Popular Tags:

Lepiej zwalczać słabości

pon., 28 kwietnia 2025, 22:17

Trutututu! Z tętentem
nadciąga Czekolada,
wołając na przynętę:
no, dosyć już tych biadań!

W srebrzystej ona zbroi,
swą nazwę dumnie nosi,
depresji skórę złoi,
gdy grzecznie ją poprosić.

Tu, czy na antypoddach
pokona smutek pracy,
wystarczy jej się poddać
i zaraz świat jest cacy.

Czasem słabnie nawet ogon
(to natury jakiś błąd),
merda mu się dość ubogo,
ledwo machy dwa pod rząd.

Salcesonu boski zapach
go nie wprawia w nagły ruch,
smętnie zwisa gdzieś przy łapach,
nie odgania nawet much.

Lecz niech w progi ktoś zawita –
miła pani, miły pan,
ogon zrywa się bez pytań
i w radosny rusza tan.

Lepiej zwalczać więc słabości,
nie warkotem albo kłem,
tylko często miewać gości,
zwłaszcza jeśli jest się psem.

Warczenie

niedz., 6 kwietnia 2025, 20:43

Na ludziach się tak sobie znam,
lecz pies ma taki dziwny sznyt,
że mu wśród pewnych życia ram
świadomość się określa zbyt.

Porzuca więc opary snu,
z zapałem włącza się do gry,
z gardła wychodzi nagle mu
niepokojące, groźne wrrrr…

A życie się zaśmiewa: ha!
Raz jeszcze udał mi się wic!
Ten głupek miota się jak ćma,
a nie wynika z tego nic.

Niedźwiedź moskiewski

sob., 8 marca 2025, 21:08

2014

Raz niedźwiedzia w jego gawrze dosięgła wieść nowa,
że zające ponoć mają go zaatakować.
Choć zwierzęciem był bojowym, serce mu zadrżało,
no bo zając, to wiadomo, lubi pójść na całość,
uszyskami długaśnymi poharatać brzydko,
a na końcu przeciwnika jeszcze zmiażdżyć kitką.
Niedźwiedź, chociaż wystraszony, nie marnował czasu
i poleciał na rabunek do cudzego lasu
taką bowiem miał metodę, żeby serce drżące
uspokoić i obronić się przed złym zającem.
Nakradł, zniszczył, pomordował, nałgał w żywe oczy
i zakrzyknął: teraz już mi zając nie podskoczy,
sam się będzie bał i szybkim się oddali biegiem,
widząc, z jakim do czynienia ma wielkim strategiem.
A że własny las od tego zaczął coś być chory?
Drobiazg! Najważniejsze, żeby gryzoń robił w pory!

Wierszyk duchowy

wt., 25 lutego 2025, 22:26

Ponad wodami latał duch,
chwilami sobie załkał,
bowiem nie w jednym i nie dwóch,
lecz w wielu był kawałkach.

Gdy spytał ktoś: któż duchu, ci
te szkody zrobił wraże?
duch jęczał, drapiąc się do krwi:
no chyba, że malarze.

A potem syczał, pośród wód
się usiłując sklecić:
to pikuś! Nikt nie zada szkód
mi takich jak poeci.

Tu puszczał oko, ruszał brwią
i miny robił dziwne,
chcąc rzec: duchowe szkody są
na ogół relatywne.

Cóż więc, że malowanie trwa
i fortepiano zagra?
Wszak gorsza moczanowa dna
(poetycko: podagra).