Niesprawiedliwość
Lubię podsłuchiwać. Wiem, to wyznanie wcale nie stawia mnie w najlepszym świetle. Podsłuchiwanie uważane jest za czynność niegrzeczną, nieestetyczną i dosyć wątpliwą moralnie. Jak jednak poznawać coraz lepiej ludzką naturę (co jest psu wręcz niezbędne do życia) bez obserwowania jej przynajmniej od czasu do czasu w sposób niezakłócony obecnością badacza? Czy obiekty badań świadome tego, że słucha ich reprezentant świata nauki, będą się wypowiadać szczerze i bez zahamowań? Co tu dużo gadać – nie będą. Trzeba je do tego skłonić pozornym niezainteresowaniem, wykorzystać ich przekonanie, że obojętna obecność psa jest czymś w rodzaju nieobecności. Nie zerkać, nie zaczepiać, ale uszu nadstawiać. Dla dobra nauki.
Ożywiony tą szlachetną, a zarazem praktyczną intencją, podsłuchuję zatem ludzi w kolejkach, zakładach zbiorowego żywienia i publicznych środkach lokomocji. I raz po raz stwierdzam, że ludzie podsłuchiwani często wiele ciekawsze rzeczy mówią, niż niepodsłuchiwani. Tak jak te dwie studentki, które siedziały dziś za mną w autobusie.
– Znowu mamy z tym docentem, który mnie w zeszłym roku tak wrednie załatwił – powiedziała Pierwsza Studentka, nie ukrywając niesmaku i rozczarowania. – Wiesz, z tym, co w takim durnowatym pulowerku chodzi. Dał mi z teatru trzy plus i zepsuł średnią, a przecież wszyscy mówili, że mi się należało więcej. No, może nie od początku, bo przyszłam do grupy miesiąc później, kiedy oni już różne rzeczy brali. Ale po następnym miesiącu umiałam więcej od wszystkich. Jak miałam referat z Romea i z Julii, to nawet samemu docentowi szczęka opadła. A na końcu taką notę mi dał!
– Romeo i Julia? – wtrąciła z niepewnym namysłem Druga Studentka. – To teatr taki był, nie film? Mnie się zdawało, że film, ale może coś pokręciłam…
Pierwsza Studentka poczuła, że moment jest właściwy do wykazania swoich wysokich kompetencji humanistycznych.
– Romeo i Julia to jest taka sztuka Szekspira – obwieściła tonem wykładowym. – Relatywnie znana. Wiesz, gdzie oni tam na końcu obydwoje umierają. Znasz taką reklamę czekoladek, jak facet stoi pod balkonem i mówi jakby wierszem, a ona zjeżdża z balkonu, żeby dostać tę czekoladkę? No, to właśnie z tej sztuki jest wzięte. I to się wszystko w starożytności dzieje. Ale nie u nas. W Weronie. Wiesz, to taka miejscowość we Włoszech. Mało znana, o niej tylko ci słyszeli, którzy się szczególnie interesują.
Druga Studentka słuchała z widocznym nawet dla siedzących przed nią podziwem. Ośmieliła się odezwać dopiero wtedy, kiedy Pierwsza przerwała dla zaczerpnięcia tchu.
– I nie dało się temu docentowi wytłumaczyć, że ty tę Weronę znasz i w ogóle wszystko?
– A coś ty! Ja się nawet o Hamlecie nauczyłam, ale jakoś nie raczył tego zauważyć.
Druga Studentka znowu sprawiała wrażenie zacukanej.
– Hamlet, Hamlet – bąknęła niewyraźnie. – Coś słyszałam, ale właściwie nie wiem, co to jest.
– To też jest taka sztuka – wyjaśniła ochoczo Pierwsza. – Ale ona jest już tak bez sensu, że nawet ci nie będę opowiadać. W ogóle się nie można połapać, o co biega. Tylko że docent też sobie zdawał z tego sprawę i wcale nie wymagał, żeby ktoś rozumiał. Powiedział, że mu wystarczy, jak się nauczymy rozdziału z książki o tych sztukach. No to się nauczyłam i widzisz. Zupełnie niepotrzebnie.
– Aż mi się coś dzieje! – oświadczyła z nietajonym oburzeniem Druga. – To już jest taka niesprawiedliwość, że nie wiem. Świństwo po prostu. A potem mają pretensje, że nam się nie chce nauczyć. Niby po co, jak to i tak na ocenę nie wpływa?
Niesiony wezbraną falą żądzy poznania kontynuowałbym badania, ale rozmowa zeszła na damską bieliznę i męskie walory. Z bólem serca musiałem uznać, że są pewne granice brawury. Nawet od najbardziej oddanego badaniom naukowym psa podsłuchiwania pewnych rzeczy nie można wymagać. Niesprawiedliwość była jednak znacznie ciekawszym i lepiej odkrywającym ludzką naturę tematem.
Wróciłem do domu, przekąsiłem, sięgnąłem po prasę. I tu dopiero przeżyłem bolesny szok. Okazało się, że cały mój wysiłek badawczy spokojnie mogłem sobie darować. Tego samego, co podczas moich badań terenowych, mogłem się dowiedzieć z wywiadów, zwłaszcza z politykami i artystami. Oni też są źle traktowani, cierpią z tego powodu i zawsze mają w otoczeniu kogoś, kto im potwierdzi, że padli ofiarą okropnej niesprawiedliwości.
A tyle się napracowałem. Zupełnie niepotrzebnie.
Aj Bobik Bobik!!! Mogę zacytować studentów, ale na Twą odpowiedzialność… Te niemieckie się tak nobliwie wyrażają?
I nie rozumiem, czemu wątek o bieliźnie damskiej mało ciekawy? Jak otwieram Wyborczą, to zwykle jest wątek o bieliźnie damskiej. Tanio mi chcą sprzedać.
Ja tę rozmowę naprawdę dziś w autobusie słyszałem i okropnie śmieszne w niej było to, że dziewczyny wyrażały się właśnie nader kulturalnie, wręcz nobliwie, bez żadnych młodzieżowizmów. W ogóle były takie raczej z pretensjami, ambicjami i czym tam jeszcze. 😆
Rozziew między ich samooceną a rzeczywistością był tak fascynujący, że odłożyłem autobusową lekturę i całkiem się wciągnąłem w podsłuchiwanie. A potem sobie pomyślałem – no cóż, nie tylko te studentki… 🙄
😉
http://www.youtube.com/watch?v=Dc8TX1f5M78
W autentyczność tej rozmowy nie wątpiłem nawet przez chwilę. Czy byłbyś w stanie ( jakimkolwiek bądź) wyszczekać kwestię o starożytności w Weronie 😆 .
Bobiku, piękne.
A tu niepiękne:
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/364768,znany-ksiadz-dostal-zakaz-wystepu-w-mediach.html
Oj, niepięknie z ks. Bonieckim 👿 Źle się dzieje w państwie duńskim
Tadeusz, a ja furt dostaję oferty taniej Viagry. 😆
Wiecie, ja sobie to mogę wytłumaczyć tylko tak, że w panice ludzie zaczynają wykonywać bezładne, nieskoordynowane ruchy, które mogą okazać się samobójcze. Bo przecież uciszenie księdza Bonieckiego to jest absolutnie ruch samobójczy.
A w sprawie Ks.Bonieckiego.
W sobotę w Treblince w gronie kilku osób, już po spotkaniu na terenie obozu, rozmawialiśmy z Ks. Lemańskim o jego liście w obronie Ks. Bonieckiego i konsekwencjach niepopularnych opinii różnych dla księży diecezjalnych i zakonników.
Wydawało mi się nieprawdopodobną spekulacją, że Ks. Boniecki mógłby dostać zakaz wypowiedzi publicznych.
A jednak.
Jakiś ponury koszmar.
Ksiądz Boniecki był wczoraj wieczorem w TVN24 w „Kropce nad i”.
mt7,
pisałam do Ciebie jakieś dwa tygodnie temu. Dostałas mojego maila?
Bobiku , obawiam się, że ksiądz Boniecki nie będzie miał nic do powiedzenia.Dosłownie. Mam w rodzinie osoby duchowne, wiem co mówię.
Bobik,
„jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu najpierw rozum odbiera”. Najwyraźniej PB ma dosyc polskich hierarchów.
MtSiódemeczkę trzeba by jakoś spiknąć z Tadeuszem. On jest bogato zaopatrzony w damską bieliznę, ona w Viagrę – mogą obydwoje wyciągnąć ze spotkania niejakie korzyści. 😆
Jotko,
dostałam i niezwłocznie odpisałam.
Miałam, niestety, inne zobowiązania na następny dzień.
A jak koncert?
Ja wierzę, że ks. Boniecki zostanie uciszony skutecznie. Ale uważam to za ruch samobójczy dla Kościoła dlatego, że pozostawienie przy głosie samych twardogłowych już definitywnie przyprze KRK do katonarodowej ściany. A tych dystansujących się, których ostatnio coraz więcej, odstraszy jeszcze bardziej
Faktycznie, wygląda na to, że PB cosik polskich hierarchów nie lubi. 🙄
mt7,
nie dostałam listu od Ciebie. Coś nie tak, ostatnio, z moją pocztą 🙁
Koncert znakomity 🙂
Jak wczoraj ogladałam „Kropkę nad i”, byłam zaskoczona taką dziwną, dla mnie niezrozumiałą, apatią ks. Bonieckiego.
Najważniejsze, że Tadzio R. nie ma żadnego szlabanu 😉
Co ja tu jeszcze robię? 🙄
Przecież ja jestem ranna zmiana.
Dobranoc 🙂
Czy Jotka została może p.o. Rysia na czas jego wyjazdu? 😆
Nie wiem, jak działa uczelniana skrzynka pocztowa, może jest zapchana?
Dobranoc! 🙂
Ale nie mówi – brykam, fikam.
Może jeszcze rano powie.
Ja też już kieruję tęskne spojrzenie na łożnicę po kolejnym zebraniu ze współmieszkańcami spółdzielni. Nie mam cierpliwości i sił.
Tak mi się przypomniało na temat łożnicy:
http://www.youtube.com/watch?v=Z54oS3pKVDE 😆
Też mi się słowo łożnica natychmiast z Chyłą kojarzy. 😆
Jotko,
wniosek z 9:22 02.11. podam dalej 🙂
A to było – http://www.dziennikbaltycki.pl/wiadomosci/458129,powiat-wejherowski-beda-swiecic-odwiert-by-pozyskac,id,t.html ? Bo nie pamiętam…
Zakaz wystepowania w mediach dla ks.Bonieckiego to z pewnoscia kolejny strzal we wlasna stope ze strony Kosciola, ale dla niego samego musi to byc jednak spora przykrosc, zwlaszcza w jego wieku (oprocz zaleznosci hierarchicznej jest przeciez zwykla, czesto zapominana, zaleznosc bytowa, dzieki ktorej bardzo trudno jest miec odrebne zdanie – akurat podbostonscy ksieza tez znaja ten mechanizm wyciszania bardzo dobrze). I mimo wszystko jakos watpie, zeby w odpowiedzi na taki brutalny manewr – wyciszajacy odrebny glos posrod ksiezy – wierni mogli cokolwiek zrobic. Tak to jest z zalozenia ustawione, zeby nie mogli.
Bobiku, mysle, ze Szekspir pewnie dodalby to o bieliznie damskiej i meskich walorach, etc., do calej reszty, bo lubil takie mieszanki. A z chronologia i geografia tez od czasu do czasu sam miewal klopoty – zegary w starozytnosci, morskie wybrzeze Czech – co jemu akurat wcale nie przeszkadzalo byc geniuszem (choc bledy niekoniecznie sa prognostykiem w tym kierunku, podobnie zreszta jak ich brak). 😉
Julia wyrwana z lozka aby wyjsjc na balkon, z pewnoscia byla w jakiejs damskiej bieliznie, co zreszta latwo sprawdzic u Zefirelliego, wiec Monika ma racje
Mt7 powinna byc szczesliwa, ze dostaje jedynie oferty szemranej Viagry, bo np moja Stara jest nieustannie namawiana do powiekszenia sobie penisa, Jak dotad sie oparla, ale nie wie jak dlugo wytrzyma.
Ks Boniecki nie jest pierwszym i ostatnim, ktoremu wladze zakonu nakazaly sie zamknac i nie podskakiwac. Inni tez takie zakazy dostawali (np. sw.p. ks S. Musial) i dalej robili swoje. Ks Boniecki pewnie postapi tak samo. Nie nalezy on do strachliwych i ma swoje latka..
Co wolno Szekspirowi… 😎
Oczywiście, że Bonieckiemu będzie przykro (co nic nie ma wspólneg ze strachliwością) i żal mi go bardzo. Rozmawiałem kiedyś z pewnym dominikaninem, który był w podobnej do niego sytuacji – za zbyt nieprawomyślne poglądy tępiony przez władze zakonu, a i przez wielu współbraci. To jest bardzo ciężkie, bo zakonnik ani przed swoją kobitą się nie wyżali, ani z kumplem do baru nie pójdzie, ani publicznie gniazda nie skala… Ten dominikanin w końcu tego nie wytrzymał i z zakonu wystąpił, ale młody jeszcze był i mógł zaczynać od nowa. Ksiądz Boniecki, niestety, już nie bardzo może. 🙁
Tak, tez pomyslalam sobie z zalem, ze gdyby tylko byl mlodszy… Zal mi juz go bylo, gdy mu nagle kazano sie przenosic do Warszawy, z dala od zaprzyjaznionego krakowskiego srodowiska. W wieku 77 lat. To okrutne po prostu.
Przerwalem w trakcie czytania aby sie z Wami podzielic:
http://www.liiil.pl/1320269735,Szymon-Holownia-Ksiadz-Boniecki-uciszony.htm
Wracam do lektury.
No tak, Hołownia też twierdzi, że Kościół strzelił sobie kolejnego samobója. 🙄
Pycha, arogancja, zadufanie, przekonanie o własnej wszechwiedzy, słabo skrywana pogarda zarówno dla niewierzących, jak i własnych owieczek – to są ewangeliczne cnoty, które „właściciele Kościoła” pracowicie sobie wyhodowali na jego łonie. A ponieważ takie cechy nieszczególnie sprzyjają autorefleksji i samonaprawie, raczej się to będzie wzmacniać niż słabnąć. Aż do czasu, kiedy trzaśnie – z hukiem, lub bez huku, pełzająco, poprzez wyludnienie kościołów i opróżnienie tac.
A jak to nastąpi, proszę mnie wpisać do Księgi Proroków, tuż koło Mordechaja, żeby mi się nie nudziło. 😎
Sorry, Bobik. Bedziesz sie musial najpierw obrzezac, jak ja 🙁
To ja poproszę o wpisanie mnie do Księgi Proroków reformowanej. Na tyle reformowanej, żeby takich przyjemności pozwalała uniknąć. 😎
Parę dni mi wyrwało z normalnego życiorysu za sprawą odwodnienia i braku niezbędnych składników, dlatego się nie udzielałem, ale teraz znów mogę myśleć nie tylko wątrobą. Choć zgorzkniały ciągle jestem, co będzie widać. 😎
Jak rozumiem, doniesienie prasowe o tym, że ksiądz pokropi odwiert, ma świadczyć o i potwierdzać. O czym i co, to strach artykułować, ale wicie, a ja rozumię. Albo przynajmniej ma być śmieszne, no kurde, jaka ciemnota, co za kraj, jaja normalnie. Co innego, jak przyjdzie grupa postępowych ekologów i ma coś przeciw takiemu odwiertowi, przywiąże się do czegoś i młodymi, rześkimi głosami wznosi spontaniczne hasła, gdy tylko TVN włączy prąd. O tak, to by było europejskie i miłe. A tu tępe, zabobonne chłopstwo ma przeciw.
Dobrze ująłem? Proszę nie odpowiadać, wiem, że dobrze.
Mam w związku z tym parę innych pytań. Skoro tak się złożyło z tym chłopstwem, że ono ciemne, to znaczy ludowo pobożne i księdza uznaje za jakiś autorytet, a Wyborczej nie czyta (szczęśliwi ludzie), co powinien zrobić inwestor, czy raczej poszukiwacz na razie? Może zorganizować agit-prop-nasiadówki wiejskie, gdzie światli i energiczni lektorzy Ruchu Palikota…
Przepraszam, już nie brnę w analogie. Moje porównania bywają bardzo niesmaczne. Zatem, co powinien zrobić? No? Bo po mojemu, powinien dogadać się z miejscowym księdzem. 😛
Oczywiście, jak wiecie, moja tolerancja jest mniejsza tylko od mojej skromności, więc jeśli ktoś chce z tej okazji rechotać, albo pouogólniać sobie troszeczkę w stronę wizji kraju jęczącego w kato-i-coś-tam-jeszcze jarzmie, bardzo i uprzejmie proszę sobie ulżyć. Zostawiwszy w spokoju ludność i jej pobożność, jeśli łaska. 😎
Zreformowana Ksiega Prorokow jest OK, I guess, Przyjacielu. 😈
Wielki Wodzu, a moglbys to jakos prosciej, w kapsulce wyjasnic Staremu Kotu? Bo nic z tego nie zrozumiawszy, procz tego, ze jestes nadasany. Did I miss someth’n? 😯
Brykać i fikać nie będę 😎
Mogę Was tylko zapewnić, że dobrze jest wstać skoro świt 😆
http://www.youtube.com/watch?v=p5SGfp4ugt4
Miłego dnia 🙂
Moge zaserwowac kawe na mrowkach – znow wlazly do czajnika. 🙂
A bez mrówek się nie da? 😯
No i po co zaglądać do czajnika… Bry!
Żeby nie trzeba było sprawdzać organoleptycznie 👿
Czasem sie daje, bo nie zawsze wlaza do czajnik, ogolnie to laza sobie wszedzie. Przynajmniej dwa mrowiska u mnie mieszkaja. Nielegalnie! 🙂
Dzień dobry.
http://tygodnik.onet.pl/32,0,70133,ciche_kneble,artykul.html
Dzień dobry 🙂
Kawa na mrówkach? Czemu nie. I do tego poproszę nalewkę na trawkach. Od razu się dzień wesoło zacznie. 😀
Kocie, prościej nie umiem. Nie wyśmiewać wszystkiego, jak leci. Przyjąć do wiadomości, że w niektórych, dzikich oczywiście i ciemnych miejscach, społeczności lokalne NIE funkcjonują bez dużego udziału tradycji, zwyczajów, obrzędów itp. związanych ze straszną instytucją na K podwójne. Szanować to w miarę możliwości, nawet bez zrozumienia. Przed wniesieniem kagańca zapytać, czy aby tubylcy potrzebują od zaraz dodatkowego oświetlenia. Jeśli nie, rozważyć inne możliwości, a nie włazić z rewolucyjną pieśnią na ustach. O to mi chodzi i o nic innego.
Teraz może trochę porobię. 😕
To właśnie bardzo ciekawy był artykuł w którejś Polityce, o Afganistanie, pisany dokładnie z punktu widzenia Amerykanów, jak to oni modernizują i krzątają się, a ciemni tubylcy obojętni. I przypomniała mi się książka Po co nam ta wojna?, autorzy: Grzegorz Indulski, Marek Kęskrawiec, w której piszą, że Afgańczycy może by i wzięli pomoc, ale Amerykanie robią to wszystko tak, że mają rację, a Afgańczycy mają się dostosować. Afgańczycy od stuleci nie mają ochoty się dostosować do żadnego najeźdźcy, niezależnie od ich gąb pełnych frazesów.
Kręskawiec bardzo ciekawe artykuły pisze w Tygodniku, to kupiłem jego książki. A nasza prasa w większości bezkrytycznie przyjmuje punkt widzenia Ameryki. Świadectwo niezależności myślenia.
Bush nieźle narozrabiał w tym regionie….
ale to germańskie studentki tak? 🙄
Wielki Wodzu, przede wszystkim całkowitego powrotu do wątroby życzę. 🙂
A co do merituma: akurat tak się złożyło, że na temat święcenia odwiertu tylko linka była i nikt-ale-to-nikt się nie rzucił do wyśmiewania. Kto wie, być może nawet w takim właśnie poczuciu, że w niektórych społecznościach bez księdza żadne uroczyste otwarcie nie przejdzie, jest to odwieczny zwyczaj, lokalny koloryt, etc. i tu nie ma się co czepiać. 😉 Co nie znaczy, że trzeba z pocałowaniem ręki przyjąć również nową religijną tradycję pokrapiania wszystkiego jak leci, nawet tam, gdzie wcześniej takich obyczajów wcale nie było. Bo to ostatnie JEST objawem zawłaszczania przestrzeni publicznej przez instytucję na podwójne K. I tego świecki obewatel czepiać się ma święte prawo. 😎
Owszem, studentki germańskie były. Wiernie przetłumaczone. 🙂
Ale to chyba nie ma większego znaczenia. Takich studentów, o ile się nie mylę, wszędzie można spotkać. A poza tym tak naprawdę nie o studentki tu chodziło, one były tylko dla ubarwienia problematyki. 😆
Nie wiem jak Ty, Wielki Wodzu, ale osobiscie, jak ten Afgan nie luibe byc pouczany z czego mi sie wolno smiac, a z czego nie wolno. Pewnie, ze nie bede sie smial z kulawego czy slepego, ale z dzikiego i ciemnego ze swej wlasnej woli , to juz Wielki Wodzu, wybacz. Inaczej ten dziki i ciemny przyjdzie mi swoja wole narzucac, krzyze do parlamentu wciskac pod oslona nocy albo uzna, ze dzikosc i ciemnosc jest norma, ktorej wzyscy maja sie z jakiegos powodu trzymac.
Dzicy i ciemni juz nieraz, tak to czuje, sa na progu, dlatego szukam towarzystwa kotow i psow oswieconych i ucywilizowanych, bo inaczej zwariuje ze strachu i z przerazenia. Prywatny blog, na ktorym takie psy, koty i ludzi spotykam jest dla mnie bezcenny. Bo moge sie odsmiac i odreagowac. Moge sie tez powsciekac na dzikosc i ciemnote, kiedy mi smiechu w trzewiach zabraknie.
Dzikosc i ciemnota nie sa wartosciami wartymi szczegolnej troski i ochrony.
Wiem, wiem, ze wszyscy to znaja, ale czemunie przypomniec jak jest okazja?
Konstandinos Kawafis – Czekając na barbarzyńców
Na cóż czekamy, zebrani na rynku?
Dziś mają tu przyjść barbarzyńcy.
Dlaczego taka bezczynność w senacie?
Senatorowie siedzą – czemuż praw nie uchwalą?
Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Na cóż by się zdały prawa senatorów?
Barbarzyńcy, gdy przyjdą, ustanowią prawa.
Dlaczego nasz cesarz zbudził się tak wcześnie
i zasiadł – w największej z bram naszego miasta –
na tronie, w majestacie, z koroną na głowie?
Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Cesarz czeka u bramy, aby tam powitać
ich naczelnika. Nawet przygotował
obszerne pismo, które chce mu wręczyć –
a wypisał w nim wiele godności i tytułów.
Czemu dwaj konsulowie nasi i pretorzy
przyszli dzisiaj w szkarłatnych, haftowanych togach?
Po co te bransolety, z tyloma ametystami,
i te pierścienie z blaskiem przepysznych szmaragdów?
Czemu trzymają w rękach drogocenne laski,
tak pięknie srebrem inkrustowane i złotem?
Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a takie rzeczy barbarzyńców olśniewają.
Czemu retorzy świetni nie przychodzą, jak zwykle,
by wygłaszać oracje, które ułożyli?
Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a ich nudzą deklamacje i przemowy.
Dlaczego wszystkich nagle ogarnął niepokój?
Skąd zamieszanie? (Twarze jakże spoważniały.)
Dlaczego tak szybko pustoszeją ulice
i place? Wszyscy do domu wracają zamyśleni.
Dlatego że noc zapadła, a barbarzyńcy nie przyszli.
Jacyś nasi, co właśnie od granicy przybyli,
mówią, że już nie ma żadnych barbarzyńców.
Bez barbarzyńców – cóż poczniemy teraz?
Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem.
Czym innym miejscowy ksiądz na dożynkach, kropiący plony, a czym innym ordynariusz diecezji kropiacy nowe trolejbusy, zakupione przez miasto. Dlaczego to jest insza inszość, nie umiem zgrabnie uzasadnić. Łatwiej by mi było argumentować, dlaczego to właściwie to samo, ale jednak różnica jest i chyba wszyscy ją wyczuwamy.
no ba! studentki zwykle są do ubarwienia… 😆
vesper, chodzi o granice powagi i wyrozumiałości
Foma, jak się ubarwia studentki? 😯 😉
Rozbierajac zapewne, vesper. 😈
Tu się zupełnie gubię, bo ubrane bywają dużo barwniejsze 🙄
Vesper, ja o 10.04 dokładnie takie samo przekonanie wyraziłem – że pokropek pokropkowi nierówny. I chyba Kot nie załapał (sorry, Kocie), że WW o to właśnie chodziło – o odróżnienie czegoś, co jest autentyczną częścią lokalnego obyczaju od tzw. rytuału pustego.
Niekoniecznie ubrane są barwniejsze. Jest przecież coś takiego jak body painting. Czasem w bardzo ostrych barwach. 🙂
Przeczytalem wlasnie w GW jakas analize zatytulowana „Spektakularne samozniszczenie PiS”.
Chodzi oczywoscie o bunt ziobrystow. Ale sie zadumalem. Czy lepiej byloby dla partyjnych interesow calej szeroko pojetej formacji Psychowatego, aby nikt mu klod pod lapy nie rzucal kwestionujac styl uprawiania przez niego polityki wewnatrz partii? Czy o to chodzi ponoc liberalnej GW? Zachowac status quo czy tez speklakularnie sie zbuntowac przeciwko zamordyzmowi Przywodcy?
Jestem chyba durnym KOtem bo bardziej szanuje PiS rozdarty i zbuntowany niz PiS potulny i sluzalczy.
No nie zalapalem, Bobiku. Nie mam przecie nic naprzeciw dozynkom czy rzucaniu wiankow na wode, ale zzymam sie na pokrapianiu wszystkiego co sie rusza lub nie rusza. Nie chce byc pokrapianym kotem gdybym tamtedy akurat spacerowal.
No właśnie, Mordko, niektóre pokrapiania mają taki sam charakter jak dożynki czy wianki. Są uświęcone miejscową tradycją i ludziom czegoś by brakowało, gdyby się nie odbyły. Nie wierzę natomiast, żeby niepokropienie kolejnego banku czy trolejbusu kogokolwiek obeszło. Takie wyrabianie na siłę nowej tradycji ją ośmiesza, a ludzi (i Kotów) irytuje.
oj wiadomo przecież, że w całej tej zabawie najprzyjemniejsze jest rozbieranie. potem wcale nie musi być już tak przyjemnie 🙄
Wiecie co, dobra była ta kawa na mrówkach. Jest jeszcze? 🙂
Foma, ja pamiętam z lekcji gramatyki, że wcale nie wszyscy byli takimi entuzjastami rozbierania. 🙄
Bobiku, to nawet lepiej. Bardziej się docenia tych mniej licznych, którzy są prawdziwymy entuzjastami ;]
Jeżeli dobrze zrozumiałam Wielkiego Wodza, to chodzi o to:
http://www.youtube.com/watch?v=WF4ZQrbx7JU&feature=related
…wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść…
Jeszcze do postu Tadeusza z 9.47 – to był w ogóle jeden z zasadniczych problemów kolonializmu, że nie przychodził on z propozycją wymiany, tylko mówił „moje lepsze i ja wam je wmuszę”. Po czym nie mógł pojąć, dlaczego „te dzikusy” owego lepszego za cholerę nie chcą przyjąć. Amerykanie wchodzli wszędzie z absolutnie kolonialnym wzorcem i też nie mogli zrozumieć, dlaczego tubylcy nie przyjmują ich lepszości z pocałowaniem czołgu.
Cywilizacja zachodnia w koloniach niewątpliwie miała coś do zaproponowania, choćby w dziedzinie techniki czy medycyny. Gdyby proponowała to umiejętnie, z wyczuciem i z gotowością do uczenia się od miejscowych, mogłaby zyskać całkiem inny status. No, ale wiadomo, że to całe „brzemię białego człowieka” to był pic na wodę (nawet jeżeli niektóre jednostki w to wierzyły), a tak naprawdę chodziło o złupienie i wyciągnięcie jak największych korzyści. Miejsowi dobrze to pamiętają, a Amerykanie i S-ka nie zrobili nic, żeby tę złą pamięć zatrzeć. Wręcz przeciwnie, jakby ją wzmocnili.
Strasznie mi księdza Bonieckiego żal. Wspaniały i mądry człowiek. Coraz mniej chce mi się żyć w kraju, w którym ludzie wierzący w ochronną i uzdrowicielską moc ludzkich szczątków wypowiadają się publicznie, a osoby mądre i rozsądne się ucisza.
Mieszkam w dużym kraju europejskim, w którym posłowie w Sejmie odprawiają msze w intencji deszczu. Absurd to mało powiedziane.
W Toruniu narozrabiali, tym razem urzędnicy:
http://torun.gazeta.pl/torun/1,87119,10576080,Nikt_nie_zasluzyl_na_dotacje___w_puli_bylo_38_mln.html
Jotko, to prawda, że każdy ma swoją opowieść, ale – tu już nie odwołuję się do postu WW, tylko przechodzę do następnego etapu dyskusji 😉 – zastanawiam się, czy w praktyce naprawdę każda opowieść jest równie warta wysłuchania? Bo przecież swoje opowieści mieli zapewne i Hitler, i Stalin, i Pol Pot, i Kadafi… Czy aby na pewno chcielibyśmy ich usadzić przy kominku i słuchać w pokorze ducha tego, co nam mają do powiedzenia?
Myślałem, że może Alienor dla ubarwienia rozmowy zechce bronić honoru studentów. 😆
No dobra, dobra, tylko żartowałem. Ja przecież wiem, że studenci są różni, a studentki tym bardziej. 🙂
Mloda powyzej ma racje.
Co zas do wysluchiwania „tepych i nieswiadomuch” to zwyczajnie nie mam juz czasu, bo jestem Starym Kotem, jedna lapa w grobie i muse robic rozumna selekcje opowiesci. Do not suffer fools gladly – mowi Pismo Kota Mordechaja.
Niech sie modla o deszcz ale pod wlasnym dachem albo w lesie.
Jest jeszcze! Prosze bardzo, Bobiku! 😉
A ja tak dumam – Tadeuszowi proponuja damska bielizna, to ok.
Mt7 – Viagre proponuja, tez mozna zrozumiec.
Ale dlaczego mi ciagle proponuja powiekszenie penisa???? 🙁
Bobiku,
wymienieni przez Ciebie panowie wcale nie byli „tępi i nieświadomi” w sensie nadanym tym pojęciom przez Desideratę. Oni byli/są tacy w oczach … no właśnie … patrz: Bobik 11.07 😉
A ich siłą była siła niewysłuchanych i zlekceważonych „tępych i nieświadomych”. Bez nich nic by nie wskórali.
Kocie,
w oczach tych, których odsyłasz „pod ich własny dach” i do „lasu”, to Ty właśnie jesteś „tępy i nieświadomy” 😯
I co? Wojna czy rozmowa, wysłuchanie, próba zrozumienia?
Nie widzę żadnego lepszego zajęcia dla Starego Kota, jak uważne i życzliwe słuchanie INNYCH, nastawione na ich zrozumienie. Po to dobry PB daje Starym Kotom dłuuugie życie 😉
Pewnie masz za malego, zwierzaku, dokladnie jak moja Stara.
Terlik z Betonu „wyraza nadzieje, ze intencje s. Bonieckiego byly czyste”.
No i jak tu sluchac tepych i nieswiadomych? Trzeba miec serce z kamienia aby nie wybuchnac rechotem.
Helenie też proponują. Może to jakaś mafia freudystów? 😆
Wojna, oczywoscie, ze wojna, jotko. Temi tu staremi i steranemi lapamy.
Kocie wiemy, o co chodzi. Modlitwy o deszcz, czy kropienie wiaty przystanku autobusowego… Wiadomo.
Problem pojawia się w sytuacjach granicznych, gdzie oczywistości nie sa juz tak oczywiste, ale myślenie do not suffer fools gladly włącza się automatycznie. Bo gdy Inny modli się o deszcz, cenzurujemy swoje uprzedzenia, myślimy o poskolonializmie i z samozadowoleniem podszytym paternalizmem, przyzwalamy. A w sumie co nam do tego? Czy kto nas o przyzwolenie prosi?
Czy pytamy autystę, czy chce dołączyć do nieautystycznego świata i czy życzy sobie dołączać na zasadach narzuconych przez ten świat? Z góry przyjmujemy, że dobrze i mądrze jest tak, jak sobie wymyślimy. To myślenie jest głęboko zakorzenione w ludzkich móżgach, a pewnie nawet w mózgach mądrych i starych kotów.
Zaplątałam się 👿
„Tępi i nieświadomi” z Desideraty to – patrz Bobik 11.07
Wymienieni panowie – Bobik 11.15 – mogli zrobić, to co zrobili z powodu niewysłuchania i lekceważenia desideratowych „tępych i nieświadomych”
Jesli autor/ka Dezyderaty mowiac o tepych i nieswiadomych mial/a na mysli „maluczkich”, to nalezalo tak powiedziec, a niewciskac mi tu ciemnote.
My tu nie walczymy z maluczkimi tego swiata, tylko z tepymi i nieswiadomymi wlasnie. Nawet jak maja doktoraty z filozofii czy prawa pracy.
Bo ja wiem, Jotko, czy wymienieni nie byli tępi i nieświadomi? W moim rozumieniu byli. Też nie potrafili wyjść poza jakieś własne ograniczenia – umysłowe, emocjonalne, etc. Nie potrafili pojąć, że nieograniczoną władzą i destrukcją nie da się osiągnąć tak pożądanych dóbr jak spokojny sen i wdzięczna pamięć zstępnych. Zapewne napędzały ich jakieś straszliwe lęki i wewnętrzne napięcia. A jednak nie potrafię się nad nimi rozczulić i żałować, że nie miałem okazji wysłuchać ich opowieści.
Dlatego ja sam dla siebie Dezyderatę uzupełniam – chętnie wysłucham tych, nawet tępych i nieświadomych, którzy swojej opowieści nie wykorzystują do czynienia zła, szerzenia nienawiści, czy podporządkowania sobie innych. A jeżeli to robią – trudno, we mnie raczej pokornego słuchacza nie znajdą.
Kocie,
a samemu pomysleć to nie łaska 🙄
Więcej myślenia, mniej wojny 😎
http://www.youtube.com/watch?v=CJi-kGNtJoc
a jak Ci już na tej wojnie tyłek mocno przetrzepią i przegłodzą, to wpadnij do mnie odkarmię, odchucham … 😆
Sunia mówi, że pora na spacer w słońcu. I ma rację 😉
Oczywiscie, vesper, ze nic mi do tego jak jakis szaman w buszu modli sie na prosbe swej spolecznosci o deszcz, Ale jak rozumiem, do Sejmu RP nie wybierano szamanow, tylko europejczykow, ktorzy z grubsza wiedza jak powstaje deszcz. Rownie dobrze moga sie modlic o to by Bog wrzucil troche forsy do unijnego budzetu i mozna bylo poratowac tych nierobow z Grecji, a Papandreou by zmadrzal.
Bobiku,
no, przecież oboje wiemy o co biega 😉
Spacer! 😆
My zawsze w pochodzie, jotko.
A swoja droga jak przyjemnie jest posluchac dobrego wykonawcy, w dobrym repertuarze, z dobra dykcja, madra nterpretacja i swietnymi warunkami glosowymi. Dlaczego juz wielu takich nie robia? Moze nigdy nie robili? I byly tylko jednostki? German, Przybylska i niewiele wiecej? Czy moze jestem juz bardzo Starym Kotem?
Zgadzam się z Vesper, że bardzo często kierują nami różne myślowe automatyzmy, które mają tendencje do szybkiego kategoryzowania i nie pozwalają dostrzec subtelności. To jest normalne, ale kiedy ktoś czy coś na te subtelności wskazuje,warto być na to otwartym, bo to obraz świata raczej wzbogaca niż odwrotnie. 😉
Mamy również (i to też normalne, choć niekonieczne 😉 ) dużą skłonność do kategoryzowania na podstawie formy, zewnętrzności. Tymczasem kiedy dwóch robi tak samo wcale to nie oznacza, że robią to samo. Wewnętrzna zawartość tego robienia, intencje, motywacje, znaczenia przypisywane, mogą być zupełne inne. To też jedna z takich subtelności, które warto zauważać.
Toz wlasnie mowilem o szamanach – w buszu i w Sejmie. 😈
Wrzucam wypowiedź Terlika Z Betonu z góry wiedząc, że to lektura dla masochistów. Waściwie wrzucam głównie po to, żeby pokazać, że Terlik na swój przydomek solennie zasłużył. 😉
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,10580182,Terlikowski__Zakonnik_nie_jest_od_tego__zeby_plotl_.html
Z boku sonda, na którą z ciekawości kliknąłem. Na pytanie „czy decyzja w sprawie Bonieckiego zaszkodzi Kościołowi?” 93% respondentów odpowiedziało „tak”. Rzadko się zdarza aż taka jednomyślność. 😯
A tu jeszcze coś dla Kotka. 😈
http://www.tokfm.pl/Blogi/1,116342,10571551,Koniec_Zbigniewa_Ziobry.html?bo=1
Choć oczywiście nie ma przeszkód, żeby i inni skorzystali. 🙂
Kolejna porcja kawy na mrówkach ustawiła mnie frontem do życia. Teraz jak się zawezmę, to może oprócz wrzucania linek wrzucę nawet do pralki to pranie, co czeka od przedwczoraj. 😈
Terlik zawsze stanie na wysokosci zadania jak sie go porosi o komentarz, albo nie poprosi. Jak BXVI odejdzie do Domu Ojca, to nastepne konklawe nie powinno miec problemow z wyborem nastepcy.
Rozpadanie sie PiSu jest przynajmniej tak budujace jak bezpieczne ladowanie na pianie.
TYmczasem odchodze zbierac walizke do Gdyni, bo jutro mam zasuwac do ambasady USA aby cos tam autoryzowac. Nie lubie.
Ale pojutrze – fiuuuuu! – do kumy, bladym switem.
To nie Wrona lecz ksiadz bezpiecznie wyladowal samolot:
http://www.liiil.pl/1320303995,W-Radiu-Maryja-o-ladowaniu-boeinga-Co-by-bylo-gdyb.htm
Rozpad PiS-u mnie też nie martwi 😉 , ale to, że pierwsze skrzypce grają przy tym takie typy jak Ziobro czy Kurski, już martwi. Azrael ich bardzo trafnie scharakteryzował i jak sobie pomyślę, że to mają być „zbawcy prawicy”… 🙄
Tak samo, jak bolałem od dawna nad brakiem w Polsce porządnej lewicy, będę bolał i nad brakiem takiejż prawicy. Cywilizowanej, chadeckiej, a niechby i konserwatywnej prawicy, z którą można by się dogadać. Partia Ziobry, Kurskiego i Kempy na pewno tej luki nie wypełni. A napsuć może wcale nie gorzej niż Prezes. 🙁
Subtelności subtelnościami, ale jeżeli jest tu ktoś, kto potrafi się nie uśmiać, czytając taki tekst radiomaryjnej słuchaczki:
Bóg poprzez zdarzenie na Okęciu chciał nam pokazać, jaką klasę mają polscy lotnicy, także ci, którzy lecieli do Smoleńska.
to proszę mnie zabalsamować na żywca i pokazywać w mauzoleumie jako wybryk natury. 😈
Rozpad magicznego zwierciadła w „Królowej śniegu” też wydawał się czymś pożądanym. Do czasu kiedy Kaj został trafiony dwoma okruchami. Tych okruchów było tysiące, a Gerda tylko jedna…
No właśnie, jak niebiosa chcą kogoś ukarać, to spełniają jego życzenia… 🙄
Śmietanko kultury spijana niezasłużenie przeze mnie!
Proszę powiedz mi, czy to ja wpadłem w jakiś niegroźny obłęd, czy też pewna umowa społeczna nieznana w otoczeniu mojej kołyski i w chatach wokół gumna każe Ci odpływać bocznym nurtem na mielizny powszedniego gwaru.
Wraz wyborem Karola Wojtyły na następcę piotrowego, stało się jasne, że Polsce będącej matecznikiem tradycyjnej pobożności postawiono zadanie przywołania Ducha Świętego do rekultywacji. (To nie moja złośliwość – to inni słowa spodlili.)
Polska przez narzucone władze zepchnięta w sowizdrzalstwo, wpierw śpiewała zakazane piosenki, później w piwnicznym wentylu przenosiła wydajność z hektara na hektar i tam bez operatorów kroniki filmowej pokrapiał ją proboszcz. Później wzniosła swój komizm na fedorowiczowe wyżyny subtelnego humoru „Tak, ale …” Dla sąsiadów widziana była jako najweselszy barak bloku wschodniego.
Ale ci którzy nie musieli przez Zebrzydowice przejeżdżać, aby uświadamiać sobie polską szachownicę wiedzieli: to polski opór przeciw kolektywizacji, to inicjatywa polskiej hierarchi rzymskiego kościola apostolskiego przebaczenia niemiaszkom (wyrosła z pragnienia europejskiej wspólnoty pod parasolem bomby A), to historycznie utrwalona tradycja przedmurza sadowiła Polskę na krześle z napisem „Reżyser”.
Diecezje w dorzeczach Odry Wisły sformatowane do granic uzgodnionych w Jałcie dostały zadanie:
„Stańcie do rechrystianizacji!”
I Polska stanęła. Wielowiekowa szlachecka pycha, opętańczy cynizm budowania katolickiego dworu na połaciach ortodyksyjnej Wszechrusi upijanej w żydowskiej karczmie i karmiona mąką z niemieckich mlynów dostała nowy pokarm: misję.
Hierarchia kościoła rzymskiego upokorzona olbrzymimi odszkodowaniami w USA oraz koniecznością witania przed progiem kościoła garstki wiernych łaskawie przybyłych, postanowiła dowartościować polskiego chłopa. Podobnie jak dziadowie, tak on w młodości nauczył się jedną dłonią przesuwać paciorki różańca a drugą oskubywać kłosy PGRowskiego żyta. Gdy zachodnia Europa wygnała chłopa do przesiąknietego bezbożnością miasta, Polska zostawiła rozsianych dość równomiernie kmiotków na swych zagródkach, bo Rzesza i Związek walcem zniszczenia i rabunku miasta obróciła w gruzy.
Spodleni służbą u austryiackich i węgierskich hrabiów Czesi i Słowacy, mający przykład cygańskiego behołowia Węgrzy i Rumuni, oraz gotowi preferować prawosławie Bułgarzy odpadali.
Polacy są nadzieją. Wojsko nie dyskutuje. Wojsko wykonuje rozkazy proszę księdza Bonieckiego. A obcych się internuje.
Moja Ty Śmietanko Trzeźwej i Niezaplutej Myśli!
Od myślenia to są purpuraci.
A do walki z moreskami to sięgnie się po tych co śpiewali:
„Nie masz cwaniaka, nad Warszawiaka”
Gdy przed Pałacem Namiestnikowskim broniono krzyża przed kapłanem miejscowej parafii, to hurmem od oszołomów wymyślano i o warcholstwo oskarżano. A działa się wielka historia. Pod Zamkiem Świętego Anioła cisi sutannowi szeptali:
„Hannibal ante portas!” I zdano sobie sprawę, że decyzja o wyniku mnożenia 3 x 7 nie jest już w Rzymie lecz w Toruniu.
Więc jeśli kardynał twierdzi, że wynik jest za mały, to niech podrzędny klecha prawdopodobnie skumany z SB nie mówi: 21.
Na wojnie, jak na wojnie.
Wdzięczni Żydzi przechowają Bonieckiego.
Albo Wam podniesiemy ceny za ślub, albo zostawicie salę sejmową bez drabiny. Głosy z sali są tu niesubordynacją, bo pytanie jest retoryczne: Polska MUSI być katolicka. Bo jak nie to będzie rymkiwiczowa masakra.
Nie gardzę chłopami. Nie gardzę klerem. Nie gardzę bogiem.
Ja tylko mam mniej aktywną tarczycę i posiedziałem zadumany na dziedzińcu mirtowym.
Jutro będziesz Śmietanko pyrkała bąbelkami żartów do kogo Pan jest bardziej podobny: do Dziwisza, do Głodzia, do Rydzyka czy do Jarosława.
Zapłaci się bliźniemu tyle by nie umarł.
Zyskiem podzieli się z tacą.
Tak się Śmietanko pije w Polsce chude mleko.
Jeden ród Radziwiłów na kolanach jak Anna Polski nie zbawi.
Trzeba dzieci dobrze nauczyć i pogodzić się, że nie pozwolą sobie zamknąć ust i nie pytać: „Co jest prawda?”
Bo „wiem, ale nie powiem” jest dzieckiem z genetyczną mutacją. Młodzi nie dadzą dziś sobie wmówić, że polscy prawosławni szukali ostatnio na listach wyborczych Stalina.
Oni szukali kogoś, nie nie będzie ich zmuszał do miłości w pozycji „na misjonarza”. Ale to w Towarzystwie poruszają tę kwestię tylko staruszkowie z hysiem. Gdy studentki wysiąda z autobusu, to o Julii mówią:
„Umarła głupio, bo zgredy się pieniły.”
Ja podsłuchuję namiętnie i chyba mam bliżej na campus.
A tam o 22 wychodzi tylko wyśpiewana przez Galów i Leszka Dlugosza Magdalena, bo przepustka z nieba kończy się 22:05.
Chłopaki i dziewczyny z recepcji akademika bigota przepędziły i nie wiążą sobie języka autobusową poprawnością.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10581187,Kapitan_Wrona_odpowiada_Marcie_Kaczynskiej__Tego_nie.html
Staruszku, ja Ci radzę zachować ostrożność i umiar przy spijaniu śmietanki. Jak nie zostawisz nic dla Kota, może się skończyć awanturą. I to bez względu na to, jaka jest aktualna zawartość tłuszczu w śmietance. 😉
Haneczko, przy całym szacunku dla kapitana Wrony muszę stwierdzić, że tutaj pewną naiwność wykazał. Czy jemu się naprawdę zdawało, że chodzi o argumenty i jakąkolwiek racjonalność? 😯
Tłumaczy cierpliwie, jak dziecku.
I nie wytłumaczy. Bo ten bachor okropnie uparty. 🙄
Nie, ale „Przynajmniej próbowałem” 😉
Już zrobiłem, co było do zrobienia. Wątrobie też lepiej, właśnie rozmyśla o kapuście z wędzonką, skubana. 🙂
Dobrze, że zostałem zrozumiany. Zresztą niczego innego się nie spodziewałem. Wolę dzielić ludzi na idiotów i resztę, niż według poglądów, nawyków i, za przeproszeniem, kulturowego dziedzictwa.
Taką mam przypowieść o porozumieniu międzykulturowym. Otóż w mojej kamienicy jaki czas temu zamieszkali Romowie, czyli Cyganie (skoro oni tak o sobie mówią, to chyba nie będę pobity za nazwanie ich Cyganami? 😉 ). Straszne, no nie? Co teraz będzie? Nic nie było, tylko od czasu do czasu ktoś z odwiedzających darł się pod oknem. Taki koloryt i, jak się dowiedziałem, jakaś hierarchia – to byli ludzie zbyt mało znaczący, żeby ich przyjmować na pokojach. No i wystarczyło zasugerować głowie rodziny, że ten sposób komunikacji, w porównaniu z domofonem, bywa nieco irytujący. Wrzaski ustały. Może efekt byłby inny, gdybym próbę porozumienia rozpoczął od słów: ty […] i […] […] czarnuchu…
Ja też potrzebuję tłumaczeń, a przynajmniej opinii i poglądów na. 😉 Posiadam otóż żywe mule z datą ważności do dzisiaj. Posiadam również uzasadnione podejrzenie, że z powodu niespodziewanie zaproponowanego rodzinnego wyjścia do knajpy nie zostaną one dzisiaj skonsumowane. Jak myślicie, biegli w mulach – jeśli zaraz po termootwarciu wyjmę je ze skorupek, wrzucę do sosu i odstawię do lodówki, dadzą się one bez ryzyka zjeść jutro?
Hehehe. Kpt. Wrona tlumaczy Marcie K. Tylko jeszcze bardziej wilczego Tuska pograza. Widac, ze ma nieczyste sumienie, lobuz rezimowy.
Wszystko sie da porownac ze wszystkim. Soir de Paris z PiSoir de Varsovie.
Dorosle koty zazwyczaj nie lubia smietanki, nawet najtlusciejszej. Jesli jedza to tylko z glodu. Od smietanki i innego mlecznego dostaja sraczki lub przeciwnie zaparcia i bolesnych gazow. Jak zreszta wiekszosc ssakow. Czlowiek natomiast wyewoluowal tolerancje na jakies skladniki w laktoze. Choc tez nie wszedzie. Nie w tych kulturach, ktore mleka unikaly. Np. wielu Hinusow cierpi na lactose intolerance. Statystyczie znacznie wiecej niz w takiej Francji czy krajach skandynawskich. Czytalem jakies dane epidemiologiczne.
Moj bl.p. Brat Pickwick lubil czasami polizac troche smietanki z palca, malenko i tez raczej by sprawic przyjemnosc E. Ja natomiast nie tykam. Z mlecznego lubie jagniecine.
Jeżeli termootwarcie oznacza wrzątek, to śmiało można, skromnym moim zdaniem. No ale ja nie będę jadł 🙂 a może 🙁
Soir de Paris, kurka wodna. Popraw Bobik, pliz.
NIczego, Bobik ze skorupek nie wyjmaj. Wloz do lodowki i zrob jutro jak Ci dobrze radzilem. Zrob to dla mnie,
Teoria jest taka, że enzym rozkładający białka mleka przestaje być wytwarzany w miarę dorastania. (W mleku jest 200 substancji alergogennych) Natomiast, i to przykład często podawany na to, jak człowiek się biologicznie dostosowuje do warunków, u ludów pasterskich nadal jest czynny. Chyba żeby nie był :-), zdarza się. Hindusi, jak wiadomo, z bydła nie korzystają, i to by wszystko tłumaczyło. Pytanie tylko, czy mleko np. niekrowie jest dobrze metabolizowane?
To Mordka też będzie jadła te muły?? (zrób to dla mnie!)
Papandreou sklada rezygnacje! Uczcie sie chlopaki!
Jeszcze dobrze byloby zeby zlozyl rezygnacje ze strefy Euro i z Unii.
Czasami ponoc kozie.
Nie, Tadeuszu. „Zrob to dla mnie” jest w MOJEJ KULTURZE uswieconym zawolaniem domowych szantazystow. Z mlekiem matki etc….
O ile wierzę w to, że śmietanka jest przez koty źle przyswajana, o tyle żadną miarą nie mogę uwierzyć w ich ogólnogatunkową, żywiołową niechęć do w/w. U nas w domu śmietanki bez dozoru zostawić nie można, choć nikt nigdy Pręgowanej do jej spijania nie zachęcał ani nie przyzwyczajał.
Inne nasze koty też z upodobaniem rabowały mleczne produkty. Może to dla nich jak dla ludzi gorzała? Wiadomo, zaszkodzi i sponiewiera, ale zanim to zrobi, przyjemności jednak dostarczy. 🙂
Chyba indywidualne. Moja kotka bardzo nie lubiła mleka. Ani przetworów.
Też mi się tak widzi, że indywidualne. Tak samo zresztą, jak ludzkie upodobanie do gorzały. 🙂
Luźne skojarzenie: wiecie jak ponoć brzmiały ostatnie słowa Bogarta? „A było nie przechodzić z whisky na martini”. 😈
No, sluchacie, sluchajcie!!!!!!!!!
Nowa twarz Rzepy pod nowym redaktorem naczelnym!
http://www.rp.pl/artykul/555789,746353-Coming-out-po-polsku–dokument-o-gejach-i-lesbijkach.html
Allach jest Wielki. Ani jednej inwektywy! Koniec cywilizacji jaka ja znamy etc.
Wodzu, jak wątroba ma grzeszne myśli, trzeba jej zadać pokutę. Na przykład niech pięć razy odmówi kleiku. 🙂
Jasne, że przemawiając do ludzi wrogo czy obraźliwie, praktycznie pozbawiamy się możliwości wpływu na nich (o ile nie mamy nad nimi jakiejś konkretnej władzy). Zawsze powtarzam za Talleyrandem – to gorzej niż zbrodnia, to błąd. 😎
Dobrze, Mordko. Na Twoją odpowiedzialność zostawiam te mule na jutro. Jak się nimi otruję, to za karę zapiszę Ci w testamencie tego łososia, co go miałem wyrzucić już tydzień temu i wciąż zapominam. 😕
Życie jest proste, co chcieć od życia,
jedynie trochę żarcia i picia
kawałek wyrka by móc poleżeć
ciałko kobiece najlepiej świeże
no oczywiście, że nie dla wszystkich,
dla innych męskie ciałko jest bliskie
ten w twardych, inny zaś w miękkich kluskach
lubi przebierać, są różne gusta,
czego chcieć więcej, no powiedz sam,
jak mam to wszystko, to wszystko mam!
Fakt, że się pije nie tylko wodę,
urozmaicić życia urodę
czasami trzeba wodą ognistą
człowiek człowiekiem jest a nie glistą
a przy szklaneczce palić się chce,
widzę, że dobrze rozumiesz mnie…
Jest już wypite i wypalone
tuż po zajęciach z wybranym łonem
leżymy sobie na wznak wygodnie
no i co ważne: nie jest nam głodnie
zatem co dalej z tak pięknym dniem?
Ano zakończyć trzeba go snem…
Inni to życia sensu szukają
pocą się, męczą, w stresy wpadają
gryzą się, martwią szukają dna
a przecież mogą robić jak ja:
Życie jest proste, co chcieć od życia,
jedynie trochę żarcia i picia
kawałek wyrka by móc poleżeć
ciałko kobiece najlepiej świeże…
😆
A jak konsumpcję ciałka z jakichś powodów trzeba przesunąć w czasie, to co – też do lodówki i potem jak Mordechaj radzi? 😈
Wielki Wodzu,
nazwa Romowie zostala przyjeta na Pierwszym Swiatowym Kongresie Romow w latach siedemdziesiatych. Tak mowia sami o sobie, choc niektorzy w rozmowach z Polakami moga uzywac nazwy tradycyjnej, ktora dla wielu Romow jest obelzywa, niesie za soba caly historyczny bagaz przesladowan, wygnan, pogardy i nierownosci. Roma mowia sami o sobie. Co znaczy „ludzie”
Kiedys w rozmowie z wybitnym romskim dzialaczem, etnografem i autorem licznych ksiazek, prof, Ianem Hancockiem z Teksasu uzylam slowa Gypsy, choc akurat uzyte ono zostalo niejako w „cudzyslowie”. Prof. Hancock zareagowal natychmiast: Helena – powiedzial – jak sadzisz jak moge sie czuc, kiedy nazywasz mnie Cyganem? Jak mozesz?
Natychmiast przeprosilam i wycofalam sie. Bylo mi potwornie glupio. Wszyscy znani mi Romowie z najbardziej”ortodoksyjnej” obyczajowo grupy Romow zamieszkujacych Polske, mowia o sobie Rom, Romka (lub Romni), Romowie. Nigdy nie slyszalam z ich ust slowa Cygan, choc slyszalam je wiele razy padajace z estrady na Festiwalu Kultury Romskiej w Ciechocinku. Ale ten festiwal jest robiony dla Gadzi, dla nie-Romow, dla polskich widzow, ktorzy oczekuja, ze Romowie potwerdza odswietny i romantyczny stereotyp Roma (russowski szlachetny dzikus, umilowanie wolnosc i inne przestarzale dyrdymaly).
Wiec na Twoim mejscu na wszelki wypadek uzywalabym nazwy Roma zamiast Cyganie, bo zawsze mozna sie nadziac na kogos, kto zareaguje tak jak zareagowal Ian Hancock. To nic nie kosztuje, jak nie kosztuje nazywanie geja gejem, zamiast pederasta, a osobe z zespolem Downa osoba z zespolem Downa zamiast monglem czy debilem (kiedys nazwa calkiem medyczna i wyzbyta pogardy).
http://naszymzdaniem.dlastudenta.pl/komentarze/0,0,44335,5533,4.html
Tak sie wypowiada Rom na jakims studenckim portalu.
A jak reagowac na taki tytuł?
http://www.emito.net/wiadomosci/polska/polski_gang_wyludzil_miliony_funtow_1047182.html
Romowie z Polski są Polakami i nikt poza Polakami nie brał udziału w tym procederze, więc mnie nie dziwi, że w tytule jest polski gang. Chyba że nie zrozumiałem i o coś innego chodziło.
Bobiku, czy moja „chora” doskonała pamięc źle mi podpowiada,
że to dzisiejsze niespodziewane wyjście do restauracji ma związek z datą w kalendarzu? 😀 😀 😀
A jak reagowac, jotko?
Nie mam teraz czasu wiele pisac, ale trudno mi sie nie zdziwic . 😉 „Jak wiadomow Hindusi z bydla nie korzystaja?” A kto wielbi krowy za ich zyciodajne mleko? 😯 Swieze mleko rzeczywiscie glownie pija male dzieci, za to dorosli i dzieci jedza nagminnie bardzo przyswajalny jogurt z krowiego mleka (jesli ich na to stac, ale to juz nieco inna historia, i jednak spora czesc ludnosci stac). In fact, if you must know, 😉 mala anegdotka z mojego ostatniego pobytu w Warszawie. Poszlysmy z dziewczynkami do „Buddy” (restauracji hinduskiej na Nowym Swiecie), bo gdy przechodzilysmy, swojsko nam zapachnialo (tak, mamy podwojne, a nawet potrojne „swojsko”). Po glownym daniu zamowilysmy ryz i jogurt, i natychmiast z nim sie pojawil szef kuchni, pochodzacy z Bombaju, i porozmawialismy sobie o Indiach, Polsce, i zyciu w ogole (bardzo ciekawa rozmowa, m.in. o polskiej religijnosci). A pojawil sie dlatego, ze wiedzial, ze taki nawyk – jogurt z ryzem – jest nawykiem domowym w Indiach, i ze musimy miec z nimi cos wspolnego…
A poza tym, juz rzutem na tasme, bo czas goni, drzucam tylko to z ksiazki niezwykle madrego i erudycyjnego Amartyi Sena (ekonomista, filozof, saskrycista), ktory tak pisze o rozmowie Wschod-Zachod – delikatnie dajac do zrozumienia, ze przedstawiciele Zachodu dobrze by zrobili, gdyby przed rozmowa poznali nieco wiecej faktow:
In this preselected 'East-West’ contrast, meetings are organized, as it were, between Aristotle and Euclid on the one hand, and wise and contented Indian peasants on the other. This is not, of course, an uninteresting exercise, but it is not pre-eminently a better way of understanding the 'East-West’ cultural conast than by arranging meetings between, say Aryabhata (the mathematician) and Kautilya (the political economist) on the one hand, and happily determined Visigoths on the other.
(The Argumentative Indian, 2005, Preface, p. xiv)
Mar-Jo, bardzo możliwe, ale nie mogę tego sprawdzić, bo spaliłem żółte kalendarze. 😆
Heleno, za przestrogę dziękuję. Chyba jednak co kraj i co Rom to obyczaj, przewrażliwionych nie licząc, bo interesując się trochę hiszpańskim życiem muzycznym nigdy nie trafiłem na ślad takiego problemu. Wszyscy są Gitanos (oprócz Erromintxela oczywiście 🙂 ) i nikomu z nich to nie wadzi.
No to:
http://www.youtube.com/watch?v=g247CEZ9p70
Nie dość, że Sen filozof, ekonomista i sanskrycista, to jeszcze dowcipny. 🙂
Wodzu, Gitano może po prostu u Hiszpanów nie budzić takich skojarzeń jak w polskim Cygan, czy w niemieckim Zigeuner, dlatego samym zainteresowanym nie chce się walczyć o zmianę obyczaju językowego.
Nie wiem tego na pewno, ale tak kombinuję. 😉
Ćśśś, Mar-Jo. Niczego nie chcemy, jak mówią Germanie, wieszać na wielkim dzwonie. 😉
A propos papug – zawsze miałem wysokie mniemanie o ich inteligencji, ale okazuje się, że nie doceniałem ich dobroci serca i umiejętności właściwego doboru przyjaciół. 😆
http://deser.pl/deser/1,111858,10570531,Cudowne_porozumienie_miedzygatunkowe__Zlodziejski.html
Akurat hiszpanscy Gitanos mieli nieco nieco inna historie niz wiekszosc „Egipcjan” w pozostalych krajach Europy. Tam Romowie czesto nie odroznialu sie od tapety, wspoltworzyli kulture wiekszosciowa, zapozyczali sporo sami, mieszali sie z miejscowa ludnoscia, zas hiszpanska inkwizycja miala pelne rece roboty z innymi Innymi, gdyz wszedzie Romowie przyjmowali religie panujaca – jak byli u wladzy Arabowie, to wraz z licznymi rdzennymi Hizpanami przyjmowali islam, kiedy nastapila reconquista przerzucali sie na chrzescijanstwo. Tam byce Gitano nie wiazalo sie z takim zagrozeniem i odrzuceniem jak w innych krajach.
One coooool birdie! 😈
Tytul moglby byc: Ptasi gangster okrada rodzine.
Eee, jak już, to po sprawiedliwości – „Psio-ptasia szajka… itd.” 😆
Pies przecież nie zostawi kumpla na tytularną pastwę, żeby samemu tylko wszelkie miody spić. 😎
Akurat ten husky bardzo dba o to by jego lapy pozostal czyste: „ja tu tylko tak… towarzysko…”
Pytanie czy ci Romowie sami siebie uważają za Polaków. Z moich kontaktów i rozmów, tu w kraju, wynika, że większość z nich nie czuje się Polakami. I mają do tego prawo.
Może tytuł powinien jednak brzmieć: gang Romów z Polski … ?
Otworzyłem lodówkę a w środku Cygan.
Tyle, ze w podswiadomości miałem wielką lodówkę być może przesiąknięty zimną wojną. Pamiętam film w którym stacja badawcza na Antarktydzie bada znalezione dziwne butelki w zatopionym okręcie rosyjskim. Film kończy się zamrożeniem się, bo w butelkach siedziało przybyłe z kosmosu Złe o niezwykłej sile biologicznej.
Gdy w 1967-mKarol Wojtyła został kardynałem, trzeba było jeszcze 4 lata poczekać na I Kongres Romów. Poprawność polityczna jeszcze nie została rozpowszechniona.
(Oficjalnie ma paszport od 21 lat. Zobacz: http://haggard.w.interia.pl/politpopr.html )
Jeśli czyjąś wrażliwość potrąciłem,
to mam nadzieję, że się utrzymała na nogach.
Zazdrościłem jako chłopczyk Oli ciastka z kremem.
Razem z Murzynkiem Bambo.
Nie wiedziałem, że po latach jej wyprana sukienka będzie zazdrościła spódnicy Dnia. I zapewne umrę ciemny jak Rom.
Czy przeprosił Jacek Cygan za swój błąd nie wiem, ale za błędy Koszyczka z życzeniami dla Psa chyba wypić nie odmówicie.
Wypijmy za błędy
http://www.youtube.com/watch?v=-MtU94z62js
Jotko, ile ja widziałem w polskiej prasie tytułów o Anglikach upijających się w polskich pubach, a potem rozrabiających na polskich ulicach. Nikt się nie zastanawiał, czy przypadkiem chociaż niektórzy z nich nie są Walijczykami… 😉
Jestem za rzetelnością i precyzją dzienikarską, ale zdaję sobie sprawę, że nadmierne dzielenie włosa na czworo spowodowałoby kompletną „niedrożność kanałów”. Wszyscy, codziennie, używamy jakichś tam skrótów myślowych, wszyscy tkwimy w szponach obyczaju językowego i nie da się z tym walczyć w każdej chwili i na każdym polu. Tam, gdzie obyczaj związany jest z dyskryminacją jakiejś grupy, można powalczyć. Ale że z perspektywy cudzoziemców wszyscy obywatele Polski są po prostu Polakami, bez rozróżnień, nie wydaje mi się objawem dyskryminacji.
Masz rację Staruszku, wypijmy za błędy, na zdrowie Psa 🙂
A to jesień… i jaka łaskawa
https://picasaweb.google.com/tad46ster/ParkSchottlandera?authuser=0&feat=directlink
A w lecie był Krym
https://picasaweb.google.com/tad46ster/Krym2011?authuser=0&authkey=Gv1sRgCK-dyquZlanJQg&feat=directlink
O, jak pięknie w parku… 🙂
U nas na cmentarzu też byłoby pięknie, gdyby nie to, że rozwaliłem aparat fotograficzny i jeszcze nie kupiłem nowego. 😆
Krym zostawię sobie na deser, bo teraz bym musiał oglądać w biegu.
Pijemy za błędy? A za wypaczenia też będziemy? 😈
Za wypaczenia i za wybaczenia!!!! 😀
Pamietam jak w 1968 roku za „dykature ciemniakow” pobity zostal na ulicy Stefan Kisielewski. Donosila o tym szeroko Wolna Europa, BBC i Glos Ameryki.
Wiec Zolnierz Wolnosci musial dac nalezyty odpor dywersyjnym rozglosniom. Napisal wiec, ze owszem jakis incydent z Kisielewskim sie wydarzyl, ale poturbowala go „grupa kedzierzawych brunetow”.
A poiewaz rok byl wlasnie 1968 kod ten zostal nalezycie i zgodnie z intencja Redakcji odczytany.
Uwazam, ze podkreslanie w doniesieniu prasowym etnicznosci lub rasy jakiejs grupy kryminalnej, nie rozni sie specjalnie od „kedzierzawych brunetow”
Toast za błędy i wybaczenia bardzo mi się podoba. 🙂
Nie odmówię. 😀
Dobre 🙂 11 wiersz od dołu przed „Z bólem …” brakuje malutkiej kropeczki mister Bobik.
Ja na ten czas autobusowych pogawędek wtykam zatyczki w uszy, jakoś mnie drażnią i wręcz psują humor w porannej zadumie o życiu, pogaduszki o „zupie gotowanej na parze”.
Z zaznaczaniem w kryminalnej notce prasowej etniczności ja bym sprawy nie stawiał na ostrzu noża. Jeżeli owa etniczność coś miała wspólnego z przestępstwem, to taka informacja jest istotna (np. kiedy czynem przestępczym było „dochodzenie honoru” na sposób typowy dla jakiejś grupy etnicznej). Ale jeżeli nie miała, to rzeczywiście, podawanie takiej informacji jest zwyczajnie niepotrzebne, a może sprawić wrażenie, że dziennikarz chce tu na kogoś napuścić.
Inaczej z narodowością. Fakt, że sprawca był cudzoziemcem, zazwyczaj ma znaczenie dla obrazu sprawy. W końcu gdyby w tej notce o oszukiwaniu angielskiego systemu socjalnego nie napisano, że robili to Polacy, całość byłaby wręcz niezrozumiała.
W sumie dużo tu zależy od konkretnej sprawy, konkretnej sytuacji.
Dzięki za korektę, Lulu. Już poprawiłem. 🙂
Zatyczki dla mnie nie wchodzą w grę. Wyobrażacie sobie, jak wyglądałby pies siedzący w autobusie z zatyczkami w uszach? 😆
Janusz Szpotański
” A oto nagle: któż to kroczy?
Tłum frankensteinów widzą oczy.
Łapska ogromne, móżdżek – tyci.
To nowa rasa jest – zomici,
wyhodowana w jednym celu:
by wszystkich bili w PRL-u.
Toteż łomoczą tak, jak leci:
chromych, kobiety, starców, dzieci,
a nawet mimo strasznych krzyków
sprali dwie żony pułkowników.”
Toast za błędy, kropki, dwukropki, wybaczenia spełniam 😀
Tak, jak Miś Uszatek 😉
A, jak Miś Uszatek to nawet sympatycznie. 🙂
Tylko że ja OKROPNIE nie lubię, jak mi coś tkwi w uszach, czy choćby na uszach. Do ulubionego obecnie Skypa przekonałem się dopiero wtedy, kiedy przeszedłem na bezsłuchawkowe korzystanie z niego. Wcześniej nawet argumenty finansowe nie mogły mnie przekonać. 😉
Czapek i nauszników też przez to nielubienie nie noszę. 😎
Będzie się działo ❗ http://www.youtube.com/watch?v=uba7phawJTc&feature=related
Bobiku, nie bronię studentek, bo znam takie z autopsji. Na moim seminarium magisterskim dla zainteresowanych filmem są osoby, które nie wiedzą kto zacz Woody Allen. A Szekspir jest mi bardzo bliski i takie traktowanie go mnie boli.
Jotko, nie rozumiem Twojego oburzenia, które ostatnio okazujesz na blogu. My się nie śmiejemy z ludzi wierzących, tylko z absurdu pewnych sytuacji, które się zdarzają w Polsce przez dominację KK w życiu publicznym. Zgodzisz się chyba, że odprawianie mszy w Sejmie nie jest rzeczą najwłaściwszą w państwie, które ma zapisaną świeckość władzy w konstytucji? Jak to Mordka napisał, nie wybieraliśmy szamanów tylko osoby wiedzące, skąd deszcz się bierze.
W Izraelu ciężko się żyje osobom nieuznanym za Żydów przez nielicznych, ortodoksyjnych rabinów i ta sytuacja też mi się bardzo nie podoba. Ale nie mieszkam w Izraelu i się tam nie wybieram, więc będę psioczyć na miejsce w którym mieszkam, w którym się urodzilam, i które żywo mnie obchodzi.
Jest inicjatywa żeby pisać listy poparcia dla księdza Bonieckiego, może znów się zorganizujemy?
To, ze nazwa „Cygan”, ma czesto znaczenie pejoratywne jest „zasluga” samych Cyganow i ich zdecydowanie roznego podejscia do zycia.
Nie sadze, aby sama zmiana nazwy na poprawna politycznie zmienila nastawienie spoleczne do tej grupy etnicznej.
Jezeli sie latami czy tez pokoleniami calymi pracuje na opinie dla grupy, to trudno wymagac, aby zmiana nazwy zmienila negatywne nastawienie innych do tej grupy.
Dokladnie to samo jest w pewnych krajach i srodowiskach z nazwa „Polak” czy „polski” – postepowanie rodakow wyrobilo nam stereotyp, ktoremu ulega wielu ludzi na swiecie. Czy zmiena nazwy na „Lechici” zmieni postepowanie kibola?
Cóż, ja do popularnego skype nie przekonałam się do dziś, choć nie o nauszniki chodzi, ale wtyczki dobra rzecz, zawsze są pod ręką w kieszeni, żeby ratować sytuację w obronie przed przekupkami, które nie rzadko spotyka się w ciasnym do granic wytrzymałości autobusie. Uciec nie ma gdzie, tylko one ratują przed żądzą mordu! Nawet studentek, gdyby nie wiem jak urokliwe były.
Ciekawe, że grono męskie niezwykle rzadko spotkać można. Ba, wręcz niemożliwe, a w pamięci takiej sytuacji odnaleźć nie potrafię. Czyżby to przypadłość typowo babska była?
Alienor,
jotka oburza sie chyba na zbyt jednostronne podejscie do tematow dyskusji i bardzo wyrazna granice na blogu miedzy „poprawnoscia” a „poprawnoscia”.
Dla mnie ten tytul jest rownie oburzajacy, co „polskie obozy koncentracyjne”.
Ale to moje zdanie.
“Prejudice is a great time saver. You can form opinions without having to get the facts.”
Indeed, indeed.
Moniko, dopiero teraz zobaczylam Twoj wpis. I uswiadimnilam sobie, ze faktycznie krowi jogurt jest czesto uzywany w kuchni indyjskiej. Np do marynowania mies, jak zreszta w wielu krajach Azji (np w kuchni perskiej). I jest to najlepsza marynata jaka znam.
Alienor, listy wsparcia ks. Bonieckiego można wysyłac do Tygodnika Powszechnego na adres: redakcja{małpa}tygodnik.com.pl
Heleno,
zastosuj to prosze do siebie rowniez. Nobody’s immune.
No, nobody’s immune. I dlatego nalezy czasami cos sobie jednak poczytac, zanim sie zacznie obdarzac swiat wlasnymi przemysleniami na temat Chinczykow, Aborygenow czy jak to jestes laskawa nazywac Cyganow.
A jesli sie nie chce poczytacx, to przynajmniej nie wystepowac publicznie ze swa ignorancja.
Glownym powodem zalozenia tego blogu byla chec odizoliwania sie od wypowiedzi rasistowskich i ksenofobicznych, znlezienia sie w gronie ludzi myslacych lub chociaz dobrych, a nie jedynie powtarzajacych stereotypy i bezmyslne uprzedzenia.
To znaczy Heleno, ze nie mam prawa bywac na tym blogu, poniewaz jestem jednostka inaczej myslaca niz ty?
Kluczowym skowem jest „myslaca”.
Tu bardzo polecam, swietnie radagowane i ciekawe teksty na kazdy niemal temat:
http://reocities.com/Paris/5121/
Mam wrazenie, ze twoje kryterium oceny polega na definicji: „jestem myslaca, wiec kazdy kto mysli inaczej – nie mysli”.
To dosc ciekawe kryterium.
Nie, Nie mam takiego kryterium. Ale ksenofobia do sfery myslenia nie nalezy.
A czyz ksenofobia nie jest swojego rodzaju prejudice?
To tylko wygodna etykietka dawana w dyskusji, kiedy wlasciwie nie ma sie argumentow w faktach.
Nie odpowiedzialas mi na moje pytanie:
To znaczy Heleno, ze nie mam prawa bywac na tym blogu, poniewaz jestem jednostka inaczej myslaca niz ty?
Niee jestem od udzielania pozwolen. Ksenofobia jest jak najbardziej „swego rodzaju prejudice”.
Ja wysłałam swój list na adres Tygodnika.
Dobranoc.
Nie odpowiedzialas mi na pytanie Heleno.
No niee… Tylko się oddaliłem na kilka godzin, żeby poświętować, a tu już się zaczęło? 😯
Żeby sobie uratować chociaż znikomą końcówkę świętowania, muszę sięgnąć do prawa satrapy: uprzejmie proszę wszystkich o przerwanie personalnej wymiany uprzejmości, póki ja nie będę zdolny do moderowania. 😎 Bo na razie nie jestem, jako że świętowałem. Trudno, pies czasem też ma prawo. 😉
Odpowiedzialam, ze nie jestem od udzielania pozowolen. Od siebie moge jedynie powiedziec, ze przychodzimy tu z Kotem Mordechajem chetnie poniewaz nie oczekujemy (choc i to sie zdarza) wypowiedzi krzywdzacych inne narodowosxi czy rasy, wyznania religijne czy orientacje seksualna. W tych rzadkich wypadkach kiedy sie to na Blogu Bobika zdarzalo, dochodzilo do przykrej dla wszystkich obecnych wytmiany zdan, a nawet do odchodzenia z blogu osoby, ktora sie poczula tym szczegolnie dotknieta.
Ja osobiscie jestem tez szczegolbie na te sprawy wrazliwa, poniewaz ksenofobia i uprzedzenia byly powodem powaznych zyciowych decyzji calej mojej rodziny, i konsekwencje tego trwaja do dzis. Dlatego nie toleruje wypowiedzi rasistowskich i ksenofobucznych z wyrozumialoscia. nawet wtedy kiedy nie dotyzca one mnie osobiscie. Mam ciezki uraz i alergie. Nic na to nie poradze.
Wypowiedz o „Cyganach, ktprzy sami sobie sa winni” jest dla mnie nie do przyjecia w dobrym towarzystwie.
Nie jestes od pozwolen Heleno. Ale ja nie o pozwolenie pytalam. Uproszcze pytanie dla latwiejszego zrozumienia:
Czy uwazasz, ze nie mam prawa bywac na tym blogu, poniewaz jestem jednostka inaczej myslaca niz ty?
Tylko tyle i az tyle.
No dobrze. Więc użyjmy nazwy z pewnością nieobraźliwej, pobawmy się kwantyfikatorami i zacznijmy od początku.
Czy można wobec tego powiedzieć, że znaczna liczba Romów, w przeszłości i teraz, przyczyniała się i przyczynia, najpierw do powstania stereotypu, a potem do jego utrwalenia, co w konsekwencji utrudnia skutecznie zmianę postrzegania ich i jako zbiorowości, i jako jednostek?
Ja tylko tak, w ramach ćwiczeń z polskiego. Wcale nie chcę zajadłej dyskusji na ten temat. 🙂
Tak, Wielki Wodzu. Ma to cos wspolnego jednak w pierwszym rzedzie z faktem zycia tej od pokolen wedrownej spolecznosci na marginesie, wielowiekowych przesladowan i wykluczenia, braku praw i strachu rdzennej ludnosci, ktora w wielu krajach straszyla Cyganami dzieci (istnieja ogromne poklady folkloru niemal w kazdym kraju na ten temat).
Podobnie dzialo sie zreszta z wedrownym szczepem irlandzkim (tzw. Travellers, niebieskoocy blondyni), ktory „nie przybyl z Egiptu”, jak sadzono o Romach. W POlsce bywalo roznie. Pierwsze wzmianki o Cyganach pojawily sie w 1401 roku i juz w tych pierwszych kronikach bylo, ze sa diabelskim pomiotem, ze kradna dzieci na jedzenie, ze sa rozpustni i zarazaja studnie.
Zdarzaly sie polskie dwory magnackie, gdzie Romow brano w opieke przewd chlopami i zezwalano pracowac, ale norma byly raczej przesladowania, odbieranie dzieci na sile i niemal calkowite wykluczenie. A Romowie nie chcieli sie integrowac z gadziami, gdyz wyniesli z Indii wiele regul, ktorych nie przestrzegali „nieczysci” rdzenni Europejczycy. Dlatego tylko przetrwa;i jako oddzielna spolecznosc.
Do niedawna nie bylo wiadomo nawet skad sie wzieli w Europie i dopiero od kilkudziesiciu lat na podstawie badan lingwistycznych ustalono, ze przybyli z Indii – prawdopodobnie byly to zagubione w gorarch szczatki jakiejs indyjskiej armii – tez na podstawie badan lingwistycznych. W jezyku jest sporo sanskrytu, jego slownictwa i gramatyki. Niektore zwyczaje, np dotyczace pochowku i zaloby po zmarlym , zachowaly sie niemal niezmienione przez 1000 lat i przypominaja zwyczaje zywe wciaz w Indiach.
Strona Patrin* ktora zlinkowalam i ktora niestety przestala istniec (choc pojawil sie inne) wiele mijsca poswieca historii i kulturze Romow w Europie.
*Patrin w jezyku rromani jest znakiem zostawionym przez tabor na drodze dla innych taborow, wskazujacy w ktorym kierunku sie oddalili. Np jakos specjalnie ulozone galazki na rozstaju drog, badz miotla przywiazana do drzewa.
Heleno, doczytałam wyżej, że Twój Kot wybiera się do kumy mieszkającej w pewnej wiosce rybackiej. Gdyby miał ochotę i czas na minizlocik, to Bobik ma mój telefon 😉
Zorientowałem się, o co chodziło i widzę, że mimo zmęczenia muszę zaraz wejść z interwencją, po pierwsze w postaci wprowadzenia jako takiego porządku myślowego. 😉 Więc po porządku:
Wszelkie wypowiedzi (zwłaszcza te całkiem na serio) wrzucające do jednego worka całą grupę etniczną/rasową/narodowościową/genderową etc. są przede wszystkim niemądre. Coś takiego jak „wszyscy Cyganie”, „wszyscy Niemcy”, „wszyscy Żydzi” czy „wszyscy Polacy” po prostu nie istnieje. Tak samo zresztą jak „wszyscy katolicy” (w odróżnieniu od jednej instytucji – KRK).
„Znaczna liczba” jest wypowiedzią innego typu, szczególnie jeśli jest poparta argumentami. Tu już można dyskutować. A kiedy zaczyna się uczciwie dyskutować na temat znacznej liczby osób z etni X, które okropnie denerwują etnię Y, zwykle okazuje się, że jest również znaczna liczba osób z etni Y, które są nie do zniesienia dla osób z etni X. Inaczej mówiąc, zderzają się dwa nie całkiem kompatybilne systemy kulturowe. Uznanie a priori, że jeden z nich jest „obiektywnie” lepszy, a drugi gorszy, wydaje mi się niemałą arogancją. Można natomiast sięgać np. do argumentów społecznych czy praktycznych, żeby uzasadnić, dlaczego lepiej byłoby, żeby raczej X, którzy są mniejszością dopasowali się do większościowego systemu Y, a nie na odwrót. Ale nie powinno to ani być przeprowadzane siłowo, ani wiązać się z okazywaniem pogardy czy obrzydzenia dla X jako takich. Co wcale nie wyklucza potępienia dla konkretnych członków społeczności X, którzy dopuścili się czegoś niegodnego lub kryminalnego.
Jeżeli zbyt skomplikowałem, to powiem prościej: stwierdzenie „Bonifacy X jest draniem/kłamcą/flejtuchem” jest dopuszczalne, jeżeli potrafi się je uzasadnić. Stwierdzenie „wielu X” jest wprawdzie ryzykowne (bo odkąd się zaczyna wiele?), ale również dopuszczalne pod warunkiem uzasadnienia. Stwierdzenie typu „wszyscy X” jest niedopuszczalne, ponieważ uzasadnienie dla niego nie istnieje, chyba nawet w społeczeństwie klonów.
Nie było jeszcze o języku i historii, więc przez chwilę będzie. Zdanie w rodzaju „Cyganie sobie zasłużyli” dla osób na język i historię wrażliwych brzmi strasznie. Bo odwołuje się, niestety, czy ktoś miał taki zamiar czy nie, do jeszcze nie tak całkiem zapomnianej eksterminacji grup etnicznych, które rzekomo sobie „zasłużyły”. I do pasywnej czy nawet aktywnej akceptacji tej eksterminacji przez tzw. porządnych ludzi – z sąsiedztwa, z otoczenia, z pracy, ze szkoły czy z potańcówki. Na zasadzie „no, może trochę ostro z nimi postąpiono, ale koniec końców zasłużyli”. Niech każdy oceni sam dla siebie, czy akurat pod tą „tradycją” chce się podpisywać.
A jak już jesteśmy przy języku – tytuł „polski gang” absolutnie nie jest tym samym, co „polskie obozy koncentracyjne”. To drugie jest zwyczajnym fałszem (którego nie usprawiedliwia językowy uzus). Obozów koncentracyjnych Polacy ani nie organizowali, ani nie byli w nich strażnikami. Byli co najwyżej wśród ofiar. W tytułowym „polskim gangu” byli chyba wyłącznie polscy obywatele, oni to zorganizowali i oni czerpali korzyści. A gdybyśmy chcieli być tak całkiem uczciwi wobec siebie – kto nigdy nic nie powiedział o włoskiej mafii, japońskich triadach czy angielskich chuliganach?
Pewnie, ze mam! Przeogromna! Czekalam tylko na znak 😆 Przyjezdzam w sobote i dam znac. 🙂
„wloska mafia” jest dla mnie OK. Nie byloby OK gdybysmy powiedzieli „Wlosi to mafiozi”.
Niewyslowiona slodycz: http://wyborcza.pl/duzy_kadr/56,97904,10581598,Futrzana_kulka,,6.html
Nawet stary cyniczny futrzak sie rozkleja….
To właśnie jest kwestia obyczaju językowego. Kiedy mówimy „włoska mafia”, mamy na myśli „mafia złożona z Włochów”. „Polski gang” to gang złożony z Polaków. Nie ma tutaj założenia „wszyscy … to…”.
A gdyby tytuł notki brzmiał „gang Romów z Polski”? To by się już wcale nie mieściło się w ramach tego dziennikarskiego automatyzmu, który ludzi według obywatelstwa nazywa i którego nawet nie zauważamy. To by już implikowało w sposób nader zauważalny, podkreślony, że cały proceder wynikał ze specyfiki bycia Romem. Tak jakby „rdzenni” Polacy na pomysł takiego przekrętu wpaść nie mogli. Ja przynajmniej tak to odczuwam.
Subtelności, subtelności… 😉
Heleno, gdybyś potrzebowała transportu z lotniska, to mogę sie zaoferować
No, to już koniec. Jak stary cynik się rozkleja, to co dopiero podchmielone szczenię. 😆
Vesper, namiary przekazałem. 🙂
Vesper, dzieki serdeczne, Renata mnie odbierze.
Good. Dobranoc wszystkim 🙂
Ladnie to, Bobiku, wyjasniles. Moze nawet nalezaloby to doczepic do istniejacego juz wierszowanego opisu „dyktatury psoletariatu”, bo ktorys juz raz sie o to potykamy, wiec nie zaszkodzi miec na boku gotowa sciage, do tego napisana proza (w przypadku watpliwosci przejrzysta proza ma swoje zalety).
Tak, Heleno, jogurt do marynat, do raity, do lassi, a mleko slodkie do wielu deserow (z tym, ze w tradycji indyjskiej desery jada sie tylko od wielkiego dzwonu), i do mojej ulubionej Masala Tea.
Podrzucam lassi, jakby kogos zaciekawilo, co to takiego:
http://en.wikipedia.org/wiki/Lassi
U mnie lassi stoi od czasu do czasu w lodówce. 🙂 Może dlatego (a i przez jogurtowe marynaty) nie miałem wątpliwości, że Hindusi z mlecznych produktów jednak korzystają. Ale na ten temat już nie zdążyłem się wymądrzyć, bo – prawdę mówiąc – zasuwamy z dyskusjami tak, że choćbym nie wiem jak chciał udawać, że na każdy temat mam coś do powiedzenia, to po prostu czasowo nie mam szans się zmieścić. 😆
Ok, ostatnie slowo skazanca. 🙂
Zdanie “Cyganie sobie zasłużyli” pochodzi od Heleny nie ode mnie.
Ja napisalam tak: To, ze nazwa “Cygan”, ma czesto znaczenie pejoratywne jest “zasluga” samych Cyganow i ich zdecydowanie roznego podejscia do zycia.
Specjalnie wstawilam „” przy slowie zasluga aby podkreslic iz zostalo uzyte w sensie przenosnym a nie figuratywnym.
Nie ocenialam, nie krytykowalam, podalam jeden z powodow negatywnego postrzegania jednej grupy etnicznej przez druga. Dlatego tez dodalam ow tekst o negatywnym postrzeganiu Polakow przez inne grupy narodowosciowo – etniczne na przyklad jako pijakow lub zlodziei.
Bo prawda spoleczna jest taka, ze najbardziej widac tych, ktorzy zachowuja sie negatywnie i to oni wyrabiaja opinie calej reszcie. Spokojny, ciezko pracujacy i porzadny czlowiek nie przyciagnie takiej uwagi jak pijany wandal.
Oczywiscie, mowiac po goralsku, mozna szczac pod wiatr i rzucac wielkimi haslami o rasizmie, dyskryminacji, ksenofobii, mozna podeprzec sie nazizmem i czort wie czym, ale to nie zmieni faktu, ze pewne jednostki dzialajac
niezgodnie z prawem wyrabiaja nieladna opinie calej spolecznosci.
Co prowadzi mnie do prostego wniosku, ze to obie strony musza dokonac wysilku aby zmienic bledne postrzeganie. Jedna starajac sie pozbyc uprzedzen, druga starajac sie pokazac, ze owe uprzedzenia sa falszywe.
Kazdy czlowiek niesie w sobie bagaz doswiadczen i jego projekcja wplywa na ocene zachodzacych zdarzen. I wszystko pieknie do momentu, poki ta ocena nie staje sie jednostronna, poki sami nie stajemy sie tym, co tak zwalczamy u innych – patrzac przez pryzmat wlasnych nieszczesc nie dostrzegamy, ze pozwalamy krzywdzic innych, lub nawet sami ich krzywdzimy.
Zakladanie, ze inni sa niedouczeni, niemyslacy czy nieczuli, nie poprawia poziomu dyskusji. Co ja pisze? Takie podejscie w ogole do dyskusji nie dopuszcza! Bo jakze dyskutowac z kims kto wie najlepiej?
I na koniec, niechze bedzie o jezyku.
„Polski” to „polski”, ma dokladnie jedno znaczenie dotyczacy Polski. Czy to bedzie „polski gang Romow” ( Romow polskiego pochodzenia) czy „polskie obozy koncentracyjne” ( znajdujace sie na terenie Polski) slowo to ma jedno znaczenie, natomiast rozny wydzwiek emocjonalny.
I maly appendix:
Z okazji 50-lecia zakonczenia IIWS bylo w Australii sporo publikacji prasowych na ten temat. Wyrazenie „polskie obozy koncentracyjne” powtarzalo sie regularnie, powodujac protesty tutejszej Polonii.
Postaralam sie o spotkanie z dziennikarzem, ktory tego uzywal i spytalam „co autor mial na mysli” – otoz mial na mysli „na terenie Polski” i byl zaszokowany, ze mozna to bylo inaczej odebrac.
A jak mialbym „pokazac” ze np, nie przerabiam kociat na mace? 😈
Albo Rysberlin, ze nie kradnie samochoddow? 😈
Zwierzaku, nie zauważyłem ani sentencji wyroku, ani plutonu egzekucyjnego, więc na razie spoko. Rozmawiamy tylko. 🙂
Ale jak chodzi o mnie, konkrety nie teraz, bo w fazie – wreszcie – zapadania w sen ciężko się myśli. 😉
Witam. Coś dużo wczoraj tych 😈 . A więc z rana sporo 😀 😀 😀 i niestety zmykam w teren
Bobiku, to jest drzemka popołudniowa? z południa wczorajszego? Hmmmmmmmm.
No i moja koncepcja amlecznych Indii upadła…. zawsze się znajdzie ktoś, kto wie lepiej 🙁 A jeszcze doczytałem, że są jednym z największych producentów mleka na świecie. Ha. Mściwie, zgodnie z dyskusją o kwantyfikatorach, dodam, że „w Indiach się je” jest chyba z użyciem wielkiego kwantyfikatora. A w przypadku tak wielkiego kraju nie jest uprawomocnione? Zawsze się znajdzie ktoś, kto je inaczej.
Wracając do Zwierzakowych rozważań językowych, to trzeba tylko dodać, że mowa jest o angielskim Polish. Moja kolejna hipoteza mówi, że użycie angielskich przymiotników tego typu jest inne od polskich — stąd oburzenie po marnym przetłumaczeniu na polski. W polskim przymiotnik jak „niemiecki” określa bardziej stałą cechę tak określonego rzeczownika. W angielskim nie, może się odnosić po prostu do miejsca, o czym pisze Zwierzak.
No i ten problem z językiem: co by się nie powiedziało w standardzie językowym, to się wejdzie w stereotypy dominującej grupy. I później męcz się człowieku jak powiedzieć, że ci się pedał zepsuł… (właśnie to zrobił w miejskim rowerze, a jest składany i drogi…), bo zaraz ktoś nie usłyszy dobrze i rzuci się z pretensjami.
Problem np. taki z nazwą Romowie, że nie obejmuje Sinti, którą nazwa Cygan obejmuje, a Sinti będą mieli pretensje, że ich zaliczam do Romów. To mówić Romowie i Sinti… zaraz dojdzie ktoś inny, więc zaraz zamiast Cygan trzeba będzie przez 5 minut wymieniać różne grupy etniczne. To zestawienie dość inspirujące jest: http://pl.wikipedia.org/wiki/Cyganie
No więc ta część, którą stopa naciska w rowerze jak się chce poruszać do przodu przy użyciu efektu żyroskopowego zepsuła mi się… a jest składana (część, stopa nie) i droga.
Tadeuszu,
wyrazy 🙁 z powodu złośliwego zepsucia się drogiej i składanej części, którą stopa naciska w rowerze jak się chce poruszać do przodu przy użyciu efektu żyroskopowego 😥
Współczuwam z Tobą 🙁
Mnie też dzisiaj nie lekko, oj nie lekko!
Przede wszystkim zmarzłam, uczciwszy uszy Szanownej Frekwencji, jak cholera. To nie jest taki pikuś latać po chałupie, w listopadzie, na golasa.
A na golasa mus latać żeby wszystkie blizny, rany, sińce, zadane przez wieki mojej etni, niedowiarkom i cynikom przed oczy wstawić.
Z powodu braku stosownego narzędzia wstrzymałam się chwilowo przed rozpłataniem klatki, zwanej piersiową, a tam by było dopiero co oglądać. Pocieszam się myślą, że niezawodny Jarosław ma dokładny inwentarz owych krzywd i jak by co, to się zawsze będzie można odwołać. Nie będą etnie krzywd mojej etni pomniejszać!
A nawet jakbym się chciała ubrać, to i tak nie mam w co. Ostatni mundurek z obozu reedukacyjnego, w stylu towarzysza Mao, zdałam w roku 1989. Myśląc naiwnie, że teraz mogę bezkarnie, w kulturalnym towarzystwie dzielić swój, tfu, inteligencki włos na czworo. Oj, naiwna, naiwna!
No, więc nie mam ani stosownego mundurka ani jedynie słusznej, w odpowiednim kolorze, książeczki.
A reedukować się muszę, bo za cholerę nie mogę pojąć, w swojej bezbrzeżnej tępocie i gruboskurności, dlaczego to jedną etnię można nazwać po imieniu i jeszcze jej przypisać przestępstwa tej drugiej etni. Ale tej drugiej etni to nazywać po imieniu nie można, bo by jej przykro było.
No, taki ze mnie prymityw! I co zrobić? Reedukować! Niech już będzie ta reedukacja, byle szybciej. Do tego drelicha na zmarznięte ciało mi spieszno.
Dzień dobry 🙂
http://www.croatiantimes.com/image/14343/news/Around_the_World/2011-10-28/22845/Hole-y_Orders_
Bobiku,
bardzo mnie uspokoiłeś (07:24). Bałam się, że skoro przywołano tu niezawodnego Żołnierza Wolności, to wojna idzie na full i na pluton egzekucyjny tylko czekać. Za chwilę się zjawi.
Ale skoro „rozmawiamy tylko”…
Można powiedzieć uczenie, że na ten sam temat jest wiele bardzo różnych a nawet sprzecznych narracji. Można też kolokwialnie, cytując Daukszewicza, powiedzieć, że: „prawda jest, jak dupa, każdy ma własną”.
Można snuć narracje z pozycji hermeneutycznej, tak jak to zrobiłeś nocą. Można snuć narracje z pozycji rachunku krzywd – marsz do przodu z głową odwróconą do tyłu. A można też snuć narrację z perspektywy wyzwań teraźniejszości i przyszłości.
Przy zastrzeżeniu, że to się i tak jakoś wszystko miesza.
Wspólnym mianownikiem współczesnego świata jest dbanie o logo/brand/markę. Od tego jak ona jest spostrzegana, zależy bardzo dużo. Jedną z tych marek, czy tego chcemy czy nie, jest etnia. Etnia czasem się pokrywa z państwowością, czasem, a nawet częściej, nie. Każdy kraj wydaje ogromne pieniądze na promowanie swojej marki.
Parę lat temu wstrząsnęła światem ohydna zbrodnia. Na dworcu kolejowym w Brukseli został zabity młody człowiek. Zabity i obrabowany. Motywem zbrodni była chęć zabrania mu mp3. Podano w mediach, że mordercą i rabusiem był Polak. Nieprawda. Był nim Rom, pochodzący z Polski.
Jeżeli w tytule artykułu prasowego wymieniana jest etnia, która, jak wynika z jego treści, nie miała nic wspólnego z opisywaną działalnością przestępczą, to wymienianie jej jest zwyczajnym nadużyciem.
Nie napisano przecież o „obywatelach polskich”. Obywatele polscy mogą należeć do różnych etni. Skoro posłużono się etnią, to należało to zrobić poprawnie i napisać o Romach a nie o Polakach.
Można też było napisać o gangu „cudzoziemców” i nie wymieniać żadnej etni.
W żadnym wypadku nie uważam domagania się rzetelności dziennikarskiej za dzielenie włosa na czworo. Należy się jej domagać zawsze i wszędzie.
Czym innym jest upicie się podczas weekendu a czym innym zorganizowana działalność przestępcza.
Moja etnia, moja państwowość jest moją marką. I nie życzę sobie żeby byle dziennikarz podcierał nią sobie …
Co więcej jest to też marka moich dzieci i wnuków.
I niech mi żaden Żołnierz Wolności nie macha mi przed nosem … , bo ani 1968 pałujące mnie, dosłownie, nie w przenośni, ZOMO, ani pózniejsze lata, w tym stan wojenny, nie zdołały mi odebrać samodzielności formułowania i artykułowania opinii. Tym bardziej nie zamierzam z tego rezygnować w tej chwili.
Polska nadrabia zaniedbania cywilizacyjne okresu zaborów i okresu komunizmu. Walczy o awans cywilizacyjny. O przyszłość następnych pokoleń. Polacy, i słusznie, powinni się rozliczać z własnymi grzechami/wadami. Ale też nie ma żadnego powodu żeby im wrzucać na plecy cudze przestępstwa. Dorabiać im gębę.
Szacunek należy się wszystkim. Również etni polskiej. Jest to znana prawda, człowiek, który nie ma szacunku do siebie, nie potrafi szanować innych. I dlatego nie wypada wręcz oczekiwać skwitowania dziennikarskiego nadużycia wzruszeniem ramion.
To nie Polacy uprawiali ten przestępczy proceder.
I jeszcze słów pare na temat pożytków płynacych z czytania starożytnych Greków. Polecam Solana. Jednego z siedmiu mędrców świata. Kto nie zna jego zasług, dzięki którym zasłużył sobie na to zaszczytne miano, może zapytać o nie sierżanta gugla. W tym miejscu chcę przywołać jedną z nich. Wydanie prawa absolutnego zakazu lamentacji na grobach. W ten sposób chciał przerwać neurotyczne pasmo kierowania się nie tym co „tu i teraz”, ale zaprzeszłymi krzywdami. Lamentacji, które są paliwem zemsty, odwetu …
Jestem przekonana, że wartość tego blogu, jak to słusznie napisała Monika, polega na spotkaniu i dialogu różnych wrażliwości i różnych punktów widzenia.
Wierzę, że spotkanie i dialog są tymi wartościami, które nas tu łączą, mimo dzielących nas różnic.
Zwierzaku: „polski gang” nie oznacza, że w Polsce żyją tylko i wyłącznie gangsterzy. Oznacza, że grupa polskich obywateli utworzyła grupę, mającą na celu zrobienie czegoś nielegalnego. Zdarza się w każdym kraju.
„Polskie obozy koncentracyjne” natomiast mogą być semantycznie odebrane dwojako: albo znajdujące się w Polsce, albo organizowane i nadzorowane przez Polaków. To drugie nie jest zgodne z prawdą historyczną i bardzo krzywdzące dla Polaków, więc się oburzamy, bo z dwuznacznościami należy uważać. Wielu ludzi stosuje tylko jedną interpretację.
Jotko, powtarzam spokojnie i wyraźnie: nikt tu nie drwi z Twojej wiary, ale z tego, że instytucja z nią związana wytwarza dosyć spore pokłady absurdu. Nawet nie cała instytucja, ale kilku jej prominentnych przedstawicieli. Nikt Cię nie potępia za wyrażenie sprzeciwu kiedy Twoje uczucia zostały urażone, bardzo chętnie przeczytam to jak Ty widzisz pewne sprawy o których tu dyskutujemy, ale bardzo niechętnie obserwuję when you overreact. Nikt tu nie pisze, że „wszyscy katolicy to tępa ciemnota omamiona przez Rydzyka.” Napisałam Ci to kulturalnie w poprzednim komentarzu i szczerze, nie wiem w jaki sposób mogło to wywołać Twoją reakcję z 8:47.
Do porannej prasówki:
http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1520920,1,rozmowa-z-laureatka-nagrody-naukowej-polityki.read
Alienor,
przepraszam, że nie odpowiedziałam Ci wprost na wczorajszy post.
Nikomu nie zarzucam „drwienia z mojej wiary”. Wybacz, że nie będę się powtarzać. Jeżeli chcesz zrozumieć co budzi mój sprzeciw, a chwilami nawet i gniew, wystarczy uważnie przeczytać moje posty. Jeżeli Cię to faktycznie interesuje. A przecież nie musi.
Z całym szacunkiem dla Ciebie: mój post z 8:47 nie ma żadnego związku z jakimkolwiek Twoim postem.
Jotko,
po dodaniu mojego komentarza dopiero wyskoczył Twój następny i wtedy zauważyłam, że Cię źle zrozumiałam. Przepraszam.
W ramach zgody proponuję herbatę poziomkową 🙂
Alienor,
ze mną jak z dzieckiem: za rączkę i do knajpy … nawet na herbatę poziokową 😆
Ja jestem z pokolenia 1968, pokolenia dzieci kwiatów: no war, make love 😆
Oczywiście kwiaty, to nie ciepłe kluchy i swój charakter też mają 😉
Nie wiem co to „pokolenie 1968”. Mających co najmniej 18 lat?
Pokolenie to wielkie słowo. Gdy weszli na dziedziniec Uniwersytetu Warszawskiego to byłem jedynym, który poszedł pod prąd – ku bramie. Odciąłem się od rówieśników?
Straciłem koleżanki, kolegów i naiwność.
Legitymację studencką odzyskałem.
Potem z niechęcią odnosiłem się do dzieci kwiatów. Do Wzorcówki i do Księgarni Prusa obok ASP jechałem wśród gruzów Dzikiego Zachodu i na zwałach rosły rudymentalne pokrzywy i podbiał. A oni wypieli się na robotę i nieustannie robili miłość zamiast gruz wywozić.
A w dalszym ciągu nikt nie chce podjąć kwestii nierówności.
Jak śnieg na Maderze, tak w polskim dyskursie, występują zwroty: „czy ja dobrze zrozumiałam/zrozumiałem”, „masz rację”, „przepraszam”, …, „wyjaśnij mi”, …
Nie jesteśmy równi. Roma można nie wpuścić do restauracji.
Księdzu na terenie jego parafii można odmówić przejęcia krzyża, tak jak to zrobiła Joanna przed Pałacem Namiestnikowskim.
Bo nikt nie chce nazwać sprawy po imieniu: ludzie nie dzielą się według wiedzy i/lub pożytku dla zbiorowości ludzkich. Ludzie dzielą się według win i lepszości.
Jestem bez winy i moja myśl jest lepsza.
Polityk który 6 razy przegrał wybory jest lepszy niż miernota, która zablokowała kilka tysięcy przeszczepów.
Bo mówimy obok. Mówimy zamiast. Mówimy „winny”.
„On winny”
To co zdarzyło się w Koszyczku w ciągu ostatnich kilkidziesięciu godzin jest podobne do tego co dzieje się w ostatnich dniach w polskiej polityce.
My bystrzaki i elita narodu, nie po to przez matkę Polkę na świat zostaliśmy wydani aby przyznać: „Masz trochę racji.”
W 1968-m uruchomił się proces w wyniku którego, dwoje ówczesnych polskich młodych ludzi przestało być Polakami, a stali się Amerykanami: największa wspólczesna matematyczka i najbogatszy swego czasu Polak. Oboje znałem, oboje nie byli kwiatowymi dziećmi. Oboje jak się okazało, przewyższali zdolnościami nas rówieśników.
Incydent z księdzem Adamem Bonieckim jest tu charakterystyczny. Działał od lat w zorganizownej społeczności, w której racja jest przypisana imiennie.
Nie mój kłopot, choć mój malutki smutek.
Tu, poza prawem szeroko rozumianej moderacji nominalnie jesteśmy równi. A równiejsi i lepsi powinni być ci, którym przyznanie się do niedbalego i kaleczącego użycia słowa nie zajmuje kilkudziesieciu numerów w liście komentarzy.
Romowie są naszym wyrzutem sumienia.
Moim też. Romowie są dokuczliwi.
I nie znajdzie się wystarczająco ksenofobiczny restaurator chcący wywiesić nad wejściem:
„Nasze łyżeczki są ubezpieczone.”
Gdy Szumanowi marzyła się wspólna Europa, nie myślał o taborach oraz o baskijskiim i katalońskim separatyźmie.
W Polsce zarastają setki kilometrów kwadratowych pól na których mogą odpoczywć romskie tabory. I zamiast patrzeć w tył, ku winom i „zasługom” jest lepiej zaproponować dopłaty do ugorów udostępnionym Romom. Duet Sarkozy i Merkel zaczną klaskać: „Mądry Polak przed szkodą!”
Z dużym zdziwieniem czytam wypowiedzi językowo kompetentnych Polaków: „Moje słowo jest racniejsze.”
Dyfamacja, czy kie licho?
Czy ten indyjski jogurt łagodzi nadmiar promili we krwi?
Miłych sporów bez sporyszu Koszyczku.
Jotko, nie umiem tak kwieciscie i barwnie jak Ty, wiec moja , pardon narracja, bedze prosta jak konstrukcja krzyza. Zreszta troszke sie spiesze pozalatwiac rozne rzeczy przed wyjazdem. Sorry za myslowe skrotry.
Wspomnialas o tym, ze POlska nadraba zaleglosci cywilizacyjne. Slyszlam to wyrazenie wiele razy i zawsze wydawalo mi sie, ze owe zaleglosci cywilizacyjne, to nie tylko lepsze drogi, komorki i tabley, ale przede wszystkim lepszy przeplyw idei, z ktorymi panstwa, kore mialy wiecej czasu, uporaly sie (tez nie bez trudu), poraszily sobe wypracowujac jakis konsens i wprowadzily w zycie. Lepsze prawo pracy i ochrony niepelnosprawnych, przekonanie ze kobiet nie nalezy sterylizowac bez ich zgody, ze Panstwo nie wtrynia nosa do sypialn obywateli, ze lesbijki moga uczyc w szkolach, ze wolno, a nawet nalezy krytykowac „organy pansrtwa”, ze komus aresztowanemu nalezy sie jakis habeas corpus – czyli, ze w okreslonym terminie musi on wiedziec za co i na jakiej podstawie zostal aresztowany, a nie przetrzymywany w areszcie miesiacami ne wiedzac co sie mu zarzuca etc. etc. To jest prawdziwy awans cywilizaxyjny, a nie tylko wiecej kanalow telewizji i lepsze drogi, choc i one sa niezwykle wazne.
POsrod tych idei znalazla sie i taka, ze mnieejszosciom nalez sie wieksza ochrona niz wiekszosci. To jest zupelnie rewolucyjna idea jak sie czyta polskie fora internetowe, z ktorych mozna wyczytac nieraz. ze wolnosc slowa jest absolutna i kazdy kto chce ja ograniczac jest antydemokrata.
Wieksza ochrona nalezy sie szczegolnie tym wszystkim mniejszosciom, ktore nie mialy latwej drogi do tego awansu cywilizacyjnego. Ktore doswiadczyy i doswiadczaja nadal przesladowan, nietolerancji, niesprawiedliwosci. Ktore nieustannie dostaja w d.
A idea ta powstala dlatego, ze statystycznie czesciej dochodzi wzgledem tej mniejszosci do pogromow, niesprawiedliwych wyrokow sadowych, agresji slownej ze strony wiekszosci, i roznych innych nieprzyjemnych i niepozadanych w demokraxji zjawisk. I dlatego np w „Biblii” BBC, czyli przewodniku dla dziennikarzy i tworcow programow radiowych i telewizyjnych znalazl sie zapis ostrzegajacy (pod kara postepowania dyscyplinarnego – choc tego akurat owa „biblia” ne wymienia, to jest zawarte w innym dokumencie) aby przedstawiajac swiat bardzo uwazac na to by nie wymieniac, wtedy kiedy nie jest to mocno usprawiedliwone i niezbedne, przynaleznosci religijnej, rasowej czy narodowosciowej opisywanych postaci. Uzyte zostalo slowo „sensitively” . Dzienikarz ma poslugiwac sie kategoriami rasy, wyznania, etnicznosci „sensitively”, czyli tak aby nie rozbudzac w ludziach slabych na duchu i umysle demonow nietolerancji i checi zemsty.. W praktyce oznacza to, ze moze panel w telewizji omawiac np. statystyki przestepczosci danej grupy, ale musi sie w tym panelu znalezc poinformowany przedstawiciel tej grupy, ktory moze wniesc do dyskusji inne fakty niz np przedstawiciel policji. Nie moze byc jednak tak, ze mowiac o konkretnym przestepcy podaje sie jego pochodzenie etniczne, jako swego rodzaju „ciekawostke”.
Mozna miec inny poglad na te zalecenia BBC, ale nie ma przymusu pracy w tej akurat korporacji i kazdy, kto sie nie zgadza z tymi ogolnie wylozonymi zasadami moze sobie poszkac innego medium. Nie znajdzie ich wiele, bo nawet British National Party zostala ostatnimi laty zmuszona na zmiany stylu ijezyka i jak sie slucha ich przywodcy to generalnie robi on lepsz wrazenie niz liczni politycy i publicysci glownego nurtu w POlsce: Artur Gorski, Kulesza, Zemkiewicz, etc. I to jest tez awans cywilizacyjny – ustanowienie takich regul spolecznego wspolzycia abysmy nie rozbudzli demonow, ktore tyle zla wyrzadzily ludzkosci.
Pytasz, czy Romowie czuja sie Polakami? Mnie tez to pytane czesto zadawano: czy ty sie czujesz Polka? Tak czesto, ze przestalam na nie odpowiadac, bo jest to pytanie aroganckie, intrusive i guzik ci do tego. Bo wlazi mi buciorami do serca, kazac sie wyspowiadac, zmusza do postawy defensywnej. Bo prawda jest taka, ze czasam tak, a czasami nie. Czuje sie Polka wtedy kiedy odczuwam szczegolna dume lub szczegolny wstyd z bycia Polka, kiedy odnajduje w literatueze czy kulturze watki mi bliskie i malo zrozumiale dla innych (np chocby „zrob to dla mnie”) kiedy indzej nie zawracam sobie tym glowy badz czuje zupelnie inna przynaleznosc. Wyczucie kiedy takie pytanie godzi sie lub nie godzi stawiac nalezy tez do mojego awansu cywilizacyjnego.
O tak, mają, mają. W zasadzie nigdy nie przepadałam za orchideami. Aż pół roku temu, jako prezent do nowego mieszkania, podarowano mi jedną. Taka bidulka była, więc ją przesadziłam do nowej doniczki, ziemi storczykowej wsypałam i postawiłam w kuchni, bo u nas życie się w kuchni odbywa. Kiedy odżyła, przestawiłam do pokoju i… przestała rosnąć. Potem dostałam drugą. Też jakaś taka bidulka była, więc przesadziłam, ziemi dałam i obydwie przeniosłam do kuchni. W kuchni kwitną jak szalone, jedna się pod własnym ciężarem nawet ułamała. Tak, kwiaty mają charakter. Moje orchidee są na ten przykład niezwykle towarzyskie.
POsrod tych idei znalazla sie i taka, ze mnieejszosciom nalez sie wieksza ochrona niz wiekszosci
Heleno, tak już dla całkowitej precyzji, Polacy na Wyspach występują chyba jednak nadal jako mniejszość? Jeśli więc dziennikarz wspomina o pochodzeniu przestępców, a ma do czynienia z grupą mniejszościową niejako podwójnie, to nie jest całkiem fair, że jedną cechę stanowiącą o mniejszościowości uznaje za podlegającą ochronie, a drugą nie. Podobnie jak Jotka uważam, że Polacy nadal pracują na dobrą markę i mają prawo być w tym miejscu nieco wrażliwi.
Mozna też na cały incydent spojrzeć pozytywnie – skoro redaktorzy uznali, że polskość nie jest tak wrażliwą cechą jak romskość i nie wymaga, bo do niej podchodzić “sensitively”, to może jest to przesłanka mówiąca o zupełnym zaniku uprzedzeń Brytyjczyków wobec Polaków. Jakoś jednak nie bardzo chce mi się w to wierzyć.
Na Wyspach wystepuje oczywiscie mniejszosc polska, ale nie wydaje mi sie, aby zaliczano do niej Polakow przybylych na Wyspy w ostatnich latach, ich dzeci urodzone w UK pewnie juz tak, ale i tu nie jestem pewna. Prawda jest taka, ze do „prawdiwych” mniejszosci zalicza sie brytyjskich obywateli, ktorzy sie odrozniaja od tapety: przybyszy z Jamajki, Polwyspu Indyjskiego, Afryki etc. Bycie bialym Polakiem w zasadzie w formularzaxh nie okresla cie jako mniejszosc, jakkolwiek mozesz byc uznany za mniejszosc jesli z powodu twego pochodzenia lub wyznania odmawia ci sie przyjecia do pracy, stajesz sie ofiara dokuczliwych sasiadow i takie tam. Wtedy oczywiscie mozesz zglosic na policji lub Sadu Pracy (niezleznie od tego dzie jestes urodzony) ze jestes ofiara nietolerancji.
Otherwise – no way. Jestes bialy, mowisz po angielsku z silnym akcentem – jestes wiekszoscia.
Wiem bo nieraz musialam wypelniac jakies formularze i nie bylam uznana za mniejzosc ani jako Amerykanka, ani jako Polka, ani jako Zydowka. So, there you are!
Źdźbło i belka, a może belka i belka? http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ks-chrostowski-wiele-wypowiedzi-ks-bonieckiego-wyw,1,4898139,wiadomosc.html
Racja to niebezpieczne narzędzie, lepiej nie używać go do bicia.
Heleno,
czy mam prawo patrzeć na świat swoimi oczami? Uważam, że mam. Tyle i tylko tyle.
Nie musisz podzielać moich poglądów. Czy nie możemy po prostu przyjąć do wiadomości, że na pewne sprawy mamy odmienne poglądy? Czy nie możemy „różnić się pięknie”?
Nie próbuję Ciebie w żaden sposób „nawracać” na swoje racje. Pozwól i Ty tkwić mi w moim „zacofaniu cywilizacyjnym” i wychodzić z niego w moim własnym tempie, na miarę moich możliwości, zdolności.
Niczego więcej od Ciebie nie oczekuję. Niczego nie próbuję Ci narzucić.
Wierzę, że tu, na tym blogu możemy wymieniać poglądy. Dyskutować posługując sie argumentami merytorycznymi. Poznawać odmienne punkty widzenia. Że możemy odnotować różnice i pozostać z szacunkiem dla swoich inności.
Życzę Ci pomyślnych wiatrów i udanego wypoczynku 🙂
Oczywiscie, jotko. Napisalam co napisalam w imie wymiany pogladow, ale jak sie poglady wymienia, to sie zazwyczaj ma nadzieje, ze zdola sie przekonac oponenta do swoich racji. Nigdzie Cie nie nawolwalam abys zaczela o wszystkim myslec jak ja.
Bardzo marze o udanym wypoczynku, bo ostatnie dziewiec iesiecy byly niemal nieustajacym koszmarem i zmartwieniem, z bardzo malymi okienkami swiatla.
W LOndynie jest taki upal, ze nawet w t-shirtce jest mi goraco. Obejrzalam wczoraj prognoze w Gdansku. Jest slonecznie az do wtorku, a potem troche zachmurzenia. Troche. Temperatury bardzo przyzwoite na te pore roku. Mozna chodzic w pantofelkach na obcasie. Good.
Heleno,
nie wiem czy pamiętasz, że to Ty zaprosiłaś mnie na ten blog. Poznałyśmy się na blogach politycznych. Miałyśmy wcześniej okazję przekonać się, że są sprawy, w których się zgadzamy i takie, w których się różnimy. Miałyśmy okazję przekonać się, że niekiedy możemy się ostro spierać.
Dla mnie spór, na tematy ważne, jeżeli jest prowadzony w dobrej wierze i przy pomocy godziwych metod, jest wartością.
Nigdy tak do końca nie wiemy co zostało w nas posiane, kiedy i jak wykiełkuje. Dlatego ze spokojem przyjmuję „niemożność przekonania”. Życie trwa …
Niezmiennie Ciebie lubię i szanuję i ostra dyskusja w niczym tego nie zmienia.
Żałuję, że nie będzie Cię tu gdzieś bliżej, bo chętnie bym z Tobą wychyliła szklaneczkę i pogadała „na żywca”.
Gdybyś chciała przedłużyć pobyt w „kraju nad Wisłą”, to pamiętaj, że masz cały czas otwarte zaproszenie do domu „nad Wartą”.
Odpoczywaj 🙂
Takie są skutki kneblowania:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ksiadz-boniecki-ma-glos-w-moim-domu,1,4898587,wiadomosc.html
Dzień dobry 🙂
Do dobrych stron bycia satrapą należy to, że można, ale nie zawsze musi się używać swoich prerogatyw. Satrapa może na przykład posłuchać, co inni mają do powiedzenia, a dopiero potem wyrazić swoje zdanie. 🙂
A to zdanie też nie musi być raz na zawsze ustalone, może zmieniać się pod wpływem innych myśli i racji, choć równie dobrze może się zdarzyć, że jakieś racje nie bdą na tyle przekonujące, żeby na zmianę zdania wpłynąć. Słowem, jedną z dużych przyjemności satrapy jest prawo do bycia cały czas in statu nascendi, do ustawicznego samoformowania się. 😉
Cóż więc uformowało mi się pod wpływem zaprezentowanych tu racji? Chyba po pierwsze przypomnienie, że obyczaj językowy też jest czymś w ciągłym stanie stawania się. Dlatego takie lub inne użycie tych lub innych wyrazów/zwrotów zawsze będzie zależne od sytuacji, kontekstu i wrażliwości. A na kształtowanie się tej wrażliwości będą wpływać m.in. takie dyskusje, jak tu obecna. I nie w tym rzecz, że któraś strona szat-prast wykaże wyższość, zmusi resztę do przyjęcia jej stanowiska i z głowy. Kształtowanie się wrażliwości to jest proces – długi i niekoniecznie zmierzający do określonego celu. 😉
Weźmy też pod uwagę, że w naszych dyskusjach bierze udział pewien uczestnik, którego niby nie zapraszamy, ale on się zawsze jakoś wkręci. To jest kol. Zeitgeist. Niewidzialny, jak to duchy, ale jednak za plecami stojący. I czasem potrafi on karty na nowo rozdać, albo powiedzieć buuhuuuuuu…
No, dobra, tyle na razie rozważań ogólnych. 😉 A szczegóły potem, po kawałku, w miarę czasowych możliwości.
Heleno, szirtki zostaw w Londynie, tu jednak chłodno 🙄 Zmartwień nie ciągnij ze sobą, poczekają i dopadną, już one to potrafią…
Solennego wypoczynku 🙂
Jotko, co znaczy „czy pamietam”, ze Cie tu sciagnelam, podkradajac bodaj Sasiadowi? Nie tylko pamietam, ale sie tym chelpie kiedy sie tylko da, a ostatni raz chyba wczoraj w rozmowie z Bobikiem, na wypadek, gdyby zapomnial (nie zpomnial!).
Oczywisciee. ze w wielu ( za zapewne w wiekszosci) spraw nasze wrazliwosci sa podobne/identyczne. I cieszy mnie kiedy mozemy sie spiac, bo nie chce byc jotka, chce byc ewentuialnie Angelina Jolie, albo w osatrcznosci angelska Krolowa. Pan jotka, skoro taki dobry z napraw tez by sie w tym domu przydal.
Haneczko. Wiem, ze nie ma takich upalow i wiczory sa chlodnawe. Dzis rano odkrylam, ze pozostawione w lutym na wierzchu rozliczne sweterki z kaszmiru, wczoraj strannie uprane i wysuszone, zostaly zjedzone przez mole. Dziury takie, ze mozna reke wsadzic. A to dlatego ze Ta Wandalka, Wiadomo Ktora, wrzucila je po moim wyjezdzie do kosza z brudna bielizna, miast do szafy,gdzie rozne woreczki z lawenda zostaly strannie przeciwko molom powywieszane. To on top rozwalonejumywalki w lazience po ktorej chyba skakala. Na moje bardzo ostrozne pytanie jak DOSZLO do rozwalenia umywalki, bylo wywrocenie oczami i odpowiedz: No, WLASNIE, bardzo dziwne.
Wiec chyba pojde i sie rozejrze co tam slychac w handlu kaszmirowym, a przy okazji zrobie zapasy leonidasowe, bo to obok siebie.
Dzień dobry.
Została stworzona strona poparcia dla ks. Adama Bonieckiego.
ksadamboniecki.pl/ (początek jak zwykle)
Mar-Jo, dzieki!!!
Heleno, wracając na chwilę do sedna, od strony formalnej wszystko niby gra, a jednak zostaje absmak. Znaczy, coś mimo wszystko nie gra.
A co do pogody, to ubrałam się dzisiaj tak, że pod cienką kurtką miałam cienki sweterek, założony na T-shir. Myślałam, że umrę z zimna. Nie patrz na prognozy. Słońca nie widać, niebo całe w chmurach. Nie pada, ale chłód jest dojmujący. Haneczka ma rację, szirtki zostaw w Londynie, tutaj weź coś cieplejszego, żebyś sobie wypoczynku nie popsuła przeziębieniem 😉
No masz ci los!
Samodzielnie, ale czując nieuchwytną obecność kol Zeitgeista za plecami zastanowiłem się, jaki jest mój stosunek do marki „polskość” (angielskość, niemieckość, rosyjskość, koreańskość, etc.).
Nie ukrywam, zaraz zacząłem mieć problemy. Czy mam o tej marce myśleć w kategoriach „Blut”, czy „Boden”? Kto-z-kogo-się-rodzeniowo czy terytorialnie? Etnicznie czy paszportowo?
Tu kol. Zeitgeist zawył donośnie i – słowo daję! – palnął mnie w ucho. Uświadamiając mi przy okazji, że cały czas odwoływałem się do jego XIX-wiecznych kumpli, którzy te kategoriach wynaleźli i zakotwiczyli w myśleniu. Wynaleźli oni również aparat do utożsamiania narodu i etni, który w wielu miejscach na Ziemi nadal jest używany, chociaż jego przydatność jest coraz bardziej wątpliwa.
Były – kiedyś, kiedyś – takie czasy, że polskość (angielskość, niemieckość…) była kategorią jednoczącą. Można było być Litwinem czy Żydem, a zarazem poddanym polskiego króla, czyli Polakiem. Potem przyszły czasy, kiedy kategorie narodowe zaczęły być wykluczające, z apogeum w postaci ustaw norymberskich. Jeszcze później…
No właśnie, jakie czasy mamy teraz? Czy chcemy polskością raczej obejmować, czy raczej odpychać? Czy jest to dla nas marka etniczna, obywatelska, kulturowa? Czy Romowie, Białorusini, Niemcy i inni żyjący na terytorium państwa pod tytułem Polska mają się zaliczać do Polaków tylko w danych statystycznych, czy zawsze i z pełnym dobrodziejstwem inwentarza? Czy kogoś, kto się w Polsce urodził, wychował i nadal się do niej przyznaje, ale w niej nie mieszka, traktujemy jak Polaka, czy już nie? A kogoś, kto ma polski paszport i w Polsce mieszka, ale się w niej nie wychował? Czy przyznajemy się do Skłodowskiej, która po części jednak Curie? A do Zimmermana? A do Polańskiego? A do tego Roma, który oszukuje angielski system socjalny? A jeżeli system oszukiwaliby etniczni Polacy? Czy wtedy określenie „polski gang” by nam się podobało i nie psuło nam marki?
Z tymi pytaniami nie tylko my się borykamy. Cała Europa jest na etapie redefiniowania pojęć związanych z państwem, narodem, tożsamością, etc. Nowe rodzi się w bólach, że sięgnę do wyszukanej metafory 😈 i pozostaje mieć nadzieję, że urodzi się zdrowe, z rękami, nogami i nienajbrzydszą buźką. 😉
Ciekaw jestem, jak będziemy na te pytania odpowiadać jako zbiorowość (-ści). A w planie indywidualnym ja już sobie na wiele z nich odpowiedziałem. I zwykle odpowiedzi niewykluczające, nieetniczne, jakoś bardziej mi pasują. Może i dlatego, że za sprawą kol. Zeitgeista te etnie tak się zaczęły mieszać, że już czasem żywcem nie wiadomo, która jest która? 🙄
Wracając do spraw językowych – dla mnie całkowicie zrozumiałe jest pragnienie odcięcia się różnych grup od określeń mających negatywne konotacje. I właściwie dlaczego nie miałbym – choćby z czystej uprzejmości – zacząć ich nazywać tak, jak sobie życzą? Przecież kiedy pani Kowalska po wyjściu za mąż za pana Wiśniewskiego życzy sobie, żeby do niej mówić Wiśniewska, nie upieram się, że skoro zawsze ją wołałem per Kowalska, nie będę nagle zmieniał swoich przyzwyczajeń. A tym bardziej nie upierałbym się, jeśli ta pani wcześniej nazywałaby się, powiedzmy, Puszczalska. Niby nazwisko jak każde inne, a jednak rozumiałbym, dlaczego można je chcieć zmienić. 😉 I uznałbym po prostu za nieeleganckie przypominanie pani Wiśniewskiej na każdym kroku, że wcześniej była Puszczalską. Okej, ona to wie, ja to wiem, ale teraz – Wiśniewska. 🙂
No właśnie to bardzo ciekawe co z tego wyjdzie. A jednocześnie mamy zderzenie tradycyjnych etniczności, „polskości” i „ukraińskości”, „litwinskości”, etc. Ukraińcy mają pierwszy raz swoje państwo, jednoczące nację (hm, a Rosjanie…Tatarzy….mmm), a teraz mają się wyzbywać? I tu muszę powiedzieć, że młodzi ludzie, spotkani na Ukrainie, bardzo się ładnie zachowywali, mieli w sobie wiele ciekawości kraju bez poczucia wyższości. Będzie lepiej!
U mnie to proste: ja, panie, Niederschlesiener. W kulturze wizualnej czeskiej i niemieckiej, pozostałej, chyba polskiej….
Ach, Bobiku, kol. Zeitgeist. 😆 U mnie chyba wlasnie sie obudzil, przejrzal gazety, zauwazajac, ze gdzieniegdzie go wspomnieli, niekoniecznie po imieniu, nie zawsze na pierwszej stronie. 😉
A poza tym, w mojej – zakatarzonej dzisiaj – glowie zrodzila sie taka mysl, ze nie jestem pewna czy etnia/narod powinny byc rzeczywiscie traktowane jako marka (brand). Moze wlasnie, oprocz wadzenia sie z XIX-wiecznym rozumieniem tych pojec, o ktorym napisales powyzej, czas tez juz sie pozegnac z nadmiernym przywiazywaniem wagi do logo, i z mysleniem o prawie wszystkim glownie w kategoriach transakcji kupno-sprzedaz. Bo czy firma produkujaca towar przyzna sie gdzies i kiedys otwarcie (nieprzycisnieta do muru), ze wytwarzany i sprzedawany przez nia towar moze miec jakies wady czy usterki? Raczej nie, bo przeciez konkurencja nie spi, a glownym zadaniem firmy jest maksymalizacja wlasnego zysku i zmniejszenie rynkowego udzialu konkurentow. Juz jednak wole jak za sprawy etni i jej ewoluujacego rozumienia zabieraja sie pisarze, poeci, filozofowie, socjolodzy, psychologowie spoleczni, i w ogole ci, ktorym jednak nie przyswieca wylacznie myslenie w kategoriach rynku. Wydaje mi sie, ze wlasnie obecny Zeitgeist i o to sie upomina. 😉
*Co
Sorry, na chwilę wejdę z wrzutą z całkiem innej bajki, ale właśnie coś śmiesznego mi podsunięto. Widzieliście już zakazaną pios… tfu, zakazaną reklamę? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=TSVW4_bA01I
Nasz Młody robi tak samo jak Tadeusz – chrzani etniczność, a nawet narodowość i odwołuje się do Heimatu. Nie chce być definiowany ani jako Polak, ani jako Niemiec, tylko jako Viersener. 😆
Bo ja też młody — duchem!
Aczkolwiek mam wrażenie, że w Bundesrepublik to dość naturalne, no bo to Bund… krajów dość się od siebie różniących. Jak Bawarczyk zaczyna jechać po swojemu… mamo chrzestna.
W Polsce jest przekonanie, że wszyscy to mają być tacy sami, no bo Polacy. Ślązaki, nie tylko te dolne, dość dobitnie chcą, aby zrozumieli, że nie bardzo. Ale ruch taki doheimatowy, bardzo ciekawy, jest silny właśnie na Ziemiach Wyzyskanych (o, to ładne określenie nie z Polski centralnej). Jakby te ziemie zemściły się za upodlenie dając cząstkę siebie obecnym mieszkańcom, którzy przyjmują całą ich historię za swoją. Całą.
Ojej, Moniko, naprawdę Freud, Heidegger, etc., mają się za to zabierać? Toć to czysta ideologia! W kategoriach rynku przynajmniej wiadomo o co chodzi. Niech mi ktoś szybko wytłumaczy o co chodzi Heideggerowi… i jemu podobnym.
Bardzo, bardzo mi sie podoba coscie napisali, Bobik, Moniko.Nie umialabym tak ladnie, ale cos takiego, bliskiego, mi tez od wczoraj po glowie chodzi, ale jakos nie wypadalo sie przyznawac (no, nie jestem masochistka i czasam wole pewne watki pomijac, aby sie odgrodzic).
Bobik, czy moge Cie prosic uprzejmie, abys odnalazl mi te pania:
http://wyborcza.pl/1,75248,10590889,Sprzataczka_zniszczyla_dzielo_sztuki_warte_800_tys_.html
i poprpsil o telefon do mnie. Mam dla niej propozycje pracy, na dobrych warunkach, bonusy na Boze Narodzenie i Wielkanoc, platny urlop.
O myśleniu (?) w kategoriach rynku http://wyborcza.pl/1,75968,10590469,Panstwo_prawa_wstydu.html
Na razie nie mogę odnajdywać pani sprzątaczki, bo się tarzam po podłodze i przeplatam wycie rżeniem. 😆 😆 😆 Nie umiem wyjaśnić, dlaczego akurat ta informacja doprowadziła mnie do aż takich paroksyzmów śmiechu, ale nie wykluczam, że moja mieszkająca w Germanii polskość odegrała w tym jakąś rolę. 😆
Masz mi ja znalezc, zanim zostanie rozchwytana, Bobiku.
„Afera kneblowa” zatacza coraz szersze kręgi… Tu:
http://wyborcza.pl/10,82983,10586517,Janda__Tak_sie_zbulwersowalam__ze_powiedzialam___wystapie_.html
i tu:
http://wyborcza.pl/1,75968,10586871,Wstydze_sie_za_moj_Kosciol.html
Że to samobój, było wiadomo od początku. Ale prawdę mówiąc nie przypuszczałem, że aż taki. 🙄
Magdalena Środa w Wejherowie – http://www.youtube.com/watch?v=hiXojEp_JEQ
Tadeuszu, ja już kiedyś szybko tłumaczyłem, o co chodzi Heideggerowi i jemu podobnym. 😈
Jeśli chodzi o Daseina
sprawa nie jest całkiem fajna,
bo co Jaspers, cały w mlaskach,
świadomością go pogłaska,
to już Hegel pełen złości
byt podpina do nicości,
Sartre po łbie wolnością wali
(ponoć na nią go skazali)
a Heidegger jęczy skrycie,
że mu czas pożera bycie.
Ja w tym nie chcę brać udziału,
bo zwariowałbym pomału –
dla mnie piękny byt jednostki
to jest obgryzanie kostki!
Za późno, ta sprzątaczka z pewnością już została rozchwycona 😆 Wspaniała kobieta 😆 Uważam, że jej pracę należy uznać za wartość dodaną, niesłychanie podwyższającą cenę dzieła 😆
Dziękuję, Bobiku, teraz już dokładnie wiem o co mu chodziło! Z bonusem w postaci interpretacji Sartre’a.
Helenko, czy pozwolisz mi czasem skorzystać z usług tej Pani Znającej Się Na Sztuce 🙂 ?? Ja myślę, że można sprzedawać bilety na performance w wykonaniu takich pań. Mam kilka tytułów: np. jak z niedzieła niesztuki zrobić coś praktycznego. Albo: Odwieczny los kobiety. Albo: Antyentropia kontr-artystowska. etc.
Z tego śmiechu w końcu tren żałobny mi się napisał… 🙄
Już się w entropii dzieło nie topi,
za sprawą ścierki Pani Sprzątaczki,
już nie pokruszy krytyka kopii,
się o walory kłócąc i smaczki. 😥
Kubeł umyty, osad wytarty,
tysiące eurów mniej obiekt warty…
Jak w zapewnienia wierzyć cieniutkie,
że sztuka długa, a życie krótkie? 😥
Nie, Tadeuszu, bardzo mi przykro, ale ja ta Niemra sie nie podziele, za nic i z nikim, Bedzie musiala cala swa energie poswiecic na ten Polnische Wirtschaft w mojej szafie, lodowce i innych zakamarkach.
Chyba wchodzę w XXI wiek. Kolację podano mi dziś na tablecie. 😀
Na razie trochę mi się łapy po tym ślizgają, ale nic, nauczę się. 🙂
Gratulacje, Bobik!
Nie chcę Niemry, nawet w żartach 🙁
Świnki wyautowane 👿
Pisdzielenie. Po.
Kamieniew, Bucharin i Trocki wlasnie wylecieli z Partii Bolszewikow.
Bardzo to jest smieszne, bo oni sie „beda odwolywac od tej decyzji”.
Trza bylo chlopaki uwazac na lekcjach historii.
Heleno, nie Bucharin tylko Zinowjew. Ale to szczegół. I tak chłopaki mają szczęście. Nie są przecież płatnymi pomocnikami kapitalistycznych mocarstw i ….. żyją jeszcze 🙄
A może wymyślmy dla nich nową partię? Jak powinna się nazywać?
A po co. Niech sobie żyją i dadzą żyć innym.
jak się nazywać? to elementarne: Prawdziwe PiS ;]
Najcięższą karą jest niepamięć. Ziobro, ziobro….ziobro,jakoś to mi nic nie mówi.
Oni się tak łatwo chyba nie dadzą zapomnieć. WYPiS, KPiSZ, PiSK… za trudne dla mnie: nie rozwinę, bo mi świadomości politycznej brak, by treść właściwą w skróty włożyć.
Mam tego świadomość, niestety :(. Chociaż pierwsze efekty hasła ” Prezesie, jak tu żyć ” są już widoczne
Mnie określenie Niemra również bardzo się nie podoba.
Tak na marginesie.
Dobranoc Wszystkim.
Irku, Zinowiew jeszcze dobije do Bandy Trojga. Mark my words.
Kot Prorok Mordka.
Podobno „Kaczynski byl bardzo smutny” na wiadomosc, ze Politbiuro podjelo taka decyzje. 😆
Pass me the sick bag.
Sorry, Mar-Jo. Ja nie uzywam tego slowa na codzien, a jedynie w celach literacko-stylistycznych.
Zbysio, Jacuś i Tadzio wyrzuceni z PiSkownicy?
No, powiedzmy sobie szczerze – a cóż innego można było zrobić z tymi niegrzecznymi chłopcami, którzy Jareczka bili foremkami po głowie? 🙄
Ale to nie o mnie??? Bo ja miałem co innego do bicia!
Najzabawniejsze to, że owa stylistyczna „Niemra” to pewnikiem jaka Turczynka, Rosjanka czy Serbka. Albo i Bułgarka.
Dedykacja 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=LUpc6G992Q0
Sorry za jakość. Ale jaki tercet takie wykonanie
Wyrazem zbiorowej mądrości, etc etc, są komentarze do tych pełnych zgrozy doniesień (no bo mnie wywalenie Kurskiego też ubawiło). Cymesiki!!
Np.
żeby to zrozumieć potrzebny jest komentarz Nelly Rokity.
albo
Jarkowi do końca życia pozostanie już tylko rząd na uchodźstwie, jaki niedawno był łaskaw nam pokazać w swoim Centrum Zarządzania Wszechświatem podczas swojej kampanii wyborczej.
albo
A mnie najbardziej ciekawi co teraz zrobi Rysio Czarnecki.
🙂
Eeee, nie wszystkie w tak zacnym gronie nadają się do publicznego cytowania..
Ale siedzę i rżę ze śmiechu z komentarzy, bo humor zbiorowy jest przedni!
Kocie Proroku Mordko,Zinowiew dobity dziś. Pisowski Bucharin dołączy za rok niecały. Mark my words.
Przepraszam, czy teraz była mowa o Rysiu?? Bo jego los mi leży…. no na czymś tam leży.
A teraz już lulu
/ bez korekty proszę/ 🙂
Och, nieśmiertelny Tercet Egzotyczny ze swym niezapomnianym utworem! 😈
Prezes skąpi trzem budrysom zmiłowania,
Prezes skąpi łaski pewnym siebie zbyt,
choćby każdy płakał, jęczał i się słaniał
muszą odejść zanim błyśnie siwy świt.
Za tym pustym dniem czas długi jest ogromnie,
trzej budrysi w nim zbudują nowy PiS
bo choćby się Prezes wściekał nieprzytomnie,
chłopcy strasznie chą zaśpiewać coś na bis…
No to lulu! Jutro do Krakówka.
Kto do Krakówka, ten do Krakówka… 🙁
Ja właściwie też nie wiem, czy Zinowiew to Rysio, czy może Beatka? 🙄
Wyprowadzą dodatkowo parę osób z PiS-u, założą w Sejmie jakiś PiS-bis , potem dołączą do niego PJN by kandydować w kolejnych wyborach? Jeśli będzie nowy klub w Sejmie to będą i pieniądze na utrzymanie tego PiS-bis. Potem możliwe, że i PiS i PiS-bis łącznie uzyskają tyle co SLD ostatnio?
zimniej 😥 jednak berlinsko, wiec 🙂 😀 😆
brykam
specjalnie dla tych co daleko, Zwierzaka, Moniki, krolika, Heleny, Bobika…… i dla kazdego
za dnia:
https://lh5.googleusercontent.com/-rriDCTR6dwk/TrThTN_8CBI/AAAAAAAAFik/pr23nniErsE/s1000/DSCF8430.jpg
noca:
https://lh6.googleusercontent.com/-Ztl0Zq1tsgU/TrTgasHbgGI/AAAAAAAAFiE/4luj89XR5Hg/s1000/DSCF8622.jpg
noca:
https://lh4.googleusercontent.com/-WdofeZEVuBU/TrTgjoIxdwI/AAAAAAAAFiM/BiA99se5Ef0/s800/DSCF8626.jpg
brykam fikam 🙂
Tadeusz 13X o 07:53
„urocza” ta ksiegarnia, Tadeuszu 😉
Bobik o wrzosach pisal, Helena o chrzescijanach, inni o tradycjach i te ostatnie sa tak silne ze z z przywiezionych i na grob ustawionych wrzosow (1XI) w piatek zostala tylko polowa
😡 🙁
bywa
majacym TV po niemiecku polecam dzisiaj o 20.15 na 3SAT
„Taking Sides – Der Fall Furtwängler”
tez jak „Mefisto” Istvana Szabo i jak tam szuka on odpowiedzi
o granice „kolaboracji” w sztuce
wyszlo slonce
brykam fikam 🙂 😀
Dzień dobry.
Rysiu, piękne zdjęcia!!
Mnie ta tradycja, której ofiarą padły Twoje wrzosy zupełnie się nie podoba.
Dzień dobry 🙂
No tak, właśnie takiego cmentarza, jak na Rysia zdjęciach, brakuje mi tutaj 1 listopada. 🙁
Rysiu, nie da się jakoś tak zrobić, żeby te fotografie jeszcze pachniały? 😉
Dzień dobry 🙂
Jest o czym myśleć http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1520920,1,rozmowa-z-laureatka-nagrody-naukowej-polityki.read
Faktycznie, jest. Choć oczywiście inaczej się myśli, kiedy chodzi o czystą abstrakcję, a inaczej jak co do czego, czyli kiedy trzeba podjąć decyzję o aborcji z powodu uszkodzenia genetycznego płodu, czy o odłączeniu maszynerii podtrzymującej życie. Tu wchodzą w grę jeszcze emocje, uczucia, a nie samo ratio.
Ale wcześniejsze przemyślenie i określenie swojego stosunku do spraw życia i śmierci w takich ostatecznych sytuacjach bardzo wpływa i na sposób ich przeżywania, i na podejmowane decyzje, co miałem okazję sprawdzić.
Pierwszy raz zetknąłem się realnie z tym problemem poprzez moich rosyjskich klientów, których prawie 90-letni dziadek trafił w stanie prawie agonalnym do szpitala. Ci ludzie byli z nim emocjonalnie bardzo związani, a przy tym poczuwali się wobec niego do „długu wdzięczności”, bo dzięki jego pochodzeniu mogli przyjechać do Niemiec, toteż na początku byli zdecydowani ratować go za wszelką cenę. A potem lekarze zaczęli przebąkiwać o tym, że może to „za wszelką cenę” jednak nie ma sensu, że dziadek przytomności już na pewno nie odzyska, nie wróci do domu, że nie ma mowy o wyleczeniu, tylko co najwyżej przedłużeniu życia na kilka tygodni, ale za cenę dużego cierpienia i może lepiej byłoby przy kolejnej zapaści pozwolić mu umrzeć. Klienci zapytali mnie o radę, a ja właściwie byłem na to pytanie zupełnie nieprzygotowany – mogłem im zaprezentować jakieś swoje intuicje czy odruchy, ale nie przemyślenia i przekonania. Prawdę mówiąc, ich pytanie w pierwszym momencie wprawiło mnie w kompletną panikę (w której oni też byli) i dopiero po ostrym wzięciu się w garść byłem w stanie w ogóle do tego podejść (oni też). Musieliśmy razem, w przyspieszonym tempie, przerabiać tę lekcję.
Potem znalazłem się w podobnej sytuacji jeszcze kilkakrotnie, z tego dwa razy chodziło o decyzję bardziej osobistą, w sprawie moich bliskich. I szalenie mi pomogło to, że miałem różne rzeczy już przemyślane. Choć jasne, decyzje ostateczne zawsze podejmuje się z ciężkim sercem. Ale chyba są one lepsze i łatwiejsze do przyjęcia przez sumienie, kiedy wcześniej przygotuje się dla nich rozumową podstawę.
Murek oporowy w centrum Szczecina.
http://bi.gazeta.pl/im/3/10584/z10584673X.jpg
W teorii proste i proste, jeśli chodzi o decyzje dotyczące mnie samej, ale absolutnie nie jestem pewna własnych reakcji w przypadku osoby bardzo mi bliskiej. Mimo rozmów i przemyśleń.
Ten cholerny postęp techniczny stawia człowieka w bardzo ciężkiej sytuacji. Dawne, bezradne „Bóg tak chciał” było znacznie prostsze, a sumienie pozwalało spokojnie zasnąć. Teraz bezradność i bezsenność, niezależnie od podjętej decyzji.
Często myślę, co bym zrobiła gdybym zaszła w ciąże i okazało się, że moje dziecko będzie ciężko niepełnosprawne. Na 90% usunęłabym ciążę. Głównie ze względu na dziecko, ale też i na siebie.
Dobrze jest, kiedy rodzice dziecka wymagającego ciągłej opieki żyją i mają siły. Ale co się dzieje gdy ich zabraknie? Najczęściej trafiają do państwowych domów opieki, które wiadomo jakie są i co się w nich dzieje. Taka osoba nigdy nie będzie w pełni uczestniczyć w społeczeństwie i nigdy nie będzie samodzielna.
Jest też kwestia samej matki (bo to zazwyczaj na nie spada opieka nad dzieckiem). Oczywiście, są kobiety, które spełniają się w opiece nad innymi i są w stanie poświęcić swoje życie innej osobie i pozostać szczęśliwą. Otóż ja do nich nie należę. Wiem, że gdybym miała spędzić całe życie w domu, gdyby miano mnie definiować tylko jaką „tą z niepełnosprawnym dzieckiem”, zwariowałabym. Może to cyniczne, co piszę, ale znam siebie i to wiem.
Wolałabym więc raczej nie urodzić tego dziecka niż skazać je i siebie na bardzo smutny los.
Na szczęście los nie postawił mnie jeszcze (i, odpukać, mam nadzieję, że nigdy mnie nie postawi) przed taką decyzją.
Jeśli chodzi o decyzję o nieratowaniu bliskich: to trudna decyzja. Ale uważam, że lepiej odejść szybciej i bez bólu niż odchodzić długo i w cierpieniu. Ale gdyby wciąż istniała jakaś mała szansa przeżycia…
Zgadzam się z Bobikiem z 12:49 w 100%.
A na poprawienie nastroju częstuję babciną szarlotką i maminym sernikiem 🙂
Poproszę o sernik i przepraszam, nie powinnam wrzucać tej linki w weekend.
Ja tam wcale nie twierdzę, że proste. Tylko że konieczne. Bo teraz już i Panu B. lekarze nie pozwalają rozstrzygać, tylko próbują zdążyć przed nim. A kiedy widzą, że z tym zdążeniem coś nie tak, też jemu nie zostawiają sprawy – każą decydować rodzinie.
Im lepsza technika medyczna, tym więcej osób kiedyś przed tym problemem stanie. Wcześniejsze przemyślenie co prawda nie sprawi, że im będzie łatwo, ale da możliwość oparcia się na czymś, chwycenia za nitkę, po której będzie można dochodzić do kłębka decyzji.
To nic nowego, że w dzisiejszej kulturze śmierć jest wypierana, usuwana poza nawias, unika się myślenia i mówienia o niej. Pewnie dlatego, kiedy się z nią wreszcie stykamy, odczuwamy aż tak straszliwą bezradność. Nawet kiedy ktoś sam mówi, że chce odejść, nie zawsze umiemy to zaakceptować. A przecież nie ma wątpliwości, jak to wszystko się kończy i że konieczność trudnej decyzji i nam się może przydarzyć. Trzeba o tym mówić, bo – w moim przekonaniu – jeżeli pomoże to komuś choćby odrobinę zredukować lub oswoić tę bezradność, to już jest zysk.
Haneczko, ja wrzuciłam ją wcześniej, ale jakoś przemknęła niezauważona 😉 . Weekend lepszy, można pomyśleć nad takimi sprawami, w tygodniu tylko się pędzi do pracy, z pracy itd.
Alienor, dla mnie to, co piszesz, wcale nie jest cyniczne. Chyba że za cyniczne uznamy każde reagowanie rozumem, nie samymi trzewiami.
Znam kobiety, które w takiej sytuacji zdecydowały się na aborcję i śpią spokojnie. Znam takie, które urodziły niepełnosprawne, skazane na dość szybką śmierć dziecko i widząc, jak ono cierpi, nie mogły sobie tego darować. A znam i takie, które dziecko urodziły, podporządkowały mu całe swoje życie, po kilku latach oddały je śmierci i do dziś mają poczucie, że właśnie tak trzeba było.
Nie wierzę tu w jedno rozwiązanie dobre dla wszystkich, bo rozstrzygnięcie, czy wartością jest życie jako takie, czy życie bez nadmiernego bólu i cierpienia, jest przecież zależne od światopoglądu, doświadczeń, itd. Wierzę tylko w to, że kiedy wiemy, dlaczego podejmujemy taką a nie inną decyzję, jest nam troszeczkę łatwiej ją podjąć, wytrwać przy niej i dogadać się z własnym sumieniem.
Groza mnie bierze, jak się zastanawiam, co ten szajbus jeszcze wymyśli… 😯
http://wyborcza.pl/1,75248,10593670,Po_smierci_Kaddafiego_Lukaszenka_szykuje_sie_na_wojne.html
Ważniejsze, że nie widać nikogo, kto odstawi go do kąta. Ostatnie wybory dobrze to pokazały. Tzw. opozycja skłócona, niezdolna do wystawienia jednego kontrkandydata.
Szajbus, ale zęby szczery na obcych, a gryzie swoich. Może przewrót pałacowy?
sobotnia cisza 🙂
wrzuce wiec jeszcze kilka zdjec 😀
cmentarz i tez do tego kilka poniemieckich nagrobkow
https://lh4.googleusercontent.com/-zlCw9gpnkpc/TrVE-tnI8NI/AAAAAAAAFiw/2cYsQmqPz9c/s800/DSCF8437.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-9uqFX6xLhWM/TrVJcG1H5BI/AAAAAAAAFko/CX0YqTsCWk4/s1000/DSCF8390.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-yX8267000us/TrVFdtIfmMI/AAAAAAAAFjI/FU5QO5bf0m8/s800/DSCF8477.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-PDkzM5Hl9Bs/TrVFctiHB7I/AAAAAAAAFjA/yo1pfj4pgTE/s1000/DSCF8474.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-eCJA1NTarJ0/TrVFNXh-EWI/AAAAAAAAFi4/tgtK3ryAh8Q/s1000/DSCF8470.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-ncxKGh7_Byo/TrVJkWHJtVI/AAAAAAAAFkw/CgTK1YpBZaQ/s1000/DSCF8431.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-GLKGTFwmeEY/TrVG2YhT1HI/AAAAAAAAFjk/wyBmKmGjl7k/s1000/DSCF8631.jpg
i na koniec 🙂 jesienny Szczecin
https://lh4.googleusercontent.com/-1an9hoQvRuc/TrTg4I-3dVI/AAAAAAAAFiU/lxLF9Y1pZBg/s1000/DSCF8655.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-l5-GI0uxRfs/TrVHJI5HCGI/AAAAAAAAFjs/kpPzsleqTzs/s1000/DSCF8648.jpg
u Pani Kierowniczki zdjecia z berlina z berlinskim rysiem 😆
https://lh4.googleusercontent.com/-Nz5TypVls_Y/TrME7YInBEI/AAAAAAAAFpM/Cd19cIynSpg/s640/IMG_6718.jpg
Nareszcie wiemy – i to ze szczegółami – jak berliński Ryś wygląda. 😆
Tylko jedno zastrzeżenie… a gdzie pierzyna? 😉
Czasem trzeba ludziom uświadomić, jak było naprawdę… 😈
Raz naukowiec pewien,
nie bacząc na odciski
mil zrobił dwieście siedem,
by zajrzeć do psiej miski.
Gdy miski jął zawartość
wnikliwie nader badać,
zakrzyknął: to nie karton,
nie gips, nie czekolada,
nie wódka, nie marycha,
nie cymes, nie mecyje,
więc co się tam, u licha,
w tej misce w końcu kryje?
Nie słoń to i nie kogut,
nie mleko i nie jaja,
nie gruszki… Wtem zza rogu
psów wychynęła zgraja.
Uciekał naukowiec
przez spory dość kawałek
i już układał w głowie
plan zemsty doskonałej.
„Ten szarpie za nogawki,
ten warczy, ten znów gryzie…
Opiszę te psie sprawki
ja w psy-choanalizie.
Niech wiedzą wszystkie nacje,
śmieszkowie oraz beksy,
że pies to taki pacjent,
co straszne ma kompleksy.
Gdy smutny jest, bo stypa,
gdy wściekły, bo nie pojadł,
to zawsze przez Edypa,
lub chociaż przez Portnoya.”
Zaszumiał cały Wiedeń
i podwiedeński lasek:
to teraz mamy biedę
i kichę, nie kiełbasę.
A gdy ktoś kichę zwędzi,
nie wyślesz go do budy,
tylko go trzeba będzie
zanalizować wprzódy.
Tak zaczął człowiek mętnieć
i grzęznąć w analizie,
i grzebać się namiętnie
w bebechach ile wlizie.
Tylko pies mało który
tym łamie sobie główkę,
jak dawniej goni kury
i wcina pasztetówkę.
Kompleksów się nie boi,
obszczeka nawet rower
i to jest, drodzy moi,
podejście bardzo zdrowe. 😎