Dobre zakończenie
– Opowiedz mi bajkę – poprosił Bobik. – Tylko prawdziwą…
Labradorka westchęła ciężko. Bobik już nieraz dopominał się o prawdziwe bajki, ale najczęściej zakończenie jakoś mu nie pasowało. Trudno było powiedzieć, czy brało się to z nadmiernych oczekiwań, czy z młodzieńczej naiwności, niemniej jednak fakt był faktem – opowiedzenie bajki kończyło się na ogół tym, że rozczarowany szczeniak podwijał ogon, właził pod stół i dość długo nie dawał się spod niego wyciągnąć, albo odwrotnie, warczał i ruszał na poszukiwanie najlepszego obiektu do pogryzienia.
Normalnie, na co dzień, o realiach w zasadzie dało się z Bobikiem pogadać. Pienił się umiarkowanie i często dawał się przekonać, że ubogi duchem krawczyk niekoniecznie powinien pchać się na tron, a najbrzydsza z sióstr królewny do reklamy kremu przeciwzmarszczkowego. Ale kiedy przychodziło do bajek, Bobik wyszczerzał zęby i nie dał sobie odebrać nawet guzika. Tu reguły były ustalone. Źli i dobrzy, wysocy i niscy, rasowi i nierasowi – wszyscy mieli ustawić się po właściwych stronach. A na końcu zwyciężyć musiał zdrowy duch. Od tego nie było odstępstwa.
Labradorka była psosobą doświadczoną życiowo. Dobrze znała niebezpieczeństwa puentyzmu i nie zamierzała lekkomyślnie narażać się na szczeniacką krytykę. Zaczęła więc z wahaniem, przezornie nie zmierzając do końca:
– Dawno, dawno temu…
Bobik z politowaniem pokręcił głową.
– Że też zawsze dajesz się nabierać na ten sam numer – szczeknął niechętnie. – Dawno, dawno, a jak co do czego, to się okazuje, że wciąż jeszcze i bez zmian. Wymyśl jakiś lepszy początek, bo ten z góry jest skazany na złe zakończenie.
– Był sobie… – spróbowała jeszcze raz Labradorka.
– No nie! – rozzłościł się szczeniak. – To też się nie może dobrze skończyć. Bycie z zasady najeżone jest pułapkami i w ostatecznym efekcie przegrywa. Nie umiesz wykombinować czegoś takiego, żeby dobremu zakończeniu przynajmniej dać szansę?
– Chyba nie umiem – przyznała ze smutkiem Labradorka.
Bobik zeskoczył z fotela i w zakłopotaniu potarł nos. Wniosek, że najlepszym sposobem na uniknięcie złego końca jest niezaczynanie, pchał się zbyt natrętnie, żeby udało się go spławić jednym warknięciem. A z drugiej strony, całkowita rezygnacja z prawdziwych bajek też nie wydawała mu się optymalnym wyjściem. W końcu szczeniakowi dość trudno byłoby wyobrazić sobie życie bez chociaż odrobiny fantazji.
– Wiesz co? – zaproponował Labradorce.- Może ty mi po prostu opowiadaj same środki. Kiedy nie będę wiedział, jak się zaczęło i czym się skończy, uniknę stresu i rozczarowań. A prawdziwych bajek dzięki temu nie będziemy musieli wyrzucać na śmietnik historii.
Same środki, jak w ptasim mleczku …
Za siedmioma morzami, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami, za siedmioma pustyniami był mały domek z werandą. Na werandzie stał fotel bujany, a w tym fotelu siedział krasnoludek, i najpierw cichutko, a potem coraz głośniej mówił: k…a, jak stąd wszędzie daleko! 👿 🙄
To tylko tak dla wprawienia w nastrój 😉
Na laktacji ptaków to ja się nie znam, ale podejrzewam, że ten specjał dla mnie byłby tylko półśrodkiem. 😉
Prawdziwy środek jednak powinien zawierać coś z mięs. 😎
albo w czerstwej bułce, albo w kromce chleba…..
A w tej bajce jednak zakończenie wydaje się najlepsze:
http://www.redakcja.newsweek.pl/Tekst/Polityka-Polska/542941,Fotygowanie–ameryki.html
I nawet internetu ten krasnoludek nie miał? 😯
Zimne oko karpia w galarecie… – no, Antek jak żywy! 😆
Bobiku, jesli mieso dobre, to niewazne ze Skora nie tak bardzo 🙂
No tak, z zestawu skóra i kości zawsze wolałem kości… 🙂
In-medias-resy to chyba jakas nowa wersja leo-ni-dasow, w Twoim przypadku z miesnym srodkiem, Bobiku. 🙂 Mozna tez sie bawic w wiele poczatkow i wiele zakonczen, a nawet w wiele srodkow, co juz tez wyprobowano. A takze w puszczanie zajaczkow przez lustrzane watki. I w ten sposob prawdziwych bajek tez nie trzeba wyrzucac… 😉
Tadinho to skrót zdrobnienia. Słowo to coitado, nieszczęsny (to nie ma NIC wspólnego z coito, bo jedno czyta się koj-TA-do, a drugie ko-I-to), z tego zdrobnienie coitadinho, biedulinka, a dzieci to ciachają do tadinho (ta-DZI-nio), więc w połączeniu z dele/dela oznacza to biedniutki, biedniutka. I proszę to wstawiać młododziecięcym głosem w miejsce kropek i będziecie wiedzieli jak kiedyś słuchałem bajki o Kapturku w wykonaniu 8letniej dziewczynki na benefis jej siostrzyczki, w daleko daleko dalekobieżnym autobusie:
i wilk wtedy zjadł babcię … a po chwili wszedł tam Czerwony Kapturek … i wilk też ją zjadł … i wtedy przyszedł leśniczy … i zastrzelił wilka … NIE, wilk nie był tadzinio!
Szokująca wiadomość; w Rzymie zmarł abp Józef Życiński. Miał 62 lata.
😯
Właśnie przeczytałam 😯
Odszedł bardzo światły duchowny, niedoceniany przez KK.
Niejednokrotnie sie z nim zupełnie nie zgadzałam ale na tle naszego Episkopatu był absolutnie wyjatkowy. Miał intelektualna formację, co wśród polskich biskupów, rzecz rzadko spotykana i co moze wazniejsze intelektualna odwagę ( to juz zupelny ewenement!) Bardzo smutna wiadomośc, a dla polskiego koscioła ( a przez to i dla Polski, bo wpływ KK czy tam sie to podoba czy nie jest b. duzy) bardzo nie dobra!!
Musze sie taraz odłączyć od netu, bo mamy awarie neostrady.
Bobiku jestem w krakowskim domu!
Bardzo ciekawa rozmowa, pokazująca jak wielkiego formatu człowieka stracił KK w Polsce.
http://www.polityka.pl/kraj/rozmowy/1509676,1,jacek-zakowski-pyta-jozefa-zycinskiego.read
Tutaj rozmowa Jacka Zakowskiego z abp J. Zycinskim : abhttp://www.polityka.pl/kraj/rozmowy/1509676,1,jacek-zakowski-pyta-jozefa-zycinskiego.readp
o, widze, że się łajznęło, Mar-jo już wrzuciła
A tutaj jeszcze uzupełnienie: http://tygodnik2003-2007.onet.pl/2416,10812,1259145,tematy.html
Nisiu, ja się jeszcze nie rozliczyłam. Podaj namiary na fundację.
Smutne wieści z wieczora.
Co do końców to Foma miał kiedyś u mnie rację: http://studentkafilologii.wordpress.com/2010/06/13/bylo-jest-bedzie/#comment-269
Z początkami też w sumie jest tak samo 🙄
Jakby kto chciał jeszcze pomóc wspaniałej osobie (osoba tu: http://www.blondyniblondyna.blox.pl ) w zakupie maszynki, od której może zależeć jej życie, to może:
1) przekazać 1 %
– wtedy w PIT – w rubryce 305 – Nr KRS trzeba wpisać 0000270809 (nazwa fundacji niekonieczna, wystarcza ten numer)
W rubryce 307 – Cel szczegółowy – Kulus 695
W rubryce 309 jest miejsce na swoje dane kontaktowe, to fundacja przyśle podziękowanie (oraz zapewne newsletter…).
2) przekazać jakąś kwotę bezpośrednio
FUNDACJA AVALON – Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym
KRS: 0000270809
Konto: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP PARIBAS Fortis Polska S.A.
Przelewy zagraniczne:
International Bank Account Number
IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
SWIFT/BIC: PPAB PLPK
W tytule przelewu trzeba napisać: Magdalena Kulus 695
Bardzo bym chciała, żeby jej się udało z tą maszyną, a potem żeby jej się udawało jak najdłużej…
Życzymy Magdalenie jak najwięcej najlepszego, nie tylko finansowo. 🙂
A Igorowi odstępuję pół pasztetówki z mojego osobistego, tajnego zapasu. 😀
Do abp Życińskiego miałem różne zastrzeżenia, ale na tle innych hierarchów był rzeczywiście postacią dużego formatu. No i był jeszcze naprawdę zbyt młody, żeby umierać. Przykro od zwykłej, ludzkiej strony.
Sąsiadko, dziś się zgapiłem, ale jutro zadzwonię. 🙂
Dobranoc Wszystkim. 🙂 .
Wróciłam do codziennych spacerów. Po dzisiejszym mam 8 kilometrów w nogach.
Lisek,
poniewaz naczelnym Faktow i Mitow jest byly ksiadz, to na pewno wie o czym pisze i wie gdzie szukac. Nad wiarygodnosci, w co nie watpie ani przez chwile, czuwa sad inspirowany przez prawdziwych polakow, wiec nie moga sobie pozwolic na konfabulacje.
Cubalibre,
jaki krasnoludek? To byla krolewna, ze o zwierzakach nie wspomne. Ale internet mamy! 😀
Mój krasnoludek nie miał internetu 🙁 A jak miał, to na korbkę 🙄 Porządny internet miał kret za ósmą rzeką bez mostu. Kret miał dostęp do ruskiego światłowodu przy pewnym rurociągu, ale bezwstydnie nadużywał swojej pozycji, więc go wszystkie zwierzątka bojkotowały porozumiewając się telepatycznie. Też na korbkę. Przez to było dużo nieporozumień 🙄
O Magdzie i Igorze czytałam już w książce Nisi. Bardzo sympatyczna osoba, Igor fantastyczny pies.
Kiedyś uczestniczyłam w Bonn w sympozjum na temat terapii zwierzęcej, pokazano również film o szkoleniu właśnie tych psów (retriver) do pomocy niepełnosprawnym, fantastyczna rzecz. Szkoli się właśnie tę rasę, bo nie są agresywne. Dlatego Magda może zabierać tego psa do dzieci. Często też widzi się je w domach starców, gdzie terapia zwierzęca jest niezmiernie ważna i wreszcie zaczyna być zupełnie normalne, że w tych domach widzi się psy, koty, wszelakie ptactwo itd.
Nisiu, nie wiedziałam, że Magda mieszka w Tychach, to tylko parę kilometrów od mojego domu rodzinnego, w młodości zaliczyłam tam niejedną prywatkę, miałam tam też wielu przyjaciół
Niebawem wydamy Magdziny blog. Uważam, że to dobra idea.
Panno Koto – a może Ty wiesz, co to są hasiorki???
http://www.sasiedzi.art.pl/muzyka/1
Trzeba kliknąć.
Oni nie z Tych, tylko z tamtych, ale też ze Śląska. Sąsiedzi. Bardzo sympatyczne dzieciaki.
Próbowałem namówić lustrzane wątki do popuszczania zajączków, ale odmówiły, twierdząc, że w Roku Królika nie wypada zwracać się do konkurencji. 😉
No tak, Bobiku, caly czas problem z tymi krolikami/zajacami. Nawet Wittgenstein potrafil widywac w nich kaczki… 😉
A poza tym, takze bede miala Magde i Psa Igora w pamieci.
I inaczej, ale takze, bede miala w pamieci bp. Zycinskiego. Bardzo smutne, bo to jednak byl w miare normalny glos posrod wielu zupelnie innej kategorii. I tak po ludzku: life can turn on dime (amerykanskie powiedzenie, bo moneta 10-centowa jest najmniejsza z wszystkich)…
Ten kret miał nie tylko korbkę, ale cały podręczny warsztat dentystyczny. 😎
http://eur.i1.yimg.com/eur.yimg.com/ng/mo/emv/20071010/17/1941755070.jpg
Nie powiem, do czego tych narzędzi używał, ale małe śledztwa lubiał przeprowadzać osobiście 😎
Hasie = śmieci
Hasiorki = śmieciarki
Naszła mnie refleksja. Sięgnęłam pamięcią do czasu krótko po Okrągłym Stole, do pierwszych dyskusji o Konstytucji, konkordacie, ustawie antyaborcyjnej, kwestiach równouprawnienia … Zastanawiam się, czy śp. arcybiskup Życiński oraz na przykład biskup Pieronek, których każde wystąpienie medialne w tamtym czasie podnosiło rozsądnemu człowiekowi ciśnienie do niebezpiecznego poziomu, czy to oni nieco złagodzili swoje poglądy, czy my się przyzwyczailiśmy, czy na tle radiomaryjnego fanatyzmu wydają się tacy liberalni …
Vesper, może wszystkiego po troszę?
Pewnie bardziej to drugie, Vesper, ale tez zwykle nie da sie kogos tak zupelnie jednoznacznie podsumowac, zwlaszcza w swietle naglej smierci.
A mnie od kilku dni chodzi po glowie wiersz o srodku, tyle ze ciezkosci, ktory ostatnio mnie ujal, a dzis jakos szczegolnie pasuje:
The military Jeep was said
to have had a high center
of gravity, therefore
subject to tipping:
if you took a curve too fast
you might turn over.
A person with very short legs
has a low center of gravity
and will not tip over easily.
The ottoman likewise.
When a person is lying flat
he or she has the lowest center
of gravity possible, as does
a sheet of paper on a table.
People floating around
in outer space have little
or no center of gravity
because there’s not enough gravity
to have a center.
Gravidanza is the Italian word
for pregnancy, which sounds
more serious than the English word
and may remind us of sentences such as
„The situation is very grave.”
Every situation has gravity,
it’s a question of how much.
People too have gravity—
of manner, of morals, and of body.
It is good to have gravity
but not too much of it:
like a bag of cement,
you might not be able to move
around or make ethical distinctions.
But with too little of it
you are flighty, your feet
hardly touch the ground.
Though cement and flightiness
have their charms,
it’s better to find
your center of gravity
and have it be the place
you radiate out from.
Once I lay in bed ill, unable to move,
but in my head
I was flying and bouncing around.
But illness has no charm
and when it becomes very grave
your gravity edges toward
the most perfect center of gravity ever.
(Ron Padgett, The Center of Gravity)
Też myślę, że wszystkiego po trochu.
Moniko, jakie to trafne …
Nisiu, zgadza się, hasiok to śmietnik, ale w tej piosence hasiorki mają trochę inne znaczenie, to kobiety, które zbierają węgiel na hałdzie, a ten węgiel z hałdy to kopalniane „śmieci”.
Rozumiem, zaskoczenie niemiłe, ale będę go pamiętał nie tylko z tego ugładzonego (przez dziennikarza) wywiadu, ale i z aktu zaślubiania dziewicy z Jezusem. Oczywiście, tak małżonkowie jak i kapłan mieli do obrządku pełne prawo, nic tam nielegalnego nie było, ale to pokazuje jak bardzo ten człowiek nauki w oddalonym (o parę stuleci) od mojego świecie żył. Więc dla mnie różnice z Rydzykiem nie w barwie, a w odcieniach. Niestety, jaki by tam odcień nie był, ten sam upór,
że z wnętrza instytucji mogli dyktować zewnętrznemu światu normy postępowania.
Tez mysle, ze byl taki sam jak inni, moze nieco sprytniejszy i latwiej mu sie lawirowalo stwarzajac pozory.
Moze ktos sie wybierze?
http://marszniemilczenia.wordpress.com/
siedzialem, sledzilem, niewyspany 🙂
co zrobi Kair? zobaczymy
brykam 🙂
powoli w dzien, do pozycji…
brykam fikam 😀
Witam,
deszczowo, ciemno, smętnawo za oknem 🙁
a w serce? się zobaczy 😉
Ludzi odchodzących żal.
Niestety nie potrafiłam i nadal nie potrafię sie zachwycać Życińskim. Naukowców obowiązują pewne standardy. Tak jak szewców, krawców, dziennikarzy, etc.. Życiński starał się ich przestrzegać. A reszta …
Nie odczuwam osobistego żalu po jego odejściu.
Nie spostrzegam jego odejścia w kategoriach straty dla KK.
Myślę, że stanowił coś w rodzaju „papierów uwierzytelniających” KK, a zarazem rodzaj usprawiedliwienia dla własnego konformizmu dla niektórych środowisk liberalnych i inteligenckich.
Żal mi jego odejścia tak, jak żal każdego zbyt wcześnie zakończonego życia.
Jeszcze w temacie baśni. W Magazynie Literackim, dodatku do Tygodnika Powszechnego z ubiegłego tygodnia, sporo ciekawych tekstów na temat baśni.
W tym tygodniu, również TP, niepowtarzalny, wybitny teolog, ksiądz profesor Wacław Hryniewicz Leczenie nadzieją.
Polecam.
Nisiu,
na kiedy przewidujecie wydanie blogu pani Magdy?
Ot, mała rzecz, a cieszy:
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/rektor-nakazuje-pielgrzymke-do-smolenska,1,4171207,wiadomosc.html
Czy można się w tej sytuacji dziwić wydawnictwu, którego byt uzależniony jest w dużej mierze od zleceń wiadomej instytucji?
„Tylko koni żal… ” 😉
Aaa, jeszcze z osobistego „frontu”.
Ostatecznie nie uległam wczoraj szantażowi 👿
Czas nadstawić d …, trzymajcie kciuki 😉
A teraz oddalam się w kierunku kolejnego desantu żab 😯
Miłego dnia 🙂
Dzień dobry 🙂 Deszczowo, ciemnawo, smętnie ma dziś chyba dość duży zasięg. Do mnie też dopełzło. 🙄
W serce w takie dni wolę zbyt głęboko nie patrzać, bo mogłoby się okazać, że mój teoretyczny niespożyty optymizm w praktyce jest meteopatą i ma wahnięcia. 😉
O przymusowej uczelnianej pielgrzymce do Smoleńska też na razie wolę nie myśleć, bo bez żadnego wahania miałbym zepsute śniadanie. Bardzo niewygodnie się je zgrzytając równocześnie zębami. 🙄
Jak się poczyta wiadomości, to zawsze coś radosnego się wykopie. 😈 Jakie to na przykład przyjemne, że były minister zdrowia, z zawodu lekarz, choć ministrem już od dawna nie jest, dalej dba o zdrowie całego narodu, nie tylko swoich pacjentów. Pan Łapiński opowiada mianowicie w telewizji o metodach leczenia, których w okresie ministrowania wprawdzie nie udało mu się wprowadzić do powszechnego (a może i wyłącznego) użytku, ale gdyby mu dać więcej czasu, na pewno by to zrobił:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9088257,Czy_Lapinski_moze_leczyc_jemiola_.html
Trochę byłem zawiedziony, że nie było jeszcze odcinka o Kaszpirowskim, ale można mieć graniczącą z pewnością nadzieję, że kiedyś nastąpi. 🙄
„wykopane”:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nieprzyjemny-atak-na-wydawce-zlotych-zniw,1,4171275,wiadomosc.html
Komentując przeprosiny dyrektor Skóry z wydawnictwa Znak, Gablankowski stwierdził, że mówiła ona w swoim imieniu… 😯
Ja już chyba za długo żyję wśród zachodnich ciemniaków i przestałem najprostsze rzeczy rozumieć. 😳 Nabrałem tutaj takiego idiotycznego przekonania, że jeżeli któryś z pracowników jakiejkolwiek dużej firmy publicznie, w środkach masowego przekazu, wygłosiłby swoją prywatną opinię, niezbyt podstawną, a mocno tęże firmę dyskredytującą, to nie musiałby długo czekać ani na wypowiedzenie, ani na również medialne, publiczne zmiażdżenie.
W tym zacofanym kraju, w którym ja żyję, prywatnie to pani dyrektor może sobie wygłaszać opinie w małżeńskim łożu, ewentualnie na kawce z zaufanymi psiapsiółkami, ale już nawet u fryzjera powinna uważać, co mówi o pracodawcy. Bo jak jej udowodnią, że zaszkodziła wizerunkowi firmy (a np. w moich oczach zaszkodziła i to bardzo), to ją adwokaci puszczą z torbami. No, chyba że ujawnia jakieś dziejące się w firmie nieprawidłowości – wtedy może zawiadomić prokuraturę i poprosić o ochronę. Ale to raczej nie był ten przypadek. 😉
Widać, że dopiero od niedawna ta Unia Europejska od Polaków się zaczęła uczyć i dużo jeszcze pracy przed nią. 🙄
Od dawna Ci to mówię, że w tej Germanii, to całkiem na psy zejdziesz 😉
a może pani S. czeka na propozycje z innych wydawnictw i w ten sposób podrasowała sobie cv? 🙄
Foma, to może być faktycznie jakieś wytłumaczenie. Jak pani S. do GP albo ND się wybiera, to ma już gotową kartę męczeńską. Mimo jej widocznego obrzydzenia i objawów alergii, serwowano jej potrawkę z Grossa w każdej przerwie śniadaniowej. Brrrr….
Bobiku, pan Łapiński wpisuje sie dla mnie jasno w cykl ludzi stulecia. Jest tam już pani Fotyga i pan Macierewicz. Schemat: w rządzie byłem od x, a teraz wpuszczę do x takie banialuki, że x mnie popamięta jeszcze po stuleciu.
Naukowa pielgrzymka do Smoleńska? W gruncie rzeczy doskonałe mementum debilori: a tak niedawno jeszcze na pozycji rektora był zupełnie normalny i inteligentny człowiek.
Chyba przychodzi godzina, by ukrywać, że stamtąd mam papierki. Będę mówił, że mnie kształcono na uniwersytecie im. B.Bieruta.
„Znałem go osobiście, to wielka strata dla Kościoła przede wszystkim. Chociaż w Kościele arcybiskup miał oczywiście swoich przyjaciół i admiratorów, ale też miał zapiekłych wrogów, co – przypuszczam – częściowo przyczyniło się też do jego przedwczesnej śmierci, ponieważ był człowiekiem kochającym Kościół, lojalnym wobec Kościoła, służącym Kościołowi, tymczasem najostrzejsze ataki przeciwko niemu szły właśnie z wewnątrz Kościoła” – ocenia Adam Szostkiewicz.
Stworzenie cyklu Ludzi Stulecia dla takich osób jak Macierewicz, Fotyga czy Łapiński bardzo popieram. Tylko może umówmy się od razu, które to będzie stulecie. Myślicie, że XVII by im pasowało, czy to jednak już za blisko oświeceniowego smrodku?
Może lepiej w XII przesunąć ❓
Zwierzaku (23:20) dzieki, wczytam sie.
Cubalibre (23:40) 🙂 🙂 🙂
Co do pana Łapińskiego, jego przepisy na bezsennosc jak najbardziej warte wyprobowania. Co do reszty, medice cura te ipsum 😀
W takich słowach Prawdziwi Chrześcijanie ubolewają nad śmiercią kapłana:
z góry oświadczam, iż wybaczam donosicielowi o pseudonimie Folozof, ale nie zamierzam celebrować jego zgonu – są Ważniejsze Rzeczy…
Akt wybaczenia komentator miał za tak istotny, że umieścił go w (co najmniej) dwóch miejscach. Podam tylko jedno (you know why) bo tam jest też zupełnie niewiarogodny komentarz wierzącego w Bozię chrześcijanina materek247:
http://niepoprawni.pl/blog/3095/abp-zycinski-nie-zyje
Czy już ogłoszono wysokość nagród za dowód, że kapłan zmarł w czasie spotkania z jakąś panią? Myślę, że po prawicy niejeden by zań oddał nawet teorię o gmle i drugim prawdziwym zabójczym samolocie.
Andsolu (01:10) Czy slub dziewicy z Jezusem nie jest elementem kazdego wstapienia kobiety do zakonu?
Na oddawaniu się kobiet zakonom nie znam się, ale owe zaślubiny, o których mówiłem, to było publiczna ceremonia, z wyciszeniem i klauzurą nic nie mająca wspólnego.
Nie rozumiem, czemu andsol zacytował tylko fragment wypowiedzi Prawdziwego Chrześcijanina. Cały komentarz powinni się cytować, bo niemal każde jego słowo u myślącego człowieka wywołuje wstrząs moralny i intelektualny. 🙄
Zerknąłem z nieopanowanej ciekawości w drugie miejsce, gdzie produkuje się PCH i tam mi dopiero gały wywaliło 😯
http://sosenkowski.nowyekran.pl/post/2208,zniwa-grossa
Teraz nareszcie wiem, że to przez Grossa mój kumpel dostał nosówki, a mnie ostatnio trzy najgorsze kołtuny ostrzyżono bez litości. 👿
Piekne. Bobiku, w logo strony o Prawdziwym Polaku zadzganym przez Holendra (nie mojego na szczescie) jest pare symboli nalozonych na siebie, widze krzyz i serce ale co to jest to zolte pod spodem?
To żółte to chyba przyczajony tygrys, ukryty smok w postaci kotwicy, o ile mnie moje wciąż jeszcze wywalone gały nie mylą.
Oczywiście logo nie jest kompletne. Brak symbolicznego stosu dla wszystkich niechrześcijan i nieprawdziwych chrześcijan jest przykrym niedopatrzeniem. Ale myślę, że autor wkrótce postara się to naprawić.
Czerwony jest czerw, żółta jest żółć. A w ogóle spotkania poranne z postaciami z siódmego wymiaru dziś zawdzięczam Michałowi, który takie coś mi zaserwował na przedśniadanie:
A propos Życińskiego, piękne, gównem, insynuacją i żółcią namalowane epitafium, jak tylko prawica potrafi.
Jakoś dziwnie nie żałuję, że ja te danka zacząłem konsumować dopiero po śniadaniu… 🙄
Dzięki za hasiorki, Panno Koto, Cubalibre.
Pozazdrościłem Prawdziwym Polakom. Oni mają tyle wspaniałych pieśni, którymi mogą wzmacniać swój długi marsz, a u nas, nieprawdziwych, posucha. Napisałem więc tekst bohaterskiej pieśni nieprawdziwych Polaków, żeby wzmocnić ducha i inne części. Wprawdzie nie mam jeszcze melodii, ale z czasem może i to się dokombinuje. 😉
Refren szczególnie Jotce może się dziś przydać. 😈
Patrząc w lustro widzę cynicznego gracza,
co w światowym spisku z rana palce macza,
zaś wieczorem katolikom robi wbrew
i z dziateczek ich wysysa polską krew.
Na zakusach obrzydliwych czas mi płynie,
ciągle patrzę, gdzie podłożyć lewą świnię,
więc prawdziwy wie mieszczanin oraz chłop –
za działania te należy mi się kop.
Refren:
Kiedy gęba zakazana choć koszerna,
gdy nieprawdziwości w ślepiach płonie błysk,
niechaj chroni mnie pancerna sempiterna,
by na ciosy ją nadstawiać, a nie pysk.
Towarzystwo też mam równie diabła warte,
wciąż zajęte podgryzaniem orła ćwiartek,
bo gdy świeci gołą kością biedny ptak,
to dopiero tym narodu zdrajcom w smak.
Gdy to wszystko ładnie się zreasumuje,
to aż dziw, że ziemia nosi takie szuje,
lecz czy można choć przez chwilę dziwić się,
że Prawdziwy Polak chciałby im dać w de?
Refren (wesoło i z uniesieniem):
Gdy ci obelg towarzyszy rzeka wierna,
gdyś sprzedawczyk, Judasz, komuch i nie nasz,
niechaj chroni cię pancerna sempiterna,
byś dostawał w nią – i mógł ocalić twarz.
Pancerna sempiterna… lawli…
Sempiternus sempiterna 😆
Sempiternus sempiterna hymnus ❓
❗ 😆
Wy tu siedzicie obojętnie na swoich sempiternach, a tymczasem Dziwisz uratował Kubicę!
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9091534,Relikwie_Jana_Pawla_II_dla_Kubicy__Kropla_krwi.html
Teraz już wiadomo, że Kubica nie ma prawa nie wyzdrowieć. Tylko musi to zrobić migiem, żeby jeszcze przed beatyfikacją można było zaliczyć kolejny cud. 🙄
No tak, kazdy daje to, co dla niego ma jakies znaczenie, wiec kard. Dziwisz akurat rozdaje fiolki z krwia JPII. Myslenie magiczne, jak najbardziej. Ja osobiscie wole raczej magiczne wersje bezkrwawe, takie jak np. zbiorowe trzymanie za kogos kciukow, albo zakladanie przynoszacego szczescie krawata (wyszla nie tak dawno bardzo dobra ksiazka o tym, jak nawet w XXI wieku nadal myslimy calkiem sporo magicznie, i dlaczego tak sie dzieje).
Czytanie Prawdziwych Polakow sobie jednak odpuscilam, bo u mnie pora okolosniadaniowa, a poza tym, poza fascynujacymi dla oddanych sprawie badaczy szczegolami, read them once, read them all…
Bardzo zabawny wiersz, Bobiku, o p i nie-p (prawdziwych Polakach i nieprawdziwych). 😀
U mnie zaczyna sie juz teraz jak najbardziej zasluzony weekend, wiec postanowilam, ze nic, absolutnie nic nie moze mi go zepsuc (choc jednoczesnie jak Rys czujnie sledze sytuacje w Egipcie, magicznie trzymam kciuki za demokracje). Na razie slonce wspolpracuje, a opady sniegu wyjatkowo nie sa zapowiadane. 🙂
No własnie. Jutro Kubica wyskoczy z łóżka, wycałuje wszystkie pielęgniarki i zatańczy kozaka z przytupem. Umyślny ksiądz dostarczy Watykanowi nagranie i będziemy mieli od razu kanonizację. Co tam jakaś beatyfikacja. To za mało wszak!
Swoją drogą – nie wydaje Wam się to jakieś chore? Jak oni tę krew przelewali, za przeproszeniem, z fiolki macierzystej? Zakraplaczem? To teraz i zakraplacz może robić za relikwię, bo przecież chyba go nie umyli! A tak w ogóle to ona im jeszcze nie zakrzepła ta krew?
Wszystko razem – makabrioza jakaś.
Jak zaczniemy się wdawać w szczegóły relikwiarskie, to niezepsucie Monice weekendu może się stać dość problematyczne. 🙄
Wysuszona kosteczka sprzed 1000 lat już nie działa nadmiernie na wyobraźnię. Ale relikwia świeżutka, że tak powiem, jeszcze ciepła… No, ma się od czego ta wyobraźnia rozbuchać. 😯
A pamiętacie taki horror „Wampir z Feratu”? Normalnie czeski film 🙄
Nisiu, Bój się Pana B.! Kozaka z przytupem? A polonez albo biały mazur, to gdzie?
Tylko z polonezem lub innym polskim tańcem,
szybko przestaniesz byc połamańcem!!!! 😀
Nie przejmuj sie, Bobiku, mozesz sie spokojnie w techniczne relikwiarskie szczegoly wdawac, jak najbardziej. To raczej moje wewnetrzne postanowienie, polaczone takze z tym, ze pewien wyczekiwany i lekko opozniony samolot wyladowal wlasnie w Bostonie. Ale odmawiam dzisiaj czytania Prawdziwych Polakow, tylko przesmiewki z nich… 🙂
Trochę śliny pijawki i już nie zakrzepnie 😎
Jest jeszcze więcej substancji przeciwzakrzepowych i konserwantów… A święta krew na pewno już jest rozcieńczona homeopatycznie, chyba że tych fiolek jest więcej 🙄
Bobik,
– czy przez obronę Grossa można zostać bez grosza ?
– czy Gross jest wart grosz czy coś więcej?
– czy dusza, która nie stanie przy Grossie jest grosza warta?
– czy dla takiej duszy należy podać łapę, czy rzec: idź do czarta?
Kubica dostał też fragment papieskiej szaty. O ile krew jest relikwią I stopnia, to jaka jest hierarchia szat? Bielizna osobista nieprana, prana, odzież wierzchnia…
Posiadam obrazek MBC z naklejonym fragmentem welonu potartego o Swięty Obraz 😎 Na razie nieużywany. Czy podziała na cokolwiek? 🙄
Cubalibre, ale ta pijawke to by chyba trzeba w trakcie, a nie ex post.. Nalezy rozwazyc mozliwosc ze Ojcowie Watykanscy zawczasu przygotowuja wlasne relikwie 🙄
Żeby zostać bez grosza trzeba by najpierw ten grosz mieć, a ja, niestety, groszem nie śmierdzę, więc chyba w tej kwestii jestem mało kompetentny. 🙁
No, już gdzie jak gdzie, ale w KK chyba pijawek nie brakuje? 😛
Orzel bialy nie za tlusty –
zdrowe danie, mozna brac!
bo Zyd cwany w pewnym wieku
o serduszko musi dbac.
Nie-prawego ja Polaka,
na wyzerke wezwe tu,
popijemy sobie razem,
w moralny go zepchnę dół 😈
Ramie w ramie, żujac udko,
obmyslimy spiskow sześć…
Lecz niestety niekoszerny
sprytny bialy orzel jest 🙁
Bobiku, Ty się jeszcze Dziwisz? 🙂
Dziwisz, nie Dziwisz, ale zdrowej Ku..wicy chyba mam prawo dostać? 😎
Mubarak podal sie do dymisji.
Nigdy wariatkowa nie odwiedziłem, ale ono do mnie dotarło.
Kubicy powinni zrobić transfuzję tej kropli, cały futerałem supermana się pokryje a na czółku wyhaftowane mieć będzie insygnia nam, Prawdziwym Polakom, tak drogie.
A u nameste nieprzeciętne językowe uwagi o Michniku elegię na wiadomą śmierć toczącego – że mi się takie lektury z Lingua Tertii Imperii zbiegają – linki nie dam, bo mam jedną, a nameste + retoryczne nadużycie wpis odnajdzie. A linkę użyć chcę do reprodukcji tam użytej, o tym jak pan Życiński pedałów czyli homoseksualistów leczył. Co niech mu na drugim i pierwszym świecie nie będzie zapomniane.
Bobiku, szczeniaczki tego nie dostają!
Mar-Jo, mogę się zgodzić na krakowiaka. Z hołubcamy.
Czy Ty jeszcze tu jesteś? Bo mi się wszystko miesza przez tę cholerną pracę tfurczą.
tak! lisku, Mubarak zrezygnowal, co teraz w innych krajach arabskich?
to co pokauzja w TV przypomina mi rok 80 pod szczecinska stocznia
a kierowcy szybkich aut, pana Kubicy, to mi zal, dostal krew w plynie i uwazac musi coby nie wyschlo, bo wyschnieta relikwia nic nie warta
Rysiu, czyżbyśmy latali w tym samym czasie pod tę samą stocznię?
wracam do obserwacji 🙂
oczywiscie Nisiu, caly „uczciwy” szczecin byl tam (ja latalem juz w `70)
Andsolu (18:00) pozwol ze Cie pociesze. Pare lat temu u nas pewien minister z ramienia partii ortodoksyjnej sefaradyjskiej (ktory z reszta w mlodosci i przed nawroceniem byl modelem (masc. od modelki?)) oswiadczyl ze przez homoseksualistow robia sie trzesienia ziemi. Wiec w porownaniu zmarly byl chyba b. oswiecony…
Przypominając sobie naszą radość w swoim czasie, cieszę się z Egipcjanami. Ale jak pomyślę o tym, co się porobiło potem, to trochę mi mniej entuzjastycznie.
No, ale zwycięstwo upaja, więc nie ma co w tym momencie operować racjonaliami. Co będę Egiptowi żałował tej chwili radości. 🙂
Andsolu, nie znałam wszystkich wypowiedzi biskupa Ż., dzięki za link!
Nisiu, ja jestem Tutaj, choc powinnam byc Tam. Plany, z przyczyn obiektywnych ,nieco zmienione.
Rysiu, Nisiu, też pod tą bramą w 80-tym byłam….
Rysiu, Mar-jo, tośmy razem kombatanci… w 70-tym kule mi gwizdały koło głowy wedle KW i milicyjnej komendy… Pod stocznię też biegałam. I byłam na tym słynnym spotkaniu, kiedy Gierek mówił „pomożecie” i dzielił się chlebem…
Zakładamy jaki ZBOWiD?
Mar-Jo, bo w niedzielę koncercik fajny w radiu, szantowo-folkowy, Mechanicy Shanty, świetny zespół – wybierzesz się?
Szczecin chce tu mieć ZBOWiD-a?
Niech zakłada, to się przyda!
Myślę zwłaszcza o tych wątkach:
budżet, lokal, tel., pieczątka… 😈
http://www.youtube.com/watch?v=bjTQwiRScVo
fajne lisku 🙂
Nisiu,
bardzo dziękuję, ale w niedzielę najbliższą nie dam rady!
ZBAWID jakiś mnie bardziej by się przydał. 😀
A pamiętasz z 70 r.”ogłoszenie”: „sprzedam dom z dobrze wypalonej cegły”?
Nisiu, zamieściłam Twój apel u siebie. I podam dalej.
Andsol, dziękuję za link do Życińskiego.
wspomnienia z `70
malo pamietam z napietej atmosfery grudnia70, mlodosc
17 XII w czasie lekcji uslyszelismy strzaly, krzyki, rzucilismy sie do okien i widzielismy jak Milicja Obywatelska rozpedza palkami i gazem lzawiacym (wystrzeliwamym z takiej armatki na laziku)
robotnikow, uciekajacy probowali ukryc sie w budynku szkoly jednak drzwi szybko zamknieto, bylo to skrzyzowanie Mazurskiej iSwierczewskiego przy Szkole Podstawowej 62, robotnicy szli w kierunku placu Grunwaldzkiego
lekcje zawieszono a ja z kolegami z podworka pobieglismy pod budynek KW PZPR (juz wypalony), przeslismy pod KW MO,
tlum stara sie stojaca przed budynkiem szalupa ratunkowa rozbic drzwi i dostac sie do srodka, padaja strzaly
uciekam do domu
przez dwa dni szaleja i rozbijaja co mozna (Delikatesy, PEWEX)
w nocy (17 lub 18) budze sie slyszac halas, Swierczewskiego jada czolgi, mama placze w kuchni
lekcje zawieszone, chodzimy pod stocznie z chlebem i oranzada,
zimno ale energetycznie, historia na zywo
reszta w podrecznikach 🙂
na przyjecie do ZBOWiDu wystarczy 😀
file:///Users/rys/Library/Mail%20Downloads/17716756.jpg
dostalem tych lobuziakow poczta mailowa 🙂
nici 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=tD651uQqV2k
moze to wyjdzie 🙂
Rysiu, wątek „uciekam do domu” też mam w życiorysie. 😀
A mówiąc dokładnie:”uciekam do domu płacząc”.
Działanie gazów łzawiących jeszcze długo odczuwałam.
Tereso, wielkie dzięki. Dziewczyna jest warta przyjaźni.
Mar-Jo, szkoda! Jakbyś się namyśliła, to po prostu przyjdź przed 17.00 do radia.
Nisiu,
jest ruch 🙂 Np 5 osób z Facebooka, w tym i deklaracja pomocy @ Wodnik53 (blogi polit. POLITYKI)
Cudnie, kurczę blade, cudnie!!!
😀 , Nisiu.
„Szeptem do mnie mów” jest już na stronie Tygodnika Powszechnego.
TP nie godzi się na noszenie linków z jego strony. Jotka przyniosła zajawkę z Onetu 🙂
Podobno medalion z papieską relikwią dla Kubicy wykuto z fragmentu wiadomego Tupolewa 😎
No ja nie wiem? Czy ta sztuczna gmła nie zostawiła jakichś wrednych i niewykrywalnych śladów na kadłubie wiadomego Tupolewa?
Życie rajdowca zawsze było ryzykowne 🙄
Udało mi się wreszcie dodzwonić do Heleny. Strasznie jest zajęta, nie tylko życiem rodzinnym, ale i różnymi nieoczekiwanymi formalnościami, które koniecznie trzeba pozałatwiać, a na dodatek nie ma w ogóle dostępu do internetu (może będzie mieć w przyszłym tygodniu, ale nie na pewno).
Prosiła, żeby pozdrowić i ucałować Wszystkich, więc czujcie się ucałowani. 🙂
Taki wyjazd ciezko pracujacy, jak z tego wynika. I ucalowania w druga strone, przy okazji nastepnej rozmowy. 🙂
A ja uslyszalam od meza historie, jakiej byl naocznym swiadkiem w tym opoznionym samolocie, i jest ona na tyle niezwykla i jakos budujaca, ze ja podaje dalej. Otoz na pol godziny przed wyladowaniem samolotu, jakis mlody czlowiek, siedzacy o pare rzedow dalej, nagle stracil przytomnosc. Stewardessy zapytaly sie, czy na pokladzie leci lekarz lub paramedic (to wysoce wykwalifikowany pielegniarz, specjalizujacy sie w pierwszej pomocy). Okazalo sie ze byly dwie lekarki i jeden paramedic. Natychmiast podeszli do chorego, i okazalo sie, ze ten juz nie oddycha i jest calkiem siny. Szybko zaczeli wspolnie pracowac – trojka zupelnie nieznajacych sie ludzi. Najpierw podali mu tlen, i co prawda zaczal oddychac, ale okazalo sie, ze z kolei niebezpiecznie mu spada cisnienie. Wtedy, pomimo bardzo ubozuchno wyposazonego zestawu pierwszej pomocy, zalozyli mu kroplowke z plynem fizjologicznym (paramedic szybko, ale spokojnie i ze skutkiem szukal odpowiednio cienkiej igly, a do podwiazania zyly posluzyli sie rozciagnieta gumowa rekawiczka), i udalo im sie go ustabilizowac. To wszystko na rzadku lotniczych, scisnietych krzesel… A caly samolot pasazerow wstrzymal oddech i tylko trzymal kciuki. Przy ladowaniu mlody czlowiek juz przytomnie odpowiadal na zadawane pytania. A pasazerowie przy wychodzeniu z samolotu mowili przypadkowemu zespolowi medycznemu „well done” i „good job”, choc to pewnie zawsze nieadekwatne formulki do tego, co sie zdarzylo, i co sie moglo zdarzyc… Zwykle takie sceny oglada sie tylko w filmach, ale jak sie okazuje, zdarzaja sie i w zyciu.
budujace, Moniko 🙂
sobotnie brykanie
przesiedzialem przed TV ogladajac Kair „live” i sluchajac komentarzy, tez budujace 🙂
do gazety i herbaty parujacej
brykam fikam 😀
Dzień dobry 🙂 Tak się zrobiło budująco, że chyba i ja zbuduję sobie jakieś śniadanie. 😀
Co prawda nie byłem jeszcze na targu i lodówka dość pusta… No, trudno, będę musiał zadowolić się jakimiś resztkami łososia. 😉
to może jakieś klocki wypożyczyć z pobliskiego przedszkola w drodze na targ? 🙄
W sobotę? 😯 Kto by tam chodził do przedszkola w sobotę… 🙄
Poza tym klocki to budulec tradycyjny, a ja chcę być nowatorem. Domy z łososia i twarożku. Szkoły z boczku. Mosty ze szparagów i peperoni. Fontanna z kalafiora tryskającego czerwonym winem (b. dobra na obchody świąt narodowych). To jest budownictwo przyszłości!
Witam,
czeka mnie nieprzyjemne zadanie znalezienia nowego mieszkania do wynajęcia. Jeśli ktoś słyszal o kimś chętnym wynająć kawalerkę do 1000 zl/m-c w Betoniarni, to proszę o kontakt.
Leniwa, niepracująca sobota. Herbata i seriale. 😀
Uuu, niestety, Warszawa to nie mój teren. 🙁
Przeniosłabyś się do Krakowa, Alienor, to mógłbym za czymś powęszyć. 😉
Dzień dobry. Słońce dziś budujące, wiadomości tak sobie. Jak wojskowa junta grzecznie odda władzę wybranym w demokratycznych wyborach przedstawicielom i jak ci przedstawiciele nie okażą się zajadłymi islamistami, to wtedy dopiero będzie budująco. Na razie pozostaje wstrzymać oddech i wziąć entuzjazm na smycz.
Za chwilę wyprawa na zeszłorocznie zielone łąki z kilogramem marchewki dla koni.
Dzień dobry.
Zaczęłam czytac niemieckie strony i trochę mnie
wnerwiło…” Parlament für Gedenktag an Vertreibungen am 5. August „. A gdy zaczęłam wczytywac się w dokument o nazwie
die «Charta der deutschen Heimatvertriebenen» i kto ten dokument w 1950 r podpisywał… 😯
Nawet jeżeli te wybory rzeczywiście się odbędą, islamiści nie są jedynym niebezpieczeństwem. Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało paternalistycznie, ale w krajach Południa ogromnym problemem jest brak demokratycznych tradycji i przyzwyczajenie do systemów politycznych opierających się na ksobności i śwagrostwie. Ksobność bierze się stąd, że wszelkie polityczne stanowiska były tam bardzo niepewne i trzeba było się zdążyć nachapać, zanim się poleciało. A śwagrostwo wynika z bardzo silnych więzi klanowych. Na Południu zawsze obowiązywała zasada, że jak ktoś dochrapał się dobrego stanowiska, to był zobowiązany zapewnić korzyści z tego całemu swojemu klanowi. I nawet politycy zaczynający działalność z jak najlepszymi, demokratycznymi intencjami, zwykle dawali się temu systemowi wsysać, bo w końcu też w nim wyrośli i nie był im całkiem obcy.
A ksobność i śwagrostwo mają zawsze dalsze, bardzo poważne konsekwencje (np. trzeba wziąć ostro za pysk wszystkich, którzy nie są swoi, bo inaczej zaraz zaczną podskakiwać). Dlatego, choć jak najlepiej tym ludziom żądającym demokracji życzę, moje nadzieje są, nazwijmy to, stonowane.
Próbuję dojść do siebie, ale ciągle mam daleko. Doczytuję kawałkami. Wszystkim 🙂
No, właśnie miałem światu zrobić kosmiczną awanturę, że gdzieś ukrył przed nami Haneczkę i okazuje się, że sama myśl wystarczyła. Wystraszył się i zwrócił. 🙂
Kciuki, Haneczko, za całkowite dojście. 🙂
Mar-Jo, ja na razie sam nie bardzo wiem, co mam myśleć o tym 5 Auguście. Nie powiem, żeby mi się to całkiem podobało, bo węszę za tym pewną nienajlepszą tendencję polityczną, która może jeszcze przybrać na sile. Ale z drugiej strony zastanawiam się, czy nie jestem po wschodnioeuropejsku przewrażliwiony? No i tak się w gruncie rzeczy kręcę za ogonem, do niczego konkretnego nie dochodząc.
Bobiku, niektorzy ekonomisci i politolodzy twierdza, ze sporo tych zjawisk wystepuje i na szeroko pojetym Zachodzie (tak jak Poludnie to pojecie bardzo szerokie). Byly glowny ekonomista Banku Swiatowego, Simon Johnson, napisal nawet ksiazke na ten temat. Glownym tematem co prawda nie sa klanowe powiazania rodzinne, ale powiazania finansowe, wplyw wielkich bankow i korporacji, oraz korupcja w rozwinietych demokracjach. A pomimo naszej rodzimej wersji kolesiostwa, czy oficjalnie uznawanych wplywow niedemokratycznie wybranych organizacji i srodowisk, lobbyingiem zwanych, jakos jednak funkcjonujemy. Wystarczy tez popatrzec chociazby na Wlochy, i mozna miec jednak nadzieje na cos lepszego niz bylo, chocby bylo jeszcze dalekie od idealu. Ale byc moze jednak lepsze od klepto-autorytarnego stanu dotychczasowego, funkcjonujacego z poparciem i blogoslawienstwem Zachodu.
Bobiku,
wiesz, mnie najbardziej dotknęło powoływanie się na dokument o nazwie «Charta der deutschen Heimatvertriebenen» , a zwłaszcza fakt, że sygnatariuszami owej Charta byli w niemałej części zbrodniarze z SS i SA, i oni w tym 1950 roku mieli czelnośc oświadczyc , że rezygnują z zemsty!!!!
No nie, ja obecnego stanu nie bronię. Zresztą i tak okazał się już nie do utrzymania. 😉 Ja tylko próbuję realistycznie widzieć sytuację i wziąć pod uwagę to, co demokracji w krajach arabskich może zagrozić.
Mentalność klanowa jest jednak czymś innym od kolesiostwa (co oczywiście nie znaczy, że kolesiostwo popieram). Nie mam teraz czasu napisać długiego eseju na ten temat 😉 , ale upraszczając powiedziałbym tak – kolesiostwo jest bardziej racjonalne i interesowne: pan mnie podrapie plecy, to i ja panu podrapię plecy. Obowiązki wobec klanu w społecznościach klanowych są Pierwszą Zasadą, mają wymiar już bardziej religijny. Domagają się wypełnienia nawet wtedy, kiedy nie przynosi to żadnej osobistej korzyści, albo wręcz wiąże się z zagrożeniem. I nie mają (dla tych społeczności) żadnego niemiłego zapaszku, jaki dla nas jednak ma kolesiostwo. Nie są podawane w wątpliwość. Przenikają całą społeczną tkankę.
W Europie mentalność klanową też oczywiście się spotyka, w rozwiniętej postaci we Włoszech i w Albanii, a szczątkowo w wielu krajach. Ale w tzw. „starych demokracjach” ta mentalność nie organizuje sfery społecznej i często jest publicznie piętnowana, dlatego nie odgrywa takiej roli jak w krajach spoza zachodniego kręgu kulturowego.
Gdzies trzeba zaczac ten trudny marsz do przodu. Im szybciej tym lepiej. Pamietajmy, ze w Polsce po 1989 roku wplywy KK bardzo wzrosly, ale po 20 latach znacznie zmalaly i maleja. Nie sadze, zeby w Egipcie wladze dusz nab biednymi prowincjami zaczela sprawowac mafia jak we Wloszech (kto byl ostatnio w Palermo i nie zaplakal nad rozpadajacym sie miastem). Pewnie Egipt bedzie w przyszlosci bardziej przypominal Turcje (wojskowi zawsze w cieniu, za cywilnym rzadem). Wiwat Egipt!
I pomyslec, ze stetryczaly Dick Cheney nazwal Mubaraka „a friend” jeszcze kilka dni temu! With friends like this who needs enemies?
Niecierpliwie czekam na Syrie.
A ja Bobiku, nie twierdze, ze mentalnosc klanowa to to samo, co korupcja w krajach Polnocy/ Zachodu. Ale Simon Johnson pisze tez o czym innym niz zwykle kolesiostwo, ktore opisales, choc ono tez jest niemilym zjawiskiem. On pisze o „capture” czyli przechwyceniu wplywow na panstwo i wazne decyzje polityczne, podejmowane w imieniu grup interesow. Bardzo ladnie i metodycznie to robi, z podstawami teoretycznymi i znajomoscia praktyki, porownujac ze znanymi sytuacjami z krajow rozwijajacych sie (ktore dobrze zna). I to zjawisko jest tak samo powaznym, i niedocenianym zagrozeniem, jak zjawiska wynikajace z klanowosci na Poludniu. Tez mozna o tym dlugo i dokladnie, ale to w najwiekszym skrocie. 😉
No, a poza tym, nie pierwszy raz, zgadzam sie z Krolikiem, wiec nie bede powtarzac wlasnymi slowami. 🙂
Dobrze, ze armia sie nie dala wmanipulowac w zaden „stan wojenny”:
Czas nadziei:
http://weekly.ahram.org.eg/2011/1034/fr2.htm
Tak, Syria przed Libia…
Vesper (12:08) mam dokladnie takie samo odczucie (moze z ta roznica ze mysle, moze naiwnie, ze wojsko wladze odda bez problemow, choc moze bedzie usilowalo, tak jak dotad, poprzec jakiegos bliskiego sobie kandydata). I slusznie pisze Krolik (14:13), ale prawde powiedziawszy, zwazywszy wlasna lokalizacje, mam przed tymi poczatkami nie lada pietra (choc za sam poczatek moze nalezaloby uznac Nassera).
Co do klanowosci, tak jak ja widze u sasiadow, Bobik ma zupelna racje. Wplywa takze na wybory, przez go trudno jest znalesc kandydata z szerokim poparciem, bo kazdy popiera zwojego i sprawa bardzo sie rozdrabnia. Mysle ze klanowosc jest szczegolnie mocna w miejscach w ktorym panstwo b. slabo zaspokaja potrzeby jednostki, bo wtedy klan stanowi glowne zrodlo poparcia. Jak mi opisywala zalety tego palestynska znajoma – jesli potrzebujesz pozyczki na mieszkanie, idziesz od kuzyna do kuzna i zanim przjdzisz cala wies juz masz 🙂 (to moze troszke przesada, ale jednak). Zobowiazanie bogatszych czlonkow rodziny do finansowania studiow, leczenia i innych potrzeb biedniejszych czlonkow jest bardzo duze.
A, oczywiście, że własnych, europejskich czy zachodnich bolączek mamy do diabła i trochę, nawet wyliczyć je wszystkie byłoby trudno. Co nie przeszkadza sobie czasem poteoretyzować na temat cudzych. 😆 W końcu o znajomych, nawet bardzo lubianych, też czasem – niezłośliwie – plotkujemy, choć to nasz pies obsikał pomnik w parku, a nie ich. 😉
O, Lisek odwalił za mnie robotę, bo właśnie chciałem dopisać, że klanowość nie jest całkowicie nieracjonalna i zawsze szkodliwa. To wcale nie rzadkość, że cała afrykańska wieś składa się na studia najzdolniejszego chłopaka (raczej nie dziewczyny). Tylko oczywiście za tym stoi oczekiwanie, że jak już się ten chłopak wyedukuje, to zostanie ministrem i załatwi świetne synekury wszystkim we wsi. I można zrozumieć jego poczucie moralnego zobowiązania wobec tych, którzy mu start umożliwili. Tylko że z kolei to utrudnia selekcję np. urzędników państwowych według talentów i umiejętności. Inaczej mówiąc – to, co się świetnie sprawdzało dla społeczności plemiennych, niekoniecznie wspomaga funkcjonowanie nowoczesnego państwa.
O, to wszystko prawda, i sa i pozytywy, i negatywy klanowowci, choc rozmowe zaczelismy od negatywow i ich nieuchronnosci, ale tez mysle, ze sytuacja Palestynczykow jest w jakis sposob w ogole szczegolna i nie do konca sie nadaje do rozciagania na inne kraje, nawet o podobnej kulturze, chocby byla dla Liska pod reka, a to dlatego, ze jest to jednak sytuacja okupacji, zwiazanej z nia biedy, i sporu o ziemie, i wiele tam jeszcze roznych watkow. It’s complicated… Ale ogolnie trzymam kciuki i za demokracje wtym regionie, i za to, zeby Lisek musial sie bac. 🙂 A zmiany zawsze zawieraja spory element niepewnosci, ale znowu nigdy niczego nie zmieniac byloby zle. Od czegos trzeba zaczac, jak napisal Krolik.
Kroliku, ide poczytac podrzucony link, a sama poszukam niedawnego krotkiego artykulu Orhana Pamuka z NYRB, o tym, jak on niektore z omawianych tu spraw widzi. Czasem pisarze zauwazaja glebiej i lepiej niz politolodzy i zawodowi komentatorzy.
Juz znalazlam, wiec podrzucam:
http://www.nybooks.com/articles/archives/2011/feb/10/fading-dream-europe/
Zawsze lubilam angielskie wydanie Al-Ahram. Szczegolnie za artykuly o literaturze i sztuce. Troche mi przypominal ten tygodnik Polityke za lat komunistycznych. Swietna gazeta, ale podobnie czulo sie wyraznie cenzure panstwa i promowanie oficjalnej linii. Az tu nagle, od dwoch tygodni, gazeta sama zrzucila okowy. Bez zamkniecia i reorganizacji. Mysle, ze Egipt jest bardzo gotowy na zmiane i ze mlodzi ludzie nie marza, zeby isc na wojne. Ja mam wogle bardzo duzo wiary w dzisiejszych mlodych ludzi. Oni w jakis naturalny sposob odrzucaja pewne okropienstwa w mysleniu, z ktorymi zyli we wzglednej symbiozie ich rodzice i dziadowie.
Moniko, mam nadzieje ze trzymasz takze za to by sie na strachu skonczylo 🙂 (…?)
Bobiku,
może nie wszystko dla psów, ale wszystko jadalne
Jeśli nie znałeś, polecam 😉
Lisku, oczywiscie, jak najbardziej, i bez zadnego, najmniejszego nawet znaku zapytania… I mocno te kciuki trzymam. 🙂
Ale, jak Krolik, wierze w mlodych ludzi, w to, ze nic nie jest zupelnie niezmienne, i ze czasem jednak bardzo trudne i dlugotrwale konflikty w koncu da sie rozplatac w sposob do przyjecia dla obu stron. Pare juz sie udalo, moze nie idealnie, ale sie udalo…
A na inna nute, dzisiaj przy sniadaniu padly przy stole takie propozycje tytulu moich ewentualnych memuarow z ostatnich dwoch tygodni rekordowych opadow sniegu:
Shovels, Snowplows and Salt. Towards a Snow Free Future.
The Shroud of White. How I Survived and Learned to Love Snow.
Perfect Flakes from the Sky. The Poetry of Falling Snow.
No Good Time for A Storm. A New England Winter Memoir. 😉
oczywiscie teraz czas na inne kraje arabskie i czy sie to nam w
europie podoba czy nie (ma racje Pamuk – prowadzimy idiotyczne debaty o integracji o koncu multi-kulti, a kolo toczy sie dalej i moze niedlugo bez europejczykow)
Mar-Jo 12:27, lista stanowisk, przynaleznosci, to poglady chyba, co niektore mocno jednoznaczne
mielisny piekny dzien, zimno ale bardzo slonecznie
tereny zielone zaspacerowane 🙂
ciekawostka:
http://niezalezna.pl/5616-marcin-meller-wyrzeka-sie-po
Nie mam czasu czytać, pisać 🙁 walentynkuję 😆
Vitajcie! 🙂 Ostatnio jestem bardzo zajęta nic nie robieniem, które na dodatek jest bardzo męczące. Z tego własnie powodu nie pisałam 🙂 na blogu . @Bobiczku temat bajek jest mi bliski szczegolnie w dzisiajszych doprawdy 🙂 bajkowych czasach 🙂
Co z kims się rozmawia, to bajka. Włączasz tv bajka. Gazety bajkowe . Sklepy zapchane bajką chińską . itp.
Swoja drogą to dziwi mnie że nie chcesz usłyszeć żadnej bajki od zaprzyjaznionego psa bo może usłyszysz prawdziwa bajkę a to w dziejszych czasach unikat. 🙂
Jako dziecko namietnie czytałam bajki . Sama tez umiem je wymyślać . Idzie mi to całkiem całkiem 🙂 @ Cubalibre usmiałam się z Twoich wpisów z cytatmi z książek. 🙂 fajne
Smuci mnie jednakowoż zjadliwosć @@ andsola dotyczace KK. Sama tez sie zastanawiam nad niektórymi pomysłami wypływającymi od strony niektórych Ksiązy ale zapewne wynika to z ciagłego poszukiwania WERBALNYCH wyrazów duchowości. 🙂
🙂
Całe szczęście, Jarzębino, że to niecnierobienie nie zamęczyło Cię na ament. 🙂
A tu przykład, jak można dać wyraz werbalnie. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=rtKcbJ1817U&feature=related
Cool są te jadalne obrazki. 😆 Chyba zaraz wygarnę zawartość lodówki (teraz już nieźle zaopatrzonej) i zacznę takie układać. 😉
Ha! Następna po Egipcie chyba jednak nie będzie Syria, tylko Algieria. 🙂
jakie obrazki?? Taak wyraznie zgłodniałeś na ament 🙂
nie byłamw Egipcie bo straszyli mnie że fajnie ale ze skrętem jelitowym. Jak ostatnio oświadczyłam w domu że jadę do Mongoli to podniósł sie rwetest bo tam ponoć też z jedzeniem nie takk . Czy aby nie chcą mnie zniechęcić?
pa!
Nie jestem zwierzęciem politycznym,obserwuję lecz bez namiętności.
Obawiam się, że nadzieje na zimową Wiosnę Ludów budują się głównie w głowach lekko zarozumiałych i sytych.
Nie twierdzę, że się mylą, iskierka nadziei i we mnie tkwi, jednakże daleki jestem od ustawiania domina od Maroka do Syrii. Mimo bliskości regionalnej to zgromadzenie różnych kultur i tradycji, bardzo czasem różnych. Gdy w Egipcie bezrobocie dotyka 80% młodych to już w takiej Syrii tego problemu nie ma, są za to inne. Świat Islamu w równej mierze może łączyć, co dzielić podobnie do podziałów w chrześcijańskim świecie. Jedyne co może łączy te światy, to coraz szybsza wymiana informacji, która dociera jednak do nikłego procenta społeczeństw, przy okazji niosąc nie wzory matematyczne a doniesienia z Hollywood i przeboje Lady Gaga…
Pamiętajmy, że to są bardzo stare kultury i skoro przetrwały w niezbyt zmienionym kształcie tyle lat, to widać im z tym wygodnie i dobrze się zastanowią, zanim coś zmienią 😉
http://www.youtube.com/watch?v=XqJjWe1QeUY , bez polskich napisów. Jakby ktoś wiedział, gdzie mogę znaleźć z polskimi napisami – poproszę 🙂
Ja Teresie powiem, że jest Teresa przykładem, jak dzielnie łączyć różnych ludzi jedną, chwytliwą ideą…
http://job.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?430948
Z Tych – http://lewica.pl/?id=23497
Mnie się efekt domina, przynajmniej w pewnym zakresie, nie wydaje całkiem nieprawdopodobny. Po pierwsze ze względu na niezadowolenie z rządów, które jest w wielu arabskich krajach. Po drugie z powodu dość jednak dużego w tych krajach poczucia panarabskiej wspólnoty. Nic zresztą dziwnego – język, baza kulturowa, itd. Dzięki wspólnemu językowi i współczesnej technice wymiana informacji od Maroka do Syrii może być naprawdę błyskawiczna. No i jest też coś takiego jak „zarażanie nadzieją” 😉 Widzę to po moich syryjskich, algierskich czy palestyńskich klientach – dla nich Egipt jest czymś, co się dzieje „u nas, tylko trochę dalej” i wzbudza przekonanie, że „u nas też się niedługo zacznie”. Poczucie siły zyskane przez Tunezyjczyków i Egipcjan jest odczuwane chyba w całym arabskim świecie.
Jasne, różnice kulturowe pomiędzy poszczególnymi arabskimi społeczmościami istnieją. Ale teraz, przy tym całym uniesieniu i entuzjazmie, chyba bardziej się liczą podobieństwa. A różnice zaczną znowu grać rolę, kiedy wróci codzienność.
zeen, nie wiem co nazywasz nadzieją na zimową Wiosnę Ludów. Wydarzenia pierwotnie opisane tym imieniem nie miały jednolitych celów, środków, metod – było właśnie podniecenie w stylu: ludzie, tam dworek podpalili, to może i my byśmy? A była kolosalna różnorodność języków, kultur, a i z religiami kolorowo było. No i Al Jazeera nie wykluła się jeszcze.
Mówią o zakaźnych chorobach, ale powiedziałbym, że nadzieja to zakaźne lekarstwo.
A w wykopie wraca odświeżona teoria protokołów mędrców Syjonu. Cieszmy się postępem, bo mamy już XXI wiek.
Ach, Lisku, dopiero teraz zobaczylam, ze iPad mi zjadl „nie” moim komentarzu bezposrednio poprzedzajacym Twoj ostatni (on w ogole lubi zjadac polskie slowa, albo wstawiac dziwne, nieproszone litery, ale jest taki poreczny…). Oczywiscie, ze mialo byc: „nie musial sie bac”. Przepraszam Cie za to, powinnam byla sprawdzic dokladniej, bo w niektorych przypadkach to robi jednak ogromna roznice.
Pan-arabska wspolnota jest czyms dosc luznym, nie mocniejszym niz poczucie wspolnoty panstw chrzescijanskich. Jezyk arabski mowiony w roznych krajach jest czesto wzajemnie prawie niezrozumialy. Niektore sa szerzej zrozumiale niz inne, np. egipski jest zrozumialy przez wszystkich z powodu ogromnej i wieloletniej produkcji filmow ogladanych wszedzie. Ale niektore procesy i ruchy bywaja wspolne, ja np. przewrot Nassera i starego Asada, nalezacych to partii Baath. Ale przewroty sa w ogole zarazliwe, tak jak wolnosc USA wplynela na ruchy wolnosciowe w pldn. Ameryce.
Wlasnie sie dowiedzialam z obrazka na stronie linkowanej przez AndSola (00:32) ze jestem diabla watroba 😀
fajny jest berlin w niedzielny swit, spi!!! 🙂
ostatni wracacze z klubow, psow wyprowadzacze i niepoprawni brykacze, cala ulic publika
brykam 😀
Moniko (02:59), w takim razie juz mi lepiej 🙂
Dzien dobry Rysiu 🙂
(…starego Asada, NALEZACEGO do partii Baath…)
Witam,
poranek, popołudnie i część wieczoru w pracy. Na szczęście Rodziciel załatwił mochę 😀 .
Lisku, ja jestem „słowiańską niewolnicą w ręku żydowskiego pana”. Niedawno nawet swojemu panu obiad ugotowałam. Nie wyszedł 😆
http://www.tvn24.pl/-1,1692531,0,1,odnaleziono-statek-prawdziwego-kapitana-ahaba,wiadomosc.html
Uwielbiam, jak z rana fikcja literacka okazuje się rzeczywistością 😉
Alienor, przynajmniej handel slowianskimi niewolnikami, w ktorym Zydzi uczestniczyli, na jakims etapie historii byl faktem 🙂 Ale od tamtego czasu rzeczywiscie moglas juz stracic wprawe 😀
Milego dnia 🙂
Witam,
za oknem słonecznie i lekko mroźnie 🙂
Na ten weekend pozostawiłam świat samemu sobie 😉
Mój program to RKS, czyli rozrywka, konsumpcja i sztuka 😆
Wczoraj był sympatyczny film „Para na życie”. Potem kolacja w regionalnej restauracji „Zagroda Bamberska”. Na dzisiaj mamy bilety na „Carmen”. Restauracja musi być hiszpańska 🙄
W południe, tak jak wczoraj, spacer w słońcu i lekkim przymrozku.
Wielki Świecie radź sobie sam 👿
Koszyczkowi, jak zawsze, miłego dnia 😆
Alienor, a propos zydowskiego pana, czy zdolaliscie odkupic zgubiona jarmulke?
Niestety nie, Lisku. To, co można znaleźć w Polsce na Allegro, to jakieś marne rzeczy robione na szydełku. A na Ebayu nie kupimy, bo nie mamy PayPala. 🙁
Asymetria męczeństwa – http://lewica.pl/?id=23494
Alienor, jarmulki sa przewaznie albo szydelkowe albo z materialu (najczesciej czarna na codzien, biala na specjalne okazje), i noszacy jedne lub drugie roznia nurtami religijnymi do ktorych naleza. Taka materialowa moge Wam wyslac, pytanie tylko jak dopasowac wielkosc.
Dzień dobry 🙂 Zaraz się zastanowię, czy mam dziś zamiar wpuszczać Wielki Świat… E, chyba jednak dopiero po kawie. Nawet croissanty do niej dziś mam. 🙂
O jakich obrazkach w linku andsola Wy mówicie? Ja nic takiego tam nie widzę, a też chciałbym być czymś ładnym. 😆
Z poczytajek, gdyby ktoś miał ochotę na coś poważniejszego.
jotka: poznańska Carmen jest dość żenująca, zwłaszcza w dzisiejszej obsadzie (Kuklina, Szymański – to rokuje bardzo źle; jedyne nazwisko wzbudzające szacunek to Roma Jakubowska, no ale Micaela to mała rola; może warto posłuchać też Escamilla, jakkolwiek Jaroslaw Bodakowski to bardzo młody chłopak). A brak umiejętności dyrygenckich w rodzinie Grefów jest przysłowiowy (i dziedziczny niestety).
Na moje wyczucie (nieco teorią podparte 😉 ) poczucie wspólnoty arabskiej jest jednak wiele silniejsze niż chrześcijańskiej. Jeżeli już, to jako odpowiednik prędzej można by przywołać wspólnotę chrześcijańską z czasów średniowiecza, przed schizmą luterańską i wykształceniem się silnego poczucia przynależności nacjonalnej. Wtedy chrześcijaństwo rzeczywiście było siłą spajającą, którą potem coraz bardziej przestawało być.
Teoretycznie kryteria przynależności do świata arabskiego są kulturowe, religijne i polityczne, czyli język i kultura arabska, islam i członkostwo w Lidze Arabskiej. W praktyce, dla tzw. szarego człowieka, kryterium polityczne może odgrywać rolę niewielką, ale dwóch pozostałych lekceważyć nie należy.
W islamie od początku istniało i do dzisiaj odgrywa olbrzymią rolę pojęcie al-Umma-al-islamiyya, oznaczające wspólnotę wszystkich muzułmanów. Ten koncept wspólnoty opartej na religii stoi w opozycji do europejskiej idei wspólnoty narodowej czy państwowej. Oprócz tego we wszystkich dialektach arabskich są, również oparte na tej koncepcji ponadpaństwowej wspólnoty, wyrażenia al-Umma al-arabiyya (naród arabski), al-alam al-arabi (świat arabski), czy al-watan al-arabi (ojczyzna arabska). I to są pojęcia, które funkcjonują nie tylko w polityce albo w rozważaniach intelektualistów, ale również na całkiem podstawowym poziomie, wśród ludzi całkiem niewykształconych i polityką niezbyt zainteresowanych.
W pracy nieraz widzę, jak te pojęcia przekładają się na codzienność. Nowy kandydat na azylanta pochodzący, powiedzmy, z Maroka, może liczyć na to, że Syryjczycy albo Palestyńczycy się nim zajmą, pokażą, gdzie zrobić zakupy, pójdą z nim do Sozialamtu i adwokata, przetłumaczą jak potrafią… A nie będą mieli tego odruchu wobec Pakistańczyka czy Irańczyka, choć to też muzułmanie.
Oczywiście wchodzi tu jeszcze kwestia językowa, bo mimo wszelkich różnic dialektalnych, w podstawowych sprawach Arabowie z różnych krajów jednak potrafią się jakoś tam porozumieć. Być może wpływa na to obce otoczenie – podejrzewam, że wśród językowego żywiołu arabskiego my też odkrylibyśmy niebywałą wspólnotę języka z Czechami 😉 – niemniej jednak ta możliwość jako takiego dogadania się Arabów między sobą jest faktem, który niejednokrotnie stwierdziłem nausznie. 🙂
Co też niejednokrotnie mogłem stwierdzić, to „prostą wymianę kulturalną” między krajami arabskimi, polegającą na oglądaniu programów telewizyjnych po arabsku „skądkolwiek”. Np. u Palestyńczyków leci najpierw serial z Syrii, potem przestawiają na wiadomości z Jordanii, następnie łapią komentarz z Al Jazeery, a chwilę potem idą idą wypić kawę u Algierczyków w sąsiednim pokoju i bawią się jakimś programem komediowym, który tam akurat leci. I oczywiście w ten sam sposób mogą przenosić się „klimaty” polityczne.
Rozumiem, że ci sami ludzie u siebie, nie wśród obcych, mogliby widzieć bardziej to, co ich dzieli, niż co łączy. Ale w pewnych sytuacjach – jak choćby coś w rodzaju obecnego antyautorytarnego pruszenia, właśnie te rzeczy łączące mogą dojść do głosu. A jest ich naprawdę niemało.
Aha, muszę się jeszcze walnąć w piersi 😳 – niepotrzebnie użyłem wczoraj określenia „wspólnota panarabska”, bo choć ja miałem na myśli słownikowe znaczenie przedrostka pan-, to jednak panarabskość ma określone konotacje polityczne, które od razu mogą poprowadzić wywód w niepożądanym kierunku. Poczuciu arabskiej wspólnoty zupełnie mi wystarcza. 😉
Na marginesie: wśród ideologów panarabizmu (opartego m. in. na islamie) było stosunkowo dużo chrześcijan. 😯
Lisku, ale te szydełkowe z Polski wyglądają strasznie :/ Widać, że robi to ktoś, kto się dopiero uczy szydełka…
Byłabym strasznie wdzięczna, oczywiście zapłacimy. Muszę się tylko skontaktować z Filozofem, który choruje w domu 😉
babilas,
dzięki, mimo że recenzja mało optymistyczna. Byłam już tak zmęczona prozą dużego i małego świata, że „brałam jak dawali”, a w ten weekend „dają” Carmen 😉
Zobaczymy 🙄
Zawsze jeszcze można mieć nadzieję co do sztuki … kulinarnej, zaplanowanej na dziś 😆
jotka: Daj znać jak było. Pesymista ma o tyle dobrze, że albo okaże się, że miał rację, albo zostanie przyjemnie zaskoczony.
Bobiku, wszystkie te pojecia istnieja, ale ich waga jest jednak, przewaznie przez ludzi z zewnatrz, przeceniana; w praktyce powaznie oscyluje. Oczywiscie, jak piszesz, wsrod emigrantow z krajow arabskich w Europie bedzie mocniejsza poniewaz tam sa o wiele blizsi sobie wzajemnie niz otoczeniu.
Babilasie, zadałeś straszliwy cios mojemu nieopanowanemu, szczeniaczemu optymizmowi. Nagle zobaczyłem, że bycie pesymistą wiele bardziej się opłaca. 😥
Jotko, gdybyś jeszcze kiedyś zastanawiała się, na co pójść, to przypomniało mi się, że ja ongiś u Pani Kierowniczki streściłem kilka oper na użytek zabieganych i cierpiących na brak czasu. Nawet przy największym zażabieniu na ten przewodnik operowy minutę można wykroić. 😈
„Madame Butterfly”
On: żeni się, potem bimba.
Ona: znużona tym. Ba!
On: znów się żeni. Gejsza
liczbę ludności zmniejsza.
„Norma”
Arcykapłanka kręci,
Rzymianie też nie święci,
System karny: wymaga reformy.
Ludność: dwoje poniżej normy.
„Carmen”
On: żołnierz. Dyscypliny brak.
Ona: raz mówi nie, raz tak.
On dźga, a ona kona.
Populacja: zmniejszona.
„Halka”
On: podły.
Wokół: jodły.
Ona: nieżywa.
Ludność: ubywa.
„Poławiacze pereł”
Dwaj oni, jedna ona,
w efekcie wieś sfajczona.
Arie się perlą, że hej!
Ludności znowu mniej.
„Chowańszczyzna”
Obrzęd: stary.
Na scenie: bojary.
W uczuciach: zamęt.
Ludność: fajczy się na ament.
„Król Roger”
Dwaj pieniacze, bella bionda,
wszyscy włóczą się po sądach,
nie wiadomo, kto kanalia.
Ludność: robi bachanalia.
Populacja: rosnąca
po dziewięciu miesiącach.
Bobik: mam obstalunek na streszczenie Trubadura i Turandot, jakby jakieś wolne weny i dzikie muzy latały nisko.
Lisku, ja się jak najbardziej zgadzam (i nawet to już wcześniej napisałem), że między krajami arabskimi są różnice i na co dzień to one mogą dominować. Ale w jakichś momentach przełomowych może się ujawnić również druga strona medalu, czyli właśnie to podskórne, czasem zapewne nieuświadamiane, ale jednak istniejące poczucie wspólnoty.
Jest dość zrozumiałe, że z daleka łatwiej tę wspólnotową stronę medalu dostrzec, a z bliska tę drugą. To trochę tak jak z małżeństwem, które wiecznie się awanturuje, więc sąsiedzi uważają, że jest skłócone i niedobrane, ale niech ktoś tylko spróbuje wezwać policję… Zaraz małżeństwo tworzy wspólny front i zwraca się przeciw wspólnemu nieprzyjacielowi. 😉
Ja staram się widzieć obie strony medalu, ale równocześnie nie chcę przeoczyć tego, że obecny moment może się okazać przełomowy i przez jakiś czas wyraźniej będziemy widzieć jedną z nich. Więc zwracam na nią uwagę, bo zupełne jej pominięcie w rozważaniach na temat ewentualnego rozwoju sytuacji wydawałoby mi się błędem.
Bobik,
a co Ty tak wszystko ze strony demograficznej? 😯
Na zamówienie tych od becikowego? 👿
A o doznaniach artystycznych to, za przeproszeniem, pies? 🙄
babilas,
sprawozdam 😉
Strona demograficzna, w przeciwieństwie do doznań artystycznych, jest w operach stała i jednoznaczna. Przy opisie doznań zawsze istnieje ryzyko konfliktów, bo jednemu to w smak, a drugiemu całkiem co insze. A z demografią wiadomo – albo w te, albo wewte, dane są podane i nie ma się o co kłócić. 😉
Babilasie, tu jest solidna firma, składasz zamówienie – dostajesz towar. Niestety, „Trubadur” jest tak zagmatwany, że nie zmieścił się w czterech wersach. 😉
„Trubadur”
Bracia: walczą na noże.
Ona: zamiast w klasztorze
zostać, wypija trutkę,
ze złym dla życia skutkiem.
Cyganka z Trubadurem
też giną zgodnym chórem.
W sumie: aż trzy umrzyki
wpływają na statystyki.
„Turandot”
Ona: nie zna litości
i skraca o głowę gości.
On: śpiewa arie do rana.
Ludność: ciężko niewyspana.
Już Ty się lepiej przyznaj Bobby, że robiłeś te streszczenia na zamówienie Giertycha, miał z tego powstać przewodnik dla edukatorów polskich dziateczek, ale … przyszedł ryży Tusk … 👿
Streszczenie większości oper od strony wokalu:
Tenor kocha sie w sopranie,
a bas, świnia, im przeszkadza.
(autor nieznany, ale honorarium mogę za niego przyjąć 😉 )
Ja bym to rozszerzył, Jotko. Można zrobić wszechstreszczenie od strony zarówno wokalu, jak i libretta, z uwzględnieniem oper zarówno tragicznych, jak komicznych:
Tenor w sopranie kocha się zażarcie,
a bas podkłada im świnię uparcie.
Na końcu scenę zaścielają trupy,
lub sopran daje tenorowi … się za żonę. 😈
jotka: a mezzosoprany to albo witches (Ulryka, Azucena, Preziosilla) albo bitches (właśnie Carmen).
Lisku, napisz do mnie na adres, który poda Ci Bobik, to się w sprawach handlowych dogadamy 😉
Bobiku, operowe szapo jak stąd do Krakowa!
Dziękuję, Nisiu, odbiorę sobie, jak będę w Krakowie. 😆
Alienor (08:26): ciekawe, ale mam kłopoty ze zrozumieniem, język polska od gazeta nie być moja.
Poprzedni statek Pollarda „Essex” zatonął w 1821 r. po zderzeniu z wielorybem… Po tej dramatycznej przygodzie Pollard, w odróżnieniu od powieściowego kapitana Ahaba, zrezygnował z wielorybnictwa i został latarnikiem – jeśli nie miał następnego statku, to jak „Essex” był jego poprzednim?
Ten andsol to jest niepoprawny. 👿 Znowu jakiejś logiki od dziennikarzy się domaga. Tak jakby nie wiedział, że część młodej gwardii dziennikarskiej nie ma wobec siebie samej nawet takich wymagań, żeby po polsku umieć. 🙄
Alienor, do handlu sie nie nadaje, ale jarmulke moge wyslac 😀 Wlasnie napisalam.
Bobiczku, możesz mi te fraszki-operaszki skopiować i wysłać na priv? Bo z bloga skopiować się nie dadzą, a chcę wysłać zaprzyjaźnionej śpiewaczce, co też kiedyś zmniejszała populację, wypiwszy trutkę.
Jeśli pozwolisz, wysłać, off horse, nieprawdaszszsz.
Z tym statkiem pomieszal im sie czas powiesciowy z rzeczywistym 🙂
Nisiu (15:11), czemu z blogu skopiowac sie nie dadza? Wlasnie wyprobowalam i nie mam z tym zadnego problemu, moge zrzynac od Bobika skolko ugodno 😀
Andsolu, to co teraz nazywa się dziennikarstwem, z językiem polskim nie ma nic wspólnego. W warszawskim metrze są telebimy ze skrotami informacji m.in. z „Gazety Wyborczej” i są one skonstruowane tak, że czasami biedna publika kilka minut się zastanawia, o co chodzi. Przypadki, składnia, nawet ortografia – nieważne.
Wystarczy poczytać pasek na TVN24 😉
Lisku, w ogóle nie chcą się zaznaczyć. Zaznaczają się tylko te linijki z nickami. Nie mam pojęcia czemu.
Nisiu, moze to sprawa programu? Ja uzywam explorera i zaznacza mi sie co wybieram 🙄
Nie ma sprawy, już Nisi posłałem. 🙂
Swoją drogą, dlaczego się nie da skopiować, nie kapuję. Ja sam od siebie też mogę zrzynać do upadu. 😆
Koniec świata, Bobik skończył fazę twórczą i samosięzrzyna do upadu.
O, nieprawda, protestuję! Dzisiaj, przy niedzieli, kiedy to Pan przykazał odpocząć, część streszczeń oper istotnie sam od siebie zerżnąłem, ale dwa jednak stfurczyłem. 😈
A propos oddawania władzy przez wojsko:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9099019,Armia_oswiadczyla__iz_zawiesi_konstytucje__Chce_wladzy.html
No bo każdy wojskowy też ma przecież kilku kuzynów, którym chętnie załatwiłby jakąś niezłą robotę… 🙄
Znajomy sieciowy zasypuje mnie prezentacjami, czasami aż nie mam czasu oglądać… to chyba ta konspiracja z wykopu, bo on to na ogół dostaje z Izraela. Ale tym razem małe, zgrabne i wdzięczne. Czy aby zdołałem poprawnie to w dokumentach google’a umieścić?
Andsolu, umieściłeś cudnie i szkła cudne, tylko czemu tam nigdzie nie ma, kto je wykonał? Aż się chce zawołać – autor! autor! 🙂
podobno nie sama polityka czlowiek zyje 😯
przy smiganiu po gazetowych portalach wpdla mi w oko ta oto tabelka:
http://bi.gazeta.pl/im/4/9088/m9088904.jpg
Nie, nie było dobrze. Ale chyba poprawiłem.
Ach, było dobrze? A czy teraz poprawiająco zepsułem?
ciekawe, pomyslalem, ciekawe, i przy „kobieta….” obsmialem sie jak norka majac w glowie „swinskie” obrazy 🙄
artykul do tabelki tu:
http://wyborcza.pl/1,75478,9088470,Seks_w_epoce__Zmierzchu_.html
Ani nie poprawiłeś, andsolu, ani nie zepsułeś… Na mojej przeglądarce było jak jest i jest jak było. 🙂
Rysiu, jak ta kobieta zostaje do góry nogami przez 2 godziny po stosunku? Na głowie stoi? 😯 Taż wtedy można by mieć stosunki jeno z joginkami i akrobatkami. 🙁
Chociaż… być może sprawa staje się zrozumiała, jeżeli pozostawanie kobiety do góry nogami za skuteczną metodę antykoncepcji uważają ci, którzy przyznają, że podczas akcji byli tak pijani, że w ogóle niewiele pamiętają. 🙄
Agnieszka Wołk-Łaniewska: uparty jak Balcerowicz – http://www.nie.com.pl/art24362.htm
Alienor, wydaje się, że zanik zdolności wysławiania myśli (lubo posiadania myśli) nie jest chorobą ograniczoną do słowiańskiego plemienia. Właśnie czytam, że All’s fair in love and language, and the American lingo is in constant motion.
Bobiku, po stosunku omne animal chce spać a gadająca kobieta przeszkadza. Zawieszona do góry nogami tylko mile mruczy.
Andsol 19:05: 😆
Bobik went postmodern 😯
No, może nie tak całkiem postmodern. Like postmodern. And stuff. 😆
Znalazłem tak cudną deseczkę śniadaniową, że po prostu muszę Wam pokazać. 😆
http://trendstyle-online.de/fruehstuecksbrett-jesus-4559.php
To make the point entirely clear: „eeeh…. like… postmodern and stuff” ? 😀
A aniołki z Küchendeko narzekają: „mówił, że pozwólcie dzieciątkom przyjść do mnie ale śniadaniem się nie podzielił…”
Czwarte z tych szkieł przypomina mi to, co wisi u Wiktorii i Alberta:
https://picasaweb.google.com/PaniDorotecka/Londyn22022010#5441566721892823394
Wiecie co, niestety to, że mieliśmy opory przed upublicznianiem naszego listu, teraz się mści.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9100525,IPN_bada__Zlote_zniwa__Jana_Tomasza_Grossa.html
O inicjatywie innych internautów – ani słowa.
Nisia i Mar-jo – specjalnie dla Was Zachełmie: http://www.youtube.com/watch?v=q4GUgoCaZno
Pani Kierowniczko, gdyby media chciały wiedzieć o naszej deklaracji, to by wiedziały. W końcu podpisało ją kilku dziennikarzy, również z gazet codziennych. A my nie chcieliśmy wprawdzie sami domagać się zauważenia, ale też nikt nie powiedział, że zabraniamy deklaracją się zainteresować. 😉 Najwyraźniej poparcie nie jest żadnym newsem, interesujące dla mediów jest tylko ujadanie w duchu anty. 🙁
Nie chcę się wtrącać, w końcu listy nie podpisywałam, ale wobec występu pani Skóry, której zdanie zdaje się jednak być oficjalnym stanowiskiem Znaku, może lepiej leave them to their own devices
Linka nie działa, może ta będzie:
http://tiny.pl/hc63c
Też nie działa. To daję długą linkę:
http://www.znak.com.pl/wydarzenie,nazwa,1092,tytul,Ta%20książka%20domaga%20się%20sprawiedliwości%20dla%20tych,%20którzy%20byli%20pierwszymi%20i%20największymi%20ofiarami%20zagłady%22
Vesper, jest jeszcze bezsensowniej, niż Ci się wydaje. 😉 Oficjalnego stanowska Znaku właściwie nie ma. Zarówno opinia Woźniakowskiego, jak i Skóry jest ponoć „prywatnym zdaniem”. Nawet zamieszczenie obu tych wypowiedzi na oficjalnej stronie wydawnictwa, bez żadnego dodatkowego komentarza, świadczy o tym, że Znak od zajęcia wyrazistej pozycji opędza się to świeczką, to ogarkiem. 🙄
Bobiku, zamieszczenie prywatnego zdania na oficjalnej stronie wydawnictwa, w oficjalnej notce zapowiadającej publikację, jest w moim (czy tylko w moim?) przekonaniu czymś w rodzaju oficjalnego stanowiska. Żenujące to wszystko, doprawdy 🙁
O tym, że wypowiedź Skóry ma charakter prywatny, kilka razy było w mediach – ona o tym mówiła i prezes Znaku. Ale oczywiście, że zamieszczenie obu tych opinii na stronie ma swoją wagę. Tylko że jeżeli te wypowiedzi uważać za oficjalne stanowisko, to wychodzi na to, że Znak ma zeza rozbieżnego, bo przecież Woźniakowski mówi coś całkiem innego niż Skóra.
Tak czy owak – też uważam, że żenujące. 🙁
wlasciwie to chcialem na dobranoc pokpic sobie ze sniadaniowej deseczki Bobika, ktorya to i w zmywarce „prac” mozna co wazne, bo jak wygladalby jezus z oblepiona dzemem twarza, ale kolejna linka dotyczaca ksiazki Grossow i pokretnych wypowiedzi pani Skory odbraly mi chec do podsmiechujek na dobranoc.
bardzo prosze wiec, Bobika i Jotke o szybkie, stanowcze upublicznienia Deklaracji, ludzie z calego swiata odpowiedzieli na apel i powinno sie o tym glosno powiedziec
dla niemieckojezycznych bardzo ciekawa rozmowa dwoch filozofow,
(jest warte TV-Gebühren 🙂 )
http://www.youtube.com/watch?v=xLXhPgSKS3U
dobranoc cztery strony swiata 🙂 😀
Zdanie Woźniakowskiego wydaje się być w logicznym związku z faktem, że Znak zdecydował się opublikowac książkę. Zamieszczenie tej wypowiedzi jest naturalne i nie budzi żadnych wątpliwości.
Uwierzyłabym w prywatność prywatnej opinii pani Skóry, gdyby w ślad za tym, jak opinia ta pojawiła się w mediach, pani Skóra wyleciała z hukiem ze Znaku, a do własciwego sądu trafiłby pozew pracodawcy przeciwko niej, domagający się stosownego odszkodowania. Ale nie, jej prywatne zdanie, podważające wiarygodność wydawcy, tenże wydawca zamieszcza w … notce rekomendującej książkę, zarzekając się góry, że grosza zysku z publikacji nie weźmie. Bo co? Bo by sie brzydził?
Przestaję rozumieć, jak ten świat działa 🙁
Skąd ja to znam? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=E2lvxFANg4U
Ja też to znam 🙂 Kiciusia bardzo lubi przechadzać się po klawiaturze i się obok niej układać na moim lewym nadgarstku w poprzek. Personel tak ma 🙂
Vesper, no po prostu z pyska mnię to wyjęłaś. Ja też zasady działania świata jakby coraz mniej rozumiem. I czasem aż żałuję, że moja szczenięca natura nie pozwala mi powiedzieć „ja to już się niczemu nie dziwię”. 🙄
Ha! Ja też wczoraj złapałem Pręgowaną na górze, przy pececie (bo ja siedzę na dole, przy macu), jak stukała w klawiaturę.
Czy myślicie, że ona chce założyć konkurencyjny blog? 😯
Panno Kota:
dziękuję za Zachełmie 😀 ! Moje dzieci wybierają się kolejny raz w czasie wakacji.
Rysiu,
za filozofa z Moguncji bardzo dziękuję. 😀 !!!
Ad. wydawnictwo ZNAK: nie podejmuję się analizy zachowań pani dyrektor i pana prezesa.
Dobranoc Wszystkim!
Tak, Vesper (23:29), swietnie ujelas cala sprawe znakowego siegania prawa reka do lewego ucha. Ale tez dobrze sie jednak dalej dziwic, bo mimo wszystko lepiej jest zachowac w sobie napiecie pomiedzy „jest” a „byc powinno”. W zwiazku z tym ja sie nie dziwie, ale sie jednak dziwie, bo to mozna tylko wyrazic za pomoca paradoksu.
Lisku (7:30) – to i mnie juz lepiej. 🙂 Zwykle chochlik iPada nie jest az tak zlosliwy jak byl tym razem, i przestawia po prostu na podobnie wygladajace angielskie slowa, oraz spojnik „i” pisze z duzej litery. Niby moglabym wylaczyc, ale z kolei jednak pisze duzo wiecej po angielsku, i wtedy to sie przydaje…
Bobikowe wierszyki operowe sliczne, 🙂 nawet przy kolejnym czytaniu, choc u mnie akurat dzisiaj szla nie opera, a Ella Fitzgerald i the great American Songbook, jak to sie teraz szacownie nazywa, zreszta jak najbardziej zasluzenie. 😉
Doroto, co do szkieł: jeśli to, co wisi, jest oryginałem (a strzałka czasu jasno sugeruje, że jest), to owe drugie szkło, choć prześliczne, jest zwykłym plagiatem. No dobrze, twórczym plagiatem.
Poczytania wydawnictwa Znak moge interpretowac na dwa rozne sposoby, mnie i bardziej cyniczne. Mniej – byly (lub po halasie sie wylonily) roznice zdan wsrod dyrekcji Znaku i dyrekcja pozwolila by kazdy z nich sie wypowiedzial na ich stronie jak mysli. Bardziej – w tem sposob cokolwiek sie powie na temat ksiazki, beda mogli powiedziec ze i sami tak uwazaja. Jak w filmie Woody Allena o takim ludzkim kameleonie.
Bobiku (22:41) mysle ze podpisujacy dziennikarze pozostawili, i slusznie, zarzadzanie losem listy autorom, deklaracji uwazajac ze to ich rola. Jesli ktos z nich czytal dyskusje na ten temat na blogu, tym bardziej sie powstrzymywal od wlasnej inicjatywy.
Przylaczam sie do prosby Rysia (23:20) o opublikowanie listy, moze z dodatkowym komentarzem. Uwazam ze w tej sytuacji jest to jeszcze wazniejsze.
Mam tez nadal wrazenie, ze bez tego czesc podpisujacych bedzie sie czula zrobiona w konia.
za woda ida spac, my gotowi do brykania , a Australia? myslalem ze wstajecie z kangurami? 🙂
brykam
mimo lekko mroznej nocy (-1°) w tereny zielone do S-Bahnu, do
(ja steskniony) pozycji
brykam fikam 😀
Dzień dobry,
myślę, że Bobik jeszcze śpi, o tej nieistniejacej dla niego godzinie.
Kiedy Szczeniak zacznie przecierać oczy, ja już będę przy moich żabach, daleko od sieci.
Zatem to co stukam, stukam na gorąco bez porozumienia z Pieskiem.
Jedyna możliwość, jaką w tej chwili widzę, to skontaktowanie się ze znajomymi i zaprzyjaźnionymi dziennikarzami i zainteresowanie ich sprawą. Widziałabym to w ten sposób, że na 10 marca, kiedy to książka zostanie wydana, przygotowano by artykuł na temat reakcji internautów na wiadomość o decyzji wydania książki. W takim artykule podany byłby link do listy. Tym sposobem z listą mogła by się zapoznać szersza grupa odbiorców.
W tej chwili, dla gazet, to już nie jest news. Natomiast w dziale: opinie/komentarze, w działach tematycznych, taki artykuł mógłby się ukazać. Pod warunkiem, że jakaś redakcja będzie tym zainteresowana.
Zajmę sie tym po południu. Wszelkie pomysły Szanownej Frekwencji mile widziane.
babilas,
wrażenia z Carmen, też po południu 🙂
Dzień dobry,
ja też zapytam u siebie w redakcji, czy planowany jest jeszcze jakiś tekst wokół wydania Grossa.
@andsol 1:51 – w przewodniku po londyńskich muzeach znalazłam opis tego dzieła. Jest to szklany kandelabr stworzony przez amerykańskiego artystę Dale’a Chihuly’ego w 1999 r. Piszą też, że na wystawie jego prac w 2001 r. można było podziwiać tę rzeźbę dwukrotnie powiększoną (10 m wysokości), a każdy kawałek szkła składający się na gigantyczną instalację był montowany na miejscu. Natchnieniem dla artysty była oczywiście tradycja wenecka.
Dzień dobry 🙂 Mnie dziś w miarę wcześnie wymiotło z posłania, co wcale nie znaczy, że jestem już całkiem obudzony. 😉 Ja jeszcze do południa potrafię wewnątrz spać, chociaż z zewnątrz wyglądam na przytomnego. Więc najpierw solidna kawa, a dopiero potem przejdę do adremów. 🙂
jotka: doczekać się nie mogę.
tutti completi: coś w związku z Grossem – tekst z pamiętników Paska (było?):
Ze wszystkich tedy tych zginionych nie wiem, jeżeliby się który znalazł, który by nie miał być egzenterowany, a to z tej okazyjej: zbierając chłopi zdobycz na pobojowisku, nadeszli jednego trupa tłustego z brzuchem okrutnie szablą rozciętym, tak że intestina z niego wyszły. Więc że kiszka przecięta była, obaczył jeden czerwony zloty; dalej szukając znalazł więcej: dopieroż inszych pruć, i tak znajdowali miejscami złoto, miejscem też błoto. Nawet i tych, co po lasach żywcem znajdowali, to wprzód koło niego poszukali trzosa, to potem brzuch nożem rozerznąwszy i kiszki wyjąwszy, a tam nic nie znalazszy, to dopiero: „Idźże, złodzieju pludraku, do domu; kiedy zdobyczy nie masz, daruję cię zdrowiem.”
I jeszcze Pasek:
A wtym prowadzi tłustego oficera młody wyrostek. Ja mówię: „Daj sam, zetnę go”; on prosi: „Niech go pierwej rozbierę, bo suknie na nim piękne, pokrwawią się”. Rozbiera go tedy, aż przyszedł Adamowski, krajczego koronnego towarzysz, Leszczyńskiego, i mówi: „Panie bracie, gruby ma kark na Waszmości młodą rękę, zetnę ja go”. Targujemy się tedy, kto go ma ścinać, a tymczasem wpadli tam do sklepu, w którym były prochy w beczkach; pobrawszy insze rzeczy, biorą też i prochy w czapki, chustki, kto w co ma.
I dalej:
Klęknąłem ks. Piekarskiemu służyć do mszej; ujuszony ubieram księdza, aż Wojewoda rzecze: „Panie bracie, przynajmniej ręce umyć”. Odpowie ksiądz: „Nie wadzi to nic, nie brzydzi się Bóg krwią rozlaną dla Imienia Swego”
Jotko (08:00), wydaje mi sie ze to swietny pomysl.
Mnie argument, że lista po dwóch dniach już nie jest newsem, jakoś nie przekonuje. Takie coś naprawdę interesujące dla dziennikarzy jest przecież nie wtedy, kiedy zaczyna się podpisywanie, bo wtedy jeszcze guzik wiadomo, kto podpisał i w il. szt. ile, tylko w momencie, kiedy jest już dużo nazwisk, zwłaszcza znanych i można czytelnikowi czymś „zaimponować”. Inaczej mówiąc – news w takich wypadkach jest wtedy, kiedy gazeta zrobi z tego news.
A już na pewno mógłby nim być wtedy, kiedy gazeta pisze o internetowych listach antygrossowych, podpisanych przez kilkuset internautów, więc też już zapewne wiszących od dobrych kilku dni w necie. Czy aby nie prosi się, z czystej dziennikarskiej rzetelności, dodanie „ale jest też inna lista”? A o tym, że jest, w GW wiedziano (o czym ja z kolei wiem) i chyba dalej się wie, bo nie sądzę, żeby wszyscy wiedzący doznali nagłej amnezji. 😉
Powyższe delikatnie, ale uparcie popycha mnie w kierunku wniosku, który wczoraj już sformułowałem – poparcie nie jest dla mediów interesujące, interesująca jest rozróba. A ja jakoś nie mam ochoty chwycić za kłonicę i zacząć się naparzać z Prawdziwymi Polakami. 🙄
Spojrzałam jeszcze raz na ten link, który wczoraj sama podrzuciłam, i dopiero zauważyłam, że to nie jest artykuł własny „Wyborczej”, tylko streszczenie tekstu z „Rzepy”. No, a w tym wypadku nie należy się dziwić, że nic o nas nie ma 👿
A co do ludzi z Wyborczej, nawet jesli wiedzieli, to moze sobie przeczytali to
http://blog-bobika.eu/?p=371#comment-63663
i to
http://blog-bobika.eu/?p=371#comment-63666
i postanowili sie zastosowac?
Oczywiście, że „Rzepie” nie ma się co dziwić. 😉 Ale w GW to nie był przedruk, a streszczenie tego, co pisała Rz o akcjach antygrossowych. Czyli jak najbardziej, dla tzw. wielostronnego naświetlenia sprawy, można było na końcu dodać „jednak nie wszyscy są przeciwko Grossowi…” itd. Albo – zakładając, że ten, kto streszczał, nie wiedział o naszej deklaracji – dać dzisiaj kolejną notkę pod tytułem „Nie wszyscy są przeciwko…” itd. Ktoś musiałby tylko tyłkiem ruszyć.
Co mogłem, zrobiłem. Ironia to broń słabych, ale nie wyraz beznadziei.
Oglądałam sobie przy pierwszej kawie WDR. Temat: Wind oder Kohle – Energiestreit in NRW. Spokojnie, merytorycznie….
Chyba pora wracac do NRW?
Zgadnijcie ile wazy ta szyszeczka?
Nie powiem, bo wiem. Choć nie jestem pewien czy to dokładnie to samo co jest i u nas.
W pierwszej chwili myślałem, że tam napisano „świnie”, ale po przyjrzeniu się widzę, że rzecz w niewinnej zimie
Mar-Jo, nie tylko NRW ma pomysly na „Zukunft”, berlin podobno
tez, wlasnie w referendum „dobralismy” sie politykom do skory za ukrywanie szczegolow prywatyzacji wody i wodociagow
http://www.tagesspiegel.de/meinung/kalte-dusche-fuer-rot-rot/3815472.html
o przyszlosci decydujmy teraz 🙂 😀
szyszeczki obie imponujace, czy w lesie gdzie to rosnie mozna pod drzewami spacerowac? 😉
Moze kuzyni, ale to nie takie samo.
Moje to jest to: http://en.wikipedia.org/wiki/Araucaria_bidwillii
Prawie dinozaur 😉
Andsol jako gołąbek… no, koniec świata! 😆
Coś mi jeszcze ornitologicznego po głowie chodziło… aha, jak Babilas na śniadanie wrzucił tę krwawą kiszkę, to sobie przypomniałem, że już podczas pierwszej lektury tego – lat temu nie powiem ile, bo psy tyle nie żyją – pojawiły mi się poważne wątpliwości co wrodzonej, naturalnej anielskości mypolaków złotych ptaków. Jak również takie myśli, że chyba wolałbym nie być mypolakiem. 😳
Gołąbkiem też nie mogę być, bo to stanowisko już jest zajęte przez andsola, więc pozostaje mi tylko bycie psem. 😎
Nie bardzo Rysiu, nie bardzo 😉
Waza od 3 do 6 kg. Ta na zdjeciu miala 5.80 kg.
Dobranoc wszystkim, padam na nos, ciezki dzien mialam.
Rysiu, my Cię do tych australijskich i brazylijskich lasów nie będziemy puszczać, bo co byśmy potem napisali w nekrologu? Zginął tragicznie od uderzenia szyszką w głowę? 😯
Zwierzakowi ta szyszka tylko nos przygniotła, a już pada. 🙁
jeszcze do tego co napisala Jotka (8:00) to podobny pomysl miala juz:
Maryna 10 luty 11, 14:11
Jeżeli pani S.wypowiada się we wlasnym imieniu-bo zna treść ksiązki mogła przedtem zwrocic uwage autorowi na wszelkie niedoróbki ,mijanie sie z prawdą itp.Teraz sprawia to wrażenie typu “panu Bogu świeczka i diabłu ogarek”
Żyję długo- 1935- i na wlasne oczy widzuialam co się działo na kresach wschodnich. Świadków historii ubywa ,więc milcząc wybielimy historię -mysli niejeden patriota.
A propiozycja co do listy- np.oglosic zamkniecie w dniu….. i albo przesłac z listem przewodnim do Znaku , i, lub poprosic publicystę podpisanego na liście o komentarz ,który mozna zamiescic w czasopiśmie, lub na blogu.Serdecznie pozdrawiam czytelnikow- od dawna czytelniczka blogu Bobika.
🙂
Znalezione na stronie ze śmieciami:
http://asset.soup.io/asset/1555/7977_c2b3.jpeg
😆
jak to dobrze ze moje tereny zielone malo egzotyczne 🙂 , czasami
lis, ale to jak domownik 😀
Pomysł Maryny właśnie rozważam, ale weźcie pod uwagę, że ja myślę powoli. 😉
Mar-Jo, wracaj do NRW! Czasem bym się z kimś napił kawy również niewirtualnie. 🙂
Dziekuje Rysiu 🙂
Alienor (14:01) wzruszajacy objaw milosci
do przegladu pozycji wracam 🙂
ale UWAGA, podgladam 😉
Jestem. I zanim pobiegnę do kuchni przygotować obiad, szybko sprawozdam.
Napisałam, gdziem – tam – miała i to by było na tyle. Zechcą zainteresują się. Nie zainteresują się, trudno. Nie oflaguję się, nie przykuję do wejścia biur naczelnych, ani inne etcetery 👿
babilas,
co do wczorajszego przedstawienia Carmen. Mój uczony w nutach mąż (liceum muzyczne, klasa oboju) rzekł: nierówne, ale dość poprawne.
Ja, analfabetka nutowa, z jakotaką wrażliwością muzyczną generalnie się z nim zgadzam.
Co do szczegółów. Dobre były chóry, aczkolwiek momentami zbyt krzykliwe. Dobry był balet. Niezła scenografia – z racji jej prostoty.
W kwestii prowadzenia orkiestry, mieliśmy zdania podzielone. Ja uważałam, że miejscami orkiestra była kompletnie bez wyrazu. Mąż twierdził, że „tak jest w nutach”.
Niewątpliwie najsłabszą stroną byli soliści. Kuklina, jak dla mnie, nie do przyjęcia. Nie znoszę śpiewu z gardła, bez podparcia. Miałam cały czas ochotę wejść na scenę i „przetkać” jej czymś gardło, żeby dźwięk nabrał wyrazu. Szymański poprawny, ale zero wyrazu (chyba chodzi o tak zwane alikwoty). Bodakowski z mikrofonem brzmiał świetnie, ale już bez mikrofonu cieńko.
I rzeczywiście Jakubowska była świetna od forte po piano i bez mikrofonu.
Dodatkowo cierpiałam z powodu wystajacych sprężyn w fotelach 😳
Niemniej spragniona już byłam bardzo opery i rzuciłam się na nią z wielkim apetytem.
Nie było to ekstra danie, ale na bezrybiu …
No, to teraz odmarsz do kuchni 🙄
Bobiku, się zanosi na powrót. (Niestety, nie ma takiej „mordki” jaką chciałabym wkleic!!!).
Wystraszyła mnie trochę szyszka araukarii. Zaczęłam przeglądac fotki, jakie wykonałam „mojej” araukarii w NRW. Na szczęście nie ma żadnych szyszek!! Ona ma (na moje oko) jakieś 10 m wysokości, chyba jest za młoda na szyszki.
Rysiu,
jestem zdania, że politykom należy patrzec na ręce 24/7!
I co jakiś czas (między wyborami) mówic: sprawdzam.
PS.
Kuklina & sprężyna
mych cierpień przyczyna 😉
Wydaje mi sie, ze teraz jest to juz etap spierania sie wydawca ksiazki o niewydana jeszcze pozycje, a wlasciwie o to, na ile jej wydanie ma poparcia, a na ile spotyka sie z opozycja. Byc moze to takze zainteresuje dziennikarzy… Ale dobrze chociaz, ze to samo wydawnictwo wydaje tez takich autorow jak Atul Gawande (bostonczyka o podobnych korzeniach do sporej czesci mojej rodziny). Ostatnio Krolik zabieral sie za czytanie jego najnowszej ksiazki. A Gawande lubie za to, ze ma odwage, i mozliwosci intelektualne (lacznie z porzadnym formalnym wyksztalceniem humanistycznym) by pozwolic sobie nie tylko na skoncentrowanie na pracy we wlasnej dziedzinie, ale patrzec szerzej i krytycznie na medycyne, a przez jej pryzmat – na zycie…
http://wyborcza.pl/1,75476,9091516,Medycyna_brudnych_rak.html?as=1&startsz=x
I jeszcze artykul jakos laczacy sie z omawianymi tu tematami: o – powolnym – zanikaniu steretypow i schematow poznawczych. Optymistycznie-pesymistycznie…
http://wyborcza.pl/1,75515,9064797,Slabnaca_wladza_Zydow.html