Pegaz bez znaków szczególnych
Młody, zdolny inspektor Przebojowski patrzył trochę bezradnie na faceta po drugiej stronie biurka. Nie wyglądał ten typ na krezusa, raczej na zabiedzonego niedołęgę, ale już od kilkunastu minut w podnieceniu opowiadał, że stracił coś rzekomo strasznie cennego. Podawał nawet nazwę, ale Przebojowski nijak nie mógł jej z niczym konkretnym skojarzyć. Pegaz, pegaz… Marka samochodu? Komórka? Nie, w komórkach był oblatany, takiej na pewno nie było. Może któryś z tych piekielnie drogich zegarków, które obowiązkowo nosiło się do mokasynów i białych skarpetek? Ale skąd u takiego wypłosza drogi zegarek… Nie, w tej sprawie nie zapowiadało się na szybki sukces, a Przebojowski bardzo nie lubił, kiedy sukcesy dawały na siebie czekać.
Westchnął ciężko i spróbował do chaotycznej opowieści wprowadzić nieco urzędowego ładu.
– Jaka była wartość utraconego przedmiotu? – zapytał.
– Bezcenny był, panie władzo, bezcenny! – jęknął poszkodowany i dramatycznym gestem złapał się za głowę.
– Wie pan, ja coś konkretnego muszę podać – zrobił dyplomatyczny unik Przebojowski. – To co, ponad 100 000?
– Tak, niech pan wpisze – potulnie zgodził się sprowadzony na twardy grunt rzeczywistości petent. – I może o nagrodzie coś? Wszystko bym dał, żeby go odzyskać.
– O nagrodzie pan może w jakimś ogłoszeniu, my się tym nie zajmujemy – zbył go inspektor – Jakieś znaki szczególne?
– Hmm… Bo ja wiem? Normalnie wyglądał, jak pegaz.
– Zadrapania może jakieś miał? – podsynął sprytnie stróż prawa, mając nadzieję, że w ten sposób dowie się czegoś więcej o naturze poszukiwanego obiektu.
– A gdzie tam! – oburzył się mizerak. – Nie dopuściłbym do tego. Chuchałem na niego i dmuchałem, o dziecko rodzone bym tak nie dbał. No i patrz pan, zniknął, jak się tylko na chwilę zdrzemnąłem…
Przewidując kolejny potok bezładnych żalów, Przebojowski szybko schronił się w bezpiecznych ramach formularza.
– Kolor? – rzucił sucho.
– A jaki miał być? – zdziwił się rozmówca. – Biały przecież. Widział pan kiedy pegaza w innym kolorze?
– Kolor: biały. Znaki szczególne: brak. – wpisał inspektor w rubryki, ignorując pytanie. – Czy ma pan jakieś podejrzenie, kto mógł dokonać przestępstwa?
– Pewnie, że mam! – wykrzyknął poszkodowany, czerwieniejąc z oburzenia. – Czynniki. Znaczy, władza. Bali się, że do jego utrzymania będą się musieli dokładać, to porwali, ukryją gdzieś, albo utłuką cichcem i będą mieli spokój. A dołożą do piłki kopanej, bo co im tam skrzydła pegaza…
Przebojowski przestał mieć jakiekolwiek wątpliwości. Widział już, w co jest grane. Skrzydła, no też sobie wymyślił… Faceta należało jak najszybciej spławić, ale tak, żeby go jeszcze bardziej nie rozwścieczyć.
– Pan podpisze tutaj – poprosił uprzejmie, wyjmując z drukarki protokół. – Zawiadomimy pana o wynikach śledztwa. Pisemnie. Pocztą. Ale wie pan, to może długo potrwać. Proszę się nie niecierpliwić. Do widzenia panu, do widzenia.
Wcisnął cherlawemu osobnikowi w dłoń kopię protokołu, niemal wypchnął go na korytarz, pokazał drogę do wyjścia i z ulgą zrobił kilka kroków w odwrotnym kierunku, udając, że ma bardzo ważną sprawę do przechodzącego akurat kolegi.
– Kto to był? – spytał cicho kolega, wskazując podbródkiem na niemrawo oddalającego się petenta.
– To? Jakiś wariat – machnął ręką Przebojowski. – Wmówił sobie, że mu ktoś samolot rąbnął. I oczywiście, jak zwykle, wszystkiemu winna jest władza. Też takich na pewno znasz. Jedyny sposób na nich, to obiecać, że się wszystko załatwi, a jak zamkną drzwi, więcej o nich nie myśleć. Jeszcze tylko by tego brakowało, żebyśmy się przejmowali wariatami, którzy nam opowiadają o swoich bezcennych… tych, no… pegazach. Jutro pewnie przyjdzie opowiadać, że mu Wawel drutnięto. I też władza będzie winna.
– Co racja, to racja! – potwierdził stanowczo kolega. – Wariatami i to jeszcze pod gazem naprawdę nie ma się co przejmować.
Lajza z Monika. My sentoments too.
Heleno, a jak ja marzę!
ale otoczenie jakoś się tym nie przejmuje i już nawet nie sika do mleka tylko na odlew
Jeszcze tylko chwila i znów będzie jak dawniej, moje panie. Tylko Wy dwie i Bobik (bo każdy się w końcu zmęczy). I znów będzie pięknie.
ok, to zróbmy mały eksperyment kto przychodzi na gotowe i kto bardziej zupę zakwasza.
w tym tygodniu może być beze mnie, w nastepnym bez Heleny i kota, w kolenym bez vesper, w dalszym bez Moniki, potem dajmy wychodne Bobikowi, potem… a w międzyczasie będziemy monitorować sytuację i nanosić na wykres.
Analityk w fomie się odezwał! 😆 Ja jeszcze tylko dwa słowa, bo Vesper wywołała zeena z lasu i dam Gospodarzowi czas na połknięcie tabletki i na to, by rzeczona tabletka – miejmy nadzieję – zadziałała. 😉 Bo uważam, że w sumie, kolegialnie, niezłą wiję urządziliśmy. 🙁 Zajrzę wieczorem.
Przyznam szczerze, że czasem czuję ulgę, kiedy zeen rzuci koktajlem. 😳 To znaczy zasadniczo preferuję koktajle do picia, najlepiej 100% koniaku, a ostre i niekiedy zdecydowanie przekraczające linię teksty zeena wywołują u mnie dyskomfort, ale bywa (ogólnie mówię, nie Koszyczkowo), że w reakcji: Co ty tu, do jasnej… wygadujesz! (eufemizm mój) wyczuwam więcej szacunku dla drugiej osoby, niż w grzecznym: Ależ, kochanie, (ach, te wiosenno-zakochaniowe wątki wpuszczone przez Tadeusza!) przecież wszystko jest w porządku, a tobie się tylko coś wydaje. Jak mi kiedyś zeen przyłoży, to będzie i boleśnie, i niezręcznie, bo przez kilka dni będę chodzić świecąc siniakami i to bynajmniej nie na sempiternie, ale będę wiedziała, że to dlatego, że go wkurzyłam, a nie z jakiejś ogólnej antypatii. I że wkurzyło go najprawdopodobniej to, że swoją wypowiedzią, w jego opinii, kogoś krzywdzę. Co nie znaczy, że pochwalam mordobicie. 👿
Bobiku, jaka tam tabletka… ja się zwykle pukam po głowie, a jak się odpowiednio ciężką pukaczkę znajdzie, to od razu wiele rzeczy prostsze się robi 😆
A także często wykasowuję ze swoich wpisów takie zaimki jak ty, twoja… Ostrzem w meritum, nie w osobę.
Chociaż teraz ten układ warstwowy, jak teraz, całkiem mi przypadł do gustu.
Bobik blog alfa, lecą kudły.
Bobik blog fi, gadamy se o książkach 🙂
To Rysiu mówisz, że warto atlas Chutnik poczytać? Bo znalazłem ostatnio w czeluściach swoich półek. Dokładnie spadła mi na łeb, gdy nieostrożnie poruszyłem stos z płytami 😳
Vesper, wczoraj wyraziłem pewne zastrzeżenia do AT jako narzędzia, bo jeżeli nie wszyscy posługują się tym samym narzędziem, to zamiast porozumienia może się zrobić już całkiem piramidalne nieporozumienie. Choćby dlatego, że podstawowe pojęcia będą całkiem inaczej rozumiane.
Druga trudność, nawet przy posługiwaniu się tym samym narzędziem, polega na tym, że każdy z nas ma jakąś ślepą plamkę, albo nawet kilka plamek i pewnych rzeczy z pewnego punktu widzenia dostrzec zwyczajnie nie potrafi. Nikogo to nie omija, ani mnie, ani Ciebie. Mógłbym Ci np. wskazać, gdzie w Twoim poście z 10.19, pisanym z założenia z Dorosłego, nagle spod spodu wylazło Dziecko i zrobiło „zyg, zyg marchewka”. 😉 Ale oczywiście nie chodzi mi o wytykanie, tylko o zauważenie, dlaczego tak trudno czasem znaleźć wspólną optykę, jak się te ślepe plamki ponakładają. I dlaczego konsekwentne relacje Dorosły-Dorosły są tak trudne do utrzymania.
Ale zgadzam się z Tobą, że – pozostając przy języku AT – w miarę trwałe rozwiązanie problemu należałoby oprzeć na takich relacjach. Co nie znaczy, że popieram całkowite wyłączenia Dziecka, bo by się strasznie nudno zrobiło. 😉 Ale można by się przynajmniej postarać rzadziej dopuszczać do głosu to Dziecko uraźliwe, czujące się zaatakowane czymkolwiek, tupiące, chcące za wszelką cenę postawić na swoim. I nieco ograniczyć Rodzica, który uważa, że ma na wszytko patent i nie dopuszcza takiej myśli, że mogą istnieć racje równorzędne.
Zaróno Rodzic, jak i Dziecko koniecznie chcą wygrywać i wdają się przez to w bezsensone, wyniszczające szarpaniny. Dorosły analizuje, szuka rozwiązania, wdraża je i stara się nie popełniać po raz kolejny tych samych błędów. Nie zależy mu na tym, żeby jego racja była na wierzchu, tylko żeby załatwić sprawę. Dlatego nie uważa za ujmę ustąpienia, machnięcia ręką, nieodezwania się, kiedy widzi, że doprowadzi to do niepotrzebnego konfliktu.
Piszę „niepotrzebnego”, bo niektóre konflikty są potrzebne. Np. wtedy, kiedy się broni jakichś dużych wartości, albo kiedy walczy się o jakąś istotną zmianę. Ale wielu konfliktów blogowych można by bez żadnej szkody uniknąć przez proste niereagowanie na odmienność racji jak koń dźgnięty ostrogą. I przez zrezygnowanie z ataków bądź zaczepek personalnych. I przez uśmiechnięcie się czasem do oponenta. I przez wycofanie się, kiedy widać, że jakiś temat się tak zapętlił, że już nie ma dyskusji, tylko wzajemne deptanie po odciskach (czyli wycofanie się z gry w rozumieniu AT). I… i… i… Każdy sobie może wygłówkować, przez co jeszcze. 🙂
A ja nie mam ochoty ani na Surowego Ojca, ani na Long-Suffering Matke. Obchodzilem sie do tej pory i obejde na przyszlosc.
Ja sobie zycze, zeby ze mna rozmawiano po cywilnemu. Aby mnie nikt nie psychoanalizowal. Aby nikt nie napadal zza wegla.
Ja chce przebywac w towarzystwie ludzi i zwierzat, ktrzy podzielaja maja gotowosc komunikacji (na ustalonych przez Bobika warunkach), moja intuicje na to co jest dopuszczalnym pogladem, a co jest irracjonalnym uprzedzeniem. I generalnie chce sie zadawac z ludzmi, ktorzy wzbudzaja moj szacunek i sypmatie, nawet wtedy kiedy sie z nimi roznie.
Dziękuję, Ago, że zauważyłaś tego dywersyjnego wirusa! Niestety, zdaje się, że tylko ja się zaraziłem 😯
Hehe, rozsupłam węzeł niepewności: bo kocham Was coraz bardziej 😆 Tylko ta miłość trudna bardzo jest 🙄
Bobiku, ja dobrze wiem, w którym miejscu Dziecko wylazło. Co więcej, sama mu na to pozwoliłam. Niech też też ma jakąś uciechę, skoro tyle Dzieci dookoła hasa i nikt ich za rękę nie bierze. Powiem więcej: choć Dorosły ubolewa nad sytuacją, ale dąży do 1) konstruktywnych rozwiązań 2) wyrażenia protestu wobec status quo, to Dziecko po swojemu się chichra, kiedy pieczołowicie malowana charakteryzacja spływa w wysokiej temperaturze. I co mu zrobię? Nic. Takie są Dzieci 😉
Wydaje mi się, że najgorsze, co można zrobić przy rozwiązywaniu konfliktu, to szukanie ofiary, czyli rozstrząsanie, czyja obecność najbardziej blogowi szkodzi. To już niebezpiecznie grozi przerodzeniem się w polowanie na czarownice. Możemy się zastanawiać, co szkodzi i jak to zmienić, każdy może się też zastanawiać, co mógłby zmienić u siebie, ale wskazywanie palcem „ty zmień to a to, bo to ty jesteś szkodnik” prowadzi prostą drogą do ogólnej bijatyki. Tu już bardzo ostro, z Rodzica, warczę, że nie wolno. 👿
czytam kota i nie wiadomo jak, ale Bobik przemienił się nagle w Lenina. „Na ustalonych przez Bobika zasadach” = „Jak uczył nas Lenin”. Powiedzmy to otwarcie, że na żadnych Bobikowych, tylko na własnych do momentu, aż Bobik nie wywali, bo werbalne pogrożenie palcem to zdecydowanie za mało.
Bardzo trudna miłość….
eee tam, przy dobrej bijatyce można kogoś ubić i luźniej się od tego robi. inna sprawa, że bardziej daliby się uznać za bohatersko (czy bez tego okreslenia) ubitych nie ci, którym najbardziej należy się pośmiertny medal za całokształt.
a niektóre „co” stety-niestety bardzo z kontrektym „kto” wiąże 🙄
Ago, ja nie lubię chodzić z siniakami na sempiternie i jakoś nie mogę się przekonać do tego, że kopnięcie w zadek jest wyrazem szacunku. Może tu mieści się moja ślepa plamka, ale trudno, tak już mam. Zdecydowanie wolę „ależ Bobiczku” niż „ty durny palancie”. I na dodatek wcale nie mam ochoty tego nastawienia zmieniać. 😉
Owszem, Foma, na Bobikowych warunkach, ktore zostaly wylozone na pismie w Dniu Otwarcia Blogu. Kazdy dopbrowolnie podporzadkowuje sie Dyktaturze Psoletariatu, na zasadzie take it or leave it. Nie ma tam paragrafu o trzymaniu kogos na sile.
Jesli chcesz te warunki renegocjowac, to oczywoscie sprobuj.
Tadeuszu, protestuję, nie zgadzam się, mam całkowicie odmienne zdanie. Mnie Ciebie kochać bardzo nietrudno. 😆
Tadeusz o 11:56 mówisz, że warto atlas Chutnik poczytać?
sprawila mi frajde, polecam wiec 🙂 mocny, soczysty jezyk, podzielona na cztery rozdzialyopowiesci („ksiezniczki” moim zdaniem najslabszy)
zawsze mozesz w regalu otchlan wrzucic 😉
Kocie, czyżbyś uważał, że nie mieszczę się w tych warunkach? A może oświecisz mnie i streścisz je w dwóch zdaniach (tylko proszę, dwóch, nie dwudziestu dwóch albo coś koło tego) przez co będę lepszym podporządkowanym?
Rysiu, no to poczytam. Pozostałych 5 zaczętych powieści zepchnę w czeluść niespełnienia! Już chyba zapomniałem które…
Ach, Bobiczku…. 😳 Wiesz, że me uczucie do Ciebie jest wielkie jak … jak … Czomolungma pasztetowej!
No, blog alfa to nie dla mnie 🙄
Idę na wypas!
Sluze, Fomo:
http://blog-bobika.eu/?page_id=2
Kocie, własnymi słowami, nie linkiem.
Foma, oczywiście, że co się często z kto łączy. Ale jest to jednak co innego, kiedy mówi się o jakichś negatywnych zjawiskach i każdy może sobie sam dośpiewać, czy przypadkiem nie dokłada do tego ręki, a kiedy wskazuje się palcem i mówi „to ty, ty jesteś ten zły i przez ciebie te wszystkie wije”. Po pierwsze, to nigdy nie jest do końca prawda, bo do tanga trzeba minimum dwojga. Sama akcja jeszcze nie wywołuje konfliktu, musi być jeszcze reakcja. Po drugie, zwykle jeden uważa, że wije przez tego, drugi, że przez tamtego, a trzeci, że jeszcze przez innego, więc takie personalizowanie sprawy do niczego nie prowadzi. A po trzecie, zaatakowanie personalne powoduje, że zaatakowany się usztywnia i uruchamia reakcję obronną (często przez atak), co uniemożliwia mu racjonalną refleksję (i być może zmienienie czegoś u siebie samego). Po czwarte robi się na blogu już kompletna mordownia, bez pozorów choćby jakiejkolwiek elegancji. Dosyć powodów, żeby personalizowanie uznać za kontraproduktywne.
Prezydent Gauck: Podziwiam Polskę
http://wyborcza.pl/1,75248,11417597,Prezydent_Gauck__Podziwiam_Polske.html
Nie widze powodu, Fomo.
Nie ma jednak paragrafu, drogi Kocie, o tym, że reguły ujęte w reguleminie stanowią ramę, za którą nie wykraczamy, natomiast w środku obazu ogrywamy scenki ze z góry ustalonymi rolami. I że kto będzie próbował wyjść poza scenariusz, ten dostanie na odlew z paragrafu, którego nie naruszył. Nie ma też reguły, że przychodzący gość ma przyjąć do wiadomości, ze przychodzi na gotowe i jedynie z pańskiej łaski zostaje dopuszczony do głosu. A gdy wypowiedzią swą zaburzy delikatny balans emocjonalny u któregoś z Ojców lub Matek Zalożycieli, też dostanie z paragrafu, choćby cienia rasizmu ani ksenofobii w jego wypowiedzi nie było. Gdyby to tam stało, układ byłby fair. Ale nie ma.
Kocie, nie spełnisz mojej prośby? 😯
Dyktatury, droga Vesper, maja to do siebie, ze poza ramy sie nie wykracza.
Co zas do „z gory ustalonych rol”, to nie bardzo chwytam. Mnie nikt zadnych rol nie ustalal. Jestem tu z wlasnej nieprzymuszonej woli .Nikomu nie musze udowadniac swojej samodzielnosci i prawa do chodzenia wlasnymi drogami. Czesto jestem sam na barykadzie i wcale mi to nie przeszkadza, nawet miewam frajde..
Ale staram sie grac wedle Regul, ustanowionych na tym dyktatorskim blogu. Jak przestana mi odpowiadac, to odejde – bez trzaskania drzwiami, bez dramatycznych poz, bez przemowien na pozegnanie.
Nie spelnie, Fomo. Bo to byloby jak streszczanie Konstutucji Zwiazku Radzieckiego z 1936 r. Cos pominiesz i Gulag.
No, w regulaminie jeszcze bylo cos o zyczliwosci. Empatii, skoro sie zabieramy za przerozne teorie psychologiczne – a jest ich wiele, i nie kazdego musi ta sama pociagac – uczymy sie w dziecinstwie, w kregu rodzinnym i kulturowym…
Sa tez ciekawe teorie o „rasizmie bez rasistow”, ale to odrebna historia.
Byłoby naiwnością sądzić, że krótki regulamin obejmie wszystkie możliwe sytuacje, bo nawet grube kodeksy prawa sobie z tym nie radzą. On określa tylko absolutne podstawy, czy też brzegi obwarzanka, które i tak będą się wypełniać treściami przez regulamin nieujętymi. I ten środek trzeba jakoś zagospodaroyać na zasadzie społecznej umowy.
Ale o jednym, jakoś dziwnie pomijanym punkcie regulaminu chciałbym przypomnieć. O wzajemnej życzliwości. On jest o tyle ważny, że argumenty wygłaszane tonem nieżyczliwym po prostu nie przekonują, choćby były nie wiem jak racjonalne. Tak już jesteśmy skonstruowani. I ludzie, i psy.
Więc może ogólny głęboki oddech i próba zastosowania się do tego punktu? 🙂
Łajza życzliwie postanowiła też przypomnieć o tymże punkcie. 😆
Gułag? 😯 Kocie, chyba mylisz rzeczywistości i intencje współrozmówców
Moniko, a możemy póki co nie wołać pod klopsztangę rasistów? będzie przyjemniej. nie da się pograć w klasy bez tego towarzystwa? teorii psychologicznych też nie musimy pakować z piaskiem do wiaderka jak kto woli socjologię. nawet do barykad nie musimy dokładać kotów, żeby wyższe były. wszak WSZYSCY chcą, żeby KAŻDY się czuł tutaj mile widziany, a jego/jej słowa, potrzeby i emocje odebrane z właściwą powagą… :]
A ja myślę, że wszyscy udamy się do narożników, by przemyśleć sprawy, a Monice damy czas, by rozwinęła teorię o rasistach bez rasistów, skoro już o nich wspomniała. Zapewne nie zrobiła tego bez przyczyny. Kto wie, co może z tego wyniknąć?
Drogi Fomo, jak najbardziej wszyscy – ale z zastrzezeniami z regulaminu.
A o rasistach i antysemitach zaczela Vesper, Fomo. Podobnie jak wczesniej i o psychologii/ psychoterapii. Ja nie jestem zwolenniczka zmuszania uczestnikow blogow do udzialu w zaproponowanym przez demaskatorskiego Doroslego Podszytego Dzieckiem – ale swiadomie, wiec to sie nie liczy – warsztacie. Natomiast o teoriach tych czy tamtych, o ile cos o nich wiem, i mnie interesuja, moge dyskutowac, w miare moznosci czasowych, i tego, czy lezy to w kregu moich zainteresowan. Wiec jezeli AT, to czemuzby nie ksiazka – tu szeroko omawiana, i bardzo dobrze przyjeta, uzywana jako jedna z podstaw tutejszych warsztatow grupowych, pt. Racism Without Racists? Zwlaszcza, ze akurat o te sprawy sie potykamy. Tak mi sie w kazdym razie zdaje. I pare osob nawet z tego powodu odeszlo swego czasu, gdy sie tu testowalo na nich granice tego, co wolno. Z przykrym skutkiem.
Pamietam Bobiku o zyczliwosci. Nawet nie musialem przekonywac mojej Starej aby na zyczliwosc sie zdobyla:
http://blog-bobika.eu/?p=1086&cpage=13#comment-110320
Przyszlo jej to bez zadnego trudu i wysilku, spontanicznie, z potzreby serca. Te zyczliwosc podtrzymali inni blogowicze.
Ale dzis oceniam to juz jako skrajne frajerstwo, bo ta zyczliwosc nie spotkala sie z zyczliwoscia, przeciwnie – dala rozped nowej fali rekryminacji i kwasow.
Woec juz nie wiem. W tej chwili moje serce jest czarne i pelne rozpaczy, bo nie moge spokojnie przygladac sie rozwalaniu tego miejsca. Tak. Rozwalaniu, wiem co mowie.
Wlasnie, Moniko – testowalo. Na zywym ciele Przyjaciol.
Ja Was wszystkich tu mile widzę i traktuję z właściwą powagą. 🙂 Nawet jak się wygłupiam, to na fundamencie z właściwej powagi. 😎 Nawet jak z rzadka warknę, to tylko dlatego, że mi nieobojętne. Do jednych racji mi bliżej niż do innych, ale staram tych innych nie lekceważyć, tylko wyjaśnić dlaczego się z nimi nie zgadzam. A skoro wyjaśniam, to chyba poważnie traktuję?
Nie mogę się zobowiązać do pełnego obiektywizmu, bo to by była obietnica nierealna. Całkowicie obiektywny źwirz nie istnieje. Ale każdego na inny sposób lubię i nawet jak mnie czasem ktoś wpieni, co najwyżej warknę, ale zwykle nie ugryzę (no, chyba że w imię wyższych racji). Bo nie lubię gryzienia i nawet patrzenie na to, jak się inni gryzą, sprawia mi przykrość.
Mogę Wam coś zdradzić. Jak czasem czuję, że mnie zaraz poniesie w warknięcie niekontrolowane, zabraniam sobie napisania czegokolwiek, wychodzę i robię trzy rundki wokół cmentarza. Zwykle po powrocie okazuje się, że chęć do warknięcia mi przeszła, a jeśli pozostała, to daje się utrzymać pod kontrolą.
Polecam cmentarz. To jest bardzo skuteczny środek na konflikty. 😆
przebiegli byli starożytni, że areny projektowali bez narożników. trzeba było ostać się albo paść…
Moniko, co prawda AT pojawiło się tu przy innej okazji i innym (?) celom ma służyć niż rasiści, ale skoro nie można się bez nich obyć nawet jesli ich nie ma, to z całą swoją życzliwością poczytam co mają w tym kontekście do powiedzenia i dlaczego tradycyjnie najwięcej wiedzą o nich anglosasi
łoboże, z tego wszystkiego wyłączyła mi się ortograficzna czujność. to pewnie przez demaskatorskiego Doroslego Podszytego Dzieckiem. Bobiku ratuj! przez jedno chlapnięcie na klawiaturze na zawsze stracę twarz i będzie można mnie bezkarnie położyć na łopatki wypomnieniem niedoskonałości warsztatowych, co z tego, że o innej tematyce
Moi Drodzy, już dosyć. Od relacji Dorosły-Dorosły jesteśmy w tej chwili bardzo daleko, rozmowa zaczyna się sprowadzać już wyłącznie do wbijania szpilek. Nie padają żadne nowe, konstruktywne propozycje, jak zmniejszyć konfliktowość, nie widzę też, żeby jakiekolwiek starsze propozycje przynosiły skutek. Może naprawdę musimy to wszystko na spokojnie przemyśleć, a w takiej atmosferze nie bardzo to wychodzi.
Wobec tego prawem satrapy zarządzam bezwzględne zawieszenie mało w tej chwili produktywnej metarozmowy alfa. Kto ma ochotę na rozmowę fi, bez żadnych szpilek i roztrząsań, proszę bardzo. A kto nie ma, niech poleci zrobić te trzy rundki wokół cmentarza. 🙂
ale skąd cmentarz? trzeba wcześniej kogoś do ziemii pochować… 🙄
Ależ jasne, foma, jak mógłbym pozwolić, żebyś stracił ortograficzną twarz? 🙂 Załatwione.
Fomo, chyba nie bardzo sie rozumiemy. AT jest jedna z wielu metod, opartych o teorie przez niektorych uwazana za przedawniona (a jest to w ogole odmiana neofreudyzmu w oczach wielu ). Vesper ja zaproponowala, by ujrzec spadajace z nas maski Dzieci (sama bedac z zalozenia Dorosla w tym ukladzie).
Skoro tak bardzo niektorych – ciagle te same osoby – denerwuje niechec innych do rasizmu, i twierdza, ze probujac co chwila granice tego, co dopuszczalne, rankac uczucia tu obecnych, ktorzy akurat maja silne przekonania anty-rasistowskie, to ja z kolei zaproponowalam inny warsztat, robiony tu takze, w oparciu o inna ksiazke i teorie (nie neofreudowska, i duzo nowsza). Troche tongue-in-cheek, bo nie wierze w zamienianie blogow w warsztaty.
I tyle na razie, bo u mnie pracowity dzien sie zaczyna. A ostatnio blogowe bywanie niestety nie kojarzy mi sie z przyjemnoscia. 😉
Foma, pewnie przegapiłeś tutejsze zebranie Stowarzyszenia Miłośników Cmentarzy. Bo gdybyś nie przegapił, to byś wiedział, że każdy ma jakiś cmentarz, a niektórzy nawet niejeden. 😆
ja mam trzy cmentarze pod domem. lubię. mam swoje ulubione groby nawet.
ale w tej chwili do domu daleko. cni się. i za domem, i za cmentarzami 😐
Już żadnych warsztatów, proszę. Fi, fi, fi. 😆
Po co cmentarze, Bobiku? Mozna sie zatopic w ksiazki… Albo w ksiazki na cmentarzach, albo w cmentarze w ksiazkach… 😉
Poor foma. 🙁 Korporacja to jednak rzecz nieludzka. 👿 Żeby separować kogoś od cmentarza…
Psoletariat nakazuje odchodzenie od warsztatow? Ja sie calkowicie z Psoletariatem zgadzam. 😆
Nie bardzo wiem, w którym miejscu Heleny act of kindness dał rozpęd nowej fali rekryminacji. Z mojej strony? 😯
Helena, w ramach gestu życzliwości (w którą nie watpię) sprowadzila moją propozycję do osobistych rozgrywek, do ogrywania się za pouczanie, którego miałabym paść rzekomo ofiarą. Można by, nawet bez odrobiny złej woli, zinterpretować jako klasyczne upupianie. Ale przecież nie zrobiłam tego. To, co potem nastąpiło, w żadnym razie nie mieści się w kategorii „tę życzliwość podtrzymali inni blogowicze”. Potem działy się rzeczy, które były tak nieprzyjemne, jadowite i podłe, że zeen nie wytrzymał i wyciągnął kałacha, za co jakoś wyjątowo wdzięczna mu nie jestem, ale na swój sposób sie starał. Ja już powstrzymałam od dalszych komentarzy. Jedynie Heleny wyraz wsparcia na koniec, sugerujący że uważam wszelkie rozmowy na blogu za przewidywalne i nudne, spowodował chęć doprecyzowania. Niepotrzebnego zresztą, bo przecież wiadomo było, że odnosze się do reakcji na i nie formułuję ogólnych sądów.
A tak w ogóle, to pięknie mnie rozpracowujesz, Heleno, nie ma co. I nie przebierasz w środkach 🙁
Moniko, co cmentarz, to cmentarz. Zrobienie trzech rundek wokół książki jakoś za mało mnie rozładowuje. 😀
a mnie się wydawało, że AT to raczej jedna z nowości w zarządzaniu 😯
zatem sprzedano mi za duże pieniądze, i dwa bardzo pracowicie spędzone dni razy dwa plus jeszcze te, które mam spędzić za czas jakiś, badziew, wmawiający, że moje i innych zachowania raz charakteryzują się postawą Dorosłego, raz Rodzica a raz Dziecka. czyli zamiast wchodzić z wiedzą w nowoczesność zepchnięto mnie w XIX-wieczny kapitalizm??? co tam mnie! mojego pracodawcę okradziono! nabrano Unię Europejską, która swoimi środkami, zamiast ratować Grecję i Portugalię, propaguje w ramach EFS i Kapitału Społecznego przedawnione teorie. gorze mi, gorze! 👿
Rozumiem, że post Vesper wszedł poślizgiem i był pisany jeszcze zanim zarządziłem zawieszenie warsztatów, więc nie będę warczał. Ale zawieszenie pozostaje w mocy i jeżeli ktoś czuje potrzebę dalszych wyjaśnień bilateralnych, bardzo proszę o przejście na drogę mailową. W razie potrzeby służę pośrednictwem kontaktowym.
Przepraszam. Pisałam, oderwał mnie od tego telefon i nie odświeżyłam strony, zanim wysłałam.
Foma, rzeczywiście zrobiono Cię w konia i powinieneś Ty tej korporacji… no, nie powiem co. Choć z drugiej strony… Sprzedanie AT jako nowości i to w zarządzaniu to jest pewna sztuka, co o potencjale korporacji świadczy może i nieźle. 😈
To prawda, Fomo, lekcje rasizmu najlepiej przerobili anglosasi.
A stalo sie to zgrubsza tak. Jak juz zerwali z tym kosciolem katolickim i zarzadzili u siebie protestantyzm, to jeszcze jakis czas naparzali sie z katolikami, az wreszcie ustanowili na trwale protrestantyzm. A jak ustanowili juz to zaczelo im chodzic po glowie, ze skoro maja w swoim przekonaniu lepszy kosciol niz papieski, to wartaloby zaprowadzic jakas taka swobode wyznan, popuscic inowiercom. To tez wprowadzil i zaczeli dochodzic do przekonania, ze skoro maja lepszy kosciol, to warto go w swiecie upowszechniac, i nazwali go ewagelickim, czyli takim co glosi Ewangelie Chrystusowa.
Az nagle zazely sie pdonosivc glosy, ze byc moze, byc moze z gloszeniem Ewangelii sprzeczna jest…. juz podchodzimy… najbardziej odrazajaca forma rasizmu, jaka jest niewolnictwo. No, nie da sie pogodzic i juz.
Wiec szybko, ku niezadowleniu swiata, owe niewolnictwo zniesli, jako pierwsi. Ale ne wysrazylo im przeciez zniesc tylko u siebie, kiedy z brzegow wschodniej i zachodniej Afryki odplywaly codzienie statki pelne niewolnikow!
Wtedy ci anglosasi postanowili byc policjantem swiata i wbrew wszystkim obowiazujacym prawom miedzynardowym nakazujacym kazdemi krajowi pilnoanie wlasnego nosa, wyslaii do brzegow afrykanskich Krolewska Marynarke, aby pilnowala i nawet strzelala do tych ktorzy wybieraja sie po nowy ludzki towar na kontynent afrykanski. Nie bylo wtedy ONZ i nikt im nie mgl tego zabronic. Wiec oni z Jezusem na ustatch robili swoje. Wkrote inne panstwa zaczely u siebie tez niewolnictwo znosic, ale nie pociagnelo to jeszcze za soba zniesienie innych praktyk rasistowskich.
Dopiero w naszym XX stuleciu przyszly dalsze refleksje dotyczace rasizmu, bo jak sie poweidzialo A, to trzeba powiedziec B. Byly jeszcze rozne potkniecia po drodze, ale zakonczone happy endem
Skracajacten przydlugi wyklad , od ktorego mnie bola juz lapy, powiem tak: lekcja dlaczego rasizm jest be ,tarfila pod strzechy, a tam gdzie nie trafila do konca, ustanowiono prawa, bardzo surowe.
Wiec jak przyjdziesz np na jakikolwiek posterunek policji w Londynie (nie widzialem innych posterunkow) to pierwsze co ci sie w oczy rzuca, to ogromne plakaty, ze wszelkie przejawy rasizmu, w tym jezyk nienawisci „is a punishable offence” czyli karalne.
Niw slyszalem nogdy w tym kraju aby bylo to uwazane za „dlawienie wolnosci slowa”. Pewnie sa tacy, ktorzy tak mysla, ale mysla sobie prywatnie, a na zewnatrz musza sie zachowywac zgodnie z prawem.
Uff.
w teorii prawa jeśli formułuje się zakaz, to powinno się również wskazać sankcję.
tak tylko dorzucam, w ramach powszechnej życzliwości i współodpowiedzialności za 🙄
aaaaa, czyli dlatego świat uczy się angielskiego, żeby bez czekania na przekład (blokowany oczywiście przez katolickich wsteczników) przeczytać jak anglosasi poradzili sobie z niewolnictwem! Thank You My Lord for the Queen and Oxford!
tfu, z rasizmem
A kiedy świat juz się nauczy, przeczyta i będzie wiedział, to Uwierzy i zapanuje na kuli ziemskiej anglosasizm. I wszystkim będzie dobrze, ciepło i syto 🙂
Nie wiem jakimi pokretnymi drogami doszedles do tych karkolomnych sformulowan, Fomo, ale w sumie. z grubsza, tak – jest sie czego od anglosasow pouczyc. 😈
Chetnie wymienie rasizm na anglosasizm.
To już było, Mordko. I do tej pory się czkawką odbija 😉
Tobie? 😯
Bedziesz musiala sie z tym pogodzic. Pan Bog jest angielskim ptotestantem i raczej jest przeciwny rasizmowi, z tego co slyszalem. 😈
Mordko, proszę, daruj już sobie te personalne wycieczki.
Czy ateistów też obowiązuje wersja z angielskim protestantem? 😎
nie od wczoraj wiadomo, że Pambóg jest Polakiem i o anglosasizmie i protestantyzmie nawet nie słyszał 😈
Sorry, Vesper, nie zorientwoalem sie, ze wyglaszasz „prawdy ogolne”. Wydawalo mi sie, ze skoro skierowane sa do mnie uwagi o anglosasizmie, a ja jestem tu Czolowym Przedtstawiielem Anglosakiego Imperializmu Swiatowego, to juz jestesmy na wycieczce personalnej.
wróć, nie Polak a Tutejszy, Taplarowy.
Ateisci, jako niewierzacy w istneinie Bytu zwanego Panem Bogiem, zuoelnie nie musza sie przejmowac czy PB jest polskim katolikiem czy angielskim protestantem, lucky devils!
A ja bym proponował, żeby istotnie zejść na razie z rasizmu, bo z niewiadomych przyczyn zrobił się z tego taki temat, że zaczynamy być skłonni do odbierania każdej uwagi i każdego żartu osobiście. Na dodatek nastąpił jakiś dziwny podział na anty i… Nie wiadomo co? Anty-anty? To jest jakiś nonsens, bo przecież nikt tu rasizmu nie popiera. Znaczy, tak się zakałapućkało, że i w tej sprawie na razie lepiej przelecieć się wokół cmentarza, żeby jej i sobie nie zaszkodzić. 😉
Tak naprawdę nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy na terenie zwanym „wycieczką personalną”, Kocie. Moich relacji z Heleną to tez dotyczy.
Powroci! 🙁
Ale tez jestem za zejsciem i zorientwaniem sie co w lodowce..
lepiej się zorientować późno niż nie zorientować. no chyba że istotne było zorientować się w czasie 🙄
tak się jednak zastanawiam, dlaczego brytyjskie okręty pilnowały, żeby do Stanów nie trafiali nowi niewolnicy. jakiś specjalny pakt na święto dziękczynienia? Bo US Navy w XIX wieku chyba się nie wyprawiało do Afryki 😯
Uff… Ulżyło mi, że nie jesteśmy na wycieczce i lodówka pod łapą. 😆
To może ja teraz pójdę kompost porozrzucać, co właściwie już wczoraj chciałem zrobić? 😉
Chcialbym tak myslec, Vesper.
Nie powiem tego o sobie, ale moja Stara nie jest zlym czy zacietym czlowiekiem. Jest w gruncie rzeczy stworzeniem zyczliwym swiatu i czesciej sie usmiecha niz zgrzyta zebami.
właśnie. żadnego rasizmu! precz z rasizmem! precz z rasizmem zwykłym i rasizmem anty. Bobik nie jest rasowy, a przecież mu tego nie wymawiamy. Mordechaj też nie wspomina którą kocią rasę dumnie reprezentuje a nie mamy mu tego za złe.
Jak to nie wspomina? Mordechaj nieraz zaznaczał, że jest Birmańczykiem, choć chyba też lekko skundlonym. 😆
a ja bym z vesper na wycieczkę chętnie. wsiedlibyśmy na rowery, zapakowali do koszyka prowianty i dzyn dzyn w wiosnę… ech, rozmarzyłem się… ale nie, trzeba pilnować wikliny pod tyłkiem, żeby kto jakiego ostrego końca nie wyplatał i na sztorc nie postawił
Foma, Royal Navy pilnowalo aby niewolnikow nie wywozono do wielu krajow: m.in. Brazylii, Kuby, Haiti, Portugalii. Tak, byl to XIX w.
Fajnie by było, fomo, ale tu u nas niby słonecznie, ale chłodno i w sobote na rowerze ręce mi mało nie odpadły z zimna.
Mordko, tak też Helenke odbieram 🙂 Ja zębami też nie zgrzytam, a czy się uśmiecham? Nie jakoś szeroko i ze smiechem pod podszewką, ale bardziej w duchu. Chyba częściej przyglądam się z szeroko otwartymi oczyma i staram zrozumieć, co mnie otacza i jak działa. A jak już zrozumiem i sprawdzę czy dobrze zrozumiałam, to z reguły się z tym nie wychylam. I tylko czasem robię wyjątek, a wtedy czasem sie okazuje, że to był błąd, że trzeba było raczej pisać memuary, niż wychodzić ze swoimi odkryciami do bliźnich.
zaraz, to do jednych krajów można było wywozić, a do innych nie? co za dyskryminacja!!! 👿
Foma, do zadnych nie bylo mozna.
a co robiono z tymi ktorzy już byli na statku?
Jesli sie nie myle, to byla jakas taka historia (nie chce mi sie sprawdzac w Wiki), ze wielki statek brytyjski wypelniony niewolnikami udawal sie na Jamajke, na plantacje trzciny cukrowej. Zanim dobili do wyspy, na pokladzie wybuchla jakas zaraza i wszyscy zmarli oraz chorzy zostali przez handlarzy wyrzuceni do morza. Okolo 800 osob. To sie dostalo do gazet brytyjskich i wywolalao taki szok w spoleczenstwie, ze w Parlamencie zaczeto domagac sie zniesienia niewolnictwa, Kosciol w pierwszym rzedzie zaczal bardzo glosno domagac sie zniesienia niewolnuictwa. Zostalo ono zniesione bodaj w 1841r, (do sprawdzenia 😳 ) i wkrotce potem, czy jeszcze nie tego samego roku, Royal Navy zaczela ochraniac brzegi Afryki, aby kompletnie powstrzymac handel niwolnikami.
Tak jakos bylo.
Coś mi nie wyszło z tym kompostem. Postałem przy taczkach, pogapiłem się… I okazało się, że jakoś mi się okropnie nieeee chce. 😳
Zamiast tego pranie zapędziłem do pralki i odkurzacz pogoniłem po pokojach. Jak jest akurat dzień bez strasznego nawału roboty, to trzeba skorzystać i wreszcie coś zrobić. 😈
Do Afryki nie wyprawiało się US Navy, tylko prywatna inicjatywa, m. in. amerykańska, choć nie tylko. Ale w XIX wieku był już taki zwyczaj, że statki, nawet niepaństwowe, miały jakąś banderę. 😉
Na przykład taką z wesołym Rogerem. 🙂
Choć wzruszenie ludzką postawą kościoła anglikańskiego dało u mnie objaw podobny do astmy, coś złego, pewnie diabli, kazało odnowić resztki wiedzy szkolnej. Nawet na pewno to byli diabli, bo upewniłem się, że handel niewolnikami został zakazany na Kongresie Wiedeńskim, parę ładnych lat przed szlachetnym gestem angielskich protestantów. Można nieżyczliwie powiedzieć, że Anglicy, mimo zakazu, handlowali niewolnikami aż miło jeszcze przez 20 czy 30 lat, dopóki sprawa nie zrobiła się bardzo śmierdząca i trafiła do gazet. No dobra, powiedzieli, nie będziemy handlować, przecież podpisaliśmy dawno temu kwity, ale też nikt inny nie będzie. Sprzedamy to jako bezinteresowny akt chrześcijańskiego miłosierdzia. 🙂
A co robili z przechwyconym towarem, to jest dobre pytanie. Może oddawali komuś za darmo? To przecież nie handel. Światłe przepisy zabraniały tylko handlu, nie posiadania. Jak ktoś miał niewolnika, to mógł sobie mieć dalej, nikt nie kazał go wyzwalać.
Ja to bym rzekł, że Europie w XVIII i jeszcze XIX wieku różne pałace były warte różnych Paców i nkt się nie powinien za bardzo stroić w piórka, bo bardzo łatwo spod nich goły kuper wyłuskać. Po zniesieniu niewolnictwa były jeszcze kwestie kolonialne i dobrym, białym chrześcijanom z któregokolwiek kościoła nie przychodziło nawet do głowy, że uwolnionych Czarnych można by traktować na równi z Białymi, albo dać im się osiedlać w Europie.
Natomiast bardzo specyficzną lekcję do przerobienia miały Stany, bo od pewnego momentu zaczęło to być społeczeństwo wielorasowe, a oparte na ideałach równościowych i coś trzeba było z tym fantem zrobić. I zrozumiałe, dlaczego Ameryka do odrabiania niektórych zadań zabrała się w końcu wcześniej niż Europa – ona problemu nie miała gdzieś tam za morzami, tylko na miejscu.
WW, radze te szkolna wiedze odswiezyc raz jeszcze.
Kongres Wiedenski bynajmniej nie zakazal handlu niewolnikami. On go jedynie POTEPIL – bylo takie zdanie w Akcie Koncowym.
Osiem lat wczesniej Brytyjski Parlament tego handlu ZAKAZAL.
I wtedy wlasnie, a nie pozniej jak sadzilam, Marynarka Krolewska wyruszyla na pilnowanie wybrzezy afrykanskich.
Zadnego przechwyconego towaru nie bylo. Oni nie pozowalali na zaladunek towaru na statki.
przyznam że anglosasizm staje się coraz ciekawszy…
Dopiero wracając do domu uświadomiłam sobie, jak koncertowo mnie Bobik załatwił: trzy rundki wokół Powązek! Toż mokra plama by ze mnie została. 🙁 😉 Doczytałam się wczoraj, że Białoszewski też bywał kocim personelem zastępczym. 🙂
A tak, Foma. Mozna sie latwo wciagnac.
Aka, Bobik chyba nie mial na mysli Powazek, tylko maly cmentarzyk niedaleko domu w malym miescie.
Nie jest przeciez sadysta ani jakims sportowcem.
Aga, nie Aka. Sorry.
W sprawie dat ma Kot rację, Kocie, jak prawie zawsze. 🙂
W sprawie pobudek pewnie też, ale gdyby nie można było tym sposobem sprawić wielkiej i wymiernej w pieniądzu przykrości konkurencji, król na pewno znalazłby inne zajęcie dla swoich marynarzy. Jak Bobik wspomniał, ta szlachetność jakoś nie przełożyła się na sprawy wewnątrz imperium, ze wszystkimi tymi Hindusami i Malajami.
o Irlandczykach nie zapominając… 🙄
To ja Ci cos jeszcze przypomne WW. W Wlk. Brytanii krol nie rzadzi. Okrety wysyla Parlament, nie krol. Krol jedynie zatwierdza.
Nie, nie przylozyla sie. Musialo jeszcze troche lat uplynac.
Kocie, zrozumiałam, że każdy ma robić te rundki wokół 'swojego’ cmentarza, a 'mój’ to Powązkowski. Jakbym miała się w ramach karniaka wybrać na Bobikowy cmentarz, to byłby to pretekst do wizyty, a nie blogowy środek zapobiegawczy. 😆
Mili moi, ja się bardzo chętnie dowiaduję czegoś z historii, ale gdybyście chcieli urządzać jakieś rekonstrukcje, w strojach z epoki, oczywiście, to mam nadzieję, że nie będzie to bitwa morska. 🙄
Wprawdzie wiedziałem, ale dziękuję. 🙂
Ja i sportowiec? Oj, bo mi zajady popękają. 😆
Ja jestem duchowym spadkobiercą Churchilla: no sports! 😈
Maleńki cmentyrzyk, Ago, taki do oblecenia w 20 minut. Może w Wilanowie by się znalazł, albo w Józefowie, albo w Falenicy?
Na swój też zapraszam, ale z dojazdem te 20 minut bardzo by się rozrosło. 🙂
A dlaczego nie bitwa morska? Nisia byłaby za? Ja może też. Nie widziałam bitwy morskiej na żywo.
Jak bitwa morska, to ja koniecznie chcę być piratem, nie żadnym przedstawicielem państwowego porządku. 😎
Rekonstrukcje, powiadasz?
Az sie rozmarzylem!
To ja chce odstawiac Pilsudskiego na Kasztance! Bobik moze byc Kasztanka. Nawet jest takie opowiadanie A. Czechowa o psie Kasztance. Bardzo szlachetnym. Ale zamiast dobrego Pana Durowa, wybera pijanego szewca, ktory go kopie.
W sam raz Bobik. 😈
Jak ja bym miała 70 kg żywej wagi to bym była miss kamienicy, albo może i Jelonek, co tam 🙂
Zginęło gdzieś 70kg „shock:
Kot, Pies i Kasztanka? Piramida zwierząt? 😯
To może jednak lepiej zrekonstruować muzykantów z Bremy. Ja mogę dobrowolnie robić za osła, żeby nikt tej roli nie uznał za jakąś aluzję. A pies i kogut zostaną do obsadzenia. 😆
Oj, sorry, żywa waga mi się przez przypadek skasowała. 😳 Ale w każdym razie domagałem się od Piłsudskiego, żeby nie przekraczał 70 kg, jeśli ja miałbym być Kasztanką. 😈
Ze względu na potencjalne siniaki na sempiternie, mt7. 😉 Jest mały cmentarzyk na Wilanowie, ale gdybym miała tam jechać w ramach karniaka, to wyszłoby pewnie dłużej, niż oblecieć trzy razy Powązki, zwłaszcza, jeśli dopuszczalne jest oblatywanie na rowerze. Chyba więc zostanę przy Powązkach, tylko poczekam, aż drzewa przestaną pylić. Póki co, mogę uprawiać wycieczki wirtualne. 😉
Co ja rozpętałam? 😯
Rozpętałaś rekonstruktywizm, Ago. 😆
Małych cmentarzyków jest wiecęj.
Ja znam Czerniakowski na Powsińskiej 44/46 i w Pyrach, chociaż tego ostatniego nie chciałbym nigdy poznać.
Wlasnie przekroczylem, ale moge szybko dochudnac do miss kamienicy w Jelonkach. 😈
Co Wy z tą Warszawą… Tu, o, koło mnie prapiastowski cmentarz jest, tylko kilka niemieckich grobów zostało, ale to pewnie też pra-Słowianie, ino przebrani. Malutki.
Ja bardzo sorry, ale do 70 nie dojdę 😳 Ale niewiele brakuje 😆 Już.
Proponuję, żeby rozegrać tę bitwę morską na Trafalgar Square. Tam są fontanny, do których możemy wpuścić żaglowce. Głównym bohaterem akcji będą Zrazy Po Nelsońsku, które, niestety, bohatersko polegną. 😥 Ja na ochotnika mogę się do ich polegnięcia walnie przyczynić, jako francuski piesek. A po skończonej bitwie możemy skoczyć do National Gallery i pooglądać sobie morze o zachodzie słońca. 😈
Taaak, do Wrocławia na cmentarz, to bym miała bliziutko. 🙄 My z tą Warszawą, Tadeuszu, bo szukaliśmy dla mnie karnego cmentarza. Póki nas rekonstrukcje nie pochwyciły. Myślę, kim bym chciała być. Wolno myślę, bo jednocześnie robię kogiel-mogiel.
Pra-Niemców przebranych za pra-Słowian też możemy w bitwie wykorzystać. Na pewno bitni byli. I jeszcze Indianę Jonesa. On się w tym wszystkim na pewno świetnie odnajdzie. 😎
Na Kasztanki w fontannie nadaja sie tylko Rabladory. 😈
A podkład muzyczny? Zwycięstwo Wellingtona Beethovena? Lubię Military March Schuberta, ale on pod bitwę morską się nie nada. Co by tu …? W każdym razie, ja będę żaglem łopoczącym na wietrze. Jakby mi przyszło spłonąć, no to trudno, ale przynajmniej sobie najpierw połopoczę.
Bobiku, a Winnetou? Plizzzz.
Op, ten tego. No fopa z Warszawą… ale zawsze chętnie zapraszam na cmentarz do Breslau!
Ja mogę robić za tiramisu, albo i zupę miso. Tera miso. Pal sześć poprawność historyczną, rekonstruktantom się coś należy!
W porządku, w jednej fontannie Płsudski na Kasztance, a w drugiej Winnetou na Rabladorze. I Zupa Miso przelewająca się przez pokład. I z tyłu Beethoven, a z przodu „Morze, nasze morze”. 😈
Pięknie. Pies chce być osłem, Kot chce jeździć konno, Tadeusz chce być jadalny – i koniecznie z zaimkiem, ja chcę łopotać, a z mt7 wyszły marynistyczno-militarne zainteresowania. 😯
I zaślubiny z morzem. Mogę być za pierścienia. Mam czepek 😎
Misa miso. I misa tera misu.
Mniam.
Pomiędzy fontannami będzie siedział Wielki Wódz i palił jedną fajkę pokoju za drugą. Z buddyjskim spokojem i bez buddyjskiego umiaru.
A na czym będzie ón siedział?? Jakiegoś rumaka odpowiedniego mu trza. Kto za rumaka dla WW?
Tak, Irku, zanim przyszedłeś zdecydowanie czegoś brakowało! 😆 Irek chce być pierścieniem! Ciekawe, czy zgłosi się potencjalny Władca. 😎
Dla zainteresowanych nauką
http://www.tvp.pl/kultura/teatr/teatr-telewizji/archiwum/szkola-zon/6698615
Ja bym WW na pegazie posadziła.
Ładną polszczyzną mówią. Poogladam.
Obeńdzie sie bez pegaza. Mogę siedzieć na tym, co mam. 😎
Tylko kilka uwag, Bobik zawsze moze nie wpuscic jesli pisze to juz po fajrant. Jest to blog towarzysko spoleczny z generalnie zyczliwym nastawieniem do swiata i bliznich, choc czasami wyglada na to, ze zyczliwosc do teoretycznego blizniego jest latwiejsza niz zyczliwosc do blizniego tuz kolo nas, na blogu. Zakres poruszanych tematow jest szeroki. I naprawde nie ma po co sie pojawiac z bazooka, placzem, neuroza, wymowkami, pretensjami czy pouczeniami. Na litosc Boska, nawet nie wiemy jak wygladamy, zeby rzucac do siebie mocne slowa, oceny charakteru czy przypisywac niecne intencje.
Czasem czytam, ze kto juz nie bywa z jakichs tajemniczych powodow, z sugestia, ze osoba musiala zatkac sobie nos i opuscic blog. Albo inny blogowicz nosi w sobie wine, ze ktos przez niego sie juz nie pojawia. Fomo nie wiem dlaczego przestales sie tu pojawiac czesciej, zakladam, ze jakbys chcial zebysmy wiedzieli to bys powiedzial. Zakladam, ze nie miales czasu, ochoty, nie bawi cie to, nie odpowiada ci ktos w towarzystwie, whatever. Nic w tym zlego, samo zycie, ale dobrze twoje lakoniczne wpisy widziec znowu. Tez nie mysle, ze jakas nie zamierzona uwaga czy nie ze zlej woli uchybienie wywolalo czyjes odejscie z blogu na zawsze. Nie jestesmy chyba takie mimozy. Przychodzimy jak nam to cos daje i odchodzimy jak przestaje.
Blog byl zalozony przez Bobika i dwie panie (moze trzy, nie wiem, przylaczylam sie gdzies po roku). Czy cos w tym zlego? To jest bardzo ciekawy blog, wlasnie dzieki nim, inaczej dlaczego wlasnie tu przyszlismy? Mozna zawsze zalozyc sobie lepszy wlasny blog. Choc bron Boze nie wypraszam nikogo z nieswojego blogu. Ja tam bede tu przychodzic jak dlugo bede ciekawa co tez dzisiaj blogowicze napisali. I niektore obserwacje, linki czy opowiesci zapadaja w serce i umysl na dlugo. Nie mowiac juz o kupletach.
A bientot i serdeczne blogowe czuj czuj, czuwaj!.
No wiecie, ja wiem jak wyglądam! Zaręczam, że kto nie widział nie ma czego żałować 😆
Króliku, taki bliźni musi się trochę bardziej niż tu postarać, żebym poczuł do niego niechęć. Co jest wykonalne, poza blogiem rożni bliźni radzą sobie bez problemu. 🙂
A z innej beczki, ta wczorajsza wiadomość o chamskim ministrze z Argentyny wróciła w Wyborczej z archiwum na pierwsze miejsce. To chyba komputer robi, jak nie ma wyrobionego minimum klikalności, to wywiesza z powrotem. Komentarzy ogółem: 3, w tym debilnych: 3. Słabo. 😎
Tadeuszu, takie deklaracje to my wiesz, jak traktujemy. Sami zdecydujemy, pozwolisz. 😈
Tadeusz wygląda obecnie jakoś tak: http://static.uwielbiam.pl/img/recipes/263×209/ba1m5mhbnbg08.jpg
Jestem niepocieszona, że Wielki Wódz nie chce usiąść na pegazie. Gdyby na nim usiadł, to ten pegaz by się znalazł. I wtedy ten, komu się pegaz zgubił, mógłby go szybciutko chwycić, a Wódz już by siadał na kolejnym pegazie – bo zdaje się, że kilka tych pegazów zginęło.
Jak morze, to rum. http://www.esquire.co.uk/wp-content/uploads/2009/11/BACARDI_Daiquiri.jpg Tylko kto to będzie roznosił, skoro Szkoci już wykorzystani?
Może niewolnicy? Znaczy niewolnice, gdyby mnie ktoś pytał o szczegóły. 😛
I nie siędę na żadnym pegazie. Jeszcze ktoś pomyśli, że poeta jestem, czy inna bohema. 😈
Ten akt strzelisry do Blogu od Krolika Kanadysjkiego bardzo mnie jakos wzruszyl 😳 i kazal siegnac po najsampierwszy wpis Psa.
I tam w tym najsamwpierwszym wpisie, zapraszajac nas do odwiedzania (byle! bylem! bylem przy tym!!!) i do rozmowy, dokladnie wiedzial z kim chce rozmawiac i czego na swym blogu zdecydowanie sobie nie zyczy:
U ścichapęków i złośników,
pijaków, leni, wierszokletów,
łagodnych fujar, weredyków,
tych, co nie mają paru zetów
na “Czar Przasnysza”, psów i kotów,
którym blogować też się zdarza,
trutni, geniuszy, półidiotów,
u wszystkich pytam komentarza.
U sów natrętnym nocnoporzem
i u skowronków skoroświtem,
U tych, co siedzą gdzieś za morzem
i o zachodzie tęsknią przy tem,
U głośnych rewolucji ciotek
i u cichego jej grabarza,
choćby mi wdepnął na nagniotek –
u wszystkich pytam komentarza.
Prócz wredot jeno tych zawziętych,
co patrzą jak dołożyć komu
i zachowują się jak męty,
i rozwalają po kryjomu,
prócz trolla, co blogowi zawżdy
zza węgła szkodzi i zagraża
ja się dogadam prawie z każdym,
u wszystkich pytam komentarza.
Ha! Ja też wiem, jak Tadeusz wygląda, a nawet jak nie wygląda. 😈
Jak WW nie chce na pegazie, to nie będziemy go zmuszać. Pegaza odnaleźć może foma, który przecież ma komisarską przeszłość. A WW do siedzenia ma już przecież dolmen. 😎
No cóż, Wódz pewnie nie byłby Wielki, gdyby dawał się tak łatwo wykorzystać do łapania pegazów metodą przysiadania. 🙄
Króliku, musimy Ci przecież odliczyć różnicę czasu. Trudno wymagać, żebyś pisała wtedy, kiedy w Kanadzie się śpi. 🙂
jasne, nie mam co robić tylko na pegazy polować. jeszcze się okaże, że w XVII wieku jakiś książę z Walii wprowadził zakaz łapania tego co skrzydlate i waży więcej niż pięć funtów i kredki z wypadu na wyspy
Foma, czy Ty się przypadkiem nie wykręcasz od bitewnej roboty? 👿
Możesz przynajmniej trochę powiać, żeby Aga miała szansę łopotać.
dziękuję za dobre słowo króliku. ale że lakoniczne? mam wrażenie, że ostatnio jeśli już, to piszę strasznie rozwlekle. więcej niż sześć linijek? kto ma czas to czytać…
Proszę bardzo: dla fomy pegaz bez ryzyka kredek. http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7a/Romet_Pegaz.jpg/320px-Romet_Pegaz.jpg
eee tam, tankować trzeba. to jest mój faworyt, a właściwie faworyta
http://www.youtube.com/watch?v=7blNaVWti-c&feature=related
Dla faworyty moglibyśmy sprokurować jakieś zaślubiny z Pierścieniem. 😆
Wersja alternatywna: foma może na faworycie wykonać manewr okrążający.
Manewru oskrzydlającego na razie nie będzie, bo pegaza wciąż jeszcze nie odnaleziono. 🙄
A czy to manewrowe krążenie da się wykonać z tacą coraz mniej pełną drinków?
Ale czy to konieczne? Kielichy krążą, a nie są krążone. Czyli uczciwy i uświadomiony językowo drink i bez tacy powinien sobie poradzić.
Ten krajobraz w czasie bitwy zaczyna coraz atrakcyjniej wyglądać. 😆
Uwaga! ABORDAŻ! Kto tylko ma jakieś bordo, niech szybko wlewa do fontanny!
Koniaki i rumaki w tym czasie zbliżają się do kolumny i krążą wokół, zwilżając cokół.
A teraz Zrazy Po Nelsońsku wykazują się swym słynnym niezdyscyplinowaniem i uciekają mi sprzed nosa, zamiast karnie dać się skonsumować. 👿
Na szczęście na posterunku jest kapitan Kloss, który wrzeszczy Zrazie, ty świnio!
– He, he – odpowiada krnąbnie Zraz. – Wszyscy wiedzą, że jestem wołowy. 😎
fajny film widzialem 🙂 zagapilem sie *********na telewizor i tak zostalem do konca filmu 😀
bywa
Ago, złapałaś mię: jestem na obrazku jak nakapany!!
Tadeusz wyglada…. ze slinka leci 🙂
lajza z….. miska jedzenia 🙄 🙂
Rysiu, niestety, gwiazdki nie układają się w żaden znany mi pasujący wyraz… chyba, że po niemiecku.
Hehe!!
Uwaga, wiekopomna chwila, idą zdjęcia z Tugendhata
https://picasaweb.google.com/tad46ster/Tugendhat
Oprócz tego zaplątała się tam też Boska Matka, ze średniowiecza (i z muzeum). Pierwszy raz widziałem taką Pietę, przedstawiona jak kochanka…
sam sie zastanawiam co te gwiazdki mialy na mysli 😉
aluzju ponial, foma…
Trza także mieć na względzie, że warunki mało odpowiednie, sprzęt całkiem nieodpowiedni, a także kryłem się, bo nie miałem, jak się okazuje, fotovstupenki 😳
ladny dom, ciekawe wnetrza, ale dla mnie za zimne i (co moze Was zdziwi ) za czyste 🙂
to cos dla rysia:
http://www.freundevonfreunden.com/wp-content/uploads/just-freunde-von-freunden-0209.jpg
koniec nadawania 🙂 pora na sen 😀
Nacht Bobikowo
Rysiu, niebo gwiaździste nad Tobą …,a Ty się jeszcze zastanawiasz 🙄
Ale to muzeum, Rysiu, na zdjęciach (pana Tugendhata) widać nieład. Dwoje małych dzieci było, więc…
Ja lubię duże otwarte przestrzenie, ale wychodzi mi życiowo bardziej jak na rysiowym zdjęciu… no, bez przesady. Tak zagracanego bym nie zniósł.
na zdjęciach sprzed 1938.
No, ja za Rysiem, bo obiecał mnie wcześnie budzić 🙄
Dzień zapowiada się jutro obfitujący w zdarzenia……..
Do poduszki. Nacht 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=OA7WSOFCutw&feature=related
Przyznaję, że materiały w tym Tugedhacie wyglądają bardzo szlachetnie. Do oglądania piękne. Ale do mieszkania to ja wolę ten XVIII wiek. 🙂
A Matka Boska znikła gdzieś jak pegaz. 😯 No, nie znalazłem jej i już.
Zrazy po Nelsońsku jeszcze żyją, Bobiku, czy już poległy i koniec bitwy? Bo jakoś nie chce się odczepić ode mnie myśl, że powinien w niej wystąpić jeszcze Yorkshire Pudding.
a ja widzę jeszcze decydującą rolę dla bombardierki vesper
O, a teraz się pojawiła. 😯
Musi cud. 😆
Rzeczywiście, bardzo nietypowa pieta. Ale mnie się nie kojarzy z kochanką, tylko raczej z rozpaczą prostej, wiejskiej kobiety, która przypada do ciała syna nie zważając na to, czy będzie wyglądać jak dama.
no i się nie wstrzelilim… :/
O, bombardierki są zmęczone, fomo. I kulki na mole się skończyły.
można ulepić nowe. na pewno ktoś dysponuje przepisem, żeby się dobrze lepiły, miały odpowiedni odcień i teksturę
W Tugendhacie te schody kamienne jakies dla dwojki malych dzieci niebezpieczne. A generalnie zgadzam sie z Rysiem – w tym domu jedynym cieplym miejscem jest to okno z zielenia, a przed nim barcelonskie fotele z 1924 r.
Natomiast pokazama przez Rysia biblioteka jest piekna. Lakierowane chinskie krzesla az zapraszaja by usiasc przy stoliku. Ksiazki w troche podejrzanym rynsztunku. Mojej Starej tez czasami cos odbija i robi wspanialy porzadek na polkach biblioteki, ale za dzien, za dwa wszystko jest po staremu i niczego znalezc nie mozna. 🙄
Yorkshire Pudding może walczyć ramię w ramię z Plumpuddingiem przeciwko Zrazom. 🙂
Oby efektem nie był zrażony pudding! 🙂
A na tyłach wroga działają dzielni agenci Fish&Chips
A czy gdzieś z boku, przy którejś fontannie, jakaś mała niepozorna figurka mogłaby puszczać kaczuszki?
dzielni że już ktoś ich na porcje rozłożył? 🙄
Tylko proszę mi tu nie zacząć wybierać sosu do tych kaczek. 👿
„Kochankoa” Pieta wcale rzadka nie jest. W bazylice swietego Piotra Pieta jest bardzo mlodziutka, sliczna, dwudziestoparoletnia zapewne, z opuchnietymi od placzu powiekami, trzyma na kolanach mlodego mezczyzne, ktory wyglada tylko troche starszy od niej. Jakis wariat w poczatku lat siedemdziesiatych odlupal jej mlotkiem nos. Dostala wtedy nowy, ale odgrodzili ja i zamkneli w akwarium tak, ze juz niczego za dobrze zobaczyc nie mozna. Odwiedze ja znow po wielu latach w polowie kwietnia.
Dopiero pod koniec zycia Michal Aniol zrobil Piete naprawde tragiczna – stara kobieta, ktora robi wieksze wrazenie przez to, ze jest niedokonczona, chropawa, szorstka, udreczona. We Florencji.
Przepraszam, bo konsultacji sąsiedzkich udzielałam i pewnie nie mam żadnej roli przydzielonej.
Ale mam dla siebie wspaniałą propozycję, ja się bardzo nadaję z racji aparycji i kubatury na Statuę Wolności.
To będzie rola życia, czuję to. 😀
Wiem, ze znana ale dla przypomniebia:
http://gardenofpraise.com/art50.htm
Właściwie to bardzo brakowało statui. A czy Mordka przyjmie rolę Kota z Cheshire?
jak kota? tu trzeba wyjść z ram, zmienić skalę, proponuję co najmniej górnego lwa z tarczy króla Ryszarda
A tu jest ta drug, niedokonczona:
http://albertis-window.com/2012/02/to-hack-off-a-leg-michelangelos-florence-pieta/
Nie nie chce byc Cheshirem. 👿
Zostalem kotem bez usmiechu, to raz. 👿
Nie chce aby mi ktos anglosaksizmem zdzielil. to dwa. 👿
Wole byc Pilsudskim, to trzy. 👿
no tak, wąs już jest, teraz tylko wpleść w wąsy suma…
mt7 jako Lady Liberty! Cudo.
Mordka może być równocześnie przyczajonym tygrysem i ukrytym smokiem. 🙂
A Staua Wolności, jako prezent od Francuzów, bardzo pasuje do francuskiego pieska. Do kaczuszek a l’orange też by pasowała, ale będziemy dziś dobrzy i nie złamiemy Adze serca. 😎
Ociekając olejem w fontannę szli
agenci Fish&Chips
– żelazne menu.
Kiedy odwieszenie?
w temacie bitwy za Janem Kaczmarkiem:
Jeziora pozornie są takie spokojne,
gdy lekka pokrywa je falka,
jedynie na niby są takie cudowne:
w ich głębi śmiertelna wre walka.
Wypływasz łódeczką, zanurzasz się w trzcinie,
co brzegi znienacka porasta…
dwa metry po tobą w bagiennej gęstwinie,
sadyzmy, bandytyzm, bestialstwa!
Tam szczupak żarłoczny poluje na lina
i okoń się czai na żabę.
Węgorz na płotkę parol zagina,
sandacz się wpija w doradę.
Tam rak, wodny żulik, dopadłszy robaka,
zamęcza go w sposób haniebny,
leszcz goni pędraka, sum gnębi ślimaka,
liczą się tylko zęby!
A w górze słoneczko i miły zefirek
i zielsko rozrasta się sielsko.
Na zielsku nenufar, a nad nim motylek
z tą swoją słodyczą anielską.
I można by całkiem z uciechy oszaleć
i rzucić się na to z oskomą,
lecz chętkę tę miłą wstrzymuje wytrwale
ta jedna niemiła świadomość:
Że w głębi panoszy się licho podstępne,
krwiopijcze, złośliwe, nerwowe.
Siedząc w topieli niemiłej i mętnej,
knuje swe plany niezdrowe!
Zżerają się stare bezzębne sielawy,
wzajemnie nad sobą się pastwiąc,
zaś w nocy gdy nawet to wszystko zasypia
rdza zżera stare żelastwo!
Jeśli nie chcesz być Cheshirem, to może będziesz po prostu Che? Czy to za bardzo na lewo na kocie gusta? 🙂
I co chwila ktoś będzie podbiegał i pytał: czy wolno? A mt7 będzie majestatycznie odpowiadać: wolno. 🙂 I następna kolejka dla wszystkich! 😆 A potem, po emtejsiódmej kolejce, mt7 niespodziewanie 😎 zmieni zdanie i krzyknie: szybko! I wtedy wszystko przyspieszy jak na filmie z podkręconym tempem. 🙂 Przyspieszenie nie ominie oczywiście krążących drinków. 😉
i wtedy przyda się hulajnoga ❗
O, tak. Che Szarym na podkoszulkach wszystkich marynarzy. 😈
Podkoszulki mogą być włożone na prawą stronę, żeby Kot nadmiernie nie cierpiał ideologicznie.
A kiedy mt7 ogłosi, że znów wolno, trzeba będzie szybko usiąść na krześle. Dla kogo zabraknie krzesła, ten wyladuje sempiterną w fontannie. Tę rolę trzeba losować, bo ochotników raczej nie będzie.
jak będzie upał to będą i ochotnicy
Ach, jak ja siebie widzę w tej roli! Pycha! 😀
Wtedy wszyscy będą chcieli i cały scenariusz szlag trafi. Nie możemy czekac tak długo.
to mamy jakiś scenariusz? 😯
No trafi, trafi – bo jak wszyscy będą pchali swoje sempiterny do fontann, to nie starczy tam miejsca dla kaczuszek – a bez kaczuszek, wiadomo, nie ma akcji. 🙄
Zeenie, a w oczekiwaniu na odwieszenie ni wkręciłbyś się w ten spektakl?
Kot chce być Piłsudskim i juszszsz. 🙂
A gdyby tak Statua Wolności wdała się w jakiś widowiskowy pojedynek z tą kolumną, na której stoją Zrazy? 😈
albo z piątą kolumną? pozostałe cztery mogłyby robić za Dolby
W pojedynek, to może w tym drugim wcieleniu – Statui Szybkości. Większe szanse na wygraną. 😉
Pojedynek. Na miny? Na bumerangi? Na dobre rady?
Mogłyby dostać takie świetlne, starłorsowe miecze. Kaczuszkom by dzioby opadły z wrażenia. I NG by opustoszała, bo wszyscy polecieliby się gapić na pojedynek. 😆
Ale statua nie ma trzeciej ręki, żeby w nią wziąć miecz. 🙁 Chyba, żeby nim siłą woli, to znaczy wolności, wywijała…
A my wtedy w te pędy do NG, patrzeć na zachód słońca nad morzem
albo bicze plecione ze spaghetti ❗ w ramach akcji spaghetti western is back, audycja zawiera lokowanie produktu
Ja z racji mej dostojności nie mogę wdawać się w awantury i pojedynki. Będę trwać niosąc pochodnię wolności. A co?
Dobre spaghetti nie jest złe, właśnie konsumuję. 🙂
a co jak się wypali? 😯
No i w tym właśnie rzecz, żeby mieć NG dla siebie. 😎
Trochę brakuje mi romansu. Może Statua powinna zakochać się w Zygmuncie z Kolumny? Mogłaby w Nelsonie, ale on ma Zrazy na głowie i to go czyni odpychającym. Statuo, jak to widzisz?
Piękne! Statua otrzyma spaghetti w celach bojowych, po czym, ku powszechnej konsternacji, potraktuje je konsumpcyjnie. A potem odśpiewa: wolność, równość i braterstwo pod akompaniament z dymu płynącego z fajki pokoju WW. Najpierw wolno odśpiewa, a potem szybko. Żeby każdy usłyszał, że można różnie. 🙂
A bierzecie pod uwagę, że kaczka, to
Wypalenie pochodni wolności byłoby katastrofalne. Nastąpiłoby takie przyspieszenie, że trzeba by się kłaść na cmentarzyku jeszcze zanim zdążyłoby się go obiec. Ja bardzo proszę Siódemeczkę, żeby w interesie społecznym dzierżyła w dłoni np. słońce wolności, które nie wypala się tak szybko jak pochodnia.
Vesper, co będę biedne chłopiny straszyć, niech ta se żyją w spokoju.
Kaczka to, ale chyba jak wychodzi na ląd. W fontannie raczej nie to. 🙂
Chyba żeby pochodnię unowocześnić i dać do środka diodę LEDową.
Jeszcze raz cierpliwie zapytam Gospodarza: kiedy odwieszenie?
Vesper, jeżeli myślisz, że nie można zakochać się w Zrazach, to życia nie znasz. 😆
To może, ja tym spaghetti będę powiewać zamiast pochodni.
Duża przygarść załatwi sprawę.
Siódemeczko, rozważ jeszcze. Romans zająłby publiczność i mielibyśmy NG dłużej dla siebie.
Zastanawiam się.
Bobiku, w Zrazach owszem, ale w Człowieku ze Zrazem na Głowie? 😯 😆
Ale uprzedzam, że to może być niebezpieczne, publika pęknie ze śmiechu.
Jak pęknie, to do NG nie wróci. Same korzyści.
Zeen, nie wydaje mi się, żeby w tej chwili ktokolwiek poza Tobą miał ochotę na jakąś szarpackę. Możesz cierpliwie zaglądać, czy odwieszenie już było, ale ja mam zamiar przed jego ogłoszeniem podleczyć sobie nerwy posiekane seriami z kałasza, więc pewne kwantum cierpliwości będzie niezbędne.
Jakiś czarny charakter by się przydał, miałby za swoje, odechciałoby się mu amorów.
Gavin Esslin z BBC zadzwonil przed wywiadem do Angeli Merkel i zapytal czy chcialaby aby cos jej przywiozl z Londynu. Poprosila o herbate od Fortnuma i Masona 😆 😆 😆
To już i Merkel z nas ściąga? 😯 😆
Czarnym charakterem mogłaby się okazać ta niepozorna postać puszczająca kaczuszki.
Myslalem Bobik, ze u Ciebie probowala i jej sie spodobalo!
Mam! Statua może się zakochać w czarnym Lincolnie. 😆
Wiem, przypłynąłby jakiś gondolier, którego z daleka przywabił mój powiewający makaroni, z barkarolą na ustach.
Słuszna kobita, makaron, te rzeczy.
W panice wertuję scenariusz – nie mogę się doszukać, gdzie się w nim mieści ju… dzisiejsze wstanie do pracy. 🙄
Angela byla bardzo grecious w czasie wywiadu, Dlaczegos bez sladu makijazu. A usmieca sie bardzo promiennie.
Pewnie zadowolona byla z tej herbatki i to stad.
A co ja bym z nim zrobiła, Bobiku? 😯
Z tym Lincolnem znaczy.
Mt7, co Ty teraz poczniesz z tym tłumem absztyfikantów? Zwłaszcza, że każdy pewnie zechce trochę spaghetti. 🙄
😆 😆 😆
No dobra, niech już wybrankiem będzie gondolier. To w końcu nie byle jaki gondolier. Pierwszy, który przepłynął gondolą Atlantyk. 😎
Nie widziałam wcześniej tego filmu z kaczką, dziewczynką i Gajosem, obejrzałam go kilka dni temu w TV.Kultura.
Rewelacyjny. Muszę go koniecznie posiąść na własność.
I będę puszczać na okrągło. 🙂
A lecząc te nerwy to musisz robić to moim kosztem?
Bardzo mi przypadło do gustu określenie Vesper: na zeena –
ale wierz mi, że korzystanie z tego przez Ciebie teraz odbieram jako formę oskarżenia. Mam cierpliwość, rozumiem, że odpoczniesz, wrócisz i przeczytasz jeszcze raz, dostrzeżesz, czegoś nie dostrzegł i będziesz gotów do rozmowy.
Statua, jako że z Francji rodem, mogłaby zaśpiewać Marsyliankę, a wtedy Nelson dostałby zawału, spadłby z kolumny, rozrzucając Zrazy po całym Trafalgar Square. Na to wbiegałby Bobik i je zjadał ze smakiem.
A taka gondola, już ją widzę, niech się królewski statek schowa.
Głupia sprawa, wstanie do pracy chyba w ogóle nie zostało w scenariuszu przewidziane. 🙁 Ale możemy poprosić Latającego Potwora Spaghetti o cud. Co to dla niego, machnąć wstanie i to nawet z pieśnią na ustach.
Zeenie, proszę, daj nam szansę, dopuść dziś do głosu Dziecko.
Marsylianka jest OK, ale żeby rekonstrukcja była bardziej historyczna, z drugiej strony placu powinni się ustawić Hiszpanie z gitarami i zasuwać jakąś La Palomę. Może Don Kiszot też by nie był od rzeczy?
A ja bym konsekwentnie zjadał Zrazy. 😎
Aga, jak ta Agnieszka Pameli Travers, powiedziała:
– a teraz pora już wracać, i wszyscy nagle spadli na ziemię.
Ja to jednak mam w sobie dużo Dziecka, albo dziecinnieję na starość. 😆
To może Cokoli Taniec na zakończenie, Statuo?
Właściwie taka rekonstrukcja, która kończy się zjadaniem Zrazów, byłaby zarówno zgodna z prawdą historyczną, jak i całkowicie mnie satysfakcjonująca. 😈 Tak że ja się przy innym zakończeniu nie będę upierał.
Ale jeżeli ktoś na zakończenie wolałby Pudding, to możemy błyskawicznie przerobić rekonstrukcję na kij i będzie miała dwa końce. 🙂
Tylko żeby nikt nie wpadł na pomysł, że jak kij się znalazł, to trzeba psa uderzyć. 😎
O, Cokoli Taniec na koniec też dobry. Można w ogóle konsumpcję zaaranżować jako balet. 😀
Jest na Tubie:
http://www.youtube.com/watch?v=cbwmBzkvUMU
fantastyczna scena od 1:20
Może być Cokoli T. 🙂
Bitwa, bitwa i po bitwie? 🙂 To ja może się jeszcze rzucę na taśmę i chociaż przez pół godziny porobię to, co miałem robić przez ostatnie pięć. 😉
A ja się zanurzyłam w aurę Jasminum.
Dobranoc! 🙂
A tu linka z NASA, Swiat Obserwowalny. Pod obrazkiem jest scroll bar do przesuwania. Dobrej zabawy!
http://apod.nasa.gov/apod/ap120312.html
Na dodatek rocznica: juz 20 lat mozemy sobie przesylac zalaczniki e-mailem! Dzieki temu panu:
http://www.guardian.co.uk/technology/2012/mar/26/ather-of-the-email-attachment
Alez fajny ten Wszecgswiat, Kroliku! 🙂
Dzieki Kocie. Ja tez staram sie cos nowego tutaj przyniesc. I zawsze sprawdzam linki od innych, nawet te dla frakcji niemieckiej, choc moj niemiecki jest bardzo szkolny.
Ilez ciekawych linkow przeczytalam dzieki naszym bogowiczom. Wiec mam nadzieje ze bedziemy sie mogli jakos pochylic nad nasza unikalnoscia i wyciagnac z niej co dla nas najlepsze. I to jest naturalne, ze do jednych nam blizej a do innych dalej, i to jest tez OK.
Napisalam juz wiecej niz 6 linijek, co wedle fomy, przekracza limit ile sie chce czytac. To jest era twittera!
Nighty night Mordko!
Man, I love Tom:
http://www.youtube.com/watch?v=XQoisuB5s7c&feature=related
zziajany 🙂
po schodach po trzy stopnie (w moim wieku! ) po szeleszczaca
i budze Tadeusza 🙂 😀
dzeleszcze
za oknem zycie
herbata
brykam
w Tereny Zielone do S-Bahnu do przegladu pozycji 🙂
brykam fikam
Armie śpią.
Służba wartownicza na nogach 🙂 Herbatę w kotle parzy. 😀
Dziś Międzynarodowy Dzień Teatru. Dla frakcji z TVP Kultura propozycja lubelska o 20:35
Już nie śpię!!!
Bry!
Heleno, ale ta Pieta Michała Anioła z młodziutką Marią jest raczej typowa. Przy okazji, jak chcesz zobaczyć bez akwarium oryginał, z którego odtworzyli po zniszczeniach ową Pietę, przyjedź do Wrocławia 😆
Poważnie! Jest wierna kopia, po zniszczeniach wg. niej odtwarzali oryginał. I teraz ciężko powiedzieć co jest kopią a co oryginałem.
W uzupełnieniu: ja nie mogłem pchać sempiterny do fontanny, mogłem najwyżej pchać misę 🙄
krolik napisal Wiec mam nadzieje ze bedziemy sie mogli jakos pochylic nad nasza unikalnoscia i wyciagnac z niej co dla nas najlepsze
danke bitte kroliku 🙂 🙂 🙂
króliku, 6 linijek to mój dzwonek alarmowy. jeśli dobrze brzmiącą myśl da się zgrabnie zmieścić w dwóch zdaniach to dołożenie trzeciego będzie jak rozcieńczanie espresso, żeby go było więcej. może i będzie więcej, ale co za przyjemność? co nie znaczy, że czasem nie jest dobrze napić się latte czy cappuccino.
a twittera nie używam. zdecydowanie bardziej leży mi fb, choć tam też z rzadka
Heleno tutaj reszta mieszkania (do chinskich krzesel)
przecudna chinskia porcelana
http://www.freundevonfreunden.com/interviews/guenther-h-stelly/
Rysiu, ufff. Tam ludzie mieszkają? Dostaję nerwicy od samego patrzenia. W muzeum też bym długo nie wytrzymał. Ja jestem z pięknego funkcjonalizmu.
Ciekawa propozycja, Irku. 🙂
Masz może własną recenzję.
Dzięki, Rysiu, za mandaryńską kolekcję. Piękna.
Przypomniało mi się mieszkanie mojej przyjaciółki z dzieciństwa.
Siostra jej matki wyszła przed wojną za zamożnego człowieka w Chinach i w maleńkim pokoju, wykrojonym przez kwaterunek we wspólnym mieszkaniu, oprócz trzech osób mieściło się oszałamiające bogactwo chińszczyzny, którą teraz widzę u Ciebie. To były przepiękne przedmioty i meble, zawieszone wszystkie ściany, bogactwo skupione na niewielkiej powierzchni, Jakim cudem przetrwało wojnę, nie wiem.
To była bardzo oryginalna rodzina.
Po bliższym przyjrzeniu, powiem – bardzo ciekawa propozycja Irku. 😀
Rzuciła mi się w oczy ilość butów tego pana od sztuki chińskiej.
Mt7, wstyd przyznać 😳 ale jeszcze nie oglądałem rodzimej propozycji, która na gruncie lubelskim jest b. rzadko wystawiana. 👿 Mam nadzieję na odrobienie zaległości 🙂
Zmieściłem się w 4 linijkach. A więc jeszcze jedna.
Rysiu, mieszkanie przecudne, ale z kotami tam to mogą być problemy 😈
Dla Heleny najświeższe obrazki z Romy:
https://picasaweb.google.com/114181940025410245010/Roma260312?feat=content_notification#
Kurcze, może faktycznie trzeba się przenieść bardziej na południe. Tu zimno i zimno, a tam, proszę, ludzie lekko odziani, ciepło, życie na ulicach kwitnie.
Ech!
Ja myślę, że kotom bardzo by się podobało, bez problemów. 😀
Dzień dobry 🙂
Byłbym się dziś zameldował wcześniej, ale zacząłem się bawić Wszechświatem od Królika i wsiąkłem. Jak tu się nie zachwycić odkryciem, że największa bakteria ma rozmiar ziarenka piasku, czyli może być jeszcze widzialna gołym okiem. A i tak o ile jest mniejsza od mrówki. 🙂
Mieszkaniowo jestem zdecydowanie z frakcji Rysia. Ale niech frakcja funkcjonalna doceni, że potrafię docenić chłodny, piękny funkcjonalizm, choć mieszkając w nim czułbym się jak odcięty od pasztetówki. 😉
Koty po prostu uwielbiają chińską porcelanę. A z braku laki nawet i niechińska może być. Tylko wolą raczej mniejsze egzemplarze, które dają się zepchnąć z półki bez nadmiernego wysiłku, jednym ruchem łapy.
Od razu pomyślałam, żo to idealne wnętrze dla kotów, najlepiej kilku. Te promenady na półkach z porcelaną! Marzenie!
Ja z frakcji funkcjonalnej. 🙂 Ciągle muszę hamować rodzinę i znajomych, którym się wydaje, że u mnie trzeba koniecznie pozastawiać te wolne przestrzenie. 👿
A tak, ludzkość (wraz z kociością i psiością) od zarania dziejów współpracuje z entropią i zwalcza wszelkie stany uporządkowania.
kot i wazon 😀
http://video.interia.pl/obejrzyj,film,126100,sortuj,t,st,kot,pozycja,185,Kot_w_wazonie
Ta łodyżka, co wystaje z wazonu, wygląda jakby przywiędła. Może trzeba dolać wody? 🙄
Nareszcie, nareszcie! Minister Zdrojewski zapowiedział szybkie rozstrzygnięcie konkursu, na które czekaliśmy z drżeniem serc. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,11426141,Zdrojewski__Pomnik_poswiecony_ofiarom_smolenskim_powstanie.html
Można wody, ale można i herbatki. 😎
(Oczywiście przypomniało mi się jubileuszowe spotkanie trupy Monty Pythona, na którym do urny z prochami zmarłego w międzyczasie Grahama Chapmana co jakiś czas dolewano z czajniczka, pytając uprzejmie „Graham, może herbatki?”)