Popular Tags:

Pigułka przed

czw., 22 stycznia 2015, 20:16

– Wszędzie tylko ta pigułka po – z rozczarowaniem szczeknął Bobik, jednym kliknięciem odkładając na bok elektroniczną gazetę. – A ja właściwie znacznie bardziej byłbym zainteresowany pigułką przed.
– W sensie antykoncepcji? – upewniła się Labradorka.
– E, nie, ja tak szerzej – ożywił się szczeniak. – Taka jakaś pigułka by się przydała, żeby ją łykać przed każdą szkodą. Na przykład politykom można by ją rozdawać, zanim błysną kolejnym genialnym pomysłem. Albo ekonomistom. Albo dziennikarzom, zanim coś napiszą. W ogóle wszystkim, którzy mają duży wpływ. To oczywiście na początek, bo potem, kiedy ta pigułka już by się upowszechniła, mogliby ją zacząć łykać zwykli ludzie, a nawet zwierzęta. Pomyśl, jak świat by na tym zyskał, gdyby jego mieszkańcy zaczęli być mądrzy przed, a nie po.
– Płyniesz już w jakiś kompletny utopizm, Bobik – zauważyła bez zachwytu Labradorka. – Po pierwsze, gdyby taką pigułkę dało się wykombinować, ktoś by to już dawno zrobił. A po drugie, gdyby nawet ją wymyślono, zaraz zaczęłyby się problemy z jej wprowadzeniem do obrotu. Na przykład okazałoby się, że godzi w prawo naturalne, ingeruje w wyroki Opatrzności, nie mówiąc już o tym, jak straszliwie niszczy odwieczną tradycję. Zamachy na przyrodzoną bezmyślność są w wielu kręgach źle odbierane. Argumenty o fatalnych skutkach zdrowotnych też by się na pewno pojawiły. Nie wszystkim unikanie szkód dobrze robi na samopoczucie. Niektórzy wręcz rozkwitają tym bardziej, im większych szkód narobią. Jak widzisz, świat wcale takiej pigułki nie potrzebuje, ani o niej nie marzy.
– Naprawdę? – zmartwił się Bobik. – A ja myślałem, że to taki świetny pomysł. No, ale skoro upowszechnienie pigułki przed byłoby takie trudne, to może przydałaby się przynajmniej ta pigułka po, żeby chociaż trochę osłabić skutki tego, przed czym nie udało się uchronić?
– Ależ to na jedno wychodzi – machnęła łapą sąsiadka. – Ludziom nie zależy na tym, żeby nie robić szkód, tylko na tym, żeby postawić na swoim. Wszystko jedno, przed czy po. Więc ty lepiej daj sobie siana z marzeniami o pigułkach, na których tak naprawdę nikomu nie zależy. No, chyba że zwierzętom, ale one, na ogół, zbyt dużego wpływu nie mają.

Niedobre początki

wt., 13 stycznia 2015, 13:04

– Nie podoba mi się ten 2015 – miauknęła Pręgowana, balansując na krawędzi krzesła i podkreślając swoje słowa wściekłymi machnięciami ogona. – Kawał drania z niego! Jeszcze dobrze od Sylwestra nie odrósł, a już tak dał popalić, że trudno go będzie zachować w dobrej pamięci. Niejeden rok długie miesiące na taką opinię musiał pracować, a ten już zdążył sobie zagwazdrać kartotekę.
– Czy to nie za wcześnie, żeby go tak kategorycznie osądzać? – zaoponował nieśmiało Bobik, który do 2015 na razie też nie zdołał zapałać wielką sympatią, ale zdawał sobie sprawę, że upływ czasu jeszcze niejedną ocenę może zmienić. – W końcu ma jeszcze trochę tych miesięcy, żeby się zrehabilitować. Nie wykluczyłbym nawet, że już mu głupio za to, co nawyprawiał i zastanawia się nad zadośćuczynieniem.
– Co mnie obchodzą jego wewnętrzne rozterki? – prychnęła kocica z niechęcią. – Ja go poznaję po owocach i już teraz nie mam do niego zaufania. Koty nie zapominają złego tak szybko.
– Ja bym mu jednak dał szansę – szepnął szczeniak, przezornie usuwając się z zasięgu kocich pazurów. – Bo wtedy damy szansę i sobie. Jeśli uda mu się jednak zrobić coś dobrego, my też na tym skorzystamy.
– Ple-ple, znowu mięczak z ciebie wyłazi! – rzuciła Pręgowana, nie mogąc ot tak, bez niczego, zgodzić się z psem. Ale po jej oczach było widać, że w gruncie rzeczy sama chętnie skorzystałaby z czegoś dobrego, gdyby 2015 jej to zaoferował.
– Wiem, nie jestem twardzielem – przyznał z westchnieniem Bobik. – Dlatego nie mam ochoty się z tobą kłócić. Może po prostu umówmy się, że rok poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Bez względu na to, co ostatecznie z tego wyniknie, przynajmniej teraz nie będę z tobą musiał żyć jak pies z kotem.

Głos z pryczy

niedz., 4 stycznia 2015, 02:16

Już od tygodnia domem Bobika miejski areszt,
pokarmem ciepłe kluski, napojem wody łyczek.
Nikt łap mu nie ogrzewa gorących uczuć żarem,
po brzuchu nikt nie smyra, nie spełnia migiem życzeń.

Dni tyle bez spaceru! – nieszczęsne wyje psisko –
bez wina czerwonego, bez kawy, bez herbaty!
Po kiego i na jaki grzyb było mi to wszystko,
to otwieranie pyska, za które biorę baty?

A przecież miałem znaki, że wokół mojej szyi
obrożę prokurator zaciskać jął pomału
i losu smycz prowadzi mnie ku więziennej bryi,
na twarde legowisko, w objęcia kryminału.

Posępne dni przede mną, nad głową czarne chmury,
nie błyśnie pasztetówka, ni rostbef nie zaświeci,
do celi nie przemyci nikt skrawka klawiatury,
ach, po com pysk otwierał, był za, a nawet przeciw?

Celowo tak zrobiono, by żarcia brak mnie zżerał,
chcąc ducha mego złamać. Szykany to, a zatem
nie warto nawet myśleć o serach i likierach,
marzeniem niedościgłym jest kontakt z adwokatem.

Lecz ja się im odgryzę! Nie docenili psiny!
W pamięci o tym wszystkim układać zacznę traktat,
na własnej skórze spiszę rozmowy oraz czyny,
a potem na blog wrzucę swe aresztanckie akta.

Ciepłych Świąt!

śr., 24 grudnia 2014, 00:00

Nie ma nawet co marzyć o trenie puchowym,
o płatkach wirujących, mrozie, który trzyma.
Święta w bieli w tym roku raczej mamy z głowy,
ciepła chlapa się kroi. Sorry, taki klimat.

Ale może zalety mieć i ocieplenie,
gdy je w geście wyczujesz, zobaczysz na twarzy,
gdy nie tylko w Wigilię niechętni, skłóceni,
podadzą sobie ręce. O tym wolno marzyć.