Klawe życie
Myślę, że nadszedł już czas na podsumowanie dokonań cysorza, mimo że miota się on jeszcze po scenie i chyba nie zamierza tak szybko z niej zejść. Można jednak z praktycznie stuprocentowym prawdopodobieństwem przewidzieć, że każdy jego kolejny występ będzie tylko dopisywaniem kolejnych zwrotek do znanego już samograja. Będzie jeszcze przez jakiś czas bohaterem newsów, felietonów i blogów, ale nie łudźmy się – to cały czas ten sam spektakl, nie żadna nowa jakość. Mamy więc moralne prawo, a nawet obowiązek, żeby nie czekać na wyrok historii, tylko już dziś sprawiedliwie oddać cysorzowi, co cysorskie.
Otwiera cysorz oczka zaspane,
kawą osładza sobie poranek,
po czym, choć jeszcze jest nieubrany,
dalekosiężne układa plany.
Że nastawienie ma dość bojowe,
najpierw planuje kraju odnowę:
kogo by dzisiaj spuścić po brzytwie
i jakiej szyki pomieszać sitwie?
Iskrzy cysorza umysł od planów:
może wysłuchać kilku peanów?
Lub zdemaskować złą cyrylicę
i wokół tego skupić prawicę?
Och, już na pomysł kolejny wpada:
można by zdeptać płaza lub gada.
Demokratycznie, podkutym butem,
bo się stawiały karły zaplute.
Za chwilę myśl mu po głowie chodzi,
że dla odmiany mógłby nagrodzić,
marchewkę jakąś włożyć do paszczy
takiemu, co się najlepiej błaszczy…
Stop! Bo zza węgła nowa podnieta:
trzeba w podziemiu wytropić kreta
i zdemaskować tych wszystkich gości,
co nie kochają suwerenności.
Takim by trzeba właściwie czapę,
bo wprost potworne są ich przewiny:
nie chcą, by zrobić w Polsce Budapeszt,
albo najlepiej od razu Chiny.
Lecz nie, nieważne. Już jęty szałem
cysorz chce stawiać przed Trybunałem,
a w przerwie jeszcze mieć coś dla ducha,
czyli poezji kwiatu wysłuchać.
Poezja ważna jest, bo pozwoli
w pobliże tronu ściągnąć kiboli,
którzy – szczególnie kiedy im zimno –
lubią się rozgrzać tak, by w coś rymnąć…
Nie, moment, są wszak ważniejsze sprawy,
jak rozstrzygnięcie, kto Polak prawy,
a kto nieprawym naród ćmi słowem,
rozpowszechniając kłamstwo brzozowe.
Gdy z praw fizyki widać niezbicie,
że ruski agent siedział w kokpicie,
to trzeba świni, durnia i chama
żeby wciąż jeszcze nie wierzyć w zamach.
Więc cysorzowi nie zadrżą spodnie –
przyjmie kiboli, przyjmie pochodnie,
zrobi, do czego tak Wielki parł Szu
i się nareszcie odegra – z marszu!
Nie cysorzowa, nie jajecznica,
ten model wcale go nie zachwyca –
on, dobrem ludu dziko przejęty,
pieniąc się gromy ciska w odmęty,
zarzutów kamień rzuca na szaniec,
milczenia zdziera podły kaganiec,
choćby zdradzony został o świcie…
Taa… to zaiste jest klawe życie.
A co najlepsze, ludzkie panisko
nie twierdzi, że dlań tylko to wszystko,
lecz woła: przecież chętnie podzielę
się z całym ludem swoim modelem.
Niech mózgi mową-trawą zamglone
wartko się kręcą za mym ogonem,
niech media tańczą chocholi taniec,
relacjonując moje śniadanie.
Każdy – czy geniusz, czy też lebiega –
niech za wielkiego ma mnie stratega,
niech wszyscy biegną po moich dróżkach,
bo strasznie klawa jest ta psychuszka…
Cóż, pacjent miewa myśli uparte,
że to on właśnie jest Bonapartem,
lecz mam pytanie (nie całkiem świeże):
czemu ktoś jeszcze serio to bierze?
Wystarczyło zbadanie dziejów lotnictwa! Na co komu jakieś komisje?
„Nie było przypadku w dziejach lotnictwa, by jakikolwiek prezydent zginął w wypadku samolotowym. Były dwa przypadki, ale za każdym razem był to świadomy zamach. Nie było takiej sytuacji, by jakiś prezydent zginął przypadkiem – argumentował Macierewicz”.
Prokuratura śpi?!!!!!!
No, chwała Bogu. Dzięki Macierewiczowi mam absolutną pewność, że nigdy nie zgubię przypadkiem portfela. Bo zdarzyło mi się dwa razy w życiu portfel stracić, ale za każdym razem była to kradzież. Niewątpliwie świadoma. 👿 Czyli utratę przypadkową już na wieki wieków mam z czapy. 😎
Chronienie dostępu do czegokolwiek to społeczna choroba.
Pan profesor odmówił mi wglądu w test napisany przez moje 16-letnie wówczas dziecko zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych. Ręce mi opadły, bo nijak nie mogł zrozumieć, co to są dane osobowe, gdy usiłowałam mu to uprzejmnie wytłumaczyć.
Oczywiście nie udało mi się niczego osiągnąć :-). Teraz się śmieję, ale wtedy miałam ochotę go zamordować.
Bobiku, instytucje uważają, ze informacja jest cennym towarem.
Dlaczego mają coś bezpłatnie udostępniać?
Klawe życie 🙂 .
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/prezes-zus-zbigniew-derdziuk-otrzymal-tytul-zankomity-przywodca-za-12-tysiecy-zlotych_252124.html
Jeszcze o mojej „gruszkówce”.
Po doprawieniu korzeniami i skorką cytrynową zrobiło to się, pomimo krótkiego okresu czas, bardzo wyraziste w smaku i aromatyczne, ale z gruszką nie ma to już nic wspólnego.
Teraz rozumiem, czemu większość entuzjastów gruszkówki zaleca w przepisach doprawianie do smaku.
Komentarz do wyż.wym.
Tylko po co ta gruszka?
Siódemeczko, tu mowa nie o firmach prywatnych, tylko o instytucjach publicznych, utrzymywanych z Twojej ciężko zarobionej forsy.
Wyobraź sobie, że przykazujesz swemu wiernemu słudze, żeby w ramach swoich służebnych obowiązków skoczył do magla i przyniósł Ci garść najnowszych plotek o prowadzeniu się pani Dziamdulińskiej. Sługa idzie, spędza tam kilka godzin, ale po powrocie bezczelnie oświadcza, że nie ma zamiaru dzielić się tym, czego się dowiedział – no, chyba że za ekstra dopłatą. Co robisz? Prawdopodobnie po pierwsze wywalasz sługę na zbity pysk, nie bacząc na jego wysługę lat.
Może szefów instytucji publicznych, którzy nie rozumieją, kto tu jest sługą, a kto płacącym za robotę i rozliczającym z jej wyników panem, należałoby z mety wyrzucać na zbity pysk? Problem by się szybciutko rozwiązał. A jak nie, to może trzeba by rozwiązywać te instytucje? 👿
A gruszka po to, żeby było wiadomo, że to gruszkówka, a nie, powiedzmy, malinówka. 🙂
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,11570828,Bialy_proszek_w_bananach_w_Auchan__Kokaina_.html
Zastanawiam się, czy ta kokaina miała być wyłożonaw porcyjkach przy kasach obok gumy do żucia? 🙂
Wuj Józef w zamyśleniu wszedł na skrzyżowanie i gdy otoczyły go głośno wykrzykiwane hasła, zorientował się, że znalazł się pomiędzy dwoma manifestacjami oddzielanymi przez kordony służb porządkowych. Z obu stron manifestanci trzymali wielkie transparenty: „My jesteśmy normalni”. Jedna manifestacja krzyczała zdrada, a druga hańba.
– Ci są normalni i ci są normalni. Znaczy jedynym nienormalnym jestem ja – skonstatował Wuj Józef i ruszył dalej swoją ścieżką, zastanawiając się co byłoby wspólnym hasłem, gdyby normalni połączyli siły.
Zdradziecka hańba?
Czy haniebna zdrada?
Bobiku, taż ja to rozumiem i też tak uważam, że wszystko, co jest opłacane jakąś grupę ludzi winno być dla tych płacących dostępne i nikt łaski nie robi.
A na przykład w mojej spółdzielni, w której wg prawa każdy właściciel, czyli każdy członek ma prawo wglądu we wszystkie dokumenty, ale najęty przez nas zarząd orzekł, że będzie udostępniał tylko tym, którym zezwoli prezydium Rady Nadzorczej – trzech facetów, którzy łamiąc wszelkie prawa są w trakcie wyprowadzania gruntów ze spółdzielni.
Brak Czeczenów po prostu. Gdybym ja szepnął słówko swoim zaprzyjaźnionym Czeczenom, to by wyprowadzili tych trzech facetów. Skutecznie. 😆
Śmich śmichem, ale naprawdę miewałem od wdzięcznych czeczeńskich klientów takie propozycje, że jak tylko ktoś by mi spróbował podskoczyć, to oni…
Klakierze, może wszyscy krzyczeliby wtedy „zdrańba!”? 🙄
albo hańdra
A wracając uporczywie do ballady Rozenbauma (byłem pewien, że ujmiesz się za losem psa 😀 ), to myślę sobie, że jest w niej ogólna myśl, że gdy w miejsce starego systemu wchodzi nowy (w zasadzie bez korzeni), to będzie poszukiwał ukorzenienia. I wtedy normalność może mieć konotację nienormalności i na odwrót.
A już na marginesie to tylko to:
Доктор, подымим вместе перед сном?
jakoś tak wprost się odnosi do piosenki wojennej
Давай закурим, товарищ, по одной
Czy tylko więcej dostrzegamy, czy tych problemów przybywa, a nikt z nimi nie próbuje – na szczyblu rzondowym, wicie – powalczyć?
Ja ostatnio odnoszę wrażenie, że od ca 5 lat PO rządzi przez zaniechanie z tryndym, wicie, rosnącym. Choć ostatnio sypią się mrożące krew w żyłach pomysły – chyba się chłopaki spięli 😯
Moja sąsiadka mawia:
„Chłopak” się stara, ale ma złych doradców.
Tak na mojego nosa odwrócenie znaków normalności i nienormalności niekonieczne musi się wiązać z ukorzenianiem nowego. W ubiegłym systemie, dość już mocno ukorzenionym (a na wschodzie jeszcze mocniej), też się przecież nieraz miało poczucia bycia w domu wariatów. Już prędzej mi się zdaje, że taka zmiana znaków jest związana z rozjechaniem się języków, którymi ludzie mówią. Ale przyznaję, że nie mam tago rozpracowanego, tylko tak z pierwszej piłki spekuluję. 😉
A zakurzenie to w piosence rosyjskiej w ogóle bardzo popularny, jak teraz by się powiedziało, mem. 😉 Tak samo zresztą jak wypicie. I słusznie. Ja też nie od tego. 😎
Tego chyba jeszcze nie było. O tej porze już wszyscy śpią? 😯
Nie śpią! Śpiewałam w niemiecko-polskim chórze.
Spodobało mi się – będę jeździć na próby.
Ech, żeby to mój głosik nie był sobie wyszedł i dotychczas nie powrócił… 🙁 Też bym sobie pośpiewał. Jak jeszcze głosu starczało na chór, bardzo to lubiłem.
Ale przynajmniej w wirtualu jestem wybitną artystą wokalną. 😆
Nie śpią, próbują się empatycznie wczuć 🙂
Mnie się wydaje, że jest problem z należnościami. Wszystkim się należy i wszystkie szklanki mają być pełne po brzegi, a jak już któraś jest, to zmieniamy na większą. I każda szklanka jest najnajsza i my z niej do innej ani kropelki.
Rządzenie dzisiaj to slalom super specjalny połączony z super gigantem, a my mamy, tam na górze, tylko nas samych, krew z naszej krwi i kość z naszej kości.
Oczywiście zawsze możemy postawić na Wodza i wtedy wszystko stanie się cudownie proste, wreszcie będziemy mieć Problem.
Nie kocham rządzących, ale nie przypisuję im lenistwa, skrajnej nieudolności czy złej woli. Głód wielkich idei, czynów i zmian zderza się z codzienną i pospolitą szamotaniną. Diagnostów tego stanu od cholery i ciut, tylko nikt nie wie, jak leczyć.
To jest prawda niewątpliwa, że rządzący są obarczeni tymi samymi wadami, co my wszyscy. Ale niestety, najczęściej wymazują to ze swojego pola widzenia i nabierają przekonania, że stanowisko w jakiś cudowny sposób tych wad czy nieumiejętności ich pozbawiło. W ten sposób sami pozbawiają się możliwości korygowania swoich błędów, bo uważając się za najmądrzejszych nie słuchają nikogo, a nawet w ogóle nie dopuszczają takiej możliwości, że błędy mogliby popełniać. A ponadto zaraz po wyborach wsysa ich taka rura, która się nazywa „władza dla władzy”. Tzn. utrzymanie stanowiska i wykoszenie konkurentów staje się celem nadrzędnym. Wyborcy daleko i nierychliwi, a ten sukinkot, który na pewno chce mnie podgryźć, na wyciągnięcie ręki. I tak wszystko rozłazi się w gierkach wewnątrz- i międzypartyjnych, a na prawdziwą robotę czasu ni energii nie starcza.
Haneczko, bardzo proszę. Jak Wódz, to z jakimś przymiotnikiem, a tak domyślnie to może prowadzić do nieporozumień. 👿
Wuc ?
A że po rosyjsku W to B… 🙄
Wielki Wodzu, jesteś niepomylny 😀
Rzeczywiście, po co przymiotnik, jak Wuc mówi wszystko. I na sicher nikt go z W. Wodzem nie pomyli. 😈
Dobranoc 🙂
Branoc 🙂
Niepomylny Wielki Wódz
Wuca zaś – to tylko tłuc! 😈
Noc 🙂
Musiałbym przykucnąć i przytyć, żeby się równać z Wucem. 😎
Przykucnąć i przytyć… http://farm4.static.flickr.com/3086/2620766529_1bee5025c5.jpg
Akebono-san. Yokozuna, 202 cm/220 kg, jeśli się nie mylę. Byłem jego fanem, ale już jest na emeryturze. 😎 I naprawdę już muszę spać, bo jestem grzeczny.
jutro sobota 🙂 i zaraz po niedziela 😀
brykam
herbata
szeleszcze 🙂
brykam
„B und B”
brykaja fikaja
Tereny Zielone (wypasione – nadzieja 😉 )
S-Bahn
plenipotenci, klienci, pozycje
brykam fikam
Na dzień dobry z Białoszewskiego
Nauczycielka …ogłasza
– Teraz usłyszymy wiersze, dzieci, poezja współczesna jest realistyczna.
Odczytałem wiersze. Te z Obrotów . Nauczycielka
– Dzieci, jak widzimy, poezja współczesna nie jest realistyczna 🙂
http://www.sejm.gov.pl/SQL2.nsf/skladzesp?OpenAgent&150
Osłupiałam z samego rana – czy w tym kraju Konstytucja nie ma już żadnego znaczenia? Powstanie takiego zespołu jest jej pogwałceniem i dowodem czarno na białym, że Polska jest krajem wyznaniowym.
ech… a tutaj szanowne glosatorstwo tak wolne od trosk, dedlajnów, przyspieszenia czasoprzestrzeni… ech…
Dzień dobry 🙂
Przekwitła czereśnia, kwitnie wiśnia – i to kwitnie jak oszalała. Meteorolodzy w przyszłym tygodniu zapowiadają nawet powyżej dwudziestki. O ile znowu nie skłamią, jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. 😎
Wielki Wódz zna wszystkich tych japońskich Wielkich Wodzów nie tylko po imieniu, ale i po wadze? 😯 Fasssssscynujące! 😀
Kto wolny od dedlajnów, ten wolny. Nowe wpisy zwykle ostatnio tak koło łykendów wypadają… 🙄
Innych dedlajnów postanowiłem na blog nie wpuszczać. Jak mi się zanadto rozpanoszą, to w końcu oni tu będą rządzić, a nie ja. 👿
Zmoro, nie tak dawna kłapaliśmy tu o tym, że posłowie prawa najzwyczajniej w świecie nie znają, a pytać doradców albo im się nie chce, albo są na to (we własnym przekonaniu) za wielcy, nawet jak kucają, albo wręcz leżą i kwiczą (siedzenie w trakcie kadencji ich omija, bo mają immunitet). 👿
Na to, że Polska jest państwem wyznaniowym, też mielimy już dowód niejeden, z hopsztosami osławionej Komisji Majątowej na czele. I wszelkie wyrazy oburzenia nic nie dały.
Więc ja tym razem bym spróbował metody „gwałt niech się gwałtem odciska”. Skoro powstał Zepsuł Parlamentarny przeciwdziałający szerzeniu ateizacji, to powinien jak najszybciej powstać ZP d/s Przeciwdziałania Szerzeniu Katolicyzacji. Jak równość, to równość. I niech posłanka Sobecka nie próbuje wtedy podskakiwać, bo zakapuję do Sztrasburga, że zostałem urażony w swych uczuciach ateisty. 👿
O, jeszcze taki aproposik:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,124813,11577291,Zakowski_do_Polskiej_Akademii_Nauk___Jestescie_instytucja.html
A ja myślę, że jednak jakieś ciało parlamentarne powinno czuwać nad konstytucjonalnością i odmawiać rejstracji takich poczynań.
I to jest jedyna cywilizowana metoda. Tylko że jak widać Polska to dziki kraj, skoro taki zespół figuruje na oficjalnej stronie seimu.
Brak Heleny – petycja by się jakaś przydała 🙂 .
Tak całkiem poważnie to ja myślę, że petycji nie ma co w każdej sprawie pisać, bo się to narzędzie zdewaluuje. W tym przypadku może należałoby raczej wywrzeć nacisk na samych posłów, żeby coś zrobili. Od czego w końcu mamy tych Palikotów? 👿
I tak mi się w tej chwili zaczęło zdawać, że chyba wcale nie od rzeczy byłoby z ich strony takie prowokacyjne, głośne pytanie, czy ZP d/s Przeciwdziałania Szerzeniu Katolicyzacji też zostałby zarejestrowany. A jeżeli nie, to dlaczego. Takie głośne pytanie mogłoby obnażyć te różne sejmowe chwyty poniżej pasa. 👿
A że Heleny brak, to swoją drogą. Mam nadzieję, że w Rzymie meteorolodzy też kłamali i nie deszczy jej tam przez cały czas. 🙂
Pytanie dobre, ale szczerze mówiąc wolałabym, aby Palikoty wzięły sie do rzetelnej roboty, a nie bawiły w prowokacje.
Prowokację można stosować z dobrym skutkiem jedynie w społeczeństwach dojrzałych i skłonnych do myślenia, do tego jeszcze Polsce daleko. Taka prowokacja ze strony Palikota skutkowałaby jedynie niepotrzebną wrzawą w społeczeństwie, odwracajac uwagę od problemu. I utrwalała jego wizerunek harcownika. W moim odczuciu obecnie społeczeństwo traktuje Palikota jak wybryk natury i jego głos jest pozbawiony wagi.
Zapewne jego codzienne działania zmierzają do osiągnięcia stanu normalności, ale ich nie widać. Widać natomiast coś zupełnie innego – i nie wiem, czy ta dwutorowość jest słuszna.
Ten zespół to jest zadanie dla Marszałka Sejmu, miał obowiązek nie dopuścić do jego powstania. I dla Trybunału Konstutycyjnego.
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy TK może podejmować działania sam z siebie, czy trzeba się do niego zwracać.
Jeżeli tylko to drugie, to nie ma to zbyt wielkiego sensu. Moim zdaniem zadaniem Trybunału powinien być stały monitoring zgodności wszelkich poczynań rządowych i parlamentarnych z Konstytucją.
Nie bardzo znam regulamin, nie wiem, czy marszałek coś mógł. Chyba posłowie mogą sobie zakładać zespoły jakie chcą.
TK może się zająć dopiero efektem w postaci gotowych przepisów wychodzących z parlamentu.
Ile to roboty, poznać regulamin? 🙂 Dla mnie, nie dla posła. 🙂
Otóż taki zespół jest, według regulaminu, konkretnie i dokładnie niczym, może tyle samo, co Tow. Wz. Mast. Mieści się w worku „inne zespoły” i nic się z nim nie wiąże.
Sam tu kiedyś postulowałem, żeby się Palikoty wzięły do roboty, ale na mój łeb jedno drugiemu nie przeszkadza. 😉 Można w komisjach rzetelnie pracować, a jednocześnie zadawać ważne pytania, również w sposób prowokacyjny. I oczywiście jak ktoś je zadaje na forum sejmowym, ma to wiele większą wagę, niż kiedy my sobie tu pokłapiemy w swoim gronie.
Nagłaśnianie takich spraw, jak istnienie wątpliwie konstytucyjnego zespołu parlamentarnego, nie wydaje mi się rzeczą błahą i prowokacją dla prowokacji. Założę się, że zdecydowana większość społeczeństwa teraz przyjęłaby wiadomość o tym zespole jako pewną oczywistość, bez reakcji – no tak, w Sejmie mają tam różne takie. I uświadomienie tym ludziom, że to nie jest obojętne, że tu się jakiś gwałt na demokracji dzieje, dla mnie jest nawet ważniejsze, niż ewentualne puknięcie się posłów w czoło i rozwiązanie cichcem jednego czy drugiego zespołu.
Też mi się wydaje, że powstanie zespołu nie jest niezgadne z regulamunem Sejmu. Z naciskiem na mi sie wydaje.
Można zapytac kompetentne osoby
Kancelaria Sejmu
ul. Wiejska 4/6/8
00-902 Warszawa
Biuro Prawne i Spraw Pracowniczych
Wydział Współpracy Zagranicznej
tel. 00 48 22 694 17 12
e-mail: katarzyna.zebrowska@sejm.gov.pl
tel. 00 48 22 694 27 73
e-mail: marta.zurawek@sejm.gov.pl
czy ten zespół jest legalny w swietle prawa
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/jaworski:_powstal_parlamentarny_zespol_przeciwdzialania_ateizacji_19979
Mój komentarz czeka na akceptację 🙄
Ten zespół, moim zdaniem, to jedynie hołdowniczy adres.
Prawdziwe zmartwienie Kościoła to jego „wierni”
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/poznan/skandaliczne-zachowanie-nastolatkow-parodiowali-ms,1,5109831,region-wiadomosc.html
Wodzu, ze mnie prawnik taki, jak z sempiterny wuwuzela i zwykle żadnymi parafgrafami nie mogę się podeprzeć. 😳 Główkuję tylko na podstawie mojego ogólnego rozumienia systemu prawnego, jego podstaw, założeń i logiki. I na tę logikę mi się widzi, że bez względu na to, co zespół parlamentarny może czy nie może, zawarcie w jego zadaniach zwalczanie legalnego, uprawnionego światopoglądu części społeczeństwa, jakoś niedobrze i niezbyt legalistyczne pachnie. Czymś w rodzaju utożsamienia ateizmu np. z faszyzmem. W Parlamencie. Który mnie, ateistę, również ma reprezentować.
Dlatego zadaję pytanie: a gdyby tak jakiś zespół miał zwalczać katolicyzm? Wiadomo, że wrzask by się podniósł pod niebiosa. No więc jest to jednak pytanie o sposób funkcjonowania naszej demokracji.
Ne mam pojęcia, Jotko, co się Łotrowi nie spodobało. 😯 Sprawdziłem adres i był okej. Zdziwia ten Łotr cosik. 👿
On nie jest do zwalczania tylko do przeciwdziałania. Tak czy siak durnota. Niemniej jak obywatek chce, to może przeciwdziałać, a jego przedstawiciel mu w tym dopomagać. Skoro w demokratycznym Jueseju przeciwdziałaja Darwinizmowi. To i tak jest zawracanie Wisły kijem 😉
Może Łotr też postanowił sobie trochę poprzeciwdziałać 😉
Niech i on ma trochę uciechy 😆
obywatel 😳
Dzień dobry.
Zespół do spraw przeciwdziałania ateizacji będzie walczył z klerem? 😯 Bo przecież w nim jest przyczyna odchodzenia niegdysiejszych owieczek od Kościoła.
No więc, że tak powiem, zespół jest zgodny z regulaminem. To jest zespół partyjny, klubowy, więc do legalności trzeba zgłosić jego powstanie Marszałkowi i tyle. Właśnie zgłoszono i dlatego wisi w wykazie zespołów. Działalność zespołu, jeśli jakaś będzie, nie musi być koniecznie zgodna z regulaminem i/lub innymi przepisami, więc wtedy może się tym martwić jakiś organ. Na razie można się martwić prywatnie. 😎
Jotko, nie wiem, czy adres hołdowniczy, raczej perfidne działanie pod religijną publiczkę.
W Warszawie kardynał Nycz podjął z młodzieżą i wiernymi akcję ewangelizacyjną w dniach 15-22. 04.
Miała ona być radosnym świadectwem wiary:
http://misja-warszawy.pl/ewangelizatorzy/ewangelizacje?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=all
A tu tuż przed akcją awantury 10.04. z wykorzystaniem katedry kardynalskiej, gdzie PiS zamawia msze i urządza manifestacje, stwarzając wrażenie, że kardynał im sprzyja.
Cała wrzawa przekreśliła już z góry akcję, a 21.04. będą awantur ciągi dalsze. Wierni z całej Polski przyjadą żądać wolności. Cały pomysł i wysiłek organizacyjny akcji spalił na panewce.
Kto zobaczy inne oblicze kościoła, które zapewne chcieli pokazać?
Ora et labora. 😕
http://www.polityka.pl/rynek/1525881,1,benedyktyni-malo-swiete-interesy.read
No to ja z uporem maniaka powrócę do mojego pytania – co by było, gdyby inny zespół godnie z regulaminem postanowił przeciwdziałać szerzeniu katolicyzacji? 🙂
Bardzo bym chciał, żeby Palikoty takie pytanie postawiły, bo chyba świadomość tego, że światopogląd ateistyczny w świetle prawa (i zdrowego rozumu) jest równie dobry jak katolicki, chyba nie jest całkiem powszechna, zwłaszcza wśród posłów. Inaczej mówiąc, przyjmuje się milczące założenie, że katolickość „z natury rzeczy” ma być uprzywilejowana. A ponieważ ma to w praktyce znacznie poważniejsze reperkusje, niż powstanie głupawego zespołu, to na miejscu Palikotów ja bym jednak okazję do kolejnej publicznej dyskusji na ten temat wykorzystał. 😉
Ha! Na pewno nie bez powodu mój poprzedni komentarz miał szatański numer 666! 😈
mt7,
dokładnie to samo miałam na umyśle 😉
Co do „innego oblicza”. Nie wierzę żeby Nycz się specjalnie różnił od reszty wierchuszki KrK. Jakby się różnił, to by go nie przyjęli do „klubu”. Zresztą nie pozostawił specjalnych złudzeń, umywając ręce w sprawie krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
Hanna Krall napisała, za czasów pierwszej Solidarności” artykuł zatytułowany „Rzeźbić w spruchniałym drewnie”. Odnosiło się to do reformowania kraju pod światłym przywódctwem PZPR.
Próby przeszczepiania zachowań typowych dla demokratycznych wyznań protestanckich na grunt zhierarchizowanego i skostniałego katolicyzmu, wydaja mi się „rzeźbieniem w spruchniałym drewnie”.
Jedyny biskup, do którego miałam zaufanie, to Nosol. Ale on uciekł z „klubu” tak szybko, jak się tylko dało.
Co by było Bobiku? (12:29) Byłby wielki wrzask od Bałtyku po Tatry i jeszcze dalej. Ale teoretycznie, w ramach pluralizmu światopoglądowego, jest to możliwe. Tylko po co? 😯
No, właśnie po to na przykład, żeby żeby sprawdzić, jak jest z tym pluralizmem faktycznym, nie tylko deklarowanym. Bo ja mam taką fiksatą ideę, że w demokracji społeczeństwo nieustannie powinno mówić „sprawdzam!”. 🙂
Mar-Jo,(11:59)
logicznie rzecz biorąc, właśnie to powinien robić 👿
Po co sprawdzać? Tylko dla fiksatej idei? 😉 Przecież to jasne, że go nie ma.
Ale są różne sposoby dochodzenia do celu. Gdyby „komuna” tak durnowato nie walczyła z Kościołem, to już dawno sytuacja wygladałaby tak, jak na Zachodzie. To są naturalne procesy cywilizacyjne, które w Polsce zostały zahamowane.
Tymczasem, na zasadzie wahadła, „przesladowany” Kościół rósł w siłę i dostatek. A teraz jeszcze wystawia za tamten czas rachunki ekstra.
Jotko, ja nie przepadam za Nyczem, ale nie jest on popularny w episkopacie.
Mówią, że nie znosi Rydzyka, a to już poważny plus.
W sprawie akcji w tym również religijnych, uważam że każdy może je prowadzić pod warunkiem poszanowania przestrzeni wspólnej w każdym wymiarze, również duchowym, czy jak go zwać.
W sejmie w sposób oczywisty niedopuszczalne są takie inicjatywy, bo nie jesteśmy państwem wyznaniowym. A próby zawłaszczania państw przez islam są obłożone groźbą interwencji zbrojnej, jak się mówi a, to trzeba konsekwentnie dalej.
Oczywista oczywistość.
mt7,
zgadzam się. Całkowicie 😎
Tyle, że pomiędzy tym co jest, a być powinno … 🙁
Jestem zwolenniczką nie strzelania z armaty do wróbli. Ten zespół, moim zdaniem, to tylko papierowy tygrys. Wierzę mocno w zasadę wahadła: nie dodawać energii, sama się wytraci.
Ale jeżeli ktoś ma potrzebę zareagowanie, to dlaczego nie miałby tego zrobić? Szanuje taką postawę.
Jotko, nie dla samej fiksatej idei. 🙂 Ona się w sposób wieloraki przekłada na praktykę.
Sama przyznajesz, że gdyby ateiści chcieli skorzystać z dokładnie tych samych praw, co katolicy, wrzask by się podniósł od Bałtyku po Tatry. I równocześnie uważasz, że próba powiedzenia przez ateistów w Sejmie „nasz światopogląd jest równie dobry, czy tam równie zły” (poprzez założenie analogicznego zespołu), byłaby niepotrzebną prowokacją. No to jak taki ateista ma wyegzekwować swoje równe prawa, skoro nawet Ty go ścierką przeganiasz? 😆
Dobra, w ostatnim zdaniu żartowałem – wiem, że nie takie były Twoje intencje. 🙂 Ale w sumie właśnie na przeganianie ścierką wyjdzie, jeżeli zespół antyateistyczny uzna się za drobną głupotkę, którą nie warto się zajmować, a zespół antykatolicki za straszliwy skandal (przez ultrasów), albo za dużą głupotę (przez światłych katolików).
Po co prowokacja? Po to, żeby niekatolicy mogli zażądać mierzenia ich równą miarką z katolikami. I nie uważam tego za rzeźbienie w spróchniałym drewnie, bo np. w wielowyznaniowych Niemczech czy w katolickiej z tradycji Francji („najstarsza córa Kościoła”) to mierzenie równą miarką jest oczywistością. Czyli – da się. 🙂
Sorry, powyższe napisałem przed komentarzem Jotki z 12.56, który w końcówce wniósł tzw. nowe treści. 🙂
rysberlin 20 kwiecień 12, 06:46
jutro sobota i zaraz zaczną się nawalanki na ulicach.
Z jednej kibice i z drugiej kibice.
Tyle że osobno. A może razem, kto ich tam wie.
To każda sobota jest w stolicy Dniem Nawalanki, czy tylko niektóre? 😯
To ja tu muszę zacytować zdanie z artykułu w Polityce „Golgota i gomora”:
(Kościól) „Pełnymi garściami czerpie z dobrodziejstw demokracji i kapitalizmu. Nawet ataki, jak te Janusza Palikota, w istocie mu służą, bo mobilizują emocjonalnie część katolików”
A czy ktoś mi może powiedzieć, dlaczego duet B und B od wczoraj występuje w pojedynkę? 👿
W sprawie sobót.
To się okaże, Bobiku. Może to będzie stały trynd. 😀
Bobiku,
nic prostszego jak zapytac u zrodla
http://www.faktyimity.pl/Default.aspx
Nie zgodze sie z wami, ze Palikoty to tylko prowokacje robia i nic poza tym. Zapominacie bowiem o jednym – zadna inicjatywa palikotow, nawet najlepsza w tym sejmie nie przejdzie, wiec pracuja w terenie ( Akcja „Wywolajmy rzad do tablicy”) organizujac spotkania z ludzmi i rozmawiajac na interesujace wszystkich tematy.
Na stronach Sejmu tez mozna poczytac o inicjatywach poslow palikotowcow.
Niestety do mainstreamu medialnego mozna sie tylko zalapac prowokacja, wszystko inne ma slabe przebicie. Nawet sondaze sa robione tendencyjnie bo jezeli w tym samym czasie w dwu roznych sondazach sa roznice kilku procent, to cos nie tak.
Siódemeczko, ja się z tym zgadzam, że ataki Palikota mobilizują ultrasów, ale uważam, że to jest tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że te ataki niejako pozwalają niekatolikom „wyjść z podziemia”, policzyć się, zobaczyć, że nie są już absolutnym marginesem. Wobec bardzo potężnego mitu o „całkowicie katolickim społeczeństwie” jest to bardzo ważne. Bo przedtem było tak, że ultrasi i tak byli szalenie zmobilizowani, a druga strona niepewna, rozproszona i przemykająca się opłotkami. Niekatolicka, ale i nie SLD-owska reprezentacja sejmowa daje możliwość powiedzenia „znaj proporcją mociumpanie”, ale tylko pod warunkiem, że będzie wyrazista i widoczna.
Do posluchania:
http://www.youtube.com/watch?v=3Hr04D4J4-8&feature=youtu.be
Zwierzaku, różnice w sondażach spowodowane są zupełnie różną metodologią przeprowadzania.
Musisz sobie poszukać, bo już wiele razy było to omawiane w prasie.
Moze dlatego stosują różne metody, żeby się nie skompromitować.
Fakt, że działalność Palikotów w terenie jest mi bardzo słabo znana. A o tym, że nie mają możliwości przepychania w Sejmie „swoich” ustaw, sam kiedyś pisałem. Więc może opinia o ich bezczynności bierze się po troszę stąd, że oczekiwania wobec nich były ogromne i chyba nie całkiem realistyczne?
Ich prowokacji ja nie potępiam – wręcz przeciwnie, uważam, że skoro nie mają dużego pola do popisu w ustawodawstwie, to niech przynajmniej uprawiają orkę na ugorze świadomości. 🙂
O to właśnie chodzi, że to nie żadne „przeganianie ścierką”, ale umacnianie, niestety 🙁
Jasne, że taktyka „pokazania lustra” ma spore zalety. Obawiam się jednak, że jedyne co zrobi koniunkturalny beton polsko-katolicki, to rozbije lustro.
„Rzeźbienie w spruchniałym drewnie” odnosiło się do, wzorowanych na protestanckich, eventach ewangelizacyjnych. Spruchniała jest instytucja i z niej, według mojego rozeznania, nie wyjdzie impuls odnowy 🙁
A, to ja źle zrozumiałem rzeźbienie. Myślałem, że to była metafora z góry skazanych na niepowodzenie wysiłków ułożenia się z katolicyzmem „jak równy z równym”.
Ale argument „wyjścia z podziemia i policzenia się” uważam za ważny 🙂
A tak w ogóle, chcecie nowego wpisa? 😀
Chodziło o pokazanie „innego oblicza” KrK 😉
Siuuur, kcemy 😆
Jak chcecie, to – w niejednym tego słowa znaczeniu – macie. 😆
Bobiku,a skąd te spiekładuchy??