Sztuczna kość
– A to wredota z tego Borzoja! – poskarżył się Bobik Foksterierowi, trąc niecierpliwie czoło kudłatą łapą – Twierdzi, że to ja umożliwiłem jamnikom porwanie tej kości, która leżała koło szopy na narzędzia. Powiedziałbym mu, co o tym myślę, ale trochę się obcinam, bo to jednak Duży Pies.
Foksterier podniósł się powoli z legowiska, prezentując swe okazałe 35 centymetrów wysokości. Widać było, że nie żartuje i jest gotów bronić jedynej słusznej wersji zdarzeń do ostatniej kropli krwi Borzoja.
– Co to ma za znaczenie, kto umożliwił? – warknął krótko, po żołniersku. – Przecież ta kość i tak była sztuczna.
– No tak, ale niektóre psy twierdzą, że prawdziwa, naturalna – zgłosił ostrożne zastrzeżenie Bobik.
– Co za bzdury! W materiałach dowodowych nie ma kategorycznych dowodów, że kość nie była gumowa i nie została podłożona przez samego Borzoja. Zebrany materiał dowodowy wręcz sugeruje sztuczność kości.
– O, to znasz jakieś dowody! – szczeknął Bobik radośnie.
– Jasne, że znam. – oświadczył Foksterier, pokazując znacząco wszystkie 42 zęby – Nie są to jednak dowody bezpośrednie. No, może one są nawet całkiem niebezpośrednie. Ale za to ostre i pewne.
– To nawet i pewność masz – ucieszył się Bobik.
– Ktoś musi mieć! – uciął Foksterier. – Gdyby każdy pies miał taką pewność, jak ja mam, w ogóle nie byłoby żadnych problemów. Od początku byłoby wyszczekane jasno, że to Borzoj się zamachnął sztuczną kością i podstępnym, wschodnim ogonem. A wtedy w naszej umęczonej Ojczyźnie powiałby wiatr sprawiedliwości dziejowej, rzeki popłynęłyby miodem i mlekiem, na wierzbach zaczęłyby rosnąć kotlety, a ja bym został prezydentem i premierem rówocześnie. I komu by to przeszkadzało?
– Kundlom? – podsunął usłużnie Bobik, zapominając w patriotycznym uniesieniu, że sam się do nich zalicza.
– Głupiś! – zezłościł się Foksterier. – To było tylko pytanie retoryczne, bo wiadomo, że nie mogłoby przeszkadzać nikomu poza skrajnie zdemoralizowanymi elementami. Zresztą, nic jeszcze nie jest stracone. Może tym razem uda się zmobilizować całą psiość do szczekania, że Borzoj i jego poplecznicy są winni Dokładnie Wszystkiemu. A wtedy…
– Wiem! Wiem! – podskoczył radośnie Bobik. – Kotlety na wierzbach i eee… tego… sprawiedliwość dziejowa w każdej budzie!
– No, coś w tym rodzaju – zgodził się łaskawie Foksterier. – Ale najważniejsze, żebym ja był prezydentem i premierem równocześnie. Tylko to gwarantuje prawidłowe odróżnianie sztucznych kości od prawdziwych i obnażanie prawidłowej prawdy o tym, kto je podkłada. A przecież nie ma chyba psa, który nie wolałby prawidłowej prawdy od kotleta, a nawet od prawdziwej kości.
No ale krew na lapach Borzoja chyba swiadczy o tym dobitnie, ze kosc byla sztuczna? Nie sposob wyprodukowac sztucznej kosci nie unurzawszy lap we krwi.
Czas, Piesku, abys sie obudzil! Zostalismy opluci na caly swiat.
Aż tak?
Zaraz muszę naszczekać o tym znajomym niemieckim psom, które chyba w ogóle faktu oplucia nie zauważyły, o ile nie zajmują się zawodowo polityką. Najprawdopodobniej zresztą, nawet jeśli zauważą, będzie im to zwisało jak kilo kitu. Ale niech ja przynajmniej mam poczucie spełnionego obowiązku.
No bo pododbno jeden z naszych foksterierow byl nawalony i szczekal. Jest to potwarz tak niewiarygodna, z sie we lbie nie miesci.
Spotkales, Bobiku, kiedy nawalonego foksteriera? Bo ja nigdy w zyciu. I caly swiat o tym wie. Nasze foksteriery maja to we krwi – zero promili od dziada-pradziada.
Słyszałem, że Koty chodzą w butach siedmiopromilowych, ale to może też potwarz, czy też popysk. Natomiast psy w ogóle nie wiedzą, co to są te całe promile, więc dyskutować o nich nie będą. A jak się o czymś odmawia dyskusji, to tego nie ma. Proste jak ogon foksteriera.
O tym wlasne mowie. Nawet jest w swecie takie slynne powiedzonko: „Trzezwy jak foksterier”
Ja już nie mogę słuchać o sztucznej gmle, fatykanie, przedbiuściu europy, szkwalowaniu i pucowaniu oraz błogosławionym pierwszym maju. Ja chcę wrócić do rzeczywistości z normalną mupą daryni!
Ba!
Ależ andsolu, masz przecież luksus wyboru, nam miejscowym nie dany. Gmłę możesz rozgonić jednym kliknięciem i rozbłogostanić się w mupie daryni. Będzie to mupa barzylijska lub inna cudzoziemska, skoro lopska chwilowo (wishful thinking) nieczynna, ale jednak komfortowo mupiasta. My musielibyśmy oddalić się każdy do swego schizofrenicznego alter ego, funkcjonującego w jakimś lepszym ze światów, by się w syntetycznej gmle całkiem nie rozpłynąć.
Niestety, Vesper chyba ma rację. Jak dzwoniłem ostatnio do Krakowa i pytałem co słychać, to powiedzieli, że słychać tylko gmłę. Cały czas. Bez litości. Nawet jak się lodówkę otwiera.
A najgorsze, że Foksteriera nikt nie przekona, że białe jest białe, czyli że normalny pies jednak wolałby czasem szynkę Maryni od najsztuczniejszej nawet gmły.
Na znak protestu zrobiłem wpis o seksie, ale cudzymi słowami.
A własnymi to by już nie był protest?
Ale to może być dobry pomysł: stworzenie listy tematów, o których – własnymi lub cudzymi słowami – można gadać zamiast o gmle.
Możemy potem przesłać tę listę do mediów, Sejmu i kilku Kancelarii, a Foksterierowi ja podrzucę osobiście.
Trzymajmy lapy za powodzenie przewrotu w Tunezji!
Moze jestem naiwnym Kotem w rozowych okulararch, ale mam nadzieje, ze jest to poczatek czegos dobrego na Bliskim Wschodzie i ze nastepny bedzie Egipt, moze Jordania, inszallah. …
Nie wiem jak tam u Was z czasem na czytanie opowiadania na 30 stron, ale uprzejmie powiadamiam, że Spowiedź fizyka nadaje się do przeczytania za jednym zamachem, nawet jak się nie jest Rysiem z Berlina.
vitajcie! Bobik ale o co chodzi z tą kością sztuczną bo nie pojmuję @ andsol tak pokręciłeś że mam rozgrzane zwoję nem tudom idę oglądac film o facetce co pozabijała swoich kochanków. Mam nadzieje zrozumieć
Chciałam się zamachnąć i przeczytać, ale link nie działa.
Andsolu, tego chyba nawet Ryś by nie zdownloadował. Klikam i klikam i nic. Czy to na pewno dobry adres?
dziala i nawet juz zdazylam przeczytac
Jarzębino, a kto pojmuje, o co chodzi z tą sztuczną kością czy gmłą? Nikt. Ale to wcale nie przeszkadza, żeby się o tym mówiło.
Jeżeli Wandzie link działa i andsolowi działał, a po tej stronie Kałuży nie działa, to w grę musi chyba wchodzić jakiś antyeuropejski spisek.
http://www.hazelhard.eu.org/
a to sie u Was otwiera?
Ten andsolowy link mi się w końcu otworzył. Z początku mnie nawet śmieszyło, ale pod koniec zaczęłam się zastanawiać, o co faciowi chodzi.
Odbieranie linek z plikami, które nie są html czy podobne zależy od ustawień przeglądarki. U mnie np. Firefox (Linux) automatycznie downloaduje, a konqueror wzywa OpenOffice do otwierania. W Windowsach powinno to automatycznie otworzyć się przez Worda.
Z pewnością pomysł jest jak górka, na której autor na początku ustawia nas na szczycie Myślę, że chodziła mu jakaś analogia ze scientyficznymi religiami, bo rzeczywiście najsolidniejszym więzem religii i nauki są pieniądze. Ale może szło o coś dużo głębszego – albo wręcz odwrotnie o zabawę ze spowiedzią we Freudowskim wydaniu. (Czy Freud pił?)
Zjednoczeni, psik przy psisku
Piszą teoryję spisku
Bowiem zagrzebaną kość
Tusk przeputnił w ruską gmłość.
Teoryja zaj…ista,
lecz praktyka także gmlista,
nie majaczą w niej, niestety,
ni kotlety, ni konkrety.
Czy tak już na wieki, ach,
będzie Naród tkwił w tych gmłach?
Też mi się w końcu otwarło, ale z tej linki od Wandy.
Mógłbym rozwinąć jeszcze jedną hipotezę krytycznoliteracką – to jest karykatura utopii, skazanej na upadek bez względu na to, czy będzie oparta na podstawach religijnych, naukowych, czy też na ich połączeniu. Ale chyba nie bardzo mi się chce rozwijać.
Posuwam, jabyscie nie odnotowali, swietna i bardzo ciekawa rozmowe T.Toranskiej z ambasadorem Bahrem w Moskwie.
http://wyborcza.pl/1,75480,8941828,Startujemy.html?as=1&startsz=x
Troche dluga, ale warta.
Konkret, specjalistów zdaniem
Takie miał macierewanie,
że ni ziobro zeń wykręci
na wiatraczek ekskremencik.
A kotlety – inna sprawa.
Stereotyp – lecz wystawiał
bym wnet czaty przy Bobiku
by go bronić od Chińczyków.
Kot Mordechaj posuwa rozmowę
To już jakiś wyższy stopień perwersji…
Tylko co na to dyplomacja?
Jam nie taki truś vel zając,
wszak Chińczyki się trzymają
mocno ziemi, skąd ich ród –
tam kotletów mają w bród.
Zaś konkrety… cóż, ich braki
gorsze niż czerwone MAK-i,
bo gdy cała myśl we gmle,
o co tu zaczepić się?
Pani Kierowniczko, to są chyba tylko fantazje Kota M., który, o ile wiem, został… hmm… operacyjnie pozbawiony możliwości posuwania.
To prawda, posuwanie juz tylko wirtualne.
Nie przejmuj się zanadto, Mordko. Z wiekiem nawet u tych nieoperowanych też się robi coraz bardziej wirtualne.
Dzień dobry Nie zdziwcie się, jeżeli coś na blogu nagle będzie nie działać, albo działać nie tak. Pan Administrator remont przeprowadza i może to skutkować chwilowymi niedogodnościami. Ale ponoć naprawdę tylko chwilowymi. Inszallah!
Z tego samego powodu ja mogę nie mieć dostępu do blogu nawet wtedy, kiedy wszyscy inni będą mieli. Ale cóż – remont to remont. Można tylko zamknąć oczy i pomyśleć o Anglii.
http://facet.onet.pl/impulsy/piata-cwiartka-czyli-podroby,1,4012348,artykul.html
O Matko, bez rachunków…
Z mojej lodówki wydobywa się biała gmła, a znowuż z piekarnika czarna gmła ostro aromatyzowana. Ja nie wiem, chyba pójdę na emigrację wewnętrzną. Albo do roboty. Junacy do pracy, młoty do roboty, DORO brat Zorro.
Doro, to nie do Ciebie, tylko cytat ze starego Teya. Kto pamięta, ach kto, co to była DORO…
Bobiku, prósba do Twoich gości koszyczkowych,jesli czujecie to co koń- podpiszcie załaczoną petycję.
karą dla łdreczącego kota, powinna być pewna ilość godzin przepracowanych na rzecz schroniska dla zwierzat, a dla Rodziców wychowujących swoje dzieci w przekonaniu,że strach i bol tylko ich dotycza- kara finansowa.
ps. przepraszam,że zepsułam wonie z lodówki :mgreen:
http://www.petycje.pl/6231
Wpadłem na razie tylko na chwilę, korzystając z przerwy w remoncie, żeby napić się kawy w dobrym towarzystwie.
Ręczę, że nie jest to kawa z czarnej gmły, zabielana gmłą z lodówki. To jest całkiem normalna kawa. Można pić bez obaw i bez emigrowania do wewnątrz.
Koniu, mam pewien problem z tą petycją. Nie bardzo rozumiem, jak można się domagać kary dla 3-letniego dziecka. Piętnastolatek, owszem, może odpracować ileś godzin w schronisku dla zwierząt i przy odpowiednim pedagogicznym nadzorze na pewno mu to dobrze zrobi. Ale trzylatek? Tu może przecież być mowa tylko o odpowiedzialności rodziców, nie dziecka, bez względu na to, co zrobiło. Chyba nawet nie muszę wyjaśniać, dlaczego.
Innymi słowy – nie mogę się podpisać pod tą petycją w takiej formie, w jakiej ona jest obecnie, bo w pewnym – bardzo istotnym – punkcie się z nią nie zgadzam. Jeżeli natomiast zostałaby ona przeformułowana tak, żeby była kolejnym apelem o poważne potraktowanie przez sąd okrucieństwa wobec zwierząt, dokonanego przez sprawców, którzy mają (a przynajmniej powinni mieć) świadomość swego czynu, to zaraz bym podpisał.
Mnie gmła jakoś omija.
Alienor, może kawy nie pijasz, tudzież piekarnika i lodówki nie otwierasz?
Mam ten sam problem z ta petycja. Jedyne dotkliwe kary jakie znam dla trzylatka to posadzenie w kacie na dokladnie trzy minuty (podobno musi byc tyle minut, ile lat ma sprawca zbrodni) i potem nakazanie aby przeprosil. Tego sie nauczylam od Superniani.
Nie znam tej sprawy, chetnie o niej poczytam i podpisze kazda petycje w obronie zwierzat, ale ta petycja jest naprawde dziwnie sfomulowana. Nie wiem nawet czy rodzice powinni placic kare finansowa. Jesli faktycznie sa winni powaznych zaniedban lub objetnosci w obliczu poplenionego przestepstwa, to powinni miec osobna sprawe w sadzie i odpowiadac za wspoluczestnictwo w procederze. Kara finansowa wtedy nie wystarczy. Jesli natomiast ich syn popelnil wystepek bez ich wiedzy i zgody, to nie rozumiem dlaczego powinni byc karani.
Czy mozna cos wiecej wiedziec na temat tej sprawy?
Słuchaj, Społeczności! Nareszcie możemy mieć na coś wpływ. Pan Administrator stwierdził, że w rubryce „Ostatnie komentarze” denerwuje go to Bobik on Sztuczna kość i na razie zmienił na strzałki. Ale łaskawie zawiadomił, że jeżeli zamiast tego on czy strzałek wolimy w, na, pod albo jeszcze coś innego, to jest skłonny nam dogodzić. Mówta więc co chceta, a PA nam to wykona i dzięki temu będziemy mieć poczucie, że przynajmniej layoutu nie przywieziono nam w teczce.
Piekne strzaleczki! Zawsze o takich wlasnie marzylem!
Oho! Bobik ma konkurenje na blogu Leszka Millera:
Nam lecieć nie kazano, wszedłem do kokpitu
i spojrzałem na pole…trzeba brata spytać,
jak przekonać pilota w mglistej atmosferze,
by odwagą pokonał nieprzyjaciół wieżę,
z której Moskal przez radio próbuje dyktować
Prezydentowi Polski – gdzie ma wylądować.
Przez mgłę dostrzeże prawdę człowiek wielkiej cnoty,
co przejrzał dziadów, małpy oraz palikoty.
I z czystym sercem powie, że mgły tej przyczyna
tkwi w potajemnym spisku Tuska i Putina.
Chcą mnie z drogi zawrócić i wysłać do Mińska;
już widzę, jak się cieszy pewna morda świńska.
Lecz ja się nie ulęknę broniąc racji stanu;
już raz mnie zaciągnęli do Azerbejdżanu.
Wylądujemy tutaj, żeby zbaranieli
jak Tusk, kiedy wkroczyłem na salę w Brukseli.
A w najgorszym przypadku – śmierć na posterunku!
Przynajmniej cały naród nabierze szacunku.
I aby nie mówili „Lechu-Kamikadze”,
najlepiej, jeśli jeszcze brata się poradzę.
„Jarku, jest pewien problem i wygląda ślisko,
Ruskie chcą nas skierować na inne lotnisko”!
„Ależ to oczywista przecież oczywistość,
że kłamią, by nam zepsuć całą uroczystość!
Nie będzie nas kontroler wodził po manowcach,
bo przecież to samolot na bazie bombowca.
Nawet gdy walnie w ziemię, to się nie rozwali,
powiedz wieży, że stoi, gdzie zomowcy stali.
Będziemy postępować tak jak było w planie,
wiesz przecież co masz robić – Wykonać Zadanie!
A Błasik niech tam dobrze przypilnuje i wódeczki na odwage popije
Zadzwoń ponownie do mnie jak już wylądujesz.
By Ci dodać otuchy – odmówię paciora,
I masz błogosławieństwo Ojca Dyrektora”.
Czego nie powiedziano w tej rozmowie braci,
że, by władzę odzyskać, trzeba czasem stracić.
„Gdybyś jednak wpakował rękę do nocnika,
cały naród Cię uczci jako męczennika”
Aiutor sie podpisal jako Patryjota.
Chyba ktoś już to tu podrzucał… to kursuje po sieci od pewnego czasu.
vitajcie! strzałki mi się nie podobają bo takie wojenne no chyba, że to strzała amora. Dzisiaj w jedynce był program poświecony Jedności w Wierze w Boga. Bardzo interesujace i pokrzepiające wypowiedzi. To duży krok w kierunki tolerancji @ andsolu zapomniałeś w tych wspomnieniech fizyka dodać stwierdzenie, które w takich przypadkach się mówi. Idz i nie grzesz więcej. Problemem jest jak zwykle pojęcie grzechu. Dla każdego coś innego. Często jest tak że to co dla mnie jest w porządku dla innego może być naganne. Z wiekiem uważam, że zwykłey czlowiek powinien kierować się umarkowanym egoizmem koniecznym do przetrwania tu i teraz. Osoby nadmiernie uduchowione czy takie o których pisał andsol powinny, jasno wyrażać swoje zamiary i nie udawać że zbawią Świat. A zresztą nie znam się . miłego dnia
Mordechaju Ty w tym programie też byłeś. Jako rudy w biłe łaty kot na murku siedzący w Przemyślu. A wierszyk mi się nie podoba ,
idę zjeść ciasteczko z kawą na podwieczorek:)
Jarzebinko – to sa strzalki Amora, nie ma dwoch zdan.
Ten wierszyk juz tu byl? Nie odnotowalem zupelnie. Sorry.
To Mordechaj się teraz na rudo nosi?
Słyszałem o farbowanych lisach, ale nie o kotach farbowanych na lisy.
Jarzebina pisze: andsolu zapomniałeś w tych wspomnieniach fizyka dodać stwierdzenie – ale opowiadanie nie jest moje. Autor nazywa się Michał Leszczyński, tekst jest sprzed paru lat. To po pierwsze. Po drugie, oczywiście nie znam programu poświęconego Jedności w Wierze w Boga ale wątpię czy coś z takim tytułem może być krokiem w kierunku tolerancji. A po trzecie kiedyś ostro wypowiedziałaś się przeciw znaczkowi at czyli @ a teraz go używasz jako ozdobnika… a to jest jakby taka strzałka mówiąca „odnosi się do…”
Może Jarzębina tym razem miała na myśli @ Amora?
Chybaśmy się źle zrozumieli Bobiku!Nie chodzi o karanie 3-latka, tylko nastolatka, który użył 3-letniego brata, jako aktora dręczącego kota i nakręcil filmik puszczając go na YT.
Przepraszam zatem za niepotrzebny wtręt w dyskusje na blogu,ale się przejęłam.
Trzeźwa i prosta uwaga wiedmy w jej własnym komentarzu do swego ostatniego wpisu:
[…] o ten krzyż walczono fizycznie, a teraz stoi on sobie i mało który pies z kulawą nogą tam zagląda – nie ma fleszy, więc pewna opcja nie ma interesu, żeby tam wpadać.
strzałkom mówimy zdecydowane nie!
do wyboru właściwego przyimka powinna zostać powołana niezależna komisja
Opis foksterierka przypomina mi nazwe wymyslona przez pewnego bylego ministra z lewicy na naszego (nie polskiego!) obecnego ministra spraw zagranicznych: Liliputin.
Koniu, ja nawet tak zrozumiałem, że to ten starszy tego młodszego napuścił. Ale zobacz, co expressis verbis stoi w petycji:
Prosimy Wysoki Sąd o potraktowanie Czynu, jakiego dopuścił się zarówno 3-letni oprawca, jak i 15-letni dokumentator, jako działania mającego na celu pozbawienie życia bezbronnego zwierzęcia.
Prosimy o zastosowanie w stosunku do tych dwóch młodych członków naszego społeczeństwa kary adekwatnej do rozmachu i skali wydarzenia jakie zafundowali sobie umieszczając film w sieci.
Pomijając już to, że z niewyjaśnionych przyczyn Czyn pisany jest z dużej litery, mamy tu jak byk prośbę o karę dla tych dwóch młodych członków naszego społeczeństwa. No, przecież to jest nonsens i to taki, który całą petycję kładzie na łopatki. Bo każdy, kto rozumie, co czyta, musi się tu żachnąć – jakichże to surowych i adekwatnych kar ma się domagać dla trzylatka?!
Teksty „w słusznej sprawie”powinny być sformułowane sensownie, logicznie i w sposób precyzyjnie oddający intencje. Inaczej oddają samej sprawie złą przysługę.
Co oczywiście nic nie zmienia w tym, że oburza mnie torturowanie zwierząt i do sensu sformułowaną petycję w tej sprawie zawsze podpiszę.
Foma, toż właśnie powołałem komisję, ale żeby nie było sporów kompetencyjnych uznałem, że będą do niej należeć wszyscy.
Liliputin to bardzo ładne określenie.
Jarzebino, ja tez nie bardzo odbieram taka satyre jak w tym wierszyku.
Na polepszenie nastroju jesli ktos potrzebuje, polecam film z Depardieu „Popoludnia z Margueritte”. Widzialam wczoraj i do dzisiaj sie usmiecham.
Dopadalo swiezego sniegu. Naprawde w mojej okolicy ta zima jest bajkowa. W planie mam czytanie i siedzenie przy kominie. Moze skorzystam z domowego gymu? Ale musialabym najpierw odkurzyc moje trzy maszyny (treadmill, maszyna do wioslowania i stacjonarny rower).
Andsol 18.10 – to jest tylko potwierdzenie tego, co i tak od początku było wiadomo. „Obrońcy” nie walczyli o krzyż, tylko przeciw… (tu wstawcie sobie sami, bo nie chce mi się wyliczać ). Gdyby teraz odwiedzali rzeczony krzyż, mogliby się już tylko w ciszy pomodlić. A to najwyraźniej z punktu widzenia obrońców kompletnie nieopłacalna impreza.
Króliku, przy bajkowej zimie, kominku i książce chyba już nawet niczego na polepszenie nastroju nie trzeba.
to jako powołany bez wiedzy o tym (ciekawe o jakich innych 'nominacjach’ to i tam nie mam pojęcia…), zaskoczę wszystkich nieoczekiwanym wistem w postaci odstąpienia od przyimka i zastąpienia strzałki wężykiem
Są takie momenty w życiu mężczyzny, że mężczyzna musi w ciągu jednego dnia wejść z (a raczej: za) żoną do trzech (słownie trzech, symbolicznie 3) supermarketów i to oczywiście sprawia, że mężczyzna jest w depresji a obiad opóźniony. Ale przyznaję, że lekka (wolę wersję letka, bo lekka jakoś z fińska mi wygląda) sałatka z białego sera od bufali, mango i rukoli a na deser mousse z marakui troszkę poprawia humor. Gdyby nie ten chorobliwy abstynentyzm, w który wpędziła mężczyznę żona (abstynencja to błędna decyzja, abstynentyzm to zakaźna choroba), to by mężczyzna łyknął i odespał depresję.
Czy abstynencja wymuszona przez żonę na niealkoholiku nie zalicza się aby do ciężkich przypadków przemocy domowej?
W kwestii marakui przyznaję, że jej smak nawet mnie, mięsożercy, potrafi bardzo korzystnie wpłynąć na humor.
Taa, wężykiem zastąpić i zaraz się dowcipy o Panu Majstrze zaczną…
W kwestii strzalki czy wezyka zawsze mozna przeprowadzic dempkratyczne glosowanie.
Jesli foma z jarzebina beda w wiekszosci, zwrocimy sie do PA aby natycniast strzalke zamenl na weza, najlepiej boa-dusiciela.
Foma dzięki że rozumiesz mnie w kwesti -strzała. Amor, tak czy owak buszuje na innych pastwiskach a wężyk ostatecznie może mnie zadowolić. @ andsolu jesteś bardzo zasadniczy w przeciwieństwie do mnie . Znaczek @ to dla mnie miłe lub niemiłe oznaczenie. Jeżeli napiszemy @andsol czyli małpa andsol to możesz mieć mieszane odczucie. Gdy jednak innowacyjnie i technicznie @ tylko i tyle to miłe i nowoczesne.
mam pewną cechę znajomą dla dobrych znajomych ale klopotliwą dla mniej znanych mi osób. Często mówię lub piszę pierwsze i ostatnie slowa całego wywodu.:) Znajomi zrozumieja treść ale tutaj czasami powoduje nieporozumienie.
postaram sie pisac ładnie i całymi zdaniami i tylko wtedy gdy mam duzo czasu
http://www.tvn24.pl/12691,1689613,0,1,ukrywano-chorobe-prezydenta-usa,wiadomosc.html
Dobry wieczór,
już jestem w domu. Akumulatory naładowane. Spotkania z krewnymi i powinowatymi ubogacone dużą ilością nalewek (przewaga pigwy i kwiatu czarnego bzu). Ale przywiezione z Germanii Killepitsch też miało wzięcie.
No i spotkanie i dłuuga rozmowa z Teresą!!!!
Tereso, dziękuję raz jeszcze.
Może wkrótce będę miec na płytce obiecane nagranie.
Dotychczasowe wyniki ustaleń na temat znaczka z boku: wężyka być nie może, bo jedyny dostępny na HTMLowej liście mnie się nie podoba. Do strzałki foma zgłosił zastrzeżenia, że była nie taka. Obecnie na próbę została wstawiona stalówka. Ciekawe, jakie do niej będą zastrzeżenia.
Zastrzeżenia? Proszę bardzo.
Stalówka w charakterze odsyłacza? Palec wskazujący, przez muzykalnych zwany drugim, bardziej się kojarzy z tą funkcją. Ze stalówką kojarzy się kleks
A to na pewno stalówka?
Powiększyłam. Stwierdzam, że stalówka.
Nie to nie. Nie chcecie stalówki, to jest jeszcze inna strzałka.
Widzę, że Mar-Jo wróciła cała i zdrowa, mimo wydajnego nalewkowania.
Ach, pigwówka…
To jest bardzo ładna strzałka, Bobiku. Nie jakaś wpędzająca w kompleksy anorektyczna bidulka, tylko przytulna, pulchniutka strzałka. Gdybym miała konto na fejsbuku, napisałabym, że „lubię to”
To dobrze, bo mnie się ta strzałka też podoba i mam ochotę ją zostawić.
Może jeszcze ktoś pochwali strzałkę, żebym mógł uznać, że jest zatwierdzona komisyjnie?
Wszyscy śpią? Nie ma kto pochwalić? Jeśli potrzebujesz dwóch pochwał, to mogę pochwalić jeszcze raz
Milego poniedzialku,
swieto MLK!
pare ciekawych zdjec z nie tak odleglej w koncu przeszlosci:
http://todayspictures.slate.com/20110114/
W sprawie wezyka lub strzalki: znak wezyk oznacza w matematyce ” w przyblizeniu” (non?) a strzalka moze chyba oznaczac „od” Bobika, wiec ma sens. Glosuje zatem za strzalka, jesli glosy jeszcze sa liczone.
Pewnie, każdy głos się liczy.
Dwa od Vesper, jeden od Królika, jeden mój… Pana Administratora też przekonamy do właściwego głosowania i w ten sposób puszysta strzałka bezapelacyjnie wygrywa.
I rzeczona strzalka taka grubasna, zdecydowana, po prostu super-strzalka.
Strzałka-cudo!Jestem za.
Odkryłam w B. wiersze wspaniałego irlandzkiego poety. Nazywa się Seamus Heaney. Nie mogę przez nie zasnąc.
Żeby odkryć Heaneya nie musi się jechać akurat do B. Nawet w takim Sztokholmie się na nim poznali.
Bobiku, ja to wiem.Ale wcześniej nie miałam na nie czasu. Gdyby nie wizyta w B. odkryłabym je pewnie później. A u mojej Teściowej wystarczyło sięgnąc ręką na odpowiednia półkę… Niektóre Jego wiersze tłumaczył wspominany przez Helenę Piotr Sommer.
S. Heaney z tego co mi wiadomo wyboera sie w tym roku do Polski w zwiazku z Rokiem Milosza i towarzyszacymi mu obchodami.
Czy wesz Mar-Jo, ze SH tlumaczyl na angielski Treny Kochanowskiego?
Kocie, wiem jedynie o Stanisławie Barańczaku.
„Fioletowa Krowa” S.B. , znacie? Piękne tłumaczenie angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważnej.
„Mniej pokazuj, niż posiadasz,
Więcej wiedz, niż wypowiadasz…”
Wezmę do serca te „Trzy przyśpiewki błazna”….
no, teraz to ja rozumiem. głos za
(jeśli jeszcze jakieś głosy są komukolwiek do czegokolwiek potrzebne. choć stwierdzam, wcale nie widać, że strzałka, dopiero w powiększeniu. ale że wcześniej nie byłem entuzjastą strzałek ta strzałka ze splaskanym grotem ma swój specyficzny urok)
Zawiadamiam ze w moim kompie nie widac zadnej strzalki a tylko kwadrat, wskazujacy ze uzytego znaku nie ma w foncie.
Witaj Mar-Jo , miłe spotkanie mam nadzieję nie ostatnie Lubię to, że zacytuję skrót z przywołanego przez Vesper facebooka
Strzałka pierwsza klasa
Dzień dobry Dzisiejsze głosy mogą być tylko gromadzone na koncie, a wypłacić Pan Administrator może je dopiero w weekend, bo wcześniej nie będzie miał czasu. Ale do soboty będziemy mogli nimi obracać, albo procentów się naskłada…
Lisku, bardzo mi przykro, że akurat na Ciebie trafiło. Pan Administrator już wczoraj stwierdził, że te hateemelowe znaczki nie we wszystkich przeglądarkach tak samo się pokazują. Ponieważ obecna strzałka w większości przeglądarek była cudna, to uznał, że a nuż nam się uda i wszystkim na blogu będzie się pokazywać jak trza. Niestety, jak widać – nie udało się. Ale z innymi znaczkami byłoby to samo.
Bobiku, nie szkodzi. Bede mogla sobie wybrac zaleznie od okolicznosci – albo uznac ze piszacy jest 'square’, tzn. konserwatywny i bez polotu, albo na odwrot, ze ma racje do kwadratu! :D: Na pewno bedzie ciagle to drugie
Ale dałem plamę! Obudziłem się dziś w świetnym humorze, zupełnie zapominając, że to Blue Monday:
http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,8956579.html
Jeżeli jest więcej takich zapominalskich, mogą się zameldować i będziemy razem płynąć pod prąd.
To w ogóle nie jest żadna strzałka
U Pani Kierowniczki też jakieś cudactwo wyłazi?
PA ma jeszcze jeden pomysł, jak to ujednolicić, ale na razie nie ma czasu, żeby wykonać.
Jeżeli ktoś jednak na Blue Monday się załapał, może sobie go umilić podśpiewywaniem pocieszającej piosenki na tę melodię
Blue Monday…
Patrzę, gdzie jest sznur,
żyć nie chce mi się kurrr-
na żmać.
od de-
prechy
mam be-
bechy
zrąbane do dechy,
więc jak tu
się śmiać?
Blue Monday…
Czarny przebiegł kot,
pod czaszką ciężki gniot
i mgła.
Odkręcać chcę gaz
raz po raz,
z kumplem truć się wraz –
to jeszcze sprawia szpas,
gdy Monday
Blue trwa.
(Tu następuje bardzo smutna część istrumentalna, połączona z ogólnym podcinaniem sobie żył, a następnie resztką sił wyrzężona końcówka)
Blue Monday…
Kasy ostro brak,
szef grzmi, że coś nie tak,
nie siak.
Ogólnym ja wrak,
sił mi brak,
żre rozpaczy rak,
więc to coś pod mój smak –
Blue Monday,
a jak!
Jedni widzom szczałkę, inni kwadrat, jeszcze inni coś, co opisać się da jedynie poprzez to, czym to nie jest. A co będzie, jak przyjdzie do bardziej ważkich kwestii, hę?
Z ważkimi kwestiami wiele łatwiej się uporać. Staje się na stanowisku „moja racja jest najmojsza” i sprawa z głowy.
Ja na przykład, jako oświecony satrapa, pozwalam dyskutować o strzałkach, ale już o wpisy nikogo nie pytam.
i po takiej racji ważkę, a co! i niech rusza skrzydełkami, żeby racja unosiła się nad wszystkimi
W tym samym tonie:
http://www.youtube.com/watch?v=frAEmhqdLFs
Moon River….
Bobiku,
ja będąc w Germanii wieczorami odtwarzałam filmy, które husband przegrał mi na twardy dysk. Filmów było ok. 60.
A ja włączałam na zmianę dwa (słownie: dwa).
1. „Sniadanie u Tiffaniego”, zaczynające się podanym przez Ciebie motywem muzycznym,
2. „Vinci” J. Machulskiego.
Gdyby PK nie nakierowała mnie na właściwy blog – sfiksowałabym, jak nic.
Dzisiaj rozpaczy rak mnie nie żre, gardło zaś to i owszem.
Efekt podróży polskimi kolejami: brud, kurz, dym papierosowy – nie wiem skąd?(wagon dla niepalących). Alergia wróciła. Herbata z rumem, jedyne lekarstwo…
Jutro powinno byc już dobrze.
Czy rodzaj męski od ważki to Ważyk
I czy ważka może być w stanie nieważkości
Mar-Jo, podróże kształcą. Znaczy, pozwalają wykształcić w sobie stoicką postawę wobec rzeczy świata tego. I mocną wiarę w herbatę z rumem.
A wiesz, Mar-Jo, po podróży pociągiem zawsze mam to samo – alergiczny katar i zatkany nos przez 2 lub 3 dni. Teraz zawsze przed planowaną podróżą biorę antyhistaminik i sól morską do psikania do nosa. Nawet pomaga. Oni chyba tych pociągów w ogóle nie czyszczą i roztocza sobie na siedzeniach orgietki urządzają.
To już wiadomo, po co roztocza mają te szczękoczułki i nogogłaszczki.
Ważka nieważka
to nie jest fraszka
ani igraszka
lecz kwestia ważka
Vesper,
ja przed podróżą pociągiem zawsze łykam odpowiednie leki. Ale tym razem dawka była prawdopodobnie za mała.
Między Warszawą a Poznaniem straszny tłok był nawet w korytarzu…
Ważka w nieważkości stanie
może zrobić zanieszanie,
krzycząc głośno „król jest nagi!”,
bowiem mnóstwo ma od-wagi
Do Teresópolis, jednej z miejscowości zniszczonej osuwającymi się wzgórzami, zjeżdżają panie przyciągnięte wiadomością zasłyszaną w radio, że Sąd Spraw Rodzinnych ma już zestawienia osieroconych dzieci i wpisuje na listę adopcji w nadzwyczajnym trybie.
Tv pokazuje jakąś panią, matkę trzech dorosłych córek, bardzo rozczarowaną, że to plotka, bo ona myślała, że wróci już do domu z gotowym dzieckiem. A tu trzeba składać zupełnie normalne podania i czekać długo.
Kultura supermarketu rządzi. Chcesz śliczne i wolne dziecko? Wpadnij i wybierz sobie.
I trudno tu powiedzieć kto głupszy, dziennikarz radiowy czy słuchacze.
Uwaga, bardzo wkurzający artykuł dla wszystkich, którzy w Polsce płacą podatki i składają się na emerytury:
http://wyborcza.pl/1,75248,8956605,Armia_idzie_na_L4.html
Jakaś nietutejsza chyba jestem, ale nie rozumiem, dlaczego wojskowym w ogóle dopłaca się dodatkowe pieniądze za czas spędzony na poligonie. Czy utrzymywanie gotowości, za przeproszeniem, bojowej, nie powinno być immanentną cechą armii jako instytucji? Czy jak ktoś decyduje się na karierę wojskową, nie powinien zakładać uczestnictwa w ćwiczeniach w ramach, nazwijmy to, pakietu obowiązkowego? Co to w ogóle za tłumaczenie, że wojskowemu się opłaca jechać na ćwiczenia, bo obnizono stawkę?
Bywalcom zagranicznym przypomnę, że mundurowi są uprawnieni do emerytury po 15 latach służby, a potem mogą dorabiać do niej bez ograniczeń. Mundurowi, mimo tego przywileju, nie dokładają się do wspólnego systemu emerytalnego. Wszyscy pracujący się na nich składają. Zastanawia mnie, dlaczego rząd, w ramach poszukiwania materiału na łatanie dziur w budżecie, sięgnął po prywatne w sumie pieniądze z Otwartych Funduszy Emerytalnych, a przywileje mundurowych traktuje jak nienaruszalną świętość. Kurcze, wkurzyłam się.
Sam bym sie ustawil w kolejce, gdyby gdzie rozdawano.
Ale jest tez dla mnie, a raczej moich finansow, pomyslna wiadomosc . Jak podaje Le Monde: Żona prezydenta Tunezji uciekła z 1,5 tony złota.
A to oznacza oczwiscie, ze moge spodziewac sie od niej lada moment maila z propozycja przekazania na moje konto co najmniej polowy wartosci tego zlota – po uiszczeniu wpisowych dwudziestu funtow szterlingow i podania numeru swojeg konta.
Za to w tej sprawie się pozytywnie ruszyło:
http://wyborcza.pl/1,75248,8956567,Apel__Skasowac_uzasadnienie_dla_hasel_o_bialej_Polsce.html
Wrócę do petycji, podsuniętej przez Konia fiskatego: oprócz niedopuszczalnych, a wytkniętych już przez Bobika błędów rzeczowych i redakcyjnych, jest też bardzo niemiły element z pierwszym podpisem, autora czyli Fundacji Ocalmy od Zapomnienia. W wypadku petycji jest to niedopuszczalne, autor pomylił reklamę przedsięwzięcia z własnym podpisem. Ponadto, rozgrywa się (przypuszczalnie przegrana) walka o zebranie w podobnym przypadku (okrucieństwo wobec zwierząt, przypadek zakatowania psa) pół miliona podpisów – nie wiem czy dotychczas zebrano więcej niż 70 tys. – a dwie petycje biegnące równolegle to zupełne rojenia.
Ważka w nieważkości stanie
jest zmieszana niesłychanie,
“Moja ważkość jest niepewna,
Co ja teraz pocznę biedna..?
Może się odważnie zważę?
Ale waga nie wykaże
Dwojakosci mej ważkości…
Escher już to wytlumaczy
http://user-experience.iterating.net/wp-content/uploads/2008/12/3_escher_schmetterlinge.jpg
Bobiku mam nadzieje ze docenisz, to moj pierwszy, ever…
Defloracja liska mową wiązaną
Vesper, dokladnie tak
Doceniam, Lisku, doceniam! Mogę nawet dla uczczenia uruchomić TROMBY.
Swoją drogą, chyba jakieś prowokatorstwo na tym blogu kwitnie, bo już kilka osób przy wierszykach oświadczało, że to ich pierwszy raz…
a niektórzy dla odmiany popadli w wierszowaną impotencję ;]
Chyba dieta pasztetowa ma takie skutki uboczne….
Niektorzy jednak maja genetyczna odpornosc
Foma, wiecej sportu i unikanie alkoholu. Podobno!
Post Mordechaja z 14.14 wyjaśnił mi, dlaczego dzisiejsza mailowa propozycja zalania mnie milionami była po raz pierwszy w języku francuskim.
Nie doczytałem tej wielkodusznej oferty do końca, a szkoda, bo na pewno była od eksprezydentowej Tunezji.
Widzisz Bobiku jak zgubny wplyw masz na otoczenie?
Foma, to pewnie dla zachowania rownowagi w kosmosie, bo od tych wierszykow entropia maleje
Protest wyrażam i wściekle tupię:
pełnia entropii po moim trupie!
Choćbym się w beczce z małmazją topił,
wciąż przeciwdziałać będę entropii,
bo ten mam w myślach odwieczny topos:
jak już entropia, to choć non troppo.
Entropii w miarę, Bobik powiada,
Nadmiar chaosu to wielka wada!
Niech ciut porządku będzie na swiecie,
Rymem niesforne się wątki zmiecie.
Gdzie te miotły entropijne? Szastam się po strychu…
Straszny chaos tu, po miotłach ni słychu.
Każda skrajność miewa wady,
proszę zatem: bez przesady.
Nie pomarzysz o siurpryzie,
jeśli Ordnung wszędzie wlizie,
więc rozrywki będzie mało,
gdy tak całkiem zniknie chaos.
Andsolu,
Bo te miotły entropijne łatwo jest wypłoszyć,
A na Twoim strychu teraz żywioł się panoszy…
(Bobiku a jak sie to rymowanie wyłącza ???)
Co za sztuka, lisku, przerzucić wajchę i już
Ja też dopiero na swoim blogu zaczęłam rymować (no, może od czasu wczesnej młodości). Odblokowało się – i poleciało. Zaraziłam się co prawda raczej od zeena i fomy, którzy wtedy byli u mnie Pierwszymi Wierszokletami – Bobik dohycał później
Przerzucilam
Mozliwe ze u mnie to tylko objaw przedchorobowy, bo wlasnie czuje poczatek jakiegos zaziebienia…
Słuchaj rady Kierowniczki, Zwrotnicowej Pierwszej,
ona powie, jak przestawić tę wajchę od wierszy,
jak na rymy się nabawić lub pozbyć oskomy,
bo się tego nauczyła od zeena i fomy.
Zapomniałem nadać Bardzo Radosny Komunikat. Przy okazji remontu Panu Administratorowi udało się przemycić do skryptu sensownie funkcjonującą wyszukiwarkę blogową. U mnie działa, ale może przy pierwszej lepszej okazji sprawdzicie, czy u Was też.
1500 kg zlota? to jakies 45000 uncji, jedna uncja ok $1400, jest to naprawde harmonia pieniedzy. Nie bylo jej za ciezko z tym zlotem biedaczce? (mam na mysli prezydentowa Tunezji)
No, litować się chyba nad nią nie będziemy
Wrzucilam w wyszukiwarke 'oskome’, ktora wyrzucila jeden z poprzednich wpisow, oraz trzy ostatnie komentarze do obecnego jednym ciagiem, bez zaznaczenia podzialow
Króliku, jak znam życie, cały ciężar spadł na jakiegoś biednego osiołka.
Jak to mawial moj Ojciec: bogatego wrzuc do wody to wyplynie z ryba w zebach.
Lisku, bo ona najpierw pokazuje, w których wpisach są poszukiwane słowa czy ciągi słów. W drugim kroku trzeba nakliknąć na tytuł wpisu, a następnie przelecieć go ręcznie, patrząc, gdzie jest coś zaznaczone na żółto.
Idealny patent to nie jest, ale zważywszy, że dotąd żadną miarą wyszukiwarka się zainstalować nie dawała, jednak mamy postęp.
No i jak ja się mam dorobić? Mnie jak wrzucić do wody, to wypłynę co najwyżej z krewetką albo omułkiem w zębach.
Bobiku, drugi etap mozna szybciej – zrobic Cntr F (na „find”), wpisac slowo i potem klikac „next”, lądując kolejno na miejscach gdzie ono jest.
A, to teraz i w ten sposób działa? Wcześniej odmawiała.
No widzicie? Kto mówił, że nie jest dobrze? Jest!!
jest super duper
Wyjaśniam @andsolowi,ale i innym,że :
a/nierozważnie wysłałam „petycję” na prośbe młodych miłośników zwierząt, którzy wcale nie muszą być znawcami prawa,czy też biegłymi w redagowaniu takich apeli.
Sama też nie jestem, petycję oczywiście podpisałam.
*
b/ zdarza się w sieci trafić pod niewłaściwy adres.Sorry.
Ten akurat uważałam za właściwy zważywszy liczne grono miłośników zwierząt, a tym ostatnim życzę,żeby nikt nigdy nimi w zabawie – nie rzucał o ścianę, nie wlókł za samochodem w celu oderwania głowy uprzednio kupując żywy gadżet w azylu.
** Zapewniam,że lekcję zapamiętałam.
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/wyrok-w-sprawie-bestialskiego-zabojstwa-psa,1,4114573,region-wiadomosc.html
Koniu, mnie się wydaje, że trafiłeś pod jak najbardziej właściwy adres. Istotnie (chyba?) wszyscy tu są miłośnikami zwierząt i dlatego zależy nam, żeby ich ochrona miała ręce, nogi i głowę. Jeżeli redaktorami petycji są młodzi ludzie, to możesz przesłać im nasze uwagi i zaproponować, żeby tekst przeredagowali, bo obecna wersja na pewno niejedną osobę powstrzyma od podpisania. O rzeczowe uwagi, robione w dobrej wierze i „dla dobra sprawy” młodzi nie powinni się obrażać, tylko z nich skorzystać. Bo przecież padały tu wyraźne deklaracje „podpisał(a)bym, gdyby treść petycji została nieco skorygowana.
Sam napisałem, że złe traktowanie zwierząt mnie oburza, sam zamieściłem link do innej petycji w podobnej sprawie, z zachętą do podpisania. Nikt wtedy nie zgłaszał zastrzeżeń, bo petycja była zredagowana poprawnie. A ta nie jest i tylko o poprawienie jej chodzi, a nie o to, że ktoś tu się nie zgadza z nawoływaniem do ochrony prawnej zwierząt.
Dlaczego na koncu jest napisane ze „Orzeczenie sądu nie jest prawomocne.” ?
Wyrok nie nabrał mocy prawnej. Można się od niego odwołać przez określony okres czasu.
Bobiku, lodówkę posiadam, ale jest ona po studencku pusta i żadnych gmieł nie wytwarza. Kawę też lubię konkretną, pół na pół z mlekiem 2%, żadnych nędznych gmiełek czerni i białości.
Ja na Blue Monday mam sposób taki: niedziela wieczór impreza, potem 5 godzin snu, praca, zaliczenie, 5 godzin snu, pisanie pracy. Nie ma czasu myśleć o błękitach
Bobik 17.58 to i tak masz szczęście. Mnie wrzucić do wody to nie wypłynę wcale.
Mam nadzieję, że tych trzech sadystów jednak wsadzą do więzienia pomimo odwołania. Ucieszyłam się z tego wyroku, chociaż i tak dostali za mało.
Koniu fiskaty, nie urażaj i nie obrażaj się. Inicjatywa jest ważna, ale przy działaniu społecznym znajomość mechanizmów nie jest mniej ważna niż dobre intencje. Z niezbyt dostrzegalnych niuansów prawnych żyją adwokaci wszystkich sukinsynów, którzy bez wątpienia powinni być skazani. To jak planowanie pielgrzymki, część z modłami i śpiewami jest najprostsza, ale trzeba myśleć o jedzeniu, wydalaniu, spaniu i o lekarzach.
A na Blue Monday dobre są: czekolada, budyń czekoladowy, wafle w czekoladzie, orzeszki w czekoladzie, rodzynki w czekoladzie itd, itd…..
Przynajmniej nie dali w zawieszeniu jak w większości przypadków.
http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=6370
Kolejna petycja. To przygnębiające, ile jest takich przypadków, ale dobrze, że ludzie się tym zaczynają interesować. Piszą, podpisują, wysyłają. Jak nagłośni się takie sprawy, to o ile to nie da do myślenia ludziom, da do myślenia odpowiedzialnym za tworzenie i egzekwowanie prawa.
http://www.youtube.com/watch?v=-WhQ5TiBHVk
A to uroczy teledysk, który znalazłam dzisiaj. Nawet Mordka się zachwyci
Simcha strasznie lubi Fever Ray i The Knife. Jak tylko puszczam na komputerze, kładzie się pod monitorem i nie da zgonić.
Koń fiskaty,
może warto uwagi przekazać autorom petycji? Poprawią i podpisów przybędzie
Z Danii
„Dziennikarze wiadomosci odkryli wstrzasajaca prawde o dunskich szpitalach.
Otoz lekarze przy nazwiskach pacjetow wpisuja rozne skroty literowe, rodazj kodow, ktory jak dotad byl znany tylko lekarzom.
Jak dotad bo wczoraj tajemnica zostala odkryta i tak tlumaczac na polski kod NR oznacza nie reanimowac w przypadku zatrzymania pracy serca albo NL nie podawac leku ratujacego zycie itd. Lekarz, ktory sie wypowiadal w tym temacie twierdzil, ze robia to w zgodzie z rodzina pacjenta jednak, jak pozniej sie okazalo, byla to ostatnia z trzech prawd ( gowno-prawda).
Uwarzam, ze odkrycie jest dosc straszne z dwoch powodow
1. co z dochowaniem przysiegi Hipokratesa?
2. co z nasza staroscia ?”
Źródło – http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=4419.0
Nie wiem jakiego miejsca na świecie to dotyczy (buzie jakieś Indian, ale Arizona czy Kolumbia?), rozumiem jak to działa i co trzeba zrobić, żeby z kupy innych zdjęć wyizolować tę sekwencję, ale zamiast zastanawiać się nad mało ważnym, po prostu przekażę Wam linkę tak jak stoi: popatrzcie na zdjęcia od 132 do 172 o budowie domu.
Nie rozumiem.
Tutaj linka na wszelki wypadek, gdybyśmy chcieli sami układać i wysyłać jakąś petycję: http://www.petycje.pl/index.php
Tereso, to dawno znana sprawa. Z tym ze przewaznie przekazuje sie te instrukcje ustnie a nie pisemnie. Dotyczy to jednak tylko pacjentow w podeszlym wieku calkowicie demencyjnych i bezwladnych, lub czasem, tez ze zgoda rodziny, pacjentow z bardzo rozprzestrzeniona choroba nowotworowa w jej ostatnich etapach, kiedy pacjent jest prawie nieprzytomny i cierpiacy. W takich sytuacjach sie leczy, lecz gdy spontanicznie ustanie serce, nie robi sie reanimacji. Oprocz tego sa w niektorych szpitalach specjalne oddzialy zwane hospicjum, przeznaczone dla ludzi na ostatnim etapie choroby, gdzie sie juz nie leczy w ogole, tylko podaje maintanance, i nie reanimuje nikogo.
Andsolu, zapytałam męża, w jakim czasie mógłby zgromadzić materiał bdowlany, powiedział, że mógłby postarać się w ciągu kilku następnych lat, nie jest tylko pewny, czy uda mu się jeszcze potem pomieszkać.
Andsolu, to chyba gdzies w Azji, bo na fotce 149 jest chyba napis w alfabecie nie lacinskim.
Koniu, mysle, ze naprawde zrobsz zbozne dzielo jak podsuniesz nasze uwagi o nader niefortunnie sfomulowanej petycji tym mlodym. Przeciez my sie nie wykrecamy od podpisywania, tylko bardzo chcielibysmy postawic swe anzwiska pod sensownym tekstem, ktorego nikt nie wysmieje i ktory w nas samych nie budzi zasadniczych oporow.
POnadto warto tu zwrocic uwage Autorom, ze w takich pertycjach mozna jedynie nawolywac wymiar sprawiedliwosci do przestrzegania istniejacego prawa, a nie podsuwac mu walsnego kodeksu postepowania. Bo sad prawdziwy, moze sie tylko na nim opierac, a nie kierowac sadem opinii publicznej. Albo nalezy wzywac parlament do zmiany prawa jesli uwazamy, ze nie jest ono sprawiedliwe.
W dokumencie rządowym przyjętym przez Radę Ministrów 30 listopada 2010
r. pod tytułem: „Główne problemy, cele i kierunki programu rozwoju
budownictwa mieszkaniowego do 2020 roku” zawarty jest (na stronie 42)
następujący zapis:
„się rezygnację z ustawowego określenia katalogu osób, którym
obecnie sąd musi przyznać lokal socjalny i wprowadzenie ustalania prawa
do lokalu socjalnego na podstawie rzeczywistej sytuacji lokatora.”
Oznacza to likwidację jakichkolwiek gwarancji (tych z art. 14 ustawy o
ochronie praw lokatorów) zachowania dachu nad głową dla nieletnich,
bezrobotnych, niepełnosprawnych, kobiet ciężarnych i ubogich emerytów.
Wszystko zależeć ma teraz nie od praw gwarantowanych ustawą, tylko od
oceny sądu, jaka jest „rzeczywista sytuacja lokatora”.
Sejmowa Komisja Infrastruktury zajmie sie tym dokumentem 19 stycznia br.
Proponuje się rezygnację…
Panno Koto, mój tata stwierdził, że gromadzenie surowca na taki domek nie opłaca się w naszym klimacie. Izolacja termiczna za słaba. Trzeba się najpierw przenieść gdzieś w tropiki, a potem gromadzić.
W Chile bym chętnie pogromadziła, ale tam podobno potrafi być całkiem zimno
W Australii z kolei powodzie, w RPA przestępczość wysoka, a w Tunezji wiadomo. Coraz bardziej nie ma gdzie gromadzić.
Botswana! Niech zyje Botswana! Szkocja poludniowej polkuli!
Byle AIDS nie podlapac.
Zara, zara, Mordko. Znasz jakieś uczciwe wina z Botswany?
Bo chyba nie przypuszczasz, że ja bym gromadził butelki po coli albo fancie?
Ooo!b Nie wiedzialem, ze Tunezja jest potega winna!
Sluchakcie! Ja tego zupelnie nie rozumiem. To wolno nosic w Polsce noze i maczety?
http://wyborcza.pl/1,75248,8963188,Nieludzka_egzekucja_na__Czlowieku_.html
A czym sie zajmuje parlament, skoro policja nie ma prawa zatrzymac kogos z nozem zanim nie zabije?
Ja moge pogromadzic na Hawajach
http://blog.realtravel.com/wp-content/files/hawaii_01.jpg
Ewentualnie na ktorejs z wysp polinezyjskich.
Wino mozna importowac…
W Tunezji, i owszem, pijałam niezłe wino. Było sprzedawane w jakichś zakamarkach domów towarowych, osobnych stoiskach, trzeba było poszukać. Ale nie żałowaliśmy
Dzień dobry Czy trzeci dzień bez deszczu to byłoby naprawdę takie wielkie wymaganie? Nie domagam się przecież bezdeszczowych 2 tygodni albo miesięcy. Głupie 5 czy 6 dzionków mi wystarczy, a i tego doczekać się nie mogę. Wszystkie słoneczne dni są przydzielane innym.
Pan B. na pewno bierze łapówki od Polinezji!
Też piłem niezłe wina nie w, ale z Tunezji. W końcu był to protektorat francuski, a Francuz przede wszystkim patrzy, jak zabezpieczyć sobie to swoje demi do obiadu, nawet jeżeli wiąże się to z założeniem nowej winnicy i przeszkoleniem personelu.
Musialo byc sprzedawane w zakamarkach, bo w Islamie alkohol to grzech Do tego stopnia ze znajomi muzulmanie dokladnie sprawdzaja czekoladki przed spozyciem czy nie ma w nich przypadkiem likieru.
Słońce dziś u mnie, nieśmiało ale jest. Cieszy bo dawno go tu nie było. Było szaro-buro do południa, potem – ciemno , wkoło. Dziś więc jaskółka
No toć ja to wiem Tym większym osiągiem było znalezienie winka, a nagrodą za wysiłki – jakość
Taka jaskółka, że się aż dwa razy zapisało
Idę na pole , jakżeby inaczej
Ja to od znajomych muzułmanów nawet miewam obrywki, bo dostają czasem od Niemców mało przemyślane prezenty, np. szampana czy wspomniane czekoladki z likierem i nie mają co z tym zrobić.
Ale Allachem a prawdą, tak rygorystyczny antyalkoholizm jest wcale nie tak dawnym wynalazkiem. Wcześniej zarówno w krajach arabskich, jak i np. w Persji (już zislamizowanej) wino nie tylko się pijało, ale nawet opiewało w poezji, jakś to dziwnie godząc z naukami Proroka. Dopiero polityczna radykalizacja islamu wydała na ten boski napój wyrok banicji. Choć nie ukrywajmy, znam też wyznawców, którzy liczą na nieskończone miłosierdzie A. i kielicha nie odmówią…
Bobiku, oby tu bylo te kilka tygodni deszczu… jak narazie padalo tylko pare dni, wiecej niz polowa pory 'deszczowej’ za nami i ktorys tam rok suszy z rzedu Tu rozdaje sie specjalne urzadzenie do zmiejszenia uzycia wody w domach i planuje podatek za uzycie ponad kwote. Gdy jestem w Europie i przechodze kolo fontanny, mam zawsze instynktowna ochote zamknac kurek by nie cieklo…
Mnie się nawet na pole nie chce przez tego luja.
No, przecież mówiłem, Lisku, że niebieskie sfery są najwyraźniej skorumpowane i kombinują z rozdzielnikiem.
Masz zupelna racje Bobiku…
@andsol,@mordechaj- ja się nmie obrażam na Wasze uwagi.
Uważam,że nawet niegramotny chłop małorolny z Pcimia, ma prawo napisać” petycję w sprawie”, nieudolną,ale będąca reakcją na b e z p r a w i e, a każdy zdobyty podpis nawet owej bliżej mi nieznanej Fundacji w tej sprawie się liczy.
Ponieważ t a sprawa, nagłośniona wielokrotnie może kiedyś postawić tamę takim wypadkom, jak ostatni w Krakowie!
Zaczyna się od kota, psa, a kończy na człowieku!
Historia zna oczywiście najgorsze z przypadków, kiedy nie reagowano na sadyzm, o czym czytelnicy koszyka wiele razy wspominali.
Dziękuję za uwagi.
Koń ciekawą sprawę tu poruszył i wartą zastanowienia, już nie w kontekście tej konkretnej petycji, tylko tak ogólnie.
Jasne, że głos na temat poruszających go spraw ma prawo zabrać każdy, bez względu na „udolność”. Każdy też ma prawo zapytać innych, czy chcą go poprzeć. Powiem więcej, taka świadomość, że każdy głos się liczy i ja ten głos powinienem dać, jest bardzo istotnym elementem, może nawet fundamentem budowy społeczeństwa obywatelskiego.
Ale widzę tu i drugą stronę medalu. Głos społeczeństwa obywatelskiego musi bazować na – nieustannie poszerzanej – świadomości prawnej, żeby nie stał się kakofonią sprzecznych życzeń i żądań. Ponadto ten głos powinien uwzględniać szeroki, społeczny kontekst spraw, nie ograniczając się do własnego podwórka, jak również, już w praktycznym wymiarze, umieć przyciągać tych, którzy prawdopodobnie są po tej samej stronie, ale jeszcze się nie wypowiedzieli. Do tego należy również nauka takiego formułowania swoich postulatów, żeby nie były wewnętrznie sprzeczne i żeby broniąc jednych praw nie nawoływały do naruszania innych.
Wracając do autorów konkretnej petycji, dla zobrazowania tego, o czym mówię. Twierdzą oni, że sprawcy okrucieństwa wobec zwierząt powinni ponieść adekwatną do czynu karę i tu się z nimi zgadzam. To jest głos opinii publicznej, który może – choć nie musi – wpłynąć na interpretację przepisów istniejącego prawa. Równocześnie jednak autorzy nawołują do ukarania trzylatka, co jest sprzeczne i z porządkiem prawnym, i ze zdrowym rozsądkiem (być może ten postulat wynika z nieudolności sformułowania, ale jednak JEST w petycji zawarty), jak również żądają surowej kary, co jest już jakby ingerencją w niezawisłość sądu. Z tym zgodzić się nie mogę, bo to z kolei są żądania zignorowania istniejącego porządku prawnego. Nie mogę popierać poważnego traktowania prawa, podpisując się równocześnie pod nawoływaniem do bezprawia. Tak więc przez złe sformułowanie petycji jej autorzy unieożliwiają mi poparcie ich nawet w tym fragmencie, z którym się zgadzam, bo musiałbym równocześnie poprzeć to, z czy się nie zgadzam.
Jaki z tego praktyczny wniosek? Ano taki, że dopóki wypowiadam się w swoim własnym imieniu, mogę mówić cokolwiek (w ramach prawa) i najwyżej nikt się ze mną nie zgodzi. Ale jeżeli chcę się wypowiadać w imieniu grupy, zbierać podpisy, to lepiej, żebym dobrze przemyślał, jak sformułować mój apel. A jeśli nie umiem zrobić tego dobrze, to lepiej zwrócić się do kogoś o pomoc, niż wypuścić coś, co raczej zaszkodzi niż pomoże mojej sprawie.
Oczywiście każdemu może się zdarzyć, również przy petycji, że czegoś nie domyśli do końca, popełni jakieś błędy. To jeszcze nic strasznego. Ważne, żeby się na tych błędach uczyć, bo nie od razu społeczeństwo obywatelskie zbudowano.
Dzień dobry
Nie mam, nie mam ani jednej pustej Wczoraj zlewaliśmy czarną porzeczkę i wszystko wyszło. Wysłałam pana męża na żebry w poszukiwaniu budulca…
A jak Pan Mąż zacznie pozyskiwać budulec opróżniając butelki?
Spokojnie Bobiku, on nie taki wyrywny No i jeszcze dwa gąsiory pracują
Zazdroszcze czarnej porzeczki…
Czy zmuszanie gąsiorów do pracy nie jest aby sprzeczne z jakąś Konwencją?
Cholera, muszę znowu wyciągnąć arkę z garażu. Wygląda na to, że dzisiaj poruszanie się poza domem wyłącznie wpław.
Ale one bulgocą radośnie i absolutnie zgodnie z Konwencją
Lisku, u nas brama wciąż otwarta
Dzieki Haneczko, zapamietam!
Brama na wskroś otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza...
Byle się ostatnim zajazdem nie skończyło.
Nawet bardzo na wskroś
Zajazd, akurat, obiecanki cacanki
He, he Haneczko. Naprawdę byś tego chciała?
Próżno się było bronić: zajazd się rozpoczął.
Blog w okolice Gniezna zjechał się ochoczo
i „hajże do Haneczki!” tysiąc głosów wrzasło,
aż się mostek zielony ugiął na to hasło.
Nic to, zawołał Bobik, więcej nas tu będzie,
więcej zjem i wypijem niż ksiądz po kolędzie,
pigwówce nie darujem, zapasy wypatrzym,
bo trza się czymś pocieszać w tym życiu sobaczym,
gąsiorom w szklane szyje zapuścim żurawia
(w końcu chyba w tym celu Pan Mąż je nastawiał?),
spiżarnię skontrolujem pod wędliny kątem,
nie przejmując się wcale, że jest właśnie piątek,
pasztetówkę, co sercom naszym jest tak drogą,
odkryjem sprawnym węchem choćby pod podłogą,
jarzyny też spustoszym, jeśli są na stanie,
bowiem należą do nas i wegetarianie,
a na koniec pieczywa opchniem resztki wszelkie,
bo apetyty nasze, co tu gadać – wielkie.
Gdy zaś już puste będą stoły, butle, półki
i z lodówki dobiegać będzie krzyk pustułki,
okruszka nie wytropi mrówka ni karaluch,
gdy pozostanie z głodu obgryźć własny paluch,
kiedy kąskiem łakomym będzie nawet gekkon,
przeniesiem się do Jotki – bo to niedaleko.
Oby to słowo stało się ciałem, a nawet ciałami
Tak z ciekawości sprawdziłem, jak jest z lotami ode mnie do Poznania, albo i Wrocławia. No niestety – są to drogie loty. Wiele taniej mi wypada skoczenie do Londynu, Katowic czy Krakowa, nie mówiąc już o Majorce, niż na zachód Polski.
Wracając do Szklanych Domów (bo tam nie tylko plastykowe butelki są używane), butle nie są puste, a z piaskiem, więc nie rozumiem czemu termiczne zmartwienia. Nawiasem, przyjaciel mi zwraca uwagę, że sztuka budowania domów podupadła, teraz wykłada się jakieś folie przeciw wilgotności, ale dobór materiałów, żeby w stosowynych porach powoli się nagrzewały, a w innych stosownych porach ciepło oddawały, prawie dziś nie istnieje. Kładzie się cegłę na cegle jak nie przymierzając Wincenty Pstrowski i jeszcze śpiewa się przy tym z radości, że szybko to idzie.
Jestem oburzony zaśpiewami pro-polinezyjskimi i innymi pogańskimi pożądaniami. A co złego w brzozowym lasku na Białorusi? W locie wiosennej muszki na Zabajkale? Gładkich jak sen Dostojewskiego okolicach Władywostoku? Wyraźny brak empatii słowiańskiej.
Bobiku, a jak się skacze od Ciebie do naprzykład Kurytyby (czyli szczerze mówiąc do São José dos Pinhais)? Albo – jeszcze lepiej – do Floripy (FLN)?
Skacze się za mniej więcej 3 do 4 razy tyle, co do Poznania.
Zadałem Fachowcowi Od Budownictwa Glinianego pytanie o zmartwienia termiczne i musiałem wysłuchać długiego wykładu. Zrozumiałem z niego tyle, że w zimnym klimacie przy butelkach szklanych wypełnionych piaskiem problem pozostaje, bo szkło jest dobrym przewodnikiem temperatury i jak w ścianie tkwi, to przewodzi dalej, wypełnione czy nie. Przy butelkach plastikowych tego problemu nie ma, ale tu z kolei Fachowiec nie rozumiał, po cholerę się męczyć z ich zapiaszczaniem i pakowaniem w ścianę, skoro można zbudować domek ze ściśle ubitej gliny (ewentualnie z siekaną słomą) i mieć wiele lepsze właściwości termiczne, mikroklimatyczne i różne inne.
No, chyba że te butelki wyłącznie pour la hec, to można się pobawić.
Glina z ewentualna sloma, suszona na sloncu, to 'adobe’, nagminnie uzywane w roznych rejonach.
W ciepłych krajach buduje się domy w całości z pełnej gliny, ale w chłodniejszych glina była używana głównie do wypełniania konstrukcji drewnianej, tzw. pruskiego muru. Bardzo to jest przyjemne budownictwo. Wizualnie i w ogóle.
Rzeczywiscie sliczne:
http://digart.img.digart.pl/data/img/vol4/19/8/download/1658640.jpg
Dostałam zadanie do wykonania: zorganizowac możliwie tani a jednocześnie szybki transport dla pięciorga studentów na trasie
Katowice- pewne miasteczko we Francji (Alzacja). Lubię takie zadania! Już szukam!!!!
lisku, wskazana przez Ciebie książka Kertzera „The Popes Against the Jews” jest już w czytaniu i przygnębiająca to lektura, choć nie zaskakująca. A o tej komisji papieskiej do badania odpowiedzialności Kościoła, to bez żadnych badań jest oczywiste, że (najdelikatniej to ujmując) rżnęli durni z odbiorców, a wyrżnęli z siebie.
Ciekawe, jak tradycje ukształtowują myślenie. W XIX wieku KK już nie używał tortur, by wydobyć pełne prawdy zeznania z oskarżonych, ale gdy takie tortury stosowało zaprzyjaźnione mocarstwo Egiptu, wartość prawną i logiczną tych zeznań przyjmowano bez zastrzeżeń. Czym skorupa w ciągu wieków nasiąknie… No więc mimo nieśmiałego ruchu JPII, cuchnie dalej i nie widać na horyzoncie zapowiedzi odmiany.
Wspominaliśmy już tutaj o Justynie, sprzątaczce z Polski, która napisała książkę o swojej pracy w Niemczech. Okazuje się, że książka sprowokowała również dyskusję w Niemczech: http://www.arcor.de/content/unterhaltung/trends_und_trash/81108601,1,artikel,Eine+Putzfrau+packt+aus.html
Niestety, Niemcy nie za bardzo zajęli się tematem nieżywego chomika pod łóżkiem i brudnych majtek pod stołem, bardziej zainteresował ich temat pracy na czarno i strat, jakie z tego tytułu ponosi państwo. Tak więc Justyna przysłużyła się wszystkim swoim koleżankom, bo jak amen w pacierzu, Niemcy zaczną teraz kontrole.
Andsolu, dla mnie ksiazka o papiezach byla troche zaskakujaca bo jednak oczekiwalam po nich czegos wiecej. Ale takze wazna bo troche zmienia perspektywe – bardziej mnie teraz dziwia kraje katolickie w ktorych tak nie jest niz te w ktorych tak jest…
A system uznawania zeznan uzyskanych przez tortury w krajach nie-zachodnich utrzymuje sie do dzis i nie w ramach kosciola – o ile pamietam, po ataku wrzesniowym Amerykanie wrecz podrzucali ludzi do przesluchania krajom arabskim, by tam zostali przesluchani tak jak oni sami nie mogli.
Popatrzyłem tak z ciekawości w niemieckim necie i stwierdziłem, że dyskusja na temat Polańskiej nie jest jakaś szczególnie ożywiona.Kilka recenzji, pod nimi po kilka komentarzy. Poza pracą na czarno tematyzowana była kwestia tego, co można znaleźć pod niemieckimi łóżkami, z pytaniem, czy aby pod łóżkami w innych krajach jest lepiej. Zastanawiano się też nad pretensjami pani Justyny, że w niemieckich domach jest brudno, argumentując, że jak ktoś ma czysto, to nie zamawia sprzątaczki. Zostały też wyrażone przypuszczenia, że pod pseudonimem Polańskiej kryje się jakiś dziennikarz z Bildu, który chciał zrobić kasę na sensacyjkach, a przy okazji napuścić na siebie Polaków i Niemców.
Ale na ogólnonarodową i zaciętą dyskusję na razie to nie wygląda. :-)Chociaż bardzo możliwe, a nawet prawdopodobne, że policja pracy się wskutek tej książki uaktywni.
Pani Polanska niech sobie wybije z glowy pomysl, ze znajdzie iedykolwiek zatrudnieni w NASZYM z Mordka domu. Jest podla.
Teraz rozumiem moich znajomych porządkujących mieszkanie przed przyjściem sprzątaczki
Ja rozumiem. Praca w brudnym domu jest niehigieniczna. I stresująca.
Czy kot usiłujący koniecznie pomóc przy rozpaleniu pieca to nie jest przypadkiem Palikot
Wrzuca mnie to w myślenie o logice klas pracujących. Typowa rozmowa z przeszłości, gdy wynajmowaliśmy domek z trawniczkiem przed nim i trawniczek był chwastniczkiem (chodziło o komponowanie się z wyglądem samochodu, który bardzo rzadko myłem) i miewałem takie rozmowy. Klasa robocza z narzędziami pod ręką brutalnie traktuje dzwonek u furtki, wyskakuję by zobaczyć koniec świata i widzę klasę roboczą. Ona mnie łagodnie pyta czy chcę, żeby wyrwać chwasty. Ile? – pytam, ale nierdzenny akcent ujawnia się nawet w jednym dźwięku i klasa robocza włącza przemnożniki. X – oświadcza klasa. Hm… – odmawiam powątpiewająco – po 20 latach szkolenia zawodowego i dobrze zatrudniony, zarabiam za te dwie godziny roboty cztery razy mniej i jeszcze płacę podatki, pan myśli, że to ma sens? No tak – klasa włącza logikę klasową – ale ja mam taką pracę tylko dwa razy w miesiącu.
Nie ma pieniędzy na budownictwo mieszkaniowe? Są, jeśli chce ich KK – http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/wladze-chca-rozebrac-bloki-by-odslonic-kosciol,1,4115282,region-wiadomosc.html
Porzadkowanie mieszkania przed przyjsciem sprzataczki ma dwa uzasadnienia. Po pierwsze sprawa prywatnosci, to w koncu obcy czlowiek. Po drugie, jak nie musi porzadkowac, to wiecej czasu jej zostaje na roboty zasadnicze
Andsolu, tez mam wrazenie ze czasem wyksztalcenie jest odwrotnie proporcjonalne do zarobkow
POrzadkowanie mieszkania przed przyjsciem Pani Doch jest tu norma z licznymi wyjatkami.
Pani Doch nie przychozi tu, aby nam wystawiac ocene z higeny, zwyczajow , porzadnictwa czy czegokolwiek innego.
Bardzo szybko tez przestaje byc obcym czlowiekiem , bo inaczej sie nie da. Kontakt z Pania Doch jest zbyt intymny, zbyt bliski. I to czego sie od niej oczekuje to modicum dyskrecji, wyrozumialosci dla ulomnosci Pani Pracodawczyni, jej Kotow , jej wstretnych i odrazajacych nawykow i zaniedban. No i zaklada sie wzajemny szacunek i przyzwoite wynagrodzenie.
Kertzer do mnie idzie, ciekawam bardzo, a nawet jeszcze bardziej.
Nasza chałupka z bloczków keramzytowych więc trochę gliniasta, ale kudy jej do szachulcowych cudeniek…
Zajęto mi laptoka i na każdy łaskawie udzielony dostęp do niego muszę długo czekać. Ale Julka bardzo solidnie w kozie napaliła, więc przynajmniej czekam w cieple.
Logika klasy pracującej zaiste jest czasem pokrętna. Zwłaszcza jeśli ta klasa korzysta z socjalu. Wtedy się często okazuje, że to, co się klasie pracującej na pełny etat jakoś opłaca, klasie mającej zapewniony dach nad głową i cotygodniowe zakupy w aldiku nie opłaca się żadną miarą.
Co nie znaczy, że jestem za zniesieniem socjalu, bo przecież jest wiele przypadków, kiedy ktoś pracować naprawdę nie może, lub pracy nie znajduje i wcale nie uważam, żeby miał wtedy żebrać czy umrzeć z głodu. Ja tylko o grupie tych, którzy by mogli, ale im się jakoś nieeeee chce.
Bobiku, o tych, co im się nieeeee chce, pan mąż mógłby książkę napisać
haneczko, niech pisze. Chcesz przedpłatę?
Ruch homoseksualny wyrasta z ruchu komunistycznego i zapożycza swoje metody działania z taktyki marksistowskiej. We Francji Guy Hocquenghem, jeden z najdłużej działających przywódców ruchu homoseksualnego, wyznaje: Kończąc studia, byłem lewicowym bojówkarzem i homoseksualistą.
Czego to się w Sieci człowiek nie dowie…
Oo, ukazaly sie strzalki
Ja! Ja chcę przedpłatę!
Na wierszyki też dają?
Bobiku, na Twoje wierszyki i wspomnienia Heleny przedpłacam natychmiast
Andsolu, pan mąż jest bytem samorządnym i niepodległym (innego bym nie chciała, bo i po co ) , jest piśmienny inaczej. Ja, niestety, też
Ty jesteś aforystką, Haneczko.
No i dobrze. Nie każdy musi być epikiem. A nawet jak jest, to często lepiej by było, żeby nie był.
http://www.przekroj.pl/publicystyka_janowska_artykul,8100.html
A z jak najbardziej się zgadzam
Strzałki ukazały się dzięki temu, że z symboli zostały przerobione na obrazek. Jak ktoś to rozumie, to dobrze, a jak nie rozumie, to niech się przypadkiem nie domaga ode mnie wyjaśnień, tylko od razu leci do Pana Administratora.
Jak się chwilę zastanowić, to na wyrastanie homoseksualizmu z ruchu komunistycznego sami już dawno powinniśmy wpaść. Zdjęcie Honeckera wpijającego się w usta Breżniewa chyba każdy choć raz w życiu widział. A i wcześniej o wpiciu się w męskie usta słodsze od malin marzyła spora część zdemoralizowanych francuskich intelektualistów. Nikita tańczący na stole trepaka też powinien nam dać do myślenia – wiadomo, panie, w tym balecie to sami tacy…
Wstyd, moi drodzy, że trzeba dopiero katolickiego, przenikliwego wymyśliciela, żeby odkrył przed nami tak oczywiste oczywistości.
Bobiku, z przedpłatą na Ciebie jest kłopot, bo jesteś bezcenny.
A jeśli ktoś strzałki-obrazka nie dostrzega, to ją życzliwie powiększyłem.
Znaczy, z kasy nici?
Przez całe życie miałem takie pieskie szczęście…
E. przyslala komunikat o stopiah terrorystycznego zagrozenia:
ANNOUNCEMENT
In view of the current escalation in the number of terrorist threats, the English Security Level has been raised from „Miffed” to „Peeved”.
Soon though, security levels may be raised yet again to „Irritated” or even „A Bit Cross”. The English have not been „A Bit Cross” since the blitz in 1940 when tea supplies nearly ran out. Terrorists have been re-categorized from „Tiresome” to „A Bloody Nuisance”. The last time the British issued a „Bloody Nuisance” warning level was in 1588, when threatened by the Spanish Armada.
The Scots have raised their threat level from „Pissed Off” to „Let’s get the Bastards”. They don’t have any other levels. This is the reason they have been used on the front line of the British army for the past 300 years.
The French government announced yesterday that it has raised its terror alert level from „Run” to „Hide”. The only two higher levels in France are „Collaborate” and „Surrender”. The rise was precipitated by a recent fire that destroyed their “White Flag” factory, thereby effectively paralysing the country’s military capability.
Italy has increased its alert level from „Shout Loudly and Excitedly” to „Elaborate Military Posturing”. Two more levels remain: „Ineffective Combat Operations” and „Change Sides”.
The Germans have increased their alert state from „Disdainful Arrogance” to „Dress in Uniform and Sing Marching Songs”. They also have two higher levels: „Invade a Neighbour” and „Lose”.
Belgians on the other hand, are all on holiday as usual; the only threat they are worried about is NATO pulling out of Brussels.
The Spanish are all excited to see their new submarines ready to deploy. The beautifully designed vessels have glass bottoms so the new Spanish navy can get a really good look at the old Spanish navy.
Australia meanwhile, has raised its security level from „No worries” to „She’ll be alright, Mate”. Three more escalation levels remain: „Crikey”, „I think we’ll need to cancel the barbeque this weekend” and „The barbeque is cancelled”. So far no situation has ever warranted use of the final escalation level.
Francuzom sie dostalo najmocniej…
Ale za to Szkoci mołodcy.
Nam sie spodobalo, ze splonela fabryka bialych flag obnizajac znaczaco ichnia zdolnoscc bojowa.
Samo zycie.
Jutrzejsze wczesne wstawanie to też samo życie. Buuu.
Chyba będę z rozsądku musiał powiedzieć dobranoc.
Dobranoc, Bobiku. Dobranoc, Bloże.
A ja zanurzony w filmach z Markiem Grechutą, z nagraniami Andrzeja Sikorskiego … takie to nierealne. Viagem para a terra de nunca-nunca.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pis-zglasza-poprawke-ws-definicji-malzenstwa,1,4115610,wiadomosc.html
http://www.tygodnikforum.pl/forum/index.jsp?place=Lead03&news_cat_id=249&news_id=9564&layout=1&forum_id=7567&page=text
Dzień dobry Postanowiłem dziś zbyt wiele nie spodziewać się od życia i pogodę szaroponurą, ale bez strasznego luja, przyjąć jako podarunek od losu. Również na piesze latanie po terenie nie będę narzekał, bo się przy tej okazji dotlenię.
Mam nawet zamiar się dziś nie wnerwiać, że Kocica wyżera z mojej miski. To w końcu tylko psie żarcie, a nie jakieś fłagrasy czy ostrygi.
Biorac przyklad z Bobika postaram sie nie wsciekac ze to juz druga doba grypy… jeszcze trzy i bede miala za soba
Lisku, czemu się od razu nie upomniałaś, żeby blog kciuki trzymał? Wiadomo, że nie ma lepszego lekarstwa.
W każdym razie jest to pewniejsze od modlenia się do JPII, bo dobroczynnych skutków trzymania kciuków jeszcze nam żadni naukowcy nie zakwestionowali.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8965152,_Le_Parisien___lekarze_maja_watpliwosci_co_do_uzdrowienia.html
Nawiasem mówiąc, moja krakowska Babcia też miała przez jakiś czas zdiagnozowanego Parkinsona i faszerowano ją dopaminą, a potem dojdziono do wniosku, że to jednak nie Parkinson. Gdyby wpadła w odpowiednim czasie na pomysł, żeby się modlić do któregoś z potencjalnych świętych, może by dziś gazety pisały o kolejnym cudzie, a Babcię nawet telewizja by pokazała…
Ja mam dzisiaj w domu długo wyczekiwany cud w postaci panów hydraulików zmieniających mi grzejniki na większe i wydajniejsze.
Tylko nie wiem, kogo w związku z tym należy uznać za świętego.
Przyjście hydraulika to zawsze Cud Nad Cudy. I nie mniemany, tylko sprawdzalny, dotykalny, nawet dla niewiernych Tomaszów.
Na wszelki wypadek można za to podziękować patronowi hydraulików, św. Zenonowi.
Nie było mi wcale łatwo tego patrona wyguglać, bo niemieckojęzyczny Sierżant cały czas się upierał, że tak naprawdę to ja potrzebuję patronów do drukarki.
Jakiś dziwny kod?…
Ale działa.
Natomiast panowie hydraulicy (Jarek i Mariusz) nie działają chwilowo. Pojechali kupić kawałek przewodu, bo się dowiercili do mojego, istniejącego w ścianie i dali mu popalić.
Będę sprawozdawać na bieżąco postępy w cudzie.
Bramka została wymieniona, bo od czasu blogoremontu cosik się porobiło i spam zaczął mnie zalewać. Najwyraźniej starej bramce nie spodobało się w nowym otoczeniu administracyjnym. Ta nowa jeszcze nie jest ostatecznie zatrudniona; najpierw trzeba się będzie przekonać, czy jest robotna.
Na sprawozdania z postępów w cudzie czekamy oczywiście niecierpliwie.
Dzień dobry bury
Sprawdzam, czy ta nowość mnie wpuści.
Surowo jej przykazałem, żeby swoich wpuszczała.
A Julka prosiła mnie, żebym napisał na blogu wołowymi (mniam, mniam) literami: BURE JEST PIEKNE!
W ramach ćwiczenia się w optymizmie zauważyłem, że nawet o raporcie MAK można sensownie i bez histerii.
http://alfaomega.webnode.com/products/azrael-hity-i-kity/
Sprawdzam!
Właśnie na TVPinfo wypowiedział się Niesiołowski na temat wniosku PIS, aby Tuska, Klicha, Sikorskiego i jeszcze paru innych ministrów postawić przed Trybunałem Stanu, bo to oni są winni katastrofy. N. powiedział, że to wszyscy pacjenci Tworek i nie warto się nimi zajmować, a Macierewicza wczoraj należało na sygnale wywieźć do kliniki psychiatrycznej.
Do Julki: bure i w prążki!
Dzień dobry,
na dzień bury odtwarzam płytę dvd „KABARET ZNAK”, którą udało mi się kupic kiedyś z książką J. ILLGA „Mój Znak”.
Naprawdę pyszna!! I jakoś tak w trakcie jej oglądania szybko mija chandra. Polecam.
Nisiu,
nieźle się u Ciebie zapowiada.
Pewnie teraz będą Niesiołowskiego ciągać za ujawnienie tajemnicy państwowej.
Żeby płytę odtwarzać, trzeba ją najpierw mieć…
Sorry, przecież miałem się ćwiczyć w burym optymizmie. To wobec tego wycofuję powyższe uwagi i lecę się dotleniać w terenie.
Bobiku, artykuł rzeczywiście mądry i wyważony. W tej chwili mówi prezydent u lotników w podobnym stylu, mówi naprawdę bardzo mądrze.
Praca wre.
Co jakiś czas wysiadają bezpieczniki.
Jak to w hydraulice.
Dlaczego tu jest napisane na czerwono „inny kod”? I jeszcze gwiazdka.
A propos Niesiołowski – Miller (Leszek) ze dwa dni temu zasugerował delikatnie, że Mecenas Zięć jest dewiantem.
Pan Jarek puka w ścianę.
Nisiu, trzymam kciuki! Hydraulicy w domu to zawsze wielka niewiadoma, nawet wtedy, gdy pracują u sąsiada za ścianą. U nas jakiś czas temu, udrażniając toaletę sąsiada za ścianą, rozwalili naszą muszlę. Potem szukali przez pół dnia takiej samej po sklepach. A ostatnio dostaliśmy rachunek do zapłacenia za to co zrobili i czego nie zrobili.
I niech mi ktoś jeszcze powie o niemieckiej solidności!
Panowie Jarek i Mariusz wyszli. Zostawili mi pobojowisko i oddalili się w bliżej nieznanym kierunku na dwie godziny – tak powiedzieli.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,8968258,Lotnisko_Siewiernyj_jest_potrzebne_Polakom___powinnismy.html
Zerknijcie też na komentarze.
Czytam, ale już niczego nie komentuję, bo cisną mi się wyłącznie wyrrrrrazy.
Chłopakom na wieży też się cisnęły wyłącznie wyrazy.
Nisiu,
moja rada: nie dawaj panom od hydrauliki żadnych pieniędzy przed zakończeniem wszystkich prac. I sprawdzeniem jakości.
Tak podpowiada mój mąż, który jest projektantem z branży.
zauważę czepliwie, że tło obrazkowych strzałek różni się od tła, na którym strzałki operują. na swoje wytłumaczenie powiem, że sami prosili… a jeśli wywoła to wyrazy, to trudno, ktoś musi dać świadectwo
z ostatniej chwili, się przyjrzałem jeszcze raz i olśniło mnie. skoro już i tak jest obrazek a nie znaczek, to na obrazku może być wszystko. proponuję zatem, by zamiast strzałki była kość
Bobiku, o trzymanie kciukow sie upominam jak jak najgorecej (okolo 38 ). Co do modlow – oto smieszny artykulik:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed
p.s. Widze ze badanie IQ przy wejsciu do koszyka zostalo zniesione
Widze ze linka nie przeszla wiec przepisuje:
South Med J. 1988 Jul;81(7):826-9.
Positive therapeutic effects of intercessory prayer in a coronary care unit population.
Byrd RC.
Medical Service, San Francisco General Medical Center, CA.
Abstract
The therapeutic effects of intercessory prayer (IP) to the Judeo-Christian God, one of the oldest forms of therapy, has had little attention in the medical literature. To evaluate the effects of IP in a coronary care unit (CCU) population, a prospective randomized double-blind protocol was followed. Over ten months, 393 patients admitted to the CCU were randomized, after signing informed consent, to an intercessory prayer group (192 patients) or to a control group (201 patients). While hospitalized, the first group received IP by participating Christians praying outside the hospital; the control group did not. At entry, chi-square and stepwise logistic analysis revealed no statistical difference between the groups. After entry, all patients had follow-up for the remainder of the admission. The IP group subsequently had a significantly lower severity score based on the hospital course after entry (P less than .01). Multivariant analysis separated the groups on the basis of the outcome variables (P less than .0001). The control patients required ventilatory assistance, antibiotics, and diuretics more frequently than patients in the IP group. These data suggest that intercessory prayer to the Judeo-Christian God has a beneficial therapeutic effect in patients admitted to a CCU.
Panowie wrócili i pokazali mi szczękę. Szczęka służy do sprasowywania czegoś. Nie wiem czego.
Oczywiście, że nie daję im żadnych pieniędzy. W ogóle. Ja płacę mojemu ogólnemu budowlańcowi, który ich wynajmuje. I nie mówcie mi, że dopłacam, bo sama wiem.
Życie jest skomplikowane.
Aktualnie okazało się, że nie pasuje głowica ani lornetka. Gdzie grzejnik ma lornetkę, tego nie wiem.
Panowie jadą kupić.
cdn.
Nic nie rozumiem. Przychodze do bramy, a tam wisi jakies ostrzezene na czerwono, ze „inny kot”. A niiech nawet wszystie koty z okolic sie zejda, czy kto im broni?
Trzymam lapy za liskowa grype, zeby poszla i nisiowych H, zeby przyszli. iWdze, ze moje nauki hydrauliczne przeszly kolo uszu, a przecez mowilem i mowilem, ze jak juz H. sie zjawia, to trza drzwi zaryglowac i nie wypuscc ich z mieszkania,poki nie naprawia albo nie zainkasuja 200 funtow szterlingow za przyjscie, za dobra wole.
Modlitwa o przyjscie H. jest z moich doswiadczen malo skuteczna, a wrecz sa przecwskazania, gdyz wypelnia serce gorycza, czarna ozpacza, a a usta cisna sie idiomy znane nam choiazby z zapisow ozmow kontrolerow ze Smlenska. I trzeba potem wszystko wykropkowywac.
„Aktualnie okazało się, że nie pasuje głowica ani lornetka…”
Moze pol litra bedzie pasowalo?
Kocie, pół litra na dwóch?
Przecież to jest góralska definicja pojęcia „Nic”!
Kto mowi, ze pol litra na dwoch. Pol litra dla jednej Nisi. Ciurkiem. Stepia zmysly, leczy dusze.
Panów nie ma.
Bul, bul.
Poeta drogę wskazywał: sam sobie nakrętką, głowicą lornetką…
… aj! Nisia, nie bij…
Pewnie, że panów nie ma. Państwo robotniczo-chłopskie z nimi skończyło już dawno temu.
A w ogóle to uważam rozwój sytuacji za całkowicie normalny i prawidłowy. Rzemięśnicy rozgrzebali robotę, skoczyli na lornetę z meduzą, a potem będą się targać po szczękach. I to pełna kultura jest. Mogliby przecież w szczękę dać zleceniodawcy, gdyby fikał.
Helenko, jakbyś miała potrzebę coś naprawiać to daj znać. Może będę mogła Ci kogoś polecić
Mar-Jo, odreagowałaś podróż? Kiedy znowu się wybierzesz?
Upowszechniam książki Antoniego Kroha Poza tym zamówiłam Ludwika Stommy „Kultura zmienną jest”.
http://www.artykul2.pl/site/home/25/n.html
Test na IQ wcale nie został zniesiony, tylko teraz sprawdzamy inne rejony mózgu.
A dlaczego skutkują tylko modły do boga judeochrześcijańskiego? Czy to przypadkiem nie pachnie dyskryminacją innych bogów?
Tereso,
alergia jeszcze trzyma! Dzisiaj ugotowałam rosół. Jest nieco lepiej z moimi drogami oddechowymi. Do B. będę jeździc może co 3-4 miesiące.
Antoni Kroh zawitał do mojego domu jakieś 10 lat temu książką „Sklep potrzeb kulturalnych”. I poza książką o Spiszu (ciągle jej szukam) mamy wszystkie.
Nisiu,
ta lorneta, to może byc to o czym pisze Bobik!
Innych bogow chyba nie sprawdzali… poniewaz na to badanie byla zgoda (informed consent) uczestniczacych pacjentow z CCU (coronary care unit) moze nie chcieli denerwowac pacjentow bardziej oryginalnymi propozycjami
Najsmieszniejsze jest to ze ani sami pacjenci ani personel lekarski nie wiedzieli za kogo sie ktos poza szpitalem modli a za kogo nie
I w ten właśnie sposób powoduje się niesnaski i przepychanki między bogami, bo tym niezbadanym z natury rzeczy idzie na ambit, że niby do nich modlić się nie warto. A ja jestem przekonany, że gdyby przetestowano wyznawców kultu cargo, to modlitwa do samolotu okazałaby się równie skuteczna.
Zresztą, nie musi się nawet jeździć do jakichś tam Melanezji. W Częstochowie takie badania można zrobić. Tam podobno też się modlą do kawałka samolotu.
Kult cargo ma mocna podstawe
No właśnie. Kult cargo jest dowodem, że religia może być całkowicie racjonalna i nie odwoływać się do zjawisk nadprzyrodzonych.
Ja to popieram. Sam jestem skłonny wierzyć raczej w spirytualia niż w spirytyzm.
Od 12% w gore
Za mlodu mialam znajoma medium i postanowilam zbadac sprawe naukowo i bez uprzedzen, uczestniczac w seansach i rzadajac od objawiajacych sie istot by napisaly cos po polsku, ktorego nikt z uczestnikow in flesh and blood, oprocz mnie, nie znal. Okazalo sie niestety ze sceptycyzm owe istoty ploszy. Moje zainteresowanie sploszylo takze moich rodzicow, zostalam przywolana na rozmowe wyjasniajaca przy okazji okazalo sie ze moja Mama za mlodu bawila sie dokladnie tak samo
Mar-Jo, więc do rychłego zobaczenia Za trzy miesiące będzie do tego wiosennie Może da się wybrać gdzieś w tzw teren?
Musze sie przyznac, ze sam mam wielka slabosc do kultu cargo odkad sie doiedzialem o nim z ksiazki Tego Bezboznika, co tak wszystkim w Polsce dziala na nerwy jak nie przymierzajac J.T. Gross. Jest o religia ze wszech miar nowoczesna, optymistyczna, obiecujaca lepsze zycie za zycia na ziemi i – jak slusznie odnotowal Pies – opiera sie na udokumentowanych faktach. Nikogo tuz nie usiluje ewangelizowac, nikogo nie straszy mekami piekielnymi, nie sprzedaje odpustow, nie zada dla siebie przywilejow i nie rosci pretensji do bycia religia panstwowa. Nie wadzi nikomu, nie urzadza krucjat, nie pali na stosach, nier nakazuje postu. Jest religia, ktora kazdemu mozna ze spokojnym sumeniem zarekomendowac.
Uświadomiłam sobie, że dzisiaj grekokatolicy i prawosławni obchodzą Święto Jordanu.
Coś dla pokrzepienia schorowanych http://www.youtube.com/watch?v=S_WlXHdk_vY
Panowie są.
Przynieśli zakupy, zjedli to i owo, pogwarzyliśmy o polityce i robią drugi grzejnik.
Polubiłam ich.
Przybili mi ekstra gwoździk i zainstalowali dwie lampy (znaczy odsunęli pianino i znaleźli podwójne gniazdko, do którego wsadzili wtyczki).
Są naprawdę sympatyczni!
Tylko nie mówcie, że mi się zaczyna syndrom sztokholmski!!!
Znamy to, znamy. Syndrom sztokholmski albo syndrom Declana pelna geba.
Powracajac do kultu carga. Ciekaw jestem, czy jego wyznawcy maja jakies poglady w kwestii kultury wysokiej i jej zagrozen ze strony czerwonej zarazy, nazwiskiem Wieslawa Szymborska:
http://wyborcza.pl/1,75248,8972906,Radio_Maryja___Blaszana_ozdobka__dla_komunistki_Szymborskiej.html
Znowu ktoś nie chce słuchać gorzkiej prawdy.
Dobrze, Nisiu, dobrze. Jak tak bardzo chcesz, będziemy Cię pięknie okłamywać. Nie zaczyna Ci się żaden syndrom, a gdzie tam!
Lisku, przez takich jak Ty Ziemia jest odduchowniana. Duchy idą sobie precz i w dziurach po nich rośnie zgnilizna i homoseksualizm. Założę się, że Ty nawet nie wierzysz we włókno sercowe z mąki czyli z hostii.
Skoro coraz gorzej jest z duchami i świętymi, to promujmy przynajmniej magików. Są chętni? Bo robię nabór (nie: nabieranie). Wymagane: lampka i dziecko w domu. Wpisowego nie ma. Ale trzeba sporo cierpliwości.
Nisiu, z lubieniem panów od robót poczekaj do dziesiątej minuty po ich ostatecznym wyjściu. Jeśli nie wyrwie Ci się: <Jezus Maria kiedy ja to posprzątam to słuszne było ich polubienie.
@ kapitan:
“” I czy wiec można mówic o procesie integracji europejskiej jako o czymś realnym i trwałym, jeśli on polega tylko na realizacji żądań pewnych kól biznesu, nie wzbudzając w szerszych gronach społecznych żadnego konsekwentnego oddźwięku? ”
———
Ten sam problem poruszany jest w ostatniej książce prof. Kołodki tzn. ,że mieszają w tym niestety szerokie interesy wąskiej grupy ludzi biznesu ale tych z najwyższej półki finansowej. Wszystkim pozostałym uczestnikom gry ekonomicznej i wielkich spekulacji giełdowych pozostaje tylko złudzenie własnego bogactwa. Kapitalizm karmi się a właściwie pasożytuje podobnie jak Krk na organizmach społeczności świata, poprzez wyzysk spowodowany niczym niepohamowaną chciwością . Co już samo w sobie jest objawem choroby psychicznej , na którą wskazywał już dawno temu K. Marks, że bogactwo jak i bieda degenerują w jednakowy sposób.
Kołodko pisze o ” zrównowazonym rozwoju w nieuniknionej globalizacji “, tylko nikt go nie słucha. Owszem, książki są wydawane , tłumaczone , czytane ale jeśli chodzi o wyciągniecie jakichś pozytywnych wniosków i wprowadzenie ich w życie , nie ludźmy się ale tego nie ma i chyba nie będzię. I zakończy się to wielką ogólnoświatową katastrofą, czego ” nie daj Bożę “- tfu !
” Globalizację przeto nie tyle należy przyhamować, jak chcieliby niektórzy, ile trzeba jej nadać bardziej prorozwojowy wymiar. Oznacza to konieczność sprawiedliwszego , a zarazem bardziej zrównoważonego podziału owoców rosnącej wydajności pracy, do czego globalizacja się przyczyniła. JEŚLI ŚWIAT KAPITALU TEGO NIE ZROZUMIE I NIE ZAAKCEPTUJE WYNIKAJĄCYCH STĄD PRZEWARTOŚCIOWAŃ, TO ZDERZY SIĘ RAZ JESZCZE ZE ZREWOLUCJONIZOWANYM ŚWIATEM PRACY. ”
Znowu jakieś paskudne widmo krąży po świecie , nie wiem jakie , ale przeczuwam ,że niedobre dla większości ludzi.” – http://www.faktyimity.pl/Forum/Forum_postsm21843/Gos-w-sprawie/Default.aspx#21843
Kto powiedział, że Wisława
nie przyjęła Orła z gracją,
niech do bramy się przyspawa
pod toruńską radiostacją.