Diabli wzięli
Sporo tęgich głów nabiedzić
się musiało, żeby
na pytanie odpowiedzieć:
lepiej być, czy nie być?
A ja – gdzieś tak od niedzieli –
inny mam dylemat:
jeśli kogoś diabli wzięli,
jest on, czy go nie ma?
Ta rozterka błaha wcale
nie jest, wbrew pozorom,
gdy się wokół słyszy stale:
uch, diabli mnie biorą!
Zawsze kiedy człek tak krzyknie
oko moje łzawi,
bo się liczę z tym, że zniknie
zaraz me vis-à-vis.
Ktoś przez ciemnych mocy falę
porwany w zaświaty
nie powinien siedzieć dalej
nad szklanką herbaty,
lub nad filiżanką kawy,
dmuchać, siorbać, mlaskać…
Przecież on, na dobrą sprawę,
nie tu, lecz u diaska!
Ale siedzi, w wątpliwości
pchając mnie odmęty:
jak to z byciem takich gości
jest – przez diabły wziętych?

najnowsze komentarze