Przekupnie
Gdy się Orkiestra zbiera do zbiórki,
słychać zazwyczaj okrzyk przekupnia:
u mnie kupujcie, matki i córki,
bym Owsiakowi dał wreszcie łupnia!
Gdyś syn i ojciec, a nie kobieta,
też wybierz firmę moją prastarą.
Nie róbta wcale tego, co chceta,
mą konkurencję zróbta na szaro.
Moja moralność w pierwszym gatunku,
on w byle jakiej grzęźnie uciesze –
wystarczy trochę mieć pomyślunku,
by zdecydować, czyj wybrać geszeft.
Moje uczynki o niebo lepsze,
niż tego ćpuna i woodstokowca.
Czy chcecie rzucać perły przed wieprze?
Kto da Orkiestrze, ten czarna owca.
Jakże sponsorem takiego zostać,
co się rozlicza jak jakiś centuś?
Toć to księgowy, nie święta postać,
aż grzech takiemu mnożyć klientów.
Odruchy serca? Sprzęt dla szpitali?
To wszystko humbug jakiś i kwita.
Niech się w szpitalach wali i pali,
jeśli nie płonie przy tym Caritas.
U mnie kupujcie! I niech się schowa
ta cała dżuma, ospa, dur brzuszny!
Nie, nie wystarczy mieć dobry towar,
musi to jeszcze być towar słuszny.
Jak mój interes poprzecie tłumnie,
to ja go poślę w ogniste krzaki.
Salon kupuje wyłącznie u mnie,
a u tamtego tylko lewaki.
Chcę więc zobaczyć na prawych twarzach
sygnał, że wiecie, co trzeba czynić!
Jak się historia lubi powtarzać…
Znowu przekupnie. Znowu w świątyni.
Dzień dobry. Zaspałem okrutnie 😳 , w związku z zaspaniem musiałem prosto z legowiska wyskoczyć w deszcz i wiatr, a nowy wpis się cały czas należał jak psu zupa. 😳 Wobec tego wrzucam teraz i od razu szczekam nowym miejscu.
Jest o Owsiaku, bo wcale nie uważam, że to temat zastępczy. Wręcz przeciwnie, na mój łeb w tym temacie skupia się kilka całkiem sporych polskich problemów, o których warto gadać – choćby dlatego, że bynajmniej nie mają one zamiaru udać się truchcikiem do lamusa.
Ale zanim na dobre rozwinę, pójdę coś skonsumować, bo mnie się też pewne gratyfikacje od życia należą. 🙂
O, Zwierzaku, czy w Australii też wybierają Słowo roku??
Ta świetna (??) gra już wszędzie…
dla frakcji USowej:
http://www.visualthesaurus.com/cm/wordroutes/3090/
dla frakcji polskiej:
http://www.ijp.uw.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=236
frakcja niemiecka poda…
a frakcja australijska??
Bo brytyjska już wybrała…
http://blog.oxforddictionaries.com/2011/11/squeezed-middle/
Przeniosłem komentarz Tadeusza z poczekalni od razu tutaj – mam nadzieję że nie wbrew woli Szanownego Autora. 😉 I zaraz lecę zobaczyć, co w tych linkach. 🙂
Zobaczyłem… FOMO! Czy już wiesz, że się załapałeś jako Słowo Roku? 😆
Bobiku, dziękuję za troskę!
Gdybyś jeszcze się troszkę zatroszczył… nieco podziębiony jestem i dlatego na pewno ja…. 😳 😳 😳 nie kumam Twego świeżego wierszyka…. 😳 Umysł nieświeży…. jakieś aluzje tylko do mnie dochodzą…
A jakby się mógł zatroszczyć: jak tam zdróweńko?? i Pana Admina???
Zdróweńko… hmm… w życiu każdego psa i admina nadchodzi taki moment, że zwrot „jeszcze żyjemy” zaczyna być wyrazem nieposkromionego optymizmu. 😆
Żartuję, żartuję. 😈 Nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. 😎
Z objaśnianiem wierszyków to trochę tak z tłumaczeniem dowcipów – najlepsza droga do zarżnięcia, ale trudno, czego się nie robi… Z mojego pieskiego punktu siedzenia, kościelne i prawicowe ataki na Owsiaka są wyrazem konkurencyjnej walki o rząd dusz i elementem strategii marketingowej w ramach tej walki. Co mnie osobiście dotyczy, m. in. poprzez uparcie wciskany przez prawicę kit, że moralność nie istnieje poza religią. I to pytanie o religijne lub pozareligijne źródła moralności uważam za jedno z ważniejszych w polskim publicznym dyskursie (wiem, o jakieś dwa wieki za późno, ale to nie moja wina), choć rozumiem, dlaczego na co dzień przegrywa ono z kryzysem i służbą zdrowia.
Kto w wierszyku jest przekupniem i dlaczego w świątyni, chyba nie muszę wyjaśniać. Kto by przekupniów jako pierwszy złapał za kudły, gdyby zechciał znowu pochodzić po świecie i ponauczać, chyba też wiadomo. 😉
Można oczywiście, złapawszy za koniec nitki, dochodzić po niej do różnych kłębków. 😉 Np. do nieodmiennie niskiego w Polsce poziomu społecznego zaufania i do takich wyjątków w tej materii, jak Kuroń czy Owsiak. Do pytań, dlaczego ten poziom jest tak niski, jakie są mechanizmy ustawicznego niszczenia tego zaufania w zarodku, dlaczego wyjątki są takie, a nie inne, dlaczego notorycznie podlegają zmasowanym atakom i w jaki sposób to jest robione… Itepe, itede. Ja tylko dałem sygnał, a Wy z nim róbta co chceta. 😈
Aaaaaaaaa…. tak się troszkę domyślałem, ale w tak intymnych relacjach najlepiej proste pytanie zadać 😉
W wysokich sferach latamy… ja tom płaz po ziemi pełzający… gdzie mnie do Latających Psów.
Ale żeby jak zwykle pokręcić nosem to muszę chwilę mieć… teraz piszę negatywną recenzję 🙁 ale z jakiej strony nie popatrzeć, nie da się…
Swoją drogą to kiedyś w szkole się robiło Conrada, w którym właśnie te niereligijne źródła są poruszane.
Źródło, źródło… niebo rozgwiażdżone nade mną a źródło we mnie!
PS To niebo ciągle mi wygląda jak rozmiażdżone (wyraz…) 👿
PS2 Można to też od Hobbesa wziąć: zbiorowisko skrajnych egoistów w swoim egoizmie ustala jednak jakieś zasady współpracy, z powodu lęku przed skutkami, raz w roku machając sobie jednak przed nosem wizerunkiem, jakimi to nie-egoistami oni są!
Spodobało mi się 🙂
Mam prawdę rzec? Ja się do tego latania w wysokich sferach zawsze muszę zmuszać, bo w zasadzie mam okropny lęk wysokości. 😳 Ale tłumaczę sam sobie jak komu dobremu, że nie można w kółko wyłącznie o pasztetówce… 😉
Niemniej jednak, wskutek tego lęku wysokości, robię często taki myk, że zasłaniam te wysokie sfery szczeniackim rozmerdaniem. Niech mi się zanadto nie pchają w ślepia. 👿
Że źródło we mnie i w mojej stadności, to dla mnie oczywista oczywistość. Ale za tę oczywistość niejeden obrońca wartości chętnie by mnie wziął pod obcasy (i czasem nawet bierze). Więc chyba nie jest tak, że nie ma o czym gadać. 😉
Tego Hobbesa to rozwinęli neodarwiniści i socjobiolodzy: zasada odwzajemnionego altruizmu, te numery. 😉
Z lękiem wysokości to zabawne…. ja w górach nie mam, na antropogennych strukturach mam jak cholera (dwa przekleństwa w jednym, uch…).
Ale socjobiolodzy wykazują, że ten altruizm na poziomie osobnika jest egoizmem na poziomie gatunku, więc Hobbes miał racniejszą rację!
Altruizm na poziomie osobnika czy doboru krewniaczego też jest w sumie egoizmem, bo w tle zawsze czai się samolubny gen. Powiedziałbym więc, że socjobiolodzy nie są dla Hobbesa konkurencją, tylko mniej lub bardziej cichymi współpracownikami. 😉
Ale mnie tu inna rzecz pcha się w ślepia. Jeżeli uwierzymy neodarwinistom, że altruizm po prostu się opłaca, to nie ma żadnej potrzeby poszukiwania religijnych źródeł moralności. Biologia w zupełności wystarcza. A z kolei jeśli by twierdzić, że neodarwiniści nie mają racji i altruizm zarówno osobnikowi, jak i gatunkowi szkodzi, to jak wytłumaczyć, dlaczego Najwyższa Istota nakazuje w ramach moralności zachowywać się w sposób szkodliwy dla siebie i innych?
Gdybym był religijny, byłaby to dla mnie spora zagwozdka. 😉
Co mnie skłania do zachowań altruistycznych? W dwóch trzecich empatia, w jednej trzeciej przekonanie, że tak trzeba i już. Polerujmy więc młodemu pokoleniu neurony lustrzane i wbijajmy im do głów, że zostawić bliźniego w potrzebie, to rzecz niehonorowa – a będzie coraz lepiej. No i pomóżmy im zrobić ten pierwszy krok – sami się przekonają, ile frajdy daje pomaganie innym. Nienaukowe te moje źródła. 😉 Różne naukowe teorie sobie podczytuję, ale w praktyce – decydują odruchy. A, podeprę się jednak jakimś naukowym autorytetem: Were we incapable of empathy – of putting ourselves in the position of others and seeing that their suffering is like our own – then ethcal reasoning would lead nowhere. If emotion without reason is blind, then reason without emotion is impotent. Peter Singer
„dlaczego Najwyższa Istota nakazuje w ramach moralności zachowywać się w sposób”?
A to proste ! Grzech pierworodny. Wolność człowieka. Wpływ szatana. (Inne religie znam jeszcze mniej…)
Większym problemem jest casus niejakiego Hioba. Dobrotliwa istota bawi się Hiobem…? Casus niby obrazuje jak to ślepa wiara jest wskazana, bo Hiob znowu miał stada, synów i córki. Co prawda, trzeba było najpierw wybić poprzednie stada, synów i córki, no ale ich wtedy mniej było… I pewnie jacyś gorsi byli. Bo Hiobowi wszystko przyrosło. Brrr.
Religia nie jest zrodlem moralnosci. Jest dokladnie przeciwnie. To moralnosc jest zrodlem religii, kiedy kodyfikuje zachowania pozadane i obleka je w forme „nakazow Boga”. Najpierw jest „nie zabijaj!” ( a dokladnie w oryginale Bibliii: Nie morduj!) a dopiero potem jest „bo Bog nie bedzie zadowolony z takiego zachowania”.
Bardzo mi sie podoba wpisowy wiersz Bobika. Usilowalem zglebic skad na prawcy takie zaklopotanie przechodzace w ninawisc do Owsiaka i jego zbozne dzielo.
I znalazlam trzy wymieniane powody:
1. Bo Owsiak nie lubi Kosciola.
2. Bo Kosciol nie lubi Owsiaka.
3. Bo tata Owsiaka byl milicjantem.
No, ludzie!
Słusznie prawi Peter Singer, nie tylko w tym miejscu zresztą. 🙂
W empatię też oczywiście można wetknąć diabła na końcu socjobiologicznej szpilki. Skoro biologia wymyśliła altruizm odwzajemniony, to musiała wykombinować też instrumenty do jego realizacji, czyli wszystkie te neurony lustrzane, empatyczne emocje, uczucia, odruchy, itede.
Kto wie, może wykombinowała nawet religię jako rodzaj podpórki dla tych, którzy z realizacją altruistycznych zasad mieli trudności? 😯 😉
O, widzę, że się poniekąd łajznęło z Kotem Mordechajem. 🙂
Tadeuszu, dla mnie to wcale nie jest takie proste z tym grzechem pierworodnym etc. Grzech pierworodny jest religijnym wyjaśnieniem, dlaczego człowiek nie zachowuje się „sam z siebie” w sposób doskonały i trzeba go dopiero do tego przymusić nakazami czy zakazami. Ale ta koncepcja nie tłumaczy wcale, dlaczego Najwyższa Istota miałaby nakazać się zachowywać w sposób zły i szkodliwy, jeśli by założyć, że altruizm jest czymś złym i nienaturalnym. No a jeżeli jest czymś dobrym i naturalnym, to apiać – po co w to mieszać Najwyższą Istotę? 😉
Na temat zachowania Boga w stosunku do Hioba napisana zostala madra ksiazka przez rabina Harolda Kushnera. Nazywa sie „Kiedy zle rzeczy zdarzaja sie dobrym ludziom”.
Autor musial sie z tym problemem zmagac, kiedy okazalo sie, ze jego wlasny synek udordzil sie z choroba nazywajaca sie profyria i powodujaca przyspieszone starzenie sie ciala. Czlowiek urodzony z taka wada genetyczna umiera w wieku 7-9 lat ze…starosci, tak jak pierwse dziecko Kushnera.
Ksiazka byla wydana w Polsce przd laty przez wydawnictwo ksiezy -werbistow Verbinum i moge ja pozyczyc (Pozyczyc! Nie oddac! bo mam jedyny egzemplarz). Byla tlumaczona na wiele jezykow, byla wielkim miedzynarodowym bestsellerem i byla zrodlem pocieszenia i pogodzenia sie z Bogem dla wielu ludzi, ktorzy doznali utraty.
Rabin Kushner znajduje odpowiedz na odwieczne pytanie „dlaczego zle rzeczy zdarzaja sie dobrtm ludziom” w samym tekscie Ksiegi Hioba. I sprowadza sie ona z grubsza do czegos takiego: ze Bog nie jest wszechmocny w chwili gdy dzialaja ustanowione przez Niego prawa fizyki, chemii, biologii.
Nie jest w stanie zatem zatrzymac w locie spadajacego samolotu, powstryzmac plyty tektoniczne pod powierzcxhnia ziemi, zatrzymac procesu mnozenia sie rakotworczych komorek.
Nie moze tego uczynic, bo musialby interweniowac za kazdym razem gdy dzieja sie zle rzeczy. Nie ma w tym zadneg zamyslu, nie ma checi „wyprobowania” naszej wiary, jest tylko normalne dzialania praw naukowych obowwiazujacych na ziemi.
Oddalam się w miejsce ustronne… aby tę recenzję jednak napisać.
Tylko swoim dzisiejszym zwyczajem powiem, że nie jestem pewien, czy chcecie, drogie Koty i Piesy, wyjaśniać zachowanie Najwyższej Istoty z wewnątrz religii cz z zewnątrz? Bo jakoś nie widzę sposobu, by z zewnątrz to jakoś zrobić. Jak się zgodzimy, że to ino z całą religią wymysł błąkającego się umysłu, to nie ma o czym mówić.
Z wewnątrz też nie :-), bo, a. kochana najwyższa jest umysłem nieogarniona, b. credo quia absurdum est.
Tak więc wyjaśnianie racjonalne to tu… tego.
Peter Singer… to ten co trzy książki na rok pisze?? No przecież to nienormalne! Kiedy on oddycha? Ergo…
Choroba nazywa sie progeria, nie profyria. Sprawdzilem w slowniku.
Co to znaczy z wewnatrz czy z zewnatrz? Nie wiem jak inne ksiegi religijne, ale wiem, ze Stara Biblia jest zbiorem przypowiosci, ktore nalezy czytac z uzyciem doroslego mozgu, nie dzieciecego, ktory postrzega tylko to co na powierzchni narracji. Wiec nie ma wiekszego znaczenia czy czytajacy jest z zewnatrz czy z wewnatrz danej czy akiejkolwiek religii.
A tu jeest ta ksiazka, tanio:
http://www.amazon.com/When-Things-Happen-Good-People/dp/0380603926
Ja w ogóle nie chcę wyjaśniać zachowania Najwyższej Istoty, ani z zewnątrz, ani z wewnątrz. 🙂 Ja tylko uprzejmie upominam się o swoje psie prawo do wywodzenia moralności z pozareligijnych źródeł. 😉
Jeżeli ktoś chce ją wywodzić ze źródeł religijnych – proszę bardzo, też ma prawo. Ale niech mi nie mówi, że jest to jedyne możliwe źródło, żadnego innego być nie może i jak wyeliminujemy Boga z etycznych rozważań, to będzie wszystko wolno. Bo to oczywista nieprawda.
Aye, aye, Doggy!
Coraz bardzoej oblakane:
http://januszwojciechowski.salon24.pl/379130,ile-owsiak-dal-a-ile-wzial-zeby-dawac
Wierszyk upodobałem po pierwszym czytaniu i nie jest to żaden przytyk do Tadeusza, tylko informacja dla Autora, że pióro Go nie zawodzi.
Masz rację Bobiku, że w zawistnej reakcji pewnych środowisk (nie nzawę ich patriotycznymi ani religijnymi, bo pewnie bym komuś krzywdę wyrządził – nie wszyscy religijni ludzie są prawicowymi po.ebusami! ) a więc, że w zawistnej reakcji tychże odczytać można całą ich moralną małość, ich zakompleksienie i wynikłą z niego pychę. Kiedy słyszę, jak ktoś na serio mówi, iż nie ma moralności (zatem i dobrych uczynków) poza religią, to mi się sierść jeży. 🙂
Teza nie dość, że podszyta nieuctwem i zabobonem to jeszcze pogardliwa, zakladająca iz ten kto ją wypowiada czuje się lepszy, może nawet „wybrany” do czynienia dobra…
To jest proszę państwa żenada: Jurek od 20 lat wspaniale zabiega o dobro wspólne (w jego róznych aspektach) a ci bezwstydnicy go opluwają i jeszcze to uzasadniają religią. Fuj!
No naprawdę, istny geniusz myśli etycznej. 😈
To był komentarz do linki od Kota Mordechaja. Logika, na której ta linka jest zawieszona, nie mocniejsza od etyki – w sumie, nawet nie ma z czym dyskutować, tak głupi i oderwany od realiów jest ten atak.
Zdziwiłem się, dlaczego Łotr wrzucił Laudate do poczekalni, ale chyba już zrozumiałem – to przez brak numerka, który dotąd był przy nicku. 🙂
Też uważam, że nie należy nad tym opluwaniem Owsiaka przechodzić do porządku dziennego, ani nawet nocnego. Wprawdzie nie da się tego powstrzymać, ale przynajmniej trzeba powiedzieć, co się o tym myśli. Choćby dla własnego spokoju sumienia. 😉
Na marginesi tej rozmowy o zrodlach moralnosci, chce sie czyms podzielic.
Kiedy dwa tygodnie temu prasa zaczela donosic o tych religijnych oszolomach z Izraela, co to czytaja Boblie z naiwnoscia kociecia i chcieliby aby kobiety chodzily inna strona chodnika, postanowilem zapytac kogos, kto sie na Biblii zna nieco lepiej ode mnie, skad bierze sie caly ten myzoginizm, ktorego latwo sie doszukac w Swietej Ksiedze i ktory owocuje do dzis zarowno w judaizmie jak i w chrzescijanstwie. Jakie sa teologiczne podstawy tej nieufnosci i strachu przed kobietami.
Zwrocilem sie wiec do teologa zydpwskiego (bo generalnie uwazam ich za rozumniejszych od teologow chrzescijanskich, z wyjatkiem ukochanego ks. prof. Michala Czajkowskiego i moze paru innych). Odpowiedz dostaem natychmiast, a poniewaz jest dluga, zamieszcam tylko fragment:
(…) … rodzina i społeczeństwo patriarchalne zawsze stanowiły idealny i jedyny model uznawany przez judaizm. Wynika to – paradoksalnie – z konsekwentnej nieufności judaizmu wobec natury mężczyzny. Społeczeństwo zdominowane przez dojrzałych mężczyzn z rodzinami jest jedyną metodą na podporządkowanie i okiełznanie najbardziej aspołecznych istot ludzkich – młodych, samotnych mężczyzn. Zarówno prawa Tory, jak i przepisy halachy bardziej ograniczają naturalne tendencje mężczyzn niż kobiet.
Judaizm zdał sobie sprawę, że natura mężczyzny (przede wszystkim jego seksualizm i agresywność), jako istoty ludzkiej jest znacznie trudniejsza do poskromienia niż jakiekolwiek cechy natury kobiety – wówczas, gdy religijnym ideałem staje się monogamiczna rodzina (ideałem, bo przecież przez długi czas judaizm musiał akceptować poligamię) oraz sprawnie zorganizowana społeczność, otaczająca specjalną opieką najsłabszych (micwy na temat traktowania np. sierot i wdów, micwy małżeństwa lewirackiego itd.) i nastawiona na rozwój cywilizacyjny. Kobieta ma naturalną predyspozycję do tworzenia rodziny, do opiekowania się potomstwem, do organizacji życia rodzinnego i społecznego, natomiast mężczyzna musi pokonać swoją naturę, aby takie cechy w sobie rozwinąć.
Spójrzmy na prawa judaizmu, jak starają się ograniczyć mężczyznę w jego naturalnych skłonnościach seksualnych (począwszy od samego rytuału obrzezania, które symbolicznie podporządkowuje męski seksualizm Bogu): zakaz związków kazirodczych, homoseksualnych, zoofilii. Te zakazy skierowane były albo wyłącznie do mężczyzn (homoseksualizm), albo w praktyce ich przede wszystkim dotyczyły (zoofilia).
Spójrzmy na przykazanie dotyczące postępowania z „piękną branką”. Jak przebiegle ogranicza ono mężczyznę i chroni brankę przed gwałtem. Popatrzmy na micwę postępowania z młodą niewolnicą żydowską, która trzeba albo poślubić, albo oddać do poślubienia synowi, albo po prostu odesłać do jej domu, a nie sprzedać. Z dzisiejszego punktu widzenia, dostrzegamy jedynie fakt, że kobieta była niewolnicą, a tracimy z pola widzenia inny fakt: że judaizm ponad trzy tysiące lat temu przejmował się losem tej niewolnicy czy branki bardziej niż jakikolwiek system społeczno-prawny czy też jakikolwiek luźny system kulturowych tabu.
Takich przykazań jest więcej. Z jednej strony gwarantują one mężczyźnie wyższy status, z drugiej – ograniczają jego naturalne skłonności tak bardzo, że „wyższy status” wydaje się podstępem, manipulacją, mającą dać mężczyźnie coś w zamian za rezygnację z choćby tak naturalnej i dostępnej (uwzględniając przewagę fizyczną mężczyzny) formy rozładowania seksualnego, jaką jest gwałt.
Podsumowując: judaizm ograniczył bardziej mężczyznę. Status kobiety był relatywnie zdecydowanie niższy (bardziej w naszych dzisiejszych standardach niż wobec tych, które obowiązywały w ówczesnym świecie nieżydowskim), ale mężczyzna musiał „oddać” o wiele więcej ze swojej natury niż kobieta, aby zaspokoić oczekiwania judaizmu.
To tylko tak sygnalnie, bo można by uzasadniać na przykład bardziej szczegółowo, jak zakaz homoseksualizmu (męskiego!), podnosił status kobiety z pozycji „maszynki do rodzenia” do poziomu równoprawnego partnera seksualnego, ale chodzi mi tylko o zwrócenie uwagi na fakt, że judaizm stawiał sobie za jeden z głównych celów opanowanie natury mężczyzny, a skutki tego podporządkowania były rewolucyjnie korzystne właśnie dla kobiet.
Np. zakaz studiowania Tory przez kobiety (dziś, oczywiście, rażący swoją niesprawiedliwością) był relatywnie małą ceną, którą zapłaciły kobiety za wprowadzenie w męską świadomość przeświadczenia o religijnej i etycznej odpowiedzialności, jaka na mężczyźnie spoczywa wobec rodziny i – co nie mniej ważne – że seks z poślubioną kobietą jest jedyną legalną z punktu widzenia religijnego formą aktywności seksualnej, a nie jest nią seks z chłopcem, dzieckiem, innym mężczyzną, bratem, siostrą, ojcem, matką, każdą kobietą pozbawioną opieki mężczyzny, zwierzętami domowymi, kapłankami w pogańskiej świątyni (tzw. prostytucja świątynna).
To, że Tora tych wszystkich form zakazywała, świadczy, że były one powszechne, bo inaczej zakazywanie ich byłoby absurdem. Jednak z dzisiejszego punktu widzenia, przy zmienionej przez etyczny monoteizm powszechnej świadomości, gdy cel zasady organizującej patriarchalny system został już w dużym stopniu osiągnięty, stosunek halachy do kobiet często sprawia wrażenie głębokiego anachronizmu.
Dzień dobry. 😀
Bobiku, piękny wierszyk. Ja jutro wspieram Orkiestrę, z całych sił. Na wczorajszym spotkaniu w rozmowie z jedną z obecnych osób ugryzłam się w język. Na szczęście osoba ta musiała wcześniej wyjść. Do kościoła. 😀
Faktycznie rzucano butami w Berlinie w proteście przeciwko Prezydentowi W.!!!
Rzuciło mi się w oczy przysłowie w nowej wersji: „Bundespräsidenten haben kurze Beine”.
Rysiu pewnie był jeszcze w pracy. 😀
Chwileczkę, Mordko… Coś mi się tu nie zgadza 🙄 Ten cytat wyjaśna teologiczne podstawy nieufności i strachu wobec mężczyzn, nie kobiet. A skoro kobiet – według autora – kiełznać nawet nie trzeba było, bo ich natura taka cudna jest, to skąd strach i nieufność wobec nich? No i po co – w obliczu tej cudnej żeńskiej natury – obniżanie statusu kobiet? Przecież gdyby im przyznać wyższy status i właśnie tym uzasadnić potrzebę monogamii, straszna męska natura też zostałaby okiełznana. 🙂
Jak już mam rozdzielać włos na czworo, to potrzebuję w tym jakiejś logiki. 😛
Och, Mar-JO, śliczne z tymi krótkimi nogami. 😆 Zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę, że poprzedni bundesprezydent – choć z innych powodów – też miał dość krótką datę ważności. 😉
A po to, Bobiku, nalezaloby cofnac sie chyba jeszcze glebiej, do czasow, kiedy to mezczyzna, a nie kobieta wyruszal z maczuga na mamuta i zapewnial strawe. I kiedy latwiej bylo zlapac w sidla piekna branke, niz silnego doroslego chlopa, ktory ucieka szybciej niz taka branka. Judaizm ksztaltowal sie w takim, a nie innym swiecie, stad juz chyba zastal spoleczenstwo patriarchalne, nalezalo tylko skodyfikowac prawo i dorzucic troche zakazow.
A generalnie nie chodzi mi o to by zagiac teologa, tylko by uzyskac wyjasnienia watpliwoscia, ktore mnie mna nie od dzis targaja. 😈
Jeszcze chyba o jednej rzeczy naezy pamietac. W tamtych czasasch, przed Pigulka, kobiety rodzily jak bezdomne kocice i wieksza czesc zycia spedzaly albo w ciazy, albo opiekujac sie niemowleciem. Wiec byly zawsze slabe, vulnerable. Stad „naturalna”, biologiczno-spoleczna wyzszosc meskiego rodzaju.
Mordko, ale ten teolog – wskutek tych sprzeczności, o których wspomniałem – żadnych wątpliwości nie rozprasza i w żaden sposób nie wyjaśnia, skąd się w judeochrześcijańskiej tradycji bierze mizogynia. Bo „naturalną słabością” kobiet można tłumaczyć „naturalną wyższość” mężczyzn, ale skąd ich strach wobec tych słabszych? I niechęć?
POczatek wpisu na jakims politycznym blogu:
„Po tylu latach WOŚP staje się już niepoważny. Kolejny raz my obywatele zwalniamy z odpowiedzialności za resort zdrowia kolejnych polityków, a koncerny farmaceutyczne i firmy produkujące sprzęt wykorzystują naturalne altruistyczne uczucia ludzi aby zbyć swoją produkcję….”
Do niepowaznych wspierajacych koncerny, nalezaloby dorzucuc Billa Gatesa, ktory obdarzyl cala Afryke szczepionkami, Matke Terese, ktora zgarniala pod swe skrzydla jakies ludzkie smiecie, zamiast przekazac ich prosto w rece rzadu, a i pewnie sam Nasz Papiez byl niezbyt powaznym facetem, kiedy nawolywal abysmy dawali jalmuzne potrzebujacym.
Bo tytul wpisu blogoego brzmi”Narodowa jalmuzna”. I od jakiegos czasu religijny, zapisany w obu Bobliach nakaz dawania jalmuzny jest dla Prawdziwych Ludzi Wiary absolutnie nie do przyjecia. 😯
Ja mysle, Bobik, ze on to bardzo elokwentnie wyjasnia. I dlaczego kierujesz pytania do mnie? czy ja jestem Kotem teologicznym? Nie, ja jestem Kotem, ktory zwraca sie do teologow, aby mi rozne rzeczy wytlumaczyli.Bo rozne zjawiska w swiecie w wierzeniach religijnych maja swe zrodlo. I czasami odowiedzi znawcow religii rozswietlaja horyzont, a nie zaciemniaja. Mnie jego wyjasnienia zaspokoily, do nastepnego razu. I jestem wdzieczny, ze potraktowal je na tyle powaznie by udzielic mi powaznej odpowiedzi. Chcesz z nim podyskutowac, to Ci podam namiary
vitajcie! Czekam z niecierpliwością na wiosnę. Najgorszy koszmar przeżywam rano gdy otwieram oczy a tu nic a nic nie widać tylko ciemność , ciemość widzę….. :):):)
sama nie wim co mam napisać o zbiorowym poruszeniu podczas Orkiestry Świątecznej Pomocy . Myślę że to wspaniała inicjatywa.. chociaż miły Mordechaju jestem prawica 🙂 i jak babcię kocham ze zdumieniam przeczytałam że jakimś argumentam na nie ??? ma byc że Owsiaka ojciec był milicjantem. No też wymysliłeś.. 🙂 To chyba nikogo nie obchodzi.
No, zabij, Mordko, a ja nigdzie u rzeczonego teologa odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie nie widzę. Owszem, on bardzo elokwentnie odpowiada, ale na całkiem inne pytanie. 😈
przeczytałam właśnie na jednym z blogów Polityki ciekawe i rozsądne rozważnia dotyczace nieszczęsnego zamieszania z lekarzami, aptekarzami i receptami.
Jarzębino, ale to nie Mordechaj wymyślił, że ojciec Owsiaka był kimś tam, a sam Owsiak jeszcze gorzej. Takimi pomysłami buzuje od chyba przedwczoraj prawicowa blogosfera. Choć oczywiście nie twierdzę, że „cała prawica” itd. 😉
Na więcej światła też czekam z utęsknieniem…
Ale Ty, jarzebinko, jestes prawica mila memu sercu. Taka prawica jak Ty, to ja tez jestem! 😈
Ojciec-milicjant wyciagniety przeciw Owsiakowi, to z rozpaczy i bezsilnosci. Znacznie przyjemniej byloby wyciagnac mu brata w Szwecji, ktory wyrywal paznokcie Polskim Patriotom, zwlaszcza tym z Salonu24, Jeszcze lepeiej byloby, gdyby sie okazalo, ze Owsiak zbudowal sobie rozkoszna wille z zagrabionych pieniedzy, zasiedlil ja naloznicami i panienkami lekkich obyczajow i wspolnie hoduja tam pola konopi indyjskich.
Niestety treba bylo poprzestac na ojcu-milicjancie. 👿
musze przyznać ,że lekarze potrafią bronic swoich słusznych racji bo trzeba mieć ze dwie sekretarki i komputer aby w tym wszystkim sie połapać. Ja proponuję aby zapytali aptekarzy jak oni to robili przez ostatnie lata i ile to kosztowało ? ? 🙂 Faktem jest jednak że brak mozliwości odwoływania sie od kary a także samo karania zakrawa na prawo panujace w jakimś XI wieku a może jeszcze gdzieś w okolicy kamienia łupanego. Trzeba to wszytko uporzadkować ale na pewno nikt nie bedzie chciał byc kierownikiem apteki Bogu ducha winnym ani lekarzem pracującym pod dyktat NFZ. Co to oznacza ? DUUUży krok w tył . Wylano dziecko z kąpielą. że tak powiem ::)
Helena właśnie wyprowadziła mnie z błędu. Byłam przekonana, że argument, że WOŚP nie pomaga wcale dzieciom, tylko budżetowi państwa, to był taki pojedynczy wykwit, ehem, intelektualny. A to widać jedna z, pożal się Boże, myśli przewodnich tegorocznego ataku. Zadziwia mnie brak instynktu samozachowawczego atakujących, a cieszy ich pesymizm. Niech taki atakujący, wyczerpany swoją zjadliwą aktywnością, dostanie ataku serca przemawiając na ulicy. Jeśli udało mu się przekonać słuchający go tłum, to nikt z tego tłumu nie będzie próbował wyręczać służby zdrowia i pchać się z pierwszą pomocą. Ale jeśli karetka nie zdąży, to tłum tłumnie ruszy na rząd z oskarżeniami, że się nie wywiązuje ze swoich obowiązków. To się nazywa satysfakcja pogrobowa. To primo. A secundo, ktoś, kto z taką pogardą mówi o wyręczaniu budżetu państwa, najwyraźniej nie bierze pod uwagę tego, że sam może kiedyś za dopięcie się tego budżetu odpowiadać. Czy może wspieranie budżetu państwa jest albo postawą obywatelską, albo godną napiętnowania w zależności od tego, jaka partia jest u steru? Może moje państwo we wtorek nie jest już moim państwem w czwartek, bo premier ma inną pieczątkę na bicepsie? I te oczka niewinne, szeroko rozwarte: no jakże to tak, jeśli sprzęt jest szpitalom potrzebny, to psim (wybacz, Bobiku, cytat) obowiązkiem budżetu jest go nabyć. A jeśli nabywa go nie budżet, a Owsiak, to jedno z dwojga: albo sprzęt nie jest potrzebny, albo Owsiak udając świętego pokątnie wspiera niesłuszny rząd pięniędzmi naiwniaków, którym się zdaje, że dzieci ratują – tak czy tak granda. Obrzydliwość. 👿
haha Mordechaju miły jesteś 🙂 ale u Ciebie to wyczytałam. A przcież aż strach wyciagac takie argumenty 🙂
resumując; zawsze zastanawiało mnie dlaczego wszyscy uwielbiaja dzielić włos na czworo w każdej sprawie . Jak chce Osiak orkiestry i zbiera dla chorych to chyba fajnie ? I nad czym sie tutaj zastanawiać? PA ! miłej nocki 🙂
Ha, jestem 👿
Nawet troszkę poczytałem, a przytykujcie sobie… człeka położnego przytykujecie…
Za to sukces! Znalazłem płytę Kaufmanna z Schubertem!! Teraz ją szybko znowu gdzieś wsadzę, żeby mieć rozrywkę.
Światła wszystkie zapalone, teraz świeczki.
Znowu leje…
Blogo-prawo nie czytam. Lewo też nie. Kto ma jakichś centraków?? Też nie poczytam!
Mało mi było, to sobie dołożyłam. 🙁 Weszłam na stronę Caritasu i tam wyczytałam w jakimś wywiadzie: Sekularyzacja dzieł miłosierdzia w ostatecznym rozrachunku rani człowieka i jego głębokie pragnienie, którym jest Bóg. To jest czarny pijar w czystej postaci. 👿 Natomiast oskarżenie o wyręczanie budżetu jest jednak mieczem obosiecznym: Światowy Dzień Chorego został ustanowiony przez papieża Jana Pawła II w 75. rocznicę objawień fatimskich i w 11. rocznicę zamachu na jego życie – 13 maja 1992 roku. Celem tego dnia jest refleksja nad tajemnicą cierpienia oraz uwrażliwienie społeczeństwa na potrzeby i pomoc chorym. Jest to też okazja by zachęcić do czynnego wolontariatu. Ojciec Święty Jan Paweł II pragnął, aby żaden chory czy cierpiący nie czuł się odrzucony
i zapomniany.
Diecezjalne Caritas i Caritas Polska wspomagają finansowo zakup lekarstw, sprzętu medycznego, przeprowadzają kosztowne operacje i opłacają pobyt w szpitalu, finansują pobyt na turnusach rehabilitacyjnych, przeprowadzają refundację kosztów leczenia, a także niejednokrotnie zakup specjalnej żywności.
Orkiestra jeszcze nie zaczela nawet zbierac, a wzmozony atak tupania nogami na prawicy, kaze mi podejrzewac ze albo jest to zbiorowa psychoza (jak te, co powoduja, ze cala kongregacja rzuca sie na podloge i doznaje czegos na podobienstwo grand mal) albo jest jakis odgorny PiSowski ukaz aby rozprawic sie z Orkiestra raz na zawsze, bo kole w oczy. No bo niczego taiego na TAKA skale nie przypominam sobie w ubieglych latach. To sie zaczelo przed laty od wypowiedzi roznych duchownyck KK, ktorzy pelnym tekstem moili, ze Orkiestra podwaza dzielo Caritasu i innych koscielnych organizacji charytatywnych. POtem coraz mniej mowiono o Caritasie, a coraz wiecej o „wyreczaniu Panstwa” z jego psiego obowiazku zapwnienia wedle potrzeb. I o tym, ze sam Owsiak jest postacia wielce podejrzana i milicyjnym pomiotem.
Ale to co sie dzieje w tym roku jest naprawde demoniczne. Skala tych atakow. Kompletny rozbrat z logika.
No wiec dlaczego?
Włos sie jeży, jazgot straszny – czyżby rząd duszyczek nie tam gdzie trzeba wrzucał złocisze? Dla mnie recepta prosta: jak kto nie chce – niech nie daje (albo daje tam gdzie chce). W szpitalu nikt kwitów okazywać nie musi, żeby ze „sprzętu fundacyjnego” korzystać. Dobrze by było, żeby państwo samo załatwiało te zakupy – ale jak jest, każdy widzi.
A wierszyk pierwsza klasa 😉
NO wiec wlasnie, pajeczaki. Nie istnieje chyba takie panstwo, ktore absolutnie wszystko moze zapewnic sluzbie zdrowia. Nawet tam, gdzie sa bardzo wysokie podatki, musi decydowac, ktore lekarstwa moze refundowac, ktore pozostana nieosiagalne z powodu kosztow. I dobrze kiedy jest rozwinieta siec organizacji charytatywnych, ktora moze dopomoc. A ze sprzetem jest jeszcze gorzej, bo jeden mikroskop chirurgiczny kosztuje tyle co dwa samoloty. Jeden skanner tyle co zbudowanie calego budynku szpitalnego. Albo cos w tym rodzaju.
Ha! Nie porzucajmy nadziei! 🙂
Ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii komentuje sprawę dla „Kuriera Lubelskiego”: „Ocena kogokolwiek przez pryzmat historii jego rodziców jest niedopuszczalna – stwierdził ks. Puzewicz. – Całkowicie bezzasadne jest też łączenie dzieła WOŚP z diabelskimi sprawami. Wierzący mogą bez obaw wspierać tę akcję. Ja robię to od 20 lat”.
A, bo to XX raz! I jutro…
A ten cytat Was pewnie ubawi.
„Bianka Bacior i Alicja Bzoma zbierać będą już piąty raz. – Zaczęłyśmy jeszcze w gimnazjum – mówią dziewczyny. Zdradzają, że ustawią się z puszkami pod kościołem. – Nie pod swoim, ale mamy taki, gdzie zawsze zbieramy pełne puszki. Dlatego nie powiem, gdzie to jest, bo to supermiejscówka – zastrzega Alicja. – Piątka, dyszka – to najczęściej ludzie wrzucają. ”
http://m.wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/56,106542,10924921,Nie_ma_to_jak_supermiejscowka,,8.html
Ago!!!!! 😯 😯 😯
Stwirdzenie , ze sekularyzacja milosierdzia w ostatetcznym rozrachunku „rani czlowieka” i zamyka mu droge do Boga, jest albo objawem pomieszania zmyslow, albo nieprawdopodobna podloscia wobec tegoz Samego Pana Boga.
Kocie, don’t blame me – dlatego wrzuciłam, że mną wstrząsnęło. Copyright Kard. Robert Sarah, przewodniczący Papieskiej Rady „Cor Unum”. Poprawiłam sobie nastrój robiąc przelew dla WOŚP. 😉
Miło Cię widzieć, pajeczaki. 🙂
I oczywiście na chłopski, zdrowy rozum, to wszystko powinno być tak proste, jak piszesz. Dlatego mnie tak wnerwia, że nie jest, bo to się z rozsądkiem zdecydowanie kłóci, a z przyzwoitością jak również. 👿
Sprzętu medycznego istotnie w żadnym kraju rząd nie jest w stanie finansować w całości. Ja np. co miesiąc płacę jakąś tam sumkę na zakon joanitów, z przeznaczeniem właśnie na zakup sprzętu medycznego – oni się tym zajmują nie w ramach jednorazowej akcji, tylko przez okrągły rok, a właściwie lata. I na pewno jest w tym moim płaceniu trochę wyrachowania: w końcu sam mogę kiedyś tego ekstra sprzętu potrzebować. 😉
Nie zapominajmy, że Caritas działa w imieniu i na konto KK. A więc sekularyzacja to wróg nr 1.
Kocie, masz rację, ale teorie spiskowe to nasza narodowa specjalność. Dziś przypadkiem trafiłam na artykuł w rzepie. Czasy okazjonalnych paszkwili mają się dobrze. A inne blogi… Trochę strach, żeby z początkiem roku tyle jadu. Brakuje tylko wilczych oczu i innych głupot.
Są pewnie minusy, ale warto, żeby nie przesłoniły nam plusów.
Cor Unum robi rozne zbozne dziela, ale kiedy nawoluje o datki, zwraca sie nie tylko do katolikow, ale do wszystkich. Wiec tym dziwniejsza jest wypowiedz kardynala przewodniczacego. Chyba, ze zostala przeinaczona. Bo az tchnie glupota.
Bobiku 🙂 mnie męczy takie dzielenie społeczeństwa przy każdej okazji… wydaje się, że każda okazja do spolaryzowania jest dobra. Okazuje się, że jak wrzucę grosz dla Caritasu to jestem prawicowy oszołom, jak WOŚP to lewak – szaleństwo 😉 pozdrawiam!
Wypowiedź ks. Puzewicza już czytałem i bardzo doceniam, ale nastawienie do Owsiaka Kościoła jako takiego jest jednak dosyć wrogie. Jak zresztą w ogóle do wszelkiej konkurencji. 🙄
Bo ks. Puzewicz jest z Lublina, gdie na czele kurii byl wiele lat sw,p. biskup Zycimski. I chyba cos jednak zaszczepil. Wiem, ze bardzo sie staral robic tak jak nalezy. To Jego dzielo owocuje – tak mi sie wydaje.
W imię miłości bliźniego, czyli caritas, chciałem zauważyć, że oderwanie słów xx kardynała od kontekstu zniekształca mocno znaczenie jego wypowiedzi.
Działalnośc charytatywna najwyraźniej dla niego jest związane z chrześcijańską miłością, caritas, toż samo miłosierdzie. Uczynki miłosierne odnoszą się do duszy i ciała, te pierwsze ważniejsze. I tego nie może dać „miłosierdzie” świeckie, bo nie otwiera się na Boga. (Z pomocą wikipedii i na jej odpowiedzialność, bom nie wprawny w teologii.).
Tu coś chciałem dodać o konstruowaniu sobie obiektu… ale nie dodam.
„Użyłbym tutaj prostego terminu, ale oddającego znaczenie różnicy między pomocą charytatywną a działalnością filantropijną. To termin „świadectwo”. Filantropia jest ludzka, natomiast dzieła miłosierdzia mają wymiar Boży. Działalność charytatywna Kościoła powinna być świadectwem miłości Boga do człowieka, powinna wskazywać, że Bóg jest zdolny do pełnej, bezwarunkowej i prawdziwej miłości. Bóg jest źródłem naszej zdolności do miłowania, do działania w sposób pełen miłosiernej miłości, tak jak Jezus Chrystus, który oddał za nas na krzyżu swoje życie. My przedłużamy tę miłość Boga do człowieka.
Czasem dostrzega się dziś w ludziach pewien lęk w ukazywaniu religijnego kontekstu działalności charytatywnej. Spowodowane to jest w dużej mierze tendencją do sekularyzowania we współczesnych społeczeństwach wszelkiej działalności człowieka. Dlaczego tak istotna jest silna religijna tożsamość katolickiego wolontariatu, katolickich instytucji charytatywnych, katolickich inicjatyw pomocy?
– Tak, to prawda, że nawet działalność charytatywna doświadczyła pewnej sekularyzacji. Z drugiej strony nie jest też wolna od kontekstu, w jakim się realizuje. W całym Kościele doświadczyliśmy zatracenia tego właściwego wymiaru chrześcijańskiego, a bardziej radykalnie sensu obecności Boga. Społeczeństwo zachodnie żyje tak, jakby nie było Boga, mówił bł. Jan Paweł II, zwracając uwagę, że istnieje „milcząca apostazja”. Dziś jest ona widoczna w naszym sektorze, wyraża się głównie w tym, iż myśli się jedynie o zaspokojeniu podstawowych potrzeb człowieka lub o poszukiwaniu nowych struktur, które mogłyby rozwiązać najpoważniejsze problemy dotykające ludzkość. Ale wiemy, że pragnienia prawdy, życia i zbawienia nie można znieść, obalić czy zaniedbać. Nie możemy zredukować do wymiaru horyzontalnej perspektywy życia człowieka. Sekularyzacja dzieł miłosierdzia w ostatecznym rozrachunku rani człowieka i jego głębokie pragnienie, którym jest Bóg. Dlatego też nie powinniśmy zaprzestać przypominania o duchowym wymiarze naszej działalności charytatywnej. Jest to jedno z fundamentalnych zadań Rady Cor Unum. Chcemy uświadamiać, że inicjatywy i pomoc, jakie niesie nasza dykasteria, jakie niesie Caritas, nie są tylko filantropią ani pomocą humanitarną. Chcemy, aby człowiek poprzez te inicjatywy poszukiwał głębi swego istnienia i Boga.”
A teraz sprytnie powiem dobranoc!
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/354689,abp-zycinski-wielkie-uznanie-dla-uczestnikow-wosp,id,t.html
No sami widzicie, dlaczego raczej unikam teologow chrzescijanskich, bo oni tak potrafia zamotac, ze leb puchnie, a wszystko podlane takim lukrem obludy, ze…. ach!
Ale na Salonie24 znalazlam wpis, ktory, jak sadze wielu z nas chcialoby tak wlasnie napisac.
http://krakauer.salon24.pl/379302,zbior-liter-lukasza-warzechy-na-tropie-ukladu-owsiaka
Dobranoc, sprytny Tadeuszu. 😉 Oczywiście, wyjęcie zdania czy dwóch z kontekstu może zniekształcić sens wypowiedzi. Z drugiej strony, pewnych zdań żaden kontekst nie usprawiedliwia. Wyjmując to konkretne zdanie nie miałam wrażenia, że dokonuję manipulacji – ale mogę się mylić. Dla mnie sformułowanie 'Sekularyzacja dzieł miłosierdzia w ostatecznym rozrachunku rani człowieka’ jest nie do przyjęcia.
To ja jeszcze dołożę, zwłaszcza że Sprytny Tadeusz śpi i nie poczuje. 😉
Gdyby kardynał napisał „Sekularyzacja tak rozumianych dzieł charytatywnych w ostatecznym rozrachunku rani człowieka”, można by mu to uznać. Ale on napisał o sekularyzacji dzieł miłosierdzia, bez wyszczególnienia, o jakie chodzi, czyli wszelkich dzieł. Więc nikt go nie ustawiał, tylko sam się ustawił. 😎
Osobiscie sadzilbym, ze sekularyzacja dziel milosierdzia jest ostetecznym i tryumfalnym celem rozwoju Ludzkosci. Kiedy czynimi uczynki mile Bogu nie dlatego, ze tak stoi napisane w Ksiedze tej czy tamtej, ale dlatego, ze nasza dusza dazy do Dobra i nie godzi sie na istnienie cierpienia. Kiedy okazuje sie, ze jestesmy dorosli i potrafimy odjac sobie od ust i podzielic sie ostatnia kromka bazanta, tak jak ja zawsze sie dziele z moja Stara 😈
Wydaje mi sie (a wszystko mi sie dzisiaj wydaje powoli, bo przeziebienie, ktore udalo sie powstrzymac nawalem obowiazkow podczas tygodnia, postanowilo sie energicznie upomniec o swoje prawa w weekend), 😉 ze niewazne w imie jakich przekonan robimy dobre uczynki, bylebysmy tylko je robili. (Zreszta akurat bohater opowiesci o przepedzaniu przekupniow ze swiatyni, zapewnial gdzie indziej swoich uczniow, ze np. uzdrawianie chorych przez nieautoryzowanych przez niego osobiscie osobnikow jest jak najbardziej w porzadku. Tylko, ze KK, jako instytucja, mial prawie od poczatku spore klopoty z pamietaniem o tym podejsciu.)
Mordko, specjalnie dla Ciebie i Heleny, choc innych tez moze zainteresuje:
The value of the world’s great faith traditions is a subject I have discussed at some length in a previous book, Toward a True Kinship of Faiths. For all its benefits, however – in bringing people together, giving guidance and solace, and offering a vision of life which people can strive to emulate – I do not think that religion is indispensable to the spiritual life.
[…]
To my mind, although humans can manage without religion, they cannot manage without inner values. So my argument for the independence of ethics from religion is quite simple. As I see it, spirituality has two dimensions. The first, that of basic spiritual well-being – by which I mean inner mental and emotional strength and balance – does not depend on religion but comes from our innate human nature as beings with a natural disposition toward compassion, kindness, and caring for others. The second dimension is what may be considered religion based spirituality, which is acquired from our upbringing and culture and is tied to particular beliefs and practices.
(The Dalai Lama, Beyond Religion. Ethics for a Whole World, chapter Rethinking Secularism, 2011, p. 17)
To tak na marginesie, jak do podobnych pytan podchodza inne tradycje religijne, mniej znane zarowno teistom, jak i ateistom wywodzacym sie z zachodniej tradycji. A ksiazka Kushnera rzeczywiscie warta polecenia, Mordko.
Ide sie ratowac rosolem – nie tyle sprytnie, ile trzeba sie jakos ratowac. 😉
A propos doroslosci. Przypomnial mi sie pokazywany w tv eksperyment, gdzie w jednym pokoju sadzano dwu niespelna rocznych maluchow. Jednemu dawano w lapki jakas smakowita buleczke, drugoemu nic. I ten obdarowany bulka maluch, po pierwszym ugryzieniu zawsze wyciagal bulke w kierunku drugiego dziecka patrzacego z zazdroscia. To sie powtarzalo i powtarzalo z roznymi dziecmi w tym samym wieku. Co swiadczylo, ze altruizm czy gotowosc dzielenia sie posiadanymi darami jest ludziom znana od bardzo wczesnego wieku.
No prosze – swietny cytat z Dalaj Lamy, jakiz to madry Kot i jakim jest natchnieniem dla swiata! NIc dziwnego, ze jest kochany wszedzie, moze procz KC ChPK.
I om mowi o tym wrodzonym dazeniu do Dobra, niezaleznie od tego czy jestesmy wierzacy czy nie, ktore istnije w nas wszystkich, zwlaszcza Kotach.
Czlowiek holduje chetniej dobru nizli zlu,
tylko warunki nie sprzyjaja mu – spiewal jeden marksista, ale porzadny czlowiek. 😈
Kopiuję z Dywanu: Na Facebooku pojawiła się grupa nie wspieram Owsiaka, na pierwszym miejscu na niej jest minister Zdrojewski. Nie ma mnie na facebooku, nie mogę się więc przyjrzeć.
http://www.facebook.com/groups/238778766715/members/
A niech sie skrzykuja.
Dobry wieczór w rodzimym psychiatryku 👿
Czy można jeszcze coś do tego dodać poza stosownymi psychotropami i ewentualnie gustownymi kaftanami bezpieczeństwa? 👿
Po pierwsze primo, twierdzenie, że nie istnieje moralność poza religią jest oznaką bezbożnictwa! Tak, tak! Bo jeżeli zakłada się/wierzy, że człowiek jest dziełem Boga, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo, to trzeba uznać, że jest w niego wpisana moralność. Niektórzy dla jej pielęgnowanie mogą potrzebować religii. Inni mogą to robić przy pomocy innych narzędzi.
Po drugie primo, Ewengelia mówi jasno cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili. Ergo, Owsiak wciela w życie ideały ewangeliczne.
Finito. Całą resztę o wiadomy kant rozbić 😎
Od rana gramy „do końca świata i jeden dzień dłużej” i niech nam …. 😆
Dobranoc 🙂
No, przecież cały czas mówię to samo,co Dalaj Lama. 😆
A tak serio, to kiedy czytam coś takiego, zaczynam być zawstydzony niektórymi wypowiedziami niektórych przedstawicieli niektórych innych religii. 🙄
Moniko – o antyprzeziębieniowej herbacie z imbirem Tobie chyba nie trzeba przypominać. 😉 A o kciuki to już my zadbamy. 🙂
Jeżeli miałbym jakiekolwiek wyrzuty sumienia, że kiedyś obszczekałem Zdrojewskiego, to teraz by mi już zupełnie przeszły. 👿
Nigdy nie zaluj, Bobiku, ze kogos obszczekales czy mu nogawke lekko podarles. Bo to oznaka jakiegos cherlawego ducha i frajerstwa.
Jotko, nie szafuj zbyt rozrzutnie psychotropami i kaftanami. Obawiam się, że one jeszcze nieraz będą potrzebne. 🙄
A wiesz, Mordko, że czasem mi się zdarzało naprawdę żałować obszczekania. Jak się okazywało, że było niesłuszne i niesprawiedliwe. 😳
No, niestety, każdemu psu czasem się to zdarzy, nawet jak się bardzo stara, żeby nie. 🙁
Oczywiście jakiekolwiek gadki o niesprawiedliwości czy niesłuszności nie wchodzą w grę w przypadku listonoszy. 👿
Bobik, jeszcze jedna pedagogiczna uwaga pod adresem Starego Kota i ja Cie obszczam. Wtedy bedziesz mogl sobie slusznie zalowac. 👿
Owsiakowi ufam, Caritasowi nie (spółka-córka?).
Mordko, bardzo dziękuję za rabina. Bobiku, mam wrażenie, że w tej dyskusji jesteś obok czasu. Przypomnij sobie oko za oko 🙂
Wolałbym sobie nie przypominać, Haneczko. Zawsze się staram o złych rzeczach nie pamiętać. 😉
To całkiem odwrotnie jak ja 😉
Ze sluzbowego obowiazku przypomne jeszcze, o czym pisalem tu rok temu, ze biblijna zasada prawna „oko za oko, zab za zab” nie postuloala zemsty lecz adekwatnosc kary wobec przewinienia. A zatem, by za wybicie zeba nie odrabywano reki, a za wyklucie oka nie odrabywano glowy.
Tak niestety bylo w niektorych krajach Euripy jescze 200 lat temu, w XIX wieku np. w Anglii, gdzie wieszano za zastrzelenia zajaca na panskich gruntach albo zadawanie sie z Cyganami przez miesiac. To prawo zostalo nieco zlagodzone przez Parlament dopiero w 1820 r. Prosze:
Known as the „Bloody Code”, at its height the criminal law included some 220 crimes punishable by death, including „being in the company of Gypsies for one month”, „strong evidence of malice in a child aged 7–14 years of age” and „blacking the face or using a disguise whilst committing a crime”. Many of these offences had been introduced to protect the property of the wealthy classes that emerged during the first half of the 18th century, a notable example being the Black Act of 1723, which created 50 capital offences for various acts of theft and poaching.
Whilst executions for murder, burglary and robbery were common, the death sentences for minor offenders were often not carried out. However, children were commonly executed for such minor crimes as stealing.
Mordko, jesteś niezastąpionym służbistą 😉
Wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Pracowicie wbijał mi to do głowy historyk w liceum i jego następcy. Za przypomnienia jestem zawsze wdzięczna.
Dobranoc 🙂
Dziekuje, Haneczko. „Obok czasu”. Good. 😈
Ja tez trzymam, Bobiku, w druga strone. 🙂 A herbata imbirowa w ofensywie anty-wirusowej.
Zas a propos herbaty, ta ksiazka Bardzo Madrego Kota, Mordko, tez miedzy innymi ladnie tlumaczy podstawowa roznice pomiedzy woda i herbata (ktora, w Tybecie pija sie z dodatkiem soli, ale Dalai Lama jest otwarty i na inne dodatki). I jak sie ta roznica ma do etyki swieckiej.
cale (tak wyglada za oknem) miasto spi, tylko rys z parujacej herbaty kubkiem czuwa 🙄 🙂
brykam
zapraszam do brykania, fikania, niedzielnego, leniwego
o tak tylko lekko 🙂 😀
brykam fikam
No, wiesz MOniko, wode z dodatkiem soli, a scislej tego co pozostaje w sloiku po wyjedzeniu ogorkow kiszonych, to ja od lat uprawiam…..
Nie udalo mi sie znow zasnac, wiec po obejrzeniu wszystkiego w telewizji, kiedy juz zaczeto nadawac wylacznie programy niedzielne dla czterolatkow, wlaczylem radio TOK FM i przez godzine sluchalam w rosnacym zdumieniu polskieg repertuaru wykonawcow plci obojga, ktorzy nie potrafia spiewac, piosenek skomponowanych przez kompozytorow, ktorzy nie potrafia wymyslic melodii poza czterema monotonnie powtarzajacymi sie nutkami i z tekstami napisanymi przez siarczystych grafomanow. Couldn’t believe my ears…. Biedne te radia co musza wypelniac misje. Naprawde zal mi sie ich zrobilo.A poza tym co sie zrobilo z polska piosenka? 😯
I czy w tej sytuacji nie lepszy bylby staruszek portier oraz zloty pierscionek na szczescie?
chcem to dam, Owsiakowi, Caritas, Czerwonemu Krzyzowi, Chleb dla Afryki……..nie chcem – nie dam,
a tym co przeciw Owsiakowi, powiem robta co chceta ale lepiej niz Owsiak jak umnieta
Witam 🙂
Dla Kota Mordechaja odtrutka po TOK FM
http://greencat.wrzuta.pl/audio/6h83ebUwqPD/czerwony_tulipan_-_prosty_jak_zegarek_swiat
Ja na wszelki wypadek trzymam się dwójki, trójki i radia Lublin. Dziś w radiu L wieczór literacko- muzyczny z udziałem Nisi 😀
Moniko, skutecznej kuracji życzę. Wszelkie chwyty dozwolone. 🙂 🙂 🙂
Tadeuszu, slowo roku w kraju niemieckim to stresstest
http://www.gfds.de/presse/pressemitteilungen/161211-wort-des-jahres-2011/
slowo z jezyka medycyny wyladowalo w codziennym zyciu i
otestowalismy (bezstresowo oczywiscie 😉 ) w ubieglym roku wszystko i kazdego 🙂
Mar-Jo, w pracy, w butach caly czas 🙂 ( na Wulffa to i mawet
„abgelatschte Hausschlappen” duzo za duzo 8) )
Kotu snu gdy inni spia, Helenie kota co spi, Monice (za Irka pomyslem) „wszelkich chwytow”, Wam i sobie leniwej (czytanie i jedzenie z przerwami na brykniecie w tereny zielone) niedzieli
brykam
Dziekuje Irku. Do Radia Lublin moja Stara ma szczegolny stosunek, bo nie dosc, ze byla tam zawsze hucznie podejmowana ilekroc zjawila sie w Lublinie, ale kiedys sprowadzono ja specjalnie z Londynu aby nagrala sluchowisko (realizowane przez Majke Brzezinska i jakiegos znakomitego technika), i potem to sluchowisko zdobylo pierwsza nagrode Telewizji Niepokalanow! Wiec Radio Lublin jest naprawde specjalne.
Nie rozumiem dlaczego pojawilo sie dwa razy.
Sprytnie się pojawiam!
Ja jak zwykle bry!
Napisałem — proszę zauważyć, że nie lamentowałem!!
Kotu Mordu za książkę pięknie dziękuję, jak już wszystko napiszę 🙁 i nie znajdę to się zgłoszę…
Dodam jeszcze, że najwyraźniej aktorzy są także dobierani tak, aby dykcji nie mieli…
Ale w przypadku piosenkarzy nie umiejących śpiewać to jeszcze rozumiem, chodzi o teledysk, jakie tam śpiewanie, ale aktorzy…. nie wszyscy w reklamach grają…
Rysiowi (też) odpowiadam, że ja nie udzielam się w orkiestrze. No wiadomo, ktoś musi być ten egoista bez hipokryzji 😉
Po prostu jak wszyscy gdzieś lecą to ja lecę w drugą stronę, no taką naturę mam. A udzielać się miłosiernie, filantropijnie i charytatywnie to wolę tym, którzy się nie reklamują.
Swoją drogą kiedyś coś mi się stało i wpłaciłem coś tam na Unicef. Od tej pory dostaję kartki z przypomnieniami… ile to kosztuje…. jakie oni muszą mieć koszty…
Przy okazji wszedłem na stronę Orkiestry, są tam sprawozdania i z ciekawości zerknąłem. Wygląda to bardzo rzetelnie i wynika, że koszty własne mają na poziomie 5% wpływów, co jest chyba bardzo przyzwoicie.
Odmeldowuję się do wysłania napisania. To trzeba na pocztę…
PS Podziękowania należą się Rysiowi także za Stresstest.
Swoją drogą ciekawe, rzeczowi Niemcy wybrali rzeczownik, na czasie Amerykanie czasownik, a przymiotowi Anglicy coś na kształt przymiotnika…
Ciekawe co Polacy… jak dojadę do stolycy na czwartek to się spytam u źródła.
Dzień dobry 🙂
Łotr czasem tak wydziwia, że dubluje komentarze, ale wiadomo, że przyjdzie Bobik i posprząta. 🙂 Nawet przy niedzieli. 😉
O rozgłośniach radiowych, zwłaszcza tych pomniejszych, nie będę z rana. Czasem słuchamy kolejnych lokalnych rozgłośni jadąc do Krakowa samochodem, stąd wiem, że jest to temat, który może spowodować niestrawność. A ja mogę w niedzielę sprzątać, ale odmawiam złego trawienia. 😎
Jasne, że na Orkiestrę wpłacać się nie musi, ale niewpłacanie baaardzo jest dalekie od opluwania, wdeptywania w błoto i szukania kija, którym by można Owsiaka uderzyć. To drugie może się nie podobać niezależnie od tego, czy się wpłaca, czy nie wpłaca. Zwłaszcza że powody tego szukania kija wydają się… hmm… nieszczególnie szlachetne.
Mnie osobiście nie takie ważne, czy organizacja zbierająca się reklamuje, czy nie. Mam 3 główne kryteria rozstrzygające o tym, czy chce mi się dać, czy też nie chce: sensowność celu, efektywność i transparentność. Akurat Orkiestra te kryteria spełnia, więc w moim katalogu należy do tych, którym dać można. 😉 Ale robienie z tego moralnego przymusu wcale by mi się nie podobało.
Za interesujący uważam „skutek uboczny” Orkiestry – uruchomienie ogromnych pokładów społecznego zaufania, które, jak z wszelkich badań wiadomo, jest w Polsce towarem deficytowym. I w tym kontekście bardzo jest też ciekawe, które środowiska same wykazują kompletny brak tego zaufania i starają się je podważyć u innych. To mi coś mówi o kondycji umysłowej oraz psychicznej pewnego odłamu prawicy. 🙄
Korporacja BBC raz do roku urzadza wielka zbiorke na jedna swa wybrana organizacje charytatywna – Fundacje Save the Children. Towrzyszy temu potezny rozglos medialny, konkurs fotograficzny (potem z nadesanych wybranych zdjec przyrodniczych wydawany jest kalendarz na nastepny rok), aukcji, rozlicznych imprez towarzyszacych i licznych wyglupow publicznych niemal wszystkich znanych twarzy BBC – prezenterki glownego dziennika tancza kankana, komentator polityczny spiewa arie operetkowa, nawet Davida Attenborough, ktore ma juz swoje lata, nie oszczedza, ani szacownego korespondenta wojennego, ktory przez reszte roku donosi z teatru dzialan wojennych, aranbskiej rewolucji etc. . Jeden dzien w roku caly program jest zawieszony (poza krotkimi dziennikami, czytanymi przez drugi garnitur), poniewaz trwa zbiorka, ktorej towarzysza wystepy najwiekszych artystow estrady. Ten jeden dzien jest koncowka trwajacego pare tygodni naglosniania i namawiania we wszystkich niemal programach aby sie przylaczyc do akcji, badz przynajmniej kupic kalendarz dla siebie lub przyjaciol, gdyz caly dochod ze sprzedazy jest przeznaczony na dzialalnosc charutatywna.
Nie wiem czy ostateczne koszty produkcyjne sa nizsze czy wyzsze od zebranych funduszy, podejrzewam, ze moga byc wyzsze. Ale chyba przy tego rodzaju akcjach nie jest wazne ile BBC wyda na produkcje. Wazne jest to, co sie wytwarza miedzy nami kiedy taka zbiorka trwa. Nasze zatrzymanie sie i pomyslenie o innych, o cierpieniu w swiecie, nasze policzenie wlasnych blogoslowienstw. O pomysleniu o sasiadce, ktoraa ma nieuleczalnie chore dziecko i o kims, kto stracil dziecko na raka. Bo wsrod calego tego karnawalu nie zapomina sie tez o tych na kogo sa zbierane pieniadze i caly dzien pokazywane sa krotkie filmiki o tym jak te zebrane fundusze sa wykorzystywane. A sa one wykorzystywane w sposob nieslychanie podobny do tego jak wykorzystuje je Fundacja Owsiaka. Glownie szpitale, hospicja, sierocince.
Och, mozna odwrocic sie od tego plecami i powiedziec: nie bede uczestniczyl w baranim pedzie, kiedy wszyscy daja. Ale wtedy czlowiek sam cos traci, jak mysle. Traci rzadkie dzis poczucie, ze jest czlonkiem wspolnoty i poczucie solidarnosci z nieznajomymi, odpowiedzialnosci za nieznajomego. Kiedys wiadomo bylo, ze „it takes a village to raise a child”. Dzis w naszym swiecie dobrobytu, indywodualizmu, sekularyzacji zycia spolecznego ta wies gdzies sie w wiekszosci zagubila. obcemu dzecku nawet nie mozna zwrocic uwagi. I nas nie obchodzi czesto nawet to co sie dzieje na sasiedniej ulicy. Wiec kiedy zbieramy sie aby sie z kims podzielic wlasnym zyciowym szczesciem, dobrobytem, zdrowiem, to pomagamy takze sobie.
Tadeusz,
tak na szybko to chyba bedzie to:
http://www.news.com.au/national/word-of-the-year-2011-choose-your-favourite/story-e6frfkw0-1226217271438
Ale glowy nie dam, bo mi potrzebna 🙂
Znowu moja niedzisiejszość wyszła jak na dłoni. 😳 Musiałem szybko gnać do Sierżanta Gugla i pytać, co to takiego siri. 😳
Ale jestem przynajmniej na tyle współczesny, żeby wiedzieć, kto to Schiri (lub Schieri, bo różnie to się pisuje). 😈
Hi! Jako technokuku akurat co siri jest wiem!
Ale dalej nie wiem jakie słowo wybrali 🙁
Dziękuję, Zwierzaku, za niedawanie głowy, miejsce nad kominkiem mam faktycznie zajęte!
Na Heleny adhortacje (o kurcze, dobrze, że nie wiem co to znaczy…, może jednak zachęta… co w tej głowie się roi) mogę krótko odpowiedzieć: nie nie nie. Nie mam takich potrzeb. Jam samotny drapieżnik.
Ale to nie na bloga, ale na rozmowę przy np. winie.
Co mi się przypomina, zamiast herbaty podstawą dla imbiru może być wino?? Bo postanowiłem się mocno kurować! 😉
A mam też ważne pytanie kulinarne do frakcji niemieckiej, w szczególności Meklemburgia z Brandenburgią, kiedyś zwana Prusami. Przeczytałem zafascynowany o przysmaku berlińskim: kiszone jajko, do piwa. To faktycznie jest powszechnie jadane ?? I jak to się po niemiecku zowie???? Szukałem w de.wikipedii, ale nic nie ma.
Może Irek zrobi… on odważny kulinarnie?? 😉
Jak to nie ma, jak jest? 🙂
http://de.wikipedia.org/wiki/Solei
Ale czy faktycznie w Berlinie powszechnie jadane, to już chyba tylko Ryś może powiedzieć. No, chyba że jakimś cudem Telemach by akurat zajrzał. 😉
No, ale skąd miałem wiedzieć, że to Solei!!! 👿 Słownika nie miałem … żadne składanki z kwaśny, kiszony nie wychodziły
Sęks, jak mawiają pewnie w Vorpommern (też).
Wino może być podstawą do wszystkiego, nawet do herbaty. 😎 A imbir właściwie też wszędzie można wtrynić – do słonego, do słodkiego, do kwaśnego… Podejrzewam, że nawet to kiszone jajko (czasem zwane również Salzei) można by zrobić z imbirem. 😉
Aj, Bobiczek nie poczytał 😆
„Sie sind ein traditionelles Gericht besonders der Berliner Küche und gehörten dort in Kneipen zum Standardangebot aus dem „Hungerturm“.
Ale o piwie ni ma.
No proszę, trzeba mi szukać Wieży głodowej…
Nie nie, do herbaty jestem wybredny… oddajcie co herbaciane herbacie, a co winne — dłużnikowi.
Poczytałem, poczytałem, ale uznałem, że „tradycyjne” nie jest równoznaczne z „dalej powszechnie jadane”. 🙂
O piwie ni ma, bo to zbyt oczywista oczywistość, żeby o niej pisać. Niby czym w Berlinie miałoby się popijać zakąski? 😈
Znalazłem zbiór fascynujących opowieści. „Normalni”, przeciętni Rosjanie opowiadają o swoim życiu. Myślę, że nie tylko Helenę zainteresuje. 😉
http://wyborcza.pl/1,76842,8485911,Jestem_przecietnym_Rosjaninem.html
A ja znalazlam cos okropnie smiesznego. Nie tylko studenci zrzynaja z internetu:
http://www.rp.pl/artykul/42,788548-Kompromitacja-w-Watykanie–Oparli-sie-na-Wikipedii.html
Dzieki Bobik, przeczytam za chwile.
Było jeszcze kiedyś o przeciętnych Czechach, ciekawe.
Jesteście pewni, że imbiru się sypie 4 łyżki na szklankę wina?? Nawet moja niewyparzona gębula tego nie zniosła. Tak to jest, jak się nie chce okularów włożyć 👿
Z Watykanem faktycznie śmieszne. Teraz każdy katolik ma wymówkę…
Imbiru sie nie sypie, tylko kraja na kawalki, po uprzednim obraniu. Lub sciera sie na grubej tarce.
Chyba, ze istnieje w przyrodzie jakis imbor sproszkowany?? Ale czy on jeszcze jest imbirem?
Och, nawet wino czerwone jest w pastylkach…
http://www.kamis.pl/index.php/content/view/177/162/
Rysiowi (też) odpowiadam, że ja nie udzielam się w orkiestrze. No wiadomo, ktoś musi być ten egoista bez hipokryzji
Tadeuszu 🙂 🙂 🙂
co do Solei, niestety nie jadlem i tez po Eckkneipen nie chodze
(Telemach moze, ale o ile pamietam, deklarowal kiedys slabosc do
Savignyplatz), podobno tradycja zamiera i nawet Berliner Hungerturm calkowicie wymiotlo
http://www.tip-berlin.de/essen-und-trinken/berliner-hungerturm
przestalo padac, przestalo wiac, przestalo byc jasno
czas na herbate z „wkladka” 🙂
Aaa, mielony. Ja tez mam taki w lodowce -drobno poszatkowany, w sloiczku i jakims plynie. Pierwszy raz w zyciu, ale nie jest zly.Troche slabszy smak od naturalnego, trzeba dodawac wiecej.
Heleno, dodałem baaaardzo dużo…. ogień poszedł…
Rysiu, rozczarowałem się 🙁
eine rundum verglaste, mehrstöckige Vitrine…
A ja sobie smakowicie wyobrażałem jakieś takie budki z dykty… zdaje się że w Poczdamie takie były. Na pewno w Breslau, zaraz poszukam.
http://wroclaw.hydral.com.pl/137285,foto.html
Za dorożką z prawej jest taka budka.
Chce ktoś charytatywnie kupić coś pięknego…
http://aukcje.wosp.org.pl/show_item.php?item=596332#photo
Mnie nie wejdzie do mieszkania 🙁
OCZYWIŚCIE, że istnieje suszony, sproszkowany imbir!
Za panowania Peerela nie miałem nawet pojęcia, że istnieje inny. 😈
Ten suszony chyba wchodził w skład przyprawy do pierników. A ja go do niby-chińszczyzn różnych sypałem, na pieczarki udające grzybki mu-err.
Ja bym takiego charytatywnego konia kupił i trzymał w ogrodzie, ale Pręgowana się nie zgadza. 🙁
Powiem Wam w tajemnicy, że ona okropnie strachliwa bywa. Nawet kieszonkowego jelonka się boi i obchodzi go dużym łukiem, na drżących łapach. 🙄
Nie strachliwa, tylko ostrozna. I nie boi sie, tylko nie chce go sploszyc, bo wie ze jelonki maja serduszka delikatne.
Czy kto wie ile oni tam do tej pory zebrali?
Bardzo bym nie chcial aby mniej niz przed rokiem, bo to by znaczylo, ze ta opetana nagonka zrobila swoje.
http://www.wosp.org.pl/final/aktualnoscifinal
Ale chyba nie ma.
Ja mam takie wewnętrzne przekonanie, że Wy się najbardziej przejmowaliście tymi blogami 😳
Przecież to fajna zabawa, czemu ktoś sobie ma darować?
Chyba za duży skrót myślowy, Tadeuszu. 🙂 Nie załapałem, co jest fajną zabawą – zbiórka, blogi, przejmowanie się czy jeszcze co innego? A ponieważ nie załapałem tego, to nie wiem też, kto co sobie ma darować. 😉
Znalazłem, że do 17.00 zebrano 8,1 mln.
Eee, a, bardzo nieaktualną informację podałem. 😳 Teraz to już prawie 15 melonów. 🙂
Tak, ja sie przejmowalem i przejmuje tymi blogami. Nie tylko mnie nie bawia, ale sprawiaja duza przykrosc, jak sprawia kazda z niesprawiedliwosc i zapiekla, jadowwita obmowa. Bo najsilniej sie rani zlym slowem i klamstwem na czyjs temat.
To chyba bardzo malo. W 2010 bylo ponad 30. Nie wiem ile bylo w ub. roku.
Taka moja skrótalska natura… ubolewam od urodzenia. 🙁
Fajna zabawa: zbiórka oczywiście. Młodzi sobie nie darują.
Po Wrocławiu cała armia biegała w tym deszczu. To i uzbierają. No a liczenie będzie długo trwało.
Z blogami jak z muzyką: większość słucha tylko tego, co lubi 🙂 I blogi najczęściej czytają ci już do danego nastawienia gospodarza przekonani.
Wszystko jest w sprawozdaniach 🙂 : w zeszłym roku było ponad 40 mln.
Dobranoc. Jutro o 5 wstaję 🙁 🙁 🙁 🙁 🙁 🙁 🙁 🙁
No, to oni chyba nie zdolaja juz zebrac tyle co w zeszlym roku, bo zaraz bedzie koniec chyba, nie?
👿
Mordko, jak masz parę milionów na zbyciu, to możesz w Londku wylicytować rękawice Dudka. 🙂
Poor Tadeusz. 😥 Wstawanie o 5 rano zaliczam do najcięższych tortur w repertuarze życia.
Ale jak to jest: Tadeusz taki Sprytny, a nie potrafił sobie tego wstawania przesunąć choćby na 6? 🙂
Przejmowanie się tym, co piszą na blogach (a chyba i w niektórych papierowych) nie ma nic wspólnego z samą zbiórką. Jest tak, jak Mordechaj napisał – świństwo potrafi oburzyć i zaboleć, nawet jak jest wymierzone w kogo innego.
A że młodzież się opluwaniem nie przejęła i biega z puszkami – tym lepiej. 😀
Nowy biskup podtrzymał tradycje bp Życińskiego http://moje.radio.lublin.pl/arcybiskup-stanislaw-budzik-o-wielkiej-orkiestrze-swiatecznej-pomocy.html
Ladne i dobre slowa lubelskiego biskupa. Najbardziej podobalo mi sie, ze powiedzial „i my sie od nich inspirujemy”.
Taka twarz Kosciola to lubie – nienadeta, nie pelna pychy, nie ziejaca ogniem i siarka.
Co do jaj kiszonych . Nie eksperymentowałem. 😈
Wolę zachować w pamięci
taki jajowy Berlin 😎
Sensacja. Jest wysyp grzybów. Co prawda gąski ale to styczeń 🙄
Bo ja sprytnie znikam, nie pojawiam się 👿 Teraz nawet zniknięcie mi nie wyszło 😳
Dziękuję za otuchę… może zasnę?
A, właśnie, zapomniałem napisać kilka dni temu i teraz Irek mi przypomniał. Na jednej z tutejszych łączek też się nadziałem na cały łan grzybów. Wprawdzie nie znam ich osobiście i nie wiem, czy jadalne, ale tak czy owak jeszczem takich cudów w styczniu nie widział. 😯
A ja cos podobnego do gasek nabylam pare dni temu w tym sklepie rosysjkim u Afganczyka, W sloiku w cudownym czerwonym sosie paprykowym, na ostro. Nazywalu sie „Gruzdi w adzacznom sousie”. Swietne byly. Powtorze chyba.
Rzeczywiscie grzyby w styczniu to jakies wynaturzenie natury.
Tadeuszu, ja mam stale 5:30 👿
Znikam chwilowo na balety w mezzo, może uśniemy 😎
WOSP 2012 w Nowym Jorku:
http://www.youtube.com/watch?v=-8tTk5CQPYI
Widzę, że bez kołysanki się nie obejdzie. 😆
Uśnij, uśnij, Tadeuszku,
bądźże wreszcie w stanie,
weźże zachrap słodko w łóżku,
bo jutro wstawanie…
Luli, luli, już nie czytaj,
bo szkoda papiru,
niech ci śni się z Haydnem płyta,
byle bez imbiru.
Już najwyższy czas, by spały
wszystkie grzeczne dzieci,
a w snach miały wino białe
i jakiś balecik.
Zaśnij, Tadeuszku, zaśnij,
owce licz do tyłu,
bo jak trochę się rozjaśni
to wiesz… nie ma zmiłuj. 🙄
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,10928101,Wielka_Orkiestra_gra_po_raz_dwudziesty__Proboszcz_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Alert24
Gdy czytam coś takiego, lub wspomnianego już Warzechę, nachodzą mnie bardzo brzydkie myśli.
W Niemczech w czasie okołobożonarodzeniowym zawsze urządzane są takie akcje, biorą w nich udział najbardziej znani ludzie TV, filmu, polityki, wprost prześcigają się w tym, komu uda się więcej zebrać, popularne sąróżne teleturnieje z udziałem prominentów, którzy wygrane przeznaczają na różne cele, szpitale, żłobki, szkoły, ogniska plastyczne dla dzieci, świetlice dla młodzieży – i jeszcze nikomu nie przyszło tutaj do głowy, żeby to skrytykować lub krzyczeć, że finansowanie tego to obowiązek państwa, a nie Jaucha czy Gottschalka.
Tutaj jeszcze jeden „kwiatek”: http://www.rp.pl/artykul/61991,787500-Twarze-Jurka-Owsiaka.html
Do teraz zebrali 27 mio
Panno Koto,
po tym co dzisiaj widziałam w moim mieście, jestem pewna, że zostanie pobity ubiegłoroczny rekord zbiórki pieniędzy przez WOŚP.
Jeśli tacy księża będą wygłaszać „takie” kazania, puszki będą pełniejsze. Taki mamy naród! 😀 😀 😀
Mar-Jo,
mam nadzieję. Tutaj, w Oberhausen, w restauracji „Gdańska” też dzisiaj grała orkiestra, tak jak co roku. Bobik też zna to miejsce.
Dobry wieczór i dobranoc 🙂
Już jest ponad 40, a liczenie jeszcze trwa. 🙂
Tu można sprawdzać na bieżąco:
http://wosp.org.pl/
Brawo, Owsiak, brawo, dzieciaki z puszkami, na pohybel sięgającym po niehonorowe metody zawistnikom i wredom, spać ja. Tadeuszu, jak będziesz wstawał, to nie obudź reszty Koszyczka z tej strefy czasowej (a zwłaszcza mnie), ja Cię bardzo proszę.
Byłam dzisiaj (wczoraj…) wyjechana i kiedy wracałam, widziałam po drodze dwa Światełka do Nieba – jedno w Złocieńcu i drugie, lekko opóźnione (może na mnie czekali) w Drawsku.
Telewizorem będąc, przez siedem lat kierowałam dużymi transmisjami z regionalnych finałów owsiakowych (od 8 do 14). I powiem Wam, kochani, że nie tylko w zebranej forsie widziałam wielkość tego, co Owsiak robi. Dziesięć czy dwadzieścia tysięcy uśmiechających się do siebie życzliwie ludzi w dowolnym wieku – tylko w moim polu widzenia, a przecież Orkiestra gra w całej Polsce – to jest dopiero coś. Ta Orkiestra budzi ludzką życzliwość i inne dobre uczucia. Mieliśmy różne dziwne pomysły, żeby zabawa telewizyjna była lepsza, a całkiem poważni ludzie pomagali nam w realizacji nawet najbardziej stukniętych – jak na przykład sprowadzenie okrętu wojennego (z tych dużych desantowców) niemal na samą plażę w Niechorzu. Zacumował do pirsu przy plaży, dwa lata pod rząd. Za drugim razem zwiał szybciej, bo morze niespodziewanie się wycofało z imprezki, powiększając zresztą plażę dla ludzi.Policja kiedyś poskładała dla nas dwa z rozebranych na zimę do konserwacji motocykli, żeby panowie policjanci z pięknymi dziewczynami mogli wykonać efektowne hamowanie przed kamerą… dziewczyny przywiozły wtedy forsę z prawego brzegu Odry na lewy, gdzieśmy grali. Ujęcie trwało kilka sekund, ale dech zapierało. Policja, wojsko, marynarka, lotnicy – bawili się z nami jak dzieci, robiąc jednocześnie show jak ta lala. Moje telewizory wyłazili ze skóry, żeby obrazki były jak najefektowniejsze. Prezenterzy pozwolili się w jednym roku rozebrać do podkoszulek na plaży, żeby pokazać, jaką mamy gorącą atmosferę (oczywiście pilnowaliśmy ich z kożuchami i flaszką, żeby natychmiast po antenie mogli się zregenerować). Sztaby w małych miejscowościach przyjeżdżały do nas całymi autobusami i przywoziły pieniądze do wspólnego banku.
Tak, Owsiakowe finały to jedno w moich najmilszych telewizyjnych wspomnień. Nigdzie indziej nie widywałam rozradowanych Polaków w takiej masie.
Dobrej nocki!
Ooooo, Nisiu. 🙂 🙂 🙂
Dobrze, ze to wszystko opisalas. Zaraz mi weselej na sercu.
No, wlasnie. Jak sie patrzy na te wesola kolorowa strone, gdzie podaja co sie zebralo i co sie dzialo caly yen dzien, jak sie czyta wpis Nisi, to zaraz widac, ze ta Kampania Nienawisci Sour Pussow jest po prostu…. eeee… chcalem powiedziec brzydkie slowo, ale nie powiem.. powiem – niczym. Sour Pussow zostawic w ichniej zlosci samym sobie.
A MY wiemy co jest WAZNE! 😈 😈 😈
Heleno droga, pół mojej pierwszej książki o tym, a cała o robocie…
Pozbierałam kilka fotek z planu – mało i byle jakie, bo nikt z nas tak naprawdę nie miał czasu przytykać – ale troszkę atmosfery jest…
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/Owsiakowisko2006KoObrzeg
To jeszcze Wam powiem, że z racji tych transmisji miewałam osobiste kontakty z Jurkiem Owsiakiem i już po pierwszym przekonałam się, że to człowiek szalenie inteligentny i ma łeb jak komputer. Czego zresztą dowodzi genialnym opanowaniem całej orkiestrowej organizacji.
Jest atMOSfera!!!
To musi byc geniusz organizacji i pracowitosci. I dlatego nalezy go utopic w szambie.
Ale TAKIEGO! (tu odpowiedni gest lapy…) 😈
Sour-Puss z Rzepy donosi przez zeby:
„Były też koncerty z udziałem gwiazd. Choć wciąż budzą kontrowersje. Dlaczego? Ich charytatywny charakter nie do końca jest prawdą. WOŚP zwraca zespołom koszty dojazdu. Było o tym głośno już trzy lata temu. W tym roku nic się nie zmieniło.”
🙄 🙄 🙄
Witam 🙂
Już w terenie 🙁
Mam nadzieję, że Tadeusz nie zaspał. 😉
A Orkiestra pięknie grała 😀
Zapraszam na herbatę 🙂 🙂 🙂
Niektorzy jeszcze z terenu nie wychodzili. 👿
Z czym ta herbata?
Dzień dobry 🙂
Heleno,
te napaści na Owsiaka, aczkolwiek durne i niesympatyczne, na tle ogólnej atmosfery, to po prostu pryszcz 😉
Mimo deszczu, u nas tez ludzie spięli sie na medal 😆
Policzono już 40 269 194, 76 zł, a liczenie trwa i jeszcze trochę potrwa 🙄
🙂
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/wielka-orkiestra-swiatecznej-pomocy/wosp-pobije-kolejny-rekord-owsiak-czuje-dume-ale-i,1,4992026,wiadomosc.html
do herbaty zawsze 🙂
Nisiu 🙂
Kocie, londynski przyjacielu 😡 na legowisko, w cieplo pieleszy, do sspppaaaannnnnnnnniiiiiiiiiiiiiiaaaaaaaaaaaaa 😐
(ale czy koty sa rozsadne?
brykam
szeleszcze
herbata paruje
dzem gesto na masle
pieczywo
wypasione sniadanie 🙂 😀
brykam fikam
Czy koty W styczniu śpią? 🙄
Herbata rasowa parzona w czajniczku, ale dżem gęsto na maśle jest ok. 🙂
Zaraz przejrzę organy ( prasowe )
Dzień dobry 🙂
Pytanie na śniadanie – czy kundlom wypada pić rasową herbatę? 😉
Dobrze , że Nisia wspomniała o atmosferze orkiestrowej zbiórki – ja się czułem mniej upoważniony 😉 , bo rzadko mam okazję tak trafić z przyjazdem do kraju, żeby uczestniczyć w tym osobiście. Ale te kilka razy, kiedy mi się udało, jak również ogląd z dystansu, potwierdzają: to jest chyba jedyny raz w roku, kiedy Polaków en masse (pojedyncze lub grupowe przypadki są oczywiście wiele częstsze) widzi się uśmiechniętych, rozluźnionych i życzliwych. Czyżby dlatego, że w ten jeden dzień masowo zaczynają dobrze o sobie myśleć?
Ten społeczny kapitał, który Owsiak przy okazji zbiórki generuje, jest absolutnie bezcenny. I w jakiś sposób może nawet rozumiem frustrację i zawiść tych, którzy też by tak chcieli, ale nie potrafią. To – niestety – dość ludzkie. Ale zrozumieć nie zawsze znaczy wybaczyć. Nawet jak zazdroszczę sąsiadce nowej obroży, nie lecę jej przecież z tego powodu zagryzać. I nie uznam za normalkę, że inni lecą. 👿
Więc jakkolwiek naprawdę się cieszę, że na ogólnym tle napady na Owsiaka okazały się pryszczem, to jednak nie uważam, żeby należało je zlekceważyć i udać, że tego nie ma. Zaszyj dziurkę póki mała… 🙄
No, ale przede wszystkim super, że znowu się udało i że znowu jest się czym cieszyć. 🙂
Kundlom zdecydowanie wypada pić rasową herbatę. Wszak są psami wielorasowymi czytaj superrasowymi ❗
No, właśnie, to jest świetna ilustracja do tego co kiedyś Tadeusz a ja za nim, klepał na temat przesadnego przywiązywania wagi, przez Frekwencję Dewizową, do medialnego opisu polskiej rzeczywistości. O proporcje chodzi.
Tak, jak pisałam wcześniej, zawistnicy nie byli, nie są i nie będą w stanie zepsuć tego wielkiego społecznego, świeckiego i obywatelskiego święta. Ono jest NASZE!!!!
Jotko, zapolemizuję, choć tylko częściowo. 😉
Że się nie udało zepsuć święta – świetnie. To znaczy, że większość – a nawet zdecydowana większość – nie daje zawistnikom posłuchu. Ale w rzeczowym, racjonalnym podejściu do rzeczywistości powinien znaleźć się również opis czy analiza zjawisk mniejszościowych, bo nie jest tak, że one nie wywierają na rzeczywistość żadnego wpływu. I oczywiście nie można też twierdzić, że żadnego wpływu na rzeczywistość nie wywierają media.
Nikt nie wymaga od zoologów, żeby badali wyłącznie słonie, a dali spokój muchom tse-tse, bo przy słoniu prawie ich nie widać. W ekosystemie i słoń ma swoje miejsce, i mucha. A skądinąd wiadomo, że dla niektórych populacji ta mucha jest nawet groźniejsza od słonia. Więc „ekologiczny” 😉 opis świata much nie może pomijać. I jasne, że podczas opisu muchy słoń schodzi na dalszy plan, więc może powstać wrażenie, że się go w ogóle nie widzi. Ale to przecież tylko pozór, wynikający z tego, że akurat na tapecie jest mucha. 😉
W ustalanie wyższości frakcji krajowej nad dewizową lub odwrotnie ja nie wchodzę. 🙂 Zawsze twierdzę, że nie są to punkty widzenia wykluczające się, tylko komplementarne. Jedne rzeczy widać lepiej z bliska, inne z daleka. Chętnie uznaję, że to Owsiak jest słoniem, a bzyczący wokół niego nienawistnicy to komary. Ale widocznie mam duszę entomologa, bo uważam, że ten wampirowaty komar również powinien być opisany. 😎
I jescze jedno – cała zawistna (i obronna) blogowa i twitterowa wrzawa wokół Owsiaka, ta kolejna odsłona „wojenki polsko-polskiej”, była robiona jednak głównie przez „krajowców”. Nawet jeżeli nie przełożyło się to wczoraj na przebieg zbiórki, to jednak w dłuższej perspektywie takie netowe utarczki przekładają się na takie rzeczy jak atmosfera społeczna czy nawet wyniki wyborów (nie mówiąc już o takiej ewentualności, jak nękanie Owsiaka uporczywymi i złośliwymi kontrolami, które potrafią pracę każdej instytucji zdezorganizować). Dlatego nie uważam, żeby nie warto było gadać o komarze, choć to tylko komar. 😉
Irku, w TYM styczniu to chyba żadne zwierzęta nie śpią. Niedźwiedzie, jeże, borsuki – cała ta ferajna ma problemy z zaśnięciem. A to podobno wcale nie jest dla nich dobre. 🙁
Bobiku,
a gdzie tu pole do polemiki? 😯 przecież my się zgadzamy 😎
Ot, to był mały przyczynek do dyskusji. Jeszcze jeden element w mozaice i tyle ❗
Charakter postu addytywny a nie polemiczny 😎
O żadnych wyższościach/niższościach też nie ma mowy 👿
Raczej pewne odmienności perspektywy i rozłożenia akcentów. Co jedynie wzbogaca całość 🙂
A, to sorry, widocznie niesłusznie wyczułem w pewnym miejscu ton polemiczny. Okazuje się, że nawet i psi nos potrafi zawieść. 😉
Na maginesie dorzucę, że znalazłem wśród antyowsiakowych tekstów jeden już tak nieprawdopodobnie obrzydliwy, że do teraz nie mogę wyjść ze zdumienia, jak coś takiego może komuś przejść przez klawiaturę. Jeżeli ktoś ma skłonności masochistyczne, może zajrzeć tu.
Nie mysle. ze fakt zebrania zamierzonej na poczatk sumy przez WOSP przekresla w jakis sposob zaobserwowane z mej perspektywy zjawisko, ktore bedzie mialo swe konsekwencje: bardzo gwatowne i na skale nie przezywana w latach poprzednich nasilenie sie krytyki WOSP. To o CZYMS swiadczy, mozna sie speracx o CZYM, ale nie dostrzezenie tego byloby krotkowzroczoscia.
A z krotkowzrocznoscia jest tak, ze dotkniety nia osobnik widzi bardzo malutkie pole obrazu, na odleglosc nie wieksza niz czubek wlasnego nosa, a wszystko poza tytm pole sie rozmywa i jest nieostre. Widzi zatem usmiechy na twarzach ludzi wokol, a nie widzi nadzjezdzajacych hord barbarzyncow.
Otoz ja z mojej „dewizowej” ( 🙄 ) perspektywy zobaczylem w tym roky cos czego nie bylo w latach poprzednich: ilosc i jakosc werbalmych atakow na WOSP i jej animatora byla niemal rowna ilosci materialow zyczliwych czy tylko opisujacych. Natezenie tej agresji bylo zanczaco wieksze niz w latatch ubieglych, a lista zarzutow wydluzona. W tej chwili na czolo wysuwa sie zarzut, ze organizacja i produkcja WOSP kosztuje wiecej niz uzbierane sumy i wiekszosc kosztow ponoszonych w poszczegolnych iastach pochodzi z kieszeni podatnika. Jest to zarzut nosny.
Niezalznie od tego czy jest to zarzut zasadny czy nie, prawqdziwy czy nie, jest to zarzut, ktory coraz czesciej bedzie sie pojawial, w tej lub innej formie. Bo jest lepszy niz „ojciec-policjant”, czy „sekularyzacja milosierdzia jest niepozadana”.
Niedopstrzeganie tego nioebezpieczenstwa jest zaiste krotkowzroczne.
Tak, Bobik. Ja to tez widzialem wczoraj.
Mordko,
za czasów nieboszczki komuny było takie określenie „Polak dewizowy” a oznaczało ono, że jest to ktoś kto jest w stanie płacić w legalnie zarobionych dolarach. Rzecz jasna, jak ktoś miał coś na zbyciu, to wolał robić interesy z „Polakiem dewizowym”. Stąd gazety pełne były anonsów „powracajacemu z zagranicy sprzedam” czy „powracający z zagranicy kupi” 😉
Nie ma wątpliwości, że ataki się nasiliły. Początkowo można było WOŚP przemilczać, lekceważyć. Z nadzieją, że to tylko jednorazowa akcja, słomiany zapał.
Teraz wiadomo, że to powszechne zjawisko. Poważny wkład w budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Budowanie kapitału społecznego jakim jest zaufanie.
Na dobrą sprawę jest to jedyne w pełni świeckie, ogólnonarodowe, międzypokoleniowe, itp., święto w Polsce.
I stąd walka. I o dusze i o kasę.
Sądzę, że może się nasilać, ale nie ma szans na powstrzymanie rozwoju tego zjawiska.
Tez uwazam, ze jest to chyba jedyne autentyczne „swieto” w Polsce – w tym sensie, ze ludzie spontanicznie wychodza na ulice aby przebywac we wzajemnym towarzystwie, aby sie wspolni bawic i wspolnie czuc sie dobrze.
Ale jest to „swieto” wciaz kruche i nie okrzeple i latwo jest z nim zrobic to co zrobiono z dniami nieswiatecznymi, zamieniajac je w nieustajaca walke o dusze, symbole, wlasna narodu historie, wlasne patriotyzmy, gdy nie ma juz niczego co laczy a jedynie to co dzieli.
Znam znaczenie wyrazenia Polak dewizowy, nieraz slyszalem argumenty, ze Polacy zlotowkowi lepiej wiedza, a nawet, ze „dewizowi nie maja prawa” wypowiadac sie. Jestem na to kompletnie odporny po latach. I mam bardzo dobry record Kassandry, w odroznieniu od zlotowkowej Staniszkis lub nawet znacznie od niej inteligentniejszego Kota Przyjaciela Pawla Spiewaka. Wiec sie nie obrazam, bron mnie Panie Boze. Tylko zwracam uwage.
Mordko,
ono jest już pełnoletnie! A za rok to już będzie miało prawo się żenić i legalnie dzieci płodzić 🙄
Ale masz rację, że trzeba zachować komsomolską czujność 😉
Tego „Polaka dewizowego” to ja „używam” zamiast „Polaka na obczyźnie”. Jakoś mniej patetycznie. Niczyich praw nie podważam. Czasem jedynie akcentuję odmienność perspektyw. Co też nie ma charakteru wartościującego a jedynie opisowy.
Też nie sądzę, żeby ataki poniżej pasa mogły Orkiestrę całkiem zniszczyć, ale rzeczywiście byłoby bardzo niedobrze, gdyby stała się kolejnym terenem walk o dusze.
Widać zresztą, że nasilenie ataków wiąże się właśnie z zaniepokojeniem środowisk prawicowych istnieniem obywatelskiego poruszenia, które wymyka się politycznym i ideologicznym polaryzacjom. W dzień zbiórki Polacy nogami i rękami zawiadamiają, że w większości – znacznie przekraczającej grono zwolenników PO – gdzieś mają ostrzeżenia Warzechy i księdza proboszcza. A ponieważ trudno odruchom serca zarzucić, że to wina Tuska albo spisek postkomuchów, więc się szuka sposobu, żeby sprawę jakoś na te znane i lubiane tory wepchnąć.
I ja bym był za mówieniem głośno i od razu: ten numer nie przejdzie. Bo rzecz nawet nie w tym, kim jest Owsiak (choć osobiste napaści na niego też są poniżej pasa), ale w tym, kim są te miliony ludzi, którzy do puszek wrzucają. To im nienawistnicy podkładają nogę, nie samemu Owsiakowi. I oni mogą na to nie pozwolić.
Mam nadzieje, ze WOSP doczeka sie licznego potomstwa.
Tyle, ze „nie pozwalanie” tez moze sie przerodzic w „walke o pokoj, po ktorej kamien na kamieniu nie pozostanie” – ze uzyje skrzydlatego wyrazenia sprzed lat Wladimira Bukowskiego.
Mordko, Ty się tu bezpodstawnie nad profesorcię Staniszkis nie wywyższaj. Ona by była znacznie lepszym prorokiem od Ciebie, tylko jest, biedaczka, źle informowana. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10931306,Kaczynski__Kuchcinski_i_Brudzinski_aintelektualnymi.html
Ojoj. Groza powialo. Stalin tez byl ofiara zlej polityki infrmacyjnej w najblizszym otoczeniu i popatrz ile musial gulagow nabudowac wskutek pomylki. Nie twierdze, ze Pancia Profesorcia zaraz sie rzuci zbierac drewno na baraki, ale moze z jej niedoinformowania powstac bardzo duzo makulatury na przemial. Lasow szkoda.
Owszem, Kocie, istnieje takie niebezpieczeństwo, że się zacznie „walka o pokój”, ale myślę, że można je zmniejszyć, kiedy się jasno postawi sprawę – Owsiak jest pomysłodawcą i koordynatorem akcji, ale „solą ziemi” są tu ofiarodawcy. I atakując Orkiestrę mierzy się w nich – w nas. Myślę, że proboszcz z Poniatowej dobrze by się na drugi raz zastanowił, gdyby parafianie zgodnym chórem powiedzieli – chwileczkę, to NAS ojciec obraża i szkaluje. A właściwie dlaczego?
Tzn., tak mi się widzi, że przez odpowiednie postawienie sprawy można by te ataki w wielu miejscach uciąć lub zredukować. Ale może jak zwykle jestem niepoprawnym optymistą. 😳
Bo nie sluzyles w marynarce, Piesku.
Och, wiem, ze sentymentalne, ale bliskie mojemu niecynicznemu sercu:
http://www.youtube.com/watch?v=2C-bvenTdYE
W marynarce? Ja nie, ale jeden mój kumpel… 😎
http://static3.akpool.de/images/cards/13/135077.jpg
Tu lepsza wersja, bo soulowa:
http://www.youtube.com/watch?v=8J8BU2abP9k&feature=related
Bobiku, kliknij na pocztę 🙂
Mordko,
moje serce ma tak samo. Zajęcia z metodyki opiekuńczo-wychowawczej zaczynałam od tych słów. Zapożyczyłam je od H. Clinton.
Dzięki za sznureczek 😆
Hillaria tego zreszta nie wymyslila. Jest to przyslowie nigeryjskie, jakkolwiek w roznych wersjach powtarzane jest w calej Afryce, dowiedzialem sie z internetu.
Ona sobie tego nie przywłaszcza. To ja po raz pierwszy wyczytałam to u niej.
A to znasz? Pieśn z Jamajki. Pierwsza zwrotka i refren. Jest tych zwrotek siedem …
Jezus, where can we find you in our world today?
Jezus, where can we find you in carnate Word today?
Look at the brother beside you, look at the sister beside you. Look! Listen! Care!
Kliknąłem, Jotko i już nawet odkliknąłem. 🙂
So do I, Piesku 🙂
Musze wyjsc na poczte, aby nadac Babci ten sweterek kaszmirowy, co Stara dorwala na soldach, gdzie za darmo dawali.
Ale jak wroce to chce powypowiadac sie tutaj w chorze glosow jaki zagrzmial na forach w kwestii zachowania sie dziennikarzy, kiedy uslszeli wystrzal w opuszczonym przed chwila pokoju prokuratora….
Mozecie, jak chcecie juz zaczac sie wypowiadac, abym mogl byc w solidnej jednokociej mniejszosci.
Oooo, widze, ze nikt nie chce sie wychylac. No trudno. Spocznij!
Zapowiedź drapania była zbyt oczywista, Mordko. Trzeba to było jakoś podstępniej sformułować. 😉
Ja, drapiacy? 😯
Kiedy drapie to drapie, ale czesciej pokojowo chadzam wlasnymi drogami.
Właśnie o to „kiedy” biega… 🙄
Ale dobrze, ja się podłożę. 😉 Nie dziwię się nawet temu, że operator od razu leci z kamerą. Rozumiem, że to automatyczny odruch – on jest ze sprzętem zrośnięty i już „nie umie” patrzeć na świat inaczej, niż przez obiektyw. Co innego było dla mnie dziwne – brak wśród wchodzących do pokoju dziennikarzy normalnych, ludzkich reakcji typu „o Boże!” albo „o k…a!”, wstrząsu w spojrzeniu, złapania się za głowę. Tak jakby samobójstwa niemal na ich oczach były codziennym chlebem, na który z przyzwyczajenia reaguje się wyłącznie profesjonalnie. Nie ukrywam, ten chłód i beznamiętność reakcji, to było dla mnie jakieś mało ludzkie. Ale oczywiście nikt nie wie, jak sam by się zachował w jakiejś sytuacji, póki w niej nie jest.
No nareszcie chociaz sam Bobik postanowil sie ustosunkowac.
Otoz widzialm juz w blogosferze wiele podobnie wyrazonych opinii, z ktorych uprzejma forma brzmiala identycznie (malo ludzkie). mniej uprzejma byla „hieny”, „lajdaki”, scierwojady i podpobnie.
No to czas ujawnic, ze ja mysle dokladnie przeciwnie. Dziennikarze for once zachowali sie profesjonalnie. Ogladajac film, widze ze asystent prokuratora („Jurek” w bialym, trzymajacy caly czas w reku kopie wystapienia prokuratora oraz komorke) zaczyna natychmiast wykrecac numer, zas dziennkarze bardzo profesjonalnie i spokojnie zaczynaja wykonywac swa prace (choc gdzies przeczytalem, ze kiedy okazalo sie, ze samobojca zyje, ktos z dzieniakrzy zastosowal sztuczne oddychanie). Zachoduja sie tak, jak powinni sie zachowac – spokojnie rejestrowac co sie zdarzylo.
Widzialem wielu korespondenow wojenych, ktorzy z tym samym spokojem i profesjonalizem rejestruja co sie dzieje. DLATEGO TAM SA.
Mnie osobiscie przeszkadza i irytuje, kiedy dziennikarz zapomina dlaczego tam jest albo uwaza, ze jego „ludzkie odruchy” sa wazniejsze od tego dlaczego tam jest. A jeszcze bardziej przeszkadza mi i irytuje, ze tego wlasnie od polskiego dziennikarza sie oczekuje ze bedzie wydawal z siebie okrzyki grozy, rzuci kamere i powie: no nie, nie moge tego filmowac, bo jest to za bardzo distressing!
Tak dziennikarz sie nie zachowuje. Ani ten ktory donosi z frontu, ani ten ktory filmuje rozszarpywanie antelopy gnu przez stado hien, ani taki, ktory mial wielkie zawodowe szczescie byc w odpowiednim miejscu w odpowiedniej chwili.
Pamietacie tego pisarza Trifonowa w Czajce Czechowa? Tego ktory w momencie najwiekszego emocjonalneg napiecia, spokojnie odchodzi na bok i wycaga notes i olowek?
To tylko na pierwsza rybke.
OK, Mordko, odpowiadam.
Syntetyczna analiza zachowania dziennikarzy:
zjawisko – dehumanizacja
funkcja – samoobrona
technika – wycofanie
Przed ewentualnym drapaniem wycofuję się na zgóry upatrzone pozycje 😉
Nie zrozumialem.
OK, zrozuialem tylko „dehumanizacje”, a potem juz ani w zomb.
Czy lekarz, ktory zabiera sie bez slowa i okrzykow grozy za skladanie z powrotem rozczlonkowanych kawalkow ofiary wypadku drogowego tez jest zdehumanizowany? Jego ucza reagowac tak jak reaguje. Dziennikarzy tez ucza. Albo uczyc powinni.
Pamietam moje glebokie zniesmaczenie zachowaniem sie licznych dziennikarzy w pierwszych dniach po Smolensku. To drzeie w glosie bylo szczegolnie nieprofesjonalne. Te westchnienia w glebi trzewi. Fuj. Jeszcze nie Korea Pln., ale blisko, blisko.
Poproszę jakieś tromby czy coś, bo oto mam zaszczyt zgadzać się z Kotem. 😯
WW, psujesz mi wprawdzie statystyki jednokocioosobowej mniejszosci, ale sie ciesze, nie da sie ukryc 😈
WW, nie rozpychaj siem, ja byłam pierwsza nawet jak Kot nie zrozumiał ni w zomb 🙄
Tak, dokładnie tych samych technik używa lekarz, sędzia, etc..
Lekarz nie jest „zdehumanizowany” tylko posługuje się mechanizmen psychologicznym pod tytułem:
dehumanizacja.
O rany. Grpzi mi, ze znowu bede wsrod wiekszosci.
Jotko, sumienia nie masz.
Ależ mnie w ogóle nie chodzi o zachowanie dzienikarzy podczas wykonywania obowiązków służbowych! Jasne, że podczas tego powinni się opanować i starać o profesjonalizm, nawet jak są wstrząśnięci. Ja mówię o tym momencie, kiedy dziennikarze wchodzą do pomieszczenia, w którym leży samobójca (jeszcze nie wiadomo – doszły czy niedoszły), nawet nie wiedząc o tym, że są filmowani, a w każdym razie nie relacjonując niczego dla swoich pracodawców i ich twarze tudzież mowa ciała wyrażają – nic. Nawet zaskoczenia. Gdyby nie wiadomo było, o czym film, można by pomyśleć, że udali się w kierunku rozlanego na podłodze mleka. I to przecież nie są żadni korespondenci wojenni, którzy nie takie rzeczy widzieli, tylko ludzie, którzy na co dzień stykają się raczej z paplaniną, nie strzałami.
Ja wcale nie marzę o tym, żeby mi dziennikarz na wizji darł szaty i rwał włosy ze zbolałej głowy. Ale też nie musi z siebie robić całkowitego robota, do którego żadne ludzkie uczucia nie mają przystępu, zwłaszcza jeżeli rzecz w zasadzie jeszcze nie dzieje się służbowo.
Zresztą, chyba i sami dziennikarze nie byli tu całkiem jednomyślni, bo w pewnym momencie dziennikarka mówi do kolegi „wiesz, tego to jednak nie filmuj”. Czyli też uznała, że są granice.
Ano nie mam! Też jestem profesjonalistką 😉
Rozszerzona wersja analizy zachowania dziennikarzy:
Mechanizm – Dehumanizacja – w dosłownym znaczeniu to odczłowieczenie, uprzedmiotowienie, pozbawianie kogoś cech typowo ludzkich. W skrajnych przypadkach dehumanizacja może prowadzić do bestialstwa i okrucieństwa, stanowiąc usprawiedliwienie dla agresywnych zachowań prześladowcy. Tyrani często wyłączają emocje i twierdzą, ze dopuścili się aktów przemocy ze względu na fakt, że ofiara nie jest człowiekiem – to „przedmiot”, który można przestawiać z kąta w kąt. Dehumanizację traktuje się w psychologii jako mechanizm obronny. Dehumanizacja nie ma jedynie wydźwięku negatywnego. Czasem służy pozytywnym aspektom i sprzyja adaptacji do otoczenia.
Funkcja – (jedna z czterech) dehumanizację stosuje się w samoobronie – ten rodzaj dehumanizacji stosuje się często w służbie zdrowia. Lekarz musi dokonać dehumanizacji ludzi w celu przyjścia im z pomocą i wyleczenia ich. Zbyt emocjonalne podejście do pacjenta w czasie operacji chirurgicznej groziłoby poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Lekarz nie skupia się na osobie, ale na danym organie, który chce wyleczyć. Podobny mechanizm stosują psychologowie, osoby pracujące z dziećmi upośledzonymi, chorymi umysłowo, schizofrenikami czy osobami depresyjnymi. Dehumanizacja staje się patentem na zbyt szybkie wypalenie zawodowe.
Technika – (jedna z czterech) wycofywanie się – minimalizowanie zaangażowania w interakcje z ludźmi, które mogłyby wywołać stres uniemożliwiający właściwe wykonanie pracy.
Brakuje nam już tylko czwartego do brydża, Mordko 😆
Teraz doczytałem o dehumanizacji. Słowo daję, widywałem nawet lekarzy, którym na widok szczególnie ostrych przypadków twarz się zmieniała. I nie znaczy to, że nie wykonywali dalej swoich obowiązków. Wykonywali, mimo że coś czuli.
Prawdę mówiąc, wolałbym być leczony przez takiego lekarza, który potrafi swoje uczucia opanować i kontrolować, niż takiego, który w ogóle przestał coś odczuwać. 🙄
I nie daję się tu w potępienia, a tym bardziej inwektywy. Rozważam po prostu, czy dobre wykonywanie zawodu rzeczywiście wymaga całkowitego odcięcia się od swoich uczuć. Ja nie jestem o tym przekonany.
Granice muszą być. To jest oczywista oczywistość 😎
Słuchajcie ubawiłam się po pachy! W TVN pokazali księdza, który mówił o tym, że w niedzielę – trzymajcie się krzeseł – dokonali w kościele – naprawdę trzymajcie się mocno – chrztu WOŚP 😆
Ksiądz mówił w sposób pokrętny. Ale tu się kryje poważne niebezpieczeństwo. Ten ksiądz mówił o zastosowaniu – to znaczy on o tym nie mówił, ale tak to działa – starej zasady teologicznej: „przejąć i przewyższyć”. Chodziło o przejmowanie rytuałów „pogańskich” i nadawanie im znaczeń chrześcijańskich. Ni mniej, ni więcej, ale ksiądz zakomunikował gotowość, i pierwsze kroki w tym kierunku, „przejęcia i przewyższenia” WOŚP 👿
Uzupełnienie: rozumiem, że chirurg podczas operacji widzi kończynę, a nie pacjenta jako osobę. Ale jeżeli wcześniej (podczas rozmowy z pacjentem) i później (np. podczas wizyty) również nie jest w stanie zobaczyć w pacjencie człowieka, to chyba jest to dehumanizacja zbyt daleko posunięta.
OK. Zaczne od glebokiego nie zgodzenia sie z Bobikim, ze oni nie byli w trakcie wykonywania pracy. Oni wchodza do tego pokoju 30 sekund po wyproszeniu ich, bo slysza jakis niepokojacy odglos. Najpierw niczego nie widza, odnosza wrazenie, ze nikogo nie ma (opowiada o tym dziennikarka na filmiku GW) . Wchodza glebiej i widza, ze przy otwartym oknie lezy czlowiek, ktory ich dopiero co wyprosil z pokoju.
To, ze odglos strzalu ( a nawet ladowania kuli) zostal nagrany znaczy, ze oni nie przerwali ani na moment swojej pracy. Kamera w pokoju konferencji prasowej wciaz sie kreci. Dopiero kiedy pdochodza blizej i odkrywaja lezacego, zaczynaja nagrywac, ale wtedy my juz ich twarzy nie widzimy.
Tak, nie sa to korespondenci wojenni, ktorzy na codzien moga ogladac moga drastyczne sceny i byc na nie psychicznie przygotowani. Tym wiekszy jest moj szacunek dla nivch, ze zachoduja sie spokojnie. Bo zadzialal mechanizm mowiacy im: moje przerazenie nie jest wazne, wazne to co sie stalo, co sie dzieje.
Kiedy dziennikarze uslyszeli odglos strzalu, nie uwierzyli nawet, ze jest to strzal, sadzili, ze ktos wybil szybe – opowiadaja o tym na video w GW.
Czy podczas chrztu WOŚP występowała, jak należy, w beciku? 😎
Owszem. Na tym polega problem, że można w ten mechanizm pójść za daleko.
Może to też być jednym z przejawów wypalenia zawodowego.
Bobik, to zla analogia. Mowimy o momentach, ktore sa distressing dla lekarza, a nie o jego rozmowie z pacjentem.
Tego wielebny nie powiedział! A szkoda! 😉
Łajza się tu plącze pod nogami 👿
Widzę, Mordko, że nie doczytałem i nie dooglądałem wszystkiego na temat, więc z pewnych rzeczy się wycofam. Jeżeli dzienikarze czuli się dalej „w pracy”, to mogę zrozumieć, że mieli wajchę przestawioną na zachowania profesjonalne. Argument, że w pierwszym momencie nie dotarło do nich, co się stało, też do mnie przemawia. To może tłumaczyć brak nawet jednego, odruchowego gestu zaskoczenia czy wstrząśnięcia.
Pewnie, że w drugim momencie, kiedy już wiadomo, co się stało, lepiej się opanować i spokojnie wezwać pogotowie, niż zaczynać lament i miotanie.
Zachowuję natomiast swoje ogólne przekonanie, że do profesjonalnego wykonywania obowiązków nie jest konieczne stanie się całkowitym robotem. 😉
O granicach.
Z punktu widzenia starej hieny reporterskiej: zachować spokój, kiedy sytuacja jest już opanowana (w sensie: ktoś zadzwonił po pogotowie ew. ktoś podjął akcję) natychmiast robić swoje czyli dokumentować.
O tym, czy materiał pójdzie, czy nie, zdecyduje się już w redakcji.
Chyba że to był żywiec (nie widziałam), wtedy trzeba natychmiast podejmować decyzję, czy można ludziom pokazać.
Emocje rozładujemy po robocie, kiedy pójdziemy razem na wódkę.
O, łajza z Bobikiem.
Psiakrew, przez tę Łajzę jeszcze się okaże, że w gruncie rzeczy wszyscy z wszystkimi się zgadzają. 😯
To mam nadzieję, że zgodzicie się też z moją aktualną opinią, że jak dają kolację, to trza iść jeść, a nie klepać na blogu. 😉
Jeszcze a propos dehumanizacji itp.
Pamiętam doświadczonego, wyżartego operator, który po zdjęciach ze łzami w oczach i macią rzucając grubo, oświadczył, że do domu dziecka więcej nie pójdzie (jakiś maluch złapał go za nogę i powiedział „bądź moim tatą”). Zdjęcia, oczywiście, były świetne. Ten sam facet bez zmrużenia oka kręcił wypadki, mordownie różne itd.
Przy mnie kiedyś ktoś umarł – robiliśmy program o hospicjum. Młody z kolei operator omal nie zemdlał, ale swoje też zrobił (wywiad z księdzem hospicyjnym tam, na miejscu).
Nie żadna dehumanizacja czy inne takie, tylko profesjonalizm.
Gdyby mi operator na planie palpitował zamiast kręcić, to bym z nim więcej na żadne zdjęcia nie pojechała.
Przeczytane na forum (autorem jest dosc namolny radiomaryjny moher Stanislaw Remuszko): nie ma tego w Google’u wiec nie istnieje!
Nisiu,
a może spróbujesz to przeczytać jeszcze raz? 🙄
To, czyli o dehumanizacji 😉
Być może uda Ci się dostrzec, że nie ma tu żadnej sprzeczności ❗
I wszyscy ze wszystkimi się zgodzą. I pójdziemy na podwieczorek do Pollyanny 😆
No dobra, może być wódka, byle dobrze schłodzona 👿
Nisiu, no wlasnie przeciez! Tak dokladnie. Moja Stara tez sie kiedys rozryczala jak rozmawiala z piekna pania czeczenska, ktora w obecnosci 16-letniego syna opowiadala jak noca w zamarznietej na kosc ziemi w lesie kopali plytka mogile dla meza/ojca, wiedzac, ze zaraz przyjda wilki i wykopia i zjedza.. Nawet nie sama scena ja porazila, ale to jak ta para sie trzymala za rece. Jak ten syn panowal nad lzami. To bylo w obozie dla uchodzcow pod Warszawa, posrod lasow i pieknego spiewu ptakow.ktory sie nagral na tasme.
I Stara byla ogromnie tym plczem zawstydzona, przed soba sama, ze zachowala sie nieprofesjonalnie i ze musiala sie troche opanowac aby dalej zadawac pytania.
Kocie, każdemu się zdarza. Robiłam zapis pogrzebu jednego nadzwyczajnego chórmajstra, grali Requiem Mozarta, stałam wedle ołtarza z operatorem (w katedrze to było, zapchanej byłymi chórzystami) i ryczałam. Ale i cały chór ryczał. Oni śpiewali, myśmy filmowali.
Życie.
Wódka u Pollyanny 😆
To świetne zawołanie na takie sytuacje, kiedy widać, że dyskusja zmierza do ogólnego porozumienia, albo że różnice zdań są tyko pozorne – chodźmy na wódkę do Pollyanny! 😀
O Sierżancie czytałem dziś jeszcze lepsze, u Kierowniczki. Jak ukryć zwłoki, żeby ich nikt nie znalazł? Wrzucić na trzecią stronę do Googla. 😈
Let’s go!
Ale zagrycha też musi być!!! 👿
Zagrycha też na literę p? 😈
Uczciwość nakazuje mi donieść, że minister Zdrojewski wsparł WOŚP – podarował na aukcję kolekcję Chopina. http://aukcje.wosp.org.pl/show_item.php?item=533443
Może być na p, Bobiku 😉
Pewien pan przyszedł, na polecenie żony, do drogerii – tak się to wtedy nazywało – i poprosił o krem na literę f.
Ekspedientka próbowała odgadnąć nazwę kremu. Niestety, to nie był żaden z tych, które proponowała. Pat! 🙁
Na szczęście pan doznał olśnienia i wykrzyknął: nifea!!! 😆
Dobranoc 🙂
Znaczy, ktoś się na fejsie podszył, albo też niejednemu psu Burek. 🙄
Ale ja chyba akurat tym razem nie szczeknąłem na ministra niczego takiego, co musiałbym odszczekiwać? 😉
Jeszcze przez godzinę na aukcji WOŚP można kupić… Jezioro Charzykowskie. 😯 A konkretnie: Przedmiotem licytacji jest honorowy tytuł Pana i Władcy (Pani i Władczyni) Jeziora Charzykowskiego od Starosty Chojnickiego. Do nabycia są też np. kot w worku i lot na księżyc w myślach.
To może ja bym mógł wystawić na aukcję tytuł Pana I Władcy Bobikowego Ogona? 😎
Z góry wiem, że Kot Mordechaj oddałby ostatni pazur, żeby taki tytuł nabyć. 😈
Jotko, kiedy jeeszcze pracowalam w Polsce w Teatrze Zydowskim, mialam duzo starszego kolege, legendarnego wrecz „poloniste”, Misze Szwejlicha. I jego zona tez wyslala do drogerii aby kupil perfumy, ktore jej wlasnie wyszly.
Misza przyszedl do drogerii i tam mu kompletnie wyleciala z glowy nazwa perfum. Dlugo, dlugo myslal, az przypomnial! Poprosze perfume „Moze byc” – powiedzial do ekspedientki.
Dla mlodziezy: istnialy natenczas w Polsce podrabiane zapachopwo perfumy Miss Dior o nazwie „Byc moze…”
Jedna moja cioteczka mówiła na nie „perfumy No chyba”
Bobik, tobie sie chyba litera zagrychowa przewrocila do gory lapami.
Nisiu, toze krasiwo.
Co przewróciła, co przewróciła? Pierwsza litera od pasztetówki mnie by się miała przewrócić? MNIE? 😯
No chyba być może są jakieś granice insynuacji! 👿
p? A to nie miala byc b?
b zostawcie Rysiowi ::twisted:
Jak tu brykać bez b 😎
Dzień dobry 🙂
Herbatę parzę 😀
– „Ubolewamy, że wykorzystano przestrzeń kościoła i dzień Uroczystości Trzech Króli do przeprowadzenia takiej akcji, która zakłóciła wymowę tego dnia. Wyrażamy szacunek wszystkim, którzy niosą pomoc potrzebującym, przez składanie dobrowolnych datków, czy też pełnienie funkcji wolontariusza przy zbieraniu ofiar w czasie WOŚP”.
Więcej… http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,10934941,Proboszcz_z_Poniatowej___Szanujemy_WOSP_.html#ixzz1j21k3mAM
Dzień dobry 🙂
przez d d, ze stanowczym odrzuceniem insynuacji jakoby miał byc do d… 👿
b d d też „Może być” 😆
No, tak mi to jakoś nie pasowało do Zdrojewskiego 😎
Jak wypiję kawę, to się zastanowię, co mogę wystawić. Poza wystawieniem nosa na tę, sorry Bobiku, psią pogodę 👿
Irku,
macham do Ciebie 🙂
Odmachuję serdecznie 🙂 🙂 🙂
Z zaproszenia na bal organizowany przez jedną z poznańskich wyższych uczelni:
„W programie między innymi:
1.Menu serwowane i bankietowe, na początku poczęstunek sake
2.Muzyka taneczna w wykonaniu pięcioosobowego zespołu
3.Powitają Państwa gejsze
4.Wieczór poprowadzi aktor – ucharakteryzowany Japończyk
5.Konkursy i zabawy
6.Atrakcją wieczoru będzie pokaz tańca gejszy i sztuk walki
7.Loteria
8.Aukcja
9.Dla każdej Pani wachlarz”
Bal nosi nazwę Balu Seledynowego 🙄
Bry!
A to te gejsze będą sztucznie walczyły?? Menu bankietowe i serwowane… mój język mnie zadziwia.
Za dobranockę ślicznie dziękuję!
Niestety, nie zaspałem. A tak by było przyjemnie…
O, jest jeszcze Menu zasiadane! 🙂
Dostali menu przez zasiedzenie.
Kiedyś spędzaliśmy okres świąteczno-noworoczny na wywczasach w Kołobrzegu.
Na Wigilię zaserwowano nam, w charakterze atrakcji, biskupa – może arcy, nie pomnę, a na Sylwestra sptriptiz 🙄
Full serwis. I słusze to i sprawiedliwe 😉
PS. Zarezrwować komuś bilet na Bal Seledynowy? 😆
Było, nie było karnawał, a Bobikowo jeszcze żadnego poloneza, co to go czas zacząć, nie zatańczyło. Że o mazurach i oberkach nie wspomnę 👿
Nie, w seledynie mi nie do twarzy… dziękuję bardzo.
Ja myślę, że to był jednak jakiś pro-biskup.
Drążę polska język dalej, albo on mnie dręczy:
„Apetyczne przystawki, menu zasiadane opracowane przez naszych wyrafinowanych szefów kuchni, wspaniała atmosfera, to wszystko ma sprawić, żeby każda impreza była niezpomniana. ”
Poezja…
Ale jakby się ktoś zgodził posprawdzać za mnie prace zaliczeniowe, to ja mogę pójść w zastępstwie na bal, nawet seledynowy 💡
Dzień dobry 🙂
Jeszcze na chwilę wrócę do WOŚP.
Destruktorzy tak mają. Nie mogą znieść, że coś jest dobre i działa. Niezależnie od tego, jak duży jest ten margines, a w tym roku niebezpiecznie urósł, trzeba dawać baczenie i odpór, a dobre głośno wspierać. Margines się wspiera http://namonciaku.pl/3miasto/1,113053,10932029,Marta_Kaczynska_nie_wspiera_WOSP.html
Niczem baron M… , nadludzkiem wysiłkiem woli nakładam sobie szlaban na blogowanie i do arbajtu się zapędzam 👿
Dzień dobry 🙂
Wszystko nie tak. Zasiadane to jest miejsce w poczekalni, wyrafinowany cukier, a serwowane piłeczki tenisowe. Seledynowe jest zwykle niejadalne, więc nie wchodzi w zakres moich zainteresowań.
No, ewentualnie nad tym polonezem mogę się jeszcze zastanowić, ale przecież nie tak zaraz z rana. 😉
Oooo, haneczka mi dostarczyła preteksta 🙄
W pełni się zgadzam haneczko. Wczoraj u Lisa byli Hołdys i Warzecha. Hołdys sobie kpił: Owsiak krecha, teraz Warzecha.
Uważać trzeba ❗
Nieodwołalnie zabieram się za pracę 😎
W tym linku od Haneczki jest komentarz autora w duchu „każdy ma prawo do swojego zdania”. A ja uparcie będę szczekał, że niby tak, ale do pewnych granic. Tam gdzie to zdanie jest kłamstwem, oszczerstwem, potwarzą, obelżywym obrzydlistwem, jak porównywanie Orkiestry do akcji NSDAP-owskich – to prawo zaczyna być dla mnie wątpliwe. Co więcej, wątpliwe jest również dla prawa, z którego to faktu należałoby częściej korzystać, żeby podważyć dość powszechne przekonanie, że jak komuna się skończyła, to wolno chlapać ozorem bez żadnych ograniczeń. Bo wolność słowa mamy, mociumpanie. 👿
Bobik, racja, słusznie szczekasz.
Śnił mi się dzisiaj piesek wypisz wymaluj Bobik, tylko różowy. Bardzo miły. Jego pan, też miły, twierdził, ze to jack russell z zapuszczonym włosiem.
To była już końcówka snu długiego i pokręconego.
Ten piesek na łebku miał GPS-.
A u Lisa był Skiba, nie Hołdys.
Warzecha to taki ptak.Ciekawe, czy powiedzenie o ptasim móżdżku ma tu zastosowanie.
Inna beczka, choć nie całkiem. Najlepiej do końca, bo na początku się wierciłam 🙄 http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,10886817,Zachwyt_nad_falda_spodni.html
Może zresztą warzęch. Fajny ptaszek.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Warz%C4%99cha
WarzęchAAA.
Nisiu, znieważyłaś warzęchę 😉
Ja łajza 😳
Jest jeszcze krakowski poeta Andrzej Warzecha, którego również nie należy znieważać myleniem z. 😎
Różowego Bobika śnić – zatańczysz w karnawale na blogu. 🙂
Chcecie to wierzcie, chcecie nie wierzcie, ale autentycznie, w realu, mam różową pudlobobikoperukę. Jak będę w dobrym humorze, to pozwolę się w niej sfotografować podczas tutejszego karnawału. 😈
Dla Heleny. Nie jestem kobietą 🙁 😯 😎 http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1522523,1,damski-fetysz—buty.read
Mam czerwone buty, ale nie dostaję w nich orgazmu od samego włożenia. Może powinnam zareklamować. A może to dlatego, że mają niskie obcasy?…
A może też nie jestem kobietą, hehe.
Dziekuje, Haneczko.
Jezyk troche zanadto ekstrawagancji tego artykulu, podobnie jak tytul. ale oczywiscie, pare obesrwacji slusznych.
Ucieszyla mnie wiadomosc, ze Janina Paradowska jest zawsze na wyskich obcasach. Przynajmniej tej nikt nie zarzuci, ze jest frywolna czy lekkomyslna. hehe.
Dla równowagi ja NIGDY nie jestem na wysokich obcasach! Nawet, będąc młodą półkobietą, nie mam jednego.
Czemu Paradowska nie jest frywolna?? Co tam w myślach u niej… nie wiadomo.
Ja strasznie bym chciał zobaczyć Bobika superhiper-zbobiczonego włożeniem różowej peruki 🙂 …… pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiz.
Wtedy może włożę hełm rowerowy. Tylko muszę kupić. Pan w sklepie bardzo silnie trzymał się na wodzy, żeby mnie nie oparskać śmiechem homerycznym :evil:, gdy hełm opadł mi na pierś półmęską.
Psa buty z natury rzeczy nie interesują. Ale peruka to insza inszość. 😆
Spróbuję Wam załatwić fotkę w tej różowej peruce, ale do tego kilka warunków musi być spełnionych. Rodzinny fotograf musi wreszcie zakupić kartę do aparatu. Ja muszę usiedzieć spokojnie podczas sesji. Karnawał musi się w Niemczech zacząć, bo bez tego nie mam pretekstu do wkładania peruk. Cierpliwości zatem. 😎
Straszne rzeczy! 😯 Parlament chce ograniczyć spożywanie napojów wyskokowych do 5 dni w tygodniu! 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,10936856,Brytyjski_parlament_apeluje__Ograniczcie_picie_alkoholu.html
Wprawdzie nie mój parlament, tylko brytyjski, ale kiedy sobie empatycznie pomyślę o Mordce, to i tak łzy mi same kapią w miskę. 😥
Hyhy, dołączam do tych pań, które nie są kobietami. 😈
Ale po kilku minutach, jak tylko zejdę ze sceny, popędzę przebrać płaskie. Innych nie używam 😐
Raz w roku każą mi zakładać szpilki – więcej, dają mi je w prezencie – i właśnie za tydzień będę musiała, wrrr
No, ne, Bobik! Toz Palament NIE CHCE wprowadzac zadnych ograniczen, tylko prowadzi kampanie pedagogiczna. Ten numer nigdy nie przeszedlby w glsowaniu. Bo jest jedna rzecz na ktora my, Anglicy, nigdy sie ie zgodzimy, to by Parlament zamienil sie nam w nianke. Niech pilnuja wlasnego nosa i np wlasnych wydatkow.
Nawet jak chcieli w jakims momencie wprowadzic prawo zakazujace spozywania napojow pod procentem na ulicy (np, na chodniki przed pubem wychodzic ze szklanka piwa) to tez nie przeszlo. A zakaz taki obwiazuje np w Nowym Jorku. Ale tam w zasadzie nie widzi sie pijanych a ulicy, chyba, ze w polskiej dzielnicy.
Pani Doroto, mnie by jeszcze musieli wnieść, a znieść to już na pewno 😆
Otwierac szampana! Nisia na liscie bestsellerow GW obok Umberto Eco i H. Murakami!
http://wyborcza.pl/1,75475,10934995,Lista_bestsellerow__apos__apos_Gazety_Wyborczej_apos__apos_.html
Mam tylko mineralną niegazowaną, ale już otwieram 😀
Sorry, że wracam do tematu Owsiaka, ale nie wiem, czy w nawale uwag nie pominięto powodów wściekłych ataków na niego i Orkiestrę. Otóż wiele wskazuje na to, że zaangażowanie władz samorządowych i wielu instytucji państwowych oraz pozytywny snobizm na zaangażowanie w działania Orkiestry ze strony urzędników, także na szczeblu ministerialnym, wywołują odruch Pawłowa u szczujnych: gryziemy wszędzie, gdzie jest zapach PO i Tuska.
Nie, żebym chwalił ekipę, ale zmieniło się rozłożenie akcentów w atakch: już nie słychać powszechnie krytyki z pozycji fundamentalnego katolicyzmu, co świadczy o jej bezskuteczności, zatem uderzenie idzie … w instytucję państwa: że sprzyja, że się angażuje, że pieniądze idą na to państwowe…
Polacy zaakceptowali Owsiaka i jego akcje, a że chłop nie powołuje się na Pana Boga ani na idee prawicowe, to w dupę mu! Zazdrość też – taka polska, sukces trzeba udupić, bo kłuje.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 🙂
A mnie jeszcze z Sylwestra szampan został, bo się przejąłem pedagogiką brytyjskiego parlamentu zanim o niej w ogóle wiedziałem, więc żłopnę na cześć Hitowej Nisi należycie. 😀
Zgadzam się, zeen, że te ataki były często po linii politycznej, choć czasem kamuflowane jakimś nibywzniosłym paplaniem. A przy tym mnie się zdaje, że to upolitycznienie jest z linią światopoglądową zbieżne – jak coś świeckie i liberalne obyczajowo, to ani chybi od peowskiego diabła. Jedno o drugie się zawidla… 🙄
Najlepszego również. 🙂
A muszą to być koniecznie odruchy typu opluj i kopnij, że spytam retorycznie 👿 ?
Spadam w mokre plenery.
Całkiem retorycznie, Haneczko. 🙄
Ojciec Rydzyk został poddany badaniom. Wprawdzie nic wstrząsającego z nich nie wynikło, ale wrzucam ze względu na konkluzję: tym, co tak naprawdę – poza religijnością – łączy słuchaczy Radyja, jest pesymistyczne podejście do życia i świata.
http://wyborcza.pl/1,75515,10929223,Pesymizm_plynie_z_Radia_Maryja.html
I teraz już jasne, czemu na blogu słuchacza ze świecą nie znajdziesz. 😈
Oczywiscie tak jest jak mowi zeen tez. Bo przeciez, ze nikomu, jak sie zdaje, nie przeszkadza, kiedy wladze panstwowe badz partyjne zawlaszczaja sobie polska historie i uzywaja jej jako gadzetu przedwyborczego*, ale kiedy miasto, gmina badz urzednicy Panstwa podlaczaja do ogolnopolskiej akcji charytatywnej, to jest to powodem krytyki.
A powinno byc moim zdaniem odwrotnie (patrz przypis).
A z atakow „koscielnych” wcale nie zrezygnowano az tak bardzo, choc faktycznie jest teraz wiecej atakow „pryncypialnych”. Bo oto u Terlika z Betnu wszystie one sa dokladnie powtorzone i dodany bardzo piekny w ustach poboznego czlowieka wynalazek retoryczny: „charytatywny terroryzm” . Zaznaczajac, ze jego wlasna rodzina tez korzystala ze sprzetu zakupionego przez Fundacje Owsiaka, nie zyczy on byc sobie wrzucac niczego do skarbonki. Bo jest to skarbonka niesluszna, jak slusznie zauwaza Bobik.
—————–
*Tu pragne zwrocic uwage, na zwyczaj, ktory mi sie bardzo podoba w USA: swieta panstwowoe sa zawsze bez przedstawicieli administracji centralnej (federalnej). Na Dzien Niepodleglosci urzedujacy prezydent siedzi cicho, moze sie pojawic na jakiejs uroczystosci w swoim okregu wyborczym, ale nie smie uzurpowac sobie prawa do grania pierwszych skrzypiec w czasie obchodow waznych rocznic historycznych. Bo nie wypada.
Wypada natomiast we Francji, gdze urzedujacy prezydent zawsze gotow jest jechac na przedzie parady na bialym koniu, jakby sam osobiscie temi tu rencamy zburzyl Bastylie….
Brawo Nisia! 🙂
Gratulacje Dla Nisi. Twoje zdrowie 😀
Dobra wiadomość dla WOŚP
„Żadna organizacja pożytku publicznego (OPP), która podczas zbiórek publicznych otrzyma towary lub gotówkę, nie będzie musiała rozliczać VAT. Takie zmiany przewiduje projekt rozporządzenia ministra finansów zmieniającego rozporządzenie w sprawie wykonania niektórych przepisów ustawy o podatku od towarów i usług.”
Zmiany będą obowiązywać od 03.11.2011 r.
Ooo, sękju, sękju!!!
A ja sobie na to konto żurku chlapnę. Jakoś w te pogody najlepiej mi idzie żurek…
Gdybyż jeszcze nie w towarzystwie Łysiaka
Ale nic to, szampana nie mam, to sobie zrobię herbatę. Też szkodliwa dla zdrowia. 😎
Sto lat, sto lat! Nisi-lat!!
Herbata szkodliwa???? 👿 toć to super-żarło! Ma 200 składników pożytecznych dla człowieka, m.in. wodę!
Ja sobie zrobię szampannego grzańca! Tym razem włożę okulary, żeby wiedzieć co sypię…
WW, ja tez mialem lekie uklucie zazdrosci, ale nad nim zapanowalem 😈
Tak się ciężko rozpracowałem, że nawet szampan na to nie pomaga. 🙁
Zaraz sprawdzę, jak z herbatą. A nuż podziała.
Ten Łysiak w towarzystwie to tylko po to, żeby na jego tle jaśnieć. 😈
Kto mówi o szampanie?
Mam tylko piwo. Zawsze jakieś bąbelki.
Zwłaszcza że na późny obiad zrobiłam sobie żeberka. Słuchajcie, Intelektualiści, jakby Wam się nie chciało robić obiadu, to kupuje się torebkę Winiar „Soczyste żeberka”, kilo żeberek się kroi, wrzuca do woreczka i posypuje zawartością torebki. Po godzinie pieczenia (a Wy oddajecie się w tym czasie intelektualizowaniu) żarełko jest gotowe. Piszę o tym dlatego, że bardzo dobre to żarełko. Aż się zdziwiłam.
Teraz zjadłam dwa żeberka i mam ich jeszcze od zarąbania. W kogo rzucić żeberko???
Wiadomo, we mnie. I to niejedno. 😀
A skąd ja mam, u licha, wytrzasnąć te Winiary? Germania jeszcze się nie zorientowała, czym należy karmić intelektualistów. 🙁
Zaraz pojde znalezc te Woniary w Polskim sklepie. Zeberka sa w tym domu ostatnio w wielkiej cenie. Co juz zreszta odbija sie w lustrze. 👿
A żeberka w której torebce dają?