Ale jaka?
– Pieskie społeczeństwo jest z natury konserwatywne, dlatego psa trzeba karmić Chappi albo Pedigree Palem, bo inna karma mu nie smakuje – oświadczył Bobik i zerknął, czy jego znajomość rzeczy wywarła odpowiednie wrażenie na Labradorce.
– Psom smakują tylko konserwy? A kto to powiedział? – spytała sąsiadka nieco zaczepnie.
– No, na przykład Jamnik tak mówi. A Wyżeł nie mówi, ale na pewno tak myśli, bo jak zaprasza znajome psy, to zawsze w menu są konserwy. Pudel z kolei od lat zapowiada i zapowiada świeżyznę, ale jak co do czego, też się kończy na konserwach. No to chyba nie ma wyboru – musimy te konserwy wcinać.
– Zastanów się, Bobik – poprosiła z naciskiem Labradorka – co ty sam bardziej lubisz? Puszkę Chappi, czy dwadzieścia centymetrów uczciwej pasztetówki?
– Jasne, że wolę pasztetówkę! – wykrzyknął entuzjastycznie, bez wahania szczeniak i poczuł w pysku coś w rodzaju wilgotnego wspomnienia o akademiku Pawłowie.
– No widzisz. A jak ci się zdaje, co bardziej lubi Spanielka? Pedigree Pala czy kawał krwistego rostbefu?
– Oj, nie męcz mnie już – jęknął Bobik. – Wiadomo, że Spanielka uwielbia rostbef, a Basset da się pokrajać w plasterki za wędzoną polędwicę. Ale chyba to się nie bierze z powietrza, że stale jesteśmy karmieni konserwami?
– Może po prostu psy dotąd nie szczekały wystarczająco głośno, że chciałyby zmiany jadłospisu? – zastanowiła się Labradorka.
– Wiesz, to możliwe – przyznał Bobik. – Chociaż ostatnio ponoć szczeknęły. Ciekawe tylko, czy ktoś zwróci na to uwagę. Na Jamnika nie liczę, ale może inni się pukną w głowę i dojdą do wniosku, że na ogół jest tak, jak jest, a nie tak, jak im się wydaje, że jest.
Moje szczekają i miauczą. Piesa i koty, znaczy się. Ale mnie najwygodniej serwować im konserwy 😳
Tez jestem za swiezynka. Nie ma nic gorszego jak zlezale konserwy. 🙂
Ja daję z szaszetek. Wcale nie zleżałych. czy to mniejszy grzech? 😳
a z czego są robione konserwy? tylko proszę mi nie mówić, że z blachy (choć to może być trop…)
Te konserwy, które serwują Jamnik i S-ka, na ogół robione są z tradycji, wiary ojców naszych, kompleksów, lęków i siekaniny z wszystkiego, co nie wchodzi do konserwy. Podobno są też jakieś inne, lepszej jakości, ale one mnie mniej obchodzą, bo ich jeść nie muszę. 😉
Pasztetówka!!!! 😀
Dla studentów też. Może coś poprawi?
http://spoleczenstwo.newsweek.pl/studenci-sa-coraz-glupsi-czy-to-szkola-nie-daje-rady,83101,1,1.html
Przyznaję, że kwestia saszetek nieco mnie zaskoczyła. 😳 Pójdę wobec tego tropem wskazanym przez fomę i dyplomatycznie odpowiem: grzeszność bądź niegrzeszność saszetek zależy od tego, z czego są robione. 😉
Jakiś poważny temat! A saszetki nie mają aby tego co i blacha w środku??
Moje dostają suche, dystyngowane, dla małych staruszek … i jeszcze alergicznych. Jak się przegłodzi 24 godziny, wszystko wtrząchną 👿
O studentach nie piszemy. Bo siadam w kątku i szklanymi oczyma wpatruję się w żywe inteligentne oczy mojego psa…
A propos linku Mar-Jo, to co dzieje się w edukacji woła o pomstę do nieba. Przedszkola bardzo sie zmieniły na plus ostatnimi czasy. Do szkół idą coraz bardziej kumate dzieciaki z rozegłymi zainteresowaniami, niezahukane, otwarte, a wychodzą roczniki coraz głupsze. Znaczy, w szkole debileją. Wszyscy, którzy mają do czynienia ze szkolnictwem mówią, że gimnazja to był poroniony pomysł, więc dlaczego w to brnąć? Niestety, woli poltycznej nie ma, by cokolwiek z tym problemem zrobić. Wszak efekty będzie widać dopiero za dwie lub trzy kadencje 🙄
Czyżby już się zaczynało? 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,10448033,Czy_dojdzie_do_secesji_w_PiS__Kurski_i_Ziobro_obwiniani.html
O Ziobrze i Kurskim te pogłoski krążyły już przed wyborami. Czy to możliwe, że ukrywano to przed JK? Bo przecież u Lisa powiedział, że chce mieć Ziobrę w rządzie.
A tu cyrk trwa dalej: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,10447753,PiS_wygral_w_USA__To_dowod_ze_tam_nie_falszuja_.html
ziobro i kurski są etatowymi wewnętrznymi kozłami ofiarnymi jeśli jest konieczność wskazania elektoratowi kozła z twarzą. taki dodatkowy dżobik. bez konsekwencji dla długookresowej pozycji
Co tam chappi, co tam pedigree, mamut to jest żarcie!
http://kopalniawiedzy.pl/skamienialosc-pies-mamut-pochowek-14062.html
Obawiam się, że my tu (poza wykładowcami akademickimi oczywiście) o aktualnych studentach mamy niewielkie pojęcie. Bo tu Alienor nieprzyzwoicie poziom studencki zawyża i sprawia przez to wrażenie, że wszystko jest jak dawniej. 😈
znam jednego studenta, trafił mi się w ramach opieki nad praktykantami. bardzo sensowny, ale dlatego właśnie się trafił, że niereprezentatywnie sensowny 🙄
Hoko, taki prehistoryczny mamut to właściwie też rodzaj konserwy. 😆
Swoją drogą bardzo mi się podoba taki rytuał grzebalny, w którym psu na drogę w zaświaty wkłada się kość do pyska, żeby mu dusza nie zgłodniała. Coś mi się zdaje, że pod pewnymi względami ci dawni ludzie stali wyżej od obecnych. 😈
Bobiku, a oni tego mamuta też konserwowali? No bo zanim zdążyli go zjeść, to zdążył się nieco zaśmierdnąć. I pewnie w ten sposób wyginęły mamuty, one były za wielkie do jednorazowej konsumpcji.
Przyszłość PiS-u to jest rzeczywiście ciekawostka. Z jednej strony, niby dla członków nie ma sensu rozwalanie partii, która – było nie było – skupia 30% elektoratu. Z drugiej strony, dla ambitnych i miłujących wadzę młodych i średnio młodych wilczków nie ma sensu tkwienie w partii, która jest skazana na rolę opozycji. Z trzeciej strony, dla tych w PiS, którzy się żywią konserwami (czyli prawie wszystkich), droga w lewo jest nieakceptowalna, a na prawo tylko ściana. Z czwartej strony, Umiłowany Przywódca nie ma żadnej zdolności koalicyjnej, a bez Umiłowanego Przywódcy elektorat może się rozbiec. Z piątej, z szóstej, z siódmej…
No, ciężko chłopaki mają. 😛
Panno Koto, w epoce lodowcowej problemów z wekowaniem mamutów w ogóle nie było. 😆
Różnie bywa, zwykle odpowiadało normalnemu rozkładowi cechy w populacji, aczkolwiek ostatnio obserwujemy wyraźny przechył w stronie mniejsensowności. Ale 1-2 osoby często się trafiają całkiem sensownych.
Zdecydowanie świeżynka, najlepsza przednia wołowinka ze świeżo ubitego woła 😉 słodko pachnąca, ewentualnie przy kręceniu noskiem może być coś z kurczaka, rzecz dotyczy łobuza … a z poprzedniego dnia, niech paniusika sobie sama zje :))
No właśnie, Lulu. Jak powiedział poeta:
Trzeba przed świeżym stłumić strach,
po mięso sięgać nowe,
nie w wieniec z konserwowych blach
z uporem stroić głowę. 😈
Tadeuszu, ten przechył w stronę mniejsensowości chyba jest zaprogramowany, skoro nie wolno robić odsiewu. To się zresztą dzieje już na wcześniejszym etapie kształcenia – od nauczycieli licealnych też mam sygnały o ogromnych naciskach dyrekcji na przepuszczanie wszystkich, jak leci.
A co mają powiedzieć nauczyciele gimnazjalni? Tam nawet nie trzeba naciskać, bo ustawa nie pozwala robić z debilem nic innego, tylko pochylać się nad nim przez trzy lata, a potem wypuścić.
A czy mrozona ropucha zmartwychwstanie?
Wrzucilam ja do kompostu po uprzednim zamrozeniu, zgodnie z instrukcja humanitarnego utrupiania. No i jak mi zmartwychwstanie! 😀
A na powaznie – u nas przechodza wszyscy, nie zostawia sie na drugi rok, nawet jak uczen nic nie robi. Nie kazdy musi isc na studia. A wydawanie pieniedzy na jelope jest marnotrawstwem.
Paweł Kukiz:
„Jestem załamany poparciem tak wielu Polaków dla Palikota. Okazuje się, że dla wielu ludzi wystarczający powód, by zrobić kogoś posłem, to obcięcie sobie przez kandydata genitaliów albo zrobienie z włosów dredów farbowanych na blond.”
ze tez ciagle tego pana bzdur slucha sie – to zalamuje mnie
Rozmowa z mądrym księdzem. Już kiedyś była na blogu o Nim mowa.
http://www.polityka.pl/kraj/wywiady/1520002,1,rozmowa-co-mysla-o-zydach-polscy-ksieza.read
Zwierzaku, nie każdy musi iść na studia, ale problem w tym, że większość jednak idzie
Żeby nie wszyscy szli na studia, musi być – poza odsiewem – dobrze rozwinięty system kształcenia zawodowego na przyzwoitym poziomie. Takim, który pozwoliłby zerwać z przekonaniem, że absolwent zawodówki to musi być głupi tłuk, którego nigdzie indziej nie chcieli.
Problem według mnie nie polega na tym, że ci mniejsensowni studenci są jak jeden mąż i jedna żona durni, nieutalentowani i pozbawieni jakichkolwiek zainteresowań. Oni po prostu nie mają talentów i zainteresowań typu akademickiego, co wcale nie znaczy, że nie mogą być znakomitymi mechanikami, krawcowymi bądź graczami na dudach. I nie powinno to być od razu zaetykietkowane jako „gorszość”. Zdecydowanie wolę świetnego (i zadowolonego z życia) hydraulika, niż wypromowanego w bólach dr dr, który nie dość, że jest w swojej dziedzinie właściwie zbędny, to jeszcze cały świat wini za to, że się tak musi męczyć.
Widzę, że w Niemczech rzemieślnicy na ogół nie mają kompleksów, nawet nieraz prezentują coś w rodzaju „branżowej dumy” i podoba mi się to. No, ale tu właśnie status szkolenia zawodowego jest dość inny niż u nas. Tak intuicyjnie wiązałbym to z mieszczańskością/postszlacheckością korzeni społecznych, ale uczciwie przyznaję, że to mi teraz do głowy wpadło i żadnymi badaniami nie mogę tej tezy podeprzeć. 😉
Humanitarne utrupianie jest przez zamrażanie?
Może ktoś by to wytłumaczył naszej Pręgowanej? 🙄 Próbowałem ją właśnie namówić na włożenie myszy do zamrażarki, ale zdecydowanie odmówiła. 👿
Bobiku, myślę, że masz rację. Nie z myszą (Pręgowanej dzwoneczek na karczek, żeby myszy zdążyły uciec, ot co!). W tym pokiełbaszonym kraju moim wszystko pokiełbaszone. Wszystko się na to złożyło, i na to, że powszechny etos (co mi też do głowy przychodzi…) jest szlachecko/inteligencki, i to, że nadmierna miłość do tych co, zarabiają rękoma, przerodziła się w coś przedziwnego, i sądzi się, że ci fizyczni „naprawdę” pracują, i jednocześnie sądzi się, że „lepsza” praca to taka nie rękoma. Awans społeczny był wiązany z wyjściem z kręgu fizycznych. A jeszcze jak dodamy tradycyjną polską pogardę do tych innych, to się robi błe.
I mamusie pchają dzieci, które skądinąd — prawda — mogą być miłe i sobie radzić, ale do intelektualnej się nie nadają.
Tylko że prawdziwy problem w tym, że uczelnie traktowane są teraz jako coś w rodzaju zawodówek. Wszystkie. Ma być „konkretny” zawód.
Koszmarny tytuł był w gazecie: uczelnia będzie kształciła sekretarki, bo jest zapotrzebowanie. Ręce opadają.
Słoneczko Narodu jakiś artykuł o Węgrzech przeczytało, czy co? Bo on co rusz wywala porównania z Węgrami. Niejaki Nowak maryjny jest madziarysta, może dostał posłuchanie…
Obaj macie rację, tylko co dalej? Całkiem jak Palikot, dobrze gada, a jak trzeba robić, to on jest opozycja. 😆
To znaczy nie, w sprawie myszy się z Tadeuszem nie zgadzam. Pręgowanej służy prawo łapania myszy i nic nikomu do tego. 😈
Dzwoneczek na karczek już był i się zbył. Drugi też. I trzeci. Pręgowana najwyraźniej jakiś chytry sposób na pozbywanie się tych irytujących dzwoneczków wynalazła. 🙄
Wodzu, w sprawie organizacji szkolnictwa zawodowego wcale nie trzeba prochu wymyślać, można skorzystać z doświadczeń krajów, w których to dobrze funkcjonuje. Natomiast zmiana nastawień… Hmm. Jak ktoś mi powie, że potrafi taką rzecz szybko i bez problemów przeprowadzić, to go uznam za zwykłego mitomana. 😛
Cierpliwa praca u podstaw i nadstaw, nie widzę innego wyjścia. 😉
Pracę u podstaw można zacząć od pracodawców, żeby nie przepisywali bezmyślnie ogłoszeń z internetu. Sekretarka na przykład ma być rozgarnięta, umieć pisać, czytać i rachować, dobrze jak zna jakiś język, a po jaką jej dyplomy i certyfikaty? Zwłaszcza, kiedy pracodawca nie ma żadnego, tylko jest dobrym rzemieślnikiem? 🙂
Hłehłehłehłe. Słoneczko Narodu jak zwykle rzucało obiecankami-cacankami, że kiedyś odejdzie, a głupi w radość popadli. Ale sprawa już się wyjaśniła. 😛
http://wybory.gazeta.pl/wyboryparlamentarne/1,118281,10449806,Kaczynski__Witaja_mnie_okrzykami__Jaroslaw__Polske.html
Te ludzie to strasznie naiwne som…
Takie przeorientowanie systemu edukacji trzeba by prowadzić kilkoma torami, żeby dobre chęci w piasek nie wsiąkały. Przygotować ramy organizacyjne i wtedy zacząć jakąś kampanię medialną, uświadamiającą zarówno pracodawcom, jak i młodzieży, że kończenie Wyższej Szkoły Przyszywania Guzików jest kompletnym idiotyzmem, tudzież stratą czasu i forsy. Proszę bardzo, właśnie otwieramy kształcącą doskonałych fachowców Średnią Zawodową Szkołę Przyszywania i już wiemy, że na jej absolwentów kilka firm ostrzy sobie zęby. Jak wynika z analizy rynku pracy, perspektywy kariery zawodowej po tej szkole są znacznie lepsze niż po doktoracie na uniwersyteckim Wydziale Blablaniologii Stosowanej. Bo blablaniologów, nawet wybitnych, potrzeba w całym kraju raptem kilku, a na przyszywaczy popyt jest jak jasna cholera. I przyszywacze z ŚZSzP są nawet bardziej cenieni niż ci z WSzPG, jako że zamiast teorii wprowadzania igły, podstaw guzikarstwa i języka angielskiego, przez kilka lat uczą się po prostu przyszywania.
Lulu i Rysiu – zwróćcie, proszę, uwagę na prawidłowe wpisywanie adresu mailowego, bo pomyłka nawet w jednej literce powoduje automatyczne lądowanie w poczekalni, skąd dopiero ja albo Pan Administrator możemy Was uwolnić. 😉
Mentalność jednak, mentalność trza zmienić… aczkolwiek powoli idzie, ale idzie.
Tadeuszu, ale żeby mentalność zmieniać, to trzeba jednak rzeczywiście mieć tych dobrze zawodowo wykształconych absolwentów szkół niewyższych (bo inaczej pracodawcy zaczną się chandryczyć, że się im kit wciska). A trudno ich mieć bez dobrego sytemu kształcenia. Dlatego mnie się widzi, że to trzeba robić równolegle.
Parę lat temu czytałem takie ogłoszenia w elbląskiej gazecie, że przyjmą do pracy różnych takich, z wyjątkiem absolwentów Elbląskiej W. Sz. Humanistycznej. W Elblągu część pracy u podstaw już się zrobiła.
Widać, że elbląska WSzH jest znana w swojej okolicy. 😛
A tu jeszcze mimochodem coś o konserwach. 😉
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,10451456,Anna_Grodzka__Ludzie_maja_dosc_nierozumnego_konserwatyzmu.html
Uwaga do wywiadu z Grodzką – trochę mnie dziwi często ostatnio powtarzany argument, że ci i owi nie mają doświadczenia poselskiego i będą potrzebowali czasu, żeby się w ogóle z pracą sejmu zapoznać, a my, stare wygi, to ho-ho. Czy z tego wynika, że w parlamencie do końca świata mają siedzieć tylko ci, którzy kiedyś tam się w nim usadowili? No bo przecież ktokolwiek nowy do niego wlizie, będzie się musiał uczyć. Mnie się nawet wydawało, że to wręcz w demokratyczne mechanizmy władzy jest wpisane, ale teraz się okazuje, że ja chyba niczego z tego parlamentaryzmu nie kumam. 🙁
A bo to węzeł gordiański… za co złapiesz, to powiązane ze sobą. Prawie jak pracownicy wyższych uczelni. Na reformę edukacji nie masz mocnych w tym kraju.
A to, że dzieci idą chętnie do szkoły, a tam je skutecznie oduczają chętności, prawda. Na własnych latoroślach przećwiczyłem.
Tadeuszu, nie wiem, czy wpadla Ci w rece ksiazka Marthy Nussbaum pt. Not For Profit? Tam jest sporo na podobne tematy, choc nie w kontekscie polskim – choc moim zdaniem polskie problemy sa w sporej czesci jednak odzwierciedleniem trendow swiatowych. A dlaczego szkolnictwo podstawowe i srednie zawodzi wlasciwie wszystkie dzieci – i te z zacieciem akademickim, i te z bardziej praktycznymi talentami, ladnie opisuje m.in. moj ulubiony Alfie Kohn (specjalista od psychologii rozwojowej i edukacji). Jego ostatnia ksiazka nosi dosc wymowny tytul: Feel Bad Education. To przyjemna lektura (zauwaza wiele nonsensow wspolczesnych szkol, wiec czyta sie z ulga, ze ktos to wyrazil), i ponura lektura jednoczesnie (tyle juz wiemy, a mimo to tak niewiele sie zmienia).
A co do szlachecko/inteligenckiego nastawienia do innych, to jest to ciekawa teza, Bobiku. Mysle, ze w sumie bylo sporo roznych tradycji szlachecko-inteligenckich, i ze moze jednak czesc problemu nie lezy wylacznie w tej tradycji (bo przeciez byla tam takze i tradycja sluzby, i przeroznych silaczek), a w tradycji mieszczanskiej, bardzo skadinad po przemianach 1989 roku popieranej, zreszta ze zrozumialych powodow (przedtem, jak zauwazyl Tadeusz, rzadzil „proletariat”). Wyksztalcenie dla tej klasy bylo tradycyjnie stopniem do nobilitacji spolecznej, ktora swego czasu nie byla przeciez utozsamiana wylacznie z pieniedzmi. Klasa srednia czesto bardziej cenila wyksztalcenie wlasnie z tych powodow, ze byla posrodku, a chciala byc wyzej, zeby oddzielic sie sie w wyrazisty sposob od tych, ktorzy byli jeszcze blisko, ale juz troche nizej (np. pieniadze mieli, ale bez francuskiego, i lekcji tenisa, oraz dyplomu, nie nalezeli w pelni do towarzystwa). A dla mnie zawsze zupelnym majstersztykiem, chwytajacym wlasnie te mieszczanskie aspiracje, jest Mrs Hyacinth Bucket (wymawiac Bouquet) z Keeping Up Appearances. Anglicy, bardzo zawsze podskornie swiadomi nieco ukrywanych we wspolczesnym spoleczenstwie podzialow klasowych, sa ich wyjatkowo dobrymi obserwatorami…
Trochę się obawiam, że na edukację tak do końca nigdzie nie ma mocnych. Chyba w każdym kraju są na ten temat dyskusje i wszędzie się jakieś wady w systemie ujawniają. Ja na przykład dobrze oceniam niemieckie szkolnictwo zawodowe, ale już do kształcenia ogólnego mam dużo zastrzeżeń. Gdzie indziej chwali się poziom podstawowy, a bluzga na średni, jeszcze gdzie indziej rozważa, jak przestawić myślenie testowe na problemowe, jak zachęcać zamiast zmuszać, etc, etc. Toteż nie wydaje mi się, że jakikolwiek z dotychczas istniejących systemów wart jest skopiowania w całości. Ale te rozwiązania, które się sprawdziły – czemu nie? Uczmy się choćby od diab… tfu, choćby od Niemca czy Ruskiego. 😉
Od Ruskiego to już tow. Kuberski się uczył, miały być dziesięcioletnie szkoły obszczieabrazawatielnyje, a potem selekcja, no nie pawiezło. 😎
No tak, Moniko, kiedy się mówi o mieszczaństwie czy klasie średniej, trzeba jeszcze precyzować, w jakim kraju, bo niekoniecznie się to pokrywa. 😉 Np. na obszarze kultury germańskiej jest chyba większy kult fachowości, bez względu na to, czy ona ręczna czy fizyczna, niż w kulturze anglosaskiej lub słowiańskiej. Również kwestie nobilitacji mogą się trochę inaczej rozkładać. W Niemczech schyłek mieszczaństwa typu patrycjuszowskiego, buddenbrookowskiego, nastąpił… no właśnie, razem z Buddenbrookami. 😉 Na tzw. scenę dziejową weszła tu klasa średnia już innego rodzaju, która niekoniecznie miała kompleksy kulturalne. I sprawa przepuszczalności klasowej też tu od pewnego czasu dosyć inaczej zaczęła wyglądać.
Zastanawiam się też nad polskim, siłaczkowym etosem służby społeczeństwu. Na mojego nosa on bywał często-gęsto nieco paternalistyczny. Że niby ci my, wykształceni, niesiemy te różne kaganki poczciwym kmieciom, ubogim Jankom M. i schorowanym szkapom. Oczywiście, było w tym bardzo dużo serca, dobrej woli i autentycznego zaangażowania, ale pewne nieuświadomione poczucie wyższości też dałoby się tu i ówdzie zauważyć. Być może stąd zresztą wzięła się do dziś trwająca nieufność do elit.
Bobiku, bingo! Państwo od szkap i Janków zawsze wiedzieli co lepsze dla szkapy i Janka. I tak im zostało, im i ich spadkobiercom w tym etosie. Chęć do robienia wszystkim dobrze na swoją modłę, a przynajmniej wymądrzania się, jest bardzo silnie osadzona. I w kulturze. Kiedyś przerzuciłem tomiszcze wierszy Różewicza, zatrzymując się tam, gdzie on nie pouczał wierszowo innych. No i rzadko się zatrzymywałem.
Prasa donosi, że pani Hall jest na wylocie, a propos. 😎
Znaczy nie a propos szkapy, tylko edukacji.
Kanał rbb doniósł mi, że jakieś lewackie wraże siły w Berlinie próbują wykończyc Rysiową Bahnę! 😯
Rysiu, bądź czujny w S-Bahnie!!!
Konserwatyzm – konserwa pstrąg
Z nasłuchu radiowego: Palikot obiecał poparcie dla rządu Tuska za udział w nim bezpartyjnych fachowców 😎
Wylot pani Hall to jest dobra wiadomość. Ale żeby się nam od nadmiaru dobrości w głowach nie poprzewracało – spójrzcie, co zrobił ten zdrajca Orban. 😯 Pogratulował Tuskowi i tak mu napisał:
To zwycięstwo gwarantuje większą współpracę w Europie Środkowej i Wschodniej i dalszy rozwój stosunków polsko-węgierskich
Niech to szlag trafi! Teraz w Warszawie możemy mieć już chyba tylko Pjongjang. 👿
Bobiku, a Ty Pieseczku jedziesz do Wrocławia na słone role?? Bo zwiększyłoby to moją mobilność stacjonarną 🙂
A Budapeszt marzy o Warszawie http://www.polityka.pl/swiat/komentarze/1520308,1,pis-jak-fidesz-na-wegrzech.read
Niestety, po dokładniejszym obwąchaniu sytuacji rodzinnej i zawodowej okazało się, że na Słonego nie mogę. 😥 Będę więc tylko bezsilnie zazdrościł Jotce, zwijając się w męczarniach niespełnienia.
A jak w końcu jest z 19 ewentualnie 20 października? Wybiera się ktoś do Krakowa?
A tak, sa na pewno roznice miedzy poszczegolnymi krajami, Bobiku, z ktorych zdaje sobie sprawe. Niemniej jednak, wydawalo mi sie, ze mowiles przeciez o przebijaniu sie wzorcow szlachecko-inteligenckich (bo i szlachty w wydaniu z dawnych lat tez przeciez juz nie uswiadczysz, nie tylko patrycjuszowskich Buddenbrokow) 😉 – czyli o pozostalosciach XIX-wiecznych w naszym obecnym mysleniu, a wtedy jednak rozmowa i Buddenbrookach, Newcombach, i Wokulskich jest takze jak najbardziej na rzeczy. A ze pozniej marzenia mieszczanstwa, nie tylko niemieckiego, przestawily sie na niemiecka wersje „a swimming pool, a Mercedes, and a room for a pony”, to tez prawda, (cytat z Hyacinth Bucket).
A co do silaczek, to oczywiscie, ze bylo to bardzo paternalistyczne – ale tez mowa o XIX wieku, ktory taki wlasnie byl, niestety – hierarchiczny, z duzym poczuciem wyzszosci wobec tych, co na dole – nie tylko w Polsce, choc w Polsce w szczegolny sposob (peryferia Europy, brak wlasnego bytu panstwowego, itp.). Teraz oczywiscie bardzo nas to razi. A i tak mam wiecej szacunku dla tych, co sie poswiecali w taki sposob, i mimo wszystko w tamtym czasie i miejscu chcieli cos zrobic, niz dla takich, ktorych pomoc dla mniej uprzywilejowanych w ogole nie interesowala. A poczucie wyzszosci tych, co akurat na gorze wobec tych, co na dole, w jakiejs formie, czesto tez zaowalowanej, przetrwalo i do dzis. Tylko akcenty troche inaczej sie teraz rozkladaja… Zas Mrs. Bucket jest przeciez okropna snobka, mimo ze z wyszych klas sie przeciez nie wywodzi. I to akurat Anglicy potrafia uchwycic bardzo dobrze, czy to w tym serialu, czy w Pythonach… 😉
Hmmmmmmmmm. Owoż bo moje córki nie mogą, więc jedziemy w końcu października. Pewnie się skończy jak zawsze 🙁 czyli nie pojedziemy.
Będę próbował 19, ale będzie dość ciężko :-(((
Moniko, niestety tych książek nie czytałem. Są w całkiem sporej kupce tych, których nie czytałem. 🙁 Mówię Wam, ja takich dobrych książek zupełnie nie czytałem! palce lizać!
Naprawdę, Tadeuszu, nie czytałeś lepszych książek ode mnie? 😯
A mnie się zdawało, że to ja mam największą i najlepszą kupkę tych nieprzeczytanych. 🙂
Bardzo bym się zasmucił, gdyby druga częć zlotu nie wypaliła (Jotko, a jak z Tobą?), ale skoro sam się usprawiedliwiam względami w sprawie Słonego, to nie mogę od innych wymagać, żeby nie mieli swoich względów. 🙁 Ja w każdym razie będę na miejscu i zawsze jeszcze będzie możliwość spontanicznej decyzji na tak. 🙂
Moniko, ja w zasadzie wyszedłem od tego, że fachowość i praca ręc własnych bardziej była ceniona przez mieszczaństwo niż przez szlachtę, dla której jednak bardzo się liczyły parantele i kto z kogo. No a z szacunku dla fachowości i pracy niekoniecznie umysłowej, byle pożytecznej i prowadzącej do wzbogacenia (tu jeszcze dochodzi wpływ protestantyzmu) wynikła zarówno wyższa pozycja np. rzemieślników, jak i szkolnictwa zawodowego w Niemczech, niż w Polsce, gdzie silnego mieszczaństwa najpierw prawie nie było, a jak trochę zaczęło być, to też szlacheckiej proweniencji. Tak bym mój tok myślenia streścił – w dużym skrócie, bo zapiekanka z kalafiora z szynką, orzechami i sosem bearnaise domaga się mojej czułej uwagi. 🙂
U mnie salatka grecka, bo lunch i cieplo, Bobiku. 🙂
A Twoj tok, co do pracz recznych – jak najbardziej. Z tym, ze to Twoje polaczenie poozostalosci szlachecko-inteligenckich bylo w szerszym kontekscie dazenia do zrobienia z wszystkich przynajmniej magistrow, co mozna rozumiec jako ucieczke przed pracami recznymi, a mozna tez jako dazenie do przynalezenia do tych „lepszych”, wyzej postawionych w hierachii spolecznej, i ja ze swoimi zastrzezeniami w ten tok sie wlaczylam. 😉 A swoja droga, politycy w wielu krajach wymiguja sie swietnie z problemu, jak zorganizowac przyzwoicie platne zatrudnienie tym, ktorzy nie maja ukonczonych studiow wyzszych. No i bardzo czesto powtarzaja, ze najlepiej te studia miec, to sie nie bedzie bezrobotnym – co jest jednym ze zrodel problem nadprodukcji niedoksztalconych absolwentow studiow wyzszych, a przy okazji rzeczywistosc w pewnym momencie i tak mowi „sprawdzam”. Tu Niemcy, z tradycja szacunku dla pracy rak wlasnych z cala pewnoscia wyrozniaja sie pozytywnie (choc tytuly tez jednak kusza, jak sadzic po naglasnianych ostatnio w prasie plagiatach). 😉
Tadeuszu, jak znajdziesz czas i okazje – to obie ksiazki do lizania palcow, nawet jak sie je czyta, choc bez czytania tez smaczne. 😉
I tez znikam, bo grecka wola. 🙂
Mar-Jo, jestem czujny, i mimo to w S-Bahnie zaczytany 🙂
ja w Bobikowie a „panstwo” czuwa 🙂 😀
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deutsche-welle-w-onet-pl/wielka-afera-w-niemczech-zlamali-tajny-kod,1,4876822,wiadomosc.html
na szczescie ten stary Trojan moze byc tylko „recznie” zainstalowany, nowa generacja przyjdzie z gniazdka z pradem
automatycznie
jutro bedzie dalej padac, oczywiscie z zemsty wyslemy czesc (jak dzisiaj) nach Stettin, Posen und Breslau 8)
my frakcja (Budapeszt na szczescie ciagle na Wegrzech) mozemy
http://www.youtube.com/watch?v=BrknwjbrBeg
do 🙂
Jak ja widzę zdolność pojmowania studentów, to się załamuję. Nie są w stanie ogarnąć rozkładu budynku składającego się z trzech pięter i podzielonego na trzy skrzydla. Nie rozumieją jak się im mówi „na wprost, na końcu korytarza”. Nie ogarniają zupelnie struktury szkoły i są zdziwieni, że nie można u nas załatwić sprawy należącej do dziekanatu.
Na szczęście moja Uczelnia co prawda przyjmuje wszystkich, ale odsiew robi w trakcie studiów. Ja startowałam na 1-ym roku z setką osób na roku, skończyło się na 60. Z tego na magisterskie zostało jakieś 35-40. Jak się zostaje na dość drogiej uczelni na drugi rok, to rodzice się denerwują, więc część najgoszych rezygnuje. No ale odsiew teraz musi być mniejszy, bo idzie niż, a pani minister nauki obcięła drastycznie dotacje dla szkół wyższych niepaństwowych. Z jednej strony dobrze, bo są szkoły wyższe o poziomie słabego technikum, z drugiej źle, bo moja Uczelnia raczej wyprzedza poziomem taki Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Przez to obcięcie dotacji trzeba było zredukować ilość fakultetów i zmienić system specjalizacji na gorszy oraz zlikwidować cały kierunek (o co zresztą jest teraz dzika afera i jesteśmy we wszystkich mediach). Po stypendiach też lecą, nie można uruchomić kierunków mniej rentownych, ale pozwalających na przekształcenie się Uczelni w uniwersytet. Czyli hamuje się rozwój placówki, która chce kształcić dobrze, zarówno osoby o ambicjach akademickich, jak i te szukające „konkretnego” zawodu.
Są takie kierunki, które są wylęgarniami sekretarek, baristek, asystentek, kadrowych itd.: przeróżne filologie, politologie, socjologie. W tej chwili osoby o takich celach kończą zazwyczaj edukację na licencjacie – podzielenie studiów na dwa etapy uważam za dobry pomysł. Na magisterskie idą albo ci, którzy chcą się rozwijać, albo chcą mieć coś wspólnego ze swoim kierunkiem studiów w przyszłości. Potem duży odsiew jest przy doktoracie – wciąż jest to wysoki i poważany tytuł, chociaż pewnie nie tak jak kiedyś.
Zaznaczam, że to są moje obserwacje, ktorych dokonałam jako studentka i pracownica. Mogą się różnić od słupków i danych z całego kraju.
Rysiu, rysberlin 11 październik 11, 14:52
🙂
przed snem o „palikotach” z berlina:
http://wyborcza.pl/1,75480,10424060,Niemcy_pod_piracka_flaga.html
poczytajcie i pomyslcie, tak to wyglada, a my wapniaki 🙄
(Ty Alienor nie, Ty przyszlosc 🙂 )
dobranoc 🙂 😀
Ooo, mamusiu, niektórym to dobrze, mogą sobie o nauczaniu teoretyzować. Ale żeby teoretyzować mógł ktoś, nauczać musi ktoś 👿
Wróciłam ze szkoły ciemną nocą. Zamierzam wnioskować do władz o możliwość nauczania na nocnej zmianie. Powód? Do szkoły po południu jechałam 90 minut, ze szkoły, nocna porą, 30 minut – w dodatku bez nerw 😯
Ale wist, do końca roku ten sam rząd. Zmiany w nowym roku 🙄
Ten wist mam na umyśle
http://wybory.onet.pl/parlamentarne-2011/aktualnosci/zaskoczenie-wsrod-politykow-propozycja-tuska,1,4877680,aktualnosc.html
Z plot zasłyszanych – za panią Hall ma przyjść podobno pan Boni. To by była korzystna zmiana.
O, już się nawet coś pojawia w prasie:
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,10453249,Katarzyna_Hall_odejdzie_z_rzadu.html
@ vesper 22:57
Wątpię. Michał Boni jest tam od zbyt wielu innych rzeczy, żeby przestawiać się na edukację (i zawężać). W gruncie rzeczy on jest od strategii.
Fakt, mnie też sama edukacja wydawałaby się dla Boniego „za ciasna”.
A jak tam z naszą drogą minister Radziszewską? Coś na ten temat mało słychać.
W wiadomościach okropne wzburzenie wyrokiem na Tymoszenko.
rysiu, odwrotna poczta `Smells Like a Teen Spirit w wykonaniu mojej ulubionej Patti Smith
http://www.youtube.com/watch?v=M_ciiCyxOJA
No tak, kazdy by wolal uczyc mlodych genialnych, ale ci sobie i tak poradza w kazdej szkole i jest ich zwykle tylko okolo pieciu osob w kazdej klasie. To wlasnie na tych malo genialnych powinno sie skupic powszechne nauczanie, choc to nielatwe. Bodajbys cudze dzieci uczyl, powiedzenie nie bez kozery. Zwykle tez nikt nie proponuje malo zdolnym ze zamoznych rodzin kursu slusarskiego lub kucharskiego. Ciesze sie, ze w Germanii sie ceni tzw fachowcow i rzemioslo. Farmerow, budowniczych, sprzataczy, elekrykow itd wciaz nam bedzie potrzeba i to w duzych ilosciach.
Nie da się ukryć, Króliku, że pieniądze ułatwiają życie. Dzieci z zamożnych rodzin mogą sobie pozwolić na studiowanie (nawet latami) oratury vanuatuańskiej a potem na poszukiwanie (nawet latami) pracodawcy, któremu to się przyda. 😉
Ale też muszę powiedzieć, że znam w Germanii kilka osób z tzw. „dobrych domów”, które zdecydowały się na bycie stolarzem, fryzjerem, masażystką czy sekretarką właśnie i żadnego rodzinnego skandalu nie było. Potraktowano to na zasadzie: że latorośl nie wykazywała żadnych chęci do książków, może trochę szkoda, ale najważniejsze, że wykonuje uczciwy zawód i ma z czego żyć. Ciężkim wstydem byłoby dopiero, gdyby po mieście poszedł hyr, że syn pani doktor jest marnym stolarzem i mebel, który zrobił klientowi, od razu się rozwalił. 😉
bobik
„W Niemczech schyłek mieszczaństwa typu patrycjuszowskiego, buddenbrookowskiego, nastąpił… no właśnie, razem z Buddenbrookami”
Pełna racja. Ale – należy zaznaczyć – są jeszcze okolice, w których to do miejscowych Buddenbrooków jeszcze nie dotarło. Sam, prawda, onegdaj, na przedmieściach Lubeki….
Moze czesciowo dlatego Germania dzisiaj radzi sobie tak dobrze z produkcja swietnej klasy produktow.
Szkoda, ze nie moge byc w Krakowku na wystawie! Mam nadzieje na spotkanie w swiecie pozablogowym w przyszlosci, Bobiku.
To ja jeszcze pozna pora dorzuce cytaty z ksiazki Nussbaum, o ktorej wspomnialam wczesniej:
Radical changes are occuring in what democratic societies teach the young, and these changes have not been well thought through. Thirsty for national profit, nations and their systems of education, are heedlessly discarding skills that are needed to keep democracies alive. If this trend continues, nations all over the world will soon be producing generations of useful machines, rather than complete citizens who can think for themselves, criticize tradition, and understand the significance of another person’s sufferings and achievements. The future of the world’s democracies hangs in the balance.
(Not For Profit, p.2)
Given that economic growth is so eagerly sought by all nations, especially at this time of crisis, too few questions have been posed about the direction of education, and with it, of the world’s democratic societies. With the rush to profitability in the global market, values precious for the future of democracy, especially in an era of religious and economic anxiety, are in danger of getting lost.
The profit motive suggests to many concerned leaders that science and technology are of crucial importance for the future health of their nations. We should have no objection to good scientific and technical education, and I shall not suggest that nations should stop trying to improve in this regard. My concern is that other abilities, equally crucial, are at risk of getting lost in the competitive flurry, abilities crucial to the health of any democracy internally, and to the creation of a decent world culture capable of constructively addressing the world’s most pressing problems.
These abilities are associated with the humanities and the arts: the ability to think critically; the ability to transcend local loyalties and to approach world problems as a „citizen of the world”; and, finally, the ability to imagine sympathetically the predicament of another person.
(Not For Profit, p.7)
patrze przez okno i wiem
ciemno
mokro
zimno
brykam 🙂
szeleszczaca pachnaca farba, wrzatek do kubka, pieczywo i cos do
brykam fikam 🙂 😀
dobra wiadomosc dla ruropejskiej demokracji – Slowacja mowi nie
zla wiadomosc dla europejskiej przyszlosci i solidarnosci – Slowacja mowi nie
Ha, Rysiu! Odbiła się chmurka od Stettina etc.? Bo w Breslau nader pogodnie się zapowiada!
Ale, wracając do górnych postów, nauczanie uniwersyteckie z założenia nie ma być powszechne….
I niestety akurat w Polsce większośc studentów idzie na magisterskie. Chociaż do czego np. nauczycielowi umiejętność pisania pracy naukowej trudno powiedzieć. Ale tak sobie ministerstwo wymysliło dla nauczycieli. Jak masz licencjat, uczysz do gimnazjum włącznie. Jak masz mgr z gramatyki historycznej, uczysz wszędzie. No mówiłem, że porąbane…
Wyrwany gleboka noca z zasluzonego snu, po pobieznym przeczytaniu rozmow o ksztalce edukacji, nauczony glebokim zyciowym doswiadczeniem, powiem z grubsza tak:
Mniej humanizmu – wiecej hydraulizmu!
Mniej prasoznawstwa – wiecej prasowania!
Mniej magistrow – wiecej magli!
Amen. Dobranoc!
Dzień dobry.
Das Wetter in Stettin, kann man sagen, wunderschön!!!
Bez chmur, słonecznie, + 8 stopni.
Dzień dobry 🙂
Proszę mi nie mówić o ładnej pogodzie, bo zielonooki potwór tylko czyha, żeby zaryczeć i trzewia me szarpać.. 🙄
Nie cierpię zajęć terenowych w soczystym luju. 👿 Futro posklejane, ślepia zamazane, ogon oklapły… I jeszcze zęby szczękające, bo luj zimny. Brrrr!
Nie macie jakichś wesołych historyjek na składzie, żeby mnie wyciągnąć z tych przygnębiających myśli? 🙄
Szkolnictwo w Polsce to taka kwadratura kola.
Pamietam, ze kiedys na kierunki nauczycielskie szli w duzej masie ci, ktorzy nie byli w stanie dostac sie gdziekolwiek indziej. Taka selekcja negatywna, nawet na filologii polskiej 🙁 Stad tez wielu polonistow uczacych w szkole nigdy do tej szkoly trafic nie powinno.
Ja mialam taka wlasnie polonistke – miala ci ona zeszycik z konspektami, pewnie jeszcze z praktyk studenckich i chala, poza to nie wychodzilismy. Dla mnie bylo dobrze, bo moglam sie zajmowac wszystkim tym, co mnie interesowalo, polowy lektur nie czytalam bezczelnie i bezkarnie korzystajac z brykow (pani nie czytala i nie znala) i tylko sobie zawdzieczam, ze nie poroslam osiolstwem totalnym.
Podobna kolezanke polonistke mialam juz pracujac w liceum – zeszycik i scisle wedlug punktow, bron boze nic od siebie. Bachory sie skarzyly, az zniecierpliwiona poradzilam im, zeby ten zeszycik podpierniczyli, co oczywiscie zrobili 🙂 Troche lepiej bylo, bo sie pani musiala do lekcji przygotowac zamiast odczytywac swoje stare notatki. Jak dlugo trwala ta wiosna, nie wiem, bo zmienilam prace 🙂
A dobrych nauczycieli szkola nie zatrzyma jak nie da im dobrej placy. Ja bylabym za wieksza iloscia godzin, i za duzymi podwyzkami, bo nauczyciel wazniejszy od lekarza 🙂
Wtedy mozna by zaczac wymagac od nauczycieli porzadnej pracy.
Uczniom przede wszystkim wbijac do lba, ze nikt za nich nie zadba o przyszlosc. Jak sie nie chce uczyc, niech sie nie uczy, przepchac go przez wszystkie obowiazkowe lata i won, na zasilek. Ale trzeba tez dac szanse na przyszlosc, wiec szkolnictwo zawodowe glownie dla doroslych powinno byc jak najbardziej.
A studia powinny byc platne. Panstwowe czesciowo, prywatne w calosci. I mozliwosc wziecia pozyczki na nauke na niskie oprocentowanie.
Jak jest za darmo to sie nie szanuje.
No, dosyc wymadrzania sie 🙂
A wracajac do wyborow – dlaczego sa w niedziele a nie w sobote?
Toz niedziela dzien swiety, kalac go polityka nie uchodzi. 🙂
W sobotę trza zakupy zrobić, chałupę ogarnąć i ciasto na niedzielę upiec. Kto by tam miał głowę do wyborów… 😛
Telemachu, ja jestem prawie przekonany, że gdzieś na Syberii żyje też kilka mamutów, którym nikt nie powiedział, że powinny wymrzeć. Ale mamuty jako klasa zjadana wzięły i się wycofały ze sceny dziejowej. Nawet w okolicach Lubeki. 🙂
Dzień dobry 🙂
to mokre od Teutonów poszło weg. Nie najcieplej, ale słoneczko co i rusz wyglada zza chmur.
Irku,
czyżbyś i Ty należał do sierot po UW …
Bobiku, Tadeuszu,
do Krakowa na Turnera wybierzemy się pod koniec listopada, początek grudnia.
We Wrocławiu będziemy na Słonym. Gdybyś Tadeuszu miał czas i ochotę na spotkanie, chętnie się z Toba spotkamy 🙂
Książki nie przeczytałam, więc nie mogę dyskutować z jej tezami. Poniżej jeden z głosów w dyskusji z autorką Not for profit
http://kulturaliberalna.pl/2010/07/27/wigura-sokrates-i-papuga-o-najnowszej-ksiazce-marthy-nussbaum-%E2%80%9Enot-for-profit%E2%80%9D/
Jeżeli o mnie chodzi, to nie rozumiem tytułu. Czyżby humanistka do „profitów” zaliczała tylko mamonę? 😯
Zebrałam duży kubek malin!!! Pychota.
Jest jeszcze bardzo dużo zielonych, pewnie nie dojrzeją.
Nie podobają mi się te pałacowe rozgrywki!!!!!
A mnie sie nie podobanja komentarze „dziennikarzy” szczegolnie wobec nowych poslow z RP. Zenujace i paskudne, az sie niedobrze robi.
Polemiki z Marthą Nussbaum teraz przeczytać nie zdążę, ale tytułu bym bronił. Non-profit jest frazeologizmem tradycyjnie używanym dla określenia spraw czy organizacji, które z założenia nie mają być wiązane z korzyściami pieniężnymi. Nie znaczy to, że nie zakładają innego rodzaju użyteczności (wręcz przeciwnie, na ogół zakładają), tylko że odcinają się od podporządkowywania wszystkiego brudnej mamonie. 🙂 Not for profit mnie się jakoś automatycznie z tym kojarzy.
Dzienikarze, komentarze… Czy ja sobie jeszcze bardziej muszę zepsuć nastrój, który już i tak mam pod psem? 🙁
Maliny? Jeszcze teraz? 😯
U Mar-Jo są jakieś podejrzanie cieplarniane warunki. 🙂
Malinkę świeżą na poprawę nastroju? 😀
Wiem, że pasztetówka…..
Bobiku, to jest odmiana „Polan”, owocuje jak długo się da.
Bywa, że 3 razy w roku. 😀
Bardzo ciekawa najnowsza „Polityka”. Szczególnie polecam artykuł Żakowskiego „Trzy problemy Nr 1” – pierwszy: „…zacząć poważnie i systemowo myśleć i rozmawiac o nowym pokoleniu”. Czyli o edukacji, ale nie tylko. Artykuł w duchu najnowszego wpisu bobikowego z „uwiędłymi laurami” włącznie.
Bobik, (11 : 43)
Organizacje „non profit” są w zasadzie organizacjami pozarzadowymi. Edukacja jest czymś, czego nie można i nie wolno delegować na organizacje pozarządowe. Dlatego odbieram ten tytuł jako nie do końca trafny. Ale jest to w gruncie rzeczy drobiazg. Ot, podzieliłam się swoim wrażeniem co do spójności tytułu z treścią książki. Kopii kruszyć nie zamierzam 😉
Kopii to ja nawet chyba nie posiadam. 🙂 No, chyba że chodzi o kopię paszportu, to owszem, noszę ją ze sobą, bo zgubienie oryginału powoduje liczne uciążliwości biurokratyczne.
Gadałbym z Wami dalej, ale znowu muszę się oddalić od internetowego źródełka. 😥
Zwierzaku,
rzeczywiście, te komentarze prasowe, które czytałam, na temat RPP, trudno uznać za życzliwe. Nie potrafię stwierdzić na ile wybiórczo dobierane są argumenty, bo poza Wandą Nowicką nic nie wiem o przyszłych posłach.
Pewnie są, ale do jakiego stopnia …
O jednej pani (z RPP) mogę słów parę powiedzieć. Występowała w debacie „Dlaczego warto głosować na kobiety?”, na Kongresie Kobiet. Ta pani „zabłysnęła” tam pięknym tekstem: „Komorowski powinien wreszcie zgolić te wstrętne wąchy”. Mnie przekonała – na „nie”.
Inna rzecz, że niezależnie od barw partyjnych, z sensem – według mojej oceny – mówiły tylko dwie panie. Obie z wcześniejszym doświadczeniem w pracy w organizacjach pozarzadowych, samorządzie, sejmie …
Jotka 10:53
„Irku,
czyżbyś i Ty należał do sierot po UW … ”
Zaczynałem jako pełnomocnik woj. ROAD, potem szefowałem w regionie UD i UW wspólnie z Z. Gilowską :). Czyli mam doświadczenia 😀 . Ale już nie jestem homo politicus czynny.
Irek,
ja Mazowieckiego poznałam, dziewczęciem będąc, w roku 1963 😯 … czy takie mamuty (czyli ja) mają jeszcze prawo istnieć poza zamrażarką syberyjską? 😉
Hy hy,
ROAD było pierwszą i jedyną partią, do której się zapisałam 😆 Zrobiliśmy to zresztą razem z dwoma przyjaciółmi muzykologami, już nieżyjącymi niestety – Tadeuszem Kaczyńskim i Bohdanem Pociejem, i wyszedłszy ze słynnego zlotu w auli Politechniki Warszawskiej mówiliśmy do siebie „towarzyszko” i „towarzyszu” 😉
Przestałam płacić składki i wymydliłam się, gdy ROAD znikł i powstała UD. Wiedziałam, że to już nie będzie to…
Nigdy nie należałam do żadnej partii. Należałam do pierwszej Solidarności. Byłam we władzach wojewódzkich … potem, podobnie jak PK, „wiedziałam, że to już nie będzie to …” i nie pomyliłam się ❗
Chyba przyjdzie mi już umrzeć jako „bezpartyjna” – w rubryce przynależność – ksywka „wieczny nonprofitowiec” 😉
Odszyfrujcie mi ten ROAD prosze 😉
Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna 😯 ruch poparcia dla Mazowieckiego, przeciwwaga dla kaczyńskiego Porozumienia Centrum, przekształcony w Unię Demokratyczną
Tak, Bobiku, taki wlasnie jest ten frazeologizm, bardzo zreszta rozpowszechniony w angielszczyznie amerykanskiej (a na marginesie, „not-for profit” nie jest okresleniem scisle zarezereowanym dla organizacji pozarzadowych, choc i one go uzywaja).
A przyklad polskiej polemiki podrzucony przez Jotke (dziekuje, 🙂 bardzo interesujace to polskie odczytanie, choc wlasciwie trudno to nazwac pelna polemika, raczej krytyczna recenzja, z uwzglednieniem polskiej specyfiki) zdazylam o dziwo dzisiaj, przy wczesnym sniadaniu, przeczytac. Czeka mnie za moment zabiegana sroda, jak u Bobika (tez z deszczem), 😉 wiec napisze tylko tyle, ze glos Nussbaum nie jest tutaj jakims glosem odosobnionym, i wiele jest glosow bardzo podobnych (nie ma czasu wymieniac waznych tutaj nazwisk, ktore zreszta w Polsce moga niewiele mowic). A jej ksiazka jest przede wszystkim ostrzezeniem przed nierezygnowaniem z tradycyjnego dla Stanow (bo przeciez nie dla Polski) najlepszego wydania amerykanskiego ksztalcenia, ktore wielu osobom jest bliskie, bo sami wiele mu zawdzieczaja – wyksztalcenia wlaczajacego tradycje sokratyczne, z odpowiednim miejscem na cwiczenie krytycznego myslenia poprzez uczenie przedmiotow humanistycznych, i to nie pod testy i konspekty, ze szczegolnym miejscem na debatowanie jako sztuke potrzebna demokracji. Jest sporo szkol, ktore do dzisiaj, wbrew naciskom z wielu stron, do dzisiaj wiele z tych rzeczy robia (tak jak np. szkoly publiczne w moim miescie). W ksiazce Nussbaum podaje przyklady z tutejszej rzeczywistosci na to, jak ta tradycja po cichu, bez wiekszej i szerszej dyskusji na ten temat, podlega erozji, a ta erozja jest zwiazana m.in. (choc nie tylko) z zalozeniem, typowym dla ostatnich kilku dekad, ze edukacja, podobnie zreszta jak i wiele innych dziedzin zycia, ma byc poddana regulom rynkowym, i przede wszystkim zajmowac sie wlasciwie wylacznie przygotowywaniem takich przyszlych pracownikow, jakich obecnie oczekuja pracodawcy. Pociaga to za soba sporo negatywnych skutkow, do ktorych nalezy m.in. spychanie nauczania przedmiotow humanistycznych na sam koniec kolejki waznosci, albo traktowanie wyksztalcenia w sposob skrajnie praktyczny – wylacznie jako przygotowania do wykonywania konkretnego zawodu. Choc i z tych elementow, jak najbardziej praktycznych, nie nalezy rezygnowac, i Nussbaum niczego takiego nie sugeruje. Uwaza tylko, ze trzeba zachowac jednak pewna rownowage, i humanistyki, ktora lezala wlasciwie u podstaw powstania republiki amerykanskiej jako pierwszej nowozytnej i w miare egalitarnej demokracji (ze swoimi grzechami i obciazeniami, ale jednak), nie nalezy zupelnie porzucac, bo inaczej nie bedzie obywateli przygotowanych jako tako do udzialu w zyciu publicznym (a mozna przeciez mierzyc nieco wyzej niz jako tako). Jest w prezentowanej w ksiazce dyskusji wiele tematow pobocznych i sporo konkretnych przykladow, w ktorych omowienie nie mam czasu detalicznie sie zaglebiac, (takze z Indii, bo i tamtejsza rzeczywistosc edukacyjna Nussbaum zna dosc dobrze z wlasnych doswiadczen i fascynacji pomyslami edukacyjnymi Tagore’a), ale to jest glowna teza jej ksiazki.
Mordko, obawiam sie, ze Twoje krotkie hasla pro-hydrauliczne i anty-humanistyczne zostaly nieco oslabione Twoim niedawnym (pare dni temu?) zachwalaniem dobrych skutkow czytania w szkolach klasyki greckiej. (Nussbaum by sie zgodzila, jak najbardziej.) 😉 No, ale Koty nie obawiaja sie sprzecznosci, a wrecz sa ich uosobieniem… 😆
Mnie się bardzo system akademicki USA podoba. Ci, co chcą się uczyć i mają ku temu narzędzia, mają możliwość to robić. Szkoła uczy nie tylko faktów, ale i postawy obywatelskiej, retoryki, publicznych wystąpień. Pozwala brać kursy niezwiązane z kierunkiem, ale rozwijające jako człowieka (u nas to wchodzi, ale z bólem). Ci co nie chcą, albo nie dadzą sobie rady w Ivy League, idą na lokalne college lub uczą się zawodu.
Zresztą można sobie porównać, ilu oni mają bezrobotnych magistrów, a ile my.
Ja miałam ogromne szczęście, że moich rodziców było stać na dobre, prywatne szkoły, w których spotkałam nauczycieli z pasją (przynajmniej w przypadku przedmiotów humanistycznych). Lekcji polskiego w liceum nie zapomnę nigdy, tak jak i mojej nauczycielki. Była moją idolką w tamtym okresie. Ale i tak brakowało mi wielu rzeczy: podstaw filozofii na przykład. Postawę obywatelską wykształcili w nas nauczyciele z własnej woli. Tej szkoły już nie ma, niż zmusił ją do obniżenia poziomu. Szkoda.
To może ja trochę w poprzek. Otóż po podstawówce, która jest dopustem i wynika z rejonizacji, dziecko może pójść do dobrego gimnazjum, albo do niedobrego gimnazjum. To zależy tylko od rodziców i dziecka. Dobre nie znaczy prywatne, społeczne, tylko po prostu dobre, są dobre gimnazja publiczne i nikt mnie nie przekona, że to ma coś w spólnego ze sposobem finansowania, bo znam sporo płatnych przechowalni dla idiotów. Moje dziecko w życiu nie stało koło płatnej szkoły, teraz jako studentka też nie, a uczelnia jest na troszeczkę wyższym poziomie, niż okoliczne sklepy z dyplomami. Czyli wszystko to w ramach państwowego systemy edukacji, który jest be, tylko dlaczego to tak dobrze zadziałało? Może dlatego, że rodzice nie poprzestali na kupieniu dziecku tornistra, a resztę niech ONI załatwią?
Wodzu, jeśli rodzice się postarają, a dziecko jest chętne i choćby przeciętnie inteligentne, to nawet najgorszy system nie stanie na przeszkodzie. To jak z pacjentem. Jeśli postanowi żyć, to medycyna jest bezradna 🙄
No tak, ale czy ten system jest rzeczywiście tak głęboko beznadziejny? Za te same nędzne pieniądze i w tym samym mieście można prowadzić dobrą szkołę i złą szkołę, więc wydaje mi się, że ludzki czynnik ma coś do gadania, i może jeszcze jakiś.
Owszem, są dobre szkoły publiczne i beznadziejne niepubliczne. W polskiej edukacji reguły nie ma. Ale np. najlepsze liceum w Warszawie (jeśli chodzi o ogólny poziom absolwentów, nie wyniki matury) to szkoła prywatna, tylko z pomysłem i prowadzona przez świetnych nauczycieli. Prosty przepis. Teraz poziom prywatnych szkół będzie spadał, bo idzie ogromny niż i będą musiały obniżyć progi. Ale tylko one mają wg polskiego prawodawstwa możliwość wprowadzania dodatkowych egzaminów, odsiewając uczniów dobrych ogólnie od dobrych wypełniaczy testów z kluczem.
Z uczelniami już jest trochę pod górkę – trudno oceniać je jako całość, lepiej oceniać poszczególnie kierunki, patrząc też jakie mają specjalizacje (ja np. wybrałam Uczelnię zamiast UW, bo specjalizacje mieli o wiele lepsze i ciekawsze…).
Ale jakoś większość uczelni ze światową renomą to uczelnie płatne, i to bardzo drogie. Mogą sobie dzięki takim wpływom (i dofinansowywaniem osób prywatnych, które chyba u nas słabo funkcjonuje) pozwolić na odsiew, o którym naszym publicznym się nie śniło. Żeby dostać się na Oxford trzeba mieć dobre oceny, certyfikat językowy, wykazać się zajęciami poza szkołą (wolontariatem, kółkami zainteresowań, debatami itp.), napisać esej, zdać egzamin i przejść rozmowę. Uf.
Na UW nie dostaje się mało kto (też zależy od kierunku), jeśli nie na dzienne, to na wieczorowe albo zaoczne. Wystarczą procenty z matury.
I jeszcze piosenka o tym, że dobre rzemiosło zawsze było jakimś sposobem na życie. 🙂
Wykonuje mój znajomy z bardzo dawnych czasów.
http://www.youtube.com/watch?v=nVNuPyOBHI8
Zauważ, że testy kompetencyjne, które musi zdawać bodajże dwunastolatek, determinują jego dalszą droge edukacyjną. Jeśli miał to nieszczęście, że jego rejonowa podstawówka była naprawdę do bani, to może nie mieć za bardzo innego wyboru, jak iść do kiepskiego gimnazjum.
Kiedy dorosły nie zda na studia, może iść do pracy i podejść do egzaminów za rok. Podobnie rzecz sie ma z maturą. Ale testy kompetencyjne z przełomu podstawówki i gimnazjum ważą o losach dziecka. Czyli im młodsze dziecko, tym większy ciężar odpowiedzialności. Nie uważasz, że to trochę jednak chore? A za chwilę ten ciężar będzie spoczywał na dzieciach jeszcze młodszych.
Nie ma zdania, prawdę mówiąc, i z moich doświadczeń żadnych uogólnień nie chcę robić. Może 12 lat to za wcześnie, ale ile będzie w sam raz, bo kiedyś przecież trzeba? Kiedyś podział był w wieku 15 lat, zdolniejsi do liceum, reszta uczyć się zawodu. Przyjmowali na podstawie świadectw i dobrze pamiętam koleżeństwo z samymi piątkami z podstawówki, które na geografii szukało Australii gdzieś koło Węgier. Test kompetencji załatwia chociaż takie skrajności i naprawdę nie jest ponad siły.
Tylko, że testy kompetencyjne nie uczą myśleć, tylko wkuwać i odpowiadać zgodnie z pewnym szablonem. Widziałam kiedyś takie szablony dla osób sprawdzających matury. Jak się w nich nie zmieścisz, napiszesz coś po swojemu – zero punktów za argument. Jak nie zaczniesz od uklepanej formułki „<> to sonet Adama Mickiewicza podzielony na tyle i tyle wersów” – 0/3 punkty. Za oryginalność pracy całe 2 punkty.
Potem taki student idzie na kulturoznawstwo i nie umie przebrnąć przez tekst filozoficzny, bo nie umie objąć umysłem całości, zanalizować i wyłowić sensu w zawiłych zdaniach. Sama miewam z tym problemy, a robiłam dużo nadprogramowego czytania. Nie potrafią poprzeć swoich argumentów w dyskusji. Każdy, kto posiada elementarne podstawy retoryki może ich zmiażdżyć albo i przekonać. A to już zaczyna być niebezpieczne.
Żyjemy w świecie, kiedy każdą informację można sprawdzić w sekundę na telefonie komórkowym lub komputerze. Szkoła nie powinna więc kazać się uczyć na pamięć stolic państw, ale nauczyć jak odsiewać wiarygodne źródła informacji od niewiarygodnych. Jak być dobrym obywatelem, jak dyskutować, jak nie dać sobie zamydlić oczu. Ma rozwijać ucznia jako człowieka, a nie maszynkę do zdawania kolejnych egzaminów i słuchania szefa. Na co im inwokacja „Pana Tadeusza” na pamięć skoro nie potrafią zrozumieć artykułu w gazecie?
Teraz nawet managerowie bezmyślnie powtarzają co im mówią na szkoleniach i nawet nie patrzą czy im się to sprawdza w miejscu pracy. Nam szef każe siedzieć przy świetle które przyprawia o migrenę, bo taki jest zamysł projektanta.
No to ustaliliśmy na razie, że cywilizacja chyli się ku upadkowi. 🙂
Alienor, czy naprawdę sądzisz, że 20 albo 120 lat temu nie było nauczycieli oceniających według szablonów i tępych kierowników, a wszyscy maturzyści umieli myśleć? Sam widziałem dawno temu kilka studentek kulturoznawstwa czy innej estetyki, którym nie powierzyłbym stanowiska w szalecie publicznym. Teraz może być gorzej, ale to z powodów statystycznych, dużo studentów = dużo debili.
Dzień mam dziś strasznie posiekany (żeby to chociaż na kotlety…), więc mogę tylko doszczekiwać coś z doskoku, nie wgryzając się w meritum całą paszczą. A z tego doskoku kilka takich myśli mam:
– Chodzi mi takie coś po głowie, że nasza droga demokracja wprawdzie wcale nie ma zapewniać absolutnej równości we wszystkim, ale równość szans to zapewnić powinna. Czyli np. raczej należałoby się starać o wyrównywanie poziomów szkół (wiem, do końca to się nigdy nie uda, no striemitsia nada), niż uznawać, że to niepotrzebne, bo dobrzy rodzice poślą dzieci do tych lepszych. Niestety, nie wszyscy rodzice są dobrzy, świadomi, zainteresowani, itp., ale dzieci nie powinny na tym cierpieć i być z góry skazane na nierówne szanse.
– Gdzieś oczywiście musi się w końcu postawić granicę i powiedzieć „no dobra, miłe bachory, dostaliście te równe szanse, a teraz już reszta będzie zależała wyłącznie od zdolności i pracy (znajomości na razie pomijam, choć nie lekceważę). Kto się nie załapie na lepszą szkołę, uczelnię, robotę, ten sam sobie winien. I mnie się widzi, że ta granica powinna być jednak związana ze wstępną chociażby dojrzałością i zdolnością podejmowania świadomych decyzji. Czyli nie 12 lat, a raczej 15 -16.
– Wykształcenie ogólne ja zawsze popieram i nie byłbym go skłonny eliminować również ze szkolnictwa zawodowego, o które się wczoraj upominałem. Tylko że raczej bym się go domagał w formie krytycznego czytania tekstów, dyskusji, debat, itd, a nie wkuwania formułek i rozwiązywania testów.
– Uważam, że można się, wbrew pozorom, upominać o zachowanie w programach wykształcenia ogólnego i obywatelskiego, a równocześnie być za zredukowaniem tychże programów i wyrzuceniem z nich rzeczy naprawdę niekoniecznych. Celowo dam przykład nie ze swojej (chociaż bardzo przeze mnie ukochanej) dziedziny, czyli z biologii. Konieczne wydaje mi się uświadomienie w trakcie nauczania rzeczy elementarnych, takich np. jak rozwój ewolucyjny organizmów od niższych do wyższych, powstawanie gatunków, identyczość procesów życiowych u pozornie bardzo różnych organizmów, itp. Niekonieczne wpruwanie czym się różni mejoza od mitozy (z ręką na sercu, kto poza biologami, medykami i temu podobnymi potrafi to jeszcze opowiedzieć?). Oczywiście w programach przedmiotów humanistycznych też można znaleźć mnóstwo rzeczy, bez których ogół świetnie może żyć, a jak ktoś chce lub potrzebuje, to doczyta. Inaczej mówiąc – szkoła powinna dać najważniejsze przesłanki i umiejętność wnioskowania, bo z tym i z dostępem do Gugla zawsze można sobie jakoś poradzić. 😆
Tu przerwał i nawet rogu nie trzymał, bo już musiał lecieć dalej. 😎
Pamiętam swoją maturę. Na teście z przedmiotu „wiedza o społeczeństwie” musiałam napisać, jaka organizacja międzynarodowa składa się z Lichtensteinu, Finlandii i Austrii oraz zaznaczyć na mapie w jakich krajach stacjonowały nasze wojska po 1989 roku.
Dobrze wiedzieć takie rzeczy, ale w życiu ich nie użyłam. Z matury dostałam 60% (bo wkuwałam inne rzeczy, np. strukturę ONZ i EU, rzeczy chyba BARDZO ważne), z angielskiego (rozszerzonej) 91%, z polskiego (rozszerzonego) 70%. I nie dostałam się na dzienną anglistykę, bo wyniki z WOSu miałam z słabe. Nikt nie spytał mnie o certyfikaty, nie porozmawiał ze mną żeby zobaczyć jak znam język w rozmowie – bo już uczelnia nie może tego robić. A ustne matury to formalność.
Bądź tu człowieku mądry. Na pewno minister chciał dobrze i miał ekspertów, którzy kończyli jakieś szkoły. Nie jestem aż tak cyniczny, żeby podejrzewać tych ekspertów o powiązania z uczelniami, które wzięły dotacje…
…ale na miejscu ministra bym to sprawdził. 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10454741,_Kierunki_zamawiane__spektakularna_kleska__Wpadka.html
Jaki cynizm, jaki cynizm? Znajomość życia to się nazywa. 😎
Nie wiem, czy Pis to konserwa. Jeżeli już, to przeterminowana. Oni mają całkiem duże kłopoty z pojmowaniem faktów (sztuczna mgła). Wydaje mi się, że to jest bardzo dynamiczna partia, ponieważ opiera się na resentymentach i czeka tylko żeby zaserwować nam lata trzydzieste tamtego wieku.
Nie, konserwa to Peło.
na to czekalem 🙄
http://remekdabrowski.blox.pl/resource/zabawiciel.jpg
w drodze do szkoly
https://lh6.googleusercontent.com/-UQiVc12cZoY/TpXg2iPSJsI/AAAAAAAAEGo/6PpNtqOk59s/s800/DSCN2514.JPG
Grześ, PiS jaka konserwa. Papryka i Salami w konserwie . To kulinarnie jest bez sensu 😯
„Dwie kobiety, z czego jedna nienaturalna”
powiedzial do mikrofonu pan Tadeusz Iwinski z SLD, jak daleko
pada jablko od jabloni? pan posel na Sejm!!! wstyd!!!
reszta tutaj:
http://www.tvp.info/informacje/polska/dwie-kobiety-z-czego-jedna-nienaturalna/5446296
teraz prywata (Bobiku wybacz)
mamy taka rosline (Crassula), ktora rosnie, rosnie i rosnie, czy
ktos z Was kiedys docinal, przycinal, skracal, i jezeli tak to jak?
https://lh6.googleusercontent.com/-e43WZiQWKVg/TodXg2xPvzI/AAAAAAAAEEE/HM5NJLUxAOo/s800/DSCF7941.jpg
moze wieksze zdjecie 🙂
https://lh4.googleusercontent.com/-xacF6SWCGG0/TodXhhhSZ_I/AAAAAAAAEEI/p0Bu9x192YY/s1000/DSCF7942.JPG
porady mile widziane 🙂 😀
Ryś, masz tzw. drzewko szczęścia. Roślina nie do zdarcia / jak szczęście zresztą ;)/. Możesz go ciąć dowolnie np . na bonsai
Masz cudowne dynie ozdobne na tym jednym z 26 okien 🙂
Toż to grubosz, Rysiu! One tak mają, że rosną i rosną. Ja mojego puszczam samopas przez jakiś czas, a jak mu pień i gałązki porządnie zdrewnieją, robię radykalne cięcie. Regularne przycinanie według mnie sie nie sprawdza, bo w miejscach uciętych listków czy gałązek szybko odrastają nowe, grubosz za bardzo gęstnieje i łamie się pod własnym ciężarem.
Papryka i salami
spiskiem nas omami,
a Peło w tymże czasie
sprzeda dobra nasie:
gaz z łupków dosyć intratnie
i ludzi na mięso armatnie.
A gdy się już skończą soldy
wezmą nas za mordy
Papryka i Salami
ze swoimi księdzami…
I znów ta edukacja. Tow. Iwiński mówi:
oni przez rok się będą musieli uczyć elementarza, co to znaczy mechanizm przygotowywania ustaw
Jeśli ma na myśli, że Zbycho dzwoni do Mira, to ma rację, nawet dwa lata może być mało. Ale gdyby chodziło o przepisy i stosowanie ich w praktyce, to mogę ich nauczyć w ciągu ośmiu godzin lekcyjnych, plus powtórka i testy, w dwa tygodnie będą jak nowi. Bobik ma mój adres, tylko poważne propozycje, towarzysze.
Z zastrzeżeniem, że co jest w środku takiej ustawy, to już nie będzie tak łatwo. Posłowie z dwudziestoletnim stażem świadkami. 😎
Iwiński zawsze miał problem z kobietami http://fakty.interia.pl/news/tadeusz-iwinski-gosciem-faktow-rmf-fm,241565
Aparatczyk to aparatczyk, ale chyba się powtarzam. 😆
W nawiązaniu do linki Irka.
Co my w 2002 roku wiedzieliśmy o zachowaniu Berlusconiego? 🙂
dziekuje, bedziemy ciac ile sie da 🙂
Irku, dynie od kolezanki z przydomowego ogrodu, ladne i smaczne
🙂
pora na sen 🙂
Dobranoc w klimacie dyni od koleżanki 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=3nQylRnlqrE&feature=related
P.S. Tych dyni nie jemy, chyba że przyjdzie wielki głód 😉 A to warto wtedy mieć coś pod ręką 😀
Dynie to w ogóle nie jest coś, co się nadaje do jedzenia. 🙄
I wcale tego nie mówię dlatego, że jestem psem. 😎
Dopiero teraz przeczytałem w „P” rozmowę z księdzem Lemańskim, zlinkowaną wczoraj przez Mar-Jo. I mimo że taki całkiem niezorientowany nie byłem, to jednak wobec zapodawanych konkretów dosyć się podłamałem. Obraz polskiego duchowieństwa, jaki się z tej rozmowy wyłania, wiele miejsca na optymizm nie zostawia. 🙁
Duchowieństwo ma coraz mniejszy wpływ na życie świeckich. Ludzie żyją własnymi sprawami. Nie ma sensu się klerem aż tak przejmować
Vesper, nie zapominaj o tych 30 procentach. 😉 Plus jakieś tam, z wyjątkiem Gowina bliżej nieokreślone, procenty platformerskie.
Bobik, to nie jest 30 procent spoleczenstwa, tylko 30 procent z 40 procent społeczeństwa. I tak dużo, za dużo, ale nie jest to Przewodnia Siła Narodu 😉
Właściwie to ja się zgadzam z tym, że Polska wcale nie jest aż tak katolicka, jak się uważa (nawet we wpisie w jakiś sposób o to zahaczyłem). Niemniej jednak przez to uważanie Kościół ma nadal bardzo duży wpływ na politykę i nie tylko. Wpływ według mnie nieproporcjonalny do rzeczywistego poparcia społecznego, ale też nie aż tak znikomy, żeby go zupełnie zlekceważyć.
W sumie, ja duchowieństwa nie demonizuję (zresztą w demonizowaniu i tak Natankowi nie dorównam), ale też nie chcę go marginalizować, bo chyba by to nie było całkiem realistyczne. 😉
Rysiu, Twoje dzrewko nazywa sie Crassula ovata, w Ameryce znane jako jade plant, w Anglii pospolita nazwa to money tree.
POszukaj w niemieckich poradnikach pod crassula ovata.
Kocie w niebe, jaki ja jestem madry!
Taka krasula dość spora zleciała mi kiedyś na podłogę i mocno się połamała. Po czym odrosła. I już.
Nam tez zleciala kiedys z dosc wysokiej polki – ogromna, bo sie przeciazyla z jednej strony. Ale sie cala polamala i zostala wyrzucona. Ze skorupami pieknej chinskiej donicy, nieodzalowanej, starej.
Dobry Chrzescijanin Patrzy na Poslanke i zauwaza razacy brak fiuta.
Terlikz Betonu Presents:
http://terlikowski.salon24.pl/
jechac czy nie jechac? to wazne pytanie zadaje sobie od
rana, S-Bahnu kable do sygnalizacji swietlnej celem ataku
„lewicowych” szalencow, i glupi S-Bahn raz jedzie a czasami
stoi w polu lub tunelu 🙂
brykam
drzewko bede ciac mocno, niech ma za rosniecie ponad miare
😉 🙄
ciemno,
zimno,
SUCHO 🙂
brykam fikam
pan terlikowski : ” Mnie i tak ust nie zamknie.” (linka Heleny)
no tak, mozna powiedziec ze: zamkniete usta nie maja wplywu na sprawnosc mozgu
Bog mu dal i tak juz pozostanie, sam niczego zmienic nie moze, Bog wie co czyni
to co napisalem nie obraza pana terlikowskiego, to jest tylko opisanie faktu
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/konserwatysci-zwieraja-szyki-wypowiadamy-palikotow,1,4878956,wiadomosc.html
Sie obudzili 😯
Ta wojna się zaczęła w 1990 roku. Początkowo nazywała się „wojną na górze”. Sygnał do niej dał JK – wieczny zwycięzca moralny. Tak zakończyła się pokojowa transformacja ustrojowa a zaczęła się wojna cywilizacyjna.
Dopóki wygrywali ją konserwatyści, niechętnie przyznawali się do tego, że ją rozpętali i, że ją prowadzą w sposób coraz bardziej brutalny.
Rubikon został przekroczony. Szala, zgodnie z logiką przemian kulturowo – cywilizacyjnych, przechylona na niekorzyść konserwatystów. „Wypowiadają” wojnę już przegraną.
Za późno panowie. Po zawodach. Teraz to już tylko szarpacka, przepychanki, podjazdówki. I tyle. Tego procesu nie da się zatrzymać. Tama przerwana 😎
A tak w ogóle, to dzień dobry 🙂
Do arbajtu lete 😉
Zgadzam się
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/janusz-palikot-powinien-dac-na-msze,1,4879121,wiadomosc.html
Dzień dobry,
Terlika całego nie dałam rady.
Natomiast sporo komentarzy pod jego tekstem napawa optymizmem.
U mnie słońce! 😀
Dzisiaj zabieram się za bigos- Młodsza na weekend przyjeżdża!
Jest bardzo bigosolubna.
Dzień dobry 🙂 Kto by powiedział, że kiedykolwiek na widok mgły wykrzyknę z zachwytem i rozczuleniem „o, mgła!”. Ale po wczorajszym Przeraźliwym Luju dzisiejszą niesiąpiącą mgłę właśnie tak powitałem.
Widzę, że dzś do przeczytania linków muszę namówić moją masochistyczną stronę. No trudno. Jak mus to mus. 😎
A to sie zgadzan, jotko. Przyjemnie sie czyta ten tekst o „wojnie totalnej o nasza cywilizzacje”, bo potwierdza wlasnie moja intuicje, ze po tamteej stronie jest potworna panika, ze nic sie juz nie da zrobic i „cywilizacja smierci” wdarla sie na dobre do Polski.Takie gardlowanie, taki jezyk i argumentacja bedzie juz tylko coraz bardziej odsuwala mlodsze pokolenia od troglodytow i socjopatow nadajacych ton polskiemu dyskursowi.
Dotad Polska nie miala ani przyzwoitej prawicy ani lewicy i czesto jednych od drugich nie sposob bylo odroznic. Mam wrazenie,ze postawiona przez Palikota w centrum kwestia odkoscielnienia zycia publicznego w Polsce bedzie soczewka autentycznych nastrojow spolecznych. Ludie maja chyba jednak dosc socjopatow spod krzyza. Macierewicz, Niesiolowski, Kaczynski czy Rydzyk sa dzis dla zdecydowaneh wiekszosci postaciami komicznymi raczej niz partnerami do debaty o ksztalt Polski w XXI wieku. Z nini sie nie romawia, z nich sie smieje i robi swoje.
Terlik jest lawli.
Dobry, cichy, spolegliwy, współczujący, ojciec czworga dzieci (napracował się), wrażliwiec.
Co wy od niego chcecie…
A on na pewno co rano ma potężny zgryz moralny, bo się goli, a przecież dobry Pan dał mu zarost, którego on się pozbywa jak Grodzka… tego. No.
Lecę do spowiedzi, bo pomyślałam o TAKICH rzeczach.
Bardzo bym chciał, żeby diagnoza Kota M. była w stu procentach trafna, ale swoim zwyczajem będę marudził i wynajdywał dziury w całym. 😉
To, że „cywilizacja śmierci” się wdarła nie ulega dla mnie wątpliwości. Ona zresztą już wcześniej była, tylko dotąd praktycznie nie miała politycznej reprezentacji. Tegoroczne wybory taką reprezentację wyłoniły i myślę, że teraz coraz częściej ludzie, którzy do liberalnych obyczajowo, lewicowych lub proeuropejskich poglądów nie przyznawali się ze strachu czy z konformizmu, przyznawać się do nich zaczną. Tę część sprawy też widzę optymistycznie.
Ne wątpię też, że w obozie konserwatywnym, jak również w KK, zaczęła się panika i że zwieranie szeregów podyktowane jest poczuciem zagrożenia.
Nie byłbym natomiast pewien, czy rzeczywiście w ogóle nie należy się tym przejmować i czy można kwestię oszalałego, faszoidalnego konserwatyzmu uznać za odfajkowaną. Trochę siły jeszcze ten potwór ma i zanim padnie na dobre, może jeszcze sporo szkód zrobić.
Nie jestem też przekonany, że młodzież można uznać w całości i „z natury rzeczy” za niekonserwatywną. Ja mam raczej wrażenie, że młodzież jest równie spolaryzowana jak niemłodzież (np. Salon24 to wcale nie jest żadna rada starców, ultrakonserwatywnej młodzieży tam całkiem sporo), że poglądy polityczne nie wywodzą się w prostej linii z wieku. Wiekowi przypisałbym już raczej ostrość i bezkompromisowość ich formułowania. Jatki poglądowe, jakie odbywają się w necie wśród młodzieży, nawet mnie, szczeniaka, nieraz zmuszają do zwiewania gdzie pieprz rośnie, z włosem zjeżonym i ogonem podkulonym.
Czyli szklankę widziałbym w połwie pełną, w połowie pustą (okej, o proporcje nie będę się spierał, może któraś z tych połów jest większa 😉 ). Nie zamierzam się kontrofensywą konserwatystów śmiertelnie przerazić; widzę, że niekonserwatywne trendy rosną w siłę, ale nie uważam, żeby można było spocząć na laurach. Już mniejsza o to, uwiędłych czy świeżutkich. 😉
Terlik nieustannie mysli o TAKICH rzeczach. (A tatus musi….)
Jest mi zal Pani Terlikowskiej i malych Terlikow – miec takiego psycha 24/7 pod dachem.
Nie tylko Terlik. To jest chyba w ogóle przekleństwo wszelkich ortodoksów, że cały czas muszą myśleć o rzeczach, które im są nienawistne.
Co się dziwić, że cały czas mają miny zacięte i nastroje mordercze. 🙄
Ja nie miałem ochoty nawet na trochę Terlika. Miałby ochotę bardziej na trochę bigosa. Chyba se zrobię. Tyle ratatuji narobiłem, że już nie wiem z czym mieszać, żeby się nie nudziło… a psy nie chcą jeść. Za to wątrobiankę wpychają. Pierwszy raz dostały, bo służy jako podkład do pigułek. A waniajet tak, że chyba by i produkty skunksa zakryło… albo zapokładziło.
Muszę zrobić pewne zastrzeżenie: zdaję sobie sprawę, że używając wobec formacji pisowsko-kościółkowej terminu konserwatyści, robię to na zasadzie „pan wisz, a ja rozumiem”. Wiem, że ta formacja nie wyczerpuje definicji konserwatyzmu, a gdzieniegdzie nie mieściłaby się nawet w jej mainstreamie. Ale ponieważ wydaje mi się, że jak dotąd wszyscy tu używamy tego terminu w tym samym znaczeniu, to nie będę szukał innego. 😉
A Wy ciągle o polityce …. mmmm …. @Bobik 10.54 🙂
Nie,bron Boze, nie twierdze, ze mozzna spoczac na laurach albo przestac sie nimi przejmowac. Oni jescze niejedna szzkode narobia, zanim bedzie normalna Europa. MNie chodzi tylko o to, ze oni sa na kompletnie przegranej pozycji i krzykiem tego niee odwroca.I oni to wlasne zrozumieli 9 pazdziernika.
A tez nie mam na mysl „mlodziezy”, tylko, jako rzeklem mlodszych pokolen – A to, w moim przypadku w przeliczeniu na ludzkie lata oznacza takze 50-latkow +.
Nawet siebie jestem gotow do tych pokolen zaliczyc, hehe.
I jeszcze zeby nie bylo watpliwosci: nie chce wcale aby Polska skladala sie z samych postepowcow. Uwazam, ze zdrowa dawka konserwatyzmu jest niezbedna dla zachowania rozumu w kazdym spoleczenstwie. Ale niech jedni i drudzy beda cywilizowani.
Sorry, nie wiem dlaczeego wyszlo zdublowane.
Ratatuj, tak jak lato, przechodzi do kategorii wspomnień. Witajcie – bigosie, rosole, krupniku i ty, gulaszu zawiesisty.
Wątrobianki nie witam, bo w pieskim menu powinna być całoroczna. 😎
Lajza z Bobikiem.
Tadeuszu, u mnie od polityki do kulinariów tylko jeden myk. 🙂
Prawdę mówiąc, chyba w ogóle nie ma takiego tematu, od którego nie potrafiłbym natychmiast przeskoczyć do kulinariów. 😳
Zawaliłem w zeszłym tygodniu jedną rzecz 😳 i chciałbym to jeszcze naprawić. A przypomniałem sobie dzięki temu wpisowi Telemacha o krukach:
http://pytania.wordpress.com/2011/10/11/o-krukach-i-ludziach-temat-biezacy/#comment-6087
Otóż ja po przeczytaniu u Wajraka o sprawie wyrąbałem wściekły mail do olsztyńskiego Rdosia i chciałem Was również ponamawiać na mailowanie, tylko mi wybory weszły w paradę. Namawiam zatem dziś, podając namiary:
sekretariat.olsztyn@rdos.gov.pl
Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska
Stanisław Dąbrowski
W końcu kruk też człowiek!
terlikowski : ” Mnie i tak ust nie zamknie.”
Gdyby jednak zamknął:
http://www.youtube.com/watch?v=P4FCIAf8Sdk
Co tam usta – rzekł Terlik – spróbuj zamknąć duszę!
Po co? – spytał Palikot. – Ja wcale nie muszę,
gdy twoja dusza śpiewa bez żadnych przykrywek,
słychać, że tony głośne, lecz straszne fałszywe. 🙄
Na forum o krukach (ciekawsze to od Terlikowskiego).
„nasza rodzima, swojska definicja humanizmu jest na tyle obszerna, że obok leniów matematycznych pomieści również matoły fizyko-chemiczne i – co autor zasygnalizował przecież skrótem „np” – osoby niewydolne biologicznie.”
Niewydolny biologicznie… Humanista to ten, kto dzieci nie może mieć ???
Ja jestem za myślistwem. Myśliwy w mojej koncepcji dostaje nóż (no trudno), manierkę z odpowiednią ilością płynu i goły idzie polować na dziki. Ewentualnie z dwoma nożami i dwoma manierkami na lwy. Dzida nie przysługuje, bo krzywdę może komu zrobić. Dzidę noszą Masaje. Na sarny tylko z manierką. Na zające z płynem bez manierki.
Aha, ja dalej nie wiem kto to Terlikowski i grzecznie upraszam o nieinformowanie.
Definicja kobiety wg Terlika: osoba zdolna rodzić dzieci.
Kobiecie, która za niego wyszła, nie należy współczuć. Albo jest głupia, albo ma takie same poglądy.
Jakaś była studentka zgłosiła się do GW, bo Uczelnia… nie uruchomiła kierunku, na który zgłosiło się 10 osób. Uczelnia informuje o takiej możliwości przy rekrutacji, zapisuje ją w umowie. Czyli osoba po licencjacie ze stosunków międzynarodowych nie wie, że jak się podpisuje umowę z instytucją której się zapłaci solidne pieniądze, to się tą umowę czyta. Albo nie rozumie zapisów tej umowy. Dziennikarz też chyba nie zrozumiał, że takie rzeczy działy się zawsze i są normalne, i na wszelki wypadek Uczelnię obsmarował.
Coraz mniej lubię tę gazetę. I dziennikarzy, ich profesjonalizm pozostawia wiele do życzenia. Ostatnio przy robieniu reportażu dziennikarz nie sprawdził, że Uczelnia ma 15 tysięcy studentów w pięciu filiach, co można przeczytać na stronie.
Humanista w swojskim wydaniu to często ktoś taki, kto sam nie mogąc mieć potomstwa, będzie jednakowoż uczył ojca, jak dzieci robić. 🙄
A dlaczego właściwie myśliwy ma dostawać nóż? Co to, pazurów sobie nie może wyhodować? 👿
Na płyny mogę się zgodzić, pod warunkiem, że zwierzyna też dostanie swój przydział. 😎
To przypomina właśnie definicję swojskiego poety.
No dobra, zabieram nóż. Racja, myśliwy powinien się przygotować do polowania, czyli pazury, zapasowe zęby, etc.
Co do płynu, myślę, że w pewnym momencie myśliwy chętnie się sam podzieli ze zwierzyną!
Z zapasowymi zębami może być coraz większy problem. Nawet w Niemczech Krankenkassa za zapasowe tylko mizerny procent zwraca. 🙁
Myśliwy, poza pazurami, ma jeszcze zęby. A przynajmniej powinien.
Alienor, z takimi arytkułami to jest tak: siedzi sobie dziennikarz w redakcji, przed komputerem i szuka tematu. Im bardziej szuka, tym bardziej tematu nie ma. Dziennikarz nie ma tematu, ale ma szefa, który go goni do roboty. Ma też koleżankę z roku, która mu właśnie się zwierzyła, że ma kłopot, bo się zapisała na kierunek, ktorego uczelnia nie otworzy z powodu braku odpowiedniej ilości chętnych i teraz koleżanka ta musi znowu szukać pomysłu na to, co dalej. A z pomysłem, jak z tematem, im bardziej szuka, tym bardziej nie ma. Dalszy ciąg można sobie dośpiewać. A gdzie zawodowa rzetelność, gdzie uczciwość dziennikarska? Uciekły w popłochu, gdy pojawiły się media serwujące świeże njusy co 15 minut.
Zębowa łajza 🙂
Ale to koła myśliwskie by się składały! Gustowny podarunek: zęby na szkielecie tytanowym, na każdym napis Darz Bór! Albo Świadowidzie, czy podobne dyrdymały. W etui z pasującą manierką, w zestawie luksusowym z ustnikiem dla zębowych, bezzębowych, międzyzębowych i dla zwierzyny.
Że co? Że telność? Uważam, rze nie powinno się wymagać od njusowców znajomości aż tak trudnych słów. 🙄
O, nie wiedziałem, że jest poezja hymniczna okolicznościowa na tę okoliczność.
Wspaniałe formy: stajem…
Brać Wasza Mać…
Stajemy dziś razem zbratani,
Jak jeden mąż – jak jeden mur,
Obronie puszcz i kniei oddani,
Od morza fal, do szczytów gór;
My borów władarze
Stajem przy sztandarze.
Darz Bór! – tak hasło brzmi,
Gra hejnał chór –
Darz Bór! – Darz Bór!
Do pracy więc w zgodnej gromadzie,
Bo wielki trud – bo pilny czas,
Wspierajmy się w znoju i radzie,
My Leśna Brać – o polski las;
My borów władarze
Stajem przy sztandarze.
Darz Bór! – tak hasło brzmi,
Gra hejnał chór –
Darz Bór! – Darz Bór!
Zęby na szkielecie? Owszem, owszem, taka forma myśliwego wydaje mi się jak najbardziej do przyjęcia. 😈
Dobre, Tadeuszu. Mocne. Ja bym tylko końcówkę refrenu odrobinę zmienił:
Brzmi wujów chór –
Darz Bór! – Darz Bór!
Fakt, dawno nie słuchaliśmy chóru wujów 🙄
Oto przykład „dziennikarstwa”. I to w wydaniu GW 👿
Zgoda, mamy prawo wiedzieć kim są nowowybrani posłowie. Dziennikarze mają prawo i obowiązek zbierać informacje i przekazywać je czytelnikom. Ale chyba zbieranie informacji na potrzeby artykułu nie może się ograniczyć do zbierania li tylko opinii internautów, często anonimowych. To jest zbieranie i publikowanie plotek 👿
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,10453813,Kim_sa_ludzie_Palikota__Ujawniamy.html?as=1&startsz=x
Rzeczywiście, taki artykuł to jest praktycznie przedruk z agencji JPP. O weryfikowaniu donosów nie ma nawet mowy. Kopiuj, wklej i Dziennikarskie Dzieło gotowe. Wrrr… 👿
😯 http://wyborcza.pl/1,75477,10457694,Polska_konsul_w_Oslo_wyrzucona.html
Pierwszą moją reakcją było „gdzie się taka kretynka ulęgła?”.
Ciekawe, że druga reakcja była dokładnie taka sama. 😯
O patrzcie! Pozyteczni idioci nie czytaja gazet?
http://wyborcza.pl/1,75248,10464563,Hillary_Swank_przeprasza_za_wyjazd_do_Czeczenii.html
Jeszcze raz – brawo Shakira!
A tak, Hillary Swank mnie zadziwiła. Rozumiem, że celebryci za piniondze w takich iwentach biora udział, ale laureatka dwóch Oskarów chyba ma dość kasy, żeby sobie darować?
„Informacje” o ludziach Palikota też mnie mocno zirytowały. Nie dość, że to publikowanie plotek/donosów, to jeszcze nieco poniewczasie. Trzeba było uczciwe zbierać informacje, choćy i kompromitujące, o kandydatach PRZED wyborami, drodzy redaktorzy 😈
Muszę się pożalić. 🙁 Tak się złożyło, że mnie dopadła przed wyjazdem kupa (zaiste!) biurokratyczno-sprawozdawczej roboty, w związku z czym zęby mnie już bolą od zgrzytania. Tak że proszę mi nie przynosić w pocieszającym darze kości, tylko coś miękkiego. Pasztetówka może być. Płyny, zwłaszcza wysokoprocentowe, jak również. Użyję ich natychmiast po odwaleniu sprawozdawczości. 🙄
Żeby odmówić udziału w hopkach dla Kadyrowa, trzeba było mieć dość nie kasy, tylko klasy. 🙄
O, a to tez niebywałe:
http://wyborcza.pl/1,87648,10461612,Posmiewisko_z_papieskiego_miasta.html
Rzeczywiście, jak to się stało, jak to sie stało. Trzeba będzie ulice okadzić i uroki odczynić 😯
Bobik, a myślisz, że udział w hopkach dla satrapy jest rzeczwiście aż tak kuszący, że trzeba niebywałej klasy, by sie tego wyrzec?
I jeszcze jeden skandal, tym razem prawdziwy:
http://wyborcza.pl/1,75248,10464595,Agent_Tomek__wchodzac_do_Sejmu__nie_straci_emerytury.html
Zas wracajac do krukow – maja one w Zjednoczonym Krolestwie do odegrania bardzo wazna role konstytucyjna – chronia Korone przed upadkiem a Skarbiec Krolewski przed zlodziejami. Sa na zoldzie JKMosci w twierdzy Tower, gdzie tradycyjnie od stuleci wydziobywaly oczy straconym. Musi ich byc w Tower co najmniej szesc sztuk plus troche zapasowych. Kazdy ma imie i ikolorowy pierscionek na lapie, takze ulubiony jadlospis skladajacy sie ze swiezych owocow, sera i miesa.
Czasami trafi sie jednak jakis niewdziecznik-repulikanin, jak bylo kilkanascie lat temu, kiedy kruk George poczal zlosliwie obsrywac wieze telewizyjna. Zostal wyslany na przymusowa emeryture do Walii, ale nie utracil zasilkow zywnosciowych i zdrowotnych (nasze krolewskie kruki zyja srednio ponad 40 lat).
W czasie wojny zginely w bombardowaniach wszystkie kruki procz jednego z Tower. Po wojnie Churchill poprosil krola, aby wydal specjalny edykt w sprawie hodowli nowych skrzydlatych civil servants w Tower i obecnie, chwalic Boga, nie grozi nam upadek monarchii, ktora zgodnie ze stara przepowiednia upadnie gdy kruki wyprowadza sie z Tower.
Powiem Wam tak – ptaszyska nie wygladaja mi na cuddly animals. Sa wypasione, duze i czasami w zlym humorze. Ale turysci ich kochaja z jakiegos nieznanego mi powodu.
No, jak widać, udział w sowicie opłacanych hopkach jednak był wystarczająco kuszący, żeby kilka dość znanych osób zdecydowało się swoje nazwiska sponiewierać. 🙄
Ja bym tam dla Kadyrowa za żadną kasę nie wystąpił, ale niestety, nikt mi nie dał okazji do udowodnienia tego. 🙁
Dinozaury nie są cuddly. A ptaki to opierzone dinozaury.
Ja tam wiem, za co kocham kruki. Mam po prostu słabość do inteligentnej zwierzyny i juszsz. 🙂 A że kruki są wybitnie inteligentne, chyba nikogo przekonywać nie muszę.
Naukowcy z Bochum taki eksperyment przeprowadzili, że naklejali krukowi czerwone kółko i stawiali go przed lustrem. Kruki usiłowały sobie to kółko zdrapać, co świadczy o tym, że mają jakąś tam świadomość „ja” i potrafią się w odbiciu zidentyfikować. Czego nie umieją – sorry, Mordko – na przykład koty. 😈
Bolszewik Krugman dołączył się do moich bezprzykładnych ataków na bogaczy: 😛
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,10466189,_Zloscicie_sie_na_wlasciwych_ludzi____noblista_analizuje.html
Zważywszy, że wcześniej dołączyła się również część P.T. Blogowiska, będę dekomunizowany w naprawdę dobrym towarzystwie. 😈
Trzeba się zdecydować, czy ja jestem bogacz, wtedy będę wiedział po której stronie jestem!
Ja chcę być kierownikiem bolszewickiej organizacji zwalczającej bogaczy, bo to najlepszy sposób, żeby się wzbogacić. 😛
W razie wątpliwości, czy się jest bogaczem, czy nie i czy złościć sie na bogaczy, czy nie złościć, należy zająć stanowisko zgodne z blogowym mainstreamem, czyli złościć się na bogaczy. W końcu kto broni powściekać się na siebie?
Ja się notorycznie wściekam na siebie, to chyba muszę być okropnie bogaty. 😎
Bobik się żali i nikt z procentami nie biegnie? 😯 Alkoholizmu tu nie ma, bo zostało jeszcze sporo koniaku po wyborczym balu. To znaczy Martell się skończył, ale jest Camus. VSOP. Takie literki to nieczęsto miewam na półce. Dzielę się. 🙂 Biurokratyczno-sprawozdawczej roboty nie znoszę prawie równie serdecznie, jak korporacyjnej integracji, empatyzuję więc z Bobikiem bez trudu.
Ps. Zatkało mnie: w życiu bym się nie domyśliła, że Wielki Wódz marzy o degradacji do kierownika bolszewickiej organizacji!
No wiesz, mój znakomity kolega Deng Xiao-Ping był formalnie tylko szefem związku brydżowego… 🙂
Nareszcie ktoś się zlitował. 🙂 A już myślałem, że będę musiał tę sprawozdawczość przeżyć zupełnie na trzeźwo. 🙄
To za nieznane dzieło Camusa pod tytułem VSOP. 😀
Po przełknięciu zmieniłem zdanie. Za najbardziej znane dzieło Camusa. 😎
To może jeszcze za zdrowie panów Gabryela, Lisieckego, Ziemkiewicza, Wildsteina…
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80354,10468073,_Rzeczpospolita__to_klejnot___Hajdarowicz_ostroznie.html
Szerokiej drogi, panowie 😈
Do kościoła wciąż chodzi , ślub kościelny bierze
i współżyje by płodzić, klepie wciąż pacierze
księdzu nisko się kłania i na tacę daje
Michnik to kawał drania – tak mu się wydaje
zresztą, wszyscy to banda i sami złodzieje
te wybory to skandal, rządzą nami geje
Gdyby ktoś coś pomyślał – wyliczanka taka
autor tutaj uściśla: to profil Polaka
🙄
Jeśli taka z Polaków jest szczególna rasa,
to już chyba ich lepiej oglądać z en face’a. 🙄
Może lepiej oglądać, skoro taki to kraj
płeć wyłącznie przeciwną, nie: en face, from behind…
🙄
Mam dwa pomysły (lecz najpierw na zeena warknę zajadle):
nie oglądać wcale/ oglądać w krzywym zwierciadle.
Czyżby tak tym Polakom na urodę padło,
że na widok ich krzywi się nawet zwierciadło? 😯
Witajcie noca 🙂
Bobiku, na wzmocnienie nadwatlonego sprawozdawczoscia ciala i umyslu proponuje mandarynke w winiaku. Na cieplo – jak zimno i odwrotnie 🙂
Przelecialam galopem przez njusy i radosc mnie ogarnela jak 'uslyszalam” to wycie prawicowcow skierowane w strone Palikotowcow. Ha! Ze nowi? A PO ma 53 nowych i nikt na ich temat nie wyje. 🙂
Krzywi się, drży na haku, taflę chce sypać żwirem:
Ach, czemuś jest Polakiem?! Dlaczego nie wampirem?!
Sonda w Gazecie.
http://wybory.gazeta.pl/wyboryparlamentarne/0,117220,10462278.html
Spolakować się łatwo, odpolaczyć trudno,
trafił orzeł do Polski, ponoć tu nie nudno
orzeł w Polsce ma fajnie: na głowie korona
mordą w lewo spogląda, szpony niczym brona,
pełno go na proporcach, pieśni o nim jest full
może czuć się naprawdę w Polsce orzeł jak król
być symbolem narodu, który taki ma sznyt
może jeszcze nie obciach, ale chyba ciut wstyd
rozważ orle w sumieniu wszystkie swoje racje
czy nie warto zawczasu złozyć rezygnację
🙄
Od mandaryńskiego to tu jest Wielki Wódz, kolega Deng Xiao Pinga. 😎
Ja mogę wyssać sam winiak. 😆
Na cóż nad jednym orłem zachwyty cielęce?
Polacy zasługują – wiadomo – na więcej,
by więc narodowego ducha sięgnąć głębi,
nowego trzeba godła – gromady jastrzębi. 🙄
Eee tam, raczej ścierwojadów. Oni lubią zepsute 🙄
Kiedy patrzysz na Ziobrę, Hofmana czy Kempę,
widzisz: łatwo skrzyżować jest jastrzębia z sępem. 🙄
Poplotkuje 🙂 – bardzo mo sie podoba zona pana Palikota 🙂 Jaki ona ma cieply usmiech!
mroz !!!
tak nagle, przez noc, bez pytania 🙂
a co z jesienia, zlota, lisciasta, co?
brykam 😀
wczoraj „bomba” tuz przed moja S-Bahnu stacja koncowa,
jechalem dookola, przez miasto dreptalem, po ulicach i przez
sklepy, chyba jednak wole przez Tereny Zielone 🙄
w Tereny wiec dzisiaj
brykam fikam
Witam 🙂 Jeszcze na plusie, ale w nocy z soboty na niedzielę ma być – 5 🙁
W KK nie lubią jednak mniejszości http://wyborcza.pl/1,75478,10467134,Ksiadz_dla_Romow_za_dobry.html
Orły, roty, sztandary
Gdzież się one podziały?
Zrywy wolnościowe,
Wzniosłe komunały,
Lat dwadzieścia z górą
Ciągnie się ta ściema
Polska piękna jest tylko
wtedy gdy jej nie ma.
Zalamalam sie. Musze ( tzn. corka musi) uzyskac potwierdzenie obywatelstwa polskiego. U Wojewody.
Mamy napisac szczegolowy zyciorys z wyszczegolnieniem powodow wyjazdu, podac wszelkie adresy i skserowac wszystkie aktualne i bywsze dokumenty jej i nasze, takie jak akt malzenski, paszporty, akty urodzenia, akt nadania obywatelstwa australijskiego i zalaczyc oplate skarbowa.
Chyba sie pochlastam…
Dzień dobry 🙂 Zimne słońce, ostatnie róże, kos skacze po tarasie. Ryzykant jakiś albo młodziak, który jeszcze nie słyszał o krążącym po okolicy pręgowanym potworze. Wielka kępa bambusa bokami przepuszcza migoczące, rozbrykane światło.
Jesień. Piękna.
Coś w tym jest, co Grześ pisze, że Polska należy do takich tworów, które najlepiej się sprawdzają w marzeniach, wspomnieniach, wyobrażeniach, nawet projekcjach – byle nie w rzeczywistości.
Ale kto wie, czy tak po trosze nie jest z każdym krajem? Albo przynajmniej z wieloma? Uczciwy patriotyzm niemiecki też wcale nie jest łatwy. Ani chiński. Ani meksykański.
A Zwierzakowemu dziecku zachciało się realnego polskiego paszportu. No, przecież wiadomo było, że łatwo nie pójdzie.
Ale wyrazy współczucia i tak mogę złożyć. 😉
Wyrazy przyjmuje. 🙂
Mnie sie to nie sprawdza, zadne lany zboz mnie nie drecza, nic mi sie po nocach nie sni i na jawie nie jawi. Nie tesknie za Polska, tesknie za ludzmi. Brakuje mi siostry ( mamy juz tylko siebie) i bardzo chcialabym ja miec tutaj; paru przyjaciol.
Dzieki internetowi mozemy miec kontakt i to jest fajne, choc rzecz jasna nie zastapi rozmowy oko w oko. Ale na bezbabiu i chlop baba. 🙂
A nasza wczorajsza tropikalna burza przerobila nas na bialo. Cale szczescie mnie ominelo, ale juz sasiednia dzielnica dostala za swoje. Nawet jedna osoba zginela.
Tu macie zdjecia: http://www.couriermail.com.au/news/gallery-e6frer96-1226166102098?page=1
Fajny storm, Zwierzaku, prawie jak u mnie rok temu, ale dlaczego on był on October 17? Nigdy nie byłem dobry z tych stref czasowych. 🙂
Znaczy, taka tropikalna burza śniegiem sypie? 😯
Ja się muszę przyznać, że mnie czasem dręczą i łany, i kamienie (zwykle krakowskie). Jakieś zapachy. Kolory. Skrzypienie śniegu. Ale bo ja wiem – czy to Polska mnie dręczy, czy raczej czas utracony?
Wodzu, jeżeli Rewolucja Październikowa mogła być w listopadzie, to tym bardziej 13 października może być 17. 😎
Wodzu Wielki, a gdzie tam wypatrzyles tego 17-ego?
Jak byk stoi, ze to byl 13-ty! 🙂
Bobiku,
nie sniegiem – gradem. Dobrze, ze taki maly, nie narobil za duzo szkod.
I jacarandy kwitna, wiosna pelna geba 🙂
W sprawie śniegu jestem usprawiedliwiony, Zwierzaku, wzrok mam bardzo niewielki. 😉
Ale za to dioptrie duże. 😎
To tak jak ja Bobiku 🙂
Wypatrzyłem w podpisie pod pierwszym zdjęciem tego storma. 😛
W miejscowości Parkinson, może to jest jakieś wytłumaczenie…
Storm piękny, Zwierzaku. Wyrazy składam.
U nas ciepło, jak na październik. Piękne słońce. Padało dosłownie trzy minuty. Były to akurat te trzy minuty, kiedy wyskoczyłam z Zosią do ogrodu po szczypiorek 👿
Jak byk 17 October. No to dopiero będzie, jest czas się przygotować 🙂 Ale śnieg w Brisbane… to się nigdzie nie mieści. I to na wiosnę! Zapytam kuzynostwa jak przeżyli.
A mnie szczerze mówiąc tęskni się zwykle. Za Niederschlesien 🙂 Pewnie dlatego znam najlepiej Niemcy i Czechy. Bo tam jak u mnie. A Polskę — nie bardzo znam. Ta egzotyka mnie nie pociąga.
No fakt. Pod pierwszym zdjeciem jest – nie wiem czemu. 🙂 Moze ktos nie lubi 13-go?
Tadeuszu, zalezy gdzie mieszkaja. Ja od tego Parkinsona jestem jakies 6 km i mnie nie trafilo.
Witam,
dzieje się … grad robi za tropik … koniec świata 😯
A ja się rozbestwiłam muzycznie. Dzisiaj w naszym domu kultury świetny zespół klezmerski.
Rzutem na taśmę zarezerwowałam jeden z ostatnich biletów na niedzielny koncert Michała Urbaniaka w Warszawie. Tylko do tej stolycy wpadnę i wypadnę 😉
A w listopadzie Słony we Wrocławiu. To pewniaki.
W planach Kraków, już nie muzycznie, ale z Tunerem.
Da się pożyć 😉
Bobiku, szczęśliwej podróży. Wszystkim udanego weekendu 🙂
Turnerem 😳
6 km? A nie 4 mile? 👿
Nie widzę przyszłości przed Narodem Australijskim, który za nic ma swoje dziedzictwo i krew przelaną przeciw okupantowi… Przepraszam, chyba mnie trochę poniosło. 😳
4 mile to są za piec, ale czy Australijczycy mają wystarczającą świadomość, żeby o to powalczyć? 🙄
Jotko, dziękuję. Postaram się, żeby z mojej strony podróż przebegła bez komplikacji. A za innych i tak nie ręczę. 😎
Tuner do muzycznego rozbestwienia jak najbardziej pasował. 😆
Ale podróż to dopiero jutro. Dziś tylko wydruki check-inów, wrzucanie do torby w połowie niepotrzebnych rzeczy, dopieszczanie rodziny i takie tam. 🙂
„Polska jest bardzo istotnym graczem na arenie europejskiej; interesuje nas, żeby w Polsce był stabilny rząd i zadowoleni jesteśmy, że zostały stworzone ku temu podstawy – powiedział dziś w Pradze premier Węgier Viktor Orban po spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej. ” 🙂
Znaczy się kolejny zdrajca Narodu
Orban przecież zdradził zaraz po wyborach. Gratulacje Tuskowi posłał. A o tym, że jest bliskim kumplem Prezesa, nawet słowa nie pisnął. 👿
Premier nie chce mu zabierać Budapesztu, prezes wprost przeciwnie 😎
Phi, ja idę na Purcella z Wroc Ork. Bar. Będzie fajnie! I lecę też, ale nie do Krakowa… i słońce świeci 🙂 a psy nasycone kąskiem wątrobianki
Zbawcom zawsze było, najdelikatniej mówiąc, pod górkę 😎
Phi razy kwadrat, znaczy się? 🙄
Och, widze, ze wszyscy wychodza, wyjezdzaja, albo planuja wyjazdy i wyjscia, a i ja tez jestem pomiedzy wyjsciami i weekendowym wypadem, wiec tylko szybko wszystkim zabonwlajazuje. 🙂 A szczegolnie Tobie, Bobiku, bo przy podrozach na tej trasie zdarzaly sie przeciez czasami rozne niespodzianki. Wiec moze niech sie zdarzaja, jesli juz taka tradycja, ale tylko typu serendipity… 😉
A poza tym, z ogolnych wiadomosci, sluchajac w samochodzie wiadomosci radiowych o bombach w pociagach berlinskich, zaraz pomyslalam o Rysiu. Rysiu brykaj jednak bezpiecznie, i jak najwiecej po Terenach Zielonych (a moze, poki co rower?). 🙂
Zas ja sama zajrzalam wczoraj z dziecmi na bostonski Dewey Square, okupowany przez 99-procentowcow (swoja droga, znam kraje, gdzie procenty maja inne skojarzenia) 😉 – robi to rzeczywiscie wrazenie. Sa bardzo dobrze zorganizowani, i o zgrozo dla niektorych – maja nawet wlasna biblioteke w namiocie, i namiot do cwiczenia yogi. Najwiecej mlodych ludzi, ale nie tylko.
I uciekam, bo czas goni. 😉
Jadzia lubi Jarosława, bo mają podobną konstrukcję psychiczną.
http://wybory.gazeta.pl/wyboryparlamentarne/1,120574,10445233,_DZIEN_NA_ZYWO_.html
To ja juz właściwie nie mam nic do dodania 🙄
Nie dodawać, lepiej posłuchać http://www.youtube.com/watch?v=iTTfyQOqThM 🙂
Jutro na żywo w filharmonii! 😀
Bobikowi, szczęśliwej podróży. Pozdrówka dla Krakowa
jeśli toto jeszcze tutaj nie trafiło, to coś jest nie tak ze światem. ale skoro wrzucam, znaczy że przekonany o jakości świata nie jestem
https://www.surveymonkey.com/s/PSBP
Ech, a ja to wszedzie mam daleko! 🙂
Urokliwych wyjazdow zycze. I owocnych w kazdym sensie. 🙂
Ja bede siedziec w domu i ogladac wyscigi, bo chlop po operacji nie nadawa sie na wyprawy. Ale za miesiac jade sobie na wakacje.
Poradzcie jaka szkape wybrac:
December Draw
Southern Speed
Lucas Cranach
bo sie nie moge zdecydowac! 🙂
Dobrego Krakowa, Bobiku 🙂
Postaramy się trochę, w miarę możliwości 😉
Żebyście wiedzieli, ile roboty się ma, kiedy się postanowi nic szczególnego przed wyjazdem nie robić… 🙄
Dziękuję wszystkim zbiorczo za dobre słowa 🙂 i idę dalej rodzinę dopieszczać, bo się strasznie domagają.
Irek – ks. Stanislaw Opocki, krajowy duszpasterz Romow jest cudownym facetem, w ktorym zakohalam sie pare lat temu, [w czasie [odrozowania taborem pare lat temu, m.in w Limanowej. Cieszy sie on ogromnym mirem w calym srodowisku, jest wesolym i dobrym chlopakiem. Odprawial zawsze msze w miejscach grobow pomordowanych Rimow w czasie wojny i sam wymyslal bardzo wzruszajace modlitwy.
Pare dni po moim powrocie z taboru doLondynu zadzwonil: Mam tu taka propozycje na sierpien od moich Romow. Zebys pojechala z nami na romska pielgrzymke do Czestochowy….
Ja kompletnie zbaraniala: Eeeee… ale ja… obawiam sie, ze….
Ks Opocki:Alez ja wiem, wiem… wszyscy wiedza, wiec obiecuje, ze nikt nie bedzie probowal cie nawracac i nie musisz uczestniczyc w nabozenstwach. Chcemy zebys przyjechala wylacznie TOWARZYSKO i zebys z nami byla! Przyjezdzaj!!!!
Niestety pracodawca mnie nie puscil…
Strasznie mi zal, ze go przzenosza karnie. Faktycznie byl za dobry, za madry, za oddany swej posludze, za bardzo sznowany i lubiany. Zadzwonie do niego jak wroce do Londynu w poniedzialek.
O,kurka wodna.Bobiku, zadzialaj, bo Starej komputer sie zbiesil.
mrozno 🙂
w Tereny Zielone do sobotniego przegladu pozycji 😀
brykam fikam
Moniko, rowerowc do pracy nie dam rady, za daleko 🙂 i po ruchliwych ulicach bez rowerowych sciezek
te „zamachy” na kolejki sa bardzo uciazliwe, ale na razie (i tak
pozostanie, mysle) malo niebezpieczne
odczekam 🙂
Zimno. W tereny studenckie do rozwinięcia szyku bojowego — marsz!
Dzień dobry 🙂 A u nas takie piękne babie lato…
I oczywiście wtedy, kiedy ja wyjeżdżam, bo dla mnie klimat ma tylko gustowne szarości i mokrości, a w najlepszym wypadku pogodę w kratkę. 👿
No, trudno. To i tak lepsze niż bomby w S-Bahnie. 🙄
Trzym się, Rysiu. W końcu albo się tym podkładaczom znudzi, albo ich złapią. 😉
Helena już w poniedziałek do Londynu? To jest bardzo dobra wiadomość. Zwłaszcza dla Heleny. 😀
Wiem, jak można zatęsknić za własnym posłaniem. Mnie to już po tygodniu dopada, a co dopiero po ponad pół roku. 🙄
Heleno, nie zdążę już przed wyjazdem zadzwonić, ale bardzo się cieszę, że się wreszcie doczekałaś. 🙂
U nas w pracy sezon na siedzenie w kurtkach. Sobota zabiegana. Na zewnątrz szaro.
Kawa pracowo-blogowa i soup.io. Studenci dzisiaj jacyś bardziej kumaci, nie zawracają głowy. Trzymam kciuki za rysiowy S-Bahn, świetna instytucja. 🙂
http://15pazdziernika.pl/podpisz/
Okazuje się, że u nas też są oburzeni. Szkoda, ze o nich nie słychać. Dzisiaj protestują. A ja w pracy. Przynajmniej podpisałam petycję – wy też podpiszcie, jeśli się zgadzacie.
Muszę najpierw dokładnie przestudiować te postulaty, żeby wiedzieć, czy się zgadzam. 😉 Ale tak na pierwszy rzut oka jest, niestety, w tej petycji coś, co mnie od wejścia zraża: błędy gramatyczne oraz dość dziwne zakończenie. Po liście żądań następuje zdanie „W związku ze wszystkim co powyżej, wyrażamy swoje niezadowolenie i oburzenie!”. Dla mnie to brzmi tak, jakby autorzy wyrażali oburzenie swoimi własnymi postulatami.
Nad tekstami petycji należy się zastanawiać sto, a jak trzeba to i tysiąc razy, żeby nie było w nich takich kwiatków, bo to sprawia wrażenie, że autorzy nie są ludźmi… hmm… całkiem poważnymi. 😉
A o oburzonych w Warszawie owszem, słychać, w każdym razie w GW. 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,10475410,Manifestacje___oburzonych___w_Warszawie_i_na_calym.html
O, jak fajnie, że Helena w końcu dotrze do domu 😀
Ja już w Krakowie, czekam z utęsknieniem na Bobiczka, a w oczekiwaniu udam się jeszcze na koncert. A co. 🙂
Pogoda tu niestety szarobura, ale, jak to mawia Bobik, luja nie ma. Tfu tfu. Najważniejsze, że otwierają Turnera 😉
Dobrze, że nie ma luja, bo parasola postanowiłem nie brać. 🙂
Zanim wyruszę (już za chwilę) jeszcze szczeknę coś, co mi się nale przypomniało. Jutro właściwie powinienem zorganizować huczną imprezę, bo 3 rocznica blogu będzie, ale z przyczyn technicznych proponuję, żeby obchody przełożyć na za tydzień albo coś koło tego. Są gosy przeciw? Nie widzę, dziękuję, impreza odbywa się wtedy, kedy ustalimy, że ma się odbyć. 😎
No to – torba w łapy i hop do auta. 🙂
Fru, Bobiczku 😀
Dołączyłam do grona cyklistów 😎
Mam wreszcie swój własny, śliczny rower 😀 Drugi w życiu, po Żabce.
Haneczko, gratulacje!!! Witaj! 😀
„Żabka” to był taki wypasiony rowerek z wolnobiegiem.
Ja miałam rowerek bez tego wolnobiegu, cały czas musiałam pedałowac, nawet jadąc z górki.
I to mi chyba zostało. 😀
Była czerwona 🙂 Dziadek mnie uczył, z kijkiem 🙂
taaaa, nie ma jak kupić sobie rower na słotną jesień i zimę… 🙄
Dostałam w prezencie urodzinowym 🙂 Furda jesienność i zimowość 🙂
Ambiwalencja taka.
Bardzo jestem ciekawa skutków palikocenia. Chociaż bardzo mnie od niego odrzuca (książka!), to jest pożyteczny.
Uj, nie lubię być rozdarta.
A może lubię?
Jak taki ptasi bachor potrafi czlowiekowi zycie zatruc!
Siedza wlasnie dwa takie metr od okna i nadaja, nadaja, nadaja…
Upierdliwce, ptasia ich mac!
A swoja droga podgladnelam, ze z jedzonkiem do tego bachora przylatuja nie dwa, ale cztery inne. Rodzice i starsze rodzenstwo, ktore pewnie w ten sposob sie naumiewa pielegnowania wlasnych dzieckow.
Tylko zebyz sie tak nie darly…
http://www.youtube.com/watch?v=Ju0unVwQKA0&feature=related
I love my papa I love my mama,
but most of all I love Osama.
Odrechotanka wieczorna.
Witam w mroźny i słoneczny poranek 🙂
Lecę do Warszawy posłuchać Urbaniaka 😆
Czy dobrze zrozumiałam, że haneczka jest rozdartą sosną, na której Zwierzakowi spokoju nie dają bachory??? 🙄
Wyrazy dla haneczki, Zwierzaka i bachorów 😉
Miłego dnia dla wszystkich 🙂