Z dziejów Zamurza
Ciemność w Krainie Zamurskiej nie zapadała nagle i niespodziewanie, raczej była stanem permanentnym, toteż jej mieszkańcy nie mieli powodów, żeby próbować zdążyć z czymkolwiek przed zapadnięciem zmierzchu. Zresztą teraz, w roku pańskim 2030, już tylko kraje z kręgu cywilizacji śmierci produkowały, uprawiały, handlowały, obracały pieniądzem i obrabiały skrawaniem. W Krainie Zamurskiej żyło się z bożej łaski, co pozwalało spędzać czas na modlitwie i poście całkowitym. Zakazane były konta, komputery, piwo, samoloty, oraz inne sprowadzacze nieszczęść. Nic tedy nie mogło zmusić zadowolonych klientów bożej łaski do produktywnego kiwnięcia palcem. Było cicho i spokojnie.
Zamurze było kiedyś Przedmurzem i posiadało pełny zestaw cywilizacyjnych gadżetów, włącznie z demokratycznie wybranymi władzami. Aliści po sławetnych zamieszkach w 2010 roku, nazwanych potem Zawrotem Pałacowym, kiedy to wzburzony lud rozwalił krzyżami nienawistną demokrację i wymusił na opierającej się większości wprowadzenie państwa uznaniowego, nareszcie zasługującego na pełne uznanie Władcy, kraj zmienił nazwę i nie tylko.
Jak za dotknięciem magicznej różdżki zniknęły z życia społecznego wszelkie patologie i dewiacje, jak to herezje, ateizmy, liberalizmy, grzesznictwo, niedowiarstwo, semityzm oraz nieposłuszeństwo Władcy. Homoseksualiści i księża-pedofile nawet nie musieli znikać, bo, jak się okazało, nigdy ich nie było. Fakt, oporna większość jeszcze przez jakiś czas próbowała rzucać kłody pod rozmodlone kolana, ale po tzw. akcji PPU (Pośpiesznego Powszechnego Ukrzyżowania) znikła i ona. Gdzieś podziała się również garstka elementów niepewnych, tzw. piłatów poncyljuszów. Już wkrótce Zamurze przeszło do gorączkowego etapu PS (Powszechnej Szczęśliwości), który charakteryzował się pokornym wypełnianiem woli bożej objawianej ustami Władcy i odizolowaniem się szczelnym murem od wszystkich innych krajów, mogących zainfekować powstający właśnie ideał państwowości swoimi trującymi miazmatami.
Godłem Krainy Zamurskiej został, rzecz jasna, krzyż, a patronem Świątek Wawelski, sławiony w licznych pieśniach i legendach. Wszelkie świeckie, na przykład patriotyczne symbole, używane jeszcze w okresie przejściowym, okazały się niepotrzebne i uległy stopniowemu wycofaniu. Symbolika uległa zresztą znacznej redukcji, bo nie było żadnych obcych, od których trzeba by się było odróżniać i odcinać. Zmiany na lepsze nastąpiły też w gospodarce. Wskutej nieprzerwanego poszczenia, tudzież zlikwidowania potrzeb konsumpcyjnych, zagrażające stabilności kraju pojęcia pracy i płacy przeszły do niechlubnej historii, a pytania co ja mam włożyć do garnka? skończyły się jak bożem uciął. Nikomu nie przeszkadzały braki transportowe, bo i tak nikt nie miał ochoty wstawać z klęczek. Nie miał kto kłócić się o wolność mediów, skoro kazania z nawiązką zaspokajały wszelkie potrzeby informacyjne i duchowe. Zamurzanie porzucili swoje przysłowiowe skłonności do narzekactwa i zaczęli wreszcie błogosławić życie, które tak cudownie się uprościło. Nigdy, przenigdy nie zapominając w swych błogosławieństwach, czyją to było zasługą.
Sędziwy już Władca krainy miał wszelkie powody do satysfakcji. Ileż to razy prorokowano mu upadek, próbowano wykolegować, zarzucano chorobę psychiczną, ba, organizowano nawet zamachy, z których uchodził cało tylko dzięki posiadaniu doskonałego sobowtóra, gotowego oddać życie za jego idee. A jednak okazało się, że to on miał rację. Tylko on był w stanie poprowadzić Przedmurze w stronę Zamurza, zapewnić ludności godne i szczęśliwe życie, a przede wszystkim skutecznie usunąć z drogi tych, którzy chcieli mu przeszkodzić. A było ich wielu, nie wyłączając, niestety, najbardziej zaufanych.
I kiedy w to mroczne, niedzielne (wszystkie dni w Zamurzu były niedzielami) popołudnie Władca przechadzał się po pustych korytarzach Pałacu (jako że był jedyną w państwie osobą niepoddaną wymodlonemu przez lud obowiązkowi życia na kolanach), z piersi jego wydobyło się westchnienie ulgi i zachwytu.
– A mogło być inaczej. – szepnął do również wiekowego, patrzącego nań pełnymi oddania ślepiami kota. – Wiesz, Alik, mogło być całkiem inaczej…
Wspaniała wizja, ale co z cyklistami?!
I gdzie sprzedają boże do ucinania?
Drogi Bobiku,
morde mialem zalana lzami jak to czytalem, a z piersi wydobywaly sie lkania. Nie jestem juz kocieciem, mam swoje lata na karku, czy sadzisz. ze dane mi bedzie dozyc tych lat, kiedy juz nastanie kompletny zamor… ten ..zamuryzm?
Pamietam jak we wczesnym (bardzo wczesnym!) kociectwie obiecano mi w szkole, ze pewnego dna bede zyl w prawdziwym komunizmie i kazdy bedzie mial papieru toaletowego pelne szafy. Doczekalem sie tylko realnego socjalizmu i octu w sklepach – za to skolko ugodno. A potem wszystko padlo. 👿
Moze z zamuryzmem pojdzie mi lepiej. A lapy moje beda juz pewnie wtedy na tyle stare, ze kleczek i tak nie bede mogl sie podniesc.
Slyszalem, z za pare dni wybieraz sie do Przedmurza. Uwazaj na siebie. Wiesz jak to jest w czasach rewolucji, kiedy dzieja sie wzniosle i piekne rzeczy, kiedy ancien regime odchodzi na smietnik historii. Uwazaj wiec na siebie. Nie daj sie liberalom-semitom. Nies dzielnie krzyz.
Boże do ucinania sprzedają na każdym odpuście.
A cyklistami zajmiemy się w stosownym czasie. 😎
Mordko, w Przedmurzu podobno już każdy niesie swój krzyż, więc na pewno i ja swój poniosę, żeby się nie wyróżniać. 🙄
@Bobik: Witam! Coś pięknego. Gratuluję wyobraźni i talentu!
Nie zauważyłem, że zmieniono knajpkę, więc do nowej wnoszę stare treści i linki.
Bobiku, jesteś pewien, że na każdym, a nie tylko na zupełnym?
A… właściwie to zupełnie nie jestem pewien. 🙄
Andsolu, knajpki nie zmieniono, nowy jest tylko wystrój. 😉
Takiego jak Polska cała. Ja żadnego krzyża nie noszę, proszę mi tu nie amputować.
Pokaz nos, Doro, wtedy porozmawiamy 👿
To co z tego? Chopin też miał nos 😛
Witaj, Benfranklinie. 🙂 Dla moich drogich Gości staram się czasem nawet uruchamiać wyobraźnię, choć właściwie tak z natury to jestem dość leniwy. 😉
Takiego nosa jak pies to ani Kierowniczka nie ma, ani Mordechaj, ani Chopin. 😈
Nowy zawód:
http://deser.pl/deser/1,97052,8244719,Dostarcza_krzyz_w_kilka_dni__Razem_z_obroncami.html
Jeszcze a propos odpowiedniego, godnego upamietnienia…
Dawno, juz kilkanascie lat temu, na szczytowej scianie 1 bloku w Lodzi przez dluzszy czas widnial wielki, z daleka czytelny napis:
NASRAJ W BUTY – BEDZIESZ WYZSZY !
Dostarczacz krzyża! 😯 😆
I smieszno, i straszno, zwłaszcza jeżeli to nie jest dowcip.
Ze tez mysmy tu nie wpadli na ten pomysl! Bobik moglby oplywac w dostatki!
A moze nie wszystko stracone? Moze moglbym dostarczac pod krzyz prawdziwych semitow – kazden liberal z dziada-pradziada, nawet zydokomune bym wykombinowal. Tylko czy ci pod krzyem chca miec prawdziwych kalksteinow i stolzmanow?
Muszą chcieć, Mordko. Przecież przeciw komuś trzeba tego krzyża bronić, a kalksteiny i stolzmany świetnie się do tego nadają. I to jeszcze prawdziwe! To już teraz coraz większa rzadkość. Można powiedzieć – sam cymes. 🙄
vitajcie! Ciekawy tekst Bobiku. 🙂 Uśmiałam się z komentarza Mordechaja… No cóż Kocie nikt nie obiecywa,ł że będzie łatwo 🙂 Ja wyobrażałam sobie szczęście takie jak na reklamie zaczynającej się od aahhaaahha 🙂 🙂 i ciągle nie tracę nadziei. Tak czy owak chyba wszystkim by się podobało. No może Eskimosom nie.:) Przykro mi, że otaczająca rzeczywistość nie napawa zbytnim optymizmem. Czuję jednak że nie pogorszy się. Lubie jesień 🙂
estimado czytam Twoje pełne ekspresji wypowiedzi i przyznam że nie bardzo rozumiem po co srać w te buty, Małe jest piękne 🙂 Tak do mnie Mama mówiła i jeszcze że duże do roboty a małe do kochania. 🙂 Pozdrawiam ;158 🙂
Jarzebinko wychodzi na to, ze zdarzaja sie tez male a niekochane, i one mysla, ze to fajnie byc wyzszym…
Bobiku 21:22, także zwłaszcza jeżeli to jest dowcip 🙁
No, przy Zamurzu to i tolkienowski Mordor niemal edenem….
P.S. Mam 191, moja ex miala/ma 154, na swoje usprawiedliwienie mam tyle, ze bylem mlody i myslalem, ze wybieram mniejsze zlo…
Coś dla Heleny http://wyborcza.pl/1,75968,8236541,O_stanie_wod_czy_Kaczynskiego_.html
Witaj, zgago. 🙂 Mordor to w gruncie rzeczy całkiem ładna nazwa. Brzmi tak, jakby miała coś wspólnego z Kotem Mordechajem. W przeciwieństwie do Zamurza, które z całą pewnością nie ma z nim nic wspólnego. 🙂
Estimado, czy to znaczy, że Twoja ex wybrała większe zło? 😉
Jarzębino, jakiej udzielasz gwarancji, że się nie pogorszy? Bo bez gwarancji to ja tego chyba nie kupię. 😉
podobno wszystko mozna zmienic, tylko przeszlosci nie
jest jaka jest i chocby pec (tak ma byc Bobiku za mozliwa korekte tym razem dziekuje 🙂 ) nic nie da sie zrobic
przyszlosc o tak, tutaj mozemy wykazac sie
jedni zdecydowani sa na duze inni na ewolucyjne zmiany
czy jest plan na przyszlosc?
Charles Bukowski
Uścisnąć ciemność
(…)
ludzie wierzący w politykę
są jak ludzie wierzący w
boga:
they are sucking wind
through bent
straws.
nie ma boga
nie ma polityki
nie ma spokoju
nie ma miłości
nie ma władzy
nie ma planu
trzymaj się z dala od boga
zostań niepokorny
staczaj się.
dobranoc
Ani Mordoru, ani Zamurza. Jeszcze my żyjemy 😉
Sprawozdawam: albo jak foma, albo ananas i martini osobno. Druga opcja jest mi bliższa 😎 Ananasa oddam w dobre ręce.
@ Bobik 12 sierpień 10, 22:19
Dam Ci adres Bobiq, ale podchodzic odradzam, bo Cie gotowa uchlac 😉
O, do kobiet to ja mam bardzo dobre podejście. Prawie wszystkie chcą mnie głaskać. 🙂
Z suczkami już tak letko ni ma. 🙁 Zdarzało mi się nawet oberwać. 😳
Na temat zmiany granic etc. rymowalem w ostatnich latach kilkakrotnie, jezeli Bobik pozwoli, to stopniowo bede tu wieszal starsze wypowiedzi, a dzis, na prawach uzurpacji (one w PL maja sie najlepiej…), jeden tegoroczny kawalek:
LINIA DEJARKACYJNA (IV 2010)
Gdy wycieczka, jadąc autobusem,
na postoju w las zasuwa kłusem,
by Oni mogli skropić las strugą,
One powinny pójść w stronę drugą.
Zróbmy więc podział, mocą ustawy:
lewa dla Lewych, prawa dla Prawych!
Według stron świata – tak jak w atlasie –
ziemie na wschodzie Prawym odda się,
bo podział przecież uwzględnić musi,
że stamtąd bliżej do Białorusi.
Niech w Białowieży, u Pana Włodka,
nasz Jarek z Olkiem z Mińska się spotka:
Rzeczpospolitą Dwojga Narodów
niech proklamują. Oni z zachodu,
Litwa z północy Kreml wezmą w kleszcze.
Z południa Gruzja włączy się jeszcze.
Wraz z Łukaszenko i Saakaszwili
wyrwie Kaczyński po krótkiej chwili
z łap zakrwawionych wrażych Moskali
to, czego sami nam nie oddali.
***
Lewi zaś – zgnili, bezideowi –
niech biją czołem ku Zachodowi.
Za parę euro ziemię po ojcach
Tusk zdrajca odda w ręce folksdojcza.
Ze spadkobiercą pruskiej Hakaty
będzie się bratać, przechodzić na „ty”.
Ujrzą współcześni szkołę we Wrześni
z chłopem Drzymałą, choć im się nie śni,
jaki im Merkel (Adolfa córka)
z tą drugą – Steinbach – zrobią Kulturkampf.
Stolicę będą mieli, jak chcieli,
w Strasburgu albo inszej Brukseli.
Gubernatora w Posen osadzą.
I niech się płaszczą przed obcą władzą.
I niech się wiją pod szwabskim knutem
wstrętne Lewaki, z sumień wyzute.
Wnet każdy Lewak w dupsko dostanie
za to, że Prawo było mu tanie,
a Sprawiedliwość z Solidarnością
były mu mrzonką oraz marnością.
Za to, że kpili z nas patriotów,
że każdy sprzedać Ojczyznę gotów,
że Prezesowi zaszczuli brata,
głos chcieli oddać na renegata,
i że tam stali, gdzie ZOMO stało,
teraz niech oni dostaną pałą.
***
Wszystkim gwarancję dajmy ustawą,
że mogą wybrać – w lewą czy w prawą.
By móc przemyśleć, co kogo kusi,
vacatio legis zatem być musi.
Lecz – gdy upłynie czas na namysły –
niech nikt już nie śmie przekraczać Wisły.
Estimado, ładne, ale zrobiłabym dokładnie odwrotnie 🙂
Samowolka budowlana, znaczy, tego, publikacyjna?
To ja się tu posłużę przypowieścią niemalże biblijną. Przychodzi niedzielnym rankiem chłop do chłopa i mówi: sąsiedzie, coś mi tak jakoś i w ogóle, no, krótko mówiąc, wódki bym się napił. Sąsiad wytrzeszcza oczy i odpowiada: wódki? 😯 W niedzielę? 😯 Rano? 😯 Przed sumą? 😯 Aaa… czemu nie? 😆
Tja, to bylo w wersji nizinnej… W wersji zachodniokarpackiej gospodarze spotkali sie na drodze i gazda A pyta: Co wy, kumie, w poniedzialek do kosciola? Na to B: Nie do kosciola ino zas do burdelu. A zdziwiony: Co wy kumie, do burdelu z ksiazeczka do nabozenstwa? B, spokojnie: AAA, kumie, bo jak mi sie spodoba, to do niedzieli ostane 😉
Uchachrałem się zdrowym, prostackim rechotem u andsola, gdzie w związku z rozmową o tym, że w Polsce produkty żywnościowe, a nawet inne, koniecznie powinny być babuni, wrzucono taką linkę 😆
http://pearlfoto.blox.pl/resource/gaz_babuni.jpg
A ja rozprzestrzeniam szeroko!
Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka
przedstawia klasie nowego ucznia:
– To jest Nguyen Dong z Wietnamu. Od dzis będzie waszym kolega.
Lekcja sie zaczyna. Nauczycielka mówi:
– Zobaczymy, ile pamiętacie z historii Polski. Kto wypowiedział
slowa:
„Mieczów ci u nas dostatek”?
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Nguyen podnosi rękę i mówi:
– Władysław Jagiełło do posłów krzyżackich przed bitwa pod
Grunwaldem,lipiec 1410.
– No i prosze, nie wstyd wam? Nguyen jest Wietnamczykiem, a
historie Polski zna lepiej niz wy.
Czy chcecie udowodnic, ze „Polak przed szkoda i po
szkodzie glupi”. No, jaki poeta to napisal?
Znowu wstaje Nguyen.
– Jan Kochanowski w Piesni o spustoszeniu Podola, 1586.
Nauczycielka z wyrzutem spoglada na uczniów.
W klasie zapada cisza. Nagle slychac czyjs glosny szept:
– Bierz dupe w troki i spierdalaj do swojego gównianego kraju.
– Kto to powiedzial?! – krzyczy nauczycielka, na co Nguyen podnosi
reke i recytuje:
– Józef Pilsudski do generala Michaila Tuchaczewskiego na
przedpolach Warszawy, sierpien 1920.
W klasie robi sie jeszcze ciszej. Slychac tylko, jak ktos mruczy
pod nosem:
– Mozesz mnie pocalowac w dupe.
Nauczycielka, coraz bardziej zdenerwowana:
– Przesadziliscie. Kto tym razem?
Znów wstaje Nguyen.
– Andrzej Lepper do Anety Krawczyk na IV krajowym zjezdzie
Samoobrony, Warszawa, styczen 2004.
Tego jest juz dla nauczycielki za wiele. Biedna kobieta opada na
krzeslo,jeczac:
– Boze, daj mi sile, …
Nguyen, nie czekajac na pytanie:
– Papiez Jan Pawel II na widok pielgrzymki Rodziny Radia Maryja, plac
sw. Piotra w Rzymie, marzec 1994.
Nauczycielka mdleje. Klasa podnosi dziki wrzask. Po chwili drzwi
sie otwieraja i wbiega wkurzony dyrektor:
– Co wy, do diabla, wyprawiacie?! Takiej bandy debili jeszcze w
zyciu nie widzialem!
Na co Nguyen:
– Nicolas Sarkozy do polskiej delegacji, szczyt Unii Europejskiej w
Brukseli, pazdziernik 2008 rok
No to dobranoc
Kto to powiedzial?
(prawidlowa odpowiedz tjc o 00:42, dnia 12 sierpnia 2010 na blogu Bobika)
Już widzieliśta?
Jusz widzieliswa! Mata wietnamska, oczywiscie. A co do pochodzenia pieprzu mam pewne watpliwosci. Kolonii bylo wiele na co dzien i w niedziele
Coraz weselej 😆
a może
coraz weselej. 🙄
czy też
coraz weselej
Wybór należy do ciebie!
Mata! 😈 😈 😈 😈
A co chceta?
piatek, niestety mam dlugiiiiiiiiiiiiii tydzien i jutro do pracy
nici wiec z konca tygodnia dzisiaj 🙁
brykam wiec do S-Bahn zastanawiajac sie czy warto byc „wietnamczykiem” w kraju bez pamieci
blogaslowieni co zapominaja
a wiec…co ja to chcialem……..
brykam, fikam 😀
Dzień dobry 🙂
Wizja Zamurza rzeczywiście zwala z nóg, ale należę do tych, co nie tracą nadziei i tak łatwo nie dam się tam zapędzić, do tego jeszcze na kolanach.
Kołtuna zatem potraktujmy bożymem 😉
Wiersz estimado krążył „gęsto” w sieci na początku lipca (wtedy nie wiedziałam kto jest jego autorem) tuż po ogłoszeniu wyników II tury wyborów. Trochę się wściekłam, bo wszystkie fora huczały, żeby ze wschodniej Polski uczynić kaczystan, zamknąć granicę i odciąć się na zawsze od tego ciemnogrodu. 8 lipca dopisałam do tego wiersza swoją ripostę (data na blogu, do sprawdzenia).
Tutaj riposta, bom bez wątpienia
ja także Lewak. Sumienia nie mam.
Stoję w rozkroku w wielkiej rozterce.
Na Prawej mieszkam – w Lewej me serce.
Brata zaszczułam, stałam gdzie ZOMO.
Działałam jawnie. Nie po kryjomu.
Na renegata głos swój oddałam,
tą ich prawością się nie skalałam.
Nie mam beretu, dyra nie znoszę,
parasol tylko na deszczu noszę.
Czarnych nie chwalę, tępię obłudę,
ich cały cynizm, truchła i cuda.
Palikot dla mnie, to mądry człowiek –
wszystko, co myślę, jasno wypowie.
Od hipokrytów tego wyzywam,
co dziś Janusza chamem nazywa!
***
Lecz gdy upłynie czas na namysły,
nie będę chciała przekraczać Wisły.
Tutaj zostanę, bo tym się chlubię,
że kocham wolność. Getta nie lubię!
Zbyt dosłownie wtedy potraktowałam wiersz estimado i stąd taka reakcja. Wiem, że to grafomania czystej wody i częstochowa zmiksowana z pimpoleniem.
Mój Lublin – miasto kilku wyższych uczelni, w tym jednej katolickiej – jest zapyziały, to prawda; więcej w nim potencjalnych obywateli kaczystanu, niż reszty świata.
Może coś jeszcze dla równowagi. Wczoraj, w ramach zorganizowanych u nas „Spotkań z kulturą żydowską – shalom” byłam na koncercie Moscow’52 – Andre Ochodlo & The Jazzish Company. Odbył się w muszli koncertowej w Ogrodzie Saskim. Koncert cudowny, a przy okazji zauważyłam, że jest nas dużo – tych z nieobciętymi przez bożym nosami 🙂
Pozdrawiam, przepraszam, że się za bardzo rozpisałam.
🙂
PS. A dziś na blogu zaczynam od rzeczy małych, sprzątam las.
Już. Kładę uszy po sobie i brykam do roboty 🙂
Takie coś dziś mi przysłano:
http://bitwaokrzyz.pl/
Dzień dobry.
Paranoja i Schizofrenia? 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8246168,PiS_alarmuje__internauci_z_krzyzami_ida_pod_dom_prezesa.html
Pyszota, Pani Doroto 😆
No to na drugą nóżkę http://www.rp.pl/artykul/521667.html
Tego się nie da wygrać 😯 Zabijam 22, a oni i tak zabierają i wynoszą 🙁
Dzień dobry 🙂 Miałem na śniadanie wrzucić ten sam link, co Haneczka. Głównie po to, żeby pokazać Kotu Mordechajowi, że mnie może nie wpisano do Księgi Proroków, ale jednak nie zawsze głupstwa opowiadam. 😉
Ale prorokiem rzeczywiście nie można mnie nazwać, bo ja nie mam żadnych danych od PB, tylko próbuję główkować. 🙁 PiS jest wprawdzie partią ideologicznie całkiem mi obcą, ale w końcu, oprócz części dworu Prezesa, jej zwolennikami nie są wyłącznie kaleki umysłowe… przepraszam, umysłowo sprawni inaczej. Było więc jasne, że w miarę postępowania szaleństwa JK coraz więcej swoich będzie od PiS-u odpadać, bo nie będą mieli ochoty współuczestniczyć w samobójstwie.
Ewo, czemu się tak usprawiedliwiasz? 😉 U nas nie ma limitu długości komentarzy (chociaż gdyby się tu pojawił osławiony Lizak z blogów politykowych, to nie wiem, czy bym nie chwycił za nożyczki 😉 ). Poza tym obowiązuje staropieska zasada „gość w dom, post w dom”, witamy przybyłych chlebem i pasztetówką , chętnym udostępniamy własną żonę na noc (ale Żony Sąsiada to już nie!), więc jak widać można się czuć u nas jak w domu – swobodnie i oszczędnie. 🙂
A co do podziału na Polskę pisowskowschodnią i platformerskozachodnią, to ktoś tu kiedyś podrzucił bardzo ciekawy artykuł o statystyce wyborczej, w którym jakiś profesor od polityki (niestety, mam kolejny rzut sklerozy szczeniaczej i zapomniałem nazwiska 😳 ) przypominał, że mapy pokazujące taki podział właściwie zaciemniają obraz sprawy, bo nie pozwalają sobie uświadomić, że w każdym województwie, mieście, wsi są ludzie głosujący tak i inaczej. Czasem jest to różnica tylko kilku procent, ale na mapie wygląda tak, jakby wszyscy w województwie byli za jedną partią.
Przewaga głosujących za Kaczyńskim nie oznacza, że wszyscy głosowali za Kaczyńskim. Oczywista oczywistość. 🙂
Komentarz Andrzeja Jonasa do sposobu wmurowania tablicy przy Krzyżackim Przedmieściu (copyright Sawka)
Nie ma dobrej arii w złej operze
Myyyyy, Pierwsza Krzyżoooowaaaa…
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8246503,Nowa_straz_krzyzowa__Powstrzyma__hordy_pijanego_bydla__.html
Ten link vesper to jest gra! Trzeba nakliknąć na dymek, a dalej to już…. 😆
Nie wiem, czemu fido nie wpuściło i musiałem ręcznie? 😯 To chyba jakiś sabotaż Łotra. 👿
O, ja się też dopiero teraz zorientowałem, że to jest gra. Cudne! 😆 W sam raz dla szczeniaka! 😀
No przecież mówię, strzelam i strzelam, a oni i tak wynoszą 👿
@ fido
Andrzeja Jonasa w operze widuję – raczej wie, co pisze 😆
@ Cubalibre
No bo – es muss sein… 😉
Wyniosą, wyniosą. Nawet przy krzykach „Żydzie” i „zdrajco”, jeśli nie gorzej 😆
Owychu? 😯
czym strzelalem? pomidorami?
odstrzelilem 421!!!!! zdrajczykoe, zydow i innych paskudnikow lecz mimo to krzyz stracilem 😳 😥
pada, bedzie padac do wieczora
Tam się strzela zniczami
Oferta barowa: krzyże na wynos. 😆
Ja to słuszę raczej „uwychu”. Może miało być „ubeku” ❓
Babcia nie ma zębów 😆
Och, żeby odważył się na Panią Profesor… http://wiadomosci.onet.pl/2209900,11,kandydaci_na_prezesa_tk_komorowski_zna_juz_nazwiska,item.html
Jeszcze antychryst i szatan są pewni. Ale uwych to rzeczywiście zagadka.
Może to coś z Rychem i Zdzichem miało wspólnego? 😉
Jakby skrót jakiś… o wy… 🙄
Proszę, jak wszyscy zgodnie bronią krzyża 😆
A teraz niespodzianka. Oto Nowy Ziemkiewicz w Nowej RzeczPOspolitej:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8246782,Ziemkiewicz_ostro_o_Kaczynskim__Zachowuje_sie_jak.html
Haneczko, powinien się odważyć we własnym interesie – żeby pokazać, że jego gadki na Kongresie Kobiet nie były czystym pitoleniem. Kobiety to w końcu całkiem spora grupa wyborców. 😉
Ale wcale nie jestem pewien, czy Bronka stać na wyjście ze składu porcelany, w którym się ostatnio zabarykadował… 🙄
Vesper, Ziemkiewicz był dziś na śniadanie. 😉
Nie ukrywam, że choć tym razem skonsumowałem z wredną satysfakcją, to w sumie wolę dżem truskawkowy. 🙄
nowy Ziemkiewicz (bezposredni, gorzki, rozczarowany),
nowa „Rzepa”!!!! co nas jeszcze czeka?
Babcia za krzyż, Ziemkiewicz za Rzepkę,
oj, przydałby się ktoś na przyczepkę… 😉
To jeszcze mocno wkurzony Lis:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,8247163,Tomasz_Lis__Usunac_ten_krzyz__wstawic_barierki_i_koniec.html
Tianut’, potianut’, wytianut’ ni mogut’
Bobiku,
dzięki za łaskawe uchylenie drzwi.
Wstyd! Nie potrafię obronic krzyża. Czy komuś się udało?
Ten Puszkin to tez jakis prorok byl. Kurcze, sami prorocy. Gdzie nie poczytasz, poeci juz ostrzegali 😉
Z wynikow wynika, ze ustrzelic mozna 19999 napastnikow (znaczy harcerzy, sukienkowych i nie wiem, kogo jeszcze). Podejrzewam, ze potem komputer sie po prostu zawiesza.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8247858,Szef_rosyjskiej_mleczarni_zwalnia_pracownice_za_aborcje.html
To chyba jakas epidemia…
Skoro krzyża sie nie da obronić, to może da się nie dopuścić do katastrofy lotniczej, tak na przyszłość 🙄
http://www.giercownia.pl/gra/19188/air_traffic_chief/
Russkoje Mołoko mnie załamało. 🙁 Wszędzie wojny i przymusy religijne. Nawet na rodzinny kraj Władimira Iljicza liczyć nie można. 😯
Chyba na odtrutkę trzeba poczytać coś z Malezji:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8246825,_Przyniesli_wstyd_krajowi____malezyjski_sad_skazal.html
Bardzo to inspirujaca akcja dyrektora mleczarni Russkoje moloko.
Mysle, ze do wymogu zawierania slubu koscielnego mozna byloby dodac obowiazek perzyniesienia przez panne mloda przescieradla po nocy poslubnej i udowodnienia, ze byla dziewica az do slubnego kobierca.
Obowiazek inowiercow i bezboznikow uczestniczenia w rekolekjach prawoslawnych tez bardzo mi sie podoba. Niech wiedza, suki (sorry Bobik), gdzie raki zimuja.
A moze daloby sie Pania Joanne Spod Krzyza zatruidnic w firmie Russkoje moloko jako glownego inspekora jakosci powolan do pracy w przedsiebiorstwie. Oczywoscie nalezaloby ja jeszcze raz ochrzcic, bo mysle, ze jej dotychczasowy chrzest pewnie jest niewazny, a wrecz heretycki.
Nie ma tak dobrze. Uprzedzam, strułam się w papierze http://www.polityka.pl/kraj/rozmowy/1507772,1,rozmowa-z-prof-irena-lipowicz.read
Huch 😯
najważniejsze są sklepy dla seniorów i wzorowe pokoje dla niepełnosprawnych w Ikei 😯 I żeby dzieci nie uczyły się francuskiej etyki 🙄
Ratunku!
Przyjazny rozdział kościoła i państwa 😯
Ja poproszę o rozdział rzeczywisty.
Treść programu etyki konsultowana z Kościołem? No tak, miałam nadzieję, choć może było to bardziej wishful thinking, że nowa pani rzecznik po objęciu urzędu nie wróci do swojego integrystycznego wizerunku. Uwalenie kandydatury Sadurskiego zanim się oficjalnie pojawiła i wybór Lipowicz to sprawy, o które mam do PO wielki żal.
Ukatrupiłam 215 wrogów krzyża! Ale i tam wynieśli…
Mój ulubiony nius dzisiejszy: Pan Macierewicz (mój ajdol) będzie analizował budowę skrzydła prezydenckiej tutki. Bo jeśli był to taki mocny samolot, jak powiadają, to dlaczego skrzydło pękło w zderzeniu z 40-centymetrową brzozą?
No.
Jakieś prawa fizyki, naprężenia, cholera wie co, to wszystko na pewno jest na usługach u ruskich.
Rzucam to , żeby nie zwariować i na dwa dni oddalam się., celem słuchania krzepkich pieśni marynarskich. Ahoj, Bobiku, ahoj Wszyscy!
A to ci Niewierny Antoni 😆 Powinien wsiąść do jakiegoś samochodu, najlepiej takiego, który słynie z mocnej konstrukcji, żeby było wiarygodniej, i zaatakować nim podobne drzewo z prędkością dozwoloną na drogach szybkiego ruchu. Może wówczas pewne prawidła fizyki stałyby się dla niego bardziej jasne.
Tak jak dla tych?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,3782970.html
Po przeczytaniu rozmowy z Rzecznikiem PO zionę ogniem i siarką piekielną.
Obrońcy Bobika – nie dopuszczajcie żadnych skubanych szewczyków w okolice blogu!
Tej Nisi to dobrze. Też bym wsiadł na jakąś łajbę i na jakiś czas odpłynął. A tu dzisiaj nie mam nawet żadnych grzybków, żeby odpłynąć. 🙁
Ale nie chcę swoim skomleniem zepsuć wyprawy. Ahoj, Nisiu, baw się świetnie. 🙂
Pochwale sie renesansowa wszechstronnoscia.
Koledzy na blogu Romskey’a nalogowo wracaja do biadolenia w duchu „slabe panstwo, bo nie uzywa sily”. Przed chwila, przy probie kontrargumentacji, poniekad przypadkiem dokonalem odkrycia medycznego. Opis oraz nazwa jednostki chorobowej ponizej:
„A moze przyjmiecie jednak na moment inna perspektywe, o co nawoluje od pewnego czasu, i wezmiecie pod uwage, ze taki np. czyrak czy inszy wrzod, zanim peknie, oprozni sie i zagoi, wpierw musi wezbrac, co ani ladne nie jest, ani przyjemne. Ale przedwczesne proby mietoszenia go okazuja sie zarazem probami niewczesnymi…
Nawet nazwe bym znalazl: kaczyrak. (…), czyli K-czyrak (skrot od „czyrak krzyzowy”)”
Witam serdecznie wszystkich, którzy spotykają się w Budzie Bobika, z szacownym Gospodarzem na czele, ofkors.
Zaglądam tu co najmniej od tygodnia i co dzień utwierdzam się w przekonaniu, że dzień bez wizyty u Bobika to dzień stracony 🙂
wizja Zamurza tez mnie prześladuje, (Bobik pięknie ubrał ją w słowa, zresztą i On i Goście mają ten dar w obfitości), ale mam nadzieję, że albo do tego nie dojdzie albo przynajmniej ja nie dożyję. Ta druga opcja mnie nie zachwyca, ale i tak jest o niebo lepsza niż życie w Zamurzu albo zamurzu.
„Przewaga głosujących za Kaczyńskim nie oznacza, że wszyscy głosowali za Kaczyńskim.” – dokładnie tak, nawet w mateczniku pisu jakim jest Podlasie (a w szczególności Łomża), wzrosła w stosunku do poprzednich wyborów ilość głosów oddanych na PO (może tylko przeciw Kaczyńskiemu a nie za Komorowskim, ale to i tak nieźle). Zakładam, że to młodzież, która uzyskała w międzyczasie prawo wyborcze i bardzomniętocieszy.
Wietnamczyk rządzi 🙂
Witaj, adomi. 🙂 Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi za złe pominięcia numerków w nicku – ja tylko swoim Gościom każę liczyć, a sam się obijam. 😀 Ale w ramach rekompensaty mogę Ci przydzielić dodatkową porcję pasztetówki.
Drobne sprostowanie: ja jestem pieskiem pokojowym, więc nie mieszkam w budzie, tylko gdzie popadnie. Najczęściej na kanapie. 🙂
Jak już mowa o medycynie, to chciałem podzielić się ostrzeżeniem epidemiologów, że ostatnio w Polsce pojawił się groźny wirus przenoszony przez kaczkę krzyżówkę. 🙄
No, masz ci los, Bobiku, moja paniusiu, to teraz zacznie sie prawdziwa pandemia. A czy laboratoria juz pracuja pelna para? Bo moze Pani Minister Kopacz da sie namowic tym razem. 😉
Wlasciwie powinno byc moj panoczku. Zaraze nam zsylaja za te obraze, loj zaraze. To wszystko te komuchy, pedaly, cyklisty, zabojady, smierdziele, czarnuchy, cygany
A o tym dziwnie cicho, bez echa przeszło http://wyborcza.pl/1,76842,8224317,Sekrety_koscielnej_monarchii.html
Obiecuję, że dzisiaj już więcej nie będę 🙄
Jak już dziś dzień taki zabawowy, to jeszcze dorzucę wesołą balladkę. 😈
Zbój Madej piechotą z pieczary wyrusza,
maczuga przy boku, ta nowsza,
a z gór szybkim krokiem Janosik, chłop-dusza,
też zdąża w kierunku Mazowsza.
W Teksasie niestary gość wsiada do jeta,
w skarpetkach arsenał ma broni
do niego się tuli przystojna kobieta,
on szepcze jej: spójrz w prawo, Bonnie,
Alowi orzeszki upadły – o, biada! –
lecz już consigliere je zbiera.
A z lewej też dobrze przyuważ sąsiada,
wygląda mi na Dillingera.
Na koniu, w przebraniu, wraz z wiernym kałaszem
Osama omija zasadzki,
koniecznie w granice dziś dotrzeć chce nasze,
popasać gdzieś w Lesie Kabackim,
W ekspresie sadowi się Kuba Rozpruwacz
łakomie zerkając na panie,
już wjeżdża pod kanał i żwawo zasuwa
na wschód, gdzie mieszkają Polanie.
La Mansza przecina zaś tors Robin Hooda.
Krauluje nasz Robin jak fryga,
bo słyszał, że w Warsaw zdarzyły się cuda –
policja przestępców nie ściga.
Nie dziw, że tak szparko udała się w drogę
nad Wisłę przestępcza ta szpica,
gdy w kwestii ścigania kompletnym odłogiem
dziś leży Polaków stolica.
Nieważne, że w metrze zgwałcili kobitę,
nieważne, że cieszy się Pruszków,
policja warszawska ma jasny priorytet:
pilnować pod krzyżem staruszków.
Dlatego dla Ala i Zbója Madeja
wizyta w Warszawie to frajda,
dlatego pod krzyżem się rodzi nadzieja –
dla Kuby, i Bonnie, i Clyde’a.
Gdy durny przechodzień, szukając pomocy,
do pana w mundurze się zbliża,
to słyszy odpowiedź natychmiast, jak z procy:
kochany – ja muszę do krzyża.
Lecz przez stróżów prawa nie każdy zrobiony,
jest w konia, w bambuko, czy w trąbę,
bo ktoś się doczekał policji ochrony:
podobno… ten, no – unabomber.
Pyszna ballada, Bobciu!
Witaj adomi! Rozgosc sie.
Tak sie zastanawiam, Piesku, czy nie powinienem odeslac Babci do Polski, poniewaz odkrylem, ze prowadzi tu Wraza Robote i narusza prawo.
Pod oslona nocy, nieraz w nocnej koszuli z narzuconym na nia szlafrokiem, udaje sie na podworko, zarzuca na dach garazu miesno-kostne reszki z obiadu, biegnie do domu, gasi swiatlo i z lozka przez okno cala noc obserwuje „lisićku”.
Lisićka przychodzi czasami sama, czasami w asyscie rodziny i zabiera te skrawki tluszczu lub poobgryzane kotlety jagniece do siebie. Usilowalem tlumaczyc, ze dokarmianie dzikich zwierzat w centrum Zachodniego Londynu jest co najmniej zle widziane przez mieszkancow domu, konczy sie rozwleczeniem workow ze smieciami po calym podworku i ze lisy sa zwyczajnymi duzymi szczurami w puszystym ogonem.
Na nic. Babcia jest przyzwyczajona do lamania prawa, kiedy chodzi o dziki inwentarz. Jak nie wiewiorka z trzema lapami na Florydzie, to te rude szczury w Londynie!
Bobikuuuuu 😆
Dorzuce pare zwroteczek, napisanych przez Bukiego – Piotrusia Bukartyka, juz dobrych nascie latek temu:
http://www.youtube.com/watch?v=f6D_3ksHPc4
Sporo dzis bylo wrzutek, ale jeszcze jedna prosze laskawie przyjac. Na szcescie krotka. Marcin Krol o tym samym o czyn sam mysle od jakiegos czasu, z pewnym nieokreslonym poczuciem winy nawet. Ale dostalem rozgrzeszenie:
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/298522,nasze-ojczyzny-polityczne.html
To naście lat temu też był krzyż? 😯 😉
Diagnoza Marcina Króla wydaje mi się trafna częściowo. Tzn. z tą częścią o gettoizacji obozów politycznach się zgadzam i też budzi to mój ogromny niepokój, któremu nawet kilka razy dawałem tu wyraz. Jestem zresztą cały czas za tym, żeby tej gettoizacji nie pogłębiać przez np. skrajną agresję czy obelżywość wobec drugiego obozu. Natomiast jak chodzi o zanik debaty politycznej w grupie podobnie myślących – no co ten Król, blogów nie czyta? 😆
A nie jest tak, Bobiku – tylko prosze z lapeczka na sercu – ze nam sie (jakze slusznie !) wydaje, ze my jednak jestesmy lepsi ( bo jestesmy!) wiec nie powinnismy kompletnie tego ludu odrzucac, troche sie nad nim ulitowac, troche pamietac, z mu bylo gorzej i pod gorke, wiec nie trzeba go zanadto przesladowac, nawet smiechem (bo oni sa glupsi i tak nie potrafia odpowiedziec) i wulgarnymi slowy, trzeba im niesc kaganiec oswiaty, podnosic do swojego poziomu, wyjasniac.
Czasami sam tak mysle. Ale przeciez to co w glowach tego ludu sie dzieje, to ja sie nie dowiaduje tak naprawde ani od Pani Joanny Spod Krzyza, ani nawet od proboszcza z Radia Maryja, tylko czytajac ich jajoglowycvh mentorow: Ziemkiewicza, Wildsteina, Terlikowskiego, dr prof. Kaczynskiego, pani pinkwolonej Radziszewskiej i pana Romaszewskiego. I ja bym ich zagonil do getta, poustawial wysoki mur, zamknal brame na klucz i klucz wrzucilbym do Atlantyku – niech zdychaja, lapserdaki. Krzyz im na droge 😈
Wysłanie Babci do Polski jest bardzo słusznym pomysłem. To może być nasz człowiek w sercu wydarzeń. Nie potrzebuje się nawet szczególnie maskować, przebierać, ani doklejać wąsów. Trzeba ją tylko przeszkolić jako agentkę, nauczyć się spowiadać i żegnać nieprawosławnie, dorobić legendę (nauki pobierane w Radyju, praktyka u Świtonia, itd.), oraz zakupić jej beret, a potem posłać na przeszpiegi.
Babcia będzie mieć przyjemność, bo sobie połamie prawo bezkarnie, obrońcy będą mieć radochę, bo im się szeregi (co z tego, że tylko pozornie) wzmocnią, a my będziemy mieć wiadomości z pierwszej ręki. No, może z drugiej łapy, poprzez Mordechaja, ale to też coś. 😀
Niech Pambuk ma w opiece tego nieustraszonego Rycerza Prawdy:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8250563,Palikot__Prezydent_stchorzyl_tak_samo__jak_wiekszosc.html
jak najbardziej bez numerków (numerów?) proszę
za dodatkowy przydział pasztetówki dzięki serdeczne,
a jeszcze bym się uśmiechnęła o przepisy na dżemiki 🙂 jeśli to nie tajemnica
pora na sen 🙂
Bobiku zapomnialem kiedy Ty do Krakowa-teraz?
milej wiec……….
Dżemiki tajne nie są, tylko że ja w kuchni prawie wszystko robię na oko, nie z przepisu, więc mogę podać jedynie myśl przewodnią i ogólne wytyczne, żadnych danych liczbowych.
Do zrobienia obu dżemów używa się cukru żelującego 1:3 (1:2 też może być, ale ja wolę jak nie są za słodkie).
Truskawkowy: małe truskawki (najlepiej tzw. ananasowe) zostawić w całości, większe pokroić na połówki, zważyć, zasypać odpowiednią ilością cukru, lekko wymieszać i zostawić na 2-3 godziny. Potem odfiletować różowe grejpfruty (jak nie ma różowych, to od biedy zwykłe), odważyć cukier (1/3 wagi grejpfrutów) i dosypać do truskawek. Truskawki postawić na ogniu, kiedy są już mocno ciepłe dodać odfiletowane grejpfruty (nie musi się ich kroić, bo i tak się rozlecą) i sproszkowane chili (najlepsze jest takie z młynka) – tyle ile się lubi (trzeba spróbować i ewentualnie dosypać). Teraz trzeba wszystko doprowadzić do wrzenia i gotować tyle, ile w przepisie na paczce cukru (zwykle jest to minuta). Zostawić do następnego dnia. Jeżeli kosystencja jest dobra, to podgrzać i ładować do słoi, a jeśli jest za rzadkie, to zagotować jeszcze raz przez minutę, wystudzić, itd.
Proporcja truskawek do grejpfrutów ma być o tyle o ile. 😉 Powiedzmy, że 2/3 truskawek i 1/3 grejpfrutów.
Wiśniowy: wiśnie wydrylować, zasypać cukrem, wymieszać, po 2-3 godzinach dodać pokrojony w drobniutką kosteczkę kawałek imbiru – jak duży to zależy od tego, na ile się lubi imbir. 😉 Zagotować i dalej jak z truskawkami.
Smacznego, chociaż pasztetówka jest zdecydowanie lepsza. 😀
Rysiu, ja do Krakowa w niedzielę. O takiej porze, że aż się przyznać wstyd. 😉
Jeżeli są jeszcze jakiś chętni do spotkania w Krakowie, to meldujcie się jutro, bo potem będzie za późno. W Krakowie nie mam dostępu do poczty, a i do samego kompa nie zawsze ❗
Piotr Ikonowicz – http://www.super-nowa.pl/art.php?i=18939
Ja jestem sklonna spotkac sie w Krakowie w pazdzierniku/listopadzie. Czy dzieje sie wtedy cos superatrakcyjnego w Krakowie?
Sorry, nie nawiazuje do watkow bo nie mam sily, moze pozniej dojde do siebie po potygodniowym zmeczeniu.
Króliku, nie dotrwam w Krakowie do listopada. 🙁 To zresztą dla Bobików niebezpieczna pora. Łapy można przemoczyć, grypę złapać, albo co…
Dochodź do siebie skutecznie. A jak będziesz u celu, to daj znać. 🙂
Tak sobie myślę, że pod wywiadem z panią Lipowicz na stronie „Polityki” mogłoby być (dla dobra sprawy!) dwa tysiące komentarzy, a nie ma. Ktoś wie dlaczego? W rękę pocałuję za wyprowadzenie mnie z błędu.
http://wyborcza.pl/1,75480,8234393,Pokrzyzowani.html
Teresko, trzeba pewnie miec takie doswiadczenia jak te opisane w artykule, zeby na taki „boj” sie wybrac i trwac. Poczucie wlasnej glebokiej krzywdy, takze po prostu objawy paranoi i spolecznego nieprzystosowania. To nie sa osoby chetne do debaty i pojednania czy kompromisu.
Lato sie konczy i to wariactwo pewnie tez, bo zaloze sie, ze jak powieja zimne wiatry to bedzie mniej chetnych na warte pod krzyzem.
Zycze milego week-endu a Bobikowi udanego wyjazdu do Krakowka.
Bardzo jestem ciekawa wrazen Moniki i Rodzinki z ich letniego pobytu w Warszawie.
Dzień dobry.
Rychło w czas, ale jednak w końcu się stało:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8251240,Policja_usunela_osoby_spod_krzyza__Przeniesli_tych_.html
A nie mogło tak być 3 sierpnia?
Dzień dobry 🙂 Nie wiadomo, czy nie mogło, bo przeszłości nie da się przewidzieć. 😉
Myślę, że 3 sierpnia władze (a Kościół też) zostały zaskoczone zarówno determinacją „obrońców”, jak i ich nieposłuszeństwem wobec księży i nie przewidziały wariantu na tę okoliczność. A jak się okazało, że sytuacja się zaostrzyła, to postanowiły przyjąć metodę salami – nie robić jednej burzliwej akcji, tylko w sprzyjających momentach kroić po plasterku.
A może mi się tak zdaje dlatego, że mojemu sercu zwykle bliższe jest takie załatwianie spraw, niż frontalny atak. 😉
Doro,
mojemu temperamentowi byłoby bliższe takie załatwienie sprawy 3 sierpnia. Ale być moze w dłuższej perspektywie lepiej jest, że większa społeczność mogła poznać kim są i do czego są zdolni „obrońcy”. Jak wykorzystuje tych nieszczęsnych ludzi kosciół hierarchiczny, etc.
Dla mnie niezwykle cenne było to, że tak zorganizowała się młodzież w „Akcji krzyż”. To bardzo mocny przekaz dla KK. Dotychczas było tak, ze każda ekipa rządowa musiała się liczyć z KK bo on ma rząd dusz. Ten monopol został złamany i KK otrzymał na ten temat bardzo czytelny przekaz.
No, nareszcie.
Ale, nie jest to, obawiam sie, koniec. 👿
Też mi się tak cały czas wydawało, że ten sygnał o złamaniu monopolu na władzę dusz był bardzo pozytywnym aspektem afery. Gdyby po przybyciu księży „obrońcy” pokornie dali wynieść krzyż, przekaz byłby dokładnie odwrotny. Gdyby władze od razu zastosowały rozwiązanie siłowe, to jeszcze długo trwałby wrzask, że zrobiły to wbrew woli społeczeństwa. A tak, było widać jak na dłoni, że radiomaryjne „społeczeństwo” naprawdę jest tylko grupą oszołomów, którą PiS wykorzystuje do swoich rozgrywek i że KK powinien zrobić w tył zwrot i wrócić na teren religijny, bo wchodząc zanadto w przestrzeń publiczną ryzykuje ośmieszenie. To naprawdę niezły urobek jak na 10 dni. 😉
Mordko, na pewno nie koniec. Ale kto powiedział, że metoda salami nie okaże się na dłuższą metę skuteczna? 😉
Zresztą, moje instyntowne poparcie dla salami wynika z prawa naturalnego. 😈
virajcie! Bobiku i ja bym chciała Cię poznać . Mam do Krakowa niedaleko. Tylko czyś aby małym czarnym pieskiem a nie wysokim blondynem? Albo starszą panią o kasztanowych włosach? Albo jamnikiem szorstkowłosym /śmieszne psy/ albo mnichem z zakonu albo murzynem aaaahhhaaahhaa a może tym z reklamy /no wiesz/ 🙂
wszystko jedno kim 🙂
Kocie M. nie cieszyłabym się na Twoim miejscu. Myślę że już czas polubownie zakończyć sprawę o pomnik . Warszawa to wprawdzie Polska ale tylko jej mała część. Ciąg dalszy może być zaskakujący dla tych co Ja dzielą. Ja uważam że nie ma żadnego podziału a faktem jest że 85 procent Polaków to Katolicy /w tej chwili przeważnie na urlopie/. 🙂
tak czy owak idę sprzątać czy ktoś chętny do pomocy ? 🙂
Jarzebinko, Bobik jest kedzierzawym brunetem sredniego wzrostu, z duza tendencja do rastafarianienia sie siersci jesli nie jest na czas ostrzyzony. A to dlatego, ze jest po czesci rasy puli, a po czesci sasiada, ale nie naszego Sasiada – meza Zony Sasiada, tyko jakiegpos zupelnie innego sasiada ( a sasiad , nie the Sasiad) Z charakteru jest lagodnym maminsynkiem z upodobaniem do salami i innych produktow garmazeryjnych. Rozpoznasz go na odleglosc, ale na wszelki wypadek wez to zdjecie z gory stronicy blogu. 😈
Cieszy sie, ze Katolicy wypoczna sobie na urlopie. Zycze im dobrej pogody.
Nie mogę pomóc w sprzątaniu, bo muszę się pakować. 😎
Na temat spotkania mogę napisać już coś konkretnego, bo dostałem wiadomość od Pani Kierowniczki, że uda jej się przyjechać w poniedziałek, 16 sierpnia, więc zlot będzie w tenże dzień. Wprawdzie Kierownictwo jeszcze nie mogło podać godziny, ale późnym popołudniem już na pewno będzie, toteż dyktatorsko ustalam co następuje: kto ma ochotę się spotkać, niech się w poniedziałek zjawi w „Camelocie” na ul. Św. Jana o godzinie 17.00. Ponieważ psów może tam być kilku, to poznamy się po Pani Kierowniczce 🙂 , której wizerunek upubliczniony jest tu:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/
Jeżeli ktoś się wybiera, to do zobaczenia. 😆
Katolicy w tej chwili przeważnie na urlopie to jest tak ładne, że chyba mi wejdzie na stałe do słownika. 🙂
Tak. To znakomita wiadomosc. Przewaznie.
Kroliku,
szło mi o wywiad z RPO. Spodziewałam się że na koniec zobaczę moc komentarzy. Czy my nabrawszy wody w usta oczekująmy kiedy nam się zagotuje, a para z nas się wydobywająca zostanie z dala wypatrzona przez tzw „czynniki sprawcze” jak pani Irena Lipowicz? „Polityka” zrobiła dobrą robotę prezentując postawę pani I.L. i nędzna liczba wypowiedzi czytelników tę robotę nieźle zniwelowała. Mylę się?
A jak bedziesz Bobiku przechadzal sie w tym Krakowie po Starym Rynku (uwazaj aby Cie nie rozdeptali i uwazaj na torebke!) to czy nie moglbys rzucic okiem czy ruszyla juz produkcja Swiatkow Wawelskich. Jest to dobry moment na inwestoanie w sztuke Przedmurza. Moze byc w dowolnym medium. Uwzaj tylko aby nie byly to raczej matrioszki made in Moldova. Licza sie tylko rodzime, a zwlaszcza podpisane przez przedmurskiego artyste.
Kup. Wnuki Ci za to podziekuja. A Ty na reszte zycia bedziesz mial wspaniala pamiatke tych wznioslych dni.
Znacie Państwo – http://wyborcza.pl/1,76842,8224317,Sekrety_koscielnej_monarchii.html ?
Tak, Teresko, znamy! To juz wisi od dluzszego czasu.
Dzięki, Mordko, przegapiłam.
jarzębina mimochodem i wdzięcznym rzutem liczbą ustala coś bardziej ze świata wiary niż demografii: faktem jest że 85 procent Polaków to Katolicy. Nie walczę z wszystkimi urban legends, bo Urbanowie i Antyurbanowie szybciej tworzą faktoidy niż da się je rozmontowywać, ale jeśli odliczyć parę milionów noworodków i nieodzywających się obywateli, a także odzywających się na poziomie „mama, lizaka”, to te procenty szybciutko się rozpadną. I gdyby KK kiedyś zrobił rzetelne podliczenie dusz, z podpisem i peselem „tak, jestem dorosła(y), katoliczką(katolikiem) i rozumiem co mówię” to moglibyśmy zacząć rozmawiać o procentach.
A póki co to może by tak nie używać w krucjatach ideologicznych argumentów, na które nie ma rzetelnego poparcia…
hahahah no wiesz Kocie M. Ty wyrażnie się wyśmiewasz. I chyba też w takim razie pójdę na urlop 🙂 aby połączyć się z innymi w tym błogim zajęciu czyli robieniu nic. Lub.. panicznym wypoczywaniu. /zwiedzanie, jedzenie, pokonywanie tysięcy kilometrów /aby wkońcu być tak tym wypoczywaniem umordowanym że po powrocie do pracy cały czas myśleć o następnym 🙂
andsol czyzbyś był maratończykiem ? Pobiegłeś o wiele za daleko. Ja mam rację i koniec 🙂
Tereso, nie wiem, ja sie pania Lipowicz nie zachwycalam od poczatku, i nawet mi sie tego wywiadu nie chcialo czytac, bo nic dobrego sie nie spodziewalam. Dajcie mi znac, jesli nas pani L. czyms mile zaskoczy.
Troche jest ulgi z tym krzyzem. Myslalam sobie wczoraj o przedwojennym gettcie lawkowym na uniwersytecie warszawskim, o tym wariacie Maciarewiczu i jego komisji, o krzyzowcach; o tym, ze niektorzy nic dobrego nie potrafia zrobic dla ogolu, nawet tak wiele nie zaszkodza, ale tak nas umecza, rozstroja nerwowo.
Trudno sie nie zgodzic z Lisem, wreszcie dosyc tego. Zapewne gdy 85 procent katolikow wroci z urlopu to tez sie wreszcie wypowie w sprawie wycierania sobie nimi geby za pomoca takich glupich, glupich afer.
Bobik 16 nie mogę ale może kiedyś 🙂 milo mi że nie szczęknąłeś sorry ale będę zajęty pasztetówką 🙂
o widzicie królik też tak myśli jak ja. 🙂 Z drugiej strony to smutne że deprecjonuje się to na czym większość została wychowana. pa 🙂
@ andsol,
katolików rzymskich, (niezapominajmy, że samo słowo „katolik” jest bezczelnie przez rzymskich zawłaszczane), jest dokładnie tyle ile gotowych byłoby płacić podatek koscielny. Jak myslicie, dlaczego kochajacy mamonę KK nie kwapi się do wprowadzenia takiego podatku?
Bo raz policzył i starczy 😉
Jarzębinko,
polecam – http://andsol.blox.pl/2010/07/Rodzaje-korzeni.html , poza tym nie jest tak że istnieje jakaś większośc która wychowała się na tym samym, tak wiele jest bowiem odmian jakoby tego samego 🙂 Gdybyśmy zaczęli specyfikować co wspólne dla wszystkich to okazałoby się że grup są miliony. Nawet w rodzinie nie ma się zmiłuj, co dopiero w kraju, tym bardziej w wielu krajach, w których (jakaś) religia zapuściła korzenie, niszcząc co zastała. Czy obecnie różne nie może być równe?
W Polsce nie ma żadnego liczenia katolików, tylko liczenie ochrzczonych. Na tej zasadzie to i ja jestem katolik, bo byłem chrzczony, a nawet komunizowany. Dopiero na bierzmowanie się nie zgodziłem. Ale gdzieś tam w rejestrach mój katolicki promilek promilka jest od lat doliczany i bierze udział w wyrabianiu tych rzekomych 85%.
Oczywiście, że podawanie liczb wyznawców na innej podstawie, niż płacenie podatku kościelnego, to jest czysty humbug. Na razie można powiedzieć co najwyżej tyle, że w Polsce jest stosunkowo dużo rzymskich katolików, bo kościoły są istotnie znacznie pełniejsze, niż w zachodniej Europie. Ale konkretnych i prawdziwych danych liczbowych nikt w tej chwili nie ma i powoływanie się na nie przez KRK jest absolutnym nadużyciem.
O jakości polskiego katolicyzmu nawet nie będę się w tej chwili zaczynał wypowiadać, bo muszę nieco chałupę odgruzować przed wyjazdem. 😉
Bobiku, miłej podróży. I ubranka na upały spakuj. U mnie o tej porze jest 45’C. Tak, 45’C.
Dziękuję, Tereso. 🙂
Jak chodzi o ubranka, to ja nawet w upały chodzę w futrze. 🙄
Nie pamiętam, czy ta linka już była, ale najwyżej będzie drugi raz. 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8251862,Eksperci__Usuniecie_osob_spod_krzyza_pierwszym_krokiem.html
Tereso, na listosc boska gdzie ty sie tak smazysz, w Dubaju?
Keep cool! Na zewnatrz chyba lepiej nie wychodzic przed zachodem slonca.
W Dubaju się tak nie smaży, bo tam nawet pustynia jest klimatyzowana. 😀
Stara przytargala jednak tego Feliksa Topolskiego. Jest kompletnie padnieta, niedoinikotyzowana, Babcia nie nakarmiona, ale jest b. szczesliwa (Stara znaczy sie) .
Ten Topolski jest cudo! Dzien i noc myslala czy ma go kupic 🙄
Jeszcze go trzeba oprawic
Branża oprawców poniosła wprawdzie w ostatnich latach pewne straty – albo nie żyją, albo, jak Taylor, przed sądem, ale jeszcze kilku się pewnie znajdzie. 🙄
No dobra, żeby nie było, że skociałem i już tylko pazurzę – powiedz Starej, Mordko, że się bardzo cieszę z tego jej Topolskiego. 🙂
Gratulacje Helence. Powie tytuł, żebyśmy mogli poszukać w internecie?
Głos w sprawie – http://www.sld.org.pl/aktualnosci/p-r-m-a-5444/aktualnosci.htm
OK, to opowiem, bo nie wytrzymam.
Jest to spora, dluga rycina (wyso. 30 cm, dlugosc 90 cm), wykonana w 1960 r., zatytulowana Trzechsetlecie Royal Society (obecnie Royal Society of Art) – typowy subject matter dla Topolskiego -kronikarza swojego stulecia. Czarna z kolorami – czerwien, ciemny amarant, sepia i pomaramnczowy. Przedstawia procesje osob udajacych sie na uroczystosc – w togach, mundurach yeomanow, biretach, cylindrach, kobiety w dlugich sukniach i kapeluszach. Wszystkich widac troche odwroconych tylem, ale jedna ma twarz zwrocona do widza – jest to rozpopznawalna Krolowa Matka (moim zdaniem). Ida jak korowod, chyba w takt muzyki, ich kroki sa troche taneczne. Jest to strasznie jakis przyjemny tlum. Pewnie sa jeszcze jakies szczegoly warte wzmianki, ale nie mam tego przed oczami – rycina jest na dole, Mama ja oglada. Sama jeszcze jej dokladnie nie obejrzalam, ale wiem, ze jest rozkoszna!
W sumie jest to znacznie weselszy image niz ten, ktory kupilam od Phyllis (malarki, przyjaciolki rodziny Topolskich) pare lat temu – z portretem Alana Ginsburga na piewrszym planie i innymi poetami (Stevie Smith, Andriej Woizniesienski i in.) oraz ich wierszami – to bylo wykonane w 1966 r w czasie I Miedzynarodowego Festowalu Poezji w Londynie.
Musi to byc jeszcze oprawione i zmienione passepartout, bo jest mocno poniszczone i poplamione. Rozpadajaca sie rame zostawilam u Phyllis, nie daloby sie jej uratowac, ale zamowie podobna.
A jeszcze powiedziala mi Phyllis, ze odkupila w czasie remontu Ogrodu Zoologicznego dwa ogromne murale Topolskiego przedstawiajace malpy i ma je w swojej pracowni. Zapytalam prostodusznie czy musiala przenosic do swojej pracowni kawalki tynku, ale wyjasnila mi, ze murale byly robione na papierze przyklejonym do surowego „workowego” plotna (burlapu).
Musiala to oprawic, zeby sie nie zniszczylo, chce sprzedac, ale do tej pory nie znaalzla nabywcy. Balam sie zapytac za ile je sprzedaje, hehe. Zapowiedzialam, ze sie nie pojawie u niej przez kilka lat. I dotrzymam slowa. Tak mi dopomoz Pambuk.
Pojawisz się, Heleno, pojawisz 😀
Ugryz sie w jezyk, haneczko. Nie mam juz scian. 🙄
Pogooglowałam i mam wrażenie, że mnie to malarstwo też by się podobało 🙂
On jest swietny! Ma nerwowa, roztanczona kreske. W czasie wojny byl oficjalnym (wyznaczonym przez krola i Royal Society) kronikarzem umierajacego miasta. Z tego jest najbardziej znany, ale tez jako muralista, ilustrator ksiazek. W POlsce przypomina mi troche Ottona Axera (ktorego tez mam jeden rysunek tuszem – Simchas Tojra czyli swieto Radosci Tory, kupilam na pierwszej wystawie posmiertnej Ottona, brata Erwina, w Warszawie ze 20 lat temu)
No to masz skarby 🙂
http://www.artbiznes.pl/jsp/artbiznes/artykuly.jsp;jsessionid=CA0ADCBDFEE5CED9F4A63DE853FAAF4C?Typ=detal&Id=2&IdArtykulu=999
Heleno, gustowna ścianka działowa w największym pokoju i po kłopocie 🙄
No nie wiem, ale podejrzewam, że Bobik z rozpędu odgruzowuje chałupy sąsiadów. Chyba, że własną doprowadza do stanu lśniącej nieużywalności 😉
Dzieki, Teresko. Autorka ubolewa, ze nie namowila Ottona do wspomnien, a ja znam jedno bardzo ladne, opowiedziane mi przed laty przez kogo innego, ale teraz nie moge, gdyz gram w rummy. Pozniej.
Poczekam 🙂
Haneczko, uważasz, że po tym odgruzowaniu kolacja mi się nie należala? 🙄
To też czas zabiera. 😉
Bobik, na poslanko! Bo nie wstaniesz bladym switem!
Bon voyage, Druhu!
Dobrej podróży, Bobiku 🙂 Pokiwaj ode mnie łapką Pani Dorocie i Żonie 🙂 Życzę czasu 🙂
http://pytania.wordpress.com/2010/08/11/ku-pokrzepieniu-serc-ambiwalentne/#comments
Kurczę, co mi się zdaje, że już jestem ze wszystkim gotowy, to sobie przypominam, że jeszcze to i jeszcze tamto. 👿
Bladym świtem to ja i tak nie wstanę. Chyba łatwiej mi się wcale nie kłaść. 🙄
Niemniej jednak serdecznie dziękuję (z braku czasu hurtowo) za wszystkie dobre słowa i myśli pod moim podróżnym adresem. 🙂
Pasztetówka już mi nie wlazła do torby, muszę ją zostawić na blogu. 😥 Ale niechże na odjezdnym przynajmniej wyrażę żar uczuć, które do niej żywię, żeby o mnie pamiętała. 🙂
Historia swe miewa zakręty,
wciąż zmienia starocie na nówki,
lecz idzie zmienności tej w pięty
ma miłość do pasztetówki.
Zamierzchła epoka. Tubylcy
w jaskiniach składają swe główki,
a we mnie się kłębi (choć milczy)
ma miłość do pasztetówki.
Powoli budują się miasta,
zaczątki już są trójpolówki,
nic to – stale trwa (nawet wzrasta)
ma miłość do pasztetówki.
Do szkół już posyła się dziatwę,
nie bacząc na tejże wymówki,
a ja co przeżywam? To łatwe:
mą miłość do pasztetówki.
Gutenberg wymyślił zecera,
James Watt maszynowe parówki,
a mnie nie przechodzi (wręcz wzbiera)
ma miłość do pasztetówki.
W. Iljicz rozpirzył imperium,
ze sklepów zniknęły gdzieś krówki,
konstansem jedynym (no, serio!)
ma miłość do pasztetówki.
I nawet gdy padną dolary,
a miejsce ich zajmą złotówki,
ja nigdy nie znudzę się czarem
miłości do pasztetówki. 😀
Szczęśliwej podróży, kochany Piesku 🙂
Bobiku, Ty tak pięknie o tej pasztetówce piszesz, że jutro chyba wyślę T. na poszukiwania pasztetówki w polskich sklepach.
Pozdrów ode mnie Kraków. Gdyby nie to, że musiałam zmienić plany i zrezygnować z zaplanowanej wiosną podróży, to pewnie do tego Camelota bym zajrzała, bo byłabym blisko…
(To mój pierwszy wpis, ale czytelniczką jestem już od wielu tygodni. Kiedyś już nawet coś tu napisałąm, ale jak kliknęłam 'wstaw’ to komputer postanowił się zrestartować i nic z tego nie wyszło.)
Mysle jednak, Bobik, ze czasami powinienes zjesc cos zielonego. Abys nie dostal awitaminozy. 😈
Jednak sie poloz i postaraj sie zasnac.
Ja tez mam jutro wczesna pobudke, bo Babcia zazyczyla sobie pojscia do cerkwi. Na nieludzka pore – na 10 rano.
Wynudze sie jak mops w komodzie czekajac na zewnatrz.
Mam nadzieje, ze nie bedzie lalo i mozna bedzie chociaz gazete poczytac. Bo tam nawet sklepow z butami nie ma 👿
Buty – remedium na co nie tylko 🙂
Witaj, vierablu. 🙂 Jakże się cieszę, że Cię tu widzę. 🙂 Teraz co prawda tylko na krótko, bo zaraz rzeczywiście spróbuję choć na chwilę przyłożyć łeb do poduszki. Ale mam nadzieję, że po moim powrocie dalej będziesz.
Kraków oczywiście pozdrowię, od wszystkich, którzy sobie tego życzą. 😀
Czy ja koniecznie muszę to zielone jeść? 👿 Nie wystarczy, że popatrzę, jak Pani Kierowniczka toto szama? 🙄
Jeśli Kierowniczka się zgodzi podzielić z Tobą samymi witaminami, to nie musisz jeść zielonego.
Ośmielę się wspomnieć, że w pasztetówce więcej jest witamin niż w zielonym, że o wątróbce, czy żółtkach nie wspomnę. Sprawdzalne 🙂
Te witaminy to chyba niedużych rozmiarów? Takich, że da się wszystkie naraz połknąć i z czapy?
To już nawet się zgodzę na taki wariant, że ja zjem całe witaminy, a Kierowniczka samo zielone. Niech stracę, pardon, zyskam.
Teraz to się już naprawdę wysieciuję. Merdam pożegnalnie ogonem, szczekam pa, pa i leeeecę… 🙂
Mam nadzieję, że tym razem nie zrobię niczego złego prezydentowi. 🙄 Ale na wszelki wypadek niech on jednak uważa. 😎
Wróciłam niedawno z miasta. Przez centrum przewalają się tłumy rozbawionej młodzieży, mignęła mi grupa dziewczym w wieńcach hawajskich (przyjaciel, z którym szłam, powiedział na to złośliwie, że na prawdziwych Hawajach są nie takie szczuplaczki, tylko, jak mawia nasz prezydent, kaszaloty 😉 ), a grupa chłopaków skandowała: Jest krzyż, jest impreza! To było na Marszałkowskiej, ale domyślam się, że szli spod Pałacu Prezydenckiego. Tam zdaje się jakaś wesoła impra odchodziła z okazji odsunięcia tzw. obrońców 😀
Dobranoc!
Bobiku, krakowskich wzlotow!
No i zobaczymy czy to prawda, że jak psa nie ma w domu to koty chodzą po stole.
Bobiku, nie zdążyłam…Brykaj sobie po Krakowie wesoło i odpoczywaj. Pięknych wrażeń życzę; pozdrów też Kraków ode mnie i szczeknij wesoło na blogu, jak tylko wrócisz 🙂
Ahoj, przygodo! 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/2210297,11,tragedia_pod_smolenskiem_to_dopelnienie_cmentarza_wschodu,item.html . Polityka marketingowa? A prezydent w najbliższym czasie odsłoni dwa tysiące takich tablic, pomników, itp?
http://andsol.blox.pl/2010/08/Psujki-Bollandysci.html
Naprzeciw pałacu postawiono kolejny krzyż.
Czy ktoś mógłby podrzucić link do tego wywiadu z Komorowskim, który stał się zarzewiem/pretekstem konfliktu?
Moim zdaniem to nie byl wywiad, tylko jakas wypowiedz do dziennikarzy w czasie briefingu.
Nie czytalam jeszcze o tym drugiom krzyzu pod palacem, ake sie nie zdziwie, Sytuacja juz sie wymknela spod kontroli, bo Panstwo juz pokazalo, ze tluszcza rzadzi i dyktuje kolejne ruchy. Wyniesienie krzyza miczego juz teraz nie rozwiaze, i jesli poczatkowo wiadomoi bylo co nalezy zrobic, to teraz naprawde juz troche pozno i kongliktu sie nie rozwiaze bez ostrych starc i srodkow przemocy, a i tak wynik nie jest pewny. Nalezalo byc stanowczym pare miesiecy wczesniej, po zakonczeniu zaloby.
Panstwo sie nie spisalo, wiec tylko sobie samemu zawdziecza utrate autorytetu.
A Prezes Psychiczny poczul krew. Jego juz nic nie powstrzyma.
Ojojoj.
Znowu wlazlam na dzialke Mordki! Sorry, Kotku.
(nooffka)
DO BORu !
Słucham i przetykam uszy,
brak oddechu, w pysku suszy…
BOR na wschód zamierza ruszyć!
Każdy, kto na służbie w BORze,
ma pojechać, mój Ty Boże,
do Smoleńska na motorze!
Toż, gdy oni będą w trasie,
ktoś tu kogoś może zasię
dostać w broni palnej zasięg.
Pistolecik ma, sam przyznał.
Gdy w potrzebie jest Ojczyzna,
użyć może go mężczyzna.
Męskość zwykle wszak wymaga,
by był rozum i odwaga.
Nie wystarczy pic i blaga.
Tak więc pewna trudność tu jest:
Wszak mężczyzną się mianuje,
kto ma ch…, nie jest ch….
Trudność zresztą się podwaja:
Jest mężczyzną, kto ma jaja,
nie ten, z kogo robią jaja.
Kiedy się to pododaje,
serce się z litości kraje,
lecz nie widać gróźb nad krajem.
Ryzyk i zagrożenia nie ma:
Tylko rydzyk, greps i ściema.
No i tyle na ten temat.
Więc uspokój się, niebożę.
Chęć jest, z wykonawstwem gorzej.
W drogę do Smoleńska, BORze!
Errata
mialo byc: „Ryzyk i zagrozen”
Sorry
No nareszcie. Pierwszy jednoznaczny i po ludzku brzmiacy glos hierarchy – prymasa Kowalczyka na Jasnej Gorze.
Byc moze dotrze chocby do czesci uczestnikow krucjaty 2010.
Z pewnoscia nie do Psychicznego, ktory sie dopiero rozkreca.
Radosław S. Czarnecki (WODNIK53) : Husaria Kościoła – http://lewica.pl/?id=22191
Helenko, ale godzine wczesniej przeor Jasnej Gory powiedzial cos wrecz przeciwnego:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,8252465,Przeor_Jasnej_Gory_apeluje___zostawcie_krzyze_.html
Moze jednak wczesniej uzgodniliby wersje.
No, wiem, dziennikarzom wierzyc nie mozna.
Fido, to był wywiad dla świątecznej GW z 10.07. „Nie chodzi o to, żeby ludzi bolało”. Jest w archiwum, skopiować nie mogę. Tu krótkie omówienie z interesującym Cię fragmentem http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,8123787,Pierwszy_wywiad_z_prezydentem_elektem__Krzyz_spod.html
A tu linka do archiwum http://szukaj.wyborcza.pl/archiwum/1,0,7248122,20100710RP-DGW,NIE_CHODZI_O_TO_zeby_ludzi_bolalo,zwykly.html
Donosze szybko, poki serwer dziala (jest okropna burza i przewaznie nie dziala), ze przylot mialem gladki jak pupcia niemowlecia, przed chwila nazarlem sie zupy grzybowej i pierogow z borowkami, a teraz ide pozyc rodzinnie. Merdam do Wszystkich z blogim (dzieki temu, ze nie pamietam jak na tej klawiaturze robi sie ogonki, wyszla mi przypadkowa, ale nader sluszna dwuznacznosc) wyrazem ogona i pewnie sie jeszcze potem odezwe. 🙂
Ledwo wylądował w Krakowie, a już zgrzybiał 😆
Mniam Bobiku… Czy tej zupie byl choc jeden prawdziwek i byla z kluskami? Taka zupa sni mi sie po nocach…
Czekamy na korespondencje.
Ja dzisiaj spoczywam na laurach po wczorajszym pierwszych pozegnalnym obiedzie dla rodzinki z okazji powrotu Mlodszej Siostry do Warszawy 22-go. Tych obiadow pewnie bedzie jeszcze kilka, ale ten udal mi sie znakomicie, choc menu bylo dosc eklektyczne:
-tatar z poledwicy wolowej do bagietki
-fillet mignon (troche duzo mialam tej wolowiny, caly tzw warkocz)
-pasta aglio e olio (bardzo letnia)
-pasta carbonara (na zyczenie Siostry)
-salata zielona
-mizeria (bo teraz jest pyszna)
-lody z malinami
Do picia winko i woda mineralna.
Jedlismy w domu (bo muchy), ale potem caly wieczor w ogrodzie. Jak ja uwielbiam te dlugie letnie wieczory!
PASIBRZUCHY!!!!!!!!!!!!!!
haneczko,
bardzo dziękuję 🙂
Bobiku,
baw się dobrze 🙂
Po mojemu to Kowalczyk mówił o tym żeby nie używać krzyża do „załatwiania przetargów” – migawka w TV. Ale co on ma „na umyśle”, to trudno wyczuć.
Ewangeliczne: „mowa wasza niech będzie tak, tak, nie, nie a co reszta jest, od złego jest” zdaje się sukienkowych mało obchodzić.
To już nie jest krzyż, forma to za mało.
Estimado, dopiero teraz przeczytalam twoj kuplet. Na Smolensk!
Fido, jest to miedzynarodowy jezyk polityki:
http://www.huffingtonpost.com/2010/08/14/obamas-ground-zero-mosque_n_682377.html
Grzybowa dla umilowanego Pieseczka od Babci? A pierogi to pewnie byly w Krakowie z czarna jagoda, a nie borowkami, bo borowki za kwasne i do pierogow sie nie nadaja, ale bardzo dobrze robia na zapalenie drog moczowych, jakby co… 😈
Stara wrocila z miasta wsciekla jak osa. Bo poszla zobaczyc ile bedzie kosztowala ramka, passepartout i oszklenie do Topolskiego. Dowiedziala sie, ze sama ramka i passep.. kosztuje 😯 😯 😯 , zasie gdyby chciala do tego wstawic szklo nieodblaskowe to kosztowac to ma 😯 😯 😯 😯 .
Wymaszerowala bardzo godnie ze sklepu. Bedzie szukala innego ramiarza.
Ale powiada, ze nowy Topolski ma w sobie wspaniale feng shui. Jak weszla dzis do pokoju, gdzie stoi to tymczasem na kredensie, to twarz rozcianela sie jej w usmiechu (rzadko ostatnio widzianym na Obliczu), w uszach zabrzmialy jakies mahlerowskie fanfary, a nogi zaczely sie przesuwac po pokoju posuwiscie i tanecznie.
I tak dobrze. Niech stoi tymczasem nieoprawiony, mnie tam ganz pomada 😈 .
Mordko, myślałam że najlepsze feng shui masz Ty 🙄
Kocie M., przypomnij może Starej, że wczoraj obiecała opowieść 🙂 Może znajdzie czas i ochotę?
OK. Opowiadal mi to niezyjacy Przyjaciel, prof. Jerzy J. Lerski, wybitny historyk, trybun ludowy (tak go nazywalam z powodu tubalnego glosu i tendencji do rabania z trybuny prawdy matko w oczy) a w czase wojny cichociemny i czlowiek rzadu RP na Wygnaniu, ktory przdostawal sie do Getta, odbieral informacje, organizowal dostawy broni, a potem powiadamial Churchilla o tym jak wyglada ekstermionacja Zydow w okupowanej Polsce. Byl to wspanialy facet. Tu o nim wiecej:
http://en.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Jan_Lerski
Otoz kiedys na moje pytanie jak sie zaczela jego „sprawa z Zydami” opowiedzial mi cos ze swojego dziecinstwa.
Wychowywal sie we Lwowie, a jego najlepszym przyjacielem byl rownolatek – Otto Axer, z ktorym chodzil do jednej klasy. Ich matki tez sie przyjaznily. Kiedy w Polsce zaczelo sie „getto lawkowe” (nawet w szkolach podstawowtych) i ustawicznie dochodzilo do incydentow z pobiciem lub nekaniem Zydow, Jurek Lerski w tym nie uczestniczyl. I narazil sie bardzo swoim kolegom, ktorzy zarzucali mu ze nie jest prawdziwym Polakiem i katolikiem, ze jest zydowskim pacholkiem, bo gdyby bylo inaczej nie przyjaznilby sie z Zydem-Ottonem i bralby udzial w dawaniu lupnia. Trwalo to jakis czas i w koncu glupi maly Jurek Lerski, aby udowodnic, ze jest prawdziwym katolikiem uderzyl swego przyjaciela kijem czy kamieniem.
Wieczorem tego samego dnia do pani Lerskiej przyszla pani Axerowa, cala zaplakana i roztrzesiona i opowiedziala co sie stalo. Nie mogla zrozumiec dlaczego Jureczek, serdecznie traktowany w jej rodzinie pobil Ottonka.
Nazajutrz matka Jerzego Lerskiego wyslala go do kosciola, kazala lezec kilka godzin krzyzem, i blagac u PB wybaczenia. Kazala takze pojsc do Axerow i blagac wybaczenia i u przyjaciela i u jego rodzicow.
Jurek opowiadal, ze to byl jakis przelomowy moment w jego zyciu, ze strasznie to przezyl, i stad jego pozniejsza dzialanosc wojenna, kiedy narazal zycie aby pomoc i aby swiat wiedzial.
Wiec jest to wlasciwie opowieac o Jerzym Lerskim, ale z udzialem Ottona Axera. Nie wiem czy to nie Jurek w koncu uratowal zycie Axerowi, tego juz nie opowiadal bo byl bardzo skromnym czlowiekiem, bardzo, bardzo starej daty i nigdy sie nie chwalil swoimi zaslugami, niech mu ziemia lekka bedzie.
Z gory przepraszam wszystkich obroncow Krzyza i innych ludzi przyzwoitych, ale limeryk rzadzi sie swoimi prawami:
limeryk grzybiarsko-krakowski
Prawdziwa dziwa w mieście Kraków
dziwnie chudła za sprawą praw braku,
prawie nie miały tam praw dziwki,
by brać do ust prawdziwki,
a jedynie – trzonki kozaków.
Estimado! 😳 😳 😳
O wlasnie sprawdzilam w Wikipedii – z tego samego roku co Lerski jest nie Otto, ale jego mlodszy brat Erwin Axer – rezyser ze Wspolczesnego. Nie wiem dlaczego zapamietalam to jako opowiesc o Ottonie, raczej niz Erwinie, ktorego przeciez tez we wczesnej mlodosci poznalam ( i powiedzial mi cos ladnego, ale to tajemnica).
Wiec byl to Erwin, nie Otto.
Grydzewski by mnie z roboty wyrzucil za taka pomylke 😳 („Wiem, ze Kordiana napisal Adam Mickiewicz, ale na wszelki wypadek sprawdzam”)
Dziękuję, Helenko. Piękna opowieść.
Tak, na mnie tez ta opowiesxc zrobila spore wrazenie. Uwielbialam Lerskiego. I bardzo szanowalam. Poznalismy sie na konferencji polonijnej w Kalamazoo i natychmiast po wysluchaniu awantury, ktora rozpetal (sluznie!), wyznalam mu milosc. Wpadlismy sobie w ramiona, choc byl starszy od mojego ojca, ale rozmawialo nam sie swietnie, bez barier. Mial znakomite poczucie humoru. 🙂
Bobiq, ja w sprawie pasztetowki, co bys tak powiedzial na propozycje kuracji odwykowej?
Linkę dostałam – http://www.ekumenizm.pl/content/article/20090205111634814.htm
Lerski byl rowniesnikiem, krajanem i kolega z roku mojego taty na AHZ we Lwowie. Tata pare razy wspominal, ale bez szczegolow, a dopytac juz nie moge…
Ha.
Ja tez zaluje. ze nie dopytywalam sie wiecej, kiedy bylo mozna. A czasami nie chcialam sluchac. Bo sie balam bolu.
I drugą – http://www.legionchrystusa.pl/
Przy tak intensywnych rozmowach jakie tu sie ostatnio odbywaly nie wchodzilam z informacjami o wyprawie rowerowej Basi. Ale w piatek dojechali wreszcie i czas na sprawozdania.
Przede wszystkim cali i zdrowi choc po drodze zdarzaly sie kraksy i polamania rowerow. Teraz czas refleksji, odkladanie powoli wielkiego dla nich przezycia w zakamarki pamieci. Najpierw jednak radosc z powitan i niespodzianek na mecie. Dla Basi taka niespodzianka byly listy, kartki i emaile od moich blogowych przyjaciol i znajomych. Blog Bobika Basia wyroznila osobistymi podziekowaniami a tu kilka zdjec i kopia kartki jaka otrzymala od Pieska:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/YukonAlaskaAndANCHORAGE?authkey=Gv1sRgCM-R2piH7MjclQE#
Widzi mi sie, ze Bobik marzy o rowerze?
Wandziu, nie o kasku? Twarzowy 🙂
Basia zadowolona, że w domowych pieleszach, czy brak Jej kilometrów do przejechania?
Odwyk od pasztetówki to ja mam z musu, bo przecież na czas wyjazdu do Krakowa musiałem się z nią rozstać. 😥 Teraz tylko frutti di bosco, czyli grzyby, korzonki i – wbrew temu, co twierdzi Mordechaj – borówki. Bo tzw. czarne jagody to są po prostu borówki z czarnym, warszawskim PR-em. 👿
Prawdę mówiąc nie wiem, jak długo na takiej diecie wytrzymam. 🙁
Pustelnika pies smutne miał dzionki,
bo w menu ciągle były korzonki,
aż zatęsknił do befsztyka,
i wpierniczył pustelnika.
Cóż, z naturą wygrać to czyste mrzonki. 🙄
Teresko, nie, dzieci juz tu rzadko wracaja do domow; z czasem ich domem staje sie akademik, wynajmowany apartament. Basia teraz odpoczywa kilka dni w Anchorage a potem czeka ja jeszcze tygodniowy powrot samochodami (towarzyszace 4 van’y ze sprzetem). Zobacze ja na krotko za tydzien. I zaraz pelna para zaczyna sie nowy rok; prawdopodobnie przyniesie nastepna przygode ale o niej we wlasciwym czasie bo na razie zbyt duzo niewiadomych.
króliku,
🙂
Nic więcej nie napiszę żeby nie podpaśc pod paragrafy. Mam tylko jedno pytanie: jak długo jeszcze?
Frutti di bosco to nie schabowe z lupus depravatus?
To iżby Ci Bobiq w tym Kroke tak okropnie żal nie było:
(składniki niesortowane, jak leci)
(na tę samą melodię)
Pewien rzeźnik, miłośnik wędki,
zawsze zbierał po deszczu rosówki.
Aż raz kiedyś, chcąc zysk mieć prędki,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Szewc, co buty zelował pół wieku,
po sam sufit miał zdarte zelówki.
Aż, raz robiąc małżonce na przekór,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Raz urzędnik dopisał w ustawie
„i gazety” za sute łapówki.
Przez gazety odszedłszy w niesławie,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Pewien szofer, miłośnik nierządu,
gdy mu zbrzydły już tanie TIR-ówki,
pięć ubiwszy swym wałkiem rozrządu,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Pewien ojciec, co miał bliźniaki,
powróciwszy raz z wywiadówki,
miał powody mieć humor nie taki,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Raz narobił pies kup na spacerze,
a właściciel, nie mając wymówki,
gdy policjant mu rzekł: „Pan to zbierze!”,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Rolnik stwierdził nad ranem, że ma wszy.
Zawsze coś, zwłaszcza w chude przednówki.
Więc je z pchłami w mikserze zmieszawszy,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Mąż z urlopu wróciwszy, pod łożem
odkrył gumek zużytych dwie stówki.
Ze zgorszeniem krzyknąwszy „O Boże!”,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Raz ekolog, wstydliwy nad wyraz,
zwykł przed seksem wyłączać żarówki.
Gdy raz d….ka nie zdołał zwlec z wyra,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Raz młodzieniec na pomysł wpadł fajny
i w PiS wstąpił do młodzieżówki,
lecz, że gnojków tam znalazł sprzedajnych,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Pewien żubr, co żył w Białowieży,
był zazwyczaj pod wpływem żubrówki,
lecz gdy przestał Kaczyńskim już wierzyć,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Raz rymopis, co rymy te składał,
by czytały je różne półgłówki,
gdy sympatię już dla nich postradał,
dodał trochę ich do pasztetówki.
Pasztetówka, gdy do niej dodano
świństw, że mógłbym wymieniać pół dniówki,
zieleniła się pięknie co rano
ku rozkoszy zboczonej lodówki.
Fido, jak tylko napisze cos zwiezle to zaraz wychodzi mi mimo woli jakies inne znaczenie. Znaczy, panie tego, ughh…, drogi fido, ja sie z toba jak najwyrazniej zgadzam w sprawie tak to tak a nie to nie. Nie ma paragrafu, smialo pisz.
Estimadowy limeryk grzybiarsko-krakowski troche traca zeenizna, non? W dobrym tego slowa znaczeniu, zaraz zaznaczam.
Wando, to taki tworczy i znaczacy czas w zyciu mlodych ludzi. Wydaje mi sie, ze wszystko najbardziej w moim zyciu znaczace na co otworzyly mi sie ze zdumieniem i podziwem oczy, umysl i serce, za wyjatkiem macierzynstwa, wydarzylo sie przed 22 rokiem zycia. Dobrze, ze Basia ma tyle zainteresowan i wyborow.
Heleno, to bardzo piekna historia.
😆 😆 😆
Zaraz mnie od kompa odstawią jak od piersi, ale dobrze, że zdążyłem jeszcze załapać przynajmniej trochę duchowego kontaktu z pasztetówką. 🙂
Nie przejmuj sie powyzszym , Piesku! Jedz to co Ci smakuje.
Andsolu. ogladalam dzis w nocy straszne wasze pozary. Jakis rolmik w zaawansowanym srednim wieku mowil, ze czegos takiego nigdy przedtem ani on sam, ani jego rodzoce nie przezyli.
Mam nadzieje, ze jestescie dostatecznie daleko od zywiolu?
Co za rok kleski zywiolowych! 🙁
Zdołałem przed odstawieniem wszystko, co dziś było na blogu, przeczytać i jak zwykle było ciekawie. 🙂 Ale dopisać się dłużej niż trzyzdaniowo nie miałem szans, więc jakichkolwiek poważnych tematów poruszać nie próbuję.
Na czas pobytu w Krakowie ja chyba będę głównie formą gramatyczną. Znaczy, stroną bierną. 🙄
Alez estimado, do pasztetowki tylko najlepsze ingridiencje!
Bobiku, jak pisala Konopnicka w dosc marnym wierszu ” Na jagody”:
„Zanim dojdziem,zanim staniem,
Pod borowych szumów graniem,
Nim na roścież,się otworzy
Świat borowy,nasz,a boży,
Posłuchajcie,jak w poranek
Na czernice,na jagody
Szedł do boru mały Janek”.
May Janek szedl do boru na jagody, nie na borowki, dla swojej ukochanej matki z okazji imienin.
ingrEdiencje, a jakze.
kroliq, acoto zeenizna, cooo?
Bobik, w Krakowie a szczeka 🙄
pasztetowa, grzybowa, browkowa….. lub jagodowa bo mniej kwasne i tylko deszcz mamy wspolny, berlin zalalo, zalewa i zalewac bedzie 😀
estimado zeen to ten co jak jest to tu wierszuje, limerykuje……. i fajny typ jest, jak jest 😉
podobno nowa drewniana kopie tego starego postawiono i to w niedziele, dniu swietym
zamiast na msze do pracy, moj Boze, religijnosc ma sie zle….
cos dla Teresy S., ale oczywiscie nie tylko…..
„(…) Hartz IV verstößt gegen mehrere Artikel im Grundgesetz: Zwangsarbeit ist verboten, die freie Berufswahl garantiert, ebenso Niederlassungs- und Wohnungsfreiheit, diese Rechte schränkt Hartz IV ein, wie im offenen Strafvollzug eben. Zudem wird immer verschwiegen, dass der Hartz-IV-Empfänger weniger Transferzahlungen erhält als ein Mitglied der Mittel- und Oberschicht: Wenn Sie zweimal im Monat mit Ihrer Frau in die hochsubventionierte Oper gehen, erhalten Sie von der Gemeinschaft höhere Transferleistungen als die meisten Hartz-IV-Empfänger. Nachdem das Verfassungsgericht anerkannt hat, dass die Regelsätze ein menschenwürdiges Leben ermöglichen müssen, ist es nur noch ein kleiner Schritt in Richtung Grundeinkommen.”
caly wywiad z FAZ
ten czlowiek (Götz Werner) ma niezachwiana wiare w czlowieka 🙂
dodam jeszcze ze miasto Berlin doplaca do kazdej wizyty w
teatrze 106€ ( 459 wizyt na 1000 mieszkancow)
@ rysberlin
Komisch… bin zwar kein Fachmann, habe aber in meinem 1. Kommentar am 11. Sept. 2001 was ziemlich ähnliches ausgedacht… zuminderst was die Diagnose anbelangt.
Heleno, w mojej części Brazylii ryzykiem jest napadanie mi na głowę śniegu – w okoliczne górki zjeżdżają ludy z innych stanów, żeby zobaczyć -1 na termometrze.
OK. Wlasnie przeczytalam, ze ks. Dziwisz wyznaczyl Polsce dziejowa misje: „Polska ma obecnie zadanie, by kształtować duchowe oblicze Starego Kontynentu”.
To w sam raz ambitne zadanie na ten blog, jak zapewne kazdy sie zgodzi. Do roboty zatem!
Wielka szkoda, ze Bobik w rozjezdzie, bo by z pewnoscia napisal nam jakis odpowiedni hymn, bo ksztaltowac duchowe oblicze Starego Sklerotyka – Kontynentu mozna tylko z piesnia na ustach. Moze inni poeci sie przyloza?
Od czego zaczynamy? Az mnie rece swedza aby poksztaltowac….
Andsol, -1C w Londynie to szkoly zamykaja, karetki nie wyjezdzaja do zawalow serca, a dzienniki w tv zaczynaja sie od slow „Arctic weather paralised…”
estimado co w rymach się nurzał
a potencja, jak widać, jest duża,
nie znał wszakże zeenizny,
której liczne tak blizny
pieką do dziś cne ciało Zamurza…
Zeenie kochany, witaj Brachu. 😈 Toz tu sie wszyscy stesknili za Toba. 😈
Czy urlop sie udal? 😈
Jaki urlop? To był? 😯 a ja nic nie wiem !
Kurcze, musiałem mieć włączony inny kanał…
@ zeen
gdysmy mlodzi
(az sie lezka w oku krenci…)
krew przechodzi
do innego srodowiska
od potencji do demencji
jest w tych chwilach droga bliska
gdysmy starzy
ni do kuski, ni do glowy
juz niestety sie nie zdarzy
sprawa prosta…
(ach przepraszam, jaki temat jest rozmowy?)
….ciaglosc dostaw
Nie wiem jaki urlop. Nie bylo Cie. Byles na urlopie od blogu?
Łezka w oku niech się kręci,
ja nie szukam z Tobą zwady,
choć uroda Twa mnie nęci,
powstrzymuje krętek blady…
estimado tak rymów używał,
że gdy pisał, świat oddech wstrzymywał,
każdy rym był uroczy,
wyskakiwał jak z procy!
po lekturze świat wszakże się zmywał…
i ja tyszszsz…
zmywam się
sam Pan wisz,
czekaj mnie…
😉
Zeen!!! W pelni wierszowej potencji i mam nadzieje dobrym zdrowiu skoro rozsadnie unika kretka bladego. Milo cie znowu widziec, zeenie.
Panu Dziwiszowi, zwanemu dalej katolickim biskupem arcy, Kozakiewicza gest. A potem do lektury Ewangelii. A zwłaszcza do tego fragmentu, który każe wyjąć najpierw belkę z własnego oka a potem dopiero szukać źdźbła w cudzym oku. Jak już Dziwisz i cały hierarchiczny KrK się z tym upora to wtedy byc może, z pokorą stanie pomiędzy tymi, którzy staraja się ten świat uczynić nieco lepszym. Będą pracować razem, zamiast wymądrzać się, pouczać i spijać śmietankę.
Dobrze ich nazwał Żakowski: „tłuste koty”, w domysle leniwe. Zrobił to w nawiązaniu do tego, że nie raczyli pójść do tych krzyzowych nieszczęśników, swoich „owieczek”.
pada, pada 😀
oczywiscie ze pada to jest bowiem poniedzialek, i prawie nikt nie lubi poniedzialku
ja lubie, brykam wiec pod parasolem w tereny zielone ponad
kaluzami do S-Bahnu
brykam, fikam……… 😀
estimado 15VIII 22:03
otwarte oczy i jasny umysl i widzimy duzo, i to dobrze tak 😀
Grundeinkommen- to moj „konik” i bede Was meczyc tematem
8)
@ rysberlin
a) ja w PL mieszkam, ale tez jestem zainteresowany;
b) tylko o podwojne prosze, bo spory jestem i zjesc musze 😉
c) i do PL wysylac, bo nalezacy do pomyslu VAT=50% tez mi sie nie podoba
d) mnie taki np. niemiecki nie przeszkadza, cos tam wyrozumiem, ale to moze raczej materia (i jezyk, i tresc) na priva lub cos w tym guscie… z drugiej strony, nowy tu jestem i nie chce uczyc „starszych” 🙂
Dzień dobry. 🙂 Pokształtowałbym oblicze, kontynentu, oj, pokształtował, zwłaszcza gdyby Mordechaj mi pomagał, ale nie mam czasu, bo muszą trochę odciążyć moich Staruszków i wykonać następujące zlecenia:
– pójść do Jadzi po jarzyny
– do przedszkola po chleb od Pieprzycy
– a na koniec rzecz najmilsza – do fotografa po wędliny.
Co z tego, że Jadzia umarła 20 lat temu, fotograf 10, a przedszkole już dawno ustąpiło pod naporem kapitalizmu? W ludzkich sercach i tak trzymają się mocno. 🙂
Dołączam się do ogólnej radości z powodu ponownego ujrzenia oblicza zeenowego, które jest już na tyle ukształtowane, że majstrować przy nim nie będziemy. 😀
Dla Estimado informacja: my tu mamy stosunkowo silną „frakcję” niemieckojęzyczną, która sobie czasem odrobinę poprywaci, wrzucając linki czy cytaty niepowszechnego zarachowania, ale póki nie przesadzamy, wszyscy nam wybaczają. 😉
Do fotografa po wedliny to calkiem zrozumiale, jak sie jest odcietym od pasztetowej. Wystarczy powiesicc sobie zdjecie, aby sie nie zalamac 🙁
Dzis jak rozumiem spotkanie z Paniom Kierowniczkom i ew, kto tam jeszcze dobije. Moglibyscie podeliberowac o metodach ksztaltowania duchowego Starego Kontynentu, choc nie mam pewnosci czy akurat Pani Kierowniczka do tego sie nadaje, wedle kryteriow zdefiniowanych przez biskupa Dziwisza. No ale moze sie postarac.
Bawcxie sie dobrze. :twosted: Bede z Wami duchowo.
To cos jak z meczetem na Ground Zero ( to a prpos ostatniego wpisu Bobika)
To byl zart, OK? 👿
@ BBQ
Wilka wabiacego sie Zeen chyba wczoraj sami wywolalismy z lasu, bo pare razy byla o nim mowa. Zapewne autoerotycznie wlaczyl wyszukiwarke na wlasnego nicka i mu wyskoczylo 🙂 Od autoerotyzmu rozne rzeczy potrafia wyskoczyc… 😉
Wiem, o czym mowie, w tej tematyce jestem ekspertem z wieloletnim stazem. Dopiero co w ostatnim tygodniu napisalem do kumpelki w Stuttgarcie m.in. taka zwroteczke:
(…) Ob mir hängt was oder nix,
das verschweig ich lieber strikt
und… es gibt schon ein paar Tricks,
damit es – zumindest – liegt. (…)
(w całkiem swobodnym przekładzie):
Czy mi zwisa coś czy nic,
to nie temat dla młodzieży,
da się wszak odwalić pic
taki, że – co najmniej – leży…
I tak oto przeszlismy do spraw narodowosciowych itp. Ja sie juz dawno, po tresci wpisow i komentarzy, zorientowalem, ze to jakis niepolski blog musi byc.
Istnienie frakcji berlinskiej nie bylo wiec dla mnie zaskoczeniem, przeciwnie, bylo oczywista oczywistoscia.
Pytam sie tylko, dlaczego tak ciche sa frakcje moskiewska i telavivska – ukrywaja sie? Ech, marzyloby sie tak wrocic do korzeni, tj. do „zdrawstwujtie, tawariszczi”… „shalom”…
Nasze frakcje telawiwska i moskiewska sa chwilowo nieobecne – czatuja bowiem dzien i noc pod krzyzem dokuczajac ustawicznie jego obroncom, bless’em . 😈
@Kocie Mordko
Jak wynika z mojego wierszyka z wczoraj ok. 21 (powyzej), wszystko, a juz zwlaszcza wszystko, co jest odciete, mozna wrzucic do pasztetowki. Jesli to cos jest odciete akurat od pasztetowki, to chyba mozna taki akt nazwac powrotem do macierzy?
@Kocie Mordko
Eine Verständnisfrage: Czatuja czy chat’uja ?
Notabene slowko „zeen” to slangowa odmiana takiego jakby akceptujacego potwierdzenia; u Zeena stad sie wzielo czy np. od inicjalow?
BBQ, podoba mi sie tutaj. Jest tu dialog i miedzy Gospodarzem tej budy i jego Goscmi, jak i miedzy tymi ostatnimi, a nie jakis dretwy sklad monologow; nieraz pisze sie glupotki, ale jednoczesnie nie jest to – poki co – bezmyslna czateria, gdzie najwiecej tresci niosa w sobie emoticony, wiesz o czym mowie.
Przed chwila napisalem do p. Antoniego Kopffa, czlowieka przytomnego, sympatycznego i dowcipnego, robiacego m.in. (a) program Krzywe Zwierciadlo na Superstacji i (b) sensowny blog http://1944kopff.bloog.pl/, co nastepuje:
Mily Panie Antoni
Zagladam na Panski blog prawie codziennie. Same teksty ciekawe i soczyste, ale publiczność to Pan ma katastrofalnie ponura i w czesci jakby przymulona.
Przez to i zabawy, i zderzenia poglądów jakby mniej niż na innych blogach.
Mysle, ze to chyba cena popularności medialnej (…) – ludziska w większości pisza do Pana nie jak do żywego prywatnego człowieka, lecz jak do jakiejs cholernej instytucji.
Ni to informacja, ni to deklaracja wlasnych, może i słusznych, ale niezbyt oryginalnych poglądów i spostrzeżeń, ni to glos w dyskusji.
(…) praktycznie nie ma interakcji miedzy czytelnikami: każdy sobie, każdy oddzielnie, każdy śmiertelnie serio… Paradoksalnie, jedynymi, którzy czasem jakos odnosza się do tekstow innych czytelnikow, to trolle-pisiorki, tyle ze czynia to najczesciej w ich rownie tepym i ponurym stylu.
Szkoda, bo na innych blogach bywa, ze wkład gosci do wspolnej, „skladkowej” imprezy wynosi co najmniej polowe, czasem nawet znacznie wiecej…
Nie mam tu na mysli tzw. „wielkich blogow-instytucji”, jak np. ten Passenta, Paradowskiej czy Azraela, lecz takie zwykle, prywatne blogi jak http://www.laudate44.wordpress.com, http://www.romskey.wordpress.com czy http://www.blog-bobika.eu, co ciekawe – zwykle pisane zza granicy…
Ale może tez być znacznie gorzej – na wspomnianych blogach (…) „selekcja”, majaca charakter zbliżony do cenzury. Dosc, ze nie przedarłem się tam (na obu) z kilkoma chyba sensownymi a parlamentarnymi tekstami. Przestalem tam pisac, bo nafty szkoda, no to i czytam z rzadka, tylko po czyjejs indywidualnej rekomendacji. Moja Mama mawiala: Skoro niemila księdzu ofiara…
Klaniam się nisko i z sympatia,
HA! Bobik ma nowa ksywke – BBQ – Barbekju, w skrocie Barbie, co moze swiadczyc o wyraznych inklinacjach do transpiszmu.
Estimado, też zaglądam na blog Pana Kopffa. Zajrzałam i teraz, ale – http://blog-bobika.eu/?p=326#comment-50799 nie zastałam 🙁 Usunięto, czy może to jedynie prywatna korespondencja była?
Bobikowi Superstacja nie może udostępnić anteny? Przecież może 🙂
A w nawiazaniu do transpsizmu, chcialam opowiedziec o czyms co uslyzalam wlasnie w Tok FMie i co nawiazuje takze do zlinkowanego tu przed paroma dniami wywiadu z rzecznikiem praw obywatelskich, prof. Lipowicz.
Dobra wiadomosc.
Anna Laszuk przeprowdzila wywiad z prawniczka, Magdalena Zima z Polskiefgo Towarzystwa Antydyskryminacyjnego, Zima opowiadala o niedawnym spotkaniu licznie reprezentowanych organizacji LGBT z calego kraju (takze malych miescowosci) z rzecznikiem i mowila o swym zaskoczeniu jak responsive byla Lipowicz na tym spotkaniu (w odroznieniu od podobnyvj spotkan z poprzednim rzecznikiem, ktorego wiele organizacji zaczelo nawet w pewnym momencie bojkotowac lub olewac , bo byl to beton).
Lipowicz, sama prawnik, byla podobno dosc zaskoczona, kiedy wysluchala z jakimi dyskryminujacymi praktykami sppotykaja sie srodowiska LGBT w zetknieciu z prawem, ze czesto jest to natykanie sie na sciane, poza kytora nie sposob sie przebic*.
Lipowicz nie zdawala sobie nawet z tego sporawy, wiec zadawala sporo pytan i notowala.
Przedstawiciele srodowisk wyszly ze spotkania z nia zbudowane, choc zdaja sobie sprawe z tego, ze nie zdolaly „zalatwic” wszystkiego, czego zreszta nie spodziewaly sie.
Waznym watkiem do uswiadomienia jest i to, ze Biuro rzecznika traktowane jest przez budzet po macoszemu (malo istotna dzialalnosc?) wiec zwyczajnie nie jest czesto w stanie spelniac swych obowiazkow konstytucyjnych, bo nie ma resursow.
Ale ogolnie jestem mile zaskoczona ta ocena spotkania z Lipowicz. Zima twierzdi, ze wspolpraca zostala nawiazana i zwiastuje lepiej niz mozna sie bylo spodziewac po jej wywiadach w prasie.
——
* Zapytana o konkrety, Zima zacytiowala sprawe w sadzie, ktora sama ostatnio prowadzila: umiera homoseksualny partner klienta (byli ze soba wiele lat), zapisujac caly spadek klientowi, a nic dalszej rodzinie, z ktora jest skonfliktowany. Gdyby chodzilo o konkubinat heteroseksualny, to sprawa jest czysta i nie podlegajaca dyskusji prawnej,. Natomiast w przypadku konkubinatu homoseksualnego prawo mzezwla rodzinie na dopominanie sie czesci (t.zw. „zachowku”) lub nawet calosci zapisu testomentowego przeznaczonego dla kogos innego. Dluigosc pozycia homeksualnego, ostry konflikt z ridzina nie jest przeszkoda. 😯
Hehe.
Nie miem. Sprobuje zadzwonic do Admina.
Nie ma go w domu. Pewnie sie wloczy w pracy 🙄 🙂
@ Te-Sta(-Rossa?)
Tak, to byl prywatny email. Poki co, Profesor postow chocby w miare sensownych i w miare cenzuralnych nie cenzuruje i nie usuwa. No, chyba ze go np. pis-trolle najada w sile kilkuset, bo pojedynczych tez nie rusza.
Podobnie jak teren przez Mauzoleum LAK na potrzeby kancelarii jakiegos pana, ktory przypadkowo zostal prezydentem, takze skrot BBQ zostal zawlaszczony na potrzeby grilla na zasadzie bezczelnej uzurpacji. Powinni przeprosic Bobika i poprawic na BRBQ albo jakos tak.
@ Helena
(1) Czytalem/slyszalem jakies wypowiedzi p. Lipowicz, sprawila na mnie wrazenie moze nie betonowej, ale jednak dosc twardej katolickiej konserwatystki. Pozytywnie mnie zaskoczy, jezeli pochyli sie w miare konstruktywnie nad takimi sprawami jak te LGBT. zastrzegam, ze sam tez nie jestem wielkim milosnikiem teczowosci posunietej az do adopcji etc.
(2) Twoja relacja o sprawie spadkowej i zachowku oraz towarzyszace jej zdziwienia najwyrazniej wynikaja z jakiegos niedoinformowania czy to o faktach, czy to o prawie i czy to po stronie pani Zimy, czy to przez pania Zime.
Instytucja zachowku jest scisle powiazana z dziedziczeniem testamentowym, czyli z sytuacja, w ktorej spadek z woli spadkodawcy przypada nie temu czy nie tym, kto dziedziczylby z ustawy (w braku waznego testamentu), z grubsza – malzonkowi ilub dzieciom.
Jednak prawo do zachowku zupelnie, ale to zupelnie, nie zalezy od tego, kto jest spadkobierca testamentowym i czy w ogole pozostawal on w jakimkolwiek zwiazku ze spadkodawca, a juz zwlaszcza czy taki ew. zwiazek mial charakter hetero- czy homoseksualny.
Wspominasz o jakims konflikcie…
Byc moze czegos nie doslyszalas, a byc moze to pani Z. pomieszala 2 rozne sytuacje sytuacje (a) po prostym pominieciu spadkobiercy ustawowego w testamencie (wtedy wchodzi w gre zachowek) z sytuacja (b) po wyraznym wydziedziczeniu z waznych powodow (jakas ciezka wina spadkobiercy wobec spadkodawcy). Dopiero takie wydziedziczenie (b) wiaze sie z pozbawieniem spadkobiercy zachowku – w istocie wydziedziczenie polega wlasnie na pozbawieniu prawa do zachowku.
Errata: Teren PRZED Mauzoleum LAK…
@ all
Jak komus nie obrzydly jeszcze moje rymowanki, to dluzszy poemat z 2008 aqrat przypasowal mi dzisiaj do tematu u Laudate44 – http://laudate44.wordpress.com/2010/08/14/bedzie-dobrze/#comment-3599.
tylko 🙂 😀 😆
p.s. zmiana adresu mailowego i kto wie czy przejde………
p.s. foma na zlosc drink w krakowie 🙄
Relato refero, estimado. Ale nie wykluczam, ze moglam cos zle zrozumiec. Wiem, z mowila ona o mozliwosci kompletnegpo wyzdiedziczenia spadkobiercy przez rodzin, pomimo istniejacego testamentu nie pozostawiajacego zadnych watpkiwosci dla kogo przeznaczony jest spadek. I ze prawo nie przewiduje konkubinatu homoseksualnego – albo praktyka sadowa.
Wierze w to, pamietajac casus zmarlego partnera Waldorfa – pomimo zapisu expresis verbis w testamencie zmarlego Waldorfa rodzina jego nie godzila sie na pochowanie we wspolnym grobie partnera, zostalo to jakos polubownie zalatwiona, partner zostal pochowany i zaczely sie schody z umieszczeniem jego nazwiska na nagrodku. W koncu i nazwisko zostalo wyryte, a nastepnie (miesiac czy dwa pozniej) przez rodzine W. wymazane za zgoda dyrekcji Powazek. Wiec biedny Waldorf jest na plycie nagrobnej kawalerem choc spory szmat zycia spedzil ze swoim panem, ktory sie nim z czuloscia i oddaniem opiekowal.
@ Helena
Bez gniewu, Heleno, robi sie coraz trudniej dyskutowac, bo im bardziej probuje wyjasnic sytuacje prawna, tym Twoje konkluzje sa dalsze od prawnej precyzji.
Jak juz pisalem, „wydziedziczenie” to dokonane w testamencie pozbawienie prawa do zachowku (art. 1008 kc).
Logicznym warunkiem „wydziedziczenia” jest wiec to, ze ktos wydziedziczany musi nalezec do kregu spadkobiercow ustawowych, a konkretnie – byc malzonkiem, dzieckiem lub rodzicem, czyli „rodzina” wlasnie. Czyli nie mozna byc „wydziedziczonym”, nie bedac czlonkiem rodziny.
Dalszym logicznym wnioskiem z podanej definicji jest to, ze wydziedziczenia moze dokonac wylacznie spadkodawca/testator, gdyz tylko on ma prawo napisac wlasny testament…
Tak wiec nie jestem np. pewien, jak powinienem rozumiec zdanie „wydziedziczeniu spadkobiercy przez rodzine”….
Co do casusu Waldorffa, to ja przeciez nie neguje, ze niemoznosc „legalizacji” czy „rejestracji” zwiazku, z pewnymi prawami podobnymi do tych, jakie maja malzonkowie, czasem bardzo utrudnia zycie (a jak sie okazuje, rowniez smierc i to co po niej…) homoseksualnym partnerom. Uwazam, ze taka mozliwosc powinna istniec i regulowac sprawy mieszkaniowe, medyczne, rentowe, spadkowe-ustawowe etc. Nie uwazam za wlasciwe, aby nazywalo sie to malzenstwem, a zwlaszcza, aby mialo prawo adopcji na takich samych warunkach, jak malzenstwa. (Uwaga: juz parokrotnie bylem za powyzsze credo rugany przez konserwatystow jako lewak, komuch i w ogole jancykryst, a przez tych ostatnich – jako reakcyjny ciemnogrodzianin)
Ale pozostale podane przez Ciebie casusy/argumenty, dotyczace prawa zachowku etc., sa chybione. Te konkretnie.
Ja???! w gniewie???!!! Alez skad!!!! Rozmawiamy, wyjasniamy. Kiedy czuje autentyczny gniew, to wszyscy z drigi! To jest wtedy STRASZNE – zapytaj Mordechaja! W chwili obecnej jestem lagodna jak zefirek z wierszyka Tuwima.
Moze sie zle wyrazilam, bo jestem laikiem prawniczym choc z silnym poczuciem co jest sprawiedliwe, a co nie. Bo jak wiesz, „law has to be seen as just”.
I cos tu bardzo wyraznie does not seem to be just.
A jesli chodzi o nazwe „malzenstwo” – czymnze jest nazwa? To co zowiem roza, pod kada inna rownie by pachnialo! – to juz z Szekspira. Osobioscie nie mam nic przecowko nazywaniu tego malzenstwem, ale przeciz wiemy, ze nie o nazwe tu chodzi, tylko o stan prawny.
Nie mam takze absolutnuie nic przeciwko homoseksualnym adopcjom – nie sa gorsze od heteroseksialnych. a czesto znacznie bardziej wewnetrznie umotywowane.
Nazwa jest czyms waznym, w pewnej sferze pojec dopiero ona statuuje dany byt, nadaje mu przymiot istnienia.
Naleza tu np. wartosci, ale tez instytucje i konstrukty, nie istniejace „w przyrodzie”.
Posluze sie przykladem: Istnieja instytucje prawne nieprzetlumaczalne w zaden sposob na inny jezyk, bo powstaly moca definicji, wprowadzonej tylko przez ustawy jakiegos kraju, poslugujace sie wlasciwym sobie jezykiem.
Zeby nie szukac przykladow gdzie indziej – powiedz mi prosze, jak niemiecki „Harz_iles_tam” nazywa sie po polsku? Po polsku nie ma czegos takiego, bo temu czemus nie nadano nazwy i definicji!
Troche podobnie jest z malzenstwem. Nie istnieje w przyrodzie, jest pewna konwencja miedzyludzka, doprecyzowana tak, siak lub owak przez prawo obowiazujace tu, tam lub siam. Ale poniewaz powstala dawno, dawno tez zostala doprecyzowana przez cywilizacje Zachodu (nie ukrywajmy – nie bez wplywu obu Testamentow), ergo nalezy do podstaw tego, czym bylo i jest nasze spoleczenstwo, jakkolwiek by nie bylo czy nie mialo byc laickie. Jest wiec nie tylko opisem, ale tez wartoscia.
Jestem wielkim zwolennikiem nadazania za duchem czasu, chyba ze zaczyna on podniecac sie i nierozsadnie przyspieszac ponad konieczna potrzebe, co zagraza taka czy inna niepotrzebna kraksa.
Nie jestem zwlaszcza zwolennikiem dajacego sie uniknac czy nie_wystarczajaco_uzasadnionego atakowania i osmieszania terminow podstawowych, bo to jest jak wyciaganie cegiel z fundamentow domu, w ktorym wszyscy mieszkamy.
Nie wiem, komu moze sluzyc usuniecie z obiegu publicznego takich wyrazow jak „ojciec” i „matka” i zastapienie ich terminami typu „rodzic A” i „rodzic B”, a moze i „rodzic C” (bo byl juz, bodaj w Szkocji, przynajmniej 1 wyrok adopcyjny, pozwalajacy na adopcje zwiazkowi 3-osobowemu…). Nic nie poradze, ze akurat mnie przypomina to pomysly z kilku totalitarnych eksperymentow lub antyutopii. A pochodzi z nowoczesnego, hiszpanskiego kodeksu cywilnego, po zapaterowskich poprawkach.
NApisalem o tym dosc ostry rymowany tekst polemiczny do kolegi poety, ale nie moge tutaj przytoczyc, troche zbyt mocnym jezykiem sie w nim posluguje…
Hartz IV to czwarty etap tzw. koncepcji Hartza (Peter Hartz – przewodniczący komisji) dotyczącej reformy rynku pracy, zapoczątkowanej w 2002 roku. Jeśli w Polsce powstanie jej odpowiednik, to może przyjąć nazwę od projektodawcy jak np. podatek Belki czy bułeczki Krasińskiego 😉
Jak nazwać „rodziców” dziecka zaadoptowanego przez parę homoseksualną? Prościej pewnie zabronić takich adopcji, niż głowić się, kto tu mama, a kto tata 🙄
@ Cubalibre
Dziekuje Ci za wyjasnienie, ale chyba mylnie odczytales sens tego, co napisalem.
Po pierwsze, staralem sie dyskretnie (?) dac do zrozumienia, ze radze sobie z niemieckim, m.in. powiesilem kawalek swojego wierszyka w tym jezyku (nie twierdze, ze swietnego, bo muttersprachlerem nie jestem). Tak czy siak, wiem, CO TO JEST Hartz IV, a gdybym nie wiedzial, to bym sie umial dowiedziec.
Po drugie, mowa byla o nazwach, czyli nie o tworzeniu „polskiego odpowiednika” danej instytucji prawnej czy opisowym objasnianiu jej tresci, lecz o „przetlumaczeniu nazwy” tej instytucji.
Otoz nadal twierdze, ze takich terminow przetlumaczyc sie nie da, bo sa to nazwy majace desygnat tylko w jezyku, w ktorym zostaly zdefiniowane (czyli POWSTALY/ISTNIEJA).
Czyli ze nie istnieja one poza jezykiem, dopiero jezyk je tworzy. Po szczegoly wroc prosze do poprzedniego posta.
Odpowiem jak wroce, musze leciec, OK?
Komentarz usunięty na życzenie Autora
OK, Estimado, małe nieporozumienie.
Nie było moim zamiarem tłumaczenie Ci, co to jest Hartz ileś tam, ale podobna komisja może powstać w Polsce i będzie odpowiednikiem tego Hartza, równie nieprzetłumaczalnym na inne języki 😉 Hartz IV jest w końcu tylko skrótem znakomicie rozumianym przez Niemców, ale nie tylko…
Ale chyba wreszcie zrozumiałem, o co Ci chodzi, bo przyszedł mi do głowy pomysł przetłumaczenia na inne języki terminu Komisja Majątkowa przy MSWiA 😉
Co do małżeństwa, to nie odpowiedziałeś, jak nazwać rodziców dziecka adoptowanego przez dwie kobiety (żadna nie jest matką biologiczną) lub przez dwóch mężczyzn (żaden nie jest ojcem biologicznym). Albo jeśli matka lub ojciec biologiczni zawierają związek, nazwijmy go partnerskim, z osobami tej samej płci i druga osoba pragnie adoptować wniesione do związku dziecko, to jak te osoby nazwiemy? Ojciec II, matka II?
OK, przeczytałem poemat. Dalszych pytań nie mam.
@ Cubalibre
Co do wiekszosci kwestii – dogadalismy sie i to jest najwazniejsze 😉
Zakladajac, ze to Ty bedziesz pomyslodawca, w PL powstalby np. „Cubalibre IV” albo moze „Cubalibre III”, jesli zaproponowalbys inne etapowanie projektu.
Nazwa bylaby zupelnie inna niz niemiecka. Desygnat bylby podobny, ale – uwaga – jednak nie ten sam. Sp. z o.o. jest tworem bardzo podobnym, ale nie tozsamym z GmbH (jak mowia, Gesellschaft mehrfach bestrafter Halunken”) czy inna Ltd., SRL, s.r.o. etc. etc.
W sferze pojec abstrakcyjnych tak juz jest, ze powstaja na mocy konwencji, ta zas polega na wspolnym, uzgodnionym przyjeciu pewnej definicji. Czyli sa powolywane do zycia dopiero wraz z nazwa i definicja, i razem z nimi tez odchodzi w niebyt.
Ale w jednej kwestii nie dogadalismy i znowu trzeba stwierdzic, ze to Ty nie doczytales… Ja sie opowiedzialem ZA rejestracja zwiazkow partnerskich, ale PRZECIWKO
a) nadawaniu im nazwy „malzenstwo”;
b) przyznawaniu im prawa do adopcji, przynajmniej na zasadach ogolnych.
Skoro zatem nie ja upieram sie przy takich adopcjach, to ponazywanie projektowanych przez Ciebie konfiguracji nie jest moim, lecz Twoim problemem. Zgoda?
Terminy „rodzic B”, „matka II” etc. stanowia wg mnie taki sam atak na wazne nazwy powiazane z istotnymi wartosciami, jak nazwanie zwiazku homo „malzenstwem”.
jesli sie uprzesz, ze wlasnie tak albo nijak, to badz prosze przygotowany na to, ze ja bede glosowal przeciwko Twojej ustawie. I moze sie okazac, ze wylales (nieadoptowane jeszcze) dziecko wraz z kapiela…
Ja się nie upieram. Przeczytałem poemat i nie oczekuję odpowiedzi na wcześniej zadane pytania.
Mnie nie interesuje jak zostaną nazwane związki partnerskie ludzi tej samej płci. Dla mnie jest ważne, jakie będą mieć prawa, a te powinne być takie same, jak związki ludzi różnej płci.
Małżeństwo — związek między osobami będący instytucją społeczną i zazwyczaj wiążący osoby emocjonalnie, ekonomicznie i prawnie.
Może być podstawą rodziny.
Ja nie czuję zagrożenia mojego potomstwa faktem, że ktoś inny otrzyma prawa należne parom heteroseksualnym. I nigdy bym nie śmiał podawać się za przyjaciela homoseksualistów jednocześnie odmawiając im prawa do radości z wychowywania dzieci, jeśli tego zapragną.
Nie mógłbym patrząc im w oczy powiedzieć: Moi drodzy homoseksualni przyjaciele, bardzo was lubię, ale wara wam od praw zarezerwowanych dla osobników różnopłciowych, choćby płodzili swe potomstwo w pijanym widzie i oddawali na państwowe utrzymanie ewentualnie w czułe ręce zakonnic. Zawrzyjcie dla niepoznaki konwencjonalne małżeństwo, a będzie mieli wszystkie prawa. Byle zachować fasadę, nicht wahr?
Estimado, czyTy to pisales na serio czy zeby wykpic koltunstwo? Jesli na serio, to faktycznie nalezalo sie pokusie upublicznienia poematu oprzec. Nie tylko dlatego, ze w tym gronie nie uzywamy pogardliwych nazw takich jak pedzio, lesba, czarnuch czy zydlak. I nie musimy sie z tego tlumaczyc.
Ale tez nie przypominam sobie aby komukolwiek przyszlo tu do glowy stawiac (nawet w celach retoryczno-zabawowych) znaku rownosci miedzy homoseksualizmem a pedofilia czy zoofilia. Tego typu porownania nie przychodza nam do glow, bo wiemy, ze emocjonalny czy jakikolwiek inny zwiazek miedzy dwiema osobami tej samej plci, jest czyms zasadniczo innym niz molestowanie slabszego, bezbronnego – dziecka czy zwierzecia. Nigdy mi eszcze nie przyszlo tlumaczyc tej roznicy komus z wyzszym wyksztaklceniem, zwlaszcza prawnikowi, bo sie domyslam, ze jestes prawnikiem.
Wiec, starajac sie pohamowac gniew i zgorszenie, powrocic do Twojej obrony pojecia „malzenstwo”. Ale najpierw musisz mi wyjasnic, co przez „malzenstrwo” rozumiesz, bo historycznie zmienialo ono wiele razy znaczenie, a i dzis znaczy ono co innego dla roznych ludzi. Czy posiadanie np. kilku zon – wciaz praktykowane w niektorych kulturach i to nie tylko afrykanskich ale srod bialych chrzescijanskich (np wsrod niektorych mormonow) jest jeszcze malzenstwem? Czy znajduje to Twoje przyzwolenie na nazywanie malzenstwem?
Instytucja malzenstwa zmieniala sie na przestrzeni wiekow i tysiacleci. Powstala jako komntrakt miedzy kobieta i mezczyzna w celu zapewnienia bezpiecznego bytu ubezlasnowolnionej kobiecie, a nade wszystko jej potomstwu, ktore usamodzielnia sie dopiero po kilkunastu latach zycia. Zapobiegalo takze (przynajmniej w jakiejs mierze) roznoszeniu chorob wenerycznych na drodze ograniczania kontaktow seksualnych z kim popadnie.
Wszystko to jest ladnie wytlumaczone w znakomitej popularnej ksiazce Jarreda Diamonda „Why Is Sex Fun?”, ktora goraco polecam, bo jest fascynujaca, jak wszystkie jego ksiazki.
To sie zmienialo z historia, w miare emacypacji kobiet, uzyskiwania przez nie niezaleznoscvi ekonomicznej, powstawania systemow alimentacyjnych, mozliwosci rozwiazania kontraktu malzenskiego w drodze rozwodu, nowych srodkow antykoncepcji oraz leczenia chorob wenerycznych.. Ponadto jeszcze sto lat temu zdecydowana wiekszosc malzenstw zawieranych w Europie ( a do dzis w wielu innych czesciach swiata) byla aranzowana – tak trwalo od czasow biblijnych. Tak wciaz trwa w wielu krajach Azji czy Afryki. Czy zwiazek aranzowany w celu pozbycia sie z domu malo produktywnych corek lub powiekszenia arsenalu ziem uprawnych jest jeszcze w Twoich oczcach mazlenstwem?
Dzis w naszej europjskiej kulturze nikt malzenstw zawierac nie musi, zas kiedy sie na zawarcie decyuduje, to , pomijajac wzgledy natury czysto religijnej, coraz mniej znaczacej, robi to dlatego, ze chce powiedziec swemu partnerowi i swiatu: podpisuje kontrakt bo chce byc za ciebie wspolodpowiedzialny, wierze, ze uda nam sie przezyc ze soba do konca dni (choc moge tego z uplywem lat pozalowac) , chce aby nasz zwiazek byl tak silny, abym nie uciekla z domu po pierwszej klotni czy zdradzie. Wierze, ze uda mi sie to osiagnac, choc moze sie stac inaczej.
Innymi slowy – przystepujemy do tego kontraktu jako ludzie wolni i odpowiedzialni, i chcemy zeby tak swiat nas widzial.
I wlasnie dlatego, ze dzis malzenstwo jest tym czym jest, a jest czynms zupelnie innym niz kiedy chodzilo o zapewnienie stabilnego domu kobiecie i jej potomstwu, nie ma NAJMNIEJSZEGO powodu aby odmawiac zawierania takiego samego kontraktu parom homoseksualnym. Przeciwnie – spoleczenstwu powinno wrecz zalezec na tym, by takie pary deklarowaly swa gotowosc utrzymania trwalego zwiazku, bo trwale zwiazki sa zarowno dla jednostki jak i spoleczenstwa lepsze niz seks „nieuporzdkowany” jak to nazywa Glemp (moj bl,p, ojciec prowadzil badania naukowe nad nowa szczepionka na hepatotis B na grupach homoseksualnych, gdzie zapadalnosc byla znacznie wyzsza niz w reszcie populacji. Ale nie wszyscy homoseksualisci mogli brac udzial w badaniach – a jedynie ci, ktorzy zadeklarowali w ankiecie, ze maja co najmniej kilkunastu roznych partnerow tygodniowo. Bo wsrod nich wlasnie szalalo wirusowe zapalenie watroby typu B, przenoszone identycznie jak wirus HIV) .
Jesli jakies pary homoseksualne chca to nazywac maleznstwem, nie mam nic przeciwko temu. Lepsze jest malzenstwo niz niczym nie ogranioczona ruja.
W swoim poemacie deklarujesz ze nie zyczysz sobie ogladania homoseksualnego seksu. To nie ogladaj. Nie wiem jak czesto sie z tym spotykasz, ale osobiscie spotkalam sie z tym tylko na filmach pornograficznych. Byl to moj wybor.
Roznych rzeczy „nie chcemy ogladac”. Mnie sprawia przykrosc widok nacpanego bezdomnego spiacego w bramie. Jest to gorszy widok niz homseksualny seks. Odwracam wtedy glowe i stram sie zapomniec, ze ludzka nedza istnieje obok.
Wiec moja rada, jesli pozwolisz: live and let live.
tak oto frakcja limerykowa w niemieckim wzmocniona
zostala, czekam na potyczke Bobik-estimado 🙂
@ Cubalibre
Ja wiedzialem, ze tak bedzie, ja wiedzialem, ze tak bedzie!
Zajrzyj uprzejmie… zreszta ulatwie Ci i pozbieram do qpy:
12.45 @ Helena
(1) Czytalem/slyszalem jakies wypowiedzi p. Lipowicz, sprawila na mnie wrazenie moze nie betonowej, ale jednak dosc twardej katolickiej konserwatystki. Pozytywnie mnie zaskoczy, jezeli pochyli sie w miare konstruktywnie nad takimi sprawami jak te LGBT. zastrzegam, ze sam tez nie jestem wielkim milosnikiem teczowosci posunietej az do adopcji etc.
13.41 @Helena:
(…) Uwazam, ze taka mozliwosc powinna istniec i regulowac sprawy mieszkaniowe, medyczne, rentowe, spadkowe-ustawowe etc. Nie uwazam za wlasciwe, aby nazywalo sie to malzenstwem, a zwlaszcza, aby mialo prawo adopcji na takich samych warunkach, jak malzenstwa.
I teraz idzie ten fragmencik, ktory chcialbym, zebys jeszcze raz uwaznie przeczytal i przemyslal:
(…) Uwaga: juz parokrotnie bylem za powyzsze credo rugany przez konserwatystow jako lewak, komuch i w ogole jancykryst, a przez tych ostatnich – jako reakcyjny ciemnogrodzianin.
Otoz, jezeli mamy jeszcze kiedys konstruktywnie dyskutowac, czyli w ogole dyskutowac na ten czy jakikolwiek inny temat, to prosze – unikaj w przyszlosci tego, co przewidzialem w oparciu o wczesniejsze doswiadczenia, a mianowicie czestowania kogos, kto NIE W PELNI podziela Twoje zapatrywania (napisalo mi sie „zapaterywania”, ale poprawilem… 😉 takimi oto moralnymi pigulami:
„(…) nigdy bym nie śmiał podawać się za przyjaciela homoseksualistów jednocześnie odmawiając im prawa do radości z wychowywania dzieci, jeśli tego zapragną.
(…) Nie mógłbym patrząc im w oczy powiedzieć (…) wara wam od praw zarezerwowanych dla osobników różnopłciowych, choćby (…)
(…) płodzili swe potomstwo w pijanym widzie i oddawali na państwowe utrzymanie ewentualnie w czułe ręce zakonnic (…).
(…) Byle zachować fasadę, nicht wahr?
Jakiej ja sie dopuscilem niegodziwosci, zebym mial nie smiec komus w oczy spojrzec? Kogo pozbawilem jakichkolwiek praw, ktore mial i z ktorych korzystal? Czy ja wspominalem cos o pozorach? Czy ja robilem bachory w pijanym widzie i oddawalem je gdziekolwiek, a juz zwlaszcza zakonnicom?
Tego rodzaju moralne szantazyki, a zarazem insynuacje, to najlepszy sposob, zeby stracic i rozmowce, i sojusznika, ktory moglby dopomoc zrealizowac Twoje zamiary chocby w jakims – nie mow mi prosze, ze nieznaczacym – procencie.
To ponadto ustawianie sobie rozmowcy do bicia metoda faktow dokonanych: „To nie ja jestem agresorem, wystawiajac krzyz na Twoim terenie, to Ty nim jestes, probujac mnie z tym krzyzem usunac. Oooo zobacz, to jest Krzyz Chrystusowy, ja jestem Narod, ja MAM PRAWO!”
To takze – wybaczysz – przejawy mentalnego bolszewizmu: Kto nie mysli dokladnie jak my, tego pod stienku.
Moglbym bez specjalnego wysilania inwencji odpowiedziec Ci podobna moneta. Tez by Ci sie nie spodobalo…
P.S. Tak sie glupio sklada, ze moi przyjaciele homoseksualisci patrza z wiekszym niz moje zgorszeniem, a czasem z przerazeniem na swoich ekstremistycznych wspolbraci (?)… pewnie troche tak, jak patrzy normalny chrzescijanin na wyczyny pod tym czy tamtym krzyzem.
Kocie, dziekuje za deliberowac , lubie zapominane
slowa 🙂
Estimado, zlaly Ci sie w jedno wpisy moj i Cubalibre. Co nie znaczy, ze sie nie zgadzam z wpisem C. . Mnie tez uderzylo powiedzenie o „przyjaciolach homoseksualistach”. Bo jest to argument ktory czesto slyszalam od rasowych zydozercow – nie zarzucam Ci homofobii (pomimo pogardliwych epitetow), ale uwazaj kiedy takie rzeczy wypowiadasz.
Mysle tez, ze Twoi przyjaciele-homoseksualisci ze znacznie mniejszym przerazeniem patrza na gejowskich aktywistow niz sie Tobie wydaje 🙂
najtrudniej przetlumaczyc (podobno) na zagraniczny slowo
fucha
Bobiku, skasuj prosze moj rymowany list powyzej, bo budzi jak widac wzburzenie moralne; zreszta, co mnie z lekka rozbawilo, wzburzenie takie spowodowal juz moj limeryk krakowsko-grzybiarski.
Po tym, co powyzej napisala Helena, chyba nie ma tu dla mnie miejsca. Nie dam sie sterroryzowac ani poprawnoscia (czytaj: swietoszkowata obluda) KRK, ani tzw. rownie swietoszkowato obludna polityczna poprawnoscia w stylu Kingi Dunin, Magdy Srody i innych postepowcow.
Bede otoz mowil co i jak sobie zycze, i takimi slowami, jakie uznam za wlasciwe.
Wyjasniam, co prosze uznac za moj jasniepanski gest, bo nie zamierzam sie tlumaczyc, ze w zwyklych wypowiedziach nie uzywam w stosunku do nikogo – no, moze poza Yaro & Co. – slow pogardliwych, a juz zwlaszcza nie uzywam ich w celu wyrazenia mojej wlasnej pogardy.
Jezeli jednak ktos ma problemy ze zrozumieniem pewnej licencji w tym co napisalem, przypomne – jako prywatny list do kolegi, majacego na dyskutowany temat zupelnie inne zdanie – to moge co najwyzej zmienic miejsce, gdzie sie wypowiadam, bo mylnie wybralem sobie adresatow.
Zdaje sie, ze taka wlasnie sytuacja ma miejsce. Z jednej strony postawil mnie pod sciane Cubalibre, bodaj 3x pod rzad nie doczytawszy tego, co wczesniej pisalem, a kiedy skonczylem wyjasniac kolejne nieporozumienie, juz na mnie czekala publiczna egzekucja.
Zdrowia zycze.
Ach, linka dostałam – http://www.pis.org.pl/article.php?id=17553 , długa lista osób opowiadających się za. Nadawca wiadomości, też profesor, jest zdania, „… że powinniśmy zorganizować jakąś kontrlistę” i dalej pisze „Ja się na tym nie znam, a wiem, że na wiecowanie w Warszawie nie mam czasu. Trzeba pokazać światu, czyli Polsce, że jesteśmy.”
Państwa zdaniem proponowanie komuś kontrlisty mogłoby się spotkać z zainteresowaniem? Czy jako tako serio człowiek nie wzruszyłby ramionami na taką propozycję? Jeśli się uwzględni, że pomniki jak władza: przychodzą i odchodzą, to czy trzeba się o to szarpać? Może niech zainteresowanym stanie się zadość? Mało im trzeba… Dla mnie – uczciwszy uszy – dziecinada.
Mnie ustatysfakcjonowałaby taka lista podpisów pod żądaniem budowy mieszkań komunalnych, pod żadaniem zakazu eksmitowania na bruk rodzin, które nie mają środków na opłacanie czynszów itp, choćby godziwe zasiłki socjalne i godziwe najniższe wynagrodzenie.
Ha ha, Estimado,
wiedziałem, że podeprzesz się tym ostatnim zdaniem 😉 Obok „mam homoseksualnych przyjaciół” oczekiwałem jeszcze dodatku „oni też nie chcą, by im pozwolić na adopcję”.
Nie mam zamiaru nikogo szantażować moralnie. Deklarując brak akceptacji wobec niektórych praw, które pary homoseksualne otrzymały w niektórych innych państwach („sam tez nie jestem wielkim milosnikiem teczowosci posunietej az do adopcji”) pozwalasz na wyciągnięcie wniosków na temat „przyjaźni”, jaka Cię łączy z osobami o odmiennej orientacji.
Nie wiem, czy „płodziłeś bachory w pijanym widzie”, bo skąd mam wiedzieć, ale takie „bachory” istnieją w polskich przytułkach i temu nie zaprzeczysz. Trzeba jednak pilnować, aby nie dostały się w niepowołane łapy dwóch kochających się facetów lub kobiet 🙄
Po pierwsze, w calej tej wymianie polowe czasu poswiecilem na odsylanie a to Ciebie, a to Heleny do ponownego przeczytania tego, co juz chwile wczesniej napisalem, tylko Wy nie zdolaliscie badz tego zauwazyc, badz to przeczytac ze zrozumieniem.
Po drugie, zajrzalem tutaj, zeby porozmawiac o pogladach, czasem tez pozartowac, a nie byc atakowany z tej czy z tamtej strony w stylu – wybaczcie – pisiorskim, tyle ze a rebours, przymuszany do zmiany pogladow, a zwlaszcza – w razie gdybym natychmiast sie nie przechrzcil na Wasza wiare – osadzony, skazany i spalony na stosie.
Dlatego… mnie tu juz nie ma. Wpadlem przez pomylke i tyle.
Wywietrzcie po mnie, prosze i bawcie sie dobrze.
Pozdrawiam Zwierzaki. Jak zwykle, z ludzmi sprawa trudniejsza.