niezwykle mi się dziś spodobał pomysł piedestału w postaci zjeżdżalni. Raz że jakoś naturalnie do szczeniactwa pasujący, a dwa że przypominający o marności nad marnościami i nietrwałości wszelkiego piedestalstwa. A ponieważ równocześnie wyczułem jakby coś w rodzaju zachęty do zorganizowania Balu U Weteranów, to sobie pomyślałem, że na nadchodzącą dziewięćdziesiątkę możemy zrobić taki odjazdowy bal, połączony z ogólnym zjeżdżaniem z piedestału. 🙂
Jeżeli nie będzie zorganizowanego protestu, to ten pomysł zatrzymujemy sobie do realizacji, a dziś możemy wznieść toast za indywidualne weteraństwo Mar-Jo. 😀
Bobiku, u mnie tez dalej rosol. 😉 I chinskie kluski udon, przy ktorych mozna polaczyc sposkojnie imbir z czosnkiem, wedlug zalecen Krolika. A poza tym pomyslalam sobie, ze spodziewanie sie po The Daily Mail, ze odniesie sie z wyczuciem historycznego niuansu do sporu – w istocie w duzej mierze ahistorycznego, jak slusznie zauwazyles – o tozsamosc narodowa Kopernika jest mocno optymistyczne, choc oczywiscie, masz racje, ze tak w sumie byloby najlepiej. Zreszta zamiast dluzszego streszczania kwestii spornych, mozna by napisac z myslnikami, np. „astronom prusko-polsko-niemiecki”, czy „prusko-niemiecko-polski”, jak to jest czesto przyjete w Stanach. Co prawda nie jest to tak naprawde to samo, ale jakos jednak troche oddaje stopien komplikacji.
Vesper, mam nadzieje, ze Twoja obecna migrena juz powoli odchodzi do przeszlosci, ale moze zainteresuje Cie, juz z mysla o przyszlosci, wywiad ze znana neurolozka, autorka ksiazki o migrenach. Ma ona ponad 30 lat praktyki w tej wlasnie dziedzinie w pobliskim Cambridge, a przy tym sama takze cierpi na migreny, wiec pisze takze od wewnatrz doswiadczenia. W ksiazce opisuje m.in. jak sobie radzic z migrenami nie tylko farmakologicznie, ale takze np. przez – jesli to mozliwe – unikanie czynnikow, ktore wywoluja u danej osoby wieksze prawdopodobienstwo wystapienia migren (tu wiele moze zrobic sam pacjent, obserwujac np. korelacje miedzy dieta a wystepowaniem bolow glowy).
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=96562458
Mar-Jo gratulacje i wyrazy radosci z okazji Twojej blogowej rocznicy. -:)
masz Bobiku szczescie, do ksiezyca widzisz, u nas od nocy mgla,
mgla i mgla (jak L. u Kota – podobno) 🙂
ciekawa opinia:
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1521198,1,kobiety-w-kierownictwie-sejmu.read
jezeli teraz zaraz 90 000 (foma juz chyba w dolkach startowych), to w marcu 100 000 😯
doloze swoja czesc 🙄
🙂
🙂
🙂 😀
Dokladaj, Rysiu, dokladaj. 🙂
A poza tym zdalam sobie sprawe, ze moge jeszcze niechcacy wywolac wojne chinsko-japonska, piszac o kluskach udon, ze chinskie, gdy w istocie same kluski sa japonskie (niech mi moja droga japonska przyjaciolka wybaczy!), natomiast zrobione na sposob chinski, bo takie akurat byly domowe mozliwosci. 😉
nie rzucam slow na wiatr 🙂
jesienny Szczecin:
https://lh3.googleusercontent.com/-gbSk7IayPis/TrrICDTIdUI/AAAAAAAAFu0/p9pgibplDr4/s800/DSCF8499.jpg
Moniko, a jak ten japońsko-chińsko-kopernikański makaron nieszczególnie się uda, to wtedy się nazywa nieudon? 😎
wlasnie, Moniko, kazdemu jak sie nalezy , chinsko/japonsko 🙂
Rysiu, u mnie w ogrodzie też tak liściasto wygląda. 🙂 Bo mi się nie chce sprzątać po kawałku. Opadnie wszystko, to zmiotę. 😉
a tu wypatrzylem kolege Kota M. z L. (siedzi w oknie piwnicznym )
https://lh5.googleusercontent.com/–0i1wQbcuHM/TrrIKGXaD5I/AAAAAAAAFu8/MLzEhEyDPyw/s800/DSCF8492.jpg
Ha! To już wiadomo, o kim Konopnicka napisała „W piwnicznej izbie”. 😈
Bobiku, bylo cudnie szeleszczaco, zostaw liscie do mokrego 🙂
dla Mar-Jo na „rocznice”
https://lh4.googleusercontent.com/-gbkU2FAVpQo/TOjjjwloQsI/AAAAAAAACS8/S_njoZ9LXsk/s1000/DSCF0222.jpg
ide myc gary co do zmywarki ich szkoda 🙂
do mycia „Slony” – Jotka apetyt zrobila 😀
Dzięki, dzięki… 😀
U mnie księżyc niewidoczny.
Z opadłych liści zostały nieuprzątnięte śladowe ilości. Ale np. na brzozie jeszcze jest ich sporo.
Słony od Jotki to bardzo smaczna muzyczna „przekąska”.
Jutro na obiad rosół! 😀
Coś mi się zdaje, że wyhodowaliśmy rosół zakaźny. 😆
Na stronie „Handelsblatt” jest artykuł o ekonomicznych problemach Włoch „Die sieben Leiden des italienischen Patienten”.
Ze zdumieniem przeczytałam informację o wykształceniu premiera Silvio B.:
1961 Jura-Examen mit Bestnote der Uni Mailand!!!!
Tadeusz, (08:11 „skąd wziąć włosy”)
a no stąd 😉
http://www.dermeus.pl/?tduid=19729f9ae485ad7f91582da191b8cd1b
właśnie się zastanawiam czy zdobywać nie zdobywać 🙄
Hillary z Tenzingiem się nie zastanawiali, tylko zdobyli. 🙄
Nieudony sliczne, Bobiku. 😆 A sam udon juz zjedzon. Teraz za to popijam Earl Grey’a (godzina czwarta u mnie), zeby dorzucic wiecej kopernikanskich myslnikow. 😉
Piekne zdjecia, Rysiu. 🙂
Eeee. Czomo-Everest łatwiej zdobyć nIż włosy. Albowiem prędzej kudłaty wejdzie do…. Niźli….
Doleciałem. Maszynka niemiecka się zacięła, wszystkie samoloty do Frankfurtu i z opóźnione.
To Ty we Frankfurcie jesteś, Tadeuszu?
Tam jeszcze dość ciepło, więc nawet bez włosów nie powinieneś w głowę zmarznąć. 🙂
Nie, Bobiczku. Frankfurt był ą rut. W Słowenii. To podobno Alpy. I oczywiście bez aparatu i bez ładowarki do telefonu z obiektywem 🙁
W zastanawianie się fomy (zdobywać/ nie zdobywać) nie wierzę ani za grosz! 😎
Zgodnie z planem, od ponad godziny już śpię. Zaczęłam się zastanawiać, czy taka niewiara przez sen, to się w ogóle liczy. A może ktoś nie wierzy w moje zastanawianie się?
Ago, grunt, że wierzymy w Twoje spanie. 😎
Myślę, że masz piękne sny! Bra noc
A może nawet wonderbra noc. 😆
Świetnie! To ja w takim razie wierzę, że dzięki Waszej wierze jutro nie zaśpię. 😆
Nie zaśpisz, Ago. Ale gdybyś przypadkiem, wytłumacz szefowi, że to nie Ty zawaliłaś, tylko nasza wiara nie była dostatecznie mocna. 😈
Odkrycie, że się zapomniało aparatu, dość poważnie pobyt potrafi zepsuć. Nawet jak w obiektywie miałoby się akurat nie Alpy, tylko hałdę górniczą. 🙁
Moniko, bardzo dziękuję za linkę. Zrobiłam zakładkę i poczytam uważnie jutro. Alergiczne tło migren jest kwestią badaną od jakiegoś czasu. Mam z tym pewne doświadczenia, ale przyznam, że to ostatnie kompletnie mnie zaskoczyło. Przeczuwam, że załatwiłam się imbirem dodanym do zupy dyniowej, ale na razie to wypieram.
A tak w ogóle, to spieszę poinformować, że minizlocik się odbył. Miałam przyjemność poznać Helenę, jej niezwykle interesującą przyjaciółkę oraz Stanisława. I pieska o bardzo ciekawym życiorysie. Wieczór był uroczy, kolacja przepyszna, rozmowa frapująca (przy mojej znikomej kontrybucji, bo i gdzież mnie malutkiej to takich tuzów). Teraz zajadam podarowane mi przez Helenę Leonidasy i już więcej nie mogę, ale przestac też nie umiem.
Pozazdrościć… :mordka okropnie zazdroszcząca wszystkiego z wyjątkiem Leonidasów:
Następnym razem ja też się muszę na minizlocik do Gdyni wybrać, żeby i piesek miał z kim pogadać. 😎
Ale mimo zazdrości bardzo się cieszę, że Wam się zlot udał. 🙂
Bobiku, Leonidasy na Twoj jezyk chyba by sie przetlumaczylo jako niekonczacy sie kabanos lub kosc ze szpikiem. 😉
Vesper, widze ze dzieki Helenie i Leonidasom mozesz od razu rozpoczac kuracje, nawet nie przeczytawszy/wysluchawszy jeszcze wywiadu… 😆 A gdyby to rzeczywiscie byla wina imbiru, to troche szkoda, bo nieuczulonym przeciez wlasnie pomaga m.in.na mdlosci. Ale uczulic mozna sie wlasciwie na wszystko, wiec nawet najzdrowsze substancje moga sie niestety znalezc w na liscie podejrzanych (mamy znajomego bardzo uczulonego, choc nie migrenowo, na jablka).
patrze, patrze przez okno, oczy pezecieram……… a to tylko mgla 🙂
gesta nieprznikalna, nic tylko mgla
brykam
szeleszcze
woda w czajniku dochodzi, mruczy
jaki dzem dzisiaj?
brykam fikam
Aga wstawanie 🙂 😀
kombinat czeka ❗
bez komentarza:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10620604,Pitera_i_Biedron_w_TVN24__Monika_Olejnik___Ja_uwazam_.html
czy to tylko kwestia kulturowa, czy przyznanie sie do swiatopogladu? jak bedzie wiec z tym krzyzem?
http://wyborcza.pl/1,75248,10616658,Jak_slubowali_poslowie___z_Bogiem__czy_nie_.html
w mgle w tereny zielone do przegladu pozycji
brykam fikam
@ Bobik tutaj
Po pierwsze primo: jednego felietonu Szenborna w odpowiedzi na miedlenie przez MO w wywiadze z Palikotem sprawy Piotrowskiego, oburzanie sie na wywiad z morderca, (Moczarski powinien sie „zastrzelic”)i nieustanne operowanie okresleniem „byly ksiadz”.
Po drugie primo: Tekst Szenborna oparty jest na ksiazce Tadeusza Zakrzewskiego „Dziennik Telewizyjny – grzechy i grzeszki” ( albo bardzo podobnie!) i podaje cytaty z tej ksiazki, z ktorych wynika, ze tatus ulatwial corce kariere jak mogl.
Po trzecie primo: Szenborn pisze, ze Piotrowki w trakcie tego „nieslawnego” wywiadu, powiedzial mu, ze udzielam przedtem wywiadu MO w czasie kiedy siedzal w wiezieniu i byl scisle izolowany od prasy przez Kiszczaka.
Po czwarte primo: Nie pochwalam retaliacji w zadnej formie, ale moge zrozumiec czlowieka, na ktorego robi sie medialna nagonke w takim stylu jak zrobiono na Kotlinskiego i moge pokusic sie o usprawiedliwienie akceptacji tego felietonu. Ludzka rzecz.
Po piate primo: mam jakas dziwna pewnosc, ze „wieksza polowa” dyskutujacych i krytykujacych oryginalu nie czytala.
I po szoste primo: z tego widac, ze stosowanie podwojnej skali ocen jest przyjete i jakby ogolnie stosowane. Ow „sad kapturowy” odbyl sie bowiem juz przed publikacja tekstu Szenborna, wtedy kiedy rzucano okresleniami 'byly ksiadz’zdradzajacy tajemnice spowiedzi, ktory rzucil sutanne bo mu sie dziecko urodzilo, wspolpracownik SB – same mile rzeczy. Wystepy Olejnik byly ta kropla, ktora czare przelala.
Zgadzam sie z Toba, ze wazne jest to kim ktos jest obecnie, a nie to kim kiedys tam byl – stosujac wiec miare rownosci do obojga adwersarzy, oddajmy sprawiedliwosc pani MO jako dziennikarce omijajac nieslawne poczatki, i panu RK jako biznesmenowi i dziennikarzowi, omijajac nieslawne poczatki.
Takie jest moje zdanie.
Dzień dobry 🙂 Dajcie kawy albo czegokolwiek, żebym doszedł do siebie. Bo polscy politycy zawsze potrafią tak mi dać w łeb, że dużo czasu potrzebuję na oprzytomnienie. 🙄
Załamał mnie ten rechocik posłów w trakcie wystąpienia Biedronia. Kilka razy z niedowierzaniem przecierałem uszy, ale nic to nie dało – rechot nie znikał. To była rzeczywistość, nie majak. Rzeczywiście polski parlament to paczka dwunastoletnich podrostków płci obojga, którzy nie mogą się powstrzymać od radosnego pokwikiwania, kiedy coś choćby z daleka zahacza o seks. 😯
Ja rozumiem, że w sytuacji towarzyskiej, rozluźnionej, w małym, dobrze znajomym gronie, a czasem jeszcze i z udziałem napojów wyskokowych, z każdego może wyleźć niedorostek i raz czy drugi dać głos. Ale publicznie, na trzeźwo, w Sejmie… 😯
I żadnego poczucia zawstydzenia czy choćby niewłaściwości. Pani Pitera argumentuje na zasadzie „no bo przecież on się zajmuje preferencjami, to chyba jasne, że wszyscy będą się z niego wyśmiewać”. 😯
W odróżnieniu od Moniki Olejnik ja sądzę, że tym razem ten rechocik może nie był nawet (a przynajmniej nie tylko) wyrazem nietolerancji, tylko straszliwej niedojrzałości reprezentantów narodu, ich zatrzymania się w fazie przedpubertalnej, co z kolei niewątpliwie jest związane z represjonowaniem seksu przez katolicyzm. Ale jak go zwał, tak go zwał – mnie po prostu wstyd było okropnie, kiedy tak wyraźnie usłyszałem, że w ławach poselskich zasiada banda gówniarzy, na dodatek durnych i źle wychowanych. 🙁
Zwierzaku, ja się odniosłem do sprawy aktualnej, czyli ostatnio, już po wyborze Kotlińskiego na posła, wydanego numeru FiM obrabiającego Monikę Olejnik i do reakcji GW na tenże numer. Czyli do tego, czego dotyczyły linki. Przyznaję, że wcześniejszego rozwoju sytuacji nie znam i nie bardzo mam teraz czas się w to wgłębiać (sorry – znów te żaby), ale bez względu na to, co i jak było kiedyś, Kotliński powinien sobie uświadomić, że jako poseł i członek ugrupowania, które niewątpliwie „stoi na cenzurowanym” nie będzie miał pewnych swobód, które miał wcześniej. Choćby tylko właśnie dlatego, że może się stać problemem dla własnego ugrupowania, ale i z wielu innych powodów.
Zrsztą, sam Palikot przyznał (aczkolwiek też tłumacząc Kotlińskiego „tak po ludzku” wcześniejszymi zaszłościami), że sprawa była nieładna i klub zamierza RK ukarać naganą. Więc chyba możemy zostać przy tym, że jest poczucie, nawet we własnych szeregach Kotlińskiego, jakiejś niefajności tego, co on aktualnie robi. A może jak robi?
Oddalając się od Kotlińskiego na nieco już abstrakcyjniejsze wody – ja w ogóle bardzo źle znoszę „kulturę haków i kwitów”, która tak bujnie nam od jakiegoś czasu rozwitła. Bez względu na to, czy te kwity zbiera IPN, Kaczyński, Kotliński, czy Isakowicz-Zaleski.
Przy tym odróżniam zbieranie kwitów od np. dziennikarstwa śledczego, które ujawnia pewne – często dla wielu osób niewygodne – fakty naruszenia prawa czy dobrych obyczajów. To jest dla zdrowia społecznego wręcz konieczne. I oczywiście granica między „kwitowaniem” a ujawnianiem draństwa bywa niekiedy dosyć cienka, ale często jednak da się wyczuć, czy chodzi o załatwienie jakiejś ważnej społecznie sprawy, czy o porachunki osobiste (lub grupowe) i załatwienie człowieka. A wyciąganie przodków właściwie zawsze ma ten drugi charakter.
O sprawie z Biedroniem dowiedziałam się przed chwilą. Mam braki w dostawach internetu. Jest mi wstyd, ale się nie dziwię. Znam ludzi wokół siebie. W ich towarzystwie też mi jest wstyd.
Świeżo upieczony profesor Uczelni wysmażył soczysty list do pani minister Kudryckiej. Polecam lekturę, podpisanie zostawiam waszym indywidualnym preferencjom:
http://www.petycje.pl/petycja/7999/list_otwarty_dr_hab._prof._swps_mariusza_czubaja_do_minister_barbary_kudryckiej.html
Teraz Nowicka:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/fragmenty-wyroku-ws-nowickiej-to-jest-skandal,1,4903550,wiadomosc.html
A wszystko w imie dobra publicznego.
Ide powiedziec na stronie pare brzydkich wyrazow.
I to jest wlasnie to! – zakladajac ze 95% ludzi czyta tylko tytul, a potem z zapalem omawia tresc , mozna sie dopuscic kazdej manipulacji. Z synem nie wyszlo, siegnieto po aborcje.
Ten sam schemat dzialania – obrzucic blotem, czesc przylgnie.
Te zarzuty wobec Nowickiej są porażające w jeszcze inny sposób niż sejmowy rechot. Wystarczą dwa cytaty, żeby było wiadomo, o co mi chodzi:
Najfeld zarzuciła obecnej wicemarszałek, że organizacja, która prowadzi, jest częścią międzynarodowego koncernu, providerów aborcji i antykoncepcji. – Pani po prostu jest na liście płac tego przemysłu.
To zwrot publicystyczny, retoryczny, a nie stwierdzający określony fakt – wynika z wyroku.
Po pierwsze zdumiewające jest dla mnie to uzasadnienie wyroku, bo za zwrot retoryczny można by od biedy uznać „jest pani sługuską międzynarodowego koncernu itd.”, ale zarzut znajdowania się na liście płac jest już bardzo konkretny i jeśli nieprawdziwy, w moim odczuciu niewątpliwie zalicza się do oszczerstw. Ale już pomijając to – uznanie zarzutów wobec kogoś za chwyt retoryczny, nie oszczerstwo, w najmniejszy sposób nie potwierdza prawdziwości tych zarzutów! Nawet dla mnie, nieprawnika, taki pomysł jest na bakier z wszelką logiką, nie tylko prawa. I jeżeli tak popaprane logicznie wnioski wyciągają posłowie, czyli ludzie mający prawo stanowić, to naprawdę groza bierze. 🙄
Alienor, w ten list wczytam się dokładniej jak żaby pozwolą, ale już przy pierwszym rzucie oka zauważyłem – kilkakrotnie powtórzone – dziwne słowo „gettyzacja” i nawet przez chwilę się zastanawiałem, czy ma to coś wspólnego z J.P. Gettym 😉 , ale w końcu doszedłem do wniosku, że chyba nie. Że chodziło zapewne o „gettoizację” – wyraz już od dość dawna w polszczyźnie istniejący.
Ech, ta dzisiejsza profesura… 🙄
Jadę przez Toruń do Krakowa 🙂 Do poniedziałku 🙂
Dobrej podróży, Haneczko 🙂 i nie daj się w Toruniu zatruć miazmatami. 😎
Jak ktoś nie chce, żeby mu się chciało rzygać, to niech tego nie czyta:
http://wyborcza.pl/1,75480,10617103,Czasem_patriotyzm_musi_byc_brutalny.html
ale to koniecznie przecztajcie i pamietajcie kto popiera
http://niepodlegli.net/komitet-poparcia/
Przeczytałem, Rysiu i nawet próbowałem zachować oburzoną powagę, ale prysły mi zmysły, kiedy obok takich nazw stowarzyszeń popierających jak Fundacja Golgota Wschodu, Towarzystwo Kamrackie, czy Klub Zachowawczo-Monarchistyczny, napotkałem numer w postaci Stowarzyszenia Sympatyków Pogoni Lwów. 😈 😈 😈
Straszno, ale śmieszno jak również. 😈
To ja wiem i bez czytania. Chociaż taki Chazbijewicz, temu chyba niedawno odbiło. Albo się czaił. I czy zapomniał, co słyszał od kół patryjotycznych na okoliczność swojego pochodzenia? Dlaczego ja się, kurna, nie uczyłem na lekarza?
PS
Może ktoś wie, czy w słusznych partyzantkach byli jacyś szeregowcy? Bo co patrzę, to wszystko od porucznika wzwyż. Na wajnie pagibli? 😕
Dzień dobry. 😀
Rosół gorący – bardzo dobry!
Flagę wywiesiłam. Nie czytam , nie słucham, oglądam tylko tv z Germanii, co też nie do końca jest bezpieczne.
Trzymam kciuki za Rozsądnych w parlamencie.
Wodzu, w tym przypadku można jeszcze sprawę wyjaśnić stratami wojennymi. Ale jak wytłumaczyć, że w pewnym momencie na emigracji byli niemal wyłącznie arystokraci ze zdjęciami swojego rodzinnego Belwederu? 😉
A Chazbijewicz… No cóż, może w swoim przekonaniu dał ultymatywny, niezbity dowód swej polskości? 🙄
Doczytuję tu i ówdzie szczegóły uzasadnienia wyroku sądowego w sprawie Nowickiej i coraz bardziej nie rozumiem. Najfeld nie naruszyła praw Nowickiej ponieważ
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny kierowana przez Wandę Nowicką otrzymywała dotacje od koncernu farmaceutycznego produkującego środki antykoncepcyjne oraz firmy produkującej przyrządy służące do wykonywania aborcji.
Każda taka organizacja skądś środki musi pozyskiwać. Chyba zrozumiałe, że FNRzKiPR pozyskuje raczej od producentów środków antykoncepcyjnych niż od ojca Rydzyka. Ale pozyskuje na działalność, nie do kieszeni kierownictwa. Owszem w skład działalności mogą wchodzić również pensje pracowników Federacji, ale między tymi pracownikami a darczyńcami nie zachodzi stosunek pracy, nie ma więc mowy o „byciu na liście płac”. To tak, jakby powiedzieć, że kierownictwo każdej organizacji, na którą ja daję jakąś składkę, jest na liście płac Bobika. 😯
Ja już nie wiem, czy to ja taki mało kumaty jestem, czy to ten sąd czegoś nie kumał. 🙄
To sąd czegoś nie kumał. Zdecydowanie.
Niektórzy absolwenci niektórych wydziałów prawa tak mają, niestety.
No i życie płata psikusy. Wczoraj wyszedłem w teren i wylądowałem w psitalu. Ale już ok. Miarowy jestem juszsz.. i mam nadzieję migotać jeszcze na psim blogu. 😉 Nadrabiam zaległości netowe. A to z lubelskiego podwórka http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/564610,tomasz_pietrasiewicz_laureatem_nagrody_im_giedroycia.html
Nieraz pisałem o działalności Teatru NN, w której uczestniczę, a czasami i współdziałam.
Irku, zdrowia, zdrowia życzę!!!!! 🙂
Wieczorem może byś słono http://www.polskieradio.pl/8/689/Artykul/475722,Spotkanie-z-Sonnym-Rollinsem
Mar-Jo. Dzięki. 🙂 Jestem teraz jak młody bóg po remoncie 😉
Okej, Irku, zgadzamy się, żebyś – jak andsol – migotał słowami, ale poza blogiem nie śmiesz migotać od serca! Za to przewidujemy kary umowne. 😎
Ale miejmy nadzieję, że remont robili dobrzy fachowcy i jego skutki będą trwałe. 🙂
Dla T. Pietrasiewicza i Teatru NN gratulacje. 🙂
Zdrowiej, Irku, jak najszybciej, i oby migotliwe przygody juz sie nigdy wiecej nie powtorzyly. 🙂
Bardzo mi sie podobal opis dzialalnosci Teatru NN i jego zalozyciela – swietna odtrutka na wczesniejsze wiadomosci. I rzeczywiscie bliskie to wizjom Giedroycia.
Nie dalej jak dwa dni temu sluchalam wywiadu w BBC z Biedroniem, ktory tak ladnie mowil o tym, jak sie zmieniaja postawy w Polsce wobec przeroznych mniejszosci, a dzisiaj ten rechot, nie mowiac o reszcie… (Choc akurat reakcja poslow mna jakos szczegolnie rzucila – chyba dlatego, ze moze to i objaw niedojrzalosci poslow, moze i wplywu bardzo konserwatywnego katolicyzmu, ale przede wszystkim chyba objaw zapasci w kulturze ogolnej, w sposobie publicznego prowadzenia sporow.)
zdrowiej Irku 🙂
rechot poslow, to jedna sprawa, a komentarze ktore dzisiaj widzialem/slyszalem w TV to doprawdy katastrofa.
pani Pitera – doprawdy smutne
pan Gorski (? – PIS)- o tym ze pan Biedron tylko o rozporku, to juz rynsztok, sciek
w demokracji kazdy moze powiedziec co chce i jak chce, ale poslowie, przedstawiciele spoleczenstwa, powinni czasami uzywac nie tylko jezyka ale tez mozgu
doprawdy
znikam 🙂 😀
dziękuję, dziękuję 🙂
Na szczęście są i takie głosy
Na tym tle wyróżnia się wypowiedź Eugeniusza Kłopotka z PSL. – Przyznam szczerze, że jak wszyscy zaczęli się śmiać, to jak także, bo to normalny odruch. Ale za chwilę przyszło otrzeźwienie, opamiętanie. Tak się zastanowiłem, że po prostu wyrządzamy człowiekowi krzywdę, bo wszystko sprowadzamy do tej jednej myśli. I wtedy to już było niesmaczne. Zachowaliśmy się nieładnie, przegięliśmy – powiedział poseł w rozmowie z „Wprost”
Irku, wszystkiego dobrego!
Chyba najlepszy komentarz do aktualności sejmowych http://passent.blog.polityka.pl/2011/11/09/kreatury/
Dzięki, Rysiu – budzenie zadziałało. 🙂 Było rzeczywiście potrzebne, bo jeden z dwóch nastawionych budzików nie zadzwonił. Dotarłam na szkolenie całe 4 minuty przed czasem! 🙂 Dzisiaj moja kolej na głowoból – do migreny mi daleko, ale jestem nie do użycia do czegokolwiek. Podsłuchawszy dyskusję Moniki i vesper zaczynam się zastanawiać, czy w tym rogalu świętomarcińskim, którego jadłam dziś pierwszy raz w życiu, nie było czegoś, na co mam alergię. To może claritine pomoże? Połknę, odłożę się do składziku na połamane narzędzia, a jak tylko wrócę do stanu używalności, wypiję kieliszek w intencji wzmocnienia Irkowej niemigotliwości. 🙂
Juz wiadomo czemu los mi poskąpił aparatu: mgła i ma ochotę padać. Ech…
Kieliszek zawsze dobry! Czasem też bańka (do stawiania).
Irku, czym sie i nie daj sie migotom!
Pana Passenta czytuje od bardzo dawna z wielka przyjemnoscia wiec oczywiscie polecialam do bobikowego linku. I ku swojemu zmartwieniu „doczytalam sie” 🙁
Niestety, metoda „na ojca”, zastosowana wobec pani wicemarszałek od Palikota, została także zastosowana wobec Moniki Olejnik przez jakieś szemrane postaci z tygodnika „Fakty i Mity”, w tym – co gorsze – przez posła na Sejm z Ruchu Poparcia Palikota! Janusz Palikot nie powinien szukać dla swojego posła żadnego alibi – tylko zmyć mu głowę bez litości, a przeprosić nie tylko Monikę Olejnik, bo nie tylko ona została obrażona.
Od dziennikarza tej miary oczekiwalabym wiecej rzetelnosci.
Irku, nie migaj (się) już więcej.
Mam nadzieję, że ten Agi, to jakiś zupełnie inny, mniejszy głowoból, a nie ten, który był u mnie i właśnie sobie poszedł.
Wypowiedź Kłopotka wydaje się bardzo szczera. Rechot bywa zaraźliwy, zwłaszcza w sytuacji pewnego napięcia, gdy kogoś weźmie śmiechawka-głupawka, a pozostali podłapią. Ale rzeczywiście przegięli i słoma wyszła z butów. Natomiast pani Pitera żenująca do kwadratu. Nie od dziś.
mgla rozwiana, przeczytane co bylo, w kuchni posprzatane, nocna
zmiana juz czuwa 🙂 , ja do lulu 😀
Nacht
Irku, zdrowiej, kciukam 🙂
Do kompletu – http://wiadomosci.onet.pl/kraj/niesiolowski-smiech-tylko-nakrecal-biedronia-on-ro,1,4903979,wiadomosc.html
Gwoli ścisłości, linka do Passenta nie była moja, bo żebym ja się podpisał pod nazwaniem kogoś kreaturą i szemraną postacią, musiałbym o nim wiedzieć wiele więcej, niż wiem o Kotlińskim. Czym innym jest wypowiedzenie się, nawet najostrzejsze, o jakimś konkretnym postępku, a czym innym podsumowanie czyjegoś „całokształtu”. Ale o stosowaniu metody „na ojca” też mam, jak Passent, zdanie nader niepochlebne.
On zresztą w tej akurat materii wie, o czym mówi, bo nieustannie zdarzają się tacy, którzy mu przypominają niewłaściwych ich zdaniem przodków. Ma powody, żeby na tę metodę być szczególnie uczulonym.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/papiez-to-jest-zamach-na-godnosc-czlowieka,1,4904160,wiadomosc.html
Co się ostatnio dzieje z tymi głowabólami itepe? Biometeo jakieś chodzi i straszy, czy co? 😯
Nie dajcie się, kurczę, tym meteom, choćbyście mieli nieustannie bańki stawiać. 😉
Młodszą odebrałam z pociągu.Samochód w poważnej i dłuższej naprawie, jechałyśmy do domu autobusem.Rosół dziecko zjadło, wrażenia poopowiadało. Przywiezione rogale marcińskie czekają do jutra! 😎
Rany! Brazgam sie o ziemie Bobiku, na slepote poranna wine zwalajac 🙂
Rosol to jest to co w moich warunkach calkowicie odpada. Optuje za chlodnikiem litewskim 🙂
piatek
🙂 😀
brykam
herbata z rana, szeleszcze 🙂
brykam fikam
Ryś już jest to teraz można za Rysiem
brykać fikać:)
Witam 🙂 piątek i wolne 😀
bez handlu 😀 :D.
Rocznica śmierci Jana Himilsbacha http://www.youtube.com/watch?v=KfMwPWY3zHU&feature=related
Dzień dobry 🙂 Widzę, że za Rysiem bryka się jak za panią matką (Polką?). 😆 To może i ja bryknę, choć pogoda nie nastraja?
I wolnego u nas nie ma. 🙄
Z Himilsbachem kojarzy mi się rodzinna anegdota, jak to został on kiedyś spacyfikowany przez moją mamę, natenczas filigranowe dziewczę o niewinnych, niebieskich oczętach. Niestety, ze względu na sposób bycia głównego bohatera, anegdota zwiera zbyt dużo niecenzuralnych słów, żeby można ją było publicznie opowiedzieć. 😉
Dzień dobry. 😀
Dodaję jedna z krążących w necie anegdot dotyczących pana Jana Himilsbacha:
„Od śmierci Maklakiewicza – Himilsbach coraz rzadziej pojawiał się w Alejach (chodzi o „Spatif”). Był schorowany i stan zdrowia nie pozwalał mu na zabawy tak huczne, jak dawniej. Nie miał już swojej charakterystycznej chrypy, mówił szeptem, chodził z trudem. Znany warszawski lekarz, codzienny gość „Spatifu”, wyznaczył mu więc alkoholowy limit – sto gram dziennie. Jednak w niedługi czas potem zobaczył Himilsbacha w stanie wskazującym na spożycie większej ilości.
– Jasiu! A nasza umowa – karcił aktora – miałeś poprzestać na stu gramach?!
– A ty myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę? – spokojnie odparował Himilsbach”.
No to ja brykam na perehod 😀
Ale ten perehod podobno najciekawszy w okresie przelotu ptaków. Teraz chyba nie przelatują? 😉
A tu coś okolicznościowego, bo przecież Święto Niepodległości mamy. 😎 Stanisław Obirek uzasadnia swój udział w kontrmanifestacji.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,10625312,Prof__Obirek__Zaden_antysemita_nie_mowi__ze_jest_antysemita.html
I o patriotyzmie krótki a trafny tekst Kurskiego. Jarosława.
http://wyborcza.pl/1,75968,10620851,Nadszedl_czas__by_cieszyc_sie_wolnoscia.html
Irek,
zazdroszcze!
Glosowaliscie?
Głosowaliśmy!
Witam. Witam zdecydowanie świątecznie 🙂
Odsuwam dzisiaj na bok „bieżączkę” i oddaję szacunek tym, którzy, najlepiej jak umieli, pracowali dla przyszłych pokoleń. Również dla mnie.
Powszechne wołanie i niecierpliwe pohukiwanie na rząd: żądamy reform, przywołuje wspomnienia reform z międzywojnia.
Pozwolę sobie przypomnieć komu, między innymi, Polska zawdzięcza silną, międzywojenną złotówkę.
Tą osobą był dziadek Włodka, ze strony matki, doktor ekonomii, Marian Głowacki. Z prawdziwą dumą przytaczam fragmenty naszego rodzinnego archiwum.
Doktor Marian Głowacki ekonomista, dyrektor Departamentu Akcyz i Monopoli Państwowych Ministerstwa Skarbu w rządzie Grabskiego, współautor i współorganizator reformy finansowej wprowadzającej złotówkę jako walutę obowiązującą w okresie międzywojnia. Była to reforma równie bolesna, co niezbędna. Wartość dolara wynosiła przed reformą ponad 10 milionów, będących wówczas w użyciu, marek polskich. Po reformie za jeden dolar płacono 5,18 złotego. Złotówka miała wartość franka szwajcarskiego. Grabski powołał Głowackiego na to stanowisko natychmiast po otrzymaniu nominacji od prezydenta RP. Obaj panowie znali się z działalności w Polskim Sejmie Dzielnicowym w zaborze pruskim, w którym to sejmie Głowacki przewodniczył Komisji Organizacyjnej. Głowacki działał też w czasie zaborów w tajnym Komitecie Obywatelskim. Był pomysłodawcą czterech monopoli: spirytusowego, tytoniowego, zapałczanego i soli, które pozwoliły w znacznej mierze podreperować budżet państwa. W czasie Powstania Wielkopolskiego powstańcy powierzyli mu pieczę nad ich kasą. Po odzyskaniu niepodległości był dyrektorem Warty w Poznaniu. Na prośbę swojego przyjaciela Grabskiego, zrezygnował z tej posady i przeniósł się z rodziną do Warszawy. Zmarł przedwcześnie, na niezwykle groźne w tamtych czasach, zapalenie płuc.
Jego grób znajduje sie na Powązkach.
Wdowa z trójką dzieci przeniosła się do Szamotuł pod Poznaniem.
Jego starsza córka to matka Włodka. Syn, Włodzimierz Głowacki, więzień Pawiaka i obozu koncentracyjnego w Sztutowie, tuż po wojnie na placówce w Berlinie z ramienia rządu Mikołajczyka, był znanym żeglarzem, instruktorem, działaczem i międzynarodowym sędzią żeglarskim, autorem historii żeglarstwa. Prawnik, ekonomista, dziennikarz. Założyciel i pierwszy redaktor naczelny miesięcznika „Morze”. Autor tekstów i melodii wielu piosenek żeglarskich. Flagowy żaglowiec Kapitan Głowacki nosi imię na jego cześć. Włodzimierz Głowacki, ku ogromnej konsternacji całej rodziny, przywiózł z Berlina, tuz po wojnie, niemiecką żonę. Mimo, że była ?piękna jak anioł? cała rodzina, znająca doskonale język niemiecki, rozmawiała z nią tylko po francusku, który to język nie był silną stroną pięknej Katarzyny.
Wujkiem rodzeństwa Głowackich był znany archeolog profesor Józef Kostrzewski, który zrekonstruował osadę w Biskupinie. Profesor był postacią niezwykłą. Przed wojną udowodnił, że Berlin był osadą Słowian Łużyckich. Hitlerowcy wkraczający do Polski mieli jego nazwisko na listach proskrypcyjnych. Ukrywał się przez całą wojnę. Po wojnie komunistyczne władze błagały go o to żeby ogromny, przydrożny krzyż, jaki stał w jego ogrodzie, przynajmniej przeniósł na tyły domu w Strzeszynku. Dziadek, bo tak do niego mówiliśmy, ani myślał słuchać. Żył według własnych reguł i tak samo odszedł. Kiedy odwiedziliśmy go na dwa miesiące przed śmiercią powiedział, że ma do skończenia korektę książki i do napisania artykuł. Potem może spokojnie umrzeć, bo zrobił już wszystko, co zamierzał. Tak też było. W listopadową niedzielę 1969 roku odprowadził swoją ulubioną cioteczną wnuczkę, siostrę Włodka, do torów, tylko ona dostępowała tego zaszczytu, i jak zwykle udał się na popołudniową drzemkę. Zasnął na zawsze.
Wspominałam tu niedawno o tak zwanych romskich koneksjach rodziny, podkreślając fakt jej multikulturowości. Dzisiaj wspomnę o patriotyźmie, który nigdy nie miał i nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem czy ksenofobią i żadną inną fobią.
Cenimy sobie ciągłość tradycji. Dzisiejsze święto będziemy celebrować z naszym wnukiem Kacprem praprawnukiem Mariana.
Po południu, jak co roku, weźmiemy udział w wieczornicy organizowanej przez przyjaciół. Kultywują oni tradycję śpiewów domowych. W ich wielkim domu spotyka się zwykle ponad czterdzieści osób w różnym wieku. Są śpiewy, chętne dzieci recytują, grają na instrumentach. Wspominamy tych, którzy trudzili się dla przyszłych pokoleń.
A potem jest wielka biesiada. Potrawy tradycyjne. Podobnie trunki.
Radosnego świętowania 🙂
Wzajemnie, Jotko. 😀
Bardzo wzruszający post, Jotko.
Nic nie będę do tego dodawał, żeby nie zepsuć. 😉
Okej, zagłosowałem, ale mam bardzo poważne zastrzeżenie do tej listy cudów natury. A gdzie jest Serengeti albo delta Okawango? To zwierzęta niby się nie zaliczają do cudów natury? 👿
Jotko 🙂
Bobiku, w poczatkowym stadium bylo ich wiecej, teraz zostaly te majace najwiecej glosow (chyba).
To jeszcze gorzej, bo może oznaczać, że na zwierzęta było mało głosów. 👿
Chyba muszę sobie zrobić własną listę, na której oprócz wspomnianych cudów pełnych zwierząt będzie się znajdował również mój ogród. Ze skromności nie na pierwszym miejscu. 😈
Bobiku, a wyobrażasz sobie, co by się stało z Twoim ogrodem, gdyby się znalazł na oficjalnej liście cudów? Ilu turystów jesteś w stanie targać jednocześnie za nogawkę? 😉 Całe szczęście, że na świecie jest tyle niezarejestrowanych cudów! 🙂
A czy ja mówiłem, że tę listę gdziekolwiek opublikuję? 😆
W końcu świadomość, że tylko ja wiem o jakichś cudach-niewidach, daje miłe poczucie wtajemniczenia i wyjątkowości. 😎
Widząc, że świętujecie, postanowiłem i ja poświętować, czyli odczytać trochę zaległej lektury papierowej. Dotąd mi się nawet udawało, ale teraz okazało się, że muszę iść z Pręgowaną do nieludzkiego lekarza, bo sama się boi.
Też mi święto, do nieludzkiego łazić! Ale trudno, przecież jej nie odmówię. 🙄
vitajcie:) Lepiej nie świętować . Czy ktos mi wytłumaczy po co pozwala się rzucac kaminiami do ludzi zamiast osobników ze zbyt dużą energią skierować do posprzątania toalet w pociągach?
przełączyłam kanał tv-1 na tvinfo aby ogladnać dalszy ciag uroczytości i zbaraniałam . Czy aby nie pomyliłam kraju? A może pomyliłam. Myslę że zdrowiej będzie bez telewizora 🙂
smutne i niepotrzebne. Pilkarze pobili jednak wszystko . Chyba zacznę interesowac się piczeniem ciasteczek 🙂 pa !
Wróciłem z Perehodu. Był przelot raniuszków
jotko, wspaniała historia, są powody do dumy 🙂
A tu niestety zadymy – nie zadumy ;(
ten raniuszek jakis mizerny 🙂 tak czy owak jestem spokojna o losy Orzelka. Jak to mówia najstarsi górale… rewolucja zjada swoje dzieci … 🙂
ide cos zjesć/ ciasteczka/ 🙂 pa
Nie czytam dziś wiadomości i jest to z mojej strony bardzo świadomy wybór. Opowieść rodzinna Jotki bardzo uderzyła w moje własne rodzinne klimaty z czasu, kiedy żyła jeszcze moja pochodząca z Wielkopolski babcia. Piękna historia, Jotko i piękny sposób jej kultywowania. Pozazdrościć.
My święto równiez spędziliśmy rodzinnie, choć nieco inaczej. Mąż dziś startował w Biegu Niepodległości, więc i my, i nasi przyjaciele dopingowaliśmy go na trasie. Było bardzo miło. Byłam zdziwiona, że wystartowało ponad dwa tysiące biegaczy. Nieźle, jak na imprezę w niewielkim mieście 🙂
hmmm
Ja świętowałem pracą, bardzo patriotycznie, jeżeli siedzenie na …. Krześle to praca… Ale cały dzień. I nikomu nie przyłożyłem. Stracony dzień?
@Tadeusz . stracony dzień. Nie zrobienie nic zlego nie jest oznaką dobrego. Wisz co Bobik ja tez chyba niezbyt sie czuję tak jak pregowana . Wiem co mi dobrze zrobi !! oprócz ciasteczek 🙂 miłego tygodnia
jarzębino (18:32), trudno nie być mizernym, jak się lata od wschodu do zachodu bez ciasteczek 😉
Precel, pioro, pauza, skarga, fidrygalki
Tego rodzaju slowa, bez zwiazku i kontekstu, stanowia punkt wyjscia pewnej gry, barduzo popularnej w biedermeierze. Kazdy mial za zadanie utworzyc z tych slow zwiezly tekst, nie zmieniajac przy tym ich kolejnosci. Im krotszy byl ow tekst i im mniej zawieral dodatkowych elementow, tym bardziej wartosciowe bylo rozwiazanie. Szczegolnie piekne znaleziska staja sie udzialem bawiacych sie w te gre dzieci. Slowa sa bowiem dla nich jeszcze jak pieczary, pomiedzy ktorymi dzieci znaja najbardziej osobliwe polaczenia. Teraz jednak wyobrazmy sobie odwrotnosc tej gry i spojrzmy na dane zdanie tak, jakby powstalo zgodnie z jej regulami. W jednej chwili ukaze nam ono obce, poruszajace oblicze. Taka perspektywa obecna jest jednak po trosze w kazdym akcie czytania. Nie tylko prosci ludzie czytaja w ten sposob powiesci – a mianowicie dla imion i formul, ktore wprost wyskakuja na nich z tekstu; takze czlowiek wyksztalcony podczas lektury czyha na pewne zwroty i slowa, a sens jest jedynie tlem, na ktorym porusza sie cien, rzucany przez nie niczym przez figury reliefu. Szczegolnie wyrazne jest to w przypadku tekstow, ktore okresla sie mianem swietych. Komentarz, ktory im sluzy, wyrywa z takich tekstow pewne slowa, jak gdyby zostaly dlan zestawione zgodnie z regulami owej gry i przeznaczone do opanowania. I rzeczywiscie, zdania, ktore dziecko uklada podczas gry z tego rodzaju slow, wykazuja silniejsze pokrewienstwo z tekstami swietymi niz z codzienna mowa doroslych. Widac to chocby na przykladzie ponizszego zlozenia wspomnianych slow, zaproponowanego przez pewne dwunastoletnie dziecko: „Czas toczy sie przez nature jak precel. Pioro maluje pejzaz i powstaje pauza, tak ze wypelnia go deszcz.
Nie slychac zadnej skargi, bo nie ma zadnych fidrygalek”.
Walter Benjamin
przelozyl Adam Lipszyc
W Ameryce może byłaby milionerką. Ale w Polsce zajmowała stanowisko państwowe i pomysły nie były jej własnością. Jako znaki towarowe należały do firmy – od 1990 r. Inco Veritas Spółka z o.o.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1520886,2,janina-adamczyk—tworczyni-ludwika.read#ixzz1dQISFp3J
patrze przez okno na niebo
sztuczne ognie wiwatuja nad bylym lotniskiem Tempelhof
uroczo 🙂
jutro kolejna sobota w pracy i tak juz do konca roku, powoli
idzie na Swieta, upominki czas kupic mysla liczni – w sobote wiec
powoli mozna przekartkowac i poczytac 😀
sztuczne ognie wiwatują nad byłym lotniskiem Tempelhof
Czyżby też świętowano 🙄
Biedna Pręgowana. Okazało się, że była bardzo chora i cierpiała w milczeniu. 🙁
Dostała antybiotyk, kortyzon, a teraz trzeba ją jeszcze dorwać i zrobić jej ojca Hamleta, czyli wlać krople do ucha. Lekko nie będzie, ale kto wie, może i Klaudiuszowi lekko nie było? 🙄
To dobrze, że ma takiego dobrego duszka pod łapą
Wiecie, jakoś mnie tak przygnębiła i ta Pręgowana, i te naszystowskie zadymy, że nawet do pisania na blogu nie bardzo mam napęd. 🙁
Popracuję nad tym, żeby mi do jutra przeszło. 😉
Może się odechcieć. Moje wyrazy dla Pręgowanej.
Zdrowia dla Pręgowanej. Bobiku, gdybyś wiedział, czy Helena cało i zdrowo wróciła do domu, to podzieliłbyś się tą nowiną, mimo braku napędu, prawda?
Ja to mam szczescie – u mnie nie ma polskiej tv a tego malego fragmentu jaki istnieje w postaci dziennika tez nie ogladam, bo pora dla mnie jakas niedobra.
Wpadlam w zapal ogrodniczy i wlasnie ciezko mysle, czy ogorki i pomidory mozna sadzic razem, czy sie pogryza? Ze wspomnien dzialkowych – pogryza sie, ale ja tu mam tak malo ziemi ornej, ze chec mnie na te zeniaczke bierze. Ale chyba na checi skoncze, bo cos mi sie widzi, ze maja inne preferencje 😉
Wybieram wiec ogorki! Pomidory, co prawda krykietowe, moge sobie kupic, ogorkow porzadnych niet. I robale sie ich nie imaja. Decyzja zostala podjeta. 🙂
Czymanko za Pregowana.
Lece na ogrodowe zaby, wroce jak mnie zatchnie.
Rzeczywiście, w powietrzu czuć dziś przygnębienie. Ale, chyba się nie mylę, czuć też obietnicę, że to tymczasowe. Vesper przeszedł ból głowy, Irka tak szybko pogonili ze szpitala, że naoglądał się dziś raniuszków – choć zdawałoby się, że to nie czas przelotów ptaków. Sila (kotka mojej siostry) też kilka dni temu zachorowała na uszy – siostra się strasznie zdenerwowała, ale Sila nie wygląda na cierpiącą i nawet nie oponuje przeciwko zabiegom leczniczym. Będzie dobrze. Toż miał dziś być koniec świata, a wygląda na to, że wykpimy się dawką przygnębienia i gorzkiej refleksji nad tym, jak głupio można korzystać z wolności.
Aby do świtu, kochani. Aby do świtu. 🙂 🙂 i jeszcze: 🙂
Biedna Pregowana, Bobiku. Moze ja chociaz troche pocieszy fakt, ze technika wlewania trucizny do ucha „na Hamleta” pochodzi ze sztuki w sztuce, ktora potocznie nazywa sie The Mousetrap? Zawsze przeciez mysl o lapaniu myszy podnosi kocie morale… 🙂
A poza tym rzeczywiscie zadymy przygnebiajace. I te sceny w moim miescie, na tyle razy przedreptanych ulicach, wiec tez troche dla podniesienia morale – psiego i ludzkiego – podrzucam fragment Satyagraha – opery Philipa Glassa, ktory zainspirowal sie tym pojeciem, wymyslonym przez Gandhi’ego w oparciu o indyjska tradycje:
http://www.youtube.com/watch?v=VsU7wczwbNI&feature=related
I jeszcze satyagraha w Wikipedii, jakby kogos to zaciekawilo…
http://en.wikipedia.org/wiki/Satyagraha
Dobrnelam. Ledwo zipie. Wszystko jutro…. Spac, spac.
Gdy się psie serce rozełka,
smutny i ogon, i nos
wiesz: znowu przywiał listopad
chandrę i zgryzot stos.
Nie daj się! Walcz! Powstrzymaj
łez potok co wzbiera w psiej piersi
jakaś życzliwa ręka
wygłaszcze wszak chandrę z sierści.
Położysz się przy kominku,
zapatrzysz w tańczące skry,
raz, drugi majtniesz ogonem
uciekną zgryzoty (i pchły). 😉
mroz 🙂 😀
do switu daleko, herbata paruje, szeleszczaca szelesci
brykam
Irek Czyżby też świętowano
moze 🙂 tu tylko swietuje sie 🙄
w tereny zielone, do pozycji
brykam fikam
Dzień dobry. 🙂
Za Pręgowaną czymam!
Wystarczył mi jeden tytuł, żeby zakończyc rozpoczęty przegląd prasy internetowej:
„Kaczyński może być Janem Chrzcicielem”. 😯
Dzień dobry 🙂 Zgodnie z przewidywaniem humor dziś mam nieco lepszy, to znaczy nie tonę w nieruchomym przygnębieniu, tylko zaczynam się na to i owo wściekać. To jest bardzo pozytywny objaw. 😉
Pręgowana za to jakaś dalej „zapadnięta w sobie”, ale to chyba jeszcze za wcześnie, żeby antybiotyk zadziałał pełną parą. Niemniej jednak prosiła, żeby podziękować wszystkim za wyrazy, co jak na kota jest wyjątkowo uprzejmym gestem. 😉
Mar-Jo, to jest po pierwsze sygnał, że następuje degradacja prezesa: już nie sam ma zbawiać, a jedynie przygotować drogę temu, który zbawi; a po drugie science-fiction. „… idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów.” Czy to brzmi jak prezes?
A dla mnie to przede wszystkim dalszy ciąg kabaretu i to na najwyższych obrotach. Prawica szuka Mesjasza czyli Kwaśniewskiego 😈 , dla którego Prezes ma być Janem Chrzcicielem 😈 . Ze wstydem przyznaję, że czegoś aż tak śmiesznego w życiu bym nie wymyślił. 😳
Robię sondę – komu udało się przy tej konstrukcji nie pomyśleć o Monty Pythonie, a zwłaszcza o tej scenie z „Żywota Briana”, w której Graham Chapman usiłuje przekonać tłum, że nie jest Mesjaszem? Z góry zakładam, że wielu takich osób nie znajdę. 😆
Znalazłem za to tę scenę i usiłowałem sobie wyobrazić Kwaśniewskiego w roli Briana. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=0uMJYQ9LKGQ
A tu jeszcze Brian z mamusią i apel do indywidualizmu: 😆
http://www.youtube.com/watch?v=Zjz16xjeBAA
Bez wielkiej chęci wracam do wczorajszych zadym, ale skoro i tak się wewnętrznie wściekam, to równie dobrze mogę na piśmie. 🙄
Wiadomo, po której stronie mam serce i dlatego tym bardziej jestem wściekły, że ta strona tym razem nie zadbała o to, żeby sprawa nie skończyła się poczuciem „wart pałac Paca”.
Kiedy strona „kolorowa” tak samo jak naszyści ma do zaproponowania przemoc i nienawiść, to sorry, ale jej legitymacja moralna robi się dość wątpliwa. Co innego, jak się żyje w dyktaturze – tam czasem nie ma innego wyjścia. Ale ci, którzy przeciwstawiają się faszyzującym tendencjom w demokracji, powinni być jak żona Cezara.
Skoro już wcześniej, z internetowych przepychanek, było wiadomo, że może dojść do aktów przemocy, to czy nie można było podjąć chociaż wyraźnych prób jej uniknięcia? Podkreślać pokojowość kontrmanifestacji, ogłosić, że „wsparcie” zachodnich zadymiarzy nie jest pożądane, jakoś się odciąć od tych, którzy zaczęli rozrabiać… Ale ja miałem wrażenie, że pewna część młodych „lewicowców” też miała ogromną ochotę na jakąś naparzankę i jej perspektywa wcale ich nie martwiła. Tu zresztą znalazłem coś w rodzaju potwierdzenia tego wrażenia:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,10630967,_Tragiczny_dzien__Nie_ma_wspolnoty__Pogublismy_sie.html
Oczywiście mógłbym też z wściekłością o prawicowych kibolach, albo o władzach Warszawy, które się nie spisały. Ale mnie jakoś bardziej boli i zawstydza zło czy głupota strony, po której w zasadzie się opowiadam.
Dzien dobry Wszystkim!
O rany, jak ja potrzebowalam tych siedmiu dni spedzonych z Kuma, jej i moimi przyjaciolmi, obcyndalajac sie calymi dniami i skupiajac sie na wystawach, gotowaniu, drobnych zabiegach zdrowotno-kosmetycznych i rozmowach!
Bylo mi cudnie, jak sie spodziewalam. Minizlot byla wielka frajda, Vesper jest przesliczna i zupelnie mlodziutka, nie wem czy wiecie. Stanislaw jest, jak podjerzewalam, bardzo dystyngowanym mezczyzna. Obydwoje – klasa i kultura. Bylo mi z nimi dobrze i bardzo sie ciesze, zesmy sie spotkali, pewnie nie ostatni raz, inszallah.
Przywiozlam z Gdyni genialna lampe sufitowa do kuchni, dokladnie taka, za jaka rozgladalam sie po internecie od wielu miesiecy: w bardzo przemyslowym idomie, takie byly uzywane w latatch 30-tych, 40-tych i jeszcze pozniej w fabrykach, zanim wymyslono te szkaradne neony. W intrnece takich jest pelno (reconditioned) z frncuskich, czwchowackich, brytyjskich nawet polskich fabryk, takze nowych wyprodukowanych teraz – ale ceny. MOja kosztowala 400 zl (to tanio!), a nazajutrz zobaczylam bardzo podobna w Bo Concept za 1300 polskich jednostek platniczych. No wiec pelnia szczescia, bo moja jest bardzo macho, bardzo high tech i bedzie swietne kontrastowala z nader „dziewczeca” kuchnia.
Last but not least wieczorami w lozku doczytalam prawie do konca dobra i niezwykle potrzebna ksiazke, ktora miala w ub. r.tlumaczyc nasza Puchala dla WL, zanim ta oficyna nie wycofala sie z planow wydawniczych. Autorka jest moja znajoma z Nowego Jorku, niezwykle urcza (dzis juz starsza) pani – Elzbieta Lipton, corka Jozefa Wittlina, tego od Soli ziemi, Mojego Lwowa i kanonicznego tlumaczenia Odysei (co mu zajelo cale zycie).
Ksiazka jest bardzo dobra, moim zdaniem, gdyz opowiada bardzo cieplo i bardzo zwyczajnym jezyiem o drodze calego pokolenia polskiej tworczej inteligencji z okupowanego kraju na Zachod – poprzwz Gizpabe, Franje i POrugalie do Beazylii i USA. Szystkich tam spotykamy: Tuwima, Lechonia, Malczewskich, Waclawa Solskiego i wielu, wielu innych polskich i nie tylko polskich tworcow. W polowie lektury zadzwonilam do Pani Elzuni mieszkajacej w Madrycie i powidzialam jak bardzo sie ksiazka spodobala. Ma byc w koncu przelozona na polski i wydana w Toruniu, gdzi znajduje sie , jak rozumiem, wielkie archiwum emigracyjnych tworcow.
Jak wyjdzie, to wszystkim bardzo polecam. Elzbieta Lipton zamiescila w ksiazce takze wele wlasnych rysunkow (jest zawodowym grafikiem, scenografem, coch wtedy gdy ja poznalam pracowala glownie jako dekorator wnetrz). Zawsze ja nazywam w myslach Elzunia, tak jak nazywal ja Tuwim gdy byla mala dziewczynka, a on dedyowal jej swoje najladniejsze wiersze dla dzieci – Slonia Trabalskiego, Tralalinskich etc. Niestety dzisiejsi wydawcy czesto „zapominaja” umiescic dedykacje „Elzuni Wittlinownie”.
Bardzo zabawne w ksiazce sa rozliczne domowe efemera, ukladane przez tlunacza Odysei, jak np przyspiewka o sasiedzkiej kotce Tettinie, ktora wpadala do somu Wittkibow podkradac zakupione w sklepie ravioli:
Tittina, ach Tittina!
Nie kradnij ty ravioli,
bo mozesz dostac w dupe,
a dostac w dupe boli!
So much for Mistrz Heksametru!.
No, bardzo polecam.
Chyba też powinienem więcej wypoczywać. 😎 Byłbym – jak Helena dzisiaj – wesoły, rozluźniony i miał do opowiedzenia ciekawsze rzeczy, niż moje duszne bole związane z polityką.
Jak myślicie, da się wypocząć bez wyjeżdżania do Gdyni? 😆
Charakterystyka Vesper i Stanisława wcale mnie nie zaskoczyła. Nikogo/niczego innego się nie spodziewałem. 🙂
Nie da sie, Bobik. Trzeba kompletnie zmienic otoczenie. Co zawsze wiedzialam.
Kurczę, może powinienem wreszcie poważnie potraktować te oferty lotnicze, które mi regularnie w poczcie przychodzą? Na przykład Düsseldorf-Wenecja za jedyne 12 eurów. Albo Sztokholm, też za 12. Poleciałbym, przespał kilka dni na lotnisku, jedząc przywiezione w bagażu podręcznym kanapki (bo z noclegami i wyżywieniem koszt wycieczki znacznie wzrasta) i wrócił z poczuciem diametralnie zmienionego otoczenia. 😈
Dziś w ofercie był nawet Boston, gdzie Monika mogłaby mi na lotnisko podrzucać jakieś kury albo curry, ale niestety, nie za 12. 🙁
Sorry, Bobik, ale te oferty to pic na wode, bo „oplaty lotniskowe” sa dzis tak potezne, ze 12 euro bez problemu przeistacza sie w 200 w obie strony.
To przylatuj, Bobiku do Bostonu. Jest sezon indykow i lisci. 🙂
A poza tym, wszystko mozna zrobic bez ruszania sie z domu – wystarczy przeciez wylaczyc internet, rozejrzec sie wokol, porozmawiac z przyjaciolmi w realu, pojsc do teatru czy muzeum, labo nankoncert, i zajrzec do ksiazek (w tym takze kucharskich). Nawet ma to juz angielska nazwe: plugging out, albo electronic Sabbath – wiec sporo ludzi to regularnie robi. Choc zmiana otoczenia, mile spotkania i podroz tez maja swoje uroki… 😉
Co wlasnie zamierzam dzis zrobic (chwilowo bez dalszych podrozy). 🙂
Z Vesper i Stanislawem mysmy sie ledwo obmacali i obwachali. Jak to na pierwszym spotkaniu. Ale mamy czas…
Te 12 to już w obie strony (!). Zakładając że biorę tylko bagaż podręczny i żadnych priorytetów, nawet z opłatami lotniskowymi wychodzę na jakieś 7 dych. Do przyjęcia. Ale prawdziwy hak jest w tym, że to są loty z ustalonymi w obie strony datami, które niekoniecznie i nie każdemu muszą pasować.
No i umówmy się, że nie każdy lubi spędzić kilka dni na lotnisku. 😉
Moniko, słowo honoru, że nawet za te końcowe 7 dych przyleciałbym natychmiast. 🙂 Ale do Bostonu to trochę okrąglejsza sumka była. 🙄
Trudno, na razie sam będę sobie musiał dostarczyć tę kurrę. A właśnie na jutro mam w planie tikka masala. 🙂
E, to nie jest tak zle, jak masz plany z Tikka w jednej rol (mnie sie wydaje, ze w ogole ostrzejsze przyprawy maja dzialanie wywolujace lekka euforie, wiec dobrze dzialaja na nastroj). 😉 A bostonski plan moze byc dlugofalowy. Co sie odwlecze… 🙂
Poki co, ide smazyc kielbaski, to tez Ci odloze. 🙂
OK, Koniec przerwy. Glowy w dol.
Niemcy znow nas bija. A scislej – hitlerowcy poprzebierani za antyhitlerowcow. Calosc jest za dluga, ale wystarczy rzucic okiem na poczatek:
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2011/11/12/marszu-nie-mozna-nie-wspierac/
Bobiku, przylatuj do mnie – i pasztetowke dam i po brzuszku posmyram i celcjuszow dolozec \oby sie szczeniak wygrzal. 🙂
Nie, Bobiku. Nie mysle, ze bylo to az tak symetryczne, z obie steny zawinily i ze w demokracji tylko na dridze demokratycznej debaty ozwiazuje sie glevbokie spory.
To co sie stalo w arszawie jest owszem, skutkiem fatalneo rozumienia demokracji, ale przede wszystkim ze striny wladz Warszawy i policji. Stalo sie na wlasne zyczenie.
Nie wydaje sie zezwolenia na dwie demonstracje w tym saym miejscu o tej samej porze, skoro sa to strony gleboko sobie wrogie. Tam wszedzie, gdzie bezpieczenstwo uczestnikow i przechodnbiow moze byc zagrozone, nie zezwala sie na ukrywanie twarzy – policja musi miec mozliwosc fotografowania i identyfikowania uczestnikow.
A takze jeszcze jednej rzeczy nie rozumiem. Skoro wedle Polskiej Konstytucji nie moglaby dzis byc w Polsce reaktywowana KPP, dlaczwgo ma prawo dzialac faszystwski wczoraj i dzis ONR?
A wiesz, Zwierzaku, że Australii jeszcze w żadnej ofercie dotąd nie było?
Ale spoko, jeszcze kiedyś sobie urządzę rajd pt. „Śladami Blogu”, a wtedy – drżyjcie lodówki! 😆
Heleno, jedenaste przykazanie brzmi ponoć „nie mieszać”, toteż ja się staram nie mieszać adresów, pod którymi kieruję zarzuty. 😉
Władze Warszawy – jasne, zawaliły i nawet mniej więcej wiadomo, w których punktach, więc nad tym chyba nie ma się co rozwodzić.
„Narodowa” strona – oczywiście, startowała pod hasłami po części (bo ten marsz przecież też nie był całkiem homogeniczny) dla mnie obrzydliwymi, była też w pewnej jej części nastawiona na konfrontację i zadymę. Co o tym myślę już pisałem i wcale się z tego nie wycofuję. Ale też po tej stronie niczego innego się nie spodziewałem.
„Kolorowa” strona – tu właśnie miałem prawo spodziewać się czego innego i przeżyłem zawód. A wcale nie było tak, że sytuacja nagle i niespodziewanie, bez żadnych wcześniejszych sygnałów, wymknęła się spod kontroli. Sygnały były, ale zostały zlekceważone dlatego, że część tej strony również była nastawiona na konfrontację, nawet fizyczną.
Trudno mi się podpisać pod opinią, że Cyryl uświęca metody. Przeciwnie, to raczej akceptacja metod zadymiarskich „odświęca” szlachetne w założeniu cele.
I mniejsza o to, czy była tu symetria, czy jedni mniej, a drudzy więcej. Ja się nie chcę podpisywać pod pałkarstwem, nawet jeżeli go dużo mniej, niż po drugiej stronie. Rzekłem – żona Cezara i będę się tego trzymał jak pijany płotu. Mogę po swojej stronie szczekać ile wlezie, ale niezaatakowany nie ugryzę. Howgh!
drżyjcie lodówki! – za Bobikiem to i do obcych (?) lodowek 8)
piekne slonce, doszlo do 7°, co za sobota 🙂
reszte dnia w domu i terenych na brykaniu 😀
Joshua Redman bedzie w Berlinie w piatek
http://www.youtube.com/watch?v=1ICJUFOJa2g
już chciałem gratulować zdobywcy, a to zdobywcy brak, porwali dziesięciotysięcznik 😯
trudno, będę się zatem spokojnie rozkoszował powrotem znikniętego rano prądu i internetu, mniejsza z tym, że najbliższe godziny będą obfitować w wiercenia, stukania i nie wiadomo co jeszcze.
Wydarzenia warszawskie są bardzo przygnębiające. Z jednej strony, władze Warszawy mogły przewidzieć taki rozwój wypadków. Nie trzeba było do tego daru jasnowidzenia. Z drugiej strony, jak można w ogóle… Co tu dużo gadać. Bobik po krótce zarysował, w czym rzecz. Odpowiedzialność symetrycznie po oby stronach, czy nie, co nas to obchodzi. Obie strony nastawione były konfrontacyjnie.
W tym miejscu naszła mnie myśl. Istniejące napięcie między bywalcami miejscowymi a dewizowymi, wychodzące na jaw od czasu do czasu przy okazji dyskusji o tolerancji, stosunku do Innego etc, może mieć swoje źródło w różnicach pomiedzy obserwowanymi u siebie lokalnie głosicielami tychże idei. Kiedy przyjrzeć się rozmaitym ugrupowaniom (w Polsce), od ONR, po wszelką tęczowość, to widzę, że ich poglądy i postawy są u swoich podstaw negatywne. Nie po coś lub dla kogoś, tylko zawsze przeciwko czemuś lub komuś. Taka polska specyfika. Jeśli więc odnosimy się nieufnie do najbardziej nawet cywilizowanych ideowo, jak by się mogło zdawać, ruchów czy ugrupowań, to dlatego, że z bliska lepiej widać, ile w tym jest przekonania o słuszności głoszonych idei, a ile pogardy dla tych, co po innej stronie.
Z daleka lepiej widać sam program, więc głosicielom z automatu przypisać można motywacje i profil osobowościowy głosieli podobnych poglądów w kraju zamieszkania. Gdyby więc ktoś jeszcze przedwczoraj napisał, że kolorowi powinni się zastanowić, po co chcą manifestować, to mógłby zostać ofuknięty, że jak to, że przecież trzeba. Bo i trzeba. Tylko że polscy kolorowi są tak samo anty jak niekolorowi. Kolorowość jest głównie na pokaz, żeby dowalić moherom.
Ale to była tylko dygresja, długa i nie bardzo a propos.
Poza tym, chciałam powiedzieć, że spotkanie z Heleną pozostawiło uczucie niedosytu. O tylu sprawach można by było jeszcze pogadać… Chciałam też zaprzeczyć, jakobym była aż taka smarkata 😉
czyli smarkata, ale nie aż tak ;] 😆
Nooo, bo trochę katar mam
też mam, mogę się podzielić chusteczkami i wodą morską
linke Heleny doczytalem do konca – i jest tam tylko to czego moglem sie spodziewac, nic nowego, napisane jak za moich mlodosci czasow w „trybunie ludu” – ten sam styl, ten sam wskazujacy palec w innych
Rzecz w tym, ze my nie wiemy czy czy byly ataki czy nie z „kolorowej” strony. Bo co widzialam w telewizji bylo atakami ze strony marszystow. Jestem przekonana, ze gdyby byly niesprowokowane agresja ataki kolorowych, toby zostaly nagrane. A tymczasem mamy jedynie niezbyt przekonujace twierdzenia policji, bez „podkladki” w postaci nagranego materialu.
Chyba, ze cos przegapilam. W zeszlym roku bylo podobnie, a w dodoatku policja klamala w sprawie nader brutalnie potraktowanego przez nia Biedronia, z czego akurat nagrania istnieja.
Policja sie nie spisala, podobnie jak wladze warszawskie. Chaos informacyjny (zdelegalizowana/nie zdelegalizowana, Krytyka Polityczna schronila sie/zabarykadowala sie w kawiarni etc)) byl zenujacy i zalosny. Ponadto jesli policja zezwala na publiczne skandowanie agresywnych czy antysemickich hasel, nielegalne przeciez w Polsce, i nie reaguje zupelnie, no to wiadomo, ze za haslami pojda czyny. Trzeba to policjantom tlumaczyc?
W czasie takich demonstracji co najmniej tylu samo policjantow w cywilu, co w mundurach i chelmach, powinno znajdowac sie w obu tlumach.
POnadto – w POlsce nie ma zadnych probemow z wprowadzeniem zakazu sprzedazy alkoholu w czasie pielgrzymek papieskich i koscielnych procesji, ale w czasie takich publicznych demonstraxji wodka i piwo moga sie lac hektolitrami. Co pozwala przypuszczac, ze zakaz sprzedazy alkoholu w czaaie pielgrzymek nie ma nic wspolnego z kontrola tlumow, tylko z bezprawna kontrola „grzesznikow” wseod wiernych.
Chwilowo musze uciekac w swiat, ale to, co napisales o celach i metodach, Bobiku, to wlasciwie krotkie streszczenie zlinkowanego przeze mnie wczoraj pojecia satyagraha… (Kolejna Lajza, telepatia, etc.?) 😉
Rany boskie! Rzeczywiście, chyba ze 30 potencjalnych komentarzy wcięło i 90-tysięcznik nie istnieje. 😯 😯 😯
Chyba nie trzeba lepszego dowodu, że Łotr w pełni zasłużył sobie na swoją ksywkę. 👿
Sytuacja wymaga ode mnie podjęcia jakiejś salmonowej (znaczy, łososiowej) decyzji, więc podejmuję: zdobywcą znikniętego 90-tysięcznika zostaje pół Agi i pół Rysia. 😎
TROMBY! 😆
i pół puzonu 😆 brawo dla nowego pokolenia zdobywców. czuję się spokojny i spełniony, bo tradycja trafiła w godne ręce
Czyli Bal U Weteranów robimy dziś wieczór?
Zamiast przebierania się możemy zaciągać z lwowska. Też nas nikt nie pozna. 😆
Tylko urządzania pogoni lwów odmawiam, z różnych względów. 😕
Z ciekawości sprawdziłem, jak termin satygraha jest objaśniany w różnych wersjach językowych Wiki. I w wersji niemieckiej natknąłem się na definicję, która znakomicie opisuje praktyczny sens i skuteczność tej postawy:
Satyagraha ist eine von Mahatma Gandhi entwickelte Grundhaltung, die (als politische Strategie) im Kern darauf beruht, die Vernunft und das Gewissen des Gegners anzusprechen durch die eigene Gewaltlosigkeit (non-violence, Ahimsa) und die Bereitschaft, Schmerz und Leiden auf sich zu nehmen (soul force).
Hintergedanke ist, den Gegner „umzudrehen“, ihn als Verbündeten und Freund für die eigene Sache zu gewinnen. Diese Strategie gründet sich auf die Idee, dass der Appell an Herz und Gewissen des Gegners effektiver ist als ein Appell, der sich auf Drohungen oder Gewalt stützt. Gewalt führt nach Gandhi nur zu Gegengewalt. Gewaltlosigkeit dagegen unterbricht die Gewaltspirale und ist in der Lage, den Gegner auf die eigene Seite zu ziehen.
Dla nieniemieckojęzycznych tłumaczenie z grubsza:
Satyagraha jest rozwiniętą przez Gandiego postawą, która (jako polityczna strategia) bazuje na tym, żeby przemówić do rozsądku i sumienia przeciwnika poprzez odżegnanie się od przemocy (non-violence) i gotowość przyjęcia na siebie bólu i cierpienia (soul force).
Stoi z tym myśl „odwrócenia” przeciwnika i zrobienia z niego sojusznika. Strategia ta opiera się na przekonaniu, że apel do serca i sumienia przeciwnika jest skuteczniejszy niż oparcie się na groźbach i przemocy. Odpowiedzią na przemoc jest, według Gandhiego, kolejna przemoc. Rezygnacja z niej prowadzi do przerwania spirali przemocy i jest w stanie sprawić, że przeciwnik przejdzie na naszą stronę.
A w następnym poście (bo ten się już zrobił strasznie długi) napiszę, dlaczego to cytuję.
To ja się wetnę w międzypoście 😉
Jeśli ktos ma dostęp do papierowej Gazety, to polecam:
http://wyborcza.pl/1,118283,10632679,Krew_skina__krew_Zyda.html?as=2&startsz=x
Zadziwiające, jak silna w niektórych ludziach jest potrzeba posiadania etykiety. Trzeba być kimś, trzeba przynależeć do grupy sobie podobych pod względem dowolnie wybranej cechy, nie wystarczy po prostu być sobą. Jak bardzo pogubieni są niektórzy z nas 🙁
Otóż zacytowałem nawet nie w kontekście wczorajszych wydarzeń, tylko żeby powiedzieć, czego nauczyło mnie blogowanie. 🙂 A nauczyło mnie tego, że w przypadku ideowego sporu muszę się zdecydować, czy chcę z kimś doraźnie wygrać, czy go przekonać (co z natury rzeczy bardziej długofalowe). I jeżeli zależy mi na tym drugim, to satyagraha jest najlepszą do tego drogą. Nigdy nie przekonam nikogo przy pomocy bluzgów i kopniaków (tu mam na myśli i słowne kopniaki), choćby najcelniej wymierzonych. Przekonywanie wymaga pewnej pokory i liczenia się z doraźną przegraną, ale z furtką otwartą do wygranej w przyszłości.
I przyznaję – nie takim ja znowu święty, żeby zawsze mi się udało pohamować ozór. Ani też nie taki, żebym tylko ze szlachetności natury tę strategię stosował. Po prostu widzę, że istotnie jest skuteczna. Znaczy – nie świętym, tylko pragmatyk. 😉
Vesper, z psiego punktu widzenia powiedziałbym, że najłatwiej gubią się ci, którzy zawsze chodzili na smyczy. Nie wyrabiają sobie zmysłu orientacji i jak się ich z tej smyczy spuści, to leeeecąąąą… I potem może dugo trwać, zanim odnajdą drogę prowadzącą dokądś. A ci, co chociaż czasem latają bez smyczy, uczą się dość wcześnie zdawania na własny nos.
Takie będzia samodzielne latanie, jakie szczeniaków chowanie. 😎
Przekonywac mozna socjaliste do kapitalizmu, ateiste do wiary w Boga, brudasa do higieny osobistej, a zwolennika kryza w Sejmie do idei swieckosci Panstwa. Albo odwrotnie.
Trudniej jest przekonywac kogos, kto wyrywa kostki z chodnika i wali cie nimi po glowie albo podpala samochody. Dlatego tez mamy prawo i wsadzamy do wiezienia zlodziei, zabojcow czy bijacych zony i katujacych dzieci, zamiast najpierw nad nimi popracowac..
W demokracji wymysliulismy demosntracje, aby dac glos na codzien nieslyszalny, policzyc sie ilu nas jest, zamanifestowac sprzecoiw, naklonic Panstwo do zmiany postepowania.
Wczoraj jeszcze przed pojsciem spac przeczytalam ze zdumieniem u nowego redaktora Rzepy, ze istnije Polsce „militarystyczna lewica”. o ktorej dotad nie slyszalam i ze to ona zamienila legalna patriotyczna demonstracke w krwawa jatke. Nadziwic sie nie moglam.
Dzisiaj czytam u Zakowskiego, uczestnika Kolorowej, ze bylo dokladnie przeciownie niz to jak to opisal Wroblewski:
http://www.liiil.pl/1321103607,Zakowski-Wroblewski-wymyslil-militarystyczna-lewic.htm
Bardziej jednak wierze Zakowskiemu. Czy dlatego, ze jest on „nasz”, a Wroblewski „nienasz”?
Dokladnie dlatego. Bo mam swoje lata i Rzepe czytam nie od dzis. Podobnie jak Zakowskiego. I dlatego, ze sluchalam wczoraj w telewizji liderow Mlodziezy Wszechpolskiej i ONR. I dlatego, ze pamietam inne demonstracje tych uroczych chlopakow.
Przekonywaniem ich po dobroci niech sie zajmuja szkoly, sady, kosciol, politycy. Osobiscie jednak wolalabym nie mieszkac w miescie, gdzie chlopaki te maja wolna reke i dostep do kostek brukowych.
I dlatego uwazam, ze na takie manifestacje nalezy chodzic i gardlowac, nawet jesli sie oberwie po glowie lub wyladuje w areszcie tymczasowym. Przynajmniej zmusi sie tych nierobow u wladzy do wprowadzenia praw i procedur zapobiegajacych takim scenom jak wczoraj w Warszawie.
Przeczytalam, ze premier i prezydent „uwaznie monitorowali” zajscia w Warszawie. Zapewne siedzac w wygodnym fotelu i korzystajac z telefonu komorkowego. Nie wyszli. Nie zwrocili sie do spoleczenstwa, nie nadstawili wlasnej glowy. Zapewne dlatego, ze znacznie przyjemniej jest uczestniczyc w skladaniu kwiatkow i wyglaszaniu gladkich wypracowan.
szkoda mi fomy on zaliczyl najwiecej tysiecznikow ale zaszczytne miejsce i do tego zespolowo
cieszy 🙂 😀 😆
Och naiwni! Naiwni!
Połączone marsze niepodleglości mialy sie spotkać pod pomnikiem Romana Dmowskiego. Ideologa polonizacji doprowadzającej do „wielkiego państwa katolickiego narodu polskiego”.
Tego typu przedsięwzięcia zawsze ściągają zadymiarzy.
Według mnie była to przygrywka.
Oczekujcie jakiegoś objawienia pastuszkowi na polskiej prowincji: „Idź i nawracaj! Mój pokój wam daję!”
Ghandi został zabity. I nie tylko on.
Jak napisano u Telemacha: nie ma żadnego pisanego dokumentu Holocaustu. To była ściema syjonistyczna!
Uczeni i osły do środka! Polska ma misję cywilizacyjną!
Prawdziwi Polacy! Przecież możecie dusić gołymi rękoma!
I walić drzewcem sztandaru.
Tiaaa…
Ci co mieli przeczekać tępienie sztuki zdegenerowanej, to gdzie leżą? Pod bauhasem?
Vesper, ja to przeczytalam, ale tylko na podstawie tego co zostalo dotad ogloszone (bo to chyba nie calosc?) jest to malo wiarygidne.
Znam liczne przypadki mlodych ludzi, nawet przyznajacych sie do antysemityzmu pod wplywem srodowiska, ktorzy sie dowiedzieli, ze sa Zydami, but it dose not work like this. Nie leci sie dowiedziec czegos woecj od rabina. Leci sie w pierwszym rzedzie do wlasnych rodzicow i po zrobieniu im karczemnej awantury dlaczego ukrywali, stara sie doweidziec czegos wiecej o wlasnej historii. Rabin ci tu nie pomoze.
I nie znam tez rabina, ktory natychmiast zacznie ochrzczonemu katolikowi czy naet ateiscie mowic o Bogu. Kazdy rabin powie ci, ze wazniejsze jest byc przyzwoitym czlowiekiem, a potem mozemy porozmawiac o Bogu i judaizmie.
Znam takich „Zydow z odzysku”. ktorzy rzucili sie w otchlanie najbardziej ortodoksyjnego judaizmu. Po paru latach im przeszlo, bo bylo jednak kulturowo obce i wymagalo zbyt wiele wysilku na codzien. Pamietam jak jedna taka odzyskana gowniara przekonywala mnie, ze nie moge uwazac sie za Zyda, bo po pierwsze prawoslawna matka, a po drugie nie powinnam sie godzic na prace w szabat. Pogonilam jej kota. Jest to jedyna osoba ktora znam, ktora zostala przy scislej ortodoksji, wyjechala do Izraela, ale jej ortodoksyjnosc jak rozumiem zotala nieco rozrzedzona gdy doszla do przekonania, ze woli dziwczyny od chlopakow. Dobrze jej tak! PB ktory ma niesamowite poczucie humoru tak czasami karze za grzech pychy i arogancji.
w Berlinie tradycja zadym 1Majowych przetrwala obaleniu muru, przez Kreuzberg idace manifestacje „zawsze” koncza sie,
kamieniowaniem i podpalaniem, latami policja robila blokady, palowanie, sikanie woda, pieprzem i Bog jeden wie czym jeszcze, i
dopiero od kilku lat pod rzadami „czerwonoczerwonego” Senatu
zaczeto stosowac metode Satyagraha, rozmawiac, nie prowokowac (np. nie pokazywac sie w rynsztunku bojowym) unikac starc itp.
daje to doskonale wyniki i zadymy sa z roku na rok mniejsze.
(chyba tylko bolu na siebie nie biora 😉 )
Heleno, jeszcze raz powtórzę – nie mieszać. 😉 Ja się domagałem, żeby nasi nie prali po łbiech pierwsi, niezaatakowani. Żeby nawet nie dopuszczali takiej możliwości, a jeśli coś takiego się zdarzy, żeby powiedzieli, że to nie w porządku. Nic nie mówiłem o tym, że nie mogą się bronić, kiedy są w rzeczywistym niebezpieczeństwie (wsadzanie do więzień też jest zresztą formą samoobrony społeczeństwa, którego zasady zostały zaatakowane).
I nie jest tak, że uderzając się we własne piersi usprawiedliwia się zło czynione przez kogokolwiek innego. To swoją drogą, a to swoją. Ale też na odwrót – zło czynione przez innych nie jest usprawiedliwieniem dla zła czynionego przeze mnie.
Ja sobie zadaję proste pytanie – czy konieczny był pomysł blokowania prawicowego marszu, skoro wiadomo było, że może to doprowadzić do zadymy? Czy nie lepiej było zorganizować osobny marsz, inną trasą, na zasadzie – okej, policzmy się, których jest więcej? Czy to jako kontrdemonstracja w sumie nie byłoby skuteczniejsze? Bo nie pozostawiałoby miejsca na wątpliwości i pytania, kto na ile winny naparzankom.
Nie mówię już o poczuciu odpowiedzialności – w końcu na te marsze, z jednej i z drugiej strony, poszli ludzie z rodzinami, z dziećmi. Czy naprawdę należało ich narażać na oberwanie?
To, co piszę, nie ma nic wspólnego z sympatią dla chłopców z ONR, bandy kiboli i redaktora Ziemkiewicza. Po prostu uważam, że kolorowa strona mogła to wszystko zrobić inaczej. I chyba lepiej.
zobaczcie jak dziala racja tlumu na politykow:
Musimy bez histerii zastanowić się, czy potrzebne są zmiany przepisów, jeśli chodzi o swobodę manifestacji i wyrażania poglądów – oświadczył po spotkaniu premier na konferencji prasowej.
reszta tu:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tusk-za-zakazem-zaslaniania-twarzy-w-czasie-zgroma,1,4904975,wiadomosc.html
manipulowanie prawem i konstytucja od wydarzenia do wydarzenia
Staruszku, na temat leżących pod gruzami Bauhausu właściwie napisałem już wcześniej – mogę usprawiedliwić stosowanie gwałtownych środków w dyktaturze (a nawet w sytuacji, która w wyraźny sposób do niej zmierza). Bo wtedy nie chodzi o jakiekolwiek dogadanie się czy przekonanie kogoś, tylko o przeżycie. Ale w jako tako działającej demokracji – demonstracje tak, zadymy nie. Tako rzecze Bobik 😎
Rysiu, w Niemczech (i nie tylko) od dawna jest zakaz zasłaniania twarzy podczas demonstracji i powiedziałbym, że jego skutki są pozytywne.
http://de.wikipedia.org/wiki/Vermummungsverbot
Jeszcze coś dodam, bo widzę, że zapomniałem: można oczywiście nie chcieć demonstracją nikogo przekonywać, tylko zaprotestować, wyrazić sprzeciw. Ale tu też nie ma potrzeby uciekania się do przemocy.
A jeszcze inną sprawą jest pytanie, dlaczego ONR może funkcjonować legalnie. Zapewne dlatego, że statut jest tak sprytnie ułożony, żeby nie było w nim jawnie faszystowskich treści. I pewnie działalność niezgodną ze statutem można by zaskarżyć, tylko komuś by się musiało chcieć.
Mnie nie przerazaja zaostrzone zapisy prawne o demonstracjach. Zawsze uwazalam, ze udzielanie zezwolen na dwie wrogie demonstracje w tym samym czasie i na tej samej trasie jest nieodpowiedzialna glupota. Asking for trouble. Zezwolenie na trase powinna dostawac ta grupa, ktora sie zglosi pierwsza. Takze uwazam za grande zezwolenie na zaslanianie twarzy. Policja MUSI miec mozliwosc zatrzymywania i fotografowania tlumu jesli jest on wrogi.
Nie widze powodu zmiany Konstytucji.
Natomiast co do ONR to powtorze: ta organizacja nie powinna byc legalna dopoki czerpie wzorce postepowania z Falangi i glosi jej ideologie. Ani swoboda slowa ani swoboda demonstrowania swych przekonan nie jest w demokracji absolutna. I byc nie powinna. ONR nie powinien byc legalnie dzialajaca formacja.
Lajza z Bobikiem.
O rany, półzdobyłam 90-tysięcznik ! 😯 A nawet nie wiedziałam, że on gdzieś tam jest. 😳
Bobiku, to jest martwe prawo, chodze na demonstracje takie i owakie i zawsze sa zamaskowani, mimo ze prawo zabrania, jak wyegzekwowac ten paragraf w ulicznym tlumie?
zakazac, zabronic – nie, albo tak, i tylko wtedy gdy naruszone zostanie prawo, jedno prawo dla wszystkich co, Heleno, nie wyklucza Ani swoboda slowa ani swoboda demonstrowania swych przekonan nie jest w demokracji absolutna.
prawem nie wolno zonglowac, temu przychylnie temu dokopiemy
ONR i jawnych (Kukiz i inni) sympatykow, pietnowac, pietnowac,
pietnowac, bojkotowac ich publikacje (np. Rzeczpospolita), ich
ksiazki, nie zapraszac do TV, nie dawac im mozliwosci gloszenia pogladow, nie uwiarygadniac
jeszcze o wczoraj w Wa-wa, policja i wladze miasta daly „plame”
chaos, brak koncepcji i brutalnosc, to zly przewodnik
Ago, bo to są już dziesięciotysięczniki nowego typu 😀 dlatego tak się cieszę, że trafiły na tak znakomity duet, który będzie wiedział, co z nimi zrobić.
ps. rysiu, nawet nie wiesz jaka to ulga zdjąć z barków ciężar tradycji 😆
Ago, właściwie wic jest w tym, że jego gdzieś tam nie ma. Ale to nie zmniejsza zasługi, wręcz przeciwnie. Wiele trudniej zdobyć 90-tysięcznik nieistniejący od istniejącego. 😆
foma, 100 000 czeka 🙂 😀
Rysiu, ale prawo daje przynajmniej policji możliwość złapania takiego zamaskowanego za frak i wsadzenia do suki, nawet jak jeszcze nic nie zrobił. Bo przecież można przypuszczać, że jak ktoś się na demonstracji maskuje, to nie w zbożnych intencjach.
Poza tym można też chyba przyjąć, że bez tego prawa zamaskowanych jednak byłoby wiele więcej.
No i chyba nieźle byłoby też założyć, że akurat pod względem zadym nie chcemy robić z Warszawy Berlina. 😉
tak, Bobiku, taka mozliwosc istnieje, jednak policja berlinska (te
widze w dzialaniu) unika eskalacji (jak jest potrzeba to mimo to
wala ile fabryka dala 🙂 )
rysiu, trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. pierwsze osiem z rzędu wymagają odpowiedniego szacunku i nierozdrabniania się na jakieś okolicznościowe świecidełka ;]
Mam rozumieć, że foma płaszcz odebrał przedostatni? 😆
Biskupi wskazują, że inną konsekwencją kremacji może być zanikanie tradycyjnych cmentarzy,
I wszystko jasne.
Więcej tu
Taak, zorientowałam się byłam – z Waszej wymiany zdań – że Łotr zniknął 90-tysięcznik, ale nawet, jakby go nie zniknał, to ja bym go i tak przeoczyła, bo, słowo daję, nie mam pojęcia, gdzie jest licznik… Ja po prostu staram się iść we właściwym kierunku, a jak mnie to czasem zaprowadzi w fajne miejsce, to za każdym razem jestem radośnie zaskoczona. 😆
Rysiu, wiele jeszcze wody uplynie zanim mdia naucza sie nie zaraszac oprzedstawicieli skrajnych pogladow, ludzi klotliwych lub chamskich (np. Niesiolowskiego czy Terlika).
Ciekawe, ze we wspomnianej tu niedawno „biblii” BBC (czyli Guidlines for producers) taki zakaz istnieje. Nie jest on absolutny i mozna zaprosic kogos skrajnego wtedy, gdy jest on np uczestnikiem jakiegos wydarzenia, ale nie jako komentatora bieacych wydarzen. Niektorzy producenci probuja ten zakaz obejsc – wowczas podnosza sie potezne protesty – w parlamencie, w mediach, dzwonia sluchacze czy telewidzowie. Slyszalam, ze tak sie wydarzylo w czasie mojego pbytu w Ameryce. Do cotygodniowego programu , ktory zawsze ogladamy z E. „Question Time”, z udzialem publicznosci zadajacej pytania i panelu politykow, publicystow lub jakiejs osoby publicznej, usilowano zaprosic przwodce British National Party Wieheisster. Byla z tego powodu straszliwa awantura i chyba w koncu nie wystapil (?). A przeciez ten przywodca od dluzszego czasu usiluje wejsc do mainsteramu i jego retoryka jest dzis xalkiem ucywilizowana = co nie znaczy do pzyjecia dla wiekszosci Brytyjczykow. A partia jest legalna i nawet reprezentowana w Izbie Gmin.
POlacy niestety nie wypracowali jeszcze zwyczaju dzwonienia do radia czy tv z awanturami i protestami, wiec tworcom programow wszystko sie upiecze bezkarnie. A jest to bardzo dobre narzedzie nacisku i BBC nie raz i nie dwa musialo przepraszac i bic sie w piersi – tak bylo np z uwielbianym przeze mnie Jonathanem Rossem, kiedy w programie pozwolil sobie na niesmaczny zart, z rozpedu by tak rzec. Pozwolono mu prowadzic program do konca jego kontraktu, ale po uplynieciu umowy nie podpisano nowej. Tylko dlatego, ze jego zart wywolal furie wsrod licznych odbiorcow.
Bobiku!
Gdy Prezydent wzywał do wspólnego świętowania czołowa postać polskiego nacjonalizmu Krzyszto Bosak prezentowany jak przedstawiciel Fundacji Republikańskiej powiedział:
„To truizmy.”
Nie jestem Żydem. Ale według Romana Dmowskiego nie jestem zdolny do asymilacji i powienienem być spolonizowany.
Nie ja wymyśliłem masakrę, Jana Chrzciciela i Naród któremu nie są potrzebni obywatele walczący z Królem Polskim.
Powołujesz się Bobiku na mechanizmy ” jako tako działającej demokracji”. Zajdź do kościoła na mszę. Tam na ambonie zobaczysz mera republiki, w której jako tako działa demokracja.
Uczeń polskiej szkoły nie potrafiejący wymienić 10 przykazań nie ma praktycznej ani teoretycznej szansy mieć maksymalnej oceny na cenzurce przepuszczającej do następnego etapu nauki. A gdy zakpi z katechety „inszallah”, to w żadnym konkursie na urzędnika gminnego tata nie ma szans.
Mieliśmy demokrację. Pojedź sobie do Nieszawy Bobiku aby stwierdzić, że te prostaki wyciągnęły niewłaściwe wnioski z krótkiej rozprawy między Panem, Wójtem a Plebanem. Te prostaki uważają, ze ta figura ma za mało wierzchołków.
Demokracja? A na Placu Piłsudzkiego to pastor i rabin stali w tłumie słuchaczy? Czy to Duch Święty podpowiadał Pani Prezydent pomagać w przygotowaniach do powierzenia Ojczyzny Świętej Panience?
Duch Święty zstąpił obok Grobu Nieznanego Żołnierza ale zaniedbał mnie uczynić Prawdziwym Polakiem.
Jutro do odśnieżania Warszawy, aby Polacy mogli się po stolicy poruszać, wynajmie się Ukrainców. Są tańsi i są gotowi nauczyć się dla hrywien recytować: „Ojciec, Duch i Syn.”
Kłamstwo jest obywatelskim prawem w demokracji.
Ja wciąż mam do czynienia z bardzo religijnymi katoliczkami i katolikami, bardzo źle wypowiadający się o kościele i bliźnich.
Albo obracam się w złych kręgach, albo źle kombinuję.
Gdy się bandytów stadionowych mianuje Prawdziwymi Polakami, to może warto wrócić do definicji demokracji.
Ja Ci Bobiku nie zarzucam braku racji.
Ja Ci zarzucam naiwność.
Cofnij film Bobiku film do 10 maja 2011 i przyjrzyj się lekcji demokracji przed Pałacem Namiestnikowskim.
Do Warszawy zjechali głodni i bezrobotni. A gdzie grochówka?
Historia na śniadanie, na obiad i na kolację. I honor na grzbiet.
Najgorsze, że on to dalej robi, ten Łotr. 👿 Kolejną porcję liczb zniknął i nic nie wskazuje na to, żeby miał zamiar oddać. 😯
Całą tradycję nam w końcu drań zrujnuje! 😥
Próbowałam poszukać odpowiedzi u źródła – coś znalazłam, ale, oczywiście, nie zrozumiałam. Tyle wiem, że u innych Łotr też rozrabia. http://wordpress.org/support/topic/post-numbering-has-gone-berserk
Staruszku, jako szczeniak mam prawo być naiwny. 😉 Powiem więcej – często nawet chcę. Bo niektórych zasad nie da się mieć i przestrzegać bez pewnej dozy naiwności czy też szczenięcego idealizmu. A mnie się akurat te zasady cholernie podobają i wcale ich się nie chcę pozbywać.
Co gorsza, ja tej odrobiny naiwnego idealizmu wcale nie uważam za ograniczenie czy nieprzydatne obciążenie. Ja sobie z niego robię drogowskazy. Nie dla innych – dla siebie.
A nie wiesz, szczeniaku – zapyta mnie kto mądry – że inni te twoje zasady będą mieć gdzieś i postąpią według całkiem innych, nieraz brutalnych, a ty będziesz lizał swoją skopaną sempiternę?
– Wiem – odszczeknę. – I co z tego? Piórka głupstwo, bo odrosną, ale głos – majątek.
Dzięki, Ago, za linkę. Wprawdzie też nie rozumiem i nie umiem zaradzić, ale – cytując jeden z tamtejszych komentarzy – glad to see I’m not alone! 🙂
Taka pora, że chyba już mogę zacząć wpuszczać na bal. 😎
Dzisiaj Bal U Weteranów, co w powodzi zdarzeń
lecą i na blogu piszą komentarze.
Za wstęp Bobik z mięsem bierze czterdzieści talerzy,
bo si tak należy, taj już, ta joj.
A muzyczka na jutubie
ino ano rżnie,
bo przy tej muzyczce
Goście bawią się.
Czy to męska, czy to żeńska,
czy to nawet psia,
byle tylko rżnęła
taj fest, że ha!
Maniuś…TROMBY!!!…ka moja, Ma…TROMBY!!!!
chodźże TROMBY!!! TROMBY!!! TROMBY!!!
TROMBY! 😆
Niezrozumienia odcinek drugi i ostatni – tu napisali, że temu w ogóle da się zaradzić: Yes, autosave-drafts get an ID, you can disable that. A nuż ktoś coś zrozumie… http://wordpress.org/support/topic/give-each-post-a-number-chronologically-latest-post-highest-number
…ale nie na balu! Bale nie są od rozumienia, bale są od balowania. Czy jakiś weteran potrzebuje pomocy przy wchodzeniu na podest? 😎 I czy jest już niedźwiedź Baloo?
Bal 🙂 😀 http://www.youtube.com/watch?v=lHBiAhiddJ8&feature=related
Nie sposob laczyc „idealistycznej naiwnosci”, Pieseczku i deklarowanym tu niejednokrotnie szacnkieem do skuteczosci dzialan, nie*?
*Konczenia zdania slowkiem „nie” ze znakiem zapytania nauczylam sie wlasnie w Gdyni. Siedzialam u fryzjerki i absolutnie wszystkie panie, ktore byly obecne, konczyly zdanie pytajnikiem „Nie?”. „No wiec poszlam do lekarza, nie? Przychodze na umowiona godzine, nie? A tam okropna kolejka, nie? Pytam kiedy bede przyjeta, nie? To ta pielegniarka oidpowiada, ze moze poczekam i ze trzy godziny, nie?….”
Renata mysli, ze to moze wplyw niemieckiego, nie? Nie jestem pewna, nie?
Ago, nie kombinuj tylko grzej się w świetle chwały ;]
jeszcze niedawno byli tacy, którzy uważali, że zbieranie dziesięciotysięczników będzie w rodzie fomy dziedziczne 😆
Ależ sposób, sposób, Heleno. Szczeniak potrafi. 😈
Gdyby się o mnie Pręgowata ocierała Labradorka myśli mi czesała to też bym był jak dziecko ufny.
Nie każdego los obobił! Helas!
http://www.youtube.com/watch?v=JSvkBA0WzsA&feature=related
Wpływ niemieciego odpada. Niemcy, jeżeli już kończą zdanie bezsensownym dodatkiem, to raczej ja, a nie nein. 😀
Muszę sprostować, Staruszku. Ufny jak dziecko to ja wcale nie jestem. Ja tylko sobie kategorycznie postanowiłem, że w niektórych sprawach nawet przy największej odczuwanej nieufności będę postępował tak, jakbym był ufny. 😉
Zaraz, Ago, weterani mają włazić nie na podest, tylko na zjeżdżalnię.
I ziuuuuuu…….. 😆
Pierwszy raz w zyciu zobaczylam dzieki Irkowi jak wygladal Pan Henryk Vogelfaenger za mlodu. To Toncio z Lwowskiej Fali, ktory byl naszym sasiadem w Zachodnim Londynie. Poznalam go juz jako bardzo starego czlowieka na wigilii u przyjaciol i wywarl na mnie potezne wrazenie. Byl autentycznie bardzo smieszny i lubil smieszyc. Pamietam jak opowiadal mi , ze przedstawiano go komus okropnie waznemu na Polonii i on sie przedstawil swoim nazwiskiem tej Waznej Figurze.
– Takie nazwisko to nie na te upaly – odpowiedziala Wazna Figura.
Mam z nim zdjecie, jak tanczymy. Pochwalilam jego bardzo fancy krawat we wszystkich kolorach teczy. „Taki se kupilem – odpowiedzial. – Kaprys milionera”.
Bylo to jedyne nasze spotkanie, siedzialam obok niego przy stole i duzo rozmaialismy. Umarl bodaj trzy lata pozniej. Bardzo zawsze zalowlam, ze juz nie mialam okazji go spotkac.
Ojciec E. , tez lwowiak umial na pamiec wiekszosc jego i Szczepcia radiowych skeczy, bo zdobyl tasme z nagraniem. Ta tasma za glebokiej komuny byla wiele razy powielana.
Nie mam się w co ubrać ! 🙁 http://image.made-in-china.com/2f0j00OCETWZdnyvbk/Royal-Ball-Prom-Dress-And-Ball-Prom-Gown-Ballprom025-.jpg
Ta joj! Taż mówiłem, że dziś ubieramy się w lwowski akcent. 🙂
A Tońcio to ten mniejszy czy ten większy?
tylko w akcent… bardzo podoba mi się ten zakamuflowany naturyzm 😆
Heleno, no offence, ale nie był to najbardziej modny salon. Teraz absolutnie en vogue jest kończyć zdanie czym w rodzaju question taga . W roli przedmiotowego question taga występuje skromne, znane wszystkim, miłe i niewinne „tak”. Nie „nie” a własnie „tak”. Jakże to „tak” jest odmienione w tej nietypowej dla siebie roli.
– Wiec umawiamy się na wtorek, taaak
– Przyjdę do Ciebie po południu, taaak
– Mam spotkanie z klientem, taaak
– No przecież nie mogę sie rozdwoić, taaak
Za każdym razem, kiedy słyszę to wymierzone we mnie jak włócznia „taaak”, nie milutkie i dobre, ale obcesowe, impertynenckie, czasem jawnie chamskie, wyzwala to u mnie irytację, graniczącą z agresją.