Syndrom
Po wczorajszym, na szczęście nieudanym, ukradzeniu mnie jestem jeszcze nieco poruszony i zdekoncentrowany. Ale wiem, że nowy wpis należy się jak nic, więc uznałem, że z dwojga złego lepszy już będzie wpis nieskoncentrowany od żadnego. Tylko że myśli mi się rozłażą od Sasa do lasa, a na dodatek są jakieś takie… dziwne. Niepoważne. Absurdalne. Chyba nie do końca przyzwoite. I geograficznie rozciągnięte od Gdyni do Londynu i od Toronto do Teksasu. No, powiedzcie, skąd się coś takiego bierze? Sam siebie bym o to nie podejrzewał, ale muszę się pogodzić z rzeczywistością. Dziś nie całkiem jestem sobą.
To chyba syndrom posttraumatyczny albo coś w tym rodzaju. Tak że w razie czego wszelkie zastrzeżenia proszę zgłaszać do opiekującego się mną psychologa. On tam już potrafi wyjaśnić, dlaczego jestem nieswój. Ma do tego całą długą listę wstrząsająco brzmiących określeń.
A zresztą, dlaczego właściwie muszę się usprawiedliwiać? Czy każdy z Was zawsze i bez wyjątku jest sobą? Kto jest bez winy, niech rzuci kamieniem. A kto nie rzuci, może zrozumie, skąd dziś coś takiego:
Był raz hydraulik z Londynu,
co problem z trzymaniem miał płynu,
lecz zmieniać uszczelki
z kłopotem niewielkim
mógł sobie, więc pił dużo ginu.
Straszliwie nie lubią w Concordzie
widoku głupoty na mordzie
i jak to się szerzy.
Więc mord retuszerzy
pracują tam ponoć w akordzie.
Lokalny polityk z Gdyni
nie umiał podłożyć świni.
Utracił posadkę,
zadzierzgnął krawatkę,
zostawił list: „świni nie winić!”
Leniwy kosynier z Bydgoszczy
o przyszłość się wcale nie troszczył
i mawiał: „ten, tego
jak już co do czego,
ktoś zawsze mi kosę naostrzy!”
Raz marny lingwista z Toronto
umówił się z nią na dziewiątą.
On niedokształcony,
a ona z Werony –
nie wyszli do dziś poza „pronto!”
Podobno call-boye w Teksasie
pracują w okropnym hałasie
i gdy nie są w siodle
dość czują się podle,
bo ciężar prac brać muszą na się.
Ujrzała panienka z Przasnysza
faceta, co dziwnie coś dyszał,
i dłoń trzymał w kroku.
Szepnęła: daj spokój!,
lecz on chyba jej nie dosłyszał…
Oszczędna kobieta z Moguncji
dawała, lecz tylko po uncji.
Ktoś z jej wielbicieli
się myślą podzielił:
to lepiej już siąść na opuncji.
I tak dalej. Wszystko mi się kojarzy, jak temu rekrutowi. Co na blog zerknę, to jakaś nowa miejscowość domaga się znalezienia do niej rymu.
Czy możliwe, że to taki mój sposób radzenia sobie z tym całym cholernym syndromem? Jeżeli tak, to byłbym usprawiedliwiony. W końcu trzeba sobie jakoś radzić, jak powiedział góral, zawiązując buta dżdżownicą. Może to moje rozproszenie to w sumie pozytywny objaw?
Ale jaką ja mam gwarancję?
Kto nie wie, że borówki są czarne, a brusznice czerwone, ten jest…
No! 👿
Chciałem oczywiście powiedzieć: pewnikiem nie z Krakowa. 😉
Babko, choinka rozebrana w połowie stycznia. Wcześniej zostały z niej cichcem podebrane wszystkie pralinki…
Przyszła choinka na Komisariat,
chciała się trochę wyżalić,
tam z niej Policja pralinki zdarła,
a potem ją rozebrali… 🙁
Kisiel w MOIM przedszkolu byl z borowek.
Wode borowkowa (nie mylic z woda Burowa) pija w Eugeniuszu Onieginie.
A Marquis De Custine opisuje barwnie jak ludzie wypoczywaja „pod rozlozysta borowka” na przedmiesciach Petersburga. Weszlo do skarbnicy przyslow.
Rany Cubalibre, do jakich to czasów nas chcesz przywrócić?
Kisiel z żurawiny robię często, a suszoną kanadyjską podjadam pałaszuję codziennie.
Szczególnie zdrowa dla osób mąjcych problemy z systemem moczowym.
Króliku ta Brema to też takie magiczne miasto.Na starym mieście była niegdyś kawiarenka pod kotem, czy kotami.Wszystkie starsze panie tam wysiadywały.Byłam wtedy młoda, to mnie co innego zajmowało.
Ale kuchnia była tam bardzo dobra, jak na Niemcy.
Nie pamiętam, jak się nzywała taka mała uliczka , gdzie był szereg restauracyjek i jakby jadłodajni z rustykalnym wyposażeniem.Obok siebie włoska, francuska, japońska.
Czasem konkurencja wypisywała jakieś niegroźne hasła np. na włoskiej:’MAKARONI” 🙂
Ale rytuałem codziennym było,że w porze popołudniowej wszystkie te knajpki odwiedzał gruby pies dalmatyńczyk, wchodził siadał grzecznie przed barem, szef kuchni przynosił jakieś smakołyki na spodeczku,dalmatyńczyk łykał je w powietrzu i na słowo „Tschuss”(?) wychodził do następnej knajpki.Latami go tam spotykano. 😉
Dobra, dobra, ci Kozacy, co to do Paryża wpadli i „bystro, bystro” jeść chcieli, też się na platanach i tymiankach pewnie nie znali. 😉
A de Custine’a jak się czytało pod koniec XX wieku, to całkiem jeszcze brzmiał aktualnie. Ciekawe, jak by było teraz?
A co z gołą zrobili?
O tym nikt nie piśnie.
Może w paczkę włożyli
i rzucili w Wisłę?
Hen do morza popłynie,
Hen aż na Grenlandię
A tam wyjmie ją z skrzynki
pierwszy kto popadnie.
„Tschüss” jest słowem pożegnalnym, nie tak oficjalnym jak „do widzenia”, ale i nie tak kolokwialno-kumpelskim jak „cześć”. To znaczy, z klientem w sklepie można się tak pożegnać bez obciachów, ale z panem ministrem już nie bardzo wypada. 🙂
Pędzą Eskimosi
tam, gdzie peep-show w skrzynce,
będą się przyglądać
golutkiej choince.
Rzadko na Grenlandii
takie fart się trafi –
całkiem goła, nawet
bez spódniczki z rafii… 😯
mam zawsze problem z borowka, zurawina i borowka kanadyjska. Ktora z nich to cranberry? A moze wszystkie?
GDYNIA kończy dzisiaj 83 lata, wyobrażacie sobie, jaki to młody wiek dla miasta?
Prawdę mówiąc, nie ma co wpisywać do Rejestru Zabytków.
Cranberry to żurawina, a borówka blueberry. Ale kanadyjska? Czy to nie Kanadyjczycy powinni wiedzieć? 😀
Miałem na myśli oczywiście uczciwą, małopolską, granatową borówkę, a nie to czerwone.
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBurawina
Ale zurawina nie ma nic wspólnego z borówkami, no może tyle ,że jednak jagoda.
dzieki Bobiku, to czerwone to zurawina/cranberry. Z tego i kisiel i dzem do miesa.
Blueberry to borowka amerykanska ogrodowa, i tylko taka. Wieksza, slodsza. nie budzi sokiem. Ma mniej smaku niz czarna jagoda.
borowka (czerwona, brusznica) nazywa sie bodaj loganberry – tak bylo napisane na sloiku z Ikei. Cranberry to zurawina.
niuniu:to mistrz,a ty jak zwykle z pamieci,pozazdroscic
dziekuje za przypomnienie 😀
haneczko,dziekuje za baumana,bardzo ciekawe
pamietam mowilo sie „lepsze wrogiem dobrego”
na moich oczach „male jest piekne”odeszlo do lamusa
Kanadyjska Bobiku to nie gatunek tylko dostawa.
Mamy tu sklepik, w którym można nabyć takie fructa.
Króliku trzymaj się.
TWK – nie przesadzajcie z posiłkami o jasnym poranku, z przejedzenia ciało robi się gnuśne.!!
Widzę u siebie brak konsekwekcji, ileż razy obiecywałam sobie,że nigdy więcej o jedzeniu…
A tu blog Bobika wciąga, jak wir rzeczny…
Dobranoc wszystkim , Emi pozdrawia. 😆
Hi, hi, dyskusje jagodowe nie ograniczają się wcale do polszczyzny 😆
http://www.languagehat.com/mt/mt-comments.cgi?entry_id=3351
w krajach „cywilizowanych”skoki do warty wyszly z mody
i to dobrze,mlodzi z dlugami za nieplacone telefoniczne
rachunki i dlugi w sklepach wysylkowych zglaszaja w sadzie
prywatna plajte i kiedys tam tysiace euro zostaje „darowane”
mozna i tak
Rysiu, małe i tak jest piękne!
Niewierzącym zalecam zerknięcie na fotkę w rogu blogu 😆
co do tych czy takich tam jagod to wazne zeby smakowalo
czego Wam i sobie zyczy brykajacy w kierunku loza
berlinski czytacz
dobranoc
Bobiku, TAK TAK TAK
😀
http://www.youtube.com/watch?v=8x8S5Mgimy0
😎
Bobik, genialny link. Oczywiscie lingonberry, nie logan berry – oni tez sie uczyli ze sloikow z ikei.
jeszcze cos dla poety Bobika :
http://zuender.zeit.de/2009/07/e-reader-killed-the-verlagshaus-star
Z tą borówką kanadyjską i amerykańską jest najprawdopodobniej tak, jak z tym kluczem francuskim, który w innych krajach jest szwedzki, angielski, hiszpański, itd. 😉
Rysiu, Ty zdaje się chcesz, żebym ja nie mógł zasnąć. Przecież w tym artykule śmierć książki prorokują i związaną z tym śmierć (finansową) autorów. 🙁
Dobrze chociaż, że w porę blog założyłem, bo wkrótce poza własnymi blogami już w ogóle nigdzie pisać się nie będzie opłacało.
Tak, w Anglii „wyjsc po francusku”, (to take a French leave) to wyjsc bez pozegnania sie z innymi goscmi.
Obejrzałam dziś na TVP Kultura „Samobójcę”. Powiem jedno- Gajos jest wielki!
Króliku, odpusty wciąż są w Kościele, tyle że się ich już nie kupuje, a trzeba zasłużyć.
Niuniu, podziwiam nieustająco Twoją, jak ona nadąża ze wszystkim. Ja mam wciąż kłopoty z organizacją czasu. Chyba to wynika z tego, że nie mam podzielnej uwagi. Jak mam coś dobrze zrobić, to tylko tym się zajmuję. Inaczej porażka na całej linii. Mój wzór niedościgły to mama mojej przyjaciółki- kobieta mieszkająca na wsi, ucząca w szkole, prowadzaca ZHP, organizująca różne imprezy szkolne, przedstawienia etc. w tym samodzielnie szyjąca kostiumy i robiąca dekoracje, zajmujaca sie dużym ogrodem i sadem (plus pole oczywiście ), ogromne ilości przetworów, super jedzonko , często goście itd a ona zawsze uśmiechnięta i ze wszystkim dawała radę. Podziwiałam bo potrafiła np. zwijać wełnę (robiła piękne swetry i nie tylko) , gadać z nami i oglądać film w telewizji jednocześnie. Jak bardzo bym też tak chciała….
Małgosiu, spróbowałaby ta mama przyjaciółki równocześnie robić na drutach, pisać na maszynie i borować w zębach! 😎
😆 😆 😆
To by był wyczyn!
Chciałem na dobranoc wrzucić w całości ten sonet, którego część wczoraj zacytowałem, ale gdzieś mi się zapodział 😯
O, znalazłem! 😆
Dobranoc, już dziś więcej nie będziem smażyli,
niech w zlewie się patelnia porządnie odmoczy
dobranoc, niech ktoś jeszcze po detergent skoczy,
dobranoc, dość na dzisiaj każdy się posilił!
Dobranoc! Jeśli kogoś gwałtownie przypili,
niech skorzysta z urządzeń nim bieliznę zmoczy!
My tutaj sami swoi, nie ma się co boczyć,
gdzież byśmy jakichś ludzkich spraw się tu wstydzili!
Dobranoc, podnieś jeszcze do góry scotchęta,
przed odejściem do łoża warto banię trzasnąć,
więc nalej tak z pół szklanki, o lodzie pamiętaj,
i z ukontentowania nie zapomnij mlasnąć!
Dobranoc – nawet jeśliś święty albo święta
z tą wiązką dobrych rad ci łatwiej będzie zasnąć! 😉
Tego mi wlasnie brakowalo. Czegos gleboko duchowego i w pieknej formie poetyckiej. Co tam Szekspir, co tam Petrarka! Tu jest zycie w calej swej brutalnej i pociagajacej nagosci.
Dobranoc, Psie. Farewell! Farewell!
Jutro sie policzymy.
Rany boskie! Słyszę dźwięk ostrzonych pazurów Mordechaja! 😯 Się może dziać! 😀
Na wszelki wypadek, żeby udobruchać Mordkę, wygrzebałem dla niego z moich przepastnych zasobów całkowicie nieznany wiersz Pana Kotanowskiego. Mordka jest koneser, to może się zajmie wierszem i mnie odpuści. 😉
Nie masz nad Koty stworzeń, iżbyś szukał długo,
pośrzód centaurów końskich i herosów psowych,
rozsądkiem przetoć czystym jest, nie cną zasługą,
Kotów pochwałę głosić nadobnymi słowy.
Lubo człowiek pierwszeństwa w świecie się domaga,
lubo lew laury władcze wkłada na swe skronie
przecie przed królowaniem ich się dusza wzdraga,
i Kota przywołuje, by zasiadł na tronie.
Dziś jestem troszkę zapracowana , liczę na to ,ze moi niezawodni pomocnicy resztę dokończą
Na śniadanko bułeczki maślane z masełkiem w słoiczku miód lipowy i dżem jagodowy , wiadomo jaki kolor mają jagody po zjedzeniu wywalamy język i wszystko widać , żadnych sprzeczek ,do stoliczka zapraszam nie tylko TWK , ale wszystkich
Małgosiu
ja Moją tez podziwiam , ale nie mówię jej tego , wiesz , znasz ją troszkę
Moniko
dziwny jest Niedźwiedzi ród, że tak bardzo lubi miód
Tygrysy nie lubią miodu.(…) Oset to jest coś, co tygrysy lubią najbardziej
Rys
oczywiście ,ze małe jest piękne ,sp,ójrz na mnie 😉
może cos dla odmiany i,nnego mistrza
Światło księżyca
Księżyc miodem ocieka na ustach szalonych
Żarłoczne są tej nocy ogrody i domy
Gwiazdy do pszczół tanczących stały się podobne
Przelewa sęe w altanach złote światło miodowe
Bo z nieba opalając łagodnie na ziemie
W plastry miodu łączą księżyca promienie
I skrycie mi się roi słodka awantura
Drżę przed żądłem ognistym tej pszczoły Arktura
Co w ręce mi promieni zwodne rzucił swiatło
I swój miód księżycowy zebrał z róży wiatrów( Apollinaire)
a teraz szybciutko na spacer ,życzę wszystkim miłego dnia
a dla lubiących logikę wywiad z genialnym matematykiem i wyjątkowym człowiekiem
http://www.polityka.pl/gra-w-bodzce/Lead30,1150,259140,18/
Babko
specjalnie dla Ciebie , jakoś nikt nie zwrócił uwagi na świeto Twojej ukochanej Gdyni , poczytaj i 😀
http://www.sadurski.com/satyra/tekst31-gdynia.htm
Emi
nie widzialam jeszcze Gdyni , ale Moja uwielbia cale Trójmiasto , tylko znając ja nie zgiełk miasta tylko ciszę nadmorską , biegniemy Emi za drzwiamy czeka Amigo i przygoda 😀
Niuniu, do usług! Juz się krzątam i pomagam. Szybciej zjemy śniadanko, szybciej sprawdzimy ile śniegu napadało! 🙂
Amigo
sniegu na tego faceta z czarnymi oczami , czerwonym nosem, i jakims kapelutkiem czarnym za mało , ale bieganko i tarzanie się w sniegu to jest to 😆 😆
niuniu,zaspalem!
poprawie sie 😀
wywiad z panem aumannem czytalem,rewelacja,emocje
sa wazniejsze czesto od logiki,widze to tez u siebie czesto 😀
Niuniu, nawet trawki spod puchu można poskubać! Sama radość 🙂
badacza puszystosci sniegu milego dnia
nam wszystkim :
http://www.youtube.com/watch?v=kPJtTa-HvTg
😀
A Bobik znowu zaspał. Albo wybył o świcie w teren. Tylko gdzie? Na spacer? Do sklepu? Na targ? 🙄
Dzień dobry 🙂 Dzisiaj zarzuty zaspania odrzucam z oburzeniem. I na spacerze już byłem, i sklepiłem to z owym, i potargować się zdążyłem…
Teraz bym coś przekąsił, ale widzę, że dziś wszystko na słodko. 🙁 Nie wiem, czy nie będę musiał wrócić do natury i coś sobie upolować. Chyba że z lodówką wytargować coś się uda…? 😀
Slyszalam od Mordechaja, ze Bobik jest schowany za kanapa i ze mine ma niepewna. Co, zdaniem M, jest wlasciwa postawa dla Psa, nawet kiedy jest utalentowanym tworca sonetow.
O, wlasnie wychynal i udaje chojraka.
Nie wierzę, żeby Mordka nie dał się obłaskawić odnalezionym za kanapą Nieznanym Wierszem klasyka. No to sobie postanowiłem pochojrakować. 😀
Hm, coś mi tu nie pasi. Pewna znana mi miejscowa przekupka (poprosiła o niewymienianie nazwiska) twierdzi, że skądże, Bobika na targu dzis rano nie było. Zwróciła na to uwagę, bo spodziewała się swego ulubionego szczeniaka, miała dla niego smakołyk, a tu nic 🙁
Wielce to podejrzane co Foma napisal , Bobik zrezygnował ze smakołyku i to dzis dwukrotnie : na targu na którym był / nie byl i nie zauwazył ,ze pod lewą noga stoliczka leżała wielka kośc dla niego , coś tu wyjatkowo się nie zgadza .Moze on przemyka sie opłotkami by Mordechaj go nie zauważył 😉
A, bo zaaferowany jestem okropnie. Przedwczorajszego kryminału na muzycznym nikt porządnie nie wziął za pysk, wątki się porozłaziły i teraz kryminalą, gdzie trzeba i nie trzeba. Wierzcie mi, że takiego uciekniętego wątka wcale nie jest tak łatwo złapać i doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości. A zwłaszcza, jak się jest cywilem! 👿
Niektóre ustrojowe rozwiązania wykluczają aktywny udział mundurowych, niech więc pies cywilny nie narzeka, tylko idzie wreszcie na ten targ!
Nic nie rozumiem! 😯 Przeszedłem się jeszcze raz na ten targ, a tam przekupka twierdzi, że smakołyk już odebrał ktoś inny, rzekomo w moim imieniu.
Czy nie był to przypadkiem któryś z tych wątków?
Sprawa zaczyna się robić coraz bardziej podejrzana! 🙄
Witajcie, znów moje marzenia w łeb!Napadało i jest ślisko nie wyjdę dzisiaj.Swoją drogą, jak to człowiekowi z czasem uszczuplają się aspiracje.:evil:
Niuniu dzięki,, autora znamy … do oporu.
Pozdrów Swoją serdecznie: to OPOKA!!
TWK – ja Wam dzisiaj mogę tylko zaoferować placki ziemniaczane, bo zupa dwudniowa( owocowa) tylko zmiana
zamast zacierki- lane kluchy.Zacierki były kupne.
Pogoda depresyjna, nawet chyba nie pojadę tym razem z żoną sąsiada do Warszawy via Wodzisław.
Wspaniał Dorota Sumińska w nowej „Polityce”.
Najwierniejsze w miłości wg.Niej są wrony.W stadle dozywaja 70 lat!!
Bobiku nawet coś tam wspomina o psiej poligamii.
Wytargowałeś się wreszcie?Mam do sprzedania pewna ideę i jesśi mnie robót domowych nawał nie powali mailem Ci poślę.
Lubię wrony! 😀
Pewnie na targu już handlują podróbami tej idei… Zakładam, że właśnie po to Bobik dziś węszył między kramami w przebraniu.
Wszystko ma swój czas, wątpię czy byś chciał przeżyć ze starą wroną ca. 7o lat.
W ogóle, czy byś przeżył? 🙂
Zacny Komisrzu, rozumiem zawodową czujność, ale ta idea jest nie do podrobienia.!!
To nie „jadalne stringi”, które się pojawiły na targu przed Walentynkami.
Bobik się może koło nich kręci, w końcu lepsze to niż stara skarpetka, którą szczeniaki zjadają namiętnie.
Babko,jeszcze dni kilka, snieg stopnieje,a Ty z Emi przez pola
w dal…………………………………………..
teraz krakowskie nastroje
http://www.youtube.com/watch?v=PbuByYZtFy0
😀
Dzięki rysiu,że mi tak milo pogrechutałeś!
Powiedziała bym: nie przez pola, tylko” bez las, bez laski”!!
A kto lubi, to z „laską”( dawno temu” dziewczyna”) 🙄
Babko, jak chodzi o stringi, nawet te niejadalne, to szczeniaki (a i starsze psy) zwykle też nie mają nic przeciwko zajęciu się nimi. Potrafią wręcz być nawet bardzo przemyślne w wynajdywaniu ich i żuciu z wyraźną przyjemnością.
Dlatego u nas w domu kosz na brudną bieliznę został przeniesiony do piwnicy, bo tam psy z zasady nie chodzą. 😆
Z wyjątkiem Bobika, który wie co dobre…
Komisarzu, Bobik węszy za kilkoma wątkami naraz i wcale nie wie, czy mu się raczą zejść do kupy. 🙁 Wszystko pewnie przez ten nadmiar ambicji, żeby wszystko załatwić własnymi, cywilnymi siłami.
Nie wiem, czy nie będę w końcu musiał zwrócić się o pomoc do Policji. Jednak co fachowcy, to fachowcy.
foma 😳
Ale jeżeli już, to wzajemnie 😀 Tylko obawiam się, że nie umiałabym rozebrać Cię z taką finezją, jak Ty mnie u Pani Kierowniczki 😆
Wrcając jeszcze do wywiadu z Aumannem, który czytałem ongiś „na świeżo”, ale dziś z przyjemnością przeczytałem po raz drugi: zastanawia mnie, ile dobrych, skutecznych rozwiązań już przepadło i jeszcze przepadnie przez opór materii społecznej i przez „to się nie przyjmie”. I czy szeroka edukacja w zakresie teorii gier i optymalizacji rozwiązań mogłaby w tym coś zmienić?
Poza tym szalenie podoba mi się określenie „intuicja poinformowana”. Bo ja wierzę w intuicję, tylko mam do niej jak najbardziej racjonalne podejście. Uważam, że to są „natchnienia” generowane poza zasięgiem świadomości, ale bazujące na posiadanych informacjach. W takim ujęciu ktoś lepiej poinformowany ma oczywiście większe szanse, że jego „przeczucia” będą słuszne.
Babko, wiesz, ale i tak powiem.
Noga po gipsie będzie kompletnie nieruchawa. Nastaw się na to doznanie porządnie, bo po co Ci szoki. Rozruszasz ją stopniowo i trochę to potrwa. Każdy znany mi połamaniec przeżywał zawód, że zdjęli, a nie działa. Cierpliwości. Nic na skróty i na siłę. Słuchaj rehabilitanta i nogi. Będzie dobrze, a nawet jeszcze lepiej- odzyskasz skarb, o którym nie miałaś pojęcia 😀
Mam nadzieję, że z tym rozbieraniem, to nie jest jakiś kolejny kryminalny wątek. Bo ja dziś wątków i tak już mam nadmiary. 😆
Na szczęście niektóre wytargowałem za nieprzesadnie wielką cenę. 😀
Haneczko, nie waz sie rozbierac Bobika, bo bedzie straszyl dorozki na ulicy. Mozna go co najwyzej odrobine przystrzyc, a i to delikatnie.
Nie wierzę w nieumiejętność haneczki!
A zaproponowane warunki przyjmuję 😀
Heleno, haneczka mnie w ogóle nie groziła rozbieraniem. Ona chce ściągać komisarski mundur. 😆
Spokojnie. Praktykujemy rozbiory werbalne. Manualne, czy zgoła palpacyjne, nie leżą, z powodów zdroworozsądkowych, w sferze naszego zainteresowania.
Przeczytalam to i choc „wiem”, dalej zdumiewa mnie, ze nalezy sprawy tak podstawowe tlumczyc wladzom oswiatowym i powstrzymywac im reke przed zakusami.
To sie w glowie nie miesci.
http://wyborcza.pl/1,76842,6257399,Nie_wprowadzajmy_etyki_do_szkol.html
Tak, w dobie kryzysu nawet rozbieranie trzeba ograniczać…
Myslalam, ze komisarski mundur to ten czarny wlochaty.
A wczoraj widzialam w dzienniku ABC bialego puli z dredami do samnej ziemi. No bardzo to piekny pies, ale chyba tylko do patrzenia.
Odbywa sie wlasnie wystawa w Madiskon Sq. Garden.
Dzięki Haneczko, korzystam z porad Moguncjusza i Jego Marylki od jutra ćwiczę naciski nogą na wagę łazienkową.
Przekazałam tę wiedzę mojemu ortopedzie, bardzo się ucieszył, a już się bałam,że mi powie coś w rodzaju:”nie ucz ojca robić dzieci”.Niech pani praktykuje -rzekł!
Pozdrawiam Marylkę i Męża!! 🙂
A możesz zdradzić Haneczko,czemu Pan Komisarz wlókł Cię na rozbieranie do siedziby Panie Kierowniczki?
Może mu zależało na większym audytorium?
Ach, mężczyżni!!Wszystko na pokaz!! 🙄
Komentarz spóźniony, ale nie mam odpowiedzniej prędkości,żeby wskoczyć do bramki.
Bobiku, u nas odzież targana i kradziona w naszym wspólnym języku nazywa się po prostu”gacie”.
Emi nie zjada, ale lubi z tym uciekać.Chmyz jeden!!
Bobik chce uzyskać zgodę na taki wariant munduru (bo byłaby to szansa na wślizgnięcie się w szeregi), ale przepisy są nieubłagane…
Heleno, czy to ma pewno był puli,mudi, czy komodor, którego kiedyś pokazywałam?Po praniu w ogrodzie nie może się podnieść nim ocieknie. 🙄
Mnie właśnie po to strzygą, żebym był do życia i do schnięcia, a nie tylko do oglądania. 😉
Fomo, przecież Bobik, jako agent do specjalnych poruczeń( połapień?) nie musi, a nawet nie powinien być wciskany w mundur , który się rzuca w oczy?
Fakt,że mając, aż cztery kończyny nie dość,że się szybciej pozapina, szybciej biega, ma jeszcze dodatkowe atrybuty:nos i dla zmyłki ogon.Idealny kandydat.
„Dyskoteki” też nie potrzebuje:,tisze idiosz- dalsze budiesz 😉
Zbytek kokieterii Bobiku!
A kto Cię ogładał, jak Cię rąbneli przed marketem?
Musiałeś zrobić wrażenie!
Watpię, czy ta gówniarzeria zaaranżowała porwanie królewny Snieżki…
Nie mam pojecia, bo to byla tylko migawka z wystawy. Byl bialy i mial dredy jak dlugie sznurki na calym psie, bardzo mocno zkrecone. A sa jakies inne rasy z dredami?
Babko, u Pani Kierowniczki westchnęłam, bo mnie uwierało. Pan Komisarz z galanterią pospieszył z pomocą 😉
Heleno!|czy to było to?
http://www.google.pl/search?sourceid=navclient&ie=UTF-8&rlz=1T4SUNA_enPL298PL299&q=komodor
czy?
A może to?:
http://www.google.pl/search?sourceid=navclient&aq=t&ie=UTF-8&rlz=1T4SUNA_enPL298PL299&q=Komodo+dragon+pictures
Haneczko, Pewnie za ciasny biustonosz?
Tak. To z pewnoscia byl komodor ( na stronie wegierskiej „komondor”, liczba mnoga „komondorok”)
Ake bardzo starannie byly te dredy poskrecane. Jak taki pies nie potyka sie o meble? Ma kompletnie zasloniete oczy.
Takiego porwiesz i nawet nie zauwazy, ze jest w cudzym domu.
Nie dostrzega zagrożeń…
He, he, mnie też różni starają się wmawiać, zwłaszcza jak mi grzywka odrośnie, że nie mam prawa nic widzieć. Zapytajcie okoliczne króliki, czy to się zgadza. 😀
Znajoma Holenderka, ma tego chyba z 10 sztuk(hodowczyni) i chyba cały czas poświęca pielęgnacji tych psów.To kalectwo, wymyślone przez człowieka.
Węgrzy twierdzą,że te psy pasące bydło na puszcie włos ochrania przed nadmiernym upałem, ale dredy to sobie wymyślili ludzie, nie tak dawno, gdzieś w latach osiemdziesiątych.
Zapytajcie wdowy i wdowców okolicznych królików…
Starsza nasza rasa, niż się przypuszcza! Tu jest gliniana tabliczka z Mezopotamii, na której po dokładnym wpatrzeniu się widać, że puli (czy mudi, czy komondor – wszystko bliscy krewni) tamże już pasterzył:
http://www.von-dischers-hoff.de/images/tontafel.jpg
Dredy fikuśne są owszem, wynalazkiem nowym, ale skłonność do samoistnego dredzenia się nasze futro ma, co widać choćby tu:
http://homepage.usask.ca/~schmutz/3colorsPuli.jpg
albo tu:
http://www.blog-haustiere.de/wp-content/uploads/2008/03/puli1.png
Nawiasem mówiąc, ja w stanie niestrzyżonym wyglądam dokładnie tak, jak ten ostatni.
Ale nawet w skoku wzwyż nigdy nie będę wyglądał tak jak ten:
http://image.guim.co.uk/Guardian/environment/gallery/2008/apr/24/wildlife/GD7028839@Hungarian-Puli-sheep–364.jpg
Przepiękne Bobiku.Emi też skacze ,a jej rozczochranie nie jest tak groźne, czasem trzeba wycinać filce.
Wdowy i wdowcy okolicznych kólików z niewyjaśnionych przyczyn odmawiają interview, usiłując jak najgłębiej wcisnąć się do nor. To nie jest sprawa dla reportera! 🙄
To jest sprawa dla pracownika operacyjnego w terenie norzystym…
Wiosna!
http://picasaweb.google.com/WandaTX/200902Wiosna?authkey=tDY6B0cf8Jo#slideshow/5301560945261707394
Pracownik operacyjny w terenie norzystym? Hmmm….. To brzmi baaardzo pociągająco!
Szczególnie na wiosnę… 😀
Bobik, forget teren norzysty. Mam nadzieje, ze masz na sobie mundur, bo kroi sie znacznie powazniejsze zadanie.
Chodzi o zatrzymanie powaznego przestepcy JMR i towarzyszacej mu kobiety NR. Oni moga probowac przekroczyc granice do osciennego panstwa i ujsc sprawiedliwosci. Wez bron,
przestepczyni jest uzbrojona w pazury.
Tu jest wstepny raport:
http://wyborcza.pl/1,75248,6260376,Jan_Rokita_wyprowadzony_w_kajdankach_z_samolotu.html
Ale chryja…. 🙄
Wando,u nas dzisiaj spadl snieg malo ale jednak
daleko nam do wiosny
Bobiku,oczywiscie,ze poeci pozostana przy papierze
pomysl sobie romantyczna randka a on zza pazuchy zamiast
zczytanego” Rilke” blyszczacy nowoscia plastik
to jest dobry pomysl,mysle tak 😀
http://zehnseiten.de/start.php
Heleno,moze JMK byl „zmeczony”jak to czesto w samolocie
😐 🙄
Podaj broń
w tę cichą jasną chwilę…
Chryja rzeczywiście niewąska, ale ja w tym widzę palec Opatrzności, która postanowiła wreszcie ukarać jakiegoś wysoko postawionego, nadętego bufona, wraz z towarzyszącą mu bufonką. JMR był nadęty do tego stopnia, że przekłucie aż się prosiło. A że gaz w środku okazał się dość smrodliwy… No cóż, tego się można było spodziewać. 🙄
Rysiu, to wszystko kwestia przyzwyczajenia i konwencji. Jak plastik zostanie uznany za cool, to wszyscy będą wyciągać plastik. 🙁
Z tym plastikiem to tak, ze może się okaże całkiem miły w użyciu. Szczególnie gdy będzie łaskawszy dla oka niż ekran komputerowy jak go znamy. Zrezygnowaliśmy z tabliczek glinianych, rylców, papirusów. Dlaczego nie z papieru?
Poza tym też papier papierowi… niektóre książki wydane dawno mają przepiękny czytelny druk. Ale co się stało z innymi, wydawanymi w latach 60tych szkoda gadać – druk zanika, papier się rozpada.
Więc może mordka powinna się uśmiechnąć do nowego?
Dopiero gdyby na randce nawet tego plastiku z poezją nie było to dopiero smutek.
Wando TX cudnie w Twoim ogrodzie, a już chyba wspominałam,że ten texaski kot, jak mój Lulek.Identyczny.
Państwo N+JMR to moim zdaniem fantomy, które zaplątały się do polityki głównie dla korzyści finansowych, takie małe
intelektem i duchem moskity.Żywią się krwi podatników.
popieram Lufthansę!!
A kapelusz czerwony z Hiszpanii mam napewno ładniejszy i szykowniejszy, (co widać na padoku pt.Prezio).
Przez tę paniusię przestałam nosić ten kapelusz, choć nie jestem do niej podobna.
Daleka jestem od tego, co Niemcy nazywają Schadenfreude
a nawet wstyd mi trochę, jako „Krakowiance z doskoku”,że ta para właśnie z Krakowa.
Ale miasto sobie nie wybiera mieszkańców.
A tam dzisiaj będąc w minorowym nastroju stwierdziłam,że nasze media zajmują się naprawdę nieistotnymi dla nas i Kraju sprawami, a tu wszystko się lada dzień zacznie walić.
Czas by było na społeczeństwo obywatelskie,ale chyba zostało ono skutecznie odzwyczajone od tej formy egzystencji.
Bardziej mnie martwi los trzydziestolatków i nieco wyżej, „dobrze żarli i zdechli”.To jest przerażające!!
U progu dorosłego życia! 👿
Wando, masz absolutną rację, ja tak tylko biadam, bo mi osobiście żal papierowych książek, ale w szerszej perspektywie badnie nad nieuniknionymi zmianami cywilzacyjnymi jest bez sensu – i tak się ich nie powstrzyma. Lepiej zastosować sposób jak na insekty: polubić! 😀
Czerwony kapelusz? TO dopiero wygląda na gorący trop! 😉
Babko moj jest morderca i zabojca! 🙂 tolerujemy sie 🙂
WandoTX, mój łagodny,poczciwa safanduła.Ten nowy Vitek to będzie zabójca, już dwa razy się rzucił w mojej obronie, jak mnie ten stary w trakcie czyszczenia uszu chciał drapnąć.
Tak mi się ta wiosna w Texasie spodobała,że Cię widzę jako dziewczę wśród kwiatów, nawet, jak za żonkilami siedzi niegroźny zabój.
I wierszyk podsyłam:
Imię
Moje życie miało imię dziewczęce.
Imię jasne, jak konwalie pierwsze,
Rwane w trawie błyszczącej o świcie
Przez lilijne szopenowe ręce.
(…)
Julian Tuwim
Bobiku, z tego co czytam o rynku wydawniczym w Ameryce, to ksiazka papierowa chyba jednak nie zniknie. Kindle, czy inna elektroniczna wersja ksiazki, zastepuje bardzo tanie paperbacki, ktore i tak (co zauwazyla Wanda) rozpadaja sie bardzo szybko. Mysle, ze papierowe ksiazki beda sie bronic powrotem do bycia przedmiotem milym dla rak i oczu.
A co do JMR i NR, to dla mnie to nieustajaca fascynacja, polegajaca na tym, ze staram sie rozszyfrowac na co oni zaspokajaja popyt, ze dalej sie sprzedaja. Chyba na jakies marzenia o wielkim swiecie i oryginalnosci, widzianymi przez dziurke od klucza… Najbardziej mi przypominaja przerysowanych bohaterow tasiemcowcow. Moze w tym tkwi ich tajemnica.
ja jestem niepoprawnym macaczem i wachaczem papieru
moze dlatego,ze ksiazka dla mnie to zawartosc ale tez
opakowanie,okladka,ilustracje,format,jakosc papieru,
kolor papieru,zakladka i wrescie przestrzen,regaly wypelnione
ksiazkami dodaja ciepla
moje dzieci to juz inna historia,jezeli o cos sie spieramy siaga
syn do kieszeni i pojawia sie w rece przenosny
„wiemwszystko” i cak tata przegrywa walke o wiedze 😀
Od lat wyrabim papier ręcznie czerpany, którego to rzemiosła nauczyli mnie we Francji w starym papierowym młynie w regionie Dordogne.
Nie jest to taka filozofia.Czasem w tym papierze topię grafike, rysunek, a nawet rośliny.
Jeden z takich „obrazków „dostał w prezencie od organizatorów mojej wystawy w Turynie Umberto Eco.
To chyba najbardziej nobilitujące ręce, w ktore trafiła moja praca.
Poratowałam też moje stare książki, które napradę pożółkły.Jeśli coś było licho wydane, szybko się niszczy.
Czasem wyrabiam takie miniatury” książeczka jednego wiersza o wymiarach 6 x 8 cm.
Bardzo mnie bawi też introligatorstwo wtedy.
Do czego zmierzam?
Właśnie z Moniką jesteśmy w trakcie eksperymentu chałupniczo- edytorskiego.:wink:
Podesłałam Jej picassą( Niunia dzięki za porady, bez Twojej by się nie udało!) strona po stronie moje „Smoki”.
Monika je teraz zafoliuje i zepnie spiralką.
Uwżam,że taka książeczka może przetrwać jeszcze , kiedy będą wnuki. 🙄
A tu przykład takiej pracy.Jeśli znadję zdjęcia miniatur- podeślę.
Wando TX dzięki za komentarz na picassie!
http://picasaweb.google.pl/terkon11/200804Kwi02?authkey=tem5YEIynsw#5301604278416735298
Bobik na komisariacie? O co tu może chodzić ?:shock:
Tak bedzie, Babko, na pewno. 🙂 A ja jak Rys, lubie ksiazki jako przedmiot nie tylko do przekazania czyichs mysli, ale tez jako przezycie estetyczne. Do przekazywania mysli ksiazki elektroniczne sa tak samo dobre jak paperbacki i gazety. Ale do przyjemnosci w dotyku i ogladaniu juz nie. Sama widze powrot do wydan ksiazek na ciekawym papierze, z interesujaca czcionka. Coraz wiecej sie tego pojawia, pewnie nie przez przypadek. Ale mlodsze pokolenie na pewno bedzie bardziej multimedialne, tego sie nie da uniknac, i nie wiem, czy trzeba.
Babko
jestem ,Moja kazała
http://www.youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ
mówi bys się 😀 jutro bedzie lepiej ❗
przeczytaj , Rys pewnie zna , on wszystko zna
Hermes idzie przez świat. Spotyka psa.
– Jestem bogiem – przedstawia się grzecznie Hermes. Pies wącha
jego nogi.
– Czują się samotny. Ludzie zdradzają bogów. Ale zwierzęta
nieświadome i śmiertelne, oto czego pożądamy. Wieczorem po
całodziennej wędrówce usiądziemy pod dębem. Powiem ci wtedy,
że czują się stary i chcą umrzeć. To będzie kłamstwo potrzebne,
abyś lizał moje ręce.
– Owszem – odpowiada niedbale pies – będę lizał twoje ręce. Są
chłodne i mają dziwny zapach.
Idę, idę. Spotykają gwiazdę.
– Jestem Hermes – mówi bóg – i wydobywa jedną ze swych
najpiękniejszych twarzy. – Czy nie chciałabyś pójść z nami na
koniec świata? Postaram się, aby tam było przeraźliwie i abyś
musiała oprzeć głowę na moim ramieniu.
– Dobrze – mówi szklanym głosem gwiazda. Wszystko mi jedno,
dokąd idę. A z tym końcem 'świata to naiwność. Niestety nie ma
końca świata.
Idę. Idę. Pies, Hermes i gwiazda. Trzymają się za ręce. Hermes
myśli, że gdyby drugi raz wyruszał szukać przyjaciół, nie byłby taki szczery(Herbert)
Moja mówi tylko ,ze Hermes bładził i zły wniosek wysnuł ❗
Babko zajrzyj do poczty
Babko,wyrabiasz papier?!
klaniam sie nisko,jako dziecko staralem sie pojac technike
czerpania ,papka,sito w ramce i …….dwie lewe rece
Babko,Babko co Ty wszystko umiesz ……….
😀
dzięki Niuniu,piękne opowiadanie !!Idę czytać pocztę.
Rysiu kochany- nie wszystko umiem, nawet mam sobie do zarzucenia,że jestem mało staranna niedokładna itd, ale to taki zawód.
Starałam się poznać wszystki techniki, potem w praktyce się przydają.Dyplom to początek.
Chętnie Ci porad udzielę.To prostsze niż myślisz.Serdeczności. 😉
A tu a propos tego, co wczesniej napisal Bobik o akceptacji spolecznej nowych rozwiazan i zmian. Autor analizy pierwszych powaznych bledow Obamy pisze wlasnie o tym problemie – jak sprzedac nowe pomysly, zeby byly do przyjecia dla szerszej publicznosci, zwlaszcza (tu nawiazanie do wywiadu z prof. Baumanem), gdy przez dlugi czas powtarzano jak mantre cos zupelnie odwrotnego. Drew Westem jest psychologiem i neurofizjologiem, wiec sprawe naswietla z tego punktu widzenia. Bardzo mi sie podobala jego ksiazka o przecieciu sie psychologii spolecznej z polityka, „The Political Brain: The Role of Emotion in Deciding the Fate of the Nation”.
http://www.huffingtonpost.com/drew-westen/change-vs-bipartisanship_b_165144.html
Hej Babko – kwiaty to zasluga mojego malzonka, on jest naszym ogrodnikiem i ma tak zwana zielona reke.
Ja jestem od zachwycania sie 🙂
A kto Ci WandoTX obcinał palce sekatorem? : wink:
http://wyborcza.pl/1,75248,6261846,Rokita__traktowali_mnie_z_niemiecka_nienawiscia_do.html
No, z tego bedzie wiekszy numer. Rece opadaja co ten czlowiek mowi.
Zgadzam sie z Bobikiem, ze byla w tym byla Lapa Opatrznosci i ze przyjemnie jest, ze balon zostal przekluty.
Natomiast absoluitnie nie zgadzam sie z tym co powiedziala Babka – ze Rokita jest w polityce dla pieniedzy.Nie wolno podejrzewac wszystkich politykow o niskie pobudtki.Rokita jest az zanadto ideowym czlowiekiem. Byl odwaznym opozycjonista, kiedy mogl miec bardzo spokojne zycie, pozniejsze poslowanie nie przynosilo mu az takich kokosow, zreszta umial sie wycofac, kiedy uznal, ze konflikt z Tuskiem jest nie do pokonania. Takze intelektu nie sposob mu odmowic. Mozna mu rozne rzeczy zarzucic, ale nie to, ze jest glupkiem czy oportunista. Jest jednym z najbardziej rozgarnietych i wyksztalconych ludzi na tle inych politykjow polskich. Dlatego byl powaznym zagrozeniem dla Tuska i nalezalo sie go z PO pozbyc. Tusk odetchnal z ulga, kiedy Rokita wyszedl z PO trzaskajac drzwiami.
Nie znosze Rokity i nigdy go nie lubilam specjalnie – takze wtedy kiedy trwal jeszcze PRL. Rozmawialam z nim (wywiady telefoniczne) ze dwa razy i nie podobal mi sie ton jakim odpowiadal na zadawane mu pytania. Jest zlosnikiem.
To co on teraz opowiada o tej rzekomej niemieckiej nienawisci do POlakow jest zalosne i przekroczylo granice smiesznosci. Jest skandalem. Jest nieznosnym czlowiekiem i mam nadzieje, ze niemiecka policja utrze mu nosa. Przy calym swym niepospolitym intelekcie jest palantem jako czlowiek.
Osobiscie jestem przekonana, ze prawde mowi stewardessa, ktora kazala mu zapiac pas, a on odmowil. Bo ktos o kim pisze Wikipedia, nie musi sie stosowac do przepisow bezpieczenstwa, ktore obowiazuja jakiegos Kowalskiego czy Schmidta. Czyz Prymas Glemp nie byl oburzony kiedy na lotnisku w Gdansku poproszonbo go przejsc przez magnetyczna bramke? Czyz pracownik lotniska nie wylecial z wielkim hukiem i fanfarami nazajutrz z pracy, za to ze Eminecje poprosil o przejscie przez bramke?
Mam nadzieje, ze bedzie to bardzo dobra nauczka dla innych bufonow, przynajmniej na wystepach zagranicznych.
Co innego jeszcze Nelli – ta robi wrazenie kompletnej oslicy. I podziwiam Rokite za to, ze jej nie zakneblowal ust. Musi ja naprawde kochac. 🙄
Heleno !Może właśnie m u s i !Jeśli chodzi o intelekt , mam nieco wątpliwości,Nie każdy, kto się płynnie wysławia jest intelektualistą, albo tylko inteligentnym człowiekiem.
Moim zdaniem sądząc z min Obojga (jeszcze na lotnisku, ale już wywożonych z niego) całe przedstawienie zostało zaaranżowane, a reżyserem jest nie oślica, tylko mulica, zaś Jaś Fasola idzie za ciosem.
Babko, Moja mówi, że jesteś bardziej krytyczna w stosunku do Jana Rokity niż najzacietsza jego opozycja polityczna. Jakoś wszyscy, najwięksi nawet przeciwnoicy zawsze podkreslali to co napisała Helena- ideowy i inteligentny, z zasadami. Taki polityk minionej epoki. Można go nie lubić, ale trzeba mu to oddać. Zwłaszcza, ze opinię pozytywną na temat jego wyrazaja osoby znające go dobrze osobiscie.
A że ekscentryk? Nie wolno? Jakiś cudzoziemski pasazer tez od razu zaszufladkował tę parę bo „oboje byli w w kapeluszach”. 😯 Powinniśmy nosić wszyscy uniformy?
A co do żony, no cóż…..Jedno mogę powiedzieć, jest szczęściara, ze ma obok siebie faceta, który ją kocha i akceptuje i jak jest dobrze i jak jest źle. Chyba wszystkie kobiety tak chciałyby- mieć silną podporę w partnerze. Moja tak by chciała….