Wielki projekt
– Trzeba zbudować nową psinteligencję! – szczeknął Foksterier i znacząco rozejrzał się po sali.
Zebrane Psy ze zrozumieniem pokiwały głowami. Foksterier wyraził to, co każdy z obecnych widział i czuł. Stara psinteligencja nie była w stanie sprostać wyzwaniom czasu. Wykazywała niepokojące, ba, wręcz zbrodnicze tendencje do nonszalanckiego traktowania kości i oddawania jej bez walki w obce zęby. Ponadto była skłonna podawać łapę różnym ideom, którym łapy z całą pewnością podawać nie należało i nie umiała dbać o porządek w budzie tak jak trzeba. No i – rzecz najgorsza ze wszystkich – była bliżej miski, co budziło zrozumiałe rozgoryczenie tych, którzy byli dalej. Tak, nie ulegało wątpliwości, że jak najszybsze rozpoczęcie budowy leżało w dobrze pojętym interesie psizmu.
– Ja mogę się postarać o zezwolenie. Mam znajomego w gminie – zaproponował dobrodusznie wyglądający Mops.
– Jakie zezwolenie?! – warknął ostro Doberman. – Nikogo pytać nie będziemy. Zbudujemy, a w razie czego szablą odbierzemy. Były już precedensy.
– Szablą! Szablą! – zaskomlały w podnieceniu Ogary.
Doberman nie potrafił ukryć uśmiechu zadowolenia. Bojowy zapał Ogarów dobrze wróżył planowanej budowie. Postanowił pójść za ciosem i wyciągnąć najcięższe działa.
– Państwa stan jest katastrofalny… – zaczął …
Słowo „katastrofalny” wzbudziło niebywały entuzjazm zebranych. Niektóre Bernardyny zaczęły dyskretnie ocierać załzawione wzruszeniem ślepia, głębokim szczekiem basując przy tym prelegentowi. Foksterier skinął łaskawie głową, dając do zrozumienia, że kto jak kto, ale Doberman do budowania nowej psinteligencji na pewno jest predestynowany.
Do mikrofonu dobiegła zdyszana Wyżlica i odsunęła na bok dotychczasowego mówcę.
– Pomówmy o tym, kto za tę katastrofalność jest odpowiedzialny! – zaszczekała z wyrzutem. – Zapewne wszyscy wiedzą, że mam analityczny umysł i jak już analizuję, to analizuję. Również tym razem wszystko zanalizowałam i jestem pewna, że to Oni. Oni narzucają nam etykietki, co jest nowoczesne i eleganckie, a co nie jest. Doszło do tego, że naśmiewają się z moich obróżek! A nie widzą, że im samym pękł idealistyczny gorset koncepcji. To jest po prostu dyktat mocy!
– Słusznie prawi! – zawrzeli ze zrozumieniem obecni. – Dykta z nocy nie jest odpowiednim posłaniem dla szanującego się Psa.
– Najbardziej zaszkodziła ta bezrefleksyjna Parada Szemrana – rozległ się anonimowy głos ze środka sali.
– No, może nie tylko ona – zauważył refleksyjnie Foksterier. – Nie zapominajmy o pozostałościach komupsizmu. To przez nie zaginął etops…
– Odbierzemy! – wyrwał się któryś z młodszych Ogarów, ale szybko zamilkł, skarcony wzrokiem przez Dobermana, który właśnie wskazywał miejsce przy mikrofonie kolejnemu mówcy. Owacyjnie witany Buldog uspokoił gromkie brawa machnięciem ogona i postawił krótką, a nieomylną diagnozę.
– Nie mamy zaufania do naszych psinstytucji, a na arenie międzynarodowej nie odnosimy ekscesów – oświadczył z zatroskaniem. – Na dodatek podzieliliśmy się na dwa obozy, psatriotyczny i niepsatriotyczny i wiadomo, który jest który. To wymaga czegoś więcej, niż tylko publicznego happeningu.
– Szablą! Szablą! – zawyły niecierpliwie Ogary.
Foksterier znowu skinął potakująco głową, popatrzył na zegarek, oblizał się do swoich myśli i pochwycił mikrofon.
– Zostało tu powiedzianych wiele rzeczy ważkich i przełomowych – oświadczył z przekonaniem. – Pozwala mi to z optymizmem stwierdzić: projekt nasz widzę ogromny. Od dziś chyba dla wszystkich powinno być jasne, że podwaliny dla zbudowania nowej psinteligencji zostały przez nas położone.
przenosze sie 🙂 tez 😀
szabla wiec, szabla!!!!!!!!
Te podwaliny z pewnością zostały położone.
Jak wszystko inne tej sfory. 🙂
Dobranoc Wszystkim. Spanko, bo jutro zdajemy biologię! 🙂
na dobre sny bardzo stary Jazz:
http://www.youtube.com/watch?v=ZazZYmjOOF0&feature=related
Nacht Bobikowo 🙂
Piszę tu, bo do poprzednich wpisów mało kto zagląda, ale chciałabym powiedzieć coś do Alienor. Rzeczywiście w artykule o pokoleniu JP2 wiele wypowiedzi jest szokujących, zwłaszcza dziewczyny studiującej biologię. Cieszysz się, że Twoi przyjaciele mają inny światopogląd, ale ja znalazłam tam chłopaka, z którym zaprzyjaźniłabym się z radością. To Andrzej, fryzjer, gej, często ciężko chorujący, po wielu operacjach. To wyjątkowy chłopak, mimo swoich chorób i cierpień, stara się pomagać innym cierpiącym, przytuli matkę siedzącą nad umierającym synem, pomoże w pielęgnacji dzieci, potrafi przebić mur, którym odgradza się od świata inny chłopak, umierający na białaczkę, a nawet to, że strzyże gdzieś w kącie pielęgniarki, wydaje mi się takie ładne. Jest wierzący, ale przecież nie jest żadnym dewotem. Choć sama jestem niepoprawnym bezbożnikiem, to nie chciałabym mu odebrać jego wiary, może ona pomaga mu pogodzić się z własnym cierpieniem. Dostrzega w JP2-gim człowieka wrażliwego na innych cierpiących i stara się być podobnym do niego, nie rozważa jego encyklik, ani pism, pewnie nawet by ich nie zrozumiał. Ale czy wszyscy musimy być intelektualistami, czy nie najważniejsze nie jest to, żebyśmy byli po prostu dobrymi ludźmi?
Wy tu spicie to z nudow musialam poogladac kreacje polskich projektantow na Fashion Week. Owszem, malownicze, ale jak w tym chodzic?
I na dodatek boso 🙂
http://bi.gazeta.pl/im/9/9565/z9565489Q,Fashion-Week-Poland-2011.jpg
Bobiku, co bys zrobil bez Wielkiego Projektu i jego rownie wielkich autorow? Borowitz ma Palin i Donalda Trumpa (among others), wiec i Tobie sie cos od zycia nalezy. 😆
A z ta psinteligencja, to nie tylko osoby bredzace w ramach wielkich projektow maja klopoty. Wlasnie przeczytalam jak najbardziej jasno napisany felieton Krugmana, w ktorym tez nie najlepiej sie wyraza o roli top-down elites w obecnym kryzysie gospodarczym. Jednym slowem, wiedza, ze dzwonia, ale nie wiedza, w ktorym kosciele. Takie samo zreszta mialam wrazenie w czasie lektury wywiadow z pokoleniem JPII (ktore odradzales czytac), z tym ze tam z kolei wiedzieli, w ktorym kosciele, ale nie wiedzieli, ze dzwonia. A mimo to, i mimo dosc sporej przepasci w mysleniu na wiele tematow miedzy mna a nimi, po stokroc wole czytac wywiady ze zwyklymi ludzmi uwiklanymi w jezyk Kosciola, i jego swiat zakazow i nakazow, ktore jednak jakos szczerze przezywaja (i niekoniecznie wszystkie przejmuja) niz czytac pomysly Wielkich Projektantow. Moze dlatego, ze Wielcy Projektanci sa doglebnie nieszczerzy. (I takze jestem pod wrazeniem rozmowy z Andrzejem, jak Klara.)
A co do piwa, to koniecznie jednak podaj slimakom alkoholowe, Bobiku, mimo watpliwosci wyrazanych przez Rysia. U mnie dalo ono bardzo dobre rezultaty (dla ogrodu, nie dla slimakow, ale mysle, ze zeszly szczesliwe). 😉
– A co to jest ta psinteligencja? No – co?
– Psinco…
Tylko Wielki Projekt przekonać może inwestorów. Zatem powstaje takowy, który jak to z wielkimi projektami bywa, w fazie realizacji traci w ramach oszczędności kolejne elementy, budowany jest z coraz tańszych materiałów, przez coraz tańsze ekipy, nadzorowany przez skorumpowanych inspektorów nadzoru, by w końcu objawić się Wielkim Ersatzem.
Odmienną teorią jest budowanie wielu małych, lokalnych projektów, które wszelako dają szansę zarobkową wielu lokalnym projektantom, którzy też wiedzą gdzie tańsze materiały są etc.
I co jest lepsze? Jeden Wielki Ersatz czy wiele maleńkich ersatzów?
Wielki Burdel w budowie
i wiele małych burdeli
wszystkie dziwki są w zmowie
kto przegnać je się ośmieli?
No dobra, jak tak przekonujecie, żeby tym ślimakom zrobić dobrze, to proszę bardzo. Niech mają party alkoholowe. 😎
Trutki żadnej nie chcę, bo nie jestem pewien, czy Pręgowana jest na tyle rozsądna, żeby jej nie tknąć. 🙄
Fryzjer Andrzej rzeczywiście z sympatycznej bajki. Zresztą nie twierdzę, że ta reszta jakaś szczególnie niesympatyczna. Pytanie tylko, na ile oni – przy całym uwielbieniu dla JP2 – próbują rzeczywiście zrozumieć jego przekaz, a na ile przyjmują przekazy z różnych lokalnych ambon, w przekonaniu, że to właśnie słowo papieskie.
Przekaz, ale który? Był jakiś jednolity przekaz JP2? Mam wrażenie, że przekazów było tyle, ile grup odbiorców i na tym polegały wielkie bez wątpienia umiejętności naszego błogosławionego. A ci nieszczęśnicy odebrali dobry przekaz, do nich kierowany.
Ale ja nie o tym chciałem. Bobiku, Pręgowana nie zje trutki, nie bój się. Jeszcze żaden kot nie zjadł trutki. Nie wierzysz, to spróbuj dać Pręgowanej jakieś lekarstwo. Jak kiedyś Kicia miała zjeść tabletkę na robaki, to przyrządzałem kilka dni na różne sposoby, a zwierzyna siedziała głodna i patrzyła z wyrzutem, aż dałem spokój. 😕
Może przyszła wreszcie pora,
by przekonać inwestora,
że miast stawiać nowy burdel,
lepiej dziwki zwolnić, kurde ❓
Mozna zastosowac sposob wyprobowany przez przyjaciol: gdy (ich?) kota drapie sie w nadogonie, wywoluje to u niego refleks wysuwania i wsuwania jezyka. Nalezy drapac i polozyc pastylke na jezyczku w momencie gdy sie wysuwa 🙂
Na pewno nie byla to teologiczna analiza encyklik, Bobiku, tylko typowo ludzka mieszanka tego, co akurat bylo dostepne (w wychowaniu, otoczeniu) przefiltrowana przez osobowosc i doswiadczenia rozmowcow.
Wielki Wodzu, cokolwiek by nie rzec, JP2 miał jednak odrobinę wyższy poziom refleksji religijnej (i nie tylko) od przeciętnego polskiego proboszcza. 😉 Ale w wypowiedziach „jego” pokolenia jakoś nie bardzo to słychać.
Z tym niezjadaniem trutki przez koty wcale nie jestem taki całkiem uspokojony. Oczywiście, że jak się kota prosi, żeby połknął coś, na co nie ma ochoty, to lepiej od razu się powiesić. Ale jak się nie prosi, a wręcz odradza, to różnie bywa.
Nasz jeszcze krakowski kot, w zasadzie czysto domowy, samowolnie wypuścił się kiedyś na dziewczyny. Prawdopodobnie przy okazji spróbował wyłożonej akurat w kamienicy trutki na szczury (takie było podejrzenie weterynarza). Chorował potem długo i było z nim coraz gorzej, aż się skończyło całkiem źle. Dlatego mam uraz i nawet na zimną trutkę dmucham.
Moniko, ja się o teologiczną analizę nawet nie dopominam, bo wtedy sam bym nic nie zrozumiał. 😀
No cóż, nie ukrywam, że wiara w wydaniu pokolenia JP2 jakaś taka infantylna mi się wydała. Co zresztą jest w ogóle dość typową cechą polskiej religijności. Zwykle mówi się, że to religijność ludowa, ale ja bym infantylność też uznał za jej istotny wyznacznik.
Zaraz sprawdziłem z tym wystawianiem ozora przy drapaniu w nadogonie, ale najwyraźniej nie każdy model kota tak ma. 😉
A ja w skowronkach. Doszła paczka. Schua, schua, asch doschua. Zamówiłem gdy była tu mowa o Andzie Rottenberg, ale jak się jest w Brazylii to ma się dobrze, ale nie z kosztem przesyłek książkowych. Więc żeby były niższe niż sama zawartość, trzeba kupić dużo.
Nie powiem co, bo poumieracie z zazdrości i Bobik mnie obsika, zresztą z czasem i tak się wygadam, ale przyznam się, że są tu aż trzy tomiki Małgorzaty Strzałkowskiej. Kiedyś Vierablu pokazała parę jej łamańców językowych i zapragnąłem. Przytoczę Wam jeden, z tomiku „Hocki-klocki dla każdego – i małego i dużego”.
Wierszyk
Poeta Czesław Niebylejaki
wierszyk dla dzieci napisał taki:
„Stoją na głowie krowy przy rowie,
siedzą na cisach lisy w pelisach.”
Znany Artysta, Hieronim Głazek,
miał do wierszyka zrobić obrazek.
Starał się, męczył, zachodził w głowę,
aż wreszcie dzieło było gotowe.
Gdy je Poeta ujrzał o brzasku,
zemdlał z wrażenia, bo na obrazku…
stoją na głowie lisy przy rowie,
siedzą na cisach krowy w pelisach!!!
Kiedy Artysta błąd swój zobaczył,
skrył się przed ludźmi z wielkiej rozpaczy
i nie wychodził tydzień z kredensu.
A wierszyk? Wierszyk wciąż był bez sensu.
Aha, szata graficzna bardzo estetyczna. W tym tomiku „kolaże autorki wyklejane we wtorki”.
A ze zbiorku „Wierszyki łamiące języki” zachęcam zaczynać łagodnie, od drogi w miarę łatwej, czyli od wiersza
Kotek
To to płotek, a to błotko,
a tu tupta kotek z kotką
słodko kotkom tuptać płotkiem
i nie tytłać kudłów błotkiem.
A ze spraw poważnych, a nawet smutnych, to wydaje się, że Węgrzy przeszli od Wielkich Projektów do Wielkich Realizacji i pominąwszy nawet retoryczne pytanie za co my niby tak ich lubimy i niezadane tu pytanie (żeby nie obrazić wierzących) dociekające co im odpaliło, pozostaje spora wątpliwość czy nastąpiła odmiana w mentalności – czytałem ongiś, że byli w miarę krytycznie nastawieni do katolicyzmu, bo chcąc – nie chcąc kojarzyli go z Habsburgami czyli kimś tak miłym dla nich dla carica Ekaterina dla nas.
Może to i dobrze, że nie jest ich tak wielu… Ale przykład może być zaraźliwy.
Ech, z JPII teraz to jak kiedys z Leninem, znaczy bardzo pozyteczny.
Kazda polskokatolickomoralnaizwartosciami dyskusje mozna pieknie zakonczyc pasownym cytatem z JPII. Nie musi byc prawdziwy i tak wszyscy uwierza.
Kiedys, jak nam wlepili obowiazkowe nauki polityczne i filozofie marksistowska, cytat z Lenina byl gwarantem sukcesu. A poniewaz nikt tego nie czytal, mozna bylo zacytowac wszystko co pasowalo. Teraz z powodzeniem stosuje te metode w dyskusjach z wszech- i zawsze dziala. 🙂
Ja bym jednak zmienił Buldog na Bulduck 🙂
slonce, slonce, slonce, slonce……………
od rana pogoda do brykania i fikania 🙂
wypasione na nosie i w Tereny Zielone do pozycji
brykam fikam
„Ecie-pecie, ecie-pecie,
kicia cioci jest na diecie,
choć ma wilczy apetycik,
ciocia tycio pichci kici.”
🙂
to jest wierszyk pani Strzalkowskiej, uroczy 😀
to tez pani Strzalkowska
http://www.youtube.com/watch?v=rLCxnVy9XUU
a mialem andsolu chec, pijawkami zaludnic portmonetke 😆
” odciął się Lis. I zapytał, jak goście oceniają wydarzenia w Bydgoszczy. Kurski odpowiedział: – To było 200 kiboli, których państwo powinno namierzyć i ukarać. I zaatakował: – Państwo Donalda Tuska wydało zgodę dla kiboli na ten mecz, bo zgodę wydała pani wojewoda z PO, rękami policji rekomendowano prośbę, by przestępca wszedł na stadion, państwo Tuska nie wyłapało chuliganów i to państwo Donalda Tuska rękami ministra sportu wręczało puchar po tych zadymach. A karze się normalnych kibiców za to. Na to nie ma zgody – mówił Kurski.
Zawsze będę wspierał uczciwych kibiców, którzy bronią wartości narodowych – zadeklarował Kurski.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,9568193,Kurski_do_Lisa__Pan_ma_klopoty_z_lacina.html#ixzz1LvQvbVQI
Dzień dobry, 🙂
Andsolu – bardzo ciekawe teksty dot. Węgier.
W nowej konstytucji zabrakło tylko nawiązania do mitycznego Turula. 🙂
Tematów politycznych z moimi węgierskimi przyjaciółmi od ok. roku nie poruszam, żeby nie sprawiac Im bólu.
Podobnie reagowali Oni , kiedy w Polsce rządził PiS.
Proszę o Czymanie!!!! (biologia) 🙂
Mar-Jo, czymam, czymam 🙂
a teraz cos do smiechu:
http://www.sueddeutsche.de/reise/reisefotos-kuriose-schilder-eintreten-mit-unanstaendigen-verboten-1.1093215
Witam 🙂 Urlop i po urlopie 🙁 Dla wszystkich łyk Puszczy czyli drink Rasputin:
– 50 ml żubrówki;
– 150 ml soku brzozowego;
– plastry jabłka, lód 😀
ciekawe kto tym piesom to opuszczał, to podnosił mikrofon 🙄
Andsolu, bardzo ciekawy tekst o perambulach. Smutna ta wegierska – chrzescijansto, narod rodzina (a gdzie jednostka?); wielkosc narodu, rozliczanie sie z przeszloscia; wiernosc, wiara, milosc, praca
Polska preambule z radoscia bym adoptowala. Izrael nie ma konstytucji – nawet za bardziej lewicowych rzadow partie zajmujace sie prawami czlowieka unikaly tematu by nie doprowadzac do (jeszcze wiekszego) utrwalenia pomyslow religijnych ortodoksow, ktorzy prawie zawsze jakos wchodza w sklad koalicji. Konstytucje zastepuja tu Prawa Podstawowe, szczegolnie Prawo Godnosci i Wolnosci Czlowieka.
Troche mnie pociesza ze na banknotach dolarowych jest napisane In God We Trust, ale niekoniecznie im to przeszkadza.
Irku, Lyk Puszczy zostanie wyprobowany! 🙂
Irku, żubrówka z rana 😯
Co do JP2, rzeczywiście, Andrzej to pozytywna postać w tej grupce. Jeśli pisałam o frustracji, to z racji cytatów w stylu:
Czy papież jest odpowiedzialny za zakażenia wirusem HIV w Afryce, bo nie dopuszcza używania prezerwatyw? Pierwszy raz słyszę taki głos. Myślę, że mogliby się tam w Afryce w jakiś sposób powstrzymać od seksu. Tym bardziej że wiedzą, czym grozi.
Z bardziej naiwną wypowiedzią w życiu się nie spotkałam. I ta ich wiara wcale nie jest taka głęboka, w większości mówią o modleniu się, mszach, spowiedzi. Znałam kiedyś księdza, który potrafił mówić o wierze bez skupiania się na dogmatach i seksie (co niestety, teraz jest zmorą katechez). Nazywał się Stanisław Kudelski.
Nie wiem, czy osoby o tych poglądach mają wyprane mózgi, czy są po prostu naiwne i mało inteligentne, ale moje nieliczne próby dyskutowania z nimi zawsze kończyły się zdenerwowanie, bo one po prostu nie przyjmowaly argumentów, tylko klepały wyuczone formułki.
Żeby nie było – szanuję wiarę innych. Jeśli nie chcą seksu przed ślubem, ok. Ale niech to wypływa z czegoś więcej niż z ambony. Niech zadają sobie pytania, niech wątpią. Niech czytają filozofów. Tylko w Polsce się tego nie uczy. Na katechezie rację ma katecheta, a jeszcze większą rację ma ksiądz w Kościele. Edukacja religijna kończy się na katechizmie dla dzieci. Sama to boleśnie przerobiłam.
Co do tematów kocich, Simchy nie wypuszczam (skubana już usiluje wyłazić), bo nie mam tak dobrze jak Ty, Bobiku, mieszkam w bloku na Pradze, a na kota w mieście czycha sporo zagrożeń: trutki na szczury, samochody, wyrostki, psy. Wszystkie z moich wychodzących kotów w pewnym momencie po prostu znikały i nie zamierzam znowu tego przeżywać.
Pręgowana i Simcha to chyba jakieś krewne są, pamiętam jak pisałeś, że weterynarz mówi, że Pręgowana ma coś wspólnego z syberyjczykiem albo brytyjczykiem (?). Otóż moja weterynarz twierdzi to samo w przypadku Simchy 😀
Alienor,
jeszcze jako późny licealista na wakacjach u babci na wsi miałem okazję posiedzieć przy ognisku z nocującymi w pobliżu pielgrzymami w podobnym lub nieco starszym wieku, pod pasterską opieką dwóch kleryków. a że już wtedy lubiłem się wdać w dyskusję po wysłuchaniu (nie pamiętam już czego dotyczyła tamta pogawędka), to szybko okazało się, że dyskutować mogą owi dwaj klerycy, mój kolega i ja. reszta albo jakoś nie chciał, albo nie umiała, albo po pewnym czasie się znudziła lub przestała rozumieć czego dotyczy rozmowa albo została skutecznie odgrodzona od naszego głośnego zastanawiania się. JPII już miłosiernie papieżował, ale jeszcze nie było tyle bałwochwalstwa z tym związanego. ile nie powiem, było miło. a co najzabawniejsze, przy całym moim bagażu zastrzeżeń, wątpień i niezgodzeń zostałem przez swoich rozmówców posądzony o bycie studentem teologii [sic!]. teraz chyba już by tak się nie potoczyło
Samotna matka prosi o adopcję – http://www.stachurska.eu/?p=2227
Dzień dobry 🙂 Tyle tematów dziś od rana poleciało, że nie wiadomo, od czego zacząć. Trzeba będzie jakoś dziabać po kawałku. 😉
To na pierwszy rzut tylko stwierdzę, że wierszyki pani Strzałkowskiej istotnie urocze i zapytam Irka, skąd się bierze sok brzozowy (uprzedzam, że własnej brzozy kaleczyć nie będę). 🙂
Idę teraz myśleć nad kolejnymi rzutami, w przerwach między pojadaniem śniadania. 😎
sok brzozowy bierze się z koncentratu 😎
Ryyyysiuuuu… 😆
Przy tym się omal bułką nie udławiłem od śmiechu: 😈
http://www.sueddeutsche.de/reise/reisefotos-kuriose-schilder-eintreten-mit-unanstaendigen-verboten-1.1093215-22
Tak, tak, foma. Typowa odpowiedź zakamieniałego mieszczucha. Skąd mamy mleko? Z lodówki. 👿
W Polsce sok brzozowy kupuje się butelkowany , w sklepach wielkopowierzchniowych bez najmniejszego problemu.
Nie jestem pewna, ale chyba w moim miasteczku w NRW widziałam taki sok.
To może i u nas jest? Prawdę mówiąc, jeszcze nigdy się tym nie zainteresowałem.
O czymaniu pamiętam. 🙂
Mar-Jo, trzymam! 🙂
O soku brzozowym: http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=2874
Czymam.
dlaczego „zakamieniałego”? 😯
Nie do końca wiem, za co my kochamy Węgrów, ale mógłbym chyba bez większego trudu wykombinować, za co ja kocham niektórych z nich. 🙂
Wypowiadanie się o (jakimkolwiek) narodzie jako całości jest oczywiście w pewien sposób nonsensowne, bo zawsze znajdą się przykłady przeciwne, ale na użytek dyskusji można trochę uogólnić, byle ze świadomością, że się nie głosi żadnej świętej prawdy. 😉
Węgrzy zawsze mieli swoją „ciemną stronę”, o czym świadczyła choćby statystyka samobójstw, zdumiewająca w kraju w gruncie rzeczy tak przyjemnym do życia. Wiadomo, że są narodem bardzo nielicznym, okrążonym przez żywioł słowiański (syndrom oblężonej twierdzy), z tzw. trudną historią. Miewali napięte stosunki z sąsiadami i pielęgnują różne urazy, poczucia krzywd czy kompleksy, często ukryte – jak to zwykle bywa – pod tonami wyższościowymi. To są po prostu wymarzone tereny łowieckie dla nacjonalistycznej prawicy.
Co z tego, że ci Węgrzy, których ja znam (i pewnie Mar-Jo), są światłymi Europejczykami, nie biorącymi się na katonarodowe plewy. Najwyraźniej tych innych Węgrów jest wystarczająco dużo, żeby ichniejsza prawica mogła sobie pohulać. I ta obecna konstytucja jest odbiciem ich kompleksów. Ma tak okropne chrześcijańskonarodowe zadęcie, że sprawia wrażenie – sorry, bratankowie – już nieco operetkowe.
Ale operetka operetką, a najważniejsze jest, jakie będą skutki praktyczne. I ja się obawiam, że w tych okresach, kiedy prawica będzie u władzy, możliwość oparcia się przez nią na takiej konstytucji może mieć skutki bardzo niekorzystne. Zamiast pracować na rzecz odkompleksienia i związania z europejskim „krwiobiegiem”, może żywić kompleksy i umacniać izolację.
Bardzo to jednak pocieszające, że u nas prawica nie mogła sobie pohulać konstytucyjnie bez przeszkód i konieczne było wypracowanie jakiegoś kompromisu. 🙂
Foma, skojarzyło mi się z pewną znajomą, która sama siebie określa jako zakamieniałą mieszczkę. Kiedy ta znajoma w wieku lat 10 po raz pierwszy była (krótko, króciutko) na wsi i zobaczyła krowę, zaczęła uciekać z wrzaskiem, bo dotąd widywała to zwierzę tylko na obrazkach i myślała, że jest wielkości kotka, no, co najwyżej pieska.
Po tym traumatycznym doświadczeniu wsi unika, na ile może i woli do dziś trwać w przekonaniu, że mleko daje nam lodówka. 🙂
Bobiku, Twoja znajoma nie jest jedyna. Scena z jerozolimskiego parku: kilkuletnie dziecko na widok czarnobialego spaniela krzyczy „Mamo, popatrz, krowa!” 🙂
Tereso, nie chcę walnąć jakiejś bzdury, bo w polskim systemie socjalnym nie jestem nadmiernie biegły, ale czy ta samotna matka w rozpaczliwym położeniu nie może skorzystać z Funduszu Alimentacyjnego, skoro tatuś nie buli?
http://alimenty.wieszjak.pl/fundusz-alimentacyjny/239175,Swiadczenia-z-Funduszu-Alimentacyjnego-2010-2011.html
Bobiku, uśmiałam się jak norka z tej krowy 😆
Foma, teraz problem jest taki, że nawet z księdzem nie pogadasz. Jak na UKSW piorą tak mózgi, to co dopiero w seminarium. 🙄
Lisku, ale trzeba przyznać, że taki spaniel rzeczywiście ma coś z krowy. 😆
Bobiku (10:30), czy rzeczywiscie istnieje w sferze politycznej poczucie slowianskiej wspolnoty?
Przelatuja mi wlasnie nad glowa samoloty w ramach obchodow Dnia Niepodleglosci 😐
Bobiku (10:50), szczegolnie tej namalowanej na opakowaniu czekolady Elit 😀
Bobiku, sok brzozowy najpewniej dostać w sklepach z ekologiczną żywnością, produkowany przez firmy leśne z drzewa po wyrębie. Sam nigdy nie produkowałem, bo nie lubię jak drzewo ” płacze”.
Fajna plytka.
Zwierzaku, po to by ja zobaczyc trzeba sie gdzies zapisac; bez tego widac tylko zabke w kostce lodu 🙄
Alienor, na podstawie swojego – przyznaję, niezbyt bogatego – doświadczenia też bym powiedział, że możliwości „pogadania z księdzem” raczej się zmniejszyły niż zwiększyły. Cóż, kościół zwycięski, pewnie ma poczucie, że gadać z pokonanymi już nie musi. 🙄
ksiazka w drodze do samolotu, Zwierzaku
mila pani w okienku powiedziala ze trwa od …do 5dni 🙂 😀
Ja zobaczyłem bez zapisywania się. Faktycznie, płytka. O głębokość raczej nikt jej nie posądzi… 🙄
Poradnik „co kupić dziecku na komunię”:
http://tech.wp.pl/gid,13388614,kat,1009619,galeriazdjecie.html
Coś a propos 🙄
Bobik, 9:36
udlawienia nie zyczylem (slowo nieharcerza), tylko smiechu bez konca 🙂
wode brzozowa w kiosku „Ruch” pamietam 🙄
sok znalazlem tutaj:
http://www.apo-rot.de/indexproducts.html?partnerid=googlenaschoenenberger&_filterkat1=schoenenberger
200ml-5,62€
drogi drink Irku
Lisek,
nie wiem, mnie wylazlo od razu. 🙁
Bobik,
ja podziwiam kreatywnosc i umiejetnosc uzywania Photoshopa.
Rysiu – dziekuje 🙂
Pawle (4.41), nie mógł być Bulduck, bo on to jednak ciężka sprawa. A Buldog z tego wpisu był legutki. 😈
na zdjeciu tej plytki to po prawej to chyba pan Tusk?
co za inflacja 2CD za jedyne 5zl
swietne 🙂
Irku, czy jesteś pewien, że ten koktajl nie był w wersji Rysia – żubrówka z wodą brzozową? 😆
fajna linka Alienr
a ja na komunie dostalem tylko zegarek (i to ruski do tego) 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9569447,Arlukowicz_ministrem_w_rzadzie_Donalda_Tuska.html
Latvians-toast-spring-with-birch-sap
Przyszedł sms od Młodszej: nieźle poszło!
Dziękuję Wszystkim Czymającym!!!!! 😀
z linki Mar-Jo (11:46);
Co na to SLD? Rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita skwitował decyzję Arłukowicza następująco: – Zamienił ciężką pracę przy odbudowywaniu polskiej lewicy na rządową limuzynę.
tylko negatywnie, ciagle negatywnie
Arlukowiczowi sukcesow
puszczam 🙂 😀
Prawdę mówiąc, ja się tym sokiem brzozowym interesuję tak bardziej teoretycznie i ciekawostkowo, niż praktycznie. To chyba coś zdecydowanie słodkiego musi być (jak syrop klonowy?), czyli nic dla psa. 😉
Wg roznych linkow, syrop jest koncentratem soku; sok jest lekko kwaskowy (?)
Bobiku, piłam sok brzozowy na Ukrainie. Nie jest słodki.
Rysiu, ja panu B.A. też życzę sukcesów!!!!
Mar-Jo, przekaż Młodszej pochwalne bobicze merdnięcie. 😀
Czy to już koniec maratonu, czy będzie dalsze bieganie? 😉
Mar-Jo, gratulacje dla Mlodszej! Trzymam do odwolania 🙂
Bobiku, dziękuję. 😀 Zostało jeszcze: za tydzień chemia, po niej ustny angielski. A 24. maja ustna prezentacja z języka polskiego. 😀 I wtedy koniec maratonu.
Ale nie do końca. Studia! A rozrzut w wyborze studiów Młodsze ma ogromny. 😀
Jak Wam się podoba?
http://3.s.dziennik.pl/pliki/2060000/2060484-delegalizacja-300-227.jpg
Cudeńko wymyślił Antoni Kopff w Studiu Opinii – mianował prezesa Rycerzem spod Okrągłego Stołu 🙂
http://alfaomega.webnode.com/news/gdybym%20by%C5%82%20premierem-/
Poczytałem sobie o maturze i w ogóle egzaminach testowych – bez najmniejszej przyjemności. 🙁
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1515500,1,szkolne-testy—prawdy-czy-nieprawdy.read
Wspomniany w artykule coraz niższy poziom wykształcenia ogólnego ja już od dawna obserwuję w Niemczech, gdzie testowanie przyjęło się wiele wcześniej.
Oczywiście nie same testy tutaj winne, tylko podejście do edukacji, która ma być realizowana w ramach sprawdzalnych, mierzalnych i standardowych, a szukanie czegokolwiek na własną rękę w żaden sposób nie jest honorowane.
Może to zresztą problem nie tylko edukacji. Podobne podejście coraz bardziej się zaznacza w kulturze, pracy socjalnej czy w psychologii. Bóstwami są indykatory i punkty. Jak w tym wszyskim ma się ocalić myślenie humanistyczne? Nie wiem. 🙁
Okej, wizja Prezesa jako Rycerza Spod Okrągłego Stołu jak najbardziej do mnie przemawia, ale powinni mu towarzyszyć jeszcze inni, znani z manier i wyrafinowania, rycerze z jego wiernej trupy, np. Pansyfal, Awałahad, albo Lancomłot z Ozora. 😈
do rysberlin. Niestety to nie jest tani drink i dlatego taki dobry. No chyba, że będzie z wodą brzozową 😀 .
Bobiku, wiem skądinąd że otrzymanie wsparcia z funduszu alimentacyjnego graniczy z cudem, ale i kwoty jakie tam wchodzą w rachubę kobiecie z małym dzieckiem utrzymać się nie pozwolę. W linkowanym przez Ciebie artykule wyczytałam, że termin przyjmowania wniosków na bieżący rok minął zanim się dziecko ww kobiecie urodziło, a najwyższe możliwe świadczenie wynosi 300 zł.
U nas pomoc społeczna opiewa na 68 zł rocznie – http://www.stachurska.eu/?p=2083
To wobec tego to jest jakaś zupełna groza. I to się, q!+!%§?”=+, nazywa kraj chrześcijańskich wartości? Może jeszcze miłości bliźniego? 😯
Mnie by sumienie nie dało zasnąć w jakimś gargamelowatym pałacu, albo wsiąść do jakiejś wypasionej bryki, dokąd byliby wokół mnie ludzie tak rozpaczliwie biedni (a nie byłoby pełnego zatrudnienia). No, ale jak już parokrotnie dawałem do zrozumienia, ja się nie uważam za chrześcijanina. 🙄
Mysle, Bobiku (razem z Terry Eagletonem zreszta), ze w Ewangeliach sa zawarte calkiem radykalne idee pomocy dla najubozszych, tyle ze niestety od lat przez wielu przedstawicieli chrzescijanstwa sa one malo uzywane. Nie przez wszystkich oczywiscie, bo sa tez tacy chrzescijanie, jak grupa pastorow protestanckich prowadzona przez Jima Wallisa, ktora juz od kilku tygodni prowadzi glodowke w protescie przeciwko nowemu budzetowi Stanow Zjednoczonych, gdzie przewiduje sie ciecia w i tak miernych swiadczeniach dla najbiedniejszych, ale utrzymuje sie ulgi podatkowe dla najbogatszych paru procent (wprowadzone przez Busha), podobnie jak ogromne wydatki militarne (tez w duzej mierze, acz nie tylko, z zaslugi poprzedniego prezydenta). A innym przykladem moze byc dzialalnosc poprezydencka Jimmy’ego Cartera, wtkazujaca na pewno wrazliwosc spoleczna (ostatnio opisana w Polityce).
Skoro zas krazymy juz od jakiegos czasu wokol tych tematow, to podrzucam wywiad z Eagletonem (a jego ksiazka, omawiana w tym wywiadzie jest naprawde bardzo dobra, a przy tym dowcipnie napisana):
http://blogs.ssrc.org/tif/2009/09/17/religion-for-radicals-an-interview-with-terry-eagleton/
Łooo rany, no i co ja mam zrobić, jak nie nadążam za Wami? 👿
I tak pewnie będzie przez cały miesiąc. Żaba na żabie i żabą pogania 👿
Macham, pozdrawiam, czymam, ale na popyskowanie na to i owo casu mało, kruca bomba, casu mało 😯 🙄
Bobiku, generalnie – szkoła oducza myślenia. Ale dobra szkoła i mądrzy nauczyciele – już niekoniecznie. Moje dzieci mają to szczęście. No i wielkie wsparcie w rodzinie. 😀
Tak na marginesie: moje dzieci nie miały nawet minuty korepetycji.
Popieram psinteligencję. Jestem za wielkim projektem!!!!!!!!!
Huraaaa Foksterier!!!
😀
W tym Akademickim Klubie Obywatelskim są dwa najtęższe łby z mojego roku. Fantastyczni ludzie, z poczuciem humoru i ogromną wiedzą, nie tylko ze swojego podwórka. Ale to, co narodowe, patriotyczne itp. mają zabetonowane na głucho. Nie mogę tego skontrastowania zrozumieć.
Trzymałam, trzymam i trzymać będę 🙂
Pcham Ropuchę 🙄
Z tymi testami i ich szkodliwością to nie jest nowa sprawa. Pamiętam jak na trzecim roku, na jednym z wielkich, kolubryniastych przedmiotów dwusemestralnych, oblano blisko 90% roku, ponieważ … zmieniono testy. Od lat utarła się bowiem praktyka, że studenci, zamiast uczyć się do kolejnych kolokwiów, wkuwają na pamięć pytania i warianty odpowiedzi z lat ubiegłych. Nigdy nie mogłam tej praktyki zrozumieć. Zawsze wydawało mi się, że łatwiej jest pojąć materię przedmiotu niż wryć gotowe formułki 😯
Moniko, ja się właśnie czasem zdumiewam, jak ludzie są w stanie pogodzić wiarę w różne rzeczy, które na psi rozum nawzajem się wykluczają. Na przykład w idee chrześcijańskie, które istotnie są dość radykalne społecznie i solidarystyczne, a równocześnie w skrajny liberalizm (czy libertarianizm), gdzie każdy ma patrzyć własnego nosa i nawet powszechne ubezpieczenie zdrowotne jest herezją.
Psy tak nie umieją. 🙁 Ale jak się poudomowiamy kolejne kilka tysięcy lat, to może się nauczymy. 😉
Wszystkim zażabionym serdecznie współczuję i zalecam powtarzanie 3 razy dziennie formuły „na żabę srogą bez obawy siędziesz…” 😎
Żab to nie usuwa, ale robi się jakoś zabawniej. 🙂
na dobranoc
http://www.youtube.com/watch?v=QSyxzxqrCKs&feature=player_embedded#at=16
dla lubiacych 🙂
Andy, Foksterier od początku wiedział, że na Twój entuzjazm może liczyć. Chociaż tak ogólnie, to liczenie średnio mu wychodzi. 😈
Vesper, prawdopodobnie łatwiejszość uczenia się testowo lub na zrozumienie jest związana z „naturalnymi skłonnościami”, ale i z przyzwyczajeniami i wypraktykowanymi metodami. Jeżeli szkoła wdrożyła kogoś w uczenie testowe i dzięki temu sposobowi odnosił jakieś tam sukcesy, to pewnikiem właśnie to mu się wydaje łatwiejsze. 🙄
Bóstwami są indykatory i punkty. Jak w tym wszystkim ma się ocalić myślenie humanistyczne? Tak jak i myślenie ścisłe, czyli po prostu: myślenie. Nie da się. Przepraszam, że odpowiedź tak krótka.
Już jeden specjalista od metodologii z Torunia mówił, że testy głupsze wypierają testy mądrzejsze. Bo są lepsze dla sprawdzającego A w tej grze chodzi o pracowników a nie o obiekt nauczania…
Andsolu, da się. Polonistki naszych młodych to potrafiły.
Młode przeniosły to sobie na resztę przedmiotów. Wiedziały co boskie, a co cesarskie, potem poszły swoją drogą.
Tak, testy to nie jest najlepszy wynalazek. Nawet nie bardzo sobie wyobrażam testy dla historyków, polonistów, bo to że znają parę dat, nazwisk, wydarzeń, świadczy o tym, że to są wykształceni humaniści? Ale ja o tym mało wiem, pracuję ze studentami nauk przyrodniczych, ze studentami już na „wylocie”, bo z magistrantami. Ich brak samodzielności zadziwia, najczęściej pierwsza odpowiedź jest „bo my tego nie mieliśmy”, prośba o znalezienie jakiegoś rozwiązania samemu, nawet jeżeli im się poda tytuł czasopisma i stronę, uważają to za niezasłużoną karę. Przyzwyczajeni są dostawać wszystko na talerzu, kiedy im mówię, że na talerzu można dostać tylko pasztetówkę, a wiedzy trzeba poszukiwać samemu, patrzą na mnie, jak na kogoś z innego świata. Do tego, przyzwyczajeni są wierzyć maszynom, kiedy chłopak coś źle kliknie na kalkulatorze i pomyli się o 2-3 rzędy wielkości, nie stanowi to dla niego żadnego problemu, „bo tak mi wyszło”.
Zastanawiam się, skąd to jest czy to wina szkoły, czy moda na korepetycje, kiedy korepetytor usuwa dzieciakom kłody spod nóg, zwalnia ich z myślenia, podaje wszystko gotowe?
Mar-Jo, moje gratulacje, że nie dałaś się tej modzie na korepetycje, sama wiem, jak trudno się temu oprzeć. Moi chłopcy też dali sobie radę sami, pokończyli studia i odnoszą sukcesy, może właśnie dlatego, że na talerzu oczekują tylko pasztetówki.
Oczywiście czymam ze wszystkimi.
Bobiku (22:48) z tego by wynikalo, ze ja tez jestem psem, 😉 nie mowiac juz o Jimie Wallisie, o ktorego glodowce zreszta duzo mniej sie mozna dowiedziec z mediow niz o paleniu Koranu przez innego pastora (dotad prawie nikomu nieznanego, ale wydaje mi sie, ze z tego wychodzi m.in, ze palenie Koranu jest bardziej medialne niz glodowki na rzecz najbiedniejszych). A w zlinkowanym wywiadzie z Eagletonem rozbawilo mnie jego zastanawianie sie, czy felieton Jezusa pojawilby sie w Wall Street Journal…
Zas co do testow, to w Stanach juz sa od wielu lat, i wiele ksiazek na temat ich szkodliwosci dla nauczania, zwlaszcza przedmiotow humanistycznych, tu juz napisano. A mimo to sie dobrze trzymaja, nie tylko dlatego, ze standardyzacja jest pociagajaca (triumf myslenia lewa polkula, jak by powiedzial McGilchrist) i ze sporo na testach zarabiaja firmy prywatne, ktore sie zajmuja ich produkowaniem (i sprzedaza podrecznikow jak je zdawac, oraz specjalnych kursow przygotowawczych), ale glownie dlatego, ze za ulepszanie systemu edukacji publicznej zabrali sie politycy, ktorzy obiecuja coraz wiecej testow, zeby sprawdzac, czy nauczyciele dobrze sie staraja. No i wielu wyborcom to sprawdzanie bardzo sie podoba. Tymczasem dzieci najzamozniejszych uczenia do testow w duzej mierze unikaja, bo nie obowiazuja one w szkolach prywatnych. Wyksztalceni i co zamozniejsi rodzice po prostu swoje dzieci z tego systemu wykupuja…
Andsolu, niektórzy specjaliści z Torunia bardzo czynnie się przyczyniają do tego, żeby myślenie jak najszybciej zanikło. 🙄
Klaro, ja akurat przed pasztetówką bym się nie bronił, nawet gdyby była na talerzu. Choć najbardziej lubię taką łapaną w locie. 😆
Moniko, ale to chyba nic nieprzyjemnego, być również psem? 😎
Choć kiedy przy tym ma się córkę-kota, mogą się pojawić tzw. trudne pytania. 😉
O nauczaniu tak na serio pomyślę jutro, bo u nas zbiera się na burzę i powoduje to u mnie dziwną, przedwczesną senność. 😉
Dobranoc 🙂
Nie, to nic nieprzyjemnego, Bobiku. 😆 A tzw. trudne pytania jakos sobie radza posrod wielokulturowosci i zlozonych osobowosci psio-kocio-ptasio-wielorakich (dlugo by wszystkie wymieniac). 😉
lekka mgielka 🙂 dla wczesnie wstajacych 😀
test na obecnosc 🙄 brykanko
w srodek tygodnia z wypasionymy na nosie
brykam fikam
Witam 🙂 Wreszcie lato na rubieżach Unii. No i jakiś skandal 😀 http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110510/LUBLIN/612495000
jaka jest struktura i idea testu nie zaszkodzi wiedzieć, ale uczyć się testu zamiast materii – nie jestem w stanie. ale przykład z życia, świeży a wcale nie dotyczący uczniów i studentów. niedawno miałem w pracy dość intensywne tygodniowe szkolenie, na koniec którego przewidziany był egzamin w formie testu. i co? i od wtorku-środy niemal wszyscy przeglądali i wkuwali testy z lat wcześniejszych. nie powiem, też się przyjrzałem i przeleciałem, ale po 2 godzinach takiego wnikania w test poczułem się tak bardzo zmęczony, że z radością zanurzyłem się w czystą materię treści szkolenia podaną w grubaśnym skrypcie. a w czasie testu okazało się, że tym razem niespodzianka, kilka pytań i owszem, było z wcześniej, ale zdecydowanie więcej to była nówka nieśmigana.
Dzien dobry 🙂
Czy Rzym dzis zostanie zburzony?
Bobiku (22:48), wydaje mi sie ze wszyscy ludzie sa do pewnego stopnia wewnetrznie sprzeczni, i ze brak takich sprzecznosci to iluzja. Mysle ze kazdy kto o tym pomysli, wewnetrzne sprzecznosci u siebie znajdzie, bez wzgledu na system wartosci. Nie mowiac juz o odleglosci super-ego od rzeczywistosci 😀
Uczenie sie testu zamiast tresci nie, ale pamietam ze kiedys w akcie paniki przed praktycznym egzaminem z patologii usilowalam zapamietac schorzenia wg ksztaltu sloi w szafie preparatow (kazdy preparat byl w troche innym) 😀
Test można ułożyć i taki inteligentny, ale to straszna robota… Najłatwiej ułożyć pseudoerudycyjny.
A co to jest myślenie humanistyczne 😆 ?
Ja to sobie tak juz od wczoraj mysle i mysle o tych testach. Myslenie chyba szkodzi, bo wyszlo mi tak:
– szkolnictwo jest obowiazkowe
– prawie 30% populacji to ociezali umyslowo albo i bardziej, dodatkowe 20% to sredniaki, razem prawie polowa.
– statystyki sa ogolnie przyjeta metoda porownawcza a tym samym rowniez sluza jako podstawa do oceny „performance” szkolnictwa.
No to wyszlo mi kangurzym skokiem, ze testy to jedyna metoda, zeby durnie sie wykazali i nie psuli statystyk.
I to jest sluszne – owe prawie 50 % durniow nalezy wytresowac, zeby sobie w zyciu poradzili jako tako. Testy temu sluza.
Osoby inteligentne z natury sa raczej dociekliwe, raczej maja rowniez inteligentnych rodzicow, ktorzy pomoga im w poszukiwaniach wiedzy. Rola szkoly w ich przypadku jest nie ograniczac i nie przeszkadzac, a w miare mozliwosci pomoc.
No nie mowilam, ze myslenie szkodzi? 🙂
Zwierzaku, z jednym moze zastrzezeniem: dzieci inteligentne nie zawsze maja inteligentych rodzicow, a co moze wazniejsze, rodzicow wyksztalconych, po poszukiwanie wiedzy to takze umiejetnosc wyuczana.
(… bo poszukiwanie..)
Lisek,
zawsze mialam problemy z zapamietaniem dat, bo wydawalo mi sie to zupelnie zbyteczne, a tym samym wylatywalo ze lba natychmiast. Musialam uciekac sie do metody opisowej : Mickiewicz urodzil sie 10 dni pozniej niz ja i 150 lat wczesniej 🙂
Zgoda Lisku, dlatego pisze „raczej maja” i dla tych dzieci szkola moze zrobic duzo dobrego. O ile nie trafia na nauczyciela z pierwszych 50% 🙂
Wlasnie z zapalem zrobilam jakis europejski test na inteligencje, a na koncu pokazalo mi sie : zaplac w promocji 7 USdolarow przez PayPal. Znaczy durniow szukaja 🙂 I tym sposobem nie wiem, czy jestem inteligentna!
Zwierzaku, z datami mam zupelnie tak samo 🙂 A takze z roznymi listami.
Dzień dobry 🙂 A ja z datami nie mam problemów, książkę telefoniczną też noszę w głowie, ale np. orientacja w terenie czy zapamiętanie twarzy, to moje pięty achillesowe.
Co jest jeszcze jednym argumentem przeciwko testom. Bo kiedy układa je jakiś miłośnik dat, to Lisek i Zwierzak mogą wyjść na upośledzone umysłowo, a gdy każą z 3 obrazków wybrać dzieciątko Lenin, to ja wyjdę na imbecyla. A przecież wszyscy jesteśmy mądrzy, zdolni i śliczni. 😆
Zapamiętywanie według preparatów czy tworzenie sobie własnych połączeń z datami, to nie jest uczenie się pod testy, tylko wymyślanie osobistych sposobów mnemotechnicznych, co dobrze świadczy o ruchliwości umysłu. 🙂
Jest też dużo gotowych ułatwiaczy zapamiętywania – wierszyki, aliteracje, wkomponowanie w historyjkę, itp. Po niemiecku nazywa się to Eselsbrücke, czyli ośli mostek. 😀
Ja do dziś poprzez taki mostek pamiętam pewien krakowski, już dawno nieistniejący, numer telefonu – polski fiat i 3 część „Dziadów”. 125 44. 😆
Nie pamietam ani dat ani systemow mnemotechnicznyc:) Za to numery telefonu nawet z przed 20-tu lat czy formuly fizyczne z pierwszego roku studiow bez problemu (na codzien w ogole nie mam notesu telefonicznego 😳 ).
Jedno male dodatkowe „f” i juz sie wpada do poczekalni 😀
Ojej, dopiero teraz zauważyłem, że Tadeusz od 8.33 tkwi w poczekalni. 😳 Witaj, Tadeuszu 🙂 , rozgość się, pasztetówką poczęstuj i nie miej mi za złe, że przespałem Twoje wejście. 😉
Wyjaśnianie, co to jest myślenie humanistyczne, to jest też straszna robota, a akurat czas mnie goni. 😉 W związku z tym dziś, wyjątkowo, pozwalam każdemu podłożyć sobie pod to pojęcie to, co mu się spodoba. 😆
Testy skladaja sie przewaznie z roznych zadan, badajacych rozne zdolnosci, i w zalozeniu wiedza nie gra w nich duzej roli. Oczywiscie ze sa problematyczne, szczegolnie od kiedy istnieja specjalne kursy przygotowujace do ich zdawania, ktore w duzej mierze niszcza ich efektywnosc. Ale alternatywy tez nie takie dobre. Np przy przyjmowaniu na uniwerek trudno znalesc lepszy system. #Stopnie z matury: A jesli dzieciak wtedy sie lenil lub szkola byla nienajlepsza lub rodzice nie mieli na korepetycje? #Selekcja dopiero po pierwszym roku: na niektorych fakultetach, np fizyce na niektorych uniwerkach, tak robiono, ale po pierwsze jest problem logistyczny, po drugie studia sa tu platne, wiec bardzo wielu buli za pierwszy rok a potem wylatuje; nie wiem czy to lepiej?
Tu sie stosuje rozne polaczenia tych systemow; ostatnio kandydat moze sobie wybrac czy woli wiekszy nacisk na jedno czy na drugie (ewentualnie bula za kursy i poprawiaja matury)
A ja nigdy nie wiem co zapamietam a co Niemiec wezmie.
Z ludzmi tez tak mam – jednych widze na kolorowo i tych pamietam nawet po latach poznam, a innych „zobaczyc” nie moge i tylko sie odwroce to juz nie wiem jak wygladaja.
Na swiadka „swietnie” sie nadaje, bo moj opis zdarzen jakis dziwny.
Bobiku, podkladamy 🙂
nadciagaja chmury 🙁
zaleta pracy w domu jest swobodny dostep do balkonu
a tu slonce zakryte 😥
ja zapominam wszystko i to od razu 😆
na szczescie mam kajecik na notatki
z testow lubie te ktore pozwalaja wybrac najblizsza prawdzie
odpowiedz 8)
Lisku,
u nas troche inaczej – matury jako takiej to chyba nie ma, zdaja jakies tam testy bodajze w jeden dzien ( ja testy swoich dzieciakow jakos przeoczylam, podla matka) i na podstawie tego obliczaja OP ( overal position), ktore jest podstawa do przyjecia na studia. Jak sie ma za wysokie ( czyli za male:) ) OP to mozna sie na rok zapisac gdziekolwiek i pouczyc.
Ogolnie rzecz biorac dla chcacych sie uczyc droga jest zawsze otwarta.
Kilkunastoletnia praktyka akademicka wyleczyła mnie od stosowania testów przy ocenie. Przy manii ściągania ( popularnej jeszcze wśród naszej młodzieży ) 🙁 dochodzi do syndromu stada błędnych owiec.
Hau hau, mniam mniam! Mach mach (ogonem).
Piszac o testach, mialam na mysli tz testy psychometryczne, nie egzaminy.
Jestem w rozpaczy! 😥 Tematy takie, że pisałbym i pisał, a tu robota pozwala tylko na parę minut doskakiwać, a wkrótce już wcae nie pozwoli. 👿
Ale chociaż krótki doskok: zastanawiałem się nad postem Liska o tym, że ludzie tak czy owak są pełni sprzeczności. W zasadzie to zdanie podzielam, co więcej, zauważam wewnętrzne rozdarcie również u psów, np. kiedy mama obrabia jakieś mięsiwo, a tata wybiera się gdzieś na rowerze. Ale coś mnie tu jednak drapało od spodu. 😉
I chyba chodzi mi o to, że rozumiem sprzeczności nieuświadomione, wewnętrzne poplątania, błądzenie i poszukiwanie drogi, wszelkie takie historie. Sam się w poprzednim wpisie domagałem, żeby móc „wypróbować” różne poglądy i mieć prawo nieprzywiązywania się do jednego. 😉 Natomiast nie rozumiem, czy może nie chcę zrozumieć i zaakceptować świadomego, pryncypialnego głoszenia idei wzajemnie się wykluczających, wprowadzania tych sprzeczności w życie i jeszcze domagania się od innych, żeby ten sposób myślenia i życia uznali za swój. Czyli np. jeżę się na głośne przyznawanie się do wartości chrześcijańskich, z równoczesnym przyjęciem optyki społecznej typu „kto sobie nie radzi, niech zdycha”. Albo – w innej skali – na zwyczajowe pranie żony po niedzielnym nabożeństwie, gdzie było o świętości rodziny, a obok tego sekowanie pary zgodnie żyjących, ale niechodzących do kościoła sąsiadów. No, takie różne rzeczy.
Jeżeli niezbyt precyzyjnie to wyłożyłem, to trudno – teraz precyzyjniej już nie zdążę. 🙂
niby w rozpaczy, a na 5 użytych buziek aż 3 mają charakter żartobliwo-rozhahany 🙄
Z kilku…nastu? (chyba źle liczę) lat praktyki na uczelni wyleczyło mnie z wysłuchiwania egzaminu ustnego ostatnie trzy dni siedzenia od 9-18 . Teraz jest test. Jak się test ułoży odpowiednio i jeszcze lepiej patrzy na studentów to ściągania jest mniej… Myślę jednak, że ustny jest lepszy. Widzę reakcję studenta i mogę go w razie czego naprowadzać. Ale przy 300 osobach do egzaminowania to się nie da…
To az taki tlok? Ni chybi politologia 😀
Ta praktyka to zawsze coś namiesza. 👿 Już teoria tak ładnie wszystko poukładała, a tu praktyka bez pardonu włazi i twierdzi, że zaczęły się schody… 🙄
Foma, u mnie jak u Szekspira. 😈 Niby tragedia, ale nie do końca. 😉 Niby komedia, ale tyż nie całkiem. 🙁
No, niestety. Teraz już nieodwołalnie muszę w teren. 😐
I po skandalu. 😀 http://www.kurierlubelski.pl/wiadomosci/402030,kontrowersyjna-wieloseksualna-panorama-lublina,id,t.html
co się dzieje z ludźmi pod wpływem kontekstowym, zamiast 'kurier lubelski’ przeczytałem 'kuria lubelska’ 😐
Dobry temat” Kuria a wieloseksualność ” 😉
To się nazywa masowe studia, coś jak biała czerń 😆 Produktem jest studyjna masa. Z ostrożności nie będę pisał jakiego koloru. Często nieokreślonego.
Bobiku, nie wpadaj w rozpacz. Tu dopiero są tragedie 😉 http://wyborcza.pl/1,75478,9574749,O__Rydzyk__Mamy_kilka_milionow_zl_rocznie.html
Bobiku, chyba mowisz o zaklamaniu i dwulicowosci.. ? 🙂
Ale tak sie zastanawiam (ogladajac takze wlasne sasiedztwo) – czy religijny lajdak jest naprawde rzadszy lub bardziej bulwersujacy/zaskakujacy niz lajdak swiecki..??
Ech Lisku, lajdak to lajdak, calkiem osobny gatunek tylko sie podszywa.
Ide spac 🙂
Witam Koszyczek,
jako ofiara testowania (załapałam się na reformę 1999 roku, testowali mnie po podstawówce, gimnazjum i liceum) wypowiadam się negatywnie na ten temat.
Testy po podstawówce i gimnazjum były dla mnie formalnością: gimnazjum i liceum wybrałam prywatne, a te, słusznie nieufne, miały własne egzaminy wstępne. Niestety, na studiach wyższych nie można już tego robić poza kierunkami artystycznymi (!), więc musiałam polegać na procentach z matury.
I wyszło tak, że ja, jedna z najlepszych w moim roczniku z angielskiego i polskiego, nie dostałam się na polonistykę na UW, na anglistykę dostałam się wieczorową, bo miałam za niski wynik z matury z wiedzy o społeczeństwie, przedmiotu na którym uczy się praktycznie wszystkiego od konstytucji, przez rozliczanie PITów, struktur organizacji międzynarodowych, po przygotowanie do życia w rodzinie.
Wynik niski miałam dlatego, ze akurat w moim roczniku w części teoretycznej zadawano pytania, o jakich nauczyciele nie śnili.
Polski też mi świetnie nie poszedł, bo myślę mało kluczowo. 🙄 I nie za bardzo lubię literaturę wałkowaną na tych testach. Jakoś nikt nie dał jeszcze tematu z „Mistrza i Małgorzaty”.
Na studiach na szczęście większość przedmiotów z mojej specjalności (kultura i media) zaliczamy esejami, wykłady to testy lub egzaminy ustne, ćwiczenia językowe zazwyczaj kończą się kolokwium.
Co do linki od Irka: wszystko ładnie, fajnie, ale czemu ta panorama ma służyć? Sztuka sztuką, ale nie lubię szokowania dla samego szokowania.
Masowe studia? Na fakultecie medycznym na uniw. Ain Shams w Egipcie jest powyzej 1000 studentow na roczniku. I o dziwo, ma niezly poziom. Jak, nie mam zielonego pojecia 🙄
Jeżeli ktoś ma deszcz na zbyciu, to chętnie przyjmę.
Sucho jest tak potwornie, że już nawet ja zacząłem odczuwać z teg powodu dyskomfort i niepokój, a co dopiero rośliny. 🙄
Z tymi masowymi studiami to chyba nie w tym problem, jaka część populacji studiuje, tylko jak to się ma do sił i środków, czyli ilu na studiującego przypada wykładowców, ile miejsca w bibliotece czy laboratorium, itp, itd.
A w związku z uwagą o Egipcie mogę zdradzić, że czasem mam wredne myśli na temat demokratyzacji nauczania. Kiedy jest ono dobrem trudno dostępnym, uczniowie/studenci są skłonni kilometrami zapychać na bosaka do szkoły, odrabiać zadania przy naftówce i w ogóle strasznie są na tę naukę żerni. A kiedy każdy może, a nawet musi… No, wiadomo. Tylko niektórym chce się mimo wszystko, ale większość patrzy, jak by tu odwalić sprawę jak najmniejszym kosztem.
Lisku, 14.45 – jak go zwał, tak go zwał. 😉 Ale właściwie myślałem o tym, że przypisanie, nawet bardzo gorące, się do jakiejś opcji ideowej, często następuje „jakoś tak”, bez wmyślenia się w to, jakie są/powinny być tej opcji konsekwencje. Nie musi to nawet prowadzić do łajdactwa (dałem akurat jaskrawe przykłady, ale bywają i łagodniejsze), tylko do umysłowego miszmaszu i pomieszania z poplątaniem.
I oczywiście nie dotyczy to wyłącznie opcji religijnych. To też był tylko przykład. 😉 Innym, niereligijnym przykładem pomieszania z poplątaniem mogą być niektóre europejskie partie socjaldemokratyczne, radośnie wprowadzające ostry liberalizm ekonomiczny wszystkimi drzwiami i oknami. 😉
Bobiku, deszczu, nawet na uzytek wlasny, nie bede miala przez najblizsze szesc do osmiu miesiecy 🙁
Znikąd nadziei na deszcz?
Przypomina się klasyczne pytanie rosyjskiej inteligencji: czto diełat’? 🙁
U mnie za duzo deszczu, choc nie tak tragicznie jak w Luizjanie na przyklad, wiec chetnie Ci Lisku troche tego deszczu odstapie. 🙂
A ta dwulicowoscia, to oprocz tego, co napisal Bobik, dodalabym, ze dwulicowosc zaklada jednak jakas swiadomosc sprzecznosci, tymczasem (trzymajac jeszcze na chwile przykladu chrzescijanstwa i wrazliwosci spolecznej) wielu chrzescijan nie ma zupelnie swiadomosci tej sprzecznosci, bo przy nauczaniu religijnym (katechezy, kazania, itp.) nie te watki sa eksponowane. Przyklad z europejskimi partiami socjaldemokratycznymi tez bardzo dobry, Bobiku.
O edukacji masowej moze odezwe sie pozniej, bo jednak dodalabym pare „ale” do twierdzenia, ze tylko wtedy dobrze idzie i tylko wtedy sie edukacje ceni, gdy sie po nia zasuwa kilometrami boso (przeczy temu to, ze duzo latwiej jednak dalej sie ksztalcic dzieciom z rodzin juz zamoznych i wyksztalconych, co wychodzi ciagle w badaniach). Ale na razie moj teren mnie wola. 😉
Och nie, ja nie mówiłem, że na bosaka kształcić się łatwiej. Tylko że motywacja inna. 😆
Oczywiście w życiu bym nie oddał takiej zdobyczy socjalnej, jak powszechność kształcenia. 😎 Ale też dość powszechnie wiadomo, że przywilej jest bardziej pożądany niż obowiązek. 😉
Zdarzyło mi się coś lepszego od wygranej w totka. Kupiłem za psi grosz szparagi niby wybrakowane, bo połamane, w kawałkach mniej więcej 15-centymetrowych. Na pół kilograma tychże, zaledwie 2 kawałki były z dolnej części, reszta – same czubki. 😀
Już chyba nigdy nie powiem, że niefartowny ze mnie pies. 😎
berlin tez cierpliwie czeka na deszcz, powoli wysychamy
widze ze i u Bobika sezon na Sauce Hollandaise rozpoczety 🙂
w spozywczych pojawili sie „latajacy sprzedawcy” z Beelitzer
Spargel-taktyka: odczekac do tuz przed 20:00 i zaproponowac z mina niewiniatka odkupienie reszty co sie ostala 🙄
lepiej uczyc sie pilnie i samemu, inaczej:
laduje sie w polityce a grzechy odkrywaja tak czy siak uwazni 😀
http://www.faz.net/s/Rub1ED0C280BBA14ACAB16800E2F760DF3E/Doc~E755CCEDFF4B148FDAB436F97F4188185~ATpl~Ecommon~Sspezial.html
Rysiu, i tak z sosu Hollandaise i „latajacych sprzedawcow” zrobil sie Latajacy Holender 😀
Bobiku (18:44), bo i za jaki grosz masz kupowac 😈
na dobranoc 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=eL7xjX5mWLM&feature=related
Bobiku, rozumiem Twoje racje. Poziom studiów wyższych w Polsce bardzo się zaniża, dochodzi do tego, że po licencjacie lub nawet magisterce z niektórych kierunków absolwenci wypełniają stanowiska typu recepcjonista, bo na tyle ich intelektualnie stać, a w dużych miastach jest to chyba zawód z najlepszą relacją ilość pracy i odpowiedzialności – wysokość wynagrodzenia.
Fajnie, że można studiować za darmo albo odpłatnie, ale szkoła ulży stypendiami i zapomogami. Świetnie. Tylko teraz wygląda to tak, że magistrów ma się od metra, a brakuje piekarzy i rzeźników. Patrząc po niektórych osobach studiujących na Uczelni, naprawdę lepiej dla nich i lżej dla kont ich rodziców byłoby, gdyby poszli do zawodówki.
My tu sobie jemy, pijemy, piszemy, muzyki słuchamy, a tymczasem za naszymi plecami nowa epoka geologiczna się zaczęła. 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9579032,Ludzie_rozpoczeli_nowa_epoke_geologiczna___Ziemia.html
wstalem, atu nowa epoka geologiczna, przespalem otwarcie 😉
brykam
zapowiadany deszcz przesunieto na niedziele, wypasione, ksiazka,
Tereny Zielone, S-Bahn-czwartek 🙂 😀
brykam fikam
Witam 🙂 . Na dzień dobry trochę logiki http://www.polityka.pl/galerie/1511904,1,andrzej-mleczko—galeria-rysunkow-2011-r.read
I dużo się dzieje. Nowa epoka , ale 12 maja niezmiennie:
– Światowy Dzień Ptaków Wędrownych;
– Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek i Położnych oraz chyba najtrudniejszy do przeżycia
– Światowy Dzień Syndromu Chronicznego Zmęczenia i Zaburzeń Immulogicznych.
Uff. Miłego Dnia 😀
Dzień dobry, 😀
To jest chyba jakaś epidemia wśród polityków w Germanii?
„Die unter Plagiatsverdacht stehende FDP-Spitzenpolitikerin Silvana Koch-Mehrin ist von allen politischen Ämtern zurückgetreten. Die 40-Jährige teilte mit, sie wolle so verhindern, dass ihre gesamte Familie durch die öffentliche Diskussion weiter belastet werde”.
Trzeba było o rodzinie przed „doktoratem” pomyślec. ❗
U mnie w nocy padał deszcz. Praca w ogrodzie będzie przyjemna. 😀
tylko dzień chronicznego zmęczenia? 😯 na to przydałby się co najmniej tydzień…
Dzień dobry 🙂 Ja tam nie mam żadnego chronicznego zmęczenia, tylko codziennie nowe, świeżutkie. 😎
Irku, a kiedy właściwie jest Światowy Dzień Bobika? 😆
światowy dzień Bobika jest w nocy 😛
Ta epidemia plagiatów w Niemczech jest chyba dosyć stara, tylko do Guttenberga przebiegała bezobjawowo.
Nie tylko politycy, w ogóle studenci i doktoranci ściągali jak najęci, od prac semestralnych po dotorskie. Bo do niedawna praktycznie nikt tego nie sprawdzał. Częściowo ze względu na brak czasu (tu też poniekąd masówka), a częściowo na tradycyjne zaufanie do osób parających się czymś tak szlachetnym, jak nauka. 🙄
Teraz się rzucono do sprawdzania polityków, bo kiedy u nich się wykryje plagiat, to się robi zadyma medialna i jest wesoło. Może jeszcze kilku osobom ze świecznika niepolitycznego się w doktratach pogrzebie. Ale zapewniam Was, że zostaną tysiące kawałkami zerżniętych prac, którymi człowiek z kulawą nogą się nie zainteresuje. Nie ma zresztą takiej siły, która mogłaby sprawdzić wszystko, co dotychczas zostało wyprodukowane.
Dlatego właśnie nic nie zastąpi egzaminów ustnych (oczywiście nie wyłącznie, tylko obok). Na pisemnym można ściągać, prace można kombinować z cudzych fragmentów, ale na ustnym objawia się tzw. naga prawda.
A w ogóle takie kształcenie akademickie, w którym nauczyciel nie ma czasu poznać dobrze swoich studentów, nie może towarzyszyć ich rozwojowi, pełnić roli przewodnika, tylko podaje materiał (często w biegu) i odpytuje, nijak się ma do „starych” kryteriów wykształcenia wyższego. Ale tu musielibyśmy wejść na sprawy budżetowe, organizacyjne i system boloński, co sprawiłoby, że cały dzień byłby przenarzekany. Nie wiem, czy mi się chce. 😉
I to jest, kolego foma, bardzo dobra odpowiedź! 😆
Dzięki niej możemy Światowy Dzień Bobika świętować 365 razy w roku.
Choć nie twierdzę, że musimy. 😎
Dzień dobry,
właśnie wczoraj rozmawiałam ze znajomym, który był na jakiejś konferencji w sprawie plagiatów. Otóż plagiat ponoć RZONDZI w polskiej nauce. Także np. w medycynie, co już jest zupełnie przerażające: np. profesor bierze pracę o jakimś schorzeniu trzustki, wykreśla trzustkę, wstawia na to miejsce przełyk czy cokolwiek innego – i to już jest nowatorska praca, przedrukowywana w pismach naukowych na świecie.
O zasadzie kopiuj-wklej panującej już wśród studentów słyszę od dawna. Jest jeszcze lepiej, bo wykładowcy zlecają im robotę gugluj-kopiuj-wklej, a jej wynik wykorzystują np. do swojej pracy doktorskiej.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/1_lipca_czyli_swiatowy_dzien_psa_146694.html
Teraz juz pewnie nikt nie robi fiszek 🙂
To teraz już wiadomo, skąd się biorą tacy medycy, którzy mieli wyciąć wyrostek, a urżnęli nogę… 🙄
Na metodę copypastową stosowaną bezczelnie jest sposób – można wprowadzić na uczelniach obowiązek przepuszczania wszystkich prac przez programy antyplagiatowe (tu i ówdzie już zresztą tak się robi). Ale ci począć z copypastowaniem subtelniejszym, np. wyrażeniem tej samej treści innymi słowami, czyli skopiuj-wklej-przeformułuj? Tego już program nie wychwyci.
No, ale w tym ostatnim przypadku przynajmniej ktoś rzeczywiście musiał włożyć jakieś minimum wysiłku… 🙄
Pani Kierowniczko,
wychodzi na to, że jedne z nielicznych prawdziwych studiów to studia w akademii muzycznej. Nie wygugla się i nie wklei. Moje Starsze bardzo dobrze wybrało. 😀
jak pomyślę, że pan jest takim doktorem, jak ja jestem inżynierem, to robi mi się słabo…
Zwierzaku, jeszcze duże fisze robią małe fiszki. Ale to się nazywa tarło, nie praca naukowa. 😆
He, he. Brzmi jak dowcip, ale jest na serio. Priorytetem polskiej prezydencji w UE ma być ochrona mózgu.
http://wyborcza.pl/1,75248,9580562,Mozg_w_Europie_pod_ochrona.html
Czy może bierze się to z poczucia, że w naszym kraju mózgi są szczególnie zagrożone? 😉
Jeżeli 1 lipca jest Dzień Psa, to należy o tym pamiętać i odpowiednio uczcić. 🙂
Ale Dzień Psa to jednak nie to samo, co nocny Dzień Bobika. 😉
Bobiku,
sadze, ze watpie! Duze fisze nie maja juz ochoty 🙂
Mar-Jo 9:30,
epidemia!!! 🙂
ale tez ulga u politykow bez doktoratow-wzrasta szansa na utrzymanie stanowiska 🙄
„Z perspektywy paru lat to był klasyczny przejaw korupcji politycznej. Za stanowisko ktoś przechodzi do innego obozu – powiedział Andrzej Dera, poseł PiS, w porannym programie w „Radiu ZET”,, oceniając odejście Bartosza Arłukowicza z SLD. (…)
Monika Olejnik nawiązała w rozmowie do negocjacji przedstawicieli PiS z Renatą Beger, które miały miejsce w 2006 i zapytała czym dla Dery, różni się takie nakłanianie od transferu Arłukowicza, poseł odpowiedział: „Tamto była próba, tu mamy fakt. Przejście za konkretne stanowisko? Jak to inaczej nazwać, jak nie korupcją polityczną? To klasyka.”
calosc tutaj:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ostre-slowa-posla-pis-czesc-mirek-zbyszek,1,4301718,wiadomosc.html
hipokryzja
hipokryzja i brak skuteczności ;]
dla frakcji:
„Parteivorsitzende Kjærsgaard: Es sei ihrer Partei gelungen, die Uhren „in die achtziger Jahre zurückzustellen”, verkündete sie mit einem zufriedenen „Skååål!”.
reszta tu:
http://taz.de/1/politik/europa/artikel/1/back-to-the-80s/
muzyczny 🙂 szczecin
https://lh3.googleusercontent.com/_rxdnqitjQpQ/Tahon3x_yNI/AAAAAAAACv4/0TpNeKKLEpw/DSCF5197.jpg
foma 😀
Do rysberlin.Świetna kapela na Całoroczny Nocny Dzień Bobika. 😀
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Rfc68gy_HIg#at=170
ciekawe (tylko gadaja po chinsku)
Irku, oni graja a za plecami za oknem mozna jedzenie i napitki
serwowac-dzien i noc oczywiscie 🙂
ide sie balkonowac z ksiazka 🙂 😀
Rysiu, gdzie ci muzycy stoją!?Nie znam gości. 😯
Ciekawe co powie nasz solenizant na Całoroczną Nocną miskę.
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,9582189,Zobacz_najlepsza_iluzje_optyczna_2011.html
Mam nadzieję, że nocna miska to nie jest nocnik. 😆
Mar-Jo, muzycy stoja na dziedzincu Zamku i patrza na zegar 🙂
https://lh5.googleusercontent.com/_rxdnqitjQpQ/TahoofmLWsI/AAAAAAAACv8/ZcBIcKqnfbk/DSCF5200.jpg
Mam jakiś okropnie wredny mózg. W ogóle się nie chce tej iluzji optycznej poddawać. Cały czas mu się kropki zmieniają. 😯
Albo ja mam psi mózg, albo uczeni coś spieprzyli. 🙂
Całoroczny Nocny Dzień Bobika. Tak.
Ja mam dzisiaj dzień kretyna. Chyba przez te chmury. Burza idzie. Ciśnienie leci pyskiem na twarz.
Ktoś mówił o ochronie mózgu?
A regeneracja? Bo z moim dziś samą ochroną daleko się nie ujedzie.
O matko.
Bobik 12 maj 11, 11:35
He, he. Brzmi jak dowcip, ale jest na serio. Priorytetem polskiej prezydencji w UE ma być ochrona mózgu.
http://wyborcza.pl/1,75248,9580562,Mozg_w_Europie_pod_ochrona.html
Czy może bierze się to z poczucia, że w naszym kraju mózgi są szczególnie zagrożone? 😉
A jednak ta ochrona będzie potrzebna 😀 😀 😀
Nisiu, jakie chmury? Niebo bezchmurne nade mną. 🙂
Kawa wypita we mnie. 🙂
W moim bostonskim radiu o zadnych dniach nie slyszalam, ale to nie znaczy, ze nie mowili, tylko, ze byc moze ktos inny mowil przy sniadaniu na temat poprzedniej wiadomosci. 😉 Natomiast zauwazylam, gdy mowili, ze dzisiaj sa urodziny Edwarda Leara, tego od „The Owl and the Pussycat” (Sowa i Kicia), „The Pobble Who Has No Toes” (Okruszka co nie mial paluszkow u nog), The Jumblies i wielu innych wierszy. Juz za same cudowne i tajemnicze neologizmy, takie jakie tajemnicza „runcible spoon”, nalezy mu sie chociaz jeden dzien. 🙂
Upominam się jeszcze o Donga, co miał świecący nos. 🙂
To mi jest szczególnie bliskie, bo zdrowe psy też mają nos z lekka świecący. 😎
Mar-Jo, u nas nad lasem chmury.
Zwoje mi się prostują!!!
Słyszałam ostatnio, że od burzy kiśnie jarzynowa, a także grochówka, więc może moje zwoje też reagują.
Dla mnie dzień Leara może być cały rok.
Jak miło jest znać Pana Leara,
co tyle nabazgrał bazgranin.
Niektórzy go cenią nad wyraz (to ja),
niektórzy zaś mają go za nic (tego to dopiero nie rozumiem).
I tak dalej.
A nie zapomnijmy o jego wspaniałych tłumaczach na polski z Nowickim na czele!
Dzień Kretyna zasługuje na specjalny wierszyk, a może piosenkę. Może być walczyk. 😀
Każdy z tym problem czasem ma:
ileż to jest dwa razy dwa?
Gdzie leży podatkowy próg?
Co mieści się na końcu nóg?
Lub jeszcze gorzej: Tomasz Lis
PO popiera, czy też PiS?
Czy Daniec to jest taki ptak?
Tych rzeczy w głowie jakoś brak…
(i wesoło)
To Dzień Kretyna, to Dzień Kretyna,
wrzuć w czachę kamyk, usłyszysz plusk,
radość ogarnia ojca i syna,
bo nic dziś robić nie musi mózg.
Kant w kąt rzucony z Heglem wraz
i zaraz z serca spada głaz.
Bach czy tam Verdi? Samo dno.
Dajcie Ich Troje, to jest to!
Sam z siebie się prostuje zwój,
myśli nie krąży żaden rój,
na korze zmarszczek całkiem brak,
czy to przyjemne jest? O, tak!
(i z entuzjazmem)
To Dzień Kretyna, to Dzień Kretyna,
i choć on nieraz cały rok trwa,
jednak najcudniej, gdy się zaczyna,
a więc nie przegap takiego Dnia! 😈
Wracając do plagiatów prac naukowych – to nic nowego i odgrzewane makarony. Nie ma absolutnie żadnego dowodu, że ich liczba się zwiększyła. Problemem są gugle pozawalające każdemu zawistnikowi bez tytułu szlacheckiego (doktora) udowodnić posiadaczowi takiego tytułu, że też cham.
To trochę tak jakby (swego czasu) Walerianowi Nekandzie Trepce dać dostęp do bazy danych obejmujących dane osobowe całej ludności.
Telemachu, ale musisz przyznać, że dawniej już choćby samo wklejanie wymagało jednak znacznie większego wysiłku. 😉
A za Trepki liczba ludności, zwłaszcza tej utytułowanej, była na tyle mniejsza, że i bez Sierżanta Gugla można było dochodzenie prowadzić w miarę sprawnie. 😉
Trochę, Telemachu, nie rozumiem, chciałeś powiedzieć, że jak ktoś (niech będzie arystokrata) nie popełnił plagiatu, to i tak mu można wykazać, za pomocą Google, że popełnił ??? Czy o coś innego chodzi??
Mam dzisiaj w głowie wyłącznie sito z Dżamblami 😀
Za Pana Leara 😀
Jak znam Telemacha, to pewnie znowu ironizował. Tylko on to robi z kamienną twarzą pokerzysty. 😉
A, faktycznie, Dżamble też są warte toastu. 🙂
Dokonałem drobnego wynalazku kulinarnego i mogę polecić. Do zupy szparagowej sypnąłem nieco kurkumy. Właściwie tylko w celach kolorystycznych, ale okazało się, że smakowi też ujmy nie czyni. 🙂
popadalo, zdziebko
niestety
epigoni plagiatuja a gugla bedziemy wieszac 😉
Irku, nie pamiętam, koniec świata jest 12 maja 11 czy 11 maja 12? Czy ja się kiedyś wreszcie tego nauczę?
„Padł jeden z najczęściej powtarzanych (głównie przez mężczyzn!) mitów. Faceci wcale nie myślą wyłącznie o seksie.”
tragedia, tragedia, kleska
http://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/335448,seks-jedzenie-sen-o-tym-mysli-mezczyzna.html
bywa 😀
🙂 😀 😆
http://failblog.files.wordpress.com/2010/03/epic-fail-cleaner-emission-fail.jpg
Fakt, ja najczęściej rzeczywiście myślę o jedzeniu. Ale to jeszcze nie czyni ze mnie stuprocentowego faceta, bo o spaniu myślę stosunkowo niewiele. 😈
Rysberlin, a takie maszyny do czystej emisji mogą być wmontowane w brzozy?
andsol 😀
mysle ze TAK, miniaturyzacja kluczem postepu 😉
A czemu akurat w brzozy? Czy buki, graby i modrzewie to od macochy? 😯
Co ma macocha do brzozy? To nie macochy gmłę robiły!
Siadł pies i wstydził się! Dopiero teraz aliuzju poniał. 😳
To jak się nazywa niestudent? Mężczyzna inaczej?? Bo z notki wynika, że student=mężczyzna 🙁
Ja w związku z dniem kretyna. Gałczyński napisał genialny tekst, muzykę dołożył Pan Syrewicz, wykonanie mistrzowskie pan Piotruś…
Moja matka była ni stąd ni z owąd,
Mój ojciec podobny do świni.
Potem matka poszła – szur szur – do kliniki
I urodziła mnie w noc majową,
A Księżyc był jak cholera,
Ojciec po ośmiu likierach…
I nagle żelazko spadło mi na głowę
I tak sie zaczęło, madame…
Oto jest spowiedź kretyna…
Życie kretyna to łza…
Któraż pokocha dziewczyna
Takiego kretyna, jak ja?
Któraż pokocha rudego
Kretyna infernalnego?
W ręku mam róże
I uszy za duże,
A w sercu Moniuszko mi gra…
Druga strofa…
Mijają, mijają epoki,
Lecz słota jest ciągle pierońska,
Więc męczą mnie polonokoki
I niemoc – ach – jagiellońska…
A może przyfrunie Serafin,
Serafin, ten fruwać potrafi…
Na dnie serca mego
Ja wierzę – ach – w niebo,
Bom ja jest kretyn, madame…
Trzecia strofa…
Ha ha… Zakochałem się raz w staruszce,
Co miała kanapę pluszową,
Siedziałem jak kot przy jej nóżce,
A było to w noc majową…
Lecz nagle się coś urwało,
Staruszce się odwidziało…
I znowu żelazko spadło mi na głowę
I tak się skończyło, madame…
pomysl na mgle mailnalem do mecenasa R. moze pomoze :8)
a na sen dzisiaj
http://www.youtube.com/watch?v=xN7iU1POfyU
🙂
@Bobik:
Faktycznie ironizowałem. Ale o twarzy pokerzysty zapomniałem zupełnie. Dobrze że nikt nie widział.
Nisiu,
rosol kisnie na pewno! Empirycznie sprawdzone, skisl lajdak 2 godziny po ugotowaniu, ale przed burza. I jak tu mozna wierzyc rosolowi???? 🙂
Burzyło i lało 😀 Teraz zdawkowo siąpi 🙂
Rysiu, mecenasa po helu nieco przytkało, nie pobudzaj 😕
A ja jeszcze wroce do nauczania:
szkola choc darmowa do pewnego momentu, powinna byc przywilejem a nie obowiazkiem.
Australia, choc przyznam, ze poczatkowo wydziwialam, ma tak:
obowiazkowe i dla wszystkich jest 10 lat nauki, potem sa jeszcze 2 lata ( w roznych stanach roznie to jest) po ktorych osiagnawszy jakies tam wyniki mozna isc na dalsze nauki lub do pracy.
Dzieci nie powtarzaja klas, bez wzgledu na „osiagniecia naukowe”, co daje wyrazny przekaz, my ci ulatwiamy, ale reszta nalezy do ciebie.
Szkola ma dowolnosc w stosowaniu metod nauczania, czesto stosuje sie wiec przegrupowania w klasach (powyzej szkoly podstawowej), tworzac wiele ale za to mniejszych klas w ktorych uczniowie sa na podobnym poziomie. Material nauczania jest tez zroznicowany i dostosowany do poziomu.
Uczniowie dwa razy wybieraja sobie przedmioty jakich chca sie uczyc. Na ogol wybor jest miedzy przedmiotami praktycznymi a akademickimi.
Nie wszystko jest w tym systemie idealne, bo duzo zalezy od nauczycieli i nie zawsze trafi sie na wlasciwego, ale wazne jest, ze dziecko ma mozliwosci wyboru i dostaje wszelka pomoc.
I nie wiem dlaczego jakos nie ma sciagania.
Hel z mecenasa uszedl…
Zwierzaku, jakim przywilejem 😯 Się należy i już! Podobnie jak matura na mniej niż pół gwizdka. W papierach ma być, że jesteśmy wykształconym społeczeństwem. Wysoko wykształconym, coraz wyrzej…
Haneczko,
moje dzieci zaczely dorosle zycie z dlugiem za studia. Za lejberzystow placilismy za studia, ale niezbyt wiele, liberalowie podniesli oplaty drastycznie. Teraz studia medyczne albo prawnicze kosztuja dziesiatki tysiecy.
Czasem mi się skrycie marzy, żeby nauka była przywilejem, ale na pewno nie dla tych, którzy mają więcej forsy. 👿 Dla chcących, zmotywowanych, skłonnych włożyć nieco wysiłku.
Uzależnienie możlwości uczenia się od zamożności (zwykle rodziców) wywołuje we mnie natychmiastową chęć lecenia na barykady. 🙄
To jeszcze inna strona medalu i bardzo przydałaby się tu Alienor, bo koszty zna pewnie od podszewki.
Wiem, że drenująca finansowo jest medycyna i architektura, bo koleżeństwo młodych studiuje.
Nasze młode tanie w hodowli. Córasek w Walii studia ma za friko, na utrzymanie zarabia ciężką pracą, zero kredytu. Młody robi drugie podejście do samego siebie i tym razem na własny rachunek, czyli też tyra.
Ich ojciec, technik bez studiów, ma więcej możliwości znalezienia się na współczesnym rynku pracy niż każde z nich, że o sobie nie wspomnę 🙄 Tak naprawdę, to on ma wyższe studia 🙂
Jestem zaburzona. Miało być „wyższe wykształcenie”.
Bobiku,
powinna byc przywilejem.
Dla wszystkich. Stad tez u nas owe kredyty na nauke. Dostaje sie automatycznie, mozna wplacac in front, mozna czesciowo, mozna potem. Splaty to 0.5 % rocznie od dochodu brutto, czyli nie tak wiele. Wczesniejsze splaty daja rabaty. Poza tym kredyt jest oprocentowany symbolicznie.
Wszystko zalezy od ustalen, nie lec na barykady 🙂
Za naukę dziś się wziąłem
chcę z dyplomem być matołem!
Kto naukę dziś zaczyna,
już nie cały, pół kretyna…
Gdy uwinę się z tym migiem,
będzie ze mnie inteligent…
Chociaż jeden taki kuł,
inteligent był, lecz pół,
choć w nauce był wytrwały
widać mózg miał też nie cały…
Ktoś jak ja, co ma ogładę
to wiadomo, że da radę,
zagnę wszystkich takim wistem:
w trzy dni będę już magistrem,
a że możliwości spore,
w tydzień mogę być doktorem…
Mogę, chociaż w nosie mam,
cenię to, co dziś mam w główce
piszę więc na wizytówce:
nie magister i nie cham.
A właściwie to cokolwiek:
po nazwisku- „zwykły człowiek”
Lecz człowieka czasem kusi
i ambicja z lekka dusi,
szczęściem kiedy przyjdzie pora,
ma od tego liczne fora…
Gdy przyciśnie mnie mus srogi,
Idę wyżyć się na blogi 😉
Dobranoc 🙂
Ach, zeenie inteligenckie rozterki same w sobie powinny byc kwalifikacja do grupy. Oraz obrazenia nabyte przy ostrzeniu olowkow i waleniu w klawiature… 😆
Co do kredytow na studia, to jednak nie jest tak rozowo, jak pisze Zwierzak, przynajmniej w Stanach, bo trzeba je splacac niezaleznie od tego, czy ma sie prace, czy nie. Takiego zmartwienia nie maja oczywiscie dzieci zamoznych rodzicow, wiec start w dorosle zycie jest zupelnie inny, nawet jesli sie mialo dostep do tych samych studiow.
A dla Bobika, uslyszana dzis przez telefon anegdotka z poczekalni lekarskiej, od Krakowskiej Cioci. Otoz w tej samej kolejce do lekarza znalazla sie pewna zacna i szacowna, i tylko z lekka znana przez Ciocie starsza osoba. Gdy okazalo sie, ze wizyta w gabinecie lekarza nieco sie opoznia, osoba ta skierowala blagalne spojrzenie na Krakowska Ciocie, i dramatycznie wyszeptala: „Juz dobrze po drugiej, a o pierwszej ja zawsze musze wypic kieliszek wodki dla zdrowia, bo inaczej bardzo zle sie czuje. Czy pani mnie zechce przepuscic? Bede nieslychanie zobowiazana…” A wydawaloby sie, ze takie dialogi zdarzaja sie tylko w powiesciach Muriel Spark. 😉
schniemy 🙂
do pozycji przez Tereny Zielone 😀
brykam fikam
Witam 🙂 Dziś 13 i piątek. Toruń padł http://torun.gazeta.pl/torun/1,35576,9587867,Pomnika_Lecha_Kaczynskiego_nie_bedzie__W_Toruniu_ulga.html
Dzień dobry 🙂 13 i piątek – to może dziś jest ten koniec świata, o który andsol się tak upominał?
A gdyby tak naprawdę był – co byśmy wtedy zrobili? 😈
Moniko, opowieść Krakowskiej Cioci jest bolesnym świadectwem tego, co ponure czasy sprzedawania alkoholu od 13.00 zrobiły z eleganckim krakowskim towarzystwem. 😥 Krakusy, wiadomo, konserwatywne, więc do dziś nie potrafią się przestawić. 😈
Wielkie żarcie 😀 http://wyrobydomowe.blox.pl/2009/11/Pasztetowa-smarowna.html
Zeen, Tobie się wydaje, że w dzisiejszych czasach można coś zwojować z wizytówką „Zwykły Człowiek, Który Ma Coś w Głowie”? To już chyba tylko na blogach. 😎
W realu trzeba sobie koniecznie walnąć wizytówkę „Starszy Specjalista d/s Robienia Wody Z Mózgu” albo cuś w podobie, inaczej się odpada w przedbiegach. 🙄
piatek i do tego 13, swietnie bedzie wesolo moze 🙂 😀
Irku, jak nie w Toruniu to gdzie? bo ze byc musi jestesmy zgodni
🙄
Moniko,
tak jest u nas w Australii. Howard, zeby przepadl na wieki!, usilowal nam system amerykanski wprowadzic, ale wyszlo mu tylko w polowie tzn. podniosl koszt studiow i dofinansowal ostro prywatne szkoly.
U mnie zima straszna, temperatura nad ranem spadla do 11 stopni! Zgroza…
za oknem kosiarki warcza walczac z wyrosnietym trawnikiem
slonce swieci przez chmury
piatkowe zycie 🙂 😀
Ja moge byc AbsolwentemTytulowanym Wyzszej Szkoly Jazdy na Drzwiach.
dla frakcji 🙂
http://www.zeit.de/wissen/geschichte/2011-05/papst-attentat-johannes-paul?page=1
Przewagę ma Toruń. Chociaż Pech czuwa wszędzie 😀 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9589380,Wspolpracownicy_o__Rydzyka__Nekaja_nas.html http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,9588809,Problemy_premiera_Rosji_z_nowa_lada.htm
U mnie też 😀 http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,9588809,Problemy_premiera_Rosji_z_nowa_lada.html
w berlinie studiowanie bezplatne (prawie), semestralna oplata
(u moich dzieci cos do 300€ na jednego) zawiera tez karte na komunikacje miejska i to w przypadku corki nawet z Poczdamem
mozna otzrymac tez stypendium do splacenia po studiach
W linku od Rysia rozbawiła mnie podmiana papieskiego imienia z Karola na Karela (co zresztą zaraz komentatorzy wytknęli). Zapewne Niemcom bardziej zahaczył się w umysłach dobrze w Germanii znany Karel Gott. I słusznie – w końcu Gott ważniejszy od papieża. 😆
W NRW kilka lat temu wprowadzono opłaty za studia, ale słyszałem, że w tym roku już się z tego wycofano (poza tą opłatą „biletową”, niezwykle dla studentów korzystną, bo taniej jeździć już się nie da).
Czy w dzień końca świata opłaca się robić pasztetową smarowną według podanego przepisu? Chyba nie bardzo. Już się nie zdąży przegryźć. 🙁
Lepiej byłoby namówić producentów i handlarzy, żeby otwarli magazyny. Ale jak Wam się wydaje – czy w obliczu całkowicie pewnego końca świata ludzie byliby skłonni dzielić się z bliźnimi i psami tym, co posiadają? 🙄
na przykład posiadanymi psami się dzielić 🙄
Dzień dobry, 😀
„- Radio Maryja jest rozgłośnią Narodu Polskiego”
To do jakiego narodu ja przynależniona jestem? Skoro wzmiankowanej rozgłośni nawet w zatyczkach nie słucham?
w życiu doczesnym człowiek ma prawo nie wybierać dobra. ale potem zostanie z tego rozliczony 🙄
Pasztetowka jest wazniejsza niz koniec swiata! Robic!
Jeśli chodzi o koszta, to w Polsce jest tak, że studia dzienne na państwowych uczelniach są bezpłatne. Jednak na te trudno się dostać (i często dostają się osoby z dużych miast, z lepszych, często prywatnych szkół… wiadomo, ale też sporo ambitnych z mniejszych miejscowości). Poza tym, studenci dzienni i wieczorowi (wieczorowe już są płatne, nawet droższe od dziennych na prywatnej uczelni) mają zajęcia razem, w efekcie na niektórych kierunkach jest około tysiąca osób na roku a w grupach ćwiczeniowych potrafi być nawet i 60. Dopłaca się za niektóre specjalizacje (np. logopedię na polonistyce). Zaoczne (weekendowe) też są oczywiście płatne.
Studiując na prywatnej uczelni płacę teraz ok. 3,500 zł za semestr. Na Uczelni są też kierunki tańsze i droższe, zależy od potrzeb sprzętowych. Inne uczelnie w Warszawie mają podobne stawki, najdroższa chyba jest Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych, gdzie płaci się okolo 1000 zł miesięcznie, no ale oni tam mają inny świat: roboty, superkomputery itd. Studia zaoczne na prywatnej uczelni są tańsze niż dzienne.
Oprócz tego studenci do 26. roku życia mają: 50% zniżki na komunikację miejską, 37% zniżki na kolejach, różnego rodzaju zniżki do knajp, muzeów, kin, teatrów. Można wziąć kredyt studencki, który zaczyna się spłacać po ukończeniu studiów. Jeśli student pracuje na umowę zlecenie, pracodawca nie musi odprowadzać składek emerytalnych i zdrowotnych, wobec czego dostaje się do ręki więcej niż nie-studenci.
Mogę też na życzenie porównać szkoły prywatne i państwowe 😀
@Mar-Jo (9:58) Przecież my wszyscy tutaj jesteśmy nienarodem 😈
P.S. Do kosztów studiów trzeba doliczyć oczywiście: koszt podręczników (chociaż teraz wszechobecne jest wysyłanie materiałów w pdfach albo kserowanie), wynajęcie mieszkania (kawalerka w Warszawie 1100-1300 zł/m-c plus opłaty, jak się wynajmuje w kilka osób jest zdecydowanie taniej – 3-pokojowe mieszkanie to już 1800 zł) no i jedzenie itd.
Jak dobrze, że temat końca świata dziś się pojawił. Przypomniało mi to, że pomidory mam niepodwiązane. 😆
Foma, z dzieleniem psów mogłyby być problemy. Jak w tym dowcipie o żabie, która na wezwanie Króla Zwierząt, żeby po jednej stronie stanęły zwierzęta piękne, a po drugiej mądre, jęknęła, „no, przecież się nie rozerwę”. 😎
nie trzeba się rozrywać samemu. niektórzy mają wielką wprawę w rozrywaniu żab na co smaczniejsze kąski 😎
Prawdę mówiąc, sam kilka razy rozrywałem. Ze smakiem. 😳
Takie luźne skojarzenie z żabą:
http://www.youtube.com/watch?v=MtW_I65n_-I&feature=related
w szczecinskim Empiku mozna kupic kwartalnik „respublika”,
polazlem wiec w regaly w miejsca zaciemnione zeby odszukac ostatni numer i co widze: na zeszytach lezy Trzy Rozmowy Teresy Toranskiej
kupilem mimo ceny 🙂
wywiady wciagaja i jezeli nie macie mojej wady fiszkowania i guglowania mniej lub nie znanych nazwisk jest to doskonala lektura na kilka (doslownie andsolu) godzin w lezaku na balkonie lub ogrodzie 😀
pani Toranska rozmawia z panami: Michal Bristiger, Michal Glowinski, Adam Daniel Rotfeld
jak to dobrze ze klienci balagania w regalach z gazetami, mozna trafic ciekawa ksiazke 🙂 😀
uslugi rymarsko-kaletnicze
to samo miejsce, ten sam szyld, to samo wnetrze (sprawdzilem)
od co najmniej 45lat
https://lh6.googleusercontent.com/_rxdnqitjQpQ/Tb2CGA9Y-0I/AAAAAAAAC_M/-JAvcGr02Zk/DSCN1288.JPG
prawie jak na Kubie 🙄 🙂
Jadłem dziś pierwsze poziomki. Własne! 😀
Cukinia nieco nadgryziona, bo zapomniałem wczoraj uzupełnić zapas piwa dla ślimactwa. 🙁 A odkąd zacząłem prowadzić wyszynk, co noc topiło mi się ze trzydziestu klientów. 😈
Dla zainteresowanych i chętnych – można czymać. http://www.kurierlubelski.pl/wiadomosci/402985,wielkie-cos-przed-lubelskim-ratuszem-odsloniete,id,t.html
Jeżeli przed ratuszem stoi wielka skrzynia i nie wiadomo, co to takiego, zawsze najpierw należy poważnie porozmawiać z Odyseuszem. 😈
Podobno zresztą ten cały Odyseusz był opiekunem naukowym niejakiego doktora Prylisa, który z poduszczenia magister Ateny prowadził badania na temat funkcjonowania drewnianych koni w warunkach niesprzyjających. Profesor Odys zaczekał, aż będą wyniki badań, posłał gotową pracę do druku i zgadnijcie, Koteczki, kto był pod nią podpisany? 🙄
Widać nie jeden utopił przy barze 😀 😀 😀
Wprawdzie temat kibolstwa zaczęto dziś obrabać na Dywaniku, ale nie widzę przeszkód, żeby i tu o to zahaczyć. 😉
Kibic i kibol w jednym stali domu,
na różnych piętrach, jak skądinąd wiemy.
Kibic spokojny, nie wadził nikomu,
ale ten kibol wciąż stwarzał problemy.
To w łeb, to w zęby, to kopa w podbrzusze,
to transparenty o tym, kto do gazu,
zabić gotowy był za czapkę gruszek,
zelżywych wiąchą rzucając wyrazów.
Znosił to kibic, wreszcie dość miał trochę
i do kibola suplikę zanosi:
przestań odstawiać wreszcie taką wiochę,
bo będę musiał z tobą zrobić cosik.
A kibol na to: weź sp….aj, koleś,
bo ci przyj…bię, k…a, tym bejsbolem!
Cóż było robić? Kibic, już wkurzony,
myśli: a może by zamknąć stadiony?
Wielkie się przez to zaczęły rozróby,
polityk jeden zrobił minę mądrą:
ten kibic chyba chce kiboli zguby,
a to Narodu przecież zdrowe jądro.
Inny ktoś krzyknął: bzdury kibic plecie,
my opiszemy go w Polskiej Gazecie,
ostrzem krytyki go będziemy chlastać,
bo wszak potęgą kibol jest i basta!
Nazajutrz kibol smacznie sobie kima,
bo po południu dopiero zadyma,
więc kibicowi jeszcze nic nie grozi,
lecz gdy się zacznie, to – rączki do bozi.
Optymistyczny morał nie nadchodzi,
na próżno szukać go w następnym zdaniu.
kibol panoszy się w Warszawie, w Łodzi,
w Gdańsku, Krakowie, Bydgoszczy, Poznaniu… 🙄
jak wielkodusznie Bobik Śląsk pominął… ;]
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,9588581,Pies_tez_moze_latac__czyli_nasz_fotoreporter_nagrodzony.html 🙂
Dzień dobry 🙂
w ramach nagrody za pracowitość pozwoliłam sobie zagladnąć na blog 😉
Macham do Was przyjaźnie, ale czytać do tyłu nie dam rady. Już prawie oślepłam od pracy przy komputerze. Mózg mi się zlasował od kształcenia nowych zastępów polskiej elity 😯
Za chwilę idę do kumpeli na placki ziemniaczane. A jutro wyjeżdzam na tygodniową konferencję 😆
Może uda mi się na niej złapać trochę oddechu, bo po powrocie znowu żaby 👿
Bawcie się dobrze 😆
Bobiku, ach tak Ty te krakowska opowiesc interpretujesz. 😆 Moja pierwsza mysl byla troche inna, glownie wlaczajaca klapke z Muriel Spark, zwlaszcza z „Memento Mori”, gdzie swietnie i niesentymentalnie opisala troche podobny i czesto zaskakujacy swiat starszych zacnych osob. A poza tym instynktownie czuje, ze wspomniany przez Ciebie konserwatyzm krakowski wyraza sie w skrocie w przekonaniu, ze tak naprawde, siegajac wstecz, dopiero za Franciszka Jozefa zycie toczylo sie tak, jak rzeczywiscie powinno (i w zwiazku z tym uzasadnienia pojawienia sie godziny pierwszej trzeba szukac w glebszych przepasciach przeszlosci). Ale, w odroznieniu od autorow testow, bardzo mi dobrze z wiecej niz jedna interpretacja (a przy okazji ilustruje to, czemu humanistyka umiera przy zero-jedynkowych testach)… 😉
Moniko, moze starsza pani z Krakowa cierpiala na niskie cisnienie… 🙂
No tak, Lisku, na te z kolei interpretacje wskazywalby medyczny kontekst. 🙂
Psy pracy pozdrawiają ludzi pracy! 😈
Też sobie urobiłem łapy po łokcie, chociaż nie przy komputerze, a przy łopacie i grabiach. Ale praca to praca – mogę włączyć najwyższy stopień empatii dla współspracowanych. 🙂
I niech mi nikt nie mówi, że psy nie mają łokci! 😎
Moniko, to za Naszego Kaisera też procenty sprzedawali dopiero od 13.00? 😯
Nie, nie, Bobiku, ale po pierwsze zacna starsza osoba mowila o godzinie pierwszej po poludniu, anie o peerelowsko brzmiacej oficjalnej trzynastej. A po drugie, przy interpretowaniu zdarza sie czasem cos takiego jak red herring. 😆 (A po trzecie, oczywiscie, istnieja interpretacje czesciowo na siebie nachodzace, albo chociaz wzajemnie sie ostro niewykluczajace). 😀
Myślę, że zachodzi ten trzeci przypadek. Ponieważ psie interpretacje często nie są na serio, to mogą zachodzić praktycznie na cokolwiek. 😆
Monikowe interpretacje tez bywaja tongue in cheek… 😆
Czytam sobię listę polskich amerykanów. Kryterium jest chyba 1/4 krwi polskiej: http://www.polishyoungstown.com/index.php?option=com_content&view=article&id=48&Itemid=48
W części „Explorers” znajduje się John Scolvus, znany jako Jan z Kolna, który ponoć trafił do Ameryki przed Kolumbem. 😯
Jan z Kolna była kobietą!!! 👿
A nieprawda, bo jamnikiem! 👿
Jedno nie wyklucza drugiego! 👿
No dobra, ja z Krakowa, to można ze mną dobić krakowskiego targu. Zgódźmy się, że była jamniczką. 😈
cienka ta lista, kiedys czytalem ze tylko w Szikago (poprawnie?)
mieszka miliony rodakowpolakow co z nimi? 😉
jezeli juz Bobiku, to zgodzmy sie ze BYL jamniczka 🙄
Zasłyszane: przyjaciel to ktoś, kto cię lubi, mimo że cię dobrze zna. 😈
a teraz
DOBRANOC
http://www.youtube.com/watch?v=p3AgEdj0n8M
🙂 😀
Ten to ma zawod: John Wojnowski (1943 – ) protester 🙂
Jotko,
zaby sa bardzo wazne i coraz ich mniej. Kiedys mielismy piekne zielone zaby nadrzewne, czasem siedzialy na oknach, a teraz bryndza. Spotkanie takiej to rzadkosc. Ropuchy obrzydliwe i aroganckie przychodza. Z tymi to jest australijski problem. 🙂