Ślady
Chodziłem po śladach. A jeszcze więcej siedziałem. W różnych miejscach, które były – powinny być – śladami.
Tu i ówdzie meble trzymały się całkiem dzielnie. Podsuwały pod łokcie, stopy i pośladki skądś znajome proporcje, namawiały do bezwstydnego rozbebeszenia się, do zaczekania, do pomyślenia, że ktoś przecież przyjdzie. Musi przyjść.
Gdzie indziej uległy nawet meble. I ściany. I szyldy. Nie mówiąc już o szatniarzach.
Siedziałem w tych miejscach, gdzie wypadało zamówić mojito albo caipirinhę, nie umiejąc w nich wypić niczego poza ciepłą czystą i nie mogąc już w żaden sposób przełknąć ciepłej czystej.
Nikt nie przyszedł. Dlaczego miałby przyjść? Tam przecież już od dawna nikogo nie było. Nawet mnie. Zwłaszcza mnie.
Poszedłem krótką ulicą w stronę placu z taksówkami. Znad drzew domykających plac wyleciały ptaki, dużo ptaków. Leciały jak jakieś cholerne, niewydarzone symbole i przez chwilę irytowało mnie, że to taki tani obraz. A potem wzruszyłem ramionami. Ptaki jak ptaki.
Ciepły wieczór był. I jeszcze nie tak późno. Zrezygnowałem z taksówki. Poszedłem przez miasto, które bezwładnie przeciekało mi pomiędzy palcami. Cofało się. Blakło. Coraz mniej bolało.
To już tak będzie, pomyślałem. To już tak będzie.
Bo to już inne miasto, Bobiczku…
Kraków jak w swoim czasie Partia – ten sam, ale nie taki sam… 🙄
Pewnie i ty Bobiku taki sam i nie taki sam as well.
Krakow za czasow Partii byl pokryty szaro bura niezdrowa patyna. Jakby lezal kolo kopalni. Bylam w Krakowie jako studentka na Zjezdzie Socjologow w 1976 roku (byl tez tam mlody student Ludwik Dorn). Bylismy w teatrze. Chyba na Dwoje na Hustawce, z Radziwillowiczem i Polony. Dzisiaj Krakow to jak Barcelona.
Czekalem na powrot Bobik, zeby wpuscil po raz pierwszy.
Wyrazy wspolczucia.
Ja tez Krakow pamietam zarosniety czarna sadza. Moze tamten bylby bardziej przydatny w takiej sytuacji?
Bobika, mialo byc inaczej i zostalo.
No bo to jest jakos tak, ze szukajac sladow, szukamy siebie, sprzed.
Dzisiaj zostalam przymuszona do ogladania jakichs zdjec z dziecinstwa. I znowu uderzylo mnie cos , co juz uderzylo kiedys przedtem. Ze ani na jednym sie nie usmiecham. Ani na jednym. Nawet na tych robionych u fotografa. Ani na tych razem z najlepszymi przyjaciolkami.
Moze bylam wybitnie ponurym dzieckiem. Z pewnoscia nie lubilam sie fotografowac i dalej nie lubie. I nie jestem wcale pewna czy naprawde chcialabym spotkac siebie sprzed teraz.
Smierc Beaty mnie tez bardzo zasmucila. Spotykalam ja u Andsola i bardzo podziwialam.
A jeszcze Lucien Freud, o ktorego spiacej kierowniczce socjalu rozmawialismy tu niedawno. W prasie jest pelno nim pieknych wspomnien.
No i biedna Amy ktorej chetnie zawsze sluchalam. Puscilysmy sobie dzis z Audrey jej „Rehab”. Janis tez miala 27 lat jak umarla.
Wydaje mi sie, ze zdjecia byly kiedys okazja powazna. W albumach moich dziadkow i rodzicow nikt sie nie usmiecha, zdjecia byly okazja wyjatkowa, nieczesta, powazna. Jeden album wystarczal na cale zycie.
Freud malowal pieknie portrety. Krolowa tez namalowal z 10 lat temu tak jak ona dzisiaj wyglada.
A tu Amy, ktorej spiew byl wyjatkowy, surowy, nie „overproduced„, jak duzo dzisiejszej muzyki rozrywkowej:
http://www.youtube.com/watch?v=b-I2s5zRbHg&feature=artistob&playnext=1&list=TLuNmb-z4V-QA
wiec jednak slonce, niedziela i slonce, swiecace choc zimne
bedzie balkonowo, w swetrze ale jednak 🙂
brykam
Kamienie
Mieszkasz teraz za czarnymi drzwiami
i nikt nie zna twojego adresu.
Może ukrywasz się w fałdach nocy;
ale noc przychodzi i odchodzi
obojętnie jak wędrowna jaskółka,
okna zamykają się, otwierają,
pociągi jadą nieśpiesznie na wzgórzach,
jabłka spadają na trawę, pachną wrzosy,
wszyscy dokoła zajęci są życiem
i życie panoszy się w liściach drzew,
nawet kamienie są dumne i nieśmiertelne.
Pada deszcz miasto jest miękkie,
spowite mgłą i tęsknotą.
Adam Zagajewski
Dzień dobry 🙂
Dopiero teraz mogę wpuścić i przywitać Jedynka. 🙂 I za tyle godzin siedzenia w poczekalni przynajmniej pasztetówką poczęstować. 😉
Fakt, że Kraków makijaż zmienił, bardzo przez to wyładniał i nawet ja 😉 nie chciałbym wcale, żeby wrócił do poprzedniego stanu. Ale jakaś taka myśl mi wczoraj przelatywała przez futrzany łeb, że czasem pielgrzymujemy do różnych miejsc związanych z ludźmi, którzy coś dla nas znaczą, śladami, powiedzmy, Goethego czy Szekspira i wydaje nam się, że czujemy tam ich obecność. A przecież to już od dawna nie takie same miejsca i te ślady dosyć są iluzoryczne.
Dorze, że chociaż ars longa… 🙄
Witam 🙂 Kraków, ta nasza młodość http://www.youtube.com/watch?v=3vh2mY4uAJo
Jeżdżę do Krakowa w miarę regularnie od lat 70. Często bywałam w latach 80. To było miasto piękne, smutne, puste i sypiące się z powodu Skawiny 🙁 – a poza tym bardzo elitarne. Chodziło się tam „po znajomości”, do róznych kręgów „bywało się wprowadzanym”, co było jakoś zgodne z naturą tego miasta, bo obecna totalna demokracja jakby mniej pasuje 😉 Ale cieszę się, że Kraków wypiękniał, no i przede wszystkim, że się już nie sypie! 😀
Żal vierablu 🙁 Nacierpiała się, biedna.
Mój Kraków to lata 60-te i pierwsza połowa lat 70-tych. Też „byłem wprowadzanym”. Potem korzystanie z każdej okazji, by wpaść choćby na chwilę. W tamtych czasach uderzała wieczorem cisza starego Krakowa. Szło się pustą Szewską, Kanoniczą, Bracką….Cisza wokół plant. Trochę ruchu przy ” Krzysztoforach’, „Pod Baranami”, ” Ratuszowej”Teraz te ulice żyją.
Pan hołduje poprawności politycznej?
W porywach – nawet hipokryzji. Ktoś mądrze powiedział, że hipokryzja to hołd, który grzech oddaje cnocie. 30 lat temu mógł sobie Szwed w biurze pozwolić na niewybredne żarty o gejach, teraz już nie. Niekoniecznie dlatego, że wszyscy zmądrzeli. Co drugi zmądrzał, reszta zrozumiała, że to kompromituje – pewnego dnia sami zwrócą komuś uwagę, że nie wypada. Jak pisze słynny psycholog Philip Zimbardo, za zachowaniem idą przekonania.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1517622,1,rozmowa-maciejem-zaremba-bielawskim.read#ixzz1T1bL5C2x
Krakow byl, jak napisala Pani Kierowniczka bardzo elitarny, szczegolnie dla mlodego (Boze, ile to lat temu) przybysza z
bez korzeni, bez przeszlosci Szczecina. Reszta taka jak wszedzie
🙂
reszta jest albo legenda, albo nostalgia 😉
Mój Kraków zaczął się w latach 60, o mało się w niego nie „wżeniłam”, też Planty i spacery nad Wisłą, Jaszczury i wszystkie możliwe teatry, teraz cieszę się już na odnowione Muzeum Narodowe. Ten odnowiony Kraków podoba mi się jeszcze bardziej.
Bobiku, a ja miesiąc temu szukałam śladów po 40 latach w Opolu, i dużo jeszcze znalazłam, chociaż samo miasto bardzo się zmieniło. Miałam szczęście odnaleźć również ludzi, to było naprawdę bardzo udane chodzenie po śladach.
Wróciłem z koncertu i pokoncertowego obiadu (już z samym Łabądkiem, bez Kierowniczki, która o wegetariańskiej kanapce śmignęła do Świdnicy) – nasłuchany, objedzony, obśmiany i w ogóle. 🙂
Koncert, zwłaszcza po przerwie, bardzo udany, pięknie zagrana chopkowa sonata h-moll, a w bisach jeszcze coś dla rozbawienia duszy. No i kotleciki jagnięce z borowikami w „Corleone”… Poezja. 😀
Ciekawe, że przy obiedzie rozmawialiśmy z Łabądkiem właśnie o tym (choć nie tylko o tym 😉 ), że hipokryzja bywa pierwszym objawem zmian w świadomości. Ktoś jeszcze pewnych spraw tak do końca nie zinternalizował, ale już przynajmniej wie, że nie wypada odezwać lub zachować się w taki a taki sposób. I jest to, było nie było, jakiś krok naprzód. 😉
No, pewnie, Bobiku, z ta hipokryzja. Bez chocby szczypty hipokryzji nie mielibysmy nawet najbardziej podstawowych manier, i nie funkcjonowalibysmy spolecznie, tylko ciagle nadeptywalibysmy sobie na odciski. I choc trend do autentycznosci jest jak najbardziej pozadany, to jednak w pewnych rozsadnych granicach. Jednym z urokow czytania powiesci o Mma Ramotswe (nie tylko Helena jest tu jej amatorka) 😉 jest to, ze obfite ksztalty bohaterki sa jednak delikatnie opisywane jako „tradycyjna budowa ciala”. I choc zdarza sie sporo potkniec, z takim podejsciem jednak w sumie wszystkim lepiej. (To pewnie tez moje skojarzenie z portretem kierowniczki socjalu namalowanej przez Luciena Freuda.) 😉
A z tymi sladami to chyba zawsze jest to kwestia Czasu, ktory nieustannie i niepostrzezenie przemienia i nas, i „nasze” miejsca, a potem nas nagle przy powrotach ze skutkami swoich dzialan konfrontuje. Z tym, ze czas sie rzeczywiscie troche przez ostatnie lata przyspieszyl, co widac zwlaszcza w takich miejscach, jak Krakow i inne stare, osiadle miasta z dlugimi tradycjami. Mnie szczerze mowiac, troche obezwladnia atmosfera targowiska turystycznego, ale to chyba nie do unikniecia. Zreszta czesc zmian jest pozytywna, ale w sumie miewam czasem wrazenie bycia w dekoracjach stworzonych na potrzeby przyjezdzajacych na dzien, dwa, i potrzebujacych przezyc w pigulce. Na szczescie mam i inny, rodzinny Krakow, tez zmieniajacy sie, ale jakos wolniej, i tym sie jakos ratuje. 😉
Pasztetowka, mnmnmnmhm -pierwszo-mnmn-rzedna. Taka jak lubie – watrobki -mnmnmn – w sam raz – a jak -mhmhm – doprawiona !! Dzieki serdeczne.
Co do chodzenia sladami, to chyba tylko pojechalem w Dreznie tramwajem obejrzec Schlachthof Nummer Fuenf. Nie powiem zrobilo to na mnie wrazenie. Moze nie tyle ogrom tego kolosa, co jego wiek. Wtedy przyszlo mi do glowy, ze jak sie od tylu lat produkuje wursty na taka skale, to mozna sie dorobic „porzadnych” standartow.
Ale uwielbiam wracac. Chyba zwiedzam nowe, zeby miec gdzie wrocic. Zmiany mi nie przeszkadzaja tak dlugo jak moge rozpoznac stare slady. No coz, inzynier Mamon nie wzial sie z powietrza…
Ojj, Rzeźnia nr 5, a w ogóle jakakolwiek rzeźnia, będzie chyba ostatnią rzeczą, którą będę miał ochotę odwiedzić. Wprawdzie wiem, że pasztetówka też nie bierze się z powietrza, ale w tych sprawach już dawno postanowiłem być bezwstydnym hipokrytą. 😳 Wolę udawać, że nie mam pojęcia, skąd te wątróbki. 😳
Ale śladem jakiegoś mistrzowskiego śniadania to owszem, mógłbym wyruszyć. 😉
Wyłączyłem się ostatnio ze spraw bieżących, a tu – jak widzę – niezły suspense z księdzem Natankiem w roli głównej leci. 😯
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,10000753,Msza_ks__Natanka__masoni_i_telefon_z_nieba.html
Telefon z Nieba!
Słyszenie jakichś głosów to bardzo częsty objaw schizofrenii.
Dlaczego kuria wcześniej nie reagowała?
Szatan jest wszędzie i kuria o tym wie http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110721/NEWS01/291349010
Wizje, glosy, itp. maja dluga historie, i nie tylko schizofrenicy ich doswiadczaja (o czym zreszta naukowo wiadomo od nie tak dawna). A sama zawartosc wizji bywa rozna – jedni na przyklad doswiadczaja zachwycajacej jednosci wszechswiata, albo widza wiecznosc w ziarnku piasku, inni zas dostaja pilne telefony z nieba w sprawie strasznych cierpien piekielnych nielubianych przez siebie osob (oczywiscie – w ich mniemaniu – cierpien zasluzonych). A te telefony i swiatlowody przywoluja na mysl wizje ufoludkow z Roswell… Czy juz nikt nie moze sobie w naszych czasach poradzic bez nowoczesnych gadzetow? Co nastepne – wizje facebookowe albo na Twitterze? 🙄
to mnie Jedynek zaskoczyl, moja ulubiona z czasow DDR Leberwurst mit Majoran aus Dresden mogla byc faktycznie z rzezni nr.5, zrobilo
to na mnie wrazenie, wtedy myslalem tylko p smaku
bywa
caly dzien bez deszczu 🙂
jutro…. ma padac, taka to kara za grymaszenie ciagle, to za cieplo, to za zimno, to za sucho, to za mokro…..
Nacht Bobikowo
Call me stupid, ale nie rozumiem, dlaczego taki kard.Dziwisz nie wierzy w objawienia ks. Natanka, ale nie ma zadnych problenow z wiara w magiczne wlasnosci ampulki z krwia? Ktos to potrafi wytlumaczyc – serio?
swieci, zimno brrrrr… tylko 12°
brykam
szeleszczaca wypelniona tragediami, Norwegia, Somalia
Heleno – na serio? tez nie wiem 😉
a powinnismy? kto byta ten bladzi 🙄
brykam fikam
Mamy gości. Nie wiem, kiedy uda mi się dopaść sieci 🙁
Heleno, to nie kwestia wiary, ale bumagi. Kardynał ma legalną koncesję i nie może tolerować pirackiego włamu księdza N.
Witam 🙂 Nie ma to jak przytulić się do eRysia 😀 http://www.lasy.gov.pl/zakladki/aktualnosci/szczcinskie-jarmark-magdalenski-z-lesnikami-i-erysiem
Dzień dobry 🙂 To teraz już wiemy, po co eRyś tak stale jeździ do tego Szczecina. Biega tam po okolicznych jarmarkach i do zdjęć pozuje. 😆
Dzień dobry 😀
Bez wypasionych i bez szeleszczącej? Ktoś się chyba podszywa?
piekne mam futerko 🙂
twarzowe 😀
tylko malo lesne
opinie byly dwie, za i przeciw, zamowilem wiec
Ingi Iwasiow „Bambino” .
dobra ksiazka, gesta, lubie strony zapisane od poczatku do konca,
ludzie z przeszloscia do zapomnienia spotykaja sie w miescie z
zapomniana przeszloscia, idealne miejce dla nowej przyjazni, milosci, nowego zycia, i tak mleczny bar staje sie poczatkiem
przygody
mieszkalismy niedaleko baru „Bambino” , potem w samym centrum, chodzilem wiec z bohaterami „naszymi” ulicami, naszym miastem w ktorym bylismy „naszym” pierwszym pokoleniem
wielu zmeczy narracja pani Iwasiow, ale wytrwalym zapewniam
doskonala lekture
z zycia Janka – Wielkopolska
I Janek przez cala wojne, co niedokladnie pamieta, spiac w lozku babci, nigdy smierci nie widzial. (…)
Ale dopiero front, wojna to byli ruscy. Najpierw szla armia, prawdziwa. Poubierani, z bronia. A potem to juz taka zbieranina, byle jaka. Karabiny na sznurkach i buty. Richtig dziady, nie zolnierze. I to wlasnie oni przyniesli wojnedo domu
dziadkow Janka, to znaczy do domu Janka. Wszystko brali, co wpadlo w rece. Kazali sobie dac jesc, pic, na zapas. I ganiali kobiety. Dziadek mlodym kobietom, corkom – to znaczy ciotkom, ktorym Janek mowil po imieniu – i babci kazal sie chowac. Janek chowal sie z nimi, z babcia, widocznie dziecko nie jest mezczyzna. Mieli przejscie w stogu, bardzo tam bylo przyjemnie, pachnialo sianem i do babci blisko. Taka prawie zabawa, gdyby nie strach tych kobiet, ktory Janek czuje, chociaz jest dzieckiem.
Zapach strachu i miekkie kobiece piersi. Wtedy cos prawie zobaczyl. Tak, jednak chyba smierc widzial.
Raz, wtedy dziiadek Janka poskarzyl sie oficerowi. Za kobiety od sasiada, mowili, a bardziej Janek wiedzial, zagarnek smalcu. – Bo tez trzeba, panie oficerze, cos jesc. Dluga zima. – Dziadek umial powiedziec. Wiec oficer, ruski, w ladnym mundurze, wyprowadzil za dom tego mlodego, ktory zjadl im smalec. I jeszcze cos chyba zrobil u sasiadow. Tylko czy dziadek sie do tego wtracal? Janek widzial to, bo wyprowadzil zolniezyka, wydawal sie maly, na druga strone. Tam, gdzie siedzieli, za sciana stodoly, z siostrami mamy i babcia. Nawet mu nie zakryly oczu, bo nikt nie pomyslal.
Oficer kazal temu zolniezowi stanac, wyja pistolet, …….
wytrwalym polecam czytanie dalej, Inga Iwasiow „Ku Sloncu”
Wam tam w Germanii to dobrze. A jak tu u nas spokojnie czytać, gdy niektórych zakątkach kraju unosi się duch Gosiewskiego? 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10000267,10_lecie_PiS_w_Swietokrzyskiem.html
vesper,
skoro unosi się w jednych, nie unosi się w innych 🙄
Wraca temat zadłużenia Stanów http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,10000915,Dlug_Ameryki_to_14_293_975_000_000_dol__USA_zbankrutuja_.html
Dla jednych wraca, dla innych ostatnio nigdy nie odchodzi, Irku… 🙁
Heleno (5:23), serio to mozna wytlumaczyc historycznie, symbolicznie, i antropologicznie, z tym, ze jak pisze np. Karen Armstrong, trzeba choc na chwile przestac myslec w kategoriach logos, a pomyslec w kategoriach mythos. Nie tylko zreszta katolicy – choc oni w chrzescijanstwie zachodnim najbardziej – maja pozostalosci z wczesniejszego sposobu postrzegania swiata, jeszcze nieodczarowanego. Oczywiscie, najbardziej raza te pozostalosci w cudzych tradycjach (ostatnio np. przez postepowe San Francisco przetoczyla sie ostra debata, czy nalezy prawnie pozwalac i czy jest etyczne obrzezywanie niemowlat plci meskiej z jakichkolwiek innych przyczyn niz czysto medyczne). Czesto zreszta wspolczesni wyznawcy danej tradycji religijnej juz nie lapia starszego – obecnie anachronicznego – sposobu wyrazania wlasnej religijnosci i jest on im nie tylko niepotrzebny, a wrecz przeszkadza. W kazdym razie to bardzo dlugi temat, i jesli Cie to naprawde ciekawi, to bardzo Ci polecam wlasnie ksiazki Armstrong (dobrze sie je czyta jako pewna przeciwwage do ksiazek Dawkinsa i Hitchensa, ktorzy na jakis czas zajeli srodek sceny w tej dyskusji, a nie sa, moim zdaniem jedynymi glosami wartymi lektury – i osobiscie powiedzialabym w ogole, ze opierajac sie wylacznie na ich punkcie widzenia mozna utknac w martwym punkcie, ale to juz inny, bardzo rozlegly temat).
K.Amstrong zaraz sobie wykindluje jesli maja na Amazonie,bo wlasnie slonczylam w nocy bardzo mila powiesc „Mildred Pierce”.
Jednak z obrzezxaim jest to insza innosc. To nie ma zadnegomagocznego znaczenia, w wyacznie symboliczne, jako widomy znak Przymierza, przzynaleznosci. W ttmsamym stopniu co np.slubna obraczka czy godlo panstwowe w urzedzie. A ampulka z krwi jest sticte magiczna – moze odwrocic np prawaa fizyki, chemii czy biologii i np „wyleczyc” z raka.
Wieksze mam zrozumienir dla objawin ks. Natanka (moze faktycznie slyszy glos MB bo ma schizofrenie, PTSD etc) niz dla magicznej ampulki.
Czy ta Armstrong nazywa sie The Case for God? Bo jest sporo jej tytulow.
Tak, The Case for God, Heleno. Inne tytuly tez sa ciekawe, ale ten jest interesujaca polemika z Hitchensem. Jest jeszcze pare innych inetersujacych autorow, takich jak Terry Eagleton i Mark Vernon, tez pisujacych na podobne tematy z pozycji niezwiazanych z zadnym konkretnym wyznaniem, bardziej w tradycji James’a.
A myslenie symboliczne jest bardzo bliskie mysleniu magicznemu, tyle ze tez nam sie troche odczarowalo w ostatnich stuleciach… Tak czy inaczej, chodzilo mi o zmaganie sie z odziedziczona tradycja wyrazania danej religijnosci. Mysle, ze wlasciwie wszystkie tradycje sie z tym zmagaja, jedne tak, drugie inaczej.
Moja uwage ostatnio zwrocilo to (skoro mowa o religii i religijnosci w sferze publicznej), ze w ramach debaty o cieciach budzetowych w Stanach bardzo glosno o najbiedniejszych upomina sie wielowyznaniowa koalicja pod przywodztwem Jima Wallisa (liberalnego pastora protestanckiego, ale dolaczyli do niego inni, w tym katolicy). W koncu Martin Luther King zajmowal sie tym samym problemem, tyle, ze mu przerwala kula zamachowcy…
Z najwyższą przyjemnością szczeknę coś pochlebnego o polskiej rzeczywistości: coraz więcej spraw da się załatwić przez telefon i coraz częściej trafia się na urzędników potrafiących rozmawiać z petentem uprzejmie. Wprawdzie nie jest to jeszcze reguła, ale jaskółek jest już tyle, że coś w rodzaju wiosny czynią. 🙂
A oprócz kontaktów z biurokracją miałem jeszcze 2 godziny cudem wyrwanego realowi kontaktu z Teresą Czekaj, która w drodze z Paryża do Zakopanego (via Hel i Częstochowa) zahaczyła przesiadkowo o Kraków. Tak że jednak, mimo niesprzyjających okoliczności, trochę mi się blogowo udało pozlatywać. 😉
Na ducha Gosiewskiego na szczęście osobiście się nie natknąłem. Ale fakt, że starałem się nie spoglądać w górę, bo a nuż bym odkrył, że się coś unosi… 🙄
To też dorzucę coś pochlebnego o naszej rzeczywistości. W związku z przeprowadzką, rejestrowałam Zosie w nowej przychodni. Na pierwszej wizycie u pediatry zwierzyłam się, jakiego specjalisty szukam, a lekarka, zupełnie na ochotnika, poszukała za mnie i ZADZWONIŁA do mnie pewnego wieczora z konktretnym namiarem 😯 Do dziś jestem głęboko poruszona 🙂
Przebijam. 😆 Zapytałem dziś pielęgniarkę środowiskową o namiar na tzw. ZOL. Nie tylko podała mi adres, ale jeszcze powiedziała, że za 10 minut będzie jechać w tamtą stronę i jak na nią poczekam to mnie podrzuci. I podrzuciła. Swoim PRYWATNYM samochodem i PO GODZINACH. 😯
I to juz po 22 latach. Jedno pokolenie, wprawdzie nadal bez szans na awans bez odpowiednich dojsc i prosze. Idziemy, jak ta nie przymierzajac – burza.
Nostalgia. Ładny pasztet.
A Krakowa – jak się dowiedziałem ostatnio – nigdy nie było. Wydawało nam się tylko że był.
Wygrałeś, Bobik 😆
Noo… nie wiem, nie wiem. Łabądek twierdził wczoraj stanowczo, że Kraków jednak był.
Komu teraz wierzyć? 😯
Poza księdzem Natankiem, oczywiście. 🙄
nie rozumiem zdziwienia. po godzinach jakim jak nie prywatnym? 🙄
Heleno, magiczna ampułka to teraz, a w 2010 r. w obliczu fali powodziowej dla jej zatrzymania- „Metropolita krakowski prosi o opiekę świętego Stanisława. Jego relikwie umieściliśmy – jak to czyniliśmy w przeszłości – na wieży Katedry, błagając o wstawiennictwo i opiekę.” Co ciekawe źródłowe artykuły w necie na ten temat zostały już usunięte 🙄
Żeby jednakowoż nie było zbyt pozytywnie, bo pozytywne czytanki okropnie nudzą uczniów, postanowiłem opisać i drugą stronę medalu, którą również poznałem z auto-psji. 🙄
Pewna żaba była słaba,
więc przychodzi do lekarza
i z precyzją się wyraża:
oto chorób moich wykaz –
tu mnie boli, a tam strzyka,
tu mnie łupie, a tam drapie,
dreszcz przeszywa mnie jak rapier,
łeb mnie świerzbi, rwa naddziera,
kaszel męczy jak cholera,
wrzody jakieś mam nieładne
i tu zaraz trupem padnę.
Lekarz koso na nią zerka:
pani weszła bez numerka,
pani bez kolejki chce tu
ciągnąć korzyść z NFZ-tu!
Na nic wszelkie słowa puste,
proszę jutro przyjść o szóstej,
po numerek się ustawić,
wtedy pani nikt nie spławi.
Poszła żaba od doktora,
myśli sobie: jestem chora,
wniosek stąd, że w samej rzeczy
nie mam zdrowia, by się leczyć.
Gdy w numerkach cele szczytne,
Ja im ten numerek wytnę,
rzeczywiście padnę trupem
i niech mnie całują w płetwę.
Nic nie piła, nic nie jadła
i faktycznie wkrótce padła,
a pan doktor głową kręci:
co za naród, ci pacjenci,
nie chcą ani odrobiny
wykazywać dyscypliny
wolą umrzeć już bez słowa,
niźli się zarejestrować. 😯
No i mamy wątek polski tragedii w Norwegii 🙄 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,10006247,Brudzinski_wzywa_politykow__do_refleksji___Oby_nie.html
Bobik 🙂 😀
u Daniela Passenta dzieje sie, mnie to sie podoba:
Vera pisze:
2011-07-25 o godz. 13:19
Pan Passent
Chyba się Pan niezbyt przyłożył do tematu. O emigracji tu dyskutować równie dobrze jak o słoniu, co napisał(a) @kalina.
Natomiast „multikulti” jest zwulgaryzowaną formą pojęcia stworzonego przez niemieckich Zielonych i oznaczającego społeczeństwa równoległe. W takim społeczeństwie integracja nie odgrywa większej roli bo jest pięknie, kiedy każdy żyje po swojemu. Przeciwieństwem tego jest pojęcie „kultury wiodącego narodu” z okolic CSU i na prawo, co w Niemczech ma historyczne konotacje. Te pojęcia stworzone zostały przez Niemców dla Niemców i odpowiadają ich sytuacji. Ich proste przenoszenie do Polski jest nieuprawnione. Po polsku multikulti brzmi obraźliwie i nie sądzę, by Pan Passent nie był świadomy, że używając pojęcia raczaj myśli o ośmieszaniu niż dyskusji. Widać to zresztą bo od razu odezwali się członkowie „białej rasy” z mentalnością 19 wieku.
Koniec multikulti w żadnym wypadku nie oznacza końca wielokulturowości a tylko przyznanie, że w Europie konieczne jest zwiększenie działań w kierunku integracji, której brak pozbawia młodych ludzi życiowych szans rozwoju. Szkoda, że Pan Passent nie rozumie, że integracja to nie wymuszanie posłuszeństwa tylko dawanie szans. To poważny brak artykułu.
A wielokulturowość jest wszystkim bardzo potrzebna, chyba że ktoś zamiast pizzy, fety, carpaccio czy capucino woli mielony z buraczkami nie wiedząc, że mielony to po prostu frykadela.
Bardzo proszę przeczytać Sławomirskiego i Kartkę zamiast wzniecać szowinizm.
pora na mnie 🙂 nostalgicznie snic bede 😀
Ja też. Cip, cip cip malusie 😀
Irku, czy Ty Szczecina nie lubisz? 😆
Tyle sympatycznych i niegłupich osób tu mieszka… 😆
Poseł B. wykorzysta każdą okazję, nawet minutę ciszy….
Wiersz o numerku sliczny, Bobiku. 😆 😆 😆 Nie bardzo rozumiem te uparta numerkologie (szczegolnie dyskryminujaca sowy), ale nie wszystko daje sie ogarnac rozumowo. 😉 Na pocieche, a nie w celu przebijania kogokolwiek, dorzuce, ze w rodzinie zdarzaly sie przypadki lekarzy z przychodni spontanicznie odwiedzajacych po godzinach pacjentow w domu – bez oczekiwania zadnych dowodow wdziecznosci. No ale potem sie dlugo o takich wydarzeniach wspominalo ze wzruszeniem… 😉
Mar-Jo, uwielbiam Szczecin, zwłaszcza skrzyżowanie Zegadłowicza z Wojska Polskiego 😆
A tu o tragedii norweskiej pisze Norweg (dla Guardiana):
http://www.guardian.co.uk/commentisfree/2011/jul/24/norway-tragedy-extremism-europe?intcmp=239
Ciekawy artykul, Moniko. Zapewne ta tragedia przyczyni sie do zmniejszenia popularnosci roznych populistycznych nacjonalizmow/ religijnych fundamentalizmow. Oby. Takie glosy wydaja sie jednak przynajmniej czesciowo budowac na zludzeniu, ze mozemy miec kontrole nad zjawiskami patologicznymi. Ale nawiedzeni mordercy beda zawsze. Ten przypadek przypommina mi raczej Timothy McVeigh i Oklahoma City. Robota dla policji w rozpoznawaniu co tez morderczy fanatycy planuja oraz ograniczenie dostepu do broni i amunicji.
Szwedzi mieli zamach na Olafa Palme i Pania Minister; Finowie mlodzienca strzelajacego do uczniow. Skandynawia, jak inne demokracje z latwym dostepem do broni, miala swoje problemy z morderczymi socjopatycznymi samotnikami.
MacVeigh przy calej osobistej patologii, byl ze srodowiska, ktore go uksztaltowalo, nadalo kierunek i slowa jego osobistym problemom, kompleksom i niecheciom. Potem jeszcze jakis czas w publicznej dyskusji zajmowano sie tymi srodowiskami – radykalnie antyrzadowymi, fundamentalistycznie chrzescijanskimi, rasistowskimi, zachwyconymi silowymi rozwiazaniami w imie idei. A potem, w erze Busha, te srodowiska przycichly, by znowu sie bardzo uaktywnic w trakcie obecnej prezydentury. Gdy specjalisci od sledzenia terroryzmu ostrzegali juz w 2009 roku, ze dostrzegaja znowu ich zwiekszona aktywnosc, i ze trzeba sie im przygladac, podobnie jak terrorystom islamskim, wywolalo to natychmiastowa negatywna reakcje po prawej scenie scenie politycznej. Mysle, ze podobnie bylo i w przypadku norweskim – polaczenie indywidualnej patologii, latwego dostepu do broni jednak z zauroczeniem skrajnie prawicowymi haslami, podsuwanymi przez konkretne organizacje.
A tu jeszcze jeden ciekawy artykul, piora facebookwej znajomej sprawcy norweskiej masakry:
http://www.guardian.co.uk/commentisfree/2011/jul/24/anders-breivik-facebook-hatred?intcmp=239
Bo nalezy jak zarazy wystrzegac sie doroslych facetow zyjacych pod jednym dachem z mamuska i kotem. 🙄
Moze mama i kot mieli duzo szczescia, ze udalo im sie przezyc, ze nie byli czescia Planu, ktory w duzym stopniu byl wzorowany na manifescie Teda Kaczynskiego. Kaczynskiego udalo sie zlapac, bo brat rozpoznal jego opublikowana pisanine. No ale mial juz za soba udane zamachy, wiec policja poszukiwala go bardzo serio.
Timothy McVeigh nazabijal ludzi (w tym dzieci w przedszkolu) 1995, roku rzadow dobrotliwego Billa Clintona, nie bylo wtedy zadnych wojen, bezrobocia. Zawsze znajdzie sie powod zeby sie zawsciec na kogos czy na cos.
Ciekwe czy to z tych Kaczynskich…..
Rzeczywiscie ciekawe. Tez zbiegiem okolicznosci Kaczynski zostal aresztowany w 1996. W tym samym roku byl wykonany wyrok smierci na McVeigh, ktory robil wrazenie jakby chcial swoj wyczyn powtorzyc jeszcze raz. Nota bene, McVeigh wychowywal ojciec i armia. Podobienstwa z Kaczynskim i Norwegiem: socjopatia, psychopatia, dostep i umiejetnosc poslugiwania sie bronia, zamilowanie do bukolicznych okolicznosci przyrody (mozna tam w wiejskiej ciszy i spokoju eksperymentowac z bombami), koniecznosc „obrony” przed przesladowaniem rzadu. Gdyby Kaczynski dzisiaj nie odsiadywal dozywocia w wiezieniu moglby sadzic Norwega o plagiat!
czekam w poczekalni z brykaniem 🙂
i jak tu sportowo dzien zaczac 😀
brykam fikam
Dzień dobry.:-)
Dla tych przed urlopem i zmęczonych: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10007172,Agroturystyka_u_ksiedza_Natanka.html
Nie tylko żaba przychodzi do doktora. Trafia się czasami pacjent 😯 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10007188,Wycieto_zdrowa_nerke_zamiast_tej_z_rakiem.html
Właśnie czytam o Natanku. Swoją drogą interesujący jest rozwój różnych stowarzyszeń prawicowo- religijnych. W dzisiejszym artykule mowa jest o jakimś Społecznym Ruchu Zapotrzebowania Wiary. Kilka dni temu natknąłem się na wzmiankę o Stowarzyszeniu Wspólnota Katolików Charyzmatycy. Inna sprawa że media wyłapują takie ciekawostki i je natychmiast nagłaśniają. Stąd może wrażenie ofensywy
Dzień dobry 🙂 Mam nadzieję, że moje poranne merdanie będzie widoczne poprzez grubą warstwę szarych, przebrzydłych chmur, które wokół Krakowa zalegają.
Ponieważ polska służba zdrowia to dla mnie akurat temat bardzo aktualny, od razu się podłączam. 😉 Niedoinwestowanie niedoinwestowaniem, ale oprócz tego gołym okiem widać złą organizację, bałagan, olewajstwo i wygodnictwo. Nie wszędzie, żeby nie było, że zanadto uogólniam, ale, powiedzmy, w wielu – wciąż zbyt wielu – placówkach. Często też się zdarza taki „podział pracy”, że dobrze zorganizowane jest to, co służy wygodzie personelu medycznego, a kompletnie puszczone to, co mogłoby służyć wygodzie pacjentów.
A takie rzeczy dałoby się zmienić bez żadnych inwestycji. Poza umysłowymi. 🙄
Bobik mnie zasmucił nostalgicznie.
Nie bój nic, Pawle, siebie też zasmuciłem. 🙄
Ale jakoś zdołałem odsmucić, czyli – przy pewnym wysiłku jest to wykonalne. 😉
Na poprawę humoru znalezione w necie uwagi nauczycieli w dzienniczkach ucznia. Cenna uwaga nr 62.
1.Przyniósł do szkoły trutkę na szczury z zamiarem wypróbowania jej na wychowawcy.
2.Kowalski w trakcie lekcji uprawiał ziemię cyrklem w doniczce.
3.Schowany za podręcznikiem fizyki wydaje odgłosy przyprawiające mnie o mdłości.
4.Wyrzucił koledze teczkę za okno i powiedział, że „jak kocha to wróci”.
5.Rafał cały czas śpiewa i nuci na lekcji.
6.Po wpisaniu uwagi Rafał zaczął chodzić po klasie.
7.Podpalił koledze teczkę na lekcji i zapytał, czy może wyjść po gaśnicę.
8.W czasie wyścigu międzyszkolnego umyślnie biegł wolno, by jak twierdzi zyskać na czasie.
9.Zamknął nauczyciela na klucz i odmówił zeznań.
19.Podał nie swoje imię motywując, że chciałby się tak nazywać.
11.Wysłany po kredę przyniósł ślimaka.
12.Wysłany w celu namoczenia gąbki wrócił z mokrą głową i suchą gąbką.
13.Po napisaniu kartkówki nie oddał jej twierdząc, że zostawił ją w domu.
14.Ukradł dziennik lekcyjny, nie chce oddać i żąda okupu.
15.Na lekcji zajęć praktyczno–technicznych umyślnie piecze ciasto bez mąki.
16.Rozbiera atomy na cząsteczki i kładzie sobie na oczach.
17.Stale obraża się na nauczycieli.
18.Na lekcji biologii rzucił we mnie łopatą.
19.Wyrwany do odpowiedzi mówi, że nie będzie zeznawał bez adwokata.
20.Zjada ściągi po klasówce.
21.Kopnął kolegę i mówi, że go boli głowa.
22.Pluje pod nogi nauczyciela. Upomniany twierdzi bezczelnie, że bada siłę grawitacji.
23.Naraża kolegów na śmierć rzucając kredką po klasie.
24.Przywiązał koleżankę do krzesła i żąda okupu.
25.Nie nosi kredek i to ciągle.
26.Butelką z piciem bije Tomka w brzuch.
27.Upominany – niegrzecznie odpowiada nauczycielowi.
28.Bawi się zegarkiem na lekcji j. rosyjskiego.
29.Wlał wodę do kontaktu w pracowni fizycznej na lekcji plastyki.
30.Demonstruje na fizyce zabawki.
31.Na j. angielskim je ciastka, nie reaguje na polecenia nauczyciela.
32.Gra w karty na j. angielskim.
33.Zabrał z ubikacji przetykacz do WC i robił stemple na ścianie
34.Przemek bawi się na lekcji wszystkim, nawet chorym palcem
35.Wkłada kapiszony do kontaktu, czym doprowadził nauczycielkę na pogotowie
36.Michał zachowywał się nieodpowiednio po lekcjach. Obrzucał śniegiem dziewczęta i wrzucał śnieg do szatni.
37.Na uwagi nauczyciela w ogóle nie reaguje.
38.Ogólne zachowanie syna budzi zastrzeżenia.
39.Syn lata z gołym brzuchem po błocie.
40.Na WF–ie nosi za małe spodenki. Zapytana dlaczego, twierdzi, że takie są bardziej sexy.
41.Rzucił w nauczyciela doniczka i krzyknął: „Trafiłem!”.
42.Przyłapany na paleniu w toalecie broni się, mówiąc, że „wykurza robale z kibla”.
43.Z radości, że nie ma nauczyciela, zwalił tablice.
44.Śmieje się parszywie.
45.Rozmawiałam z nią i nie dała mi dojść do słowa.
46.Na melodie hymnu szkolnego ułożył pieśń zagrzewającą uczniów do walki z nauczycielami.
47.Przyszła do szkoły w samym swetrze.
48.Na lekcji dłubie w nosie i mówi, że to jak narkotyk.
49.Ukradł ze szkolnego WC sedes i przechowuje go w tornistrze.
50.Nie wiesza się w szatni.
51.Namalował na ławce gołą babę goniącą knura.
52.Na wycieczce szkolnej zerkał nieznacznie ku sklepowi z napojami alkoholowymi, gdzie potem dokonał zakupu pamiątek.
53.Uczeń przeszkadzał pani w lekcji, m.in. leżał na podłodze, robił zamieszanie nogami.
54.Bije kolegę po dzwonku.
55.Uczeń chodzi po ścianie.
56.Uczeń siedzi w ławce i zachowuje się podejrzanie.
57.Napastuje kolegę przy pomocy krzesła.
58.Przyszedł w butach do szkoły.
59.Molestuje kolegę długopisem.
60.Udaje, że słucha nauczyciela.
61.Zenek oświadcza mi się.
62.Córka eksponuje swoje ciało na lekcji religii.
😀 😀 😀
Butelką z piciem bije Tomka w brzuch… A co na to sam pić? 😯
Irek 🙂 😀 😆
mnie to najbardziej:
Śmieje się parszywie
Nie wiesza się w szatni
Córka eksponuje swoje ciało na lekcji religii… – co za czasy moj Boze 🙂
do Bobika o 10:01 – nie dodam nic, zycie mi mile
przerwa, przerwa i po……………. do pozycji brykam 🙂
Uwaga, będzie z grubej rury… 😉
Czego uczy nas przypadek Norwegii?
Żaden kraj w pojedynkę nie poradzi sobie z problemem ataku wewnętrznego, jak nie poradził sobie z terroryzmem zewnętrznym. Spektakularne sukcesy w walce z nim okupione zostały licznymi porażkami, których ofiarami jesteśmy my wszyscy. Coraz wnikliwsze kontrole na lotniskach, dworcach, inwigilacja naszego życia prywatnego – to już spora cena za poczucie złudnego bezpieczeństwa, pomijam oczywiste ofiary ataków bezpośrednich.
Norwegia to problem światowy i tak należy na niego patrzeć. Globalizacją objęty jest także świat ksenofobów, frustratów i szaleńców.
W kraju, który uchodzi za jeden z najlepszych do życia na Ziemi, bogatym, tolerancyjnym, przyjaznym i otwartym, poczucie bezpieczeństwa legło w gruzach. Niech nas nie zwiedzie odległość, w równym stopniu zostało ono utracone w Polsce, Nikaragui i Australii.
Przypadek wyróżnia się tym, że to nie biedny zaatakował bogatego, tylko bogaty swoich bliskich, równie bogatych, w proteście przeciwko polityce dopuszczania -jakże skromnego wszakże – do stołu biednych.
Wzrost nastrojów nacjonalistycznych, postaw ksenofobicznych obserwujemy w wielu krajach od dłuższego czasu i przypadki te traktowaliśmy jako problemy wewnętrzne poszczególnych państw. Tymczasem żadne kordony ni granice nie stanowią przeszkody dla rozprzestrzeniania ideologii, rasizmu. Przyznanie się do bezradności wobec syndromu norweskiego to porażka dla nas wszystkich, dlatego politycy muszą podjąć wyzwanie i spojrzeć na przypadek Norwegii jak na problem światowy.
Rozwój technologii znacznie wyprzedził postęp w naukach społecznych. Nic w tym dziwnego, człowiek się zmienia znacznie wolniej od otaczającego świata, ale skutkiem przyspieszenia technologicznego jest zapóźnienie mentalne, nieprzygotowanie, nieumiejętność nadążenia z budową mechanizmów społecznych, które w dużej mierze zawinione jest przez zaniechanie. Skupieni na wyścigu ekonomicznym, żyliśmy w poczuciu posiadania kontroli nad naszym życiem. Złudne to było poczucie. Jak złudne – pokazuje nam przypadek Norwegii.
Jak w soczewce ogniskuje się tu problem wykluczenia znany nam z własnego podwórka.
To bogata północ zaczyna bunt przeciw zwolennikom walki z wykluczeniem biednego południa.
Teraz bardzo przydałoby się przywództwo światowe, którego role czas jakiś pełniły USA.
Lepsze, lub gorsze, wszakże przydatne dla nadania impulsu, kierunku, w którym należy kierować wysiłki. Szanse ma w chwili obecnej ktoś, kto zaproponuje rozsądny program obejmujący próbę zdefiniowania i kierunki naprawy. Bo świat wymaga remontu.
I niech on się nie skończy na kolejnych ograniczeniach i ogólnoświatowym zamordyzmie.
Teraz bardzo przydałoby się przywództwo światowe (…).
Lepsze, lub gorsze, wszakże przydatne dla nadania impulsu, kierunku, w którym należy kierować wysiłki. Szanse ma w chwili obecnej ktoś, kto zaproponuje rozsądny program obejmujący próbę zdefiniowania i kierunki naprawy. Bo świat wymaga remontu.
I niech on się nie skończy na kolejnych ograniczeniach i ogólnoświatowym zamordyzmie.
zeen, czyli też uważasz, że mój czas nastał? 😆
ps. zastanawiałem się, czy jeśli kraj działa z innym krajem, to zagrożenia zewnętrzne przechodzą w ataki wewnętrzne i w ten sposób dajemy sobie dodatkowe możliwości działania 🙄 (z wyimków nad nowym światowym porządkiem)
Bez wahania składam przywództwo w Twoje rece, foma 🙂
A teraz dawaj radę…
😉
Skoro najczarniejsza robota już w rękach ochotnika, można bezpiecznie wyjść z ukrycia 😎
Bardzo mądry wpis red. Żakowskiego:
http://wyborcza.pl/1,88146,10003298,Czas_popatrzec_w_lustro.html
Foma, proszę, zostań przywódcą 😆
ach, jak nie ulec takim wezwaniom ;]
rada na dziś jest taka: nie dajcie sobie wmówić, że jest gorzej niż było ❗
Kiedy stawiamy pomnik Drogiego Przywódcy?
Bardzo dobry komentarz Zakowskiego, w podobnym duchu co wczorajsze komentarze Guardiana, czy mojego dociekliwego radia bostonskiego, czy komentarz zeena powyzej. Niestety klasa polityczna w wielu krajach obecnie nie bardzo staje na wysokosci zadania… A do tego jeszcze dochodzi wrodzona ludzka sklonnosc do uproszczen, ktora sklania, zeby identyfikowac w danym momencie tylko jedno zagrozenie, bo tak latwiej i poreczniej myslec, i rozmawiac, i prowadzic kampanie wyborcze.
I dzieki za link, Alienor, bo moglabym przegapic (dzis akurat mam dzien w duzym biegu). 🙂
Bobiku, poproś Pana Admina, aby sprawdził, czy w ustawieniach WordPressa zaznaczona jest opcja podsuwania blogu w postaci mobilnej, gdy wczytuje się go do tabletu lub telefonu komórkowego.
Blogi są przyjemnym miejscem do spędzania czasu, gdy jesteśmy w drodze, więc wszelkie udogodnienia będą mile widziane.
Z góry dzięki.
Tak sobie myślałam dzisiaj przy lunchu (zupa krewetkowa od Vifona, nic wymyślnego) o tym, że trochę o nazizmie i zagrożeniu skrajną prawicą w ogóle zapomnieliśmy. Widzę to po popkulturze. W filmach lat 90. „ten Zły” często przybierał formę albo dawnego zwolennika III Rzeszy, albo był wystylizowany a’la Hitler. W ciągu ostatnich kilku miesięcy widziałam z tego gatunku: „Ryszarda III” z Ianem McKellenem, „Tytusa Andronikusa” z Hopkinsem (te dwa na studiach, dlatego Szekspir), „Piąty Element” i jakiś kiepski film sensacyjny lecący późną porą na TVNie. Były też filmy całkiem poważne, jak „Fanatyk” z Edwardem Nortonem czy głośny film o Żydzie-naziście (nie pamiętam tytułu). Z początkiem XXI wieku, przerażeni atakami 2001 roku, jakoś o tym zagrożeniu zapomnieliśmy. Jedyny film w nurcie popularnym ostatnich lat w których naziści się pojawiają z całą grozą im towarzyszącą są „Bękarty Wojny”. Reszta filmów mówiąca o II wojnie światowej to wojna z punktu widzenia zwykłego żołnierza, z odniesieniami do obecnych wojen. Tym czasem pod naszym nosem ekstremizm prawicowo-narodowy wzrastał, żywiąc się nową społeczną niechęcią i strachem przed imigrantami, psychozą towarzyszącą nam w codziennym życiu (kontrole na lotniskach, ostrzeżenia o porzuconych torbach w metrze, podejrzliwe spojrzenia ochroniarzy w centrach handlowych jak odejdziesz parę kroków od torebki). No i mamy tego efekt, może się obudzimy.
Parę razy mówiłam w dyskusjach o ekstremizmie islamskim, że chrześcijański czy jakikolwiek inny jest tak samo niebezpieczny. Spotykałam się tylko z uśmieszkami.
Alienor, dzisiaj przed 18-tą słuchałem w ” Trójce” audycji o ekstremizmie Natanka, wspieranego i finansowanego przez Społeczny Ruch Zapotrzebowania Wiary z siedzibą w Norwegii. Organizacja założona przez polskich emigrantów ortodoksyjnych katolików. Codziennie na mszach u Natanka bywa około setki młodych ludzi. Jego filozofię porównano wprost do schematu myślowego A. Breivika. Myślę, że już nie spotkasz się z uśmieszkami.
Zakowski, bardzo dobry
Zeen: I niech on się nie skończy na kolejnych ograniczeniach i ogólnoświatowym zamordyzmie., chyba jednak tak bedzie, tak jest latwiej, niestety
Alienor, nie, nie zapomnielismy, jestesmy tylko troche starsi i mniej ruchliwi 🙁
zadawalem to pytanie juz wielokrotnie: Dlaczego Pan Premier Tusk spotyka sie w TV i dyskutuje okazujac szacunek z takim panem Pawlem Kukizem – zwolennikiem Obozu Narodowo-Radykalnego?
Czy jest to taka sama glupota jak slowa pana Sikorskiego („za mało dla zimnego drania”) czy moze po troch aprobata?
pytanie jest retoryczne
tutaj miejsce na Herberta i mowie dobranoc Bobikowo 🙂
A tu glos do dyskusji, Hitcha (teraz gdy jest tak bardzo chory czytam go szczegolnie uwaznie, jakby patrzyl sie na wszysko z pogranicza swiata i zaswiata; i niech jak najdluzej bedzie z nami, of course), zeby zachowac ostroznosc w szukaniu przyczyn zjawisk tak aby pasowaly do czyjejs ulubionej teorii.
http://fullcomment.nationalpost.com/2011/07/26/christopher-hitchens-why-did-so-many-experts-blame-islamic-terrorists/
Jakoś tak ostatno mam (i będę miał do poniedziałku), że wpadam na blog złachany, ledwo żywy i nie do końca kontaktujący. W związku zezczym nawet nie próbuję sprostać intelektualnie rozmowom 😳 aczkolwiek wątpia me dają sygnały, że rozważania zeena bardzo są mi bliskie. Niestety, w szczegóły nie mam już siły się wgłębić. 🙁
Ale na szczęście poniedziałek już nie tak daleko. 😉
Pawle, wszelkie techniczne naciski na Pana Administratora też dopiero w poniedziałek. 😉
A światowe przywództwo fomy zostaje oczywiście od łapy wpisane do blogowego programu ideowego. Mam nadzieję, że w związku z moją naprawdę dużą zajętością, projekt pomnika Drogiego Przywódcy opracuje Szanowna Zbiorowość. 😈
Ja się na pomnikach nie znam, ale najbardziej podobają mi się takie o fomie prostej i bezpretensjonalnej. Ogólnie, proszę państwa, chodzi o to, żeby pomnik nie grzeszył przewagą fomy nad treścią. Pomnik nie powinien też stać Byle Gdzie. W razie potrzeby, jezioro można przenieść.
No, czyli kwestię projektu i lokalizacji mamy załatwioną. Teraz już tylko honorarium… 🙄
OK, podziele sie wpisem,jaki znalazl sie w moim dzienniczku w bodaj czwartej klasie: „Siedzi na nodze i sie wierci”.
Rozbawiona babcia z rozmachu poprawila razacy blad ortograficzny we wpisie nauczycielki: wiertit’sa zamiast poprawnego wiertitsa.
Pani nigdy mi tego nie zapomniala….
smacznego z rana, sniadaniowicza, slonca brykajacym
brykam
wypasione, szeleszczaca, w tereny zielone 🙂 😀
brykam fikam
honorarium oczywiście dla mnie, za możność zaklęcia się w pomniku? 😉
jeśli mogę podrzucić jakiś trop, to może żywy pomnik? jakiś skromny dąb z wyciętym love foma albo cykliczne i okolicznościowe flashmoby? inna sprawa, że nie ma co zaczynać od pomników tylko od kawy. i to jest Rada Światowego Przywódcy Na Dziś
Proszę, proszę, już próbuje się wykręcić z piedestału. Żywy pomnik, phi! Cóż, drogi fomo, albo harce, albo spiż 🙄
a myślałem, że oczekuje się działania. albo powstrzymywania działań 🙄
się może zdecydujcie po co Wam Światowy Przywódca
Dąb jako pomnik już był http://www.stowjanpawel2.rejowiec.pl/viewpage.php?page_id=33
Trzeba pomyśleć nad inną fomą. Jedno jest pewne. Musi być zwrócony twarzą do Norwegii
może winogron? 🙄
Winogron 🙄 grono win . Ale czyich? 🙄 zaraz padnie pytanie. A co z twarzą w stronę Norwegii 🙄
lepiej ze stopami zanurzonymi w norweski piach i z twarzą do reszty świata (cały czas hipotetyzując, że pomnik, bo wciąż nie jestem przekanany do potrzeby zaczynania od pomnika)
Aj tam winogron, pomnik w postaci butelki dobrego czerwonego!
Idę się zastosować do dzisiejszej rady Przywódcy. Na deszcz to tylko dobra kawa pomoże. A leje tak, że na facebooku znajomy ogłosił budowanie Arki. A warszawskie psy wyglądają tak: https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc6/216952_2211210890481_1553771620_32375039_7023007_n.jpg
…i warszawskie , kolorowe psy…
Dzień dobry! 😀
Alienor ma całkiem niezły pomysł. Pomnik w fomie butelki z zacnym chilijczykiem, a na cokole napis in vino veritas.
a z cokołu wystające kraniki, tylko odkręcić
Chetnie wezme troche waszego deszczu! Przysylajcie do mnie 🙂
Dobra wizja. Grono win butelkowanych z kranikami do reszty świata 😀
Dzień dobry 🙂 Widzę, że idea pomnika przybiera coraz wyrazistszą fomę. Wobec tego dorzucę jeszcze jedną szczegółę. Te kraniki – przez cześć dla barmańskich elementów w życiorysie Drogiego Przywódcy – mogłyby być nie tylko z chilijczykiem, ale i z piwem, whisky, rumem, becherovką, a nawet z kawą i herbatą. Byłby to tzw. pomnik o szerokim spektrum drinkologicznym (bo u Drogiego Przywódcy nie śmielibyśmy podejrzewać najmniejszej choćby drinkonielogiki).
Któż z nas nie chciałby zaczynać dnia od kawy nalanej z takiego pomnika. No któż? 😈
a w tle osiągnięte takie wartości jak: integracja spłeczeństwa, samoorganizacja w sprawnym dostępie do kraników, wymiana opinii na temat, oderwanie od monitora, ruch (bo trzeba dojść do pomnika)…
” Samoorganizacja w sprawnym dostępie do kraników” czyli już trzeba tworzyć Komitet Kolejkowy 😀
Nie zapomnijcie prosze o kraniku z wisniowka 🙂
Jak wiśniówka, to jeszcze koniecznie pigwówka!!!
I Jotka do uzupełniania zapasu. 😉
Komitet Kolejkowy może się okazać niewystarczający. Ja myślę, że najlepiej byłoby od razu zorganizować wokół pomnika Państwo Podziemne, z rotacyjnymi najwyższymi urzędami (kolejność rotacji będzie losowana, co pozwoli uniknąć przepychanek wyborczych) i z własnym systemem (s)prawnym, edukacyjnym, własną administracją, etc.
Kulturę też sobie stworzymy własną, a co! 😈
Bobiku, nie wchodź proszę w buty Światowego Przywódcy 👿
Nowy porządek zakłada takie zorganizowanie struktur i się, że nikomu nawet do głowy nie będzie przychodziła potrzeba undergroundu. Zrozumienie potrzeby istnienia, zaufanie, subsydiarność, te sprawy.
Słyszał kto kiedy o psie w butach? 😯
Drogiemu Przywódcy chyba się coś, za przeproszeniem, pokićkało. 🙄
Zrozumienie, zaufanie i subsydiarność rówie dobrze mogą istnieć podziemnie. A te sprawy w undergroundzie często wychodzą nawet lepiej niż w legalu. 😈
i w efekcie takich oto (see above) postaw modele z głową i sercem padają, a na ich miejsce triumfalnie wkracza zamordyzm…
Może by wszystko (co dobre, mądre i piękne na swój sposób) przenieść do undergroundu? Tylko pomnik trzeba by wkopać w ziemię głową (korkiem) w gół 🙄
Popieram! Bede miala blizej 😀
Ale tego undergroundu pilnowałby dla pewności Pies 😈 http://wkazimierzudolnym.pl/pomnik-psa.html
Melduję, że żyję 😯
Pigwówki, tarninówki, orzechówki, ziołówki, staropolskiej ci u mnie pod dostatkiem. Tylko przyjeżdzać i pić! Zapraszam 😆
Nędznym pozostałościom po tak zwanym intelekcie dałam wolne 😉
Czy korkiem w gół to by nie było przypadkiem trochę nieprzyzwoicie? 😈
Pilnować pomnika mogę, ale od tej strony. A od strony korka popilnuje Zwierzak. W ten sposób będziemy mieć underground dwustronny, co jest podobno dużą rzadkością. 🙂
Na pigwówkie niestety nie mogie. 🙁 Jakoś wciąż za dużo realu w tym realu i mocno trzyma za ogon.
Coraz ostrzej widze, ze kazdy nowy wybuch terroryzmu otwiera nam oczy na nowa grupe szalencow ktorych od razu akceptujemy i rozumiemy dlaczego. Wydaje mi sie, ze proba racjonalnego przeciwdzialania „przyczynom” nie ma sensu, bo za pol roku okaze sie, ze trzeba dodac kolejna.
Nie bardzo widze jak rozdzielic przeciwdzialanie bez „profilowania”, czyli proby odfiltrowania swirow w roznych gatunkach od reszty, a wiec rowniez sledzenia roznych dziwnych srodowisk, ale mam wrazenie, ze te dwie czynnosci powinny byc oddzielone.
Bobik, korkiem w gół nieprzyzwoicie 😈 http://en.wikipedia.org/wiki/Siwucha_vodka
Się Siwucha poczuje wykluczona. Inaczej nie otworzysz 😀
I bądź to PC.
Wróciłem z terenu, a tu nasz Światowy Przywódca podniósł wydajność z kranika. Jotka, po Twoich kranikach byłbym jeno ” nędzą pozostałością po tak zwanym intelekcie” i legł w szczęśliwy u łap Kwadarata*
* którego znalem osobiście
Sorry, winno być Kwadrata. 😳 Patrz kazimierskie psy
Norweska masakra nie może zostać zredukowana do problemu morderczej przemocy – największym zwycięstwem tego politycznego bandyty byłoby uznanie, że jego brutalne metody to jedyny problem.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,118036,title,Brutalne-metody-Breivika-to-nie-jedyny-problem,wid,13631799,komentarz.html?ticaid=1cbcd
tak wiec konczy sie sloneczny dzien lata – chlodem
Nacht Bobikowo
Irek,
wszystko jest kwestią metody 😉
Jotko, Metody i Cyryl nie są mi obce 😉
Dobranoc Mili
a tu analiza Anne Applebaum
http://fullcomment.nationalpost.com/2011/07/27/anne-applebaum-what-the-norwegian-killer-and-u-s-birthers-have-in-common/
No, kurczę, znowu mnie ten cholerny real tak przycisnął, że nie jestem w stanie wydać szczeku na temat problemów świata czy choćby rodzinnej Europy. 👿
Za to mogę znowu brzydko szczeknąć o polskiej służbie zdrowia. Obrzydliwy paternalizm, beserwisserstwo do kwadratu, lekceważenie pacjenta i traktowanie go jak piątego koła u wozu, wymaganie od rodziny, żeby się zajęła pacjentem w gruncie rzeczy od a do z, a równocześnie jej absolutne wykluczenie z jakichkolwiek decyzji o leczeniu… Więcej grzechów (tejże – he, he – służby) pamiętam, ale nie chcę rozdrapywać ran, bo nie będę mógł zasnąć. A akurat bardzo by mi się przydało. 🙄
Przykro, Bobiku. Ten tylko sie dowie jaka mamy w kraju sluzbe zdrowia, kto ja stracil. Zacisnij zeby. Wyobraz sobie co dopiero sie dzieje w takiej Albanii czy na Ukrainie.
o pogodzie bede milczec 🙂
w szeleszczacych co zawsze 😀
herbata, pieczywo, tluste maslo, „wlasnorecznie” dzem
brykam
Dzień dobry, 🙂
Bobiku, wiem, czego doświadczasz. Trzymaj się!
Ja uciekłam w bardzo ciężką fizyczną pracę (parę rzeczy w domu i przy domu padło; roboty mam na dłuższy czas. Tzw. prawo serii!).
Pochodziłam wirtualnie po Tatrach, zanim zabiorę się za robotę.
Chore to!
Znalazłam takie zdjęcie:
http://bi.gazeta.pl/im/6/10000/z10000026X,W-kolejce-na-Giewont.jpg
Dzień dobry 🙂 Podtrzymany na duchu przez blogowisko zaraz rzucę się do dalszej wytężonej walki z realem. 😀
Ale uprzednio jeszcze nie odmówię sobie zauważenia nowej wersji „Potopu”, którą pisze – a jakże – ojciec Rydzyk. 😈 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10019922,O__Rydzyk__Polsat_na_Jasnej_Gorze_jak_Szwedzi.html
dla frakcji niemieckiej 🙂
http://www.faz.net/artikel/C30673/die-affaere-guener-balci-eine-falle-namens-thilo-sarrazin-30474476.html
ciag dalszy do filmu z programu „Aspekte” (podlinkowalem kilka dni temu)
Mar-Jo, a do czego ta kolejka, do wejscia na Giewont?
biedeme gory
biedne oczywiscie 😀 mialo byc
do pozycji
Witam serdecznie 🙂
U mnie też te różne serie. Czepiają się i czepiają, jak nie powiem co, bo mnie Bobik z Koszyczka wyrzuci 😉
Ale są i dobre chwile. Upiększanie ogrodu a potem podziwianie efektów swojej pracy z tarasu, na leżaku, popijając wspaniałą kawę i głaszcząc, wylegujacego się na moich kolanach, kota. Trwaj chwilo … 😆
Szaman jest już naszym domownikiem. To on lubi wylegiwać sie na naszych kolanach. Wspaniale bawią się z Sokratesem. Kumple pełną gębą. Najbardziej bawi nas obserwowanie ich harców na dachu altany 😯
Za wszelka cenę próbuje się w naszym domu zadomowić trzeci kot 🙄
Na to nie możemy się zgodzić. On ma obróżkę, czyli ma swój dom. Sokrates go akceptuje, ale Szaman walczy z nim zaciekle. Po ostatniej bójce cały podest był w ich sierści. Dwa dni temu szaremu znowu udało się wźlizgnąć do domu. Pobiegł na górę i ułożył się na „szezlągu” Sokratesa. Dotychczas mogłam go brać spokojnie na ręce. Tym razem nie życzył sobie przenoszenia go i dość mocno mnie podrapał 🙁
Dzisiaj zaglądał przez zamknięte drzwi tarasowe.
Wysiłek intelektualny ograniczam do czytania kryminałów „Polityki” 😉
Bardzo dobra odpowiedź E. Żarskiej http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10021866,Dziennikarka_odpowiada_o__Rydzykowi__Pana_nawolywania.html
Znakomite i z tak zwanym jajem !
Rysiu, to jest kolejka do wejścia na Giewont!
Przy takim ruchu powinni kole południa wywieszac kartkę, że góry nieczynne! 🙂
To był kiedyś temat na naszym blogu. Dziś decyzja Rady Gminy Głusk 👿 http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,10024712,Radni_Gluska_wbrew_uczniom__rodzicom_i_nauczycielom.html
gory czynne do zamkniecia lub zadeptania 🙄
Irku, Rada Gminy przeciw, kiedys tam przyjda ponownie wybory,
skreslac
skreslac
skreslac
Dziś wyjątkowo można mówić wszystko. Bobik nikogo nie wyrzuci, bo jak ma na to czas, to nie ma siły, a jak ma siłę, to nie ma czasu. 😉
Chyba się trzeba będzie jakąś pasztetówką podreperować… 🙄
Jacques Prévert
Śniadanie
Nalał kawy
Do filiżanki
Nalał mleka
Do filiżanki
Wsypał cukier
Do kawy z mlekiem
Małą łyżeczką
Kawę zamieszał
Wypił kawę
Filiżankę odstawił
Bez słowa
Papierosa zapalił
Kółka z dymu
Puszczał sobie chwilę
Strząsnął popiół
Do popielniczki
Bez słowa
Bez spojrzenia
Wstał
Włożył kapelusz
Na głowę
Włożył
Płaszcz od deszczu
Bo padało
I wyszedł
Na deszcz
Bez słowa
Bez spojrzenia
A ja głowę
W dłoniach schowałam
I zapłakałam.
Z francuskiego Ewa Fiszer
dla Bobika watrobianka, dla reszty tez 8)
Nacht Bobikowo
Pamiętam ten wiersz! Z mojego pierwszego roku nauki francuskiego. Pamiętam, że bardzo mi się podobał.
Natchnąłeś Prevertem. Ciągle nucę „sous le pont de Bercy un philosophe…..” http://wn.com/Sous_le_ciel_de_Paris
No, jak Prévert śpiewany, to mnie jednak po pierwsze włazi w ucho to: 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=cOsVVeojMZs&feature=related
Rys podaje dzis do poduszki (europejskiej) Preverta, a tymczasem, zbiegiem okolicznosci, ucielam sobie rozmowe z zaprzyiaznionymi lokalnymi ksiegarzami na temat poetow, i tego, ze niektorzy, wbrew romantycznej tradycji (i nie tylko) z wiekiem robia sie tylko jeszcze bardziej interesujacy. A wszystko przy okazji wypadu do ksiegarni po jedna potrzebna ksiazke (na szczescie mieli, bo nie bardzo mialam czas czekac na amazonowa przesylke) i zakupu paru „niepotrzebnych”, w tym brakujacego tomiku wierszy Merwina, i malego podrecznego cytownika z Thoreau (ciekawego, bo wlaczajacego prywatne listy, a nie tylko eseje). Przy okazji zaprzyjaznieni panowie ksiegarze zapytali uprzejmie, czy chce ksiazke z autografem, zaraz dodajac, ze nie, nie, jednak nie autora, lecz tylko redaktora, znanego i aktywnego w naszym miescie kuratora manuskryptow Thoreau w instytucie jego imienia, bo autor, choc w Concord wiecznie zywy, jednak do zamieszczania autografow na kolejnych wydaniach swoich pism jednak sie nie posuwa (jak na razie). Nie ma to jak male spolecznosci, i niech dlugo zyja prawdziwi ksiegarze (obecnie gatunek dosc mocno zagrozony)!
A przy okazji, mimo lapania wiadomosci w przelocie przez ostatnie dwa dni, jednak zauwazylam, ze ci, ktorzy sie poswiecili i przeczytali manuskrypt norweskiego terrorysty w calosci, doczytali sie w nim i tego, ze posrod nielubianych przez niego grup znalezli sie takze wykladowcy literatury, jakoby calkowicie zgnili od srodka i oddajacy sie multikulturowosci. Nie lubi tez szczegolnie dziennikarzy i pisarzy. So be it. To wlasciwie pewien honor znalezc sie na liscie osob niedarzonych przez niego estyma… 😉
http://www.mediabistro.com/galleycat/anders-behring-breivik-targeted-journalists-writers-literature-professors-in-2083-manifesto_b34956
En ce temps la, la vie etait plus belle , bo w kolanach nie strzykalo i okulary ni ebyly potrzebne 🙂
Milo powspominac, dzieki wam zrobilam sobie wyprawe muzyczna w dawne piosenki francuskie. Za toi sprzatanie diabli wzieli – czasu nie starczylo.
Teraz moge poczytac o Rydzyku, tfu!
Preverta slicznie prekladal na emigracji Stanislaw Balinski. Jedyny raz kiedy z nim w zyciu rozmawialam,poskarzylam sie, ze tomik jego przekladow ktos mi ukradl, a potem wyparl sie w zywe oczy. Nazajutrz pan Balinski przyslal mi ijedyny wlasny egzemplarz. A potem szybko umarl 🙁
Tam sa slicznee wiersze, glownie z Paroles. W tym moj ukochany – Jablko Picassa.
na to co za oknem (w kalendarzu lato) lepiej nie zwracac uwagi 🙂
brykam 😀
piatkowe sniadanie, S-Bahn, pozycje i……… Week-end 😀
brykam fikam
Moniki autografowa dykteryjka, smakowita 🙂
a sprzatanie, Zwierzaku, nie kangur nie bryknie w sina dal 😉
Witam 🙂 jeszcze słonecznie.
a dla Zwierzaka- sprzątanie jak bumerang wraca 😀
Kampania nienawiści trwa http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,10023941,_Pornografia_klozetowa___W_Bilgoraju_zamalowali_Singera.html
i tu http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10026207,Ktos_grozi_smiercia_radnemu_SLD.html
Sprzątanie jest jak Lenin – wiecznie …. 👿
A poza tym miłego dnia, mimo, że mokry 🙂
Zwierzaku,
podaj adres, to Ci trochę tego mokrego prześlę kurierem 😉
Dzień dobry 🙂 Też mam dziś trochę mokrego do odstąpienia. Tylko uprzedzam, że w dość nieatrakcyjnym, ścierkowatym kolorze jest. Ale rozumiem, że w niektórych rejonach globu z braku laku i ścierka zostanie powitana entuzjastycznie, byle była mokra. 😉
Psy zresztą odczuwają do mokrych ścierek szczególną niechęć, bo ludzie usiłują czasem używać ich wobec nas w celach pedagogicznych. 🙄
A oprócz mokrości, straszne wokół podniecenie raportem Millera, tak jakby naprawdę coś z niego mogło wyniknąć nowego i wstrząsającego. 😯
Po co w ogóle ten cały raport, długi na ponad 300 stron, skoro wiadomo już, że przyczyną katastrofy były dwa wielke wstrząsy.
http://acontrario.nowyekran.pl/post/22075,dwa-wstrzasy-antoniego-macierewicza
No wiecie! 😯 To na Tuska i Putina mówi się teraz Wstrzący? 🙄
Mnie tam najbardziej przejmuje „obrażanie” pani (niesakramentalnej) Gosiewskiej. Ona się domaga żeby to robić publicznie 👿
Wstrząsy!
To przez te nerwy 👿
a nawet jawnie 🙄
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/rodziny-ofiar-beda-nas-musieli-obrazac-jawnie,1,4807431,wiadomosc.html
Dzień dobry. 🙂
Regentropfen, die an mein Fenster klopfen… 🙂
Pogoda do niczego. Nie da się fizycznie pracowac.
W trosce o własne zdrowie psychiczne nie oglądam , nie słucham, nie czytam niczego, co ma związek z wypadkiem lotniczym.
Ale czuje przez skórę, że zacznie się jazda….
Nawet wiem kto i po czym będzie jeździc.
leje, wiadrami 🙂 🙂
Wer den Massenmörder von Oslo „geistesgestört“ nennt, nennt ihn auch „nicht schuldig“, bevor der Prozess überhaupt begonnen hat. Entweder er war geisteskrank, oder er war böse. Man kann nicht beides zugleich sein. Mein Eindruck ist, dass er böse und voll zurechnungsfähig war.
http://www.faz.net/artikel/C30351/anders-breivik-nicht-rechts-nicht-links-nur-boese-30474339.html
dla niemieckich 🙂
do pozycji 😀
Życzę Wam tego, co sama teraz mam – spokoju i dużo obcowania z pięknem 😀 bez zawracania sobie głowy groźnymi głupotami
Podrzucam zdjęcie, które trochę pasuje do wpisu Bobika – ale to troche inne ślady, taki raczej palimpsest…
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/Swidnica2011#5634391675434536482
http://www.youtube.com/watch?v=oJ4q7Lgyzio
Sliczne pocztowki, do tego jeszcze niektore z Twoimi rodzinnymi sladami, Doro. Dziekuje. A spokoj rzeczywiscie dobrze kultywowac, i obcowanie z pieknem takze. Takze w zalany deszczem dzien – choc akurat ja jestem zadowolona, bo nasz trawnik bardzo juz tego potrzebowal. 😀
Nie ukrywajmy, też bym chciał z pięknem poobcować (jak również z dobrem, mądrością i innymi przyjemnościami). Ale ten cholerny real ma to do siebie, że najczęściej pierwsze do kolejki pchają się tzw. bieżące problemy, wrzeszcząc głośno „ja! ja! ja!”, no i w efekcie biedne piękno z etceterami gdzieś na szarym końcu kiblują. 🙄
A przy okazji doniosę na Irka: w ogóle komórki nie odbiera. A w każdym razie wtedy, kiedy ja dzwonię. 😈
znaczy się, że po niemiecku wrzeszczą? 🙄
ps. kto daje i odbiera…
Mnie tam wrzaski po niemiecku szczególnie nie przeszkadzają. Przyzwyczajony jestem… 😈
Czasem nie pozostaje nic innego, Bobiku niz tylko pokrzepianie sie mysla, ze w koncu i na piekno, etc. przyjdzie takze kolej, choc moze jeszcze nie teraz – co juz samo w sobie jest momentem oddechu. Taki plan minimum na trudne, zmudne i zabiegane chwile. 😉
W komitecie kolejkowym
real czujną trzyma straż,
kiedy piękna widzi głowę,
zaraz krzyczy: co się pchasz!?
Stań na końcu i zaczekaj,
nie myśl, żeś ty pierwszy sort –
wszak w kolejce do człowieka
jest przed tobą innych w czort.
Nie próbujcie zbytnio fikać
w kolejkowych zdarzeń mgle,
ty i cała twoja klika:
mądrość, dobro, itepe.
Jeśli macie we łbach olej,
nie marnujcie darmo sił,
kiedyś przyjdzie wasza kolej…
…jak człek jeszcze będzie żył. 🙄
kurtki puchowe ( 😐 ) szliki czapki
30 lipiec
LATO 🙂 😀
bywa
brykam
ile wody moze przyjac ziemia? tereny zielone wody stoja
Zwierzaku BIERZ do woli 🙂
brykam fikam
Naszykowalam wszystkie wiadra jakie mam! Biore kazda ilosc!
Bo u mnie bryndza:
http://www.bom.gov.au/products/national_radar_sat.loop.shtml
nawet jak cos popada to tylko taki „pokropek” 🙂
Porownalam temperatury – moja „straszna zima” jest jakos cieplejsza od waszego lata, brr!
Witam 🙂
moje mokre chyba rzeczywiście powędrowało na moment do Zwierzaka 🙄
Brudna ścierka została, ale jakby nieco przeprana … czyli o ogród czas zadbać 😆
http://www.youtube.com/watch?v=dlc4x2LuRPs&feature=related
odpowiadając na powyższe wezwanie, robię od rana za karbowego 😎
zrobiłam Włodkowi i pomagającemu mu ogrodnikowi spis prac do pilnego wykonania, które jakoś umykają ich uwadze. Idę nadzorować 😉
Witam jesiennie :). Leje równo. Zasłyszane na targu:” Leje tak że nie ma jak zboża BIZONOWAĆ” 😀
Dzień dobry, 😀
BIZONOWANIE zboża. 😀
Dzisiaj mamy 23. rocznicę ślubu. Minęło jak mrugnięcie powieką.
Ślub był w Tatrach, też padało. Wieczorem „rzucimy” sobie slajdy na ekran. Rachunek z restauracji hotelu Giewont trzymamy do dzisiaj. 😀
Mar – Jo,
GRATULACJE !!! 😆 😆 😆
i najlepsze życzenia od wapniaków – 42 lata, też minęło … 😉
BIZONOWANIE ? 🙄
kupuję 😉
Mar-Jo. Gratulacje. 😀 Braliście ślub prawie że w mojej obecności. Dokładnie w tych dniach, 23 lata temu, pracowałem jako strażnik ochrony przyrody w Tatrzańskim Parku Narodowym.
😆
Bizonowanie – tak, bizunowanie – nie 😉
Kolejnych pięknych, Mar-Jo 🙂 My 26.
Dziękujemy! 😀
Irku, pewnie się spotykaliśmy , po ślubie było duuużo chodzenia po górach.
Jotko, my już trochę lat mieliśmy, kiedy się poznaliśmy.
Lekarz prowadzący moją pierwszą ciążę na każdej wizycie pytał z szelmowską miną: „To ile wiosenek sobie liczymy?” 😀
Haneczko, tys piknie! 😀
Dzień dobry, czyli lepiej późno niż ani trochę. 🙂
Występuję dziś w roli gacopyrza, inaczej mówiąc psa fruwającego, bo przed wyjazdem jakoś zawsze tak wychodzi, że trzeba pofruwać. A chcę ze sprawunkami, sprawami i pakowaniem jak najszybciej się wygrzebać, bo być może wieczorem czeka mnie dziś jeszcze atrakcja blogowo-towarzyska (nie mówię jaka, żeby nie zapeszyć). 😉
W każdym razie jest nadzieja, a nawet wysokie prawdopodobieństwo, że już od poniedziałku będę na blogu (i w poczcie) w sposób uświęcony zwyczajem, a nie tylko z doskoku.
Do Mar-Jo na razie merdam gratulacyjnie, a za kilka godzin pomyślę ciepło i toast wzniosę. 🙂
Zaproponuje wam na lunch zupe-krem z malych cukinii w ten piekny sloneczy dzien (hallo Berlin! czy wyjrzalo wreszcie sloneczko?).
W mozdzierzu utluc pesto: garsc piniowych orzechow, garsc bazylii, parmezan, oliwa, pol glowki czosnku, odrobina ostrej swiezej czuszki. W garnku na masle zeszklic srednia cebule, por, marchewke, dorzucic pokrojonye w plastry 6 do 8 malych mlodych jedrnych cukinii. Zalac woda, gotowac 15 minut. Do zupy dodac posiekana zielona pietruszke i zetrzec na tarce troche suchej pszennej bialej bulki. Wlozyc do garnka reczny mikser i zmiksowac. Dodac pesto. Podawac z grzankami. Dla dekadentow: wrzucic do zupy na koniec kawalek zimnego masla, doda smaku i jedwabistosci. Na deser zimny arbuz.
Na kolacje planujemy lecso, bo swieze warzywa sa teraz takie apetyczne. Jesli jest w Polsce slodkawa cebula vidalia to tez bardzo polecam sprobowac.
Niech zyje lato:
http://www.youtube.com/watch?v=zc9wIzi96_E
Ładne mi lato http://new.meteo.pl/komentarze/index1.php
To może nawet dobrze, że pada.
Bo jestem wściekła, wściekła, wściekła!!!!!!!!!!!!!!
Bobiku, „nici” z odwiedzin Krakowa.
Wczoraj wyjeżdżaliśmy do Polski i 2 km od domu mieliśmy wypadek, auto rozbite stoi w warsztacie, ciuchy wiszą znowu w szafie, a od poniedziałku załatwianie formalności.
Mar-Jo! Gratulacje! My za 4 dni (3.08.) obchodzimy 37. Niektórzy twierdzą, że to już kazirodztwo.
Mar-Jo, gratulacje 🙂 Ja z Filozofem tylko rok z hakiem i to nieformalnie… 🙄 😉 Ale Rodziciele już 23.
Wspomniany wyżej gra w grę komputerową gdzie się jest żołnierzem i strzela się do złych. Dialogi w niej są urocze, brzmią mniej więcej tak: „Kurczę, gdzie się wszyscy podziali. Zostałem sam.” A wokół latają pociski moździerzowe 😆
Macie pozdrowienia od Woody’ego. Właśnie od niego wracam.
Dziękujemy!
Panno Kota, dobrze, że Wam nic się nie stało.
Kazirodztwo! 😀
Alienor, zawsze jest rok pierwszy, potem drugi… 😉
Alienor, teraz pociski moździerzowe a potem…… http://en.wikipedia.org/wiki/OTR-23_Oka 😉
jak można nie znać bizonowania? 🙄 wolelibyście, żeby kombajn bizon kombajnił? 😯
Bizonowanie jasne jak drut. Jotka i reszta rocznicuja swoje zwiazki, a Panna Kota sie szczesliwie wytarapatowala z samochodowego karambolu. Uff… Panno Koto… zycze gladkiego zalatwiania w poniedzialek.
Czasowniki z rzeczownikow to jest rowniez anglojezyczna nowa przypadlosc. Np. wysiadac / opuszczac samolot po wyladowaniu jest: to de-plane.
Wieczorna zmiana w moim menu. Postanowilam nie robic lecso (nie lecsuje dzis wieczorem) tylko jajecznice ze szczypiorkiem.
Odwlekało się, odwlekało, ale nie uciekło. Znaczy, doszło do skutku przekładane – na szczęście nie w nieskończoność – spotkanie z Telemachem i bonusem w postaci telemachowego syna. 🙂
Już na wstępie okazało się, że łączy nas wszystkich pewien bardzo istotny element, który pozwala uniknąć zasadniczych sporów przy wyborze lokalu 😉 , więc dalsza część rozmowy upłynęła w harmonijnej, zadymionej atmosferze. 😈
Niemniej jednak wszystko co dobre się kończy, w związku z czym rzucam się do ostatecznego pozbierania swoich betów i już zaczynam się zastanawiać, jakiż to pasztet przyrządzi na moje powitanie Julka.
O ile nie zaśpię i nie przegapię busika do Katowic… 🙄
Wszystkim rocznicowcom – dalszych przyjaznych lat i nastepnych rocznic, Bobikowi – zlapania busika,
a calej reszcie – slonca, slonca!
A ja lece zarzadzac pracami w ogrodku 🙂
Dzięki za wsparcie, ale wyjazd do Polski i tak już diabli wzięli. I też racja, najważniejsze, że człowiek z tego cało wychodzi.
Bobiku, nie zapomnij nastawić budzika, pomachaj ode mnie Katowicom.
Jajecznica ze szczypiorkiem – pycha. Z tej okazji mam zawsze szczypiorek na balkonie.
Rzeczywiscie jajecznica ze szczypiorkiem to jedno z life’s simple pleasures, do tego w sam raz przy tym gotowania na letni dzien. Ja tez uwazam, zgodnie z Krolikem, ze latem wlasciwie wystarcza swieze warzywa, jak sie da, prosto z ogrodu lub farmy. Wczoraj na farmie kupilam pomidory tak dojrzale i slodkie, ze po sprobowaniu postanowilam nic innego do wieczora nie jesc, zeby tylko ich smak zapisac jak najlepiej w pamieci. Przyda sie zima, kiedy beda juz tylko wspomnieniem.
A poza tym Bobikowi bon voyage’uje na jutro, skoro dzisiaj uprawiamy czasownikowanie, zas Mar-Jo i innym rocznicujacym skladam gratulacje i zyczenia dalszych wielu lat razem, a Pannie Kocie – wyrazy wspolczucia, i jednak mimo wszystko ulgi, ze tylko samochod doznal uszczerbku. Mnie sie tez w tym roku polskie wakacje na razie odlozyly, choc nie w tak dramatycznych okolicznosciach, ale zawsze zal.
Pomidory z owczym serem i kwaśną śmietaną mogę jeść od rana do wieczora, ostatnio kupuję te podłużne, mają doskonały smak.
Moniko, dziękuję za wsparcie.
Bobiku, gdy ja wracałam po dłuższej nieobecności do domu, Vicki wisiała na mnie przez następnych parę godzin, a gdy ją chciałam odstawić, wrzeszczała jak opętana. Może Julka tez zgotuje Ci takie powitanie. Ja dostane teraz pod opiekę dwa koty od sąsiadki, która wyjeżdża na tydzień. Ciekawa jestem, czy się trochę oswoją, bo gdy do niej ktoś przychodzi, to ten jeden siedzi pod kanapą, a drugi w sypialni pod kołdrą.
Dobranoc, nawet nie zauważyłam, że już tak późno.
Dobranoc, Panno Koto. Ja tez wczoraj rzucilam sie wlasnie na podluzne, tyle ze miniaturowe. Sama esencja smaku letniego pomidora. 🙂
Oczywiscie, ze Telemach powinien miec syna, skoro od lat istnieje slynny wiersz pt Syn Telemacha (J. Brodskiego)!
Szczere komizeracje dla Panny Koty i niemniej szczere gatulacje dla Jubilatow.
A ja tymczasem bardzo polecam analize w Polityce -Wladyki i tego drugiego Wieheisster na temat przedwyborczej strategii PiSu,ktora- jakkolwiek brzmi lunatycznie, moze im przyniesc zwyciee, Hstwo- tfutfu na psa urok.
Speaking of which -wydaje mi sie, ze Bobikowi pomylily sie priorytety. To nie Julka ma mu przyrzadzac pasztet, tylko dokladnie odwrotnie.
Nauczona doswiadczeniem, H.
Moniko, wrszcie mialam okazje poznac Wholefoods- zabrala nas Audrey pokazac i wszystkie trzy stracilysmy tam glowe. To prawie jak moj Waitrose. Obfitosc gotowych produktow bezglutenowych bardzo imponujaca i kupilysmy rozne rzeczy na probe, z czego dzis zostala wyprobwana pasta primavera – swietna!
Wrocimy niebawem po wiecej.
A gdybym byla angielska krolowa, to kazalabym na gruntach parku w palacu Bcknghm otworzyc sobie Chili’s i ichni kucharz musialby mi codzinnie przyrzadzac chrupiace skorki ziemniaczane wypenione stopionym cheddarem,posypane skwarkami z bekonu i zielona cebulka. Oraz mieszac margarite Presidente. Duze wiadro margarity.
Grube ziemniaczane obierki z parmezanem w moim irlandzkim pubie tez nie sa zle. Do tego kufel piwa Guiness (ja wole biale wino). Gdyby nie moja smakowo konserwatyna rodzina (wlasciwie to tylko maz), to moim ukochanym jedzeniem byloby hinduskie, szczegolnie z Bangladeshu, bo jest ostre i smaki i aromaty nie pochodza z tluszczu tylko z niewyslowionej kombinacji przypraw.
Tak, dla Wholefoods mozna stracic glowe, Heleno. Wlasciwie to w duzej mierze dzieki nim jakos przetrwalam niemowlectwo i wczesne dziecinstwo Matyldy, bo maja tyle produktow dla uczuleniowcow kazdego rodzaju. Ciesze sie bardzo, ze znalazlas dobre potrawy bezglutenowe dla Mamy – to taka ulga przy uczuleniach, jak sie ma nareszcie wiekszy wybor. Lubie tez ich dzial kosmetyczny – takze zbawienie dla uczuleniowcow, a przy okazji bardzo ladnie pachnacy naturalnymi olejkami. A Chili bardzo sympatyczne takze. 🙂
Ach, Kroliku, to przy mnie bys sie pozywila. Moje domowe przepisy, odziedziczone po mojej tesciowej, sa co prawda nie z Bangladeszu, a glownie z poludnia Indii – lekkie i aromatyczne, nietluste, i przyznaje, ze dla niektorych byc moze nieco ostre, ale to zawsze mozna stonowac do smaku. A mnie te przepisy kojarza sie z tesciowa – z historyjkami rodzinnymi przez nia opowiadanymi, jej ciekawoscia wszystkiego i otwartoscia na innych, i jej poczuciem humoru… Tesc zreszta byl taki sam, ale specjalnie nie gotowal, tylko ladnie docenial innych.
Do kosmetykow tosmy nawet nie doszly – choc odnotowalam rozkoszne kwadratowe mydelka, takie w deliktnych barwach i aromatyczne; bergamotka, miod, kwiat lipy i jeszcze jakies zdazylam powachac bojac sie spojrzec na cene- juz ja ich znam! Ale chyba wrocimy w przyszlym tygodniu.
Kupilysmy wspaniale morele – prawie takie jak je pamietam z Ukrainy. I ciasteczka kokosowe. Mmmm!
Moniko, mamy szczescie miec w mojej okolicy znakomitych restaurateurs z Bangladeshu, ktorzy podaja lagodniejsza wersje swojej kuchni dla tubylcow.
Uwielbiam te kombinacje: czosnek, imbir, kolendra, kmin, turmeric i duzo ostrej papryki.
Mam zamrozona ostra papryke (kilka rodzajow) w owocu i tylko taka uzywam. Uzywam tez ancho chilli, suszona papryke meksykanska, ktora trzeba namoczyc w wodzie do dan z czerwona fasola). Bardzo lubie papryke cubanella i dodaje do mojej wersji lecso. Wloska i francuska kuchnia, ktore b. lubie, nie stosuja rozmaitosci papryki w takim stopniu jak kuchnia hinduska czy meksykanska. Jak zajadam nalezycie ostre danie to czuje jak ogarnia mnie wewnetrzne cieplo. W polskiej kuchni to sa flaki. Scotch Bonnet papryka uzywam do calamari al diavolo, danie proste, ktore ja i moj syn jadamy co kilka tygodni.
Rozmarzona somosami z roznymi marynatami z Banladeszu ide juz spac…
Kolorowych snow!
Ooo, jaka smakowita noc 😆
Panno, jak to dobrze, że nic się Wam nie stało. Choć wakacji szkoda. Przyjmij wyrazy 🙁
Czymanie za fruwającego Psa i szczęśliwy powrót na Julczyny memłon 🙄
Wszystkim miłej niedzieli 🙂
Dzień dobry,
czymam za fruwającego Psa.
Nie znam większości opisywanych nocą smaków. Ale kiedyś spróbuję. Póki co – na śniadanie jajecznica ze szczypiorkiem.
Miłego dnia! 😀
Dzień dobry 🙂 Merdam w wielkim pośpiechu, nawet nie doczytawszy komentarzy (zrobię to już w domu). Zauważyłem tylko, że Pannie Kocie należy się dodatkowe merdnięcie współczująco-pocieszające, które wykonuję i – fruuuu….
Szczeknę wieczorem. 😉
Witam niestety wciąż deszczowo :(. Ale 😀 dla wszystkich. Czymam za tych co fruwają i za tych co szczęśliwie wychodzą ze zdarzeń samochodowych. Szeleszczące lektury.
Dzień dobry Wszystkim 🙂
Mar-Jo, gratulacje z życzeniami złotych godów 🙂
Panno Koto, nadal tyle szczęścia 🙂
Bobiku już w drodze – wszystkiego jak z płatka 🙂
I: Manifest w sprawie wolności sumienia – http://www.stachurska.eu/?p=4007
Jeszcze nie w drodze? 🙂 , o mało co…
Tereso, dziękujemy za życzenia. 😀
Manifest przeczytam wieczorkiem.
I ja przyleciałem do domu, z małą kraksą samochodową, w wyniku której zginęły śmiercią tragiczną, a bezsensowną, dwa rowery. Uczynny Włoch, jadąc po włosku, wyhamował na rowerach wiszących na klapie bagażnika. Wracaliśmy ze zwłokami rowerów w środku i klapie na drucie, bo zamek nie działa. A jeszcze okno było pieczołowicie opakowane (emballage) w folię półprzezroczystą. Błe błe błe. I takie było nasze jeżdzenie po Włoszech.
O, tu wynik kraksy
https://picasaweb.google.com/lh/photo/drOyJxZTJRMZIjIhmFCBzNaK8r3gtuh30LMQk5A4SIQ?feat=directlink
Rowery wyglądają cało, ale różne części owinęły się w różne inne. Producent nie przewidział.
A tu kilka zdjęć z wycieczki :-(((((((((((
https://picasaweb.google.com/tad46ster/Wlochy20110730?authuser=0&authkey=Gv1sRgCIvc94rX9sTNMQ&feat=directlink
Oj, trzymajcie mnie!!!!
Obejrzalam wlasnie pisowski spot przedwyborczy pt Oni czekaja na prawde.
Okazuje sie oto, ze Lech Kaczynski byl prezydentem tchorzy, zdrajcow, wrogow ojczyzny, wyzbytych honoru.
Ciekawe skad on taki narod wytrzasnal.
Heleno, chyba z kapelusza wytrzasnęli. Wytrzasną zaraz inny, jak będzie im pasowac do kolejnego obrzydliwego spotu.
Tadeusz, też mieliście szczęście w nieszczęściu.
Czy mogę miec prośbę do Szanownego Koszyka?
Sprawa niby do dzisiaj była w miarę jasna. Okazało się, że nie do końca… Młodsza dostała się na akademię medyczną na dwa kierunki: dietetykę oraz farmację. Musi do jutra rana podjąc decyzję, który kierunek wybiera.Widzę, że ma wątpliwości. 💡 HELP!!!!
Mar-Jo, chyba tylko rzut monetą… No może z lekkim wskazaniem na farmację.
Heleno, samej siebie nie utrzymałam 👿
Bardzo proszę, już żadnych kraks więcej 🙁
Heleno, narody nigdy nie dorastaja do pewnego typu natchnionych przywodcow. Dlatego predzej czy pozniej nalezy je w koncu silowo ulepszac, zeby dorosly. Brr.
(A przy okazji, chyba wiem o ktore pachnace mydelka Ci chodzi. Rzeczywiscie, sa bardzo kuszace, i do tego potem tak ladnie pachnie w lazience, nawet jak sie ma juz ich malenki kawalek.)
Tadeuszu, wyrazy wspolczucia. Wielka szkoda rowerow, dobrze ze pasazerowi uszli tylko z ranami na duszy.
A wybieranie kierunku studiow dla kogos to trudna sprawa, bo przede wszystkim wybor musi pasowac do osobowosci i zyciowych celow konkretnej mlodej osoby. Pewnie jednak rodzina, znajaca Mlodsza najlepiej, bedzie miala wiecej do powiedzenia, bo na odleglosc oba kierunki wydaja sie interesujace. 😉
Ciekawa jestem (kciukotrzymajaco, oczywiscie), czy Bobik jeszcze w drodze w powietrzu, czy juz na ladzie. 😉
A tu zabawny spot na rzecz Obamy 2012. Umiarkowany pesymizm. Less hope, no change. 😉
http://www.huffingtonpost.com/2011/07/28/obama-campaign-cynicism_n_912678.html
Jeszcze kolejny przyczynek do naszej dyskusji o Norwegii oraz… naszych dawnych rozmow o empatii. Niemoznosc/ nieumiejetnosc wspolodczuwania charakteryzuje takie osoby jak McVeigh, Ted Kaczynski czy Breivik.
http://www.theglobeandmail.com/life/health/new-health/conditions/brain-health/evil-and-empathy-scientists-shed-light-on-hearts-of-darkness/article2115103/
Mar-Jo: to jest wybor pomiedzy swietnym i swietnym, nic dziwnego, ze mlodziez musi gleboko pomyslec nad decyzja. Moze dobrze byloby rozwazyc jaka prace by sie chcialo w przyszlosci wykonywac to decyzja bedzie latwiejsza? Zawsze mozna tez zrobic i farmacje i dietetyke! Wtedy farmacje radze pierwsza, poki sie ma swiezo w glowie przedmioty scisle ze sredniej szkoly.
Po glebszym namysle i malej serii magrarit zaczzynam roumiec ten pisowski spot i dochodzic do wniosku ze narod faktycznie nie bardzo dorosl do Kaczynkich.
Tchorzliwy- bo pewnie balby sie ladowac w takiej mgle z. pijanym genram w kokpicie.
Zdradziecki – bo pewni byloby mu obojetne czy jest w ruskiej trumnie czy ojczystej.
Bez honoru – bo pewnie wolalby spoczac w jakims rodzinnym grobie, obok bliskich,posrod zielni i ptakow, a nie w krypcie wawelskiej.
Wrogow ojczyzny, bo nie kocha tak jak nalezy PiSu, czemu nieustannie daje wyraz glosujac w wyborach.
vitajcie!Deszczowe wakacjie….Ko mieszka w ciepłych krajach jest szczesciarzem 🙂
Heleno na milość blizniego !!a cóż to za przyziemny sposób postrzegania rzeczywistości?. Wszak wszyscy gloszą ostatnio ;;Kochajmy sie bracia i siostry 🙂
Co do wyboru studuiów przez niezdecydowaną studentkę, to mam pytanie, co ma dietetyka wspólnego z farmacją ? Wprawdzie tutaj sie je i tam, jednakże uważam w takim połączeniu sama musi odpowiedzieć sobie na to pytanie co lepiej studiować 🙂 Farmacja wymaga wiele nauki ale daje większe mozliwości nie tylko pracy w aptece. Dietetyka także jest rozwojową… i pewnie ciekawa ale brak jej magii. 🙂 tak mniemam.
dziasiaj jest moda na studiowanie kilku kierunków ale odradzam ten pomysł . 🙂 Wiem co mówię .:)
papa 🙂
przepraszam za literówki teraz widzę błędy :):)
Mar-Jo,dobra dieta ( a zwłaszcza optymalna 😉 ) wyklucza lekarza.
Wyłączam się na balety http://tv.wp.pl/opisdlg.html?prid=33548954383&name=Copplia
Udało mi się złapac na Skype moją węgierską przyjaciółkę, która dobrze zna Młodszą.Przyjaciółka jest lekarzem. Porozmawiały sobie i nie ma już żadnego problemu.
Heleno, czy Ty obchodzisz dzisiaj imieniny?
Nie, nie obchodze, ale celebruje od poludnia wszystkie inne Heleny. Ktos reflektuje na margaritke? Jeszcze mi z pol wiadra zostalo….
Ha, Mar-Jo, dlugoletnia przyjaciolka to przeciez czasem jeszcze lepiej niz rodzina – to rodzina z wyboru. Grunt, ze wybor zostal dokonany i ze Mlodszej z nim dobrze, bo o to przeciez chodzilo. 🙂
Bardzo dobry artykul o empatii, Kroliku, dziekuje. Zasmialam sie, gdy doczytalam, ze Wall Street Journal szczegolnie wyrazil watpliwosci co do tez zawartych w ksiazce prof. Barona-Cohena – to raczej mozna bylo przewidziec (ostatnio sa zreszta mocno zajeci wyginaniem sie w trudnych pozach, by tylko usprawiedliwic dzialania ich obecnego wlasciciela). A Fransa de Waala mam na polce…
Celebrowac wszystkie Heleny moge jak najchetniej, Heleno. 🙂 A margeritke zostawie sobie na po powrocie, bo na razie musze na troche wyskoczyc samochodem. 😉
Ja margeritke poproszę! Zdrowie Wszystkich Helen!
Juz nalewam, Mar-Jo. Dla Moniki bede musiala gdzies schowac na po powrocie, bo ubywa z tego wiadra w zastraszajacym tempie. Nawet Mama sie bardzo skusila, bardzo poweselala i poszla sluchac Borysa Godunowa, co moim zdaniem nie jest najweselsza z oper.
Na artykul o empatii troche za goraco,moze wieczorem. Profesor zas Baron-Cohen ma bardzo smiesznego braciszka ktory o naturze Zla wprawdzie sie ie wypowiada, ale potrafi je pokazac w dzialaniu jak malo kto. Wlasnie okazalo sie pare dni temu, ze Audrey nigdy nie widziala Alego G ani jej dwojka dzieci. Odkad ja zapoznalam z tym wybtnym Jamajczykiem rozmawiamy ze soba jak Ali G i nawet nauczylam sie tak palce trzymac i nimi gestykulowac jak on. Musze sie jeszcze podciagnac z patois.
Tadeuszu, widzę, że tegoroczne wakacje mamy pechowe. Ale Ty zdążyłeś przynajmniej wyjechać, bo nam się to nie udało. Najważniejsze, że wszyscy wyszliśmy z tego cało. Jeszcze raz dzięki za dobre słowa wszystkim na blogu, Bobikowi bezstresowego lądowania.
Heleno, chociaż nie obchodzisz, to i tak wszystkiego co najlepsze.
Dzieki! Bardzo, bardzo sie przyda, jej Bohu.
Heleno, to Cię wzmocni. Ja poszybowałam http://wyborcza.pl/1,97863,9992010,Libicki__Podziemie_aborcyjne__To_cena_do_zaplacenia.html
Haneczko, po przeczytaniu rozmowy z p. L. nie zasnę.
Bełkot absolutny. Depozytariuszka! 😯
Chyba nie byłbym sobą, gdybym wrócił z Krakowa tak zupełnie bez żadnych lotniczych przygód. 😉 Tym razem już po wjeździe na pas startowy samolot zawrócił, bo się okazało, że walnęły mikrofony i trzeba było zawezwać machera do ich naprawienia. Macher pracował dość grutownie, w związku z czym przyleciałem z kilkugodzinnym opóźnieniem. 👿
No, ale przyleciałem, w jednym kawałku, nienaruszony niczym poza zębem czasu i już nawet Pręgwanej z miski zdołałem wszystko wyżreć. A teraz wina czerwonego sobie nalałem i próbuję poczuć się w domu.
Gdybym był mniej zmęczony, to bym pewnie jakiś tren na śmierć rowerów napisał. Ale jestem nie mniej, tylko bardziej. 🙄
Mar-Jo, depozytariusz mile widziany 👿
Bobiku, jutro dzisiaj będziesz mniej 🙂 Czerwone dobranoc 🙂
Bobik dotarł do domu.
To ja sobie też naleję czerwonego wina.
Dobranoc Wszystkim. 😀
Mnie po przeczytaniu rozmowy z Libickim korci głośne wzniesienie hasła: depozytariuszki wszystkich krajów łączcie się! 😐
Polskimi depozytariuszkami wypelniona jest poczekalnia w mojej przychodni, gdzie istnieje tez klinika aborcyjna. Rozmowy nie pozostawiaja watpliwosci, na kogo ida moje podatki 🙁
Welcome home, Bobik!
Co dom, to dom. Co czerwone, to czerwone. Zregenerowałem się na tyle szybko, że jednak udało mi się z trenem.
Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne opony
mych rowerów zgniecionych.
Któż rozweselić oczy me smutne potrafi,
gdy was nagły szlag trafił?
Że na was kiedyś wsiądę, choć jak z cebra leje,
nie masz, nie masz nadzieje.
Ujął was z ubezpieczeń agent w swoje plany,
już wentylek spisany,
śrubeczki drobne wniwecz, hamulce szczękowe,
skarby Tadeuszowe.
Nie na takie przygody, nie na takie drogi
miał was jeździec ubogi
wyprowadzić, nie z takiego pieca
wam wyprawę obiecał.
Na naprawę mu szkoda było dać stóweczkę,
tylko ziemie bryłeczkę
zdjął ze szprychy. Niestetyż, więcej nie mógł pomóc,
boście kupą już złomu. 😥
😆 😆 😆
Gospodarz naprawde wrocil!
Warto bylo rozwalic dwa rowery za taki tren!
Jutro brykam (zamiast rysia, ktory bryka ostatnio dosc nieregularnie- to nie wymowka, rysiu, tylko obserwacja, ja cie rozumiem; deszcz i chlod nie produkuja slonecznych obserwacji) z siostra po torontanskich muzeach i jadlodajniach. W planie japonski lunch i grillowy amerykanski obiad. Zjedziemy do domeczku wieczorem. Maz tymczasem bedzie gral w lokalnym turnieju szachowym, a syn w pracy. Jutro jest technicznie dzien wolny od pracy: Civic Holiday. Toronto to taki mini Nowy York. Tak myslisz dopoki nie pobedziesz na Manhattanie. Nagle wszystko tam jest lepsze, opada szczeka i nic cie nie dziwi.
Dzisiejszy dzien uplynal nam na obcinaniu zywoplotu, plywaniu w basenie i objadaniu sie pasta con salsicia, ktora tymi recami zrobilam. Tzn sos, bo paste kupuje firmy Garofalo. Super.
Jutro jest rocznica okropnej rzezi dzieci i mlodziezy oraz Warszawiakow, Powstania Warszawskiego. Bywalam na Powazakch w ten dzien, zeby sobie poplakac.
O, Pies wrócił. 😀
Ja wszystkim co trzeba współczuję, smucę pożegnaniami, cieszę się powrotami, dziwuję światu.
Jeszcze mam dwa rowery w domu, co mam im zrobić, by dostać tren siedmiozgłoskowcem, rymami męskimi, silny w aliteracje, o długości nie mniej niż 250 wersów 👿 ?
PS W linku owym
https://picasaweb.google.com/tad46ster/Wlochy20110730?authuser=0&authkey=Gv1sRgCIvc94rX9sTNMQ&feat=directlink
doszło kilka zdjęć.
Tren! 😀
Tadeusz, piękne zdjęcia!
Dzisiaj ma byc bezdeszczowo. Kosiarka w ruch!
Z Tunezji (na świeżo) – http://www.stachurska.eu/?p=4038
Pana L. nie doczytalam do konca, cenie sobie swoje dobre samopoczucie i nie zamierzam go psowac cudza glupota. Czy to zdjecie obok to jest pan L? Jak tak, to zadna aborcja nikomu nie grozi – on jest wybitnie antykoncepcyjny!
Żaba mi podesłała 😯 http://www.youtube.com/watch?v=oJ4q7Lgyzio&NR=1
Dzień dobry 🙂
Wyspawszy się odrobinkę pospieszyłem skontrolować stan ogrodu. No, co tu dużo gadać… należy mi się od łapy Virtuti Wyrywali. I to jeszcze przed śniadaniem! 🙄
Trenów rowerowych nie dostaje się tak, o. To wymaga pewnego poświęcenia. Wprawdzie nie siebie, tylko rowerów, ale zawsze. Rymy męskie, aliteracje i inne środki artisticzne przydzielane są wedle starej, dobrej zasady – jak się da, to się zrobi. Rozliczenie może być, rzecz jasna, w pasztetówce. 😛
Wizerunek pana L. uświadamia, że antykoncepcja na zasadzie „szklanka wody zamiast” wcale nie musi być nadmiernym wyrzeczeniem. 😈
A w ogóle – chyba wreszcie pora na śniadanie. 😀
PiS Factor już tu leciał i swoje w związku z tym odśmiałem, ale dziś znalazłem jeszcze jedną bardzo ładną przeróbkę 😈
http://www.youtube.com/watch?v=H13AmCHEx3o&feature=related
Też wyrywam. Istna syzyfka 🙁 Albo za wolno wyrywam, albo one za szybko rosną 🙁
Oczywiście, że one za szybko rosną. Tak samo zresztą jak dzieci. Ledwo toto z pieluch wylizie, a już nam zaczyna złośliwie uświadamiać, w jakim tempie się starzejemy. 👿
Kontrola ogrodu przynosi dalsze, coraz bardziej zadowalające rezultaty. Cukinia, pomidory, ogórki, cebula, brzoskwinie, śliwki… W ogóle nie muszę iść na zakupy, żeby nie paść z głodu. 🙂
A wsio taki żal, że salceson na krzaku nie rośnie… 🙄
Eeee! co wy tam wiecie o wyrywaniu! 10 lat temu posadzilam malenka szalwie ( miala byc karlowata!) i od tamtej pory wyrywam i wyrywam… Sasiadki truskawki mnie napadly, przetrzebilam talatajstwo, ale jak przyjdzie lato – czeka mnie ostra walka. Palmy wydziubuje juz w wieku niemowlecym, jak tylko zobacze, ze gdzies rosnie. Dobrze, ze to nie baobaby 🙂
Tadeuszu,
Bobik to nie mechaniczny zajac.
To dab co rosnie wolno…
Ząb zupa dąb? 😯
Bobiku, dobrze ze dotarles w koncu do domu – po spotkaniu z Telemachem, po podrozniczych przygodach (kolejnosc wydarzen widac nie gra roli), nareszcie na wlasnej wysepce. Wyrywanie chwastow w porownaniu wypada calkiem niezle… A oprocz trenu po stracie rowerow, bardzo mi sie tez podobal blake’owsko-kolejkowy wiersz. 😀
Kroliku, tez zawsze jakos pierwszy sierpnia zauwazam w kalendarzu, niezaleznie od miejsca, w ktorym jestem. Wczoraj sobie pomyslalam znowu o tym jak pomnikowo-monumentalne i masowe rocznice (sztandary, wielu obchodzacych w papierowych czapkach specjalnie na te okazje, jak to podpatrzylam w zeszlym roku, spocone harcerki rozdajace potrzebujacym i niepotrzebujacym wode na Dlugiej), a nawet skadinad uprawnione spory na temat sensownosci tego nieszczescia, zupelnie sie rozchodza z reakcja tych, ktorzy akurat to konkretne zdarzenie historyczne maja w swoich historiach rodzinnych…
Ale w ogole sierpien bardzo lubie. To wlasciwie jeden z moich ulubionych miesiecy. I gwiazdy maja spadac w tym roku, jak zwykle, i jest tyle interesujacych rzeczy do zjedzenia, nawet jesli jeszcze nie wymyslono dotad pasztetowca (chyba tak nazwalabym drzewo, na ktorym rosnie pasztetowka). 😉
Też lubię sierpień – jeszcze wakacyjny, ale już z dyskretną jesienną nutką w podtekście. A sierpniowe jedzenie to już w ogóle… Smak własnych pomidorów, prosto z krzaka, wycisnął mi dziś łzy szczęścia z ócz. 🙂 Jutro mogę prawie bezzakupowo poratatujować (poratatuić?), pojutrze zaś pewnie wypróbuję królikową zupę z cukinii.
I nareszcie znalazłem w ogrodzie własnego, jadalnego grzyba! 😀 Mam nadzieję, że nie okaże się zdeklarowanym samotnikiem i przyprowadzi jakichś kumpli. 😉
Pasztetowca nie znaleziono, ale drzewo kiełbasiane to i owszem. Ma niesamowite kwiaty i do tego zapylane przez nietoperze 🙄 http://pl.wikipedia.org/wiki/Kigelia_afryka%C5%84ska
A sierpień to mój miesiąc urodzinowy i dlatego musi być z klimatami i smakami :D. Za 5 dni urlopowanie 😀 😀 😀
Dla jednych rocznica, czas refleksji, zadumy, dla innych okazja do zadymy politycznej.
20:33 Buczano na premiera, oklaskiwano Jarosława Kaczyńskiego
Irku, genetyczni patrioci tak mają.
Może ktoś im w genach poGMOrał?
nad terenami zielonymi lekka mgla wilgoci, znak lata? 🙂
brykam
optymistycznie siegam po wypasione, pozycja pod pache,
przez tereny zielone do S-Bahnu 😀
brykam fikam
http://www.kartkazpodrozy.eu/
fajny wpis
http://www.kommmach.com/wp-content/uploads/2011/07/C-wie-Zukunft.jpg
dla niemieckich 🙂
Dzień dobry 🙂 Lato w Germanii najwyraźniej czekało z występami aż ja przyjadę. Ale jak już zaczęło, to się rozkręca. Czyli cudnie jest. 😉
Za to w wiadomościach z kraju i świata mniej cudnie, co zresztą nie nowina. 😡 Ameryka niby uciekła spod noża bankructwa, ale cenę za to znowu zapłaci tzw. szary człowiek. W Syrii groza. W Rogu Afryki groza. U nas jak zwykle obrzydliwe przepychanki pod pretekstem uczczenia powstania Warszawskiego…
A do tego z samego rana poznałem kolejny powód, dla którego nie będę głosował na SLD: 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10046395,Wybory_2011__Sroda_o_listach_SLD__To_skandaliczne.html
a takie dziwadło
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10046422,Nie_beda_RASie_pluc_nam_w_twarz.html
w sumie nie wiem, czy dla śmichu czy dla strachu czy zamiast kawy 🙄
Znaczy, na szczeropolskim Śląsku nigdy żadnych Niemców nie było i RASie sobie ich wymyślili tak jak krakusy Smoka Wawelskiego? 😯
Ile razy mam powtarzać, że nie życzę sobie być „wszyscy” 👿 ?
Wszystkizm to nie jest koncert życzeń. To ciężki, zbiorowy obowiązek. 👿
Wrrrrrrrrr 👿
Gdy czytam coś takiego, jak to o RAS, to mogłabym ugryźć kawałek monitora ze złości. JK wypuścił swoje P(i)sy na Sląsku i te gryzą dalej!
Ale dzisiaj znalazłam też w porannej poczcie coś, co sprawiło, że spłakałam się ze śmiechu. Sklep Auchan wydaje reklamówkę z opisem towarów po śląsku. Nazwy są czasami tak zaskakujące, że przyprawiają o ataki śmiechu, np. fuzekle dlo fusbaloków, albo stołek rozkłódany ze srogim opiyradłem. Zobaczcie sami:
http://www.auchan.pl/download/Sklepy/Mikolow/11%20Gyburstag%20cz.1.pdf
A tutaj jeszcze raz Sroda: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,9979184,_Uwaga__Kaczynski_juz_na_drogach__FELIETON_SRODY_.html
Aaaa, Bobiku, witaj w domowych pieleszach!!! Julka jeszcze się cieszy, czy też już się z Twoją obecnością oswoiła?
Jakies dziwne imiona teraz dzieciom nadaja. Premier… hm…
Przeczytałam: „… już na dragach” 🙄
No to ja swoją listę zakupów już zrobiłem – mobilniok, glancmaszyna dlo auta, koło dlo dziecków, kryjda 3-D zestow z brylami, cajchynblok z papyndekla, 12 farbów w papiórzanym obpakowaniu, fyjderbiksa tuplowano, badki babske „mama size”, galoty trzi szćwierci i galoty bojówki chopske, fuzekle dlo bajtli z licyncjom, zandale i klaperlaćki dlo dziouch i synków, gewyrca Prymat Kucharek, płyny do czochtania sztofu, szekulady Wedel roztomajte zorty, aprikouza francusko luzym, kyjksy na woga, sznitka z mlycznom bajlagom, al wyndzony, biglosko ze szlagiym damfu oraz krzinka obrotowo z deklym.
A może przy okazji jeszcze sobie zafunduję połonczynie z Internecym. 😆