Nie dla psa stołek
Podobno zostałem ostatnio senatorem, o czym dowiedziałem się z mediów, a właściwie z jednego, czyli z własnego blogu. Nie bardzo jestem do tej roli przygotowany, bo prawdę mówiąc, kariera i zaszczyty zawsze interesowały mnie znacznie słabiej, niż pierwszy lepszy kotlet, ale tak z łapą na sercu: iluż ludzi w podobnej sytuacji zasiada w senacie i w ogóle się nie przejmuje? No więc ja też postanowiłem się nie przejmować i zakosztować uroków senatorskiego życia jak najprędzej, bo w tej cholernej demokracji nigdy nie wiadomo, czy kolejna kadencja nastąpi. Pod tym względem na serialach w telewizji o wiele bardziej można polegać.
Zacząłem się zastanawiać, czym przede wszystkim taki senator musi się zająć. Wnikliwe obserwacje doprowadziły mnie do przekonania, że najważniejszą, pochłaniającą najwięcej uwagi i czasu rzeczą w życiu senatora, jak również większości ludzi na wysokich stanowiskach, są: dom, samochód, ubranie, konto, jedzenie, picie, gadanie, czyli klasyczny ludzki zestaw, tylko pochłaniający nieco więcej forsy, niż średnia pensja. Forsy zresztą nie zawsze własnej, co wydaje się być dla ludzi jednym z niezaprzeczalnych uroków wysokich stanowisk. Senatorskie gadanie powinno też nieco wychodzić ponad przeciętną pod względem napuszenia, zamotania i umiejętności ściemniania, ale to jakoś samo przychodzi wraz z pozycją. Nieraz widziałem ludzi, którzy dzień przed wskoczeniem na Strasznie Ważny Stołek jeszcze w ogóle nie umieli tak zabełtać, żeby ni cholery nie było wiadomo, o co chodzi, a dzień później wykazywali w tej dziedzinie mistrzostwo.
Tak więc w sumie kwestia sprawowania urzędu w pierwszym momencie nie powodowała u mnie szczególnych rozterek i lęków. Powiedziałem sobie, że wystarczy się trzymać definicji Ambrose Bierce’a, polityka to prowadzenie spraw publicznych dla prywatnych korzyści i wszystko będzie dobrze. Ale potem przypomniałem sobie znajomego psa, który na ścieżkę kariery wszedł wiele wcześniej ode mnie i nagle jakoś przestałem być pewien, czy naprawdę tym senatorem chcę być. A potem nawet zacząłem być pewien, że wcale nie chcę. Tylko, jak zauważyłem już w ciągu jednego dnia na Stołku, bycie dostojnikiem to nie jest funkcja, to jest stan umysłu. Czy coś takiego da się jeszcze odkręcić?
Kiedy pies został senatorem,
zamieszkał w rezydencji.
W spiżarni miał kiełbasy worek,
dostojny rys w prezencji,
w ogrodzie dziur wystawnych kupę,
protokół w budzie sztywny
i wszystko było niby super,
tylko pies jakiś dziwny.
Ogonem machał bez zapału,
bez przyjemności szczekał,
nadęty pysk mu rósł pomału,
całkiem jak u człowieka,
ni własny go nie cieszył warkot,
ni pomruk limuzyny,
słowem, wrażenie sprawiał markot-
nej, sfrustrowanej psiny.
Człek się na stołkach chętnie sadza,
lecz niekoniecznie pies –
senatorzenie, forsa, władza
widać humanum est.
Więc może w humanistów łapach
niech władza lepiej tkwi?
Pies tylko skrzywi się na zapach
i wskaże sobie drzwi.
Defilują mi czasem przed kanciapką te stany umysłu. Bardzo rzadko któryś powie „dzień dobry” lub choć skinie głową. Te wyjątki, to lewa strona. Prawa ma karki niezłomne.
No właśnie, chęć zachowania złomnego karku jest jednym z powodów, dla których psy na stołkach siedzieć nie lubią. 😉
Ale ten polityczny rozkład złomności bardzo ciekawy…
Bobiku
Smaczny
Eklerek
Naturalnie
Albo
Tatar
Okropnie
Rarytasowaty
w brzuszku to dopiero to 😆 😆 😆 teraz możemy o stołkach porozmawiać
E, jak już połknięte, to nie ma o czym rozmawiać. Chyba że o nowej porcji. 😀
Uff Bobiku, jak to miło, już myślałam,że mnie nie zauważysz, nie dotkniesz chłodnym nosem, nie spenetrujemy Twoich utajonych dziur przy starej ruderze, nie porwiemy kości sprzed nosa pittbulla, nie pomachasz ogonem na swojej wysokości.
Proste życie tyle dostarcza radości!
A w Maybachu mógłbyś się nawet porzygać! 👿
Ja w ogóle do samochodów mam uczucia mieszane. Czasem służą one słusznym celom, na przykład zawiezieniu mnie do odległego lasu, ale często oznaczają podróż do weterynarza, a tego żadną miarą nie można uznać za słuszne! 👿 A w byciu dostojnikiem chyba jednak najbardziej przeszkadzałby mi ten bullshit, który nieustannie trzeba z siebie wydawać. Ktoś mi pewnie zaraz powie, że niekoniecznie, a ja i tak swoje wiem. W końcu już chwilę się tym senatorem było! 😆
Psy różne są, co każdy widzi!
Spójrzmy na przykład: mops.
Gdy Bobik z senatora szydzi –
On na kanapkę hops!
Bo takie piesy są na świecie,
Co siedzieć lubią też!
Lecz nie na stołku, dobrze wiecie.
To kanapowy zwierz!
Jaki stąd wniosek? Pies-senator
To jest możliwa rzecz,
Lecz na kanapie, pod kanapą –
I tylko stołki precz! 😀
Kanapon to ma
Dobre życie,
Że się posłużę
Cytatem z Chyły!
Ma czas na spanie
Na otomanie,
Lub udawanie,
Że śpi. Dla zmyły.
Micha wielgaśna,
Kość pełna szpiku,
Ta łąka straśna,
Pełna królików,
Która się tylko
Śni!
Spuścić z kanapy
Na ziemię łapy,
To może Bobik
Lecz nie MY!!
ps.Doro, jak Ci było, tam gdzie byłaś, kiedy Ci tutaj nie było?
Miec w Senacioe swojego psa, to znakomity pomysl. Ile razy mi sie cos takiego marzylo: przychodzi Mordka do Bobika i mowi – Wiecie senatorze, tu taka sprawa do zalatwienia . Czy nie mozna byloby do tego projektu ustawy o pelnym i calkowitym zakazie zaoplodnienia in vitro
wcisnac gdzies tam zdanie „i zdelegalizowac weterynarzy” albo „za kazdy zastrzyk w tylek kota, wetrynarz musi zostac podrapany i pogryziony do pierwszej krwi”.
Tych ustaw i tak nikt nie czyta, procz dziennikarzy, a ci wiadomo, sa leniwi i nie chce im sie brnac przez killadsziesiat, a nieraz i kilkaset stron wydruku, wiec czytaja po lebkach, scigaja ich terminy, speiszy im sie bo koledzy czekaja w barze, wiec pewnie tego zdania nie zauwaza, a stanie sie ono prawem.
Mysle, ze Ty, Bobiku na senatorskim stolku, a ja w lobby, moglibyusmy wiele dobrego uczynic. I chyba po znajomosci nie bedziesz sie domagal zbyt wysokich lapowek. TYle tylko co w jednej lapie udzwigniesz.
Masz we mnie oddany elektocat.
Kudy stołkowi do kanapy –
to stara mądrość psia.
Ten sprzęt zwierz każdy czterołapy
głęboko w sercu ma!
A stołek, choć też czteronogi,
to jest podstępny gość,
lubi sprowadzać na złe drogi
i nigdy nie ma dość.
Czy kundel na nim czy mops siędzie:
sodówka tryska z usz,
nigdy, przenigdy nie jest w błędzie,
największy jest i już!
Więc, choćby od sedesu klapę
ktoś spuścił mi na łeb,
od stołka wolę ja kanapę,
choć nie – od mięsa chleb. 😆
Mordko, a nie można tego zamienić? Ja już będę w tym lobby antyszambrował, a Ty sobie pośpisz na senatorskim stołku. W końcu – z wieku mu i z urzędu ta godność należy… 😉
Tak z pewnoscia byloby prawiej i sprawiedliwiej, ale nikt mnie tego zaszczytu nie zparoponowal. 👿
Babko – ogólnie OK. Jak mi jest, gdzie jestem, to opowiadam na swoim blogu (od tego go mam 😉 ) – zapraszam 😀
Bobiku
jak się jedna porcję wszamie , mozna spokojnie przy drugiej rozmawiać 😉 a stołek barowy coś mi sie zdaje czterech nóg nie ma a jednak stabilny 🙂
O, przepraszam,stołek barowy to zupełnie inny gatunek zwierzęcia! Nie należy sugerować się prostym podobieństwem nazw. Ze stołkiem barowym pozostajemy w bliskich, serdecznych stosunkach! 😀
Tak tez myślałam Bobiku 😀
Robotę mi odbierają! 😆 Właśnie miałem napisać, że o podróżach Pani Kierowniczki można sobie u Pani Kierowniczki poczytać, a tu już załatwione. 🙂
Mordechaju, to musi być jakieś przeoczenie. Może nie byłeś w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze? Często w polityce (i nie tylko) wyłącznie o to chodzi.
Trzeba będzie pomyśleć, jak nadrobić to ewidentne zaniedbanie ze strony losu. 😉
Co nie bylem? Co nie bylem? Lezalem sobie kolo kaloryfera, wypoczywalem, kazdy kto chcial mogl mnie znalezc.
Tylko tak sie dziwnie sklada, ze to ja jestem zawsze przeoczony! Nikt inny! 👿
No to dla równowagi trzeba jeszcze kogoś przeoczyć i będzie po sprawie. 😀
zglaszam sie dobrowolnie do przeoczenia 😀
brykalem tak dlugo po moich „terenach zielonych” ze
przeoczenie da mi troche oddechu
Bobiku,nie chcem ale muszem poprosic Wasza Senatorska
Dostojnosc o stanowisko
moge zostac specjalnym wyslannikiem z sombrero na glowie
takim co to lekko bryka przez berlin i ma oko i ucho
na to i tamto 🙄
niuniu,dzisiejsze sniadanko godne mistrzow przekladu 😀
gdzie inni
Teresa
PA
Moguncjusz
Jarzebinka
? ? ? ?
Emi, powiedz babce , ze babie lato piękne! 🙂
Mordechaju z tymi weterynarzami należy zrobić porządek. Jestem za. Co proponujesz dla tych, co podwójnie kłują bo im się za pierwszym razem strzykawka rozwala? Dziś mi się to przytrafiło 👿
Bobiku, święta racja- są „plusy dodatnie i plusy ujemne” bycia senatorem. No ale któż, jak nie ty? 🙂
Bobiku
coś mi się widzi ,ze Amigo zna się na sprawi 😉
http://www.youtube.com/watch?v=A8Iyg1-NHmQ
Babko
babie lato to , to co Moja lubi najbardziej
Emi
pilnuj i dbaj o Babkę , jakby co szczekaj głośno ❗
A nie mozna byloby, Senatorze, takiej jakiejś ustawy przepchnac?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6198665,Kot_dostawal_zasilek_z_opieki_spolecznej.html
Wyszlam na pare godzin, a tu nowy wpis – senatorski, koty biora zasilek w Brazylii, Mordechaj tez chce isc w senatory, a Babka opisala Nowa Funlandie tak pieknie (te same biale protestanckie koscioly), ze prawie mnie tam przeniosla. 🙂
Niuniu tajne/poufne Hermesem: zupa z soczewicy (rasam – bardzo rozgrzewa), chlebek naan z curry z zielonej fasolki, i somozy (sobota!). Na deser – swieze mango. 😀 Zapowiadaja pare bardzo mroznych dni, wiec juz sie rozgrzewamy…
Babko z Gdyni – gapa ze mnie, wstaje wg waszego pozno, jeszcze to i owo rano no i nowy wpis, czytam i czytam o tym lecie babim indianskim i dopiero znalazlam – dziekuje!
A poza tym przez moja daleka kuzynke zostalam wciagnieta do takiego genealogicznego programu geni, no i wpadlam.
Juz kiedys tak siedzialam w tekstach rodzinnych, potem mialam „po dziurki w nosie”. No dobrze, przyda sie bo niezadlugo wybieram sie do jednego z seniorow rodziny, prawie pod 90 to bedzie o czym porozmawiac. A to taki senior co to go widzialam ostatnio i po raz pierwszy 20 lat temu, potem sie poprzez te teksty zgadalismy emailowo i tak to sie plecie od czasu do czasu. Ciekawa jestem.
A i znalazlam zagwozdke – Bobiku? czy jakies wilczki grasuja w Krakowie?
No wiecie co? Ja we wpisie mówię, że wcale na senatorzenie nie mam ochoty, a tu mnie dalej tytułują i do przepychania ustaw namawiają. 😯 To jest chyba klasyczna sytuacja typu „nie chcem ale muszem”. 🙄
Chyba się wobec tego na wszelki wypadek zastanowię nad projektami ustaw. Nie wie ktoś, czy pasztetówkę można wytwarzać in vitro? 😉
Bobiku, w kwestii mniej sztywnego karku.
Sądzę, że owi z lewa mają tu, w Polsce, dłuższy przebieg. Oni już wiedzą, że nie wolno pomijać, weszło im w krew, wypada zauważać. A ci nowi są świeżo nadęci panowaniem (?) i tak sobie beztrosko pomijają 😉
Wando, wilczki nie tylko w Krakowie, nawet u mnie w domu dwa grasują – jeden duży, drugi mały (no, może nie tak całkiem 😉 ) Są oswojone i łagodne, więc gdybyś miała do nich jakieś pytania, to nie masz się co bać. 🙂
Poznałam tylko jednego – faktycznie bardzo łagodny 😉
Haneczko, niewykluczone, że ci z lewa czasem sobie przypominają, że pomijanie do ich ideologii nieszczególnie pasuje. Ale to tylko takie podejrzenie.
Generalnie mi się wydaje, że im dalej na wschód Europy, tym nadęcie władzą większe. Co nie znaczy,że w Niemczech czy w Anglii nadętego władzą palanta się nie spotka, ale jego nadęcie jest jednak tonowane i sprawniejszym funkcjonowaniem demokratycznych struktur, i obyczajem. A w kierunku wschodu coraz więcej Ludwików XIV w fotelach się rozpiera.
haneczko, to przecież oczywiste ,lewa strona przez lata nauczona była pewnego rodzaju pokory.
Ja uważam,że jak coś komuś wpada w łapy lekko,szybko i przyjemnie, natychmiast podnosi łeb za wysoko !!
Najbardziej mnie razi pogarda, lekceważenie i wyniosły ton,
gdy słoma z butów wyłazi.
Takiemu można tylko „jak Kuba Bogu”, uczciwszy uszy koleżanki/kolegi cubalibre 😉
Bobiku, to co piszesz, to przecież historyczne uwarunkowania !!Niosą się przez stulecia.
Mam podobne wrazenie – bizantyjskosc to jednak Wschod, Bobiku. Czasem, jak ogladam np. PP, to zastanawiam sie, czy po prostu nie lepiej byloby wynajac jakiegos bezrobotnego aktora, ktory w tej roli bylby bardziej przekonujacy, wymowe mialby lepsza, z rekami by wiedzial co zrobic, i przynajmniej nie szkodzil. Oczywiscie, ktos musialby mu jednak pisac, co ma powiedziec… A co do Ludwikow, to przynajmniej po nich zostal styl i fontanny, a po PP nie wiem, co zostanie.
Babko, wybacz, jestem dzis troche rozkojarzona, i reaguje wolno na bodzce. 😉 Bardzo sie ucieszymy sie ze Smokow – dwoje dzieci i jedno „inner child”… 😀
Babko, ale właśnie niekoniecznie przez stulecia. Przecież przed stuleciami w Polsce było „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” i wszelkie nadymanie się było przez panów braci bardzo źle widziane. W staropolskich pamiętnikach znajduje się czasem narzekania magnatów, że musieli się z szaraczkami herbatnikować, ale bez tego po prostu nie szło. Te uwarunkowania, u nas przynajmniej, są nieco świeższej daty.
Ale to byla Polska szlachecka, a teraz przezywamy chyba jakies nadrabianie XIX wieku w krajach zachodnich (nasz XIX wiek byl specyficzny przez zabory i zapoznienie cywilizacyjne). No i sytuacje naglego piecia sie w gore, tu akurat przez polityke, sa zywcem wziete z Thackeray’a i Dickensa, tylko doszly do tego laptopy, komorki i synekurki w UE… Nawet mamy zgnile okregi wyborcze.
dobry wieczor blogowisku,
Czy PP to jest ten posel, ktorego mam na mysli? Demokratycznie wybrany? Pajacuje… moze walczy o swojego przyszklego wyborce, biedactwo. Czytam natomiast biografie Stalina (cos mi to powoli idzie), ktorego nie wybral nikt i nie musial wcale walczyc o swojego wyborce. Zostawil po sobie tylko strach i groby. To byl dopiero styl.
No, ja już myślałem, że Kanadę zalało czy zwiało, bo Kanadyjczycy nagle przestali się pojawiać na blogu, ale komentarz Królika mnie uspokoił. Kanada żyje i ma się nieźle, jak sama nazwa wskazuje. 🙂
PP to jest, o ile ja się znam na gwiazdach, nasz Pan Prezydęt vel Pożeracz Ptifurków, jak najbardziej demokratycznie wybrany, co nasuwa myśl, że demokracja nie zawsze jest najlepszą formą wyłaniania ciał rządzących. Ale jak się czyta biografię Stalina, to rzeczywiście można dojść do wniosku, że istnieją gorsze formy. A podejrzewam, że przy czytaniu biografii Mao, Pol Pota albo Idi Amina nawet Stalin nieco by się zrelatywizował.
Wlasnie skonczylo sie w telewizji Jak wam sie podoba Kennetha Branagha. Zaczelam ogladac pelna najgorszych przeczuc, bo przeniosl akcje do… XIX -wiecznej Japonii, well sort of „Japonii” (zaczna sie od spektaklu kabuki. albo moze no, potem zamiast pojedynku jest sumo, lomatko!) . Na szczescie wiekszosc akcji dzieje sie w Ardenskim Lesie, wiec mozna o tej Japonii zapomniec. Pare znakomitych rol, procz glownej – Rozalindy, ktora nie calkiem udzwignela. Ale w sumie przyjemne dwie godziny.
Moniko, czy Matylda te wlasnie ekranizacje ogladala?
Rysiu
jeszcze smacznie śpi i sombrero mu się śni
Moja mnie opuściła dobrze ,ze choć laptopa zostawiła
Dziś śniadanie po niemiecku
Chleb, bułeczki, wurst , ser, dżem, miód. Kto ma ochotę są jeszcze musli. Kawka i herbatka jak zwykle
żeby lepiej się szamało muzyczka w tle
http://www.youtube.com/watch?v=ipzR9bhei_o
Rysiu
co to jest ?berlińskie powietrze? mam biegać po Berlinie czy da się to szamać
czekam na wieści
Ryś
a to od Mojej Młodej
http://www.youtube.com/watch?v=4w9EksAo5hY
czy Twoje Młode słuchają tego , jakieś kanciaste nie sądzisz ??!!
DZIEŃ DOBRY WSZYSTKIM:!: ❗ 🙂
niuniu, a co Ty robisz pobudki o tak wczesnej porze ? 🙂 toz niektorzy dopiero mysla o spaniu
Wiem, ze to juz dawno ogladaliscie i moze niektorzy w teatrach ale ja dopiero teraz i jestem pod wrazeniem czwartej corki
No dobranoc – dzien dobry wszystkim i nie halasujcie nadto, dajcie pospac
niuniu,müsli z rana z kefirem lub tureckim jogurtem pycha
„berlinskie powietrze” mozna szamku szamku jak ktos lubi
ja bardzo ! 😐
zamykam oczy lewituje przez ukubione miejsca,kolory,zapachy
„berlinskiego powietrza” pochlaniam 😀
oczywiscie ze kanciaste,niuniu
ale Moje Mlode znaja i graja Glosno
polec Twojej Mlodej cos od Mojego Mlodego
http://de.youtube.com/watch?v=vgSn0SbQJQI
strawne 8)
tata pokolenie
http://de.youtube.com/watch?v=IXdNnw99-Ic
albo
http://de.youtube.com/watch?v=6TrtwQXezaU
co TY na to
Nasze Mlode inny swiat 😀
dzien dobry !!!!!!!!!!!
za oknem zgnilizna taka dziwna lepka mgla
w cieplej kuchni bezpieczniej
herbata chlebek dzem wisniowy
zycie jest wspaniale,a dzisiaj bedzie uroczy dzien
czego zyczy Wam rys w sombrero
😀 😀 😀
Bobiku,myslalem ze mamy kwalifikacje na specjalnego
berlinskiego wyslannika,a tu nic
powiedz chociaz nam figa z makiem 😛
sombrero i rys
Dzień dobry 🙂 Niunia dziś rzeczywiście wyjątkowo wcześnie. Może ma Reisefieber przed podróżą do Berlina i spać nie może?
No, ja przy Rammstein też nie bardzo mogę. 😉 Ale ta piosenka mi się akurat podoba, klip też, bo to do śmichu jest, chociaż właściwie tzw. satyra zangażowana. Najbardziej mi się podoba głęboki głos gdzieś w tle, powtarzający „this is not a love song”. 😀
Rysiu, zgłosiłeś się wczoraj do bycia przeoczonym, to posłuchałem Cię i przeoczyłem. 😛
Mordechaj chyba powinien się poczuć usatysfakcjonowany.
Ale teraz możemy mu pokazać, że czasem nie wystarczy czekać, aż przyjdzie Mahomet do kaloryfera, tylko trzeba się o swoje upomnieć. Rysiu, mianuję Cię niniejszym specjalnym wysłannikiem o ksywie Luchs vel Berliner del Sombrero. 😀
E tam, gadanie (znaczy, szczekanie). Myślę że niejeden salonowy pudel by na takie senatorstwo poszedł z chęcią 🙂
Dzień dobry !
Rysiu! Babka prosi,żebyś się tak nie wiercił przy pozowaniu, bo Jej się Twoje nogi zawiązały w supeł ! 😉
Dopóki nogi Rysia nie zaplączą się w sombrero, będzie dobrze 🙂
Babko, jakie wymiary ma Lato (jeśli można)?
Haneczko, z grubsza 3 miesiące x 92 dni. Chyba że chodzi o Grzegorza Lato, to trochę inne. 😀
Babko, nie zapomnij, że Ryś ma na uszach pędzelki! 🙂
Hoko, jak pudel, to możliwe. 😉
Lepsza z Sodomą Gomora,
niż mieć pudla-senatora. 😀
Nic nie mam do pudli, byle były niestrzyżone.
Najchętniej robiłabym właścicielom to, co serwują „swoim” zwierzętom.
Haneczko, akurat na tym blogu właściciele chyba by chętnie na to poszli. 😀
Ale tak w ogóle to mi nie do śmiechu w tym temacie. Wiadomo dlaczego.
A jeszcze do strzyżenia – przyznaję z bólem serca, bo nie znoszę tego zabiegu, że u wielu ras on jest konieczny. Oczywiście winni są temu ludzie, bo drogą hodowli doprowadzili do wykształcenia się takich futer, których żadnym sposobem nie da się nosić w stanie au naturel. Filcują się, kołtunią i zaczynają psu dolegać. 🙁 Ja wprawdzie dalej na strzyżenie będę warczał, bo tak mi każą moje emocje, ale rozum mówi, że nie należy całego psiego fryzjerstwa wylewać z kąpielą.
Oczywiście nie mówię tu o strzyżeniu wyłącznie w celach fikuśnych. 👿
Wracajac na chwile do wczorajszego watku senatorskiego, nie moglam sie oprzec poslaniu tych zdjec (mnie najbardziej ujelo czwarte). Pewien kontrast do PP…:
http://www.huffingtonpost.com/2009/01/24/new-private-obama-picture_n_160570.html
Heleno, tak te wersje Matylda ogladala – w sumie bardzo dobra, tylko moze wolalabym inna Rosalind…
Mnie nie strzygą , w celach fikuśnych, ostatnio mnie wcale nie strzygą, więc wyglądam, jak wymieniony pudel, a napewno nie mam pudla w rodzinie.
Dzisieaj jest dopust boży, babka się boi,że mam to samo co dopadło kiedyś Bobika.Wychodziła SAMA ze mną o 3 w nocy. 🙁
dziendobry,
nie tyle Kanade zawialo, Bobiku, co zmrozilo. Mialam bardzo zajety tydzien pracowo celebracyjny, peklo mi 55 lat, jak bonie dydy (czy ten zwrot jest jeszcze uzywany?), wciaz jeswtem tym raczej zdziwiona, kiedy? jak? ile?
Nie wiem skad mi sie ta fascynacja Stalinem wziela. Moze dlatego, ze pisal na marginesach pism prokuratorskich o postepach w sledztwie przeciwko wrogowi klasowemu „bic, bic!”. Takze, ze nalegal na te elaboracyjne pelne szczegolow wyznania szpiegowsko-spiskowe, o ktorych wiedzial sam i inni, ze sa nieprawdziwe.
Dostalam od syna na urodziny „I am Your Man”- film z koncertu dla Leonarda Cohena. Takie piekne sa niektore wykonania jego ballad. Ale jednak, najbardziej je lubie w wykonaniu samego Mistrza.
Haneczko, Lato Prezio ma pewnie z 1,80 m wzrostu i „jak nasz komunistyczny premier Cyrankiewicz- fryzurę.
A lato, o którym przyszło mi śnić, może dla mnie być bezwymiarowe, byłe trwało i trwało.
Powtykami rysiowi pędzelki do udzu zamiast zatyczek!Tego dobra mamy sporo, jest tylko pytanie, czy ich sombrerro nie zakryje
A teraz idę, jak zwykle o tej porze czytać art. Pani Kierowniczki w „Polityce”-„Jazdę na motorku”.
Ciekawe, kiedy ” nie znałam ” Dory-zaczynałam od felietonistów, teraz zaczynam 'od Doroty”.
powtykamy* i do uszu* 😳
Króliku !!Wszystkiego Najlepszego !!Nie rozczulaj się nad sobą!
Ciało jeszcze młode, a ile rozumu przybyło!!
A Syna Ci szczerze (choć bez zawiści )zazdroszczę, ma kto wyprowadzać Twoje pieski! 😉
Dziekuje babko,
mam nadzieje, ze twoja noga sie zrasta pomyslnie. I ze Emi nie ma tego co to Bobik byl mial…
Oj, rzeczywiście nie życzę Emi tego, co byłem miałem! Do przyjemności nie należało. 😥
Króliku, a kto się nie zastanawia kiedy to minęło? :mordka pełna zadumy: Ale jeżeli masz poczucie, że minęło w miarę dobrze, to już jest coś. Wszystkiego najlepszego! 🙂 🙂 🙂
Bonie dydy w ogóle nie znałem. 😯 A Cohena też najbardziej lubię w wersji Cohena.
Zaraziliście mnie grzebaniem w rodzinnych albumach. Mam ułatwione, bo jeden z naszych młodych krewnych gromadzi wszystko na stronie internetowej. Przede wszystkim dużo tam zdjęć, tylko nie zawsze dosyć na ich temat informacji. A przy niektórych zdjęciach informacje aż by się prosiły. Jest np. jakaś fotka zbiorowa, a na niej dziadek Leon, koło którego stoi Ada Sari. Nie jest podane, z którego to roku, z jakiej okazji, co to za grupa ludzi. Ada Sari do rodziny nie należała (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo), więc to nie z tego tytułu się na zdjęciu znalazła. Pewnie miało to coś wspólnego z muzyczną dzałalnością dziadka, którą prowadził z dużym zaangażowaniem, chociaż po amatorsku, ale nic bliższego nie wiem. Szkoda. 🙁
Ale jedną fotkę wrzucam bez informacji, tylko dlatego, że mnie zafascynowała czysto wizualnie. Dokładnie tak wyobrażałem sobie zawsze panią Dulską. 😀
Te stare, krakowskie (i lwowskie) rodziny… 😉
http://www.myheritageimages.com/O/storage/site51498741/files/00/00/02/000002_0105098cbcf594mrkhq788.jpg
Króliku, ja Ci powiem: TOMIJANIEWIADOMOKIEDY 😀
Bobiku, prawie stanęłam na baczność ❗
Muszę poszukać w domowym archiwum, mam też takie niezwykle zdjęcia,gdzie stroje mnie niezykle fascynują, pomijając zasadnicze sprawy.Np.Moja Piękna Mama, Ciocia Zosia itd.
Ubrane w stroje retro.Kiedy uczyłam historii ubioru wykorzystywałam ja z moimi uczennicami, jako źrodło inspiracji.
Nigdy mnie genealogia nie wciagała aż na tyle,żeby ja pisać na blogu.
Ale w zasadzie skorzystałam z pasji mojej wirtualnej , choć poznanej w realu „siostry”, bo tak utknęła w genealogii i pracy,że ledwie ma czas na hobby.Konski blog się nagle zrobił wspólny.”Nalezy Ci się, jak koniowi siano” napisała mi!
Przestrzegam przed tym szaleństwem.
3 kg waży bez aneksu taka książka spreparowana przez mego kuzyna.Ważne dla młodych pokoleń, ale mało kto chce to czytać, jak porządną książkę ciurkiem.
To pewnie Wanda TX, też powoli wpada w ten amok!Pozdrawiam.
Bonie dydy znam !Chyba to podkarpackie?
Niuniu: podrzucam schabowy z czerwoną kapustką i kluskami francuskimi dla wszystkich.Z rozpędu wzięłam się do gotowania w nocy, bo nie wiedziałam czy znów nie trzeba będzie z Emi wyjść . 😆
kroliku,cieple zyczenia urodzinowe
pamietasz jak czekalismy na 18?
😀
Babko,juz perzestaje brykac,fikac,wiercic,marudzic
podrap Emi,gdzie lubi
😀
Ta Pani Dulska. Wszystkim musiala rzadzic sama bez pomocy meza i syna, a przeciez latwiej bylo w tym czasie rzadzic bedac mezczyzna. Rzadzila jak umiala, czyli nie najlepiej. Nic nie stalo na przeszkodzie, zeby Felicjan i syn Jak Sie On Tam Zwal wzieli sprawy w swoje rece, ale gdzie tam… Latwiej krytykowac niz samemu sie wziac do roboty.
Swoja droga nigdy Dulskiej nie zrozumialam, ze mogla odtracic przyszlego wnuka/czke. To juz nie drobnomieszczanstwo, ale zwykla brutalnosc.
Haneczko, NIECHTOLEPIEJPRZESTANIE!
Za mostem Dębnickim, przy ul.Konopnickiej mieszka moja krakowska rodzina.Teść mojego kuzyna, był prawnikiem, codziennie chadzał gdzieś na kawę „prawniczą” (chyba w Rynku), a w domu się mówiło do kobiet i męźczyzn na powitanie:”całuję rączki”.
Była i dulszczyzna, np. skandal skwapliwie skrywany przed światem,że żona kuzyna, który sobie zresztą nic z tego nie robił, pokochiwała się w jakimś młodym opacie z Tyńca 🙂
Bonie dydy nie znam, jak bum cyk cyk.
Babko, chyba Emi lepiej skoro się śmiejesz?
Bobiku,dziekuje za przoczenie!
ale 100 razy za stanowisko
to vel,del balsam dla mojego ego
rys z sombrero i do tego vel del
fiku fiku
😀
Króliku, nie przestanie i nie powinno. Tak jak jest, jest dobrze 😀
Rysiu
czy ktoś mówił ,że Królik ma wiecej niz 18 lat , jemu coś się pomyliło jak pisał to ( 55) pewnie chciał napisać ,że tyle dolarów kanadyjskich wydał na zarełko dla Dobrych Piesów 🙂
Moja dojechała , zaraz jej dam znać by kompa otworzyła i muzzy posłuchała , to nie moje klimaty , ale jej owszem .Młodą tez wołam by posłuchała zaszczekam Ci potem co powiedziała
Bobiku
Moja i Reisefieber , nie to się nie zdarza 🙂
Twoja Babcia jak prawdziwa matrona wygląda
Babko
dzięki serdeczne , wiesz jak to jest gdy psa zostawią samego , jak Mojej nie ma już takiej wyżerki nie mam 🙁
Moniko,idzie nowe
prawdziwa milosc?mysle ze tak
😀
rysiu, dziekuje. Pamietam. Ja szczegolnie czekalam na te 18, bo wygladalam jak 14-letnie dziecko do 23-go roku zycia i bardzo mi to wtedy doskwieralo.
Nunia, w kwestii formalnej: to nie jest moja babcia, tylko ktoś z dalszej gałęzi. Ale że matrona, to matrona. 🙂
Już lepiej rysiu, nie wiem ile wytrzymasz, powolna jestem w pracy, ale rób sobie przerwy w pozowaniu.
Do Krakowa ( ja się chyba z tęsknoty zabiję!) wracając.Tak sobie myślę,że kler był tam też jakiś inny.
W Łazach mieszkała wczesniej mi nieznana siostra mojej Babci.Kuzyn postanowił mnie tam zawieźć, a że był sowizdrzał i niezły nicpoń- nie myślałam,że się nagle ocknie;
-Ty się przebierz , ma być bez dekoltu, jedziemy do klasztoru!!
Ale nie bylo już czasu i pojechałam z dekoltem, a ufarbowana na rudo.
Siostra Babci okazała się skóra z niej ściągniętą!
Pierwsze słowa:
– Jak ja bym chciała mieć takie rude włosy!!
Przedstawiono mnie też przeorowi- rezydentowi!
Chciałam go cmoknęć w ręką, a on mi na to:
_ Ale panienka ma nogi!eh, żebym ja był mlodszy”!!
W jednej chwili mnie odleciały wszelkie uprzedzenia. 🙄
No, na moje to by się nie zapatrzył.
Ale są bardzo dobre. Chodzą 🙂
haneczko,z sombrero latwiej niz z pierzyna,ta platala sie
pomiedzy nogami 😀
niuniu,dla Tojej
http://de.youtube.com/watch?v=vTM84YcwSfE&feature=related
dzisiaj mialem jazz w niedziele
odpoczynek od pracy
czekam na relacje Twojej Mlodszej 😀
Niuniu kochana, a Twoja w podróży?
Coś mi o Krakowie wspominałam..,Bardzo się martwię, jak Cię nakarmić via sieć…:mad:
Pewnie króliku masz tę sama chorobę co ja: opóżnienie w rozwoju fizycznym.
Denerwujące nastolatków, ale wielce przydatne w podeszłym wieku.Taki handicap, jak się zbyt póżno okazuje!!
Pamiętam , jak mając z 15 lat w pociągu do Wa-wy wmawiałam jakiemuś podróżnemu,że mam 24.musiał się nieźle ubawić! 🙂
A teraz: po prawdze powinno się robić na odwyrtkę! : wink:
Bobiku,jezeli to Twoja babcia to dziwne ze Ty taki kudlaty 😀
Króliku specjalnie dla Ciebie
http://pl.youtube.com/watch?v=7pA5UhNaYw0
Rysiu
a może to ???
http://pl.youtube.com/watch?v=kSwWjA4iF1g
Moja Młoda też to lubi
rany Boskie rysiu!
Noś pierzynę na plecach, nie w kroku!! 🙂
Psiakrew, klawiatura mi się zepsuła i musiałem wyciągnąć z piwnicy jakąś stareńką, na ktorej nie wszystkie polskie znaki są. 👿
Obejrzałem sobie zdjęcia Obamow, ktore wrzuciła Monika i wetchnąłem. Rzczywiście, godny pozazdroszczenia luz, a bez wyrabianego „rowniachowania”. A potem jeszcze z ciekawości przeczytałem komentarze i jeden mnie szczegolnie rozczulił:
my president is such a cutie, but his wife is definitely a certified hottie!!!!!!!!
Samo to „moj prezydent” a nie „nasz prezydent” (albo w ogole bez zaimka dzierżawczego) pokazuje, jak inny jest stosunek do władzy w Ameryce. Wyobrażacie sobie Polkę, ktora mowi „moj prezydent”? Albo Polaka? 😉
niuniu,uwielbiam te lata
komeda,skolimowski,polanski,wajda,cybulski,wasrska,kurylewicz
tyrmand/zlego czytalem 1 000 000razy/czarodziejski czas
😀
Rysiu, tez to zauwazylam – to zdjecie w windzie, ona w balowej sukni i jego marynarce, jak para idaca na bal maturalny (gdyby nie ta obstawa, i to, ze wiemy, kim oni sa). Jakas taka swiezosc, i naturalnosc. Dlatego wlasnie ten link poslalam.
A tu Krolik ma urodziny – Many Happy Returns of the Day! – 🙂 , a Bobik dal bardzo ciekawe zdjecie a la Dulska. W mojej rodzinie jest dosc duzo zdjec ktore maja podwojne znaczenia, w zupelnie odwrotnym kierunku niz Dulska. Szczegolnie lubie zdjecie ciotecznej prababki, ktora praktycznie wychowala moja Mame, na przyjemnej wycieczce do Rzymu z mezem i jego kochanka – wygladaja bardzo wesolo i zgodnie… Potem sa zdjecia ze Lwowa (tez wycieczka) w nieco innym trojkacie, i tak dalej… 😉
Muszę przyznać, że Zły” mnie nigdy jakoś specjalnie nie wziął. Może dlatego, że psu się to zle kojarzy? 😉 Jakoś wolałem inne Tyrmandy. Np. „Filip” mi się bardzo podobał, chociaż w porownaniu do „Złego” prawie nieznany.
cholera/polskie przeklenstwo mojej babci Trudy niemieckie
Donnerwetter/narobiliscie mi smaku na stare zdjecia
brykam do kartonow 😀
jeszcze raz dla krolika
http://piczej.de/Fotos/DSC_1474.jpg
😀
Czy to jest blog opoznionych w rozwoju fizycznym? 😯 Nie mowie juz o sobie, bo u mnie to swiadoma decyzja, ale moja mama tez to miala, że zawsze ją brali za gowniarę. Gabaryty do dzis jej takie niedorozwinięte zostały. Skądinąd wiem, że to i Haneczki przypadłość. 😉
A my tu mieliśmy w Gdańsku i Sopocie DKF, Spatif, gdzie się spotykałi, jak równy z równym St,Dygat, bywała i Pani Kalina.Z.Cybuklski,B.Kobiela, Wowo Bielicki, Jacek Fedorowicz( kolega z mojego liceum),
Pół naszej uczelni statystowało w filmie:”Do widzenia do jutra”!!
Pamiętam, a cudne to były czasy, jak wybierano kolejnego prezydenta USA, a myśmy w hallu zawiesili bardzo starannie wymalowanie hasło”
„Nie Nixon, nie Kennedy , tylko nasz Józek !!!”
Zeby Cie jeszcze bardziej dobic, Bobiku, w radiu publicznym byla akcja zostawiania wiadomosci dla prezydenta, i to jak ludzie sie do niego zwracali, cieplo – ale z zyczliwoscia, i na luzie, lecz nie za slodko, typu „Hey, Barack, Tony here”, a potem lista najwazniejszych dla tej osoby rzeczy do zrobienia (to bylo przed zaprzysiezeniem, teraz wszyscy jednak mowia Mr.President). W podobnym duchu, jakte komentarze o cutie i hottie, ktore Cie tak ujely…
Też bym był za Jozkiem! 😆
Tak to czuje Bobiku, telepatycznie!Twoja Mama zaraz mi podpadła w tej materii.
Pewnie nie byłoby tego szalenstwa na blogu.
A zresztą, co nam szkodzi ?Tyle naszego co mamy ! 🙂
Józek był w dodatku postawnym niebieskookim blond lwem
(broda) i żeby zarobić na życie- pływał , jako marynarz,a między rejsami zdawal egzaminy itd.
Jestem dobity przez Monikę i muszę się szybko odbić. Najlepiej od jakiegoś dna. Może jak trochę popracuję, to się odbiję przynajmniej od finansowego? 😀
oh ten Cohen, niuniu, dzieki serdeczne. Moniko, dziekuje za zyczenia. Mam nadzieje, ze to nie byla twojej ciotecznej prababki podroz poslubna!
Dzien dobry.
Mnie rowniez ten „Zly” wydaje sie nieco przereklamowany. Wole „Dziennik” z tymi opisami podbojow milosnych Tyrmanda i obserwacjami w restauracji tworcow na Foksal. W Krakowie tez bylo cos takiego. Chyba SPATiF, gdzie ambitne dziewczyny poznawaly swoich idoli? Czy to jeszcze istnieje?
Ja też mam prezent dla królika, nieco przyszłościowy!
http://pl.youtube.com/watch?v=HLhRJTN81Os
PA,”dzienniki” sa swietne/dekadencja ach ta panienka/
wlasciwie tylko „piekni dudziestoletni” hlaski maja ten sam
smak
„zlego” dostalem do czytania gdy mialem 14-lat,to znaczy
siermiezny gomulka smak pozostal do dzisiaj
Kroliku, nie, to juz bylo spory czas po slubie. I bylo to za obopolna zgoda. Po prostu tak mi sie skojarzylo – w kontrascie z Dulska… Cioteczna babka nie potrzebowala na codzien meza, skoro miala zamiast niego na codzien przemile towarzystwo trzynastu psow (i loze, w ktorym sie wszystkie miescily)… 😉
przerwa na obiad 😀
Ooo.Pa 2155 upominałam się o Ciebie!!Blog Bobika tak rozpedzony,ze nie moge dotrzec do Twojej porady z ta waga lazienkową.Moj ortopeda nawet był zainteresowany, kiedy Mu wspomniałam o tej metodzie, ale zapomniałam ile stopniowo tego nacisku mialo być.I po jakiczasie od złmania?
Przeprszam Bobiku, Kunicka mi chyba wskoczyła drugi raz.Nie tylko Ty wojujesz z klawiaturą,Ja zajeździłam moja w trzy miesiące.
O, potwierdza się, że Kanada była zasypana i ją odsypało. 😀
„Dzienniki” Tyrmanda, oczywiście. On się zresztą dla mnie najlepiej sprawdzał w formule lekko plotkarskiej.
A stary SPATiF w Krakowie, na placu Szczepańskim, nie istnieje już od dobrych kilku lat. Nie wiem, czy gdzieś jest jakiś nowy, ale jeżeli, to już na pewno nie jest to samo. 🙁
W Krakowie było zresztą więcej takich miejsc, gdzie rożnego rodzaju idoli moża było spotkać. „Pod Gruszką”, Dom Plastyka, Krupnicza, Empik, Rio…
Babko, mnie się zdaje,że z tą wagą to był Moguncjusz, nie PA. Ale KoJaK, wiadomo, Kawaler Księżycowy i może mieć akurat fazę nowiu. 😉
U nas jest od 2 tygodni tak strasznie zimno, ze nie chce sie wychodzic z domu.
Moj krytyczny stosunek do „Zlego” bierze sie z tego, ze przeczytalem to po raz drugi, niedawno temu. Zab czasu mocno to nadgryzl. 🙂
SPATiF na Placu Szczepanskim to bylo jak przedluzenie Teatru Starego. Jak ktos byl bardziej studencki, mogl pojsc do Rotundy lub Pod jaszczury, ale SPATiF byl powazniejszy. Tam chadzalo sie na obiady ! (jezeli ktos mial wejscia, bo ciec w szatni byl nieublagany). Jedna z moich kolezanek chodzila tam, aby ogladsac mlodego (jeszcze) Jurka Kryszaka, wtedy wielka gwiazde Teatru Slowackiego.
Nie wiem, czy pamietacie jeszcze taki knot poznogawlikowski „Z biegiem lat z biegiem dni” ?
Babka z Gdyni.
Ta waga to byl PAK lub Foma.
Ryś
Młoda mówi ; dobre na muzyczny kawałek od Twojego Młodego 🙂
PA się dziś znalazł , dobrze ,że się odkopał z tego śniego może Senece puści na spacer to się pies z nami wybiega 😉
Monika
dobija , chyba rozbija karkóweczkę na kotlecik mniam , czy ktoś się zajmie biednym , stęsknionym psem 🙁 leże na tapczanie i gdyby nie komp nie miałbym kontaktu ze światem , bez Mojej ten tapczan to nie to ❗
A kto ma żone Marylkę z płytką w stawie skokowym?
Pomyliłam nicki?
A tu dwa zdjęcia w stylu retro;
Trzy kuzynki i Ciocia Zosia rodzinna Miss.
http://picasaweb.google.pl/terkon11/TrzySiostry?authkey=k9TabpBnNGA#
Przepraszam Bobiku, coś poknociłam, post z 17.40 na aout, jesli wróciłeś z piwnicy lub spaceru, a tytułem rekompensaty
duuuuża kość wolowa, dla niuni kolejna!!
PA2155
Faktycznie w krakowskim SPATiFie utuczyłam się nieco na kluskach i pierogach w czasie praktyki dyplomowej.
Po powrocie nasza uczelniana Pani szatniarka, kiedy mnie zobaczyła, a była autochtonką i nieco kaleczyła polski krzyknęła w zachwycie:
„-jaka ładna,taka gruba, jo ja lubia!!”
No toż mowiłem, że KoJaK. Z żoną Marylką to już bez wątpliwości.
PA, cieć w SPATiFie nie był aż taki nieubłagany, tylko dla ubłagania go trzeba było mieć odpowiednią płeć i aparycję. 😉
Muszę Was zmartwić krakowski SPATiF to już historia.
” Z biegiem lat, z biegiem dni” w Starym oczywiście pamiętam, drobna rólkę grał tam mój szkolny kolega, spokrewniony z Budzisz- Krzyżanowską. Inscenizacja została potem sfilmowana i do dziś mośna ja zobaczyć od czasu do czasu w telewizji. Nawet da się oglądać dla pewnego klimatu.
Bobiku,czy Twoja plec i aparycja /te Twoje dredy:shock: /
byly odpowiednie dla ciecia 😀
Pewnie dlatego nie chcę już jechać do Krakowa żono sąsiada! 😡
Bobiku mieliśmy wykupione wyżywienie przez Miastoprojekt, a nie ” na ciecia” !:smile:
Czasem dla odmiany podjadało się w ZPAP!
Jak już o cieciu mowa,wielce zabawny był w akademiku Zasada.(dawna Świerczewskiego,jeśli nie mylę).
Babko miłych i klimatycznych knajp w Krakowie nie brakuje, przyjeżdżaj jak sie tylko z gispu uwolisz!
Akademik to chyba ma Ziaji ( teraz znowu Jabłonowskich), równoległa do d. Świerczewskiego ( teraz Studencka)
Bobik chyba musiałby siedzieć przywiązany u wejścia i czekać, aż jego Mama wejdzie na płeć i aparycje, rysiu?
W sumie Bobiku lepiej,że Cie nie ciągaja po tym pięknym mieście, po którym króliki ganiaja tylko w okolicach działek nad Rudawą, jeśli te działki już nie zabudowane!! 🙄
Żono sąsiada nie mówie nie, ale na stare lata coraz trudniej mi się ruszać z domu . Chyba mam już lekki przesyt podróżowania, a kiedyś to była u mnie podstawowa norma.Przejeździłam można rzec majątek ,ale przecież wtedy nie bylo łatwo o paszport, a jeszcze gorzej o wizy.
Przypomniało mi się takie zabawne zdarzenie z lat późnych osiemdziesiątych .
Po wizę niemiecka się stalo całymi dniami w kolejce na Saskiej Kępie w Warszawie
A myśmy mieli koleżankę, starszą panią, na której działce stała Ambasada.
I ta nasza kochana Zosia ubierala się w chałat. sprzatączki, brała szczotkę na kiju i wiadro w którym były nasze paszporty przykryte ścierą i w charakterze sprzątaczki wchodziła spokojnie do Ambasady.Wychodziła po 45 minutach z wizami mijając zdesperowany tłum kolejkowiczów.A my w tym czasie piliśmy w willi obok kawkę i obserwowali kolejkę.pRawie wszyscy zaprzyjaźnieni plastycy zdobywali niemieckie wizy tą drogą via Zosia.
swirki swirki
w osiemdziesiatym zorganizowalismy tam komitet kolejkowy.
nigdy przedtem nie bylem w posiadaniu tak ogromnej kasy.
zal bylo opuszczac tak dobry interes 🙂
skowroneczek mowi swirki swirki
ha! sam zarabialem stojac w kolejkach pod ELDOM
pralki lodowki kolorowe tv
to byly czasy
lekkie pieniadze ❗
co za zycie 😀
swirki swirki
ilez to mozna bylo dobrego ludzkosci uczynic 😆
to funkcjonowalo wlasnym rytmem. petenty podchodzily w dyskretnych odstepach i nie pytajac wreczaly dziekczynienie za wczesniejsze niz nalezalo sie wpuszczenie. bylo to pierwsze widziane na wlasne oczy perpetum mobile.
milo bylo pomagac potrzebujacym pomocy 😆
ps.
zakupilem baterie do calkulatora i antyspamowa bramka juz nie taka straszna
Mieszkam niedaleko rosyjskiego konsulatu i teraz tam przed budynkiem stoi kolejka po wizy! Może nie tak długa jak pod niemieckim w latach 80tych , ale ze 20-30 osób na pewno! Takie czasy!
swirki swirki
o jej 🙁
zono ….., to Ty nie mieszkasz w domu badz w mieszkaniu.
😮 ze mozna mieszkac niedaleko rosyjskiego konsulatu
Jakieś 300 metrów od …..
A mieszkanie całkiem zwykle, krakowskie..
Ale nie wiem Skowronku czy w tej kolejce można dorobić!
swirki swirki
wydaje mi sie ze zawsze mozna
jednym razem jest to nowy kontakt
innym nowe spojrzenie doznanie przemyslenie
…
…
a szczegolnie przy minus temperaturach mozna wejsc w posiadanie odmrozen ;(
dobranoc !
szybko spac ide
dobranoc 😀
Widzę skowronku,że moja zacna koleżanka odbierała Ci zarobek.Ale wybacz Jej !!
Żono sasiada, tera tak z Wami wspominajc inne czasy napadła mnie straszna myśl!Tak byłam żądna Zachodu, ze dwa razy odmówiłam wyjazdu.Raz na Wystawę naszą do dawnego Leningradu, a drugi raz jako komisarz wystawy do Rijeki.(Rijeki też żaluję, ale w tym samym czasie organizowałam naszą wystawę w Bramie, a potem w okolicach Bremy i było mi tam, tak dobrze,że nie chciałam wracać).Nie mówiąc o tem,że moje dwie przedsiębiorcze kumy w czasach niedostatków wybrały się na handel do Turcji via Odessa.Wróciły z pięknymi kostiumami ze skóry i kożuszkami i przez tydzien zadręczały mnie opowiadaniem,że na tym statku zażywały luksusu w postaci kawioru jedzonego łyżkami i szampana skolko ugodno!!
Do dziś żałuję,że im nie uległam!
Podobno los daje człowiekowi taką szansę raz w życiu.
To chyba prawda.Mogę sobie teraz tylko pluć w Brodę za ówczesny Leningrad i Rijekeę!!
Nigdy tam już nie pojadę 😡
Widział kto gospodarza?
Bobika wcięło, albo spacer odbywa
albo klawiatura wysiadła.
Nie dziwię się, przy takim blogu, trzeba mieć jedną na miesiąc!
Na temat blogów: popatrzyłam dzisiaj na wyniki rankingu blogów roku i sprawdziło się moje przypuszczenie!
Nikomu nie ujmując wyniki są takie, jak w „tańcu z gwiazdami” o wszystkim decyduje ilość wysłanych SMS-ów.
Mój ulubiony staropolski, gdzie bywam raz dziennie znalażł się dopiero na 18 miejscu, a na starcie był na III.
Przyznam,że tego nie rozumiem.
Nawet miałam zamiar ten temat poszczuć Bobikiem, ale rozmarzywszy się w Krakowie, już mi czasu nie starczyło.
Babko, myśmy to przerabiali rok temu na moim Dywaniku. Najbardziej pouczający był finał, kiedy jeden gościu wykolegował drugiego demaskując jego oszustwo w załatwianiu seryjnych SMS-ów, a potem zrobił prawdopodobnie to samo i wygrał 👿
Ja jestem pasterski pies z myśliwską żyłką, więc nie mogę cały czas przy blogu strożować, bo moje instynkty doglądacko-łowieckie też domagają się zaspokojenia. 😆
Z tym rankingiem blogow ja już w zeszłym roku słyszałem, że to jakimiś bardzo dziwnymi drogami biega. Coś mi się zdaje, że rożne sposoby typu paszporty w wiadrze, czy wspaniałomyślny komitet kolejkowy, nie tak całkiem odeszły w zapomnienie. 🙄
Łajza Minęli z Kierownictwem. No właśnie. 🙁
Dla Babki z Gdyni: szukalam i znalazlam to babie lato ( L’été indien)
http://www.youtube.com/watch?v=oTLFfRofVcw&feature=related
Witajcie Doro, Bobiku i zaraz Was pożegnam.
Doro czytałam, a dzisiaj „Politykę” i Twoje wspomnienie o G.Bacewicz.Zawszę Cię czytam , a „Politykę” od dawna, chyba od czasu, jak wychodziła jeszcze w formie gazetowej, a byłam wówczas na studiach.
Łatwiej mi w „Polityce” gdzie mam ulubionych felietonistów, a na Twoim blogu komentowć mi trudno, bo jestem niekompetentna!w dodatku fajniej się czyta, niż na ekranie.
Czytałam też chyba u fomy o Twoim ubiegłorocznym starcie.
Ale po roku i pół w sieci widzę,że nie warto.
Dla profesjonalistów powinna być jakaś oddzielna kategoria i nie przez SMS-y głosowanie.
Poza Matka Chrzestną, bo to zupełnie inny wymiar:
Naprawdę Bobiku, bez kadzenia Ci- okazało się,że można mieć bloga rozwijającego się, o fajnej atmoferze, czego dokonałeś w stosunkowo krótkim czasie.
Bez wyścigu, rankngu itd.To ogromne zasługa Twoja i talent . 🙂 🙂
Pomocy! Słoniocy! ❗
Potrzebne mi są ze 3-4 tytuły angielskich lub amerykańskich książek dla dzieci, w ktorych byłyby wykorzystane jakieś motywy czy nawiązania szekspirowskie.
Mogłbym za tym guglać, ale podejrzewam, że są na blogu osoby, potrafiące mi tymi tytułami sypnąć od ręki i bez wysiłku. 😉
A, właśnie. Ani Heleny, ani Mordechaja dziś nie widziałem. Czyżby bażantow zabrakło w supermarketach i musieli na nie zapolować? 😯
Dzięki Wando TX !! Buziaki Ci ślę do Texasu.
Ta płyta winylowa,leży u mnie w schowku i stale ją miałam
sobie przegrać, ale w skutek rozpędzonego postępu technicznego nie można dostać igły do adapteru,Tak więc mogę sobie odtwarzać kompakty i ew, z sieci.
Dużą radość mi sprawiłaś.Dobranoc!! 🙂
Babko, w tej chwili łatwiej cały adapter kupić gdzieś na targach staroci albo w ebayu, niż samą igłę. Wiem, bo też mamy dużo płyt winylowych. 🙂
Niestety Bobiku nie pomogę Ci .Mam w j, angielskim w wyborze i przekładzie St,Barańczaka „Zwierzę słucha zwierzeń” , czyli małe bestiarium z angielskiego.Jest tu sporo znanych autorów.
Gdyby Cię interesowało , mogę Ci wysłać pocztą, moze się przyda Twojej Mamie w pracy, a ja dzieci, ani wnuków nie mam, nie ma nawet tego komu zostawić.
Stanoczo protestuję przeciwko pomysłowi, żeby na blogu Pani Kierowniczki komentowali tylko kompetentni! 👿 Nie mogłbym się tam już pokazywać, a lubię! 😀
Monika chyba może pomóc!!
Babko, dziękuję za propozycję, ale chyba to gdzieś mamy. Tylko nie bardzo wiadomo, czy w Krakowie, czy tutaj. Z naszą biblioteką jest katastrofa, bo nie dość że podzielona, to jeszcze od czasu przeprowadzki do nowego domu, już kilka lat temu, część książek nadal leży w kartonach. Połek brakuje, a tata stale zajęty czym innym. 🙁
Z pomocą, prawdę mowiąc, liczę głownie na Monikę i Helenę. 😉
Bobiku, ale ja się dość nawygłupiałam w życiu! 👿
Jak się okaże,że potrafię napewno do Dory napiszę.
Sytuacja jest podobna, jak u mnie.Przeprowadzając się z pracowni( 4 m. wys , ogromne szafy w ścianach.) pod las do małego mieszkania trzeba było się wielu książek pozbyć.
To było dla mnie, jakbym oddawała ukochane psy!!
Albumy dostały kumy- plastyczki.
Na szczęście moja chrześnica nagle wystrzeliła z wiadomościa,że marzy o bibliotece dużej!(Ma 3 dzieci, niejako moje upiorne wnuki to są)
Ulżyło mi.Zostawiłam sobie kilkanaście ukochanych pozycji, specjalistyczne książki psie i końskie i słowniki.Ale mam tę możliwość,że z tych dobrych rąk mogę zawsze coś pożyczyć.
Wystawiałam na ulicy kartony z porcelaną, ale z książkami czegoś takiego nie mogłam zrobic.Horror!
Bobik, mysle intensywnie
http://childrensbooksforparents.com/shakespeares-secret/
Babko – trzymaj plyty!
Te piosenki dostalam od ziecia (wtedy przyszlego) i sluza mi glownie do nauki jezyka (idzie wolno 🙁 ale bardzo „fajnie” )
Mlodziutki boyfriend mlodszej corki zaskoczyl mnie posiadaniem starego adapteru i kolekcji winylowych plyt. Szkoda, ze nasze sie rozeszly. Ktos gdzies je ma!
http://www.fivestarpublications.com/sites/thebard/children.html
Sorry, Piesku, ale nie przypominam sobie zadnych ksiazek z motywami szekspirowskimi, choc oczywiscie jest pelno opowiedzianych dzieciom dramatow i komedii Szekspira. Ale Tobie, jak rozumiem, nie calkiem o to chodzi.
Predzej Monika ze zrozumialych owodow. Nawet niue mam w tej chwili do kogo zadzwonic zeby sie popytac .
Sama w dziecinstwie czytalam ladna biografie Szekspira (duzo o Globie) ktora sie nazywala bodaj Czlowiek ze Starfordu, ale autora nie pamietam. Bylo to chyba tlumaczenie z angielskiego.
Edith Nesbit wyobraz sobie napisala ksiazke Children’s Shakespeare. :
http://shopping.yahoo.com/p:Children's%20Shakespeare::3000914493
No nie wiem, czy to sie moze przydac:
cala seria Shakespeare for kids,
http://search.barnesandnoble.com/Macbeth-for-Kids/Lois-Burdett/e/9780887532795/?itm=1
a w srodku to wyglada tak:
http://search.barnesandnoble.com/booksearch/imageviewer.asp?ean=9780887532795&MICTID=38
Nie, rzeczywiście nie chodzi ani o streszczenia Szekspira, ani biografie, ani recepcję Szekspira przez dzieci. Widzę, że muszę bliżej wyjaśnić. Analizuję właśnie książeczkę dla dzieci angielskiej autorki J. Donaldson pt. „The Gruffalo”. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że centralny problem tej książeczki (dla dzieci gdzieś 6-7 lat) da się streścić w znanym skądinąd pytaniu „czy szlachetniejszy widny duch w znoszeniu pociskow oraz strzał gniewnego losu, czy w pochwyceniu za broń…” itd. Założyłem, że Anglosasi mają najprawdopodobniej problematykę szekspirowską gdzieś „w zatyłkie”, jak mowią w całkiem innym kraju i nawet pisząc dla dzieci ją przemycają. Ale żeby tak twierdzić w pracy, muszę to podeprzeć chociaż ze trzema dowodami. Tytuły zupełnie wystarczą, nawet streszczać niczego nie muszę. 😉
Poza tym:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Shakespeare?authkey=3Ew3OiU6CVk#5295392688317884610
To nie na niemiecki ale na polski nasza tutejsza pewna przerobila Hamleta. Na to, zeby Wam przedstawic jednak calosc jej zgoda wymagana. A bylo zabawne.
OKi dobrze, ide na Bottiego 🙂
Bobiku, wlasnie weszlam do domu, moge pomoc, tego jest sporo. Czy chodzi Ci o omowienie akcji, czy tylko tytuly? Teraz akurat najtrudniejsza pora dla mnie do pisania, ale mozesz miec za pare godzin (dzieci musze nakarmic, i polozyc).
Doczytalam, beda za chwile.
ha! Ja to znam inaczej : jestze w istocie szlachetniejsza rzecza znosic pociski zawistnego losu… Chyba Paszkowski.
Faktycznie, rozne rzeczy sie poprzesaczaly do jezyka i „outrageous fortune” czy nawet same „sling and arrows” funkcjonuje samo sobie w jezyku w oderwaniu od Hamleta i nie wszyscy nawet wiedza skad to.
slings, oczywoscie, nie sling.
O, jaki ja mam kochany blog. 🙂 Dziękuję Wszystkim za natychmiastowy odzew!
Po pierwsze: Charles and Mary Lamb, Tales from Shakespear: Designed for the use of young persons, 1807. (Bardzo wczesnie streszczenia dla dzieci, dzisiaj nieco trudne w odbiorze, bo i ten jezyk sie zarchaizowal. Ale juz wtedy zaczeto popularyzacje. Pisownia Shakespear jest w oryginale.)
Po drugie: Wspolczesne wersje, streszczajace a la Charles and Mary Lamb (lepsze i gorsze proby):
1. Marcia Williams, Tales from Shakespeare, 1998. (zabawne, w formie komiksow)
2. Bernard Miles, Favourite Tales from Shakespeare, 1976 (niezbyt wierne, ale ladne, z punktu widzenia aktora/rezysera)
3. Leon Garfield, Shakespeare’s Stories , 1986.(seria, pojedyncze tomy)
4. Anna Clayburne, Usborne Stories from Shakespeare, 1974. (prawdopodobnie najbardziej lopatologiczne, z nieduzymi cytatami z oryginalnych sztuk)
Jest tego wiecej, ale chyba wystarczy.
Odniesienia szekspirowskie:
Przedstawienia:
1. Pamela Brown, The Swish of the Curtain, 1941.
2. Antonia Forest, The Cricket Term, 1974.
3. Noel Streatfeild, Curtain Up, 1944.
Powiesci historyczne:
1. Antonia Forest, The Player Boy, 1970.
2. Susan Cooper, King of Shadows, 1999.
To zreszta tez tylko „krotka lista”. 😀
Gdyby Ci jeszcze, Bobiku, jakies streszczenia albo wyjasnienia byly potrzebne, to jednak po nakarmieniu glodnych nie wiedzy, a zupy (w tym momencie). 😀
Przed chwila uslyszalam w programie tv o recesji:
„outrageous fortunes of market forces”. Bez sensu, ale masz!
Dziękuję serdecznie, Moniko (Wandzie i Helenie też). To jest już więcej niż zdołam wykorzystać. To mi potrzebne tylko do przypisu, dlatego mi się nie chciało tracić dużo czasu na guglanie i odwołałem się do wiedzących. 🙂
dzien dobry !!!!!!!!!
niuniu,woda wrze
jak tam dzisiaj smigamy paczka stala/Emi,Amigo,Ty/brykac?
😀
Szekspir ,Szekspirem ale wstać trzeba .Rys już wodę nastawił .Dziś śniadanie minimalistyczne Bobikowe
dużo pasztetówki
dużo owoców morza
morze herbaty i kawy
Rys tylko posłuchamy
http://pl.youtube.com/watch?v=HxsexRjNcb4&feature=related
bierzemy Amigo i Emi i biegiem , zobaczymy co nam przyniesie dzień 😀
No, widzę, że dziś zaiste królewskie śniadanko! A nawet – senatorskie 😉 😀
Brykanko po ubiegłorocznej trawce wspaniałe! Och, co za zapachy….. 🙄
Tzn. brykanko Rysia, a nasze bieganko 😀
Oby ludzka część blogu nie musiała do pracy udawać sie w ten sposób:
http://wiadomosci.wp.pl/gid,10744684,title,Obrosli-soplami-lodu,gpage,4,img,10783748,galeria.html
🙂 🙂 🙂
Popatrzyłem na aktualną wersję przetłumaczonego alexandryka i jestem pełen uznania. Takie docieranie kazdego fragmentu dało efekt. Pozostały jednak nierozwiązane problemy wynikające z utrapienia tłumaczy – długości polskich słów. Stąd brak odpowiednika dla „live by” zastąpionego imiesłowem, co nie oddaje istoty. Wybór pomiędzy dokładnością cytatu a właściwym oddaniem „live by” wynika z problemu kwadratury koła. Chyba też bym wybrał jednak dokładność cytatów. Można przyjąć, że live by jest w domyśle u czytelnika dociekliwego, a niedociekliwemu i tak wszystko jedno.
Do dzisiejszych tematów chciałem dodać, że aktora już wynajęto i świetnie PP zastępuje mówiąc o doganianiu unii a nawet przegonieniu przez kiełbasę.
Dzień dobry. 🙂 Popieram senatorskie śniadanie. Jeszcze tylko jakiś owoc kurnika by się przydał, ale poza tym jest całkowicie OK. 😀
Amigo, nie chcę zabrzmieć jak stary zgred, ale czy Ty przypadkiem na trawkę… tego,no… nie za młody jesteś? 😯
Dzieńdobry!
Słońce świeci, a ja tkwię w przerażliwym smutku. 😡
Moniko- dotarły okladki?
Niuniu-Twoja wróciła?
Wando TX jeśli znasz jeden język bedzie Ci łatwiej z drugim!
Nie popełnij tylko takiego błędu, jak ja kiedyś biorąc ugrofińską rodzinę języków za bliskie sobie.
Organizując plener wpakowałam do jednego pokoju Finkę i Węgierkę, juz następnego dnia poprosiły o zamianę, za skarby się nie mogły porozumieć. 👿
Ale jak mi brakuje słowa w angielskim szybko” grzebię” we francuzkim i zwykle znajduję.Wymowa inna, ale pisownie podobne, jest wiele słów do skorzystania ta metodą.
Bobikowi , Niuni,Amigo,Psom Królika- duży schabowy bez kości.
Stanisławie, mnie się w ogóle zdaje, że z tłumaczenia wiersza, zwłaszcza z regularnym rytmem nigdy tak do końca nie moża być zadowolonym, bo zawsze na rzecz metrum trzeba coś poświęcić. Oczywiście jeszcze trudniej, jak są rymy. To jest rzeczywiście kwadratura koła, ale trzeba się zawsze zastanowić, co przede wszystkim niesie wiersz i to głównie w przekładzie eksponować. Tutaj to był zdecydowanie rytm, więc był pod ochroną, zwłaszcza moją osobistą 🙂 ,a ponieważ wszyscy wiedzą, że koniec końców ja mam dostęp do administracji i mogę dokonywać poprawek, to pewnie chcąc nie chcąc mi ulegali. 😉
Każdy chciałby Bobikowi ulec, a jak okazja sama przychodzi, to tym bardziej…
Masz, Stachu, nauczke.
Trza bylo wpadac na blog!
A po odejsciu od kasy reklamacji nie przyjmuje sie.
Dzien dobry!
Gdy okazja pcha się w łapy,
czemu miałbyś jej dać kopa?
W końcu nie tak ona często
ściga babę albo chłopa.
Bo okazję puścić kantem
to potrafi każdy pacan,
nie wyczuje sprawy nawet
jak jest właśnie przez nią macan.
A ktoś, kto ma we łbie olej,
co komórki mu natłuści,
pomacany przez okazję,
choćby gryzła, już nie puści. 😆
Ooo, widze, ze Bobik rozopoczyna tydzien w swietnej formie.
Gut. Sehr gut.
Uciekł mi post, czyli nie wlazł przez bramkę, zatem napiszę go innym razem!Przypuszczam,że wysyłany był jednocześnie z Bobikiem.
Podrzucam zasłyszaną złotą myśl, której się jeszcze do tej pory nie nauczyłam stosować, ale młodym zalecam:
„Kiedy z czegoś nieopatrznie rezygnujesz- pamiętaj,że inny pomyśli w tym momencie: O rany!Ale okazja!
Ja to właściwie tylko w gębie jestem taki mocny, a w życiowej praktyce przepuszczanie okazji jest moją specjalnością. 🙁
Ale parę razy udało mi się nie przepuścić, jak chłop żywemu i całe szczęście, bo inaczej co ja bym przyszłym wnukom miał opowiadać? 🙂
Dzień dobry, Heleno. Fakt, że wpadam rzadko, ale też bez reklamacji. Tłumacznie bardzo pochwaliłem, a kwadratura koła chyba nie ma rozwiązania, chociaż matematycy czasami próbują bezowocnie.
Bez skorzystania z okazji to i dzieci by nie było… 😉
Bobicku… ehm, przeprasom: senatorze Bobicku, jo se myśle, ze o to, jak se na senatorskim stanowisku radzić, najlepiej popytać sie senatora Incitatusa 😀
No właśnie!Nie zamierzam przepuścić rysiowi, ale poproszę o kilka instrukcji,bo mnie tu wprowdzają w błąd!
Jest-li to człek czy zwierżątko?
Wszystkich z komisarzem włącznie, którzy mają kosmate myśli informuję,że nie chodzi o prokreację!
Narazie udało mi się sombrerro, potem się biorę za pierzynę, a najtrudniejsze, jak każdy leń zostawiam sobie na koniec.
Pani Kierowniczka może już pracować nad doborem odpowiedniego marszu przez Berlin,jesli zechce wesprzec dzieło. 😉
ps.Bardzo jestem zdolna!Piszę nie mając prawie wcale klawiatury, a wszystkie organa zastępcze też zajechane, jak tem koń po marysze!
Owczarku !!: cool:
Owczarku, senator Incitatus chyba ma w tej chwili jakieś kłopoty, siedzi na Komisariacie w krzyżowym ogniu pytań i odpowiedzi i nie wiem, czy to jest dobra pora, żeby pytać go o rady. 😉
http://komisarzfoma.wordpress.com/2009/01/24/kradziez-wyzszego-rzedu/#comment-4113
To jest też jeden z powodów, dla których do stanowisk wcale mi nie pilno – zawsze się może zdarzyć, że nadejdzie jednak dzień zapłaty… 🙂
Babko, tu jest dokładny opis Rysia, może Ci się przyda. 🙂
Proszę państwa: oto Ryś,
bardzo rozbrykany dziś.
Jest pół zwierzem, pół człowiekiem
(jak centaur był przed wiekiem),
broda posiwiała nieco,
ale się przed żadną hecą
nie uchyla, bo brykanie
za życiowe ma zadanie.
W duszy Rysia gra bolero,
na czuprynie tkwi sombrero,
zaś na rysiowatych uszach
pędzel jakiś się porusza.
Ryś uprzejmy jest nad podziw,
kiedy po Berlinie chodzi,
bez krępacji odrobiny
łapę poda spod pierzyny,
a jak się go ładnie prosi,
książkę zaraz też przynosi.
Namalować portret Rysia
nie jest łatwo. Przy tym wysiadł
już niejeden, klnąc „do czarta!”,
ale gra jest świeczki warta! 😀
🙂 🙂 Bobiku, podejmuję wyzwanie, może mnie to przywróci do życia?
Prośba do Doroty, na haslo” tu i teraz” poproszę o stosowny link muzyczny !Ale spokojnie, trochę to potrwa!!
Babko
Moja wróci dopiero w sobotę 🙁 uschnę z tęsknoty , ale jak wróci odbije to sobie 😀
Chciałam uprzedzić,że ja rysia nie maluje tylko komponuję!
Niuniu trzymaj się młodszej spódnicy!! 😡
Młodsza pewnie szybsza, można formę podciągnąć. 😉
Zaraz, zaraz, przywracanie Babki do życia? Kolejny trup? 😯
Czy na tym Komisariacie jednak nie przesadzają z przekraczaniem planu? 🙄
W obliczu kryzysu każdy musi się wykazać…
Branży trupowniczej kryzys jakoś nie dotyczy. Duży przerob, duże zyski……
O juz kolejne trupy, jak widze, do mojego sniadania. I pieknie opisany Rys. 🙂
A tutaj krotka analiza wiersza Alexander, nie glebsza, moim zdaniem, od naszej. Choc jeden ciekawy element doszedl – piesni pochwalne, jak pisze John Lundberg, sa bardzo czesta forma poezji afrykanskiej, i takze dlatego Alexander sie nia posluzyla. Zwykle sa takie piesni poswiecone jednej osobie, ale tu forma sie zamerykanizowala i przeszla na grupe i na rozpoczynajace sie dzielo. Lundberg zwraca uwage na wage slowa milosc w ostatniej czesci wiersza (w koncu to ostatnie slowo), ktora zostala zachowana bardzo pieknie w naszej czesci wiersza. Choc my i tak duzo wiecej ciekawych rzeczy tam zauwazylismy…:
http://www.huffingtonpost.com/john-lundberg/a-closer-look-at-the-inau_b_160410.html
mam pytanie praktyczne. Robił ktoś weki z miesa ( pieczeń, albo kląpsy) poszukuję dokładnego przepisu na pasteryzację. Ogólna idee mam, ale boje się ze cos mi umknie i mięso się zepsuje. Przygotowuje paczkę żywnosciową do Danii.
To w Danii już taki kryzys, że trzeba żywność posyłać? 😉
z tego co słysze od mojego dziecka, to oni maja tam permanentny kryzys dobrego jedzenia.
mieso niedobre i do tego horrendalnie drogie
O, Zono, przeczytalam o tym kryzysie miesnym, zaraz po tym, jak Bobik wspomnial o braku kryzysu w branzy trupowniczej, i przez chwile mysl mi poleciala na zlaczu obu dwoch zjawisk… 😉 I jeszcze wspomnieniami roznych urban legends, o ktorych tu pare dni temu byla mowa, oraz corocznych Fleischskandalen w Austrii… 🙄
Niestety, porad praktycznych w wekowaniu miesa nie moge podac – ograniczam sie zwykle do konfitur i chutneys. 🙁
I jeszcze – na podstawie fikcyjnej, lecz pieknej blogowej wersji „Koledy” Dickensa, przerobionej na kryminal, byc moze Ciotka Renata cos by w tej branzy wiedziala, a moze tez – Helena i Mordechaj…
13!! Może się uda?
Moja wersja Rysia z Berlina !!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/RysZBerlina?authkey=JL3JeVjnPr8#5295628947909632818
Żono sąsiada,w czym Ty to chcesz wysyłać, rozumiem,że w szkle? Czy tez w puszkach?Mogę zerknąć do Deislowej, ale musisz mi dac czas na to.Bardzo pilne?
Pani Kierowniczka, albo zajęta bardzo, albo nie chce ze mną kooperowć. 😡
Liczę,że ktoś z Was podrzuci odpowiedni link muzyczny w stylu Berlinen Marsch (?) !
Bardzo interesujacy Rys, Babko. Te biale butki na nogach maja symbolizowac jego miejski, berlinski aspekt? Sombrero imponujace! I maki tez wlaczylas. Calosc swietna, bardzo rysiowata. Moze tylko brakuje mi jakiejs ksiazki, ktora Rys zwykle czytuje w metrze. 😀
A bo, Monisiu ryś miał ręce zajęte i robił się coraz mniej czytelny, więc zrezygnowałam z prasy( nosi ją w pierzynie).W każdym razie , gdybyście nie zaaceptowali, to wszystkie ręce mi opadną. 😯
Pani Kierowniczka ostatnio tak zajęta, że chyba nawet z sobą samą nie zawsze ma czas kooperować. 😉
Babko, link do marsza już mam i nawet specjalnie naTwoją cześć ze sztandarami, ale jeszcze nie wrzucam, bo zgłaszam jedną reklamację. Wydaje mi się, że przez te maki Ryś zrobił się rzeczywiście mało czytelny. Czy on by tego ustrojstwa nie mogł trzymać w łapie, obok tułowia, albo na chwilę położyć na ziemi, tak żeby sylwetki nie zasłaniało?
Ale reszta – wykapany Ryś! 🙂
Sąsiadko, z tego, co wiem, konserwy mięsne w słojach Wecka robi się tak samo, jak inne, tzn. z gumką i sprężynką, w kąpieli wodnej, tylko pasteryzować trzeba dłużej. Ale co dokładnie znaczy to dłużej, to nie wiem, nie powiem. 🙁
Bardzo fajny rys z berlina Babko 🙂
Znalazłem w niemieckim guglu na temat pasteryzacji: w 100 stopniach 90 minut. Dodatkowe wskazowki: mięso powinno być wcześniej ugotowane czy upieczone, żadnej surowizny, ale nie za miękkie, bo się jeszcze przy pasteryzacji dogotowuje. Najlepiej nakłuć i zobaczyć, czy nie wycieka czerwone. Ewentualne dodatki jarzynowe też wcześniej muszą być ugotowane, zwłaszcza nie wolno do słoja dawać surowej cebuli. Mięcho, o ile nie jest wcześniej pokrojone, zostawia się po upieczeniu na 10 min., porcjuje, jeszcze gorące upycha ciasno w słoju i ewentulanie zalewa rosołem lub sosem, ale tak, żeby nie przykrywał całego mięsiwa. Pod żadnym pozorem w przetworach nie powinno być mąki, bo po kilku tygodniach może zacząć fermentować i wszystko można wyciepnąć.
Brzeg słoika i gumka nie mają prawa być tłuste, trzeba też uważać, żeby w czasie pasteryzacji tłuszcz (np. w rosole) nie dostał się w okolice gumki, bo wtedy może się wytworzyć tzw. zamknięcie pozorne, tzn. trzyma się przez jakiś czas, a potem znienacka puszcza, nie informując o tym konsumenta. Takie samowolnie otwarte do konsumpcji się nie nadaje!
W guglu jest WSZYSTKO! 😯
Nie da się już nic poprawić, bo ryś został porwany na strzępy w dodatku zniknął mi z mojej Piccasy i jak mi niunia nie pomoże to go nie odzyskam. 👿
Uznałam Bobiku,że pierzyna jest tu niezwykle ważna, bo to dar „dwóch serc”.
A oprócz tego nie chciałam,żeby było zbyt symetrycznie.
Krytyke przyjmyję, fanfary nie muszą być, sama się przy tem dobrze bawiłam, to mam nagrodę. ;roll:
Babko Rys piękny! 🙂
Ja bez pasteryzacji wszamie .
Babko
Ryś bomba pierwsza klasa , czekamy co sam zainteresowany powie 😆
Babka mówi,że jak ktoś nie pomoże odzyskać rysia w piccasie, to się zabije!!
To prawie , jak syn ukochany, ale ja go zaraz po produkcji pożarłam, bo czekam na spacer , a nikogo dziś nie ma żeby ze mną wyszedł.Rano byłam krótko!
I słyszałam,że się odgrażała,że Wam wszystkim porobi portrety!
Lepiej z nią nie zadzierać. 👿
Niunia na miłość Boską nie wszamaj(szamiaj?wszamywaj?)
rysia bez pasteryzacji- nie będziemy mieć żadnego corpus delicti!! 🙂
Moniko, dzieki za to omowienie wiersza! Przyjemnie, zesmy niczego w nim nie przegapili, zadnych cienkosci, procz tej afrykanskiej tradycji, ktorej nie bylismy swiadomi.
Dobrze wiedziec. 😆
Mysle, ze u Pani Alexander mielibysmy wszyscy piatke z rozbioru wiersza. 😆
Znowu wlazlam Mordce na dzialke. Ale to bylam ja. Mordechaj jest specjalista od TS Eliota, jego ukochanego poety.
Mordechaj wie co dobre 🙂
Babko, Ryś cudo 😀 Sombrero pędzelkowate aż miło 😀 Ale te butki nie wytupią żadnego marsza, one fikuśnie rozbrykane i już 😀
Babko,
cofnij się do Twego wpisu o 16:48, nakliknij na link i… masz Twojego rysia 😉
Babko,caly ja 😆
zywe cieple oczy
siwa broda
pedzelkowe zatyczki
buciki do brykania i fikania
dar serc
nietoperzycy maki
blogowe sombrero
to szczescie miec Taka Babke z Gdyni
Babko DZIEKUJE
😀 😀 😀 😀 😀
Bobiku 14:00
piekny wiersz ,dziekuje
do czarta
Babka jest
swiata warta
niuniu, takie sniadaniowe tlo lubie tez
😀
niuniu,Moj Mlody Twojej Mlodej
http://de.youtube.com/watch?v=mdRd3k4CIAg
hmmm…ciekawe chyba
Heleno, ciesze sie tak samo jak Ty z tej mozliwej piatki u p.Alexander. 😀
Mordechaju, masz absolutna racje co do specjalnego statusu T.S. Eliota w literaturze, w zwiazku z jego pieknym opisem Bytow Doskonalych. Tak mi sie w zwiazku z tym przypomnialo, czy kiedys czytales powiesc Muriel Spark „A Far Cry From Kensington”? Jest tam fragment o Kotach jako nieodzownej czesci procesu tworczego pisarzy (calosc dzieje sie w roznych wydawnictwach). Mysle, ze pewnie bys te teze poparl. 😆
Heleno,przepraszam mam tylko po niemiecku
http://www.tagesspiegel.de/politik/international/Kirchen-Vatikan-Holocaust;art123,2715708
wlasciwa reakcja
drapanko dla Mordechaja
😀
No dobra, wrzucam ten Parademarsch, żeby picasa się wystraszyła i oddała Rysia. 😀
http://uk.youtube.com/watch?v=K5ab0Bgb1zU&feature=PlayList&p=4B0DDC35A9877EB2&playnext=1&index=3
niuniu,dla Twojej mile i cieple
http://de.youtube.com/watch?v=kcbT7hS6mJA&feature=related
dobrej zabawy 😀
Cubalibre dzięki , tak zrobiłam, zapisałam linka w ulubionych,ale chciałam mieć rysia na stałe w picassie i coś tam robię źle,powinien sie dac odzyskac.Muszę poczekać na kogoś, kto mi pomoże.
A teraz się Was zapytam, jak to zrobiłam?Bo komputer posłużył tylko do zdjęcia i wysłania linka.
Bobiku,mam tez cos dla Ciebie
http://www.zeit.de/online/2009/05/integration-laschet
cos sie zmienia
Realpolitik
😀
Bobiku,pruski marsz dla multikulti berlinskiego rysia?
Köstlich 😀
Babko,co jak dlaczego 😀
Dzięki Ci Kochany Bobiku, umiesz uraczyć( na raki też reflektuję)!!Cudne !!Uwielbiam paradne orkiestry, a te sztandary to cuda!!VCiekawe, czy się do dziś zachowały
w Muzeach?
Przy okazji pozwiedzałam stary Berlin.
Pewnie się narażę, ale np.Fryderyk II, którego Polacy nie lubią z smutną prawdę o nas – to mój ulubiony historyczny władca.
W dodatku psy u Niego miały dobry żywot!!
Wielkie dzięki!! 🙂
Rysiu, ten marsz mi przypomniaj jeden z filmow Woody’ego Allena, i kwestie jaka tam wyglasza, usprawiedliwiajac ucieczke z opery Wagnera – „jeszcze troche, i najdzie mnie nieprzeparta ochota, zeby najechac Polske”… 😀
Moniko, 😀
niuniu,dbaj prosze o blogowych
ja niestety bede poza berlinem dni kilka i z gotowania
wody nici
wiec do kiedys
Babko,jeszcze raz uklony 😀
teraz wyrko
dobranoc
😀
Śpij dobrze rysiu, przykryj się pierzyną i miłych snów , a także udanej podróży. 🙂
O wodę się nie martw!Wszędzie leją!!
Moniko, a bo to dobry text, czasem mi się samej chce”najechac Polskę”.
Monarchia mi się marzy ,heh 😉
Dzięki za porady „wekowe” mam nadzieję że dam radę. Zwłaszcza że nie beda te słoiki leżeć latami tylko zostana w miare szybko zjedzone ( a raczej ich zawartość).
Tak to jest przyzwyczaić dzieci do dobrego jedzenia!! sama sobie zgotowałam ten los!
Nie ubolewaj żono sąsiada, w końcu to Twoje dzieci.
Ja mam gorzej, rozbestwiłam siostrę, z głodu umrze, ale nic sobie nie ugotuje!Eh, hadko pisać! 😡
Ależ Babko ja nie ubolewam! tak naprawdę to przyjemnośc wysłać dziecku coś domowego! Moje młodsze dziecko ( to co jest teraz u Duńczyków) dobrze gotuje, starsze niestety gorzej. Ale ma inne talenty!
Ja tylko nie mogę zrozumieć, czemu ci Duńczycy dobrego mięsa nie mają. Przecież to tradycyjnie rolniczy kraj, duńskie masło czy wieprzowina cieszą się bardzo dobrą opinią. Wszysko eksportują i sami sobie ochłapy zostawiają, czy co? 😯
rys juz u mnie stoi na stale kolo komputera, zeby nie zginal. Marsz gra!
A u nas zimno – jeszcze w piatek +80F a juz w sobote rano tylko 32 (czyli 0) dzis na noc i jutro mzawka a potem mroz czyli drogi sie maja zamienic w lodowiska.
Na takie zimno zawsze nachodzi chetka na slodkie i dzis ten raz do roku nugat. Jutro doniose, czy jest dobrej konsystencji, bo dzis odpoczywa pod deseczka.
Dawnymi czasy, kiedy jeszcze mama probowala robic, za nugat musialam sie spowiadac (sama z dobrej woli bo nie moglam innych grzechow wymyslic 🙂 ) a teraz co, najwyzej bedzie brzuch bolal.
Juz nadeszla odpowiednia godzina, moge Wam wrzucic i sentymentalna muzyke ( to po wczorajszym) :
http://www.youtube.com/watch?v=Ak6XFeX0Ik4&feature=related
byl sam Chris Botti , bez Andrea Bocelli, gral przepieknie przez cale dwie godziny bez przerwy. No jego muzycy mu pomagali. Niesamowity perkusista. Kiedy gral jego cialo zaczynalo byc czescia muzyki i tych instrumentow na ktorych wyczynial zupelne niemozliwosci.
Wando, do Chrisa Botti powinnaś wrzucić jeszcze butelkę dobrego, czerwonego wina, dwa kieliszki i kilka świeczek. Satynowa pościel też by nie zaszkodziła. 😉
Wanda puszcza smooth jazz, a ja wlasnie pieke ciasto czekoladowe na urodziny Mozarta. Sadzac po tym, ile czekolady sprzedaje sie w jego kraju, musial chyba czekolade lubic, a jesli nawet nie, to my lubimy… (Na urodziny Szekspira zwykle pieke orzechowe – takie jakies bardziej wiosenne.) Jeszcze tylko musze nie za slodki, mocno czekoladowy krem zrobic.
Ja myślałem, że orzechy to jesienne raczej… 😉
Mam gdzieś w rodzinnych szpargałach stary przepis na tort orzechowy z masą czekoladową. Czyżby dawniej uważano, że Szekspir obchodził urodziny razem z Mozartem? 😆
kiedy wysylalam wpis o zadnych kieliszkach, swiecach ani satynowych poscielach nie moglam myslec. Bylam w moich spodenkach gimnastycznych i wlasnie „bieglam” na tzw. lift class. Spocilam sie, ale teraz wino juz zaliczone a posciel (choc nie satynowa) niezadlugo.
W zwiazku z mrozami (ha tutejszymi):
nie wiem jak to sie dzieje, ale grudniki zawsze przeczuwaja i pieknie na ochlodzenia rozkwitaja. W grudniu tez, ale skad teraz wiedza o mrozach?
Kama i Dundee kula sie na swoich i nie swoich fotelach i kanapach, ani ich zgonic.
A my dopalamy ostatnie zapasy drewna, pewnie juz wiecej nie beda potrzebne, w koncu zakwitly zonkile.
Trudno Rysia nie ma , ale miłe obowiązki trzeba spełnić .Może Amigo dzielny przyjaciel pomoze .
Dziś śniadanie angielskie:jajecznica na plasterkach bekonu , parówki i do wyboru white pudding i black pudding, pomidorki .Dla łasuchów tosty z dżemem a dla lubiących naturę płatki zbożowe i owsianka z mlekiem .Oprócz kawy i herbatki sok pomarańczowy . a w tle
http://pl.youtube.com/watch?v=KN55WFtwp_E
i tanecznym krokiem rozpoczynamy dzisiejszy dzień 😀
Niuniu, bardzo proszę wrzątek ! Wszak Ryś prosił o zastępstwo . Bryka dziś w Berlinookolicy. Wspaniale Niuniu wymysliłaś te angielskie mniam mniam 🙂
Witjcie, pieski, kotki i wszyscy wcześniej wstający!Byłam dzisiaj na dłuuugim spacerze na „słonecznej górce” to moje ulubione miejsce.Wcale nie ma śniegu, marzanka wonna , jakby cały rok w rozwoju.Spotkałam też zaprzyjaźnionego pieska i skakałam przez huśtawki.
Niuniu Twoja wróciła?
Będzie dzisiaj gar krupniku na udkach kurzych z kaszą!! krakowską, zajmij się rozsyłaniem.Uściski łap!!
Dzień dobry 🙂 Dobrze, że chociaż na blogu jest co zjeść, bo w domu mnie głodzą. Nie kupili dziś bułek, a samej kiełbasy, bez bułki, jeść mi nie pozwalają. 👿
Chyba będę zmuszony kupić sobie te bułki sam. 😯
Senatorze Bobiku, wywal majordomusa! Kto to widział nie dopilnować świeżych bułek?
Prasówkę sobie zrobiłem i znalazłem wywiad na temat celibatu
http://wyborcza.pl/1,75480,6199607.html
Ciekawy, bo głos krytyczny pochodzi od filozofa teologii i opiera się na solidnych badaniach naukowych prowadzonych wśród księży, czyli trudno tu zarzucić jakąkolwiek wrogość wobec KK, czy też niezrozumienie zagadnień teologicznych bądź jakiejś tam specyfiki.
Bobiku musisz zaszczepić swoim panom(nie mówię o Mamie)
porządna zasadę stosowaną w okolicach Renu.babka mówi,że kiedy mieszkała tam, w okolicy, to Pan domu na rowerku jechał po ciepłe bułeczki i wszystko do śniadania.
Dom stał za wsią na pustkowiu, a pan domu był ważnym policjantem ,a wcale się nie wstydził robić takich zakupów.
🙄
Muszę przeprosić Tatę Bobika za to,że mój pies się wtrąca w rodzinne sprawy.Lubi wściubiać nosa, gdzie tylko może.
dzisiaj ja energia roznosi.:evil;
ps.Z jakiej to gazety o celibacie( na aout moim zdaniem)?
Nasz pan domu, nadreńskim zwyczajem, od lat jezdzi po bułeczki, tylko dzisiaj zaspał. 🙂
Link z GW. A na aut co – link czy celibat? 😀
Z całym szacunkiem dla Pana Domu!!
Celibatu Mu nie życzymy, jak i wszystkim innym (stąd na aout) poszkodowanym.Link prosimy zostawić.
Oczywioscie tu gdzie mieszkam zakladanie rodziny przez duchownych jest na porzadku dziennym. Ksieza dostaja pensje , przechodza na emeryture, wyprowadzaja sie z meszkan oplacanych przez kosciol ( w moim domu jedno z mieszkan nalezy wlasnie do pobliskiej parafii St. Mary’s, do neiadwna zajmowala je Jenny, mlodszy pastor, obecnie chyba stoi puste), kupuja po przejsciu na emeryture nieruchomosci za pieniadze zaoszczedzone (czasami kosciol pomaga bo pensje sa bardzo niskie). Zyja na ogol b. skromnie i pamietam jakie wrazenie zrobila na mnie opowiesc mojej kolezanki z pracy, ozenionej z synem pastora. Bogusia zawsze ze zgroza czekala na swieta, bo trzeba bylo jechac do tesciow mieszkajacych gdzies poza Londynem. Opowiadala, ze zawsze tam bardzo marznie, bo tesciowie oszczedzaja na ogrzewaniu. Ale takze na jedzeniu i kiedy jej maz (anorektyk!) poprosil matke o drugie jajko na sniadanie wielkanocne, przy stole zapadla na chwile cisza, zanim wydano mu to drugie jajo. Pytalam ja czy sa oni moze jakos patologicznie skapi, ale nie! Oni po prostu zyja na glodowej emeryturze. Zony pastorow, procz licznych obowiazkow parafialnych, musza czesto podejmowac jakas prace zarobkowa aby wiazac koniec z koncem – w powiesci Johanny Trollope „The Pastor’s Wife”, pani pastorowa pracuje w lokalnym sklepie ustaiwajac towar na polkach, bo inaczej trudno jest wyzyc.
No ale koscioly protestanckie sa w porownaniu z katolickimi naprade ubogie.
Co innego zbudowany kilkanascie lat temu polski kosciol katolicki w mojej dzielnicy. Pan Andrzej – ten od moich remontow, opowiadal mi jak zakladal luksusowa marmurowa lazienke w przykoscielnym mieszkaniu ksiedza. OPowiadal, ze byla to najelegantsza i najbardziej luksusowa lazienka jaka w zyciu widzial. Bardzo sie gorszyl, a ja razem z nim 😆 😆 😆
A teraz lece do banku.
Dwadzieścia parę lat temu ksiądz na religii poruszył temat celibatu i chęci odejścia od niego. Mówił, ze w Kościele Katolickim trwa ożywiona dyskusja na ten temat i że wiekszość ksieży z chęcią by założyła rodziny….
Wnioskując z tego wywiadu dyskusja w międzyczasie została przytłumiona, a szkoda. Bo mnie się zdaje, że celibat, poza innymi, oczywistymi jego wadami, powoduje w pewien sposób selekcję negatywną. Z zawodu księdza odchodzą często najwartościowsi, ale nie mogący się z celibatem pogodzić, a zostają ci, którzy mają słabszy popęd seksualny, albo też tak czy owak nieukierunkowany na założenie rodziny – homoseksualny, pedofilny, itp. Plus ci, którzy mają jakieś problemy psychologicznie, boją się kobiet, są chorobliwie związani z matką, czy coś w tym rodzaju. No i oczywiście niemała liczba tych, którzy prowadzą podwójne życie. Czy to służy Kościołowi albo wierze, bardzo wątpię.
Niby nie moje konie, nie mój wóz, ale zważywszy na pozycję i rozliczne funkcje społeczne księży, zwłaszcza w Polsce, jednak rykoszetem wszystkich to jakoś dotyczy.
takie to wszystko interesujace tutaj. Ja idac za Babka z Gdyni, zalatwilam sobie noge w gipsie (na nartach biegowych w niedziele). Dzisiaj to jest immobilizer. Potem operacja. Kilka tygodni z glowy. Zle sie chodzi o dwoch kulach. Jakze cie Babko rozumiem.
Pozdrawiam blogowisko.
Królik, na biegówkach 😯 Jeszcze powiedz, że w kostce 🙁
No co Wy tutaj wyprawiacie?! 😯 Czy mam zamówić kolejną tonę gipsu, żeby dla całego blogowiska starczyło?
Tak serio, to współczuję serdecznie Babce i Królikowi. Nie byłem jeszcze nigdy (odpukać!) złamany, ale wyobrażam to sobie jako katorgę. W połamaniach jest zresztą wredny paradoks – najbardziej są na nie narażone osoby bardzo aktywne, a one najgorzej znoszą wszelkie ograniczenia ruchowe. 🙁
Ale jak już się złamanym jest i nie ma wyjścia, to najlepsza rada, żeby nie zwariować – więcej blogować. 😉
Króliku
Bobik świetnie wymyślił żeby nie zwariować – więcej blogować może teraz będziesz mieć czas by inne fotki Dobrych Piesow umieścić .Moja z daleka i ja z bliska bardzo Cię pozdrawiamy .
Króliku, trzymaj się!
Co do celibatu, to mój leciwy ojciec zawsze mawia, że w Polsce próby jego zniesienia są skazane na niepowodzenie. Wierni z trudem b z trudem zaakceptują proboszcza w dobrym samochodzie, ale jego żonę! 😀
A powaznie mówiąc, to na pewno zdrowiej by było kiedy księża katoliccy mogliby się żenić, o czy napisał już Bobik
Doktrynalnie nic temu nie przeszkadza. Żenią się się księdza uniccy, zony maja ci pastorzy anglikańscy którzy przeszli do Kościoła katolickiego.
Ale tysiąc lat tradycji zrobiło swoje. Wydaje mi sie że łatwiej by to było zaakceptowane w takich krajach jak Niemcy czy w. Brytania gdzie katolicy stykają się na co dzień z żonatymi protestanckimi księżmi. W dość jednorodnej Polsce to trudna sprawa.
Mnie sie podoba wersja prawosławna: bezżenni zakonnicy i żonaty kler. Można wybierać
Króliczku!Siostro Ty moja w nieszczęściu.Jakże Cię rozumiem!Czy za tak,że musi byc operacja?
No to się zalatwilyśmy.Ja mam tu doskonałe warunki do biegówek i taki miałam plan,ze ja snieg spadnie to pobiegamy Emi, a jest też z czego zjeżdżać.
I pierwsy snieżak mnie załatwił, żeby chociaz na biegówkach, ale ja przed domem…:mrgreen:
Bardzo zle się chodzi o dwóch kulach i juz wypraktykowałam,ze jedna na stronie nieuszkodzonej jest lepsza.a w domu ” balkonik” jeśli masz dostęp.I jedz te paskudne kurze łaapli, robię je tak,że nawet są smaczne!Galaretli,żelki itp.
mam nadzieję,ze z psami ma koto wtchodzić.I koniecznie noga jaknajczęściej do góry!
A zapisali Ci zastrzyki z heparyny? Pozdrawiam bolejąc nad Tobą 😡
Ja nie wiem, czy opór wiernych byłby tak duży, pomijając oczywiście kwestię Maybacha. 😉 W miastach raczej nie, a i na wsi, gdzie ludzie bardziej się nawzajem obserwują i instytucja „księżej gospodyni” nie uchodzi uwadze, niejeden by pewnie powiedział – no i dobrze, przynajmniej zgorszenia nie będzie. Myślę, że opór wierchuszki KK wobec zniesienia celibatu bierze się z niejakiej obsesji, czyli upartego widzenia seksu jako zła, chociaż doktrynalnie też nic tego nie uzasadnia i związanej z tym chęci całkowitego kontrolowania tej dziedziny życia. A taka kontrola daje też dużą władzę nad ludźmi, co instytucjom religijnym prawie zawsze miłe.
Wando TX czy ty w tych spodenkach biegach w jakimś kanionie?Tam podobno pumy bywają spacerkiem ?
Pumy czy pumpy? 😆
O, Kroliku, tak mi przykro. Sama przez to przeszlam (dwie operacje), wiec wiem o czym mowie. Co za pech! Ale zapewniam Ciebie i nasza Babke, ktorej juz blizej niz dalej do powrotu do dawnej kondycji, ze ten okropnie wolno wleczacy sie czas w gipsie w koncu tez mija. Trzymaj sie. 🙂
Co do ksiezy, to zaprzyjazniony z nami ksiadz z tutejszej parafii zawsze powtarza, ze wbrew pozorom to wcale nie hanky panky mu najbardziej brakuje, ale rodziny. Wieczory sa najbardziej samotne. Tutaj ksieza zreszta dostaja pensje z archidiecezji (bardzo, bardzo skromne, ale maja przynajmniej zapewnione mieszkanie), i emerytury. (Siostry zakonne nie dostaja emerytury, choccby cale zycie pracowaly w parafiach, i slusznie uwazaja to za dyskryminacje.) I wiekszosc zyje naprawde skromnie. Ale jest ich coraz mniej, i czesto naprawde ci charyzmatyczni odchodza, zeby zalozyc rodzine. Moze nie wiecie (mysle, ze Sasiad wie), ze Boston byl miejscem ogromnego skandalu pedofilskiego, w ktorym tutejszy arcybiskup przez lata przesuwal ksiezy pedofilow z parafii do parafii, nawet nie uprzedzajac proboszcza, kogo mu przysyla. Teraz (bo to jednak Ameryka), archidiecezja jest w wielkich dlugach, bo splaca odszkodowania osobom, ktore zostaly skrzywdzone przez tych ksiezy. Arcybiskup zrezygnowal, dopiero po tym jak kilkudziesieciu ksiezy, w tym nasz przyjaciel, wystosowalo do niego list otwarty, publikowany w prasie, z prosba o natychmiastowa rezygnacje. Teraz ma bardzo dobra synekure w Watykanie. USA nie odwiedza, ze wzgledu na mozliwe reperkusje prawne (przez lata ukrywal wiedze o przestepstwach, i nie wszystkie sprawy sie przedawnily). Calosc wyszla na jaw tylko dzieki dziennikarzom Boston Globe…
P.S. Niuniu, dla Ciebie Hermesem, tort czekoladowy. Pozniej dosle pieczen z poledwicy wieprzowej w morelach, z zielona fasolka i wszystkimi dodatkami. Mozart powinien byc zadowolony. Mam nadzieje, ze dobrze sobie skubniesz, a reszte rozdzielisz i poslesz dalej wszystkim zainteresowanym. 😀
Nawiazujac do celibatu. Z moich obserwacji, a znam środowisko protestantów i tu z Gdyni i z Niemiec ( sama niepraktykujący katolik)też uważam,że jest ono” zdrowsze”.
W Niemczech zostałam zaproszona na mszę niedzielną w miejscowości Oberursel( góry Taunus w pobliżu).
Tam pastor wita się i żegna z wiernymi przed kościołem.
Istotnie w domach tych nie ma przepychu, ani ostentacji , natomiast wierni bardzo sobie pomagają i widać prawdziwą współnotę.Za to ich szanuję.
Ale mam też tutaj zaprzyjaźnionego księdza, młodego człeka, który z iście samarytańskim poświęceniem prowadzi hospicjum, a to rodzaj najgorszej posługi, więc uważam,że nie ma reguł.
Jeszcze się nie dorwałam do GW,ale to wszystko dokładnie obczytam.
Pozdrawiam Wszystkich, którzy na jednej, dwóch i czterech nogach jeszcze się trzymają!
Pumy polujące na tych w pumpach,ale ja wcale nie chciałam nastraszyć Pani Wandy 🙂
Rzeczywiscie jakies Fatum Polamanych Konczyn zawislo nad tym blogiem. Sama bede musiala uwazac i Kotka pilnowac, ktory w mlodosci spedzil juz 6 tygodni w gipsie (bardzo dzielnie!).
Bardzo mi przykro, Kroliku. Mordechaj bardzo wspolczuje i uprzedza, ze grozi to zaparciami i ktos bedzie musial karmic Cie olejem mineralnym oraz siemieniem lnianym.
Nie wiem, czy w zaistniałej na blogu sytuacji w ogóle powinienem się przyznawać, że wychodzę na spacer. Nie chciałbym wzbudzać dzikiej zawiści i powodować wpadania unieruchomionych w czarną, przepastną depresję. 🙁
Na wszelki wypadek postaram się w ogóle nie zrozumieć, po co mama tę smycz do ręki bierze. 😉
To się nazywa mieć silny organizm!!
Dyskutując o sprawach ducha nie zapomnieć o ciele!:smile:
Czy Wy musicie tyle blogowo jeść dziewczynki ?
A gdzie dbałość o linię?
mówię , bom sama pełna winy ostatnio.
Już nie wspomnę o tem,że nie zapytałam, czy Hermes
jest jakoś karmiony, czy już mu ostatnie pióra od pięt odpadły?
Chyba ,ze podjada z przesyłek cichcem? 🙂
Wiem, że istnieje dokładna instrukcja, jak dać kotu tabletkę, ale czy jest też taka, jak dać olej mineralny królikowi? 😆
Najwazniejszy jest recznik kapielowy i dwie pary silnych dloni.
Podzera, Babko, podzera, ten Hermes. Twierdzi, ze w zimie zuzywa wiecej energii, do tego wskazuje, ze ceny zywnosci poszly w gore, wiec musi to sobie jakos odbic. Nie zauwazylam, zeby utyl (moze bogowie tyja tylko, jak chca?), piora przy nogach w porzadku, ale nie wszystko czasem dochodzi. A Niunia w tym tygodniu wyjatkowa biedna, bo bez Nietoperzycy, wiec sie z nia podzielilam.
O, wlasnie zapowiedzieli 6 do 12 cali sniegu na jutro. Niedlugo nie bedzie gdzie parkowac pod sklepami, bo ogromne gory sniegu zajmuja juz spora czesc parkingow…
Moniko
Ty wiesz jak sprawić by moja tęsknotę ukoić , rzecz jasna ,że wszystko podzielę , a kawałek torcika schowam głęboko do lodówki.Rys jak wróci z okołoberlinskich wyjazdów na pewno chętnie wsunie 😀
Polamanym slowa wspolczucia. Wracajcie do zdrowia.
Wiosenny kwiatek dla uwiezionych:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Zonkil?authkey=4iPzBeS7lbo#slideshow
teraz zmarznie, front lodowy juz w okolicach Fort Worth, dotrze do nas pozniej.
1. w spodenkach (i czapeczce ) nie po canyonie, ale powinnam wlasciwie tu oglosic dla siebie jakies zobowiazanie do systematycznego truchtania, bo sie zaniedbuje od pewnego czasu i kondycja spada niestety a tak bym musiala sprawozdac hmm sie pomysli
2. a tu (Fort Worth i Miami) taki pastor Ed Young of the Fellowship Church zaleca wiernym (sobie i zonie tez) systematyczne uprawianie seksu, tak 7 dni na tydzien, bo uwaza, ze takie intensywne uprawianie seksu buduje nowe wiezi i ogolnie lepsza jakosc zycia. Ostatnio pokazal sie u Colbert’ a 26 stycznia. Linka nie podaje, caly epizod dosc dlugi
3. nugat nie wyplywa ani nie wyglada zbyt twardo, udal mi sie chyba 🙂
Zonkil piekny, Wando, milo go zobaczyc, czekajac nastepnej szniezycy. 🙂
A czy ten pastor (Colberta nie ogladalam), mowi z kim ten seks uprawiac – rozumiem, ze jak nowe wiezi, to widzi tu szersze pole do dzialania…
Mysle, ze pastor Ed Young zwyczajnie sie przechwala.
Albo tak zastepuje jeden wyswiechtany argument („zona mnie nie rozumie”) innym choc odrobine ciekawszym…
Nie rozumiem- czy ktoś tu ma coś przeciwko nowym więziom? Ja popieram! 😆
Swoją drogą to bardzo ładne jako eufemizm, nawet do codziennego użytku. Masz ochotę na szybką nową więź? Albo: tak, tak, wiem, zaczniemy od oglądania znaczków, a skończy się na nowej więzi! 😆
pastor wie co mowi, on tylko malzenstwom, wydaje mi sie, ze tym niezameznym wstrzemiezliwosc. To ma byc takie wyzwanie – kto dluzej wytrzyma? 🙂 albo z kim
pastor
http://www.colbertnation.com/the-colbert-report-videos/216624/january-26-2009/ed-young#Scene_1
U mnie nici z pastora. Kazało mi coś zainstalować, a tata zabronił, bo już prawie w ogóle miejsca na twardym dysku nie ma. 🙁
Trzeba dysk zdefragmentowac Bobiku!
Może Ci te linki mocno zapychaj?
Kiedyś coś wspominałeś, ale gdzie tego szukac w ogonie postów, czy w ogonie Bobika?
Jesli chodzi o sex, to jestem za połączonym z wielożeństwem .
Przecież chodzi m.innymi o to,żeby miał kto psa wyprowadzać na długie spacery.Wyobrażam sobei ,jeden idzie z Emi, drugi po zakupy jedzie, trzeci ma fajerant i oglada mwcz.
I pomysleć,że ja zatwardziały singiel nie przewidziałam wcześniej,że złamię nogę.
Królik byl przezorniejszy.
A tu : jeśli Tata Bobika pozwoli : ten, który mi zycie złamał
nim złamałam nogę:
http://pl.youtube.com/watch?v=qUkZv_d8DP4http://pl.youtube.com/watch
Portugalczyk(pardon coś nie wyszlo)
http://pl.youtube.com/watch?v=qUkZv_d8DP4
Hmmm zaparcia, dzieki za ostrzezenie kocie M. Zapewne te tematy beda mi blizsze niz alexandryjskie poematy w najblizszym czasie. Sad.
Dziekuje za wyrazy. Kiedys wam opowiem jak dwie jednostki strazy pozarnej musialy mnie wydlubywac z zasypanego metrowym sniegiem pola golfowego.
Dzisiaj juz doskakuje (literalnie) do komputera drugi raz… Postep.
Na stronie pastora pierwsze zdanie:
It’s time to put the bed back in church and church back in the bed.
Hm…
no juz dalej nie bede, ale to jest mlody, powaznie temat traktujacy pastor a nie zaden „wyglup”; tyle ze wie na co ludzie chetnie wydadza pieniadze i sprzedaje swoje CD i co tam jeszcze, pewnie nie narzeka na brak pieniedzy
A wlasnie wyczytalam, ze on ma tez kosciol czy jak oni tam pisza campus (?) w moim Plano. Ciekawe, ciekawe…. 🙂
Wando, to może zamiast tych wędrujących pierników założycie Klub Nowych Więzi? W celach sportowo-rekreacyjno-odchudzających? 😀
Babko, linki nie są na twardym dysku, tylko w czymś tam innym. Czego zresztą też od czasu do czasu zabrakuje, ale to już zupełnie inna historia. 😉
Tak mi sie skojarzylo, Wando, czy czytalas bardzo smieszna ksiazeczke Petera Sagala z NPR o tym, czym niektorzy czlnonkowie znudzonej klasy sredniej spod Chicago zajmuja sie w czasie wolnym? Myslalam, ze pastor by poparl, dopoki nie doczytalam o dodanych przez niego ograniczeniach… 😀